Księga Ruty w subskrypcji – wydanie: 13 maja 2013 – jeszcze tylko 10 dni zamawiania z imienną dedykacją. Publikujemy wstęp!

Copyright © by Czesław Białczyński, all right reserved ® by Jerzy Przybył

© ® by Slovianskie Slovo

aktualizacja 22 października 2013 – zobacz poniżej Wstęp do Księgi Ruty

Księga Ruty jest do nabycia w Slovianskim Sklepiku pod tym linkiem: http://sklep.slovianskieslovo.pl/pl/c/Slovianskie-Slovo/18

———————————————————— Archiwum poniżej:

Jeszcze tylko przez 10 dni, do 13 kwietnia 2013 można zamówić Księgę Ruty z imienną dedykacją!

Bardzo się cieszę, że mogę wam już dzisiaj zakomunikować termin wydania i zasady nabycia “Księgi Ruty”. Nikt pewnie nie czekał na nią tak niecierpliwie jak ja.

Dazbog1 kompr

To długo oczekiwane pierwsze wydanie “Księga Ruty” znajduje się w chwili obecnej już w drukarni.  Książka zawiera ponad 50 kolorowych reprodukcji obrazów Jerzego Przybyła oraz oprawę graficzną podobną do Księgi Tura. Posiada też identyczny format i układ. Okładka jest z zielonego płótna, ze złotymi tłoczeniami. “Księga Ruty” ma objętość o około 150 stron większą niż tom I. Zawiera też kolorową rozkładówkę Koligacji Bogów Słowian i barwne wyklejki na okładkach. Jest zaopatrzona podobnie jak “złoto-czerwone” wydanie Księgi Tura we wszystkie indeksy i bibliografię. Książkę można już od dzisiaj nabyć w subskrypcji. Ostateczny i nieprzekraczalny termin skierowania do sprzedaży publicznej to 13 maja 2013 roku. Subskrybenci, którzy zamówią i opłacą książkę do 13 kwietnia otrzymają ją zapewne wcześniej, w miarę jak egzemplarze będą schodzić z taśmy produkcyjnej. Otrzymają też indywidualne wpisy dedykowane imiennie, no i wysoki rabat. Po 13 kwietnia imienne dedykacje nie będą mogły być już skierowane do druku.

Zamówienia należy składać poprzez e-mail w Wydawnictwie Slovianskie Slovo. 

Polel sowi Pan ost drogi kompr

Oto link i informacja od Piotra Kudryckiego, ze strony Wydawnictwa Slovianskie Slovo:

Kończą się prace nad książką .
W sprzedaży będzie dostępna od 13 maja.Oprawa twarda w płótnie .  Koszt  w normalnej dystrybucji to 140 zł plus koszty wysyłki.
Przyjmuję przedpłaty na książkę na preferencyjnych warunkach;
Koszt 120 zł
Bezpłatna wysyłka

Konto wydawnictwa pełne dane:
Slovianskie Slowo
Piotr Kudrycki
Muchnice Nowe 15
99-307 Strzelce
Egzemplarze dedykowane dla osób które dokonają przedpłaty do 13 kwietnia
Wpłaty na konto nr 42234000097100240000000509 Polbank z podaniem Imienia i nazwiska oraz z zaznaczeniem przedpłata na Księgę Ruty
Proszę o wysłanie na adres E-mail sirrach@op.pl następujących danych:
Imię i Nazwisko(ew.nazwa firmy)
adres do wysyłki
Dla kogo dedykacja (bez zaznaczenia przyjmuję wpłacającego)
Po 13 kwietnia do 13 maja przyjmuję przedpłaty bez dedykacji ale na preferencyjnych warunkach.
Dziękuję.

Bardzo się cieszę ,że wszystko idzie jak należy.

