Odcięta Noga Byka/Tura -część 9.1: Prawdziwy Orion, Byk, Syriusz i Plejady Krakowsko-Ojcowskie

Noga Byka/Tura: Prawdziwy Orion, Byk, Syriusz i Plejady Krakowsko-Ojcowskie

Otrzymałem takie oto pytanie:

Panie Czesławie, jak Pan sądzi, czy słowiańscy Bogowie to tylko legendy, mitologia czy może przedstawiciele jakiejś pozaziemskiej cywilizacji jak wielu twierdzi. Najbliżej nam chyba, jak wynika z opisów do Plejadian a może Andromedan, niektórzy podają też Wegan. Czy trafił Pan na jakieś informacje na ten temat, ma Pan jakąś swoją teorię?

Doszedłem do wniosku, że ono samo i odpowiedź na nie, stanowią doskonały wstęp do 9. części dociekań na temat Odciętej Nogi Gwiezdnego Byka/Tura odwzorowanej przez ludzi na Ziemi, np. w Krakowskim układzie Plant i ważnych budowli tego miasta, w powiązaniu z Kopcami i Świętymi Wzgórzami Małopolski, Polski i Świata.

Zatem moja odpowiedź:

(Uwaga ogólna: Ta Wykładnia (Lekcja), tak jak wszystkie przedstawiane na naszym Portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata składowe Księgi Wiedy – nie jest PEŁNA, ani nie ma kształtu Ostatecznego. Pełne i Ostateczne będą wyłącznie Taje Księgi Wiedy, która ukaże się drukiem)

 

„Słowiańscy bogowie to ani kosmici, ani legendy. Bogowie Słowian to symbolicznie spersonifikowane, działające realnie w pewnych aspektach, określone Siły Przyrodzone/Siły Wszechświata, wypływające z Jedyności – z ŚwiatłoŚwiata, czyli Świadomości Nieskończonej – Świętowita/Swąta.

Jak kto woli, może to nazywać Energią i Pamięcią Programującą całą Rzeczywistość, w widzialnych dla Człowieka/Ludzkości aspektach kwantowo-materialnych.

Te aspekty RzeczyIstności obrazowane są przez pewne Układy względem Ziemi na Niebie Gwieździstym oraz mają odbicie w Ziemskich Siłach Planetarnych działających bezpośrednio na Ziemi w Przyrodzie/Życiu/Materii/Energii.

Prawo Przyrodzone nie jest niczym innym, jak zbiorem praw wypływających z Działania Prawa Praw – Programu Programów – Światła Świata – Świadomości Nieskończonej, która zarządza RzeczyIstnością na wszystkich możliwych poziomach oraz we wszystkich wymiarach i aspektach.

Człowiek do opisu tak skomplikowanych relacji używa od zarania swojego istnienia języka meta-symbolicznego i symbolicznych postaci, przemawiających do wyobraźni ludzkiej – i to są bogowie. Bogowie, boginki, demony – to spersonifikowane symbole owych sił, różnego stopnia – wyższego, średniego, niższego. To także inkarnacje/awatary (owitARy/owitory) owych sił.

Np. Chrystus jest personifikacją Światła/Słońca w Erze Zodiakalnej Ryb, która trwała od roku 1. n.e. przez 2012,5/2016 lat i właśnie się skończyła. MitRA zaratusztrianizmu był personifikacją Światła/Słońca rządzonego przez Erę Ognistego Zodiakalnego Barana, widzialnego na Niebiosach Gwiaździstych jako układ gwiezdny około 4025 lat temu, czyli 2012,5/2008 p.n.e. do około roku 1 do 4 n.e..

Nasza Słowiańska Mitologia – czyli Baja, opowiada tę samą historię o Narodzinach i Śmierci Światła/Słońca w Erze Zodiakalnego Byka/Tura, którego Mitra „uśmiercił” symbolicznie w roku 2012 p.n.e. pokonując Tura/Byka i ukręcając mu łeb, wraz z Małym Psem – Procjonem, Skorpionem – Rakiem i Wężem Czasu – Oroborosem.

Zodiakalny Skrzysty/Gwieździsty/Świetlisty Byk rządził na Ziemi od początku owej ery w roku 4025 p.n.e., który to czas jest okresem rozkwitu prasłowiańskich kultur naddunajskich: Lendzielskiej (położonej między Łabą, Odrą, górnym i środkowym Dunajem a Wisłą), Vincza (rozciągniętej od wybrzeży Adriatyku przez środkowy i dolny Dunaj po Dniestr nad morzem Czarnym) oraz Kultury Trypolskiej (sąsiadującej z Vincza, a leżącej między Dnieprem i Dniestrem). Z Kultury Lendzielskiej (Lengyel) wyrosła następnie na Kujawach Kultura Pucharów Lejkowatych (TRB) i Kultura Ceramiki Sznurowej (Corded Ware), a nad Dunajem i Adriatykiem kultura Badeńska (ceramiki promienistej – obejmująca Alpy, Austrię, Słowenię, ziemie Małopolski, Czech, Słowacji oraz dzisiejszej Chorwacji, Serbii i Bośni).

Każdy rok na Ziemi powtarza tę Gwiezdną Bitwę/Dzikie Łowy. Swątlnica/Kołotura  – Krowa/Byk/Tur Słowiański, jest uśmiercany i odradza się w cyklu przyrodniczym – rocznym na Ziemi, w Górowanie Światła, bądź Ciemności.

W tym sensie wcielenie/uosobienie symboliczne Chrystus-Słońce/ŚwiatłoŚwiata epoki Ryb, jest synem bożym swego ojca Mitry, uosobienia Słońca/ŚwiatłaŚwiata epoki Barana, a także wnukiem Świętowita/Tura uosobienia ŚwiatłaŚwiata/Słońca epoki Byka/Tura.

Trzeba tu zaznaczyć, że całkiem możliwe, iż w tamtym czasie był to nie bóg męski lecz bogini Swątlnica-Turzyca- TuRA/Krowa (wyklęta później 89 Bogini – Która Jest Choć Jej Nie Ma – SwątWola/Kołotura), w związku z przypuszczalnym matriarchatem i królowaniem pierwiastka żeńskiego w tamtych wiekach.

Mitologia Słowian przemawia w sposób epicko-poetycki, a więc literackim językiem o najwyższej możliwej pojemności informacyjno-informatycznej, jaką zdolna jest przyjąć, zgeneralizować oraz przyswoić świadomość tego rodzaju organizmu (bytu materialno-duchowego), jakim jest człowiek ziemski. Człowiek, ze swoim materialnym, fizycznym ludzkim mózgiem i umysłem będącym organiczną siedzibą świadomości. Człowiek wyposażony w tego rodzaju receptory Rzeczywistości, jakie posiadamy.

Brzmi skomplikowanie – bo staram się panu – materialistycznie opisać zjawisko, które w zasadzie opisuje się najlepiej językiem meta-poetycko-epickim, czyli językiem symbolicznym mitu, i który bez trudu odczytuje ludzki mózg w odbiorze przyrodzonym – naturalnym – bez konieczności zrozumienia,  wyłącznie poprzez intuicję. Tak dokładnie jak odbiera pan muzykę i poezję, piosenkę, która wzrusza, uczy, pokazuje świat – a nie trzeba jej rozbierać logicznie na kawałki. To samo jest w mitologii. Język ten powoduje głębokie zapamiętywanie, gdyż łączy tor logiczny myślenia z emocjami i trafia do zbioru emocjonalnych doświadczeń w umyśle, przetworzony i zapamiętany podczas snu, skąd na zasadzie nie przemyśleń, lecz intuicji i zachowań instynktownych, kieruje zachowaniem i działaniem człowieka.

Odtworzyłem od podstaw filozoficznych Mitologię Słowian i nadałem jej formę meta-poetycko-epickiej opowieści, a mówi ona nie o kazirodczych związkach Matki Ziemi z jej Bratem-Mężem Swarogiem, Władcą Ognia (bo wszyscy bogowie to bracia i siostry – Energie fragmentaryczne Jedyności), lecz o żeńskim Aspekcie Siły symbolizowanej przez Miękką, Rodzącą Ziemię z siłą innego rodzaju, symbolizowaną przez Ogień w męskiej, twardej, palącej odmianie. To tylko przykład.

Wywód skomplikowany i długi , ale już Człowiek Epoki Kamienia Łupanego rozumiał te związki, czuł je intuicyjnie i malował na ścianach jaskiń kolorowymi glinkami, albo opowiadał bliźnim w paleolicie, powstającym wtedy pra-językiem, jako opowieść o Matce Ziemi, lub Pani Niebios Gwieździstych, która kochała się z Kowalem/Wielkim Ogniem Niebieskim/Swarogiem i jak z tego związku narodzili się ich Synowie – Słońce i Księżyc. Dla nas tym pra-językiem był język pra-indoeuropejski/pra-aryjski, od którego język polski niedaleko odbiega konstrukcją, wymową dźwięków i ich zapisem.

Więc na zasadnicze pytanie odpowiem tak: Ja i moja/słowiańska mitologia nic nie mówi o kosmitach, którzy poczęli Ludzkość, lecz mówi o siłach przyrodzonych, które poczęły Słońce, Ziemię, Przyrodę, Ród Ludzki i rządzą fizyczno-duchowym światem, w jakim my egzystujemy na tej planecie.

Ingerencja Nad-Istot w ten proces naturalny, jest możliwa – jednak niewiadoma, ponieważ jeśli miała miejsce, to i tak jej nie byliśmy w stanie zauważyć – tak jak pies nie jest w stanie zauważyć w swoim panu Nad-Istoty (istoty o wyższej inteligencji i innej kategorii rozwoju) – widzi go tylko jako wyjątkowo silnego i sprytnego Psa, Przywódcę Stada.

