
Na podstawie niemieckiego opracowania dotyczącego występowania konkretnych końcówek miejscowości podesłanego przez Tomassussa.
Kiedy jakiś film się kończy, to na ekranie pojawia się przewijana lista nazwisk osób współtworzących produkcję. Jako dzieci z moimi braćmi zawsze wyłapywaliśmy tam polskie nazwiska. Prawda, że to łatwe?
Tak samo na liście miejscowości świata z łatwością wyłapiemy te polskie i słowiańskie, mimo że mogliśmy nigdy o takowych nie słyszeć. Po prostu nasz mózg dopasowuje znane nam przedrostki ze znanymi nam rdzeniami, a to ze znanymi przyrostkami i tak rozpoznaje własny język (mimo, że słowo może faktycznie nie istnieć – i tak rozpoznamy je jako swoje). Dzieci już w łonie matki zaczynają rozpoznawać swój język i zaraz po narodzinach rozpoznają swojego tatę i dziadków, bo często po prostu mówili im do brzucha.
Kiedy zobaczymy napis: Przylisewo, Naddębice czy Podorliny od razu będziemy wiedzieć, że chodzi o miejscowość położoną w Polsce. A tu zonk. Takich miejscowości na mapie nie ma! Jednak i tak je rozpoznamy jako swoje? Dlaczego? Otóż każda z nich składa się z:







