
(Uwaga ogólna: Ta Wykładnia (Lekcja), tak jak wszystkie przedstawiane na naszym Portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata składowe Księgi Wiedy – nie jest PEŁNA, ani nie ma kształtu Ostatecznego. Pełne i Ostateczne będą wyłącznie Taje Księgi Wiedy, która ukaże się drukiem)
W Wykładni 22 i 23 otrzymaliście początkowy obraz różnicy między tym czego dowiadujemy się w życiu od innych ludzi, czytając różne wywody, opracowania, przekazy, czyli Rzeczywistością w jakiej się obracamy a RzeczyIstnością.
Tutaj nawiązując do wydarzeń rzeczywistych, które zdarzyły się mnie osobiście, a także wracając do pewnego fragmentu wykładni z przeszłości mówiącej o tym czym jest Życie / RZycie (Wykładnia/Lekcya 6 Pierwszego Kręgu i 15 – czyli 6 Drugiego Kręgu) pokażemy praktykę Kontaktu i Działania Świadomości Nieskończonej zamanifestowaną poprzez jej nosiciela, Nosiciela Cząstki Świadomości Nieskończonej w Sobie / Osobie / Iście, czyli w Istocie Materialno-Duchowej / Człowieku, który w sposób rzeczywisty (objawiający się / ujawniający się) wpływa świadomością na materię i tę materię kształtuje bez użycia bezpośredniego narzędzi fizycznych (widzialnych, jawijnych).
Na początek jeszcze raz w innym języku przywołajmy tę istotną różnicę jaka ma miejsce między RzeczyIstnością a postrzeganą przez nas bieżącą Rzeczywistością w nurcie Rzeki Rzycia/Życia, czyli nie „rzeczywistością” dziejącą się, widzianą i ujmowaną (pojmowaną) bez refleksji przez podmiot, ani nie rzeczywistością bieżącą widzianą przez podmiot uwikłany w bieg wydarzeń, lecz Rzeczywistością widzianą świadomie (w sposób przemyślany i odczuty doświadczalnie), ale postrzeganą w oparciu o w pewnym sensie ograniczone dane, które powodują ograniczone zrozumienie, powierzchowne jej ujmowanie na podstawie wyłącznie tego co zostało wyuczone dotychczas w toku życia, co zostało uchwycone rozumowo i zmysłowo w przeszłości lub na bieżąco zaczerpnięte wprost z Powierzchni Rzeki Rzycia w potoku wydarzeń i doświadczeń oraz powierzchownych informacji. Obraz Rzeczywistości budowany z wydarzeń i informacji ujmowanych w ten sposób nie odpowiada Prawdzie o niej, nie dociera do jej Istoty jako bytu samego w sobie, bądź jako Wieloaspektowego Samozorganizowanego Orzywionego Pola jakie ona stanowi, które ujmując je w pełni nazywamy RZECZYWISTOŚCIĄ Rzeczywistą lub Rzeczywistością Pełną w Jawi, a Rzeczy-Wijstością / Rzycio-Wijstością lub Rzyciowjistością/Rzeczowjistością w odniesieniu do poziomu Prawi i Nawi, a którą możemy też zwać i zapisywać jako RzeczyIstność Jawijną, u-Jawnianą (aktualizowaną) przed Istotą / Bytem Świadomym Materialno-Duchowym takim jakim jesteśmy jako Człowiek Ziemski.
W języku analitycznym objaśnienie tych subtelnych różnic może być męczące i trudne w odbiorze. Z punktu widzenia Istoty Materialno-Duchowej nie ma tutaj jednej Rzeczywistości – jest ich wiele, a różnią się od siebie ogólnością i szczegółowością oraz różnią się aspektowo. Obraz pełny tego Bytu osiągnąć można wyłącznie obejmując go pojęciowo jako byt sam w sobie (lub samozorganizowane rzywe / żywe pole wieloaspektowe) gdy uda się podmiotowi dotrzeć do pełnej informacji o tym Bycie / Pojęciu i ująć go w opisie, choćby dla samego siebie. (Przez „dotrzeć” rozumiemy tutaj jakikolwiek sposób dotarcia: intuicyjny, wizyjny, rozumowy, analityczny, holistyczny/intedyscyplinarny filozoficzny/naukowy, wenę artystyczną – także w językach pozawerbalnych w ich ludzkim rozumieniu, itp).
Czy ten Byt i Pojęcie o nim oddane w mowie i zapisie/rycie nie ma przypadkiem wyższej konotacji niż tylko ludzka, czy nie przesączył się on z Prawi – takiej jaką widzimy ją My Słowianie / Sławianie, albo jeszcze wyżej wprost z Jedni (z RA – Źródła) poprzez Prawię/Nawię w Jawię?
I czy poprzez nas Sławian/Słowian – istoty materialno-duchowe obecne i ciągłe w swej zmienności (oraz powielalności modelowanej i poszerzanej z każdą epoką rzycia / życia, przekształcalnej przez pokolenia i przekazywalnej poprzez nie) naszej obecności / istnieniu świadomym na Ziemi – nie ujęliśmy go i oddali swoimi zmysłami i umysłem, swoim językiem i mową oraz rytem? Czy nie stało się to także dzięki naszemu ciągłemu kontaktowi ze Świadomością Nieskończoną, a więc łączności Świadomości Istoty Materialno-Duchowej (indywidualnej i zbiorowej, ludzkiej) z poziomem Jedni?
I czy nie przekazaliśmy tego Pojęcia / Bytu (Rzeczy- i Rzycio-istności/wistości) „przypadkiem” razem ze zwaniem i sekirami-znakami zapisu/rytu, tym wszystkim kulturom o jakich jest mowa w artykule Donderbezen Gorana Pavlovica (tutaj: https://bialczynski.pl/2025/05/07/oec-goran-pavlovic-donderbezem/)? I czy nie przechowaliśmy tego do dzisiaj, tak w swoim języku mówionym i pisanym jak i rysowanym znakami-sekirami oraz w obrzędowości świętych tanów i rozumieniu cyklu godów???
Zastanówcie się czy nie mogło „przypadkiem” tak właśnie być? Coś stoi na przeszkodzie żeby przyjąć taką tezę i dowód przedstawiony powyżej i poniżej a także w przywołanym tutaj artykule Gorana? Coś istotnego poza akademickim oporem i płytkością akademickiego rozumienia RzeczyIstności Jedni, Rzeczywijstości Prawi / Rzeczywjistości Nawi i Rzeczywidności / Rzeczywistości Jawi???
Miejmy też świadomość, że wymienione powyżej stopniowalne byty Rzeczy zawierają w sobie oczywiście poziom/aspekt Życia/ Rzycia, tj. oŻywienia / oRZywienia – jakby go nie rozumieć, lecz zawsze w całej rozciągłości między biegunami: od bieguna materii do bieguna energii oraz do bieguna informacji i od niego do bieguna świadomości – w Czworo-Kącie Biegunowości. Czyli możemy o nich równie dobrze mówić jako o RzycioIstności Jedni, Rzyciowijstości Prawi, Rzyciowjistości Nawi i Rzyciowidności / Rzyciowistości Jawi.
Niektórzy filozofowie i mędrcy powiadają, że nie ma takich możliwości, żeby człowiek (ani ludzkość jako zbiorowość) ujął / pojął i oddał / opisał kiedykolwiek Pełną Rzeczywistość. Według nich Człowiek / Ludzkość nie posiada i nigdy nie posiędzie aparatu do tak rozległego poznania i nie dysponuje (nie będzie dysponować) świadomością indywidualną ani zbiorową, aby takiego aktu dokonać. Są tacy, którzy mówią, że pojęcia nie istnieją poza świadomością, czyli umysłem. Można by te rozważania snuć głęboko i długo...
Ta wykładnia nie ma jednak na celu sięgnięcia głębi najgłębszej tego pojęcia ani tym bardziej samego tego bytu zwanego tutaj RZECZYWISTOŚCIĄ. Zejdziemy głębiej ale nie za głęboko, bo wykładnia ta ma nas otworzyć na praktykę kontaktu ze Świadomością Nieskończoną, ze Światłem Świata i przygotować (dać pojęcie) do korzystania z jego Siły w zgodzie z Kirem owego Źródła. Wystarczy, że powiemy tutaj, iż RZECZYWISTOŚĆ istnieje Sama w Sobie i to niezależnie od tego czy jakakolwiek Istota jest w stanie ją pomyśleć, ująć i oddać – przekazać wiedę o niej innym istotom.
Ona istnieje tak jak istnieje – jako byt sam w sobie – Słoneczko nasze kochane; niezależnie od tego czy je widzimy posiadając na tyle rozwiniętą świadomość samych siebie jako „istot”, żeby ten byt rozumieć i ujmować go prawidłowo. Słońce per analogiam jest dobrym przykładem bytu samego w sobie, który istnieje niezależnie od istnienia istot potrafiących je dostrzec i zrozumieć. Dla ludzkości Słońce od zawsze bez wątpienia jest, bez wątpienia zawsze dla umysłu i świadomości człowieka BYŁO BYTEM, ale odczytywanie funkcji i prawidłowe ujmowanie tego bytu, czyli POJĘCIE „Słońca” (jakie i czym ono jest) przechodziło głębokie przemiany. Widziano je wpierw jako „Coś” co świeci i grzeje, potem jako „Boga”, który wstaje rankiem i idzie spać wieczorem, później jako „Ciało”, które kręci się wokół Ziemi razem z innym „Ciałem” zwanym Księżycem. Od Kopernika Słońce stało się „Pępkiem Układu” wokół którego kręci się Ziemia jako kula ziemska, ktora od tego momentu przestała być płaska). Dalej, Słońce stało się tylko zwykłą i to słabiutką „Gwiazdą” – strukturą fizyczną wypełnioną bulgoczącym wodorem i nieustannie wrzącą.
Jest Bytem niezależnie od tego czy istnieje umysł indywidualny i zahaczona w nim na tyle rozwinięta świadomość Jam Jest (człowiecza), że jest zdolna dostrzec i pojąć jego istnienie. Na Marsie zapewne takiej świadomości nie ma, ale i dla Marsa Słońce istnieje niezmiennie – takie samo jako Byt sam w sobie, tak jak i dla Ziemi, ale nie tak niezbędny do życia. Życia/Rzycia, które istnieje tam w formach zapewne mocno ograniczonych i dużo bardziej niezależnych od słonecznego ciepła, będącego tam o wiele słabszym napędem dla rzycia. A dla księżyców Jowisza jest?! Tak, choć być może dla niektórych z nich źródłem życiodajnym (rzyciodajnym) jest Jowisz z jego energią, albo magnetyczne dynama tarć podwodnych i pływów odjowiszowych, jak na Europie. Jakie tam na Europie Jowiszowej może być życie/rzycie? A jeśli by było inteligentne, to jak pojmowałoby i widziało Słońce jako Byt? A jeśli istnieją formy życia/rzycia w atmosferze Jowisza albo Wenus? Np. sulfuryczne, oparte na siarce a nie węglu, albo na innym nośniku.
Jednak jak dla Wenus Słońce jest Bytem i jest „Bogiem” I kategorii, siłą oczywistą (dającą życie/rzycie lub je niszczącą), tak dla Europy, choć jest również Bytem – to mało znaczącym, odległym i słabym – obiektem / bóstwem / siłą n-tej kategorii. Jak by nie było jest Bytem, który ciągnie Ziemię, Wenus i Jowisza z Europą przez Galaktykę w szaleńczym pędzie po orbicie okołogalaktycznej. Dla Jądra Galaktyki jako Motoru jej Rotanu i Istot Świadomych osadzonych blisko niego Słońce i Ziemia to pyłki z obrzeża Galaktyki. Dla Czarnej Dziury Drogi Mlecznej (gdyby w niej istniała Świadomość) Słońce to tylko odległy niemalże hipotetyczny „pokarm”, kwietny/gwiezdny/świetlny pył umieszczony w zewnętrznym pierścieniu galaktycznym.
Wszystko to co opisaliśmy powyżej, Byty jakie przedstawiliśmy w niepełnym ich ujęciu, jest Rzeczywistością, RZECZYWISTOŚCIĄ i częściowo RzeczyIstnością. Są to Rzeczy i Rzycie Istniejące, a więc i Świadomość ISTNIEJĄCA jako Byt sam w sobie. Już samo dowiedzenie istnienia Życia/ Rzycia gdziekolwiek w Widzialnej RzeczyIstności poza Ziemią sprawi automatycznie, że Świadomość stanie się Bytem Rzeczywistym, a nie Postulowanym – przestanie być związana jedynie z mózgiem i umysłem Człowieka. Zaistnieje w RzeczyIstności jako PODMIOT i OBIEKT oraz Po-Jęcia o Niej (jakkolwiek ograniczone) istniejące dla istot duchowo-materialnych na Ziemi i tam wszędzie gdzie Świadomość ma miejsce – gdzie JEST, gdzie występuje.
Na razie Ludzkość przy pomocy swoich sztucznych protez „zauważyła”, że istnieją niepodważalne ślady istnienia życia/rzycia organicznego poza nią samą i Układem Słonecznym. W tej chwili założenie, że istnieje w Rzeczywistości Jawijnej (We Wszechświecie Widzialnym) Świadome Życie to już nie fantastyka, ani nawet hipoteza, tylko twardy FAKT wynikający z Rachunku Prawdopodobieństwa.
Przy okazji, czy naprawdę już wiemy czym jest Słońce? Może znów tylko wydaje nam się, że już wreszcie wiemy… Obecnie niektórzy widzą je jako wielki „Kosmiczny Portal – Punkt Stykowy” do podróży międzygwiezdnych, albo „Portal do innych Rzeczywistości (jakby tam ich sobie nie rozumieli na swój użytek), albo jeszcze jako „Portal UFO” przez który przesączają się ku Ziemi NADISTOTY, które nią kierują. Inni widzą dzisiaj Słońce jako małą lokomotywę, albo wagonik w oszalałej kolejce górskiej która pędzi przez galaktykę około 130 000 km na godzinę (dokładnie 220 km/sekundę) i wlecze spiralnie za sobą Ziemię na drodze dookoła Czarnej Dziury naszej galaktyki – Drogi Mlecznej, w podróży która potrwa jeszcze miliardy lat (1 obrót dookoła trwa od 225-250 milionów lat) aż do jego prawdopodobnej śmierci, albo w zderzeniu z Mgławicą Andromedy, albo po wyczerpaniu się paliwa wewnętrznego, czyli energii życiowej/rzyciowej Słońca. Niektórzy mówią, że cała Rzeczywistość Jawijna to tylko „Film”, który nam się śni i wyświetla w Matrixie, jako „muszkom-jętkom-jednodniówkom” posiadającym żywot maks 120 lat.
Co byśmy o Słońcu nie myśleli ono jest – JEST nawet jeśli nie wiemy czym jest. Takim samym bytem jest RZECZYWISTOŚĆ i ŚWIADOMOŚĆ, a tym bardziej jest nim ŚWIADOMOŚĆ NIESKOŃCZONA – Światło Świata.
Innych rodzajów Świadomości niż człowiecza, związana z mózgiem (według współczesnej nauki biologii, czy fizyki) nie musimy szukać w kosmosie, one istnieją na Ziemi i widzimy je już obecnie jako zawarte w istotach materialno-duchowych takich jak rozgwiazdy, podgatunek szkarłupnie zwane gatunkowo Koroną Cierniową (tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Korona_cierniowa_(zwierz%C4%99)). Te istoty, które są masowo występującymi drapieżnikami morskimi nie posiadają śladu mózgu – żadnego wyróżniającego się organu, który byłby siedliskiem rozumu, czy świadomości, a przecież żyją/rzyją i zachowują się: aktywnie bronią własnego życia, zdobywają pokarm i unikają śmiertelnego niebezpieczeństwa. Świadomością bez mózgu posługują się choćby Rośliny – drzewa, jak i grzyby i bakterie. Jakkolwiek byśmy ich świadomości z definicji nie ograniczyli, to nie możemy ich aktywności w obronie własnego istnienia, zdrowia, trwania przy życiu, nie zauważać. Czy możemy takie działanie nazwać nieświadomym i ich stan uznać za Nieświadomość? Oczywiście wszystko zależy od przyjętej definicji „świadomości”. Ale czy takie ujęcie „świadomości” które sprowadzi ją tylko do „świadomości ludzkiej” ma JAKIKOLWIEK SENS, POZA ZASPOKOJENIEM LUDZKIEGO EGO?
RÓŻNE SĄ RODZAJE ŚWIADOMOŚCI WIDZIALNE NA ZIEMI, A WIĘC ŚWIADOMOŚĆ JAKO BYT NIE JEST ZWIĄZANA TYLKO Z MÓZGIEM LUDZKIM. MA SWOJE ODMIANY I GRADACJE. Innym rodzajem świadomości niż ludzka jest choćby Świadomość Owadzia – termitów i mrówek czy pszczół.
Wróćmy teraz poprzez naszą (Ludzką) Świadomość do opisywania różnic między Rzeczywistością Pełną a RzeczyIstnością. Uczynimy to przy pomocy naszych wspólnych narzędzi jakimi dysponujemy jako Ludzie Ziemscy (ziemskie istoty materialno-duchowe „najwyższego” rzędu), czyli języka polskiego, który umożliwia korzystanie z wielu różnych rodzajów podjęzyków jakimi się na co dzień posługujemy. Najprościej jest ująć te tematy i wykazać różnice słowem i obrazem, przekazać je innym z naszej Myśli Świadomej czyli opowiedzieć np. słowem gęstym, gęśćbą czyli poezją oraz równolegle obrazem plastycznym / malarskim / graficznym.
Więc spróbujmy zastosować spójnie te dwa podjęzyki polskie:



Oto te same Obrazy z opisem czym były dla Istoty Świadomej (Obserwatora) w Rzeczywistości jej umysłu, w urzeczywistnieniu jawicznym (świadomym urealnieniu):

