Zawodowy geolog, archeolog, kosmolog Franc Zalewski opowie o przekłamaniach w nauce .
Wpisy otagowane: historia
RudaWeb: Starożytne rozprzestrzenienie dziedzictwa lęhickiego
RudaWeb: Starożytne rozprzestrzenienie dziedzictwa lęhickiego
Rozwój terytorialny dziedzictwa Lęhów można śledzić w ekspansji kultur archeologicznych. Są też jednak tropy w kulturze duchowej, która znad Wisły wędrowała na Zachód, Wschód i azjatyckie Południe. W końcu są niezaprzeczalne dowody genetyczne.
„W dziejach zapomnianych, dawno rozsławionych i obecnych nasz ród zajmuje swoje miejsce. Nie zebrał się on z wygnańców ani szczątków upadłych mocarstw. Był zawsze ludem pierwotnym, właściwym i jednosłownym. Nie wiadomy jeszcze czas i przyczyny, dla których on opuścił sąsiedztwo Indowego Stanu…”
Zorian Dołęga Chodakowski (Adam Czarnocki) 1784 – 1825
Jak możemy przeczytać na stronie eioba.pl, jednym z głównych podobieństw dawnej wiary lęhickiej do hinduizmu jest postać Świętowita o czterech twarzach, podobnie jak hinduistyczny Brahma, stwórca wszechświata.
RudaWeb: Nowy podręcznik dziejów ojczystych
Na bezcennym – dla odrodzenia słowiańskiej świadomości Polaków – blogu Czesława Białczyńskiego ukazał się wpis Adama Smolińskiego, nawołujący do stworzenia podręcznika dla młodych, z aktualną wiedzą o prawdziwych dziejach ojczystych. Smoliński przywołał informację o tym, że taki podręcznik pisze Dragomira. Też myślimy, że to najwyższa pora.
Na razie stworzyliśmy konspekt rysujący nową chronologię, z którego wynika, że początek tej opowieści zacznie się w Środkowej Azji około 20 tys. lat p.n.e.. Jednak te czasy, aż do kultury Lepenskiego Viru, będą zaledwie krótkim wprowadzeniem. Web twierdzi bowiem, że o cywilizacji przodków Polaków możemy mówić dopiero od kolebki naddunajskiej. Zaczynałaby się więc ta opowieść na serio od Vinča i kultury lendzielskiej (lęhickiej). Od V tysiąclecia p.n.e. archeologia, genetyka, językoznawstwo i część źródeł pisanych pozwala stworzyć ciągłą opowieść. Web, jako racjonalista, odrzuca odwołania do kultur typu Atlantyda, chociaż nie wyklucza, że za chwilę nauka (np. archeologia) zmusi go do przedłużenia perspektywy w głąb czasu. Przy okazji powstaje bibliografia, wcale nie ograniczająca się do najnowszych prac. Okazuje się, że w tak krytykowanym XIX w. powstało wiele prac historyków nie tylko polskich, które wyprzedziły ustalenia współczesnych nam genetyków czy językoznawców. Oczywiście nie może zabraknąć nowego odczytania starych źródeł takich, jak kroniki staropolskie.
Adam Smoliński – Czy nowe podręczniki do historii są potrzebne?
Adam Smoliński – Czy nowe podręczniki do historii są potrzebne?
Czytając tylko prace R. Steinachera – „Die Geschichte der Antike aktuell:
Methoden, Ergebnisse und Rezeption” (Aktualna historia starożytna:
Metody, wyniki i recenzje) oraz Alissy Mittnik – „The Genetic History of Northern Europe” (Genetyczna historia Północnej Europy) dochodzi się do wniosku, że naukowcy zachodni poszli daleko do przodu w odkrywaniu dziejów ludów Północy, a zwłaszcza Słowian.
Jednocześnie zauważa się, że nasi rodzimi naukowcy, zwłaszcza historycy zatrzymali się na podstawach historii XIX w. Mało tego, polscy historycy otoczyli się murem wyparcia i wręcz ignorują nowe wiadomości o odkryciach z Zachodu.