Nie potraktowałem pana pytania lekko, ale naprawdę solidnie i poważnie.”

Z artykułu pierwszego, poświęconego Odciętej Nodze Gwiezdnego Byka/Tura z której uczyniono KuRAki-Plejady zacytowałbym, tutaj jeszcze to:

„Mitra pokonał nieujarzmionego Byka – Taurusa – TU-RA (Bóg Byk – uprowadzający Lędę-Łabędę – Panią Białego Lądu, ziemskie wcielenie Łady, na wyspę Skrytą). Najpierw Mitra próbował go ujarzmić ale nie dało się, więc zabił go, czyli uczynił z niego ofiarę z „pomocą” swoich gwiezdnych pomocników: Małego Psa, który odgryzł nogę Byka tworząc Plejady-Welesożary (Ku-RAki), Węża/Króla Wężów/Żmijów/Smoków/D-RAkonów – Pana Czasu/OuroboROsa (OR-RA-Bor), który wypijał z ran Byka krew oraz Skorpiona/RAka, który złapał TuRA/Byka za jądRA i odciął mu je. Sam Mit-T(u)ra podciął (tiń – ciąć, tnij) Turowi gardło – jak widać na fresku – lub skręcił mu kark chwytem za rogi. Herschel twierdzi, że Ogień Ziemi Słońce-Swarożyc, widziany z Plejad (czy też z Oriona?) znajduje się dokładnie między szczypcami tego Skorpiona/Raka.

Czyli MY – Słońce Sol/Sou – to Jądra owego Tura lub inaczej Jądro.”

Florian Straszewski (1766 – 1847) i Maurycy Straszewski (1848 – 1921) – Strażnicy Wiary Słowian (I SSŚŚŚ Kraków): ciągłość Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata w Krakowie od IX do XX wieku, czyli Odcięta Noga Gwiezdnego Byka a Planty.

oraz to:

Odcięta Noga Byka ma kształt z czasów grubo przed lokacją, tak budowano miasto od zarania. Według tego planu stawiano je jako drewniane, od udokumentowanego czasu 600-800 n.e. aż po koniec XIX wieku. Moim zdaniem posadowiono je na tym planie bardzo, bardzo dawno – bo tzw Okół i Wawel to jest właśnie ścisłe centrum: Wokół Rynku i święte wzgórze Pąk-Pag/Wąwel – Wawel. Okół – wiadomo koło, czyli pag – ośrodek – pąk – święte miejsce. Artefakty archeologiczne znajdowane w ramach Okołu i Wawelu ciągną się od czasów najdawniejszych, tuż po tzw. zejściu lodowca, od 120 000 lat p.n.e. poprzez czasy kolejnych kultur, np. kultury lendzielskiej (5.500 p.n.e.), poprzez kulturę łużycką (1.300 p.n.e.), do współczesności. Znaleziska te są bogato rozsiane po całym Krakowie i jego okolicy. Ostatnio odkryta w Maszkowicach pod Sączem kamienna fortyfikacja i gród z 2.200 roku p.n.e. na Górze Zyndrama, i inne odkrycia archeologiczne, dodatkowo poświadczają łączność między starożytną kulturą Północy i Południa, wskazując wieloma przykładami na Północ jako:

a) źródło wiedzy astronomicznej/astrologicznej/kalendarzowej  – najstarsze Swastyki imitujące Wielki Wóz w ruchu na niebie, Dysk z Nebry i inne obiekty – jak choćby kamienny kalendarz z beskidzkiej góry Trzy Kopce,

b) alchemicznej (wytop brązu, żelaza i stali),

c) rolniczej (zboże, chleb, mleko, ser)

d) wynalazczej (koło, rydwan, miecz brązowy, szabla, łuk, łuk refleksyjny, tyrs/berło).

Czy gród powstał „przypadkiem” w tym miejscu w którym się znajduje i czy „przypadkiem” przyjął tę formę, która jest odbiciem Odciętej Nogi Gwiezdnego Byka/Tura? Czy słowiańsko-aryjski Kult Tura/Byka/Krowy to „przypadkowo” wspólny kult rodów ludzkości posługujących się satemowym językiem pra-aryjskim w trzech jego późniejszych  wersjach: słowiańskiej, perskiej i sanskryckiej?

Główny miejski cmentarz Krakowa „przypadkiem” także założono w świętym miejscu, obok Okołu. Dziś również leży ono w obrębie ścisłego centrum, na świętym miejscu RAK-Owite (Rakowice – Uwiłte przez Ra-Raka-Raroga) gdzie była kącina, a dziś jest kaplica odpraw żałobnych (w Systemie Świętych Wzgórz). Raka  i Rakew – do dziś po serbsku „mogiła” – a koresponduje „przypadkiem” oczywiście z rzekomo egipskim Ra i Ka dla Ra, czyli Łódź dla Światła Świata w cyklu przemian (Łodź Ista/Łodź Osta). Także tzw. Rękawka święto obchodzone na Kopcu Kraka – to w istocie RA-KAwka, a kopiec jest Mogiłą króla/kagana/kniazia Kraka, ale tak naprawdę SouaRAga – Ognia Niebiańskiego lub SuaRAgicza – Ognia Ziemskiego – Suonca/Słońca.

Lokacja i decyzja o budowie murów według widocznej do dzisiaj linii Plant zapadła za czasów księcia Leszka Czarnego (1285 rok). Budowa ta była kontynuowana przez niemal 100 lat, a następnie mury utrzymywali mieszczanie i wszyscy królowie Polski po kolei, do końca I Rzeczpospolitej. Jednak od końca XVIII wieku mury popadały stopniowo w ruinę, która stała się faktem po Rozbiorach Polski.

Te decyzje pierwsze, o budowie murów usankcjonowały  i utrwaliły na wieki wieków obraz Odciętej Nogi Byka, jaki dzisiaj widzimy.

Strażnik Wiary Słowian Feliks Radwański ocalił mały fragment murów miasta od zburzenia na rozkaz Cesarza Franza Josefa, w czasach okupacji Austrii.

 

Noga Byka/Tura: Prawdziwy Orion, Byk, Syriusz i Plejady Krakowsko-Ojcowskie: Lustrzane odbicie Plejad i odwrócona Odcięta Noga Byka w Krakowie, wpleciona w ciąg świętych Kopców i Wzgórz.

O pokazanych tutaj powyżej niektórych miejscach, pisał Leszek Matela pierwszy odkrywca, który powiązał krakowskie kopce i święte wzgórza z Orionem, w roku 2004 w swojej książce „Tajemnice czakramu wawelskiego”.

Rysunek z książki Leszka Mateli – 2004 rok

Leszek Matela nie rozwinął tego tematu, ponieważ nie istniały wtedy tak niesamowite możliwości informatyczne jak obecnie i wymiana wiadomości odbywała się w dużej mierze drogą tradycyjną. Pamiętajmy, że początki prywatnego dostępu do Internetu w Polsce to rok 1996 i słynny numer dostępowy TP SA na łączach stałych klasycznych linii telefonicznych stacjonarnych. Do dzisiaj mam w uszach dźwięk łączenia internetu przez modem TP SA! Dostępność powszechna do tworzenia stron WWW i przekazywania własnych informacji w blogach to kwestia ostatnich 10 lat (2007). Dzisiaj mamy nieporównanie większą wiedzę i możemy zdecydowanie szybciej posuwać się naprzód we wszelkich badanych tematach, wymieniając się informacjami w skali całego świata. Przykład Wayne Herschela i udostępnienia jego Teorii Plejadjańskiej oraz wpływu wymiany informacji na nasze własne badania tematu Plejad/Kurek i Obciętej Nogi Gwiezdnego Byka/Tura/Krowy, jest tutaj wystarczająco wymowny.

Rozwinięcie kwestii odwzorowania Syriusza i Pasa Oriona o związek z Hyadami w Gwiazdozbiorze Byka/Tura i Kurkami-Plejadami w Byku/Taurusie

Leszek Matela pisał oczywiście obszernie o tak ważnych miejscach mocy, jak Kopiec Kraka, czy samo Wzgórze Wawelskie. Na Wawelu znajdują się kluczowe punkty wiążące Plejady-Kurki Krakowskie* (Gwiazdozbiór Byka/Tura)  z Linią Kopiec Kraka/Sourożicza → Hyady (Gwiazdozbiór Byka/Tura) → Pas Oriona (Trzej Królowie) → Syriusz (Skała Syriusza w Jerzmanowicach). Atlas – Smocza Jama/Jama Drakona/Pętdragona i → Plejone (narożnik murów przy Baszcie Bernardyńskiej) to punkty Plejad/Kurek, włączone z wystarczającą jak na starożytność precyzją, w Linię Kopiec Kraka → Kopiec Esterki i Wróżna Góra (BYK/Hyady) → Pas Oriona → Skała Syriusza. Na Wawelu mamy tak ważne miejsce, opisane przez Leszka Matelę, jak Krypta Gereona (Czakram Wawelski), leżąca na linii łączącej Atlasa/Smoczą Jamę → z Plejadą/Kurką Alcyone, czyli kościołem św. Andrzeja.