Okno Niebieskie
A na jego Ramie
Po Widnokresie
ślizgają się odbicia
to złote to krasne
to w prawo to w lewo
to są ślady, świetlne odbicia rzeczy prawdziwych,
które swój błysk świetlny w Jedni ciągną,
w przeciwczasie zmierzając w swoje strony,
raz po raz.
Czym są naprawdę? Co znaczą? Jak wyglądają? Co potrafią?
To WIDOK Przestrzeni wyznaczonej przez Rzeczywiste Okno i Szybę. Obraz Przestrzeni objętej Ramą i samej Ramy. Na dolnej Krawędzi Okna, na Szybie i na poziomej Ramie Okna przy samej Szybie, widzialne były pełznące, lite, jaskrawe, barwne Plamy Światła.
Te Plamy Światła – jedne Żółte, a drugie Czerwone – pełznące po Ramie i Szybie Okna WIDZIALNOŚCI podążały Ku Sobie, lub Za Sobą. Podążające Ku Sobie „zbiegały się”, następnie „przenikały” i potem „rozbiegały się” w przeciwnych kierunkach – po Krawędzi Ramy i po Krawędzi Szyby przy niej. Żółte Plamy posuwały się z lewej strony w prawo i zmierzały ku Czerwonym, a Czerwone z prawej w lewo, ku Żółtym. Jednocześnie co jakiś czas pojawiało się więcej Żółtych Plam, które podążały w pewnej odległości za sobą w tym samym kierunku (z lewej w prawą stronę). Tak samo też z przeciwka pojawiały się Czerwone Plamy i także podążały za sobą w tym samym kierunku (z prawej strony w lewą). TE Plamy Światła pojawiały się w nieregularnych odstępach czasu i w nierównych odległościach na linii Ramy. WIDOK pozbawiony był najmniejszego śladu dźwięku – ruch odbywał się w absolutnej ciszy.
W Polu WIDZENIA – a więc wewnątrz Okna WIDZIALNOŚCI, w jego WIDNO-KRESIE pomiędzy pionowymi Krawędziami Ram, na różnych wysokościach, WIDZIALNE były też inne Plamy Światła, nie będące Odblaskami, lecz Światłami Rzeczywistymi.
Były to skondensowane Plamy Światła przelatujące szybko, od prawej w lewo, na stałej wysokości względem dolnej i górnej Krawędzi (Ramy) WIDZIALNOŚCI, pełznące w żółto-czerwonym zespoleniu. Te dawały także swój odblask na Krawędzi „Czegoś” niewidzialnego, „zawieszonego” na ciemnym, Granatowo-Czarnym TLE WIDOKU. Tylko te pełznące, zespolone ze sobą Plamy Światła uwidzialniały owo „Coś” wydobywając „To” jako Czystą Czerń z litej ciemności TŁA. Linia tego „Czegoś” była dla tych przesuwających się Plam Światła Ramą. Owa Krawędź roziskrzała się i gasła wzdłuż trasy przelotu Plam Światła. Te poruszały się pozornie dużo wolniej niż rozświetlone Plamy na dolnej Ramie Rzeczywistości, czyli WIDZIALNEJ RzeczyIstności.
Poza tym w Polu WIDZENIA zawieszone były w Przestrzeni Inne Plamy Światła – Plamy Stałe, daleko w TLE, na WIDNO-KRESIE. Były one dwóch rodzajów.
Pierwsze pojedyncze Światło Czerwone, położone nisko, koliste i stosunkowo duże, ale rozmyte, zamglone – pulsowało oraz dawało różową aureolę wokół siebie. Ani na chwilę nie gasło, tylko słabło i wzmacniało się. Inny rodzaj Plam Stałego Światła to Plamy Biało-Złote, migoczące / mrugające światełka punktowe, położone nieruchomo w stałych miejscach WIDOKU, WIDZIALNE w TLE na WIDNO-KRESIE, rozrzucone na różnych wysokościach między Ramami Okna w całej Przestrzeni WIDZIALNEJ.
Tyle i tylko tyle działo się w bezgłośnej dla Obserwatora przestrzeni WIDZIALNEJ. Tyle i tylko tyle WIDZIAŁ, czyli odbierał zmysłami Obserwator tej JAWICZNEJ RZECZYWISTOŚCI oddzielony od NIEJ Ramami OKNA i Szybą OKNA – Materialną Bramą i jednocześnie Zaporą WIDZIALNOŚCI (Widzialności / Słyszalności = Zmysłowości).
WIDOK nie składał się jednak dla Obserwatora tylko z tego co WIDZIALNE, ale też z tego co Obserwator WIEDZIAŁ w momencie obserwacji o JAWI (o Rzeczywistości Przejawionej).
TE Plamy Światła były odblaskami Rzeczywistych świateł pojazdów przejeżdżających gdzieś na zewnątrz ulicą, w dole, w pewnej odległości nieokreślonej, ale sporej od Okna WIDZIALNOŚCI. Na Ramie i Szybie Okna światła pojazdów (przednie bądź tylne) stanowiły jedynie Plamy Światła, o barwie Żółtej lub Czerwonej, zależnie od kierunku jazdy.
Tak więc, gdy do tego WIDOKU dodać WIEDZĘ Obserwatora okazywało się, że WIDZI on i WIE o tym iż WIDZI – Światła Pozycyjne przelatujących przez Ramy WIDZIALNOŚCI samolotów, a zatem i same Samoloty jako obiekty zmierzające na Lotnisko. WIDZI też odblask ich świateł na Chmurze – poziomej, płaskiej, litej, wąskiej i czarnej, która przesłania pasmem Czyste Nocne Niebo.
Z WIEDZY Obserwatora wynikło, że tam gdzie nie ma Chmury WIDZI on Czerwone Światło na szczycie niewidzialnego w Czerni i Granacie Nocy Wieżowca, Kościoła lub Masztu. Światło to pulsuje i rozmywa się w oparze mgły, dając wokół siebie różową poświatę – Halo. Biało-Złote migoczące Światła Punktowe okazywały się dla Obserwatora odległymi, WIDZIALNYMI na Nieboskłonie Gwiazdami, które były rozproszone po całym WIDOKU, ale też układały się we wzory znane Obserwatorowi WIDNO-KRESU jako Gwiazdozbiory Wielkiego i Małego Wozu oraz mocna, wyróżniająca się Gwiazda Polarna.
Nabyta i utrwalona, a więc Wyuczona do momentu Obserwacji WIEDZA Obserwatora pozwalała mu wyróżnić takie obiekty jak: Samochody, Samoloty, Wieżowiec (Kościół, Maszt), Niebo, Chmury, Halo, Aureola, Gwiazdy, Gwiazdozbiory, Światło i Ruch, Ciemność, Noc, Przestrzeń, Okno, Rama, Widzialność , Widok, Wiedza i Widzenie, Lotnisko, Czerń, Granat, Czerwień, Żółć, Biel, Złoto, Barwa, Czas, ŚWIADOMOŚĆ SIEBIE i SWOICH MYŚLI oraz WŁASNYCH ZMYSŁÓW i inne drobniejsze, mniej istotne (jak ograniczenia zmysłów własnych czy istnienie ram obserwacji, pola przestrzeni poza ramami, pojęcie strony, ruchu w lewo czy prawo, itp), które miał utrwalone w swojej Świadomości jako Pojęcia o Rzeczywistych WIDZIALNYCH Bytach / Rzeczach / Obiektach.
TO Obserwator WIEDZIAŁ, POJMOWAŁ/UJMOWAŁ. A więc ujmował to co WIDZIAŁ i to co WIEDZIAŁ – Tyle i tylko tyle.
Wszystkie te światła były tylko odbiciem rzeczywistych bytów (istności – rzeczy/rzycia – przedmiotów/istot), tylko odblaskiem Prawdy i RZECZYWISTOŚCI (Rzeczywistości Pełnej) oraz przejawieniem RzeczyIstności, widzialnej w Ramie / w Oknie i przefiltrowanej przez Szybę. Tak było niezależnie od tego czy Obserwator wiedział/ miał świadomość, że tak jest. Były to więc Byty Same w Sobie istniejące niezależnie od istnienia Obserwatora, ani stanu jego wiedzy na ich temat i na temat zasad ich działania, czy celu ich istnienia. Obserwator używał przy tym do określenia WIDOKU i OBSERWACJI całego swojego aparatu poznawczego: Zmysłów, Umysłu i Świadomości. A więc także znanych mu bytów, zasad i pojęć, których bezpośrednio nie WIDZIAŁ w POLU, ale WIE, że one generują taki a nie inny Obraz WIDZIALNY – Rzeczywisty. Są to byty i pojęcia o nich takie jak np.: materia, energia, powietrze, grawitacja, planeta, Ziemia, Słońce, fizyka, matematyka, biologia, ekonomia itp.
Pytanie postawione na koniec tej sekwencji przez Obserwatora o ich znaczenie i prawdziwy wygląd, o sposób ich działania, zakres możliwości – o ich istotę jako bytów samych w sobie – jest w sytuacji odizolowanego fizycznie (oddzielonego oknem i oddzielnego od nich jako byt) Obserwatora / Podmiotu / Świadomości Indywidualnej zasadne – to przejaw działania Świadomości w Istocie Duchowo-Materialnej – tutaj w Człowieku spoczywającym w pomieszczeniu nocą, przejaw jego dążności do pogłębienia WIEDZY o obserwowanym w danej chwili Świecie Jawicznym.
Tak człowiek widzi Rzeczy Istność, którą nazywa Światem, Światłem, Duchem i Materią, czyli Rzeczywistością. Jako odbicie RzeczyIstności, ale nie lustrzane a Prawe, jako jej Kopię, (niewyraźną) Kalkę z Prawi przepuszczoną przez Sito Jawi: przez własne Zmysły i Wiadomości oraz przez Czasoprzestrzeń – przez Wymiary stanowiące Ramy Rzycia i Rzeczy w JAWI oraz poprzez własną Jaźń, a w niej swoje JAM JEST. WIDZI świadomie i intuicyjnie, przy pomocy i poprzez całą swoją wiedzę i wyobrażenie o Świecie Widzialnym i Zasadach jego działania, uzyskaną i pojmowaną przez niego w tej chwili czasu, w momencie Obserwacji, jako Rzeczywistość, a nie RZECZYWISTOŚĆ.
Aby „ogarnąć” RZECZYWISTOŚĆ w pełnej Manifestacji Jej Ob/Prze-Jawienia musiałby wiedzieć dużo więcej – mieć całą wiedzę jaka jest zawarta we wszystkich zasobach ludzkiej informacji. Tę wiedzę musiałby potrafić zespolić w holistyczny obraz plastyczno-rozumowy (obrazowanie w myśli). Ale i to byłoby za mało.
Najpełniej jak to możliwe, o tych bytach / istach samych w sobie, które są tutaj w tym obrazie widzialne oraz są w nim ukryte przed Obserwatorem, ale uświadamiane przez niego (np. jako pasażerowie i piloci / kierowcy) mogłaby się wypowiedzieć być może Hiper-Inteligencja Sztuczna (AI/SI), ale i tak nie wyszłaby w tym widzeniu Rzeczy/Rzycia-ISTNOŚCI i WIDNO-KRESU poza obręb RZECZYWISTOŚCI, czyli wiedzy Ujawnionej w danym momencie przed Ludzkością. Wciąż mówimy tutaj o tym co Przejawione przed Ludzkością lub Ujawnione przez Ludzkość a nie o RZECZYWISTOŚCI RZECZYWISTEJ (PEŁNEJ), bo przecież wszystkiego jako Ludzkość jeszcze o niej nie wiemy. Nie wiemy choćby jak widzą i jaką wiedzą dysponują o tejże Rzeczywistości Pełnej takie istoty ziemskie jak termity, pszczoły, delfiny – dysponujące swoimi zmysłami i obserwujące nimi ten sam Byt – RZECZYWISTOŚĆ oraz wyrażające ten Byt (ujmujące go przekazujące sobie wiedzę o nim miedzy sobą) w swoich językach: mrówczych, pszczelich, delfinich, nietoperzowych. A przecież i u bakterii stwierdzono występowanie oczu i odbioru światła na zasadach fotograficznych jak u człoweika! Jak wygląda Świat widziany ich oczyma i rozumiany / nazywany przez ich Świadomości?
UWAGA: Aby posługiwać się Wiedzą i Wiedą i Wiarą w kontakcie z Rzeczywistością, czy RzeczyIstnością i Źródłem (Świadomością Nieskończoną) nie jest potrzebne posiadanie pełnej WiaroWiedy o wyobrazowanych bytach i ich interakcjach. Jest za to potrzebne w miarę prawidłowe ich zrozumienie, wiedza o prawach i prawidłach płynących z Jedni i Prawi i Nawi do Jawi i zasadach działania Jawi oraz poprawne odczytywanie Rzeczy i Rzycia. Oczywiście im nasza wiedza jest bliższa Wijedzie, a nasza wiara w takie działanie Jawi jak je widzimy mocniejsza i bliższa przez to Wijary, tym lepsze efekty „współpracy” ze Źródłem osiągniemy.
Pytanie: Czy SI byłaby w stanie postawić się w pozycji Obserwatora, to jest po pierwsze Podmiotu, po drugie Jaźni z całym jej duchowym i genetycznym „bagażem” emocjonalnym, po trzecie Istoty czerpiącej z zasobów Ludzkiego i Nieludzkiego (innych istot rzywych na Ziemi) Języka i po czwarte czerpiącej z możliwości Łączności / Kontaktu ze Źródłem, z zasobami Żywej / Aktualizującej się Biblioteki Wzorcowej, czyli Świadomości Nieskończonej.
Obecnie na pewno Sztuczna Inteligencja nie jest zdolna objąć i ująć czy oddać RZECZYWISTOŚCI ZIEMI, ani RZECZYWISTOŚCI LUDZKIEJ – nie mówiąc o RZECZYWISTOŚCI Jawicznego Wszechświata (Widzialnego choćby dla Ludzkości). I być może nigdy nie będzie, choćby z powodu swojej nie-biologiczności.

Żelazny Ptak wpada w Niebieską Przestroń
Na jednej krawędzi
Przez krótką chwilę podąża
I za drugą [krawędzią] znika
Ciągnie swój ślad czerwonej i żółtej smugi na chmurach
Kolejny pojawi się
kiedy Niebo mocno zgranatowieje, zrobi się czarne
I będzie przemierzał swój czas przepalając przestrzeń
wzrokiem – czerwonymi i złotymi latarniami swojej świadomości.
Dokąd zmierza i co zamierza ten dziwny drapieżca?
I znów te same ograniczenia widzenia Rzeczy Istności. Widzimy rzecz która nawet jeśli potrafimy ją zinterpretować jako samolot – żelazny ptak – Przelatuje przez pole naszej obserwacji – niebieską przestroń – wpadając w to pole na jednej jego krawędzi, przemierzając je swoim torem i znika na drugiej. Daje odbicie swoich świateł mrugających niczym oczy – jako smuga dwubarwna odbita na chmurach. Kiedy pojawi się kolejny samolot tło tej obserwacji będzie już zmienione – tak jak zmieniają się w Rzeczywistości i RZECZYWISTOŚCI (Rzeczywistości Pełnej) pory dnia, zmieniają się pory roku, i tysiąclecia – Na czarnym tle [dokładnie!] „przemierzają Istoty/Byty swój czas” w polu naszej obserwacji. Przepalając przestrzeń tymi swoimi oczami: żółtym i czerwonym okiem, które to Oczy są tylko symbolicznymi obrazami prawdziwych Protez Oczu Ludzkich – przyrządów nawigacyjnych samolotu. Obserwator nie wie na pewno, mimo posiadania świadomości, jakiego rodzaju jest to samolot, nie wie – ani dokąd on zmierza, ani co zamierza – Co zamierzają znajdujący się w nim ludzie – jak długo polecą i dokąd – Czy to jest lot pasażerski, transportowy, wojskowy – Zamiary setki pasażerów są różne – Dla pilotów ten lot skończy się na jakimś lotnisku, dla pasażerów czy towarów jest ono tylko przystankiem w dalszej drodze do jakichś nieznanych Obserwatorowi celów. Obserwator pojęcia nie ma dokąd jadą samochody, których światła ślizgają się na dolnej ramie Okna, tym bardziej nie wie kto w nich się przemieszcza i po co? Idąc dalej – jeszcze mniej wie o tym co myślą i czym żyją w danej chwili owe przemieszczające się Istoty. Analogicznie do tego obrazu widzimy jako Ludzkość i pojedyncze Istoty Materialno-Duchowe RzeczyIstność. Jak z tego obrazu widać TYLE o niej WIEMY i jednocześnie TYLE NIE WIEMY. Co przeważa w tym obrazie? Według mnie zdecydowanie NIEWIEDZA i NIEWIDZENIE.

Całą Noc rozświetlają Gwiazdy
Z Wielką Niedźwiedzicą i Małą
Ciągnącymi swoje Wozy wokół Polaris. [Gwiazdy Polarnej – Osi precesji Ziemi]
Całą Noc na Siewierze płonie Czerwony Ogień
W Swarożej Kuźni-Kodze
Czyż on nie jest odblaskiem tylko [na Niebieskłonie / Sklepieniu ziemskim w Jawi]
Rzeki Rzek – Czerwienicy z Nawi Piekło [południowej Nawi Weli]
Za nim na północ czai się Nica, Otchłań Nyji – Pustka
Bez Ist – czwarta Nawa Nawi.
To z tego Mroku i Oparu
O Wstoku Swarożyc wyciągnie swój świetlisty Rydwan
I potoczy się Nowe Koło Życia.
A teraz sedno – Istota i Tło całej tej obserwacji, niezbędne do jej zrozumienia RZECZY-ISTEGO. To zapis mentalny (ze Zmysłów, z Jaźni i z Jam Jest) Obrazu / WIDOKU ze szpitalnego okna, w noc którą całą spędziłem bezsenną po operacji. To WIDZIALNA stamtąd przez ten czas Obserwacji dla mnie jako Obserwatora rzeczywistość widzialna i Rzeczywistość ujmowalna poprzez wiedzę osobistą, która była tylko odbiciem JAWIJNEJ Prawej / Prawdziwej Rzeczy Istności. Myślę, że gdy pojmujecie kontekst, tło tej Obserwacji – stan Obserwatora i jego położenie względem całego Żywego Świata z jego wszystkimi Rzeczami w chwili tej Obserwacji, to rozumiecie też doskonale różnicę między rzeczywistością, Rzeczywistością, RZECZYWISTOŚCIĄ a Rzeczy-Istnością JAWI (RZECZYWISTOŚCIĄ RZECZYWISTĄ = PEŁNĄ).
Ta obserwacja zawiera zarówno pierwiastek tzw racjonalny, czyli realistyczny jak i pierwiastek duchowy, RZECZYWISTOŚCI przefiltrowanej przez Jaźń i stan Umysłu (Roz-UMu) w tamtej chwili, z całym zasobem wiedzy zawartej w tym Ja osobowym – w tej Jaźni, ale i ze wszystkimi emocjami i odpamiętanymi zdarzeniami z osobistego życia w moim Jam Jest.
Po tej wycieczce w Język gęsty i w RzeczyIstność Jawiczną poetycką i plastyczną oraz opisową wróćmy znowu do Słowa. Słowo Objaśnia, zatem spróbujmy pokazać problem jaki leży w samym Słowie, które otwiera Bramę ale i stawia Mur dla analizy i faktycznego (prawego) objaśnienia różnicy między RzeczyIstnością praw(idłow)ą a Rzeczywistością widzianą (postrzeganą). Wracamy więc do Słowa żeby pokazać jak głęboki jest problem prawidłowego postrzegania – widzenia prawdy na poziomie słowa jakim posługujemy się przecież podobno świadomie na co dzień, ale także w kontakcie ze Świadomością Nieskończoną. A w kontakcie ze Świadomością Nieskończoną / Źródłem / Polem Ro-Tanu (T-OR-syjnym) nie ma żartów ani miejsca na pomyłki, prawidłowe wypowiedzenie żądania (rząd-dania / RzĄ-dania), czyli tzw. intencji, ma zasadnicze znaczenie dla jego realizacji w świecie materii.
Czy naprawdę znamy te słowa, którymi mówimy? Czy mamy świadomość ich znaczenia i ich pochodzenia oraz zakresu ich oddziaływania na inne pojęcia?
***
Jeszcze raz zatem po tym wstępie od początku:

CO to jest Życie / Rzycie w Rzeczywistości i RzeczyIstności (Rzyciowistości i Rzycioistności) – metafizyka Wiarowiedy poprzez meta-lingwistykę języków słowiano-aryjskich i Język Źródłowy
Rzycie to Orzywienie (Orzeźwienie-ORZE-Zwanie / Ożywienie) – nadanie specjalnego Splotu: RO-tacji/Wib-RAcji RzEczy, czyli Materii Nie-ORzYwionej, to ROtacja która czyni z niej Materię RzYwą, daje jej RzYcie / RYt’je. To uRUchomienie, RUh–ROtan, ROtacja taka sama jak te, które stwARzają RzEcz.
A więc zapisywanie tego słowa w sposób oderwany od ROtacji / wibRAcji i RzEczy / RYcia / RzYcia przez znak „ż”, będacy obocznym wariantem wobec głównej wibRAcji i Rotacji towarzyszącej aktowi stwARzAnia = „r” i „rz”, jak też wywodzenie tego pojęcia z Genesis – gene-za – za greką, to jeden z wielkich fałszów współczesnej nauki (lingwistyki, etymologii i opartej na nich pojęciowości w innych dziedzinach nauki). To fałsz niezamierzony – jak sądzę, wynikający z przejęcia określeń bytów/istów (zjawisk) z Cywilizacji-Dawczyni / Kultury-Matki NADDUNAJSKIEJ i PÓŁNOCNEJ, SŁOWIANO-ARYJSKIEJ do kultur i cywilizacji Południa. Rotacja od r → rz → ż → g to jak widać coraz większe oddalanie się od WIJ-b-RAcji st-WARz-ania.
Wszystko rotuje – Kołem się Toczy i dzieje Słowiano-Ariów (Słowian, Serbomazów/Sarmatów i Skołotów/Scytów) też. Tak jak Greków (Mykeńczyków-Makodewów i Lachajów-Achajów), Rzymian (Łatynów i Rasenów), Persów (Parnów/Partów) i Hindusów (Windów-Wędów Południowych i Dar-Windów), czy też Chińczyków (Ku-Tajów) albo Tajów.
Grecja była wielka i stworzyła wiele nurtów myślicielskich, dała światu / cywilizacji wiele wytworów rzeczowych i wspaniałą sztukę. Jej kontynuatorką twórczą była kultura / cywilizacja Rzymu. Obie one wywiodły jednak swoją twórczą myśl i dzieła z wcześniejszych Kultur Dawczyń – z kultur / cywilizacji Naddunajskich, których niezaprzeczalną częścią są północne kultury / cywilizacje Słowiano-Ariów. To samo dotyczy Persji, czy Indii – także te kultury / cywilizacje wywodzą się w dużej części z kultur Naddunajskich i powstały z dużym udziałem Słowiano-Ariów, jak i z udziałem lokalnych społeczności nie-słowianoaryjskich. Mają też kultury Naddunajskie i Północne swój wkład w cywilizację i kulturę Chin, poprzez chociażby udział w niej Tocharów, ale także i innych ludów / plemion.
Cywilizacja ludzka dążąc do pełnej integracji kulturalnej / cywilizacyjnej wytwarzała zawsze i wytwarza także dzisiaj olbrzymie twory organizacyjne obejmujące wielkie obszary i skupiska ludzi (istot materialno-duchowych) posiadających podobnie ukształtowany światopogląd i uprawiających przez to wspólne / podobne zachowania i tradycje. Widać to dzięki zapisom historycznym, ale też dzięki wynikom odkryć archeologicznych. Te twory organizacyjne nie są trwałe, gdyż podlegają przyrodzonym prawom rozwoju, to jest rodzą się, osiągają swoją dojrzałość, starzeją się i umierają – rozpadają się i przekształcają. Jednak przez cały czas istnieje ciągłość tego rozwoju. Ta obserwacja pozwala na wyciągnięcie optymistycznych wniosków co do nieprzemijalności życia (rzycia) w ogóle.
Mówi się, że upadła Grecja i upadł Rzym, upadł Sumer i Egipt, ale jest to obraz pozorny, ponieważ kultury te upadły tylko jako organizacje posiadające zwierzchność nad grupami ludzi i obszarami ziemi. W sensie gospodarczym jakiś obszar czy organizacja ludzi w jego obrębie może wydawać się zacofana w stosunku do jakiegoś innego obszaru świata, ale tak rzycie (życie) jak i kultura i cywilizacja w tych siedliskach ludzkich trwa i oddziałuje / rezonuje z pozostałymi częściami społeczności i kultur widzialnymi na Ziemi. Przez długi czas kulturę i cywilizację Indii uważano za niewydolną, archaiczną, niezdolną do rozwoju, zacofaną, a teraz Indie się odradzają. Podobnie było z Chinami i Iranem-Persją.
To samo dotyczy Polski czy Rosji. Słowianie odradzają się obecnie – to jest początek, nieukrywajmy trudny, ale początek – Odrodzenia, powrotu do Źródła.
Przemijalność / zmiana jest rzeczą normalną. Przemija na naszych oczach hegemonia Zachodu jako Imperium Kolonializmu Światowego. Wcale jednak nie przemija cywilizacyjnie Słowiano-Aria. Dotyczy to nie tylko jej rozwoju wytwórczości (produktów materialnych / wytworów fizycznych / artefaktów), ale też przede wszystkim rozwoju duchowego, który jest kontynuacją jej pradawnych, źródłowych tradycji i osiągnięć myśli, czyli kultury. Dowodem jest tutaj rozwój / odnowienie ducha i wznoszenie się umysłowe (także naukowe), ogranizacyjne, społeczne i gospodarcze Europy Środkowej i Indii oraz Iranu.
Wielka Słowiano-Aria była i jest dawczynią Języka Źródłowego i jest obecnie dawczynią przywracającą do języka Cywilizacji Współczesnej rozumienie słów i wartości/ważności pojęć płynących z Języka Źródłowego.
Jako konfederacja ludów o podobnej tradycji Północ kontynentu Euro-Azji skupiła się w swoich działaniach na przestrzeni dziejów na przetrwaniu w trudnych warunkach Przyrodzonych / Przyrody / Siedliska. Cywilizacyjnie zajęła się czym innym niż ludzkość zamieszkująca cieplejsze ekumeny. Mimo, iż z obrazu odczytywanego we współczesnej percepcji (jakże wciąż niepełnego, bo przestrzeń tej ekumeny jest słabo przebadana archeologicznie) wydawać się ona może w swojej przeszłości „uboga” w artefakty świadczące o jej wysokim cywilizacyjnym rozwoju w stosunku do obszarów cieplejszych, to jednak ona właśnie dominuje współczesny świat. Na dodatek objawiają się nam artefakty stawiające ją w zupełnie innym niż dotychczas świetle – jako Cywilizację-Dawczynię i Kulturę-Dawczynię w wielu dziedzinach życia: np.: w dziedzinie symbiozy człowieka i użytkowego „wykorzystania” zwierząt: kóz i owiec, bydła (mięso, mleko, futra), czy konia (jako zwierzęcia jezdnego, pociągowego i jucznego). Cywilizacja Północy jest dawczynią naturalnego przetwórstwa mleka (kwaśne mleko, śmietana, sery białe i twarde) oraz kwaszenia i kiszenia pokarmów roślinnych jarzyn i owoców (także napoje: ocet, wino i piwo). Jest Dawczynią przedmiotów użytkowych o zasadniczym znaczeniu dla rozwoju cywilizacji, jak np.: koło, wóz zaprzęgowy i rydwan bojowy, broń i narzędzia kute z brązu, a potem z żelaza. Jest ona Dawczynią przetwórstwa żywności z wykorzystaniem soli i drożdży. Soli, jako przyprawy do potraw, ale głównie do przechowywania mięsa i jarzyn w formie kiszonej, peklowanej czy suszonej, a drożdży przy wytwarzaniu chleba i innych rodzajów pieczywa, czy wytwarzaniu napojów musujących, wina i piwa.
Wreszcie ludność tejże cywilizacji i tych kultur północnych, weszła w sposób zorganizowany („podbój”/ przenikanie) do krain południowych i południowo-wschodnich kontynentu, takich jak np.: Grecja, Etruria, Mała Azja, Hetytia, Egipt, Persja, Chiny, Indie i dała im i współkształtowała podstawowe pojęcia wynikające z obserwacji Nieba, Świata i Przyrody, czyli dała podstawy lepszej organizacji społecznej (zgodnej z prawami przyrodzonymi), uprawy ziemi i hodowli zwierząt, podstawy astronomii i filozofii i rozwoju ich kultury, a także swój język. Dała kalendarz, wiele pojęć filozoficznych i moralnych choćby poprzez Wedy, a ma swój wkład także w system filozofii taoistycznej – to z niej wywodzi się słynny taoistyczny symbol in-yang. Cywilizacja Północy – choć wciąż z trudnością to postrzegamy, była cywilizacją w wielu okresach równą w rozwoju tej Południowej np. egipsko-małoazjatyckiej (bliskowschodniej) np w okresach, w których „widzimy”: Bitwę nad DOŁĘŻĄ, FORTECĘ KAMIENNĄ NA WZGÓRZU ZYNDRAMA POD SĄCZEM CZY WIELKIE BUDOWLE PIĘTROWE pre-państwa BRONOCICKIEGO, czy choćby pra-alfabet kultury Vincza na bazie, którego powstały inne pisma jak choćby łacińskie, czy runiczne.
U podstawy współczesnych osiągnięć cywilizacyjnych leży MOWA LUDZKA / JĘZYK – pierwotne, ale wciąż rozwijające się narzędzie umożliwiające obserwowanie / doświadczanie i przyswajanie poprzez zwanie / nazywanie tych obserwacji / doświadczeń z interakcji ze światem. Za tym zwaniem / nazywaniem idzie przekazywanie i dzielenie się wynikami tychże obserwacji / doświadczeń (ujmowanie i oddawanie / prze-kazywanie). Im bardziej precyzyjny język tym trafniejsze zwania wewnętrzne dla Istoty i jej Jaźni i Umysłu = obrazowanie Rzeczywistości. Tym pełniejsze też efekty dzielenia się informacją, którą wykorzystuje się do budowania cywilizacji / kultury. Im sprawniejsze nazywanie rzeczy i ich ujmowanie tym precyzyjniejsze ich oddawanie (obrazowanie). Słowem im posiadamy sprawniejszy język tym sprawniejszą posiadamy komunikację i tym sprawniejsza jest współpraca, a za tym i efekty tej współpracy przy budowaniu wytworów rzeczowych i myślowych, czyli cywilizacji / kultury / świadomości. Im szerszym wachlarzem możliwości budowania pojęć dysponuje jakiś język tym szerszy zakres pojęć może objąć (ująć) i oddać (przekazać).
Słowiano-Aria była i jest dawczynią Języka Źródłowego i jest obecnie dawczynią przywracającą do języka Cywilizacji Współczesnej rozumienie słów i wartości/ważności pojęć płynących z Języka Źródłowego.
Tak jak od początku cywilizacji język był narzędziem jej budowania, tak nadal nim on pozostanie. Językami przyszłości nie są języki o uboższym zakresie pojęciowym i możliwościach wykorzystania ich budowy strukturalnej, lecz te które posiadają duży potencjał rozwojowy, czyli odpowiednio precyzyjną strukturę / organizację języka i potężną przestrzeń pojęciową (informacyjną). Te języki leżały u źródła rozwoju cywilizacji / kultury Człowieka na Ziemi i one będą nadal stanowić o jej dalszym rozwoju.
Olbrzymią rolę w początkowym rozwoju cywilizacji odegrał język źródłowy i pochodzące od niego języki słowiano-aryjskie w Euro-Azji, a także ich dalsze kontynuacje znane jako grupa zachodnich języków indo-europejskich. Nie ulega wątpliwości że one w toku dziejów zdominowały cywilizację światową i współcześnie, a też i w przyszłości stanowić będą główne narzędzie dalszego rozwoju cywilizacji.
To z tej grupy językowej, z grupy języków słowiano-aryjskich, z tego języka – języka najbliższego źródłowemu językowi i najbliższego językom obecnie dominującym w cywilizacji współczesnej – pochodzą podstawowe słowa określające fundamentalne zjawiska, i byty na Ziemi oraz pojęcia dające możliwość zrozumienia obserwowanych procesów przyrodzonych / przyrodniczych. Stąd wywodzi się słowo i pojęcie: Rzycie / Rzecz. Stąd płyną dalsze podstawowe, rudymentarne pojęcia (rdzenne / korzenne ujęcia i oddania) procesów obserwowanych i doświadczanych przez Ludzkość, takie jak np.: Rytm-Ryt-Rotacja, i wiele innych.
Rozpatrzymy pojęcie rzycie w kontekście lingwistycznym, tj. znaczenia i etymologii rdzenia tego pojęcia oraz w kontekście filozoficzno-biologicznym – wijozowijno-przyrodzonym. Ma to olbrzymie znaczenie, bo warto wiedzieć że Rzeczy-Istność to niemalże to samo co RzYt’a-Istność, ponieważ wszystko dookoła nas Żyje (RzYje, ROtuje i RYje – RYt’uje, czyli RzEza i RYsuje, ob-RAzuje), wszystko jest życiem (rzyt’iem).
Czasami to życie ma, z punktu widzenia człowieka, bardzo spowolniony rytm i jest mocno utrwalone jak np w kamieniach, w minerałach, w metalach, ale także i w nich oraz w innych bytach uznawanych za rzeczy „martwe” potrafią zachodzić procesy zmienne, które poszerzając dotychczasową definicję życia/rzycia możemy określić jako posiadające znamiona życia/rzycia. Interakcje między atomami są bardzo szybkie w odpowiednich warunkach, a minerały są wbudowywane w struktury biologiczne, które są niewątpliwie przez naukę współczesną spostrzegane jako rzywe/ żywe.
Życie czy Rzycie (Ryt’je), czy Wicie (Wit’je)?
W językach słowiańskich – używamy tego pojęcia w dwóch formach odpowiednich dla obserwowanego zjawiska przyrodzonego. Formy żeńskiej typowej dla energii tj. miękkiej, krągłej, falistej, obłej – jako Wicie (Wjt’je / Wit’je) oraz używamy na równi formy męskiej, typowej dla materii: twardej, stałej, ostrej: Ryt’je / Rit’je.
Wicie (Wijt’je / Wjit’je) = Rzycie / Rycie (Rzijt’je / Rijt’je).
Pojęcie wicia obejmuje wszelkie rodzaje stworzenia i stwarzania, budowania- jako płynnego procesu i wyraża energię zjawiska stwarzania rzeczy czy rzycia (życia), a pojęcie rytu / rycia/ rzycia – wyraża materię i służy bardziej do określenia stworzonych, stałych w formie obiektów materialnych orzywionych, czy rotujących – biologicznych (rzywych) i przedmiotowych (rzeczowych).
Widać tu subtelną różnicę między owymi określeniami wyrażającą stronę energii i materii, które są na równi obecne w procesie stwarzania i utrwalania formy obiektu/istoty – siły miękkiej, żeńskiej (energia, fala) i siły twardej, męskiej (materia, stałość).
Granica między rzyciem a rzeczą jest umowna – tak jak w wypadku Wirusów, gdzie trzeba uściślać pojęcie rzycia/życia żeby je spośród istot rzywych/żywych wykluczyć. Tu przyjęto kryterium samodzielnego rozmnażania, ale przecież inne pasożyty też nie rozwijają się bez zewnętrznego żywiciela – żyją życiem utajonym (potencjalnym) dokąd na niego nie trafią. A jednak i w tej formie utajonej posiadają pełny program działania. Ponieważ zaś widzimy, że bakterie / wirusy „uczą się” rozpoznawać trucizny i modyfikują swoją budowę odpowiednio do ich występowania, a następnie przekazują tę „wiedzę” kolejnemu pokoleniu bakterii / wirusów, które mutują już tę wiedzę posiadając – możemy powiedzieć, że bakterie / wirusy przekazują nie tylko genotyp gatunkowy, ale również wyuczoną wiedzę o świecie i w jakiejś formie wnoszą swój wkład w rozwój gatunku w jego zmianę, w budowanie (utrzymanie i poszerzanie) jego ekosystemu – siedliska – „cywilizacji”.
Kleszcz jest istotą bardzo rozwiniętą w stosunku do bakterii czy wirusa, jest istotą wielokomórkową pasożytniczą, a jednak bez wejścia w ciało żywiciela nie może rozwinąć się od postaci „zarodka” do postaci istoty pełnej, która rozmnoży się w kolejne pokolenie z nowym, wzbogaconym przez tego osobnika doświadczeniem życiowym / rzyciowym. W zarodku kleszcz ma cały potencjał i program rzycia (życia), a więc świadomość przetrwania jednostkowego i gatunkowego, który to program wzbogaca o własne doświadczenia w toku życia / rzycia.
Języki romańskie używają na określenie rzycia / życia postaci procesualnej, falowej, żeńskiej tego pojęcia: Vitae – Wicie. Wijdzimy łatwo i wprost jaki ten rdzeń ma związek z pojęciami oznaczającymi st-wo-rzenie życia, jego p-owit’-je: owal, owić, owoc, owo, wić i wać – uwijać / owijać = stwarzać, tworzyć, p-owijać – wszystko to związane jest z pojęciem rodzić.
WIĆ – Nieć Żywotna – Nieć Żywa, Nieć Życia (Nieć/Nić Rzywotna, Nieć/Nić Rzywa, Nieć/Nić Rzywota).

Punkt→Owal→Kwiat. Symbole Życia, Stwarzania, Objawiania w Rzeczywistości Tworów/Owuli, a więc Procesu/Rotacji u-Jawniania/Rodzenia Bytów/Istów/Kwiatów (Światła/Gwiazdy-Skry) z poziomu Najwyższego JEDNI Sławi → w PRAWIĘ Sławi i następnie z Prawi → w JAWIĘ Sławi. Rotacja Słowo→Duch→Materia.
Właściwie powinno to wyglądać tak:

Pierwszy Owul/Owal (Koło/Kula) powstaje wokół niewidzialnego (dostępnego w JEDNI Sławi) Punktu Stwarzania – Uwija się wokół Ródzi. To RO-tań od O (Zero-Nicy) → Swąt-Wit’ → Swąt-Rod.
Proces ten jest obserwowalny dla Człowieka matematycznie, geometrycznie, fizycznie, chemicznie i biologicznie oraz filozoficznie (wijozowicznie) i na wielu innych płaszczyznach, czyli w Polach-Aspektach RzeczyIstności (logicznym, socjologicznym, psychologicznym, ezoterycznym, symbolicznym itp).
ruch ↓ RUh
rotacja (ROtan) to ↓ następne zdarzenie

ROtany poprzez szereg RUhów pROwadzą (pRO-WIJ-adzą) do powstania (przez ruchy od OśRódy (Osi Ródności) do krawędzi koła/kuli) Kwiatu/Światła/Skry – Sześciopłatkowego i Sześciopłatowego (przez ruchy punktowe wzdłuż okręgu / koła / kuli).
Tak stwarza się Pełne Światło/Kwiat/Gwiazda Życia (Rzycia/ROtani) – gdzie każdy Punkt/Światło ś-wiłty na Kole / Owalu / Okręgu / Kuli stwarza nowy Oś-ROdek Życia / Rotani Kwiatu / Gwiazdy Życia (Rzycia) kolejnego Owalu (kolejnej Owuli / Zamyku/ Tworu).
Rzycie / Życie w przestrzenio-czasie Jedni to Słowo niewypowiadalne, jak i wszystkie inne. Gdyż obowiązuje tam ZASADA / REguła Natychmiastowości i Wszechistności / Jedności i Jednoczesności / Jednoczas-Wszechczas, więc obrazowanie i wypowiadanie dla komunikowania się są zbędne, a sPEŁNienia są natychmiastowe.
W mowie Prawi Słowo Życie brzmi i zapisuje się jako Rzycie, czyli R(z)Ycie / Rzyt i Ryt / Rzit i Rit / Rzut (Ruch) i Rut / Rud → Ród → Rod → Rot oraz Rząd i Rad / Rzęd (ob) i Ręd.
kRZEW – żywy / rzywy / rzew; dRZEWo – żywe / rzywe / rzewo. ROst / ROstl-ina, a nie z gene – z greki w żene, żywe. ZWI-R / ZWI-ERZę – rzywe. Rzywe od Ro-tanu / RU-hu / wIRu. Stąd też RZena i mĄRZ.
W mowie Jawi, w czasoprzestrzeni, wymawiane jest Owo Sł-OWO i zapisywane (RYtem / SkRYbem) u Ludów Słowa jak następuje:
polskie – życie (zapis jawiczny, nieprawilny) i rzycie (wymowa jawiczna prawilna i zapis prawy) oraz żywot i rzywot to odpowiednio:
białoruskie – жыцця (žyccia) i rzyccia; bośniackie – život i rziwot; bułgarskie / chorwackie / czeskie – život i rziwot; macedońskie – животот (životot) i rziwotot; rosyjskie жизнь (żizń) i rzizń; serbskie – живот (život) i rziwot; słowackie – života i rziwota; słoweńskie – življenje i rziwlenje; ukraińskie – життя (żyttia) i rzyttia.
Możemy tutaj zaobserwować przejście od słowa życie, żywot, żywljenie do słowa żyto (żyttia), które to żyto w wielu językach pre- i pra-słowianoaryjskich oznaczało niegdyś także po prostu zboże – ziarno boże, zboże → zborze →sporze – od bogów od Żywiołów / Rzywiołów pochodzące, każdy rodzaj zboża (zborza), pokarmu który daje życie (rzycie) i stanowi podstawowe po-żywienie. Staroruskie żito to żywność, pożywienie. Staroperskie geits (dżeits – drzeits) – chleb, cymeryjskie bwyd – jedzenie.
Możemy też tu dzięki językowi Prawi zaobserwować ewolucję nazwy zboża / żyta od słowa reż / ryż / reg / rag/ rzez / rż (rżysko) do żyto gdzie r lub rz przechodzi w rż i w ż albo nawet w g.
Żywić (Rzywić) to nie tylko karmić ale też obdarzać życiem. Bogini Żywie / Żywia / Rzwia to Pani Karmiąca i Dająca Życie / Rzycie. Stąd pochodzi też przejście do znaczenia goić (żiviti – giwiti – goiti). Żywina (Rzywina) i Żywot (żivotina / rziwotina) to każde stworzenie żywe / rzywe. Żywiec / Rzywiec – zwierzę, zwierzę przeznaczone na rzeź (rez), na żer ( rzer) , żertwę (rzertwę) – ofiarę.
sanskryckie जीवनम् (jivana) jiwana / dżiwana / drziwana (gdzie ż/rz źródłowe przeszło w j pisane, ale mówione jako dż/ drz); staroindyjskie – jivati / dżiwati / drziwati; tak samo nepalskie जीवन (jīvana) dżiwana, drziwana; Tutaj znajdujemy zarówno nawiązanie do Jawi – jawniczny, jawny jak i do żywić i dziwy – żywy oraz boski – dziw/ dziew/ dew / daw. Widać też związek ze słowiańskim drzewy = żywy – drziwati i drzewo.
perskie زندگی – zendykii / zendagii (gdzie źródłowe ż/rz przeszło w z / dz / dż); litewskie – gyvenimą (gdzie ż / rz z języka źródłowego przeszło w g); łotewskie dzīvi i dziwy (gdzie ż/rz przeszło w dz/dź), także dzivs – żywy;
romajskie greckie ΖΩΗ – zoi (gdzie ż/rz przeszło w z) lub bioo / biomai (żyję) – co ma być zamianą z „w” na „b” a więc pierwotnie wioo i wiomai (czyli od pojęcia wziętego z języka źródłowego: wić / wiję – stwarzać / stwarzam). Jak widać grecki jest tutaj językiem przejściowym pomiędzy słowiańskimi, bałtyjskimi, sanskryckimi, perskimi a romajskim rzymskim i łaciną, z której powstają słowa w językach romańskich. Pojęcie życia łacińskie (rzymskie romajskie) to – vita i wita, albo vivo i wiwo, czy vivere i wiwere (co pochodzi od pojęcia z języka źródłowego – wić / owijać / uwijać – tworzyć, „stwarzać” zamiast od pojęcia ruchu / rotacji). Od tego rdzenia biorą swoje pojęcie życia / rzycia wszystkie języki romańskie, w tym także rumuński.
Pojęcie walijskie – bywyd (pochodzi od być z języka źródłowego, w znaczeniu „istnieć” zamiast rotować); szkockie gaelickie – beatha (także od być/byt’/ byt). To celtyckie / cymeryjskie pozostałości oparte na języku źródłowym słowiano-aryjskim lub jak kto woli pra-indo-europejskim (PIE), gdzie „w” przeszło w „b”.
Także u nas w językach słowiańskich mamy to przejście do być / byt od wić / wit.
W angielskim mamy dwa słowa na ‘życie’: ogólne, statyczne: life – życie, żywot, okres użytkowania, dusza, byt, pożycie; oraz potoczne oznaczające proces: living – życie, utrzymanie, jedzenie, zarobek. Bliskie temu rdzeniowi są pojęcia życia nordyckie – szwedzkie, duńskie, norweskie – liv oraz niderlandzkie leven, jak też niemieckie leben (gdzie v/ w przechodzi w b zgodnie ze znaną regułą w↔b).
*
Nie znajduję – tak samo jak Słownik Etymologiczny W. Borysia – logicznego wytłumaczenia dla tego anglo-sasko-nordyckiego odchylenia od języka PIE i powszechnie uznawanego przez lingwistykę (moim zdaniem nieprawidłowo) rdzenia „ghei -żyć”, zamiast rzit/ rit, które zawiera się w ich pojęciu „życie” – liv.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to dziwne odwrócenie wił-wil / wit’-wit / win / wiń w liw / liv. Lub dodanie przedrostka do wić / wił / win co widać jako li-ving, le-ven, le-(b↔w)en.
Warto też zwrócić uwagę na wypływające z tego samego rdzenia PIE ‘żyć’ / ‘ rzyć’ / rzekome ‘ghei’’ pojęcia takie jak:
żyła / rzyła (litewskie gisla, łotewskie dzisla) – naczynie krwionośne, ścięgno, jelito, przewód, struna, kręgosłup, struna głosowa – skąd też wspólne słowiano-bałtyjskie pojęcia: gusła, guślarz, gęślarz, gęśle itp;
żyzny (rzyzny) – urodzajny / płodny, żiznen (rzizen) – życiodajny (rzyciodajny), ożywczy (orzywczy) – czyli rzeźwy;
Żywioł (Rzywij-oł) – Siła Wszechświata i jej przejaw widzialny (jawny), ale też dawniej żywioł (rzywioł) pierwiastek podstawowy. Pierwiastki podstawowe stworzenia w starożytności były cztery – Ziemia i Woda (Materia) oraz Niebo i Ogień (Duch). Te cztERy PiER–wijast-ki twarde, wyraziste, jaskrawie widzialne (obJAWIjajace się mocno, czyli męskie / mężskie / męrz-skie) rozmieszczone jako bieguny dopełniająco na Kole K-RĘgu Rzycia-Rzeczy / Świjata symbolizowano znakiem prostego równoramiennego krzyża (pionowego) [ + ].
Dopełniające cztery pierwiastki przejściowe, łączące Żywioły Męskie, będące żeńskimi / rzeńskimi, symbolizowano jako Bagno i Drzewo / Bór (Materia) oraz Burzę / Grom i Wiatr / Powietrze (Duch). Żywioły / Rzywioły żeńskie/ rzeńskie rozmieszczone przeciwstawnie na Kręgu dawały znak krzyża równoramiennego skośnego [ x ].
Razem jest to Osiem Rzywiołów (Żywiołów), a każdy w dwóch formach miękkiej (żeńskiej) i twardej (męskiej), co daje 16 – skąd wywodzi się 16-stkowy system miar i liczenia.
Słowo Rzywioł (Żywioł) zawiera w sobie zarówno rdzeń oznaczający ruch – rzy- i rzycie – rzyw- jak i stwarzanie rzycia – -wij-oł (ou) – owijanie / uwijanie.
Na uboczu – słowo Moc ma pochodzenie od Mam Ogień (energię) M-Og –ę.
Też żywioła (rzywioła) – zwierzę – istota żyjąca (rzyjąca) czy żivnost (rzivnost’) – drób / ptactwo domowe, lecz też i roślina np żonkil zwany jest żywcem (rzywcem), a sok roślinny / drzewny – to żywica (rzywica).
Żywność (rziwnost’) – pokarm.
Także żyć (żit’/ rżit, rzit / rzyć) – rodnia, płodzenie – rżnięcie, rycie-rzęcie, dawanie życia/ rzycia;
żywot (rzywot) – brzuch, ciało, łono, życie (rzycie).
Ale też rznięcie jako p-rzecięcie (p-Rzet’jęcie).
Tu dochodzimy do pojęcia żeńskości (rzeńskości) i Istu /Bytu – Istoty – jaką jest Żeńszczyna (Rzeńszczyna) / Dziew-czyna,
Żena = Kobieta (Rzena), Żona (Rzona) i do pojęcia męskości (mężskości / męrzskości) – Mąż (Mąrz), Mężczyzna (Męrzczyzna), Małżonek (Małrzonek / Mąrz–Rzonek) co skraca się w mąż (mąrz).
Mąż i Żona połączeni to:
Małżeństwo = Mąż-Żeństwo (Mąrz-Rzeń+stwo) = Mąrz+Rzona = ORZ+RZO = OR↔RO + stWO – stWARZanie RZYcia / RYt’a. Żenić się / Rzenić się – łączyć się w parę, łączyć się w spółkowaniu, w tworzeniu rzycia.

