Lekcja Siódma: Szczęście – czyli – Z Atlantydy do Arkadii (ARkadzieji, ARa-ku-Dawii, D-ARii. Siel-Lanki)

Lekcja Siódma: Szczęście – czyli – Z Atlantydy do Arkadii

Siedem – Sedem – Sedam – Sedym – Sedm – Sjem (Siem) – Śdm (Śjedm) – Sim – Sjö – Seiste – Seitsemän – Sajs – Sete – Sata – Sed – Si – Syv – Shvidi – Seven – Siben – Saba – șapte – Sept – Septyni – Septiņi – Septem – Eppta – 7.

Ten ciąg w zakresie wymowy  a nie zapisu można przeprowadzić przez wszystkie języki aryjskie oraz kilka innych ważnych języków (jak chiński-kutajski, tajski czy suahili) uważanych za zupełnie niearyjskie. Najprawdopodobniej  najbliższym i najczystszym określeniem dla pra-aryjskiego słowa przypisanego do tej czerty i do tej taji jest znaczenie/określenie polskie: siedem.Najczystszym źródłem, z którego czerpać można archaiczną wiedzę zawartą w fonetycznych i pisanych zasobach języków aryjskich okazuje się bowiem polszczyzna. Że tak właśnie jest przekonują nas coraz liczniejsi lingwiści i etymolodzy. Wiem, że wielokrotnie mówiono wam coś odwrotnego – że to polszczyzna jest wtórna, a większość naszych słów związanych z kulturą, religią i cywilizacją jest pożyczkami z łaciny, greki i niemieckiego.Tego uczą w polskich szkołach, ale wierzcie mi że te szkoły pracują wciąż według programów narzuconych nam przez kolonizatorów Polski – obecnie są to programy zbudowane według wiedzy („nauki”) niemieckiej.

Okazuje się, że nic podobnego, a  za profesorem Witoldem Mańczakiem,twierdzącym tak od już niemal 30 lat językoznawcą z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podążają dzisiaj coraz liczniej naukowcy z różnych innych dziedzin. Odosobnionych i nielicznych uczonych, którzy po 1989 roku przetrwali przy swoich poglądach, uważanych przez ostatnie 20 lat za niemodne ale i nieprawdziwe (bo niezgodne z „nauką” niemiecką), niespodziewanie w 2009 roku wsparła swoimi odkryciami nauka ścisła, jaką jest genetyka. Genetyka odkryła bowiem przy badaniu haplogrup Y-DNA, iż Słowianie od co najmniej 10.000 lat przebywają w Europie nad Dunajem i Adriatykiem,  a od 5000 lat nad Łabą, Wisłą i Dnieprem. Przebywają tutaj w sposób ciągły- bez zakłóceń spowodowanych całkowitym wybiciem czy wymarciem. Te odkrycia rewolucjonizują spojrzenie dotychczasowe na archeologię i jej odkrycia oraz na prace językoznawcze wśród uczonych myślących nowocześnie i uwzględniających w swych pracach odkrycia genetyki.

Obecnie na forach lingwistycznych i historycznych, na forach religioznawczych, antropologicznych i etnograficznych wywodzi się coraz częściej imiona bóstw i określenia funkcjonujące w mitologiach indoeuropejskich od mian słowiańskich. Stamtąd też zaczyna się wywodzić coraz liczniejsze podstawowe słowa związane z rozwojem cywilizacji i kultury określające przedmioty i pojęcia takie jak: koło, radło, żyto, ryż, chata, wóz, krowa, mleko, mąka, mleć, budować czy wić.

Zatem jest raczej odwrotnie – duża liczba słów wywodzi się nie z tych trzech języków kanonicznie uznawanych dotąd przez naukę za kreatorów kultury Zachodu i cywilizacji w ogóle, lecz  z dawnego języka aryjskiego, wspólnego wszystkim Indoeuropejczykom. Jednocześnie okazuje się jednak, że ten język hipotetyczny, odtworzony w gabinetach uczonych – język indoeuropejski, czyli aryjski  jest najbliższy językom słowiańskim. Można go wręcz nazwać prasłowiańskim, a posługiwała się nim niegdyś cała Scytia Europejska i Azjatycka – od Atlantyku (Bretonia i Brytania) po Pacyfik (Kamczatka i Toharystan w Chinach). Zatem język „aryjski” równa się „scytyjski (skołocki)” a to równa się językowi „prasłowiańskiemu”. Ze zmieszania języka Dawijczyków (Dawan-Drzewian-Durzyńców – zwanych też Wenetami) czyli Staroeuropejczyków haplogrupy I2 oraz Prasłowian (Ariów = Skołotów – R1a1) powstała Słowiańszczyzna i języki Słowian. Najbliższy tego aryjskiego, czyli prasłowiańskiego (skołockiego, scytyjskiego) z języków  słowiańskich jest zaś, jak wszystko wskazuje, język polski.

Współczesna nauka dotarła w chwili obecnej do odkrycia Słowiańszczyzny, czyli do Atlantydy – świata rozciągniętego niegdyś – 10.000 i 5.000 lat temu, pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem – na północy Eurazji – do świata Słowian. Stamtąd czyli STĄD pochodzimy, bo stamtąd  a więc STĄD, są nasi genetyczni przodkowie – krew z krwi – temu nie da się zaprzeczyć. Wyszliśmy z Atlantydy, lecz dokąd zmierzamy, czy do Arkadii, Krainy Szczęścia czy do Siel-Lanki? Być może, ale są jednak pewne warunki konieczne, które trzeba spełnić, aby tam dotrzeć.

Co język polski ma wspólnego ze szczęściem?! Co w ogóle język ma do szczęścia?

Szczęście.

W poprzedniej Lekcji Szóstej nawiązaliśmy do pojęcia Szczęścia słowem/określeniem – sześć – czertą i tają, która symbolizuje akt narodzin i znaczenie „sz-część”.  „Z-częśczenie”  to akt oddzielenia się, czyli oderwania od całości (od zbioru nienarodzonych bytów po stronie Weli czyli – Prawi) .

Tak, już narodziny, których symbolem jest 6 (sześć, część, cześć, zczęść), są szczęściem i są czczone przez wszystkich ludzi na Ziemi, niezależnie od tego jaką wyznają oni religię i czy ją w ogóle wyznają. Ten akt – narodzin  w znaczeniu „przejścia na stronę materialnego świata i życia”, w znaczeniu „oderwania się od świadomości niematerialnej” i wcielenia jej w byt jednostkowy w świecie materialnym jest  uprzedmiotowieniem i urzeczowieniem czyli urzeczywistnieniem materialnym świadomych bytów eterycznych.Taja i czerta związana z „6”, czyli szóstym aktem, szóstym krokiem, szóstym kręgiem – ożywieniem materialnym, nie jest jednak symbolem szczęścia. Oddzielenie od jedności  ze Świadomościami Niematerialnymi i Nadświadomością – stanowiącymi Jedń,  jest oderwaniem od bytowania niematerialnego i nie jest uznawane za akt „szczęśliwy”, za „spełnienie” w kontekście Wieczności. To akt powodujący odmianę i powołanie do świata materialnego, w którym trwa nieustająca nauka, kształtowanie Świadomości. Wydaje się, że pełnią szczęścia powinna być zatem Jedń czyli owa jedność po Drugiej Stronie Bytu – w Prawii.

Lecz symbolem szczęścia powszechnie uznanym i powszechnie jako taki przyjmowanym przez Ludzi na Ziemi jest siódemka –  7 – Siedem. Dlaczego?

Siedem Szczęśliwych Bóstw Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej daje początek nieskończonym siódemkom szczęśliwym, nie tylko tym z aryjskiego świata. W innym miejscu tego blogu kiedyś już pisaliśmy o podobieństwie 7 japońskich bogów szczęścia do  ich 7 aryjskich odpowiedników. Podobieństwie tak daleko idącym, że do dzisiaj pobrzmiewa w ich japońskich imionach  prasłowiański rdzeń znaczeniowy.

