9.9.2 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Profesor Helena Kapełuś – Kolęda o Turze

9.9.2 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Helena Kapełuś – Kolęda o Turze

Przytaczam tę pracę z moimi komentarzami, które kierują nas ku Wielkim Bitwom Niebieskim i Dzikim Łowom Niebiańskim, gdzie Tur odgrywa główną rolę. Jest to bardzo cenna praca, w której autorka zbliżyła się do sedna zagadnienia, ale w 1984 roku kiedy to pisała, nie miała szans do owego sedna dotrzeć. Gdyby wtedy dysponowała wydaną drukiem Księgą Tura i artykułami naukowców ze świata przytaczanymi w cyklu O odciętej Nodze Skrzystego/Gwiezdnego Tura/Byka stałoby się z pewnością inaczej. Mimo tego, to analityczne opracowanie wplata się idealnie w starożytną, paleolityczną i neolityczną Tajemnicę Skrzystego Tura Wiary Przyrodzonej Słowiano-Ariów.

(Uwaga ogólna: Ta Wykładnia (Lekcja), tak jak wszystkie przedstawiane na naszym Portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata składowe Księgi Wiedy – nie jest PEŁNA, ani nie ma kształtu Ostatecznego. Pełne i Ostateczne będą wyłącznie Taje Księgi Wiedy, która ukaże się drukiem)

Sine Morze to Morze Niebieskie, czyli Niebiańskie. Już Kazimierz Moszyński pisze o tym wyraźnie („Kultura Ludowa Słowian – Duchowość”), iż kolor nieba w kulturze ludowej określano jako siny. Mor i Marzanna to bóstwa uśmiercające i odNAWIAjące, Władcy Śmierci i Życia, Panowie Choroby i Zdrowia – Koszący Żywoty i Morzący Życie, a także Dający Zapomnienie/Umorzenie, stąd określenie bezmiernych słonych wód jako „morza” – Drogi w Zaświaty. Warto zauważyć, że Tury te wędrują z zachodu/zapadu ku wschodowi gdzie leży Ostrów/Wyspa Bujan, a po drodze przechodzą obok Kijowa, gdzie natknęły się na Bogarodzicę – Maryję. Osoba Maryji (Mającej RA) poza tym, iż zbiera w swej symbolicznej postaci wszystkie pogańskie boginie, posiada imię jednoznacznie kojarzące ją z Marą/Marzą/Marmurieną/Marzanną. Tam gdzie Słońce się Zapada (ros. zapad – zachód) zaczyna się Świat Ciemności i Bezmiar Wód, Ocean – Okołonasz/Okołun/Okołono/Okół, Morze Mórz. Za Siedmioma/Dziewięcioma/Trzydziewięcioma Morzami zaś znajduje się Wela: Prawia i Nawia.

Tur jest symbolem Światła Świata – Ognia Ogni – Słońca. Złote Rogi – to promienie słońca/płomienie ognia/klingi światła. Popłynąć za Sine Morze  znaczy udać się w Zaświaty, na Welę , do Nawi i Niw Bożych. Wyspa czy Ostrów Bujan, to znane z innych ruskich opowieści, leżące na wstoku (ros. wostok – wschód) miejsce odrodzenia dusz. Miejsce, w którym pojawiają się po wyjściu z Zaświatów-Założy (Brda) ponownie na Świat Żywy – OdNAWIone (odnowione) Dusze. Ale tam też znajduje się Brama/Wrota do Zaświatów wiodąca w druga stronę – na Welę, którą często pokonują słowiańscy boga-tyrsowie (bohatyrowie). Tutaj u Wrót Weli wita Stado Wielka, Złota, Skrzysta Macierz – Urwa-Pierwnica.

Złotorogość i Jednorogość – to symbole niezwykłości, boskości, „skrzystości” (świetlistości, słoneczności i skrzydlatości/nieśmiertelności, wyjątkowości) przedstawianych w pieśni Turów i Turzycy-Macierzy. Stado Skrzystych Turów to symbol Wszystkiego Stworzenia, Wszystkiego Żywego, wszystkich boskich istot przechodzących w nieskończonym cyklu ODNOWĘ, czyli reinkarnację. Turzyca-Macierz to Złota Łada – Wielka Łada – Białoboga, a zarazem Swątlnica (żeńska postać Świętowita – Iskra/Iskon/Jimiela – Ta Która Jest i Której Nie Ma) oraz sam Swąt-Stworzyciel/Rod-Switok/Kosz-Zrąb Świata – Świętowit, w postaci Pierwnicy-Maci Urwy-Uwry – U Wrót Światła Świata (stojącej) przed jego za-Świeceniem, czyli w Jedni, w Sławi. Białoboga jest Matką Bogów – Bogów Rodzicą, pierwowzorem Bogarodzicy Dziewicy

Ten fragment rozważań prof. Juliana Krzyżanowskiego i prof. Heleny Kapełuś, pokazuje jak olbrzymi wpływ na określenie obszaru poszukiwań rozwiązania problemu i w efekcie na końcowe konkluzje wywodu, ma początkowy błąd w założeniu. Oczywiście nie możemy winić tutaj nikogo za ten „błąd”, gdyż wynika on z powszechnego ówcześnie mniemania, że u Słowian – ludu młodego i prymitywnego w stosunku do Cywilizacji Zachodniej (Rzymu) i Wschodniej (Grecji/Bizancjum, Persji), wszystko w kulturze i obrzędowości, czy religijności musiało być wtórne. 

Chociaż pan profesor pisał to w czasach, kiedy w polskich opracowaniach naukowych nadano odpowiednią rangę AUTOCHTONIZMOWI Słowian oraz ich Starożytnemu Rodowodowi sięgającemu 1300 lat przed naszą erą (jest to okres początkowy kultury łużyckiej), to owe teorie nie były uznawane na Zachodzie i były traktowane, z pewną powściągliwością, jako że propagowali je po II Wojnie Światowej komuniści i nauka Związku Sowieckiego, podczas gdy naprzeciw tejże teorii stała tzw. Pustka Osadnicza nad Odrą i Wisłą, okresu V-VIII wieku n.e. oraz twierdzenia hitlerowskiej/faszystowskiej propagandy o odwiecznej germańskości Ziem nad Łabą, Odrą i Wisłą, które w okresie powojennym odpowiadały również celom zimnowojennej propagandy całego tzw. Zachodu. Tym bardziej w czasach II Rzeczpospolitej, profesora Kostrzewskiego  i Jażdżewskiego nikt nie wyobrażał sobie nawet, że ten rodowód Słowian może sięgać czasów kultury ceramiki sznurowej, a nawet w czas jeszcze odleglejszych kultur, jak kultura pucharów lejkowatych, lendzielska, Vincza, czy Starczewo.