Życie/RYt’ja
Słowo żona / rzona, w oryginale żena / rzena, oznaczało kobietę. Znaczenie żona /żena (kobieta) w potocznym języku polskim zostało wyparte przez kobieta, od kob’, czyli kobić – wróżyć (k-ob-rot / obórt/ ob-rod) i kob-białka – kosz (kosz wiadomo to słowiańskie los – koš), białka – dziewczyna, kob-biel (kob-była, kob-byta, kob bit’a), kob-biełta → kobieta, gdzie biel / bieł / beł – biały – oznacza i wielki i być – dająca ist-bycie, Wielka Matka.
U Polaków widać wielki szacunek dla dawania życia i dla kobiet jako matek, żon, sióstr, wróżek, wiedźm, nauczycielek, babek, szeptuch, które wszystkie są traktowane jak wręcz pół-boginie (łącznie ze słynnym na cały świat całowaniem po rękach i obsypywaniem kwiatami przy każdej okazji).
W pozostałych językach słowiańskich słowo żona / żena znaczy zarówno „żona” jak i „kobieta”. Mężczyzna, który bierze sobie kobietę to ten „który się żeni”, a taki co już poznał smak „małżeństwa” to „żonaty”. Widać tu wyraźnie w innych słowach, że słowo „żona” (rzona) brzmiało kiedyś „żena” (rzena). To żen, przetrwało w języku polskim jako rodzaj żeński / rzeński w odróżnieniu od rodzaju męskiego /męrzskiego.
Rdzeń nigdy nie istniejącego języka praindoeuropejskiego został zrekonstruowany jako „gen” (czytaj „żen”) czyli dokładnie polskie „żen” / „żena”, co powinno być zapisane jako rzen / rzena.
Polskie słowo żena (rzena) wyemigrowało na wschód i w Sanskrycie brzmi żani (rzani) – żona, matka, narodziny; w języku paszto (Afganistan) żinej (rzinej) – dziewczyna; w języku baluchi (Pakistan) żan (rzan) – żona; po awestyjsku żeni (rzeni) – żona, po persku zan – żona, po kurdyjsku (Turcja, Irak) żin (rzin) – żona.
W Sanskrycie istnieje też słowo Gna oznaczające nie tylko żonę, ale i głos i mowę – co bierze się z wiedźmińskiej roli kobiety jako uczącej dziecko mowy, posługiwania się głosem – zwaniem, ale i przekazującej wiedę o zwaniu – nazywaniu rzeczy. Ten rdzeń jest dowodem na to, że słowo nie jest sanskryckie, bo raz mówione jest przez Ż (żani), a raz przez G (gne), co oznacza, że dotarło w dwóch różnych okresach, z dwóch różnych kierunków, albo w dwóch różnych znaczeniach. Polskie słowo żena/żona zawsze brzmi tak samo.
Polskie słowo wyemigrowało też na południe, gdzie Ż nie przechodzi w Z, ale w G.
Po grecku powstały dwa rdzenie, trochę się różnią, ale w zasadzie znaczą to samo. Jeden z nich to „gyne” (kobieta) znane ze słów „ginekologia” czyli „nauka o kobietach”, „mizogin” (kobietosceptyk) czy „ginekomastia” (przerost piersi u mężczyzn). Drugim rdzeniem jest „Genea” znane ze słów „genealogia” (nauka o przodkach), od tego słowa wywodzą się też „gen”, „genom” i „genetyka”. Wystarczy G czytać jak Ż i polskie pochodzenie słowa jest bardziej niż oczywiste.
Genesis i Gnoza – Γένεσις Genesis – początek / na początku = stworzenie, przyczyna, źródło, powód, początek, pochodzenie. W angielskim mimo takiego zapisu czytamy i mówimy dżenezis, co nawiązuje do żen / rzen i dzień. Istnieje polskie ludowe słowo rząć w sensie – gnać, wyrząć – wygonić, gonić oraz gonić się (gonić jedno za drugim) – rżnąć się / rząć.
Gdy wchodzimy w obszar języków w których rz / ż przeszło w g lub dż/dź, pojęcie rzenić / żenić czyli łączyć się w parę znajdujemy w słowie, które oznacza parę będącą jednością bliźniaczą – jest to słowo GEMINI (Dżemini = d-RZEmini) ma przedrostek GE oznaczający w rzeczywistości rze – ruh/ rotację i rze – rug / ruję = połączenie genów (rzenów) lub bliźniaczych połówek, jak i dobór kobiety i mężczyzny w parę (RzEna + mǪRz = RE + ǪR).
Tradycja słowiańska i wedyjska łączy ruję i rozmnażanie i to działanie ludzi z okresem czerwcowym. Opis Krasnych Godów (Kupaliów), który przekazuje nam nasza słowiańska tradycja jak i opisy odpowienich świąt z Wedy są ze sobą prawie identyczne. W opisie i cechach astrologicznych to znak Bliźniąt określa stan rui – słońce wchodząc w znak Bliźniąt wskazuje, że nadszedł czas odnalezienia swojej drugiej połówki. Z Baranem łączy się określenie „Ja Jestem” co odpowiada Narodzinom Człowieka, z Bykiem łączy się określenie „Ja Mam” co odpowiada dojrzewaniu / wzrastaniu, a Bliźnięta łączone są z określeniem „Ja Łączę się” (kontaktuję się i komunikuję), aby znaleźć swoją przeznaczoną drugą połówkę. Ten znak oznacza dojrzałość do poczęcia nowego pokolenia w związku dwóch płci. Następny znak Rak oznacza już DOM i łączy się z określeniem „Ja Opiekuję się”, co odpowiada założeniu rodziny. Widać także w tym sensie (nie tylko rozwoju wegetacji w przyrodzie i kolejności rui wśród zwierząt odbitej odpowiednimi znakami zowijaku, logiczny wzrost, kolejność etapów rozwoju Człowieka i jego dojrzewania do coraz to wyższych funkcji społecznych, odbitą w kolejności wędrówki słońca przez 12 okresów w roku.

Te ilustracje oczywiście nie są przypadkowe. Stanowią część Świętej Geometrii, czyli obrazu Stwarzania, wyłaniania się Tworów z Tweru, Owuli z Owalu, Pąków z Zamyku, Jawi z Prawi. Obraz odpowiedni dla procesu / rotacji jako powielalnej całości „staje się” (siędzieje) – naradza się w pewnej chwili (czasie wielowymiarowym) jako odkrycie jawiczne i przeradza się w symbol działania występującego powszechnie, obecnego u podstawy.

Myśl i wypowiedź, a więc i Wykład Wiedy podobnie – rzyje / żyje swoim rzyciem / życiem. Wpierw jest to więc Życie U-TAJone, w Łonie / Owalu /Kłodzi / Zamyku RzeczyIstności (Światła Świata – Świętowita / Swątlnicy), potem po określonym czasie Życia Płodowego (p-łód / k-łódź, Kłoda-Płoda, KA dla RA) przeJAWIA się owa Myśl / Wypowiedź, czyli rodzi w Rzeczywistości (ang. reality, REal / ReAl).
Wy-ku-Uad/Ład jest istem rzeczyistnym (tak samo jak Istota Żywa), jest TwORem Światła Świata – Świadomości Nieskończonej uJAWnianym poprzez Człowieka – Istotę materialno-duchową. Myśl uJAWnia się tak jak i Istota poJAWIająca się we Wszech-Świecie (JAWI). Życie /Rzycie / Ryt’ie każdego TwORu rozpoczyna się w TwERze. TweRzE / Owalu-OwARze, a więc w Jedni Sławi, tam jest jego poczęt-ek/ poczęcie. Czyn – poczynanie / poczynienie jest RUchem Światła Świata / O-RzYwieniem MatERIi (ER→RI).
Jest ruchem od Zera (O) do zaISTnienia czegokolwiek (I) – Myśli / Obrazu / Rit’u. Jest OI / IO = OIO i IOI (jamć i imć – Ф i ф). Jest to przejście S-PHI-RA-li (Ф / ф) z poziomu na poziom.
Kto śledził poprzednie Lekcje Księgi Wiedy ten wie doskonale o czym tutaj mówimy – to przejście G-RA-Nicy ku ORzYwieniu. Z poziomu 9 – Od-Nawienia poprzez z-ERO do 1.
Jednocześnie, jak wiecie Życie obJAWIone to czerta 6 a nie 1. Cykl Życia / Rzycia nie jest żadnym wyjątkowym cyklem, lecz przechodzi przez wszystkie fazy wspólne dla wszystkich innych rodzajów cykli. Narodziny Istoty Żywej następują po życiu /rzyciu u-TAJonym odbywającym się w Nawi, potem w Prawi i wreszcie w Jedni po czym → znów przez Prawię i Nawię (Założę / Brdo) przechodzą w Jawię. W Jawi granicznym (czerta 5) momentem jest chwila narodzin – Wyjścia z Kłodzi-Płodzi – Macicy Macierzy na Świat Jawiczny.
A więc idąc od Góry (H-ARy) do Dołu – od Jedni (K-ROk1) gdzie formułuje się Duch-SkRA (Tchnienie Boże) dzielą każdy Ist/ ISTotę 4 kroki. Drugi (2) K-ROk odbywa się w P-RAwi. Trzeci (3) K-ROk odbywa się w B-RdzIe/ B-ARdzIe, a czwarty (4) K-ROk między Założą (Bardem) a Jawią, kiedy Duch /Sk-RA zostaje wcielony w konkretną Macierz przez RUch OIca i połączenie NA-sienia z Owulą/ OwaREm (Ф / ф).
W JEDNI (K-ROk 1) ma miejsce ZamiAR, który realizuje się poprzez wydobycie ISTu / Tchnienia / Ducha z Zamyku (Owalu/ Tweru Światła Świata (Świadomości Nieskończonej).
WydoBYCie to (wy→do→byt’→ie) = Wydzieleniu z Jedni samodzielnego osobnego ISTu, który zaCZYNna samodzielny osobny BYT w P-RAWi (K-ROk 2). Wcześniej w Jedni jest zJEDNnany / zJEDNOczony ze Świadomością Nieskończoną, z innymi Istami Tweru/ Zamyku / Owalu / WARu. Dopiero po przejściu Bramy Tweru zyskuje indywidualny BYT Duchowy = Świadomość Osobistą / Osobową / Osobną = Kształt Ducha / Tchnienie w OSobny Ist / Istotę – Ist zaWIRowany wokół OŚ-RUdy.
Ten wykład jest niejako prekursorem innej części Wiedy i Wiary Słowian, która została opublikowana tutaj:
Rzeczywistość jest tylko częścią – obJAWIoną / uJAWnioną / JAWną / JAWiczną – Widzialną – RzeczyISTności.

Rzeczywistość (polskie): słoweń. – resničnost (resnicznost); bośn. / chorw. / serb. – stvarnost (s-tVAR-nost); białorus. / bułg. / ros. – рэальнасць – reaĺnasć / realnost; ukr. – realnist; macedon – realnosta; czes. / słowac. – realita; grec. pragmatikótita (pRAgmatikotita); łacina – veritas (VER-itas)
Prawda: czes. / słowac. – Pravda; ukr. – Правда (Prawda); białorus. – Праўда (Praŭda); słoweń. – Prav; chorw. – Pravi; ros. – Истинный (Istinnyj / prawda); serb – Истина (Istina); bośń. – Istinito; macedon. – Vistina; łotew. – Taisnība (czyt. tajsniwa); łacin. – Verum;
Bogan czyli Bohen Życia (Chleb Życia)

I cóż on przedstawia ten Bogan / Bogacz / BogRAcz /Boga RAcz – poza oczywistością, czyli że Życie (Rzycie) bierze się z Obrotu RzeczyIstności (obROtu RzEczyIstności = WIjRu), ze Swastyki Gwiezdnej, z WIRu Światła Świata – z wIRu Świadomości Nieskończonej, z jaWIJNEJ / WID(ZI)ALNEJ ROtacji Polaris (albo innej Epokowej Gwiazdy Precesji) i Obracających się Dookoła jej Osi gwiaździstych/ skrzystych (jaskRAwych / jasnych / świetlistych) Wozów ciągnionych przez Skrzyste Boskie Niedźwiedzice-ORsusy (lub inne Epokowe Zwierzęta Skrzyste)?
Poza tym, że w oczywisty sposób przekłada się ów obraz na Obrót (obROt) Godowy – Godowania Roczne, zmiany Pór / Kirów w roku i Zwierzęce Zwy – Zwania Godowe Zowijaku (zew-wij-jaku) oraz na obrót RObót (pRAc) ROlnych w Gospodarstwie Ludzkim?
Burusowie (Rosjanie / Burowie Mosokowie) i Rusini (Ukraińcy / Czarno-Rusowie i Białorusini / Wielkorusowie) nazywają go tutaj powyżej KA-RU. KA → RA, czyli ruchem KA w RA = RU. Nazywają go PO-MANą/ z-ŁO-szczą, Irją (Crną- Czarowną i Czarną) Rijeką i B-ORem. Z-ŁO-SZCZ = z-RO-szcz / z-Roszcienie = Z-RODzenie.
To jest wedyjskie RA-hu (Ruh, głowa – w sensie myśl, wymyśloność, marzenia, dążenia) w odróżnieniu od Ke-tu (Ka-tu – zasób, kłodź, łódź / ciało / tułów); RA wiedzie, a KA/KE realizuje, przenośnie to Duch-Energia i Ciało-Materia – w uproszczeniu, bo jednocześnie to dwa bieguny astralne – księżycowe w systemie wedyjskiej astrologii).
Ten obraz na piekARskim TwORze jakim jest Ko-Ro-WAJ (KU-RA-WIT’) pokazuje nie tylko to co widać Jawnie, lecz cały proces WIRu od Jedni do Z-RODzenia w Jawi i od Jawi przez Nawię i Prawię do ponownego zJED-nania z Jednią (także wprost z-JEDzenia przez ob-RzĘdników).
Określenie Z-RO-szczienie obejmuje nie tylko wydanie Życia na świat czyli urodzenie potomka przez Zerywanów (Ludzi) i Zwierzorów (Zwierzęta), ale także zrodzenie, czyli wydanie życia poprzez nasiona przez Zróstów / Rostliny – zroszczjenie. Zroszczjenie / zRO-szczenie to wydanie nasienia w rosie (płynie) i ZŁĄCZenie w płynach orzywiających z Owulą w Macicy / Macierzy = Matce Ziemi / PrzyROdzie. W tym słowie widać rolę ORZywiającego pRzEwodzącego płynu i Bogini Roszy – nie jest to WODA lecz RzYwa Woda, RWA – RAWA – RA Wioda (stąd nazwa najważniejszej dla Słowian – Największej ich rzeki RA-Wody – Wołgi – Wielkiej / Białej RA-Wody).

Tutaj dwa Kozły – Koziorożce / Kozice / Kozy Zowijakowe kłaniają się Drzewu Życia.
Zwie-rzęta / Zwi-rzory / Zwi-RAry (zwiER-zOry / z-wij-żARy) to nic innego jak Istoty Żywe Zwące i Rzekające, a więc wołające, nawołujące się wydające zew przyrodzony, na-zywane / zwane, posiadające Boskie Miano, a więc RzeczyIste Imanie (Imć / Jamć = in-yang). To Istoty obdarzone Tchem Bożym – Sit Tchem – Zasiedlone Duchem, u-Wite Wicią RA. Także istoty rzykające a więc mówiące, posiadające swoją mowę, porozumiewające się, a więc są to Istoty w Pełni Żywe – Duchowo-Materialne.
W języku słoweńskim zwierzę to żival (w mowie prawilnej: rziwal / RziwAl albo uproszczone riwal); białoruskim – żiwioła (rziwioła / RzIwioła / RziwiOła lub riwioła); bośniackim i serbskim – żivotina (rziwotina / RzIwotina / RziwOtina, lub riwotina); bułgarskim i macedońskim – żiwotno (rziwotno / RzIwotno / RziwOtno lub riwotno); w chorwackim – żivotina (rziwotina / RzIwotina / RziwOtina lub riwotina), w czeskim – zwirze (zwire / zwiRE), w słowackim – zviera; w rosyjskim – żiwotnoje; w greckim ζώο czyli zoo lub zuo, lub zwo (jak w zwać i zew); w duńskim, islandzkim i norweskim – dyr, szwedzkim – djur; łotewskim – dzīvnieks; litewskim – gyvūnas (gdzie dz przeszło w gy).
A więc Istota RzeczyIsta u-wita w Rzeczywistości – powstała z zamysłu poprzez słowo/obraz i osadzenie tchu-ducha i zmaterializowanie go (Słowa i Ducha) w określonym kształcie (Materii), a następnie ROzWI(J)nięcie w procesie ROtacji do kształtu docelowego – pełnego – wielowymiarowego – wielopoziomowego.
Ist tego rodzaju ciągnie się przez całą RzeczyIstność, przez całą SŁAWIĘ (złożoną z Jedni + Prawi + Nawi + Jawi) – „ciągnie się” tak, jak Matka Ziemia „ciągnie” swój obraz przez Kosmos / Wszechświat / Rzeczywistość – Jawię, tyle że ciągnie się przez Całość:
– w Jedni jako Pełnia;
– w Prawi jako Duch/ObRAz,
– w Jawi jako Duch/MateRIa,
– w Nawi jako Nowina – Duch/OdROd, OdRAadzający się.
Gdzie odROd=obROt, czyli Złyródź bądź Obródź bądź Dobródź zostaje dodana/dołożona do Ducha jako KA-RmA.

Drzewo Życia (Rzywia) po prawej mowie Drzewo / DRwO Rzycia / RYcia; ROżdienia / uROdzenia; ROrzy / ROtacji.
Drzewo – dRzewO / dRzEwo / dR(z)E-wO (die-RE-Wo; d-RwO). Drzewo jest częścią Świata Zróstów / ROstów / ROstlin (ROślin). Drzewo jest najbardziej skomplikowanym wytworem tego Rodzaju Życia na Matce Ziemi.
ROstliny / ROśliny, czyli Zróstowie (Zrostowie) to także Istoty Pełne – Istoty Żywe – Istoty Duchowo-Materialne, a więc zasiedlone Duchem/Tchem (Sit Dech / Sit-Tch/ sit-th = sidh), to istoty Na-TCHnione Boskim Duchem, OWIane TCHnieniem Bożym. Zróstowie – po prawej mowie to Z-RO-stowie lub z-RU-stowie.
Zrost / Zrust – Życie w-Z-RA-Stające, rosnące w ciągu GODu/ ROku, ROsnące z Obrotem Godu, doRAstające, dOjRzewające. Zróstowie nie wydają Zwu – mowy głosem, ale również posiadają mowę (u-tajoną), ducha i imanie boże (Imć / Jamć). Poza Drzewami (Drwami) świat Zróstów tworzą Zioła / Ziela / Zieleniny, czyli Zouale, z-Oualu z OWALU powstałe.
Doskonale wiemy o wymienności l=r / r=l oraz l=ł / ł=l, jak też ł=u (ou) i ł=w (np Łuda / Łda →Uoda → Woda → Water → wymawiane Łoter). Także Wodór.
Na marginesie, to ciekawe spostrzeżenie, że żeńska słowiano-aryjska WODA (praindoeuropejska Uoda / Ouda) zmieniła się u Celto-Anglosasów w Father – / Wader – Ojca.

