Słowianie byli w Polsce od zawsze! – Polskie Radio o odkryciach genetycznych bydgoskich naukowców

Słowianie byli w Polsce od zawsze! – Polskie Radio

Archeolodzy w szoku

3ee8466c-e24d-4a31-9481-128f97a596a8.file

Wykopaliska na trasie budowy autostrady A2 , foto: wikipedia commons/użytkownik Tomasz Kuran

Genetycy podważają teorię części polskich archeologów. Być może Słowianie wcale nie pojawili się w Polsce dopiero we wczesnym średniowieczu.

Wbrew opinii części archeologów, Słowianie nie przybyli do Europy dopiero we wczesnym średniowieczu. Tak przynajmniej wynika z badań genetycznych zespołu badawczego prof. Tomasza Grzybowskiego z Collegium Medicum Uniwersytetu M. Kopernika w Bydgoszczy.
– Raczej skłanialibyśmy się ku autochtonizmowi Słowian, ale zastrzegając mocno, że cechy genetyczne wcale nie muszą być tożsame z charakterystyką kulturową właściwą dla tych populacji – mówi prof. Grzybowski w „Naukowym zawrocie głowy”.
Badanie trwały prawie 10 lat. Naukowcy przebadali materiał genetyczny pobrany od 2,5 tys. osób z różnych populacji narodów słowiańskich.
Okazało się, że przodkowie niektórych z nich żyli w Europie już w epoce brązu – czyli 4 tysiące lat temu, a może nawet już w Neolicie, siedem tysięcy lat temu.

Z genetykiem rozmawiała w Jedynce Katarzyna Kobylecka.

Audycja trwa 18 minut, a znajduje się tutaj: http://www.polskieradio.pl/7/179/Artykul/823726,Slowianie-byli-tu-zawsze-Archeolodzy-w-szoku

Cóż za poprawność polityczna pana profesora, ale uwaga to raczej poprawność redaktora piszącego tekst, bo w wypowiedziach w audycji radiowej pan profesor jest zdecydowanie radykalniejszy i opisywanego faktu nie poddaje w wątpliwość! Rolę cenzora i moderatora jego  wypowiedzi pełni redakcja „Polskiego Radia”. Nie może być inaczej, gdyż każdy naukowiec wygłaszając wątpliwość w fakt obecności Słowian nad Odrą i Wisła w głębokiej starożytności musiałby się ośmieszyć. Amerykanie, Rosjanie, sami Niemcy i reszta świata już w 2009 roku potwierdzili bowiem ten fakt, a zatem także poprawność hipotezy pana profesora, tyle, że od strony męskich chromosomów Y-DNA opisując dzieje i terytorium ekspansji genetycznej haplogrupy R1a. Okazuje się jednak, że badania polskie trwały 10 lat, a więc sięgają roku 2003. Nie wiem dlaczego tak długo, skoro na świecie idzie to zdecydowanie szybciej (mniejsze środki finansowe?). Nie wiem też dlaczego aż do teraz o tych badaniach milczano w tzw „polskich” mediach.

Dobrze, że pan profesor potwierdza jednak wreszcie, po 10-ciu  latach, ciągłość biologiczną między moją osobą, a osobami moich przodków. Profesor Grzybowski nie tylko potwierdza, że jestem potomkiem (a moja żona potomkinią) osób o niepowtarzalnych komponentach genetycznych środkowo i wschodnio-europejskich, które są obecne u moich praojców/pramatek, czyli Słowian lub Prasłowian żyjących nad Wisłą, już od około 5000 roku p.n.e., ale potwierdza także że mamy zgodność wyników badań Y-DNA (męskiego) oraz badania Mta-DNA (matczynego). Czyli mamy dowód, że nasi (Polaków=Słowian) genetyczni rodzice, matki i ojcowie pochodzą znad Odry i Wisły i wyodrębnili się tutaj na tej ziemi około 5000 lat p.n.e. Przypomnijmy, że szkielety z Eulau pochodzą z roku 2770 p.n.e., a kultura łużycka to okres od około 1300 p.n.e. Profesor Grzybowski potwierdza też zgodność wyników badań genetycznych z wynikami badań antropologicznych. Spór allochtonistów i autochtonistów nie ma dzisiaj już charakteru holistycznego (przekrojowego – poprzez wiele dyscyplin nauki), a wyłącznie wąsko-specjalistyczny, archeologiczny.