Uściski dla wszystkich

Piotr

Dodałbym tu jeszcze byście wpisali liczbę zamawianych egzemplarzy

PS. Ponieważ padają liczne zapytania co to za dedykacja będzie w książce, wyjaśniam, że będzie to moja osobista dedykacja z podziękowaniem dla osoby, której imię i nazwisko zostanie wydrukowane na karcie przedtytułowej – dedykacja z odręcznym, datowanym podpisem

CB

Lada kompr

Wstęp do Księgi Ruty

„Taja” – dla przeciętnego współczesnego „łykacza” obrazków telewizyjnych to słowo nieznane, niezrozumiałe, zagadkowe, wręcz obce. Prędzej skojarzy się mu ono z Tai-chi – chińską gimnastyką, niż z dobrze znanym starodawnej słowiańszczyźnie i językowi polskiemu słowem „taja” – czyli tajemnica przez małe „t”, ale i Taja – przez duże „T” – wtajemniczenie. Taić, zataić, tajny, roztajać, tajch. Pod Żywcem jest bór Tajch, w Czechach płynie rzeka Taja nazywana też Dyją, cały olbrzymi, odwieczny bór na północy Rosji nazywa się Tajga – czy rozumiemy jeszcze te nazwy?

99% Polaków musiałoby przyznać, że nie. Tajch – to nic innego jak tajemny, czyli święty las – Bór Bogów. Rosyjska, słynna w świecie Tajga to nic innego jak wielki tajch – Tajha. Taja zaś – to zapis tajemnicy, podanie bajne – to jest bajeczne. Ale bajeczne to nie znaczy wcale – jak dzisiaj używamy tego słowa – nieprawdziwe. Bają dawniej nazywano pewien rodzaj sutego materiału, bardzo drogiego, ciężkiego, grubego, wystawnego, o ciemnym głębokim kolorze – przeważnie złotym, czarnym, rubinowym lub szafirowym. Wykonywano z niego szlacheckie okrycia wierzchnie, ale nie dla szaraczków, to były płaszcze wielmożów, najzamożniejszych magnatów. Bo baja tkana na krosnach przez człowieka, była ludzkim odpowiednikiem boskiej Czarownej Baji – Materii Świata, sukna z którego Świat Cały był Utkany, a w którą wpisane-wplecione były śnitkami-bajorkami (skrzystymi, boskimi nićmi, splecionymi w warkocze) Dzieje Świata. Dzieje Świata, a z nimi też przeznaczenie ludów i plemion oraz losy wiosek, rodzin i indywidualnych osób, a nawet każde najmniejsze zdarzenie we wszym świecie (Wszech-Świecie). Tak więc Baje – to nie były bajki, bajdurki (durne baje), ani duby smalone, ani baśnie (baje przyśnione we śnie – nieprawdziwe), lecz podania zawierające prawdziwy przekaz wiedzy o świecie, zgromadzonej w skarbnicy zbiorowej pamięci pokoleń. Baja opowiadana była na różne sposoby: przy pomocy pieśni i wierszy, a także długich wielowątkowych opowieści o bohaterskich potyczkach ludzi z bogami i mocami magicznymi – eposu. Opowieści te traktowane były jak najprawdziwsza prawda, z powagą, bo to była prawdziwa wiedza tajemna zawarta w słowach poezji  i epickich legendach o przeszłości. Opowiadały je stare kobiety, nestorki wiosek czy plemion, wszystkowiedzące – wiedźmy, opowiadały młodym kobietom i dziatwie, dziewczętom które miały je przekazać kolejnym pokoleniom, opowiadały je podczas magicznych czynności obróbki lnu i konopi, podczas plecenia nici i zwijania w kłębki, a także podczas rycia tajemnymi znakami powierzchni świątecznych ozdobnych jaj, najważniejszego pokarmu Święta Wiosny i obrzędów grzebalnych, czy rocznicowych Dziadów. Zauważmy, że już w najdawniejszych czasach „edukacją” pokoleń zajmowały się w Słowiańszczyźnie kobiety. To one były owymi wiedźmami – wiedzącymi – kapłankami Wiedzy (Wiedy), którą przekazywały ustnymi opowieściami, rymowankami, pieśniami, przez pokolenia.

