Władysław Szumowski (1875 – 1954), Strażnik Wiary Słowian (I Starosłowiańska Światła Świata w Krakowie)

Rok 1920 należy postrzegać jako przełomowy dla historii medycyny w Polsce. Wraz z odzyskaniem niepodległości można było utworzyć na uniwersytetach katedry i zakłady, których istnienia nie chcieli zaborcy. W Krakowie ostatecznie powołano do życia zakład uniwersytecki pod nazwą Instytut Historii i Filozofii Medycyny.

 szumowski bc186df06e9368_m500

prof. Władysław Szumowski

Na czele Instytutu stanął Władysław Szumowski (1875-1954), profesor historii i filozofii UJ, wyśmienity badacz dziejów nauk medycznych, autor do dnia dzisiejszego fundamentalnego, podręcznika Historia medycyny. Początki działalności Szumowskiego przypadały na trudny czas budowy młodej państwowości, konieczności ciągłych wyrzeczeń i permanentnego braku pieniędzy. Dopiero w 1931 Instytut otrzymał własne pomieszczenia w wynajętym lokalu przy alejach Krasickiego 12. Do tego momentu mieścił się częściowo w domu zarządu klinik (ul. Kopernika 36), częściowo w budynkach kliniki lekarskiej (ul. Kopernika 15), wreszcie w pomieszczeniach samego dziekanatu i sali posiedzeń Wydziału Lekarskiego. Wreszcie tuż przed wybuchem II wojny światowej Instytut znalazł swoją stałą siedzibę przy ul. Kopernika 7. W dniu dzisiejszym mieści się tam Katedra Historii Medycyny CM UJ.

Dzięki staraniom Władysława Szumowskiego udało się ocalić zdecydowaną większość zbiorów przed zniszczeniem w czasie okupacji niemieckiej. Po zakończeniu wojny Szumowski natychmiast wznowił działalność dydaktyczną i naukową.

Niestety wiek i przeżycia wojenne nadszarpnęły zdrowiem profesora, a nowy ustrój komunistyczny nie sprzyjał tej dziedzinie zainteresowań badawczych. W 1948 Szumowski został przeniesiony w stan spoczynku, a w 1950 roku decyzją władz rozwiązano wszystkie zakłady historii medycyny w Polsce. Tylko dzięki zapobiegliwości dra Zbigniewa Kukulskiego (1908-1971) udało się uratować zbiory przed rozproszeniem i zniszczeniem. W 1956 roku reaktywowano katedry historii medycyny i przywrócono nauczanie tego przedmiotu na studiach medycznych.

szumowski

Od niepamiętnych czasów ludzie szukali środków, które mogłyby działać tak, jak to potrafiła tylko bogini miłości: budzić miłość tam, gdzie jej nie ma, rozpalać pożądanie miłosne tam, gdzie istnieje tylko obojętność, dawać rozkosz miłosną tam, gdzie panuje tylko nuda, stwarzać erotyczną przygodę tam, gdzie nie ma wyobraźni.

Ba! Łatwo powiedzieć! Gorzej może być tylko z „wykonawstwem”. Zwłaszcza ze strony panów. Toteż przewidująca amerykańska firma Pfizer zadbała o tę „stronę medalu” i wypuściła na rynek cytrynian sildenafilu, znaczy się viagrę. To lek z grupy inhibitorów fosfodiesterazy typu 5/PDE5/, stosowany w zaburzeniach erekcji. Prawda, jak to uczenie brzmi? Słyszałem nawet opinię, że to lek stulecia w XX wieku.

Rodzi się jednak pytanie, jak w tej męsko-damskiej kwestii radzono sobie 100, 200 czy 500 lat temu? Bo przecież tego rodzaju chęci nie były obce naszym przodkom. Jakie były środki, a więc ziółka, które pobudzały do wzniosłych uczuć, do miłości? Prawda jest taka, że na tej „specjalności” najlepiej znały się baby leśne, znachorki, wiedźmy, czarownice. A czy teraz mamy takie? Niektórzy twierdzą, że tak, choć ja mam co do tego nieco wątpliwości, ale … pomarzyć można.

Kupując (TERAZ – TUTAJ!)  Budujesz Wolne Media Wolnych Ludzi!
slowianic nr 2 przod

Bardzo ciekawie te właśnie kwestie „międzyludzkie” ujął znakomity historyk medycyny, prof. Władysław Szumowski, pisząc o wiedźmach, o babach leśnych następująco:

 

„Czarownice (i czarownicy), jako postacie obdarzone intuicją i biegłością, otoczone urokiem tajemniczości i supranaturalizmu, bynajmniej nie są wyłącznie wytworem fantazji średniowiecznej”.

No, właśnie… Odznaczały się „biegłością” także w sferze miłosnej – jak wzbudzić miłość „tej czy tamtej boginki serca” czy u innego wybrańca zakochanej w nim kobiety.

Szumowski pisze:

„Obcując wciąż z przyrodą i z roślinami, którymi się żywiła, z czasem (czarownica – ma się rozumieć) nabierała tak wielkiej znajomości traw, ziół, korzeni, owoców, że ludność okoliczna do niej udawała się po poradę. W chorobie można było u niej dostać lekarstwo. Dawała również truciznę dla wroga, środek poronny dla niewiasty, która chciała się płodu pozbyć, dawała wreszcie ś r o d k i  m i ł o s n e (podkr. – A.D.), żeby obudzić ogień miłości. I zjawiała się u czarownicy w chacie nawet pani zamku, może ta sama, która ją niegdyś sponiewierała, obecnie rozbierała się do naga i na jej pięknym ciele, gorejącym z miłości i wstydu, czarownica teraz ze złośliwym spokojem przygotowywała placek miłosny przeznaczony dla upragnionego kochanka, niezawodny, o tak, niezawodny, bo upieczony na ogniu rozkochanego żywego ciała (to według Micheleta)”.

A zatem mnie nie pozostaje nic innego, jak zabawić się w… czarownika i podpowiedzieć tym wszystkim, którzy mają „rozkochane żywe ciało” – jakim ziółkiem, korzeniem, miodem czy plastrem mogą „podbudować” wielkie swoje miłosne zachcianki. A zatem zagłębiam się w temat!

Jak się przegląda różne książki i wszelakie inne materiały o roślinach miłości , to czasami wręcz mózg „wyskakuje z zawiasów”, tyle tego jest. Oczywiście, nie sposób napisać tu o wszystkim ze względu na szczupłość felietonowego „metrażu”, ale o niektórych spróbuję.

szumowski1

  • Urodzony dnia 26 III 1875 – Warszawa
  • Chrzest w roku 1875 – W-wa Przemienienie Pańskie
  • zmarł dnia 5 IV 1954 – Kraków
  • Pochowany – Kraków, cm. Rakowicki, kwatera LXII, rząd zach, miejsce 15

·  Wiek: 79 lat

szumowski 1szumowski 2

szumowski 3szumowski 3Świątynia

Podziel się!