Warto byśmy sobie uzmysłowili tę ostatnią prawdę szczególnie mocno, bowiem oznacza ona kompletną jałowość dyskusji i zastrzeżeń ciągle wysuwanych na naszym forum i na innych portalach przez różne dziwne osoby niedowierzające wynikom genetyki i antropologii oraz przez ludzi próbujących manipulować tymi faktami, które zostały ustalone przez naukę.  W audycji radiowej panowie Warcisławowie, Zaganowiepolska, Piotreusowie i inni podżegacze, możecie usłyszeć z ust profesora genetyki, że słowiańskość Y DNA – R1a, jest udowodniona oraz że Polacy=Słowianie, a także że pochodzą oni znad Odry i Wisły i są tu obecni po mutacji R1a1a7 od 5000 roku p.n.e. w sposób n i e p r z e r w a n y  żadną „pustką”.

Dorzucamy więc do tej audycji inny artykuł, na temat jednej z kultur archeologicznych z epoki brązu, w której musieli być obecni Słowianie i to w zdecydowanej większości. Było to plemię, które bez wątpienia posługiwało się językiem słowiańskim bądź prasłowiańskim, bo rzecz działa się zdecydowanie później niż wyodrębniły się matczyne i ojcowskie zmutowane, „słowiańskie” geny – odkrycie dotyczy epoki brązu (ok. 1300 p.n.e.) . Kurhany odkryto dawno,  w roku 1930, ale teraz możemy je związać z konkretną wiedzą genetyczną i to zmienia zdecydowanie „archeologiczny” pogląd na to kim byli twórcy owej kultury. 

Archeologia musi zrewidować całą swoją wiedzę opartą na błędnym mniemaniu, że Słowianie zjawili się na horyzoncie zdarzeń w VI wieku n.e. Genetyka opierając się na ścisłej metodzie identyfikacji stwierdza bowiem, że Słowianie są nad Łabą, Odrą , Wisłą, Dnieprem, Donem Wołgą, Dunajem, Adriatykiem, i byli tu w sensie „archeologicznym” od OD ZAWSZE. Od zawsze, ponieważ horyzont archeologii „cywilizacji” nie sięga w zasadzie nawet roku 10.000 p.n.e. (do roku 2010 nie uznawano w ogóle istnienia odkrycia z Gobekli Tepe -1997 – świątyni z roku około  9.500 p.n.e w Syrii, bo horyzont archeologii oficjalnej rozpoczynał się do Sumeru, młodszego od tego odkrycia o 4000 lat.

Tak oto wreszcie nauka polska stwierdziła roku pańskiego 2013, że Polacy = Słowianie oraz, że Polacy żyli nad Odrą i Wisłą w okresie sumeryjskim tworząc całą gamę ówczesnych kultur neolitycznych i ewoluowali sobie spokojnie TUTAJ tworząc później coraz to nowe kultury. To stąd, z obszaru dzisiejszej Polski, dopiero około roku 2500 p.n.e pewna ich część (bo część nigdy stąd nie wyszła) rozeszła się po całej Euroazji, wędrując i osiedlając się: a to w Skandynawii, a to na Wyspach Brytyjskich (Stonehenge, Callanish), a to na Islandii, na Grenlandii, w Ameryce Północnej, w Galii (Carnac) oraz na wschodzie w Wielki Stepie, na Kaukazie, Uralu, nad Morzem Kaspijskim, w Azji Środkowej, w Chinach, Persji, Indii i na Sri Lance –  Sielan-Dawię (Siel-lance).

Jak z tego wynika nasi przodkowie musieli mieć udział nie tylko w prawie wszystkich tzw „kulturach europejskich i azjatyckich”, od lat 5000 p.n.e. I w tych budujących kamienne miasta i w tych budujących tylko drewniane grody oraz w tych mieszkających na wozach i w szałasach (ziemiankach). W tych znających ceramikę toczoną na kole i w tych, które nie toczyły ceramiki, lecz lepiły ją ręcznie. Uczestniczyli w tych kulturach, które grzebały zmarłych w grobach szkieletowych i paliły ciała zmarłych umieszczając prochy w urnach. Uczestniczyli w kulturach miejskich, wiejskich, rolnych i stepowych, wreszcie w tych które były wysoko społecznie zorganizowane i w takich, które żyły we wspólnocie plemiennej jeszcze w X wieku. Część z nich żyje w takich wspólnotach plemiennych na Syberii także dzisiaj, w XXI wieku. Oznacza to również koniec bezsensownego sporu o to czy Słowianie znali pismo. Zaznaczmy z góry, że we wszystkich starożytnych społeczeństwach pismo znali wybrańcy a nie całe społeczności. Pismem posługiwali się kapłani i mędrcy oraz magowie. Królowie nie zawsze umieli czytać i pisać.

