O artykule – „Nowe ustalenia dot. pochowanej w jaskini k. Ojcowa 12-latki” (Onet 01 06 2021)

Nowe ustalenia dot. pochowanej w jaskini k. Ojcowa 12-latki
Jaskinia (Zdjęcie ilustracyjne)Jaskinia (Zdjęcie ilustracyjne) – DanielFreyr / Shutterstock
Poniższy artykuł pokazuje jak daleko posuniętą spekulacją są ustalenia archeologów, które jak oni sami uważają, dają im 95% pewności, że trafnie zinterpretowali szczątki jakie znaleźli. Rzecz dotyczy odkrycia szczątków dziewczynki pochodzących z XVII-XVIII wieku.
Nie chcę nawet myśleć co by wynikło z ich spekulacji na temat Epoki Ceramiki Sznurowej, do tego opartych wyłącznie na skorupach, bez stosowania pomocy genetyki, której tutaj użyto, a od której „archeologia polska” wciąż ze wstrętem się odżegnuje, z powodów ideologicznych, albo po prostu dogmatycznych, a może i pragmatycznych, gdyż nie chce dopuścić do obalenia 90% tytułów profesorskich i doktoratów opartych  na wyssanej z palca hipotezie o Przybyciu Słowian do Europy w V wieku n.e..
Pocieszające jest że ekipa archeologiczna w przedstawionej sytuacji nie wahała się już sięgnąć do wyników badań genetycznych szkieletu, na podstawie których przypisała ten szkielet jednak, moim zdaniem błędnie, do rozumianej w kategoriach genetyki (a nie skrajnych nacjonalizmów), grupy narodowościowo-kulturowej – Fińskiej „zapominając”, że haplogrupa N – jest haplogrupą UGRO-fińską .
Niemiecki portal Onet.pl nie podaje haplogrup (zgodnie z zarządzoną w Niemczech niemiecką polityką poprawności politycznej) – co nie dziwi w świecie cenzury prewencyjnej w jakim się nagle znaleźliśmy, w którym stosuje się ją nawet do artykułów na temat skąd i kiedy dotarła do Europy herbata, szachy albo makaron. 
Omówię ten artykuł cytując go i wstawiając własne hipotezy w odpowiednich jego miejscach.
Szymon Zdziebłowski

Przybyła do Polski wraz z najeźdźcami podczas potopu szwedzkiego. Nie wróciła jednak do Skandynawii. Pochowano ją w jaskini Tunel Wielki… z czaszką zięby w ustach – to najnowsze ustalenia dotyczące szczątków dziewczynki, znalezionych w jaskini na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

[Już pierwsze zdanie tego artykułu jest niczym nieuprawnioną spekulacją, której w pewnym miejscu własnego tekstu autor zaprzecza, ale nie jestem pewien czy zdaje sobie z tego w ogóle sprawę, gdyż został mocno popchnięty na ów tor myślowy przez stwierdzenia archeologów, które także są nieuprawnionymi spekulacjami. Otóż badania metodą radio-węglową nie pozwoliły ustalić dokładnie wieku szkieletu, może on pochodzić z wieku XVII lub XVIII!

Wniosek: Możliwe, że szkielet pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku a nie z wieku XVII. Wtedy zaś na Wawelu, a tym bardziej w Ojcowie nie było żadnych wojsk pospolitego ruszenia z ziem fińsko-syberyjskich, gdyż Szwedzi zostali z Ziem Rzeczpospolitej przepędzeni w połowie wieku XVII, w roku 1659, zaledwie po niespełna 4 latach działań wojennych, które rozpoczęły się w grudniu 1655. Badanie radiowęglowe musiałoby więc określić precyzyjnie datę śmierci dziecka na lata 1656-1659. Co jest absolutnie niemożliwe, przy użyciu współczesnych metod.]

  • Znaleziska szkieletu dokonano kilkadziesiąt lat temu w czasie wykopalisk
  • Dziecko złożono do grobu z czaszką ptaka (zięby) w ustach
  • 12-latka mogła przybyć do Polski wraz z wojskami najeźdźczymi podczas potopu szwedzkiego, czyli na początku drugiej połowy XVII w.
  • Naukowcy nie są pewni, jak dziewczynka zmarła

[Tutaj powyżej znów powtórzona dla uprawdopodobnienia spekulacja o pochodzeniu dziewczynki.

Otóż przypomnę tak czytelnikom jak i „polskim archeologom”, że powinni oni starać się być obiektywnymi jeśli budują jakieś hipotezy, a nie pisać je pod zmawiającego, czy też płacącego za badania.