Gdyby nawet pan profesor uznał i te fakty, to zbyt słabe rozpoznanie archeologiczne kultur Północy Eurazji oraz brak wiary nauki materialistycznej w wysublimowane zdolności umysłowe człowieka Epoki Kamienia, a tym samym w archaiczność procesów symbolizowania religio-twórczego i języko-twórczego związanych z formowaniem się powszechnej na Ziemi wiary przyrody w okresie paleolitu, nie pozwoliłyby mu na uznanie odwrotnego kierunku przepływu mitologii i wyobrażeń religijnych, niż to ówcześnie zakładano. Uznawano wtedy powszechnie kierunek rozwoju (w ogóle jakiejkolwiek cywilizacji) z południa na północ (od Sumeru, Babilonu, Egiptu, Persji, Grecji, Rzymu), a nie z północy na południe (od Słowiano-Ariów, Istów/Bałtów, Celtów, Nordów, Sybero-Finów). W nauce Zachodu w tamtym okresie królowało poczucie, że to właśnie kultura zachodnia jest dawcą światowej cywilizacji, mitologia to bajki, a wszystko co wschodnie jest „późniejsze” od Egiptu, Grecji i Rzymu. Znajomość w ówczesnym świecie nauki sanskryckich Wed, które wprost mówią o tym, iż kultura i religia wedyjska przyszły do Indii z Północy i pochodziły od Ariów, była wtedy zerowa. Nie przyjmowano wtedy do wiadomości, że Chrystus (Kristos) jest powtórką, dublerem Kriszny, mitologicznej postaci sanskryckiej starszej od niego o setki lat. Nawet obecnie, w XXI wieku, wtórność postaci Kristosa do Kriszny jest uparcie negowana przez Korporację Watykańską i całe judeo-islamo-chrześcijaństwo.

To fałszywe założenie, które legło u fundamentu rozważań wypchnęło z pola widzenia  na samym wstępie, możliwość interpretacji tej pieśni, jako neolitycznego reliktu rodzimego, słowiano-aryjskiego, którego odbiciem wtórnym byłyby późniejsze ślady Kultu Tura w Małej Azji i Bizancjum, albo Kultu  Jednorożca (Jelenia/Kozła) w starożytnym Rzymie i kulturze zachodnioeuropejskiej. Nawet nie śniło się nikomu wtedy o kulturowych i religijnych związkach Słowian z sanskryckimi Ariami – Hindusami, i tamtejszym kultem nietykalnej, Świętej Krowy/Tura. Ten błąd założeń  dotyczy też podań o Polowaniu na Tura, Dzika lub Jelenia, których źródła znajdują się nad Dunajem, Dnieprem, Morzem Czarnym, Bałtykiem, Łabą, Odrą, Wisłą i Dźwiną, a nie w Rzymie, Grecji czy Persji, a tym bardziej w jeszcze późniejszych czasowo wersjach chrześcijańskich, będących czymś wtórnym, w stosunku do starożytnych podań rzymskich czy obrzędów i podań greko-bizantyjsko-perskich. 

Daleko było w nauce lat 80-tych XX wieku do uświadomienia sobie, że mitologia jest symbolicznym, epicko-poetyckim zapisem zjawisk przyrodniczo-astronomicznych, a różne legendy założycielskie królestw ziemskich są odbiciem starożytnych podań i obrzędów odwzorowujących cykl kosmiczny widzialny na Niebieskim Firmamencie. Jeszcze obecnie do religioznawstwa współczesnego, np. w Polsce, słabo dociera wiedza na ten temat.

Monografii Odella Sheparda nie można traktować z uniżonością i polskim zakompleksieniem, jako jakiejś wyroczni mitologicznej. Shepard oczywiście myli się utożsamiając ze sobą Tura i Jednorożca, które nie są tym samym, lecz znaczą to samo, jako figury symboliczne. Są one ziemskimi, zwierzęcymi uosobieniami sił kosmicznych, odbiciem astronomicznego/niebiańskiego i przyrodniczego/ziemskiego procesu i momentu Równonocy i Przesilenia.

Cykl 2012,5 – Jeden pełny obieg Punktów Równonocy (https://bialczynski.pl/2016/09/14/tadeusz-pruss-mrozinski-wejscie-w-ere-wodnikalwa-09-09-2016-23-09-2016/ )

„Legenda europejska nie poszła szlakiem turzym”, jak pisze pani profesor dlatego, że z zestawu symbolicznych postaci bóstw Przesilenia i Równonocy, Kozła/Jelenia i Tura/Krowy (były tam także inne postaci, np. Dzika, Ptaka/Orła/Łabędzia, Biedronki-Wedraka/Skarabeusza, czy Lwa/Kota, ale tutaj interesują nas tylko dwie pary), Celtowie „wybrali” Jelenia. Jak widać nie posiadali już oni najwyraźniej głębokiej wiedzy religijnej i astronomicznej, dotyczącej choćby roli Byka i Koziorożca w Zodiaku Rocznym, nie mówiąc o ponad 2000.letnim cyklu precesyjnym oraz podobnie długim cyklu punktów równonocy. Dowodzi tego w pełni przejście Celtów od Zodiaku Zwierząt Skrzystych do własnego Zodiaku Drzew, z eksponowanymi momentami Ukośnego Krzyża (Połówek Pór Roku).

Powyższy wniosek jest jednym z bardzo ważnych dowodów na to, iż Celtowie zaczerpnęli od Słowiano-Ariów religię i obrzędowość, którą następnie zmodyfikowali według swojej niepełnej wiedzy.

Tym bardziej nie mieli Celtowie świadomości istnienia Wielkiego Koła Wieków – Obiegu Punktów Równonocy co 2012,5 lat x 12, a więc cykli powtarzających się co 24 154 lata, a także Największego Koła (Wielkiej Pętli Czasów), Największej Miary Kołodarowej (kalendarz Majów) zbiegających się co 289 800 lat cykli Obiegu Precesji (1 cykl = 2898 lat, x 10, pełny Obieg = 28 980 lat) i cykli Obiegu Równonocy (24 154 lat). Tę pamięć długich cykli zachowali nie tylko Majowie, ale i Słowiano-Aryjscy Nosiciele Wed i Sanskrytu, czyli dzisiejsi Hindusi.