Czy musiało dojść do końca kalijugi, czyli Epoki Wielkiej Ciemności i czy musiało dojść do Wielkiej Zmiany, żeby ludziom, w tym ludziom nauki, otwarły się oczy na tak prosty fakt, że olbrzymi lud uformowany, posiadający tradycje i kulturę i organizację prawa w postaci sądów Rady Starowieku, nie mógł spaść z nieba, wyjść spod ziemi, albo narodzić się nagle i niespodziewanie w Sercu Świata?

Odpowiadam: Musiało dojść do końca kalijugi.Musiało, gdyż proces rozjaśniania mroków niewiedzy podlega powszechnym Prawom Przyrodzonym, w tym prawu przyczyna – skutek. W związku z tym proces ten toczy się  co prawda nieustannie, ale powoli. Pozostaje więc długo na niezmiennym, tym samym, poziomie, dopóki nie wypełni wszelkich szczelin i luk tegoż poziomu. Proces rozwoju wiedzy można zilustrować przykładem budowniczego gmachu, który ze swej budowli podziwia okolicę.

Budowniczy wylewa beton na wyrównanym przez siebie gruncie (I poziom wiedzy i nauki = magia). Beton wypełnia formę płyty parteru budynku i dopóki jej w całości nie wypełni i nie zastygnie, nie jest możliwe budowanie na tej płycie niczego nowego. Z tego poziomu widać dookoła to co widać – niewiele gdyż horyzont jest płaski, taki jaki był bez płyty (płyta = wiedza-wieda-magia – to coś więcej niż las, który zasłania całą okolicę, to wykarczowany grunt pod budowlę i płyta parteru). Gdy płyta stwardnieje, czyli gdy wyczerpane są możliwości kombinacyjne, logiczne, dedukcyjne, pozwalające rozszerzać wiedzę z tego poziomu i mieszać „beton wiedzy”, zastyga on. Gdy całkiem zastygnie można wlać następną porcję w formy, które dźwigną ściany pierwszego piętra gmachu. Oznacza to inaczej, że można wtedy postawić hipotezy spekulujące na temat tego co będzie widać powyżej parteru. Gdy ściany (hipotez i teorii) zastygną można położyć na zbudowanym piętrze nową płytę, płytę nowego poziomu, pierwszego piętra wiedzy (poziom nauki). Można teraz stanąć na nowej płaszczyźnie i rozejrzeć się dookoła z pierwszego piętra. Z tej wysokości widać dużo więcej i wiedza poszerza się szybciej. Im gmach wyższy tym szybciej rozszerza się horyzont zdarzeń i wiedza o ich powiązaniach. Im rozleglejszy parter – a w wypadku Wszechświata i Matki Ziemi „parter” jest naprawdę obszerny, tym dłużej trwa przebywanie na tym „parterowym”poziomie.  

Dlatego także i teraz nie brak osób tak przywiązanych do własnych „ugruntowanych na parterze” sądów oraz opinii autorytetów, którym uwierzyły kiedyś, że wcale zdania nie zmieniają mimo postępów wiedzy, i zapewne umrą ze swoim błędnym wyobrażeniem o świecie (wszechświecie, bogu, materii) w umysłach i sercach.

