Ślęża – uderzenie mocy 11. 11. 2012 roku, godzina 11.11 – 12.07 (12.11 – 13.07)

Ślęża – uderzenie mocy 11. 11. 2012 roku, godzina 11.11

DSC00392 bez komprWołanie słońca nad Ślężą

Wielokrotnie dotychczas pisałem, że nie rozumiem wielkiego znaczenia jakie moja żona przez całe nasze wspólne życie od roku 1972, kiedy związaliśmy się swadźbą,  wiąże z godziną 13.07/1.07 czasu środkowoeuropejskiego. Zdarzenia z roku 2012 po części odpowiadają być może na owo wyróżnienie godziny.

DSC00392 bez kompr

Nasza przygoda ze Ślężą zaczyna się od wizyty pod Wierzycą/Wieżycą i na Wierzycy w roku 2009 na wiosnę, podczas Święta i Wielkiej Bitwy Niebieskiej, 21 marca.

DSC00391bez kompr Braliśmy wtedy udział w uroczystych, publicznych obchodach święta Nowego Słowiańskiego Roku, zorganizowanych przez Słowiańską Wiarę. Odbyło się moje spotkanie z grupą około 250 młodych ludzi zaangażowanych w odnowę Wiary Przyrodzoney Słowian, zorganizowanych w Zachodniosłowiańskim Związku Wyznaniowym .

DSC00394kompr

Po wieczornych uroczystościach i spotkaniu na wspólnej biesiadzie, rankiem następnego dnia obeszliśmy miejsca, w których te wspaniałe rzeczy się działy. Byłem niesłychanie wzruszony poprzedniego wieczora, tak bardzo , że kiedy poproszono mnie o wygłoszenie na koniec obrzędu mowy, głos uwiązł mi w gardle [czytaj: Święte Słowiańskie Dęby -moje pogańskie credo”].

DSC00395kompr

Nie wiem czy uczestniczący wtedy w tym obrzędzie młodzi ludzie mieli świadomość tego co się dzieje wokół nich, i co się dzieje ze mną? Zapewne nie. Przeżyłem tego wieczora prawdziwy wstrząs.

DSC00396kompr

Noc, ogień, siła kręgu ludzkiego, uroczyste szaty żerców i innych uczestników obrzędu wiosennego, pochodnie, intonacje i deklamacje mowy uroczystej dziadów, zawołania i chóry odzewów, bębny, żertwy z topieniem Marzanny, Księżyc w pełni, przeczyste Niebo, które odsłoniło się z kłębiastych białych chmur, w chwili spełniania ofiary. Wreszcie przelot, w absolutnej ciszy, pędzącej gwiazdy (stacji kosmicznej Skylab) połączyły się we mnie z zupełnie nieuświadomionym do tamtego momentu wspomnieniem z czasów poprzedniego wcielenia, poprzedniej inkarnacji.

DSC00405kompr

Obraz  z zaprzeszłości, jaki się we mnie odtworzył i połączył z bieżącym wydarzeniem, był obrazem rzeczywistości, w której ja sam, bardzo dawno temu, jako żerca prowadzę ten obrzęd w tym samym miejscu przestrzeni, ale w zupełnie innym czasie. Nie przypuszczałem, że dożyję tak wspaniałej, cudownej, niesłychanej chwili, że wezmę udział w obrzędzie publicznym, po tysiącleciach, w tym samym pięknym miejscu,  w tak licznej grupie młodych ludzi.

DSC00401komprPowiedziałem  wtedy, że były chwile, kiedy czuliśmy się z żoną i najbliższą rodziną niesłychanie samotnie z naszą wiarą w przeszłości, zwłaszcza w latach 70-tych XX wieku, i nie wyobrażałem sobie że dojdzie do takiego jej rozkwitu jaki obserwujemy w Polsce obecnie. To było w 2009 roku. Teraz po 4 latach muszę powiedzieć, że to rozkwitające na nowo Drzewo Słowiaństwa i Wiary Przyrody objęło już swymi mocnymi konarami tysiące ludzi, tysiące Polaków, dziesiątki tysięcy Słowian  na świecie i w naszym kraju. DSC00404kompr