Trudno zrozumieć postawę polskich historyków. Nie są to już wpływy polityki niemieckiej, bo same prace naukowców niemieckich zaprzeczają takiej tezie. Prace te wyraźnie wskazują na odwieczne zasiedlenie Europy przez Słowian. Jednocześnie zaprzeczają one teoriom allochtonistów o Słowianach z VI w., z nad prypeckich bagien.
Zatem, czy jest to już tylko obawa, że dotychczasowe, historyczne prace doktorskie i habilitacje profesorskie są bezwartościowe? Zaś ich jedynym miejscem spoczynku jest śmietnik?
Okiem Vrana: Teoria Połabsko-Wiślańska
Okiem Vrana: Teoria Połabsko-Wiślańska
W przepaściach netu można znaleźć teorię „połabsko-wiślańską (Józef Kostrzewski, Konrad Jażdżewski)”. Podobny pogląd prof. Kętrzyńskiego.
Jako zwolennik podobnej teorii, pochodzenia Słowian, i ich suevskiej nazwy. Powinienem ją jakoś uzasadnić.
Otóż mamy kosmografa z Rawenny który dość dobrze zgadza się z tą teorią, a nawet jest nieco bardziej zachodni bazując na współczesnej mapie, jakby to była Saksonia, kwestia co rozumiemy pod pojęciem ok. godziny szóstej, czy to jest jej bardziej koniec czy początek, nakładając na współczesną mapę nawet kultura sukow-dziedzice jest na wschód od tej lokalizacji, jest to raczej miedzy końcem godziny szóstej, do końca siódmej, a Połabie z Polską faktycznie rozciąga się od VI do X początku XI godziny.
RudaWeb: Rusa na początku nie było
RudaWeb: Rusa na początku nie było
Pierwszy był Pan Jawan, a jego synami – Lech, Czech i… może Mech. Lech chorwacko-czesko-polski różni się od ormiańsko-ruskiego nie tylko właściwym imieniem, ale również pochodzeniem. Nasz Lech i odpowiadający mu ormiański Kuar są też starsi od jego odpowiednika znad Diepru.
W pracy „Krapina, Kijevo, Ararat” chorwacki historyk Stjepan Sakač przywołuje sowiecko-gruzińskiego językoznawcę Mikołaja Marra. Marr przeanalizował legendy o trzech braciach – ormiańską i ruską (Nestora). Doszedł do wniosku, że bracia symbolizują trzy gałęzi rodowe wyrastające z jednego wspólnego pnia. W ormiańskich przekazach z VI/VII wieku, autorstwa Zobiego Glaka, bohaterowie noszą imiona Kuar, Meltej i Chorean, i są synami książęcej pary wygnanej z Indii. Ormiański historyk opisał podobną do późniejszej, nestorowej, opowieść z XII w. – historię założenia miasta Kuar (Kiev) w kraju Poluni, przez trzech braci, o imionach Kuar, Mentery (Meltej), oraz Chorean (Kherean). Według Marra, brat Kuar odpowiada gałęzi kimeryjsko-scytyjskiej, Meltej – medyjskiej, a Horean – staroarmeńskiej. Natomiast zawarte w latopisie Nestora („Powesti wremiennych let”) imiona pierwszego i trzeciego brata – Kyj i Horiv – są tożsame z armeńskim Kuarem i Horeanem. Z kolei Meltej/Szczek odpowiada narodowi, którego symbolem (totemem) był Żmij. Według tej teorii w ormiańskiej legendzie trzeba szukać miejsca, z którego przybyli nestorowi Polanie – to kraina Paluni, w której Horean założył swój gród.
Lechistan – Rozmowa z Grzegorzem Skwarkiem
Lechistan – Rozmowa z Grzegorzem Skwarkiem
1.KRONIKA LECHITÓW I POLAKÓW napisana przesz Godzisława Baszko lub
Boguchwała zamieniono nazwę na KRONIKA WIELKOPOLSKA, aby pominąć
nazwę Lechitów .
https://books.google.pl/books?id=LNBb…ów+i+Polaków&source=bl&ots=YZn1uq5JBS&sig=t8dSjTrXgkXqqhClDBKhxVgsmtc&hl=pl&sa=X&ei=j4TeU6CEK6zY7AbsmoHQAQ#v=onepage&q=Kronika%20Lechitów%20i%20Polaków&f=false
lub http://historiapolski.eu/kronika-lech…
2. KRONIKA POLSKA przez Dzierstwę zamieniono na KRONIKĘ MIERŻWY,
ostatnio wydaną tylko po łacinie. Ale w internecie można ją
znaleźć, pod inna nazwą.
