Czy Bitwa nad Dołężą to fragment Wojny o Troję-Szczyt? Teoria Felice Vinciego i fakty, a także część ostatnia – 9.9.9. Zwieńczenie – O Odciętej Nodze Skrzystego Byka/Tura.

Czy Bitwa nad Dołężą to Wojna o Troję-Szczyt?

G. D. Tiepolo – Koń Trojański

Artykuł ten jest jednocześnie częścią ostatnią –  9.9.9. ZWIEŃCZENIEM – cyklu O Odciętej Nodze Skrzystego Byka/Tura – cyklu, który jest Koniem Trojańskim dla Międzynarodowej Handlowej Korporacji Watykańskiej.

Jest Świątecznym Podarkiem od tak naprawdę niezwyciężonego Wenedy, króla Troi-Setidawy-Astui Priama Podarkosa i od całej Słowiańskiej Pogańszczyzny vel Rodzimowierstwa

na Szczodre Gody

dla Polaków-Lechitów  z okazji Setnej Rocznicy Niepodległości Polski* i dla wyznawców Wiary  i Wiedy Przyrodzonej na Nowy Rok 7529 (2020) – będący dla naszej Wiary Przyrody Rokiem Granicznym (czerta 5).

 

 

Teoria Felice Vinciego i fakty

Jak było dotychczas wiadomo z historyczno-archeologicznych analiz, istniały trzy grody określane jako Troja: Troja Ilion na wzgórzu zwanym dzisiaj Hissarlik, Troja Trójorza na Złotym Rogu i Troja Tripura nad Gangesem (w Indiach Wedyjskich, a więc Słowiano-Aryjskich). Dwa z nich identyfikowano archeologicznie z Troją eposu Iliada i Odyseja Homera: Trójorzę na Złotym Rogu i Ilion-Widłużę (Wilussę, jak nazywali ją Hatowie/Gatowie – Hetowie/Getowie → Hettyci, odłam Wenedów-Enetów-Henetów, być może budowniczy Wilussy-Widłuży, plemiona o nazwach własnych Nasielanie/Nasilanie i Nasemile/Nasiemianie-Nasiemiłowie, wywodzące się z ludów Kultur Łużyckiej – Unietyckiej – Pól Popielnicowych – Mogiłowych, czyli indoeuropejskie, zmieszane w Małej Azji z plemionami semickich Hattów).

W 1995 roku, a więc już 25 lat temu pojawiła się teoria Felice Vinciego, kwestionująca identyfikację Troi Homera dokonaną przez odkrywcę ruin Ilionu, archeologa-amatora Heinricha Schliemanna. Podkreślam amatorstwo Schliemanna, ponieważ w tej historii zupełnie brak zawodowych archeologów, czy też innych naukowców, którzy „zechcieliby” odegrać przypisywaną im przez społeczeństwo rolę w wyjaśnieniu faktycznych dziejów Troi. Nie inaczej jest dzisiaj, kiedy to jak to oni tam na UW i UJ powiadają – „historycy amatorzy” rozgryzają dzieje Bitwy nad Dołężą (Tollense), Dysku z Nebry, świątyni Gobekli Tepe, kopalnictwa i wytapiania miedzi i brązu na północy Europy, czy też nadal drążą temat prawdziwej Troi Północy, Kamiennej Twierdzy na Górze Maszkowickiej, prawdopodobnego źródła kultury mykeńskiej, pochodzenia znad Wisły (L)Achajów i Dorów-Durzyńców (Drzewian), Getów-Gotów, Dahów-Daków, Parnów-Partów, czy w końcu Henetów-Wenetów-Entów (Antów), współtwórców Imperium Hatów-Hetytów, cywilizacji Mykeńskiej z Peloponezu czy Minojskiej z Krety, Orzawy, Achijawy, Lugii-Ligii, Lędii- Lidii, Kari-Karopanonii, Pawiolęgonii-Paflagonii, Wenicji-Fenicji i innych „państw” Małej i Centralnej Azji w czasach od 2200 p.n.e. do końca starożytności.

Felice Vinci jest również amatorem, ale jak zauważymy na końcu tego artykułu pojawiają się obecnie, po 25 latach, w środowisku naukowym ZACHODNIM głosy, że tę hipotezę Vinciego trzeba wreszcie porządnie przebadać. Ależ inercja, co??? No, ale lepsza taka inercja niż Nadwiślańska Indolencja środowiska naukowego w kwestii rozstrzygnięcia pochodzenia Słowian. Zobaczmy na ile teoria Felice Vinciego jest „twarda” i czy można ją łączyć z Bitwą nad Tollense (Dołężą).

Angielska Wikipedia podaje co następuje – tłumaczenie moje własne (©), i mój do niego komentarz.

„Baltic Origins of Homer Epic Tales to esej napisany przez Felice Vinciego, inżyniera nuklearnego i historyka amatora, opublikowany po raz pierwszy w 1995 roku. Książka, przetłumaczona na kilka języków, przedstawia rewolucyjną koncepcję położenia geograficznego Iliady i miejsca Odysei. Felice Vinci zaczął czytać grecką klasykę i dowiedział się o fragmencie z De facie quae in orbe lunae apparet autorstwa Plutarcha, który wskazuje lokalizację Ogygii. Ta wyspa stała się punktem wyjścia teorii Vinciego.

Według jego założeń wydarzenia opowiadane przez Homera nie miały miejsca, jak głosi tradycja, w obszarze Morza Śródziemnego, lecz w obszarze mórz Europy Północnej, Morza Bałtyckiego, Północnego i wybrzeża Atlantyku.”

 

J. G. Trautmann – Płonąca Troja

Szczegóły teorii

Według Vinciego Achajczycy mieszkali na początku 2. tysiąclecia p.n.e. na wybrzeżach Morza Bałtyckiego, a w połowie tysiąclecia, ponieważ klimat stał się trudniejszy, przemieścili się na południe wzdłuż Dniepru, osiągając wybrzeże Morza Czarnego i Morza Egejskiego. Nowo przybyli założyli według jego teorii mykeńskie miasta (najstarsze groby mykeńskie są bogate w bursztyn, typowy produkt bałtycki, podczas gdy najnowsze nie są) i nazwali je nazwami podobnymi do nazw osad w Skandynawii, choć nie identycznymi, ze względu na fizyczne różnice między tymi dwoma obszarami.”

W tym miejscu muszę poczynić pierwszą uwagę. Nie widzę podstaw, aby przypisywać Wojnę Trojańską i położenie Troi Skandynawii. Można mówić o wybrzeżach północnych mórz Europy i równie dobrze, a nawet lepiej niż w Skandynawii, lokalizować ów gród i położenie ludu (L)Achajów na południowych wybrzeżach Bałtyku, morza Północnego i Atlantyku. Oczywiście w roku 1995, kiedy formułował swoją teorię Felice Vinci, a wiedza archeologiczna o Europie Północnej była o dużo mniejsza niż dzisiaj, trudno byłoby może postawić taką radykalną hipotezę. Jak przeczytamy w dalszym ciągu wywodu, wyspy z Iliady zidentyfikował F. Vinci jako odpowiadające geograficznie i warunkami fizycznymi wyspom duńskim na Bałtyku. Samą Troję przeniósł jednak aż pod Turku, do Finlandii, co wydaje się niekoniecznie logiczne. Ale nie uprzedzajmy faktów.

„Podczas migracji mieszkańcy Północnej Europy przynieśli ze sobą swoje tradycyjne opowieści ustne, które były poetyckimi sagami osadzonymi w ich pierwotnej ojczyźnie. Dlatego Wojna Trojańska nie miała według Vinciego miejsca około XIII wieku p.n.e., jak się zwykle uważa, ale około XVIII wieku p.n.e.. Sam epos zostałby według tej koncepcji napisany później, po 800 lub 900 latach tradycji ustnej [1].”

Tutaj dochodzimy do drugiej uwagi, która łączy odkrycie F. Vinciego ze współczesnym znaleziskiem nad rzeką Dołężą (Tollense), czyli polem olbrzymiej bitwy jaka rozegrać się miała według dokonanej przez archeologów niemieckich datacji około roku 1300 do 1200 p.n.e. (Bitwa sprzed 3.300 lat, nad Dołężą na Wenedyjskim Połabiu, częścią „inwazji” Prasłowiańskich H-Ariów na Euroazję!). Stoi to w pewnej  sprzeczności z teorią Vinciego opartą na danych klimatyczno-geograficznych, która każe mu ową bitwę umieścić w XVIII wieku p.n.e..

To, że raczej nie można łączyć owej ekspansji na południe w latach 1800 p.n.e – 1700 p.n.e. z Bitwą nad Dołężą nie wyklucza innej  możliwości – połączenia tego faktu z polskim odkryciem – kamiennej twierdzy w stylu mykeńskim, zbudowanej na Górze w Maszkowicach (NaukawPolsce.pap.pl; Nowości o Górze Zyndrama w Maszkowicach – kamienny obwar sprzed 3500 lat.). Nie trudno też wyobrazić sobie istnienie ciągłości między obydwoma wydarzeniami. Skoro zbudowano tu coś tak potężnego około roku 1750 p.n.e., a pierwszy kamienny budynek powstał niemalże około roku 2000 p.n.e.  można przypuszczać, że nie dokonała tego przypadkowa grupa zbieraczy ziółek i łowców reniferów, a grupa o pewnej ciągłości, dobrze zorganizowana w strukturę i zarządzana tak, by temu zadaniu podołać. Być może zarządzano nią z jakiegoś ośrodka podobnego do tego o wiele starszego, znanego nam z około 3500 roku p.n.e., położonego w Bronocicach? Potwierdza taką hipotezę szereg innych odkryć, łączących się z południowym wybrzeżem Bałtyku, a lokalizowanych mniej wiecej w tym samym czasie tj. pomiędzy 1800 a 1000 p.n.e.. Mam tutaj na myśli np. odkrycie Dysku z Nebry, czy Czap/Kapeluszy Królewskich wykonanych z brązu i wiele innych odkryć związanych z wydobyciem metali, czy odlewnictwem, czy po prostu uprawą roli, budową osiedli i zamieszkiwaniem przez ludzi określonych kultur archeologicznych terenów dzisiejszych Niemiec, Danii, Polski i krajów Bałtyckich. 

O znaczeniu kulturotwórczym terenów między Dunajem, Bałtykiem, Renem, Wisłą i Morzem Czarnym dla rozwoju cywilizacji w II tysiącleciu  p.n.e., które jest dobrze udokumentowane, pisał Maciej Bogdanowicz w artykule Greckie kolonie Lechitów  linkowanym tu na blogu z portalu RudaWeb. Kolejny tego samego autorstwa ważny dla sprawy artykuł to: Kto kogo pod Dołężą.

Bardzo dobry artykuł  ogólny na temat ciągłości kultur związanych z kulturą przedłużycką i łużycką oraz miejscem i ważnością cywilizacyjną jej obszaru ze względu na posiadane złoża i zasoby naturalne cyny, ośrodki hutnicze (miedzi, brązu), a także panowanie nad szlakami i dostępem do bursztynu, opublikował Mariusz Agnosiewicz (także linkowaliśmy go na blogu Mariusz Agnosiewicz – Pomorska Troja). Artykuł M. Agnosiewicza doskonale uzasadnia ową ciągłość i rozpisuje w czasie różne odkryte artefakty, ilustruje wszystko mapami i zawiera linki odsyłające do źródeł. Odnosi się on też do książki i teorii Felice Vinciego.

Temat cywilizacji i kultury tego okresu w Europie Naddunajskiej kontynuuje w kontekście i cywilizacji mykeńskiej i Bitwy nad Dołężą Maciej Bogdanowicz także w artykule Wojowniczy pięknisie, gdzie wskazuje przy okazji odkryć artefaktów w grobach wojowników wysoką kulturę pielęgnacji ciała w owym czasie, znów akcentując ciągłość i źródło Naddunajskie rozpowszechnienia tego obyczaju i wytwarzania nożyków – pierwszych na świecie miedzianych brzytew, który to wynalazek „wyeksportowano” zarówno na północ – do dzisiejszej Danii jak i na południe do Myken i Grecji.

Inny ważny w tym kontekście artykuł to praca Adriana Leszczyńskiego poświęcona genetyce obszaru Dołęży (Tollense) i omawiająca skład etniczyny wojowników biorących w niej udział: Adrian Leszczyński: Genetycy na tropie pochodzenia Europejczyków, część 2

Podobnie o owym okresie, z nieco innymi akcentami odnoście Traków-Wędów-Antów-Henetów, czy Trojan-Wenedów-Henetów, którzy według niego byli przeciwnikami (L)Achajów w tej wojnie i mieliby zostać pokonani przez ludy kultury łużyckiej, pisze Ireneusz Ćwirko w swoim artykule Nazwy Polska i Polacy zapisane na reliefach Ramzesa III.

Piszę o tym ponieważ w kontekście Zerowej Wojny Światowej, czyli tejże o Troję może się to okazać bardzo ważne jak wskazuję też i ja w artykule Dlaczego wciąż nie publikuję artykułu o Bitwie nad Dołężą? – Zerowa Wojna Światowa (nowe materiały) Czy mogło to być starcie Wenedów-Pomorzan broniących swoich zdobyczy z XVIII wieku p.n.e przed (L)Achajami biorącymi udział w tzw. Inwazji Ludów Morza w XV-XIII wieku p.n.e.?

W tym ostatnim przywołanym tutaj tekście znajdziecie też zachodnioeuropejską koncepcję Zerowej Wojny Światowej, w której to Mykeńczycy doprowadzili do upadku Troi Luwijczyków (Lugijczyków) i upadku Imperium Hetytów-Henetów-Wenedów, Karów-Harów i Lugiów-Lęgończyków-Lędyjczyków w Małej Azji (http://kresy24.pl/81234/zerowa-wojna-swiatowa-mapa-wideo/). Według mnie Luwijczycy to Lugiowie i dokładnie to samo co Lęgończycy z Pawiolęgonii-Paflagonii, Lędii-Lidii, Ligii-Lęgji Małoazjatyckiej, i Licji. Wszystko wskazuje, że przedstawiono tutaj ludy pokrewne, jeśli nie całkowicie tożsame, chociaż podzielone na odrębnie zarządzane miasta-państwa. Składać się one mogły z wymieszanej już ludności ario-słowiańsko-celtyckiej i lokalnej semickiej.

Podobnie o Dołęży w roku 2015 napisał Old European Culture w artykule Tollense battle, bogato ilustrowanym materiałami archeologicznymi i również zwrócił uwagę na fakt, iż było to starcie o charakterze cywilizacyjnym , na tle posiadanej przewagi gospodarczej Kultury Unietyckiej zarówno nad Basenem Morza Śródziemnego jak i nad Skandynawią – napastnicy z Danii mieli broń drewnianą i krzemienną, a obrońcy według niego mieli pochodzić ze Śląska i być strażnikami Cyny, Wytopu Brązu i innych dóbr Ośrodka w Rudawach. OEC, jak zwykle już wtedy w roku 2015 dosyć sprawnie i celnie zebrał i zanalizował odkrycia archeologów niemieckich. Myślę, że z tego powodu, iż tak szybko skonstruował swoją teorię nie czekając na dalszy rozwój badań, nie do końca ją przemyślał i stąd wynika jego stanowisko, że mamy do czynienia w tym wypadku z napadem rabunkowym a nie bitwą. Argument, iż były tam kobiety, dzieci i starcy nie jest trafiony. Bitwy jak wiemy toczono posiadając w odwodach całe zaplecze logistyczne (rodziny, kobiety, a z nimi dzieci i starców) – także w czasach walk tzw „Germanów”, czyli Słewów z Rzymianami. Z jednej strony byli oni zapleczem – magazynowym i żywieniowym dla walczących, szpitalem polowym o najlepszej opiece jaką sobie można wyobrazić bo rodzinnej, a też była to niezła motywacja psychologiczna dla wojowników, aby walczyć na całego – również o życie bliskich, jakich ze sobą mieli. Z drugiej strony te rodziny stanowiły – jak nad Loarą – od razu armię osadników na zdobywanym terenie. Juliusz Cezar – o czym piszę w Taji 26 Księgi Tanów – zdecydował się na ludobójstwo nad Loarą Słewskich osadników Orowisły-Ariowita i został zamordowany w wyniku Słewskiego Spisku w Rzymie w Marcową Równonoc (Idy Marcowe) roku 44 p.n.e.. OEC nie doszacowuje też rozmiarów tego starcia, o czym informuje nas w swoim artykule Mariusz Agnosiewicz porównując skalę odkrytych szczątków ludzkich i broni nad Dołężą ze skalą odkryć archeologicznych na Polach Bitwy Grunwaldzkiej 1410 roku. Generalnie, tak jak napisałem w zasadniczej wizji tematu wszyscy piszący są jednak zgodni i nie nazywając rzeczy wprost – chyba tylko z lęku przed okrzyknięciem ich Turbosłowianami – wskazują na istnienie silnego scentralizowanego ośrodka protopaństwowego Lugiów-Łużyków czy (L)Achajów, czy Wędów-Wenetów – a więc Wielkiej Lechii okresu 2000- 1200 p.n.e., a może i do 650 p.n.e., kiedy to kontrolę nad Kaganatem Północy (SIS) przejmują nad Wisłą i Dunajem Sokołoci-Scyci, albo jeszcze dalej do Wojen Ariowita/Ariowista/Orowisły z Cezarem, albo do Wojen Morokumańskich, którym przewodził Oromąż III Wielki (Arminiusz), a może i do czasów Wandalów i Gotów oraz Zburzenia Rzymu i rozbicia Cesarstwa Rzymskiego???  

 Teoria Felice Vinciego o pochodzeniu Mykeńczyków z północy jest też spójna z odkryciem w Maszkowicach i potwierdza kierunek ekspansji z północy na południe, gdyż nasz Gród Kamienny w Maszkowicach jest straszy od mykeńskich o 200-300 lat. Powstaje pytanie czy rzeczywiście niezbędnym jest, aby ta Wojna Trojańska na Północy musiała się dokonać w trakcie pierwszej migracji Achajów na Kretę? Czy nie mogło być przez 500 lat, od migracji w XVIII wieku p.n.e. do XIII wieku p.n.e. łączności między ośrodkiem północnym a południem – Mykenami? Opowieść Trojańska moim zdaniem nie musiała przyjść wraz z pierwszymi budowniczymi kultury mykeńskiej, mogła przyjść na Kretę i do Grecji 500 lat później , i mogła trwać w formie mówionej, a nie pisanej, aż do czasów Homera. Jak na razie nie mamy narzędzi, które pozwoliłyby nam stwierdzić, kiedy zapisano opowieść o Wojnie Trojańskiej po raz pierwszy, ani jak długo ją podawano wcześniej ustnie.

Gdyby było tak, jak to powyżej opisałem, to Bitwa nad Dołężą mogłaby być ową legendarną Wojną Trojańską, lub jej składową, dramatycznym epizodem. Do takiej samej lokalizacji w okolicy ujścia Odry (Wolin, Wineta, Jumne) skłania się w swoim artykule Mariusz Agnosiewicz (przywołany powyżej), a koresponduje z nią znana pomorska legenda mówiąca o zatopieniu miasta Wenedów – Winety. Lokalizacja tego miasta w rejonie wysp Rugia, Uznam, Wolin, dzisiejszego Szczecina czy wreszcie bliskiej rzeki Dołęży nie jest do dzisiaj rozstrzygnięta.

(źródło Wikipedia)

Przypuszczalne lokalizacje Winety według Niemców – mamy tutaj także Dołężę (Tollense) i Pianę oraz Trebę-Reknicę (Rzekę Nicę).

Nie widać niestety na tej mapie Setidawy – Szczęśćdawy/Szczęścina, Ustrokrotniającego grodu Trzygłowa, który Syci – Setnie Dawa, a który Tomasz Markuszewski w swojej pracy Jeszcze o geografii państwo na 43 południku identyfikuje z Astuia (Ostoja?) Geografii Ptolemeusza, a Janusz Bieszk odtwarza jako Szczyt. Znajduje się ono tuż za południowym brzegiem mapy. Nad jeziorem Tollensee, czyli Dołęskim znaleziono jak wiemy Figurki z Prillwitz oskarżone niesłusznie jako fałszerstwo dokonane przez biednego kowala/złotnika. Odwrotnie niż w przysłowiu, tu o złocie jakie znaleźli „nacyganili” niemieccy naukowcy i je ukradli, a kowala-złotnika Sponholza „powiesili” przy tej okazji. Co ciekawe trzon tej kolekcji z Prillwitz, czyli z Przylwia lub Przylwic stanowią Idole z głową Lwa. Jak na tak mały kawałek Europy naprawdę za dużo tutaj koincydencji, zwłaszcza że kawałeczek stąd leży Radgoszcz, a lwiogłowe przedstawienia idealnie pasują do słowiańskiego bóstwa Radogosta-Bożeboga. Tę sprawę omówiłem bardzo dokładnie w artykule Radogoszcz i Radegast-Radhost”, przedstawiając w nim również tłumaczenie z Portalu Old European Culture artykułu udowadniającego, iż te figurki nie są fałszerstwem, lecz przedstawiają rzeczywiście boga Radogasta (Radegost – Welcome guest (Radegost – Rady Gościom).