Zatem po tej nocy z wieczornym spotkaniem i rozmowami do późna, z kolacją i zabawą, z opowieściami, następnego ranka o świcie ruszyliśmy szlakiem wczorajszych wydarzeń, na polanę, do wąwozu gdzie wrzucona leżała wciąż jeszcze kukła Marzanny oraz poszliśmy na Wierzycę. Mieliśmy zamiar dotrzeć wtedy do Ślęży, ale nie doszliśmy. Trzeba było wracać, musieliśmy się znaleźć tego samego dnia w Krakowie i to w miarę wcześnie. Byliśmy więc wtedy w masywie Ślęży, ale nie na samej Ślęży. Wcześniej nie byłem tutaj nigdy w życiu, mimo że jako 17 letni chłopak spędziłem dwa tygodnie nie tak daleko, w Szklarskiej Porębie, a jedna z wycieczek, których zrobiliśmy wtedy kilka, sięgnęła o dwa kroki od Ślęży, w Góry Sowie.

DSC00402kompr

Ślęża musiała więc poczekać na nas, a raczej my na nią,  do czerwca 2012 roku, kiedy zatrzymaliśmy się w Sulistrowicach i odbyliśmy pierwsze ważne spotkanie, uruchamiające w nas jako współdziałającej grupie, nasze własne moce/energie/bogów, które poświęcaliśmy intencjonalnie dla urzeczywistniania Wielkiej Zmiany.

Podczas owego naszego pobytu na Ślęży w tamtym czasie, doszło do wielkiego przepływu energii i do „uruchomienia przestrzeni świadomej” wokół nas, doszło do otwarcia kanałów Świadomości Nieskończonej, dzięki którym nasza własna aktywność została włączona w główny nurt Przemiany i stała się częścią Wielkiej Zmiany, jednym ze strumieni, otwierających Nową Rzeczywistość, Rzeczywistość Czystą , Czas Złotego Wieku, Czas po Wielkiej Zmianie.

DSC00403kompr

Kiedy opuszczaliśmy w czerwcu Ślężę i naszych przyjaciół byliśmy pewni, że znajdziemy się tutaj niedługo ponownie. Nie było żadnego planu. Byliśmy jednak tak mocno naładowani energią Ślęży, że kiedy przejeżdżaliśmy samochodem przez Sobótkę, Anna zmieniała staje radiowe w samochodzie zbliżając tylko palec do klawiatury i nie dotykając jej. Była fizycznie naładowana taką porcją cząstek elektromagnetycznych, że przepływ koherentnej energii powodował fizyczną reakcję odbiornika radiowego i przesuwanie fali na antenie odbiorczej o kolejne setne megaherca. Stacje zmieniały się w odbiorniku jak w kalejdoskopie, po przysunięciu palca do klawisza.

DSC00406kompr

Moja żona jest czułym odbiorcą fal elektromagnetycznych. Gdy wzrastają w niej emocje potrafi spowodować niezłe kłopoty z elektroniką komputera, komórki, żarówkami elektrycznymi i innymi urządzeniami. Nie czas tutaj i nie miejsce na opowiadanie o tym ile uroczystości odbyło się z „poślizgiem” i „awariami”, ile pokazów odbyło się z kłopotami na skutek zakłócenia przez nią elektroniki komputerów i odtwarzaczy, czy nagłośnienia. Tak namacalnych dowodów działania owej energii, w sposób bezpośrednio materialny, do tamtego czasu jednak nie mieliśmy. Skutki energetyczne uruchomienia energii na Ślęży czuliśmy poprzez długie miesiące, praktycznie aż do spotkania w połowie września, kiedy to zneutralizowaliśmy je wejściem na Radunię i podaniem się jej odwrotnie skierowanym siłom, „żeńskim mocom”, czyli energii rozpraszającej, łagodnej, energii wyciszającej umysł, medytacyjnej.