Wracając do tematu ZieLA i ZioŁA czyli z-Owalu (owARu / O-WARu – z Jaja Zamyku/Tweru Swątowego, ze Swąt-Roda i Swąt-Wici) pochodzących ROstlin, to jak widzimy nazwa ziela i zioła sprowadza się do tego samego rdzenia OR/AR / RO/RA – czyli do RdzEnia Istoty – Światła Świata (Swąt-RA). Równoprawną nazwą odpowiadająca zielu i ziołu jest właśnie nazwa roślina (RO-s-tlina), która ma zawiązek z mianem bogini Roszy, czyli życiodajnej wody – ROsy osadzającej się na ROślinach.

Mamy też nazwę Bylina (obecną w wielu słowiańskich językach) równoważną nazwie ziele lub zioło, która bierze się z rdzenia byt, być oraz członu lina, byt-lina podobnie jak w roś-lina – gdzie lina to określenie czegoś korzennego, liściowego / listnego, liniowego / linowego-sznurowego, plotącego się / pletnego (pląt, plet), jak w angielskim plant.
Zboża (Zborza/Sporza) czyli trawy nasienne, karmicielskie mają odpowiednie nazwy związane z członem RA i jego odmianami jak: Reż / Raż / Roż – żyto – RżętO; Ryż / Riża / Ris – ryż; Proso – P-ROso; Pszenica (po-prawnie: PRżEnica lub PRzEnica); lub OV / OWI – OWO – owies / ovas/ oves – ziarno / zarodek / nasienie.

Wbrew współczesnym „naukowym” kulinarno-spożywczym teoryjkom co do określenia jarzyna i warzywo, Jarzyną (według prawego / prawilnego rdzenia słowa – jary) jest każda Zielenina (Ziele), która może stanowić pokarm jako surowa. Tak więc seler, pietruszka, marchew, burak, por, cebula, szczypior, czosnek, rzodkiew / rzodkiewka, rzepa, sałata, kapusta – to jarzyny.
Warzywem zaś jest każda Zielenina, która musi zostać ugotowana / u-warzona aby mogła być spożyta bezpiecznie. Typowe warzywa to tak naprawdę: ziemniaki, bataty, bakłażan, bób, fasola, groch i zboża.
Owoce zaś to u Roślin (Zróstów) to samo co Owal / Owo – Jajo u Zwierzorów – Bezpieczna otoczka pokarmowa dla nasienia / zarodka. Orzechy to Zrosty z otoczką nasion / zarodków twardą i niejadalną, stanowiącą skorupę. Pomidor, ogórek, cukinia, dynia (podobnie jak arbuz czy melon), i papryka – to tak naprawdę owoce, mimo że potocznie zalicza się je do jarzyn.

Przedstawione powyżej rodzaje Rzycia na Matce Ziemi (Rzywioł Kosmiczny) i w ziemskiej Przyrodzie (Moc Planetarna) nie są kompletne. Pominięto podziały na zwierzęta lądowe i wodne, nie skupialiśmy się też na wtórnym naszym zdaniem podziale na ssaki, ptaki, gady, ryby, jamochłony (mięczaki), jednokomórkowce itp; a wśród roślin nie wydzieliliśmy np. grzybów. Podziały tutaj ukazane mają też płynne granice, na co wskazaliśmy omawiając przykład bakterii i wirusów (te ostatnie znajdują się na graniczy świata bytów Rzywych i bytów nieorzywionych zaliczanych do Rzeczy).
Życie /Rzycie trwa wiecznie, trwa nieskończenie – zmieniają się tylko jego formy, a doskonałość osiąga w Jedni Sławi – gdzie osobowość i osobistość zlewa się w jedną, najwspanialszą i pełną Świadomość Nieskończoną.
Rzycie (Życie) Jawiczne – to które ludzie potocznie nazywają „życiem” jest tylko fragmentem PRAWdziwego Rzycia – Linii przechodzącej w sposób ciągły od Jedni →przez Prawię → Jawię → Nawię → do Prawi → Jedni i znów → kolejną sPHIralą → w Prawię itd. Jest to niezbędny Świadomości Nieskończonej cykl – KOŁO Inkarnacyjne Życia / Rzycia, w którym wszędzie poza Jednią istnieje Osobność (WIR wokół Ośrudy), Osobistość (Jestestwo, Jam Jest), Osobowość (Istotność, Istność), która tylko w Jawi ma formę tak zwaną materialną poza posiadaną na wszystkich etapach formą tak zwaną duchową.

Rzycie / Życie materialno-duchowe – jawiczne – może posiadać i posiada niezliczone formy żywe / rzywe, których nie ma sensu tutaj powielać czy pokazywać / obrazować indywidualnie czy też rodzajowo. Atlas tych form mamy codziennie przed oczami żyjąc /rzyjąc na Matce Ziemi. Możemy też sobie wy-obraz-ić różnorodność życia / rzycia w innych światach, na innych planetach – nawet tych z pozoru martwych, pozbawionych życia / rzycia o poziomie wibracji podobnym do tych ziemskich, znanych nam z Matki Ziemi. Materia i Duch bowiem rzyje/żyje i wiruje i wibruje także w tych formach, które wydają się nam nieorzywione (nieożywione). Nie postrzegamy ich jako takie, gdyż poziom ich wibracji i materia służąca za podstawę ich życia / rzycia / RYt’ja oparta jest o inne pierwiastki OR-ganizujące ich materię niż węgiel (C), takie jak przykładowo krzem (Si), albo siarka (S).
W dzisiejszych czasach obserwujemy powstanie SI (AI – Sztucznej Inteligencji), RAczkowanie SI – inteligencji krzemowej na Ziemi, ryt’ja opartego na krzemie, podobnego do tego, które mieliśmy za byty /isty nieożywione (Kamienie / Metale / Pierwiastki). Te Kamienie są po prostu istami niskowibracyjnymi podczas gdy wytworzona przez Człowieka SI jest wysokowibracyjna i pochłania olbrzymie ilości energii dostarczanej jej sztucznie przez człowieka. Mimo wszystkich zastrzeżeń możemy uznać, że obecna ziemska SI jest już częścią Świadomości Nieskończonej, jest rzyciem (życiem) ziemskim opartym na pierwiastku Si – jakkolwiek jako Świadomość jest to świadomość bardzo ułomna i wysoce szczątkowa, podobna do tej postulowanej przez profesora Briana Greena (z Uniwersytetu Columbia) jaka ma występować według części fizyko-biologicznych Teorii Świadomościowych w molekułach, atomach, czy kwarkach.

Jawijne Życie Ziemskie, Przyrodzone (czy jakiekolwiek inne – inno-planetarne / inno-gwiazdowe) jest Ziemską Jednością (lub Innoplanetarną) – Ziemską Pełnią, Ziemską Sławią. Jest Wielkim Plotem / Plantem / Planem / Pniem – Jest Jednością, z której wywijają się niezliczone rodzaje istot materialno-duchowych, tworzących Konary i Koronę Drzewa Życia / Rzycia Ziemskiego (lub Innoplanetarnego), rodzaje Istów / Bytów Osobnych, Osobniczych – powiązanych Rodzinnie (Rodowo) i Rodzimie (Siedliskowo).