Tu mamy Szczecin – na mapie zaprezentowanej przez Old European Culture

Rozegrałaby się więc, według tej koncepcji, owa wojna w XIII wieku p.n.e. i po tym momencie przeszła do legendy podawanej ustnie, a nie w XVIII p.n.e., kiedy Achajowie pojawili się po raz pierwszy na Peloponezie. Kolejne migracje do Europy Południowej, Egiptu i Małej Azji pięćset lat później, należałoby uznać za drugą falę. Jednak może też być tak, że tzw „migracje” były rozciągnięte w czasie i miały miejsce przez całe 500 lat, a także i później. Być może nie należy ich też rozumieć jednoznacznie jako skąpany we krwi podbój, ale dominację wpływów, do której dochodzi bezkrwawo i która trwa przez długi okres czasu, na przykład w związku z posiadaniem przez Północ złóż cennych metali, od których posiadania zależy wyrób narzędzi. Cenny to słowo biorące początek od bezcennej cyny. Do wyrobu narzędzi z brązu niezbędna jest też miedź: mieć – posiadać, imać – obejmować, posiadać, miedź – miód, miedźwiedź (ros. miedwied’) – ten co wie gdzie miód wyszukać, i miedź – metal. Przypadkowa zbieżność nazewnicza? Nie, to nie przypadek. 

Oczywiście nie wykluczam krwawych epizodów, czy bardziej masowych ruchów ludności związanych np. z pogorszeniem się klimatu. Nie wykluczam też zbrojnej interwencji, zarówno w jedną jak i w drugą stronę. Można sobie wyobrazić wiele sytuacji konfliktowych wokół cennych złóż.

Zupełnie już na uboczu uwaga: wywodzenie nazwy brąz z łaciny od słowa aes brundusinum tzn. kruszec brindyzyjski, to nieporozumienie. Tak samo jak ta mapa poniżej z okresu tzw Inwazji Ludów Morza w której Słowian się nie uwzględnia. Bo skoro pojawili się w Europie w VI wieku n.e. to skąd mieliby się wziąć na tej mapie przedstawiającej XIII/XII wiek p.n.e.?

Mapa Inwazji Ludów Morza (Bharatu) która oczywiście uwzględnia Traków, Ilirów a nawet Protoormian, ale nie Słowian – skądże! W Egipcie pokazane jest Sais, ale nie ma Awaris w delcie Nilu zbudowanego przez tzw Hyksosów – dynastię z Ludów Morza pochodzącą. Nazwę Awaris nie trudno zaś skojarzyć z Awar, Awarowie, Ober, Obrowie.

Cóż, przewrót w wiedzy dokonany przez genetykę i nowe odkrycia archeologiczne jest tak rozległy i ma tak gigantyczne konsekwencje, że cały świat historyków wali się w gruzy. Także świat lingwistów i archeologów. No bo skoro brąz produkowano nad Wisłą i Łabą około 1500 lat p.n.e. kiedy nikomu nie śniło się jeszcze o założeniu Rzymu (przypominam, że miał być założony według legendy w VIII wieku p.n.e., ale prawdopodobnie powstał w VI wieku p.n.e.) to dlaczego nazwa brąz nie ma pochodzić z języka słowiańskiego i po prostu odzwierciedlać jednocześnie kolor tego metalu (ciemno-żółty) oraz jego ozdobną funkcję jako naramiennika, bręczy – obręczy (w języku perskim brencz – brąz, jak podaje A. Bruckner).

Skoro Maszkowice powstały około 1750 p.n.e. a Mykeny około XIV wieku p.n.e., zaś bitwa nad Dołężą miała miejsce w XIII wieku p.n.e. (1250 p.n.e.) to może mamy do czynienia cały czas z tym samym ludem, posiadającym ciągłość od XVIII wieku p.n.e. (albo i wcześniej), ale w jakichś konkurujących ze sobą ugrupowaniach, państwach-miastach uformowanych wokół różnych grodów, np. konkurencji między słowiańskimi Lachajami-Lęchitami-Lugiami, a równie słowiańskimi Wenedami-Wenetami-Henetami-Entami?

Kolejna fala migracji, czy też podboju datowana jest na XIII wieku p.n.e. tzw. Ludów Morza (B-Haratu/Północy/Kręgu Kharpackiego). Według wyników etnogenetyki ciągłość genetyczna w Trójmorzu nie została nigdy zerwana poczynając od wejścia tutaj ludu  o haplogrupie R1a 9000 lat p.n.e, a dotyczy to także ludu Staroeuropejczyków o haplogrupie I2a, z którym Słowiano-Ariowie R1a stworzyli etnos Prasłowiański, w tym język (R1a+ I2a). Prawdopodobnie zresztą ten etnos i język powstał wcześniej, bo już w czasach przywołanych tutaj Bronocic, czyli 3500 p.n.e.. Ważną wskazówką, że tak mogło być jest, iż jeśli pierwszą falę migracji określaną przez Vinciego znaną jako migracja (L)Achajów ulokujemy w XVIII wieku p.n.e, to w tej kolejnej , według eposu Homera mamy wskazówkę, że Troi bronił przybyły do niej jako posiłki lud Henetów – Wenedów. To Henetowie są związani z Troją, a (L)Achajowie (Achijawa) panujący nad Grecją i Kretą ją atakują. Wskazówką, że Wenetowie mogli stanowić starszą falę „inwazji” z Północy jest znany dobrze historykom fakt rozprzestrzenienia nazw osad, zatok, rzek i półwyspów, które zachowały w swoich nazwach do dzisiaj człon wend lub enet, wzdłuż praktycznie całego wybrzeża Europy od północy i wybrzeża Bałtyku, poprzez Danię i Norwegię, nad brzegiem Morza Północnego (na Wyspach Brytyjskich), wybrzeżem Atlantyku (dzisiejsza Bretonia, Francja i Hiszpania) i dalej przez wybrzeża morza Śródziemnego aż do Małej Azji.

Na ciągłość kultury i jej niezwykle wysoki poziom wskazują też znaleziska Czap Królewskich z brązu, w obszarze Kręgu Kultury Przedłużyckiej i Łużyckiej (Krąg Kultur Pól Popielnicowych). Czapy te są niezwykle kunsztowne, a najstarsza datowana jest na około 1400 rok p.n.e.. Tak przy okazji, wśród przeciwników teorii F. Vinciego koronnym ma być argument, że w Skandynawii Epoka Brązu zaczęła się później niż w Europie. Początki KPP i epoki brązu na południowym wybrzeżu Bałtyku to lata około 1750 p.n.e., a jej rozwinięcie to 1400-1300 p.n.e..

W tym momencie widzimy jak na dłoni, że jeśli nie będziemy się upierać, iż ośrodek który był Troją Północy leżał w Skandynawii, a przyjmiemy że leżał na południowym brzegu Bałtyku to wszystkie problemy znikają i mamy ciągłość i łączność wszystkiego ze wszystkim.

Zobaczcie te czapy królewskie (Złote Czapy z epoki brązu, czyli archeologiczne i wikipedyczne kłamstwo anglo-niemieckie.).

Są to naprawdę arcydzieła nie tylko rzemieślnicze, ale i system kalendarzowy w nich zapisany świadczy o wysokiej kulturze ich twórców. Naprawdę nie wykonali ich łowcy reniferów, a znawcy astronomii i budowniczowie Maszkowic oraz Myken, ci sami ludzie, którzy bili się pod Dołężą, gdzie naukowcy niemieccy stwierdzili, że część z nich pochodziła z północy Europy i podobni byli najbardziej do dzisiejszych Polaków, a część z nich pochodzić ma znad morza Śródziemnego.

Wróćmy jednak do artykułu:

„Należy pamiętać, że za tą teorią przemawia fakt, że Kultura Mykeńska nie jest uważana za wytwór ludności rdzennej, lecz uważa się, że Mykeńczycy przybyli do ​​Grecji około XVI wieku p.n.e. [2]. Felice Vinci donosi także o hipotezie sformułowanej pod koniec XIX wieku przez indyjskiego eksperta Bal Gangadhara Tilaka, zgodnie z którą ludność indoeuropejska żyła w przeszłości wokół koła podbiegunowego. Z drugiej strony wydaje się, że tak zwane zapisy wykonane pismem Linearnym B zostały napisane w języku, który był prekursorem tego, co później stało się greką.”

I tutaj trzecia moja uwaga, w której muszę przypomnieć zarówno o teorii lingwistycznej profesora T. Mańczaka jak i G. C. Tomezzoliego, które lokalizują bardzo blisko siebie grekę jak i języki słowiańskie, uważając że wzajemnie się one przenikały i czerpały słownictwo od siebie. Na to należy nałożyć też hipotezę mocno zaawansowaną, czy też teorię A.D. P. Lasso, mówiącą o ciągłości rozwoju pisma łacińskiego/rzymskiego począwszy od pisma kultury Vinczi, poprzez wyspy kanaryjskie, aż do współczesnego alfabetu którym posługujemy się w Europie Zachodniej.  (A.D.P. Lasso – Odkrycie zaginionego ogniwa pochodzenia języka łacińskiego).

Dodatkowo, jak przedstawiałem to tutaj w wielu artykułach cyklu „Odcięta Noga Byka-Tura”, te teorie lingwistyczne wzmacniane są nie tylko odkryciami archeologicznymi i ich odczytaniem na bazie języków słowiańskich, ale także danymi geograficznymi i wiedzą religioznawczą, czy ezoteryczną oraz astronomiczną, które wskazują na pochodzenie z północy licznych Mitów Greckich, czy symboli religijnych i znaków, czy rytów kulturowych. Wskazywali na to już od dawna różni naukowcy, w tym M. Eliade, czy R. Graves (od lat 50. XX wieku). 

„Głównym tematem hipotezy Vinciego jest niezgodność geografii opisanej przez Homera z konformacją ziem śródziemnomorskich, zauważoną już przez Strabo [3]. Wręcz przeciwnie, opisy geograficzne dostarczone przez Iliadę i Odyseję doskonale dostosowują się do Europy Północnej, a niezgodność ukształtowania terenu w odniesieniu do miejscowości śródziemnomorskich wynikałaby z zastosowania starych skandynawskich nazw, których były one kalkami. Również opis klimatu, który podaje Homer, byłby bardziej odpowiedni dla regionów bałtyckich [4].”

Trzy „stare” Troje (Ilion, Trójorza i Tripura podkreślono na mapie na czarno, a dwie nowe lokalizacje, postulowane – na niebiesko-szaro) [Ściągnij mapę i powiększ przez Microsoft Office albo Paint lub inny program graficzny]

Identyfikacja miejsc Homeryckiej Iliady

Wśród sugerowanych identyfikacji Itaka pokrywa się z wyspą Lyø na duńskim archipelagu South Funen: kształt i położenie tej wyspy znajduje odzwierciedlenie w opisie Homera jako położonej najbardziej na zachód od archipelagu (podczas gdy obecna Itaka ma inną lokalizacja wśród Wysp Jońskich). Vinci posuwa się nawet do zidentyfikowania starożytnego dolmenu, obecnego na duńskiej wyspie i znanego jako Klokkesten („kamień dzwonowy”), z „kamieniem kruka” opisanym w Odysei, jako leżącym w pobliżu domu Eumaeusa, obok zagrody dla świń. Archipelag Fionii Południowej składa się z czterech większych wysp, podobnie jak u Homera: Dulichium odpowiada duńskiemu Langeland, Cefalonia Ærø, a Zakyntos Tåsinge. Książka podkreśla także, że Dulichium nigdy nie zostało zidentyfikowane w basenie Morza Śródziemnego. [5]

Teby w Boeocji odpowiadałyby szwedzkiemu miastu Täby niedaleko Sztokholmu. W pobliżu znajduje się także miasto Tyresö, którego nazwa może dotyczyć ślepego proroka Terezjasza, który działał w Tebach [6].

Troja korespondowałby z Toija w południowej Finlandii, niedaleko Turku. Według Vinci starożytna Troja wznosiła się na szczycie wzgórza, otoczona dwoma rzekami (Simoeis i Skamander, które łączą się na równinie poniżej, dziś zalanej, kilka kilometrów od morza. Hipotezę tę potwierdza odkrycie ruin epoki brązu w okolicy Toiji.

Tutaj kolejna moja konieczna uwaga, ze względu na fakt, iż jak sam autor hipotezy stwierdza, nazwy przeniesione znad Bałtyku i Morza Północnego do Grecji nie do końca odpowiadają tym Skandynawskim, ze względu na różnice w ukształtowaniu fizycznym terenu.

Widać tutaj niekonsekwencję (zaznaczam że nie czytałem książki, a piszę tylko na podstawie Angielskiej Wikipedii i hasła „Baltic Origins of Homer Epic Tales” w niej), gdyż część wymienionych wysp nie ma nazw odpowiadających tym śródziemnomorskim. Ale moim zdaniem nie tylko o to chodzi, gdyż równie dobrze ową Troją mogło być każde miasto leżące bliżej duńskich wysp niż przedstawiona tutaj jako mniej więcej zgodna nazewniczo fińska Toija. Mogły to być grody na południowym brzegu Bałtyku posiadające po prostu Trzy Wzgórza, a położone w pobliżu delty uchodzącej do morza rzeki, tak jak to widzimy na przykład w Szczecinie. Również w Szczecinie i na Wolinie czczono boga Trzygłowa. Troja mogła więc być grodem Trzygłowa – Triglawa, a nie zbliżoną brzmieniowo z nazwy fińską miejscowością. To nie pod Turku i Toiją, ale tuż pod Szczecinem, niedaleko wysp Wolina i Rugii-Roji, nad rzeką Dołężą (Tollense) stwierdzono istnienie miejsca prehistorycznej olbrzymiej bitwy, w której udział wzięło po kilka setek, a może i tysięcy wojowników po obu stronach (ostrożnie licząc, bo wykopaliska objęły do tej pory niewielki skrawek terenu).

„Hellespont, o którym mówi się, że jest „szeroki”, nie można utożsamiać z długą i wąską cieśniną Dardanelską, lecz z Zatoką Fińską [7]. Vinci cytuje także duńskie kroniki napisane przez średniowiecznego historyka Saxo Gramatyka, które przypominają Hellespontinianów (ludność nieprzyjazną Duńczykom) i rzymską nazwę Finlandii Aeningia (której znaczenie może się wiązać z imieniem Eneasza – Eningia → „Ziemia Eneasza”).

Osady Achajów zidentyfikowano na podstawie Katalogu Statków, w drugiej księdze Iliady: Micenae stałaby w tym samym miejscu co współczesna Kopenhaga, a Phthia w Estonii. Peloponez odpowiadałby według Vinciego wyspie Sjælland, która jest całkowicie płaska: to tłumaczyłoby powody, dla których Telemach dostaje się z Pylus do Sparty drogą lądową, a nie morską. Przeciwnie do greckiego Peloponezu, który nie jest ani płaski, ani nie jest wyspą [8].”

Moje uwagi do tej części wywodu są identyczne jak powyżej: Micenae nie ma nazewniczo nic wspólnego z Kopenhagą, dawnym grodem ze słowiańsko-wędzka zwanym Kodanem, itd.

„Identyfikacja miejsc z Odyseji Homera

Według Vinciego podróż Ulissesa odbyłaby się wzdłuż wybrzeży Norwegii [9]. Po zatrzymaniu w Ogygii (utożsamianej z jedną z Wysp Owczych, według wspomnianego wyżej opisu we fragmencie z Plutarcha [10]), Odyseja opowiada, że ​​po siedemnastu dniach na morzu Ulisses dotarł do Scherii, domu Phaiakian, opisanego jako wysokie skaliste wybrzeże i gęsto zalesione: region ten, niemożliwy do zlokalizowania w rejonie Morza Śródziemnego, można zamiast tego utożsamić z okolicami Bergen, u ujścia rzeki Figgjo, gdzie znaleziono kilka obiektów z epoki brązu (Scheria nigdy nie jest wspomniana w Odysei jako wyspa). Nowe stanowisko wyjaśniłoby, dlaczego Ulisses zauważył, że morze płynęło z powrotem do rzeki: zjawisko to jest spowodowane pływami oceanicznymi i nie występuje na Morzu Śródziemnym. Inne miejsca odwiedzane przez Ulissesa mogą również znajdować się na norweskich wybrzeżach: wyspa Kirke, Aeaea oraz miejsca, które opisuje (Syreny, Scylla i Charybda), mogą być umiejscowione na archipelagu Lofotów, gdzie przypływy odpływy tworzą prąd zwany maelstromem, odpowiadający wirowi Skylli, który pochłonął statek Ulissesa, a który jest opisywany jako formujący się trzy razy dziennie, podobnie jak wir Skylli. Ostatecznie wyspa Aeolusa znajdowałaby się gdzieś na archipelagu Szetlandzkim, gdzie często wieją wiatry przekraczające 200 km / h [11].”

Nie ma sensu abyśmy zanurzali się tutaj w geograficznych szczegółach. Nawet jeśli przyjmiemy, że tak wyglądała rzeczywiście droga Odyseusza i Argonautów to nic to nie zmienia w kwestii kryteriów jakie należy uwzględnić poszukując nadbałtyckiej lokalizacji Troi. Nie można bowiem pominąć południowego wybrzeża Bałtyku. Nic to też nie zmienia w kwestii rozwiązania zagadnienia czasu, w jakim odbyła się opisywana przez Homera w Iliadzie Wojna Trojańska, która według Vinciego miała mieć miejsce w XVIII wieku p.n.e..

„Inne mity

Według Vinciego inne greckie opowieści mitologiczne są osadzone w tym samym regionie. Wśród nich podróż Argonautów, którzy podobno dotarli do Kolchidy, płynąc na wschód i docierając następnie do Aei, skąd wrócili do Grecji podróżujhąc na zachód. Identyfikacja Colchis na Morzu Czarnym i Aeaea na Morzu Tyrreńskim wymusiłaby  nieprawdopodobną trasę łodzi Argonautów przez Europę kontynentalną wzdłuż rzek Dunaj, Po i Rodanu. Ta nawigacja byłaby natomiast wspomnieniem starożytnego okrążenia Skandynawii w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, zaczynając od Morza Bałtyckiego, przecinając Lapponię drogą lądową wzdłuż rzek, które przez nią przepływały, aż do Lofotów, gdzie zidentyfikowano Aeaea. Zgodnie z tym, co Kirke mówi Ulissesowi, Argonauci wybrali na podróż do domu trasę przechodzącą przez Skały Wędrowców, które mają być utożsamiane z wąskimi cieśninami pokrytymi strumieniami między wyspami i stałym lądem.

Kolejne odniesienie do starożytnej scenerii nordyckiej można znaleźć, zdaniem Vinciego, w wypowiedzi Platona w jego Krytykach, w których filozof przypomina, że ​​Ateny powstały niegdyś w płaskiej żyznej strefie, a nie surowej i górzystej: to konkretnie jest przedstawione w książce jako odniesienie do starożytnych bałtyckich Aten, które mogą znajdować się w pobliżu miasta Karlskrona (w okolicy znajduje się inne małe miasteczko, Lyckeby, którego nazwa może przypominać górę Lycabettus) [12].

Klimat w eposie Homera

Klimat opisany przez Homera jest zimny i burzowy: często pojawia się mgła i wiatr, a burze są ciężkie. Postacie są często przykryte grubymi płaszczami i nigdy nie są opisywane jako pocące się z powodu upału. Chociaż w okresie zwykle dobieranym dotychczas dla Wojnie Trojańskiej (VIII wiek p.n.e.) średnia temperatura była niższa niż obecnie, warunki pogodowe u Homera trudno jest dostosować do obszaru Morza Egejskiego, szczególnie biorąc pod uwagę, że wydarzenia mogą mieć miejsce w lecie. Według Vinciego te opisy byłyby idealne dla regionów bałtyckich w XVIII wieku p.n.e. (który byłby prawdziwym okresem Wojny Trojańskiej), kiedy temperatury w Europie Północnej były znacznie wyższe niż obecnie: spadek temperatur zmusiłoby później Achajczyków do emigracji na południe [13].

Niektóre fragmenty Iliady i Odysei zostały zinterpretowane przez Vinciego jako opis typowych zjawisk nordyckich. Na przykład w wielkiej bitwie między Achajami i Trojanami, kluczowej części głównych ksiąg Iliady, w dwóch różnych momentach czas opisany jest jako południe. Zdaniem autora nie byłoby to błędem, gdyby bitwa trwała po prostu przez dwa kolejne dni, dzięki północnemu słońcu, które pozwala wojownikom kontynuować walkę także nocą jasną jak dzień. Inne odniesienia do tego zjawiska to wyjątkowo długi czas trwania dnia w czasie niepewności Laestrygonian i Ulissesa, gdy próbują znaleźć drogę do Aeaea, a nie są w stanie ustalić, gdzie wschodzi słońce i gdzie zachodzi.”

Omówię ten fragment łącznie. Argumenty geograficzne i klimatyczne wydają się być sensowne, aczkolwiek częściowo bardzo słabe. Nie jestem znawcą ani geografii Skandynawii ani zjawisk klimatycznych tam występujących, ani prądów morskich. Przyjmuję wywód Vinciego za dobrą monetę na wiarę. Nie opierałbym się jednak w tak poważnej teorii na kruchej interpretacji kilku poetyckich zdań, z których wyciągnięto wnioski na temat czasu trwania bitwy, czy też czasu błąkania się na morzu rozbitków i ich dezorientacji w stronach świata. Ostatni akapit wydaje się być nieco naciągany, ale tego typu argumenty dodatkowe nie są rozstrzygające o prawdziwości bądź nieprawdziwości tej teorii.

Podobieństwa kulturowe

Zarówno w utworach homeryjskich, jak i u Wikingów można znaleźć podobne cechy dotyczące tradycji, mitologii i literatury. Według Vinciego mogły one przetrwać nawet w tak długim okresie czasu (ponad 2000 lat). Autor przypomina o zwyczaju gromadzenia się na spotkaniach, majestatycznych ucztach towarzyskich, a też kary/zwyczaju wygnania nałożonego na winnych niezamierzonego zabójstwa. Ponadto statki Achajskie miały ze statkami wikingów wspólną tę cechę masztu, że można go zdemontować, co uważane jest za użyteczne zwłaszcza na morzach północnych w celu uniknięcia oblodzenia masztu, oraz miały też podwójny łuk, który pozwalał wioślarzom podróżować do tyłu (odniesienie do tego aspektu może być greckim terminem ἀμφιέλισσαι, „zakrzywiony po obu stronach”, co często używane jest przez Homera; tę samą cechę opisuje Tacyt dotyczącą łodzi Germanów.