DSC00400kompr

Pisałem tutaj, znajdziecie to w dokumentacji blogu z odpowiednią datą, że energia jaką odczuliśmy wtedy na Ślęży była zupełnie niesłychana. Teraz wiecie jak się ona zamanifestowała fizycznie. Poza tym była przez cały czas rejestrowana przez czułe elektromagnetyczne urządzenie jakim jest komórka telefoniczna i jej małe pamięci elektroniczne np. aparatu fotograficznego. Aparat zaczął od tego momentu rejestrować w miejscach objętych elektromagnetycznymi anomaliami mocy  zdjęcia „obrócone”, o dwa, trzy obroty, w osi pionowej. Nie raz pisałem o tym i dokumentowałem to w poszczególnych materiałach poświęconych spotkaniom z bogami.  Efekty materialne tamtego Wielkiego Czerwcowego Spotkania z Bogami i przełomu czerwcowego, przez jaki przeszła cała Ziemia (Wielkiej Zmiany) oraz  uruchomienia świadomej mocy na Ślęży, możecie obserwować na bieżąco i obserwujecie je. Zamanifestowały się one spontanicznie niemal natychmiast w postaci naszego kolejnego wrześniowego, dużego już spotkania grupy około 200 osób pod Ślężą. Zamanifestowały się następnie ,przez  uruchomienie tłumaczenia na angielski ważnych materiałów z naszej strony WWW, w listopadzie 2012 roku, w postaci uruchomienia wydawnictwa Slovianskie Slovo i wydania ważnych książek w marcu-maju 2013 , uruchomienia kwartalnika „Słowianić” w czerwcu 2013. Będziecie obserwować coraz więcej takich przedsięwzięć. Zachęcam wszystkich do włączenia się czynnie w dalsze działania, w rozwój kolejnych poważnych inicjatyw takich jak na przykład Barkowo, czy gdzie indziej.

DSC00398kompr

We wrześniu także poznaliśmy nowego Świętowita „Słoweńskiego” i Nowe Ryty z nim związane, we wrześniu Joanna Maciejowska zaprezentowała obraz ze Świętowitem Po Wielkiej Zmianie, wreszcie we wrześniu dokonaliśmy wielkiej inicjacji kolejnej fali energii  jednocześnie emanowanej z dwóch szczytów. W południe 0 12. 00, z dwóch dużych grup obecnych jednocześnie na Ślęży i na Raduni, dokonaliśmy emanacji energii zjednoczonej męsko-żeńskiej i żeńsko-męskiej (obu płci zjednoczonych i obu zjednoczonych gór).

DSC00399kompr

Tym sposobem dochodzimy do naszej obecności na Ślęży w 2012 roku, 11 listopada. Był to wyjazd prawie zupełnie prywatny, zorganizowanym w małej grupie. Jednak spotkaliśmy tam pod Ślężą  masę osób, w ośrodku u pani Małgosi na Tąpadłach, między innymi Livię, oraz uczestników nocnej wyprawy na Ślężę i spotkania na Wierzycy/Wieżycy. 

Jak wspomniałem my szukaliśmy tam wtedy czego innego w wąskim gronie, i  podjęliśmy akcję innego rodzaju w związku z faktami umiejscawiającymi właśnie w tym czasie Przesilenie Zmiany i to na Ślęży. Było to powiązane także ze wskazówkami, które pojawiły się jako prekognity w powieści napisanej przeze mnie rok wcześniej, skończonej we wrześniu 2011 roku –  „Nowe przygody Baltazara Gąbki i jego kompanii – Na tropie Czarnej Dziury”.

DSC00397kompr

Tak, w listopadzie 2012 roku na Ślęży szukaliśmy i znaleźliśmy „Kwiat Paproci”, którego scenę znalezienia opisałem w 2011 w tejże powieści dla dzieci.  Ten kwiat znaleźliśmy fizycznie ale i duchowo, choć pełnowymiarową świadomość na czym polega jego duchowy zasięg, głębia i obszar oddziaływania, zdobywaliśmy i odkrywaliśmy stopniowo w ciągu pierwszej połowy 2013 roku.

W chwili gdy się to wydarzenie zaczęło była godzina 11.11. – a gdy się zakończyło była 12.07 czasu listopadowego. W trakcie owego kontaktu/pracy/połączenia z bogami/energiami/ żywiołami na kamiennym Niedźwiedziu pod Świętym Jaworem Ślężańskim wylądowała Boża Krówka. Biedronka odleciała o 12.12. To zwierzątko, ten żuczek, jest symbolicznym wcieleniem Bogini Śwątlnicy, 89 Bogini, jest boską emanacją w świecie zwierzęcym Odradzającego się Światła RA, rodzącego się ponownie Światła Świata.

DSC00407komprPrzy świętym źródle

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że dla tzw. „racjonalistów”, czy też dla milionowych rzesz tzw. ateistów, którzy są zdeklarowanymi materialistami, moje wyznania prezentowane tutaj brzmią dwuznacznie. Nie chcę używać określenia, że „niewiarygodnie”, „śmiesznie” bądź, że prezentują się jako „urojenia” osoby delikatnie mówiąc „niezrównoważonej”.

DSC00416komprOłtarz przy świętym Źródle

Tym wszystkim niedowiarkom, ludziom przyziemnym, którzy przez swoją ślepotę i zamknięcie na moc Świadomości Nieskończonej marnują życie  współczuję, ale też pozostaję w nadziei, że oni się przebudzą i przejrzą na oczy.

Myślę, że jak mawia Barbara Walczak, jest to możliwe i oni się zmienią, doszlusują do nas Wolnych Ludzi, wyzwoliwszy się z okowów swojego wąskiego spojrzenia na RzeczyIstność. Cieszyłbym się bardzo z tego, bo szkoda każdej świadomej istoty, która pozostaje w materialistycznym bagnie ułudy Mayi, pozornego Świata Matrixu.

Pragnę nieśmiało zwrócić uwagę tymże kategoriom wymienionych tutaj osób, że mogą one zweryfikować swój pogląd w obrębie wyznawanego przez siebie materializmu, gdyż mogą przecież obserwować  materialne, wymierne realizacje naszego wewnętrznego „pragnienia”, które było tylko pragnieniem niematerialnym, nie popartym żadnymi możliwościami realizacyjnymi w wymiarze fizycznym

Były to tylko chęci aby to wszystko co się w ciągu jednego roku wydarzyło, wydarzyło się w rzeczywistości. Było tam, zapewniam was, na początku także mnóstwo innych, małych pragnień, o których się tutaj nie rozpisujemy, a które również się wydarzyły, zmaterializowały, zrealizowały.

DSC00417komprZobacz kadzidła na zdjęciu powyżej, dowód odbycia obrzędu i posłania do nieba próśb/podziękowań,  za spotkanie przy Niedźwiedziu i Jaworze

Piszemy o tym naszym pobycie zeszłorocznym na Ślęży i o wydarzeniach z nim związanych właśnie dzisiaj w Przesilenie Zimowe, w Narodziny Światła RA, nie bez przyczyny. Piszemy o tym dlatego, żeby uświadomić wszystkim jak wiele się zmieniło w ciągu tego jednego roku i jak wiele może Świadomość Grupy. Dokładnie o godzinie 11.11 dnia 11.11. 2012 roku przy Niedźwiedziu, Anna otrzymała tak potężną dawkę energii, że straciła dech i niemalże „doznała zawału”. To było jak uderzenie pioruna, który powalił ją przy jaworze na trawę. Ale pioruna żadnego nie było, a ludzie snujący się leniwie po szczycie góry, obok nas, zachowywali się jak gdyby nigdy nic. Udar, gorąco, mrowiące odczucie energii płynącej od stóp do głowy  i wprowadzającej całe ciało w zdrętwienie. Siedziała ładny kawałek czasu dochodząc do siebie.

Zjawisko objęło nas wszystkich tam obecnych (była także Barbara i Janusz), chociaż każdy przeszedł je na swój niepowtarzalny i osobny sposób. Jeśli była to halucynacja, jak pewnie stwierdzą Lemingi i materialiści, to halucynacja zbiorowa, niezaplanowana, i nieuzgodniona.

Barbara z Januszem znajdowali się wtedy w pobliżu, ale nie z nami, byli w podziemiach kościoła obok.

Ta niezwykła energia zamanifestowała się w nas wszystkich i po prostu „rozsadzała” nas wszystkich.