Udowodniliśmy tutaj chyba, że źródło wiedzy Atlantydzkiej, Przedpotopowej (Katastrofa Światowa nastąpiła około 10 860 roku p.n.e. – Dr Franc Zalewski – Nowy kanał na You Tube i nowa wersja filmu o Deszczu Meteorytów) znajdowało się wśród Słowiano-Ariów, którzy przechowali pamięć długich cykli kalendarzowych, w przeciwieństwie co Celtów, Rzymian i Greków.

Nie posiadali też Celtowie/Rzymianie/Grecy świadomości głębokiego znaczenia obydwu tych postaci bajnych (mitologicznych) dla „porządku” w kulcie religijnym i obrzędowości. Słowianie, jeszcze w XX wieku na głębokiej wsi ukraińskiej, wciąż tę wiedzę swoich starożytnych praprzodków przechowywali w pieśniach chłopskich.

W powyższym fragmencie tekstu mamy świetne nawiązanie do Hercyńskiego Lasu – Lasu Haryjskiego i  Harzych Gór, Gór Harz; czytaj: Haż, a nie jak Niemcy współcześni Hartz, czyli Gór Harów, Gór Harskich/Haryjskich, Horzejących (Gorzejących), gdzie hara – w językach słowiańskich znaczy po prostu góra, więc to jest ich naprawdę pierwotna nazwa najprostsza, archaiczna: Góry – Hary. Jak widać dla Rzymian i Greków były to góry mityczne, bajeczne i pełne dziwów.

Góry te, Hary owe, ciągną się od Harzu/Gorzu, czyli Górzystości na zachodzie, przez pasmo środkowe Harkonoszy (Karkonoszy/Góronoszów/Górniosów-Góronysów – Gór Nysy/Sudetów) i Gorców/Harców/Horców (Beskidów) poprzez cały wielki Łuk Harpat/Harpątów/Harpętli (Karpat – Gór Pątnych/Pętlnych – Har Pętli) na wschód, nad samo ujście Dunaju do Morza Czarnego.

Te góry oddzielały od Świata Śródziemnomorskiego Harię, Hiper-Boreję (Wielką Borzanię – siedzibę Wichru Północnego – Boreasza) oraz znajdujące się po północnej ich stronie Górę Nysę (Ślężę – Górę Wznoszacą się z Równiny, Górę Naszą) i Rzekę Nysę (Naszą, ze Wzniesień Noszącą Wody) z leżącym tutaj według Greków Ogrodem Hesperyd i Złotą Jabłonią, a też legendarną Górę Peuke/Pałkę (Góry Świętokrzyskie) siedzibę potwornego Ladona/Łady czy Dziwa/Dywona/Tyfona/Tiwaza, postaci znanych z opowieści mitycznych Greków i ludów Małej Azji. Czy to nie były Ludy B/W-Hataru – Ludy Morza/Gór-Har, które najechały około roku 1500 p.n.e. i objęły władanie nad semickimi Hetami, Egipcjanami, Izraelitami i afro-semickimi Grekami?!

Hiperborea – około 1500 roku p.n.e. – przed Inwazją Ludów Haratu na Małą Mazję Hatów/Hetytów, Romaję i Kretę, Syjon, Asyrię i Egipt

Puszta/Uhorze/Ugry/Węgry (Przy-Horze, U Gór leżące, Ugorem stojące, Puste – zwane przez Greków Zieloną Pustynią łącznie ze stepami Ukrainy-Hylaji), ziemia należąca do Panów – Panonia Haropanów/Czaropanów (Strażników Gór i Grobów Królewskich Północy) oraz wielka rzeka Dunaj i owe wijące się Góry Harskie oddzielały od Hellady, ziemie Borzańskie/Boże/Borejskie – Boskie, ziemie Zimnej Krainy Północy, z krajem plemion Mora i Bramą Mora (Bramą Morawską).

Leżały tu ziemie plemienia Biesów (Bieskidy i Bieszczady) oraz Tartary/Tatry należące do plemion Harów/Horoli i Harnasiów. Był to wielki pas ziemi Górali/Harników/Hyrzan/Hyrkanów/Hariów: Goroli Czeskich/Bohańskich/Bohemiaków, Guroli Lachskich/Łużyckich, Horoli Słowackich, Górali Orawsko-Sądeckich (Harnasiów – Hariów Właściwych), Hyrników Wołoszańskich i Harców/Gorców Rusnackich/Rusińskich.Tylko w językach Słowian zachowała się nazwa tego niegdysiejszego ludu/plemienia niezmieniona: Gurali/Górale/Horole/Horali/Harnicy/Harnasie/Horśtaki/Gorcy – to ostatnie w białoruskim,ukraińskim i rosyjskim.

Ta ziemia stanowiła  wejście do Zaświatów – greckiego Tartaru, a faktycznej, prawdziwej, realnej Tartarii/Barbarii/Harharii/Gargarii oraz Hylaji Skołotów, Serbów i Mazonek, opisanej przez Herodota w V wieku p.n.e.. Prawie nikt, poza największymi greckimi bohaterami nie odważał się w nią wejść. 

Była to kraina, zamieszkała nie tylko przez jej Strażników Harharów/Harów/Horoli/Harwatów/Harpuntów i Harpie (Gargarian i Gorgony),

ale przez Latające Węże i Smoki (plemiona Istów/Aestiów i Wędów/Wenedów/Wandali/Wanów/Entów-Antów/Henetów – czcicieli Żmijów),

przez Serpętów-Wężów (Serbów) i Jaszczurów (Sarmatów/Syromatów – Córki i Synów Syrej Mati, Matki Ziemi),

przez Smoków/Drakonów (Draków, Dardawian, Odrysów, Traków),

przez Półludzi-Półwilki (Nurów/Neurów i Getów/Gątów/Gotów)

oraz Półkonie-Centaury (Mazonki/Amazonki/Mazonów),

przez Jednookich Kowali-Cyklopów (Kujawów Nadwiślańskich i Kijowskich), Golemów/Olbrzymów (Goljadziów/Budynów i Borzan/Burzan/Burów),

przez Osiłków/Asiłków (Osiów/Ozyrów-Asyrów/Asów/Osikołków/Ośkienazów/Askenazów/Sokołotów/Skołotów – Scytów)

i przez podstępne Upiory-Wampiry, Uperów-Rządców (Rehina-Rahów-Rexów/Reksów-Roksolanów – Lachów-Lęhów/Lęgów-Ślęgów/Lugiów-Rugiów).

