Gott mit Uns, Nasze Godło, czyli jak w nowym godzie, 2013, pogodzić nowe stare ze starym nowym

Gott mit Uns, Nasze Godło, czyli jak w nowym godzie, pogodzić nowe stare ze starym nowym

niederlausitzwappen

Godło Dolnych Łużyc – Ten Orzeł  wyłania się z korony, przez którą dobywa się na świat. Ośmiosegmentowa, biała korona, jest jednocześnie ośrodkiem szczytu kwiatu okolonego 8 kwietnymi płatami. Z kwiatu rodzi się Biały Orzeł, „wyrasta” on z kwiatu w którego płaty jest spowity niczym w materię chorągwi (materię Świata – Baję), i którego płaty imitują jego skrzydła. Kwiat-stanica (boska chorągiew) biało-czerwony 8+8 = 8 x 2 = 16 Żywiołów dualnych = 7 = Szczęście. Jest to symboliczny Kwiat-Korona Lugii-Lęgii-Ślęgii-Lechii).

Kwiat Ślęgii-Lugii w tym godle ma także 6 głównych płatów zwisających w dół z korony kwiatowej, a każdy z tych 6-ciu jest podzielony na 4 pod-płatki. Daje to 24 podpłatki, symbolizujące 20 wielkich mocy i wielkich żywiołów (12+8) oraz 4 kiry. Liczba 24 symbolizuje tutaj także 24 małe żywioły oraz 24 małe moce, jak również zawarte w niej symbole związane z czertą 12 i jej krotnościami, takie jak 12 miesięcy-godni, 12 godzin dnia, 12 godzin nocy, 12+12  = doba, czy 24 lata-gody Koła Wieków. 24 gody-lata x 4 = 96 (pełne koło wieków w jednej z miar czasu opartej o „krótszy różaniec” z 96 ogniw).

To wszystko wyrasta z GODŁA – God-vędy (znaku-tamgi gowęda – bydła, podstawy plemiennego bytu, z byka/krowy. Krowę ujęto w „przejściowym” kolorze czerwieni i krwi – rasa polska, ze słonecznymi rogami i ze złotymi kopytami, z ogonem rozwidlonym na kolejne 6 chwostów/kos. Krowa/Byk stoi na trawie, czterema nogami na Trzech Wzgórzach – Trzygławia, Góry Świata i na tle Światła Świata – Jasnego, Białego Nieba (tła herbu-godła).

[Gowinda (w sanskrycie:गोविन्‍द) – jedno z imion (tytułów) hinduskiego boga Kryszny (oraz Wisznu jako awatary). Imię składa się z dwóch słów: go – ma znaczenie krowy, kraj lub zmysły, a winda oznacza opiekun. Imię Gowinda można tłumaczyć jako: Opiekun krów (kraju, zmysłów). U nas w języku słowiańskim na bydło (od być albo nie być = byt-ło) mamy i słowo skot i słowo gowędo (od czego słowo gawiedź – bydło). Krowa, krow-krew. ]

Godło i Zwieńczenie łączy KAGAN/SZŁOM/KIELICH/KOSZ, srebrny odwrócony kielich, tworzący szołm-chełm, ze złotą klatką słońca-kuli-ognia-światła – to symbol Wojów i Wiedunów, Wiary i Wiedy Najgłębszej – tzw graal lub kagan (kogajon, koszająt, koszołm, koszał).

Dział Działów reprezentują tutaj dwa zwierzęta podstawowe z Zodiaku Pierwotnego Krzyża, czyli Zodiaku 4 Kirów – symbole KRESU (czyli Przemiany) – wiosny/lata i jesieni/zimy: Ptak = Łabędź/Orzeł/Bocian = zachód/północ = jesień/zima (odlot) i Byk/Krowa = wiosna/lato, wschód/południe (rozwój). Zwierzęta te (oraz kwiat, zielone wzgórza i złote promienie kaganu-słońca) symbolizują jednocześnie Wiarę Przyrody i Przyrodę w ogóle.

Godło jako całość reprezentuje Matkę Ziemię, Przyrodę [Ród(Roda, Ród Ludzki)+Przyrodę(Rodżanę, Siedlisko Ożywione)] i ukazuje Jedność – Światło Świata (w przemianach, działach i kirach)

© copyright by Czesław Białczyński

To jest kolejna „bajka” jaką mam do opowiedzenia wszystkim ludziom otwartym, nieskostniałym umysłowo, sięgającym w myśleniu o naszej słowiańskiej tradycji dalej niż do roku 966, albo do VI czy nawet IV wieku n.e..

godbog906

Długo nie wiedziałem w jaki sposób poruszyć tak ważny temat jak Bóg i Godło. Godło i Godność. Słowo, Prawo, Jawa, Nawa, God, Bog. Osobiście nie mam za dobrych skojarzeń z takim stawianiem sprawy. „Bóg – honor – ojczyzna!” – to hasło zbyt często powiewa na sztandarach zalanych krwią. Jednocześnie jest wymemłane, przeżute i zawłaszczone przez ludzi „obcej wiary”, którzy ją narzucili Słowianom przemocą i wykorzystują ich od wieków jako tarczę owej wiary, czyli mięso armatnie. Samą tę wiarę wypaczyli, skrzywili i oddali w służbę Systemu Pan-Niewolnik czyli w służbę POST-Rzymu. POST-Rzymu reprezentowanego to przez Niemcy i ich spadkobierców, teraz na przykład z USA, to znów przez imperialną Rosję (III Rzym).

Problemy wiary, boga i godności oraz ojczyzny-macierzy mają jednak wiele aspektów. Niektóre z tych aspektów są godne głębokiego rozważenia, ponieważ gdy je zanalizować ujawniają oszałamiające prawdy. Jest bowiem tak, że ofiara krwi nigdy nie jest bezcelowa, nawet jeśli bierze się z manipulacji czy jest nieświadoma. Ofiara krwi jest zawsze ofiarą najwyższą. Mówiąc o ofierze krwi, mamy na myśli ofiarę złożoną ze świadomego życia. Mówiąc świadome życie, mamy na myśli każde życie.

Ofiara z życia, złożona przez pojedynczego człowieka – Jezusa z Nazaretu, stała się podstawą mitu zapładniającego wiele umysłów na wiele pokoleń. Odmienną rzeczą jest „jak” i „do czego” ten mit został wykorzystany, a odmienną jego przesłanie. To przesłanie nie jest zresztą niczym wcześniej nieznanym. Bo ofiara z życia zawsze miała najwyższą wagę. Nie trzeba być wielkim filozofem aby to zrozumieć. Wystarczy poddać się emocjom, żeby to poczuć sercem. Każde pozbawienie życia istoty świadomej, nawet muchy, budzi w nas choćby drobny wstrząs. Wagę ofiary z życia widać dobrze w podaniach wszystkich mitologii, o wiele starszych od chrześcijaństwa. Jednakże ten chrześcijański mit, popychał ludzi nieświadomie od marzenia o sprawiedliwości w Niebie, sprawiedliwości po Śmierci, do marzenia, które wywołało rewolucję, marzenia o sprawiedliwości na Ziemi i za Życia. To nośność tego mitu uwiodła i omamiła rzesze ludzkie, które poddały się jego urokowi, podczas gdy inni sięgnęli po niego wyłącznie, by osiągnąć władzę nad tymi Rzeszami.

Długo myślałem od czego zacząć ten nadzwyczajny 2013 god (rok), rok/god Wielkiej Zmiany, god/rok naprawdę wielkich, wielkich, wielkich wydarzeń. Rok godny, odświętny, niezwykły, rok/god odmiany w Polsce, zmiany na Świecie, przemiany w Świadomości Ludzi. Będzie to czas Wielkiej Zmiany dla Słowian i Wiary Przyrody – Przyrodzoney Wiary i Wiedy Słowian, czas „przepoczwórzenia” dla wszystkich i wszystkiego.

Przez czas poprzedni zajmowaliśmy się tutaj przywracaniem pamięci. Pamięci owego KORZENIA DRZEWA i treści ZAPISU CZARY – Dzbana Zerywanów – Arki. Niektórzy mieli nam za złe, że przywracając Pamięć Słowian i Słowiańszczyzny przywracamy też Pamięć Wiary Słowiańskiej Przyrodzonej – Wiary i Wiedy PRZYRODY. Jednakże przywrócić korzenie to znaczy przywrócić pamięć SŁOWA, a słowo niesie PRAW-WDĘ, PRAW-WIEDĘ i PRAW WDY (wdy=wdały, udatny, udany, ale i za-wdy = zawsze istny), PRAW(D)Y PRZ(E/Y)KAZ. Prawo zaś i Prawda mówią automatycznie niejako o Starej Wiedzie o Wiedzy Praw – czyli Wierze Przyrody, Wierze Słowian.

Adam Mickiewicz prowadząc 150 lat temu w Paryżu swoje wykłady o romantyzmie, o mitologii Słowian, o języku polskim i o naszej rodzimości zwracał uwagę słuchaczy, że „Kto zgłębi podania słowiańskiego ludu ten dotknie istoty Boga”.

Spowszedniałe słowo MIT, które zabrzmiało w tytule tego artykułu, gdy mu się przyjrzymy uważnie i gdy je powtórzymy głośno kilka razy: mit, „mit”, MIT, mit’, mić = mieć, mić – nić, nabiera niesłychanej głębi!

Słowo MIT = Mieć, oraz MIT = Nić, prowadzi Nas  jak po nitce do kłębka do narodowego „Być albo Nie Być”, do hamletowskiego pytania-klucza, które jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Obawiam się, że skojarzenia te wywołują niejako cały szereg hamletowskich pytań w rodzaju:

Jak pogodzić „nowe” stare ze „starym” nowym? Czy takie pogodzenie w ogóle jest możliwe?! Czy to ma sens dla Polski i Polaków – godzenie tych dwóch rzeczy, tych dwóch wiar, tych dwóch rodzajów Polaków, polskich patriotów?

mitus

Słownik etymologiczny A. Brucknera – odwrotny, splątany, spleciony, przełożony na krzyż, wzajemny, parzysty, odmienny – takie znaczenia podaje „polsko-berliński” profesor.

To prawdziwe szaleństwo,uwierzyć,

że jest możliwe zmienić świat przez popularyzację MITU i MITÓW. Zmienić choćby mały fragmencik świata, cząstkę mentalności zbiorowej, ułamek świadomości  narodowej poprzez SŁOWO. Zadanie to wydawało się niewykonalne, niemożliwe, nieprawdopodobne – jeszcze 5 lat temu kiedy zaczynaliśmy aktywność Internetową tego blogu, a jeszcze bardziej nierealne wydawało się to zadanie 20 lat temu,  w 1993 roku kiedy wydawaliśmy w Krainie Księżyca po raz pierwszy „Stworze i zdusze”. Wiara, że poprzez ten zmieniony okruch świadomości, niejako z tym przywróceniem nam Polakom „ułomka pamięci”,  z „odkopaniem” tego na wpół martwego KORZENIA, zagrzebanego przez niegodziwców i niegodziwość w pomroce dziejów, zostanie Nam Wszystkim przywrócona GODNOŚĆ – Godność Osobista i Godność Narodowa, a przede wszystkim Świadomość Samych Siebie, ta wiara niezachwiana dokonała jednak przełomu. Wiara uczyniła cuda!

Gdybyście mogli prześledzić gdzie, na jakich forach w Internecie, toczą się dzisiaj zażarte dyskusje o Słowianach i Słowiańszczyźnie, o naszej starej Wierze Przyrodzonej o naszych mitach i podaniach, o naszych najstarszych dziejach , O NASZYM POCHODZENIU I JĘZYKU, GDYBYŚCIE TO MOGLI PRZEŚLEDZIĆ, TO BYLIBYŚCIE JAK SĄDZĘ, PO PROSTU ZADZIWIENI.  Bylibyście też niesłychanie szczęśliwi. Te dyskusje i kłótnie, to drążenie prawdy, trwa po prostu wszędzie. Dzisiaj kwestie duchowości i przeszłości Słowiańskiej zajmują dosłownie wszystkich, a rozprawy toczą się na wszystkich możliwych poziomach intelektualnych. Ta fala toczy się od stron/blogów kulinarnych i ogrodowych, od stron/blogów o tatuażu i wzorach na jajkach wielkanocnych, od stron/blogów poświęconych koronkarstwu i wyplataniu koszy, przez strony/blogi o ziołolecznictwie, zdrowym życiu i odżywianiu, uprawie ekologicznej warzyw i owoców, o budowie domów i wzorach w drewnie, poprzez strony/blogi o wędkowaniu i rzemiośle rycerskim oraz odtwórstwie historycznym, po najtęższe fora genetyczne, medyczne, historyczne, archeologiczne, antropologiczne,czy językoznawcze.  Od forów poświęconych grom RPG i fantastyce, poprzez kółka dyskusyjne licealistów, lokalne fora regionalne i samorządowe, po fora tęgich profesorskich głów związane z wąskimi specjalizacjami uniwersyteckimi, takimi jak choćby religioznawstwo.