RudaWeb: TRADYCJE MORSKIE LĘCHÓW I WĘDÓW ZAKŁAMANE PRZEZ TEUTONÓW
TRADYCJE MORSKIE LĘCHÓW I WĘDÓW ZAKŁAMANE PRZEZ TEUTONÓW
Wieki brutalnego fałszowania polskiej historii przez zaborców odcisnęły swoje piętno na postrzeganiu Polaków na Zachodzie, jako ludzi niezdolnych do nowoczesnego gospodarowania. Zależało na tym szczególnie Niemcom, którzy w ten sposób uzasadniali swoje prawa do rzekomego cywilizowania zagarniętych ziem polskich. Jednym z takich przykładów historycznego kłamstwa jest teza o braku umiejętności prowadzenia gospodarki morskiej przez Polaków. Niemieccy naukowcy nie tylko wymyślali nowe teorie, ale również systematycznie niszczyli i przerabiali dowody materialne.
Przykładem może być historia wraku łodzi znalezionej nad Jeziorem Łebsko pod koniec XIX w..
RudaWeb: Lestek/Przemysł/Ariowit/Birrwista
RudaWeb: Lestek/Przemysł/Ariowit/Birrwista
Mimo wielokrotnego opisywania tytułowego bohatera jako jednej postaci, nadal Komentatorzy zgłaszają wątpliwości. Teraz więc pokrótce – co już w większości i nierzadko szczegółowiej było na tym blogu – o Lestku II Przemyśle, tożsamym z Ariowitem-Birrwistem w jednym.
Zuchwała postawa Lestka Ariowita znakomicie odpowiada licznym opisom zawadiackiej natury Birrwisty, wypowiadającemu wojny wszystkim w zasięgu wzroku.
RudaWeb: Lęch władca łęgów
RudaWeb: Lęch władca łęgów
Nasz pierwszy Lech wcale nie miał takiego imienia. Miano, które mu przypisali potomkowie, było określeniem statusu społecznego. Przede wszystkim było tytułem władcy, posiadacza ziemskiego. Rozciągnięto je na całe – zróżnicowane rolami społecznymi – rody i plemiona, później narody, a w końcu na jedną narodowość. Ponadto to miano nie brzmiało tak, jak je dziś przyjmujemy. Za to wypowiedzieć poprawnie mogą je w zasadzie tylko Polacy/PoLachy.
„W starożytnych narzeczach słowiańskich, skiba ziemi zwała się lechą. Narzędzie używane do poruszania (mieszania) roli, dziś jeszcze w narzeczu polskim zowie się lemiesz (le(ch)miesz – dop. RudaWeb). Lechami, zważając na tę niezmienną pierwiastkowych języków własność wyrażania się krótko, nazwani być musieli władcy tych lech czyli ziemi.” Tak pochodzenie imienia naszego Lecha wyjaśnił Aleksander Tyczyński w „Rysie historycznym oświecenia Słowian”.
Nawałnica Słowian/Awarów na Bizancjum w 626 roku u Jerzego z Pizydii
Nawałnica Słowian/Awarów na Bizancjum w 626 roku – Jerzy z Pizydii
Cieśnina Messyńska – Skylla i Harybda
Jerzy z Pizydii (Jerzy Pizydes, Georgios Pizydes) żył w VII wieku, urodzony przed 600, zmarł między 631 a 634 rokiem. Był greckim poetą i posłańcem patriarchy Konstantynopola Sergiusza I przy cesarzu Herakliuszu. W latach 622-623 wziął udział w wyprawie cesarza przeciw Persom. Uchodzi za twórcę wersyfikacji dwunastozgłoskowej. W swych utworach opiewał zwycięstwa nad Persami i odzyskanie relikwii Krzyża Świętego (poematy O wyprawie cesarza Herakliusza na Persów, O oblężeniu dokonanym przez barbarzyńców i o ich klęsce). Po 630 roku pisał poezje moralizatorskie i teologiczne (Przeciw bezbożnemu Sewerowi z Antiochii, O świętym zmartwychwstaniu Chrystusa Boga), a także epigramaty o żywotach świętych. Wydał również poetycką parafrazę pod tytułem Opis 6 dni stworzenia. Z utworów Jerzego z Pizydii czerpali Teofanes, Jan Tzetzes oraz autor Księgi Suda.