Podejrzewam że w tym wypadku były te badania finansowane z grantów UE albo innych zagranicznych, ale to też tylko z kolei moja spekulacja. Skoro oni jednak mają prawo spekulować to dlaczego ja miałbym go nie mieć?

Moja kontr-hipoteza do tej „naukowej” archeologów jest taka, że: Była to zwykła chłopka, pastereczka, mieszkanka Doliny Ojcowskiej o haplogrupie Y-DNA N (ugro-fińsko-syberyjskiej).

Haplogrupę wnioskuję na podstawie przypisania dziewczynki przez archeologów do narodowości genetycznej, chociaż  nazwa haplogrupy N w artykule nie pada. Jest to jedyna haplogrupa która pozwala stwierdzić „fińskość” z pochodzenia szkieletu poprzez badanie genetyczne.

Trzeba tu podkreślić, że w skład ludności zamieszkałej na terytorium Rzeczpospolitej okresu Potopu Szwedzkiego wchodziła spora liczba ludności o haplogrupie N, a w niektórych ziemiach – jak w Kurlandii (dzisiejsza Łotwa i Estonia) stanowiła ona jeden z trzech lub czterech głównych składników (mniej więcej po 20% – R1a, R1b i I1 lub N). Również na południu Rzeczpospolitej oraz dziedzictwa Jagiellonów, skąd ludność pod Wawel przenikała bez żadnych ograniczeń „paszportowych”, na Ukrainie, Wołoszy, Słowacji, na Węgrzech,  Podolu, Mołdowie ludność o ugro-fińskiej haplogrupie N występuje w znaczącym procencie.

Wniosek kontra archeologom: Dziewczynka była rdzenną mieszkanką Małopolski pochodzącą od Wołochów, Węgrów albo innej ludności zamieszkałej blisko Ojcowa, chociażby na Orawie lub na Ukrainie. Prawdopodobieństwo takie jest 10 000 razy większe niż, że przywlekli tutaj ze sobą dziecko Finowie stacjonujący na Wawelu i że na dodatek „zgubili” je w jaskiniach Jury Krakowsko-Częstochowskiej w ciągu trwającej 3 lata wojny polsko-szwedzkiej.

Podkreślam – mogło to być dziecko z rodziny żyjącej od dziesiątków pokoleń w tej okolicy, jak i dziecko przybyłe z rodziną pasterską: wołoskie, bojkowskie, łemkowskie, czy dziecko góralskie – harskie – Orawiaków, albo Słowaków, albo dziecko Węgrów.]

Mniej więcej 12-letnie dziecko pochowano w bardzo płytkim grobie – tuż pod powierzchnią w jednej z dwóch komór jaskini Tunel Wielki (Małopolska) niedaleko Ojcowa. Archeologów najbardziej zaskoczyło to, że dziecko złożono do grobu z czaszką ptaka (zięby) w ustach. Druga ptasia czaszka znajdowała się tuż przy policzku dziecka. Znaleziska szkieletu dokonano kilkadziesiąt lat temu w czasie wykopalisk. Jednak dopiero w ostatnich latach naukowcy przyjrzeli się odkryciu i dokonali jego szczegółowych analiz, w tym genetycznych.

Po kilku latach analiz naukowcy są prawie pewni, że wiedzą skąd się wzięła i kim była nietypowo pochowana zmarła. Uważają, że dziewczynka mogła przybyć do Polski wraz z wojskami najeźdźczymi podczas potopu szwedzkiego, czyli na początku drugiej połowy XVII w.

„To nie były typowe badania archeologiczne. Aby dojść do takiego wniosku, musieliśmy zastosować szerokie spektrum metod badawczych. To była detektywistyczna praca”

– mówi PAP dr Małgorzata Kot z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, która wraz z zespołem analizuje to niezwykłe znalezisko w ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki.

Co pozwoliło badaczom na tak konkretne ustalenie?

Jak sami mówią, złożyło się na to bardzo wiele pośrednich dowodów. Po pierwsze pochówek ten był bardzo nietypowy, jak na obszar Polski. Z analiz genetycznych wynikło, że zmarła nie była Słowianką – tropy prowadziły przede wszystkim w kierunku ziem zamieszkałych przez Finów.

Naukowcy mieli problemy z precyzyjnym określeniem czasu śmierci, ostatecznie udało się ustalić, dzięki zastosowaniu metody radiowęglowej, że doszło do niej w drugiej połowie XVII lub w XVIII wieku.

Badacze następnie rozejrzeli się za zbliżonymi rytuałami pogrzebowymi w ówczesnej Skandynawii. Nie udało im się znaleźć bezpośrednich analogii, ale zwrócili uwagę, że w niektórych regionach Finlandii kilkaset lat temu chrześcijaństwo nie było jeszcze tak mocno zakorzenione i nierzadkie były praktyki nawiązujące do czasów pogańskich. Jak mówi dr Kot, w niektórych jej częściach, jak w Karelii, jeszcze w XIX wieku osoba, która zginęła w lesie, musiała być pochowana nie na cmentarzu, lecz właśnie w lesie.

[I tutaj docieramy do sedna hipotezy archeologów, którzy nie mają bladego pojęcia lub mają pojęcie słabe na temat pogańskich rytuałów pogrzebowych i na tym opierają hipotezę, że był to pochówek obcy na ziemiach polskich i może uchodzić tylko i wyłącznie za pochówek fińsko- syberyjski.

Nie jest prawdą, że wśród Słowian nie znano pochówków z ptakami. Ludność wiejska, zwłaszcza żyjąca w izolowanych enklawach śródgórskich kultywowała zwyczaje pogańskie także w XIX i XX wieku na ziemiach byłej Rzeczpospolitej i okolicznej Słowiańszczyzny (patrz np, Serbowie, Słoweńcy, Bośniacy, Czarnogórcy, Ukraińcy, czy wszyscy Górale Karpaccy i Bałkańscy).

Z obszaru Europy środkowej i Wielkiego Stepu pochodzi też zwyczaj urządzania pochówków szamanów (szamanek – w tym wypadku) w koronie drzew albo pod ziemią (w jaskini). Z tego obszaru znamy bowiem tak zwanych Szamanów Górnych – Wysokich – Ptasich – tych grzebie się po śmierci w koronach drzew oraz Szamanów Dolnych, Ziemnych – Niedźwiedzich – tych grzebie się pod ziemią, albo w jaskimi.  A więc mamy tutaj pogrzebaną najprawdopodobniej Szamankę Niedźwiedzią. Wiek zmarłej nie ma nic do rzeczy – 12 lat to prawie dorosła kobieta jak na tamten czas, a poza tym szamanem jest się z urodzenia, gdy ma się odpowiednie cechy i zdolności.

Pochówek z ptakami jest znany Słowianom od epoki najwcześniejszego neolitu a nawet okresu Łowców. Pisze o takim zwyczaju, udokumentowanym wszak przez archeologów, ksiądz Jan Pietrzak z Tropia w związku z odkryciem pochówku człowieka o haplogrupie R1a na Olenim Ostrowiu (Jeleniej Wyspie  na jeziorze Onega), którego szkielet został pogrzebany w pozycji siedzącej z dwoma ptakami – Nurami, skąd wniosek o jego szamańskim „zawodzie” i ważności dla społeczności znad Onegi. Korzenie tej społeczności wywodzą się z Kujaw (kultura świderska)!!! Jest to jedno z najstarszych  znalezisk w Europie z haplogrupą R1a, nazywany jest Karelczykiem – Pierwszym Polakiem, a jego szkielet pochodzi z około 6400 roku p.n.e. (http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/polacy_korzenie.htm)]

„Nasz fiński kolega, doktor Frog, zwrócił uwagę na to, że ptaki symbolizowały nawet wówczas wędrówkę duszy po śmierci. Jednak pochówków z głowami ptaków nie znamy z terenu północno-wschodniej Skandynawii” – zaznacza dr Kot.

[Naprawdę trzeba było aż fińskiego kolegi do tego żeby dowiedzieć się, iż wśród pogańskich Słowian powszechne było mniemanie o przenoszeniu dusz w Zaświaty przez ptaki i mnóstwo jest opowieści mitologicznych o Lelkach, czy Zniczach, czy Orłach Welańskich i innych ptakach, które przenoszą duszę człowieka nie tylko po śmierci w Nawie, ale też przynoszą duszę człowieka na świat przy ponownym jej odrodzeniu (Bociany czy inne). Składanie w grobowcach figurek ptaków znane było Scytom , Sarmatom i Słowianom – były to przeważnie figurki z gliny, ale także powszechny był zwyczaj składania w grobie ze zmarłym jajka, pisanki, czy glinianego jajka.

Znana jest też bardzo ważna mitologiczna rola ptaków w Słowiańskiej wersji Stworzenia Świata, w której to ptaki Kaczka i Nur wyciągają Grudę Ziemi z Bezkresnych Pierwotnych Wód. Jeszcze raz podkreślmy już Karelczyk-Pierwszy Polak w roku 6400 p.n.e. został pochowany z dwoma ptakami, a poprzez dzieje mamy ciągłość od najgłębszej starożytności obrządku chowania zmarłego z ptakami lub jajkiem na ziemiach Europy Środkowo-Wschodniej. Pamiętajmy że ten obszar kulturowy należy aż do końca XIX wieku rozumieć jako obszar promieniującej kultury polskiej, obszar Rzeczpospolitej i przynależnych do tej kultury krajów i ludów okolicznych (Rumunów, Albańczyków, Greków, Połabian i Serbów Łużyckich, Czechów czy Węgrów]

„Zaczęliśmy szukać okoliczności, kiedy w XVII i XVIII w. ludzie z północy mogli się znaleźć w rejonie Ojcowa. Na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się tutaj czas potopu szwedzkiego, podczas którego najeźdźcy jeszcze w 1655 r. zajęli ojcowski zamek, obsadzając go swoją załogą” – opowiada PAP dr Michał Wojenka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Ale skąd miała się pojawić mała dziewczynka i to z Finlandii w tym czasie w Polsce?

I na to naukowcy mają odpowiedź. Jak wyjaśnia dr Wojenka, w potopie uczestniczyły również wojska fińskie!

Ze źródeł historycznych wiadomo, że w szwedzkim garnizonie na Wawelu było wówczas 3 tys. żołnierzy, głównie Finów. Wojska te dotarły do Małopolski na jesieni (co ciekawe, analiza szczątków ptasich wskazuje, że obie zięby zostały uśmiercone jesienią). A zdaniem badaczy część tego garnizonu znajdowała się na zamku w Ojcowie, który jest nieopodal jaskini Tunel Wielki.

„Często sobie wyobrażamy, że w czasie potopu do Polski wkroczyła wyłącznie regularna armia, ale z ówczesnych relacji wiemy, że w taborach było też całkiem sporo kobiet i dzieci. Tak też było i przypadku szwedzkiego garnizonu na zamku w Ojcowie” – uważa dr Wojenka.

[Proszę o podanie źródła historycznego które stwierdza że część Garnizonu Fińskiego stacjonowała na Zamku Ojcowskim! Proszę dr Wojenkę o źródło historyczne, które mówi że Finowie przybyli ze swoimi rodzinami, z żonami i dziećmi na Wawel! I znów nawet jeśliby panowie historycy i panie historyczki podali takie źródła, w dalszym ciągu 10 000 razy bardziej prawdopodobne jest miejscowe małopolskie pochodzenie dziecka, lub jego pochodzenie z Węgier albo Orawy].

Naukowcy nie są pewni, jak dziewczynka zmarła. Czy była to tragiczna śmierć w lesie, w jaskini? Dlatego zgodnie ze zwyczajem musiała zostać pochowana w pobliżu miejsca zgonu? Tego – jak przyznają archeolodzy – nie da się wykluczyć. Z analiz kości wynika, że nie miała lekkiego życia. Widoczne na kościach długich tzw. linie Harrisa świadczą o tym, że w czasie swojego życia cierpiała głód.

[I tu kolejna wskazówka do pochodzenia tego dziecka, z zabidzonej, wyniszczonej pańszczyzną chłopskiej , góralskiej, miejscowej rodziny – przymierającej głodem!!!]

Wiemy, że zmarła była obca na tych ziemiach. Obcy jest też rytuał, w jakim została pochowana. Wszystkie elementy układanki wydają się wskazywać, że przybyła ona do Polski wraz z najeźdźcami w czasie potopu. I nigdy już Polski nie opuściła – wskazują badacze.

[Nie rozumiem w kontekście wszystkiego co wyżej napisałem kategorycznego tonu tego zdania. Nie widzę przesłanek które by potwierdzały że przybyła w XVII wieku (skoro datowanie szkieletu wskazuje też na wiek XVIII). Nie widzę też przesłanek by stwierdzać że „obcy jest też rytuał w jakim została pochowana”.]

„Jak z cytryny wycisnęliśmy z dostępnych analiz, tyle informacji, ile było to możliwe. Uważamy, że na 95 proc. nasza wersja wydarzeń jest właściwa” – dodaje dr Wojenka.

Artykuł na temat szczegółowych analiz nietypowego pochówku ukazał się w niemieckim czasopiśmie naukowym „Praehistorische Zeitschrift”.

[Nie rozumiem też co znaczy to ostatnie zdanie tekstu- To zwykła informacja? W takim razie dlaczego ten artykuł nie ukazał się w polskim czasopiśmie – z powodu trybu finansowania całego tego „badania archeologicznego”??? A może to, że ukazał się w niemieckim piśmie podnosi jego wiarygodność???]

Źródło wiadomości: PAP
Podziel się!