Czym zatem jest szczęście lub co jest szczęściem, skoro Człowiek obserwując uważnie i wnikliwie Przyrodę i Wszechświat oraz czerpiąc swym boskim pierwiastkiem z boskich przekazów Światła Świata nie identyfikuje tego pojęcia z symbolem Życia (6), ani z symbolem Pełni (8), ani z symbolem Prawii i Nawii (9).

 

Odpowiedź na to pytanie jest fundamentalna, zwłaszcza jeśli się zauważy, że dwie wielkie religie uznawane dzisiaj za jedne z najważniejszych wykształconych w dziejach przez ludzkość systemów filozoficznych,  skupiają prawie całą swoją uwagę i moc na walce z cierpieniem – odwrotnością szczęścia. Mówię tutaj o buddyzmie i o taoizmie, które uznawane są za filozoficzne zwieńczenie Wiary Przyrodzonej, która jak to już wielokrotnie na tym blogu udowodniliśmy, jest jednością na całym Świecie, jest naturalnym (przyrodzonym) człowiekowi systemem wierzeń zrodzonych z obserwacji Świata Rzeczywistego, a nie opartym na objawieniach, dogmatach i niezmiennych kanonach.

Świadomość wydaje się być nierozerwalnie związana z odczuciem Szczęścia i Cierpienia. Buddyzm, a właściwie jego mistrzowie wynaleźli i udoskonalili system kroków uwalniających człowieka od osobistej jednostkowej świadomości po to, by mógł on spojrzeć na świat i siebie z innego punktu widzenia – zewnętrznego w stosunku do własnego ego i by mógł się dzięki temu oderwać od cierpienia i doznać szczęścia, wpierw Oświecenia duchowego, a potem Nirwany – złączenia z Istotą Boską tj. Kosmiczną Energią/Nadświadomością. Czy ten stan złączenia z bogami/mocami/energiami Wszechświata-Wszechświatów, Rzeczywistości (Światła Świata), może człowiek/Świadomość zamknięta w materialnym ciele, uznać za Cel i osiągnąwszy go poczuć się SZCZĘŚLIWĄ? Tak, osiągnięcie jedności z Bogami jest szczęściem – lecz z chwilą osiągnięcia celu poczucie szczęścia zajmuje Spełnienie – Pełnia zaś szczęścia nie daje. Pełnia jest jak sytość, a szczęście to nieustający ruch, działanie. Ludzie często mylą sytość i błogość – Pełnię ze Szczęściem. Kiedy są głodni myślą, że szczęśliwi będą napełniając brzuch do syta, lecz tak naprawdę poczucie przyjemności i szczęścia daje proces nasycania – a sama sytość, czyli pełnia, jest stanem bezruchu, senności, apatii – patrzeniem wstecz, upajaniem się dziełem dokonanym – procesem nasycania.

Buddyzm i taoizm skupiają się na likwidacji poczucia cierpienia poprzez rozwój świadomości istnienia boga i umożliwienie złączenie z nim. Nie będziemy tego oceniać – to było właściwe i jest właściwe dla wielu osób/świadomości, dla których realizacja indywidualna i egotyczna, jednostkowa jest egzystencjalnym celem bytowania materialnego. Oświecenie jest niezbędnym krokiem, aby jednostka mogła uzyskać pełny ogląd Świata i Rzeczywistości, krokiem do którego każda Istota Świadoma powinna dążyć. Gdyby jednak osiągnięcie tego stanu uznać za oczywisty cel egzystencji materialnej to w momencie osiągnięcia owego stanu należałoby popełnić samobójstwo, oderwać się od cielesności i materii. Buddyzm i taoizm oczywiście rozwiązują ten problem, lecz rzecz nie w tym by rozwiązać problem filozoficznie, ale by dać Człowiekowi praktyczną drogę (PRAKTYKĘ ŻYCIA) doprowadzającą do szczęścia jednostkę/świadomość zmaterializowaną, świadomość w materialnym ciele. Jednostka to Ciało+Świadomość (materialna Jedność ożywiona), a nie Świadomość (bezcielesna, eteryczna)+Ciało (fizyczne, bezużyteczne, przeszkadzające). Już na pierwszy rzut oka widać, iż w tej drugiej wizji Jednostki (człowieka) jest głęboka Nierównowaga – dysharmonia, nie-uk-ładność.

Niepotrzebne nam na Ziemi kolejne klasztory pełne oderwanych od PRAKTYKI ŻYCIA mnichów i mniszek. Pozwolimy sobie mieć inne zdanie niż taoizm i buddyzm w kwestii spełnienia istot materialnych i osiągnięcia przez nie szczęścia. Pozwolimy sobie widzieć Szczęście Człowieka/Świadomości w spełnianiu innego – nieosobistego celu, w działaniu na rzecz Wspólnoty Ludzi i Przyrody, a więc we współdziałaniu Świadomości Człowieka ze Świadomością Planety-Gaji (Matki Ziemi). Naszym zdaniem dla istoty materialnej dopóki taką pozostaje (a więc do śmierci ciała) spełnianiem się jest jej działanie na rzecz innych istot świadomych – z własnego gatunku i innych gatunków współtworzących Siedlisko – Przyrodę i współtworzących zbiorową Świadomość Matki – naszej rodzicielki i karmicielki, Planety/Ziemi/Gaji. Osiągnięcie Pełni pod względem zharmonizowania Istot Świadomych i ich Siedliska (Przyrody/Ziemi) jest ostatecznym celem tej ewolucji, w której bierzemy udział jako gatunek i jest, i będzie, długofalowym celem Istnienia Ludzkości. Tylko takie rozumienie Celu pozwala znajdować Szczęście w Spełnianiu Go i Siebie, a nie w samym Spełnieniu.

Uważamy bowiem, jako wyznawcy Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej/Wiary Przyrody, za istotę stanu Szczęścia nie „Spełnienie się” a „Spełnianie się”. W Spełnianiu jest szczęście Świadomej Istoty Materialnej – w działaniu ku Spełnieniu. Mówi nam to język, mówi nasza boska cząstka danym nam językiem, boska cząstka zamknięta w ludzkim ciele, mówi nam to Słowem. To Słowo – Siedem – Sjem – nie jest jakimś Kazaniem – choć kto chce może je traktować jak nakaz i drogowskaz życiowy – jest tylko sygnałem płynącym z głębi Rzeczywistości, z samego Serca Jedni skąd wije się wić-wać-wąt’ Słowa, skąd wywodzą się wątpia i wątki, skąd nieci się nić Żywotów – ze Światła Świata. Sjem znaczy nie tylko Siem-Ziemia, ale i Sjedń- Zjednanie. Istota Materialna może się zjednać z innymi istotami materialnymi tylko w Przyrodzie, na Matce Ziemi. Słowo mówione w naszym języku rodzimym-przyrodzonym, języku naturalnym, języku przyrody północnych krain Ziemi mówi nam – że Szczęście = Siedem, Sjem. Nie 8, nie 9, nie 6, ale 7.

Spełnianie się (7)  to Droga, to właśnie stan Szczęścia, który prowadzi nas do Pełni (8), do dojrzałości a dojrzałość jest stanem, który warunkuje sensowność ostatniego kroku ku Wieczności (9).

Ta Lekcja Siódma nie będzie ani poetycznie mglista ani lirycznie wzniosła, ani przepełniona symbolami – co nie znaczy iż nie będzie głęboko metafizyczna. Metafizyka jest obecnie niemal Meta-matematyką – dziedziną ścisłą i wymagającą logicznego wywodu – jest to ważne zwłaszcza dla Nas Wyznawców Wiary Przyrody – Wiary niesprzecznej z Wiedzą Naukową.

Omówiliśmy powyżej aspekt ogólny zależności „stanu” szczęścia od pojęcia/znaku/słowa – a więc powiązanie mowy i znaczenia zawartego w mowie – z prawdziwym, fizycznym, ISTNIEJĄCYM materialnie i głęboko rozumianym stanem szczęścia. Poniżej omówimy aspekt technologiczny języka jako nośnika informacji, jako narzędzia komunikacji i rozwijania świadomości – Ku Porozumieniu, a więc KU Jedności i UKŁADNOŚCI Świata nam Przyrodzonego – Ziemskiego. Jest on drugim biegunem tego samego – KANAŁU KOMUNIKACJI między Człowiekiem a Bogiem/Bogami/Energiami Wszechświata (nazwijcie je sobie jak chcecie, w zgodzie z własnym odczuciem – Ja nazywam  ową Zjednoczoną Siłę Wszechrzeczywistą – Światłem Świata, bo widzę, że nasi przodkowie posiadali niewyobrażalnie wysoką wiedzę na ten temat, dla mnie to określenie właśnie – Światło Świata – oddaje najlepiej Istotę owej Istoty).