Co więcej, zdaniem autora, greckie aoidy byłyby podobne do skaldu staronordyckiego, ponieważ Homer często posługiwał się postacią mowy znaną jako kenning w literaturze nordyckiej.

Ponadto niektóre postacie mitologiczne byłyby podobne w dwóch kulturach (na przykład Ulisses do łucznika Ulla w islandzkiej sadze i Hamleta, głównego bohatera starożytnej duńskiej legendy opisanej w Gesta Danorum Saxo Grammatyka), a także wielu bóstw : Afrodyta odpowiada Freyji, Ares Thorowi, Zeus Wotanowi i Keres (którzy schodzą na pole bitwy, by zabrać dusze zmarłych wojowników, jak Walkirie).

Podobieństwa kulturowe pozwolę sobie pominąć ponieważ mitologie kręgu indoeuropejskiego są z natury rzeczy podobne, więc bóstwa jednej mitologii będą odpowiadać bóstwom innej mitologii i równie dobrze możemy Zeusa porównać do któregoś z bogów Słowian, a jak wiadomo imieniem swoim bardziej będzie on bliski Dziewsowi litewskiemu, czy Dziwieniowi lub „dziełającemu” Bogu Dawcy – Daws-bogowi, Dażbogowi słowiańskiemu, niż Wotanowi. Istnieją też sensowne teorie mówiące o tym, iż część bóstw Skandynawów jak sam Uden, czyli Odyn, lub Wotan ma imiona oparte o słowa wprost wzięte z języka Słowian – Uden-Odyn-Wodan-Wodyn-Wotan = Wodo-Woda-Wąda-Wanda. Jednak jeśli przyjmiemy tę optykę Felice Vinciego, którą podzielam nie tylko ja, ale od dawna wielu antropologów kultury, iż wiele mitologicznych opowieści Greków i choćby imion bóstw ma pochodzenie z Północy, a opowieści te można odnieść do północnych lokalizacji w Europie, (nie w basenie Morza Śródziemnego, a w basenie Bałtyku i Morza Północnego), to owe przeniesienia i podobieństwa, także w konstrukcjach poetyckich czy językowych, albo w konstrukcjach żeglarskich, jak sama budowa łodzi, są oczywiste i przemawiają za tą teorią. Natomiast ta oczywistość nie ogranicza się do Skandynawów, ale obejmuje podobieństwa dotyczące całej Północy w tym Germanów Słowiano-Ariów, czyli Słowian i Bałtów, Traków i Scytów oraz innych  Germanów pochodzenia skońskiego, lecz żyjących na południowym wybrzeżu Bałtyku, a także Germanów Celtów, którzy stają się Galami dopiero w późnym okresie rzymskim, w wiekach I-V n.e..
Przytoczę w tym miejscu Konkluzję z artykułu, z Athens Journal of Mediterranean Studies-Volume 3, Issue 2–Pages 163-186
The Nordic Origins of the Iliad and Odyssey: An Up-to-date Survey of the Theory By Felice Vinci 2017-3-2-4-Vinciktóry pokazuje nawiązania  do wielu elementów kulturowych Basenu Bałtyku, nie tylko Skandynawii:
„Konkluzja:
Skandynawska sceneria eposów rozwiązuje wiele problemów narracji Homera. Wiele odniesień w tych eposach wyraźnie mówi o zjawiskach typowo północnych, takich jak jasne noce (w najdłuższej bitwie w Iliadzie i krainie Laestrygonów); słońce o północy (na wyspie Circe i Trinacii); tańce zaranne (na wyspie Circe); ciemność przesilenia zimowego (w krainie Cymeryjczyków i w Hymnie Homera do Hermesa), zorza polarna (por. Il. XVII, 547); anomalie w fazach Księżyca (w Hymnie Homera do Hermesa) i tak dalej. Warto zauważyć, że oba eposy odnoszą się do terytoriów dość dalekich. Odyseja wskazuje na położenie Scherii, Itaki i królestw Peloponezu, a poprzez wędrówki Odyseusza daje nam spójny obraz atlantyckiego wybrzeża Norwegii i wysp. Iliada umożliwia nam odtworzenie we wczesnej epoce brązu obszaru trojańskiego i osad Achajskich wzdłuż Bałtyku. Krótko mówiąc, informacje geograficzne pozyskane z całego świata homeryckiego znajdują swoje naturalne położenie w czterech głównych „gromadach”, tj. w świecie Itaki na duńskich wyspach; świat Troi w południowej Finlandii; świat achajski wzdłuż wybrzeży Bałtyku; Przygody Odyseusza na Oceanie Północnoatlantyckim.
Każde z tych terytoriów ściśle współgra pod względem geograficznym, morfologicznym, klimatycznym i toponomicznym z odpowiednimi regionami w świecie nordyckim, biorąc również pod uwagę niekonsekwencje tradycyjnego śródziemnomorskiego położenia, o którym twierdzi Claudio Cerreti: „Śródziemnomorskie otoczenie eposów homeryjskich nie jest prawdą naukową, ale po prostu tradycją, która zawsze skutkowała niekończącymi się problemami z jej ścisłym odzwierciedleniem. Ale ta tradycja jest tak głęboko zakorzeniona i prawie ateńska w naszej kulturze, że ​​stanowi jedyną, ale ogromną zaporę przeciw każdemej odbiegasjacej od niej hipotezie ”(Cerreti 2000: 320).
Co wynika z archeologii?
Oprócz faktu, że, jak wskazują wiodący uczeni, nordyckie pochodzenie Mykenów opiera się na dowodach archeologicznych znalezionych na ziemi greckiej, należy również wziąć pod uwagę: podobieństwa, sięgające epoki brązu, między artefaktami nordyckimi i egejskimi; tumuli i rzeźby skalne z epoki brązu, przedstawiające statki znalezione dokładnie tam, gdzie osiedlili się marynarze faeaccy, co ustalono, kierując się literą Homera; analogie pomiędzy znaczącymi skandynawskimi epokami brązu pozostają (np. w Kivik) i analogiczne egejskie; ślady, które Mykeńczycy pozostawili w Wessex (Anglia) przynajmniej na wiele lat przed osiedleniem się w Grecji; dysk z Nebry z dwoma „mykeńskimi” mieczami. Poza tym miejsce Bjästamon w Szwecji pokazuje istnienie rozwiniętej cywilizacji miejskiej na północy Europy, sięgającej trzeciego tysiąclecia pne. Wszystko to pasuje do datowania nordyckiej epoki brązu i „upadku tradycyjnych ram”, jak twierdzi Colin Renfrew.
Jednak badania te są nadal otwarte. Wymaga to dalszych potwierdzeń archeologicznych, po których czeka ogromna ilość badań w wielu dziedzinach, bezpośrednio lub pośrednio związanych z tą teorią, na ekspertów, co jest normalne w świecie naukowym, gdy zachodzi tak szeroka zmiana paradygmatu. Relacja między światem Nordic BronzeAge a szwedzką Ionią Morza Śródziemnego (która była podstawą greckiej cywilizacji: musimy myśleć tylko o Herodocie, urodzonym w Ionii) wydaje się niezwykle intrygująca i otwarta na wiele, ogromnych wydarzeń dotyczących świtu cywilizacji greckiej, biorąc również pod uwagę, że sięga tysiąc lat wstecz do historii Europy. Ta propozycja interpretacyjna otwiera nowe, fascynujące horyzonty dotyczące pochodzenia i prehistorii całej cywilizacji europejskiej, rzucając światło na narody nordyckiej wczesnej epoki brązu oraz oświecając ich życie, kulturę, religię i historię, które do tej pory były prawie całkowicie nieznane, biorąc pod uwagę brak literatury nordyckiej z tego okresu. Dzięki Homer jako naszemu sklepowi możemy rozwinąć nowe rozumienie naszego wspólnego europejskiego pochodzenia.”
Tekst pochodzi z roku 2017 i skomentuję to tak: Wszystko tu jest w porządku i wszystko się zgadza, być może poza lokalizacją Troi w Finlandii, która powinna być w Szczecinie (Szczęśćdawie-Setidawie, Astui-Ostoi),  lub na Roji w Winecie, a także zgadza się jeżeli słowo „nordyckie” będziemy rozumieć jako „północne”, a nie „skandynawskie” – jak to jest w powyższym tekście rozumiane. Ale może się mylę w moim zrozumieniu intencji autora ponieważ sam pisze wszak:świat achajski wzdłuż wybrzeży Bałtyku„. Ja chciałbym to  rozumieć „Świat Lachajski wzdłuż wybrzeży Południowych Bałtyku„, gdyż przecież to w Maszkowicach odnaleziono ruiny twierdzy mykeńskiej na górze Zyndrama, starszej od budowli mykeńskich nad Morzem Śródziemnym o 300 lat, a nie w Szwecji, ani Finlandii.
Autor Konkluzji pisze znów parę zdań dalej:jak wskazują wiodący uczeni, nordyckie pochodzenie Mykenów opiera się na dowodach archeologicznych znalezionych na ziemi greckiej… i analogiczne egejskie; ślady, które Mykeńczycy pozostawili w Wessex (Anglia) przynajmniej na wiele lat przed osiedleniem się w Grecji; dysk z Nebry z dwoma „mykeńskimi” mieczami.„.
Dysk z Nebry nie jest zabytkiem kultury nordyckiej ani anglo-saskiej, lecz starosłowiańskiej i pochodzi z Ziem Słowian po południowej stronie Bałtyku, z Nebry (Niebórza) koło Goseck (Gąsiecka). Niestety obawiam się, że nie taka jest intencja autora. 
♦ 

Reakcje na teorię Vinciego

Teoria przedstawiona w książce, według samego autora, ma być jedynie hipotezą, która uzasadniałaby jednak „początek badań archeologicznych w wyżej wymienionych obszarach”.

Od trzeciego wydania (2002) książkę poleciła znana włoska uczona specjalistka od Homera, Rosa Calzecchi Onesti. Teorię popiera także William Mullen, profesor Bard College. W 2007 r. Specjaliści z kilku dyscyplin wzięli udział w międzynarodowej konwencji w Toiji, miejscu, w którym zdaniem Vinciego miałaby być położona starożytna Troja. Stwierdzono tam, że konieczne są wyczerpujące badania na ten temat.

I oczywiście bardzo słusznie. Nie znam niestety wyników tych prac, które miały być podjęte. Potwierdzono coś w ciągu 12 lat czy nie?

Krytyka

Mimo to większość uczonych odrzuca teorie Vinciego. Oto główne powody krytyki:

Jego tezy nie potwierdzają przekonujące dowody archeologiczne: jak wynika z wykopalisk, wybrzeża Bałtyku zostały zasiedlone kulturami neolitycznymi, posługującymi się naczyniami ceramicznymi, a nie przedmiotami z brązu, w czasie sugerowanym przez Vinciego. Skandynawska epoka brązu rozpoczęła się później.

Ten argument zmienia się bardzo mocno z kolejnymi odkryciami archeologicznymi, a jak już pisałem przeniesienie położenia samej Troi i Trojan na południowy brzeg Bałtyku sprawia, że epoka brązu wydłuża się sięgając znacznie wstecz. Nie ma to znaczenia deprecjonującego teorię zwłaszcza jeśli Wojnę i Bitwę przesuniemy na okres około 1300-1200 lat p.n.e., a nie na XVIII wiek przed naszą erą. 

Eposy homeryjskie ulegały prawdopodobnie głębokim zmianom w ciągu wieków przekazu ustnego. Uważa się, że kilka wyrażeń, typowych dla tradycji ustnej, rozwinęło się, gdy wiersze zostały spisane po raz pierwszy, i zostały one zmieszane z innymi reprezentującymi poprzedni wiek. Dlatego niemożliwe jest przypisanie aktualnych tekstów homeryckich dokładnemu okresowi historycznemu [14].

Z tym się oczywiście należy zgodzić, ale należałoby się skupić nie na nowościach językowych w tej opowieści, ale na archaizmach i ich wspólnocie. Inna rzecz, że tą drogą dojdziemy do okresu wspólnoty językowej Indoeuropejczyków i udowodnimy zarówno podobieństwa romańskie, celtyckie, skandynawskie, słowiańskie i indo-irańskie. Chyba jest to ślepa uliczka.

Toponimy homeryckie porównuje się z obecnymi lub średniowiecznymi bałtyckimi, na tej podstawie, że nie uległy one zmianom w okresie przekazywania ustnego. Ponadto odkryte powinowactwa w książce zwykle opierają się na prostych przypuszczeniach, bez prawdziwej korespondencji z procesami fonologicznymi danych języków. Na przykład, jeśli słowo Τροία („Troja”) zostało przyswojone w języku fińskim, byłoby to coś w rodzaju Roija, a nie Toija. Fiński nie dopuszcza więcej niż jednej spółgłoski w pierwszej sylabie słowa: dostosowując obce słowa do własnych osobliwości, raczej zachowuje płynną spółgłoskę [r] niż okluzyjną (na przykład niemieckie słowo Strand, „plaża „, jest utrzymywany w języku fińskim jako ranta. [14]).

Ten kontrargument jest bardzo ciekawy. Oczywiście należy się z nim zgodzić, ale nie do końca. Ciekawe jest to, że z przedstawionej rotacji lingwistycznej słowa otrzymano jedną z nazw wyspy Rugia/Rana – Roja. A jest to jedna z wysp z pobliżem której, lub z nią samą, można wiązać położenie zaginionej Troi-Winety, lub Troi  odpowiadającej lokalizacji współczesnego Szczecina.

Niektóre miejsca opisane przez Homera, w szczególności te najbardziej oddalone od greckiego świata, jak na przykład wiele innych dzieł literackich, nie byłyby bliskimi relacjami z rzeczywistością, lecz zmyśleniami fantastycznymi [14].

Ten argument należy odrzucić, bowiem nie wiadomo, które rzekome zmyślenie, tak jak u Jana Długosza, po latach badań okaże się prawdą udokumentowaną archeologicznie, etnograficznie, antropologicznie, lingwistycznie, lub poprzez badanie przy pomocy innych nauk. Jest to typowe twierdzenie arbitralne nie oparte na żadnych przesłankach logicznych.

Nawet na podstawie tego, że wszystkie miejscowości Homera odpowiadają rzeczywistemu miejscu, przeprowadzono badania, które pokazują, że istnieją faktycznie dokładne i systematyczne podobieństwa między światem przedstawionym w Odysei i w obszarze Morza Śródziemnego, nie tylko pod względem budowy fizycznej, ale nawet i rodzaju i kierunku wiatrów. Ogólnie rzecz biorąc, błędy (takie jak identyfikacja Itaki jako najbardziej zachodniej wyspy na archipelagu) pojawiały się w ograniczonej liczbie i często są możliwe do wytłumaczenia [15].

Ostatni argument jest dwuznaczny i słaby, bo skoro w obrębie Bałtyku jesteśmy w stanie wykazać istnienie i tego samego typu lokalizacji, a nawet lepiej pasujących do opisu Homera, i takie same prądy morskie, i kierunki wiatrów, a klimat bałtycki lepiej odpowiada warunkami opisowi z Iliady i Odysei to dlaczego południowa lokalizacja Troi miałby być lepsza niż północna?

Edycje


Pierwsze włoskie wydanie książki zostało opublikowane w 1995 r., Drugie, dostosowane i rozszerzone, w 1998 r., Trzecie w 2002 r., Czwarte w 2004 r. i Piąte w 2008 r. Książka została również przetłumaczona na angielski (Felice Vinci, Bałtycka Geneza epickich opowieści Homera: Iliada, Odyseja i migracja mitów, tłumaczenie Amalia De Francesco, 2006), rosyjski, niemiecki, szwedzki, estoński, duński i litewski.

References

1. Pages 13–28 in the 2008 Italian edition2. Pages 269–272 in the 2008 Italian edition

3. Strabo, Geography, 13.1.27: „δ’ουκ ενθαῦτα ἶδρυται τὀ παλαιὀν Ἰλιον” („the ancient Ilios is not located here”).

4. Pages 13–27 in the 2008 Italian edition

5. Pages 13–27 and 40–61 in the 2008 Italian edition

6. Pages 301–306 in the 2008 Italian edition

7. Pages 143–157 in the 2008 Italian edition

8. Pages 336–372 in the 2008 Italian edition

9. Also, the philosopher Crates of Mallus believed that Ulysses had sailed out of the Mediterranean during his peregrinations (as reported by Aulus Gellius, 14, 6, 3)

10. Plutarch, De facie quae in orbe lunae apparet, 26

11. Pages 89–125 in the 2008 Italian edition

12. Pages 331–335 in the 2008 Italian edition

13. Pages 422–463 in the 2008 Italian edition

14. Peter Loptson, in Nordicum-Mediterraneum. Icelandic E-Journal of Nordic and Mediterranean Studies, 5,1 (online text in English).

15. Jean Cuisenier, Le Périple d’Ulysse, 2003, Fayard, Paris

***

Tyle artykuł o Teorii Felice Vinciego.

Kadr z filmu Troja

Poza teorią Felice Vinciego o Wenetach i L-Achajach, Hariach i Romajach

Jeżeli traktujemy opowieść Homera dosłownie do tego stopnia, że identyfikujemy geografię na podstawie jego opisów, to musimy też potraktować dosłownie inne jego stwierdzenia. W tym na przykład to, że Trojanom przyszli z pomocą Paflagończycy prowadzeni przez wodza Pylajmena z Henetów czyli Wenetów – Wędów znad Bałtyku:

„A Paflagonów prowadził Pylajmen z piersią włochatą,
Z kraju Henetów, skąd stada dzikich wywodzą się koni.”

A także ten że wymienia on i nazywa inne ludy, które przyszły na pomoc Troi z Wenedami.  Swego czasu, dawno dawno temu Grzegorz Jagodziński znany germanofil i allochtonista, jeśli chodzi o starożytności słowiańskie, tak pisał o starożytnych Wenetach w artykule Zagadkowy lud Wenetów (dostęp: 23 12 2019):

„O Wenetach mówią nam rozliczne informacje zawartym w starożytnych tekstach. W rzeczywistości nazwa ta wydaje się odnosić do przynajmniej 3 różnych ludów. Czy ludy te łączyło coś ze sobą? Czy, jak chcą niektórzy, stanowili oni pozostałość przedindoeuropejskiej ludności Europy? Spróbujemy przyjrzeć się znanym faktom, a następnie wyciągnąć z nich jakieś wnioski.

Po pierwsze, Homer wspomina bałkańskich i małoazjatyckich Henetów lub Enetów („Paflagończykom przewodził Pylajmen o sercu walecznym z kraju Enetów, skąd rodem są muły dziko żyjące” – Iliada, II, 851-852). Wedle legend bohater trojański Antenor osiedlił się po upadku Troi wraz z Enetami nad dolnym Padem. I rzeczywiście, nazwa Wenetów – łac. Veneti – odnosi się do ludu zamieszkującego starożytne miasta Atria (dziś Adria), Ateste (dziś Este) i Patavium (dzisiaj Padwa) nad Adriatykiem, o którym piszą Herodot, Polybios i liczni autorzy łacińscy. Ślady po Wenetach pozostały jednak także na północ od Alp (zob. niżej). Po drugie, chodzi o lud opisywany przez Cezara jako celtycki (właściwie galijski), osiadły na północnym zachodzie Galii, w prowincji Aremorica nad Atlantykiem, wzbogacony na handlu z Brytanią, podbity przez Rzymian w 56 p.n.e. Być może jakiś ich odłam dotarł na Wyspy Brytyjskie do Walii, zob. niżej. Wreszcie po trzecie, nazwa Wenetów odnosi się do ludu mieszkającego nad Bałtykiem, o czym dokładniej będzie mowa dalej.

Po nazwie Wenetów pozostało sporo śladów w całej Europie, a nawet poza nią. W starożytności Jezioro Bodeńskie nosiło nazwę Venetus. 100 km na północ od niego znajduje się góra Wenneder Berg, przesuwając się zaś w kierunku wschodnim znajdziemy nad górnym Innem między Landeck a Imst górę Venetberg. W Tyrolu u źródeł Isel (50 km na wschód od Innsbrucku) istnieje szczyt Groß Venediger, w starożytności Mons Veneticus. Około 50 km na wschód od Kolonii (a więc około 400 km na północ od Jeziora Bodeńskiego!) leży miasteczko Wenden. Znacznie dalej na północ, w Danii, Szwecji i Norwegii, istniały krainy o nazwach zawierających elementy Vends-, Vendil-, Vandil-, Venden-. Najbardziej wysunięta na północ część Danii nosi nazwę Vendsyssel (zob. tutaj ; syssel był jednostką administracyjną). Jedna z dzielnic Sztokholmu do dziś nosi nazwę Vendel. Zazwyczaj toponimy te łączy się z Wandalami, ale ich praźródłem może być jakaś zgermanizowana gałąź Wenetów.