Rzecz zaczęła się, powtarzam, dokładnie o 11.11 a zakończyła o godzinie 12.07. 12.07 w listopadzie w Polsce, to jest godzina  13.07 nieprzesuniętego czasu europejskiego.  Dokładnie wtedy doszło do tego kontaktu, który dokładnie tyle trwał –  do 13.07 czasu Greenwich.

DSC00418komprPo długiej chwili, kiedy Anna dochodziła do siebie, a ja krążyłem pod jaworem fotografując biedronkę, i oczekiwaliśmy na Janusza i Barbarę, bo nie wiedzieliśmy gdzie jest źródło, a tam chcieliśmy odbyć obrzędy, ruszyliśmy do źródła sami, bo po prostu coś zaczęło nas tam pędzić.

Kiedy tam dotarliśmy, trochę błądząc nasi towarzysze odnaleźli nas pod skałą Paprotnika. Janusz poprowadził nas prosto do źródła. O 12.o1 byliśmy na miejscu, o 12.03 rozpaliliśmy światła i kadzidła i ukopaliśmy paproć, o 12.05 napoiliśmy się wody ze źródła i rozpoczęliśmy medytację, a o 12.06 chmury się rozstąpiły i wyszło słońce Słońce dosłownie przebiło się z niesłuchaną siłą przez mgły, które otaczały górę od rana tego dnia. O tej godzinie wyszło zza litej zasłony i wywalczyło sobie niewielką dziurę w kłębach białych i burych chmur.

Rozejrzałem się wtedy i dopiero w tym momencie zrozumiałem co się dzieje i gdzie jestem.

Zobaczyłem, że to jest dokładnie to miejsce, które widziałem pisząc książkę. Pisząc nie miałem pojęcia dlaczego podczas gdy poszukiwania profesora Gąbki toczyły się w Dolinie Rospudy, nagle Kompania przeniosła się w czarodziejski sposób do górskiego lasu i szła strumieniem pod górę, aż wyszła na polanę ze źródłem zlokalizowanym pod skalną ścianą obrośniętą paprociami.

Nie wiedziałem też dlaczego uczyniłem Raka-Nieboraka królem Boru, przecież to nielogiczne, bo rak to zwierzak wodny a nie leśny. W tym momencie zrozumiałem wszystko; Nie-Bor-RA-k (Pan Nieba, Pan Boru, Pan Światła, Bo(d)RAk – Bedrik, Biedronka, Boża Krówka, Światło RA w jednej osobie, osobie Raka), a do tego znak Raka i przejście w Raka dokonuje się dokładnie w noc ŚwiętoRAjańską między 20 a 26 czerwca.

Do tego Rak reprezentuje przesilenie letnie. Jest znakiem trygonu wodnego i domem Księżyca. W astrologii był znakiem będącym pod wpływem Księżyca i kojarzono go z podświadomością, jasnowidzeniem i płodnością. Odpowiadał macierzyństwu.   Jako zwierz chodzący do tyłu spowalniał ruch słońca, czyli powodował symbolicznie ubywanie dnia.

Jego znak, czerta – to położone poziomo: 6 i 9. Cyfry, które maja symbolizować szczypce a są jednocześnie czertami życia i śmierci. Słońce świeciło w pełni, całkowitym blaskiem przez 1 minutę i o 12.07 znów zrobiło się przy źródle ciemno.

DSC00419kompr

Światła na ołtarzu nad źródłem

DSC00420kompr

Ołtarz i polana źródlana rozświetlone słońcem od 12.06  do 12.07

DSC00421komprŹródło i ołtarz – z tyłu w stronę schroniska jest skała z paprociami – taka dokładnie jak w mojej powieści. Sęk w tym że nigdy tutaj wcześniej nie byłem, a cała droga do tego miejsca jest idealnie opisana w książce „Nowe przygody Baltazara Gąbki i jego Kompanii – Na tropie Czarnej Dziury”.

NWGąbka krol_gotowy_kompr

Scena z książki w ilustracji Kiry – Orszak króla boru RAKA nad Źródłem z Kwiatem Paproci

DSC00422kompr

Tak jak w powieści, trafiliśmy też na strażnika źródła i strumienia – Starego Szyszymora. Cały czas (oprócz momentu przy Świętym Jaworze i |Niedźwiedziu byliśmy we czworo, z Barbarą i Januszem, z którymi tutaj odbyliśmy medytację/modły przy źródle i obrzędy.

Na zdjęciu Barbara  przy Szyszymorze.

Są takie zdarzenia, którymi niełatwo podzielić się z innymi ludźmi. To jedno z nich. Kiedy wiesz, że komuś będzie trudno uwierzyć w to co masz do powiedzenia, wolisz często nic nie mówić. Dzielę się z wami tym co się wtedy stało, rok po fakcie. Sytuacja musiała bowiem do tego dojrzeć. Rok temu było za wcześnie.

DSC00423kompr

Szyszymor i paprocie.  Oczywiście na szczycie Ślęży było wtedy mnóstwo ludzi. Potem, po naszych modłach, kiedy szybko szliśmy na szczyt  z powrotem, słońce wyszło ponownie. Jak zwykle dopięliśmy swego. Na Niedźwiedziu dopadłem jeszcze biedronkę. Odleciała! Spojrzałem na zegarek była 12. 12.

DSC00424kompr

To był prawdziwy dzień owego Przesilenia, kulminacji owej Wielkiej Zmiany. Nie każdy mógł to poczuć. Dziesiątki ludzi, które tam dokładnie w tym czasie były, zapewne nic nie poczuły.

DSC00425kompr bugaj

Szyszymor w całej okazałości – usta nos oczy

DSC00426kompr

Zabraliśmy ze sobą paprocie – stąd jedną a drugą z Białej, z rodzinnego domu Duninów, Łabędzi, Biało Czyniących. Obie paprocie żyją spokojnie do dazisiaj w moim domu w Krakowie.

DSC00427komprNa koniec zawitaliśmy do schroniska Romana Zmorskiego. Pokłonić się Świętowitowi i wypić herbatkę oraz zjeść ciastko.

DSC00432bez komprSpotkało nas nie lada wyróżnienie. Miła i uprzejma Gospodyni tego obiektu nie każdemu udziela klucza do osobnego pokoju, w którym pozostały meble i inne obiekty z czasów, kiedy urzędowały tutaj tajemne stowarzyszenia. To jej zachowanie wtedy jest zupełnie sprzeczne z dzisiejszymi deklaracjami, po usunięciu Świętowita, który się podobno jej już wtedy, nie podobał. Dla mnie to jednoznaczny dowód nacisku, jaki miał miejsce, jakiemu ją poddano.

DSC00436bez kompr

Panna wodna

DSC00435bez kompr

W tym pokoju właśnie odbywały się spotkania, tajemne obrzędy i narady Czcicieli Światła Świata przed II Wojną Światową (tych ze Świątyni Światła ze Szklarskiej Poręby).

DSC00428komprPozostały z tamtego okresu płaskorzeźby krzesła i stoły a nawet witraż

DSC00429kompr

DSC00431kpompr

Od naszego pobytu na szczycie i przełomu o godzinie 12.12 zaczęło się wypogadzać. Mgły rozeszły się całkowicie.

DSC00438komprRuszyliśmy wtedy do Białej, odbyć kolejne spotkanie i medytację oraz po kolejne paprocie z tamtejszego kamieniołomu Piotra Włosta.

DSC00437bez komprW Kamieniołomie byliśmy o 13.07 czasu polskiego – a powitała nas salwa trzech wybuchów. Nie przesadzam ani trochę.

To był dzień cudów, czy też niespotykanego, niesłychanego wprost  nagromadzenia „przypadków”, jakby to określili rozmiłowani w statystykach i teorii prawdopodobieństwa, materialiści.

No cóż, panie i panowie materialiści to już wszystko. Zatem była to tylko jeszcze jedna „Taka sobie bajka”, a nawet powiedziałbym solidna część Baji.

2011-11-15Jan Matejko: Piotr Włost sprowadza Cystersów do Polski – obraz ukryty w obrazie: Rak, Dwa Osiołki i Żłób

2011-11-15-11-41-05

Sleza-mapa_szczytu

Kupując (TERAZ – TUTAJ!)  Budujesz Wolne Media Wolnych Ludzi!

slowianic nr 2 przod
Podziel się!