Przejdźmy zatem do technologii komunikacji przy pomocy języka, a więc istoty komunikowania się DLA Porozumienia.

Szczęście. S Z C Z Ę Ś C I E.

Warunek podstawowy – Mowa, pismo, czytelność i czystość źródeł informacji

Nie osiągnie szczęścia kto nie ma dostępu do „czystej” informacji. Czystej to znaczy nieskażonej manipulacją. Nie chodzi tutaj o tzw. informację obiektywną, czyli całkowicie pozbawioną interpretacji, bo taka nie istnieje, lecz o informację niewypaczoną, nie zdeformowaną. Aby jak to mówią oddzielić ziarno od plew trzeba umieć czytać. A więc mieć świadomość istnienia przeszkód komunikacyjnych między ludźmi:

a. świadomość źródła informacji – Postulat nr 1 na liście Manifestu Kodystów Polskich. Rozpoznanie stopnia pewności źródła to rozpoznanie rodzaju naświetlenia informacji jaki z niego płynie – czyli sposobu filtrowania informacji. To tak jak odróżnić źródło żywej wody od martwej, śmiertelnej, zatrutej – fundament dla naszego dalszego przetrwania.

Przykład: ten sam fakt topnienia lodów Antarktyki w piśmie „czarnym” katolicko-prawicowym, naświetlą Nam jako przejaw gniewu bożego i działanie czerwonego demona – tak jak to czynią w odniesieniu do zjawiska magii – i poradzą zastosowanie egzorcyzmów kościelnych. Napiszą, że to naturalny cykl wyznaczony przez boga i trzeba się modlić na nabożeństwach w kościołach i dać grosz w intencji szczęśliwego zakończenia sprawy (tzn. oni to załatwią).  W mediach tzw. „postępowych”, zwanych niesłusznie mainstreamowymi (bo nie istnieje żadna większość i tym bardziej trend większości – to tylko media lewicowo-materialistyczne) powiedzą wam/nam, to co jest zgodne z obecnym trendem naukowym (materialistycznym, ateistycznym) – czyli to co mówi tzw. postępowa większość – lecz według kryterium postępu sformułowanego jako doktryna klasy posiadającej własność (środki produkcji). Obecnie mówią, że to wynik ocieplenia zawinionego przez człowieka i że trzeba zmienić sposób produkowania energii z „brudnego” na „czysty”. Przy czym ta teza nie jest oparta na rzetelnym zbadaniu i analizie problemu, tylko na WIERZENIACH rozpowszechnianych przez klasę posiadającą środki produkcji – w tym media masowe.

Ale może się też wydarzyć inaczej i wtedy jest gorzej. inny Przykład:

Wiadomość że w grobie Anny Walentynowicz nie ma ciała Anny Walentynowicz można znaleźć tylko w Gazecie Polskiej Codziennie i na portalu Niezalezna.pl. Ta wiadomość w ogóle nie ukazała się w Wiadomościach TV w TVP1 ani w wiadomościach w POLSAT TV. Obydwa te dzienniki telewizyjne przedstawiają się publiczności jako „obiektywne źródła informacji”. Jest to oczywista nieprawda. Na dodatek jeden z nich, ten w TVP, jest produkowany za pieniądze wszystkich podatników. Coś takiego nie jest możliwe gdy w państwie działają mechanizmy demokratyczne. W Polsce one nie działają – tak samo jak na Białorusi. 

Zatem może być tak, że zastosowana zostanie najgorsza po-komunistyczna metoda działania – cenzura wykluczająca pewne wiadomości. To skazuje nas na poszukiwanie innych źródeł. To powodowało, że w PRL trzeba było słuchać „zaszumianej” generatorami bezpieki Wolnej Europy na falach krótkich w radio.  Jak widać jesteśmy na najlepszej drodze do otrzymywania już nie powykręcanej, wyunaconej na modłę klasy posiadającej wiadomości, lecz do stanu „bez wiadomości”. Na nic nam wtedy umiejętności rozpoznawania źródła i jego „szumu” (filtra).

b. świadomość istnienia „Przejrzystej Szyby Słów” (to kolejny postulat kodyzmu nr 2 na liście Manifestu) – czyli różnych znaczeń słowa. Ten problem pojawia się przy tłumaczeniach, gdzie pod słowo podstawia się obcojęzyczną interpretację jego znaczenia – zwykle bywa wybór z kilku przybliżonych znaczeń. Niektóre z nich mogą całkowicie zmienić sens zdania. Stąd kłopoty gdy idzie o międzynarodowe traktaty i ich późniejszą interpretację. Mieliśmy przykład ACTA w Polsce – dokumenty podpisane przez rząd Polski dawały możliwość dowolnej interpretacji dzięki tłumaczeniu „ogólnikowemu”, nieprecyzyjnemu – interpretacji dowolnie rozszerzającej istniejące tam zapisy.  Mało osób ma świadomość , że ten sam problem z interpretacją słowa występuje w ramach wspólnego języka np. w rozumieniu języka polskiego między Polakami.

 

c. Świadomość istnienia Zabrudzeń Szyby (kodystyczny punkt nr 3 Manifestu) – tj. błędów interpretacyjnych i analitycznych oraz prostych błędów wypaczających sens informacji, takich jak nieprawidłowy znak w tekście, albo użycie nieadekwatnego słowa, błąd logiczny w rozumowaniu autora itp.

http://www.youtube.com/watch?v=1f5q4ngLVk4&feature=relmfu

By nie komplikować, nie brnąć w szczegóły i nie męczyć niuansami – Konkluzja:

 Nie wierzcie bezkrytycznie i bezgranicznie we wszystko co tutaj zobaczycie i usłyszycie. Ostatnio często kładę nacisk na samodzielność w myśleniu i samoświadomość. Jest to podstawowa zasada naszej Rodzimej Wiary Przyrodzonej i jej podstawowa wolność. To właśnie stanowi o jej wartości i wyróżnia ją spośród wszystkich religii – ONA nie jest religią, lecz wiarą.

Człowiek który chce osiągnąć szczęście, chce żyć szczęśliwie, nigdy nikomu nie powinien wierzyć bezkrytycznie i bezgranicznie.Słowem, gromkie grzmienie, że upadły autorytety i utyskiwania nad tym faktem – my przyrodowiercy i rodzimowiercy traktujemy jako szczęśliwy dopust boży. Ja gdy to słyszę mówię zwykle: O Boże, nareszcie!

Człowiek, który chce osiągnąć SZCZĘŚCIE – nie wierzy autorytetom, nie wierzy nauczycielom, nie wierzy niczemu czego potwierdzenia nie znajduje we własnej obserwacji, w wiarygodnym dla siebie źródle któremu ufa, u osoby znającej się, której ufa – a dodatkowo jeśli sam danego faktu nie rozważy zanim go przyjmie do wierzenia i nie sprawdzi na sobie samym praktycznie.

 Pośród mnogich opowieści, twierdzeń, autorytatywnych wypowiedzi, wieści, wiedzy i informacji którymi jesteśmy obecnie zalewani, znajduje się tak wiele bezwartościowego śmiecia i tak wiele bałamutnej dezinformacji, lub po prostu zmyślenia i kłamstwa, że mówi się iż jedynymi weryfikatorami mogą być dla nas znawcy, którym ufamy – Wiedzący, pod warunkiem, że tę wiedzę potwierdzimy własnym spostrzeżeniem lub doświadczeniem, albo oprzemy się na innym po stokroć już przez siebie zweryfikowanym pozytywnie źródle.