Jednym z najpiękniejszych zabytków opowieści tego rodzaju są zbiory Ruskich Bylin, gdzie bohaterowie mierzą się z bogami i wadzą z całym światem, przechodząc kolejne stopnie wtajemniczenia i odtwarzając prawdziwe zjawiska przyrodnicze, roczny cykl słoneczny, czy prezentując w alegorycznej formie obrzędy agrarne i ryty dawnej wiary, tak mocno splecionej z rytmem Przyrody i cyklem Matki Ziemi. O tym – między innymi – można się dowiedzieć z Księgi Ruty.

Ale tylko między innymi, bo Księga Ruty – najkrócej mówiąc – jest epicką opowieścią mitologiczną o dziejach Słowian. Szczególne wątki i rozdziały poświęca ona przodkom plemion lechickich  i Polaków, ale opowiada dzieje także innych ziem, czasami bardzo odległych. Są to rzecz jasna dzieje mityczne, bajeczne, zanurzone w głębokiej starożytności. Wiele opowieści zawiera piękne opisy nieujarzmionej, dzikiej przyrody pradawnej ziemi, po której wędrowali, i w której się osiedlali, nasi praprzodkowie. To wielkie terytorium eksploracyjne obejmowało głównie dwa kontynenty – Azję i Europę i sięgało  od dalekiej Syberii po Łabę, i od Morza Aralskiego, przez Kaukaz, po Dunaj i Adriatyk.

Opowieści Księgi Ruty sięgają najdawniejszej starożytności – to jest czasów, gdy bogowie i boginki oraz niebiańskie stworzenia poruszały się swobodnie po Ziemi, a Ludzie (Zerywanie – przodkowie Słowian-Wenetów, Scytów i Sarmatów) zamieszkujący bory i stepy, tajgę oraz wysokie góry, bagna i brzegi mórz, nierzadko spotykali boskich wysłanników – bogunów i boginki, a nawet samych bogów na trasach swoich morskich wypraw, w borach podczas łowów, na karczowiskach i polach podczas uprawy ziemi, w stepach gdzie wypasano bydło, czy podczas wieczornego czuwania u ogniska na handlowych szlakach wiodących po bursztyn, sól, żelazo lub miedź. Poprzez piękne opisy tejże przyrody i miejsc w Słowiańszczyźnie i dzięki przypisaniu do przyrody niejako boskiego waloru, pewnej świętości i nietykalności – książka ta staje się również ważnym narzędziem w kształtowaniu współczesnej proekologicznej postawy w młodym pokoleniu Polaków.

Księga Ruty nie jest pierwszą książką ze słowiańskiego cyklu autorstwa Czesława Białczyńskiego. Poprzedziły ją Stworze i zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony oraz Księga Tura .

Wszystkie te książki łączy nie tylko magiczna i słowiańska tematyka, ale przede wszystkim głęboka potrzeba odtworzenia naszych słowiańskich korzeni, sięgnięcia do podstaw dawnych mitów i podań, które kształtowały naszą tożsamość rozwijając magiczny język wyobrażeń o świecie i wierzeń religijnych, a na ich bazie także potoczne słownictwo życia codziennego związane z tymże językiem, wypływające niejednokrotnie z wierzeniowego źródła. Wszystkie one są równocześnie próbą odtworzenia magicznej więzi między Człowiekiem współczesnym a Przyrodą, więzi zerwanej przez cywilizację techniczną, urbanizację i wszechpotężną technologię.

Są więc owe trzy tomy, trzy książki, zamkniętymi całościami, ale też stanowią swoisty tryptyk poświęcony ukochanej przez autora Słowiańszczyźnie. Wszystkie razem i każda z osobna stanowią  zamkniętą całość.

Poza tym, iż autor przedstawia  mityczne-bajeczne opowieści zebrane dosłownie z całego rozległego obszaru Słowiańszczyzny i obszarów granicznych, swoją pracą składa hołd naszym przodkom – wszystkim bez wyjątku – bo oni wszyscy dzięki inteligencji, sprytowi, siłom witalnym i odwadze przetrwali przez okresy trudne i niepomyślne, zwalczyli przeciwności przyrody i oparli się najazdom wrogów, doprowadzając słowiańskie kraje i narody do dzisiejszego rozkwitu. Jest ten tryptyk  hymnem pochwalnym piękna naszej ziemi i przyrody, a też wielkim ukłonem i hołdem złożonym językowi polskiemu, którego pełne bogactwo i pełne znaczenia, można poznać tylko, gdy się te wszystkie związki i źródła słów powiąże ze sobą i ukaże w konkretnym kontekście i w dziejowym rozwoju oraz w wielowiekowych przekształceniach.