Była to ziemia odgrodzona od południa nieprzerwanym pasmem gór, ale też wałami, murami ochronnymi i twierdzami, która według podań Greków starożytnych, stanowiła źródło wszelakiej kultury i bogactwa, idylliczne państwo dobrobytu. (RudaWeb: Słowiańskie mega warownie – wały od Wicina do Żmijowych; Niechiński Wielki Mur Ku-Tajski, Niepartyjski Wielki Mur Gorgański-Piruski, Nieabchaski Wielki Mur Ingurski i Żmijowe Wały – czyli Wielki Mur Królestwa SIS).

To ta kraina według nich dawała antycznemu światu drogie kamienie, bursztyn, złote runo, miedź, brąz/oryszlakę, żelazo, węgiel i sól, zboże, mleko i miód, ochrę – czerwy (czerwony) barwnik i barwnik bajny (szmaragdowy), wierzchowce i rydwany, i znaki pisma, a więc cudowne, czarodziejskie wręcz obiekty, zdobywane w Ziemi Panów i w Hylaji z trudem przez greckich herosów, jak na przykład Odyseusz, Tezeusz, Kadmos, Orfeusz, czy Herakles/Herkules. W mitach ci greccy bohaterowie udają się do owej Bajecznej Krainy po to by wejść w posiadanie prawdziwie magicznych darów. W rzeczywistości byli to zapewne dowódcy wypraw do „starego świata”, przewodnicy i kupcy zajmujący się wymianą dóbr z Hiperboreą, Harią, Lęhią, czy Hylają – Kujawią/Kyjowią.

Hylają – według słów greckich podań mitycznych – władała Echidna: Ptako-Wężyca/Syrena-Bazyliszyca, Terra, Tyranka, Kąptorga/Torgitaos, Troista Gorgona – ziemska namiestnicza Boga Bogów, którego symbolami są Złoty Tyrs – Berło/Buława/Topór/Siekiera, Złota Czara/Dzban, Złote Radło/ORAdło, Złote Jabłko/Jarzmo, Orzeł/Sokół (mityczny słowiański ptak Wostrogot/Rarog/Wijnyks/Feniks) oraz Skrzydlaty Wąż-Żmij/Smok-Drakon i Biały Wierzchowiec – Świchrz.

Była to Kraina, z której mało kto wracał żywy (https://bialczynski.pl/2017/12/18/tyfontyfos-dywos-czyli-wielki-zmij-polnocy-usmiercony-przez-grekow/).

Te wymienione tutaj zwierzęta „skrzyste”, boskie, to ziemscy reprezentanci boskich sił, ziemskie emanacje Bogów w tymże Królestwie Północy, symbolizowane przez wizerunki na chorągwiach bojowych i znaki/tamgi herbowe północnych ludów z opowieści herodotowych: Harharów/Gargarian/Hariów, Amazonek/Mazonek, Nurów/Neurów, Budynów, Lęgów/Lugiów, Wędów/Wendów/Wenetów/Enetów/Wenów-Wanów, Scytów/Skołotów/Osikołków/Asiłków/Asów, a także Istów i Burów/Borzan (Golemów/Olbrzymów/ Hiperborejów). 

Dokładnie to opisuje właśnie Helena Kapełuś, pisząc o artefaktach identyfikowanych w zachodniej kulturze z postacią Świętego Jednorożca, będącego wersją Złotorogiego/Jednorogiego Tura. Nie myli się pani profesor również i w tym, iż na zachodzie średniowiecznym to wszystko zostało przefiltrowane przez wiarę celtycką i jej mity oraz dodatkowo splecione z Biblią. Jest to bowiem tak późny okres funkcjonowania tego symbolu, przecież już post-rzymski, że doszły tu dodatkowe motywy i elementy zaciemniające dawny obraz neolitycznej świętej postaci Gwiezdnego Tura.  

Postać ta, pochodzący co najmniej sprzed 6.000 lat (o ile nie sprzed ponad 24.000 lat) Skrzysty/Gwieździsty Tur/Byk jest ziemskim odbiciem tego co widzimy na firmamencie niebieskim – w Niebie Gwieździstym, a co nieustannie Kołowrotem/Kołodarem kręci się wokół Centralnej Gwiezdnej Osi, odmierzając czas Słońca i Ziemi, kolejnymi okresami ponad dwutysiącletnich precesji oraz rocznym/godowym rytmem Świętego Zodiaku, Niebieskiego/Skrzystego Zwierzyńca.

Powyższy fragment jest wprost niesamowity pod względem ścisłości opisu bajnego/mitologicznego, zachowanego z dużą wiernością przez wieki, w śpiewie kolędowym słowiańskiej, polsko-ruskiej wsi, zarówno tej w okolicach Dobrzynia i Krakowa, jak w okolicach Lwowa oraz Kołomyi (Wołoszy/Huculszczyzny).

Helena Kapełuś pokazała też tutaj pięknie ciąg adaptacyjny do chrześcijaństwa, tego podania Wiary Przyrodzonej Słowiano-Ariów, przerobionego w dźwięk Trąb Apokalipsy/Jerycha, a także w sygnał trąby wzywającej na mszę do cerkwi prawosławnej. Prawosławie nie karczowało doszczętnie wierzeń pogańskich, lecz dyskretnie adaptowało te których nie dało się spośród ludu wykorzenić żadną przemocą, ani perswazją. 

„W swiatoho Jura – truba is Tura” a „w Hospoda Boha – truba z Odnoroha”.  Święty Jerzy patron Wiosny (czytaj: Święty Jerzy w wierzeniach i przysłowiach), ileż to napisaliśmy o tych przejęciach w chrześcijaństwie? Dopiero co w rozprawie o Radogoście/Radehascie pisaliśmy też o pojęciu Hospoda Boha – Radogosta oraz o Byczych/Turzych i Kozich/Koszych bogach Przesileń i Równonocy. Także pisaliśmy o świętych, którzy przejęli te obchody Połowy Wiosny (Biały Tan) i Połowy Lata (Tan Złoty) od starych bogów – takich jak święty Jerzy i święty Ilia/Eliasz, w artykule Listopadowe Święto Zmarłych spadkiem po Celtach?. Mamy więc potwierdzenie kosmiczno-astronomiczne i zodiakalne (święto-zwierzęce) oraz potwierdzenie w postaciach bogów królujących w tych okresach i późniejszych ich następców chrześcijańskich, świętego Jerzego – Pogromcy Smoków/Drakonów i świętego Eliasza – Pogromcy Demonów Podziemi, czyli osobie Ilii zastępującego Peruna, pogańskiego boga walczącego z Welesem/Nyją i Chorsem/Łuną (Panem Ostrzałunu, Nocy, Ciemności, Nawi- Astralu/Ostralu). 