[Dla zainteresowanych bardzo szczególnie Programem Filozoficznym i Artystycznym Kodyzmu opublikujemy kopię Pierwszego Manifestu z dnia 3/4 maja 1980 roku – skany – już wkrótce na tym blogu]

Taki sposób zdobywania „potwierdzonej” wiedzy jest pracochłonny i kosztowny. Na SZCZĘŚCIE, jeśli idzie o wierzenia i mitologię, istnieje sposób o wiele prostszy  – P-RA-WDA (Wieda Ra- Słońca i Ra-Ognia i Ra-Światła Świata, czyli Wieczysta-Wda-Wdała Weda) zawarta jest w SŁOWIE.

W Słowie, ale to nie znaczy jak u chrześcijan w Biblii, Księdze czy jak w judaizmie w Torze, czy jak u islamistów w Koranie. Ci wszyscy, którzy niegdyś przed tysiącleciami oparli swoje monoteizmy na Starosłowiańskiej Wierze Przyrody, którą przeszczepili przez zoroastryzm i inne sumeryjsko-hettyckie flance w judaizm, a potem w dalsze jego mutacje, nie zrozumieli co to znaczy, iż „najważniejsze jest Słowo”. A raczej przekręcili sens tego znaczenia – zastosowali „przejrzystą szybę” dla zmylenia drugiej strony dialogu i zastosowali mowę w celu Ukrycia Sensu – Przeciw POROZUMIENIU się Ludzi. Prawda bowiem zawarta jest w słowie – w każdym słowie –  Nie w Proroctwie jakiejkolwiek osoby, która się przedstawia jako mesjasz, czy sam bóg. Prawda jest w każdym słowie naszego języka, bo nasz język jest boskim darem – wyrasta rdzennie z Przyrody Ziemi – jak zwierzę, ONŻE – Język – nigdy nie kłamie. Co najwyżej możemy go nie rozpoznawać właściwie, mylić jego „wymowę”, niedosłyszeć lub nie zrozumieć właściwie znaczeń. 

Zatem, jeśli o Wiarę Przyrodzoną idzie, możecie bezgranicznie wierzyć ojczystemu-macierzystemu językowi. On wam nigdy nie skłamie, a dodatkowo powie wam – jeśli go dogłębnie poznacie – o znaczeniach, o których nawet byście nie pomyśleli i o związkach, o których wiedza pisana czy mówiona zdawałoby się już dawno przepadła w mrokach dziejów.

Tak, może to pocieszające, że w ogóle jest na świecie COŚ czemu można bezgranicznie wierzyć, choć z drugiej strony to smutne, że nie można ufać innemu człowiekowi a jedynie swojemu rodzimemu, przyrodzonemu językowi.

Moim zadaniem – jako wieszcza i wieduna – jest jedynie przekazać wam odkrywane przeze mnie prawdy zakodowane w języku polskim i w całej rodzinie języków Słowian/Ariów oraz wszystkich językach z tą rodzina językową spokrewnionych.

W słowach zapisana jest cała Baja Świata = Dzieje i Dzieło Światła = Kosz-Czun (Kościec [kręgosłup] – Czucie i Czyn) =  Odraz(Obraz) – Odrażenije (zObrazowanie) – Odwzorowanie Wzoru (RA-zu) =  wyRAz (Wyobrażenie) Rzeczyistności = PRAWDA – czyli ku Prawi Wdej Wiodąca Wieda. Wdy – wdały znaczy po prostu isty – istniejący (rzeczywisty), prawdziwy, wrodzony, przyrodzony, urodzony w boskim iście – w istocie, w jego krwi zrodzony i z jego krwi-istu, udały – udany –  ale też i wdy-istniejący to znaczy wżdy – po wżdy = zawsze, od wszech i po wszech-wsze czasy, od zawsze i po zawsze.

Gdyby nie dwa języki: polski i rosyjski – już dawno nikt nie potrafiłby odgadnąć istoty takich na przykład mian (rdzeni) i powstałych z owych rdzeni słów,  jak: kon, pan, bóg, mir, wir, wid, owit, gra, igra.

Kon – koń – konopie – konopień – konopienka – pienka, kon-nawa (konew), newa-naw. Czy wiecie, że ten rdzeń, który dzisiaj kojarzy nam się jedynie z końcem i konaniem, skończeniem żywota Rosjanie przechowali na oznaczenie początku żywota: (ros.) iskon – początek, kon – stworzone przez ojców,  kon (kn) – stworzone przez nasA więc kon – to jednocześnie początek i koniec (dawniej pol. końc, coś co K’nam idzie i nas wiedzie)

Tak, możecie mieć pełne zaufanie do języka polskiego i rosyjskiego oraz do tego wszystkiego co zawierają języki rozpostarte pomiędzy tymi dwoma skrajnymi skrzydłami Słowiańskości – czyli  SŁOWA.

Polskie tłumaczenie do przedstawianych tutaj filmów (powstałych w Moskwie) mówi, że Polaków także należy nazywać Rusiczami (Rusami) – Pytanie czy twórcy tych filmów rzeczywiście o tym wiedzą i czy się do tego stosują, choćby w tym filmie? 

Mam wrażenie, że nie, niekoniecznie. Można to zauważyć choćby, gdy rozbierają słowo „wiara” nie zauważając, że istnieje ono w języku polskim w pełnym wymiarze. Tak więc przedstawione tutaj w owych filmach koncepcje i te wiedy słowiańskie, powinniśmy traktować tylko jako wielkoruskie, a całe filmy jako powstałe w „interesie” wielkoruskim.Film ten ma nacjonalistyczny charakter.

Weźcie to pod uwagę przymierzając się do ukształtowania jakże koniecznego pokoju między Polakami a Rosjanami – Wszyscy jesteśmy Haruso-Wenedami , potomkami Wenetów i Harów (Biało-Horwatów) z Gór Harskich (Khar-Pąci, Harpat), ale ten film to celowo pomija.  

 

To absolutnie nie znaczy, iż należy pRA-wdy zawarte w tej wiedzie wiARY głoszonej przez ów cykl filmowy lekceważyć lub odrzucać. Weźcie to co mówi prawda języka i to co pasuje do Waszej Wiary – to co zechcecie przyjąć.

Ten przykład jest uniwersalnym wskazaniem jak podchodzić do zalewających nas informacji i co uczynić, aby je obrócić dla zbudowania w sobie Czegoś – nawet jeśli wydawałoby się, że skierowane są one przeciw nam, nawet jeśli nas urażają, obrażają, nawet kiedy widzimy w nich manipulację i krzywą-krzywdzącą (fałszywą-sKRIWą) intencję. 

 

Skoro zamieściłem ten cykl filmowy w tej właśnie Siódmej Lekcji to stało się tak dlatego, że tak trzeba. Nie będę powtarzał tego co powiedziano i pokazano w tych filmach a z czym się zgadzam w 90%.

Zanim wrócimy do pojęcia Siedem i Szczęście jeszcze  o tym z czym się nie zgadzam w tym filmie. Nie zgadzam się głównie z prezentowaną tutaj unifikacją słowotwórstwa i alfabetu poprzez wyłącznie język rosyjski. To jest podejście z gruntu błędne i skażone wielkoruskim nacjonalizmem. Ale wybaczmy to rosyjskim twórcom – choć wielkoruska mania wielkości zaślepia ich do tego stopnia że chwilami oddalają się od odkrycia całej prawdy i zatrzymują się wpół drogi nie skorzystawszy z polskiego strumienia i polskiego źródła słów. Chcą zapomnieć, że jest to  źródło także ich języka, że ich mowa od niego pochodzi. Trudno – to ich zmartwienie. Im jak nikomu innemu jest teraz potrzebny nacjonalizm w rozumieniu XIX-sto wiecznym – ten który dla nas staje się właśnie zbędnym balastem. To nie pozwala nam jeszcze myśleć realnie o zjednoczeniu z nimi.

 

Słowiańska Wiara Rosji jest rzeczywiście jedyną sensowną wiodącą tam wiarą – nie żadne prawosławie a Prawosławna Weda, to znaczy rosyjska wiara przyrody.

Jeśli ona nie dojrzała to tego żeby dostrzec, że Orzeł (ARieł=Ariel – anioł, zwierzchnik demonów, duch, symbol i zastępcza nazwa Jerozolimy – to orzeł, orzy ptak Boga Bogów – Wostrogot, oryj, Arij) ma dwa skrzydła,  to my na to nie wpłyniemy, nie przyspieszymy procesu zrozumienia przez Rosjan prawdy.