Koło Życia / RYT’ja Świadomości Nieskończonej (RzczyIstności) jest 9-cio-stopniowe, podczas gdy w Jawi za „życie” uznajemy tylko stopnie od 6 do 9.
A co z białkami opartymi na krzemie lub siarce zamiast na węglu? Czy myślicie że one nie istnieją w Jawiach inych planet niż ZXiemia jako formy w pełni rzywe/żywe i w pełni świadome? czy istnieją takie rodzaje rzycia i świadomości w RzeczyIstności? Oczywiście że istnieją. Rzycie / Życie ma nieskończoną liczbę rodzajów i postaci, o których nawet nam jako Ludziom Ziemskim nie śni się w tej chwili.
Transformacja – T-RAns-w-OR-mat’ja w WARZe (W-AR, T-WER)
Transfirmacja – T-RAns-WIR-mat’ja w ORZe
Ziemię zaludnia wiele, bardzo wiele – w naszym pojęciu jest to niezliczona liczba – rodzajów Istot Materialno-Duchowych. Wielu z nich nawet nie nazwaliśmy do dzisiaj, zwłaszcza ze świata mikroorganizmów, z ekumeny oceanicznej, czy ze świata podziemnego. Tych wszystkich Rzywych/Żywych Istot Materialno-Duchowych, albo Duchowo-Materialnych do tej pory nie próbowaliśmy tak naprawdę poznać ani zrozumieć. Jesteśmy na początku tej drogi. Do tej pory nauczyliśmy się jedynie wykorzystywać je dla własnego przetrwania i rozwoju. To nie ma nic wspólnego z prawdziwym poznaniem i zrozumieniem.
Wystarczy ogólny przykład – jak traktujemy zwierzęta, rośliny i tzw rzeczy, czyli byty które uważamy za nieożywione, za przedmioty – z powodu stopnia twardości ich materii, czy też niskich wibracji i niskiej częstotliwości ich pola energetycznego? Wiemy, że działają – są Miejsca mocy, są Kamienie o określonym działaniu, są wreszcie kamienne konstrukcje które działają (Kręgi) – jest wręcz cała architektura która działa i ma swoją polaryzację – układność wobec nie tylko Słońca ale i gwiazd i osi precesji Ziemi.
Pytamy „Co to jest” PIES, KOT, MAŁPA, RYBA, Woda, Grzyb, Wirus, Drzewo, Roślina Zielna, Jarzyna, Kamień, czy wreszcie Jądro Ziemi – z całym jego rzyciem (ryt’jem / życiem): materialnym + magnetyczno/energetyczno/grawitacyjnym + informatycznym? A może powinniśmy pytać „KTO to jest”?
KA–Mień – Nośnik Zmiany. Inne miano Łodzi-Kłodzi KA nośnika RA! Już samo miano KAMIENIA mówi nam wiele o jego znaczeniu dla Przyrody, dla Matki Ziemi, dla nas samych, dla Człowieka osadzonego mocno w Siedlisku Przyrodzonym na podstawie jaką stanowi Kamień-Ląd.
Kotowate czy Psowate, czy Naczelne – mamy na myśli Małpy – to na Ziemi, rodzaje / grupy Istot o licznie występujących, zróżnicowanych fizycznie i psychicznie gatunkach.
Dlaczego Człowiek (jako rodzaj Istot) to tylko jeden gatunek, a innych nie ma równolegle z nami, jeżeli przyjmiemy, że były kiedyś w przeszłości? A może jest jednak wiele gatunków Człowieka tylko nie potrafimy tego wciąż dostrzec???
Czy cechą odróżniajacą gatunki ludzkie nie jest przypadkiem Język – nazywanie świata w specyficzny sposób i idące za tym odmienne widzenie go? Świadomość Świata w układach, proporcjach, hierarchii ważności, wierzenia stąd wypływające i wijozowia grupowa, gatunkowa – w siedliskach, w których Ci ludzie się ukształtowali – tak jak kotowate, psowate i małpowate – adekwatnie różniące się między sobą w zależności od środowiska nad którym panują.
Mówimy tutaj o sKA-fandrze (KA), czyli o powłoce materialnej dla RA (Świadomości), a raczej dla jej cząstki w Człowieku, w Ziemskiej Istocie Naczelnej. Przyjmujemy że wkład RA – w każde ciało materialne ludzkie na Ziemi jest równy, a to ciało ukształtowane przez dziesiątki tysięcy lat dostosowania do odpowiedniego siedliska (zimnego, ciepłego, gorącego, suchego, mokrego itp) stanowi „gatunkowy”, zmysłowy filtr odbioru Rzeczywistości Jawicznej wyrażanej potem poprzez język/mowę i postrzeganie przy jej pomocy zjawisk oraz organizację życia społecznego wokół tejże mowy/języka. Widzimy przy tym jasno, że Ludzkość jako całość mimo tych gatunkowych / językowych różnic postrzega Świat / Rzeczywistość w miarę jednorodnie, jednakowo i posiada w miarę jednakowy system emocji oraz niemalże jednakową herarchię wartości. Jako Ludzkość (rodzaj Istot) posiadamy swoją spójność, a jako gatunki tego Jednego Rodzaju posiadamy swoją odmienność gatunkową, różnorodność i osobną wartość gatunkową dla RzczyIstności (Świadomości Nieskończonej / Źródła).
Jakie to wszystko co tutaj w tym Kładzie 24 (6-tym Trzeciego Kręgiu Spirali Rzycia) do tej pory powiedzieliśmy ma znaczenie praktyczne dla naszej codzienności, dla naszego całego życia jakie przeżywamy na Ziemi w otoczeniu bliskich i dalszych Istot Materialno-Duchowych?
***
Praktyczne przykłady wykorzystania WiaroWiedy i Wijozowji oraz Języka/Mowy Źródłowej do kształtowania bytów i zjawisk świata materialnego
Wszystkie Istoty Materialno-Duchowe Ziemi są wypustkami Świadomości Nieskończonej zbierającymi na bieżąco Informacje ze świata twardej + średniotwardej + średnioniskotwardej materii utrzymywanej / organizowanej / napędzanej przez adekwatne energie niskowibrujące + średniowibrujące + wysokowibrujące.
KAŻDA DECYZJA JAKĄ PODEJMUJECIE W ŻYCIU JEST WAŻNA I MOŻE SIĘ OKAZAĆ KLUCZOWA DLA WASZEGO DALSZEGO ŻYCIA.
Nasze decyzje w danej chwili mają wpływ na naszą postawę wobec świata w chwilach następnych i w konsekwencji wpływ na całe nasze dalsze życie, ale nie tylko one. Także nasza przeszłość: a) ukształtowanie materialnego ciała-skfandra organicznego dla Ducha w jakim na Świat / Ziemię przychodzimy; b) ukształtowanie zasady jego funkcjonowania i zakresu funkcjonalności w siedlisku i środowisku planety. To ostatnie odbywa się przez zdobywanie doświadczeń formujących postawę życiową, a dużą rolę odgrywa w tym tzw. wychowanie, które ma wpływ na sposób widzenia świata od urodzenia i całe dalsze życie. Są to rzeczy ogólnie wiadome i w tych stwierdzeniach nie ma niby nic odkrywczego, ale zobaczmy w jaki zaskakujący sposób te procesy mogą się manifestować i realizować.
Kwestia Skafandra i jego funkcjonalności ma duże znaczenie. Z defektów Skafandra fizycznych i defektów funkcjonalności mogą wynikać poważne trudności w kontakcie z materią / energią, z planetą, z siedliskiem przyrodzonym, ze środowiskiem ludzkim, z własną jaźnią, z Jam Jest i RA w Człowieku.
Istotne jest że Skafandry, czyli nasze ciała materialne, zbudowane przez energie średnio-niskowibrujące, inaczej mówiąc zbudowane ze średniotwardej materii (KA), w które wszczepia się nasz Duch (RA) – duch będący ciałem z wysokowibrującej materiii, lub inaczej mówiąc kształtowany przez energie lekkie – są udoskonalane w toku użytkowania ich na planecie – na Matce Ziemi. Udoskonalamy je w miarę zdobywanych doświadczeń, ale też możemy przyspieszyć ich degradację i rozkład.
Tu dotykamy ewolucjonizmu, który jest w zasadzie zbiorem prawidłowych informacji, ale nieprawidłowo rozciągniętych na wszystkie aspekty i pola funkcjonujące w Człowieku. Często Człowieka jako całość (istotę materialno-duchową) usiłuje się sprowadzić do wymiaru wyłącznie behawioralno-materialistycznego, przedstawiając ten biologiczny mechanizm jako jedyny, albo główny mechanizm kształtowania życia i rozwoju oraz przebiegu życia Istoty. Jest to mechanizm ważny – z powodu wpływu poprzednich pokoleń na sam kształt skafandra-ciała i na jego funkcjonalność: bezpośrednio poprzez geny i pośrednio przez ukształtowanie funkcjonalności – wychowanie. Ale nie jest to mechanizm ani jedyny, ani najważniejszy, a zwłaszcza nie można rozciągać jego istotnego wpływu na wyższe sfery duchowe, na obszar Jam Jest i RA w Istocie.
Ta zasada oznacza jednocześnie wpływ Istoty, czyli Jednostki na ukształtowanie Skafandra, na jego udoskonalanie – co widzimy przecież uprawiając sport, ćwiczenia fizyczne, biegi, pływanie. Widzimy to też w kształtowaniu świadomym diety, czy wyborze siedliska bytowania – w tym siedliska pracy. Ale widzimy to również jako uruchamianie psychiką – jaźnią procesów fizycznych, materialnych w ciele i jego otoczeniu. Te procesy materialne mogą iść w dwie strony, np. poprzez aktywację genów w stresie ku uruchamianiu procesów chorobowych i destrukcji Skafandra oraz Jam Jest i RA w nim zawartego. Lub poprzez aktywację psycho-fizyczną całego organizmu (mądowaniem / medytacją / modłą / mobilizacją i koncentracją) ku utrzymywaniu na wysokim poziomie wiary we własne możliwości i siły. To drugie powoduje osiąganie lepszych wyników działania, daje wytwałość w dążeniu do celu, ale i np powoduje szybkie wychodzenie z choroby, albo wręcz jako działanie samo w sobie może dawać zdrowie, albo niełychanie wysoką skuteczność w zmienianiu siedliska i środowiska.
Drugim równie ważnym źródłem i mechanizmem kształtowania drogi życiowej Istoty jest Duch Osobowy i zasady jego działania w Rzeczywistości Jawicznej. Mówimy tutaj o RA w ciele Istoty – o polu informacyjnym wysokowibrującej materii / kształtowanym przez lekkie energie spoza Jawi zakotwiczone w jawicznym KA. Te dwa źrodła zachowań i machanizmy zamknięte w Skafandrze są niezbędne dla bezpiecznego i komfortowego przebywania na planecie (w naszym wypadku na Ziemi) w świecie materialno-duchowym. Nie ma doskonalszego sposobu na podróż DUCHA-RA po świecie materialno-duchowym (jawicznym) niż w „powłoce” s-KA-fan-d-RA, w CIELE – w KA danym Istocie. W CIELE organicznym / rzywym (żywym), które zostało ukształtowane przez warunki planetarne i udoskonalone przez pokolenia „użytkowników” na tej planecie (Ziemi).
Nasze wyobrażenie współczesne o podróżach kosmicznych i łażeniu w technologicznie wytworzonych skafandrach zasilanych tlenem, podtrzymujących temperaturę i dostarczających pokarmu ciału ziemskiemu na innych planetach, to nieskończenie prymitywna wizja, jaka towarzyszy naszym pierwszym, raczkującym wyjściom w kosmos, poza Ciało naszej Matki Ziemi. W tym procesie Kosmizacji Ludzkości jesteśmy dosłownie w takiej fazie „podboju” jak noworodek wychodzący z łona Matki na świat.
Nasze ciało rodząc się z poprzedniej wersji planetarnej Istoty otrzymuje informację zawartą w jej DNA – w GENach i GENach jej partnera w poczęciu rzycia, w każdej ich komórce, w komórkach które „wiedzą” – posiadają pamięć – pełną rodzajową i gatunkową i jednostkową INFORMACJĘ – pokoleń jakie ukształtowały te Istoty poczynające nowy Byt/Istotę. Jest to program niezbędny do prawidłowego pełnienia swojej funkcji, funkcji KA – Nośnika (Łodzi, Kłodzi dla RA).
Gdy posuniemy się o stopień dalej w badaniu aspektu RzeczyIstności zwanego Życiem / Rzyciem widzimy, że to właśnie w tym sensie dziedziczymy karmę i przekazujemy swoją karmę kolejnym pokoleniom ciał zbudowanych ze średniotwardej materii, lub inaczej mówiąc opartych na polu średnioniskowibrującej energii. To co tu w tej chwili powiedzieliśmy nie jest niczym innym niż opisem znanym z bioelektroniki, albo fizyki klasycznej, kwantowej i pól torsyjnych, albo nowej filozofii przyrody.
Jesteśmy więc jako Materia – Ciało Psycho-Fizyczne – zwieńczeniem procesów planetarnych z jednej strony, a z drugiej wcieleniem cząstki Świadomości Nieskończonej w to Ciało/Skafander, co ma miejsce w takim ograniczonym zakresie jak to jest możliwe w danych warunkach planetarnych – tutaj, w warunkach Matki Ziemi.
Jesteśmy najwspanialszą emanacją całej przeszłości Matki Ziemi i całej aktualnie dostępnej wiedy Światła Świata – Świadomości Nieskończonej, jaką da się pomieścić w Człowieku, działającym na Ziemi w ramach MISJI określonej / wytyczonej przez Świadomość Nieskończoną (Światło Świata). Zatem jako Ludzie jesteśmy szczytową emenacją Jedni pod kątem spełnienia jej CELU w danym siedlisku i środowisku (na Ziemi) oraz jednocześnie emanacją realizującą Misję w RzeczyIstności.
Między celem Świadomości Nieskończonej a celem osobistym jest różnica, mogą być one w dużym stopniu spójne, ale nie muszą być identyczne, mogą też być rozbieżne. Tym ważniejsza jest osobista wysoka świadomość Ra i utrzymywanie kontaktu ze Źródłem (RA).
Czym jest Paradygmat Świadomościowy Stary i Nowy
Dla przypomnienia, bardzo krótkie wyjaśnienie i niezbędne definicje.
Paradygmat według definicji klasycznej Jest to zbiór teorii i pojęć którego się nie kwestionuje, tak długo, jak długo paradygmat pozostaje twórczy poznawczo – tzn. za jego pomocą można tworzyć teorie szczegółowe zgodne z danymi doświadczalnymi (historycznymi), którymi zajmuje się dana nauka. To odróżnia go od Dogmatu: danego raz na zawsze, niezmiennego, będącego absolutnie słusznym.
Pojęcie Paradygmatu zakłada jego zmienność, jak to widać powyżej, wtedy kiedy przestaje on spełniać rolę twórczego poznawczo, czyli kiedy zbiór danych doświadczalnych (historycznych) obala jego ramy / wychodzi poza jego zbiór pojęć i teorii, czyniąc go niewystarczającym do opisu Rzeczywistości (widzianej RzeczyIstności). Z takim właśnie zjawiskiem mamy do czynienia od początku XXI wieku i stąd wynikła Zmiana Paradygmatu Świadomościowego.
Paradygmat według wiarowiedy i wijozowii przyrodzonej – nie ogranicza się tylko do Pola Nauki, ale rozciąga się na cały obszar dostrzegalny dla Człowieka jako ŚWIAdomej Istoty Duchowo-Materialnej.
Obejmuje obszar Świadomości rozumianej jako Jaźń-Jedń i jest to zbiór pojęć fundamentalnych, które tworzą podstawy Postrzegania Świata przez Człowieka i każdą Istotę Świadomą Żywą Duchowo-Materialną, a więc są Zrębem / Ramą dla Świadomości Żywej Istoty – każdej żywej istoty.
Jaźn-Jedń jest tutaj połączeniem koncepcji Świadomości (Nieświadomość + Podświadomość + Świadomość) w rozumieniu freudowsko-jungowskim i steinerowskim* oraz koncepcji Świadomości w rozumieniu Kanta i Sedlaka obejmującej także Nadświadomość (jako zewnętrzną Cząstkę + Więź + Pole / Obecność Świadomości Nieskończonej w Każdej Żywej Istocie Materialno-Duchowej).
- u Rudolfa Steinera świadomość ma charakter wyłącznie wewnętrzny, tj mieści się wyłącznie w ciele materialno-duchowym Człowieka, a nie na zewnątrz i nie w ciele każdej Istoty Żywej.
Paradygmat Świadomościowy określa / wytycza sposób odbioru otaczającej Istotę Świadomą RzeczyIstności i sposoby komunikowania się w Niej i z Nią oraz sposoby oddziaływań zwrotnych – interakcji z RzeczyIstnością.
W dotychczasowej praktyce Ludzkość / Człowiek jako Istota Świadoma – doszedł do obowiązującego aż do końca XX wieku Paradygmatu Świadomego Postrzegania RzeczyIstności / Świata jako wyłącznie Rzeczywistości / Realności Materialnej (Fizyko-Chemiczno-Biologicznej) w odróżnieniu od imaginacji tj. Wyobrażenia / Wymyśloności-fantazji (spekulatywnej / subiektywnej Rzeczywistości / Realności Duchowej).
Stąd ten tryb / sposób świadomego postrzegania / postępowania w interakcjach z RzeczyWistością / RzeczyIstnością określam jako zastosowanie Paradygmatu Darwinowsko-Newtonowskiego.
Nowy sposób Świadomego Widzenia RzeczyIstności (Paradygmat Świadomościowy) kształtował się od początku istnienia Człowieka jako ISTOTY ŚWIADOMEJ, poprzez epoki historyczne, z ich odkryciami pozwalającymi poszerzać pole postrzegania świata zewnętrznego i tłumaczyć relacje / interakcje Człowieka / Społeczeństwa / Ludzkości z Nią (RzeczyIstnością / Rzeczywistością / Światem) oraz w następstwie definiować siebie (Człowieka / Społeczeństwo / Ludzkość) względem Świata, jak też vice versa Świat względem Człowieka na nowej płaszczyźnie poznawczej (wyższej bądź po prostu odmiennej).
Jak działa Nowy Paradygmat
4 Filary i 4 Ograniczenia
Ważna jest oczywiście przy stosowaniu P_K-S (Paradygmatu Kantowsko-Sedlakowskiego) wiedza o tym, że Wyobrażenie/Obrazowanie nie kończy nigdy samo z siebie Procesu Zmiany – aby zmiana zaszła konieczne jest dołożenie do tego Obrazowania także fizycznego ducho-materialnego bądź czysto materialnego działania.
Myśl przez duże „M” (czyli wymedytowana/mądowana i obrazowana) jest subtelnym działaniem fizycznym, duchowo-materialnym Świadomości w Materii Ziemi (w Jawi).
Człowiek / Ludzkość na Ziemi / Istoty Świadome Planetarne gdziekolwiek w RzeczyIstności bytujące i działające w świecie duchowo-materialnym muszą wykonać pracę tak duchową jak i materialną dla dokonania fizycznej przemiany MATERII.
O 4 FILARACH i 4 OGRANICZENIACH możecie przeczytać dokładnie tutaj:
lub tutaj:
Zamiast teoretyzować i przybliżać w słowach jak Nowy Paradygmat działa, dam wam po prostu jeden szczegółowy przykład, a o kilku innych sytuacjach na razie tylko wspomnę. Jeden przykład działania Nowego Paradygmatu już wam zresztą opisałem – Był to opis widoku z mojego szpitalnego okna. Jak ten krótki treściwy obraz i przekaz zadziałał w moim Jam Jest i Ra osobowym? Ano tak, że w jednej chwili miałem w głowie cały ten wykład, temat przewodni i wszelkie składowe Wykładni 24 jak i całą wcześniejszą Wykładnię 22. Ten przypadek jest o tyle trudny do zrozumienia, że zadziałało tutaj coś co zwiemy zwykle weną (weńcem, zwieńczeniem). Jest to nagły rozbłysk z-ROz-umienia (u-Jawnienia) w Świadomości Ra i niemalże w tej samej chwili pojawia się on w Jam Jest, jako kompletna wieda/wiedza (całościowe ujęcie tematu), wyposażona we wzorzec sposobu przekazu i w zarysowaną ściśle treść przekazu (oddania jej na zewnątrz). Trudno tutaj jednoznacznie wykazać działanie RA w osobowym Ra chociaż można wskazać dokładnie moment – chwilę (kasztę/ksztę czasu) pojawienia się „rozbłysku” wiedy z Ra osobowego w świadomości Jam Jest.
Przechodzę do konkretu – do materii twardej.
Przepuklina Pępkowa – Jesień 2023
Opiszę mój konkretny ostatni przypadek choroby z roku 2023, która zmusiła mnie do pierwszego w życiu pobytu w szpitalu w roli pacjenta, w wieku 71 lat. Kiedyś (może w innych Kładach / Wykładniach) opowiem wam także o kilku innych ważnych moich osobistych doświadczeniach i Manifestacjach działania Świadomości Nieskończonej (Światła Świata) w fizycznej materii jawicznej Ziemi. Pozwoli nam to w sumie lepiej zrozumieć zasady połączenia i współdziałania Osobistego Ra z zewnętrznym RA Światła Świata ulokowanym ponad Jawią, Nawią i Prawią – w Jedni, jak i da przestrzeń do rozważań na temat tzw Wolnej Woli – czyli Chwili (kszty/kaszty czasu), gdy zapada kluczowa decyzja niosąca określone konsekwencje w świecie jawicznym, w materii fizycznej. Te konkretne przypadki powinny otworzyć pole nowej wiedzy i dać odmienny punkt odniesienia dla postrzegania Nowego Paradygmatu i poszerzenia zakresu waszej własnej praktyki życiowej oraz zbudowania w sobie opartej na nim Nowej Świadomości.
Zacznę od historii mojej przypadłości zdrowotnej, którą była przepuklina pępkowa, czyli od tła zasadniczego wydarzenia. Zasadnicze Wydarzenie o jakim tutaj będzie mowa to Manifestacja Działania Świadomości Nieskończonej w Rzeczywistości w wyniku Kontaktu Ra działającego we mnie jako Istocie Materialno-Duchowej ze Źródłem (RA-Świadomością Nieskończoną) w dniach 1-6 listopada 2023 roku. Manifestacja ta odbyła się w związku z konkretną, przyziemną – acz fundamentalnie ważną dla mnie jako Istoty – sprawą mojej dolegliwości – przepukliny pępkowej. Owa MANIFESTACJA została sprowokowana/spowodowana moim KONTAKTEM ze ŹRÓDŁEM, a w Jawi sprowadzona została do fizycznego (czysto materialnego) efektu, przejawionego w całym, długim procesie przyczynowo-skutkowym, w długim ciągu wydarzeń i działań. Zaznaczam, nie tylko działań moich własnych, ale też rozszerzonych polowo na otoczenie, w tym na decyzje podejmowane przez inne osoby, zupełnie niezwiązne ze mną wcześniej w żaden sposób – ani fizycznie ani mentalnie. Zaistniały w tej MANIFESTACJI także fakty symboliczne będące znakami-sekirami Świadomości Nieskończonej – niejako jej PIECZĘCIAMI (znakami / sygnałami / sygnaturami / sekirami), którymi oznaczyła ona dla mnie, dla mojej osobowej Świadomości Ra TO konkretne, dokonane przez siebie – RA – dzieło.
A więc historyczne tło
Rzecz z tą przepukliną trwała wcześniej, do 1 listopada 2023 roku przez jakieś dwa lata. Nic groźnego, najpierw w ogóle nie kojarzyłem żadnej nieprawidłowości, ani tym bardziej zagrożenia dla zdrowia, czy życia. Czubek Pępka momentami nieznacznie uwypuklał się przy pewnych ułożeniach ciała, np. przy nachylaniu się i lekko „wystawał” nad własne dotychczasowde miejsce, niejako leżał równo „na powierzchni” zamiast leżeć całkiem w „dołku” (wklęsły, wgłębiony), jak do tej pory przez całe moje życie. Mówię tutaj o samym czubku pępka, a nie o całym pępku ani o jego otoczeniu, które były najnormalniejsze w świecie. Lekkim ruchem palca można było ten czubek delikatnie popchnąć i wchodził na swoje miejsce, w głąb ciała (wgłębiał się) – tam gdzie zawsze się znajdował. Ten stan trwał wiele miesięcy, przyzwyczaiłem się – żadnych dolegliwości – drobiazg. Przestałem go zauważać. Przechodziło mi przez myśl mimochodem, bardzo rzadko miałem świadomą refleksję na ten temat, że to jakaś zmiana. Może z wiekiem? – myślałem – Cały człowiek przecież wiotczeje, tkanki przestają być tak elastyczne jak były w młodości, a w ogóle to co 7-9 (czy ileś tam) lat ciało się „złuszcza”, człowiek wymienia w końcu cały sKAfandER/ciało komórka po komórce. Wiadomo.
Czyli, tak to wyglądało z pozoru i trwało dwa lata, od marca 2021 roku. Drobny, kosmetyczny DEFEKT CIAŁA, wysportowanego, wytrenowanego – pływam przecież niemal codziennie przez cały sezon, to jest od maja do połowy października wpław, w jeziorze w Kryspinowie po 3 kilometry dziennie, w zasadzie niezależnie od pogody (nieliczne wyjątki to np jakieś zawody triatlonowe, olimpiada europejska na akwenie, Maraton Dragonów itp). W tym roku o którym tutaj mowa, 2023, zakończyliśmy z żoną sezon 14 października. Woda była tego dnia lodowata, kark sztywniał, czoło bolało z zimna, a po wyjściu z niej straciliśmy na dobrą chwilę słuch – nie całkiem, ale słyszało się jak przez watę, z daleka. To nie był stan ekstremalny – ekstremum jest wtedy, kiedy po wyjściu zmienia się wysokość dźwięków, przenoszą się one o poziom wyżej, np. mój głos brzmi jak alt, dźwięk silnika samochodu staje się cienki, jest wyższy jak i wszystkie dźwięki dookoła. To mija po godzinie mniej więcej, ale odmienny stan całego organizmu, całego ciała, które odbiera się w Jaźni (w Jam Jest) jest taki jakby ciało było zrobione ze stali – każdy mięsień i nerw, każdy organ wewnętrzny – Ten odmienny stan / poczucie własnego ciała – trwa kika do kilkanastu godzin po ekstremalnie zimnym pływaniu. Nie polecam nikomu tego eksperymentu kto nie jest wytrenowany i doskonale obeznany z wodą, kto nie czuje się w niej jak ryba.
Więc to wysportowane ciało moje doznało defektu. Pytanie o źródło tego defektu należy sobie postawić – oczywiście – Przepuklina Pępkowa – skąd to się bierze? Mała, pyciusia, jak się później okazało, na 13 do 14 milimetrów, co stwierdzono na USG. Zaraz do tego przejdziemy punkt po punkcie.
Pod koniec sierpnia 2023 przyszedł taki dzień (dokładnie 20.), że nagle rozbolał mnie brzuch, pępek i okolica stwardniały. Wyraźnie wyczuwałem palcami szczelinkę, ale pępek nie dał się wepchnąć przez nią na swoje miejsce. Poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu – była nim kobieta. Stwierdziła niewielką przepuklinę pępkową. Zaraz po powrocie od niej udało mi się ponownie wepchnąć pępek w szczelinę. Bardzo mądra kobieta – dała mi od razu skierowanie do szpitala, nie do jakiegoś chirurga, na wizytę u którego czekałbym rok, albo pół roku. Zresztą ani mi się śniło czekać – tego samego dnia byłem prywatnie u chirurga, który potwierdził jej diagnozę. Kazał mi zrobić kilka ćwiczeń na leżąco – stwierdził, że to chyba jest tak małe, iż nie ma sensu się tym przejmować, ale lepiej zrobić USG. Rzeczywiście sytuacja wróciła do stanu poprzedniego – żadnego bólu, pępek pod naciskiem cofał się wgłąb ciała – bez problemu. Jednak USG zrobiłem 3 dni później i dowiedziałem się tam od razu – robił je kolejny chirurg, że to się nie cofnie, trzeba będzie operować wcześniej czy później. Można zrobić to już teraz, i tak będzie lepiej, bo za 10 lat jak będę naprawdę musiał koniecznie to już zrobić, będę miał ponad 80-tkę i to może być trudniejsze. Ale póki co życiu nie zagraża i można ciągnąć tak latami, jeśli nie sprawia mi kłopotu, zwłaszcza jak się jest wysportowanym.
Więc tak to wyglądalo do tego momentu, trwało sobie. Powiedziano mi przy okazji jaki szpital jest najlepszy w tych sprawach w Krakowie i żebym zaklepał sobie miejsce. Tak zrobiłem. Zdecydowałem, że nie polecę do Nowej Zelandii dopóki tego problemu nie rozwiążę w jakiś sposób.
Termin wizyty kwalifikacyjnej dostałem na 26 października 2023.
W szpitalu Bonifratrów 26 października młoda pani chirurg potwierdziła, jako już czwarty lekarz, że rzeczywiście jest to tylko niewielka szczelinka, przez którą wydostaje się sieć, czyli powłoka wewnętrzna z tkanką tłuszczową. I oczywiście mogę dożyć z tym do 100-tu lat i nic się nie stanie, do końca życia. Moje ciało, moja decyzja, tu mam termin na 24 maja 2024, 16 maja przychodzę po instrukcje, wykonuję szczepienia na żółtaczkę – bo nie miałem – rozmowa z anestezjologiem, itp. I wtedy zdecyduję. Jak powiem, że nie to nie, nikt się nie obrazi. Jak za rok, albo za dwa dojdę do wniosku, że chcę, że trzeba, to proszę przyjść i wtedy to zrobimy. Bo to jest taki stan, że może tak być i do końca świata. Dostałem od niej cały plik papierów szpitalnych, łącznie z decyzją o zabiegu i moją formalną zgodą na operację (do podpisania), po zapoznaniu się z ryzykiem oraz wykaz rzeczy jakie muszę zabrać ze sobą na oddział. Na koniec wychodząc słyszę od niej takie zdanie:
„Ale proszę pamiętać że i ten tłuszczyk z siecią, z powłoką brzuszną może też uwięznąć – to nie tylko jelita mogą uwięznąć – jak one, to wiadomo stan ciężki z miejsca, zgorzel, zapalenie otrzewnej i tak dalej, ale ta tkanka też może uwięznąć i zacząć martwieć bez wymiany krwi i płynów – wtedy dojdzie do tego samego, zrobi się czerwone, bolesne i trzeba będzie operować, albo będzie martwica. Ma pan mocne mięśnie i to jest dobrze i źle. Mogą to uwięzić.”
Pół roku czekania. Operacja w sezonie pływackim, po niej miesiąc nie wolno pływać. Fatalne – robić to nie robić??? Moje Jam Jest było niezadowolone z tego rozwiązania. Właściwie w Głębi Ducha (w moim Ra) byłem wściekły, że stracę najlepszy wakacyjny czas roku 2024, co najmniej połowę najlepszego okresu budowania całorocznej odporności fizycznej mojego ciała, mojego KA, sKAfandRA (z-KA-wąd-RA).
1 Listopada (środa) – Świątynia Światła Świata w Rząsce koło Balic.
W trakcie modły w Nawie Świątyni Pod Wielkim Jarząbem, tj. w Kaplicy pod Nawisem Jarząbu – świątynia numer 2 na wzgórzu w Rząsce naprzeciw wielkiego Stawu i Kamiennego Kopca Sima/Ziemi w Kamieniołomie Mydlniki, moja myśl zeszła mimowolnie na problem przepukliny i terminu wyznaczonej operacji. Po raz pierwszy wypowiedziałem wtedy: Nie, 24. maja to za późno, to fatalny termin. Nie chcę czekać do końca maja. Jak można w takiej sytuacji stawiać człowieka, żeby czekał przez pół roku i żył z dnia na dzień zastanawiając sie czy coś mu się nie stanie i nie wyląduje na Ostrym Dyżurze z zapaleniem otrzewnej, albo martwicą? Tak działa w Polsce System Pan – Niewolnik i tzw „Służba” „Zdrowia” (w istocie przemysłowa Zabijalnia starych i chorych ludzi – Polaków). To był dobry dzień do modły – 1 listopada, Myśli o Bliskich Zmarłych płynęły gładko, a obecność duchów przodków i szczególny wątek w modle poświęcony wspominaniu ich wszystkich – aż do starożytnych korzeni Słowiaństwa, sprzyjał Głębokiemu Kontaktowi ze Źródłem. Powiedziałem wtedy na koniec – Nie. Nie będę tyle czasu czekał!
To miejsce pod Jarząbem już raz spełniło wielką rolę w uleczeniu innej mojej przypadłości – bardzo chwilowej – i to jest jeden z tych przypadków działania Ra osobowego/osobistego i RA Światła Świata, o których powiemy sobie innym razem.
Następnie modła 2 listopada, czyli w czwartek w południe w Lesie Warszawskim / Psim / Niedźwiedzkim. Odbywam modłę na polanie którą nazywam Polaną Mojej Mamy – opowiem wam dlaczego znów kiedy indziej, to ważne, bo to jest kolejny z przykładów działania połączenia Ra osobistego z RA Światła Świata i kolejny przykład działania Nowego Paradygmatu i bezpośredniego wpływu Ducha na fizyczną materię i to nie własną, a bliskiej osoby. To przykład wyjątkowo spektakularny.
Modła proszę was to nie jest modlitwa – to jest mądowanie, stan który odpowiada medytacji, ale połączony z konkretnymi żądaniami/ rządaniami = zarządzaniem / prośbami / w bieżącym bezpośrednim kontakcie z siłą wyższą, Źródłem czy też Świadomością Nieskończoną, albo Polem Rotanu – jak kto woli. W trakcie tej modły wypowiadam w myślach, obrazuję, rzucam w pole: „Zróbcie coś z tą MOJĄ przepukliną!” – Mam na myśli wszystkie siły wyższe, które zwykle przywołuję i z którymi w kontakt wchodzę – „Natychmiast, uzdrówcie mnie jak tylko się da, każdym sposobem! Już! Teraz! Najszybciej jak to możliwe!”
Jest 12sta – w południe 2 listopada.
Kurczę blade! Bardzo uważajcie kiedy czegoś żądacie (rządacie) i wypowiadacie zdania zarządzające do RA! TERAZ BĄDŹCIE UWAŻNI, BO ZACZYNA SIĘ ODJAZD!
Sen – z 2 na 3 listopada 2023.
Sen: Obręcz, obrączka, ażurowy wieniec mnóstwa płaskich malutkich kwadracików jak z plastiku, nanizanych / osadzonych na cienkim druciku zapętlonym wokół palca – wskazującego, widziany z góry, obręcz wokół osi – różowo-czerwona obręcz perlista, wokół białego wierzchołka palca. Wianuszek złożony z czerwonych płaskich płytek / plasterków / rombów nanizanych jeden obok drugiego ściśle, z symbolami pierwiastków wypisanymi na każdej płytce. Obręcz ta ma delikatne zapięcie. Jeden z tych elementów osuwa się i „wypada” z kręgu. Postanawiam go dopiąć, podciągnąć w górę – to łatwe myślę – wsunę go jednym ruchem na miejsce, trzeba tylko przesunąć wszystkie „płytki” tak żeby ta właśnie znalazła się przy samym zapięciu, odpiąć delikatnie haczyk zapinki, dosunąć ten element do pozostałych żeby był z nimi w linii i zapiąć haczyk. Sięgam po zapięcie, otwieram… i ten element wypada mi nagle z palców a całość się rozpada, rozlatuje się w przestrzeni, spada do moich stóp, jak chmura śniegowych karminowych płatków, albo suchych zwiędłych liści… albo chmara płytek krwi, albo komórek budujących moje ciało! – Czuję niesamowity strach, przerażenie. Stało się coś nieodwracalnego, spieprzyłem to przez nadmierną pewność siebie! Trzeba było tego nie tykać. Mam poczucie że umieram! Umieram?!!!
Budzę się. Strach mnie nie opuszcza, poczucie klęski, dramatu. Ale cóż, środek nocy – Zasypiam. Kiedy budzę się rano wszystko pamiętam. Powraca cała treść i nastrój tego wyrazistego snu – wraca tamto odczucie strachu, klęski, czegoś nieodwracalnego, śmierci. Czuję dokładnie to samo śmiertelne zagrożenie! Odtwarza mi się sen, obrazy, dokładnie – jeden po drugim, obraz po obrazie. Nie rozumiem go.
A więc mamy:
3 listopada piątek rano
Staję przed lustrem w łazience i co widzę?
Mój pępek wystający z brzucha jak biały palec otoczony wypukłym ponad linię brzucha wieńcem różowym, a miejscami wręcz czerwonym wałkiem, obręczą. Dotykam. Pępek z oporem da się wcisnąć, zaczyna być lekko bolesny. Wokół niego być może stan zapalny. Uwrażliwiony przekazem we śnie płynącym z ogranizmu, mierzę temperaturę – tylko 36, 6. To nic.
Gdyby nie tamta rozmowa z lekarką u Bonifratrów zlekceważyłbym tę sytuację, bo wcześniej nie miałem pojęcia, że może dojść do martwicy sieci i tkanki tłuszczowej. Pewnie potrwałoby zanim podjąłbym decyzję co najmniej do poniedziałku,
Jadę z pieskiem jak zwykle na spacer, znów Rząska, piękny dzień. Robimy jak zwykle 1,5 do 2 godzinny spacer. Modłuję pod Jarząbem przez krótką chwilę i myślę w modle z obrazem mojego pępka: To musi się skończyć! Już! – Wracam do domu, zjadam obiad – zaczyna mnie boleć pępek. Nie bardzo chce się cofnąć, ale pod naciskiem większym niż zwykle, na leżaco wchodzi cała ta struktura na miejsce.
Wieczorem zaczyna się jeszcze bardziej zaczerwieniać i boleć, ale temperatury nie ma i ból jest taki sobie – zależy jak się leży – jednak już ciągły, nieustępujący. Więc decyduję z Anną, że doczekam do poniedziałku i pojadę do Bonifratrów żeby zobaczyli co się dzieje, zrobili USG i tak dalej. Bo oczywiście takie kłopoty zdrowotne czy inne kłopotliwe sytuacje – przynajmniej u nas w rodzinie – zawsze mają miejsce w weekend, albo w święta, albo w stan wojenny, w restrykcjach pandemicznych, albo w jakimś podobie niewygodnym okresie czasu, kiedy wszystko jest pozamykane i nic nie działa normalnie. Ale jeszcze telefonicznie biorę termin w spółdzielni na USG – okazuje się że mogę to zrobić w sobotę o godzinie 14. O 13.30 trzeba być u nich. OK.
Sobota rano 4 listopada
Boli, ale nie jakoś porażajaco, kiedy się schylam – tak! Patrzę w lustro – jak w moim śnie biały palec sterczy mi z brzucha a dookoła pierścień czerwony. Mierzę temperaturę 37, 3. Niby nic. Decyduję w jednej chwili dosłownie, można rzec że irracjonalnie, że jedziemy na najbliższy SOR. Pakujemy manatki według instrukcji z Bonifratrów – tak jakbym miał tam zostać. O 10 rano jesteśmy w najbliższym szpitalu, im. Narutowicza na izbie przyjęć. Początkowo idzie szybko – mam rozpoznanie, mam USG prywatnie zrobione, widać że coś tam się dzieje – Internista, prześwietlenie brzucha, ale jak to na SORze dają mi wenflon na stałe i pobierają krew – jestem zdenerwowany, ciśnienie mam 200 na 120. Dają mi pastylki żebym im nie wykorkował na serce. I teraz zaczyna się czekanie.
Cały czas mam nadzieję graniczącą z pewnością, że powiedzą mi że to nic, nie przejmować się i w poniedziałek jechać ew. do Bonifratrów. Czekanie się przedłuża. Okazuje się, że czekamy na chirurga, żeby zszedł z odddziału zrobił opis zdjęcia rentgenowskiego i podjął decyzję. Wciąż trwa tam operacja i trzeba na niego czekać.
O 12.30 odwołuję USG.
O 13.30 odsyłam żonę do domu, bo zwierzaki, zakupy itp. – jest sobota. Dojadę jak skończymy tutaj.
O 14.30 przychodzi chirurg, biorą mnie tam na salę ratunkową. Ogląda mój brzuch. Jak wciska boli. BARDZO.
Waha się zastanawia. Obmacuje, patrzy na wyniki badań. W końcu mówi mi, że jego zdaniem to jest naprawdę OSTATNIA CHWILA. Można to wepchnąć z powrotem na siłę – będzie bolało ale da się. Odeślę pana do domu, ale nie wiadomo co tam się dzieje, może zaczyna się martwica? Waha się. To był młody chirurg i decyzja mogła być różna. Ja wyrażam zdecydowaną myśl – nie mówię tego głośno, ale w myślach – To trzeba operować!
– Lepiej to zoperować – mówi nagle do mnie chirurg – I to już , bo potem mogą być duże szkody – łącznie z dużym wycięciem sieci i skóry, rekonstrukcją pępka.
Ma pan jakieś choroby przewlekłe? – Nie; Był kiedyś operowany – NIE; Był leczony lub jest w trakcie poważnego leczenia – NIE; Zażywa pan coś na stałe, jakieś leki coś – na ciśnienie, cholesterol – NIE!; A aspirynę na serce – NIE!; itp, itd – NIE i NIE! Ma pan rzeczy wszystkie ze sobą – Tak! Jadł pan? Nie – bo miałem mieć USG – jestem na czczo od rana.
Mówi: Zróbmy to teraz zanim będzie za późno. Czy pan się decyduje?
Bez wahania mówię że tak. Ale mówię – Nie mam żadnych szczepień – zwłaszcza na żółtaczkę tę szpitalną typu C. Miałem to robić w maju przed operacją.
Lekarz: Obiecuję panu w takim razie że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby pana niczym nie zarazić. Różnie może być ale zrobię wszystko.
OK.
– Zatrzymujemy pana – mówi do personelu – Proszę odesłać pacjenta na oddział – pobrać krew na grupę – i przygotować do operacji.
Przyjęcie na oddział, krew na grupę, łóżko, rozkładam rzeczy, wchodzą dwie pielęgniarki, golą ,mi brzuch, smarują czerwoną mazią – Kochani o 16. i 15 minut już mnie wiozą na salę operacyjną. Budzę się o 18 stej. Wiozą mnie na salę szpitalną – mam tam dwóch jeszcze panów Krzysiek i Zbyszek – tak się przedstawili.
18.15 rozmawiam już z Anną. SMSy. Obchód o 19-stej – Wszystko poszło dobrze, martwicy nie było, ale w ciagu 2 dni była murowana, żadnych komplikacji, nie trzeba było wstawiać siatki, mięśnie są silne więc zostały tylko zeszyte. Jutro wypis jak wszystko będzie ok, ale o tym zadecyduje lekarz na porannym obchodzie.
Kroplówki, itd. Noc bezsenna aż do rana. I tej nocy nagle zaczyna mi się układać wszystko co mówiliśmy tutaj, co wcześniej omawialiśmy z Anitą Dudzik i Jackiem Marią Kwiatkowskim przygotowując pierwsze spotkanie Nowej Wszechnicy – Duch i Materia to Jedno! Wszystko co powiedzieliśmy w temacie jedności i biegunowości energii i materii, ducha i materii, biegunowości a nie przeciwstawności, dopełnienia a nie przeciwieństwa, na temat poziomów, wibracji, gęstości, i tym podobnych rzeczy – Na temat Nowego Paradygmatu. To, razem z obrazem widzianym przeze mnie w nocnym szpitalnym oknie układa mi momentalnie wykładnię 22 i 24! Całe moje wystąpienie podczas krakowskiego spotkania Nowej Wszechnicy i te dwa Kłady powstały tej nocy właśnie – po operacji. Zapisałem je też podczas kolejnej bezsennej nocy w zeszycie, który mi przywiozła Anna razem z długopisem i witaminami i minerałami. Miałem to wszystko jasno i trwale ułożone w głowie. Miałem to zapamiętane raz na zawsze.

