Czesław Białczyński – Śmierć buntownika – część 2 (Wydawnictwo Kraina Księżyca, Kraków 2009)

Czesław Białczyński – Śmierć buntownika – część 2

(tylko dla miłośników dobrej literatury)

Quantcast

Kontynuujemy druk Śmierci Buntownika w jej internetowym wydaniu,  ilustrowaną zdjęciami z lat siedemdziesiątych z Polski.

Dzięki akcji grafika numeru na okładce znalazła się imitacja – najbliższa jaka mogła przejść przez Cenzurę – liścia konopi (zielony liść – zioło) – Literatura sierpień 1986

© by Czesław Białczyński & Wydawnictwo Kraina Księżyca

 

Czytaj dalej

kulturalnynihilista: “Boginie z Žítkovej”, Kateřina Tučková – CZECHY

“Boginie z Žítkovej”, Kateřina Tučková – CZECHY
nadesłał Furio Muerte

“Myślę, że istnieje tylko jedno wytłumaczenie na tyle zbliżonych rysów obu tych tradycji. Wspólne pochodzenie indoeuropejskie. Jeżeli uda mi się udowodnić to w mojej pracy, zjawisko bogiń z Žítkovej zostanie uznane za jedno z najstarszych dziedzictw duchowych w Europie Środkowej!”

Czytaj dalej

Tomirysa i Czaropanowie „Korona” – dwa fragmenty

Tomirysa i Czaropanowie Korona – dwa fragmenty

Rozdział Pierwszy – Krawędź

Harpogast  stracił poczucie czasu. Nie wiedział jak długo już się błąka. Na przemian to mądził i mudrował, to kołował i kołbił.

Wierzchowca zostawił kilka dni temu w dolinie u podnóża Góry Brzeżnej, w ostatniej chacie tuńdrackiej, pomieszkiwanej latem przez tutejszych myśliwych, Szyszaków. Co go tu przygnało? Przecież wiedział, jak rzecz będzie się miała. Co innego jednak wiedzieć, a co innego pogodzić się. To właśnie spowodowało, że znów zjawił się w tej okolicy. Był niepogodzony.Od czterech dni błąkał się po Krawędzi szukając którejkolwiek ze Ścieżek. Nie znajdował.

Kiedy wracało mu życie po śmiertelnej potyczce pod Świątynią Dziewięciu Kręgów, w wizji zobaczył jak zmienia się Góra Kara, jak tląca się Ethera wyrywa z korzeniami miliardoletnie skały i kruszy je swoją niewidzialną stopą, mieląc w miałki gruz. Jak przeformowują się góry, jak Krysta siedząc na tronie w Jaspisowej Sali, w pełnym rynsztunku kaganbogini, bez zmrużenia oka, wraz z okrętem świątyni zanurza się w okołonasie niebytu.

Otaczali ją najwierniejsi rodowolici i harmia zasłużonych w bojach Mazonek, wierni słudzy, Pałkini i Łyskowice w galowych strojach. Wyglądała niczym operlony pianą grzywaczy niezniszczalny maszt dziobowy z rozwianym żaglem czarnych jak noc włosów, wyrwanych podmuchem tajfunu spod szesnastopałkowej korony szyszu. Widział jak w miejscu mostu-niemostu skłębił się czarny lej, a rozdygotany płomieniem czerwony jęzor, który wyrósł nagle z czeluści Ziemi chciwie wciąga weń kruche budowle, krużganki i Tarasy.

Czytaj dalej

Stanisław Lem – Gwiazda przewodnia mojego dzieciństwa, Mistrz i Mentor, w końcu kolega z SPP i wróg.

Stanisław Lem – Gwiazda przewodnia mojego dzieciństwa, Mistrz i Mentor

Przestaliśmy się kolegować  w 1985 roku, kiedy nie zrozumiał w ząb, przedstawionej mu przeze mnie, powieści s-f „Dookoła Nigdzie”. Chciałem by polecił ją do wydania w Niemczech Zachodnich Karlowi Dedeciusowi. Wydało ją Wydawnictwo Solaris trzydzieści lat później w 2015. To była ostra kłótnia, po której Uczeń, zerwał z Mistrzem. Lem nie lubił Tolkiena, a „Dookoła Nigdzie” było Niekończącą się Historią/Podróżą Dookoła Nigdzie, a właściwie Wszędzie – czyli przez wszystkie Mitologie Świata i wszystkie krainy mitologiczne Ludzkiej Cywilizacji. Osią tejże onirycznej podróży mitologicznej był pastisz „Władcy Pierścieni” Tolkiena, a rdzeniem halucynogenno-wirtualna płynność, tak zwanej Rzeczywistości przedstawianego świata. Świata generowanego przez komputery w realu. Nie rozumiałem jakim cudem Lem mógł mojej powieści nie zrozumieć!!! Tak myślałem. Myślałem, że nie zrozumiał i dlatego się zirytował.  Ale on zrozumiał ją aż za dobrze.