Na Łotwie, nad rzeką Gauja, leży miasto Kieś (Cēsis), noszące dawniej niemiecką nazwę – Wenden, a na wybrzeżu Bałtyku leży Windawa, nosząca łotewską nazwę Ventspils. W języku fińskim Venäjä, Venädä, Venät, w estońskim Vene, oznacza Rosję. Jedno z plemion słowiańskich to Wiatycze, których nazwa dość jasno łączy się z Wenetami. Dość tajemniczy, ale niewątpliwy związek z nazwą Wenetów ma walijskie określenie Gwynedd odnoszące się do północnej Walii. Na południe od ujścia Loary rozciąga się francuska prowincja Vendée, a w płd. Bretanii leży miasto Vannes, ślady po Wenetach nadatlantyckich. Mamy też oczywiście Wenecję, dziś stolicę prowincji Wenecja Euganejska (Veneto) we Włoszech, powstałą wedle nieco legendarnych przekazów na wysepkach laguny u północnego wybrzeża Morza Adriatyckiego, gdzie w IV w. n.e. zaczęli się osiedlać ludzie uciekający przed najazdami barbarzyńców. Zatoka Wenecka nosi słoweńską nazwę Beneški zaliv. Nazwę tę trudniej skojarzyć z Wenetami. Jeszcze może trudniej skojarzyć, że jeden z krajów Ameryki Południowej, Wenezuela, to po hiszpańsku Mała Wenecja. Na koniec mamy także Wenecję w Polsce. Miejscowość o tej nazwie leży w okolicach Żnina, na Pojezierzu Gnieźnieńskim, a na jej terenie znajdują się ruiny gotyckiego zamku z XIV wieku i Muzeum Kolei Wąskotorowej.

Opis powyższy z wyjątkiem kilku ostatnich zdań jest w zasadzie przepisywanką ze Słownika Starożytności Słowiańskich gdzie znajdziemy obszerne opracowanie o Wenetach łącznie z następującą mapką:

Taką oto mapkę znajdziemy też w książce Rozprawy i szkice do dziejów kultury Słowian T. Lehra-Spławińskiego, dla lokalizacji Słowian w czasie koło narodzin Chrystusa.

 I jeszcze inna mapa z innej zupełnie pracy (Marc’a-Oliviera Rondu) współczesnej z roku 2017 na temat powiązania Indyjskiego mt-DNA U5a i H2a1a z bramińskim Y R1a, oraz tego z Jazygami, Wandalami-Wenedami i Gotami-Getami biorącymi udział w ukształtowaniu państwa Partów, a  pokazująca między innymi nazwy wenetyjskie w Europie.

Podaje się tam między innymi, że:Dwa ważne eurazjatyckie markery genetyczne są obecne w północnych Indiach: U5a i H2a1. Haplogrupa U5 obejmuje dwa główne klastry filogenetyczne, U5a i U5b33. W Indiach tylko specyficzne dla Europy wschodniej linie pochodzące od U5a134, takie jak U5a1a1, U5a1b, U5a1b1 i U5a1b1f, obserwowano głównie w populacjach z Andhra Pradesh, Tamil Nadu, Uttar Pradesh i Pendżab. Pochodzenie H2b i H2a1 odnotowano w populacjach południowoindyjskich (Tamil Nadu), a jego pochodną pojedynczą haplogrupę H2a1a odnotowano w populacjach północnoindyjskich (Uttar Pradesh). Wyniki sugerują, że te haplogrupy prawdopodobnie mają wspólne pochodzenie z populacjami Pakistanu, Iraku, Armenii i Syberii i prawdopodobnie były zaangażowane w organizację kasty Braminów.”

Jeszcze jedną ciekawą lokalizację nazw wenedyjskich wskazuje w swoim artykule
Decapolanie (Dagopolanie) Decapolim cz. II, Tomasz Markuszewski, który pisze: „W Indiach obok nazwy gór Windhyas (Windów-Wenedów), mamy wyżynę Deccan, z ludem i językiem „Dakini, Deccani, Desi” hindi 10 to das, serbski deset. A language of India.”

Powtórzenie nazw wenedzkich w Indiach nie jest bez znaczenia, bowiem i tam istnieje przecież Troja – Tripura, czyli dosłownie Trójgród, więc i tam może mieć miejsce przeniesienie nazw z pierwotnej ojczyzny Północnej Słowiano-Ariów. Rzeczywiście tych nazw w regionie północnych Indii i Tybetu jest sporo. Nikt jak na razie nie poszedł tym tropem.

W innym artykule Starożytna Cywilizacja Polski dowodzi Tomasz Markuszewski w sposób ścisły identyczności Wenetów Bałtyckich, Adriatyckich i Atlantyckich analizując Geografię Ptolomeusza i jej dane geograficzne oraz nazewnicze. Pisze on tam co następuje:

„Tak czy inaczej Wenedowie z Bretanii, czy znad Adriatyku byli jednym narodem z Wenedami nad Bałtykiem głównym dowodem na to są koordynaty geograficzne Ptolemeusza, które Grecy musieli zaczerpnąć od żeglarzy Wenedów, tak jak importowali od nich cynę, bo dla ujść wielkich rzek do Bałtyku, czy gór Peucyńskich, gór Wenedzkich, są one prawie doskonale jak na starożytne czasy, zbieżne z współczesnymi jeśli przeliczymy je przy południku 0° wsypy Flores, z archipelagu Azorów, licząc od tego południka ujście Odry (Vistulas–Iustulas) jest na 45° stopniu, a na 50° południku ujście Chronosu (Wisły). Dowodzi to też tego, że była nam znana matematyka na poziomie wyższym niż Rzymianie czy Grecy, bo liczyliśmy te koordynaty lepiej od nich.”

Z dzisiejszej perspektywy odkryć w dziedzinie genetyki i nowych odkryć archeologicznych na Pomorzu i w całej Polsce (Dołęża, rondele wzdłuż Odry i Wisły, Forteca w Maszkowicach, itp) , łatwo potępić i wyśmiać Allochtonistów, ale w początkowych latach istnienia w Internecie Taraki, kiedy np Grzegorz Jagodziński pisał tam swoje językoznawczo-historyczne  analizy i był głównym publicystą obok Wojciecha Jóźwiaka, taki właśnie pogląd obowiązywał w kręgach nauki polskiej. Był to czas szczytowania Godłowszczyzny i Neokossinizmu, więc Grzegorz Jagodziński można powiedzieć prezentował przeciętny konformistyczny pogląd archeologa i historyka polskiego roku 2000.

Pisze też dalej w tymże artykule Grzegorz Jagodziński, co warto tu wspomnieć, a co też nie jest jego żadnym odkryciem, tylko cytatem niemal dosłownym przepisanym od historyków i archeologów polskich, że:

„Dane archeologiczne wskazują, że w okresie 2500 – 1800 p.n.e. nastąpił rozkwit przypisywanej Indoeuropejczykom ceramiki sznurowej od ujścia Renu po góry Europy Środkowej i rejon Wołgi. Miały miejsce także masowe migracje wielu ich grup. Mniej więcej w tym właśnie okresie do Anatolii dotarli Hetyci i ich pobratymcy, a Pelazgowie osiedlili się w pewnych rejonach Grecji. Na północ od nich mieszkali zapewne przodkowie dzisiejszych Greków i Ormian. Wtedy to także pierwsza fala Indoeuropejczyków, ludy protoitalskie reprezentowane przez Sikulów, pojawiła się na Półwyspie Apenińskim. Przodkowie późniejszych Germanów dotarli zaś do Skandynawii, gdzie zaczęli stapiać się z nieindoeuropejskimi ludami kultur megalitycznych. Obszar Karpat zamieszkiwali przodkowie Ilirów i Mesapijczyków (Mesapiów, przez niektórych łączonych z ludami protoitalskimi), zaś nad Dunajem rozlokowali się przodkowie Italów i Celtów, z czasem przesuwający się w kierunku jego źródeł. Wśród nich byli też zapewne późniejsi Wenetowie. W czasie różnicowania się dialektów italoceltyckich obszar zajęty przez Protowenetów kontaktował z obszarem zajętym przez Germanów, stąd cechy germańskie w ich języku. Protowenetowie (zamieszkujący też nad Jeziorem Wenetyjskim = Bodeńskim i w okolicach Mons Veneticus) oddzielali tym sposobem Germanów od Celtów – dlatego substrat nieindoeuropejski inaczej oddziałał na celtycki, a inaczej na germański. (podkreślenie CB)

W IX w. p.n.e. na Półwysep Apeniński przybywają nieindoeuropejscy Etruskowie, a około 700 roku pojawiają się pierwsze ich inskrypcje w oryginalnym alfabecie wywodzącym się z pisma greckiego. Wenetowie toczyli z nimi wojny o panowanie w północnej Italii i zostali przez nich podbici w latach 650 – 350 p.n.e. Nieprzyjazny stosunek Wenetów do Etrusków nie przeszkadzał im w zapożyczaniu pewnych elementów ich kultury, w tym pisma i pewnych wyrazów, jak aisun ‘bóg’, z etruskiego ais, aiso. Już około roku 500 p.n.e. zaczęto wykonywać pierwsze napisy wenetyjskie, wykonane w piśmie bardzo przypominającym etruskie.

Wedle źródeł historycznych w 390 roku p.n.e. miał miejsce najazd Galów na Italię. Galowie, czyli Celtowie, stanowili kolejną falę migracyjną zza Alp. Wenetowie walczyli z nimi wespół z Rzymianami, ulegając coraz bardziej intensywnej romanizacji. Od roku 150 p.n.e. pojawiają się inskrypcje wenetyjskie w alfabecie łacińskim. 50 lat później, a więc w okolicach roku 100 p.n.e., język wenetyjski wychodzi z użycia, wyparty przez łacinę.(podkreślenie CB)

Bardzo piękny opis gdyby znów nie fatalna jego interpretacja, bowiem prawidłowa lokalizacja Wenedów pozwala znaleźć się o krok od ich właściwej identyfikacji z Prasłowianami, co dzisiaj przyznają (patrz Starożytna historia Europy Środkowej – Konferencja w ŚDK Warszawa, listopad 2019 część 1 i część 2) najbardziej nawet zagorzali do tej pory Allochtoniści z UW.  Wystarczyło poczytać lingwistę profesora Tadeusza Mańczaka żeby te wnioski wyciągnąć, albo po prostu nie zaprzeczać historykom, którzy o tym pisali. No cóż, to pokazuje tylko jak KONFORMIZM, ślepa wiara w twierdzenia naukowe historyków i archeologów danego etapu/wieku/okresu politycznego (1990-2009) i przekonanie o ich nieomylności prowadzić może łatwo publicystę popularnonaukowego na manowce dalekie od prawdy naukowej.

Historię i prawdy historyczne piszą politycy i polityka etapu? Ależ tak. Gdyby nie genetyka współczesna zapewne tak byłoby w naukach historycznych i archeologii polskiej nadal. Ryzyko głoszenia ewidentnej nieprawdy przy spekulatywnych metodach „naukowych” było zerowe. Kto by się spodziewał, że pojawi się tak straszliwy weryfikator snutych z dużą dowolnością pod dyktando „prawdy okresu” i „prawd politycznych epoki” teorii archeologicznych i historycznych. Wstrząs psychologiczny lat 2009 – 2012 związany z odkryciami i twierdzeniami genetyków był i jest tym potężniejszy.

Przedstawię jeszcze parę faktów z tego zestawienia dat i nazw wykonanego przez Grzegorza Jagodzińskiego, bo przynajmniej ta katalogizująca i chronologizująca jego praca nie jest robotą zmarnowaną. Wykonał ją solennie, poprawnie i ta część właśnie jego artykułu, w której nie oddaje się swoim konceptom, a powtarza za nauką polską jej ustalenia daje dobry wgląd w następstwo faktów i tło „historyczne” na jakim odnajdujemy Wenetow/Henetów/Enetów/Wenedów/Entów/Antów/Wędów.

„Wenetowie nadatlantyccy

O ludzie tym wiadomo niezbyt dużo. Nieznane są ich dzieje w okresie poprzedzającym wojnę galijską, nie wiadomo zwłaszcza, kiedy pojawili się nad Atlantykiem. Możemy jedynie snuć domniemania, czy było to jedno z plemion celtyckich, czy też może inny lud, pokrewny Wenetom nadadriatyckim, który znalazł się wśród plemion celtyckich. Nie wiemy też, czy pojawili się oni w Galii razem z (innymi) plemionami celtyckimi, czy też może przybyli tam wcześniej (o czym mogła by świadczyć ich nadmorska, peryferyjna lokalizacja), czy też później. Mógł to wreszcie być lud nieceltycki, który zamieszkiwał Galię przed Celtami i został następnie sceltyzowany, przy czym ich nazwa pozostała niezmieniona. Takich przypadków historia zna mnóstwo. Być może nadatlantyccy Wenetowie założyli kolonię w Walii (stąd północna Walia = Gwynedd) – wszak Cezar potwierdza, że handlowali z celtyckimi Brytami.

Warto podkreślić, że lud ten pojawia się w źródłach pisanych już po wyjściu z użycia języka wenetyjskiego znad Adriatyku. Podobnie jak inne plemiona ówczesnej Galii nadadriatyccy Wenetowie ulegli dość szybko romanizacji.

Wenetowie nadbałtyccy

Już Efor z Kyme ok. 340 r. p.n.e. wspomniał o Enetach, żyjących pomiędzy Bałtykiem, Wisłą a Karpatami. Legenda z owych czasów głosiła, że w kraju tym Grecy wydobywali bursztyn z rzeki Eridanos (nazwa ta kojarzy się z Rodanem, lecz opis sugeruje, że chodzi o jakąś całkiem inną rzekę). Kilkaset lat później nazwę Wenetów znajdziemy u Tacyta (ok. 100 n.e.), a także u Pliniusza (ok. 70 n.e.) i Ptolemeusza (ok. 150 n.e.), u których występuje w zgermanizowanej odmianie Wenedowie. Lud, który Ptolemeusz nazywa Wenedami i określa jako ogromny, zamieszkiwał obszary przypuszczalnie tereny nad Morzem Bałtyckim na wschód od dolnej Wisły. Wschodnim sąsiadem Wenetów miało być zbierające bursztyn plemię Aestii (związek tej nazwy z miastem Este, starożytnym Ateste, jest chyba przypadkowy). Estów utożsamia się z Bałtami, może przodkami Prusów (ich nazwa została zapewne przeniesiona później na fińskich Estończyków).

Tak pisze o nich Tacyt (Germania, 46): „Wenetowie przejęli wiele z obyczajów Sarmatów. Przebiegają bowiem w celach łupieskich wszystkie lasy i góry znajdujące się między Peucynami a Fennami. Jednak powinni być raczej zaliczani do Germanów, ponieważ budują domy, noszą tarcze i lubią szybkie, piesze marsze. Odróżnia ich to od Sarmatów żyjących na wozie i na koniu”. Autor ten zdaje się więc lokalizować się Wenetów bardziej na południe (Peucynowie mieszkali nad Dniestrem), dokąd mogli zawędrować po przybyciu Gotów. Choć archeologowie najwyraźniej boją się przypisać „wielki lud Wenetów” określonej kulturze, na podstawie świadectwa Tacyta można próbować związać ich z kulturą zarubiniecką, rozwiniętą w wyniku ekspansji kultury pomorskiej.

W VI w. n.e. Jordanes łączy Wenetów (Uenethi) ze Sklawenami i Antami, a na terenach nadbałtyckich lokuje sąsiadujące z zamieszkującymi Witland (‘kraj Witów’ < Wintów < Wenetów?) Estami plemię Vidivarii. Określenie to, być może zniekształcenie germańskiego *Vindi-vari ‘mężowie z plemienia Vindów’, jest prawdopodobnie ostatnią wzmianką o Wenetach niesłowiańskich.

Tło archeologiczne i geneza Wenetów nadbałtyckich

Eneolit

Aby wyjaśnić genezę nadbałtyckich Wenetów, warto zagłębić się w fakty z dziedziny archeologii. Czy rzeczywiście konkretną kulturę można przypisać konkretnemu ludowi, nie wiadomo na pewno. Choć dziś wielu autorów podważa taki związek, istnieją przesłanki, że w przeszłości jednak kultura materialna w dość ścisły sposób wiązała się z językiem jej nosicieli. Tezę taką przyjmiemy tutaj bez dyskusji, która wykraczałaby znacznie poza ramy tego artykułu.

Otóż około roku 2000 p.n.e., a więc w końcu neolitu (niektórzy okres ten włączają do eneolitu (chalkolitu), czyli do epoki miedzi, zob. także tutaj) w środkowej Polsce rozwijała się wspomniana wyżej kultura ceramiki sznurowej, przypisywana (pewnym) ludom indoeuropejskim (na przykład przodkom Germanów i Bałtosłowian). Na obszarach obecnej południowej Polski rozwijała się kultura pucharów dzwonowatych pochodząca z płn. Afryki i płd. części Płw. Iberyjskiego (krewni Basków? Iberów?, prawdopodobnie trudniący się handlem, m.in. brązem), która silnie wpłynęła na inne kultury (przede wszystkim na kulturę Sznurowców). Po początkowym krótkim okresie jednolitego rozwoju na wielkich obszarach Sznurowcy ulegli zróżnicowaniu. W okolicach Sandomierza doszło do wykształcenia się kultury złockiej, na podłożu starszej, przedindoeuropejskiej kultury megalitycznej zwanej kulturą pucharów lejkowatych, a także być może wywodzącej się od niej kultury amfor kulistych (przypisywanej także Indoeuropejczykom). Z kolei na Pomorzu rozwinęła się kultura rzucewska, z wyraźnie widocznymi wpływami kultury amfor kulistych oraz kultury ceramiki grzebykowo-dołkowej, przypisywanej ludom uralskim.

Wczesna epoka brązu

Około roku 1850 – 1800 p.n.e. zapanowała na naszych ziemiach epoka brązu (zob. też tutaj). Teren Polski był już zapewne całkowicie zindoeuropeizowany, a dawna kultura ceramiki sznurowej występowała w nowych odmianach, znanych jako kultury mierzanowicka (Świętokrzyskie, Małopolskie), strzyżowska (Lubelszczyzna, Wołyń), iwieńska (Pomorze, Kujawy, wydaje się być kulturą satelitarną względem kultury unietyckiej i mierzanowickiej), unietycka (Śląsk) i inne. Kultura unietycka, której główny ośrodek znajdował się w rejonie pasma Rudaw, była zapewne związana z Ilirami i Mesapijczykami, którzy na tym właśnie terenie i w tym właśnie czasie mieli mieć swoją praojczyznę. Po ludach tych miało pozostać szereg nazw geograficznych, np. Karpaty (albańskie karpë ‘skała’), Tatry (nazwa ta może też mieć etymologię celtycką, por. fr. tertre ‘wzgórze’ z celt., lub dacką, zob. jednak iliryjskiego pochodzenia Trtra w Hercegowinie), Opawa (dopływ Odry, z iliryjskiego *Apāvus, por. Met-apa ‘Międzyrzecze, miejscowość w Etolii’) czy Raba (ilir. Arabō, dziś Raba w Panonii, ‘Polna, rzeka płynąca przez pola orne’ – iliryjskie arab ‘pole’, por. łac. arvum). Trudno natomiast wnioskować o przynależności językowej twórców innych kultur. Zwłaszcza wiązanie pewnych kultur (zwłaszcza kultury iwieńskiej) z przodkami Wenetów już w tym okresie wydaje się nieoparte na żadnych racjonalnych przesłankach.

Od około roku 1600 p.n.e. na obszarach Polski środkowej i wschodniej rozwijała się kultura trzciniecka (zob. też tutaj), którą wiąże się czasem z przodkami Bałtosłowian. Gdyby tak było rzeczywiście, mielibyśmy do czynienia z pierwszą wczesną ekspansją ludów bałtosłowiańskich na zachód. Może jednak byłoby właściwiej mówić o jej nosicielach jako o ludach posługujących się jakimiś językami satǝm. Pokrewne kultury (zespół kultur Trzciniec – Komarów – Sośnica) rozwijały się po Kijów. Jak się wydaje, ten zespół kultur powstał w wyniku nałożenia się wpływów indoeuropejskich (ceramika sznurowa) na uralskie (ceramika grzebykowo-dołkowa).

Kultury mogiłowe i popielnicowe epoki brązu

Geneza kultur mogiłowych nie jest jasna. Możliwe, że powstały około 1700 roku p.n.e. w basenie środkowego Dunaju w wyniku napływu uzbrojonej w brązowe miecze ludności z północnego zachodu. Przynależność etniczna tych ludów nie jest jasna, istnieją hipotezy wiążące je z grupą italoceltycką (może więc z Wenetami) lub (blisko spokrewnioną) iliromesapijską. Po pewnym okresie rozwoju kultura ta zaczęła ekspandować i, rozwinięta i zmieniona jako kultura pól popielnicowych, objęła wielkie obszary Europy.

Od połowy II tysiąclecia p.n.e., być może w wyniku najazdu od południa ludów kultury mogiłowej, na ziemiach objętych wcześniej kulturą unietycką, jak płd.-zach. Polska i Brandenburgia, rozwinęła się kultura przedłużycka. 200 lat później możemy mówić już o popielnicowej kulturze łużyckiej, która objęła większość ziem Polski, wsch. Niemcy, Czechy i Słowację, a więc także obszar zajęty wcześniej przez kulturę trzciniecką. Istnieją hipotezy przypisujące tę kulturę Wenetom (którzy w takim wypadku zajęliby miejsce wczesnych Bałtosłowian, odseparowując ich pozostałe na wschodzie grupy od Germanów). Kultura ta przetrwała przez tysiąc lat, do ok. 500 – 400 p.n.e., ulegając dopiero naporowi irańskich Scytów.