Budulec trąb, budzących kolejne Pory Roku, jest w sposób oczywisty powiązany z mitologiczną funkcją boskiego istu/karszu/ichoru – miedź (czerwona), złoto (żółte/skrzyste/niebiańskie/niebieskie) i srebro (białe). Turze/żubrze/jednoroże (kozie/jelenie) rogi oraz kwiaty i liście. Przy czym tylko jedna trąba, Trąba Połowy Lata (Ilia i Matka Boska Zielna) sporządzona jest ze złota, liści i kwiatów (dokładnie to pozostało do dzisiaj w bukietach zielnych katolickiego, polskiego chrześcijaństwa). 

Głos Trąb Budzących Świat do Życia jest głosem gromu/pioruna pobudzającego Ziemię do czynności: wiosennych (zapłodnienie), letnich (owocowanie), jesiennych (dojrzałość owoców) i zimowych (przejście w stan spoczynku/odrodzenie/odnovienie). 

 

To bardzo ważny fragment mówiący o tym, iż kolędy towarzyszyły nie tylko Przesileniu zimowemu, ale także wiosennej Równonocy (Nowe Latko). Równie ważne jest stwierdzenie, że „…mamy do czynienia z reliktem zasobu kolędowego z czasów, gdy repertuar słowiańskich obrzędów i towarzyszących im pieśni stanowił całość”.  Inna sprawa na jaki czas według autorki tekstu miała ta jedność przypadać? Na pewno nie sięgała ona w swojej koncepcji czasów kultury ceramiki sznurowej, 3500 lat p.n.e., prędzej już czasów przełomu er, albo jeszcze później.

 

Przytoczone teksty kolędy zawierają elementy, które zostały rzetelnie spisane przez zbieraczy i badaczy folkloru Słowian – Zoriana Dołęgę-Chodakowskiego i Jana Wahyłewycza, jednak zarówno śpiewającym jak i spisującym, brak było znajomości pradawnych symboli bajnych/mitologicznych Słowiano-Ariów. Opisane siedle/świtłońka to nie jakieś realne ziemskie, podolskie czy ukraińskie, albo lachskie sioło, a Krasna Pani to nie żadna szlachcianka, czy włościanka, pani na zagrodzie.

Krasna Pani to nasza lechicka bogini Dziewanna-Krasa, siostra-żona Kryszenia-Dziwienia (Kupały), dla której szczyty Łysogór (gdzie pieśń spisano), jak i dla Łady/Ladona i innych siedmiu tynów bogów, były ziemskim, świątynnym siedliskiem. Nazywano je Górami Świętego Krzyża – krzyża równoramiennego, Krzyża Kołodaru, Małymi Górami Światła Świata i Śwastyki, górami gdzie znajdowała się Świątynia Dziewięciu Kręgów z hramami na dziewięciu świętych wierchach. Prawdziwe Świt-Łono, siedle Krasnej Pani to jednak Wela: Niwy Welańskie, gdzie na szczycie Góry Gór – Hary Har – znajduje się Zamyk, War Warów – Kłódź Swąta, a też wszystkie zamyki innych bogów po Niwach. Gdzie też w Nawiach rozpołożone są Słowiańskie Zaświaty. Prawdziwe Świetliste Łono Bogów to Baja – świetlista Materia Świata, Niebiosa Gwieździste. Panny z którymi Krasna Pani tam przebywa to boginki, Krasawki i Rusałki. Jej Sługi to Porońce, Dzicy Męże, Kąpielniki i Szczekotuny. Złoty Tur jest zwierzęciem Dażbogów – Władców Nieba i Nieboskłonu oraz Dnia, Nocy i Gwiazd. Jest także jednocześnie zwierzęciem/totemem/emanacją Białobogi-Wielkiej Łady – Matki Bogów, jak i Swąta-Stworzyciela/Roda-Świtoka/Kosa-Zrębu Świata – Światła Świata.

„Dywnoje zwiria” to nie dziwne zwierzęta tylko Dziwe Zwierzęta: skrzyste, skrzydlate i skrzące się, Gwiezdne – Dewiańskie, Boskie.  Z przesileniami  i równonocami nie jest też, jak widzimy, związany jako postać zwierzęca wyłącznie sam Tur/Turama, ale także Jeleń/Jelenica lub Kozioł/Koza, jako że to zwierzęta wymienne Przesileń i Równonocy, wraz z jeszcze innymi (co zostanie opisane poniżej przez autorkę). Wreszcie nie przypadkowo Tur ma dziewięć rogów. Dziewięć Złotych Rogów – nie pięć, nie jedenaście, nie piętnaście – tylko DZIEWIĘĆ – po starosłowiańsku dewyat, jak Dewa – bożestwo/boskość. Mógłby mieć ich siedem, bo 7 (siedem/siem/sjemia – ziemia i rodzina, szczęśliwa siódemka), jest jak i 9 Boską Czertą (liczbą). Wiadomo jednak, że to 9 jest liczbą stwórczą wszechświata, jest świętą czertą końca i początku, znakiem iskonu – śmierci duszy i odnowy, odnawienia (patrz: Lekcja 9! – część 1 – 09 09 7524).

W dalszej części autorka przytoczy przykłady liczb jakie przydawano złotym rogom; 7, 9, 59, 79. Najwyraźniej zachodzi tutaj niezrozumienie tekstu, gdyż na przykład znane określenie za siedmioma morzami, lub za dziewięcioma morzami, ma także wersję za trzydziewięcioma morzami. Trzydziewięcioma nie oznacza 39, lecz 3 x po 9 = 27 = 9. Tak samo w mnożeniach złotych rogów w kolędach 59 – oznacza 5 x po 9 = 45 = 9, a 79  oznacza 7 x po 9 czyli 63 = 9.

Krasa – Krasna Pani jest znana także Czechom i Słowakom, gdzie zanotowano ją jako Krasopanią, a także Rusi, Chorwatom i Serbom – jako Krasatina.

Powyżej widać, jak wszyscy materialistyczni, marksistowscy i neomarksistowscy „tłumacze” tych kolęd, błąkają się we mgle niezrozumienia magii, religijnej, obrzędowej treści mitów, a także pieśni mitycznych, bajnych – kolęd. Kto nie zna hierarchicznego układu Koła Bogów i Zasady „Jako na Górze Tako na Dole”, ten nie rozumie, że Świat jest zbudowany jak Drzewo, które od Korzenia-Pierwnicy po Owoc-Zamyk, poprzez Pień-Kłodę, Konary-Kładki, Liście-Pomosty i Kwiaty-Rodnie, jest tym samym Drzewem Świata.