Księga Ruty zaczyna się od Taji 18, ale niech to nie będzie mylące dla nikogo – ona zaczyna się od początku jak każda z poprzednich książek i kończy na końcu (Tają 24) – chociaż ostatnie strony już zapowiadają i dają przedsmak kolejnej księgi i kolejnej taji  – która powstanie kiedyś, w przyszłości.

Poprzednie książki autora ze słowiańskiego cyklu poświęcone były tematom bardziej ogólnym. Pierwsza,  Stworze i zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony, zbierała w zwarty leksykon wiedzę na temat tytułowych boginek i demonów, ukształtowaną i przechowaną przez Słowian w tradycji ludowej, etnograficznych zapisach i w historycznych wzmiankach. Druga, Księga Tura, skupiała się na tematyce stworzenia świata, przedstawieniu słowiańskich bogów, ich sposobu działania, ich wpływu na świat, mówiła o wydarzeniach oraz wojnach między bogami na niwach Weli, w Niebie i na Ziemi, czyli na słowiańskim Olimpie – w Prawii, w Zaświatach – w Nawii, i w niezasiedlonym jeszcze ludźmi świecie widzialnym – Jawii , czyli na Ziemi. Dopiero w Tai 17 Księgi Tura poświęcono miejsce legendarnemu plemieniu Ojców Wszystkich Słowian – Zerywanów.

Trzecia, Księga Ruty, ma swoją cechę szczególną – mówi o bogach i ludziach, o Starej Kolibie Zerywanów (w Taji 18 i 19) ale przede wszystkim o Nowej Kolibie i dziejach Słowian po odrodzeniu się w niej życia, po Wielkiej Wojnie o Taje, stoczonej przez Ludzi z Bogami. Sercem tej Nowej Koliby są ziemie rozciągające się po obu brzegach – na wschód i zachód od dawnego Nura, czyli rzeki znanej dzisiaj jako Bug . Tak tę rzekę nazywano bowiem w starożytności, a jej dopływy do dzisiaj nazywają się Nurczyk i Nurzec. Tę ziemię –  Ziemię Nurską, Ziemię Nurów (u Herodota zapisanych jako Neurowie) nazywano Nurusją (Nur-Rusją), a potem Rusią albo Białą Harią, Hawarią, Białą Horią – Wielką Harią, Wharatem, Białą Horwacją, Har-Pątją (Kharpatią – gdzie har, hor – hora, góra, pąty, pącie – ścieżki górskie). Ziemia ta ciągnęła się między Caroduną-Karkoduną – Grodem Kruków i Kraków (króli – kaganów, kagantyrsów) a Grodem Kyjów – Kijowem (kujów – kowali, magów, kaganbogów). Później zamieniła się, zdobyta przez Bolesława Chrobrego (Chrobry, czyli zdobywca Chrobacji-Horwacji, Harwatii), w historyczną już piastowską, a potem jagiellońską prowincję znaną jako Małopolska, a na wschodzie jako Ruś Kijowska.

Jest więc Księga Ruty szczególnie poświęcona w swojej lwiej części bajecznym ( bajnym) dziejom Małopolski i jej stolicy – znanej z rzymskich zapisków Carodunie, Karodunonowi, Karkodunie – Grodowi Czarnej Królowej i odrodzonych władców scytyjsko-słowiańskich Kruków-Kraków.  Przekaz tych dziejów zachował się również w krakowskich legendach o Krukach, Lasocie i Czarnej Królowej – królowej co miała Tyn na Lasocie – opodal Kopca Kraka. Królową tą zwano też Babką Kraka, a jej kopiec stał jeszcze w XVIII wieku po sąsiedzku, obok znanego nam dzisiaj kopca, i jest naniesiony na mapach austriackich – kilkaset metrów w okolicy Parku bednaeskiego, Korony i dzisiejszego Fortu na Lasocie.