Dlatego fałszywe akty pojednania kk i cerkwi, czyli reprezentantów Czerni (Kalji) na Ziemi,  na fałszywych zasadach, akty jakie podjęto w sierpniu 2012 roku musiały spalić na panewce. Dodatkowo ich efektem jest upadek wiary wierzących katolików w Polsce w zdolność klanu księży (czyli episkopatu) do samodzielności. To o czym powtarzamy tutaj na Naszym Blogu  nieustannie – stało się ciałem. Episkopat pokazał to swoim wiernym naocznie w sierpniu, że najpierw interes Watykanu a potem dopiero Polski. Podobno Papież nakazał im przyjąć Patriarchę z Moskwy i ukorzyć się przed nim. To właśnie potwierdza, że Watykan będzie zawsze miał w głębokim poważaniu interes Polski i Polaków – to powinno otworzyć oczy tym wiernym kościoła katolickiego w Polsce, którzy dobro ojczyzny mają za cel nadrzędny. (Poczytajcie dyskusje na ten temat na prawicowo-katolickich forach politycznych w Niezaleznej.pl lub gdzie indziej). Tak upadają Stare Religie w Dniach Wielkiej Zmiany. Nawet dobre intencje obracają się w Tych Dniach  przeciw ich trwaniu. To byłoby nie do pomyślenia, gdybyśmy już nie wyszli z Kalijugi – oto kończy się Kalijuga i nadchodzi nasz czas – Czas Wiary Przyrody – Wiedy.Upada zbiorowa religia kanoniczna – rodzi się indywidualna osobista WIARA.

 

 

Świadomość celu i wybór drogi działania jako niezbędne warunki osiągnięcia rozwoju i  szczęścia

Cel – właśnie cel. Bardzo ładnie wywiedziono w powyższym filmie słowo szczęście i „z – części” i z zespolenia, złączenia części z całością z-sz-częście (jak we słowie z-szyć, zeszyć – złączyć).  Co ciekawe kon jest przez Aleksandra Brucknera w Słowniku Etymologicznym wywodzone z pnia czen-czyń, czynić, za-czynać, za-czyn.

I znów ułomność rosyjska (jedno skrzydło, jednostronność) powoduje jednak zaćmienie i zmętnienie przekazu filmów. Tak jak nie odnotowuje się tutaj znaków alfabetu łacińskiego i słów zapisanych w zapisie łacińskim (słowiańskich=polskich) tak i nie widzi się związku wiary Słowian z Magią (co znaczy związku z działaniem bogów, bo mag = mogący – móc – posiadać moc, Mogty – Moce Świata. Mieć z nimi- Mogtami –  kontakt, to znaczy czarować, uprawiać magię – szamanizm i inne formy łączności z Istotą Nadświadomością/Bogami. Łączność – to złączyć – zszczęścić – połączyć się i działać wraz z Nimi, czenić-czynić.

Ładnie też połączono w filmie owo dążenie do spełnienia się przez włączenie się w całość, połączenie się z Całością, dążenie do Scalenia Wiedzy z dążeniem do CELU i znaczeniem słowa CEL. Choć niestety nie ogarnięto w filmie odwrotności tego słowa – czyli zwierciadlanego odbicia – LEĆ – wzlatuj. Tak samo, owo wielkoruskie (moskiewskie) zaślepienie nie uwzględniające znaczenia alfabetu łacińskiego i runicznego a także języka polskiego i jego wiedzy-wiedy oraz innych języków słowiańskich i aryjskich, nie pozwala im znaleźć ukrytych powiązań i znaczeń pomiędzy RA i AR(a) – ARA – czARA-ARka,  ani właściwego znaczenia słowa KON i w związku z tym AR-KONa. Ten sam powód nie pozwala autorom filmu przeniknąć ważnego znaczenia słowa PAN i ogranicza je do pojęcia państwowości pomijając inne aspekty (znane nam z Taji 23). To Panowie bowiem otrzymali w Górach Kamiennych (Ural) nakaz od Dziewanny, która ich przeklęła za to, iż nie upilnowali Ziemskiego Drzewa z Góry Kara (Hary Krysznia, Hary Berezaiti), lecz tym samym uczyniła ich Strażnikami Wiary Przyrodzonej Słowian – Czaropanami – Nosicielami tej Wiedy po Ziemi – po wsze czasy ścigającymi Ciemne Przesłania Odszczepieńców i zdrajców. Państwo i etap państwowości nie jest niczym wrogim ludzkości, lecz jest etapem koniecznym do wyższych form – do sięgnięcia ku Samoorganizacji (którą to myśl Bakunina – jeszcze 40 lat temu a pewnie i wielu ludzi dzisiaj okrzyknie nie tyle anarchią bo to właściwa jej nazwa – a UTOPIĄ.  Lecz dla nas UTOPIA znaczy tyle co ARKADIA, a ARKADIA – jest zaszyfrowanym w Okresie Jasności przed Kalijugą określeniem CELU – KU Daria – ku ARce Danej, ku czARze ARiów (Ar-kudia gdzie kudy – znaczy dokąd, gdzie (ros. – kuda, pol. gwar. – kudy)) .

Poza wiedzą o przeszłości i znaczeniu jest zatem dla szczęścia (jego osiągnięcia osobistego i jego rozprzestrzenienia na Ziemi) istotne wiedzieć co i jak zmienić w sobie i w okół siebie. W filmie pomija się ważny aspekt (choć gdzieś tam na boku wspomina) że Szczęście – jest związane z liczbą 7 – siedem – (po rosyjsku sjem). A siemia – to rodzina – siemianin to ziomek, sjemja ma związek ze słowem sejm. Zarządzanie poprzez sejm – ale nie taki jak obecny Polski – to samozarządzanie o jakim mowa w tych filmach samo-dzierżawie. Rodzina, Ród – Plemię. Ta nowa społeczność to społeczność Plemion.

 

Prawdziwe samozarządzanie, które może się w Polsce lada chwila zrealizować – jako w pierwszym kraju na świecie (film słusznie mówi że nigdzie go nie ma)  – spędza sen z powiek naszym „elitom politycznym”. 

Pamiętajmy też o tym, że konieczna jest zmiana widzenia przez wszystkich stereotypu Niemca. Pomiędzy nimi jest co najmniej 30% – jeśli nie więcej – Słowian Nadłabskich i tych jeszcze bardziej zachodnich i południowych – których wzięli pod but swego czasu Celtowie a potem Rzym –  Są też Niemcy, którzy myślą inaczej i są Niemcy podobni do nas polskich pogan – wyznawców Wiary Przyrody. Na początek dla odtrutki polecam stronę o słowiańskich grodach. Link przesłała Joanna – to jest strona niemiecka – nie polska – w Polsce nikomu taka strona do głowy nie przyszła.

Oto link:

http://slawenburgen.npage.de/

Takota (takość) a Szczęście

Tathata (skt. tathatã तथता) – takość –(takhata, takota) w buddyzmie istota bytu, jego głęboka natura (przyrodzenie).

Tyle definicja – lecz my odczytamy to słowo po słowiańsku, a raczej Skołoto-isto-słowiańsku czyli pra-słowiańsku: Ta-Ka-ta = Ta-ko-ta. TAKOTA a nie takość.  W słowie tak-ość, „ta-kość” mamy rdzeń, który nasuwa skojarzenie z rybią lub zwierzęcą kością tymczasem tutaj chodzi o rdzeń niepodważalny i bezdyskusyjny, najgłębszą istotę bytu i jego najgłębsze przyrodzenie  a więc słowo to powstało jako zrost słów Tak oraz Oto, lub Tak oraz To – Tak To – Tak Oto czyli Takoż – Tak-orz – Ta-korz oraz Ta-kosz  – pierwotna przyczyna – ORZA-ORA-ARA, rudymentarna – KORZenna i determinująca, narzucająca przeznaczenie – KOSZa.