W tym miejscu warto przytoczyć kilka fragmentów z jego książki, poświęconych interesującym nas poszczególnym miejscom tego systemu. Są to obserwacje zupełnie niezależne od naszych, mające charakter radiestetyczny i w dodatku informacje sprzed wielu lat, które pokrywają się dokładnie z przypisanymi przez nas punktami odpowiadającymi budowlom posadowionym przez Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian w Lustrzanym Odbiciu Gwieździstych Plejad/Kurek/Kuraków na Ziemi Krakowskiej. To bardzo ciekawe informacje także dlatego, że pokazują, jak rozciągnięty w czasie był proces budowy tego odwzorowania na Ziemi, jak biegł przez pokolenia Wiedunów, jak zachowywano ściśle tajemnicę i jaki wielki wpływ miał cech Wolnych Mularzy – tak zresztą jak i dzisiaj ma – na ukształtowanie architektoniczne Krakowa.

Czy dzisiaj bez zgody naczelnego architekta Krakowa można by postawić jakikolwiek duży publiczny budynek w mieście? Nie. Czy można sobie wyobrazić jakikolwiek duży budynek publiczny bez decyzji Naczelnego Plastyka Krakowa i bez udziału w projektowaniu i budowie mistrzów rzeźbiarstwa i sztuk plastyczno-wizualnych? Nie. Tak samo i w przeszłości.

Król, jeśli coś chciał postawić, słuchał się architektów – Wolnych Mularzy – Ludzi Wiedzących jak budować i gdzie stawiać. To oni decydowali gdzie i co stawiano, nie król! Także oni decydowali, jak to co się postawi ma wyglądać, jak ma być wybudowane i jak wyposażone ma być wnętrze budowli, jak rozplanowane mają być ołtarze, ambony, jak cała budowla ma być usytuowana do linii geograficznych, gdzie wejścia, okna, same ołtarze, jak będą wyglądać detale (herby, ozdoby, maszkarony, symbolika w kamieniu), a przede wszystkim jakie będą proporcje budowli i jej ogólny kształt. Kultura to nie tylko współczesne bezpośrednie przedłużenie Kultu Tura/Świętej Turzycy/Krowy (Koło Tura – Kul Tura), kult znaku i symbolu, kult słowa, kult wiedzy/wiedy, to także przedłużenie sztuk tajemnych starożytności, Taj Wiedy, poprzez Cechy/Bractwa Wiedzących, dawniejszych starożytnych wiedunów i wiedunek przeróżnych dziedzin.  Tak oto przetrwały owe bractwa czarownicze i wojowskie do dzisiaj – wbrew zakusom co poniektórych religii! I ja przetrwałem z nimi, jako mistrz Słowa i dawnej Wiedy.

*[Bractwo Kurkowe – czyli Zjednoczenie Cechów/Bractw Rzemieślników – w tym Wolnych Mularzy – ma nieprzypadkową nazwę, (pisałem o tym w linkowanym powyżej artykule o Florianie Straszewskim i Nodze Byka/Tura), ale to inna bajka, którą zajmiemy się głębiej, kiedy indziej. Tutaj tylko przypominam, że ważnymi miejscami Kurek/KuRAków Krakowskich są dawne baszty rzemieślników: Baszta Wolnych Mularzy/Murarzy i Kamieniarzy (Kurka/Plejada Merope) oraz Baszta Przekupniów (Ogrodników, Sadelników i Słoniniarzy) (Kurka/Plejada Asterope)]

Oddajmy zatem na chwilę głos odkrywcy, także wiedunowi wiedzy prawdziwej i Wiary Przyrodzonej Słowian, jej prawdziwemu Strażnikowi, panu Leszkowi Mateli, pamiętając, że ogłosił on te słowa drukiem już w 2004 roku.

Cytuję str 158-160 o Kopcu Kraka: „Niektórzy powiadają, że o znaczeniu kopca Krakusa świadczy fakt, że okna Sali Poselskiej w wawelskim zamku umiejscowione są tak, aby królowie, podejmując najważniejsze decyzje, mogli widzieć przed sobą kopiec. W ten sposób miało odbywać się nawiązanie łączności duchowej ze słynnym mitycznym władcą, a w sensie energetycznym z energiami krążącymi po linii geomantycznej Wawel → Kopiec Krakusa.”

Z naszych wyliczeń obecnych wynika, że interesująca nas odległość między szczytem Kopca Kraka a wejściem do Jamy Drakona na Wawelu wynosi 2400-2500 metrów (zależnie od lokalizacji dokładnej samej jamy), i idealnie pokrywa się z obserwacją Leszka Mateli co do kierunku, tyle że on odniósł samą odległość (2200 m) do podnóża skały wawelskiej, a nie do wejścia do Jamy Smoka – stąd różnica. Smocza Jama mogła się wtedy wydawać mniej ważna od Krypty Gereona czy Kopca Wawelskiego, ale i ona zwróciła uwagę Leszka Mateli swoimi właściwościami geomantycznymi, swoją mocą. Pokazuje to też troszeczkę, jak można się czymś zasugerować pod wpływem powszechnie przyjętych teorii. Ponieważ w końcu XX wieku w kręgach ezoterycznych modna i świeża była teoria celtycka pochodzenia kopców, to pod tę teorię „wyszła” celtycka mila od Kopca do podnóża skały = 2200 m. To potwierdza dobitnie, że obserwacje mają charakter kwantowy i obserwator wpływa na nie. Podnóże  skały to jednak żadne specjalne miejsce, za to Smocza Jama tak! Natomiast faktem jest, że odległość Kopca Kraka od Kopca Wandy wynosi 8800 metrów. Że kopce nie są budowlami celtyckimi do tego jeszcze dojdziemy. W każdym razie odniesienie Kopca Kraka do czasów Celtów było wtedy, dla nauki polskiej i naukowców, poza zasięgiem wyobraźni. Przesuwało ich usypanie do III wieku p.n.e., podczas gdy Słowianie, według obowiązującej wtedy powszechnie teorii, wychynęli z bagien nad Prypecią w V wieku n.e. odziani w bobrze skóry i posługujący się w boju kijami i widłami.  Kopiec Kraka był Kopcem Krakusa, nie żadnego tam Swaroga, a awarska sprzączka załatwiała sprawę – VIII wiek n.e. i koniec kropka!

Idźmy jednak dalej. Skoro już ustaliliśmy, że ułożenie kopców i świętych wzgórz względem Wawelu/Smoczej Jamy nie jest przypadkowe, to bez trudu możemy odtworzyć tok rozumowania twórców systemu w czasach starożytnych. Ponieważ Smocza Jama jest dziełem natury i naturalną szamańską Jaskinią Odrodzenia/Odnovienia, z dolnym wejściem wprost do wody, do Wisły (świętej rzeki), a wzgórzu nadano miano Wa-Wel/Wą-Wel/O-Wal*, to było ono i jest wzgórzem Przejścia na Welę, czyli z Jawi w Prawię. Miejsce na Kopiec Kraka wybrano dostosowując je do położenia Jaskini, a nie odwrotnie.Tu dochodzimy do stwierdzenia które może pogodzić zarówno odkrycie Lustrzanych Plejad/Kuraków/Kurek/Babek jak stwierdzenie Leszka Mateli o odległości 2200 metrów od Kopca Kraka do Skały Wawelskiej. Otóż Jaskinia Drakona ma 276 metrów długości i miała może w przeszłości także inne wejścia. Podobno pod wzgórzem jest też więcej jaskiń. Może stąd bierze się różnica 200 metrów, która pokrywa się mniej więcej z odległością między Atlasem a Plejone (150-170 metrów do narożnika skały przy Baszcie Bernardyńskiej). Miasto przez wieki podniosło się znacznie w górę. Być może dawne wejście od drugiego końca do Jamy Smoka znalazło się obecnie pod ziemią? W każdym razie Strażnicy Wiary Słowian w latach 900-1200 n.e., wybrali najwyraźniej górne wejście dzisiejsze  za punkt Atlasa.

Także miejsce na Stary Kopiec Kościeja (DZISIAJ NOWY KOPIEC – KOŚCIUSZKI) na Wzgórzu Broni Słowian (Broniącym Słowian/oBrony Sławy-Słowa/św. Bronisławy) wybrano dobierając kierunek i odległość do Jaskini – czyli do Atlasa Plejadiańskiego. Ponieważ zaś w Kopcu Kraka nie znaleziono nic, dosłownie nic poza zapinką awarską, a na Wzgórzu Lassoty znajdowało się czterdzieści parę (44 – 40 – 48???) kurhanów wokół kopca i drugi kopiec, Kopiec Babki Kraka, to znaczy, że tego wyboru dokonano nie w wieku V- VIII n.e. (awarska sprzączka), nie w wieku II-V n.e. (Hunowie),  nie w czasie Gotów (II p.n.e. – II n.e.), ani Celtów (V p.n.e. – III p.n.e.), a najpóźniej w czasie trwania kultury łużyckiej 1300 – 800 p.n.e. (XIII p.n.e. – VIII p.n.e.). Bo z tego okresu pochodziło cmentarzysko kurhanowe wokół kopca na tym wzgórzu. Mógł on więc  powstać nawet wcześniej niż wzgórze pokryło się szczątkami i skorupami  kultury łużyckiej. Przecież ziemi na kopiec nie ściągano tutaj nie wiadomo z jak daleka, nie oczyszczano też zapewne terenu pod kopiec z artefaktów aktualnej kultury. Awarska sprzączka, o czym pisze też Leszek Matela, budzi ogromne kontrowersje i także według mnie mogła tam zostać przypadkiem zawleczona, albo znaleźć się przy próbie splądrowania kopca, lub odnawianiu nasypu.  Za to pustka archeologiczna wewnątrz kopca jest ogromnie wymowna w zestawieniu z bogactwem w artefakty łużyckie i inne, jego otoczenia.