Czyli, że mit opisując To Co na Dole – np. polowanie na zwierzynę, opisuje też świat ludzkich uczuć i żądz oraz ludzkich Łowów Miłosnych, łowów na męża i żonę, opisuje także równocześnie w tym samym obrazie symbolicznym epicko-poetyckim, poziom Bitew i podstępnych Wojen między Żywiołami i Mocami związany z obserwacją widzialnego dla człowieka Ziemskiego Świata Przyrodzonego/Świata Przyrody. Opisuje to konkretne wydarzenie/zjawisko jakie w danym czasie zachodzi, aż po poziom Dzikich Łowów Niebieskich/Wielkich Bitew Niebiańskich na Niebie Gwieździstym, widziany ludzkimi oczyma nad głowami Ludzkości, na Firmamencie/Kopule Nieba. Ale opisuje też  i To Co jeszcze Wyżej – Bitwy w Niewidzialnych Światach Duchowych – w takich wymiarach jak Prawia, Ostrzałun/Nawia (Astral), czy Sławia-Jedń.

Ludzki – ograniczony fizycznością i naszymi ułomnymi zmysłami oraz narzędziem przetwarzającym bodźce wszechświata, mózgiem człowieczym – Opis Przesileń i Równowag w Światach Czysto Duchowych, jest tak samo prawidłowy, jak ten widzialny dla nas na Dole, gdyż „Tako na Górze, Jako na Dole”!

Nie ma żadnej obawy, iż coś się tam Wyżej nie będzie zgadzało z tym co nam daje do wglądu tutaj na Dole, Jedń-Sławia – Świadomość Nieskończona.

Dzikimi Łowami Niebieskimi na Młode Światło Świata – Bożą Krówkę/Wedraka/Turamę-Krowę/Tura-Byka Przesilenia Zimowego, kieruje w omawianej kolędzie Krasna Pani, czyli Bogini Łowów – Dziewanna. Bogini ta prócz tego, że jest dosłownie boginią leśnych łowów, w borze, polowania w tajemniczej niezbadanej kniei, to jest też uosobieniem seksualnej kobiecości: Dziewanną-Dziewicą (uosobieniem dziewczęcości), Dziewanną-Dziewą (uosobieniem pełnej dojrzałej kobiecości) i Dziewanną-Dziwą (uosobieniem kobiety mądrej, doświadczonej, starszej – matrony, sędziny, doradczyni, swatki-dziewosłębki, babki-opiekunki). Podobnie Kupała-Dziwień-Kryszeń jest uosobieniem trzech faz męskiej seksualności (Młodzieńcem, Mężem i Dziadkiem/Satyrem).

Tyn Dziewów-Kraszów obejmuje swoim działaniem w pełni Aspekt Miłości i Żądzy w społeczności ludzkiej, ale i wśród wszystkich istot żywych. Jest to aspekt związany z instynktem rozrodczym wszelkich żywych istot, z ich seksualnością – jakkolwiek i najszerzej rozumianą. Aspekt ten rozciąga się na wszystkie sprawy z nim związane.

Pole tych Dzikich Łowów Miłosnych jest słabo kontrolowane przez ludzki rozum i logikę, jest domeną instynktu łownego, podświadomości i nieświadomości, mocno podlega fizjologii, grze barw, zapachów, dźwięków/słów, hudby/muzyki/melodii, tanów – wdzięcznych lub niezgrabnych ruchów/kroków, znaków ukrytych (werbalnych i pozawerbalnych), sygnałów niewyczuwalnych nawet przez świadomą obserwację, czystych emocji płynących z fizjologii hormonalnej, z oszołomienia, i ze sfer biologicznych/przyrodniczych, pozarozumowych.

Bór, knieja, busz, las w sferze mentalnej jest powszechnie znanym w psychologii symbolem obszaru podświadomości i nieświadomości. Jest to pole pełne pułapek, zasieków, obszar zastawiania sideł i stosowania gry, podstępu, „oszustwa” w celu pozyskania pożądanego partnera do rozmnażania (taniec godowy, stroje godowe zwierzyny i ludzi, zachowania godowe: ludzi, zwierząt i roślin, itp). Tę grę odbywającą się poza wszelką kontrolą rozumu widać jaskrawo w świecie zwierząt i roślin.

Jest to obszar niewyczerpany i niezbadany umysłem Człowieka, nie podlegający jego rozumowej kontroli, rozległością swoją i stopniem komplikacji zdarzeń i artefaktów życiowych wymykający się poza granice wyobraźni ludzkiej.

Prócz Kupały-Dziwienia (Kraszenia-Kryszenia) i Dziewanny-Krasy, występują tutaj także dwie Moce Młodsze spokrewnione z nimi: Krasatina – Pani Piękna i Dzieldzielija-Dzilela (Dzidzilela/Dziewuna/Ziewuna) – Pani Poronna, Zielona Pani, Niekrasa. W tym Borze-Kniei, rozumianej w Aspekcie „dzikich łowów rozrodczych” mieści się więc cały obszar doznań estetycznych dostępnych ludzkości, związany z ludzkimi zmysłami. Obejmuje on zarówno Piękno jak i Brzydotę, Spełnienie i Niespełnienie, Żądzę Posiadania, Władania drugim człowiekiem i Narzędzia Odrzucenia, czyli obszar Bezowocnego Polowania (Przegranej Walki) – Porażki, Niespełnienia, Poronienia. Doznania zmysłowe i wynikające z nich działania człowieka mają swój wymiar pozytywny i wzniosły, ale i jednocześnie potencjalny wymiar mroczny, niezrozumiały, nieraz ohydny, sprośny, łzawy i śmieszny, okrutny, obszar niezmierzonej rozkoszy i niewymierzalnego bólu rozpaczy, utraty, czy krzywdy fizycznej, zniewolenia, poniżenia, albo dosłownie bólu fizycznego.

Z kolei inną Opiekunką Łowów jest Bogini Łada, a Tyn Ładów – Rządców Rzeczy, Panów Układności Świata obejmuje ten aspekt życia społecznego ludzi, którym jest wojna-bój i pokój-mir („ułożenie świata” poprzez dokonanie zmiany), bitwa i mir – układ pokojowy (kończący bitwę), walka/pojedynek i konsekwencje wygranej lub przegranej walki/pojedynku, pogoń i walka zwycięska oraz ucieczka i walka przegrana. Ładowie obejmują więc aspekt łowów w kontekście walki, bitwy, wojny i zmiany układności świata w wyniku chwilowego chaosu wojennego.