W czasie, gdy kwitła kultura łużycka, Ilirowie i plemiona pokrewne miały (jakoby do XI wieku p.n.e.) zająć zachodnią część Bałkanów; sto lat później należący do grupy tej Japygowie i Mesapiowie pojawili się w italskiej Apulii. Sami Ilirowie około roku 1000 – 900 p.n.e. mieli zamieszkiwać obszary dzisiejszej Austrii i zach. Węgier, gdzie stworzyli trwającą przez następne pół tysiąca lat kulturę wschodniohalsztacką (dalej na zachód formowała się kultura zachodniohalsztacka, przypisywana Celtom). Paniliryści uważają, że Ilirowie zajęli wówczas ogromne obszary Europy od Grecji po Galię i Bałtyk. Ich poglądy opierają się na analizie zasięgu nazw geograficznych, którym przypisywane jest pochodzenie iliryjskie (podkreślenie CB). W rzeczywistości chodzi tu o tzw. toponimię staroeuropejską, którą można przypisać jakiemuś ludowi indoeuropejskiemu, ale z powodu ówczesnego podobieństwa języków nie sposób ustalić, jakiemu dokładnie. Można więc śmiało postawić hipotezę, że przynajmniej niektóre partie tego obszaru zamieszkiwali w rzeczywistości Wenetowie lub ludy im pokrewne. Późniejszą obecność Wenetów w co najmniej 3 różnych miejscach można wyjaśnić późniejszymi przemieszczeniami się ludności wskutek naporu Celtów, kolejnego ekspansywnego plemienia.

Epoka żelaza

Nadejście epoki żelaza (ok. roku 800 – 700 p.n.e.) zmodyfikowało kulturę łużycką, lecz jej nie unicestwiło. Na Pomorzu Wschodnim od roku 550 p.n.e. rozwijała się pokrewna łużyckiej kultura pomorska (wejherowsko-krotoszyńska, kultura urn twarzowych), wyrosła ze starszej kultury urn domkowych. Być może powstała ona w wyniku nałożenia się wpływów etruskich na łużyckie. Etruskowie w tym czasie zajmowali się przypuszczalnie wymianą towarową między różnymi częściami Europy i nie jest wykluczone, że dotarli w swych wędrówkach aż nad Bałtyk.

Najazd Scytów około 500 p.n.e. kończy okres świetności kultury łużyckiej. Kultura pomorska nie tylko najazd ten przetrwała, ale i rozszerzyła się na Wielkopolskę i inne obszary dzisiejszej Polski. Bardzo prawdopodobne, że pewien odłam nadbałtyckich Wenetów zajął lesiste obszary Ukrainy i Białorusi od środkowego Bugu i Prypeci po ujście Berezyny do Dniepru, gdzie od schyłku III w. p.n.e. do II w. n.e. rozwijała się kultura zarubiniecka. Tereny te zajmowali wcześniej Scytowie, co znalazło odbicie w kształcie tej kultury. Obszar zajęty przez Wenetów mógł zatem sięgać daleko na wschód, a po tamtejszej ich gałęzi mogły pozostać nazwy rzeczne Wiata (lewy dopływ Dźwiny), Wiacza (lewy dopływ Świsłoczy), lit. Ventà (rzeka wpadająca do Zat. Kurońskiej).”

Po tym katalogu i chronologii Grzegorza Jagodzińskiego przedstawię wam co napisałem w Księdze Ruty  na temat Wypraw Morskich Wenedów i ich zdobyczy oraz gdzie stawiali oni obwary podczas Pierwszego Cyklu Podboju Białego Lądu, który należy moim zdaniem wiązać początkowo z XXII wiekiem p.n.e. do ewentualnie proponowanego przez Felice Vinciego końca okresu tej migracji w XVIII wieku p.n.e.. Stawiając obwary legendarny władca Wędów Widnur, obejmował tym samym owe ziemie we władanie Królestwa Północy w imieniu Wędyjczyków.

Te lokalizacje pokrywają się oczywiście z większością wymienionych w artykule G. Jagodzińskiego, ponieważ tę drogę Wędów odtworzyłem na podstawie pracy naukowej Henryka Łowmiańskiego i jego monumentalnej monografii Początki Polski,  oraz prac innych naukowców, w tym syntetycznego opisu w Słowniku Starożytności Słowiańskich pod hasłem Wenetowie. Co pisze np. Henryk Łowmiański na wstępie I części „Okres Wenecki” Początków Polski?

„(Słowianie) zostali po raz pierwszy przytoczeni przez Herodota pod nazwą Neurów, znani w dobie Cesarstwa Rzymskiego jako Weneci, przypadkowo trafili do Geografii Ptolomeusza pod własnym, chociaż przeinaczonym określeniem Stawanów, czyli Słowian[55].  

[55] W rozdziale II zajmiemy się bliżej tymi nazwami jako określeniami Słowian.”

Jakże różne są twierdzenia profesora Henryka Łowmiańskiego w tym wstępie, a też i nauki dzisiejszej, niż te które prezentuje na temat Słowian w swoim opracowaniu autor tekstu Zagadkowy lud Wenetów!

♦ 

Taja 19 Ostatnie dni Starej Koliby str 97 i następne:

O Wędzie i jej synach Wudnarze-Widnurze (Wodynie) i Mężu – według rzekaczy plemienia Łyskowiców

Inaczej potoczyły się dzieje Widnura. Jego ojcem był Wid-Wij, czczony też pod mianem Makowica.

Od małego też strugał Widnur łodzie i wydłubywał je w pniach. Jego łodzie z czasem zrobiły się większe, mogły zabierać po kilku wojów i bez trudu pokonywać wielkie dunaje lub wyprawiać się na duże jeziora. Założył Gromadę Wędarzy, to jest rybaków łowiących ryby na wędy. Potem nauczył ich też wyplatać sieci i dokonywać połowu siecią-nawędem-niewodem (wodynem).
On sam potrafił ułowić najwspanialszą sztukę gołymi rękami, co nie raz dla uciechy pokazywał ludziom. Uczył ich czcić wszelkie wody i pleść nawęzy oraz niewody-wodyny.
Wyprawiał się na swych łodziach coraz dalej i dalej, aż do ujścia rzek. Wreszcie zapragnął zrobić łódź jeszcze większą, a że sam by nie podołał, założył drugą gromadę – Dłubniów. Tych nauczył wyrabiać łodzie potężne, które mogły się zmierzyć z morską falą. Największą z żaglem z kozich skór, dwunastowiosłową na kilkudziesięciu wojów, wziął dla siebie. Nazwał ją Złotą Żagwią, bo się w słońcu mieniła złotem i czerwienią burt, i purpurą żagla.

Zebrał załogę i popłynął na Czarne Morze w odwiedziny do matki.
Nie było go trzy roki, a kiedy wrócił, dziwy prawił i nauczył Zerywanów stawiać porty dla
bezpiecznego cumowania dużych łodzi. Przywiózł ze sobą niezmierzone skarby, które pochodziły z dna morza i zbudował tyn, gdzie je trzymał, opodal brzegów Morza Mora. Tyn ten i obwar nazwał na cześć swego ojca Widłużą. Z czasem tyn ów i obwar zaroiły się wojami i zostały też poświęcone Czarnogłowowi Trójgłowemu, dla którego Wid-Wij był jako syn najukochańszy, bardziej hołubiony niż Chors nawet. Tedy zwano ów gród, który się z wiekami rozrastał nad podziw krzepko, a strzegł przeprawy z Morza Śródziemia (Morza Żywego) na Morze Mora – Widłużą, Wilużą lub Trójną, albo Troją [32].

Wreszcie założył Widnur gromadę Morynurzy, zwanych z czasem Marynarzami. Ci składali się z najbardziej nieustraszonych synów z rodu Harów, będących strażnikami Świętej Góry i Wądołu Welańskiego. Przeznaczył ich Widnur do obrządków grzebania w morzu dusz zmarłych bogatyrsów, wojów, królów, kaganów-kapłanów i haronyjów-charonów. Postawił na ich czele Charona i uczynił z nich przewoźników w Zaświaty przez Bramę Morza Mora i Bramę Morza Czarnego.
Przy przejściu na Morze Czarne z Morza Mora, po zachodnim brzegu, postawił obwar i Tyn zwany Trójorzą. Ziemię tę z biegiem czasu zaczęto nazywać po prostu Tynią. Zarówno w Widłuży jak i w Trójorzy na półwyspie Tynii, zostawił Widnur zastępy haronyjanów. Tym haronyjanom-charonom opłacali się wszyscy, co na Welę i do boskiego Wyraju chcieli się po śmierci dostać i tych nauczył Widnur nurzania ciał i dusz w morzu oraz wieszczenia o ich przyszłym bycie w Zaświatach, miejscu w Wyraju, doli po śmierci, a także czasie i sposobie nowego wcielenia do życia na Ostrowie Bujan w Załużnym Trzydziewięcioisepiu. Ponowne wejście w ciało – wcielenie – powtórne czy też jeszcze następne, kolejne to inaczej powelenie albo powielenie – bo się odbywa po przejściu drogi na Weli przez duszę i miewa miejsce wiele razy. Z powodu ustanowienia owych obrzędów Przejścia w Zaświaty, zaczęto nazywać Widnura także Wodonyjanem, czyli Wodynem.

Zdobywcze wyprawy Widnura I Wodyna

W czasach swoich chwalebnych wypraw Widnur najbardziej upodobał sobie rzeki wiodące
do Bołotyku i Białego Morza i te właśnie północne morza, włącznie z najgroźniejszym Morzem Wądów [37], które najczęściej przemierzał. Jako że wiele razy w tych stronach Białego Lądu bywał, sięgając nieraz daleko poza siedziby Łukomorzan, a były to ziemie od ludzi zupełnie puste,jedynie zwierzyną, gadziną, ptactwem, narybkiem i borem zasiedlone, ustanowił tu w ważnych miejscach obwary.

Obwary Widnura-Wodyna

W ziemi północnej, gdzie rzeczą zwyczajną jest, iż śnieg leży przez pół roku, a rzeki skuwa lód tak gruby, że żeglowanie staje się niemożliwym, te obozowiska uczynione przez ludzi miały wielkie znaczenie dla łowców i podróżników. Kiedy wyprawa się kończyła, opuszczano je, nie pozostawiając żadnej straży, jako że ludzi żadnych i tak tutaj nie bywało. Przed zduszem zaś czy bogunem żaden człek, jeśli ich rozeźli, sadyby nie obroni. Stały zatem puste. Zawsze jednak dbano, żeby obwar zaopatrzony był w suszone mięso i ziarno, w drewno i chrust, w suche skóry i futra, siano dla zwierzyny, narzędzia do krzesania ognia, broń, sidła i wędy do polowania, sierpy, młoty, dzbany, kubły, garnki oraz w inne niezbędne przedmioty, które mogą strudzonym i umęczonym przywrócić siły lub uratować życie.
Jeśliby jakaś grupa myśliwych zabłąkała się w borach, to miała szansę przeżyć w obwarze nawet do kolejnej wiosny. Każdy obwar miał też swoją banię – łaźnię, uczynioną na podobieństwo tej ze Świętej Kłódzi, by można było w każdej chwili odbyć obrzędy i oddać cześć bogom.
Każdy obwar był posadowiony według Zasad Kłódzi, czyli zasadzony i postawiony w Porządku Kłódzi…

…Nazywano też owe obwary trojami, trójnami lub trzemami.

Zdobycze Nadbołotyckie

W czasach wypraw Widnur-Wodyn założył bardzo wiele obwarów, wszędzie, gdzie bywał.
Czudełos miał trzech synów Kudewosa, Koszerysa i Borusa. Borus i Koszerys odeszli do dalekich krain, kiedy Widnur zaczynał swoje rządy. Kudewos pozostał w ziemicy Czudziów i po odejściu Czudełosa i Widnura objął rządy nad Zerywanami, Czudziami, Srebrzynami i Wędami. Synowie Widnura zasiedli na tronach plemion Nurów, Harów i Mororzyków. Za rządów Kudewosa i jeszcze w późniejszych czasach, jego synów i wnuków oraz prawnuków, obwary popadły w zapomnienie.
Kudewos myślał bardziej o doprowadzeniu do zgody pomiędzy Zerywanami a Władcami Boru i Władcami Wód, o pogodzeniu Harów z resztą plemienia, o złączeniu na powrót Łukomorzan i innych plemion z Kolibańczykami, niż o wędrowaniu i wytyczaniu dziewiczych pąci. Nawęd po utracie ojca stracił chęć do długich morskich wypraw i doskonalił się w rybołówstwie, w którym to rzemiośle doszedł do wielkiej wprawy. Udoskonalił sieci do połowów na morzu, które od jego imienia zwać poczęto nawędami. Nie zdarzyło się, by wrócił z połowu z pustymi rękami i tego samego nauczył też wszystkich Mororzyków, mężów – chąśników z plemienia, jakiemu przewodził.


Widnur-Wodyn wędrował bardzo, bardzo często, a zawsze zabierał ze sobą zgraję wojów
najbardziej żądnych przygód, krwi, łupów i zdobyczy, a do tego nieustraszonych, nieustępliwych i zapiekłych w osiąganiu celów. Zawsze też szli z Widnurem-Wodynem najbardziej wtajemniczeni żercy Wiary Przyrody: żercy wody – kapłani, żercy ognia – wicikowici, żercy podziemi – bierygowie i żercy drzew – drzewidowie. Dzięki ich świętości i znajomości Praw Świata, a też dzięki temu, iż zawsze w tych wędrówkach ustanawiali Święte Kręgi w obwarach, albo w miejscach nawiedzonych boskimi mocami, albo w miejscach osobliwych Ziemi, a też zawsze dbali, żeby złożyć odpowiednie ofiary, zawiesić bajorki i wznieść z dymami w Niebo odpowiednie zapewnienia ku bogom, dzięki temu wszystkiemu właśnie, kręgi obwarów i kręgi świątynne wznoszone przez Widnura I Wodyna miały ciągły, nieskończony i dobry kir – mir.
Prócz wojów i żerców czasami brał też Widnur rzemieślników, pasterzy, oraczy i kobiety, po to by ich wszystkich w obwarze osadzić i by wokół obwaru, z czasem, rozpleniło się zerywańskie plemię.

Za swoich czasów dotarł Widnur-Wodyn w ziemie dalekie i krainy nikomu nieznane, najczęściej puste od ludzi, zamieszkałe jedynie przez Zwierzów i Zróstów oraz Bogunów i Zduszów, bogatyrów i inogi.
W tamtym to czasie odległym, ze swoją wojowniczą hordą, był Widnur-Wodyn nad zapadnim Bołotykiem z pierwszą wielką wyprawą, a także posadowił obwary na granicy i za granicami Łukomorza. Posadowił je u ujścia Windawy, nad rzeką Wilią, u ujścia Pregoły, który nazwał Obwarem Światła oraz obwar na wyspie Wolin, zwany Walinem.
Tu, w okolicach Walina na Połukomorzu, zwanym później Pomorzem, i pomiędzy Walinem a Światłą nakazał drzewidom pobudować świątynne kręgi dla odprawiania modłów i wyznaczania następstwa dni oraz po to, by przebłagać bogów za naruszenie dziewiczej ziemi im przynależącej.
W ten sposób pobudowano kamienne święte kręgi wszystkim bogom Wiary Przyrody i oddano im je we władanie. A te święte miejsca nazwali drzewidzi, kapłani i wicikowici: Odry i Węsiory. Odry dlatego, że ludzie Widnura dokonywali tym aktem odebrania owej ziemi bogom i przyjmowali ją w ludzkie władanie niejako odzierając bogów z ich własności. Węsiory zaś dlatego, że kornie chyląc głowy prosili tu za każdym razem bogów o wybaczenie tego bezczelnego czynu, wieszając owe węsiory, wisiory, wężorki, wisiorki, bajory i bajorki na gałęziach świętych drzew, z wypisanymi prośbami lub bez zapisów, jeno ze znakiem barwnym – mastnym [38].

Założył też Widnur-Wodyn obwar Wętę nad Łabą w Ziemi, którą nazwał Wędlądem i obwar Wędeł u ujścia tejże rzeki do morza.
Będąc w Wędlądzie, kazał drzewidom ustanowić święte kręgi. Pierwszy ustanowił nad rzeką Jedynostrugą, nazywaną też Dziewostrugą (Dziwostrugą). Mówiono też o niej Onestruda – bo po skołocku ono – znaczy dziki, dziewy, dziewiczy, np. ono-gur – dziki osioł, czyli dziewy osioł – naturalny, nie udomowiony, leśny. A po słowiańsku – onoki, odynoki, onyż – to jest jedyny – wyjątkowy, niepowtarzalny, jednaki – identyczny, taki sam, jedynaki – jedynyż, pierwszy, dziewy, dziewiczy.

Działo się to, kiedy zmierzali do Wędonii i Widzkiego Domowiska, a krąg ten nazwał Widnur-Wodyn Niebórzem. Niebórzem, jako że ustanowiony został pośród łąk, wokół jedynego drzewa iglastego, jakie tu rosło, wiekowej sosny wielkiej niczym cały bór. Była więc owa sosna borem i nieborem, zatem świątynię posadowiono tu ku czci Swątlnicy, co była i nie była boginią.
Żercy Zerywanów prawili o tejże bogini-niebogini, że jest Pasterką Gwiazd ukrytą pośród
swego licznego stada, jedną z tysięcy skier świecących na Niebie. Drugi obwar ustanowił Widnur-Wodyn nad Rzeką Słońca – Soławą i dał mu nazwę Gąsiec – czyli poświęcił go bogom Sporu [39].
Po krótkich chwilach wytchnienia na lądzie pomiędzy swoimi Zerywanami znowuż zbierał
drużynę z wojów i żerców i ruszał na szlaki. Tak więc w kolejnych nieco krótszych wyprawach po Błotyku i zapadnich ziemicach i na Morzu Wądów założył także obwary Węzeł Wida [40] u ujścia Morza Błotyckiego na cyplu Wida – znanym w późniejszych czasach jako ziemica Jutów. Założył obwar Wicin na rzece Bodzie i obwar Węduż nad Jeziorem Widnura, które później poświęcił świętemu rodowi Bodów, czyli Bożebogów, i nazwał Jeziorem Bodów [41].
A w drugiej wielkiej wyprawie na Morze Wądów zdobył i obsadził obwarem ziemię, którą nazwał Widzkie Domowisko [42], Wędonię zwaną też Ziemicą Wida nad rzeką Granią (Renem-Rynem), gdzie posadowił obwar Wilżyn [43] i Winidunę u ujścia Swargi (Somy). Nazwał i objął Ziemię Windońską (Windonię) z obwarem Węda [44] poświęconą Morom, więc nazywaną później również Mormorzyce [45].
Nieco dalej na południe od Wędy, nad brzegiem morza kazał znowuż pobudować przebłagalne kręgi święte i nazwał owo święte miejsce Cernec [46], jako że poświęcone było, jak cała ta ziemia na zachód od Białych Gór Kauków, Tynowi Morów i trójgłowemu Czarnogłowowi.
Na Wyspie Wielkiej, która w tych czasach stała pusta, założył obwar Gowędo, który tak był rozległy, że w jego zewnętrznym kręgu pasło się sześćset kóz i trzysta krów oraz koni. Tu zostawił, by go strzegli, wtajemniczonych drzewidów oraz osadników. Z czasem wyrósł z nich w tej samotni wybujały, wielce wtajemniczony ród znający zaklęcia i  najmroczniejsze czary, mowę drzew i innych Zróstów, głosy i mowę zwierzyny, rzekaczkę – czyli mowę wody płynącej, kołbienie – a więc wróżby z lotu ptaków oraz najgłębsze tajemnice i święte znaki bogunów. Gromady tychże osadników, zwących siebie Walinami, dowodzone przez drzewidów pobudowały też, z rozkazu widnurowego, obwar Ląd na rzece Duna, u jej ujścia w morze.
Na południu Wielkiej Wyspy stanęły wykonane przez nich Kamienne Świątynne Kręgi poświęcone Kirom Południowym, czyli Rui i Jarunie. Kręgi te służyły drzewidom i wicikowitom nie tylko do wyznaczania świąt i położenia słońca oraz księżyca, ale przede wszystkim jako miejsce ofiarne, miejsce modłów, wieców i rozmyślań o świecie.
W trzeciej turze wypraw zwiózł Widnur na Wielką Wyspę wicikowitów i bierygów znających tajemnicę wydobycia miedzi i cyny oraz kowania, po to, by założyli tu ważne kopalnie i kowarnie kruszców.
Na Wielkiej Wyspie nad rzeką Witą ustanowił też Widnur-Wodyn trzeci obwar, który był podwójny, bliźniaczy i otwierał drogę na Morze Wądów. Nazwał go Witeją i Wentonią, a wiele wieków później przez Romajów, pochodzących z Wolców i Hytrusków, nazywany był Venta Belgorum.

Na Wyspie Lewej, daleko na północy, drzewidzi zbudowali wtedy świątynny krąg zwany Kołoniżem lub Niszą Kalji, poświęcony Kirom Północy, to jest Jeszy i Koladzie-Kolji-Kostromie.
Krąg wzniesiony dawniej na południu Wielkiej Wyspy, poświęcony Kirom Południa, nazwano wtedy Orojem, Orzym Wzgórzem czyli Rujwyżem.
Wtedy też na małej wysepce u brzegu Wielkiej Wyspy, na samym skraju południowym, z rozkazu Widnura wznieśli obwar Wentor [47].
Podczas tej wyprawy, w drodze powrotnej zostawiono łodzie w Wilżynie u ujścia Łaby, a dalej ruszono w pieszą i konną wędrówkę ku Ziemicy Zerywanów, zakładając nad rzeką Dunaj trzy kolejne obwary: Wendenę, Wiermę i Wenżę [48].