Pamiętam, że ktoś się kiedyś obruszył, iż publikujemy TUTAJ muzykę Lao Che czy Bas Tajpana, a tymczasem DZISIAJ słowiańskość zalała już nie tylko reggae,  czy muzykę eksperymentalną, sięga po rap i hip-hop. A słowiańskość moi drodzy równa się polskość. Tak. Słowiańskość/polskość rozlała się na wszystkie dziedziny sztuki i kultury w naszym kraju, ale też szeroko poza ramy kulturalne, na wszystkie obszary życia społecznego i szeroko poza nasz kraj.

Czy to do nas rzeczywiście należycie mocno dotarło

w 2012 roku?

NA WSZYSTKIE OBSZARY ŻYCIA SPOŁECZNEGO

w POLSCE i szeroko poza nią!!!

Naród przebudził się (oczywiście nie tylko) dzięki naszej aktywności – aktywności nas wszystkich, którzy tutaj jesteśmy obecni i którzy przekładamy potem tę obecność tutaj na aktywne obecności gdzie indziej, na współtworzone czy własne portale, fora, blogi, czy w życie codzienne. Naród przebudził się ponieważ drzemała w nim potrzeba Przebudzenia. Nie ze szczególnej miłości i uwagi cytują nas dzisiaj, powielają i linkują masowe media internetowe jak Nowy Ekran, Wiadomości 24, Wpolityce.pl, Nasza Telewizja, Monitor Polski, Wykop.pl, Eioba.pl, WolneMedia,Liveinternet.ru, Facebook, Goldenline, czy bardziej specjalistyczne jak Rodzima Wiara, Polishforums, Anastazja.org, beskidmaly.pl, albo nwonews i inne liczne strony WWW, lecz dlatego, że potrzeba przebudzenia jest powszechna!

Tylko ta jedna słowiano-rodzimowiercza strona WWW – ten blog – miała w roku 2012 jeden milion dwieście tysięcy (1.200.000) widzów! To oznacza, że każdego dnia wchodziło tutaj 3.500 osób. Spośród tych osób 65 – 70%, a więc około 2.000 każdego dnia, czytało któryś z 600 zamieszczonych tutaj artykułów. Czytało, a nie tylko kopiowało hasła na swoje potrzeby!

Czytelników przybywa z godziny na godzinę. Wczoraj było u nas 5.000 osób z czego czytających 3.700! Sądzę, że w styczniu przekroczymy próg 150.000 odbiorców.

To jest Przebudzenie.Przebudzenie narodu.

W roku 2011 i 2012 obserwowaliśmy niebywałe akty owego przebudzenia demonstrowane na tysiące sposobów i manifestowane w niezwykłych okolicznościach. To przebudzenie było manifestowane powszechnie w tak różnych środowiskach jak skrajnie katolickie związane z PIS i TV Trwam, jak środowisko patriotyczno-narodowe, jak środowisko kibiców piłkarskich, których powszechnie uważano  za bezideowych zadymiarzy i chuliganów, a którzy oprawami meczowymi sprawili władzy nie lada problem, a nawet sprawili, że mieliśmy w Polsce pierwszych więźniów  politycznych i pierwsze przypominające żywcem nawet nie PRL, a ZSRR i Chiny, prewencyjne aresztowania masowe przed Euro 2012.

Przebudzenie zademonstrowali solidarnie prawie wszyscy użytkownicy internetu organizując masowe protesty w sprawie ACTA. Przebudzenie demonstrowali rodzice nie godzący się na zamykanie szkół, aptekarze i lekarze, dyrektorzy szpitali, pielęgniarki, nauczyciele, górnicy, kolejarze, oszukani przez obietnice rządowe Szczecinianie, zbankrutowani na autostradach właściciele małych firm, oszukani przez cwane biura i naciągaczy giełdowych i „pseudobankierów-gangsterów” zwykli ciułacze,  i znów rodzice w sprawie usunięcia lekcji historii.

Przebudzenie świadomości zademonstrowali choćby dwaj podpici szaleńcy, którzy wpadli na płytę Basenu Narodowego popływać sobie przed odwołanym meczem z Anglią. Aktywność zademonstrowały środowiska młodych i starych (np. w sprawie przedłużenia wieku emerytalnego i ustanowienia obowiązku składkowego w bezprecedensowej na świecie długości 40 lat obowiązkowego składkowania!!! – to prawdziwe niewolnictwo, najczystszy feudalizm państwowy!), lewicowe i prawicowe, gospodarcze i ezoteryczne.  Skala tego przebudzenia była dla Panów, dla posiadaczy polskich Niewolników naprawdę przerażająca.

Jak odpowiedzieli? Czy podjęli dialog czy też okazali się do dialogu niezdolni?! Próbowali wyjść społeczeństwu naprzeciw, czy też okopali się w twierdzy, za murem wyobcowania?! Czy buta i oderwanie od codzienności pchnęły ich na drogę forsowania siłowego tego o czym oni zdają się być przekonani stanąwszy ponad narodem?! Narodem, który ONI mają za bandę  oszołomów, a który zademonstrował IM niekłamaną wiarę w swoją podmiotowość i równoprawność własnej świadomej wizji państwa, wiarę w służebność państwa wobec społeczeństwa?! Czy podjęli rozmowę, czy zareagowali pozytywnie na jakąkolwiek sugestię?!

Tak? Wycofali się z ACTa?! Ale czy na pewno?! Od razu rozpoczęli prace i przygotowania do zakneblowania Internetu inną drogą. Teraz, po wymierzonej w wolność społeczną prowokacji z tonami trotylu czy plastiku, składowanymi na akademii rolniczej w Krakowie,  opowiadają o instrukcjach terrorystycznych, jakie się tą droga w Polsce propaguje i o mowie „nienawiści”. Kładzenie tamy mowie nienawiści poprzez CENZURĘ, jest w wykonaniu tych ludzi przemawiających oczywiście esencjonalną mową „miłości”,zabiegiem tak jaskrawo cynicznym, że wzbudza wręcz odruch wymiotny. Ustawę w tej sprawie przygotowuje nam  donosiciel Bezpieki PRL!

Nie widziałem w 2012 roku dialogu Władzy ze Społeczeństwem na żadnej płaszczyźnie. Widziałem cynizm i butę i samozadowolenie rządzących. Widziałem nieustanne potrząsanie szabelką, a raczej pojemnikiem z gazem łzawiącym. Widziałem pogardę dla opozycji, cyniczne przypisywanie wszystkim innym głupoty, ograniczenia umysłowego, niezrównoważenia psychicznego i słyszałem ton wyższości! Słyszałem Jedyną SŁUSZNOŚĆ, której organicznie nienawidzę. Ktoś tę Słuszność słusznie nazwał zresztą NASZOŚCIĄ. Taką samą Naszość mamy na Białorusi, na Ukrainie, w Rosji i w Kazachstanie. Naszość w systemie Pan – Niewolnik powstaje wtedy kiedy Właściciele Niewolników nie mają już żadnych logicznych argumentów na rzecz zachowania status quo i jedynym ich argumentem staje się bat – psychologiczny lub fizyczny, czyli gwałt na Narodzie!

Czy Być albo Nie być – to jest pytanie do Polaków na rok 2013?!

Myślę, że wszyscy, którzy czytają ze zrozumieniem te SŁOWA mają obowiązek w roku 2013 aktywnie chwycić za broń.

Nie za broń, która rozleje krew na nasze chorągwie, na nasze święte stanice, na nasze symbole słowiańskie, nie za broń palną, lecz za każdą dostępną broń  służącą aby upowszechniać owo SŁOWO, ów MIT, owo GODŁO i przywracać nadal GODNOŚĆ jak najszerszym rzeszom Polaków. Wywalczyć Godność dla wszystkich to przede wszystkim przyjąć Godną postawę osobistą i zająć GODNE Miejsce dla Siebie Samego, dla swoich Najbliższych, dla Zadrugi, Rodziny, dla Plemienia, dla Grupy, dla Podmiotu Lokalnego, dla miejscowej Społeczności. Przywracając godność samym sobie przywracamy ją także automatycznie całemu Polskiemu Narodowi. Przywracając godność małym grupom przywracamy ją sobie jako całości.

Odrzucając fałsz i manipulację, budując Pamięć o Korzeniach budujemy nową narodową dumę. Z nią, z dumą  nastaje zaś wolność! Bo wolność jest dzieckiem DUMY i poczucia Bycia Sobą oraz u Siebie.

Do tej pory przywracając TUTAJ, na naszych łamach, godność i korzenie, przypominając dawne mity i podania Wiary, opisując postacie bogów Starej Wiary Słowian, wskazywaliśmy przede wszystkim na przyczyny stanu w jakim się znajdujemy, stanu mentalnego, stanu świadomości czy też nieświadomości, stanu wiedzy bądź niewiedzy. Często jednak te analizy stanu Zbiorowej Świadomości objawiały nam jednocześnie winnych. Winni okazywali się nieodmiennie Rządzący nami od ponad 20 lat ludzie. Są oni przede wszystkim, poprzez działania jakie podjęli i jakich nie podjęli, winni stanu materialno-gospodarczego Polski, stanu publicznego państwa w jakim żyjemy, stanu jego posiadania w każdym wymiarze: granic, demografii, finansów, wewnętrznej organizacji i dezorganizacji, jego mocy i niemocy. U podstaw stanu naszego Państwa leży bowiem STAN PODSTAWOWY, stan umysłowy tak zwanych elit rządzących. To tam, w umysłach elity kształtującej programy na przyszłość jest wpierw potrzebna WIZJA CELU, potem zaś wizja drogi do celu. Ta wizja lub jej brak to paradygmat STANU PODSTAWOWEGO, czyli coś co leży u podstawy naszej Doli i Niedoli, bieżących sukcesów i kłopotów. Myślę, że 25 lat które miną w roku 2014 jest wystarczającym CZASEM jaki społeczeństwo dało III RP na spełnienie swoich marzeń o Sprawiedliwości na Ziemi, za Życia. Myślę, że rok 2013 musi być naszym rozliczeniem się z tą EPOKĄ BEZŁADU przez którą szliśmy pod dyktando LUDZI BEZ CELU.

Skupialiśmy się też przez pięć lat TUTAJ na przywracaniu prawdziwego braterstwa między Polską i Rosją, na wzajemnym zrozumieniu siebie przez Polaków i Rosjan, na wzajemnym ponownym otwarciu państwa na państwo, ludzi na ludzi , na oczyszczeniu się nawzajem i otwarciu – na zasadach RÓWNOŚCI dającej RÓWNOWAGĘ i Moc.

Skupialiśmy się także na wskazywaniu jasno przewin naszych przeciwników i sąsiadów, po to by sobie je uzmysłowić i nigdy nie dopuścić do powtórzenia tego CO BYŁO. Mówiliśmy dużo o propagandzie, germanizacji, nazizmie i faszyzmie, o komunizmie i niewoli, o „komunizmie” i „komunistach”, o tak zwanej demokracji socjalistycznej i manipulacji językiem, o propagandzie i totalitaryzmie sowieckim, także o chrześcijaństwie i jego przewinach.

To dziwne o tyle, że przecież pisaliśmy tutaj w artykułach wyłącznie o mitach, mitologii, o dawnych dziejach, o historii, o języku, Słowianach i Przyrodzie! A to wywoływało mowę na inne tematy i sążniste wpisy i dyskusje. Jak to się stało? Jak do tego doszło, że pisaliśmy o mitologii i pradziejach Słowian a nieustannie docieraliśmy do tematu i mówiliśmy o współczesności, o stanie bieżącym Polski?! Ano właśnie? Warto się przez chwilę zastanowić i nad tym, dlaczego ta tematyka wzbudza tak gorącą polemikę, takie zażarte dyskusje, takie wielkie emocje, właśnie teraz, DZISIAJ. Dlaczego te zdawałoby się nieważne, bo ginące w starożytności kwestie, są takie współcześnie PALĄCE i dla każdego emocjonalnie ważne?!

Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi, każdy musi znaleźć osobistą odpowiedź na nie, znaleźć ją głęboko w SOBIE.

Po kilkudziesięciu latach działania w celu odtworzenia prawdziwej wiedzy o Słowianach i Słowiańszczyźnie, wiedzy o ich mitologii, bogach i Wierze Rodzimej dawnej, oraz działania na rzecz  odrodzenia tejże wiary współcześnie chcę powiedzieć, że dokonaliśmy wspólnie, my wszyscy którzy tutaj bywamy, a potem rozchodzimy się wychodząc stąd do naszych codziennych „szarych” zajęć, niebywałego dzieła – Dokonaliśmy owej WIELKIEJ ZMIANY!!!

Dzisiaj Polacy z powodu owego szczególnego MOMENTUM DZIEJOWEGO (Wielkiej Zmiany i Końca Epoki), ale i za przyczyną naszej działalności wytężonej, poczuli wreszcie swoją wartość i odbudowali w sobie godność.