Czytaj dalej

Marcin Marchwiński: „Wierni Bogom. Zaginione dziedzictwo” w Wydawnictwie TRIGŁAW

Wierni Bogom – zaginione dziedzictwo

Z wielką radością oraz odrobiną dumy informuję, że właśnie, nakładem Wydawnictwa Triglav oraz pod patronatem Stowarzyszenia Kałdus, ukazała się moja debiutancka powieść: „Wierni Bogom. Zaginione dziedzictwo”. Wszystkich chętnych do zapoznania się z alternatywną historią Polski zapraszam do zakupu książki na stronie Wydawnictwa Triglav:

http://www.triglav.com.pl/oferta/literatura/marcin-marchwi%C5%84ski-wierni-bogom-zaginione-dziedzictwo-szczegoly.html

Święty, Święty w ….. zaklęty, czyli Niezalezna.pl tłumaczy Polakom o co właściwie chodzi w Bożym Ciele.

Święty, Święty w ….. zaklęty, czyli Niezalezna.pl tłumaczy Polakom

Rodżana-Przyroda – Kwiat Paproci (Pąp Rudzi)

Portal Niezalezna.pl tłumaczy katolikom na czym polega ich święto Bożego Ciała. Tak, zgadzam się i popieram w pełni tę akcję, trzeba im tłumaczyć, bo 1000 lat to było za mało, żeby zrozumieli skąd się wzięło to święto.

 

Czytaj dalej

Tadeusz Miciński (1873 – 1918) – Strażnik Wiary Słowian [I Starosłowiańska Świątynia Światła Świata]

Tadeusz Miciński (1873 – 1918) – Strażnik Wiary Słowian

 

W Młodej Polsce zainteresowanie mitologią słowiańską zaczęło się tak naprawdę od „Legendy I” Stanisława Wyspiańskiego, wiąże się zatem z Małopolską.

Dopiero potem nadszedł czas na podania wielkopolskie, w których opowiadano o dawnych wierzeniach znad Gopła. Kiedy natomiast młodopolski twórca zaczął pisać o czasach historycznych, dostrzegł już tragedię słowiańskich bogów wobec ofensywy nowej wiary i wtenczas zwrócił swą uwagę na Pomorze Zachodnie. Tam właśnie Tadeusz Miciński opowiedział „koniec Wenety” w dramacie o tym tytule. Na Pomorzu Gdańskim Młoda Polska nie mogła znaleźć słowiańskich bogów, ale nie zniechęciło to wspomnianego już T. Micińskiego do napisania dramatu „Słoneczny król (Helu)”, gdzie i na ten temat udało mu się cokolwiek powiedzieć. Oczywiście, oba utwory ostały się w rękopisie, a dopiero w ostatnich latach udało mi się je odnaleźć i zrekonstruować.

Rugia i Pomorze, bogate w legendy i mitologię, wymagały doskonalszego twórcy. Być może właśnie dlatego zmierzył się z tą tematyką (Mitologii Pomorza – przypisek C.B.) w ostatnich latach Młodej Polski Tadeusz Miciński – autor pozostawionych w rękopisie dramatów „Koniec Wenety” i „Słoneczny król (Helu)”. – Tadeusz Linkner „Literacka mitologia Pomorza w Młodej Polsce” (fragment)

Tadeusz_micinski

Czytaj dalej

Na Święto Godów: Czesław Białczyński „Tomirysa i Czaropanowie” (fragment)

Czesław Białczyński Tomirysa i Czaropanowie (fragment)

Te sceny nazywam „pierwszym spotkaniem” (poprzedza je Podtytuł Umiejscawiający, którego tutaj nie publikuję, ważne motto Szóstego Wymiaru, które wytycza Głębię i jeszcze jedna, zasadnicza scena: Wprowadzająca) – oddaję je Wam na Święta Godów, pod skrzystą choinę, złoty snop lub złocisty świat Światła Świata.

CB

© by Czesław Białczyński

ISLANDS-IN-THE-SKY-ssp1Mark Henson – Podniebna Wyspa (to jeden z wariantów ilustracji, które oddają dobrze ducha powieści)

Z Królestwa SIS – Tomirysa i Czaropanowie – Świątynia Dziewięciu Kręgów

 

Rozdział 1 – U wrót Jamy Kosza

…..

