1 sierpnia Godzina W, 17.00 – Czesław Białczyński „Duch Lechii” w rocznicę Powstania Warszawskiego) [Archiwum 2015]

© by Czesław Białczyński

flaga_polska

„Duch Lechii”

Codziennie rano kiedy budzę się

w mym materialnym bycie,

wróciwszy z innych światów do życia

dziękuję naszym Słowiańskim Bogom.

Za to że dali mi polską krew,

że pozwolili mi iść pewną ścieżką

przez kraj tak bogaty i szeroki,

jak szeroko otwarte polskie serce,

jak bogata polska dusza i obrządek,

jak mocna polska wiara i Ród,

umiłowanie Przyrody, Ładu i Swobody.

Czytaj dalej

Aleksandra Radlak – „Miała być, a nie było”

„Miała być, a nie było”

 

© by Aleksandra Radlak

 Dla Lidki

 

 Kiedy wąż wgryza ząb w mroczną noc i w brzask dnia

tonie w mgle światło świata,

oczy gwiazd tracą żar

mieszka czerw w skórze smoka, larwa łże z pychą lwa…

                                  Idzie łania poprzez las, szumią źdźbła, szumi wiatr        

                                  

Echo szepce polityką, ekonomią pluje strach

solipsyzmem upojone czcze umysły zżera piach.

Zgubne słowo, zgubny krok…

„kędy iść?” pyta człek

                                   a we mchach szumią źdźbła; szumi dąb, szumi świerk.

 

Pędem w pęd, szturmem w szturm, lękiem w lęk, gwałtem w gwar

oswojony z bębnem wojny człowiek prze ciałem w cwał

dalej, hen, w miejski zgiełk,

o ciszy cicho-sza

                                 Pędzi łania poprzez las, szumi świerk, milczą drwa.

 

I wołają: „ma być wojna!”, „Bracie, już, w brata bij!”,

elitarne człeko- gady, mówią: „tnij”, mówią „rżnij”

kędy iść: w światło? W cień?

„ą”, „ę’, „ą”- duma człek…

                                   Nowy świerk wzrasta wzwyż, łania śpi, szumi łęg

  Czytaj dalej

Czesław Białczyński – "Syntetyczna historia Polski" z roku 1987

Czesław Białczyński – Syntetyczna historia Polski z roku 1987

© by Czesław Białczyński

Nie mogę się nadziwić jak pojemny i szero-formułowy okazał się jako forma liryki, czyli poezji współczesnej, nasz krakowsko-warszawski wynalazek z lat 1980-1990, czyli KODYZM POLSKI.

Popatrzcie na ten utwór wygrzebany z szuflady, który był publikowany przeze mnie w 2191 numerze „Przekroju” w 1987 roku.

Toż to jest dzieło jak ruska lokomotywa, pędzi niczym ruski szeroko-torowy pociąg towarowy  przez śnieżystą Syberię w ciemną totalitarną noc, bez żadnych hamulców.

Ta poezja, bo to poezja, buduje nastrój liryczny i patos i wprowadza w nastrój patriotyczny, i jednocześnie stanowi rodzaj odezwy, agitki wzywającej do mobilizacji, mimo że nie zawiera ani jednego słowa!

Mało tego nie ma w tym utworze ani jednej sylaby, ani nawet jednej litery.

Był to w 1987 roku, w czasach ciemności Stanu Po-Wojennego, niewątpliwy pokaz tryumfu myśli ludzkiej i pokaz siły twórczej i dowód wprost na absolutną niemożność zakneblowania słowa!

Czytaj dalej

Życie literackie 1980 – Jej pierwszy facet (mój debiut poetycki)

Mój oficjalny debiut poetycki – Jedyny wiersz wydrukowany w oficjalnej prasie, w okresie tuż tuż przed Odwilżą, – ale jeszcze nie zaczynały się nawet pierwsze strajki w Lublinie  -zebrano twórczość  młodych z Koła Młodych ZLP, którym debiuty obiecywano już od 1976,  i wyselekcjonowano starannie wiersze, które mówiły jak najmniej.

To przykład ile można było powiedzieć w czasach Cenzury i dlaczego powstał Kodyzm.

Oto mój wiersz w stylu tak ulubionej przez Cenzurę PRL „małej prywatności”:

C. B. – Prawdziwa Jesień

Czesław Białczyński


 

Copyright © by Czesław Białczyński

Październik  2010

Prawdziwa

Jesień

Spadły mi martwe liście z powiek


Kiedy nienawiść nazwano miłością

Cały świat roztopił się i zatonął

w krwistym szkarłacie i w żółci


Kiedy czyjąś wypowiedź

nazwano zamachem na demokrację

Spadły mi  liście z powiek

Najpierw raz, potem drugi i trzeci…

Kiedy przestępstwo zaczęto nazywać roztargnieniem, albo przypadkiem, albo zauroczeniem