O dziwo jest to poczucie masowe, a jego masowość niesie nam inną ZMIANĘ, zmianę położenia narodu polskiego w swoim państwie oraz pośród innych narodów Ziemi. Ten proces przywracania nam miejsca i rangi u Siebie w domu oraz na Świecie jest nie do powstrzymania. Oto stajemy się po 1000 lat Niewoli Mentalnej i po 200 latach NIEWOLI FIZYCZNEJ (prawdziwego ucisku KOLONIALNEGO) PODMIOTEM, a więc zbiorową OSOBĄ! Znów jesteśmy SOBĄ. Odrodziliśmy wiedzę o Sobie, o Korzeniach, z których wyrasta nasza Mowa, Słowo, Wiara, Wieda, Wartości. Odrodziliśmy wiedzę i zrozumienie własnych gestów, zachowań,czynów, sympatii i antypatii, namiętności i miłości, zrozumienie przywiązania do symboli, emocji często dotychczas niezrozumiałych, a przez to wstydliwych, odrodziliśmy jakże często wyszydzane poczucie przywiązania do macierzy i ojczyzny.

Orzel_Bialy_Godlo_Polski-koszulka

Gott mit Uns – Nasze Godło

Nie bez powodu właśnie te słowa znalazły się w nagłówku Wstępniaka w 2013-tym, w roku Wielkiej Zmiany. Nie samo słowo „mit”, nie samo „god”, ani „uns”, lecz „Gott mit Uns”.

W tym roku uczynimy próbę „pojednania” i „przebaczenia” naszym Zachodnim Sąsiadom. Przebaczenie nie oznacza wcale zbratania się, do tego bardzo daleka droga. Tak samo daleka, a może znacznie dalsza, jak droga do równoprawności i braterstwa w stosunkach Polska – Rosja oraz Polacy -Rosjanie. Gdy idzie o stosunki polsko-rosyjskie sprawa jest o tyle prostsza, że stosunki międzyludzkie, czyli relacje Polacy – Rosjanie, są mniej więcej „normalne”. Nie ma tu wielkich animozji. Wydaje się, że Polacy i Rosjanie nieźle się rozumieją, i nieźle się ze sobą nawzajem czują. Z Niemcami na obu płaszczyznach wciąż jest nam o porozumienie bardzo trudno. Z ideą jest jednak jak z tsunami: pierwszy wstrząs jest niewidoczny, potem rzecz się rozgrywa w cichym ukryciu, a spektakularny efekt widać „za jakiś czas” i w „innym miejscu”. Więc na zbratanie z Niemcami długo jeszcze nie liczcie, ale początek zostanie zrobiony właśnie dzisiaj, w tym artykule.

W tym roku spróbujemy za to zbratać się WEWNĘTRZNIE, zbratać się Sami ZE Sobą, ZBRATAĆ SIĘ NARODOWO, czyli  p o r o z u m i e ć  się SAMI ze Sobą. Na to jest już najwyższy czas i to jest możliwe, a nawet jest to niezbędne.

Zacznijmy jednak od sąsiada, naszego niegdysiejszego ciemiężyciela, który – bez złudzeń – nie zaniechał (i być może nie zaniecha jeszcze długo) prób zdominowania Nas, zawłaszczenia Naszego Domu, zrabowania dorobku Naszej Ojczyzny, wykorzenienia nas z Naszej Macierzy. Pojednanie  i przebaczenie nie odbywa się ani między premierami i prezydentami, ani między parlamentarzystami , ani między biznesmenami ani miedzy biskupami. To że biskupi z biskupami „przebaczyli sobie w 1966 nie spowodowało wcale niczego fajnego we wzajemnych relacjach przeciętnych Polaków i Niemców.  To że drużyna Niemiec w piłce nożnej łupi drużynę Polską przy pomocy „przekupionych” Polaków którzy dla nich strzelają bramki też wcale Polaków do nich nie przekonuje. To że wspólnie z Rosją biorą Polskę w Żelazną Obręcz rurociągiem też nie buduje naszego zaufania. Być może moglibyśmy się poczuć zagrożeni w naszym prawie bycia tutaj gdzie jesteśmy, w tej żelaznej obrączce.

Jednak dzisiaj już wiemy, że nasza MACIERZ (DOMENA i EKUMENA)  rozciąga się od Atlantyku do Pacyfiku i biegnie przez całą Północ i Centrum Europy i Azji (Białego Lądu i Mazji), przez cały pradawny, starożytny Kaganat SIS, sięgając korzeniami Cywilizacji Atlantydy. Wiemy, że jest odwieczna, że ma co najmniej tyle lat ile człowieczeństwo, mniej więcej od 40. do 25.000 lat wstecz. Wiemy też więcej o Rosjanach,naszych potomkach lechickich na Północnym Wschodzie i o samych Niemcach, którzy są w 39% naszymi (R1a+ I1 + I2) potomkami na Zachodzie.

Co lepsze powoli także świat zbliża się do konstatacji prawdy, gdzie leży owa tajemnicza Atlantyda, która dała podwaliny pod cywilizację sumeryjską i pod późniejsze systemy religijne i filozoficzne starożytnego świata. Leży oczywiście na północy Eurazji w obszarze europejskich borów i gór, nad Dunajem i na całej szerokości tzw Wielkiego Stepu.

Świat zbliża się do przyjęcia tego punktu widzenia, że Cywilizacja Poprzednia, którą umownie nazywa się Atlantydą, uległa samozagładzie lub zagładzie w wojnie, albo zagładzie na skutek kataklizmu. Być może to ona sama jest sprawczynią upadku Człowieka i Ciemnych Wieków. Ona to być może nie sprostała i nie oparła się tym, którzy do upadku ją przywiedli. Ale to ona właśnie zrobiła także wszystko co możliwe, aby wiedzę o przeszłości przenieść do teraźniejszości, zaszczepić ją ludziom, odtworzyć przeszłość, rzucić na nią Światło i OTWORZYĆ Światłą Novą Przyszłość przed Nami.

Przebaczyć naprawdę i pojednać się z Kimś

to znaczy Być Pewnym, że z jego strony nic nam nie zagraża, że nie narazimy się okazując zaufanie na atak (jawny bądź skryty). Jak okazać zaufanie skoro byliśmy narażeni na atak prowadzący do fizycznej eliminacji (ze strony Hitlera i Stalina, a wcześniej na atak terytorialny i gospodarczy kolonializm tej samej koalicji  przez 150 lat Rozbiorów). Niemcy zaserwowały nam także długofalowy atak na naszą Toż-SAMOŚĆ, czyli bycie Tymże Samym, Bycie SAMOŚCIĄ, SAMYM w SOBIE, OSOBĄ , OSOBNOŚCIĄ, Bycie Sobą. Bycie Sobą to jedyny CEL, poza obroną życia, godny obrony za wszelką cenę. Przeżywamy tego rodzaju atak ze strony Post-Rzymu nieustannie od 1000 lat.

Być SOBĄ to znaczy być Osobą-ISTotą,  być Bytem Zrodzonym lub Urodzonym, być członkiem Rodziny i Rodu (być częścią Siedliska – Przyrody). A być Zbiorową Osobą-ISTEM, to znaczy być NA(d)RODEM, posiadać nad-rodową tożsamość.

Jak pana godność? – pytano dawniej kogoś kogo świeżo poznawano. Bo GODNOŚĆ to Miano, Imię. Mieć Imię znaczyło zaś kiedyś Mieć MIT – Świadomość Przeszłości i Korzeni, MIEĆ MIANO – być podmiotem, MIEĆ DOBRE MIANO (IMIĘ) – Godność, Czci-Godność. Godność – imię, miano, cześć. Gody – święta, lata. God – rok. TY-Godnie – czyli „tenże godzień”, też właśnie „godnie”, „ten” właśnie a nie „inny” czas, czas między dwoma świętami-godami. Świętami, czyli dniami, w których bóg (Światło Świata – Swąt – Świętowit, Światłoświat, Świętowid, Świętuwit) po zakończeniu pracy stwarzania Świata Odpoczywał, godził go – ładził go, dostrajał i przystrajał, uk-ładał, udo-godniał. Godowie to Bogowie Pór Roku, Kierunków Świata i Kierunków Rozwoju – inaczej Kirowie. Gody – święta, godować, świecić, świętować, godać /gadać – mówić mowę świętą Godkę (jak u Persów Gathba w Aweście).

godbog9069+0+6 = 15 = 6 = Życie i Sześciopłatkowe Koło – Kwiat Życia.

Te słowa „Gott mit Uns”, które dla niejednego z nas są jak zgrzyt, zwłaszcza zestawione w jedno ze słowami „Nasze Godło”, są jednocześnie Dowodem w Sprawie, dowodem procesowym w dosłownym tego słowa znaczeniu, dowodem na nasz rodowód, na naszą tożsamość, na naszą godność, na naszą niezbywalną i niezniszczalną w istocie niepodległość. God-Deło – Dzieło Boga, Dzieło Bogów Rozwoju – Godów, Bogów Kiru  Materii Świata – określajacej Strony-Przestrzeń, Czasu-Pory Doby i Zmiany – Pory Roku/Godu – Rozwoju).

Jestem przekonany, że naród który ma tak wielki wpływ na swego teoretycznie zapiekłego wroga, pokonał już tego wroga. Bowiem Naród, który wprowadził na sztandary wroga swoje hasło i to zapisane w swoim własnym języku narodowym i uczynił to bez przemocy, już zwyciężył.

Chcę wam ogłosić teraz na początku roku/godu 2013, Roku/Godu Nowości, Roku OD-Novy, Roku-Godu Wielkiej Zmiany bardzo, bardzo, bardzo Dobrą Nowinę.

Jak pamiętacie zapewne z ostatnich  artykułów publikowanych przeze mnie w 2012 roku ( z 12 12 2012 i z 20 12 2012) udokumentowaliśmy tam i opisaliśmy dając wiele dowodów wprost oraz dowodów pośrednich, zjawisko samorozwiązania się kościoła katolickiego poprzez między innymi encyklikę  „Fides et ratio”. Ustami swymi Jan Paweł II, który ogłosił równoprawność ROZUMU na drodze do poznania Prawdy i Boga, unieważnił  „logicznie” obalone już od dawna przez Rozum Pismo Święte. Udokumentowaliśmy, że  razem z katolicyzmem tracą rację (RATIO) bytu także inne systemy oparte na Księdze i pośrednictwie pomiędzy człowiekiem a Bogiem, takie jak  chrześcijaństwo, judaizm czy islam.

Oczywiście RELIGIE te istnieją i będą istnieć! Będą istnieć zapewne jeszcze dosyć długi czas. Każde działanie bowiem, jak fala  w wodach oceanu ma swoją dynamikę i inercję. Fala, która dokonała TEGO  przewrotu „wód u dna” i spowodowała narodzenie Nowego, już przetoczyła się przez Świat. Ale zanim całe „wody” owego morza się obrócą i Zmiana wypłynie na „powierzchnię”, musi minąć jakiś czas. Będą zatem te religie obecne dotąd dokąd ktokolwiek (jakakolwiek OSOBA, Tożsamość, Świadomość Indywidualna), ktokolwiek, będzie je wyznawał. Nikogo siłą – tak jak to dawniej bywało –  nie będziemy przekonywać, żeby zmienił zdanie i przestał oddawać się przeszłości, a zwrócił się ku Przyszłości, ku Nieskończonej Świadomości, ku naukowemu światopoglądowi, ku Wiedzie i ku Osobistemu Kontaktowi z Bogiem w Sobie i Bogiem Nieskończonym.

Zatem Kościoły owe będą istniały dla tych, którzy „wierzą”, lecz dla nas, dla WOLNYCH LUDZI, Ludzi którzy odzyskali Miano, Imię, Tożsamość, Ludzi Wiedy i Wiary Przyrody one już istnieć przestały. CZY TO NIE WSPANIAŁE  (a jakże dla całego Świata zaskakujące), że w 1980 roku pokonaliśmy satrapię ZSRR, czyli spadkobierców POST-Rzymu uosobionego przez imperializm stalinowski nazywany komunizmem?! Czyż to nie wspaniałe, że w roku 1998 roku pokonaliśmy Watykan ogłaszając naszemu 1000 letniemu ciemiężycielowi ustami papieża-Polaka, Jana Pawła II, w encyklice „Fides et Ratio”, że chrześcijaństwo jest przeżytkiem, ponieważ jego dogmaty oparte o Wiarę w Księgi Święte nie wytrzymują krytyki ROZUMU?! Pokonanie Watykanu to także pokonanie niemieckiego Post-Rzymu, Niemiec ich 1000 letniej Misji Wschodniej.