Jeszcze raz okazuje się że tłumaczenie sanskrytu poprzez anglosaskie, germańskie transkrypcje fonetyczne jest nieporozumieniem i nie prowadzi do niczego dobrego.

Bhajati – wydziela komu co.
Bhagah – dobro, szczęście,ten kto daje
wydziela,pan,przydomek wielu bóstw.
Baya – udział,dola.

U Słowian północnych mamy charakterystyczne nazwy ważnej rośliny wróżebnej
evigeron acer,które to nazwy brzmią: śćaśće, dóla,bogatka.”

Rozpoznanie Takoty przez Jednostkę/Świadomość  – czyli rozpoznanie głębokiej przyrodzonej natury bytu w istocie warunkuje możliwość osiągnięcia stanu Szczęścia na Ziemi. Nie sposób w żadnym artykule świata i w żadnym wykładzie wymienić wszystkich ważnych z punktu widzenia wiedzy i poszerzania świadomości aspektów Takoty. Lekcja Siódma ma charakter fragmentaryczny – to tylko  Aspekty wybrane dla przykładu z Rzeczywistości. To tylko wskazówki – te bardzo ważne, które pozwolą Wam się odnaleźć, ale nie wszystkie.

http://www.youtube.com/watch?v=oNDAQLFiZNg&feature=relmfu

Cierpienie i szczęście

– paradygmat, dopełnienie, przeciwieństwa, dogmat – punkt wyjścia i cel, ku któremu zdążają wszyscy ludzie, wszyscy wyznawcy jakiejkolwiek idei społecznej – religijnej czy politycznej. Oderwać się od cierpienia, zlikwidować je samo i jego skutki – osiągnąć szczęście i trwać wiecznie w jego objęciach. Jeśli nie wykazaliśmy powyżej wystarczająco błędności takiego myślenia czynimy to poniżej.

Nirwana – buddyzm = szczęście

Wieczne zbawienie – chrześcijaństwo  = szczęście

Każdemu według jego potrzeb – komunizm = szczęście

Decydowanie większości o losie całości – demokracja = szczęście

Zaspokojenie potrzeb przez pomnażanie kapitału – kapitalizm = szczęście

Wegetarianizm i współistnienie z przyrodą Ziemi – ekologizm = szczęście

Psychoanaliza i psychoterapia jako sposoby osiągania równowagi i zrozumienia = szczęście

Harmonia wytwórczości i konsumpcji w kooperatywach – syndykalizm, anarchizm, socjalizm = szczęście

Absolutne podporządkowanie Wodzowi-Wiedowi, który Wie – absolutyzm, faszyzm, nazizm = szczęście

Punktem wyjściowym dla powyższych ideologii, które są tylko pierwszymi z brzegu przykładami zarówno idei społecznych jak i idei indywidualistycznych, jest stan większego czy mniejszego cierpienia, poczucia dyskomfortu w egzystencji społecznej czy jednostkowej.

Każda z ideologii wyrastających z niezadowolenia indywidualnego czy zbiorowego oferuje oczywiście różne recepty cząstkowe, drogi dojścia do celu i generalne rozwiązanie problemu – inaczej nie miałaby owe ideologie w ogóle sensu ani racji bytu. Okazuje się jednak przy bliższym poznaniu, że drogi te są trudne i zawikłane,  tylko dla nielicznych możliwe do przejścia, a wynik dążenia  czyli osiągnięcie końcowego celu jest niepewny, a być może cel jest utopią lub leży na granicy Utopii.

Przekładając ową sytuację na język mitologiczny, czyli na holistyczno-symboliczny język poetycki (literacki), mówimy o  drodze z dna upadku i z ciemności, z centrum bólu i upokorzenia do źródła światła i rozkoszy, miejsca gdzie egzystencja jest wieczna, bezbolesna i bezproblemowa. Stąd właśnie tytuł niniejszej lekcji” Z Atlantydy do ARKAd(a)ji” przy czym Arkadia-Arkadaja,  jest tutaj zamiennikiem pod który każda ideologia może sobie podłożyć swoje mityczne miejsce szczęśliwości Nirwanę, Szambalę, Wszechkomunę, Raj, Niebiosa, Szangri La, Lankę, Sielankę, Równowagę Egzystencjalną itp.

ARKA zapisana w docelowej nazwie Krainy Wieczystej Szczęśliwości w sposób wyróżniony (przy pomocy wersalików) symbolizuje coś co jest obecne w każdym z systemów ideologicznych – zestaw dobrych rad lub obowiązkowych przykazań, niejako wehikuł który, gdy weń wsiądziemy i nie opuścimy go do końca drogi, dowiezie nas niezawodnie do owej DAJI-Dawii, gdzie dostaniemy to ku czemu dążyliśmy (gdzie będzie nam to dane).

Z powszechności konstruowania zbawczych ideologii oraz masowego uczestnictwa ludzi w „wehikułach-systemach” które te ideologie mają przybliżyć do spełnienia wynika iż człowiek przyjmuje stan zastany jako dyskomfortowy punkt wyjścia, oraz że w jego naturze leży chęć osiągnięcia czegoś nowego odmiennego, czegoś więcej niż to co się od początku posiada.

Oto dotknęliśmy Klucza do Zrozumienia czym jest Cierpienie i czym jest Szczęście oraz klucza do zrozumienia procesu Dążenia do Szczęścia (= Ucieczka od Cierpienia – dążenie do Pełni) jakiemu każdy z nas poddaje się w ciągu życia.

Ktoś powiedziałby w tym momencie że skoro to już wiemy, łatwo  będzie teraz przedstawić uniwersalną receptę: Zadowól się tym co masz od początku a będziesz szczęśliwy i nie będziesz cierpiał z powodu niezaspokojenia wykreowanych przez siebie potrzeb. Ten problem rozwiązywałyby zatem łatwo wszelkie ideologie z wpisaną zasadą samoograniczenia się i ascezy. Tak – nie będziesz cierpiał jeśli ich nie wykreujesz – ale jest przecież coś takiego jak obiektywna sytuacja egzystencjalna, która sama kreuje fakty. Człowiek nie cierpiałby z powodu niezaspokojenia wykreowanych przez siebie potrzeb, gdyby nie to że trudno go przekonać iż wyrzeczenie się czegoś co uznaje za niezbędne dla siebie, jest kluczem do osobistego szczęścia.

  Nie będziesz szczęśliwy nie mając wody, pokarmu, dachu nad głową.  Potem mając to wszystko co niby było podstawowe nie będziesz szczęśliwy nie spełniając kolejnych rzeczy które uznajesz za podstawowe na nowym etapie.

Błędne rozpoznanie Takoty powoduje że  z mądrych rad i ksiąg nic nie wynika dla praktyki życia codziennego i że wspaniałe teorie można wyrzucić do kosza, bo nie ma  możliwości ich zastosowania w zgodzie ze Stanem Rzeczywistości jaka nas otacza.

Przykłady Błędnych Dróg i błędnego podejścia

Chociaż dla wielu młodych ludzi w Polsce buddyzm jest obecnie odkryciem to trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest on obecny w naszym kraju od lat siedemdziesiątych XX wieku w formie zorganizowanej, a wcześniej był obecny przez małe grupy ezoteryków i wtajemniczonych adeptów, których zwano joginami, czy gnostykami. Działo się to już od pierwszej połowy XIX wieku w sporej skali, a sporadycznie i wcześniej. Trzeba mieć świadomość iż w dobie kontrreformacji i później gdy ustanowiono antyreligijne prawo w Polsce, ale także i jeszcze później, pod naciskiem KK (przypomnijmy sobie historię Kazimiery Iłłakiewiczówny i jej siostry – do poczytania na czarnym pasku) nie obnoszono się z praktykami w rodzaju zen czy jogi, ani z demonstracyjnym prowadzeniem odmiennych sposobów życia, mimo że oświecone kręgi – zwłaszcza wyższe warstwy społeczne stykały się z religią i filozofią Wschodu i tłumaczono przecież na polski oraz publikowano Wedę czy Zendawestę.