O trwałości niektórych tradycji w Krakowie sięgającej 40.000 i 5.500 lat p.n.e.! (Wstęp do studium ciągłości kulturowej Słowian Małopolskich)

(Artykuł powyższy czytajcie koniecznie łącznie z arcyważną dyskusją pod nim)

Natomiast całkiem możliwe i nawet w 99% pewne, że wcześniej niż Kopiec Kraka powstał punkt obserwacyjny i kultowy, który nazywam umownie Kopcem Kościeja, w Welskim/Wolskim Lesie (lesie -także „odnovionym” przez Strażnika Wiary Słowian Mikołaja Wolskiego, czytajcie tutaj) na Świętym Wzgórzu Broni Słowian-Brony Sławy, gdyż tam odnaleziono ślady kultur jeszcze starszych niż łużycka. Niemalże tak starych jak osadnictwo Homo Sapiens w Europie (30.000 lat p.n.e. – kultura jerzmanowicka i szelecka). A więc o ileż starszych niż ta, która pobudowała twierdzę/obwar na Górze Zyndrama w Maszkowicach (2.200 lat p.n.e.). W artykule linkowanym powyżej znajdziecie natomiast następujące twierdzenie naukowców:

„Pierwsze łowiecko-zbierackie gromady ludzkie przybyły na obszar dzisiejszego Krakowa i jego okolic ok. 120 000 lat temu w okresie przedostatniego zlodowacenia (tzw. środkowopolskiego). Najstarsze ślady osadnictwa związane są z paleolitem dolnym i środkowym i reprezentowane są przez stanowiska archeologiczne w Jaskini Ciemnej i w Schronisku Wylotnym w Ojcowie, w Piekarach koło Krakowa oraz w Krakowie na Wawelu i Zwierzyńcu.

[Czy zatem rozumiecie teraz dlaczego Dolina Ojców to Dolina Ojców??? Czy rozumiecie jak stare jest osadnictwo na Wawelu i czym jest Wawel dla mieszkańców tej okolicy? Dlaczego Zwierzyniec nazywa się „zwierzyniec” i dlaczego w tamtejszym Welskim Lesie wciąż znajduje się Ogród Zoologiczny?]” .

oraz

„Siedziby górnopaleolitycznych łowców niedźwiedzia odkryto w Jaskini Nietoperzowej w Jerzmanowicach i w Jaskini Koziarni w Sąspowie. Jaskinie dostarczyły przepięknych krzemiennych grotów oszczepów kultury jerzmanowickiej. Nieco odmienne w kształcie groty znalezione na Zwierzyńcu w Krakowie związane są z kulturą szelecką.

[Zatem Jerzmanowice wpisane w System Oriona i Psią Skałę Syriusza, powiązane z Wawelem w jeden system miejsc świętych są zasiedlone od 40.000 lat. Czy macie pojęcie jakie to ważne stwierdzenie prostego faktu, gdy się go powiąże z wynikami badań genetycznych, które stwierdzają że od 40.000 lat żyje w Europie Homo sapiens o haplogrupie I1 oraz I2 zwany Staroeuropejczykiem?]

Przedstawiciele innych kultur górnopaleolitycznych (kultura oryniacka i wschodniograwecka), tym razem łowcy mamuta, których miejsca pobytu odkryto w Jaskini Mamutowej w Wierzchowiu i w Krakowie przy ul. Spadzistej (pod Kopcem Kościuszki), posługiwali się do wyrobu narzędzi, broni i ozdób oprócz surowca krzemiennego również surowcem kościanym (wisiorki z ciosów mamuta, naszyjniki z zębów zwierzęcych). Z Jaskini Mamutowej pochodzi kilkanaście grotów oszczepów lub dzid wykonanych z ciosu mamuta sięgających swymi rozmiarami niekiedy do 30 cm długości. Z kolei przy ul. Spadzistej natrafiono na kilka obozowisk górnopaleolitycznych myśliwych, z pozostałościami po szałasach zbudowanych z kości mamuta, datowanych na 23 000 lat temu.

[A więc osady pod Kopcem Kościuszki jakie znaleziono, bo przecież znaleziono przypadkiem tylko coś tam – pochodzą z 21.000 p.n.e.!!! To wzgórze należy do Zwierzyńca i Welskiego Lasu, a Zwierzyniec był zasiedlony i 40.000 lat temu co zostało powiedziane powyżej. To niemalże jedno i to samo miejsce, a więc ciągłość, na ile to może stwierdzić współczesna nauka z jej niedoskonałymi narzędziami pomiarowymi.]”

O dalszej ciągłości zasiedlenia Krakowa i okolic, a także Doliny Ojców i całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej poczytajcie sobie w tamtym artykule. Dojdziecie i do kultury czasu Maszkowic i do czasów Karpackiej Troi, i do kultury łużyckiej znanej najbardziej z Biskupina, i dalej poprzez RA-KOwice i RA-KAwkę Kopiec K-RA-KA, aż do dzisiaj!

 Wiki:

Kultura szelecka należy obok jerzmanowickiej do tzw. nurtów przejściowych starszej fazy (40 – 30 tys. lat temu) paleolitu górnego.

Nazwa kultury szeleckiej związana jest z eponimicznym stanowiskiem jaskiniowym Szeleta na Węgrzech. Jej geneza związana jest z lokalnym podłożem kultury wschodniomikockiej. Kultura ta rozwijała się w okresie od ok. 42 do ok. 30 tys lat temu. Zespół zjawisk kulturowych utożsamianych z kulturą szelecką obejmował swym zasięgiem Morawy, Słowację i południową część Polski. Stanowiska w Polsce lokują się głównie na płaskowyżu Głubczyckim (Dzierżysław 1, Dzierżysław 8), okolicach Krakowa stanowisko Kraków-Zwierzyniec i jaskiniach (Jaskinia Obłazowa)….

Stanowiska szeleckie znane są głównie z jaskiń które mają charakter krótkotrwałych obozowisk łowieckich. Poświadczona jest także obecność stanowisk otwartych o charakterze dużych obozowisk podstawowych z śladami ognisk oraz miejscami obróbki surowców kamiennych np stanowisko Vedrovice. Zaś stanowisko Balatonlovas interpretowane jest przez badaczy jako kopalnia limonitu. Sieć importów w tej kulturze rozciągała się od Sudetów na zachodzie (bazalt), poprzez Wyżynę Krakowsko-Częstochowską (krzemień podkrakowski), po brzeg Pogórza Śląskiego na wschodzie (jaspis).

Wiemy, że ludność szelecka w poszukiwaniu lepszego surowca wyruszała na północ, docierając do doskonałych złóż krzemienia w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Najdalej wysuniętym na północ stanowiskiem było Dzierżno.”

Tak więc wiemy, że Wawel i Zwierzyniec oraz Jerzmanowice były zasiedlone najdawniej i nigdy nie przestały być siedliskiem tych samych ludzi – o haplogrupie męskiej DNA R1a oraz I2. Wiemy także, że kulty kształtowały się już w epoce kamienia i wielkie kopalnie hematytu z Rydna w Górach Świętokrzyskich mają taki właśnie rodowód. Czerwoną glinką hematytową, ochrą, smarowano po śmierci ciała zmarłych, być może by je zabalsamować (czytaj tutaj). Dlaczego więc na Wzgórzu Zwierzynieckim nie miałby stanąć chram ochronów, czyli miejsce obrzędowe szamańskich wróżbiarzy Prasłowian, np 8.000 lat temu, albo za czasów Kultury Lendzielskiej (5000 p.n.e.)?  Popatrzmy jeszcze przez chwilę co zawiera w sobie kopiec Kraka, a zrozumiemy, że na naszych przodków z tamtych czasów nie można patrzeć z góry i brać ich za ostatnich ciołków, jeśli idzie o wiedzę astronomiczną i matematyczną.

Samo usytuowanie kopców względem siebie i wschodów/zachodów słońca, w przesilenia i górowania oraz w dni wyznaczające środek pór roku, to już wystarczająco zadziwiająca precyzja. Interwały odległościowe po 2500/2400 – 2200 metrów, z niewielkimi odchyleniami, to druga rzecz. Powyższy fragment książki Leszka Mateli, mówi nam z kolei o wpisaniu być może w kopiec najistotniejszych liczb świętej geometrii (jednej na pewno!).

Te idealne wymiary, wskazują bardziej przekonywająco niż awarska sprzączka we wnętrzu kopca, iż nie był on w ogóle nigdy ruszany z miejsca. Jest taka hipoteza o przesunięciu Kopca Kraka wysuwana przez Adama Fularza, ale jest ona z kilku powodów niewiarygodna**. Przypuszczenia Leszka Mateli co do ważnej funkcji kalendarzowo-obrzędowej kopca Kraka (w powiązaniu z Wawelem, Kopcem Wandy i Kopcem Kościuszki) w przeszłości, zostały w całej rozciągłości potwierdzone pomiarami geodezyjnymi przez Władysława Górala z AGH w Krakowie. Kopiec Kraka postawiono najprawdopodobniej bardzo dawno – najpóźniej chyba w okresie kultury łużyckiej, do której przynależały kurhany wokół tego kopca.

[**Dowodem, że przesunięcia kopca nie było, jest znalezisko sławetnej sprzączki awarskiej i niczego więcej. Przenosząc kopiec przesypywano by ziemię z miejsca na miejsce na wzgórzu, a dookoła kopca istniało ponad czterdzieści innych kopców mniejszych, kurhanów. Ta ziemia zawierała artefakty z okresu kultury łużyckiej, które odkryto tu za PRLu, i zapewne też z innych czasów. Nic nie wpadło do nowego kopca? Coś tak spektakularnego wewnątrz wykopów archeologicznych w kopcu nie mogłoby ujść uwagi uczonych przekopujących kopiec w latach 30-tych XX wieku. Nic poza sprzączką awarską nie znaleziono. Dziwne jest też, że nie ma żadnej informacji w zapisach miasta o przesunięciu Kopca Kraka. Kopiec idealnie pasuje poza tym do Systemu, a gdyby był przesunięty, to przecież by nie pasował.]