To były pierwsze Dobre Nowiny w niedalekiej przeszłości, to były zwiastuny ale i pierwsze efekty nadciągającej Wielkiej Zmiany, Jasności WIDZENIA jaką zyskiwaliśmy pod koniec Kalijugi z każdym kolejnym etapem budowy Wielkiej Krystalicznej Sieci Informatycznej pomiędzy Ludźmi na Ziemi. Teraz czas na kolejne dobre, lecz nie ostatnie, Nowiny:

Gott_mit_uns_1WK

Niemcy zostały ostatecznie i nieodwracalnie pokonane przez Polskę!

Tak twierdzę. Nie tylko ich Misja wschodnia i krucjata, czyli napór fizyczny i ideologiczny został unicestwiony, skończyła się także i to nieodwracalnie ich dominacja mentalno-kulturalna oparta na ideologicznej podstawie chrześcijaństwa i wypływającej z chrześcijaństwa fizycznej i psychicznej przemocy. Kilka osób postuka się pewnie teraz w głowę, a kilkanaście bardzo przestraszy.

– Białczyński zwariował, co już od dawna mówiliśmy!!! – powiedzą jedni.

– No nie, do tej pory było z nim jako tako, ale teraz mu odbiło! – powiedzą inni.

Jeszcze inni napiszą o mnie po raz kolejny: „Nie bierzcie go poważnie. To wariat, taki Stach z Warty tylko, że nam współczesny”. Tak pisywali o mnie kiedyś „przemądrzali i bezczelni” historycy.org, dzisiaj pewnie byłoby im wstyd, przynajmniej mam taką nadzieję, że przez ostatnich 10 lat trochę zmądrzeli. Ale i dzisiaj tak o mnie pisują Kochane Lemingi i Szanowne Yetisyny, na przykład  miłośnicy Krakowa na stronach fotograficznych poświęconych pięknu tego miasta! Dziękuję wam kochani czytelnicy ze SkyscraperCity.com. Nie zasłużyłem jeszcze na tak wielki komplement. Stach z Warty! – No, no, musiałbym długo jeszcze pracować żeby mu dorównać, ale dzięki.

I jedna i druga reakcja jest usprawiedliwiona. Postukać się trzeba żeby dobitniej zrozumieć, lęk zaś mobilizuje. Jest to pozytywna oznaka gotowości organizmu do walki. Walka oczywiście jeszcze przed nami. Walka zapewne nieprosta i zaciekła, walka o uznanie tej prawdy, w Sobie i na zewnątrz, w świecie.

Spróbujmy zrozumieć jasno te słowa:

Gott mit Uns

Owo gott brzmi po prostu god. God znaczy bóg, czyli god ist bog. Ist = jest – nawet nie trzeba tłumaczyć, prawda? God, bog, ist – jest to kilka naszych starych słów!  Przy czym słowo bog u Niemców obrócono w god (gott). Jak już kiedyś zauważyliśmy słowo to zostało odbite w lustrze, a ostatnią/pierwszą literę odbitą przekręcono dodatkowo wzdłuż pionowej osi symetrii. Takie lustrzane odbicie i obrót  to znana nam z opisów w poprzednich artykułach figura ezoteryczna (choćby z OIO – Otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie), tajemna zasada kodowania i przekazu Wiedy,  tajemna zasada Świętego Tanu – Tańca Żurawia, który jest tańcem Śmierci i Odrodzenia z Zaświatów, Tanem  Powtórnych Narodzin. W wymowie słowa „bog” została także przekręcona jedna głoska, ale nie ta ostatnia tylko pierwsza. Ta „sprzedaż”, czy jak to mówią językoznawcy „pożyczka językowa”, jest wyjątkowo zabawna, po prostu bardzo inteligentna i dowcipna. Jak zauważyliście obejmuje ona cały tak zwany świat nordycko-anglosaski. Mówiąc najprościej na określenie Boga i Bogactwa wzięli od Słowian określenia Godów –  tych Bogów, którzy są ściśle związani z rolnictwem i kalendarzem, z uprawą i hodowlą i ustanawiają Godowe Koło Świąt-Krąg Godów – Czas Godowania GodówGody to nic innego okres zalotów i łączenia się w pary zwierząt i ludzi w całej PrzyRODzie.

Nie wiem co oni zrobią, kiedy dotrze do nich w pełni wymowa tego faktu, ale coś będą musieli w swojej mentalności głęboko przewartościować, „odwrócić” i „przekręcić”, to jest dla mnie pewne. Mam na myśli oczywiście Anglosasów Myślących, a nie tę „papę” na poziomie Lemingów.zakaz

Tabu czyli dlaczego oni a nie my?

Zwykle to nam Polakom, Słowianom wmawiano żeśmy wszystko od innych zapożyczyli i że to oni nas wszystkiego nauczyli. Teraz zrobimy odwrotnie wmówimy coś IM – Anglosasom (Germanom i Romanom), zwłaszcza że mamy wszechstronne do tego podstawy. Oto w latach 2010- 2012 zostało bowiem złamane TABU, nienaruszalne twierdzenie o „starszeństwie Rasy Panów w Europie” i związanym z nim, Prawie Rasy Panów do spuścizny Cesarstwa Panów, czyli Cesarstwa Rzymskiego. To tabu zabraniało europejskiej nauce XIX i XX wieku mówić, iż Rasa Niewolników Sclave może być od nich starsza oraz że czegokolwiek mogliby się od tej rasy nauczyć. Tymczasem genetyka rozwiązała problem tajemniczej nieobecności Słowian na ARENIE DZIEJÓW i wskazała  jednoznacznie starszeństwo R1a1 w Europie. Wskazała, że ktoś inny a mianowicie ludność o haplogrupie Y-DNA I jest gospodarzem Europy zamieszkującym tutaj od Atlantyku po Morze Śródziemne i Czarne od 25.000 lat. Wykazała jednoznacznie, że to Pra (Proto) Słowianie czyli Scyci (hg Y-DNA R1a1) weszli do Europy w okolicach 10.000 p.n.e. zamieszkali tutaj i zmieszali się z ludnością Staroeuropejską hg Y-DNA I1 i I2. Wykazała, że przynieśli ze sobą rolnictwo, koło, hodowlę konia i krów, piwo i konopie, warzenie sera i mak oraz umiejętność wypieku chleba i najstarsze pismo ryte na kamieniach (Vinca). Genetyka wykazała jednoznacznie i  niepodważalnie że Zachodnio-Europejscy Ariowie (hg Y-DNA R1b1) weszli do Europy w głównej masie stosunkowo późno, przepełzając przez północna Afrykę, gdyż najwyraźniej „lepsza” droga była już zajęta i zagospodarowana przez konglomerat R1a+I1 oraz R1a + I2. Tylko części z nich, z tej sławetnej Rasy Panów udało się przemknąć chyżo przez Małą Azję i Bałkany oraz wzdłuż Dunaju na Zimie Nadatlantyckie – dzisiejszej Francji, Belgii, Holandii i Brytanii.  Okazało się też że trzon Rasy Aryjskiej – Blondynów Niebieskookich, którzy rościli sobie odwieczne prawo do zarządzania całym Światem, którzy współtworzą Niemiecką Rasę Panów to po prostu zakamuflowani Słowianie (R1a1). Wreszcie żeby już zupełnie dokończyć demolkę jaka nastąpiła w wymiarze mentalnym i kulturalnym pośród Rasy Panów stwierdzono, że Rasa Panów nie istnieje ponieważ jest mieszaniną Staroeuropejczyków, Celtów i Słowian.  Ale i to nie był jeszcze ostatni cios w koncepcję rasy panów. Ostatnim było stwierdzenie, że ich język jest kreolskim konglomeratem mowy Słowian, Celtów i tychże kompletnie niearyjskich, a więc zupełnie „niepańskich”, Staroeuropejczyków – w dużym stopniu dzieci uważanego za „podczłowieka” Człowieka z Cromagnon. Zatem nie dziwmy się pożyczkom w ich języku germańskim ze staroaryjskich języków prasłowiańskich (scytyjskich) pewnych słów i pojęć, np. dotyczących boga, oraz nie dziwmy się pewnym „przekręceniom” tychże pojęć. U nich pojęcia i słowa uległy bowiem „przemiałowi”, pomieszały się te ich własne, ze Słowiańskimi i ze Staroeuropejskimi i nieco „powykręcały”. Oto podstawa, na której tutaj dzisiaj łamiemy propagandowe TABU narzucone przez Aglosasów i Niemców  i Franków światu w XIX i XX wieku.

Słowo bog, baga, bagha – jest znane nie tylko Słowianom, Irańczykom czy Hindusom, lecz także Chińczykom, Koreańczykom, Japończykom i Tajom. Jak widać większość Starego Świata używa tego słowa bog, bagha jako synonimu bogactwa i pełni. Już to wystarczyłoby, aby ów stan uznać jako ogólniejszą prawidłowość, a nie tylko „wewnętrzną”,  związaną z jednym etnosem. Mamy tu na myśli powiązanie pojęcia „bogactwa” i „pełni” z pojęciem „boga”. Oczywiście znane są także inne powiązania i źródłosłowy, jak choćby dew, diews – i ten nie jest obcy Słowianom, a także Hindusom, Irańczykom i Grekom czy Rzymianom – deus. Co ciekawe Celtowie przyswoili sobie słowo semickie essus, jesse. I to słowo znane jest Słowianom jako określenie boga.  Oczywiście oni mogą, jak to „Nordyko-Anglosasi”,  jeździć „na odwrót” według zasad ruchu lewostronnego, ale dla „zasad przyrodzonych” uznawanych przez większość ludzkości nie ma znaczenia, że członkowie jednego z etnosów mają w sobie coś co im każe „odbijać i skręcać” w nazwach, albo „odbijać” w ogóle prawoskręt w lewoskręt w fizycznym działaniu. Potwierdza tę ich „przypadłość” przyjęta tam ongi powszechnie w transporcie lądowym zasada lewostronnego ruchu ulicznego. Czy to nie charakterystyczne?! Mało kto pamięta, że takie zasady jazdy po ulicach obowiązywały także jeszcze w XX wieku w Skandynawii. Coś w tym być musi, iż Germanie „odwracają” ogólnie przez ludzi przyjęty ruch prawoskrętny. Dla naszych dalszych rozważań będzie to miało jedynie drugorzedne znaczenie. Dla nich może mieć znaczenie zasadnicze.

Jak wykazaliśmy w jednym z artykułów poprzednich indo-irano-słowiańskie słowo baga – określa to samo pojęcie filozoficzne leżące u podstaw filozofii Przyrody także dla całego świata  języka chińskiego, koreańskiego i japońskiego. Jest to zatem wspólne i spójne pojęcie związane z bogactwem i „dawaniem bogactwa”, dawaniem „pełni” Człowiekowi. Jeśli uznajemy paradygmat Świadomości nad/pod Materią to w większości mamy zapewne „dobry” odbiór – good.   Good – dobry. Także i oni Germanie mają dobry odbiór mimo tego „przekręcania”. Wygląda to zatem tak, jakby w językach germańskich pojęcie boga wywiedziono z postaci Kirów-Godów, władców Pór Roku i Stron Świata. Tak, ci (Kirowie, Godowie – Bogowie Godu – Roku) w istocie są good, gut, i przez Prasłowian nazywani byli Godami – Dawcami Godwęda – bydła czyli Postawy BYTU Władcami Hodowli i Uprawy , bogami Roli czyli Kiru. Oni, Godowie, po prostu są „dobrzy” z „natury”, bo pory roku i doby oraz „zasady rozwoju” i „obumierania” w Przyrodzie oraz kierunki świata –  strony Świata – nie mają żadnych konotacji sprawczo-dawczych,  zawsze są „dobre”.

Jeśli zatem pojęcie to, god,  wśród Germanów nie jest pokręconym „przeszczepem” językowym „sprzedanym” w mowie mówionej przez Słowian i zapisanym „zapożyczonymi” znakami, czy też „przyswojonymi” znakami-runami, to odnosi się do innego poziomu RzeczyIstności. Koncepcja boga jako wyłącznie „dawcy dobra” tzw. Dobry Bóg – to wynalazek zoroastryzmu (pochodzenia scytyjskiego) i chrześcijaństwa (które przejęło je z zoroastryzmu), wynalazek Irańczyków i Semitów. Nie posądzamy Anglosasów o to aby wcześniej nie znali pojęcia „boga” jako „dawcy”, jako „istu”, tzn. Istoty Świata – Światła Świata. Przypuszczamy nawet, że to od Celtów pochodzi semickie pojęcie boga Jesse. Pojęcie zaś god, dobry – gut, gott, wynika być może z powiązania w Skandynawii bogactwa  z porą lata, wiosny, jesieni – jesse i god. Zima była tam zbyt śmiercionośna, sroga.