Księgę Ruty napisano na trzech poziomach:

– pierwsza warstwa to czyste podanie, barwna historia z wątkami miłosnymi, bohaterskimi czynami, wojną i starosłowiańską obrzędowością, krwistymi postaciami bóstw i władców.

– druga warstwa to główne przypisy, które objaśniają korzenie słów, związki znaczeniowe, związki postaci, nazwy plemienne i geograficzne, pokazują też postacie w powiązaniu z zachowanymi źródłami. Ten poziom przeznaczony jest dla mocniej zainteresowanych historią i prehistorią, bardziej zaawansowanych w wiedzy mitologicznej.

– trzecia warstwa to odsyłacze do źródeł, dla znawców tematu, wskazanie miejsca skąd pochodzi informacja o postaci, obrzędzie, atrybucie, lub wskazanie źródła wyjściowego do takiej a nie innej interpretacji mitologicznej. Do tych źródeł czytelnik może sięgnąć i na konkretnych stronach sprawdzić stan wiedzy naukowej.

Książka na poziomie pierwszym nie jest jednak pisana z pełną powagą i zadęciem, lecz bardzo beletrystycznie i lekko, miejscami dowcipnie, bywa, że autoironicznie, bo przy tak skąpych podstawach wiele jest „odtworzenia”, a odtworzenie to tylko jedna z możliwych interpretacji. Przez to właśnie książka stanowi doskonałą lekturę dla każdego, a też lekcję polskiego języka. Książka adresowana jest do ludzi młodych, których ten temat bardzo wciąga, którzy są głównymi odbiorcami serii słowiańskiej (jak wynika z badań), którzy jednak bardziej przywykli do obrazu i telewizji – jak powiedziano na wstępie tego wstępu, a mniej do czytania i głębokich studiów.

Zawiera też Księga Ruty jeszcze jeden ukryty, bardzo wysmakowany walor, tym razem czysto literacki. Mianowicie wszędzie tam gdzie kultura scytyjska, sarmacka i słowiańska stykała się bezpośrednio z kulturą perską i grecką powstały greckie i perskie wersje różnych zdarzeń z przeszłości i podania na ten temat, zapisane w greckiej czy irańskiej mitologii. Wbrew pozorom takich miejsc jest wiele; dotyczy to np. Amazonek, Scytów na Krymie i nad Bosforem, władców Traków i Daków, walki ze smokiem (Krak i Ardaszir w Persji), Aleksandra Macedońskiego i jego potyczek za Dunajem, króla Dariusza Wielkiego atakującego Scytów i Sarmatów na ukraińskich stepach, starcia słynnego Cyrusa ze scytyjską władczynią Tomirysą, wojny w Troi, itp. Tutaj – w Księdze Ruty – możemy doświadczyć słowiano-scytyjsko-sarmackiej interpretacji i oglądu tamtych zdarzeń, okiem kronikarza jakby z drugiej strony sceny. Jest to punkt widzenia do tej pory nieobecny w kulturze Zachodu zbudowanej wokół mitologii greckiej i rzymskiej. Stało się tak ponieważ, z jakichś powodów – dosyć nawiasem mówiąc tajemniczych, ani Scytowie, ani Sarmaci ani Słowianie nie używali pisma chociaż je znali i znali określenia takie jak kniga, pisać, czytać, litera (bukwa), cyfra (czerta) – jak twierdzą współcześni badacze.

Księga Tura i Księga Ruty to dzieła krzewiące język polski i polską kulturę o najwyższych walorach – to Ambasador wielowiekowej Tradycji Polskiej we współczesności. Dzieła te w sposób niezwykły przenoszą w przyszłość pamięć kolejnych pokoleń Słowian i Polaków dokumentując i sławiąc przeszłość, będąc świadectwem chwalebnych dziejów, świadectwem pracowitości, odwagi i rozlicznych talentów ludów słowiańskich.

perunic komprPerunic – Jerzy Przybył

Tagged with: , , ,

Podziel się!