Jerzy Pizydes urodził się w Pizydii, w południowo-wschodniej Azji Mniejszej. Był związany z dworem cesarza Herakliusza w Konstantynopolu. Należał również do kręgu przyjaciół patriarchy Sergiusza. Był jednym z 12 diakonów świątyni Hagia Sophia, pełnił urzędy skeuofylaksa, odpowiedzialnego za skarbiec i liturgię oraz chartofylaksa, sprawującego pieczę nad zbiorami archiwalnymi świątyni. Uczestniczył w pierwszej wyprawie wojennej Herakliusza na Persów w 622 roku, prawdopodobnie w roli piewcy spodziewanych przyszłych sukcesów cesarza. Przebywał w Konstantynopolu podczas groźnego oblężenia stolicy Cesarstwa przez połączone siły Awarów, Persów i Słowian w 626 r. Twórczość poetycka Pizydesa znalazła wyraz w poematach historycznych, filozoficzno-religijnych i w epigramach[1].
Wytłuściłem część tekstu z polskiej Wikipedii, bo to te rzeczy będą nas u Pizydesa interesować najbardziej. Na początek potrzebne jest pierwsze sprostowanie: Pizydes nie pisze nic o Persach. Atakujących Bizancjum nazywa po imieniu: Awarami, Scytami, Słowianami, Bułgarami, Hunami i Medami.
Oblężenie Konstantynopola w 626 roku tylko cudem, określonym jako wstawiennictwo Maryi, nie skończyło się upadkiem miasta i upadkiem Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego. Stałoby się to, gdyby nie ów cud, o 800 lat wcześniej niż dokonali tego Turcy. Notki Pizydesa na temat owego oblężenia, które noszą naprawdę tytuł „Bellum Avaricum”, mówiące dokładnie o ataku połączonych sił Awarów, Scytów, Hunów, Słowian, Bułgarów i Medów, pozwalają nam zrewidować pogląd na owo wydarzenie dziejowe. Nasza interpretacja będzie odbiegać od tej w Wikipedii, ponieważ kilka zdań jakie Pizydes zawarł w tym utworze jest wskazówką do zupełnie innego widzenia Słowiańszczyzny w VI i VII wieku (a także wcześniej w IV do VI wieku), niż chcieliby chrześcijańscy naukowcy polscy, czy nauka niemiecko-anglosaska, a już na pewno do innej wizji organizacji Słowian i ich sojuszów wojennych, niż traktuje to polska Wikipedia.
Opisywana przez Pizydesa wojna była wojną Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego na wielu frontach, jednym z kolejnych epizodów w łańcuchu trwających wówczas już ponad 300 lat wojen Cywilizacji Wedyjskiej z Cywilizacją Rzymską.
My jako Słowianie, staliśmy w tej wojnie bez wątpienia po przeciwnej stronie barykady niż Bizancjum, z jego chrześcijaństwem. Nie widzę więc powodu abyśmy mieli przyjmować optykę Pizydesa, jego apoteozę chrześcijaństwa, hymny pochwalne dla Herakliusza, czy Sergiusza i Cywilizacji Zachodniej.
W IV,V, VI i VII wieku n.e. wcale nie byliśmy częścią tejże cywilizacji, ani częścią formującego się dopiero chrześcijaństwa europejskiego.