Nie bierzmy tego wywodu do końca poważnie! Nie przywiązujmy się do niego na razie jak do niepodważalnej PRAWDY, nawet jako do „prawdy mityczno-mitologicznej”. Wszak opowiadam wam tutaj BAJKI. Sam jestem dosyć zaskoczony poczynionymi obserwacjami  i wnioskami do jakich prowadzą. Są to jednak na razie tylko sygnały, sygnały za słabo udokumentowane, aby je przyjmować jako pewnik. Na razie jest to intelektualna prowokacja i spekulacja oraz INTUICJA (czaneling). Dla potwierdzenia oczekiwałbym tu wsparcia językoznawców, etymologów, antropologów. Na razie widzę argumenty wspierające tę tezę ze strony osób deszyfrujących pismo runiczne (kryptologów) i ze strony genetyki.

Traktuję zatem te własne wnioski z przymrużeniem powieki, na wpół poważnie,  ale zaznaczam – to jest połowiczne, to znaczy iż w 50% jestem przekonany o słuszności tej INTUICJI. Mam powody tak sądzić, gdyż inne moje dawne intuicje zostały po ponad 20 latach potwierdzone naukowo, i to w 95%.

SSSSS s-1553

Gott mit uns (God with us) – cóż to znaczy?  Bóg z nami!

Podejdźmy do problemu słowiańskiego/polskiego zwycięstwa nad Niemcami (jako nosicielami idei POST-Rzymu) od strony psychologicznej. Z tym hasłem (Gott mit Uns) niesionym na sztandarach niemieckiej armii  próbował nie tak dawno pan Adolf Hitler  z Rasy Panów, spadkobierca Cesarstwa Rzymskiego, za aprobatą narodu niemieckiego,  „wymordować” Słowiańszczyznę, a szczególnie Polskę i Rosję. O czym zaświadcza ta mordercza „ochota”?

Taki atak, jako niebywały akt agresji byłby w sferze osobowych stosunków międzyludzkich przez każdego psychologa odczytany jako wyładowanie skrajnej bezsilności. Kto myśli że psychologia Jednostki (Osoby, Tożsamości Indywidualnej, Świadomości Jednostkowej) nie przekłada się na świadomość Zbiorową i  psychologię społeczną, na świadomość wyrażaną w konkretnym języku i upublicznianą w postaci informacji (propagandy) w tymże języku, oraz realizowaną następnie przy pomocy aparatu przemocy państwowej, armii, policji i administracji, ten  jest w błędzie. Tego chyba dowodzić nie trzeba, jako że mamy świeżo w pamięci, że mowa nienawiści uprawiana z trybun Sejmu może doprowadzić do politycznego morderstwa.

Powodem anglosaskiego poczucia bezsilności jest oczywiście lęk wynikający z urojonego lub realnego poczucia zagrożenia. Germania zwyczajnie boi się Słowiańszczyzny. Boi się nawet jeśli się do tego głośno nie przyznaje. Germania boi się panicznie Słowiańszczyzny z dwóch powodów o jakich wspomnieliśmy wyżej: zagrożenia swojej fizycznej dominacji i oraz psychologicznej porażki w sferze świadomości, filozofii, idei, wartości, w sferze duchowej. Chciałbym przekonać naszych Zachodnich Przyjaciół aby wyzbyli się tych dwóch lęków ponieważ na obu tych płaszczyznach zostali oni już dawno podbici. Tak, podbici. Nie był to podbój bez jednego wystrzału bo po drodze zostało zburzone Cesarstwo Rzymskie Zachodnie  i Wschodnie, sromotną klęskę ponieśli Krzyżacy i Krzyżowcy, klęski doznał Napoleon Bonaparte a także inny pretendent do tytułu cesarza – Adolf Hitler. Słowiański podbój cywilizacji Zachodu dokonał się jednak nie na drodze wojennej, choć i orężnie trzeba się było wykazać. Dokonał się na drodze podboju mentalnego, cywilizacyjnego, na drodze „sprzedaży” (czy też ‚pożyczki”) Zachodowi filozofii R1a1 (zwanej filozofią Wschodu, która jest Filozofią Wielkiego Stepu)  oraz aparatu pojęciowego do obsługi tejże filozofii, czyli języka.

Zjawisko tej germańskiej porażki mentalnej może nie było tak łatwo dostrzegalne w Kalijudze, która kładła mocny cień na każdej świadomej konstatacji, lecz teraz w świetle odkryć genetyki  i odkryć językoznawstwa porównawczego (lingwistyki porównawczej) jest to chyba oczywiste.

Już tamten atak z 1939  roku świadczył o skrajnym poczuciu wewnętrznego zagrożenia i bezsilności ze strony Niemców zarówno wobec żywiołu żydowskiego jak i żywiołu słowiańskiego.Było to być może nie do końca uświadamiane sobie przez ów Naród Wybrany, ale intuicyjnie i podświadomie akceptowane.

Kiedy patrzę dziś z perspektywy blisko 75 lat, na ów barbarzyński akt i na wynik II Wojny Światowej, to muszę powiedzieć, że jestem zaszokowany nie tylko przebiegiem wojny i jej zakończeniem, ale też rolą Polaków jaką w tym wszystkim odegrali.

Nie będę tutaj przedstawiał znanych powszechnie i wielokrotnie nagłaśnianych spraw takich jak powietrzna Obrona Anglii przez Polaków, jak zdobycie Monte Casino, jak udział we froncie Wschodnim czy w bitwach pustynnych przeciw zagonom Rommla. Nie będę przypominał, że dzięki Polakom dowiedziano się o ludobójstwie niemieckim, o budowie przez nich rakiet V1 i V2 oraz próbach V3. Nie wspomnę też o stałej partyzantce polskiej, która paraliżowała niemieckie dostawy sprzętu i żywności na wschód w newralgicznym czasie oblężenia Stalingradu i Moskwy. Nie będę się rozwodził nad Powstaniem Warszawskim, które mogło wybuchnąć w każdej chwili i stanowiło ciągły straszak dla Niemców, a w końcu zostało wspólnie przez Niemców i Rosjan krwawo stłumione po wielomiesięcznej walce i ośmieszającym Rosjan koczowaniu na lewym brzegu Warszawy, które jest dowodem ich współudziału w tej zbrodni ludobójstwa i zbrodni przeciw ludzkości, jaką było zburzenie Warszawy. To właśnie Powstanie Warszawskie odebrało Rosjanom Sowieckim (nie mylić z Rosjanami prawdziwymi) jakąkolwiek możliwość legitymizacji władzy w Polsce w oczach Polaków i uczyniło ich wrogiem niewątpliwym, wrogiem do „ostatecznego pokonania”, do zwalczania do ostatniej kropli krwi. Wspólne sowiecko-niemieckie zniszczenie Warszawy (i Amerykańskie zniszczenie Drezna, Hiroszimy i Nagasaki) to były akty tak barbarzyńskie, że spowodowały powstanie oenzetowskich definicji zbrodni przeciw ludzkości, zbrodni zniszczenia dziedzictwa materialnego. Wtedy Niemcy niszczyli miasto dom po domu, trudno o bardziej barbarzyńskie zachowanie ponoć cywilizowanego narodu. Nawet Talibowie nie wysadzają w powietrze całych miast tylko pojedyncze posągi i obiekty. Sowieci świadomi (z rosyjskiej perspektywy historycznej) „kłopotu” jaki będą mieli w przyszłości z ujarzmieniem Polski, stali całą potęgą po drugiej stronie rzeki i opóźniali zakończenie II Wojny Światowej, zaprzepaszczając swoje szanse na całkowity tryumf w Europie. Woleli by „ujarzmiono” rękami niemieckimi Polskę, wobec której i oni są kompletnie bezradni i bezsilni. O tym wszystkim nie warto przypominać, bo to fakty znane. Jak zwykle najmniej znany jest fakt najważniejszy, ten mianowicie, że to dzięki Polakom II Wojna Światowa trwała lekko licząc jakieś 3-4 lata krócej.

Ten fakt jest znany tylko tym, którzy dobrze zapoznali się ze sprawą Enigmy i złamania szyfru niemieckiego przez trzech Polskich prekursorów Informatyki Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego.

Ponieważ w grudniu 2012 roku minęła niemal zupełnie niezauważona przez „polskie mass media” 80 rocznica złamania niemieckiego kodu, przytaczamy tutaj krótki fragment na ten temat z jedynego medium jakie ten fakt dostrzegło – Gazeta Codzienna i WWW Niezalezna.pl:

36607-372841356950518

80 lat temu polscy matematycy złamali „Enigmę”

Z Niezalezna.pl:

Pod koniec grudnia 1932 roku Marian Rejewski odczytał pierwsze informacje przesyłane za pośrednictwem niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma”. Współautorami złamania kodu „Enigmy” byli Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.

Matematycy Rejewski, Różycki i Zygalski, studenci Uniwersytetu Poznańskiego, uczestniczyli w kursie dla kryptologów zorganizowanym na tej uczelni przy współudziale wojska. Po ukończeniu kursu zostali zatrudnieni w 1930 roku w Biurze Szyfrów Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Rozpracowywali tajemnicę działania niemieckiej elektromechanicznej maszyny szyfrującej „Enigma”. Skonstruowana w latach 20. XX wieku miała służyć utajnianiu korespondencji handlowej. Szybko jednak wykorzystano ją w niemieckich siłach zbrojnych.

Polacy osiągnęli sukces dzięki zastosowaniu metody matematycznej zamiast lingwistycznej. Na ten pomysł wpadł ppłk Maksymilian Ciężki z Biura Szyfrów.

36607-372851356950518 Trzej matematycy zaprojektowali kopię maszyny szyfrującej. Egzemplarze tego urządzenia powstawały w warszawskiej Wytwórni Radiotechnicznej AVA. Kilka połączonych ze sobą maszyn tworzyło tzw. bombę kryptologiczną, przeznaczoną do automatycznego łamania niemieckiego szyfru.

Latem 1939 roku polskie władze wojskowe przekazały do Francji i Wielkiej Brytanii egzemplarze kopii maszyny „Enigma” wraz z informacjami dotyczącymi złamanego szyfru.

Prace nad łamaniem kolejnych wersji i udoskonaleń szyfru „Enigmy” kontynuowano w brytyjskim ośrodku kryptologicznym w Bletchley Park. Zdaniem historyków dzięki temu, że alianci znali informacje przesyłane przez „Enigmę”, II wojna światowa trwała krócej o 2-3 lata.

W 2000 roku Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski zostali pośmiertnie odznaczeni Krzyżami Wielkimi Orderu Odrodzenia Polski…”

Tyle gazeta i portal prawicowy. 2-3 lata to skromny szacunek – ja przyjmuję 4 lata.

Enigma i Informatyka

Opracowane podczas tej operacji przez Polaków systemy kodów i urządzenia deszyfrujące stały się następnie prototypami pierwszych komputerów i systemów oprogramowania do komputerów. Udział Polski w  komputeryzacji Świata był przez kilkadziesiąt lat po II Wojnie Światowej trzymany w głębokiej tajemnicy (podobnie jak zbrodnia Katyńska). Bezczelni Anglicy przypisywali sobie wszystkie zasługi związane z Enigmą, wystawiali ją chełpliwie w swoim muzeum jako obiekt tryumfu ich myśli, intelektu, techniki, narzędzie narodowego zwycięstwa nad Niemcami. Dopiero całkiem niedawno zostali zmuszeni do „odszczekania” tych swoich kłamstw i przechwałek.   Świat Anglosaski w ogóle by dzisiaj jako centrum cywilizacyjne nie istniał, gdyby nie ci trzej Polacy. Wyobraźmy sobie jaką bronią dysponowaliby Niemcy, gdyby II Wojna potrwała nie 4 lata dłużej, ale kilkanaście miesięcy. Próby V3 były w toku, prace nad bombą atomową były bardzo poważnie zaawansowane, tak poważnie, że Amerykanie jeszcze w sierpniu 1945 roku, w 7 miesięcy po zakończeniu działań wojennych w Niemczech, korzystając z pomocy przewiezionych do USA naukowców niemieckich zrzucili bomby atomowe na Japonię. Mało kto zdaje sobie dzisiaj sprawę z faktu, że świat o włos uniknął zupełnie innej przyszłości: Przyszłości bez Żydów i bez Słowian! Przyszłości pod rządami tylko jednego Imperium ze stolicą w Berlinie – pod rządami Imperium Jedynego Zła!