Ładowie są Panami Łowów w Otwartym Polu, Boju Wprost, boju z użyciem narzędzi bojowych i ROZUMU, a nie sztuczek i pozarozumowych chwytów „fizjologicznych” typowych w walce płci, zwanej Miłością/Miłowaniem, Koszaniem/Kochaniem, Żądzą lub Obojętnością, Nierządem lub Cnotliwością, Umiłowaniem nad wszystko, nad samego siebie i Nienawiścią na śmierć i życie, Zemstą płynącą z czystej emocjonalności, z pozarozumowej fizyczności, z czystej konstrukcji przyrodniczej ciała i umysłu ludzkiego.   

Obydwa te Tyny boskie wiodą prym w Dzikich Łowach Niebieskich (Przesilenia) i w Wielkich Bitwach Niebiańskich (Równonoce), ale nie są sobie równe w obu tych wydarzeniach, nie są wymienne. Dzikim łowom przewodzi bezwzględnie Tyn Dziwieniów-Kraszeniów, Bitwom Niebiańskim Tyn Ładów.

Wiodą też one prym w starciu kobiet i mężczyzn o pozyskanie partnerów w związkach miłosnych/rodzicielskich oraz prym w bojach między ludźmi o rozumowe racje i władzę – w walce stron otwartej, kontrolowanej myślą o nowym ładzie, poszerzeniu stanu posiadania czy zmianie układu sił. Także i na tej płaszczyźnie nie są one sobie równe, ani wymienne. W polowaniu pierwszego rodzaju przewodzą Dziwieniowie, drugiego rodzaju Ładowie.

Te dwa tyny biorą również udział w dwóch rodzajach polowania na zwierzynę: typowo leśnym (buszmeńskim) polowaniu podstępnym – przy pomocy sideł, zasadzek i pułapek oraz broni „naturalnej” (strzał, dmuchawek, dzid) używanych z ukrycia, albo w polowaniu na otwartej przestrzeni, starciu wprost, z nagonką lub bez, ale też z otwartym, „ostentacyjnym” użyciem wszelkiej dostępnej broni – łuku i strzał, dzidy oraz sto tysięcy razy bardziej wymyślnych narzędzi unicestwienia przeciwnika.

Symbolicznym wyrazem pierwszego rodzaju zmagań są Dzikie Łowy Niebieskie, a ich siłą wiodącą są Dziwieniowie. Symbolicznym wyrazem drugiego rodzaju zmagań są Bitwy Niebiańskie, gdzie ścierają się dwie równej wielkości siły – wzrastająca i opadająca, pozostające w chwiejnej równowadze (równonoc). Siłą wiodącą są tutaj Ładowie. Po tej Bitwie jedna ze stron wyrasta z Orła w Tura-Byka/Turzycę-Krowę obejmując panowanie nad światem, a druga odwrotnie, z królującego dotychczas Byka-Krowy Tura/Turzycy doznaje przemiany prowadzącej do upadku, przemiany w Orła/Wijnyksa/Raroga/Sokoła.

Widać tutaj bardzo ładnie, jak panowanie określonych Mocy w konkretnych Aspektach RzeczyIstności i obszarach Praw Przyrodzonych Matki Ziemi oraz obszarach Praw Wewnętrznych Istot Żywych przepływa z poziomu na poziom, z wyższych wymiarów w niższe wymiary i jak przekłada się na określony rodzaj działania materialnego oraz rodzaj „poruszeń/wzruszeń” i oddziaływań w sferze czysto mentalnej.

Zawarte w słowach przytoczonej kolędy Polowanie na Tura przedstawia sobą wszystkie poziomy, lecz w tym układzie KONKRETNYM w niej pokazanym, wiąże się z działaniem Aspektu „Dzikich Łowów”, czyli dominacji Tynu Kraszeniów-Dziwieniów, z NIEUNIKNIONYM świętym Kraczunem (zimowe przesilenie) i Kresem (letnie przesilenie), jako momentem Przejścia Bramy/Wrót Zaświatów, a więc ze Śmiercią/Unicestwieniem Duszy i jej Odnowieniem oraz Ponownymi Narodzinami.

Jest to Aspekt będący kompletnie poza obszarem Rozumu/Umysłowości/Myśli Świadomej, która znajduje swoje miejsce przyrodzone prawami wszechświata w Aspekcie i obszarze obejmowanym przez Ładów.

Podkreśla to w owej kolędzie wyraźnie moment „wypatrzenia Tura” i skierowanie pościgu za nim, nie w celu walki, lecz w celu zabicia złotymi strzałami, czyli możliwym podstępnym strzałem w plecy. W kolędzie tej zupełnie brak momentu tak zwanego „starcia stron”, walki i boju, zmagań przeciwników. Wręcz odwrotnie, nie ma walki, są tylko kompletnie „dzikie” łowy na Złotorogiego Tura, polowanie na futro i rogi. Nie ma tutaj nawet racjonalnego aspektu zdobycia pożywienia, pieczeni z tura, czy czegoś podobnego. Rogi mają służyć zaspokojeniu próżnej, lub czysto emocjonalnej/uczuciowej potrzeby, mają stać się trofeum, zdobyczą, użytą do zawieszenia na nich swoich pięknych szat, łuku i kołczanu ze strzałami, albo skrzyżowanych szabel. Szaty kobiece są tutaj symbolem kamuflażu godowego, barwnego, sutego upierzenia, a szable/strzały są symbolem męskości. Obydwa te „narzędzia” używane są w polowaniu/walce/grze płci o powodzenie w rozmnażaniu.

Jak widać bezbłędnie potwierdza się teza i zasada, że Jako na Górze Tako i na Dole.

 

I tak nareszcie autorka dotarła do upragnionego przeze mnie już od wielu wersów i akapitów celu, jakim jest kultowy, obrzędowy, religijny, pogański charakter zwierzęcych skrzystych/złotych postaci Tura, Jelenia, Kozła/Barana, Dzika i innych zwierząt będących jedynie uosobieniami zwierzęcymi Bogów Welańskich, emblematami ziemskimi Bogów Prawi. Podobnymi ich uosobieniami/wcieleniami są też poszczególne rośliny, które wchodzą w skład ochronnych wieńców, czy obrzędowych bukietów.