Krytyka artykułu Jakuba Linetty „Trudne początki archeologii – odkrycia, interpretacje i nadinterpretacje w dociekaniach archeologicznych Tadeusza Wolańskiego”
Krytyka artykułu Jakuba Linetty „Trudne początki archeologii – odkrycia, interpretacje i…
Jeżeli ktoś ma ochotę prześledzić analitycznie w jaki sposób metodami oportunizmu naukowego potwierdza się w XXI wieku tezy autorów z wieku XIX i XX to poniższy artykuł jest doskonałą tego ilustracją. Autor zamiast wnosić swój oryginalny wkład do nauki i uprawiać naukę w sposób twórczy z zastosowaniem metod holistycznych, sięgając w pracy także po badania aktualne z innych dyscyplin wiedzy, stosuje tzw „klasyczne” podejście , które jest absolutnie bezpieczne dla piszącego i pozwala mu trwać w zgodzie z zarządcami katedry na swojej uczelni. Mało tego, dzięki temu oportunizmowi będzie niedługo uchodził za wykładowcę „doskonałego”, za pedagoga „najwyższej klasy”, a także będzie mnożył publikacje (podobnej jakości) co uprawni decydentów do przedstawiania go jako wnoszącego „cenny wkład” w naukę, jako osobę, której po prostu „należy się” tytuł naukowy.
Że taka metoda jest dla nauki szkodliwa – nic to!
Prosiłbym czytelników żeby tej krytyki nie łączyć z nazwiskiem autora – czyjaś praca musiała posłużyć nam za przykład, a że ta dotyczy Tadeusza Wolańskiego, który nie zasłużył na potraktowanie z buta przez tzw. naukę polską XXI wieku, więc ten tekst wybraliśmy do krytyki. Opisana tu sytuacja jest powszechna, jeśli chodzi o szeroko rozumiane nauki humanistyczne na uniwersytetach i w innych wyższych uczelniach w Polsce, i dotyczy wszelkich katedr, nie tylko archeologii, czy historii, ale np. psychologii, religioznawstwa czy historii sztuki. Ja znam ją doskonale z tych czterech ostatnich przykładów.
Polscy naukowcy są ponadto tak uwikłani w różne gierki na uczelniach, w tym w grę o zachodnioeuropejskie granty fundowane głównie przez Niemców, Skandynawów, Francuzów i Anglosasów oraz w grę o międzynarodowe publikacje, że gotowi są napisać największą bzdurę byle była ona zgodna z ogólnym chórem międzynarodowym i przebiła się do poważnego periodyku naukowego na Zachodzie. Mogę podać setkę przykładów personalnych z polskich uczelni, które to potwierdzą. Składa się to na ponury obraz polskich nauk humanistycznych, które są szczególnie narażone na wodolejstwo i oderwanie od potwierdzonych faktów naukowych na rzecz potwierdzania koncepcji, o delikatnie mówiąc, niepewnych podstawach faktograficznych, ale za to wciąż powszechnie na świecie głoszonych. Jest to stan skostnienia, który wskazuje, że nauka zaczyna się przeradzać w swoisty Kościół oparty na Dogmatach.
Ostatnio pewien czynny historyk starożytności z Uniwersytetu Warszawskiego, uwikłany w różne zależności w opisany powyżej sposób, zarzucił ludziom nauki domagającym się rewizji przedstawianych dziejów Polski (zwłaszcza przedchrześcijańskiej) i wspierającym ich amatorom historii i archeologii, lingwistyki, czy genetyki (jak np. autorom piszącym na tym forum internetowym), że stawiane przez nich hipotezy oparte są zawsze o różnorodne dziedziny nauki. Jest to zatem zarzut o podejście holistyczne i badania źródeł i artefaktów pod kątami wielu dyscyplin nauki. Uważam to za kuriozum wołające o pomstę do nieba – zwłaszcza, że uczynił to w niemieckim, polskojęzycznym tygodniku „opinii” o dużym nakładzie.