Kopce Krakowskie – Prawdziwa Bomba Mentalna 2013!: Władysław Góral – Aspekty geoinformatyczne i astronomiczne prehistorycznych kopców krakowskich i kopca Kraka w Krakuszowicach

 

Cytuję jeszcze odnoście Kopca Kraka str 161: ” W niektórych materiałach źródłowych możemy znaleźć informację, iż niedaleko kopca Krakusa , w kierunku krakowskich Lipek , znajdował się mniejszy kopiec, zwany mogiła Babki Krakusa. Jak twierdzi znany etnograf Oskar Kolberg (sic!), jeszcze w drugiej połowie XIX wieku miejscowi wspominali „mogiłkę Babki Krakusa”. Według innych źródeł kopców wokół Krakusa było nawet kilkadziesiąt…. Z tym że …. pozostałe to po prostu kurhany, w których chowano zmarłych.”

Co pisze Leszek Matela o Smoczej Jamie, czyli Atlasie?

 

I znowu w sprawę wplątał się Florian Straszewski! Oczywiście Smocza Jama, jak wszystkie prezentowane w książce przez Leszka Matelę obiekty, jest miejscem mocy o promieniowaniu 30.000  jednostek BSM.

Nie będziemy tutaj powtarzać, że na Wawelu najważniejszy jest czakram w krypcie Świętego Gereona, że jest ona miejscem mocy itd… Napisano o tym już bardzo dużo.

Na Wawelu znajduje się także Włócznia Mocy (coś na kształt boskiego narzędzia królewskiego Scytów!), która należała do Karola Wielkiego i była obiektem pożądania wszelkich władców w dziejach, zwłaszcza post-rzymskich cesarzy, łącznie z Napoleonem Bonaparte i führerem Adolfem Hitlerem. Włócznia Świętego Maurycego, którą ofiarował Bolesławowi Chrobremu, czyniąc go królem w Gnieźnie w roku 1000, cesarz Otton III. Czy jest ona kopią oryginału czy też oryginałem samym, a kopia spoczywa w Wiedniu, czy może one obie są tylko kopiami oryginału, który ukryto w czasie II Wojny Światowej – nikt tego nie dojdzie. Oczywiście Niemcy zrobili badania tej wiedeńskiej i wyszło im, że to jest włócznia wykonana bardzo dawno temu. Tyle i tylko tyle. Ta nasza też jest wykonana bardzo, bardzo dawno temu. Która zatem jest bardziej Włócznią Świętego Maurycego i Karola Wielkiego??? Kto chce niech poczyta o włóczni, krypcie i o czakramie u Leszka Mateli. My tutaj nie musimy wcale przejmować się niemiecką wersją. Dla mnie osobiście, ta włócznia która przebywa na Wawelu jest oryginalną włócznią Karola Wielkiego.

Przejdźmy teraz do Linii Alcyone – Maja. Pierwszy na niej jest Kościół św. Andrzeja, czyli Kurka/Ku-RAk Alcyone:

 

Kościół ten pochodzi z XI wieku i był głównym kościołem OKOŁU. Budowano go 20 lat (1079 – 1098). Tutaj mistrzowie, Strażnicy Wiary Słowian, zawarli w budowli całą swoją wiedzę o sztuce budowania i sztuce władania głosem. Stojąc przy drzwiach wejściowych słyszysz siostry śpiewające w podziemiach, jakby trzymały usta przy twoim uchu.  W północnej wieży na wysokości I piętra znajduje się wyryty w kamieniu podpis XII-wiecznego muratora. Tutaj znalazła ukojenie Alcyone, Plejada, córka Tytana Atlasa i Oceanidy Plejony, kochanka Posejdona (Posiejduny-Wodana-Wodo-Wodyna). Grecy w swojej mitologii, synów i córki Nicy (Gai) i ŚwiatłoŚwiata (Uranosa), zamiast Zniczami/Upadłymi Bogami, nazywają Tytanami i Tytanidami/Oceanidami. W tej ich mitologii Zniczowie/Tytani+Tytanidy, posiadają rozległą historię, a nawet drugie pokolenie. Jednocześnie przejmują w jakiś sposób funkcję Białobogi i Czarnogłowa „rodząc” kolejnych bogów niższych poziomów, czy może raczej młodszych, odpowiadających za poszczególne Żywioły i Moce. Są to w Mitologii Greków postacie w opisach najbliższe Siłom Przyrody, wprost je reprezentujące symbolicznie.

Nazwa placu pochodzi od kościoła św. Marii Magdaleny, który niegdyś tu się znajdował. Do Collegium przylegała wówczas nieistniejąca dziś kamienica, a do niej kościół, powstały prawdopodobnie w XIII wieku; po pożarze w XV wieku został odbudowany. W XVII wieku został zbarokizowany, a ostatecznie zburzony w roku 1811. Obecnie na nawierzchni placu jest ukazany obrys kościoła.

Pośrodku stoi pomnik Piotra Skargi dłuta Czesława Dźwigaja, odsłonięty w 2001 roku. Jego ustawienie stało się przedmiotem licznych kontrowersji i protestów. Oprócz pomnika, na placu znajduje się mała fontanna z kamienia, wykonana w 1996 według projektu Józefa Białasika i Michała Szymańskiego[2].

Dalej na tej linii znajdują się jeszcze dwa miejsca mocy wymienione przez Leszka Matelę: Kościół Piotra i Pawła, zbudowany po sąsiedzku, aby odebrać dominację  i zapieczętować moc starego platońskiego świętego miejsca i budowli, czyli Kościoła św. Andrzeja oraz zneutralizować Plac Marii Magdaleny (dawny jej templariański/ariański kościół z XIII wieku). Kościół Marii Magdaleny zburzono w 1811 roku, ale plac ten jednak „otwarto energetycznie” pomnikiem Piotra Skargi, wskazującego trzymaną w ręku księgą (jak i Mickiewicz z pomnika w Rynku!) na haniebny kościół Pierwszych Najważniejszych Apostołów Watykańskich,  i wołającego o Poprawę Rzeczpospolitej, o dziejową sprawiedliwość dla Arian i Templ(e)-Arian. Już w roku 1996 „otwarto częściowo” ten placyk imienia Marii Magdaleny małym, lingamicznym obeliskiem tryskającym plenną fontanną, ku jej czci. W murach kościoła Piotra i Pawła pogrzebano żywcem (zamurowano w grobie) Piotra Skargę, który znajdował się w proroczym stanie lewitacji, czyli bogomilsko-katarskiej ekstazy. Czy Kościół Watykański tak bardzo lękał się jego kolejnego proroctwa, że pogrzebał Piotra Skargę za życia? Zaiste gigantyczna jest moc Klechariatu Krakowskiego, czyli tutejszej Kurii Biskupiej, będącej faktorią Międzynarodowej Korporacji Watykańskiej:  http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/399991,po-10-latach-piotr-skarga-ciagle-maci-w-krakowie,id,t.html.

Kolejnym jest Kościół Dominikanów, o którym autor pisze, że posiada moc 49 000 jednostek BSM.

I tak dochodzimy do Kościoła św. Barbary, czyli Kurki/KuRAka/Plejady Mai i do znajdującego się dalej na linii od Mai do Taygety (Dom Jana Matejki) Kościoła Mariackiego.

Na ten plac i oba kościoły wskazuje krawędzią trzymanej w dłoni księgi Adam Mickiewicz, ze swojego pomnika na krakowskim Rynku. Na Kościół św. Barbary wskazuje też jedną nogą masoński cyrkiel umieszczony po środku Sukiennic, wbudowany w ich posadzkę. Druga jego noga wskazuje Dom Jana Matejki – Taygetę Plejad/Ku-RAków. Ten cyrkiel to twór całkiem świeży, współczesny (2016), a pomnik Mickiewicza wiadomo, 1898. 
(Kraków spod znaku cyrkla i węgielnicy; w tym artykule znajdziecie też Kościół św. Józefa o którym pisałem. Budował go mój dziadek, poganin-rodzimowierca, Władysław Białczyński, a na jego tyłach zamurowano pracownię alchemiczną Jana Twardowskiego).(https://forumdlazycia.wordpress.com/2016/12/12/w-krakowie-z-okazji-750-lecia-lokacji-miasta-odslonieto-masonska-tablice/)

Słynna Maja posiada w swoim wnętrzu, na obrazach i płaskorzeźbach wiele interesujących symboli, popularnie kojarzonych z Wolnymi Murarzami, a w istocie będących znakami starożytnej Akademii Platońskiej i Szkół Arystotelesa przenoszących z głębokiej starożytności, Epoki Królującego nad Światem Byka/Tura oraz z Królestwa Północy, tajemną wiedę na temat budownictwa i świętej geometrii. 

Ciekawe, że to Maja była kochanką Zeusa, który w Byka często się wcielał. To bóg pod postacią Byka uprowadził Lędę-Łabędę, Panią Białego Lądu (Europy) na Wyspę Skrytą.  Rozprawa na temat związków tych przeróżnych symboli, ze starożytną Wiarą Przyrodzoną Słowian Królestwa Północy (Królestwa SIS), z której one wszystkie się wywodzą, to temat na osobną książkę.

