Marian Nosal: O Psycholingwistyce słowiańskiej i polskiej (artykuł wstępny)

O Psycholingwistyce słowiańskiej i polskiej

 

slowianieukrytahistoriapolski.pl

 

00 Małopolska historyczna clip_image002

Psycholingwistyka słowiańska, czyli co w  duszy Słowianina gra, kiedy słyszy lub wymawia te wspaniałe dźwięki i  słowa mowy polskiej. Kiedy słyszy tę melodię. Psycholingwistyka to także wewnętrzne, ukryte i  zmienione znaczenia słów, zdań i  struktur językowych. Także o  bajarzach, artystach mowy i  życia.

Co czujesz, kiedy słyszysz „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”?

Bo ja dziką radość!

Z tego brzęczenia, zgrzytania, szumu i  świstu, płynącego z  aparatu mowy, my Polacy mamy radość i  energetyzujemy się nim.

A kolega Hermann Brunner lub inny Niemiec, grany przez pana Emila Karewicza, słysząc te słowa, może być zakłopotany, bo go tego nie uczyli.

Miał radości, ale inne, płynące z  jakichś rausów [rrrchausów], Hände hochów i  tym podobnych.

Kiedy w  młodości zacząłem uczyć się wymowy niemieckiej, to też takie charczące, ale również miękkie mówienie niemieckie zaczęło mi się podobać.

Ale najpierw musiałem je usłyszeć i  zacząć rozróżniać

Podobnie kolega Brunner dźwięków mowy polskiej może w  ogóle nie słyszy lub nie rozróżnia.

Czy używane dźwięki definiują charakter narodowy?

A może jest odwrotnie i  to charakter użytkowników powoduje użycie określonych dźwięków?

Moim zdaniem zależność jest.

Melodia języka, czyli intonacja, jest też melodią duszy jego użytkowników.

Inną mają Czesi, Słowacy, Rosjanie, Chorwaci i  Słoweńcy.

Każdy inną.

Kiedy byłem dzieckiem, istniały wtedy jeszcze gwary.

Teraz radio i  telewizja je prawie całkiem wygubiły.

W wioskach sąsiednich do tej, w  której mieszkałem, były oddzielne gwary i  oddzielne melodie.

Kiedyś, jako dziecko, ze zdumieniem zauważyłem, że moja mama po godzinie rozmowy z  przyjaciółką z  dzieciństwa zaczęła razem z  nią „śpiewać” melodią z  ich rodzinnej wioski, w  której dawno już nie mieszkała.

O ile dobrze pamiętam intonacja ta polegała na podwyższaniu melodii pod koniec każdej wypowiedzi.

Po zakończeniu tej rozmowy moja rodzicielka wróciła do zwykłej intonacji, używanej w  naszym dialekcie tarnowsko-małopolskim.

Było to dla mnie zdumiewajace.

Dziwiło mnie to, że w  małej, liczącej może 500 osób wiosce powstała zupełnie inna intonacja, mimo że pozostałe składowe języka były takie same, jak u  sąsiadów.

 

więcej: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/psycholingwistyka/o_psycholingwistyce_artykul/index,pl.html

Podziel się!