Na polskich uniwersytetach króluje tego typu narracja pseudonaukowa, która pozwala pisać „bezpiecznie” w nieskończoność dzieła w istocie literackie, powtarzać po innych ich archaiczne już dzisiaj wypracowania, mnożyć publikacje i zbierać punkciki niezbędne do kolejnych akceptacji rocznych i otwarcia doktoratu. Takie postępowanie pozwala trwać na pozycji wykładowcy uniwersyteckiego, a w zasadzie zbijać bąki przez całe lata, szkodząc polskiej nauce i środowisku naukowemu i wykorzystując polskiego podatnika, który na te pseudonaukę humanistyczną łoży swoje pieniądze. Na końcu tejże oportunistycznej kariery naukowej czeka na autora tego wypracowania tytuł profesora. Tytuł ten będzie mu pozwalał „wychowywać” kolejne pokolenia powtarzaczy nieaktualnych bzdur w rodzaju, że „Ziemia jest płaska”.
Czesław Białczyński
Paweł Szydłowski: Szokująca historia pierwszych chrześcijan-Neron, Kaligula i fenicki Chrystus.Historia.
Szokująca historia pierwszych chrześcijan-Neron, Kaligula i fenicki Chrystus
https://www.youtube.com/watch?v=QdTmz0ThAQ4
To co wyznajemy nie jest żadną religią, proszę nie mylić WIARY z religią. Religia to system dogmatyczny, który wyrządza na świecie tylko i wyłącznie zło – w każdej swojej postaci. Religia jest źródłem nieustannych wojen i nieszczęść, źródłem nietolerancji i krzywdy wyrządzanej ludziom przez pośredników boga – kapłanów-Pasożytów oraz krzywdy wyrządzanej jednym zwykłym ludziom przez innych zwykłych ludzi.
"Jeszcze Polska nie zginęła" na blogu Wspaniała Rzeczpospolita
Jeszcze Polska nie zginęła; na blogu Wspaniała Rzeczpospolita
Ryszard Wagner – uwertura Polonia (motyw hymnu Polski od 4’14”).
Mało kto wie, że Mazurek Dąbrowskiego (nie tylko jako motyw instrumentalny, ale także słowa pieśni), był jednym z największych europejskich przebojów muzycznych XIX wieku. Zapraszam wszystkich na stosunkowo „młody”, ale bardzo interesujący blog: Wspaniała Rzeczpospolita. Ci którzy znają Księgę Tura i Księgę Ruty znajdą tam nieco odmienne oświetlenia różnych słowiańskich etymologii, ich powiązania z innymi językami świata i masę ciekawostek, w tym także historycznych. Pozostali mają szansę niektóre etymologie po prostu poznać, a także odkryć dla siebie wiele uzupełnień i rozwinięć, również powiązań z materiałem prezentowanym przeze mnie tutaj. Cieszę się, że tan blog powstał – jest świetny, więc mam nadzieję, że będzie trwał i się rozwijał.
Dla zachęty artykuł z 8 września na temat „Jeszcze Polska nie zginęła”. Myślę, że wiele osób będzie zaskoczonych. U nas tylko fragment (całość tutaj: http://wspanialarzeczpospolita.wordpress.com/):
„Jeszcze Polska nie zginęła” na blogu Wspaniała Rzeczpospolita
Ryszard Wagner – uwertura Polonia (motyw hymnu Polski od 4’14”).
Mało kto wie, że Mazurek Dąbrowskiego (nie tylko jako motyw instrumentalny, ale także słowa pieśni), był jednym z największych europejskich przebojów muzycznych XIX wieku. Zapraszam wszystkich na stosunkowo „młody”, ale bardzo interesujący blog: Wspaniała Rzeczpospolita. Ci którzy znają Księgę Tura i Księgę Ruty znajdą tam nieco odmienne oświetlenia różnych słowiańskich etymologii, ich powiązania z innymi językami świata i masę ciekawostek, w tym także historycznych. Pozostali mają szansę niektóre etymologie po prostu poznać, a także odkryć dla siebie wiele uzupełnień i rozwinięć, również powiązań z materiałem prezentowanym przeze mnie tutaj. Cieszę się, że tan blog powstał – jest świetny, więc mam nadzieję, że będzie trwał i się rozwijał.
Dla zachęty artykuł z 8 września na temat „Jeszcze Polska nie zginęła”. Myślę, że wiele osób będzie zaskoczonych. U nas tylko fragment (całość tutaj:http://wspanialarzeczpospolita.pl/2014/09/08/jeszcze-polska-nie-zginela/):