To właśnie Polacy uniemożliwili Niemcom ten dziejowy, zbrodniczy „sukces”. Uniemożliwili go całą swoją postawą od początku II Wojny – oporem i wojną na noże, na konie przeciw czołgom, na jednostrzałowe karabiny przeciw CKM-om, na armatki przeciw bombardującym samolotom. Ta wojna nie była wojną samego Hitlera, lecz wspierającego go całą potęgą świata Anglosaskiego, Post-Rzymskiego  (USA, Anglii, Francji, Włoch, Hiszpanii) przeciw Słowiańszczyźnie. Jak mówią dzisiaj niektórzy, ta obrona była niepotrzebna, zbyt kosztowna. Mówią, że należało się z Hitlerem zaprzyjaźnić! Mówią tak jakby nie wiedzieli, że „zaprzyjaźnieni” byli Niemcy z Sowietami, a celem Sowietów było także zniszczenie Słowian (Rosjan, Polaków, Ukraińców, Białorusinów). Mówią, że trzeba być niespełna rozumu, aby rzucić się z motyką na Słońce. Ci ludzie, którzy tak mówią zdają się  nie pamiętać podstawowych faktów np. takich, że to Hitlerowi Anglicy, Żydzi i Amerykanie pożyczali pieniądze na zbrojenia i rozwój, pompowali w Niemcy potężne kapitały i kredyty, a odmawiali uporczywie Polsce jakichkolwiek kredytów i uniemożliwiali, paraliżowali jej rozwój od 1920 roku – przez całe 20 lat do wybuchu II Wojny! Dzisiaj propagują oni też hasło, że to Żydzi byli celem ataku. Jednak gdy podsumujemy etniczne straty okaże się że to na Słowian spadł ówczesny HOLOCAUST!

To ci którzy dzisiaj opowiadają że Polska i Polacy są szaleńcami pozbawionymi rozumu, a opór przeciw hitlerowcom od początku wojny i Powstanie Warszawskie były głupotą i dowodem szaleństwa, sami są niespełna rozumu, szaleni, ogłupieni, albo… Albo świadomie kłamią!

Gdyby nie szaleńczy opór Polski, gdyby nie oddanie Anglikom tajemnic Enigmy altruistycznie, bez żądania niczego w zamian, gdyby nie skierowanie tam Polaków do roboty przy tym szyfrze i maszynach szyfrujących i rozwijaniu nadal informatyki, już w 1945  roku Londyn przestałby istnieć po zrzuceniu nań bomby atomowej. Po nim przestałaby istnieć Moskwa i Stalingrad, potem Warszawa i Nowy Jork, Waszyngton, Chicago i Los Angeles – siedliska Żydów w Ameryce.

Kto opowiada dyrdymały, że nie warto bronić się do ostatniej kropli krwi, kiedy odbierają człowiekowi i jego rodzinie prawo do życia, ten właśnie jest niespełna rozumu, gdyż głosi poglądy sprzeczne z Prawami Przyrody, Prawami Przyrodzonymi Człowiekowi – poglądy sprzeczne z Prawem do Wolności Jednostki Świadomej i jej Prawem do Bytu Niepodległego.

…..

I znów wracamy to potęgi słowa, do kodu, do znaku i znaczenia, do potęgi informacji i dezinformacji – jako głównych sprawców „porządku świata”, ŁADU w jakim żyjemy dzisiaj, „demokracji” jaką ustanowiono po II Wojnie dzięki sile i geniuszowi Trzech Polaków. Oczywiście że do tego ich geniuszu należało dołożyć olbrzymi wysiłek operacyjny i wielki potencjał przemysłowy i setki tysięcy uzbrojonych po zęby żołnierzy, a więc wolę i myśl, organizację i czyn. Ale było to o tyle łatwiejsze, że dzięki złamaniu kodów Enigmy rozpoznano prawdziwe zamiary przeciwnika. A przeciwnik zlekceważył sobie te odkrycia, popadł w PYCHĘ, zgubiła go znana niemiecka arogancja i buta.

Czy to wam nie przypomina czegoś? Czy cała ta historia nie pachnie na kilometr „End of Eternity” („Końcem Wieczności”)?! Czy nie widzicie tutaj „operacji” Minimum Pożądanych Zmian. Trzech facetów dokonuje odkrycia, które przesądza o wyniku II Wojny Światowej, przesądza o tym w ostatniej chwili, dosłownie w chwili gdy tykająca bomba zegarowa dochodzi do kreski oznaczającej „zero”?!

Czy Niemcy mogą wybaczyć Polakom tę „zbrodnię” przeciw narodowi Niemieckiemu, przeciw Rzeszy tegoż Narodu?

Myślę, że mogą jeśli zrozumieją, że „uratowaliśmy ich” od jeszcze większej zbrodni niż ta którą popełnili, od ZBRODNI TOTALNEGO LUDOBÓJSTWA na skalę bezprecedensową w dziejach planety. Niech sobie wyobrażą karmę ilu pokoleń by to splamiło, skoro mniejsza zbrodnia plami karmę piątego pokolenia Niemców po II Wojnie!

Myślę, że powinniśmy oczekiwać z ich strony wyrazów wdzięczności , a nie tylko przeprosin, czy zadośćuczynienia materialnego za dokonane w Naszym Domu Rodzinnym BARBARZYŃSKIE ZBRODNIE. Powinniśmy oczekiwać z ich strony „altruistycznego” wkładu w rozwój Polski, która jest im niezbędna, tak niezbędna jak hamulec w Mercedesie, niezbędna żeby nie pogrążyli się kiedykolwiek w przyszłości, w owej bucie i pysze, a przez nią, w zbrodni. Oczekuję postawienia w Berlinie gigantycznego pomnika Polski i Polaków. Uratowaliśmy Niemcy od Niegodziwości Wszechczasów – czy to nie jest warte jednego pomnika?! Myślę, że wykazujemy naprawdę wielką wolę pogodzenia się i przebaczenia i porozumienia. Czekamy przyjaciele Niemcy na ten jeden jedyny pomnik, jaki winniście nam wystawić w zamian za ocalenie karmy milionów waszych obywateli w kolejnych pokoleniach. To oczywiście prowokacja i żart. Niczego się po nich nie spodziewamy.

Mam też prośbę do tych 39% zakamuflowanych Słowian w Niemczech – Przestańcie być tacy nadęci, tacy sztywni, tacy durno niemieccy! Posłowiańcie sobie!

łabędź-niemy

Ten artykuł miał być poświęcony

– o czym świadczą teraz jedynie zamieszczone tutaj tagi – czterem podstawowym herbom, czyli godłom – GODŁOM a więc Znakom GODÓW (Znakom Zodiaku Niebieskiego – Nieba, a więc PRAWI-Weli) – znakom Kirów, Bogów Pór Godu i jednocześnie Bogów Kierunków Świata, Bogów Czterech Ramion pogańskiego Krzyża,  związanych z Godłem Polski. Jednakże, jak widzicie sami, temat tych związków: Godła Łabędź, Godła Byk-Krowa (Cielec czy Nowina), Godła Odrowąż (Modry Wąż Odry) i wreszcie Godła  Kołodyn (Koło Odyńca lub Kieł Dzika albo Koło Dni – Koledni), będziemy musieli odłożyć do innego artykułu. Mamy tutaj ważniejszą Nowinę i Kolędę do zaśpiewania i wiedzę do przekazania.

Cóż bowiem mówi sama mowa, cóż takiego Sławi Słowo, co „godo” GODka polskiego ludu, znana nawet w Iranie jako „Gądba” Zaratusztry (GAThA).

„…Zacznijmy od wagi Czterech Herbów: Kołodyna (Odyńca), Odrowąża (Modrowęża),Łabędzia (Albisa-Białego) i Byka-Krowy (Nowiny).

 Ta bajka rzuca światło na związki herbów rycerskich z tradycją starożytną, sarmacko-skołocką, tradycją jednocześnie ezoteryczną i tajemną, a zarazem związki z tradycją alchemiczno-świątynną Wiary Przyrodzonej Słowian, która pozwoliła przenieść do współczesności wiedzę o tej wierze i jej nosicielach oraz o prawdziwych dziejach Królestwa SIS i Słowiańszczyzny.

Cztery Herby i Krzyż Pogański

….”

Tak miał wyglądać ten artykuł, ale „poszło tam gdzie chciało”, gdzie iść musiało. Ponieważ jest Dzisiaj ważniejsza Nowina niż ta z herbu Nowiny.

Wracamy  jednak do tematu:

Niemcy są przez nas pokonywane codziennie.

Kiedy ktoś wysłuchał uważnie NASIMA HARAMEINA I SPOSTRZEGŁ JAK SOLENNIE INTERPRETUJE ON ZNAKI HEBRAJSKIEGO PISMA, a także kto słyszał ile razy podkreślał on, że coś takiego jak „przypadek” jego zdaniem nie istnieje, ten zrozumiał potęgę przede wszystkim głosu i głoski (fonemu i morfemu), czyli Godki – gadania – co znaczyło dawnej „zaklinania”. Z tej głoski bierze się znak pisma, który również nie jest przypadkowy – dźwięk i litera mają swoje znaczenie. To nie jest tak jak widzieliśmy u Harameina, że tylko znaki hebrajskiego pisma wpisują się niejako w fizyczne ramy Świętej Geometrii i z niej się wywodzą. Na filmach poświęconych tejże geometrii widzieliśmy  taki sam wywód dla alfabetu greckiego. Sam Haramein pokazuje kodon znaku egipskiego Ozyrysa – nie idzie dalej tym tropem, aby wykazać spójność między Geometrią Świadomości Nieskończonej (Światła Świata)  i wytwarzanej przez nią struktury Materialnej zwanej Wszechświatem. Pokazuje jednak zarówno hebrajskie znaki, egipskie jak i chińskie – wszystko sprowadzone do właściwych proporcji 1, 2, 3, 4, 6, 8, 12, 20 i 64. Widzieliście to oczywiście także na rosyjskich filmach poświęconych znaczeniu głosek i znaków (liter) cyrylicy.
Jeśli ktoś myśli, że dźwięki i alfabet jakim my się posługujemy wywodzą się z próżni, lub że nie mają zahaczenia i znaczenia płynąc ku nam – tak jak znaki egipskiego pisma (w tym Oko Ozyrysa, czy Ra) litera R, dźwięk jakże trudny do wypowiedzenia  dla człowieka i dla niektórych niewypowiadalny „rrr” – z Nieskończonej Świadomość czyli z Istu Macierzy, ten znów błądzi. Możemy mieć problem z dostrzeżeniem tego faktu, ale nie powinniśmy, bowiem wielu ludzi którzy to dostrzegli stara się nam to od dawna pokazać.

Nasza prastara mowa – GOD-tka (którą bogowie Kiru „tkają” i w Człowieka „tchną”, w jego „dech” i „duszę”), mowa Ludów Północy została wpierw zapisana w dwóch systemach: kobami i runami. Koby – węzełki pisma Wici widzimy utrwalone w języku pali i w sanskrycie.  ( i to było nasze pierwotne pismo. Niestety to pismo zostało zagubione. Utrwaliło się inne pismo w znakach runicznych zawarte.

Słowo Waruna wywodzi się od wara znaczącego w sanskrycie rozległość.
Jego imię oznacza tego który wszystko przykrywa i jest powiązane z niebem i wodą.
Taka forma imienia jest etymologicznie tożsama z greckim imieniem Uran(os) (Oυράνος – niebo)
lub tybetańskim/sanskryckim słowem Wawel-niebo.

Ciekawe co oznacza słowo sanskryt,może sens skryty?

“Literatura wedyzmu określa następująco Warunę: bogowie idą za jego wolą, bohater , czarodziej, hojny, król, król, łaskawy, mędrzec, mierzący przestrzenie, miłosierny, niezgłębiony, o cudownej mocy, o nieodpartej mocy, odsunął niebo i słońce, ogromny buhaj, pełen mocy , ponad wszystkim, poznaje ponad niebem i ziemią, przedziwny, przemądry władca, przemyślny, rozpostarł ziemię, rozsnuł podniebne przestworza, rozsnuł ziemię własnym prawem, sławny, spełniający prawo , strzeże prawa , surowy, syn nieskończoności, ugruntował dwa światy, umieścił na niebie słońce, utrwalił niebo, wielki mędrzec, wierny prawu , wieszcz nad wieszcze, włada ludem najświetniejszej rasy, władca ziemi, władca, władczy majestat , wymierza ziemię, wysnuł i dzierży obydwa światy, wyżłobił drogi dla słońca, złotolity, zna drogi wielkiego wichru, zna dwanaście miesięcy”

Dziwne że zna 12 miesięcy skoro pierwotnie wedyzm dzielił rok tylko na 10 miesięcy.

http://www.nama-hatta.pl/news.php?readmore=1674
Od 2:15, 2:37!!!! do 3:24

Waruna jest jednym z asurów, jego pochodzenie wywodzi się z okresu,
gdy asurowie byli jeszcze postrzegani jako mniej demoniczne, a bardziej boskie istoty.

Asura (także: assura, asaura, aszura; san. asu – “oddech Prajapati” lub as – “być”) – w hinduizmie i buddyzmie potężne i złe istoty, przeciwnicy dewów.

W języku awestyjskim słowo ahura (odpowiednik indyjskiego asura) oznacza boga
(np. irański Mitra czy Ahura Mazda), a demona określano terminem daeva.
W zaratusztrianizmie to dewy byli źli, natomiast asurowie byli dobrymi bóstwami.