Widnur-Wodyn nad Orolem, w Windii i w Wenelądzie

W kolejnych wyprawach Widnur-Wodyn poszedł w zupełnie inne ziemice, na wschód i na
południe – nad Morze Ciemne, Morze Mora, Morze Żywe, nad Morze Mazów, Morze Koszerskie i Oral-Orol, nad Bałchasz i Bajkał oraz nad Morze Windyjskie49. Wszędzie tam ustanawiał obwary i nazywał krainy.
Nad Oralem-Orolem założył obwar i gród Horosz na rzece Drze-Darii – czyli darzącej i drącej brzegi. Horosz to znaczy dobry, piękny i bogaty, a także orzyj, horzy – czyli zawiłty niczym orzech, pierwszy, świeży – czyli jary, bo Orawa to jest to samo co Orzawa albo Jarodawa. Tę krainę, po południowym brzegu Oralu, nazwał zatem Horosza, a Żółci Drawidowie, ludzienieludzie z południa Windji, którzy byli tam zanim nadszedł Widnur z Zerywanami, nazwali ją potem Hariwarsza. W wiele wieków później obwołano ją Chorezmem, a dzisiaj zowie się ona Karakałpatią. Karakałpatia, stąd że tu Widnur-Wodyn sprowadził liczne zastępy Harów z Gór Harów – Harpątów (Kharpatów-Gorpątów). Byli to ludzie niezwykle twardzi, o włosach rudych, którzy posiedli wielką wiedzę o hodowli koni.

… a na dłużej spoczęli u stóp Gór Kamiennych, w widłach dwóch rzek – Karagodki i Ustjagodki (dzisiaj nazywają je Karaganką i Utjaganką). Pozostali tutaj trzy lata, a przez ten czas zbudowali na podobieństwo Kłódzi niewielki obwar kamienny, który nazwali Jamą Arki (Arkajamą).

… We Windii, ziemi wyjątkowo bujnej i ciepłej, a też przyjemnej z powodu obfitości wszelakich pożytków i łownego zwierza, ostała ponad połowa hordy Widnura. Tam pobudowali owiż wary i obwary, a to war War i obwar Wałhalę, i Troję, którą niektórzy Windowie z południa i żółci ludzie-nieludzie zwali Tripurą. Wałhala nosiła też miana Mahdar, Mahadar albo Mahano Daro, a War mieniono Warharem, Warem Hary albo Harappą-Harapisem. Obydwa te grody postawili Harowie i Koszetyrsi nad rzeką Windów Wężów – Wijduszem. Tam też po wsze czasy ostali, sprowadzając ku sobie hoże Srebrzynki, Wężyjki, Koszanki, Łukomorzanki, Istyjki, Jątyjki,  Jakoszanki i Horolki z Gór Harów. Tripurę posadowili nad Gęgawą.

* * *

Widnur-Wodyn nie został z nimi i wyprawiał się wciąż i wciąż, aż do owego ostatniego dnia, tego dnia pamiętnego, kiedy po raz trzeci zawitał na Błotyk i Morze Wędów. Wtedy to ruszył w zawody z Wodami, które okazały się jego ostatnim wyczynem. Wtedy zdobył ostatni przyczółek dla Zerywanów – ziemię odległą, rozciągnioną na samym zapadzie, z której się szło wprost do nieba i na Welę do kraswarskich jezior Swarożyca, gdzie się onże wieczorem zapadał na sen w podwodnym Zamyku ze swą tarczą Swońcem-Sołńcem.
Ten całkiem nowy ląd zapadnio-zachodni nazwał Widnur Wenelądem, czyli Zwieńczeniem Lądów Ziemi albo Lądem Wądy (Wądylądem) i postawił tam obwar Wenedawa [55], czyli Wieniec Bogów (Weń dla Dewów). A w nim zostawił osadników drwali, kowali, uprawców ziemi i hodowców koni oraz kobiety i kapłanów z zastarzałej i twardej Gromady Wicikowów (Kowitów) [56], którzy wciąż znali znaki drzewego pisma i język ksiąg, a pochodzili od plemienia Czudełosowego, najbardziej biegłego w języku i znakach przyrody. Tam pobudowali święty krąg, zalążek świątyni, którą nazwali Daweną albo Wądawą.
Świątynia poświęcona była Dażbogowi, Dabie-Dobrej i ich całemu rodowi oraz Wądzie, Wodowi i ich całej świętej rodzinie. W tym świętym kręgu zasiadali, modlili się, składali ofiary Sołom i Wodom, witając Świętą Tarczę Swarożyca, gdy wynurzała się z … i zapadała się w… Wodną Otchłań. Czynili to cztery razy w roku, święcąc te dni – Zrównania i Przesilenia, specjalnymi obchodami. W otoczeniu Świętego Kręgu Sołów i Wodów składali swoich zmarłych i palili stosy pogrzebowe – żarniki. Tutaj też każdego miesiąca oddawali cześć każdemu z boskich Tynów, Trzemów, Tumów i Twerowi Swąta.
Oni to mieli sprawić, że Zerywanie przetrwają na tej ziemi ciemnej i niegościnnej, gdzie Słońce niesione przez Swarożyca stale jedynie zachodzi, a nigdy nie wschodzi.”

***

[32] Trójna, Troja, Wiluża, Widłuża[a] – to nazwy dwóch grodów, które powstały na wybrzeżu Małej Mazji, najpierw jako gniazda-obwary w czasach Zerywanów Starej Koliby, a potem zostały także odnowione przez Wędów w okresie ich wędrówek w czasach Nowej Koliby jako dziedzictwo starozerywańskie[b], należne z przyrodzenia Królestwu Sis. Wędowie nie utrzymali tych grodów, jak i wielu innych pobudowanych na drodze swoich wypraw. Ich żywiołem było żeglowanie i odkrywanie. Przeważnie pozostawiali nieliczną załogę i nie starali się zapanować nad większym obszarem, a jedynie kontrolować Bramę – cieśninę. Chętnie zatem Charonowie obejmowali rolę strażników – Ochrony – dla okolicznej ludności, z którą następnie się stapiali i przyjmowali jej obyczaje oraz mowę. Ponieważ strażnicy ci spełniali również posługi związane z Wiarą Przyrody, zwłaszcza zaś pobierali myto za przewóz zmarłych na Morze Czarne i opłatę za odprawienie uroczystości pogrzebowych w morzu, dlatego powstała z nich grumada kapłanów-wojowników, podobnych do świtungów, harów czy withasów, albo kosezów, zwana Charonami-Ochronami.
Grody nad Morzem Mora miały dla wojowników zerywańskich i ich późniejszych potomków Siedmiu Kruków szczególne znaczenie. Tędy bowiem wiodła dla każdego kapłana, króla i wojownika droga z Krainy Żywota do Krainy Śmierci. Dusza zmarłego bogatyra (woja, tyrsa, kaganboga) była przywożona do Krainy Grobów Królewskich pod Świętą Górę Pałkę przez Strażników Grobów – Harów, których naczelny kapłan zwany był Charonem[c]. Droga Bogatyrów wiodła z Morza Żywota (Morza Śródziemia, Morza Śródlądzia, Morza między Białym Lądem a Czarnym Lądem) przez Morze Rodów i Morze Mora (Krainę Starości, Zapomnienia i Umierania) na Morze Czarne (Kraina Zaświatów i Śmierci), gdzie dusza zmarłego przechodziła we władanie Welan.
Bogatyrsów chowano w kopcach, w Ziemicach Budynów, Nurów i Lęgów, a Święta Góra Pałki stała się siedzibą Czarodany [d].
Jedna Troja – Trójorza, posadowiona była na Złotym Rogu, czyli u Wielkiej Zwory Bytów w Tynii (Wielkiej Bytynii), druga Troja –Widłuża, stanęła przy południowej Bramie Morza Mora u ujścia rzeki Skrymodrej. To w Troi-Widłuży pobierana była przez Charona opłata za przewóz duszy, a w Troi-Trójorzy pobierano opłatę za obrzędy wieszcze kapłanów Wida, którzy przepowiadali przyszłe wcielenia przewożonej duszy i jej dolę w Zaświatach.

[a] Nazwa Troja i Trójna nie wymaga specjalnego tłumaczenia – gród potrójny, ale także Gród Trójgłowych, czyli Obwar Działów-Dzięgli albo Gród Trojana-Czarnogłowa. Nazwa Wilusa – zniekształcona przez starożytnych dziejopisów (grecy: Wilios, Ilios, Ilion), zapisywana także przez Hetytów jako Wilusza, Wilussa (Wiluższa) – brzmiała prawidłowo Widłuża – Leże Wida (Łoże Widowe) i może być zapisywana także jako Wiluża, lub Wiłuża. Ten gród, nad rzeką Skrą Modrą nazywaną też Skrzystowij  (Skamander), jest identyfikowany z Troją opisaną w Iliadzie przez Homera.
Nazwa owa znaczy również leże z którego widać albo miejsce zapewniające widok. Obwar ten służył jako miejsce strażnicze, gdzie pobierano myto od wszystkich, którzy chcieli się przeprawić z Morza Środka (Morza Sporów-Średczów) na Morze Mora i potem na Morze Czarne. W języku hetyckim jest wymieniana w listach władców hetyckich: liście do króla Muwatalli II (1250 p.n.e.), liście Hattusili III z ok.1280 roku p.n.e. do Tawagalawy króla Ahijawy (Eteoclesa króla Achajów, co równie dobrze można by jednak tłumaczyć jako list do „Dawa gołowy”, czyli Dawów Głowy, czyli tyrsa Dawów z Dachów, a nie Eteoclesa z Achajów) oraz w liście pisanym przez władcę Tudhalija IV, syna Hattusili III (ok. 1220 p.n.e.).
Wilusza (Ilion) jest często identyfikowana z tzw. „Troją VII a”, zburzoną i spaloną około 1190 roku p.n.e. (Troją epoki Wojny Trojańskiej). Według niektórych podań burskich i dachijskich (z terenów Uralu, Ałtaju, Morza Kaspijskiego oraz dachijsko-skołockiej Małej Mazji), Troja mogła być zburzona i spalona przez Wojnę o Taje i wielkie potopy oraz pożary wywołane wtedy przez zazdrosnych bogów. Wojna o Taje i Wojna o Troję kojarzą się brzmieniowo zadziwiająco blisko, a także zbiegają się w czasie jako wydarzenia. Wojna o Taje została wywołana przez Czarnogłowa, a więc Trojana, który stworzył Czarodanę jako narzędzie zemsty Dyja na bogach i ludziach.
Wojna o Taje, podobnie jak i Wojna o Troję, należy do okresu przed Czasem Mierzonym biegnącym od 800 roku p. n. e., będącego 1 rokiem Starych Czasów Nowej Koliby i w ogóle początkiem czasu mierzonego w Królestwie Sis. Wcześniej miały miejsce trzy epoki Starej Koliby, przed Wojną o Taje i przed Trzecim Wyjściem Światowita z Kłódzi, w których czasu nie mierzono. Słowianie przyjmują też całkowitą miarę czasu, według której w roku 2012 na wiosnę rozpoczął się rok 7520 Dziejów Świata Zerywanów – jest to suma czasu Mierzonego i Niemierzonego i według tej miary Wojna O Taje jest identyfikowana z Rokiem Pierwszym, a więc okresem sprzed 7520 laty. Wojna trojańska mogła więc mieć miejsce w tym samym czasie co Wojna o Taje, albo być wydarzeniem późniejszym.
Podania Romajów powiadają, że Obdzierło-Bierło (nazywany przez nich Abarisem) bywał w Widłuży i być może tam zakopał taje. W czasach, gdy bogowie zesłali plagi na Świat Kupała-Dziwień, ukazał się Obdzierle i kazał mu się ukorzyć przed bogami. Miał on na swoim wierzchowcu Strzale udać się do Wyroczni we wrogiej ziemi Wyrodomajskiej i złożyć jej hołdy w imieniu całego Królestwa Sis (Wielkiej Skołotii).
Większość kapiszt i gromad kapłańskich Wiary Przyrody podaje jednak, że Wojna o Taje była wcześniejsza niż Wojna o Troję i że są to dwie różne wojny, jednakże niewykluczone, że boski wyrok na Widłużę był konsekwencją jakiejś klątwy nałożonej na odnowicieli obwaru, którzy byli wszak potomkami Zerywanów z okresu wojny o Taje.
Z ustaleń archeologicznych wynika, że okres panowania Awarów z Wharatu (Hyksosów z Bharatu) w Egipcie przypada na lata 1674–1566 p.n.e. (to jest także czas Widnura I Wodyna), a Wojna Trojańska miała miejsce w latach – 1197–1188 p.n.e.
Obecnie wśród uczonych dominuje pogląd, że Troja była zamieszkana prawdopodobnie przez starożytnych Wenetów, potem została podbita i stała się wasalnym krajem Hetytów. Jak pisze w Iliadzie Homer, w obronie Troi brali udział Paflagończycy, których poprowadził do boju dzielny Weneda Pylajmen – przez nas jest on identyfikowany z Pałomężem I, a jego prapraprawnukiem był Pałomąż II – Palemon, legendarny założyciel/odnowiciel Wilna, położonego w Krainie Istów – Let-Winilów (Letwinów). Paflagonia (wg nazewnictwa skołockiego – Pawiolęgonia) sąsiaduje z terytorium, którym władała Troja, to jest z Orzawą, a obszary Kapadocji (skoł. Kąpodachii) i przyległe kraje zakaukaskie były wielokrotnie najeżdżane przez Skołotów, Mazonki i Dachów (Getów, Traków), którzy przez długi czas przed podbojem romajskim i perskim władali Małą Azją.
To Serpęta-Sarpedon założył obwar-gród Miły (po romajsku Milet), Miły Wędzie – czyli Miłowędę (hetyckie – Miluwatta) i władał Miłowędą – jednym ze skołockich królestw Małmazji. Oprócz Paflagończyków w bitwie po stronie Troi walczyli także sami Wenetowie, Halidzonowie, których część badaczy uznaje za starożytnych Lędzionów (znanych z przekazów Tacyta jako Alidzoni znad Borystenesu) a także Myzanie, których my odczytujemy jako Mazan zwanych też Mądochami – w tamtym momencie dziejów jeszcze zamieszkujących siedziby nad Morzem (M)Azowkim i Donem, a potem tworzących również Myzję – Mynżję.
[b] Gród założony pierwotnie jako obóz-obwar przez Widnura, jest znany kronikarzom i dziejopisom starożytnym i występuje w wielu podaniach. Tam rozgrywa się jedna z wielkich wojen starożytności, opisywana przez Homera w Iliadzie. W późniejszych czasach, po założeniu obwaru Wędowie nie zarządzali bezpośrednio odrodzoną Troją. Przebywały w Widłuży-Wilusie drużyny i książęta wędyjscy, a także żeglarze i kupcy, a grody te zamieszkałe głównie przez Draków, Dachów, Skołotów i Kumoryjczyków, potem przeszły w ręce Persów, Romajów, i innych ludów, stanowiąc jednak lenno Skołotów. Skołoci pobierali od Romajów (Gelonów, czyli Greków) opłaty za użytkowanie grodów nad Morzem Czarnym jeszcze w II-III wieku n.e.. Wędowie przebywali także w innych krainach Azji i nad Morzem Czarnym w okolicach Bohu (Antowie). W czasach Nowej Koliby główną ostoją Wędów-Wenetów stało się wybrzeże Błotyku, a nad Błotykiem grody Wolin oraz Wilno w Istii nad rzeką Wilją, założone przez tyrsa Palemona. Dalszym dziejom Wędów i Istów poświęcone są taje Księgi Tanów.
[c] Charon jest dobrze znaną postacią z Mitologii Greckiej, ale przynależy do kręgu tradycji słowiańsko-istyjskoskołockiej (scytyjsko-sarmacko-wenedyjskiej), podań i wiary Harów – Hara Watów, Haro-Wątów, Harowędów – i plemienia Chorwatów-Chrobatów, będących Strażnikami Grobów Królewskich. Całość obrządku przedstawianego przez Greków w ich mitologii jest niezrozumiała, gdy się ją rozpatruje w oderwaniu od słowiańskich pojęć Góry Hara Wata (Hary Wądy, Góry Gniewąd dzisiaj znanej jako Giewont), oraz od Strażników tej Góry – Harusów-Horoli-Charwatów (Goroli) i Strażników Grobów Królewskich – Chrobatów, postaci i roli Charona – haro-nyjana wysyłającego duszę zmarłego na Harę Welańską – Górę Welską – w Wąwozie Welskim – Wąwelu. Nie można też zrozumieć całościowo tego związku nie nawiązując do znaczenia Morza – jako umorzającego, zabijającego, marnującego i marynującego, znaczenia pojęcia morynarz – człowiek po morzach nurzający, w nur, w nyrze – w głąb, czyli w Nawie i Podziemia składający zmarłych. Wiąże się to z prawdopodobnym obrządkiem zatapiania ciał władców zmarłych na morzu, który to zwyczaj później został przeniesiony na ląd i zachował się jako odkryty w różnych wykopaliskach „pochówek władców w łodziach”, z całym dobytkiem i liczną świtą.
Najstarszym odkrytym śladem materialnym, potwierdzającym starożytność plemienia Chorwatów, są wydobyte z dna Morza Czarnego na Krymie, a przechowywane obecnie w Muzeum w Sankt Petersburgu, dwa fragmenty kamiennych tablic z greckimi inskrypcjami. Wśród innych słów, napisanych w II w. n.e., znajduje się tam wyraźnie po grecku wyryte słowo „HORVATOS”. Wielu archeologów uznaje ten obiekt za pierwsze źródło pisane o ludzie i plemieniu, które tak bardzo zaznaczyło się w dziejach Europy. Nazwa Chorwat, jak twierdzą niektórzy, jest pochodzenia irańskiego, ale naszym zdaniem ma ona pochodzenie aryjskie, czyli indo-europejskie, a więc równie irańskie, co słowiańskie. Jeden z dopływów Donu w regionie Morza Azowskiego nazywa się Horvatos. Naszym zdaniem, nazwy chorwackie z rdzeniem hora, hara są obecne i czytelne do dzisiaj w Europie i na znacznym obszarze Azji.
Plemiona chorwackie były podstawą powstających nowych bytów państwowych w środkowej i wschodniej Europie w XIV do XVII wieku NK (VI-IX wieku n.e.). W tym również stanowiły główny składnik ludnościowy Rusi (dzisiejszej Białorusi i Ukrainy), jak i Małopolski – właściwej Chorwacji Białej, przyłączonej do Wielkopolski przez Bolesława Chrobrego. Chorwaci (Har-Wąty) zasiedlali całe Harpąty (Karpaty) – Góry Harów.
Dzieje i wydarzenia związane z Górą Pałki i plemionami Nowej Koliby opowiadają dalsze taje Księgi Ruty.
[d] Czarodana – Matka Harów (Panów i Czaropanów) – władców Gór Kamiennych, a potem Białej Harii – Harusji (Małopolski). Właściwie Czarodana jest Matką Nurii – złożonej z Nur-Rusji, Hor-Rusji i Mor-Rusji – współzałożycielką wieczystego Grodu Carodunonu-Krakowa. O dziejach Czarodany prawią następne taje Księgi Ruty.

[38] Mowa tutaj o kamiennych kręgach w Węsiorach i Odrach na Pomorzu[a]. Węsiorami nazywano wysokie, wąskie, stanice boskie – chorągwie z wizerunkami i zapisami, węsiorkami zwano małe staniczni boskie z zapisami.
Stanicą lub chorągwią zwano proporce i flagi bojowe, gromadne, kącinne, plemienne. Bajorami mieniono duże barwne proporce poświęcone bogom, lecz bez wizerunków i zapisów, w barwach przeznaczonych danemu bogu lub tynowi świętemu, bajorkami określano barwne wstążki w bożych maściach, zaś wisiorami i wisiorkami – metalowe, brązowe i żelazne albo srebrne czy złote wota, znaki i wizerunki kute – poświęcone bogom.

[a] Kamienne kręgi w Odrach i Węsiorach, oraz bliskiej tych miejscowości okolicy, stanowią największy po Stonehenge kompleks kręgów świętych w Europie. Powstały one w tym samym czasie co Stonehenge i pełniły podobną rolę. Ostatnie badania przeczą tezie, że zostały one wykonane przez Gotów w II wieku n.e. W roku 2008 odkryto we wsi Dzielnica (gmina Cisek pod Opolem) obwar z okresu, kiedy ludność słowiańska (według badań genetycznych) miała się osiedlić nad Wisła i Odrą. Wiek osady obronnej ocenia się na 3000 p.n.e. – co jest zbieżne z oceną genetyków, którzy na ten czas datują  rzeniesienie się nad Odrę i Wisłę części słowiańskiej ludności znad Adriatyku, Dunaju i z Macedonii. Dzielnica jest w swoim założeniu podobna do grodu-obwaru odkrytego w 1982 roku na Uralu – w Arkajamie (Arkaim) i koresponduje również ze Stonehenge.
Istnienie germańskiego plemienia Gotów jest w świetle badań genetycznych podawane w wątpliwość, ponieważ nie stwierdza się na obszarze Polski zaniku ciągłości słowiańskiej ludności od głębokiej starożytności (ok. 3000 p.n.e.) do czasów współczesnych (chodzi o ciągłą obecność ludności haplogrupy słowiańskiej R1a1a1 między Łabą a Wisłą w tym czasie). Na Łużycach odkryto grupę szkieletów słowiańskiej haplogrupy R1a1a1 z roku 2700 p.n.e. (Eulau, dziś Naumburg nad Salą-Soławą). Miejsce to leży 2 kilometry od Gąsiecka, niedaleko Nebry (Niebórza) i Międzygóry (Mittelberg). Uważamy za możliwe istnienie „mieszanego” plemienia skańsko-słowiańskich Gotów, któremu mogli przewodzić w niektórych okresach władcy napływowi lub Skanowie. Jeśli zatem nie było ono całkowicie słowiańsko-wenedzkie, to co najwyżej słowiańsko-skańskie, pod okresowym skańskim przywództwem.