Kościół Świętej Barbary, stanowiący ważny element Cyklu Plejadiańskiego odwzorowanego w Krakowie, został zbudowany w XIV wieku (1338-1402). To w nim Piotr Skarga przemawiał i głosił swoje słynne kazania wymierzone w magnaterię i rozpasany watykański kościół epoki Odrodzenia. A jakie były związki Piotra Skargi z Janem Kochanowskim i Laurentym z Rud/ Janem Twardowskim? Oficjalnie Skarga wykłócał się z Arianami i prowadził polemiczne dyskusje. Jednak czy twierdząc oficjalnie, że nie są oni chrześcijanami, potajemnie nie uznawał ich moralnej wyższości i nie przyznawał im racji, patrząc na stan Polski i Kościoła?  

Dalej od Mai droga wiedzie już do Taygety, czyli Domu Jana Matejki. Droga Maja →Taygeta ma na przedłużeniu zarówno Bramę Floriańską, jak i następnie Barbakan. Przy tej drodze, w pewnej odległości od niej, odpowiadającej na Ziemi proporcjonalnie odległości tych gwiazd w Gwiazdozbiorze Plejad, znajdują się odpowiedniki punktowe, czyli kolejne budowle gwiazdowe Plejad: Plejady/Kurki Sterope i Plejady/Kurki Asterope. Asterope to Baszta Przekupniów (w tym Ogrodników Królewskich), Sterope zaś odpowiada Kościół Świętego Krzyża. Oczywiście nic nie wiemy o promieniowaniach i mocach dwóch baszt (tej Przekupniów i tej Murarzy), ani tzw Domu Jana Matejki, ani tzw Kamienicy Szołayskich. Wiemy jedynie, że te kamienice są stare, a przypisane im nazwy świeżutkie – XIX wieczne. Czyją były własnością w chwili budowy nie mamy pojęcia, ale to jest dalsza sprawa. Tutaj skupmy się na tym co ma do powiedzenia Leszek Matela o naszych kolejnych obiektach. 

Kościół Świętego Krzyża, jako Kurka Sterope, już samym wezwaniem do Świętego Krzyża, nawiązuje do Świątyni Dziewięciu Kręgów na Świętym Krzyżu, czyli Łysej Górze Gór Święto-Krzyskich. Kościół drewniany stanął tutaj już w XII wieku. Jest miejscem mocy. Nie wydaje się obiektem tuzinkowym ani przypadkowym.

Teraz kilka słów od Autora książki na temat Bramy Floriańskiej. Sięgamy do tego opisu nie tylko dlatego, że Brama leży na przedłużeniu linii od Mai do Taygety. Posłuży nam ona jako analogia do powiedzenia o dwóch pozostałych Basztach, Asterope – Przekupniów i Merope – Baszcie Murarzy i Kamieniarzy, które bronione były w przeszłości przez  rzemieślników i kupców z tychże cechów. Ogrodnicy należeli do cechu przekupniów jako kupczący jarzynami i owocami. Nie znamy mocy tamtych miejsc, ale widzimy, że coś może być na rzeczy. Należałoby te miejsca chyba przebadać. Obydwie baszty są jednak jasną wskazówką do cechów rzemieślniczych zamieszanych zarówno w budowę murów Krakowa i wszystkich jego ważnych budowli świętych, jak i w późniejszy proces zamiany fortyfikacji na Planty. Utrzymanie Plant aż do czasów komunizmu, czasów PRLu, gwarantowane było przez Strażników Wiary Słowian, wywodzących się z rodzin, należących w przeszłości do tychże cechów.

Ostatni już obiekt z interesujących nas Plejad/Ku-RAków jakiemu pan Matela poświęcił kilka słów to Collegium Maius, o którego bujnej i zadziwiającej, tajemniczej przeszłości pisaliśmy w poprzednich odcinkach cyklu poświęconego Odciętej Nodze Gwiezdnego Byka. Tu tylko dla porządku cytat o Electrze, której odwzorowanie ta budowla stanowi:

Jeśli chodzi o Plejady to już u Leszka Mateli wszystko. Co ciekawe Autor, jakby wiedziony jakąś nadświadomą intuicją, w książce poświęcił też uwagę kolejnym punktom interesującego nas Układu Plejady → Hyady  → Orion  → Syriusz. Pisze on w Cyklu o Kopcach zarówno o Kopcu Esterki, jak i o Wróżnej/Wróżej Górze, które są odbiciem Hyad na Ziemi Krakowskiej. Początkowo myślałem, że chodzi tutaj wyłącznie o Primę Hyad, ale ta sprawa nie jest taka prosta, ponieważ u Wayne Herschela przebieg interesujących nas linii przez Hyady można interpretować różnie, zarówno przez czubek nosa, albo przez oczy, jak nawet przez Aldebarana. 

Badania pana Leszka potwierdzają więc moc byłego Kopca Ostary/Ester/Kostromy, tak jak i moc Wróżnej Góry. Oba te obiekty są odwzorowaniem Hyad na drodze z Plejad, przez Pas Oriona do Syriusza. Nie będę skanował tekstu o Kopcu Esterki/Ostary bo to aż 2,5 strony. Niech nam wystarczy, że miejsce po nim nadal ma moc geomantyczną 30.000 BSM. Kto chce dowiedzieć się więcej o kopcu niech wstuka w wyszukiwarkę na bocznym pasku strony głównej blogu hasło Kopiec Esterki. Mam nadzieję, że kopiec ten uda się odtworzyć w jakiejś formie, w ramach Parku Łobzowskiego, który obecnie powstaje.

Wróżna Góra to bardzo rozległy lekko wypukły płaskowyż rozciągający się dzisiaj po dwóch stronach wielopasmówki wiodącej z Bronowic na obwodnicę Krakowa i autostradę A4, a także do Zabierzowa. Różnica poziomów wynosi tutaj zaledwie 10 metrów pomiędzy najwyższym punktem, który powinniśmy uznać za Wróżną Górę (272 m, po lewej stronie szosy jadąc od Krakowa) a Wróżym Wzgórzem po prawej stronie szosy, za cmentarzem Bronowickim = 262 m n.p.m..  Tradycyjnie uznaje się za Wróżną, tak jak pisze Leszek Matela, tę po lewej i źródło u jej podnóża. Obydwa wierzchołki dzieli 400 metrów. System przechodzi jednak przez tę po prawej, którą ja nazywam Wróżą Górą, lub Wróżym Wzgórzem. Ma ona także swoje święte źródło. Warto zaznaczyć, że odchylenie boczne o 400 metrów na linii o długości 22 kilometrów, a tyle wynosi mniej więcej odległość Kopiec Kraka → Skała Syriusza, stanowi zaledwie 0,02%. Jest to niewyobrażalna precyzja, którą można porównać tylko z metodami geodezji początku XX wieku, sprzed wprowadzenia pomiarów satelitarnych. Dodajmy do tego, że rzeźby terenu nie można sobie dobrać do linii, ona jest jaka jest, więc to naturalne wzgórze spełnia wszelkie warunki  jako Święte Wzgórze w Systemie.

Podobne odchylenie od Linii wykazuje Kopiec Kraka. Oczywiście pisze pan Leszek także o Kopcu Kraka, leżącym na przedłużeniu Linii Atlas -Pleione, a stanowiącym główny punkt Linii Kopiec Kraka → Skała Syriusza → Jasna Góra → Góra Lecha w Gnieźnie  → i dalej. Kto wie czy nie istniał rzeczywiście jakiś inny jeszcze Kopiec, który nie był przesuwany, jak chce Adam Fularz, lecz po prostu zniknął wraz z wybieranymi stąd skałami, identycznie jak zniknął Kopiec Babki Kraka. Gdyby istniał stałby po środku dziury w ziemi, w której kręcono film Stevena Spielberga „Lista Schindlera”. To odchylenie na Linii Synaj- Góra Gigantów liczącej cztery tysiące kilometrów wynosi 0,0001%, czyli 0,1 promila.

O kopcu naprawdę wiele już napisano na tym blogu i gdzie indziej, więc nie będę cytował. Warto zauważyć, że ważny z punktu widzenia naszej Linii Krak→ Skała Syriusza obiekt, jaki stanowi Skałka i Święte Źródło, także został przez niego ujęty.

Autor napisał również o Skale Syriusza – Wielkiego Psa, ale nie mógł napisać na pewno o Pasie Oriona, gdyż zupełnie inaczej wyobrażał sobie jego położenie. W roku 2004 i wcześniej, w ogóle nie było możliwe odtworzenie prawidłowej lokalizacji Pasa Oriona w tym Układzie. Nie było też wyobrażalne powiązanie go z Doliną Ojców, ani nawet ze Skałą Syriusza. Umiejscowienie Pasa Oriona w Tomaszowicach, z takim efektem, że dwór jest środkową gwiazdą Pasa, a wzgórza po dwóch jego stronach są gwiazdami zewnętrznymi, jest dla mnie całkowitym zaskoczeniem i niespodzianką. Łatwo byłoby przypisać rodzinie Nowinów-Konopków, która budowała ten dwór w XVIII/XIX wieku dopełnienie dziejowej misji Wiedunów, misji domknięcia Układu Świętych Miejsc Krakowa i Ojcowa o Pas Oriona. Okazałoby się to jednak poważnym błędem. Dlaczego?

