Walka o Panteon Narodowy – Myśl Niepodległa
Aczkolwiek cały naród, rozporządzający swoją świadomością, orzekł, iż zwłoki Juljusza Słowackiego mają być złożone w podziemiach Wawelu, wszelako opór kardynała Puzyny przeciwko tej zbiorowej woli podziałał, jak zwykle, najsilniej na młodzież. W różnych ogniskach nauki, w Galicji i na obczyźnie, młodzież zbierała się licznie na wiecach i aklamacyjnie uchwalała sekularyzacje Panteonu Narodowego. Jeden z takich wieców odbył się w Krakowie dnia 21 czerwca w obecności przedstawiciela senatu akademickiego. Przebieg jego był stateczny a podniosły. Po wiecu młodzież udała się w pochodzie manifestacyjnym na Wawel. Ale około pałacu arcybiskupiego była skonsygnowana policja piesza i konna a wraz z nią, wedle relacji „Przeglądu Porannego”, jakiś prowokator, który rzuceniem „żabki” dał znak, i natychmiast policja z dobytemi szablami przypuściła na młodzież szarżą, bijąc, raniąc i tratując. Oburzona do najwyższego stopnia tym napadem młodzież zebrała się powtórnie na wiec a rektor, który natychmiast przybył, solennie jej obiecał opiekę i satysfakcję.
Wszystkie pisma postępowe Galicji i Królestwa odrazu zajęły wobec tego faktu stanowisko właściwe, czego jednak niestety nie można powiedzieć o prasie konserwatywnej. Gdy Przegląd Poranny wystąpił z artykułem „Krwawy kardynał”, Dzień już w tytule swej informacji młodzież skrzywdził, pisząc o „Krwawym wiecu”, zamiast o „krwawym napadzie” na młodzież, a Głos Warszawski najpierw sprawę całą chciał przemilczeć, nazajutrz zaś pomieścił artykuł „Fałszywy alarm”. Nie zuchwałym kardynałem i jego uzurpacją zajmuje uwagę swych czytelników, ale nietaktem młodzieży, która rzekomo zamącić chciała spokój „dostojnika kościelnego”, „ciężko chorego starca”. Kurjer Warszawski, pomagając Głosowi Warszawskiemu, usiłuje całe zdarzenie zredukować do „zwykłej” awantury studenckiej. Słusznie też Przegląd Poranny pisze, iż zachowanie się tych organów jest – zdumiewające.









Post jest w formie listu otwartego. Dedykowany jest wszelkiej maści językoznawcom i wykładowcom uczelni, co to bzdury do głów studentów wkładają, a potem wymuszają powtarzanie głupot na egzaminach, by zaliczyć uczelniany sezon. Dedykowany jest również studentom, szczególnie polonistyki, lingwistyki i wszelakich filologii, by poza uczelnią, w której zmuszani są do bezmyślnego powtarzactwa w zamian za bezużyteczne dyplomy, usiedli i pomyśleli, co tak naprawdę studiują.