Buddyzm jest  nauką, filozofią, religią która ma być receptą  na wszelkie nieszczęścia, samotność, poczucie zagubienia, życie z dnia na dzień w przeświadczeniu o bezwartościowości własnej egzystencji. Tak samo nauki chrześcijańskie gwarantują nam, iż skoro urodziliśmy się biednymi, ułomnymi fizycznie, ograniczonymi psychicznie osobnikami, którzy żyją w niewoli zastanego porządku społecznego, to po śmierci, prowadząc życie według recepty tego czy innego chrześcijańskiego kościoła trafimy do Raju. Nie inaczej jest z islamem czy judaizmem.

Oczywiście solidne podejście do chrześcijaństwa czyli jego codzienne praktykowanie, czy praktykowanie solenne jogi i zen, albo dzogczen bon to jest droga, która wyzwala człowieka z kręgu uzależnień i pozwala mu inaczej spojrzeć na Rzeczy Istność oraz odnaleźć wewnętrzny spokój, równowagę ducha, a przede wszystkim daje wiedę i praktykę zbliżającą do osiągnięcia Arkadaji.

Cóż jednak z tego wynika dla przeciętnego wyznawcy Chrystusa, Jahwe czy Buddy, który nie jest mnichem i nie ma zamiaru,bo nie może udać się do samotni do klasztoru, na Górę pośród duchy i demony. Coż mu z tego gdy nie wolno mu po prostu zlekceważyć zobowiązań wobec rodziny i społeczeństwa i uciec od problemów codziennego życia do zamkniętego miejsca w którym odda się cały praktykowaniu.

We wszystkich wyżej przedstawionych systemach istnieje ponoć gwarancja osiągnięcia stanu wewnętrznego poczucia „szczęścia”, ale praktycznie na drodze izolacji od społeczeństwa, na drodze zamknięcia w enklawie, której stworzymy komfortowe ramy bytowania. Także w komunizmie gdy stworzymy komunę – grupę wyizolowaną – wewnątrz niej można zaprowadzić porządek, który na skalę całego społeczeństwa okazuje się utopią. Nie istnieje w żadnym z powyższych systemów za to gwarancja osiągnięcia Dużego Celu jakim jest szczęście wieczne. Jest to siłą rzeczy jedynie mglista obietnica pozwalająca jednostce zaangażowanej w taki system posiąść wewnętrzne przeświadczenie, że zmierza dobrą drogą i cel ten osiągnie.

Nieprzekraczalna bariera śmierci paradoksalnie zdaje się być tą granicą, która daje owym ideologiom jedyną szansę niepodważalności ich dogmatów, bowiem nie pozwala ich do końca zweryfikować. Jedno jednak musimy przyznać bezsprzecznie – osiągnięcie wewnętrznego, subiektywnego poczucia szczęścia – jest dzięki nim możliwe – w warunkach izolowanej enklawy – zakładu psychiatrycznego, komuny, kooperatywy, zamkniętego ekosystemu, klasztoru, „świętej rodziny” (judaizm).

Oto co mówi Gesze Tenzin Wangjal  Rinpocze w odpowiednim artykule na temat praktyki życia codziennego:

Codzienne życie jest praktyką
Tenzin Wangjal Rinpocze

Gesze Tenzin Wangjal Rinpocze jest nauczycielem w tradycji Dzogczen Bon i dyrektorem Instytutu Ligmincza w Charlottesville w Virginii. Jest znakomitym uczonym zarówno w bon jak i w buddyjskiej tradycji. Tenzin Wangyal Rinpocze był pierwszym lamą, który przeniósł nauki dzogczen bon na Zachód w 1988 r. Do Polski pierwszy raz przybył w 1995 roku i od tego czasu przyjeżdża regularnie co najmniej raz w roku. Więcej informacji o Rinpocze można znaleźć na stronie: Związku Garuda. Poniższy fragment pochodzi z najnowszej książki Rinpocze „Everyday Life is Practice”.

Rezygnacja z codziennego, zwykłego życia i poświęcenie się formalnej medytacji jest jednym ze sposobów podjęcia praktyki Dharmy. Zrobiło tak wielu joginów, którzy udawali się w odludne miejsca, oraz mnichów i mniszek, prowadzących proste, klasztorne życie. Być może sam rozważasz, czy nie zastosować tego we własnym życiu? Możesz być już na emeryturze i jesteś zabezpieczony finansowo, więc masz okazję zdecydować, że nadszedł czas, aby całkowicie poświęcić swoje życie na praktykę, wyrzekając się błahych codziennych zajęć… Jednak dla większości z nas na Zachodzie taki krok jest zbyt trudny. Robiąc tak, moglibyśmy zaszkodzić naszym rodzinom i tym, których kochamy. Nie mamy więc wyboru i wprowadzamy Dharmę do naszego codziennego życia, co tak naprawdę ma taką samą wartość jak praktyka joginów i mnichów.

Na pewno można znaleźć czas na to, żeby odłożyć codzienne, pracowite życie i przeznaczyć parę chwil na studiowanie nauk i odosobnienia, ale w naszym duchowym rozwoju nie powinniśmy na te wydarzenia kłaść wielkiego nacisku. Stanowią one okazję do zyskania lepszego pojęcia, w jaki sposób praktykować oraz do próby zintegrowania praktyki z życiem. Nie powinniście jednak być od nich zależni i liczyć, że dzięki nim wzrośniecie i osiągniecie wyzwolenie.

Ci, którzy płacą rachunki, mają dzieci i prowadzą zwyczajne miłe życie mogą się poczuć rozdarci. Znają wartość praktyki formalnej, ale czasami koliduje ona z rodziną oraz z obowiązkami służbowymi. Co więcej, nie wiedzą nawet, czy praktyka przynosi postępy, ponieważ czują, że nie wykonują jej wystarczająco wiele. Wielokrotnie pod naciskiem życia codziennego łapią się na stwierdzeniach typu: „Och, w zeszłym tygodniu w ogóle nie wykonałem formalnej praktyki. Jestem złym praktykującym. Zobowiązałem się ją wykonywać, a teraz opuściłem się we wszystkim”.

Czują się źle wobec samych siebie oraz ścieżki. Postanawiają więc zasypać przepaść między rzeczywistością codziennego życia a formalną medytacją. Ponieważ zbyt mało praktykują nie są w stanie użyć odpowiednich antidotów przeciw nawykowym wzorcom. Nie pogłębiają doświadczania praktyki.

Ogólnie nie jesteśmy pewni, jak ocenić własny rozwój. Nie jesteśmy wystarczająco zręczni, aby wprowadzić praktykę w życie i zbudować most między Dharmą a wyzwaniami życia codziennego.

Aby to zilustrować, podam przykład mojej przyjaciółki, która chce mieć związek oparty na miłości ze swoją matką. Konflikty i kłótnie między nimi stanowiły standard przez długi czas. Ponieważ jej matka jest dosyć stara, moja przyjaciółka chce zmienić ten wzorzec relacji. Mając to na uwadze, planuje spędzić z matką miło czas podczas weekendowej wizyty, myśląc: „Postaram się najlepiej jak potrafię, wezmę wolne i spędzę czas z matką. Pójdziemy na obiad i do kina. Zrelaksujemy się wspólnie i będziemy się cieszyć swoim towarzystwem”. W piątek, kiedy kończy pracę i wyrusza z miasta, natrafia na korek drogowy i przyjeżdża z opóźnieniem. Matka otwierając drzwi mówi: „Spóźniłaś się.”, dodając „Och, coś ty zrobiła z włosami?” To wystarcza, aby przebudzić starą karmę, stare nawyki i obie zaczynają się kłócić.

Doświadczenie to pokazuje, że owa przyjaciółka nie zaangażowała się w praktykę wystarczająco głęboko, aby dokonać zmiany, której pragnęła. Chciała tego intelektualnie, lecz nic nie zmieniło się na poziomie wewnętrznym. Gdyby było inaczej, na komentarze matki zareagowałaby z humorem. „Tak mamo, moje włosy przez cały tydzień są bardzo cywilizowane, ale szaleją, gdy przychodzi piątek”. Czasami wszystko, czego potrzebujemy, co może zmienić sytuację, jest odrobina humoru. Gdyby jej praktyka była owocna i poruszyła ją do tego stopnia, co komentarze jej matki, mogłaby dokonać tej zmiany. Równie dobrze mogłaby skwitować uwagi matki milczeniem. Koncentrowałaby się raczej na kładzeniu torby i zmywaniu, aniżeli na słuchaniu i całkowitym identyfikowaniu się z celem komentarzy matki.