Spadły mi martwe liście

Kiedy zbrodnię nazwano zbiegiem okoliczności

Spadły mi liście

Przebudziłem się na te

dziwne zdarzenia

po dwudziestu latach snu

Przypomniała mi się Tamta Jesień

…Spadały liście

Jesień której się dzisiaj nie pamięta,

jesień której młodzi pamiętać nie mogą

Wolność nazywano wtedy warcholstwem

Swobodę wypowiedzi nadużyciem

Solidarność zamachem na demokrację

Potem jak to po jesieni

Z pierwszym śniegiem spadły na ulice

czołgi


sępiożarłoczne przeleciały przez martwe miasta


spod gąsienic sypnęło czarnym lodem

Kilku robociarzy zabito w strzelaninie

Kule spadały z Nieba – jak stwierdził Sąd Najwyższy

Kilkadziesiąt  osób zamordowano po cichu

Kilkaset samo umarło rozjechanych tym Krytycznym Stanem

Kilka tysięcy uwięziono sugerując, że mają fajne wakacje

Kilkadziesiąt tysięcy wyjechało raz na zawsze

Kilkaset tysięcy pogrążyło swoje tęsknoty za wiosną i latem w lekturze bibuły,

i w setce czystej,

albo …czasami…

w niezbyt czystych setkach

Kilka milionów zamilkło jak rażone…(prze?)

Kilkadziesiąt milionów,

po prostu (prze)żyło

…jak gdyby nigdy nic

Jesień

Znowu kogoś zabito?

Znowu spadają liście


Czesław Białczyński

Prawdziwy wiersz o Jesieni

Spadły mi martwe liście z powiek

Kiedy nienawiść nazwano miłością

Cały świat roztopił się i zatonął

w krwistym szkarłacie i w żółci

Kiedy czyjąś wypowiedź

nazwano zamachem na demokrację

Spadły mi  liście z powiek

Najpierw raz, potem drugi i trzeci…

Kiedy przestępstwo zaczęto nazywać roztargnieniem, albo przypadkiem

Spadły mi martwe liście

Kiedy zbrodnię nazwano zbiegiem okoliczności

Spadły mi liście

Przebudziłem się na ten fakt

po dwudziestu latach milczenia

Przypomniała mi się Tamta Jesień

Spadały liście

Jesień której się dzisiaj nie pamięta,

Jesień której młodzi pamiętać nie mogą

Wolność nazywano wtedy warcholstwem

Swobodę wypowiedzi nadużyciem

Solidarność zamachem na demokrację

Potem jak to po jesieni

Czołgi spadły na ulice z pierwszym śniegiem

spod gąsienic sypnęło czarnym lodem

Kilka osób zabito w strzelaninie

Kilkadziesiąt   zamordowano po cichu

Kilkaset samo umarło rozjechanych tym ciężkim

Stanem

Kilka tysięcy uwięziono sugerując, że mają fajne

wakacje

Kilkadziesiąt tysięcy wyjechało raz na zawsze

Kilkaset tysięcy pogrążyło swoje tęsknoty za

wiosną i latem

w lekturze bibuły i setce czystej

Kilka milionów zamilkło jak rażone gromem

Kilkadziesiąt milionów po prostu żyło, jak gdyby

nigdy nic

Jesień

Znowu kogoś zabito?

Znowu spadają liście

Iłła – wiersze pogańskie, polska wizja słowiańskiej Baji

Do tej pory na tym blogu nie publikowaliśmy w zasadzie wierszy. Powoli przychodzi czas aby to zmienić  – z kilku powodów. Najważniejszy jest taki że zbliżamy się do zaprezentowania dwóch wielkich postaci Strażników Wiary Słowiańskiej Przyrodzonej (Rodzimej): Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego – a przy tym nie obejdzie się bez prezentacji obszernej Króla Ducha, czy chociażby Wielkiego Monologu z Dziadów – i to z omówieniem pod nieco innym kątem niż się to zwykło czynić. Już zaprezentowaliśmy wyimki w opracowaniu T. S. Marskiego, które służyły ilustracji idei Jednej Słowiańszczyzny i ciągłości historycznej owego ethosu od głębokiej, wręcz biblijnej Epoki Mitologicznej.


Czytaj dalej

Dział WIERSZE – poezja zaangażowana otwarty

Dział WIERSZE – poezja zaangażowana otwarty

flaga_polskaNa podstronie wiersze – w moim blogu otwieram dzisiaj dział niepublikowanych wierszy – poezji zaangażowanej, klasycznej, tradycyjnej – czy jak by ją tu nazwać – po prostu mojej poezji nieeksperymentującej, z czasów hippisowskich. Nie znaczy to iżbym ją traktował mniej poważnie, w młodości pisałem więcej takiej poezji, była ona nie do przełknięcia nawet dla Młodych z Koła przy krakowskim Związku Literatów Polskich, których obrażały słowa w stylu „ten czerwony burdel” – na temat ich Ludowej Ojczyzny, „Morderca Bierut”, albo  „22 lipca Święto Oszustów”, albo inne, każde – po prostu prawdziwe – stwierdzenie, na temat rzeczywistości, w której usiłowali za wszelką cenę zaistnieć i zrobić karierę, lub stać się sławni jako „pisarze”, a czasami nawet „poeci”.

Poeci którzy potem drukowali wierszyki o niczym.

Pozwalano mi wtedy drukować w soc-pisemkach takich jak Życie literackie, Student, Przekrój, Tygodnik powszechny, Literatura czy inne pisma pseudokultury PRLu.

Czytaj dalej