[39] W Gąsiecku[a] nad Soławą w Łużycach Zachodnich, grodzie należącym w czasach Nowej Koliby do Sidiczów (Sidziczów), a wcześniej Drzewian, a jeszcze wcześniej Wenedów (Wędów), zaś w czasach Starej Koliby należącym do Zerywanów, znajdował się obwar świątynny z trzech kręgów drewnianych. Do dzisiaj zachowały się dwa z tych kręgów. Jest to najstarszy znany dziś obwar świątynny w Białym Lądzie (Europie)[b], czyli obwarowany krąg służący modłom, składaniu ofiar, mierzeniu czasu i wyznaczaniu ważnych dat świętego kulędarza.
Krąg średnicy siedemdziesięciu siedmiu metrów był otoczony palisadą, na której obwodzie znajdowały się trzy bramy: jedna wyznaczała punkt, w którym Słońce wschodzi 21 grudnia, druga – punkt zachodu Słońca tego samego dnia, trzecia zaś prowadzi na północ. To odkrycie archeologów i ich ustalenia wskazują, że mamy do czynienia z ziemskim odwzorowaniem Kłódzi Swąta. Trzy bramy wyznaczają punkty ważne dla ustalenia wszystkich dorocznych dat, które wyznaczano na podstawie obserwacji ruchu Słońca względem nich. W ten sposób można było wyznaczyć Przesilenia i Równonoce, czas rozpoczęcia siewów i zbiorów zbóż, terminy świąt zmarłych i inne ważne święta.
Gąsieck leży blisko Niebórza, miejsca, gdzie wcześniej znaleziono Niebiański Krąg zwany Kręgiem z Nebry.
W lasach niedaleko Niebórza[c], gdzie również żyło w XIV wieku NK (VI wieku n.e.) plemię Sityczów (Sidyczów) z grupy Drzewian, zaś wcześniej w epoce brązu mieszkało jedno z plemion dużego ludu Wenedów, na wzgórzu Międzygóra[d] odkryto tajemniczy dysk, liczący sobie 3600 lat (data powstania dysku prawdopodobnie 2000 p.n.e., data pochówku książęcego 1600 p.n.e. – w czasach Bierły-Obdzierły i Widnura I Wodyna), z wyobrażeniami Słońca, Księżyca i gwiazd. Dysk służył kapłanom świątyni Sołów lub Wiłów jako narzędzie odmierzające czas roku, do obserwacji nieba, wyznaczania czasu przesileń i równonocy, wyznaczania czasu ważnych czynności związanych z hodowlą zwierząt i uprawą ziemi, i określania momentu obchodów świąt. Dysk pozwalał ustalić chwilę ważnych świąt, zarówno w układzie roku księżycowego, jak i roku słonecznego[e].
W jamie na wzgórzu Międzygóry oprócz dysku znaleziono wykonane z brązu miecze i topory. Dokładnie w tym samym czasie, kiedy powstał dysk, wzgórze Międzygóry otoczono palisadą oraz rowami, przekształcając je w miejsce święte, służące obserwacji nieba i obliczaniu czasu. W okolicy Niebórza rozrzuconych jest też około tysiąca kurhanów z epoki brązu, kryjących groby możnych wojowników. Wskazuje to, że ziemia ta znajdowała się w opiece Harów-Chrobatów – Strażników Grobów Królewskich.
Dysk posiada złote dodatki przedstawiające Słońce, sierp Księżyca i 30 Gwiazd[f]. Jest to najstarsze znane wyobrażenie nieba. Siedem złotych kropek skupionych na dysku w jednym miejscu to odwzorowanie słowiańskiej Kwoki z Pisklętami (Plejad). Na dysku z Niebórza Księżyc przedstawiony jest w czwartym-piątym dniu od nowiu. To wskazówka, że dysk służył do ustalania miesiąca wyrównawczego męedzy kalendarzem słonecznym i księżycowym oraz wyznaczania pór świąt związanych z równonocami i przesileniami[g]. Dysk wykuto z miedzi pochodzącej z Alp, a pokryto go złotem wydobytym w Siedmiogrodzie.
Dysk z Niebórza świadczy o wysokim poziomie sztuki i wiedzy ludności wenedzkiej. Jego odkrycie w połączeniu z pozostawionymi licznymi kamiennymi kręgami oznacza, że najwcześniejszym ośrodkiem wiedzy o niebie i gwiazdach nie był Babilon, lecz ziemie Królestwa Sis, zamieszkiwane w tym czasie wyłącznie przez Wędo-Dawanów (haplogrupa I2I2) oraz Słowiano-Skołotów (R1a1). Najsłynniejszym świętym kręgiem powidzkim (powenedzkim) jest Rujawyż na Wielkiej Wyspie, który dzisiaj jest znany jako angielskie Stonehenge. Pierwsza budowla Rujawyżu powstała w roku 2800 p.n.e., to jest wtedy, kiedy jeszcze nie dotarli tutaj Kiełtowie (Celtowie) (haplogrupa R1b1b2). Później krąg ten był doskonalony i kilkakrotnie przebudowywany przez Kiełtów, więc można go uznać za zabytek wenedzko-celtycki.

[a] Dzisiaj niemiecki Goseck nad Salą, Saksonia-Anhalt, gdzie dokonano powyższego odkrycia w 2004 roku.
[b] Znaleziono tam skorupy ceramiki sprzed siedmiu tysięcy lat – a więc znów z roku 5000 p.n.e., kiedy według genetyków mieli się tutaj pojawić ludzie o haplogrupie R1a1a.
[c] Niebórz leży 25 kilometrów od Gąsiecka. Lotnicze fotografie sugerują, że i w innych miejscach Zachodnich Łużyc mogą zostać odkryte podobne konstrukcje. Oficjalnie do tego momentu istniały tylko pogłoski, że ludzie epoki wczesnego brązu obserwowali niebo. Dziś wiemy, że są ślady i dowody, o których oficjalna nauka nie mówi. Obserwujemy, jak naukowcy powoli sami przekonują się, że ludzie u schyłku epoki kamienia nie byli tak prymitywni, jak się wydawało. Obecnie miejscowość nazywa się Nebra i leży w Niemczach Wschodnich, na dawnych ziemiach słowiańskich należących do Drzewian, a wcześniej Wenedów. Ziemie te zostały zagarnięte przez Niemców około roku 1200 n.e. Mimo zaciekłej germanizacji, która trwa już ponad 800 lat i obejmuje tereny Załabia i Nadłabia, Austrii i Szwajcarii oraz Pomorza Zaodrzańskiego, wciąż żyje tam grupa Łużyczan mówiących w dwóch językach słowiańskich – dolnołużyckim i  órnołużyckim. Unia Europejska aprobuje tę germanizację.
[d] obecnie Mittelberg.
[e] Dysk waży 2,1 kg, wykonany jest z miedzi, ma średnicę 32 cm.
[f] Wykopany przez rabusiów, w lutym 2002 roku dysk wpadł w ręce szwajcarskiej policji, gdy próbowali go sprzedać. Natychmiast stał się sensacją naukową i obiektem propagandowego przywłaszczenia przez Niemcy dla kultury germańskiej lub celtyckiej. W tym czasie, kiedy dysk z Nebry powstał – jak dzisiaj wiadomo – na tych ziemiach mieszkała ludność o genach z haplogrupą R1a1 – słowiańsko-skołocka i ludność o genach
z haplogrupą I1 – jątyjska (iliryjska? albo inaczej zachodnio-wenedzka) oraz I2 –  wenedzka. Ze zmieszania ludności słowiańskiej z jątyjską I1 powstali Skanowie, a dopiero około 500 roku p.n.e., po inwazji Celtów do Jutlandii i Skanii, skrystalizował się język skański, a jeszcze później niemiecki.
[g] Kalendarz słoneczny jest oparty na położeniu Ziemi w stosunku do Słońca i rok ma w nim 365 dni. Drugi – na obrotach Księżyca wokół Ziemi i rok ma tu tylko 354 dni (tyle trwa 12 obrotów). Oznacza to, że rok księżycowy stale przesuwa się w stosunku do dłuższego o 11 dni roku słonecznego. Oba kalendarze można jednak zsynchronizować, dodając 13. miesiąc. Babilończycy dodawali 13. miesiąc, gdy na niebie było widać
Księżyc w postaci cztero-, pięciodniowego rogala oraz gdy widoczne były Plejady. Ten układ zdarza się raz na dwa-trzy lata i dokładnie taki widać na dysku. Jego twórcy znali więc regułę, którą Babilończycy – autorzy podstaw współczesnej astronomii – opisali tysiąc lat później. Słowianie nazywali wyrównawczy Trzynasty Miesiąc – Świcieniem, bo zaczynał on Nowy Rok i był miesiącem świątecznym, poświęconym Świętowitowi (Światłoświatowi). Nadawali mu także inne lokalne nazwy. Zewiązki ludów znad Łaby i z Babilonu zostały w 2010 roku potwierdzone przez badania genetyczne, które wskazują kierunek migracji części ludności z męskim chromosomem (Y-DNA) o haplogrupie R1a1 – z rejonu Łaby, Odry i Wisły do Iranu i dalej do Indii, a więc także do Babilonii.

[40] Węzeł Wida (Widuzeł)– znany później po kolonizacji i wyprawach Wędów Susłów jako Vendssysel (Wędos-uzeł) na północy Jutlandii.

[41] Jezioro Widnura, znane Romajom jako Lacus Venetus.

[42] Widzkie Domowisko – ziemie położone w Alzacji, jeszcze w XVIII wieku n.e. nazywane Wendenheim – Wędzkie (Wenedzkie) Domowisko.

[43] Wenedonia, zwana też Venetvelde[a] (Świat Wenedów, czy może Las Wenedzki (walde, lub welt)) – rozległa ziemia na wybrzeżu pomiędzy ujściem Łaby a ujściem Renu należąca jeszcze w XII wieku n.e. do słowiańskich Drzewian.

[a] zapisana przez kronikarzy Franków w VIII i IX wieku w Annales sancti Amandi i Annales Regni Francorum.

[44] Obwar Węda (Wenda) dał początek nazwie Windonia dla tego regionu, który do dzisiaj zwany jest Wandea – czyli Ziemia Wenedów – zwłaszcza okolica dzisiejszego miasta Vannes w Bretonii.
Imię Wenedów jest jednym z dwóch równoważnych, używanych przez wszystkich kronikarzy od starożytności na oznaczenie Słowian. Drugie używane imię to Sklawini. Uważana za trzecie miano, nazwa ludu Antowie jest tylko ułomną romajską próbą zapisu i wymowy nazwy Wątów Nadciemnomorskich – Wątowie-Wądowie, Antowie.
Najprawdopodobniej została ona skojarzona przez kronikarzy romajskich i przyjęła się, ponieważ w romajskim odczuciu oddawała ona historyczny aspekt obecności tego ludu w dziejach świata, akceptowany przez Greków – jego odwieczność, starożytność – antyczność[a].

[a] Antowie – Skołoto-Słowianie znani są kronikom greckim z około III wieku n.e. O Scytach-Skołotach Biblia pisze, że są oni ludem odwiecznym, antycznym, wojującym od niepamiętnych czasów.

[45] Mormoryka, Mormorzyce, Murmorze – Ziemia położona najdalej na zachód czyli ku zapadowi Ziemi, jeszcze dalej niż Wenedonia, Załukomorze (Pomorze) i Łukomorze (Ziemie Istów). Poświęcona Tynowi Morów, leżąca u brzegu Morza Wądów – Morza Ognistego (Atla) i Wodnego (Ąda, Unda), które wiedzie w Zaświaty, należące już do Welów. Ziemia Morów leżąca nad Morzem Mórz[a].

[a] Łukomorze obejmowało wschodnie brzegi Bałtyku od Zatoki Botnickiej po ujście Wisły. Pomorze, czyli Załukomorze, obejmowało ziemie od ujścia Wisły na wschodzie po półwysep Jutlandzki na zachodzie.
Wenedonia – rozciągała się od Jutlandii na zachód, za ujście Renu (Grani). Murmorze obejmowało Półwysep Bretoński, znany też jako (M)Armoryka i Wandea. Nazwa Łukomorze jako bajeczna (mityczna) przesuwała się ze wschodu na zachód – ku Weli – w miarę zasiedlania wybrzeża Białego Lądu (Europy) nad Morzem Bałtyckim i Północnym.

[46] Carnec lub Cernec w Wędonii – dzisiejszy Carnac we Francji (Bretonia), dawna Winidonia, czyli ziemia Wenedów.

[47] Wielka Wyspa zwana była później Brytanią. Mała Wyspa u jej brzegu to wyspa znana dzisiaj jako Isel of Wight (zerywański Isep Wentor)[a]. Wyspa Lewa z kręgiem w Kołoniżu poświęconym Kirom Północy, dziś znana jest jako Lewis z Kręgiem Callanish, a Święty Krąg Oroj-Rujawyż, Orze Wzgórze nazywany jest Stonehenge (L’Ark Hill).

[a] Gowędo jest znane jako gród walijski, współczesne Gwynedd, dawniej także Wenedotia. Ląd nad rzeką Duną (Lądtyn, Londuna), późniejszy kiełtyjski Lugdunum. Rzeka Duna – toń, dunaj – podobnie jak w nazwie Dunaj, znana jest dzisiaj jako Thames – Tamiza. W Walii w czasach Kultury Łużyckiej (ok. 1600 p.n.e.) wydobywano miedź i produkowano narzędzia z brązu. Witea leżała w miejscu, które dziś znamy jako Hwen nad rzeką Witą w hrabstwie Winchester u ujścia rzeki do Cieśniny Solent. Sam Winchester obecny to dawne Wenta Belgorum – Węta albo Wentonia. W pobliżu leży także Wyspa Wight, na której był zlokalizowany obwar Wentor. Święte Kamienne Kręgi Wielkiej Wyspy znane są dzisiaj jako Stonehenge w Larkhill i Callanish na Wyspie Lewis w Szkocji.

[48] Dzisiaj znane jako położone na terytorium Austrii nad brzegiem Dunaju miasta Wendene i Wierma, czyli Wiedeń i Wins.

[55] Chodzi tutaj o znaną kronikom skandynawskim Ziemicę Viniland, leżącą daleko na zachodzie i północy Ziemi, za Morzem Wądów – zwanym Wądlondstykiem (Ątlądtykiem – wód i lądu stykiem, wąd – wody i tląt – ognia – stykiem, najbardziej zapadnim miejscem na Ziemi, gdzie wody łączą się z lądami i niebem, gdzie zapada słońce-Ogień Ziemi, gdzie wszystko staje się jednym Gościńcem – Drogą Ptasią (Drogą Straszów, Mleczną Rzeką Kary (Zemuny), wiodącą prosto w Zaświaty, na Welę – Styks), oceanem znanym dzisiaj jako Atlantyk.
Winilandem nazywa się ziemie położone dalej na zachód niż Istla (Isep Ątlądu, Isep Tlący – Islandia) i Wyspa Granilądu (Grenlandia, inaczej Ziemia Graniczna). Muszą to więc być ziemie położone już na Weli albo tuż przy granicy Ziemi, czyli w obecnej Ameryce Północnej.
Ostatnie badania archeologiczne potwierdzają fakt kolonizacji pierwotnej Funlandii (Fundlandii – Wund-Lądii, Wądlądii) przez ludy uważane za wikingów. Skład etniczny plemion wikingów nie był jednorodny.
Między wikingami, tak jak w ogóle pomiędzy Skanami czy później Niemcami, żyło wielu Słowian. Potwierdzają to dobitnie ostatnie badania genetyczne – wiadomo już, że Niemcy mają 30% genów słowiańskich w swojej populacji[a], język staroislandzki był tak  przesiąknięty słowianizmami i słowiańskimi wyrazami, że sugeruje to co najmniej 50-procentowy (jeśli nie dużo większy) udział Słowian w wyprawach Wikingów i potwierdza mocno ich osadnictwo w Islandii, Danii, Norwegii i Szwecji. Odkrycie Ameryki (Wenelądu) było, naszym zdaniem, jeszcze wcześniejsze, niż znajdowane tam obecnie ślady. To okres, kiedy Skandynawię zasiedlała ludność o genach z haplogrupą R1a1 oraz ludność z haplogrupą I1. Tymi osadnikami byli, naszym zdaniem, słowiańscy Wędowie (Wenedo-Słowianie), których pobyty potwierdzono archeologicznie także na Islandii.

[a] 25 listopada 2007 roku w Niemczech podano wyniki badań nad genotypem Niemców, prowadzonych przez firmę Igenea. Okazało się, że statystycznie germańskich przodków ma tylko ok. 6% Niemców. Przodków semickich ma ok. 10% mieszkańców Niemiec, słowiańskich ok. 30%, reszta – ok. 50% ma przodków celtyckich.
Podobne badania przeprowadzone w Polsce wykazały, że naród Polski jest bardzo homogeniczny i podobny genetycznie do ludów Iranu, Afganistanu, Pakistanu i północnych Indii, a więc terenów, które zostały zasiedlone przez Ariów ok. 2000–1700 p.n.e.
Zatem jasno wynika z owych badań, iż Niemcy to w istocie nie germańska, lecz mieszana grupa pochodzenia celtycko-słowiańskiego, z niewielką domieszką Semitów i Skanów. Tak zwani, przez Rzymian, Germanie byli Wenedo-celto-słowianami, a Wenedowie Słowiano-skołoto-istami. U jednych i u drugich istniała domieszka skańska czyli germańska, ale u Celto-Słowian na tyle znacząca, że dzisiaj mówią oni językiem niemieckim, który jest mieszańcem celto-skańsko-słowiańskim. Dalsze badania genetyczne, rozwijające się w szybkim tempie, w roku 2010 potwierdziły i umocniły te tezy.

[56] Zapisani także przez kroniki jako Wicikovici, czyli kowający wici. Chodzi tutaj o Listkowiców-Łyskowiców z Góry Pałki, których kapłanami była Gromada Wicików Kowali, czyli Kowitów. Taja wskazuje, że Łyskowice pałkińscy są potomkami wtajemniczonych wojów z plemienia Czudełosa, z którego to plemienia wywodzą się też:
Koszetyrsowie – rządzący całymi Indiami jako uprzywilejowana warna władców i wojowników, indyjscy i słowaccy Koszanie (Kuszanowie z Indii oraz słowaccy Koszyce z grodem w Koszycach), naddońscy Kozerowie (Koszerowie-Chazarowie, Kumańcy oraz Kozacy Naddońscy), a także Moro-Kumanowie (Markomanowie) kaukascy Kuszanie – z Doliny Kusz, nadbałtyccy Koszebowie ze swoim głównym grodem Koszalinem, Kosezowie[a], będący warną wojowników i kapłanów Serbów Południowych w ich Świętej Ziemi – Kosowym Polu, wreszcie Kozacy, stanowiący harmię obronną chłopów Ukraińskich i wschodnich rubieży Rzeczpospolitej Szlacheckiej (Sarmackiej). Ci właśnie byli szlachtą Rusów Właściwych (Czerwonych) – Gerrusów, znad Gerros – owymi
walecznymi gierojami-gerosami (herosami).

[a] To do tych tradycji bardzo archaicznych i do tych związków odwoływał się wcale nie przypadkiem szlachetnie urodzony, wielki wojownik Polęchii – Polski Tadeusz Kościuszko – tworząc w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej w roku 1794 powstańcze oddziały Kosynierów spośród chłopstwa dawnej Białej Chorwacji, czyli Harii-Harusji.
Oddziały kosynierów brały udział także w powstaniu listopadowym (bitwa pod Ostrołęką) i w powstaniu styczniowym (między innymi w bitwach pod Węgrowem i pod Grochowiskami). W czasie kampanii wrześniowej 1939 powstała jednostka kosynierów gdyńskich.
„…Udział chłopów krakowskich w insurekcji kościuszkowskiej sprawił, że ludowy strój krakowski stał się mundurem wojskowym piechoty złożonej z Krakusów i Kosynierów. Kosynier był ubrany w tradycyjną białą sukmanę spiętą pasem. Na ramiona zarzucał brązową gunię (element dawnego stroju huńskiego), na głowę wkładał czerwoną rogatywkę lub tyniecką magierkę, na nogi – buty z cholewami. W ręce natomiast miał
kosę nabitą na sztorc (kosy-tyrs), a za pasem zatkniętą – siekierę…” (Wikipedia).
Kosynierzy pojawiali się także podczas powstań chłopskich w Słowenii.

Taja 20 Przypis 55, str. 209

[55] Rzeka Skrzystomodra i Wyspa Chorsa – dzisiejszy Skamander i wyspa znana obecnie jako Chersons. Obwar tutaj położony jest przedmiotem nierozstrzygniętych sporów naukowych. Większość badaczy uważa go za Troję, ale część kwestionuje identyczność Troi i Ilionu. Ilion był znany Hetytom i został przez nich zapisany w kronikach
jako Wilusa. Troja także była znana wielu ludom ówczesnej Azji Mniejszej i została zanotowana jako Truwa, Troja, zaś u Hindusów (Windów znad Indusu) jako Tripura[a]. Podanie z królestwa Sis (Słowian, Skołotów i Istów) rozróżnia te dwa obwary Troję-Widłużę i Troję-Trójorzę[b] na Złotym Rogu.
Przychylamy się do poglądu tych, którzy uważają za niesłuszne identyfikowanie Ilionu – Wilusy z Troją, czy też na odwrót Troi z Ilionem, odkrytym przez Heinricha Schliemanna. Troja-Trójorza była strażnicą północnej bramy Morza Mora, czyli granicy i przesmyku między Morzem Mora a Morzem Czarnym i leżała nie nad Skamandrem – Skrą Modrą (Skrzącym Meandrem), lecz na Złotym Rogu nad Bosforem, na zachodnim brzegu Morza Mora.
Widłuża-Wilusa (Troja-Ilion) broniła południowej Bramy do Morza Mora i leżała na wschodnim brzegu morza Mora.

