©® by Marek Hapon
Polarna bawełna
Jako dziecko byłem zafascynowany pewną wyspą północnego Atlantyku. Położoną w odległej części Europy – na skraju Starego Świata, pokrytą lodowcami i wulkanami, zamieszkałą przez potomków dzielnych wikingów. Skandynawskie sagi i powieści Halldor’a Laxness’a nadały temu wulkanicznemu lądowi kolorytu i tajemniczości. Islandia stała się moim marzeniem.
Latem 1996 r. udałem się do Islandii z moim przyjacielem, Arnoldem Warchałem (Arnim). Z lotniska do stolicy, Reykjavík (parna zatoka), było niespełna godzinę. Autobus wiózł nas przez szarozielone równiny pokryte kawałkami lawy i mchu. Surowemu pejzażowi dodawały delikatności żółte konstelacje polnych kwiatków. Dopiero na skraju metropolii pojawiły się pierwsze objawy życia osiadłego. Klockowate osiedla zaskakiwały nas swymi niebieskimi i zielonymi odcieniami. Ich prosta i masywna budowa potwierdzała nieustanną walkę z żywiołami.