Dobrosław skończył właśnie obiatę dla Rodżany, Pani Przy Rodzie Stojącej, i zebrał resztki żertwy do naczyń. Pokłoniwszy się nisko kapom rodu Rodów i palwanowi Rodżany-Przyrody, powstał i wpatrzywszy się w niebieskookie spojrzenie bogini wzniósł ręce nad głowę. Sprawdził, czy barwne bajorki z prośbami, jakie zawiesił po żertwie na kapach, zwisają prosto, i czy są zawieszone w należytym porządku. Upewniwszy się zatoczył rękami koło w dół i pochylił kornie głowę wypowiadając w duchu: – Niech się stanie! – Złożył dłonie pod brodą i opuścił ręce splatając lewą dłoń z prawą poniżej pasa, w koszyczek. Gdy wyprostowane kciuki zetknęły się czubkami, skupił się, wytworzył obraz o jaki mu chodziło, po czym wyemanował ów myślokształt.

– Tak będzie! Tak jest! – powiedział na głos.

Złożył jeszcze jeden ukłon przed symbolami bogini. Dym kadzideł parł równą, spokojną smugą pod dach kapiszty. Odprężył się. Modły będą spełnione, ofiary zostały przyjęte. Zebrał na tacę naczynia, resztki korowaju, pojedyncze główki kwiatów oraz garść wiśni. Na środku postawił Czarę z uświęconym miodem, wkoło niej opróżnione czarki i podstawki z wypalonymi trociczkami, i wycofał się tyłem ku Wrotom Świątyni, przerywając święty krąg wyznaczony linią popiołu na posadzce. Opuścił kącinę i teraz dopiero, odłożywszy naczynia na próg, pozwolił sobie na trzy głębokie, rozluźniające oddechy.

Rozsiadł się i wciągał właśnie kierpce, gdy kątem oka dostrzegł niesłychane zjawisko. Dziewczyna z czarnym jak noc warkoczem, niczym sarna przemierzała długimi susami łąkę, wiodącą do kamiennego mostu nad Rozpadliskiem – jedynej drogi na Wyspę Drzewa. Rozpoznał ją bez wysiłku, chociaż przybył do świątyni zaledwie wczoraj wieczorem i oczywiście nigdy jej wcześniej nie widział. Pomiędzy gromadami mówiono o niej z nadzieją.

Czytaj dalej

Czesław Białczyński – Antypoemat Neo [fragmenty oryginału, 1983, 1991]

Czesław Białczyński – Antypoemat Neo [fragmenty oryginału, 1983, 1991]

ANTY NEO 1 TYTUŁ NUMER 1Strona tytułowa wydania numerowanego z 1991/1992 roku

anty1

Skan oryginału – strona tytułowa maszynopisu z roku 1983, złożonego w Wydawnictwie Literackim 18 października 1985 roku

anty neo1_2strona 1-2 oryginału – Antypoemat NEO – ONE- EON

Czytaj dalej

Czesław Białczyński – „Borowczycy” – fragment powieści „Z Królestwa Sis – Tomirysa i Czaropanowie”

Białczyński – Borowczycy – fragment powieści Z Królestwa Sis – Tomirysa i Czaropanowie

[UWAGA: Tylko dla Dorosłych (15+)]

© by Czesław Białczyński

las szt 1230403972Du46d22

 Borowczycy

Tamara przemieszczała się powolnym krokiem przez pobojowisko jakim stało się miejsce uczty. Słońce dawno już wyszło ponad postrzępioną krawędź gór na wschodzie. Ją samą zbudził tętent wierzchowca. Zdziwiła się, tak szybkiemu porannemu przejazdowi wywiadowcy. – Jakby uciekał przed duchami gór? Wychyliła twarz przez okienko. To była Ludmiła, wracająca z rekonesansu. Nie miała ochoty wysłuchiwać tej butnej księżniczki znad Wiady zwanej też Odrą-Obdzierą, albo Sławuną. Podniosła się z łożnicy i poszła pod Zapis. Nie wiedziała, że pilnie śledzi każdy jej ruch Okras. – Te orgie – pomyślała patrząc na rozrzuconych w bezładzie śpiących na powietrzu, a właściwie splecionych bez przytomności w dziwnych konfiguracjach ludzi, staną się kiedyś przyczyną naszej klęski. Trzeba zerwać z tym archaicznym obyczajem „gościny do upadłego”. To była jej zdaniem pozostałość jakiegoś ciężkiego czasu ludzkości, wielkiego niedostatku, wręcz śmiertelnego głodu.

Czytaj dalej