Tak Asurowie – ASOWIE jak i WANOWIE byli bogami. Waruna – SWAR-RAG, Kowal Niebieski, który ma syna Słońce-SWAROżyca. Słowo sans-skryt ma rzeczywiście znaczenie – sens skryty, ale także świętość – swęs skryt – idąc dalej każdy język mówiony zawiera w głoskach wymawianych magiczną moc i modulowanym głosem stwarza się czary. Słowo skryt (skrynt, skręt, kryt, kret) – znaczy dla nas także labirynt, a labirynt jest symbolem wiedzy tajemnej. Wyspa Skryta to Kreta. Na Skrycie ryto labirynt – skrynt, budował go Dedal, który miał syna Ikara- I-Khara – IHarousa – inaczej Igora – a ich plemieniem było plemię Bierygów – kopaczy Ryjnów – tych samych, z których wywodzili się Indyjscy bogacze Skrytowyrwowie z kaganem Kejkajem. Stąd skryt – znaczy też to samo co Skrzat – skrzysty, skrzętny, skryty – skrzynia itp. Dzisiaj z tego samego rdzenia mamy słowo schron – skron – podziemne ukryte miejsce. A więc sansskryt skrywa w sobie prawdę “ukrytą” w swoich głoskach i dźwiękach i w swoich kobalnych zapisach Dawanu gari – dawangari – Dawać Gar – ogień żer, ofiarny ogień , żar i wreszcie har – horzeć, gorzeć Dawan (jak w dywan splot – pleciona, kobalna mowa-zapis) Harów.

Najbliższe wspólnego aryjskiego – sistańskiego języka skołocko-indo-słowiańskiego są te trzy właśnie. Nasz wspólny język musiał powstać 25.000 lat temu, a nie 5000, nawet nie 10.000, bo wtedy już  Lud ARKI zmieszał się nad Adriatykiem, Dunajem i morzem Czarnym ze Staroeuropejczykami.

Jest kilka wskazówek, które zdają się świadczyć jednak na pierwotną bliższość słowiańskich języków  a nie sanskrytu do wspólnego praindoeuropejskiego. Jedną z takich wskazówek są znaczenia słów – sens powiązany z głoską nie z zapisem, ale z brzmieniem (fonemem i morfemem). Dla nich słowo Hara – przejrzysty, przezroczysty, czysty – ma ewidentnie “wtórne” konotacje w stosunku do jego zapewne najprostszego znaczenia: hara – góra, łysy szczyt odbijający światło, pusty gorejący, jarzący się – czyli i góra i grzać i goreć – tak jak to ma znaczenie u nas. Czysty – także znaczy pusty, jak w czysty umysł, jak w czyste łono – czyli puste, pusty wierzchołek czyli czysty, ale ich pojęcie nie obejmuje także innych takich jak gorzeć, ger, jer, or – jądro, światło, blask.

Nie chodzi w tej zabawie wcale o to żeby przypisać sobie, czyli Słowianom praźródło – chodzi o to żeby ustalić prawdę dla samej PRAWDY.

Nie musimy rozstrzygać starszeństwa, bo Haramein tak samo czyta magiczne sensy z hebrajskiego i z zapisów hebrajskiego, a Rosjanie czytają z głosek cyrylicy i znaczeń wymowy słów rosyjskich, Winicjusz Kossakowski czyta z run słowiańskich zwanych polskimi.

Język zawiera w sobie podwójny znak – Pierwszy w Mowie a drugi w Znaku pisanym – obydwa nie są żadnym przypadkiem. Oto wielokrotnie omawiane przeze mnie słowo bog- którego odwróceniem jest celtyckie god – to lustrzane odbicie słowa bog i w wymowie i w zapisie. Jestem sceptyczny do rekonstruowania wyłącznie z zapisu. To może prowadzić do błędów, trzeba potwierdzać miejsce bóstwa – a właściwie Mocy czy Żywiołu bo to przecież Wieda i Wiara Przyrody, na wszelkie możliwe sposoby – jednym z nich jest poza etymologią filozofia czyli WIEDA.

Kolejna sprawa to pierwotność dźwięku w stosunku do zapisu – lepiej czytać z brzmienia i odtwarzać przeszłość z mowy, bo mowa była przed zapisem – mowa wyraża emocjonalny stan, przeżycie związane ze zjawiskiem. Dlatego war-gar-żar-har – jako gorący, ognisty, świetlisty – jest pierwotniejsze w stosunku do zapisu stąd miejsce Z-WAR-RAGARa (Swaroga) – Z żaru Światła Gorzejący.

Źródłem bezcennym jest dla nas Słowian rzeczywiście sanskryt i stary język pali Wed oraz huno-awar – w którym zapisana jest Gathba-Gadka Zaratusztry Obwiesta-Awesta.

Także zróżnicowanie języków hindi, wiedza nasza o tym że jest on zmieszany z drawidyjskim, i jednorodność języka słowiańskiego który nawet jakby się wysilić nie ma 32 gwar o których jest mowa jako o 32 odrębnych sanskryckich językach.

Ktoś inny napisał do mnie

„…Okres Kalijugi, który zaczął się w 3102 roku pne. jest okresem intensywnego doskonalenia świadomości gatunku ludzkiego.
Odcięcie człowieka od podświadomości było w tym procesie najistotniejszym elementem. Podświadomość to ta część naszego “Ja” która łączy nas z niewidzialnym światem duchów i Boga , jest ona silniejsza od świadomości dlatego musiała być stłumiona dając tym samym możliwość wzrostu logicznego świadomościowego rozumowania itd.
Kościół oraz tajne organizacje kontrolowane przez nich wykonały doskonałą robotę dla naszej ewolucji , należy pamiętać że ich działalność jak wszystko inne ma 100% Bożego przyzwolenia. Naszym obowiązkiem jest zrozumieć Boski aspekt we wszystkim czego doświadczamy. Dotyczy to również rozumienia działalności Iluminatów…”.

To prawda. Było jak być musiało. Jest jak być musi. Drogę przebywa się krok po kroku. Każdy człowiek Świadomy ma swoją rolę do odegrania i misję do spełnienia. Rozwój to nie jest linia prosta ku górze ani wznosząca się krzywa. Obserwujemy jak spójnie obejmuje całą planetę. Jednak wkracza to w fazę, która wymaga szczególnego współdziałania z Matką Ziemią i Przyrodą – Przyrodą czyli Naturą, tym co naturalne, co przyrodzone, co dane przez środowisko i siedlisko.  Wielka Zmiana wymaga czujności na ludzką pychę i ukrócenia zaborczości człowieka. Kalijuga zrobiła swoje, swoje zrobiły kościoły i religie, swoje zrobiła nauka, swoje robimy My, każdy razem z innymi i indywidualnie. I teraz też będzie się działo to co ma się dziać.

Jednak zawsze to wymaga naszego świadomego udziału i wysiłku – działania, woli i zrozumienia – jak najszerszej wiedzy, wiedy i wedy. Teraz Świadomość poprzez każdego z nas musi wykonać swoją „pracę” w „materii”, pracę dla rozwoju, dla człowieka, dla Ziemi. Jest bardzo dużo do zrobienia a materia jest tak delikatna jak pajęczyna – jak Śnieć Pajęcza Żywota, Pojedynczego Bytu, Indywidualnej Świadomości. Każda  najdrobniejsza Świadomość i Istność musi być wykorzystana i wpleciona w Materię Baji – a to znaczy nie tylko w Materię, Materię Świata Widzialnego, ale także w Marzenie Śnione od wieków przez Matkę Ziemię (Matkę Niebieską) i przez Przyrodę (Matkę Zielną) i przez Miłość (Matkę Krasną-Dziewą Dziewannę) oraz przez Ojca Rodu Ludzkiego, Ojców Boru i Wód i Ojca Światła i Jasności (Niebieskiego), Ojca Ognia (Słonecznego) i Ojca Ojców- Nieskończoną Świadomość – Światło Świata.

Te wszystkie alegorie będące wyłącznie opisem poetyckim, literackim opowiedzeniem Nadrzędnych Bytów i Sił (Mocy i Żywiołów) Świata, Działów i Kirów, Emanacji Nieskończonej Świadomości formującej Materię Świata, przemawiają POPRZEZ JEJ DZIECI – ŚWIADOME ISTOTY – jakimi jesteśmy.

Odnaleźć Siebie w Sobie i wziąć odpowiedzialność za swoje PRZYRODZENIE oraz za swoje SIEDLISKO – Przyrodę – to właśnie jest przed nami.

Rozwój idzie po spirali, a zawsze ilość przechodzi w nową jakość. Niezbyt wielu ludzi wciąż jest w stanie wygłosić podobną refleksję. To się właśnie zmienia, to jest Przebudzenie i proces będzie teraz postępował jak lawina.

Doskonalenie jest misją.

Misja nie oznacza jedynie działania na rzecz Jaźni czyli dążenia do zjednoczenia z Jaźnią Najwyższą (Jedyną), Absolutem, Bogiem.

Misja to doskonalenie Całego Świata Jaźni – Światło Oświetlające Świat czyli Jaźń. Zatem dzielenie się wiedzą i pomoc w drodze ku Absolutowi i Światłu jest tą misją.

Całkowite Wyzwolenie kończy misję. To nazywam egoizmem buddyzmu, jogi i wedy.

Nie liczę się JA, liczą się Wszystkie JA, liczy się Ja Matki Ziemi i jakość jej Strukturalnego Istnienia.

Zdążamy tak jak powiedział Terence McKenna od bytu biologicznego poprzez „bycie człowiekiem” do bycia bogiem. Być bogiem to znaczy Istnieć w postaci Zapisu, Informacji, Fali niosącej Wiadomość- Ś-Wiadomość. Nie ma innego miejsca poza Ziemią, gdzie ten proces może być dokończony, zatem dbałość o Ziemię i o Świadomość zgromadzonych tutaj Jaźni będących wypustkami/emanacjami Świadomości Nieskończonej, jest naszą misją.

Jak wielka jest waga SŁOWA i jak wielka jest jego MOC. SŁOWO zabija – czyż nie znacie tego powiedzenia?

Gott mit uns – godło rzymsko-niemieckie,czyli Order Łabędzia a lechickie godło Białego Lądu (Europy)

441px-Herb_Łabędź_1.svgHerb Łabędź – to herb Śląski używany przez Piotra Włosta już w roku 1054.

Gott mit uns („Bóg jest z nami” czy „Z nami Bóg”) – dewiza prastarego Orderu Łabędzia, przejęta w roku 1701 jako dewiza państwowa Królestwa Prus, używana do 1945 w armii niemieckiej i aż do lat 70. XX wieku na sprzączkach pasów sił policyjnych RFN.

Historia

Zaczerpnięta ze Starego Testamentu dewiza pojawiła się w historii Niemiec po raz pierwszy w roku 1440 jako dewiza brandenburskiego orderu Łabędzia z okazji nadania mu statutów. Przy swej proklamacji na „króla w Prusiech” Fryderyk I Pruski wybrał ją jako dewizę nowego królestwa. Używana była na sztandarach wojskowych i w detalach umundurowania armii pruskiej i później niemieckiej, zarówno sił zbrojnych Cesarstwa Niemieckiego, Reichswehry w Republice Weimarskiej jak i Wehrmachtu w III Rzeszy. Widniała także na niektórych pruskich orderach.

Ze zrozumiałych względów nie była używana w siłach zbrojnych NRD, „Nationale Volksarmee” skądinąd niestroniących od niektórych pruskich tradycji. W dawnych Niemczech Zachodnich, po roku 1945, Bundeswehra porzuciła tę dewizę, ale policja w RFN używała jej aż do lat 70. XX wieku.

Bibliografia

  • Georg von Alten, Handbuch für Heer und Flotte, 1 – 10, Berlin 1908-1914

wiki english:

Gott mit uns (meaning God with us) is a phrase commonly used on armor in the German military from the German Empire to the end of the Third Reich, although its historical origins are far older. The Russian Empire’s motto also translates to this.

Origins

Nobiscum deus (‚God with us’) was a battle cry of the late Roman Empire and of the Byzantine Empire, used for the first time in German by the Teutonic Order.[1] In the 17th century, the phrase Gott mit uns was used as a ‚field word’, a means of recognition akin to a password,[2] by the army of Gustavus Adolphus at the battles of Breitenfeld (1631), Lützen (1632) and Wittstock (1636) in the Thirty Years’ War.[3] In 1701, Frederick I of Prussia changed his coat of arms as Prince-Elector of Brandenburg. The electoral scepter had its own shield under the electoral cap. Below, the motto Gott mit uns appeared on the pedestal.