[a] W Iliadzie Homera jest tylko jedna wyraźna lokalizacja geograficzna, a mianowicie urządzanie stanowiska dowodzenia na Samotrace dla inwazji Trojady: „Wspiął się na szczyt Samu wyniosły, który strzeliste sosny jeszcze wyżej wzniosły – stąd widać było Imbrę, Trojadę i achajskie łodzie”. Wskazuje to na identyczność Trojady z Tracją, choć niewykluczone, że Trojada w owym czasie (wojny grecko-trojańskiej) zajmowała
obydwa brzegi Morza Mora.
Obecnie uważa się, że Troja była miastem usytuowanym na Wzgórzu Hisarlik, w dzisiejszej Turcji zachodniej. Pierwsze badania na tym terenie przeprowadził w latach 1871–1894 niemiecki archeolog-amator Heinrich Schliemann z asystującym mu od 1882 roku Wilhelmem Dopfeldem. Odkryli oni na wzgórzu pozostałości 9 miast zakładanych w tym samym miejscu.
Możliwe, że znana z mitów hinduistycznych opowieść o zdobyciu Tripury jest echem tego samego wydarzenia, które opisuje Iliada Homera. Wtedy nie należałoby stosować określenia Tripura – co znaczy Trójgród, do Wałhali (Wału Halanów), obwaru założonego przez Widnura nad Indusem, ani do Tripury nad Bramaputrą, ale do Widłuży-Wilusy lub Troi-Trójorzy, według Baji, obydwa obwary założył Bierło-Abaris.
[b] Według archeologów, Troja (identyfikowana z Ilionem) w latach 1900–1275 p.n.e. przeżyła wielki rozkwit, jako prawdziwa warownia (warstwa VI). Została zdobyta przez Achajów około roku 1200 p.n.e. (warstwa VII a), po uprzednim zniszczeniu przez trzęsienie ziemi. Założono ją około roku 2500 p.n.e. (I warstwa) – możliwe więc, że sam fakt założenia pierwszego obwaru należałoby przypisać jednak Widnurowi, ale obwar rozkwitający wiążemy w naszej opowieści z postacią Abarisa-Obierły, który pojawił się tutaj około roku 1655 p.n.e., a następnie w 1652 p.n.e. pokonał Egipcjan i założył u ujścia Nilu Wielki Obwar (znany z zapisów jako Awaris) oraz był założycielem dynastii Zawaryńczyków, znanych jako Hyksosi (nazwa wymyślona przez tureckiego historyka na ich określenie – hyksos – obcy, najeźdźca), przez nas określanych inaczej jako Dynastia Zawarynów. Władali oni Egiptem z grodu Owarys (Avaris) i panowali około 100 lat do roku 1567 p.n.e. Najeźdźcy ci przynieśli ze sobą broń z brązu i technikę wojenną z użyciem wozów i koni.”

Bierz I Bierło-Obierło (Abaris-Obarys) był wielkim naśladowcą Widnura usiłującym mu dorównać, a właściwie przewyższyć go we wszystkim. Te wyprawy odpowiadają okresowi II Wędrówki Ludów Bharatu, czyli Wyprawom Ludów Morza,  czasom Wojny Zerowej, czyli lat około 1655 p.n.e.. Czas wypraw Widnura to okres między 2200 p.n.e. a 1700 p.n.e.. Tak to widzę. Tyle cytatów z Księgi Ruty, gdzie podkreśliłem na czerwono, iż nie zgadzam się z identyfikacją Troi z Iliady z Ilionem.

Podsumowanie, czyli Zwieńczenie

Pierwszy wniosek z zebranych tutaj niemal w całości publikacji popularyzatorskich ostatnich lat pokazuje, że koncepcje i teorie budowane przez zainteresowanych tematem pochodzenia Słowian i dziejów Starożytnej Słowiańszczyzny, które powstały niezależnie od siebie w obrębie publicystyki polskiej, słowiańskiej, ale też innej zagranicznej i które uwzględniają wyniki odkryć genetyki i widzą potrzebę szerokiego, interdyscyplinarnego podejścia do odtworzenia dziejów starożytnej Europy, korespondują blisko ze sobą, w zasadzie przedstawiają jednolitą narrację różniącą się szczegółami. Zarówno ci którzy lokalizuja Troję i Wenetów na południu Europy jak i ci którzy przychylają się do koncepcji  Felice Vinciego umieszczającego Troję nad Bałtykiem, widzą wyraźnie konieczność uwzględnienia w tych dziejach Skandynawów i Słowian, Wenetów i Lęgów-Lugiów-Lędów-Lechitów (L-Achajów), być może zmieszanych ze sobą w większych zgrupowaniach. 

Po drugie – Ta w zasadzie spójna narracja pokazuje ekspansję z Północy na Południe Europy i do Małej Azji oraz Północnej Afryki w okresie między latami 2200 p.n.e. do 1650 p.n.e. w pierwszej fali migracji, i w okresie 1500 – 1200 w drugiej migracji. Obie migracje, według przytoczonych w tym artykule autorów, wiązały się z przeniesieniem także wartości kulturowych i osiągnieć cywilizacyjnych przez owe migrujące ludy na Południe.

Po trzecie zwraca uwagę wątpliwość co do lokalizacji Troji z Iliady Homera, którą ja również nie znając pracy Felice Vinciego podzialałem, pisząc już Księgę Ruty (2000-2009), i publikując ją fragmentami na tym blogu, co widać tutaj w przypisie 55 do Taji 20 (podkreślone przeze mnie na czerwono).

Przypisałem wtedy Troję do Tracji, czyli przesunąłem ją na północ, ale nie zgłębiałem tematu jej dokładnej lokalizacji, bo Wojna Trojańska była tylko jednym z bardzo wielu wątków i epizodów opisanym przeze mnie, w dziejach Słowiano-Ariów (Ludów SIS) w Księdze Ruty, w relacji mitologiczno-historycznej z Romajami (Rzymianami i Grekami), Persami, krajami starożytnymi Małej Azji i Azji Środkowej oraz Indii, czy Egipcjanami (Mlekomedirem). Zatem ta wątpliwość co do położenia Troi, tak poważnie wzmocniona teorią Fenice Vinciego pozostaje otwarta. Stwierdzenie naukowców podczas ostatniego kongesu poświeconego tej teorii, że należy ją gruntownie przebadać jest uzasadnione.

Czwarty wniosek jest więc taki, że jeśli przyjąć teorię Felice Vinciego, to należałoby Troję zlokalizować jednak na południowym brzegu Bałtyku, a nie w okolicy Turku w Finlandii na półwyspie Skandynawskim. Idealną lokalizację wydaje się stanowić Szczecin, który znamy jako miasto rozlokowane zarówno na Trzech Wzgórzach, jak i będące miejscem zamieszkania Wenedów, wyznawców Trzygłowa. Nie wyklucza to także legendarnej zatopionej Winety, o której nie wiemy ile miała wzgórz, ale na pewno zamieszkiwali ją również Wenedowie, wyznawcy Wiary Przyrody, w tym oddający pełną cześć bogom Trójgłowym, których miana przetrwały w zapisach historycznych jako Trzgłów-Triglav i Trojan, lub Trojanica.

Powyższe nie wyklucza też lokalizacji Troi pod Turku w Finlandii, albo w dzisiejszej Estonii, czy Łotwie lub Litwie.

Po piąte – Jeżeli bierzemy bardzo poważnie opisy geograficzne Homera to musimy brać poważnie jego słowa o udziale w wojnie Greków (L-Achajów???) po stronie Troi: Wenedów (Henetów), Lędyjczyków (Alidzonów), Mazanów (Myzów) i Pawio-Lęgijczyków (Paflagonów).

Szósty wniosek – Przedstawione w Księdze Ruty opisy drogi Wenedów i ich wypraw morskich oraz założeń osadniczych są ściśle oparte na wynikach badań nauki. Wszystkie przytoczone tutaj artykuły mają potwierdzenie w wynikach najnowszych badań i odkryć genetyki i archeologii. 

Wniosek Siódmy – Nie ma przeszkód by w sensie archeologicznych artefaktów i ustalonych już epok i kultur ustanowić ciągłość cywilizacyjną (kulturową) i genetyczną, a co za tym idzie ciągłość ewolucji językowej, między okresem od około 3500 roku p.n.e. do współczesności, czyli XXI wieku, na obszarze o jakim tutaj piszemy.      

Po ósme – Nie ma wystarczających argumentów, które miałyby zdecydowanie przesądzić datę upadku Troi i  powstania ustnego przekazu. Tak więc pozostaje otwarta zarówno datacja na wiek XVIII-XVI p.n.e. jak i na XIV-XII p.n.e. przy czym dla lokalizacji w Wilionie-Widłuży ta data została przez badania archeologiczne określona dosyć precyzyjnie na okres Troi-Ilonu VI i VIIa, czyli blisko roku 1200 p.n.e.

Po dziewiąte więc samo odkrycie archeologiczne i datacja Bitwy nad Dołężą na 1300-1200 p.n.e., a twierdzy w Maszkowicach 1700 p.n.e. powoduje, że koncepcja i teoria mówiąca o Bitwie nad Dołężą jako części Wojny Trojańskiej i Wojny Zerowej w Europie jest bardzo prawdopodobna. O wiele bardziej prawdopodobna niż sama Teoria Felice Vinciego, niepoparta tymi archeologicznymi dowodami.

Tyle  co do kwestii  archeologicznych, a teraz jeszcze wnioski dotyczące Zwieńczenia Cyklu o Odciętej Nodze Skrzystego Byka/Tura w sensie Wiedy i Wiary Przyrodzonej Słowian.

Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura a Wieda i Wiada Przyrodzona

Przedstawiony cykl artykułów dowodzi niezbicie transmisji osiagnięć kulturowych, elementów wierzeniowych, symboli i opowieści oraz osiągnieć technicznych i cywilizacyjnych z Północy Euro-Azji do jej południowych regionów, a nie na odwrót. W tym dowodzi przejścia z biegiem czasu tychże wierzeń i osiągnieć cywilizacyjnych oraz symboliki i samego rozejścia się grup ludzi o określonych haplogrupach genetycznych w co najmniej dwóch falach 2200-1700 i 1500-1200 p.n.e. w okresie ekspansji Indoeuropejczyków – z Europy Środkowej i Północnej do Małej Azji i Azji Centralnej oraz do Persji  i na półwysep Indyjski.

Przedstawione artykuły dowodzą, iż istniejący na Północy w głębokiej starożytności system wierzeń i symbolika związana z wierzeniami sięga swoimi korzeniami Okresu Przedpotopowego tj. przed udowodnioną naukowo Katastrofą Globalną około 12800 lat temu (10.800 p.n.e. lub w innej datacji 11.400 lat temu czyli 9.400 p.n.e. co zgadza się z zodiakalno-precesyjną Epoką Panny Wojowniczki 10. 860 p.n.e. do Epoki Lwa 9.400 p.n.e.. (Artykuł: Dr Franc Zalewski – Nowy kanał na You Tube i nowa wersja filmu o Deszczu Meteorytów).

 Artykuły te udokumentowały także ciągłość przekazów od najgłębszej, rejestrowanej zapisami i objętej ewidencją artefaktów kamiennych i innych, Epoki Pre-starożytnej do czasów współczesnych. Udokumentowały one także nieustanną działaność na polu przekazu Wiedy i Wiary, Strażników Wiary Przyrodzonej, w tym Wiary Przyrodzonej Słowian w Euro-Azji i w obszarze Słowiańszczyzny, w tym szczególnie Polski – rozumianej w jej dawnym zasięgu terytorialno-kulturalnym, jako obszar całego Międzymorza sięgający wpływami daleko na wschód po Ural, Kaukaz, Małą Azję, Azję Środkową, Indie i Taklamakan (szczególnie mam tutaj na myśli artykuły oznaczone jako 9.8 – tego cyklu). 

Istnieje szereg wskazówek, że przekazy te pochodzą sprzed Epoki Potopu, a niektóre budowle na pewno nie są budowlami posadowionymi przez cywilizację, z którą się identyfikujemy, nazwijmy ją Naszą Cywilizacją, lecz przez jej poprzedniczkę, którą nazywam Starą Cywilizacją Ziemi.

Na tym etapie pracy – mimo istniejących poszlak i wskazówek astronomicznych np. w opracowaniach Weyne Herschela, innych dotyczących Egiptu, udokumentowanych też przez Franciszka Zalewskiego podczas jego wyprawy badawczej prezentowanej w filmie o Deszczu Meteorytów, czy dotyczących Kontynentu Mu i Lemurii z Wyspą Wielkanocną włącznie i Sundalandem jako kolebką Haplogrupy Y-DNA R i R1 oraz ze śladami Afrykańskimi  – nie sposób rozstrzygnąć, czy Stara Cywilizacja Ziemi miała pochodzenie wyłącznie ziemskie, czy też zadziałał w niej czynnik – nazwijmy go „kosmiczny”, lub „obcy”, czyli „nadludzki”.

Na tym kończę Cykl O Odciętej Nodze Skrzystego Niebiańskiego Byka/Tura, lecz nie kończą się z nim dalsze artykuły na zbliżone tematy.

Najpełniejsze odbicie bowiem owa mitologiczna opowieść znajduje w Niebie Gwiaździstym w niekończących sie cyklach Dzikich Łowów Niebieskich i Niebiańskich Wielkich Bitew Równonocy oraz w długoterminowych Cyklach Kosmicznych Wijniksa-Feniksa/Ariela-Orła i Raroga/Sokoła jako „ptasich” uosobień Byka-Tura i Turzycy-Krowy, w nieustannym tańcu Światła Świata i Nieskońcoznej Świadomości Ponad Nami – Z Nami – W Nas – Istotach/Bytach Kosmicznych/Boskich.  To odbicie boskie owej opowieści i cyklów zapisane zaś zostało drukiem w Księdze Tanów – trzeciej części Mitologii Słowian.

Cykl O Odciętej Nodze Skrzystego, Gwieździstego Byka/Tura (część pierwsza i linki do dalszych) był dla mnie niesamowitą i wspaniałą przygodą poszukiwawczą, która dała z nawiązką jakiej się wcale nie spodziewałem, potwierdzenie wszystkich przypuszczeń i hipotez dotyczących drogi jaką odbyła w przeszłości i jaką podąża obecnie Wiara Przyrodzona Słowian. Potwierdziła też jej głębokie filozoficzne umocowanie w Prawach Przyrodzonych Wszechświata, czyli w Bogu PORZĄDKU i w najwspanialszych tradycjach filozoficznych ludzkości.

Dziękuję wszystkim, którzy swoją pracą przyczynili się do tego, że owa droga i przygoda kończy się teraz w Szczodre Gody 7528 (2019) roku wraz z Narodzinami Białego Bedrika-Wedraka (Bożej Krówki Jasnej – Iskry-Iskonu) Światła Świata, wielkim sukcesem. Jestem przekonany, że nie jest to przypadek. Nowe Bodre Światło zrodziło się bowiem tej nocy, kiedy piszę te słowa z 24 na 25 grudnia i stawiam ostatnią kropkę w tym tekście. Od jutra dzień będzie się już wydłużał , skończyło się 9 dni SłońceStania, 9 Dni Kraczuna.

Odrodziło się i ODNOVIŁO SIĘ Światło Świata i Nasza Rodzima Słowiańska Wiara Przyrody – Wiara i Wieda Przyrodzona.

* Może kogoś zdziwić, że zadedykowałem ten artykuł jako podarek na Setną Rocznicę Niepodległości Polski. W istocie to 28 czerwca 1919 roku jest jedną z najważniejszych dat w naszych dziejach, gdyż był to dzień faktycznego powrotu Polski na mapę Europy i świata. Natomiast Święto Niepodległości 11 listopada wiąże się z zakończeniem I wojny światowej dzięki zawarciu rozejmu w Compiègne 11 listopada 1918 roku, pieczętującego ostateczną klęskę Niemiec. Traktat podpisany został o 5:20 rano w wagonie kolejowym w lesie.

Traktat Wersalski, czyli Główny Układ Konferencji Pokojowej, kończący I wojnę światową, został podpisany 28 czerwca 1919 roku przez Niemcy, mocarstwa Ententy, państwa sprzymierzone i stowarzyszone. Dokumenty ratyfikacji złożono 10 stycznia 1920 roku w Paryżu i z tą datą wszedł w życie. Traktat ustalił wiele granic międzypaństwowych w Europie oraz wprowadził nowy ład polityczny.

Dlatego także i rok 2020 powinien być celebrowany jako Setna Rocznica Niepodległości Polski.

*

Jak powszechnie wiadomo Niepodległość Polski 1918/1920 roku zawdzięczają Polacy Masonom z USA czczącym Boga w Sobie. Zatem, czcząc tak chwalebnie Marszami Niepodległości te kolejne rocznice 11 listopada i tę setną (2018), oddajemy hołd tak naprawdę Rodzimowierstwu Amerykańskiemu – Masonerii i religii rodzimej rdzennych mieszkańców Ameryki i Afryki, których masoni amerykańscy wyzwolili z niewolnictwa w Wojnie Wyzwoleńczej, zwanej też Secesyjną.

Głośno, chociaż nie całkiem wprost, poprzez gesty symboliczne i praktyczne działanie, wypowiedział to Szef Korporacji Watykańskiej – Papież Franciszek, na tzw. Synodzie Amazońskim. Nie wiem co z tymi faktami zrobią polscy katolicy, ale wiem że dla Wolnych Ludzi, Wolnych Polaków są to sprawy oczywiste i żadna Nowina, ani Wesoła ani Smutna. Fakty są faktami, a kto się z nimi nie godzi ten prędzej czy później pobłądzi.

My Rodzimowiercy Polscy Nowy Rok zaczynamy ze wszystkimi ludźmi na Matce Ziemi dla wygody 1 stycznia, chociaż powinniśmy zaczynać go od Narodzin Białego Światła – 24 grudnia. Nowy Rok Godowy, obrzędowy – cykl świąt, zaczyna się dla Słowian Zachodnich 21 marca, a dla Słowian Wschodnich 21 września. Nowy Rok Gwiezdny rozpoczął się 21 grudnia także w sensie obrzędowym – Godowym. Czas zabaw, wieców i spotkań, czas wolny od pracy powinien trwać jeszcze przez kolejnych 7 dni po 26 grudnia, czyli do 2 stycznia.

Oto są prawdziwe słowiańskie Zimowe Wakacje – Szczodre Gody, które rozpoczynane są od SłońceStania 9 dni przed 24 grudnia, a kończone dzień po Nowym Roku. Tak więc Okres Świateczny Grudniowy trwa od 15 dnia tego miesiąca i do 21 grudnia ma charakter Cichych Dni – oczekiwania na Dzikie Łowy Przesilenia, kulminacją tych świąt jest okres od 20 do 26 grudnia – Przesilenie i potem Wielka Radość z Narodzin Białego Światła – Odnowienia Roku, czyli Cyklu Gwiezdnego, wejściem w kolejny Znak Zodiaku 21 grudnia.

 

Czcijmy 11 listopada każdego roku, jako Święto Odzyskania Niepodległości, ale obchodźmy także i te rocznice z roku 2019 i 2020, bo tak naprawdę to wtedy Przypieczętowano naszą Niepodległość – 10 stycznia 1920 roku w Paryżu oraz w Bitwe Warszawskiej zakończonej 25 sierpnia 1920 roku. To Traktat Wersalski z 1919 i Ład Wersalski ustanowiony w 1920 roku –  usiłuje dzisiaj za wszelką cenę złamać Rosja Pułkownika Putina.

♦   

Czytajcie też inne niezbędne do ogarnięcia w pełni tego podsumowania, a opublikowane już wcześniej na blogu artykuły różnych autorów:

Old European Culture: Northern Etruscans (Północni Etruskowie)

Adrian Leszczyński  we fragmencie CHRISTIAN SELL – BITWA NAD DOŁĘŻĄ o Tollense:

Adrian Leszczyński: GENETYCY NA TROPIE POCHODZENIA EUROPEJCZYKÓW, CZĘŚĆ 2

Artykuł Ireneusza Ćwirko Słowiański napis sprzed 2500 lat ,

RudaWeb: Mykeny zaprojektowane w Maszkowicach

Radogoszcz i Radegast-Radhost

Słowiański Weles a etruski Welta, czyli Allozaury z UJotu w chtonicznym niebycie.

Tomasz Markuszewski, artykuł Starożytna Cywilizacja Polski

Okiem Vrana: Metamorfozy, natura i tożsamość Olbrzymów i Bogów, w imię ojca Ladona(Lado)-Pelora. [Skrzysty Byk/Tur 9.9.8]

Okiem Vrana (Tomasz Markuszewski): Wszystkie i.e. mity (nitki) prowadzą do Decapolimu vel Atlantydy, czyli królestwo ognia II. [Skrzysty Byk/Tur 9.9.7.b]

Okiem Vrana (Tomasz Markuszewski): Decapolanie (Dagopolanie) Decapolim cz. II [Skrzysty Byk/Tur 9.9.7a]

Marduk czy Jahwe, kto był prawdziwym panem Cyrusa? Zapowiedź seminarium Artura Lalaka – (Odcięta Noga Byka/Tura 9.9.6)

9.9.5 – Odcięta noga Skrzystego Byka/Tura: Góra Bogit: Kult Świętowita na Ukrainie dawniej i dziś (Archiwum 2010)

9.9.4 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Jeszcze o CZARZE – czyli rozbitym i zaginionym Dzbanie Boskim Zerywanów (Archiwum 2012)

9.9.3 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Adam Wojtanek – Związki jogi z kulturą dawnych Słowian (Archiwum 2012)

9.9.2 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Profesor Helena Kapełuś – Kolęda o Turze

9.9.1 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura – Kopce Krakowskie, koronny dowód działania Strażników Wiary Przyrodzonej Wielkiej Lechii przez tysiąclecia

Podziel się!