Podam przykład z dziedziny wiary. Dopiero w 1994 roku papież Jan Paweł II przekazał chrześcijanom całego świata jako oficjalne stanowisko kościoła wieść, że Jezus Chrystus nie urodził się wcale 25 grudnia. Papież wywołał tym stwierdzeniem szok wśród wierzących Zachodnich Europejczyków. Można się było tego dowiedzieć w komunistycznych krajach z rozpowszechnianych tutaj bez przeszkód ateistycznych, materialistycznych książek  już w latach 60-tych XX wieku. Dla teologów watykańskich było to tajemnicą poliszynela od samego początku religii chrześcijańskiej. Jednakże do dzisiaj są ludzie, którzy tego stwierdzenia nie przyjmują do wiadomości.  Są też ludzie, którzy nie przyjmują do wiadomości, że istniały liczne pierwowzory mitycznej postaci Jezusa, a więc, że w ogóle całe Boże Narodzenie jest baśniuszką, nie mitem (ten opowiada o prawach przyrody i interakcjach między siłami przyrodzonymi na poziomie wiedzy danej epoki), ani bają (to powieść poetycka, lecz rzeczywista ponad-epokowa – część Baji) , ani tym bardziej Bają (ta jest rzeczywistą Materią i Duchowością – Zapisem Świata), lecz ludzką fantazją, wymysłem wyssanym z palca. Więcej, należy powiedzieć, że teologowie wiedzą od dawna także, że Chrystus w ogóle nie istniał, ani jako bóg, ani jako osoba fizyczna, bo ma liczne swoje mityczne pierwowzory o setki lat wcześniejsze. Wzorce owe tkwią w osobach takich bóstw, jak choćby egipski Ozyrys (który po trzech dniach od śmierci w piątek, zmartwychwstał  w magiczny sposób w niedzielę), czy takich jak Dionizos – Boski Świetlisty Syn (Dziwnyjusz – grecka karykatura prasłowiańskiego=scytyjskiego Dyja-Poświściela, syna Dażboga – Pana Dnia, Dzeusa), czy Attis (słowiański – Ottiec-Oćc, Bóg Ojciec=Czarnogłów), Tammuz, Adonis, Zalmoxis, czy bóstwa Wed Hinduizmu. Oni wszyscy rodzili się 25 grudnia w grotach czy ubogich stajenkach, ich narodziny wieściły cuda i znaki w rodzaju spadających gwiazd, a świadkowali tym narodzinom pasterze. Tytułowano ich także Dobrymi Pasterzami i Zbawicielami. Opowieść o Jezusie byłaby prawdziwym mitem tylko wtedy, gdyby powiedziano wiernym jasno i oczywiście, że jest on symboliczną postacią, antropomorfizowanym Słońcem lub Światłem,  jak owi wszyscy pogańscy bogowie tutaj wymienieni.  Wtedy bowiem jasne by było, że cykle jego narodzin i śmierci, to roczny cykl słoneczny z dokładną liczbą dni 280, czyli okresu ciąży  (9 miesięcy) od Wiosennej Równonocy w marcu  (Niepokalane Poczęcie – Iskra Światła Świata-Boża Krówka/Świetlik w Łonie Swątlnicy lub Rodżany-Przyrody albo Zaródzi-Łona = Siedliska Przyrodniczego) do jego narodzenia w Zimowe Przesilenie, jako Syna Światła Świata, z Łona Matki Ziemi Dziewiczej. 

Myślę, że skoro kalijuga się skończyła i wydobyliśmy się na wyższy poziom budowli wiedzy, coraz więcej osób będzie pojmować, że system pośrednictwa między ludźmi a bogiem/energią kosmiczną (=religia), sprawowany przez kasty kapłanów (pasożytujących na potrzebie wiary w człowieku od starożytności do dzisiaj) jest tylko systemem oszustwa i wyzysku biednych (=przeciętny człowiek) przez bogatych (= kapłani, wodzowie, królowie, prezydenci) i utrwala oraz przedłuża okres niewolnictwa postrzymskiego i Ciemności.

Mam nadzieję także, że coraz więcej Polaków będzie stawać się Wolnymi Ludźmi, o światopoglądzie naukowym i będzie wierzyć w nowe odkrycia nauk ścisłych, takich jak genetyka, a coraz mniej będzie powtarzać stare twierdzenia niemieckiej (post-rzymskiej) propagandy, że Słowianie przybyli nie wiadomo skąd do Europy w X wieku i zajęli odwiecznie niemieckie (post-rzymskie) ziemie nad Odrą i Wisłą i Bałtykiem.

CB

KonstantynopolKonstantynopol był zwany przez Słowian wczesnośredniowiecznych Carogrodem. Wtedy nie pamiętano być może, a przynajmniej nie napisano o tym w kronikarskich grecko-rzymskich zapisach, że całe Bizancjum wyrosło na zagrabionej Słowianom ziemi – Ziemicy Draków i Gątów oraz Dachów-Daków, Harharów i Pątów. Ziemie te i ludy były wymieniane nad Morzem Czarnym przez licznych pisarzy starożytnych i kronikarzy, w tym Herodota w V wieku p.n.e. Pisano o nich, że mowę mają nieco odmienną, ale noszą się jak Scyci-Skołoci, tak samo żyją, tak samo walczą i używają podobnych narzędzi bojowych. Dzisiaj wiemy, że Scyci-Skołoci to ludzie genetycznie identyczni z nami Słowianami. Jesteśmy więc ich potomkami.   