Jeśli przypomnimy sobie teraz z artykułu o ochrze i mirze, jak Egipcjanie widzieli postacie Boskie (przypomnę tutaj, że uważali oni, iż mają bogowie kości ze złota, lub cali są ze złota zbudowani), to nie zdziwi nas wszechobecny w dużym nadmiarze, brany za ornamentykę, a będący symbolem boskości i niebiańskości obraz „złotych”/skrzystych narzędzi i przedmiotów, czy obiektów. Są one wszystkie symbolami niebiańskości/welańskości zachodzących wydarzeń, symbolami Prawi i Nawi, a nie obrazem związanym z dosłownym ludzkim działaniem. Mamy też absolutną pewność, że Tur z tej kolędy i inne zwierzęta przywołane mają charakter kultowy, że są tym właśnie co przed chwilą opisałem: uosobieniami i wcieleniami, reprezentantami zwierzęcymi (bądź złote rośliny – roślinnymi) Bogów na Ziemi.

Pięknie wpisuje się w te kolędowe obrazy także sam Turoń i cały obrzęd związany z Obchodem Turonia wokół wsi/sioła. Zebrała tutaj autorka mnóstwo przykładów i cały zwierzyniec dziwy, boski, skrzysty. A zwieńczeniem tego zbioru jest dla mnie postać bohatera bylin Dobryni zamienionego przez czarodziejkę Marynę w Tura.  Ta „czarodziejka” to nikt inny jak Mara/Morana/Marmuriena/Marzanna, która wprowadza bohatera podania przez Wrota Założy w Nawie, a poprzez nie w całe Zaświaty, a więc i na boskie Niwy, w Welę, w Prawię.

Tak doszliśmy dzięki Autorce artykułu do końca, do zwieńczenia, w którym pojawia się Kristos-Słońce i bieżąca chwila Narodzin Zimowych Skrzystego Światła Świata – Swątlnicy/Wedraka – Białej Krowy/Byka, Tura/Turzycy/Turany, Jaśnie nam Panującej w najbliższej przyszłości Królowej Lata. 

Kolęda o Turze opisana przez Helenę Kapełuś, a wyróżniona słusznie spośród innych przez  Juliana Krzyżanowskiego jest jednym z zawartych w pieśniach obrzędowych – w Kolędach Słowiano-Ariów, opisów procesu Gwiezdnego, który w tych dniach grudniowego przesilenia możemy obserwować na Niebie Gwieździstym, w Przyrodzie Matki Ziemi, w sobie samych jako Istotach Boskich, we wszystkim co żywe na naszej planecie i w każdej cząsteczce dostrzegalnej dla nas samych i naszych protez (teleskopów/mikroskopów, odbiorników fal gwiezdnych, itp.). Osoby będące w kontakcie ze Świadomością Nieskończoną obserwują ten proces także na wyższych poziomach, w Świecie Duchowym, na poziomach takich, jakie są dostępne ich osobistej percepcji w związku z ich ścieżką rozwoju. 

Jest to moim zdaniem pieśń przechowana od czasów paleolitycznych w pamięci Słowian – Ludu Wielkiego Królestwa Północy, Królestwa SIS, pieśń która może sobie liczyć ponad 24 000 lat.

Według mojej wiedzy pochodzącej od Kazimierza Moszyńskiego („Kultura Ludowa Słowian – Duchowość”) gwiazdozbiór Oriona-Orzyjona-Orzyjąta (Mającego Or/orch, Mogącego Or-hem Obdarzać; orch-orzech-jądro-jarzęcość to OR- aktywna forma światła świata RA) nosił też nazwę Kosy, lub Kosiarz. Przystaje to o tyle do jego określenia jako Pasterza, iż miano kos/kosz – znaczy los, a więc Darzący Orchem Kosiarz niesie też Przeznaczenie i Opiekę Odradzającemu się Światłu Świata. Jego Pas to Trzej Pasterze podążający za Gwiazdką – Wielkim Psem Syriuszem, ku gwiezdnemu Żłobkowi/Kolibie Odrodzonego Światła Świata.

Według tradycji Greków Orion był Myśliwym polującym z dwoma psami (Wielkim Psem – Syriuszem i Małym Psem – Procjonem) na Atlantydy: Hyady – Nozdrza Byka, Hesperydy – Strzegące Świętej Jabłoni Spora ze Złotymi Jabłkami oraz Plejady-Welesożary (Szczęśliwą Siódemkę Panien Niebieskich) i Odciętą Nogę Byka, która stała się symbolicznym Płaszczem Miru, Niebiańską/Niebieską Materią ŚWIATA z symbolicznymi Siedmioma Gwiazdami  – Słowiańską BAJĄ.

Orion/Orzyjon/Ariel – Skrzysty Człowiek jest jednym z tych bytów Niebiańskich, nie bogów, lecz Skrzystych Istot Nieba (Skrzydlatych i Świetlistych), która jako Pasterz-Opiekun-Myśliwy bierze udział w Dzikich Łowach dni 20-26 grudnia, dniach Przesilenia następujących po Łuczywie (około 14 do 21 grudnia, św. Łucji – SłońcaStanie). W tym czasie Noc-Bodnyjak zatrzymuje się, przestając się wydłużać, a następnie rozpoczyna się Upadek Ciemności.

Jest to Święto Narodzenia/Odrodzenia Światła Świata w postaci Jasnej Bożej Krówki (Jaśnieny, Jaśnicy-Swątlnicy, Welesożary), a Orion-Kosiarz występuje tutaj jako Opiekun Obrońca i Pasterz Krowy Tura. Odrodzone Światło Świata nie ma płci, lecz jest w Bajnej Opowieści pokazywane jako żeńska postać Krowy Tura (TU-RA-MA, Tu Ra Mający), która od Iskry-Wedraka-BedrRAka-BiedROnki dorasta zmieniając postać w ciągu roku gospodarskiego (godu) poprzez Orła do Wielkiej Białej Krowy/Tura Letniego Górowania Jasności – K-RAszu.  Latem Orion staje się prawdziwym Myśliwym, Łowcą, Kosiarzem rodzącej się Ciemnej Bożej Krówki – Swątlnicy-Ćmy Peruniki. Słowiańska Baja wyraźnie  zaznacza, że Boża Krówka i Biała Skrzysta Krowa może być Bykiem czyli ma jednocześnie męską postać Byka/Tura.

Czytajcie też: (Tadeusz Mroziński – Życzenia głagolicowe oraz o Pasterzu-Orionie i Pasterce)

 

9.9.3 – Odcięta Noga Skrzystego Byka/Tura: Adam Wojtanek – Związki jogi z kulturą dawnych Słowian (Archiwum 2012)

Podziel się!