Jak widać niemieckie hasło Gott mit Uns kształtowało się na ziemiach słowiańskich , na podkładzie herbowym Lechickim – Łabędzia i jego symboliki rycerskiej związanej nie tylko ze starym Sarmackim Rytem i Znakiem Tamgi leżącym u podstaw, ale z adaptowanym przez słowiańskie rycerstwo po zdobyciu Rzymu na Nadłabiu i w Lechii, a zmienionym już na potrzeby chrześcijaństwa podaniem i symboliką. Hasło to kształtowało się w Prusach położonych w całości na Ziemiach zagrabionych Słowianom, gdzie jeszcze w XVIII wieku większość ludności miejscowej mówiła po drzewiańsku, wielecku, połabsku i łużycku. Kształtowało się ono  w ziemiach Brandenburgii, która do dzisiaj jest Łużycka. Nic zatem dziwnego, że słowa GOD (Gott) „mit” jak i słowo „uns”  są tak bliskie brzmieniem i nieodległe pojęciowo w obydwu tych językach – słowiańskim (lechickim) i niemieckim .  „Mit”  niemieckie –  „z kimś, „z czymś”, to niemal to samo co słowiańskie „mieć coś” , „mieć kogoś”. „Uns” – „my”, „nami”  to niemal swojskie słowiańskie U-nas, czyli „nasze”.

Pojęcia mitu i mitologii w językach lechickich  są identyczne z mythos i mythologie – niemieckim. Teoretycznie obydwa te pojęcia wywodzą się z greki – według klasycznego językoznawstwa. Tylko że klasyczne językoznawstwo opierało swoje wywody na hierarchii ustalonej przez archeologię, a ta jest arbitralnym zbiorem twierdzeń opartych na ideologicznym postrzeganiu „skorup” przypisywanych arbitralnie do etnosów i grup etnicznych.

Co właściwie znaczy pojęcie mit? Poznaliśmy wywody Aleksandra Brucknera związane z „mitus” a zahaczające o postać Mitry i nawiązania wschodnie perskie, a zatem także indyjskie. Pojęcie mitu nie jest wcale odległe od tego co wyraża spójnik „z”, bowiem jak za chwilę dowiedziemy mit jest właśnie tym: wywodzeniem „z”, wyplataniem, pleceniem baj, splotem-warkoczem, plotem przyrodzonym (naturalnym) – jest opowieścią wypływającą z wnętrza człowieka, z praw Przyrody, ze splotu warkocza-kosy, czyli z łańcucha DNA, ze struktury Kosmosu, z Zapisu jaki nosi w sobie każda żywa istota na Matce Ziemi. Zapis ten jest emitowany przy pomocy mowy i zapisu znaków języka, a jego źródłem jest nasz WEWNĘTRZNY PRZYRODZONY KOD – DNA.

MIT jest „z” NAS a Bóg JEST Z NAMI.

Czy zastanawialiście sie kiedyś nad znaczeniem słowa „Mit”? Skąd ono się bierze, dlaczego ma taki kształt i brzmienie? Z tym słowem jest tak jak z wyrazem „zwierzę”. Dlaczego zwierzę a nie animals?!

Odpowiedź jest prosta i nieprosta. Wpierw mamy słowo mówione a dopiero potem pisane. W zgodzie z teorią iż słowa powstają w kontakcie człowieka z przyrodą i na skutek emocji jakie wywołują „odkrywane” czy „spostrzegane” fakty w taki właśnie sposób musiało powstać i słowo „mit”.

Zwykłe definicje odwołują się jedynie do Greki. Tutaj poniżej:

Mit, z greckiego mythos oznacza opowieść, legendę, baśń. Mity to opowieści o otaczającym ludzkość świecie, opisują historię bogów, demonów, legendarnych bohaterów oraz historię stworzenia człowieka.

Mit (stgr. μῦθος mythos – „myśl, zamysł, temat rozmowy, opowieść, baśń”) – opowieść o otaczającym ludzkość świecie, opisująca historię bogów, zjawisk paranormalnych, demonów, legendarnych bohaterów oraz historię stworzenia świata i człowieka.

Mircea Eliade postrzega mit jako opowieść, która w sposób absolutny i nie podawany w wątpliwość wyjaśnia świat człowiekowi kultury tradycyjnej. Mit zawiera w tym ujęciu odpowiedzi na wszelkie pytania i problemy egzystencjalne. Wyjaśnia człowiekowi fenomen śmierci, podziału na płcie, różnorodności obecnej w świecie. Mit jest opowieścią, która nie poddaje się ocenie w dwuwartościowej logice (prawda – fałsz), gdyż stanowiąc fundament wiedzy o świecie danego społeczeństwa jest także podstawą wszelkich kategoryzacji. Poznawczym jądrem mitu jest dostrzeżenie przez człowieka hierofanii, czyli obecności w świecie sacrum.

Słownik etymologiczny A. Brucknera  podaje znaczenia jak następuje: odwrotny, splątany, spleciony, przełożony na krzyż, wzajemny, parzysty, odmienny, przyjaźń, układ. Czy to przypadkiem  nie jest ten sam podkład, z którego wywodzi się pojęcie plecenia baji, plątania wątków – jak w tkaniu lnu i konopi jak przy snuciu nici-nieci, jak podczas przekładania na krzyż i zaplatania kobów w dywanach perskich, we wzory i znaki w wątki-wątpia wróżebne – w nieci żywota wplatane przez Bogów w Materię Świata w Baję? Moim zdaniem tak, to ten sam archetyp ukształtował te pojęcia . A jak one się mają do podstawowego „mit” – z czegoś, z kogoś? U nas jest to słowo „z” u Germanów „mit” –  lecz wspólnie sięgają one tego samego korzenia związanego z wyplotem materii, ze  snutymi przy tej czynności wyplotu opowieściami o różnych wątkach i tematycznych niciach – mitów, mitusów, mitusiów. Mitwać – plątać! Czy trzeba nam więcej?

mit (język duński)

wymowa:
znaczenia:

zaimek dzierżawczy, pierwsza osoba lp, rodzaj nijaki

(1.1) mój (zob.: min)
min (język norweski (bokmål))

wymowa:
znaczenia:

zaimek dzierżawczy

(1.1) mój
(1.2) swój
odmiana:
(1) f mi, n mitt, lm mine
min (język szwedzki)

wymowa:
wymowa ?/i
znaczenia:

zaimek dzierżawczy

(1.1) mój

rzeczownik, rodzaj wspólny

(2.1) mina (wyraz twarzy)
odmiana:
(1.1) min, mitt, mina

Zobaczmy jak to działa w drugą stronę. Przyimek czy też spójnik „z” (z kimś, czymś, z kogoś, czegoś) w niemieckim i angielskim ma tysiąc form.

of
z, od, o, na, ze, u
with
z, ze, przy, do, u, mimo
from
z, od, ze, u, według
out of
z, ze
in
w, na, z, we, do, po
at
w, na, przy, z, o, do
for
dla, do, na, za, o, z
by
przez, według, o, w, za, z
through
przez, poprzez, dzięki, za, z, ze
about
o, z, dookoła, ze, po, ku
off
poza, od, z, ze, precz, opodal
down
do, po, z, ze
along
wzdłuż, po, z, ze, przez
in the way of
z, ze
spójnik
and
i, a, z, taj

Widzimy tutaj ile form może przybrać w językach germańskich przyimek/spójnik „z”. Fakt, że w germańskich językach doszło do takich uproszczeń gramatycznych, które pociągnęły za sobą taki zamęt głoskowy jaki obserwujemy w związku z fonemem spójnikowo-przyimkowym „z”, który określa jednoznacznie podstawową zależność względem siebie dwóch podmiotowych składników Rzeczywistych reprezentowanych przez przypisane im słowa i znaki, wskazuje, że są to języki kreolskie, mocno uproszczone. W związku z tym uproszczeniem są to języki nie wyrażające pełnej głębi Rzeczywistości. Są one być może doskonałe do „porozumiewania się na poziomie podstawowym” , na poziomie Cywilizacji Mechanicznej, ale są niewystarczające dla pełnego porozumienia się wewnątrz skomplikowanej Cywilizacji Zaawansowanej – Informatycznej.

Informatyka, Informacja i język jako narzędzie Przyszłej Cywilizacji Nieskończonej Świadomości

http://www.youtube.com/watch?v=Iqpo6bb82Pw

Ten prosty przykład reperkusji „zaśmiecenia” jednego języka wpływem drugiego w sferze konstrukcji i porządku gramatyczno-logicznego wskazuje jednoznacznie, że ludzkość „wybierając” którykolwiek z tych języków na początku Nowej Ery i Wielkiej Zmiany jaką obserwujemy, którykolwiek z tych języków (angielski, niemiecki, francuski, hiszpański) do powszechnej komunikacji popełni karygodny błąd. W miarę komplikacji świata, jaka następuje na naszych oczach, wraz z pogłębieniem „odkryć” w jego materialnym obszarze będziemy bowiem potrzebować coraz bardziej precyzyjnego języka w komunikacji między ludźmi, języka coraz bogatszego i nieograniczającego. Języka możliwego do ciągłej rozbudowy w zasoby słów, lecz jednocześnie niebywale precyzyjnego co do komunikatu i znaków. Język chiński i języki słowiańskie są uznawane za najtrudniejsze na świecie. Nie bez powodu.

Już od lat 20-stych XX wieku czyniono próby wprowadzenia wspólnego języka dla wszystkich. Powstało np. esperanto. Ale esperanto nie wiązało się z niczyją dumą narodową ani też wcale nie było takie łatwe do nauczenia jak angielski. Angielski to język, który był doskonały do porozumiewania się między wszystkimi ludźmi Ziemi i który spełnił swoją rolę w czasach słabo zaawansowanych technologii, w których rozwijano „proste” mechaniczne koncepcje. Nauka współczesna próbuje z uporem używać tego właśnie języka do porozumiewania się w ważnych kwestiach. Czyni to wciąż jeszcze z powodzeniem, ale natrafia już na przeszkody, o których dobrze wiedzą np fizycy teoretyczni, psychologowie, biolodzy, i inni przedstawiciele nauk ścisłych, w tym informatyki.Ten język  zbyt „przekłamuje” rzeczywistość, wykrzywia ją tak jak wykrzywił pojęcie „bog” i upraszcza, aby można było na nim oprzeć dalsze precyzyjne OPISYWANIE RZECZYWISTOŚCI lub też by można było przy jego pomocy „odkrywać” sensy skryte w Materii i Świadomości. Język ten sam w sobie stanowi barierę dla dalszego poznania.

Ktoś kto myśli, że to przypadek, że Polska staje się centrum Informatycznym Świata, że polscy programiści komputerowi i wszelkiego rodzaju specjaliści z tej dziedziny są „przypadkiem” po świecie tak mocno rozchwytywani i pożądani , i poszukiwani oczywiście nie ma racji. To nie jest przypadek, że Polacy wygrywają większość konkursów informatycznych i olimpiad matematycznych. Jak już nie Polacy to wygrywają je na przykład Rosjanie. Nie jest przypadkiem, że jako mistrzowie szachowi (z małymi wyjątkami) liczą się tylko Słowianie i Żydzi. Nie jest przypadkiem wysoka pozycja Słowian w grze w brydża, gdzie 90% sukcesu w rozgrywce polega na precyzyjnej słownej licytacji atutów. Nie jest przypadkiem, że w grach na ograniczonym polu, w których nie decyduje siła fizyczna lecz logika myślenia i rozpoznawania sytuacji Rzeczywistej, jakimi są tenis czy siatkówka, światowa czołówka składa się niemal wyłącznie ze Słowian. Gry są symulacjami sytuacji Rzeczywistych. Mówi się o nich nawet jako o „zastępczych” działaniach wojennych. Gry rozwijają się tak dynamicznie nie dlatego, że ludzkość ma „małpie” korzenie. Gry uczą współpracy i rzeczywiście stanowią symulację skomplikowanych „stanów Rzeczywistych” oraz współzależności w Układzie Zamkniętym. Gry nie nudzą obserwatorów, bo mimo istnienia w nich precyzyjnych reguł (które imitują Prawa Przyrody) każda z nich ma inny przebieg i możliwe są różne rozwiązania, mimo powtarzalnych elementów i skończonej liczby rozwiązań formalnych. Sukcesy w nich są pochodną precyzji języka jakiego się używa do ich opisania.

Który język świata byłby lepszy na miejsce angielskiego i ku któremu ludzkość powinna się zwrócić dysponując komputerowymi programami natychmiastowej translacji języka w czasie rzeczywistym?

Zgadnijcie!

Taka jest kolejna Nowina, którą chcę się z Wami, w 2013 roku, Roku Wielkiej Zmiany, na samym jego początku, podzielić.
Jak po-godzić nowe ” stare”  ze starym „nowym” odpowie nam cały ten rok-god.
A to Godło Łużyckie u szczytu naszego artykułu niech nam będzie w owym 2013 roku  przewodnikiem, bo pokazuje ono Orła który się oto Odradza, pokazuje godność i tradycję i prawdziwą wiarę Słowian.

A oto czego Nam wszystkim w roku 2013 życzę: Za Peterem Russelem

http://www.youtube.com/embed/0C8pn6x07OI

To się dzieje na naszych oczach i to jest w naszych rękach – Nie powinno nam To zająć więcej niż następnych 5-10-15 lat!

Podziel się!