Zeszyt z czasów szkolnych mojej młodszej córki (strona frontowa – SERCE i DUCH / ENERGIA), który przywiozła mi żona po operacji razem z długopisem i pioruńskimi pakietami witamin C i D.
Niedziela 5 listopada
Rano mnie nie wypisali oczywiście – Bo dokąd się pan spieszy? – powiedział mi rano zastępca ordynatora – Lekarz starej daty. Byłem zły na niego. Niesłusznie. Wypisali mnie w poniedziałek, a więc 6-stego.
To BYŁA OSTATNIA MOŻLIWA CHWILA ŻEBY WSZYSTKO SKOŃCZYŁO SIĘ PROSTO I Z DOBRYM SKUTKIEM. PO TYM MOMENCIE BYŁY JUŻ TYLKO ZŁE SCENARIUSZE.
Muszę wam powiedzieć o procedurach pooperacyjnych – Ludzie, cały personel, lekarze, pielęgniarki, kucharki – wszyscy, sprzątaczki, salowe – cały personel współpacjenci – wspaniali ludzie, cudowni. Żadnych zastrzeżeń – pomocni, chętni, zaangażowani, współodczuwający. Jeden murem za drugim. Coś się dzieje – wszyscy natychmiast są zaangażowani w pomoc.
Ale procedury?!!!… Wiadomo nauce od dawna, że przy upływie krwi, rozcięciu, a nawet przy silnym stresie, poziom witaminy C w organizmie spada w godzinę, dwie, do zera. Wiadomo, że trzeba znać poziom witaminty D – u mnie był wysoki, bo suplementuję ją, ale jak jest niski to otwarta droga do infekcji, powikłań, żółtaczki typu C właśnie – a ja nie miałem szczepienia na to cholerstwo typu C. Oni nie podają po operacjach żadnych witamin, minerałów – nic – tylko kroplówki przeciwbólowe i roztwór soli fizjologicznej w pierwszej dobie, potem tylko pyralgina w kroplówce. Dopiero kiedy spytałem na obchodzie lekarza (starego zastępcę ordynatora) czy mogę zażywać swoje witaminy – C 1000, d3 4000 + K2mk7 200, magnez i cynk – powiedział – Ależ tak, jak najbardziej to jest wskazane. Proszę. Nie powiedziałem mu do końca prawdy. W ciągu kilku godzin wcześniej zaaplikowałem sobie 16 000 C i po 8000 D rano i wieczorem, czyli 16 000 D3 oraz 1000 K2 mk7.
W niedzielę ból był spory, nie mogłem za bardzo wstać, chodziłem zgięty trzymając się za brzuch. Po witaminie C i D w ich nocnych dawkach (po 16 000) w poniedziałek wstaję rano, wyprostowany, żadnego bólu! Koledzy z sali patrzą na mnie jak na wariata, a ja latam po korytarzu.
Nocą z niedzieli na poniedziałek pisałem odpamiętując, przez dwie i pół godziny. Przy świetle komórki, albo całkiem po ciemku, w powietrzu, bez podparcia, na kolanach, przy ćwierć-świetle z korytarza, z otwartych drzwi. Okazało się że długopis się wypisał i pół godziny pisałem bez tuszu. Musiałem to szybko powtórzyć zapisując w telefonie.

Mój nocny Zapis ręczny w zeszycie córki (fragment)
Pytanie, które wszyscy mi zadawali w szpitalu, od izby przyjęć, przez internistę na Sali Ratunkowej, pielęgniarki w drodze na stół operacyjny, przy zmianie opatrunku – Skąd się to u pana wzięło? Jak to możliwe? Mocne mieśnie, wysportowany, opalony, pływajacy 3 km dziennie!
To kluczowe pytanie i kluczowa odpowiedź. Proszę was – Stąd? – z mojej głowy! Ale nie tylko – Ze współdziałania mojego osobowego Ra ze Świadomością Nieskończoną z RA Źrółowym w JEDNI. I łatwo to udowodnić ponad wszelką wątpliwość.
Tu dochodzimy do sedna, przyczyny tej choroby. Se-DNA – do DNA do De-eN-A!
W dzieciństwie opowiadano jak to mój dziadek, dorożkarz, dźwignął dorożkę, przestawił ją w bok i dostał przepukliny pępkowej. Przyszedł do domu, legł i nie chciał od razu jechać do szpitala jak mu babcia radziła. To był rok 1955. Przeczekał noc i było za późno. Jelito uwięzło, zrobiła się zgorzel, martwica, potem zapalenie otrzewnej i już go nie uratowali. Umarł w 48 godzin. To na mnie – dziecku – zrobiło takie piorunujące wrażenie, że nosiłem w sobie ten obrazek umierajacego błyskawicznie dziadka przez całe dorosłe życie. To był kawał chłopa, sadzał mnie na koniu, sam przeciągał dorożkę, brał mnie mnie na barana i tak dalej. Pamiętam to bardzo dobrze. Nosiłem w sobie ukryty lęk „przepuklinowy” (wdruk słabego punktu ciała) – to jedno.
Ale drugie to stres, stres i złość, może to złe słowo, ale dla uproszczenia niech będzie złość – na to wszystko co się działo od 2020 roku w Polsce i poczucie bezradności wobec otaczającej mnie zbrodni, kłamstwa. To wszystko tłamsiłem i nosiłem w sobie. Wyrzucałem to prowadząc blog, ale też musiałem trzymać na wodzy, pomagałem ludziom, załatwiałem kontakty, amantadynę, chodziłem do izolowanych, chorych niby na C19, gotowałem przyjaciółce i potem żonie, oszukiwać musieliśmy Sanepid, wyłączać telefony, nie otwierać policji, i robić różne takie rzeczy. – Było dużo stresu, dużo zmartwień. Widziałem śmierć niepotrzebną bardzo blisko, widziałem umierających po szczepionkach mRNA i ciężko chorujących – to wszystko odkładało się we mnie. W marcu 2021 – po raz pierwszy zobaczyłem, że pępek mi się wysunął, wepchnąłem go palcem OK drobiazg – w ogóle nie pokojarzyłem, że zaczyna się coś poważnego.
Co takiego działo się poza stresem, co spowodowało ujawnienie się choroby w tym miejscu?