Podajemy wiadomość za PAP – Nauka w Polsce

Cmentarzysko kurhanowe społeczności kultury komarowskiej w Bukivnej (dawnej Bukównej) na Ukrainie znane jest od lat 1930. Teraz badają je wspólnie naukowcy z Polski i Ukrainy.

Polacy i Ukraińcy badają tajemnicze kurhany
Cmentarzysko kurhanowe społeczności kultury komarowskiej w Bukivnej (dawnej Bukównej) na Ukrainie znane jest od lat 1930. Teraz naukowcy poznają badają wspólnie naukowcy z Polski i Ukrainy.
To nie pierwsze wykopaliska przeprowadzone na tej nekropolii. Teren badali w latach 1930. archeolodzy z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Obecny projekt rozpoczął się w 2009 roku, kiedy archeolodzy z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznania przeprowadzili wstępne badania powierzchniowe.
– W lipcu 2010 roku na podstawie umów między UAM oraz Instytutem Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie i Katedrą Etnologii i Archeologii Instytutu Historii i Politologii Przykarpackiego Narodowego Uniwersytetu im. V. Stefanika w Ivano-Frankivsku podjęliśmy badania wykopaliskowe kurhanów – mówi dr hab. Przemysław Makarowicz, kierownik badań z polskiej strony. Stronę ukraińską reprezentują dr Sergiej Łysenko i dr Igor Kockin.
Podczas przygotowań do badań wykopaliskowych odkryto nieznaną wcześniej grupę kurhanów. Udokumentowano je w lesie bukowym, w odległości około 1 km na południowy zachód i północny zachód od wcześniej znanych skupisk. Cechuje je specyficzna koncentracja kopców – po trzy mniejsze kurhany wokół większego. – Łącznie zarejestrowaliśmy ponad 40 kopców. Pierwotnie nekropola w Bukivnej liczyła – uwzględniając badania przedwojenne – ponad 50 obiektów – wylicza Makarowicz.
Dotychczas w pełnym zakresie archeolodzy zbadali wykopaliskowo trzy kurhany. Jeden z nich został wcześniej przekopany przez poszukiwaczy skarbów, ale w innych wyposażenie zachowało się. W jednym z kopców badacze znaleźli m.in. 38 naczyń na różnej głębokości w płaszczu nasypu i na poziomie dawnej powierzchni. W zachodniej części kopca archeolodzy znaleźli ponadto prostokątną jamę, wewnątrz której zbudowano kamienno-drewnianą, prostokątną konstrukcję. Zachowały się również relikty spalonych desek.
Jak wykazały analizy, około 200 odkrytych przedmiotów można łączyć z kulturą komarowską, należącą do trzcinieckiego kręgu kulturowego. To różnorodne znaleziska – od półwytworów po w pełni użytkowe narzędzia jak sierpy oraz broń – grociki strzał. Badania wykazały, że były one używane.
Zdaniem archeologa, najbardziej spektakularne były odkrycia w trzecim z kurhanów. Oprócz ponad 20 naczyń w jego centrum odnotowano kenotaf, czyli grób bez zmarłego, w którym znaleziono osiem naczyń. Obok spoczywała szpila wykonana z brązu i złota zausznica, związana z ośrodkami metalurgicznymi w Kotlinie Karpackiej.
Najbardziej interesującym aspektem poznawczym dla archeologów była obrzędowość pogrzebowa udokumentowana w obu kurhanach. – Należy podkreślić, że w żadnym z naczyń odkrytych w charakteryzowanych kurhanach nie zarejestrowano kości, nie były to więc urny grzebalne, jak sądzili badacze w latach 30. XX wieku – wyjaśnia Makarowicz. Jednak to ostatecznie badania na obecność fosforu pokażą, czy nie uległy one mineralizacji.
Artefakty pozyskane w rezultacie badań cmentarzyska przekazano do kompleksowych analiz specjalistycznych w Polsce i na Ukrainie. Wykonane badanie paleopedologiczne i palinologiczne pozwoliły m.in. zrekonstruować ówczesne środowisko. Analiza metalograficzna wyjaśniła skład chemiczny i sposób uzyskania szpili z brązu – wytwórca korzystał z modelu woskowego. W celu uzyskania wieku kurhanów pobrano próbki materiałów organicznych, które poddano datowaniu radiowęglowemu. Uzyskane daty zamykają się w granicach połowy II tysiąclecia p.n.e. Wykonano również analizy palinologiczne i geomorfologiczne.
Międzynarodowe badania nekropoli kultury komarowskiej w Bukivnej są kontynuowane w ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki. W tym roku archeolodzy planują zbadać dwa monumentalne kurhany liczące ponad 3 m wysokości.