Historia dworu w Tomaszowicach: https://krakowartexpo.wordpress.com/historia-dworu-w-tomaszowicach/

Dwór w Tomaszowicach dzisiaj:

Inna, pogłębiona historia Tomaszowic i dworu w Tomaszowicach:

Tomaszowice, wieś w gminie Wielka Wieś powstała prawdopodobnie w XIII w. Była własnością rycerską, wymienioną po raz pierwszy w 1372 r. Od XIV w. właścicielami Tomaszowic byli Minoccy, którzy na dłuższy czas przekazali wieś w zastaw Szafrańcom, odzyskując ją w połowie XV w. ( własność Marka Minockiego). Pod koniec XVI w. były własnością Gosławskich. W XVIII w. kolejni właściciele to Dembińscy i Ankwiczowie. Po Ankwiczach Tomaszowice należały do Franciszka Piekarskiego (1759–1834), posła do zgromadzenia reprezentantów Wolnego Miasta Krakowa, autora pism ekonomicznych i rolniczych. W 1830 r. Piekarski sprzedał wieś właścicielowi Modlnicy Tadeuszowi Konopce (1782–1864), który w 1844 r. przekazał Tomaszowice i Podskalany swojemu najstarszemu synowi Romanowi Konopce (1813–1891), prawnikowi, świetnemu administratorowi swojego majątku. Za jego czasów Tomaszowice zyskały nowe drogi. W Podskalanach założył hodowlę owiec. Częstym gościem dworu był Oskar Kolberg (1814–1890), twórca polskiej folklorystyki. W pierwszej połowie XX w. majątek należał do Ludwika Bogusza i był dzierżawiony. W czasie II wojny światowej dzierżawcą Tomaszowic był Władysław Kański, dyrektor Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Florianka” w Krakowie (aresztowany przez Niemców zmarł w więzieniu w 1944 r.). Po wojnie wieś została przejęta przez skarb państwa.
W pobliżu Tomaszowic znajduje się wąwóz Podskalany z potokiem Wedonka, wzdłuż którego przebiegała granica zaborów. Od 1892 r. w Tomaszowicach działa OSP. W 1980 r. powstał zespół regionalny „Wesołe Kumoszki” (obecnie pod nazwą „Tomaszowianie”), kultywujący i odtwarzający lokalne tradycje. W kompleksie dworsko-parkowym urządzone jest Krakowskie Centrum Konferencyjne.
Dwór w Tomaszowicach, dziś pięknie odrestaurowany, pochodzi z około połowy XIX w. (według historyków sztuki, Tadeusza Chrzanowskiego i Mariana Korneckiego dwór pochodzi z 1847 r.). Klasycystyczny, murowany, parterowy budynek dworu, nakryty czterospadowym dachem powstał w wyniku gruntownej przebudowy i rozbudowy wcześniejszego skromnego dworu, zakupionego wraz z Tomaszowicami w 1830 r. przez rodzinę Konopków herbu Nowina, do których należała sąsiednia Modlnica. Nowy właściciel wsi, Tadeusz Konopka (1782–1864) przekazał w 1844 r. majątek Tomaszowice z dworem (i Podskalany) swojemu najstarszemu synowi Romanowi Konopce (1813–1891). Roman Konopka, podczas Powstania Styczniowego (1863 r.) urządził we dworze szpital dla rannych powstańców. W latach dwudziestych XX w. majątek z dworem był w rękach inżyniera Ludwika Bogusza.
Po II wojnie światowej w gospodarczych zabudowaniach dworskich urządzono chlewnię i tuczarnię, dewastując budynki i ogród. W 1996 r. zniszczony dwór i zdewastowane zabudowania dworskie, odzyskane przez spadkobierców ostatniego przedwojennego właściciela rodziny Odrowąż-Pieniążków, kupił Ziyad Raoof, prawnik, pochodzący z Kurdystanu Irackiego. Dwór w Tomaszowicach u schyłku lat dziewięćdziesiątych XX w. został poddany gruntownym fachowym pracom konserwatorskim i odzyskał swój historyczny wygląd. Wewnątrz zostały również pieczołowicie odrestaurowane dekoracje sztukatorskie. Budynek dworu jest mieszkaniem właściciela. W dawnym spichlerzu (z drugiej połowy XIX w.) i zabudowaniach folwarcznych (chlewniach) od 2000 r. mieści się hotel i nowocześnie wyposażone Krakowskie Centrum Konferencyjne. Całość otacza zabytkowy park.

https://malopolska.szlaki.pttk.pl/1081-pttk-malopolska-tomaszowice

 

 

Jak widzicie zidentyfikowanie tych, którzy postawili pierwszy dworek w Tomaszowicach może nas przenieść nawet w XIII wiek, do pierwszych udokumentowanych właścicieli, Minockich, albo jeszcze dalej wstecz, gdzie nie sięga już dokumentacja. Ważnym obiektem całego układu Pasa Oriona okazuje się pewne wzgórze, a właściwie leśne wybrzuszenie ze skałkami nad rzeczką/strumieniem Kluczwodą, która tutaj w Tomaszowicach ma swoje źródła. Wybrzuszenie leży w odległości około 1875 metrów w stronę Skały Syriusza i Doliny Ojców od dworu, oraz drugie dziwne miejsce w stronę Krakowa, także położone nad rzeką/strumieniem, Lasek/Wzgórze Górki nad Wedonką, także odległe od dworu 1875 metrów. Nad solidną identyfikacją tych dwóch wzgórz muszę jeszcze popracować. Trzeba przeszukać materiały etnograficzne Oskara Kolberga i źródła legendarne oraz historyczne i archeologiczne. Być może ważne okażą się inne pobliskie punkty na linii Skała Syriusza → Smocza Jama Wawelska.

Dolina Wedonki i Wzgórze Górki nad Wedonką już od najgłębszej starożytności były miejscem osadniczym. Zarówno to co znalazłem ze źródeł archeologicznych jak i krajoznawczo-alpinistycznych (Borsucza Skała) wygląda obiecująco.

Wedonka to ciekawa nazwa dla rzeczki, prawda? Czy to od wed, wiedy, czy od wiedźm?! Rzeczka wiedzie do Rudawy i przysparza mieszkańcom iście wiedźmińskich kłopotów – co roku wylewa i podtapia okoliczne domy.

– Nie należało się tutaj osiedlać, ani budować – rzecze rzeczka. To miejsce aż do połowy XX wieku skutecznie odstraszało ludzi od osiedlania się w nim. Teraz ludziska gotowi są zasypać rzeczkę, byle pozbyć się kłopotu.

Wąwóz Podskalański (Dolina Wedonki), zwany też Doliną Podskalańską, długości 0,5–1 km, jest najmniejszą z podkrakowskich dolinek. Zalesiona dolinka powstała w stromym progu oddzielającym Płaskowyż Ojcowski od Rowu Krzeszowickiego. Zbocza wznoszą się mają do 5 m wysokości. U wylotu wąwozu wznosi się Wielka Skała (Borsucza Skała) o wysokości 15 m. Jest to jedyna skała wspinaczkowa w dolince. Wyznaczono na niej 10 dróg wspinania o zakresie trudności od VI- do VI.3+. W dolinie znajdująca się Jaskinia Borsucza o długości 37 m, pozbawiona nacieków, wykorzystywana głównie jako schronienie dla dzikich zwierząt. Korytarz jaskini jest za wejściem wysoki, dalej zmniejsza swój prześwit, lekko meandruje i rozdziela się na dwie drogi: w lewo prowadzącą do jeziorka, a w prawo do drugiego otworu jaskini, znajdującego się na wysokości około 3 m. U wejścia do jaskini wypływa niewielkie źródełko, zasilające płynący dnem dolinki potok Wedonka, który jest lewobrzeżnym dopływem Rudawy. Potok o całkowitej długości około 12 km, płynie przez wsie: Tomaszowice, Modlnicę, Modlniczkę do Zabierzowa, gdzie we wschodniej części wsi (przy moście kolejowym) uchodzi do rzeki Rudawy.

Źródło zasilające Wedonkę i Borsucza Skała z Jaskinią to miejsce kultowe paleolityczne i neolityczne na 100%.

Rzeczka nazywana jest też Wędonką – czyli od Wędów. Ale i weda i Węda i wędzić pochodzi zarówno od wod – woda, wodzić, wieść i wed – wiedzieć, wiedźminić i węd – wędrować, wędzić, wędy, wędki, wędzidła i od wąd – wądół, dół wodny, wądziciel. 

Wędonka – potok, lewobrzeżny dopływ Rudawy[2] o długości 7,27 km[3] i powierzchni zlewni 12,73 km²[4] .

Potok płynie na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Wypływa w Wąwozie Podskalańskim z wysokości ok. 340 m n.p.m.[5], płynie przez Modlnicę znajdującą się na Wyżynie Olkuskiej, potem przez miejscowość Modlniczka, następnie przez Rów Krzeszowicki, gdzie we wschodniej części Zabierzowa (przy moście kolejowym) uchodzi do Rudawy.