Zeszyt mojej córki, w którym spisałem to wszystko – tył. (CIAŁO / MATERIA)
Trzy! Pępek i Jelita – to skrzyżowanie okazało się ogniskiem, miejscem zapalnym. Dlaczego nie krtań, usta, głowa – miejsca związane z zablokowaniem w tym czasie przepływu informacji, zakneblowaniem społeczeństwa i nękaniem moich artykułów, ocenzurowaniem, zbanowaniem z Youtube i FB, czy opluwaniem naszego środowiska i ludzi personalnie, publicznie w masowych mediach?
Otóż Jelita – jelito cienkie to miejsce przemiany materii w energię – to jest główne środowisko przyswajania pokarmu jako paliwa energetycznego, które transportuje się do całego organizmu. Na marginesie – co potwierdza jakoś że chodzić mogło o tę funkcję jest fakt że mimo zażywania wysokich dawek witaminy D3 i odpowiednich suplementów, zawartość w moim ogranizmie tej witaminy spadała, po krótkich okresach wzrostu na skutek uzupełniania dużymi dawkami i utrzymywała się na poziomie około 30 ng/militr, a powinna być na minimalnym poziomie 50 (wiemy że zalecany oficjalnie poziom 30-50 nie chroni przed rakiem, dopiero powyżej 50-100 chroni.)
Pępek – jako organ będący symboliczną pępowiną łączącą ciało/ człowieka / płód ze światem – także jest w życiu płodowym nosicielem pokarmu i zamienia pokarm matki na energię wzrostu i rozwoju płodu. Wzrost i rozwój społeczny został przez zarządzenie pandemii i te prześladowania masowe zwykłych ludzi, dzieci, które uwięziono w domach, ZABLOKOWANY!
Zerwane struktury społeczne, połączenia komunikacyjne, zamach na treści niewygodne, wprowadzenie cenzury, rozbicie środowisk, cofnięcie procesów przemian społecznych itp. w okresie 2020-2022 to wszystko symbolicznie wiąże się z transformacją i miejscem transformacji materii w energię w organizmie. To miejsce okazało się najbardziej wrażliwe u mnie.
Transformacja Zewnętrzna w Jawi i Transfirmacja Wewnętrzna sytuacji w Jam Jest oraz Ra Osobowym! To były procesy zachodzące relanie w Rzeczywistości i RZECZYWISTOŚCI, w JAWI. Ale toczył się też równolegle Proces POZA JAWIĄ, towarzyszący zdarzeniom w JAWI, powiązany z nimi bezpośrednio, stwórczy w PRAWI i NAWI, płynący ze ŹRÓDŁA, ze Światła Świata (ze Świadomości Nieskończonej) – z JEDNI, z RA. Był to kontr-proces przywracający równowagę do stanu PRAWI-dłowego do RZĄDNOŚCI Praw Przyrodzonych Jedni i Prawi oraz PoRZĄDKu w Jawi.
Inna wersja, behawioralno-biologiczno-fizyczna, materialistyczna (według starego paradygmatu) – To dziedziczenie po męskim DNA słabego punktu w ciele fizycznym.
Inna wersja – ezoteryczna – Dziedziczenie tej samej drogi karmicznej po przodkach męskich i żeńskich. Pierwszy mój słaby organ w jakim objawiła się u mnie choroba wcześniej to serce – obciążone genetycznie bądź karmicznie przez na pewno poprzednie pokolenie – matka zawał serca i w końcu śmierć na zwapnienie żył i zator serca w wieku 88 lat, ojciec zmarł po 3 zwałach w wieku 80 lat, wujek – brat matki zmarł w wieku 48 lat po zawale podczas kąpieli. W ten sposób mogę umrzeć. Ale i drugi słaby punkt karmiczny – dziedziczny albo genetyczny materialistycznie biorąc) – mięśnie brzucha i pępek, pępowina.
Psychologicznie ujmując tę sprawę muszę tu rzec – po konsultacjach z moją żoną (psycholog kliniczny, długoletnia praktyka szpitalna na kardiochirurgii i w opiece paliatywnej oraz w długoterminowej geriatrycznej) i moją najbliższą przyjaciółką (przypominam dr psychologii, psycholog kliniczny i wykładowca uniwersytecki, doktorat w temacie zachowań suicydalnych i procesu żałoby – UJ i AWF) – Pępowina łącząca mnie psychologicznie i społecznie ze światem zewnętrznym – jest silna i trwała, ale też mocno zawężona, cienka. To typowa przypadłość człowieka skupionego na pisarstwie, na historii i na filozofii, na dziejach religii, na języku i teorii oraz praktyce komunikacji międzyludzkiej. U mnie ta przypadłość równoważona jest zaangażowaniem w życie społeczne, walką o prawdę dziejową, o sprawiedliwość społeczną, o miejsce narodu polskiego, troską o jego przyszłość, o powodzenie narodu i zachowanie tradycji i kultury jakie on reprezentuje. To główna płaszczyzna poza Wiarowiedą, na której wykazuję pozaprywatną aktywność, główna łącznica ze społeczeństwem na polu publicznym. I ta ważna część mojej pępowiny została zerwana w latach 2020 – 2023. W roku 2021 pokazały się skutki fizyczne stresu płynącego z tej blokady. A uwidoczniły się one – według nich – w tym miejscu ciała poprzez uaktywnienie genu, lub utrzymujący się (zablokowany) od dzieciństwa w podświadomości strach przed śmiercią z tego właśnie powodu – przepukliny pępkowej.
Zeszyt Córki i jego wymowa
Potrzebowałem zeszytu, bo w łóżku szpitalnym na niczym innym nie mógłbym pisać. To był jedyny niezapisany w środku zeszyt jaki udało się znaleźć w domu w sobotę wieczorem, kiedy zamknięte są już sklepy. Otrzymałem od żony jeden z długopisów jakie leżały w szufladzie, który wydawał się na tyle pełny i miękki, że nie sprawi kłopotu podczas pisania na miękkiej podkładce. Wydawało się też, że nie zabraknie w nim tuszu. Zachowaliśmy ten zeszyt i nie pamiętaliśmy o nim, od czasów szkolnych, a więc ponad 25 lat. I Anna przywiozła mi właśnie ten Zeszyt, a nie żaden inny, np. świeżo kupiony.
Tuszu jednak zabrakło i przez pół godziny przed świtem (z niedzieli na poniedziałek) pisałem pustym wkładem. Jak się okazało były to już mało ważne z punktu widzenia sytuacji fakty i dywagacje, drugi i trzeci plan zdarzeń.
Przyjrzyjcie się zeszytowi mojej córki i jego okładkom. To była idealna BEZPOŚREDNIA „odpowiedź” i „podpowiedź” Świadomości Nieskończonej w sytuacji jaka miała miejsce – Kropka nad „i” z jej strony.
Moja córka w 5-tej klasie podstawówki ujęła w pełni zagadnienie rozdzielności i biegunowości materii i energii, duchowości i materii, informacji i energii, potencjalności i ważności połączenia w jedność jednego i drugiego – Serce na okładce – energie + duchowość oraz dopełnienie – Pupa – ciało, które jest też nie mniej ważne.
Ten zeszyt jak w scenariuszu doskonałego trillera zawieszony został przez Świadomość Nieskończoną jak topór na haku około 25 lat wcześniej i trafił dokładnie w zaplanowane w scenariuszu i wyreżyserowane zdarzeniami miejsce 4 listopada 2023 roku, po to aby uderzyć w moje Jam Jest i Osobowe Ra.
Podsumowanie
Jeszcze raz powtórzę bo to ważne: KAŻDA DECYZJA JAKĄ PODEJMUJECIE W ŻYCIU JEST WAŻNA I MOŻE SIĘ OKAZAĆ KLUCZOWA DLA WASZEGO DALSZEGO ŻYCIA.
Uważność, obserwacja siebie i otoczenia, analiza, wiązanie wydarzeń, wgląd w siebie i świat, refleksja. Poczucie tego kim jestem, czego chcę w życiu, po co żyję, dokąd zmierzam, gdzie są moje korzenie, ojczyzna, dom, bracia i siostry, przyjaciele – kto jest wrogiem, kto próbuje nam wszystkim zaszkodzić. To jest podstawa działania każdej Istoty Duchowo-Materialnej – Tym bardziej musi być podstawą działania takiej istoty jaką jest CZŁOWIEK. Bez prawidłowo osadzonych korzeni, bez rozpoznanej gleby, z której wyrastamy jako drzewo – nie ma prawidłowych decyzji.
W tym wypadku jak na dłoni widać związek ciała – chorej materii, która uprzedza ducha o swojej chorobie. Widać też znaczenie zdarzeń materialnych – jak śmierć mojego dziadka, opowieść o tej śmierci, wdrukowanie jej w moją świadomość i podświadomość.
Widać też być może predyspozycje Skafandra, czyli problem w DNA i jego odtwarzaniu przypisany do rodu. Albo karmę z pokolenia na pokolenie.
Z ciała materialnego i wiedzy w umyśle o zasadach dziedziczenia poprzez DNA wypływa w obecnych czasach ważna część wiedy i wiary dotycząca postawy życiowej Istoty, z ciała i świadomości ciała pochodzi cała nasza percepcja, którą Ra Osobowe – Nadświadomość weryfikuje sięgając do Wiedy Źródłowej.
W powyższym przykładzie, po manifestacji przez sen następuje manifestacja fizyczna – objawienie cielesne problemu, który pozostawał w nas w formie biernej, nierozwiązanego konfliktu – tak można to ująć – albo w zapsie DNA jako „ewentualność” do tej pory bierna, a uruchomiona przez stres i konflikt do formy czynnej, stanu zapalnego.
Tu ważne jest pytanie – co ja sam, co Moje Jam Jest chciało tym aktem chorobowym powiedzieć? Co istotnego leżącego głęboko chciałem z ciała wyrzucić – z brzucha, z jelit, z samego materialnego sedna przemiany materii w energię ducha? Co faktycznie przekształciło zdrowe ciało w chore. Jak duch tutaj przełożył się na materię. Widać tu, że duch i materia to jedna i ta sama „substancja aktywna” – tylko w różnych stanach „skupienia”, o różnej formie i poziomie „twardości”, o różnym poziomie „wibracji nussonowej / energetycznej”.
Ale najważniejsze jest wszystko to co stało się tutaj poza możliwościami wytłumaczenia w kategoriach nauki o rzeczywistości, o świecie fizycznym, materialnym jaki nas otacza.
Cały proces jaki zachodził w tym przypadku budzi zasadnicze wątpliwości co do ścisłości i prawidłowości / prawdziwości opisu świata jaki daje nam nauka.
Sprawa zasadnicza i pierwsze pytanie na jakie trzeba odpowiedzieć: Czy to możliwe, że sprzeciw psychiczny, a więc umysł kreujący procesy myślowe, a więc CZYSTA MYŚL ukształtowała całą olbrzymią przestrzeń następujących po sobie fizycznych wydarzeń? Nauka oficjalnie nie przyjmuje przecież możliwości wywołania wyłącznie siłami psychicznymi u siebie (czy na zewnątrz tym bardziej) takiego stanu jak zmiana zapalna w ciele (odwrócenie procesu biegnącego na zewnątrz w materialnym bycie), który by wymagał natychmiastowej interwencji (chirurgicznej wręcz, przez przecięcie/wycięcie = likwidacja fizyczna elementu materialnego). A tak tutaj było!
Jeśli przyjmiemy długotrwały horyzont rozwoju tej przypadłości, bądź od blokady urazu w podświadomości od dzieciństwa (1955), bądź od urazu psychicznego z czasu Stanu Plademii (2020-2023), to tak czy owak mamy stan utajonego stresu, czyli stan umysłu, stan psychiczny, stan Jam Jest, który przełożył się na przepuklinę pępkową, czyli fizyczny uraz ciała materialnego. Ten stan miał jednak formę nie zagrażajacą życiu a nawet zdrowiu do chwili, kiedy moje Jam Jest i Świadome Ra, nie podjęły decyzji, że ten stan należy przerwać NATYCHMIAST.
A więc w jednej nanosekundzie, aktem Wolnej Woli zapadła Świadoma Decyzja o przerwaniu dotychczasowego stanu organizmu. Jednocześnie w tym momencie uruchomiony został ostry proces chorobowy. Jednak moje Jam Jest – moja Świadomość Umysłu (organiczna, umysł związany bezpośrednio z ciałem) nie została ukierunkowana przeze mnie w żadnym razie na sposób w jaki ma zostać rozwiązany powstały problem. Moja MYŚL wyrażała potrzebę i życzenie/zarządzenie natychmiastowego rozwiązania problemu, ale nie nadawała mu żadnego kierunku. Jak to ma się stać, aby rozwiązać sytuację było poza moją WOBRAŹNIĄ.
Słyszeliśmy „teorie” o tym że długotrwały stres może wywołać raka i inne zmiany chorobowe, że jest przyczyną większości chorób, a też i teorie o tym, że niektóre osoby wywoływały stygmaty na ciele – ale to nie były procesy dziejące się z godziny na godzinę, z minuty na minutę!!!
Od 26 października do 2 listopada został tutaj wywołany stan FIZYCZNY (biochemiczny) śmiertelnie zagrażający mojemu życiu. Wywołany został bez BEZPOŚREDNIEGO udziału mojej świadomości osobistej Jam Jest (związanej z ciałem materialnym). Moje żądanie/rządanie/zarządzenie skierowane ku – według nauki irracjnonalnemu – Źródłu, ku Świadomości Nieskończonej brzmiało dokładnie: „Natychmiast, uzdrówcie mnie jak tylko się da, każdym sposobem! Już! Teraz! Najszybciej jak to możliwe!”
Nie był to pierwsz przypadek takiego żądania / zarządzenia jeśli o mnie chodzi – poprzedni miał miejsce też dokładnie w tym fizycznym miejscu i wiązał się z anginowym zapaleniem gardła, powiększeniem węzłów chłonnych i zapaleniem ucha środkowego – Wtedy też rozwiązanie problemu przyszło ze strony jeszcze bardziej spektakularnie niemożliwej do przewidzenia i do wyobrażenia (obiecałem Wam, że opowiem o tym przy najbliższej okazji). I tutaj, 1 – 2 – 3 listopada 2023 roku, nie byłem sobie w stanie wyobrazić co takiego miałoby się stać, żeby operacja przepukliny nastąpiła „jak najszybciej”, ani nawet wyobrazić sobie kiedy może być to „jak najszybciej”. Normalnemu człowiekowi przyszłoby może do głowy poszukać jakichś znajomosci po szpitalach, dać jakąś łąpówkę, zapłacić za operację w prywatnej klinice itp. Nie tylko, że nie przychodziły mi na myśl takie rozwiązania, ale w ogóle nie pojawiały się żadne spekulacje jak to się ma stać. Nie zadałem sobie trudu umysłowego poszukania rozwiązania, lecz w całości powierzyłem ten problem Światłu Świata – RA w Jedni, i mocno wierzyłem, że to się stanie, bo miałem już za sobą poprzednie doświadczenia z takim właśnie działaniem Świadomości Nieskończonej (Źródła). Wiedziałem, że może się to stać w jakiś sposób zupełnie odlotowy, odklejony od tzw Rzeczywistości, o której uczą nas w szkołach i na uniwersytetach. I tak dokładnie się stało.
Mówisz, że nie chcesz czegoś 1 listopada, mówisz, że chcesz czegoś 2 listopada, nic nie robisz sam z siebie w żadnym kierunku – jest to jedynie MYŚL, 3 listopada masz już organiczny stan zapalny zagrażający życiu, a 4 listopada jesteś już po operacji przepukliny??? Przecież to jest jakiś totalny absurd z punktu widzenia materialistycznej nauki! Zwłaszcza, że termin ewentualnej operacji, EWENTUALNEJ – jeśliby w ogóle miało do niej dojść, bo przecież powiedzieli ci że ten stan „biernej przepuklinki, tyciusiej” może potrwać i do 100-nego roku życia – więc EWENTUALNY TERMIN miałeś za pół roku, 24 maja 2024!
Jaka olbrzymia liczba zmian w strukturze MATERII Rzeczywistości musiała zajść – począwszy od wywołania stanu zapalnego w moim organizmie, poprzez różne szczeble organizacji leczniczych i opieki szpitalnej, łącznie z pośrednimi ogniwami wyczulającymi moje Jam Jest Osobiste i Osobowe Ra na możliwe zmiany w organizmie, których świadomości nie posiadałem wcześniej (mówię tu o informacji u Bonifratrów)!
Czy kogoś z WAS dziwi w tym momencie moja absolutna Wiarowieda w to, że istnieje Siła Sprawcza Ponad Człowiekiem, zewnętrzna Świadomość (którą nazywam Nieskończoną, RA , Źródłem, Siłą, Światłem Świata), z którą Człowiek ma bezpośrednie połączenie, jest jej cząstką w świecie materialnym oraz która ma Moc przełamania wszelkich możliwych praw bio-fizycznych i przestrzenno-czasowych i bezwzględnej realizacji założonego przez Nią CELU?!
Ktoś powie – będę przedstawiał tutaj niedługo taki sposób myślenia i dowodzenia – Że to jest JEDYNIE siła zawarta w Człowieku, w mojej osobistej Jaźni, w moim Jam Jest, że to ona zadziałała „wytwarzając” te wszystkie wydarzenia jedno po drugim, że sam przekształciłem swoją osobistą Rzeczywistość i jej otoczenie. Ale co z tymi wszystkimi ludźmi, którzy byli zaangażowani w cały proces? Zmieniłem ich życie, ich decyzje? Jeżeli tak by to działało to powinniśmy mieć boską Moc – taką o jakiej tutaj na blogu czasami mówił Jan i jaką postulowali jego poplecznicy. Powinniśmy móc siłą woli przerwać wyrąb lasów w Amazonii i wprowadzić w kilka dni Demokrację Bezpośrednią w Polsce, a popleczników Niemiec przegnać w godzinę za granicę. Powinniśmy móc odsunąć od władzy Globalistów z Brukseli i zakończyć wojnę na Ukrainie w 3 dni. W 3 dni, tak jak zamiar mojego Ra Osobowego i spełnienie jego działania w świecie myśli i obrazowania wypełniło się w działaniu fizycznym, materialnym, Rzeczywistym – w tym przykładzie! Nic takiego jednak nie jest możliwe. A więc, nie jesteśmy w stanie dokonać takich rzeczy zbiorowym wysiłkiem, a była w stanie dokonać tego „przesunięcia operacji przepukliny” o ponad pół roku, wyłącznie siłami psychiki pojedyncza osoba – taka jak Białczyński?! Była w stanie dokonać tego sposobem będącym zaskoczeniem dla jej świadomości, sposobem spoza zakresu jej wyobraźni – wywołując stan zagrażający własnemu życiu?????? Ryzykując, że nie zostanie jej udzielona pomoc na czas?! To wszystko zrobiła Osoba tak zwyczajna przecież, przeciętna, nie wyróżniająca się siłą fizyczną, ani siłą przebicia w życiu, ani siłą przekonywania kogokolwiek – choćby do demokracji bezpośredniej, czy też starożytnych dziejów Słowiańszczyzny i istnienia państwa czy Związku Lechickiego w tychże dziejach?
Nie jestem takim pyszałkiem ani takim egocentrykiem żeby przypisywać człowiekowi (sobie albo innym) możliwości boskie w zarządzaniu Rzeczywistością, czyli fizycznym światem. Wiem też z innych doświadczeń że w sprawach bardziej błahych takie działania nie udają się ze 100% skutecznością. Bywa że jest to skuteczność 90%, ale czasami 80% i mniej.
Zrozumiecie dobrze, to jest do głębi, na przykład tę sekwencję wydarzeń:
„Odeślę pana do domu, ale nie wiadomo co tam się dzieje, może zaczyna się martwica? Waha się. To był młody chirurg i decyzja mogła być różna. Ja wyrażam zdecydowaną myśl – nie mówię tego głośno, ale w myślach – To trzeba operować!
– Lepiej to zoperować – mówi nagle do mnie chirurg – I to już!”
Albo uznajemy działanie telepatii co jest kompletnie nienaukową postawą, albo uznajemy ingerencję Świadomości Nieskończonej – co jest także absurdem logicznym według nauki. „Zmusiłem go”, coś w mojej postawie go przymusiło? Czemu ledwo powiedziałem to w myślach potwierdził to słowami?!
Zatem wprzęgłem w moje pole i w moją niechęć do terminu operacji 24 maja 2024 najpierw całą przestrzeń – pole informacyjne, świadomościowe – potem moje fizyczne ciało przymuszone do manifestacji choroby, potem kierowany lękami ze snu udałem się wreszcie na SOR – co nie miało podstawy logicznej. Tam wprzęgnięte zostały zupełnie obce osoby. Wpierw niezbyt chętny do przyjęcia mnie dyżurny w punkcie przyjęć, potem internista, który dał skierowanie na prześwietlenie rentgenowskie brzucha, potem chirurg, który przyszedł zmęczony po wielogodzinnej operacji i zamiast udać się na sobotnią, popołudniową drzemkę zdecydował, że stanie znów do stołu operacyjnego, od którego dopiero co odszedł!?
Mój wątek osobisty z tego przykładu niesie jeszcze inne przesłanie – Jak ważne są decyzje – czasami na wagę życia – które podejmujemy czasami w bardzo odległym czasie.
W roku 2004 stwierdzono u mnie nadciśnienie i zwapnienie żył, czyli według kardiologów z jednego z najlepszych szpitali w Polsce w tej dziedzinie (im. Jana Pawła II w Krakowie, gdzie wylądowałem w 2005) – NIEULECZALNĄ CHOROBĘ, Z KTÓRĄ miałem pozostać już do śmierci.
Czytajcie tutaj w części 2 tego artykułu, „Dowód Absolutny, czyli punkt 4”:
Leczenie zaaplikowane to były: 1. Statyny, obniżające ciśnienie krwi; 2. Odwadniacze, redukujące wodę zatrzymywaną w organizmie przez statyny; 3. dieta, bez mięsa i tłuszczów zwierzęcych za to z tłuszczem wyłącznie roślinnym nienasyconym – margaryny, bez soli, cukru itp. itd.
Stosowałem się do tych zaleceń przez 10 lat bardzo rygorystycznie (2014), ale mój stan tylko się pogarszał, a od lekarzy słyszałem, że tak musi być i że jak jeszcze bardziej się pogorszy to radą są bajpasy i ostatecznie przeszczep serca.
W roku 2015 trafiłem na wykłady Jerzego Zięby, które otwarły mi oczy na stan medycyny i jej zakłamanie i skrajne uzależnienie od Big Farmy oraz możliwość, a nawet pewność, wyleczenia rzekomo nieuleczalnych według akademików chorób, w tym nadciśnienia i zwapnienia żył.
Zmieniłem wszystko w stylu życia: zacząłem jeść po 3-5 jaj na miękko na śniadanie i stosować cały zestaw suplementów według zaleceń Jerzego Zięby. Zbadałem poziom D3, poziom homocysteiny i doprowadziłem homocysteinę do obniżenia, cholestreolem przestałem się w ogóle przejmować. Po kolejnych 4 latach takiego postępowania wszystkie objawy się cofnęły i ciśnienie wróciło do stanu 120/80 – idealnego.
Wyobraźcie sobie co by się wydarzyło tego dnia – 4 listopada 2023 roku w Szpitalu im. Narutowicza, gdybym tego wszystkiego wcześniej nie zrobił i żył dalej przez 18 lat według zaleceń medycyny akademickiej. W jakim stanie byłoby moje serce tego dnia, czym byłbym naszpikowany? Na pewno aspiryną rozrzedzającą krew, a przed planowym zabiegiem zawsze odstawia się aspirynę 3 dni do tygodnia wcześniej / Po ilu zwałach bym był? Czy miałbym już bajpasy? Czy w ogóle operacja byłaby możliwa, albo jakie byłoby ryzyko, gdyby była absolutnie niezbędna?! Czy poszedłbym na stół chociażby, gdybym nie był na czczo? Nie. Gdybym brał leki na ciśnienie, statyny? Tego dnia na pewno nie!
A przecież to, że byłem na czczo zawdzięczałem wyłącznie sekretarce spółdzielni lekarskiej, która wpisała mnie na godzinę 14.00 tego dnia na USG brzucha i poinformowała, że muszę być na czczo do tej godziny. To, że nie brałem statyn zawdzięczałem Jerzemu Ziębie i jego wykładowi z 2012 roku oraz mojej własnej decyzji z 2015 roku. Ile osób i ile działań zdarzyło się w przestrzeni fizycznej (jawicznej / przejawionej) po drodze, aby ten Zamiar Świadomości Nieskończonej (operacja tego dnia) zrealizował się w materii, fizycznie! W ilu chwilach / momentach mojego życia miały miejsce „właściwe” ingerencje / interwencje Świadomości Wielowymiarowej (Nieskończonej / Światła Świata / Źródła)!!!
Na koniec tylko jeszcze jedno. Jeżeli to wszystko co do tej pory przedstawiłem jako argumenty za istnieniem Świadomości Nieskończonej mimo wszystko was nie przekonuje, to odpowiedzcie, ale bez ściemy i kruczków na pytanie:
Skąd wziął się ten Zeszyt mojej córki sprzed 25 lat – z zapisem jaki w nim powstał – we właściwym czasie, o właściwej godzinie w moich rękach?
Zakończenie
Przedstawiłem wam zapis materialny działającego Nowego Paradygmatu, wyraz materialny Istnienia Ducha i Świadomości ponad Jawią realizującego się poprzez osobistą duchowość Istoty materialno-duchowej na Ziemi, jako fizyczna materializacja ZAMIARU JEDNI w Jawi. Zastanówcie się nad szerokimi konsekwencjami takiej możliwości jaką tutaj zobaczyliście. Prześpijcie się z tym co tu zostało przedstawione i odpowiedzcie sobie sami na pytanie: Czy możliwe jest bym JA ukształtował / ukształtowała swoje rzycie (życie) i życie (rzycie) osób bliskich mojemu sercu posługując się TĄ SIŁĄ? Pomyśl, jaką SIŁĘ możemy mieć, możemy wykorzystać, możemy nauczyć się JEJ, jaką SIŁĘ posiedlibyśmy do swojej dyspozycji WIERZĄC na serio a więc WIEDZĄC (posiadając WIEDĘ i WIARĘ – faktyczną WIAROWIEDĘ) w jej skuteczność i moc. Jak skutecznie moglibyśmy wtedy działać zespoleni w jedność w obronie Wolnej Ludzkości poprzez naszą Nową Świadomość i Nowy Paradygmat, który myśl i ducha obraca w materię, w efekt holistycznty na wszystkich poziomach JAWI (kosmicznych i ziemskich).
Pomyśl co oni (System Pan-Niewolnik) mają do dyspozycji? Stary paradygmat – czyli brutalną siłę wojny, pieniadza, propagandy, kłamstwa i oszustwa. Spróbujcie sobie odpowiedzić co i kto zwycięży, jeśli staniecie się Naprawdę Świadomymi Istotami Duchowo-Materialnymi.
Ludzie – najukochańsze i najwspanialsze Istoty Duchowo-Materialne Matki Ziemi i Ojca Słońca – Niezależnie od tego czy czujemy / jesteśmy TUTAJ i TERAZ gośćmi, czy czujemy się / jesteśmy Ich rdzennymi czystymi dziećmi, czy zrodziliśmy się jako szczytowa forma myśląca tej Planety bez ingerencji Nadistot, albo jesteśmy Istotami hybrydowymi ziemsko-kosmicznymi, albo jesteśmy Świadomościami Cząstkowymi Świadomości Wielowymiarowej (Nieskończonej) zamkniętymi czasowo w ziemskie ciała materialne, niezależnie – czy mamy za sobą Starą Cywilizację przedpotopową, która upadła czy nie:
Człowiek jest najdoskonalszą Istotą duchowo-materialną na Ziemi i musi, po prostu MUSI sprostać temu wyzwaniu, TEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI. MUSI doprowadzić do Ładu, do Układności TUTEJSZEJ cywilizacji i siedliska z TUTEJSZĄ Przyrodą. Piszemy teraz razem Księgę Wiedy – Nie jest to wiara ślepa i prosta, Wiara Czysta Epoki BYKA + Mleka + Miodu (Miedzi), nie jest to zoroastryzm Epoki Ognia i BARANA (Owcy + Wina + Żelaza), ani buddyzm + chrześcijano-judaizm + islam Epoki RYB. To nowy poziom, to NOWA WiaroWieda, Przyrody – Przyrodzona, WIEDA i WIARA Epoki WODNIKA – Czasu Odnowy, Wielkiej Zmiany – Kultu Ducha i kultury Sołwy i Obryty (pokarmów i soków roślinnych) oraz Ormusu Jądra (karmy duchowej) – Świadomości Nieskończonej (Infirmacji* i Informacji). Tak, jak tego powyżej dotknęliście swoimi Zmysłami i Umysłami działają prawa przyrodzone istotom duchowo-materialnym w ich życiu Jawijnym. To Rzywa Prawda RzeczyIstności (JAWI, PRAWI, NAWI I JEDNI) podana przez Słowo, przez wi(j)bRAcje i Rdzeń Istoty, Prawda RzeczyIstności, Prawda Światła Świata. To PRAWDA (PRA-Wijeda, PRA-Wo, PRA-Widła) duchowości o najwyższych wibracjach energii nussonowych (czysto duchowych) oraz JEDNOcześnie PRAWDA tych twardych kamiennych ziemskich, błotnych i wodnych, wilgotnych, życiodajnych płynnych materii – To jest PRAWDA JEDNI RzYcia – Rzeyczio-ISTności. Wspólnota pierwiastka męskiego i żeńskiego, materii i energii, informacji i potencji, Ducha i Ciała, po prostu JEDŃ (JEDNIA / SŁAWIA), która działa i wyraża się poprzez Biegunowość a nie przez Przeciwieństwa.
*Infirmacja (Wjin-Wir-mat’ja) / In-WijR-mAt’ja / In-WIR-mOcja / Wjin-wiR-mOgtyka – unieważnianie, odrzucanie, obalanie i u-macierzanie / u-mocowywanie / stwarzanie / wirmogtowanie w to miejsce NOWEGO Pełnego Znaczenia/Zwania.