To nie pierwsze wykopaliska przeprowadzone na tej nekropolii. Teren badali w latach 1930. archeolodzy z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Obecny projekt rozpoczął się w 2009 roku, kiedy archeolodzy z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznania przeprowadzili wstępne badania powierzchniowe.

– W lipcu 2010 roku na podstawie umów między UAM oraz Instytutem Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie i Katedrą Etnologii i Archeologii Instytutu Historii i Politologii Przykarpackiego Narodowego Uniwersytetu im. V. Stefanika w Ivano-Frankivsku podjęliśmy badania wykopaliskowe kurhanów – mówi dr hab. Przemysław Makarowicz, kierownik badań z polskiej strony. Stronę ukraińską reprezentują dr Sergiej Łysenko i dr Igor Kockin.

Podczas przygotowań do badań wykopaliskowych odkryto nieznaną wcześniej grupę kurhanów. Udokumentowano je w lesie bukowym, w odległości około 1 km na południowy zachód i północny zachód od wcześniej znanych skupisk. Cechuje je specyficzna koncentracja kopców – po trzy mniejsze kurhany wokół większego. – Łącznie zarejestrowaliśmy ponad 40 kopców. Pierwotnie nekropola w Bukivnej liczyła, uwzględniając badania przedwojenne, ponad 50 obiektów – wylicza Makarowicz.

Dotychczas w pełnym zakresie archeolodzy zbadali wykopaliskowo trzy kurhany. Jeden z nich został wcześniej przekopany przez poszukiwaczy skarbów, ale w innych wyposażenie zachowało się dość dobrze. W jednym z kopców badacze znaleźli m.in. 38 naczyń na różnej głębokości w płaszczu nasypu i na poziomie dawnej powierzchni oraz prostokątną jamę, wewnątrz której zbudowano kamienno-drewnianą, prostokątną konstrukcję. Zachowały się również relikty spalonych desek.

Najbardziej spektakularne były odkrycia w trzecim z kurhanów. Oprócz ponad 20 naczyń w jego centrum odnotowano kenotaf, czyli grób bez zmarłego, w którym znaleziono osiem naczyń. Obok spoczywała szpila wykonana z brązu i złota zausznica, związana z ośrodkami metalurgicznymi w Kotlinie Karpackiej.

Jak wykazały analizy, około 200 odkrytych przedmiotów można łączyć z kulturą komarowską, należącą do trzcinieckiego kręgu kulturowego istniejącego w epoce brązu. To różnorodne znaleziska – od półwytworów po w pełni użytkowe narzędzia jak sierpy oraz broń – grociki strzał. Badania wykazały, że były one używane.

Najbardziej interesującym aspektem poznawczym dla archeologów była obrzędowość pogrzebowa udokumentowana w obu kurhanach. – Należy podkreślić, że w żadnym z naczyń odkrytych w charakteryzowanych kurhanach nie zarejestrowano kości, nie były to więc urny grzebalne, jak sądzili badacze w latach 30. XX wieku – wyjaśnia Makarowicz. Jednak to ostatecznie badania na obecność fosforu pokażą, czy nie uległy one mineralizacji.

Artefakty pozyskane w rezultacie badań cmentarzyska przekazano do kompleksowych analiz specjalistycznych w Polsce i na Ukrainie.

Międzynarodowe badania nekropoli kultury komarowskiej w Bukivnej są kontynuowane w ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki. W tym roku archeolodzy planują zbadać dwa monumentalne kurhany liczące ponad 3 m wysokości.

(ew/PAP-Nauka w Polsce)

Podziel się!