Krakowscy archeolodzy odkryli unikatowe cmentarzysko neolityczne – w Modlniczce nad potokiem Wedonka

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,342978,krakowscy-archeolodzy-odkryli-unikatowe-cmentarzysko-neolityczne.html

03.12.2008 Historia i kultura

Jedyne w Polsce ciałopalne cmentarzysko kultury ceramiki wstęgowej rytej odkryli w zakończonym właśnie sezonie wykopaliskowym archeolodzy w Modlniczce k. Krakowa – poinformował kierujący pracami Marcin Przybyła, archeolog z Krakowskiego Zespołu do Badań Autostrad. Do niedawna sądzono, że najstarsi rolnicy, którzy w młodszej epoce kamienia pojawili się na terenach dzisiejszej Polski, grzebali ciała zmarłych w ziemi. Teraz znaleziono dowód, że również palili swych bliskich na stosach pogrzebowych.
„Cmentarzysko ciałopalne jest zupełnie nietypowe dla tych najstarszych rolników. Zwykle mieli oni pochówki szkieletowe, skurczone, ułożone na boku. My naleźliśmy prawie 30 grobów ciałopalnych. To ewenement na skalę Polski, gdzie nie ma drugiego cmentarzyska ciałopalnego kultury ceramiki wstęgowej rytej. W Europie Środkowej są one dużą rzadkością” – przekonuje Przybyła.Odkrycie cmentarzyska to jedynie część tego, na co natrafili archeolodzy w bagnistej dolince, przez którą w przyszłości przebiegać ma północna obwodnica Krakowa. Przed tysiącami lat płynęła tędy rzeczka, która z czasem przemieniła się w niepozorny ciek wodny. „To smutne, że niegdysiejsza oś osadnictwa kończy jako rów melioracyjny” – ocenia archeolog.
Naukowcy odkryli tam ślady intensywnego osadnictwa na przestrzeni kilku tysięcy lat. „Największym wyzwaniem była niezwykła kumulacja obiektów. Na tym stosunkowo niewielkim terenie odkryliśmy jeszcze osady z okresu wpływów rzymskich, dominacji Celtów i z początku epoki żelaza” – wylicza Przybyła.Jak na badania autostradowe, wykopaliska w Modlniczce nie były szczególnie rozległe. „Przecięliśmy dolinę wąskim pasem o długości 1 km. Na terenie 4 ha, które przebadaliśmy w ciągu sezonu, odkryliśmy ponad 7 tys. obiektów – grobów, pozostałości budynków, dołów posłupowych, jam odpadkowych itp.” – podsumowuje naukowiec.Prócz tego archeolodzy znaleźli ok. 300 tys. przedmiotów – od fragmentów ceramiki, po ozdoby z metalu i szkła, monety, a nawet rzadkie wyroby z kości i drewna sprzed kilku tysięcy lat. Natrafiono też na dwa duże depozyty wiórów krzemiennych. Ludzie kultury pucharów lejowatych robili z nich narzędzia.Po epoce kamiennej dolinka nad rzeczką Wedonką opustoszała. Dopiero ok. VIII w. p.n.e. – na przełomie epoki brązu i wczesnej epoki żelaza – zaludniła się ponownie. „W czasach kiedy funkcjonuje znany wszystkim gród w Biskupinie, w dolinie powstaje bardzo duża i bogata osada kultury łużyckiej” – opowiada archeolog.Naukowcy natrafili na zarysy kilkudziesięciu zagród, a wśród nich mnóstwo ceramiki, narzędzi i ozdób z rogu, kości i brązu. Badacze podkreślają, że osada ta wyróżnia się spośród innych w regionie ilością przedmiotów-importów z innych stron Europy. „To świadczy, że z jakichś przyczyn ranga tej osady była wyjątkowa, a jej mieszkańcy utrzymywali rozległe kontakty” – ocenia Przybyła.Jedna z hipotez zakłada, że osada leżała na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. „A my niedługo znów wybudujemy tam węzeł komunikacyjny” – uśmiecha się archeolog.

Jako następni w Modlniczce pojawili się Celtowie z tzw. grupy tynieckiej. Archeolodzy odkryli ich osadę, złożoną z kilkunastu ziemianek. Pośród śladów zabudowań badacze znaleźli typową dla Celtów malowaną ceramikę, zapinki ubiorów, dwie monety – ze srebra i elektronu – oraz przypuszczalnie formę do ich odlewania.Najciekawsza, przynajmniej pod względem znalezisk, okazała się jeszcze późniejsza osada kultury przeworskiej. Pochodzi ona z okresu wpływów rzymskich, obejmującego czasy od początków naszej ery do drugiej połowy IV wieku. W osadzie odkopano ślady prawie 100 budynków – ziemianek i budowli słupowych.Natrafiono też na cmentarzysko tej ludności. Nietypowe, bo jest ono ciałopalnym cmentarzyskiem warstwowym. Mieszkańcy osady zsypywali przepalone na stosach szczątki swych bliskich wraz z wyposażeniem grobowym na powierzchnię ok. 150 m kw.”Co ciekawe, to cmentarzysko znajduje się na samym dnie doliny, ewidentnie pochówki były wsypywane do zabagnionej niecki, zastoiska wodnego. To właśnie miejsce musiało mieć dla nich wyjątkowe znaczenie. Przeważają pochówki z wyposażeniem kobiecym – ogromną ilością szklanych paciorków, wisiorków, glinianych przęślików oraz importowanej rzymskiej ceramiki typu terra sigillata” – wylicza archeolog.Wykopaliska w Modlniczce prowadziło pięć ekip – w sumie około 150 osób. W najniższych partiach doliny archeolodzy schodzili na głębokość 2,5 m, niekiedy poniżej obecnego poziomu wód gruntowych. Dzięki bagnistemu środowisku znaleźli tam sporo drewnianych narzędzi i fragmentów konstrukcji, które posłużą datowaniu stanowisk metodą dendrochronologii.

Archeolodzy z Krakowskiego Zespołu do Badań Autostrad mówią, że równie udane były tegoroczne wykopaliska w pobliskiej Modlnicy, gdzie przebadano aż 27 hektarów. CZOPAP – Nauka w Polscebsz*

 
Baśniuszki doktora Przybyły o Celtach i Germanach, głoszone przez niego od roku 2008, a pewnie i wcześniej, aż do dzisiaj (o czym wiemy z innych odkryć pana doktora i jego wypowiedzi), odłóżmy do zbioru podań Braci Grimm i pogadanek pana Kossiny. Także opowieść o tym, że Wedonka była opustoszała aż do czasów kultury łużyckiej w VIII wieku p.n.e.. Tak to wygląda z powodu wyrywkowych badań jakie przeprowadzono. To miejsce nie zawiera artefaktów przejściowych, ale już 1000 metrów w bok, trochę wyżej na Wzgórzu Górki, archeologowie nie kopali, a przecież jest to kotlina, dolinka, wąwóz rzeczny więc rzeka w niej mogła być większa przez długi okres czasu i trzeba się było przenieść wyżej. Teraz, jak widać, w ogóle ona zanika i jest potoczek, a za chwilę zniknie całkiem, bo wezmą ją w rurę jak Młynówkę Królewską w Krakowie.
Zauważcie jak daleko w czasie przenosi nas to miejsce w Modlniczce Wzgórze Górki nad Wedonką, leżące na Lini Wawel Skała Syriusza , a tak naprawdę na Linii: Synaj → Góry Bucegi → Kopiec Kraka – Wawel → Góra Syriusza → Jasna Góra → Góra Lecha w Gnieźnie → Góra Chełm w Koszalinie →  Wzgórze Kleckie nad Jeziorem Iwy (Szwecja) → Wyspy Ostoya/Ostoja, Bronoya/Bronoja i Nesoya/Nysoja w Norwegii → do Skonu na Górę Gigantów/Golemów nad jeziorem Gjende. Przecież mamy tutaj, zarówno w okolicy Modlnicy i Modlniczki, Tomaszowic, Jerzmanowic, Ojcowa, Krakowa, ciągłość kulturową od czasów Łowców Mamutów do dzisiaj.

Pasowi Oriona w Tomaszowicach poświęcimy jeszcze osobny artykuł, kiedy przyjdzie na to czas, jak również Układowi Doliny Ojców. Na razie niech nam starczy powyższy artykuł o osadnictwie w interesującym nas miejscu nad Wedonką oraz powyższe szkice sytuacyjne.

Tak oto zbliżamy się do końca tego odcinka opowieści poświęconej odtworzeniu Gwiezdnego Układu Syriusz → Orion → Hyady + Plejady w Byku, na mapie Krakowa i w okolicy. Poczynione obserwacje każą nam któregoś z przodków obecnych Minockich zaliczyć do Strażników Wiary Słowian.

Podsumowanie

Chrystus to Królujące Słońce Epoki Ryb, syn Mitry – Królującego Słońca epoki Barana, wnuk Świętowita – Królującego Słońca epoki Byka/Tura w okresie 4025 – 2012,5 p.n.e..

Nasza słowiańska opowieść o Dzikich Łowach i Niebiańskich Bitwach toczonych o Byka/Tura/Krowę rodzące się/odradzające się/ przeistaczające się Światło Świata, pochodzi sprzed roku 4025, kiedy Byk/Tur zaczął królować w Zodiaku Ziemi. Czy ta nasza opowieść powstała w czasach tzw. Hiper-Borejczyków, 6037,5- 4025 p.n.e.; w czasach Słońca/Światła Świata (B-RA-mana) Epoki Bliźniąt? A  może jeszcze wcześniej, czyli w czasach sprzed ustanowienia Świątyni Światła Świata ponad 7500 lat temu (5509 p.n.e.),  w Epoce Królującego Słońca/Światła RA-KA/K-RA-BA (8050 – 6037,5 p.n.e.)?!

Jak by się w końcu nie okazało, to Strażnicy Wiary Przyrodzonej Królestwa Północy ustanowili i mieli przez wieki w swojej pieczy:

opowieść Bajną mitologiczną – ku pamięci pokoleń,

znaki i symbole bajno-heraldyczno-astrologiczne ku pamięci pokoleń

oraz rzeczywiste budowle ku pamięci pokoleń.

Uczynili to aby przenieść skutecznie do naszych czasów, przez całą Kalijugę, Wiedę Starej Cywilizacji. To o tym, głównie, mówi książka „Tomirysa i Czaropanowie” oraz ten cykl rozważań na temat Odciętej Nogi Gwiezdnego Byka/Tura.

Proszę wszystkich aby uświadomili sobie, że Księga Tura została napisana w roku 1997, a wydana w grudniu 1999/styczniu 2000.

cdn

 

Odcięta Noga Byka część 9.2.: Graham Millar „Dawid i Goliat mitem niebiańskim” (Kanada 1995)

Podziel się!