Gdybyśmy podążyli ścieżką porzucenia życia codziennego w celu praktykowania Dharmy, moglibyśmy skoncentrować się na porzuceniu negatywnych emocji, takich jak gniew. Jeśli nie mamy gniewu, z pewnością niczego nam nie brak. Lecz jeśli doświadczamy gniewu, to udawanie, że go nie ma lub tłumienie go, w niczym nie pomaga. Zastanówmy się raczej, jak można wprowadzić więcej przestrzeni, ponieważ gniew już jest w niej obecny. Antidotum na gniew jest miłość. Dzięki takiemu postępowaniu gniew może rzeczywiście stać się podstawą do osiągnięcia mądrości.

Jedna z dobrze znanych praktyk w buddyjskiej tradycji Bon zwana jest praktyką sześciu loka. Chociaż jest to praktyka formalnej medytacji wykonywana na poduszce w cichym otoczeniu, mówię o niej, ponieważ to pozwoli pokazać, jak każdy z nas może pracować, aby rezultaty zamanifestowały się w życiu codziennym. Według tradycji Bon sześć loka, lub też sześć sfer, to sześć wymiarów cierpienia, które składają się na samsarę (krąg cyklicznej egzystencji). Istoty migrują z jednej sfery do drugiej poprzez niezliczone żywoty. Jedynie poprzez osiągnięcie stanu buddy można się wyzwolić z tego kręgu narodzin i śmierci. Podstawową przyczyną cierpienia jest niewiedza, nierozpoznawanie własnej natury jako otwartej, przejrzystej i doskonałej. Dopóki tego nie rozpoznamy, dopóty będziemy się odradzać.

Czy te rady są dobre i wystarczające dla osiągnięcia Szczęścia – Nie. To naszym zdaniem obraz Błędnej Drogi i Rady, które Człowieka Praktykującego Ścieżkę Życia Codziennego nie prowadzą do realizacji Szczęścia. To wprowadzanie w błąd. Jest to przykład jak myli się Szczęście = Spełnianiu się, ze „szczęśliwością” – Pełnią.

Szczęście, świadomość, umysł,  ciało – materia i energia

 Nie osiągniemy szczęścia nie rozpoznając właściwie rzeczywistości w której istniejemy jako Materialne Byty – czyli nie docierając do TAKOTY Rzeczywistości – jej głębokiego charakteru. Dlatego jednym z istotniejszych czynników osiągnięcia szczęścia jest dbałość o Ciało – wehikuł Ducha/Świadomości. Ciało fizyczne i jego sprawność to olbrzymi odrębny temat. Tutaj wymienimy tylko jako dobrą praktykę/wiedę jogę czy tai chi. Ze zdrowiem i z ciałem wiąże się z setka tematów i problemów, z kórych każdy powinien być rozwiązany w sposób właściwy – bo ciało niesprawne może się stać przeszkodą w realizacji Spełniania się – czyli w osiągnięciu stanu Szczęścia.  Z ciałem wiąże się tak zasadniczy aspekt jego funkcjonowania jak instynkt rozrodczy, którego zaspokojenie ma wielki wpływ na Spełnianie się i odczuwanie Szczęścia. Niedawno pisaliśmy o Niepełnosprawnych Sportowcach – ten temat częściowo dotykał sprawy o jakiej tutaj mówimy – Potrzeby Spełniania się i osiągania stanu Szczęścia, pomimo świadomości ułomności własnego Ciała. Każdy z tych tematów jest przedmiotem rozważań wielu książek i obejmuje rozległą współczesną wiedzę. Leczenie chorób ciała i ducha, właściwe odżywianie ciała, zapobieganie przepracowaniu i przemęczeniu, sposób oddychania, chodzenia, postawa ciała, ubiór, sposób spania i jedzenia, rytm życia – pór doby i roku – to są tysiące problemów i spraw, których przysparza ciało fizyczne. A miłość, przyjaźń, współdziałanie, współżycie społeczne? To są kolejne tomy – cała biblioteka wiedzy na temat jak zdążać do szczęścia.  Jest bardzo wiele aspektów Spełniania się i osiągania stanu Szczęścia, których tutaj nie dotniemy nawet częściowo.

Musicie wybaczyć temu tekstowi ową słabość – iż nie jest on w stanie objąć tematu w całości – niestety nie jest to możliwe. Kiedy piszę te słowa uświadamiam sobie, że wszystko co pisałem do tej pory – jest jedną i tą samą robotą – wskazywanie każdemu kto zechce czytać – drogi do Spełnienia, do osiągnięcia Szczęścia. Musimy więc poprzestać na tym ubogim wycinku wiedzy o Szczęściu jakim są aspekty związane z Świadomością, mową i informacją.

Skupmy się przez chwilę jeszcze na pewnych aspektach wiedzy o Rzeczywistości i Świadomości oraz możliwościach umysłu. Warto popatrzyć na Świat inaczej niż podręcznikowo. Istnieje na przykład coś takiego jak pamięć wody i to jest udowodnione. Istnieją sposoby doładowania się energią wszechświata i utrzymania ciała w ładzie kosmicznym i to można sobie samemu łatwo udowodnić przez popraktykowanie. Istnieje inny świat niż świat przyzwyczajeń i nawyków. Warto spróbować dowiedzieć się i spróbować na sobie samym.

Ostatnimi czasy czytam w mojej ulubionej Gazecie Polskiej Codziennie, która nota bene zaczęła znów wychodzić – ale i ten fakt nie znalazł się w Wiadomościach TVP 1 ani w POLSACIE,  czytam – Żeby Maluczcy nie próbowali się dowiadywać niczego nowego, nie chodzili do wróżki, nie czytali książek o magii i okultyzmie. Bo już samo oddawanie się tym zgubnym praktykom prowadzi do tak poważnych kłopotów, że potrzebny jest egzorcysta. Lansuje się tam zresztą instytucję egzorcysty i filmy o egzorcystach. Mam wrażenie, że to już jakaś mania egzorcyzmowania polskiego, codziennego – co znacznie zbliża nas do Inkwizycji i Średniowiecza i do totalnego zabobonu… Ale to nie nasze zmartwienie, że Kościół Katolicki upadł tak nisko, że z 10 egzorcystów  w Polsce w roku 1996 doszedł do 481 w roku 2012. Skoro Demon krąży nad Polską i do tego Czerwony to egzorcyści zapewne – cała ich armia – poradzi z nim sobie doskonale.Więc kształćmy ich dalej i ślijmy na biedne katolickie społeczeństwo, które zaczyna być coś nieposłuszne WŁADZY. Ponieważ my nie jesteśmy Czerwonymi Demonami tylko Zielonymi więc nasz czas jeszcze nie nadszedł, lecz nawet gdyby nadszedł nie przestraszymy się egzorcystów i ich egzorcyzmów, bo wiemy że to tylko magia, którą dobrze znamy.

Oto zatem linki do wiedzy na tematy, jak rozumiem wywrotowe umysłowo i zakazane – okultystyczne – a ważne moim zdaniem dla rozwoju Świadomości każdego z nas, choćby po to aby prawidłowo funkcjonować w Rzeczywistości:

„Pamięć Wody”, „Naładuj ciało energią kosmiczną” oraz „Czy Świadomość ulokowana jest w mózgu”

http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/66384,herezje-w-nauce-pamiec-wody

Oto z innego pola linki które zawierają artykuły rozpoznające przenikliwie Rzeczywistość jaka nas otacza – to przykład źródła wiedzy niezbędnej do rozpoznania Rzeczywistości przez naszą Świadomość a nie ciało.

Nie znam autorki tego bloga ale  jest ona teistką czyli osobą wierzącą „naukowo” – nie w dogmaty chrześcijańskie czy inne. (to ważne zgodnie z punktem 1.a tej lekcji ). Ludzie którzy czytają tamten  bardzo głęboki i mądry, przenikliwy BLOG  często wchodzą do nas na Wiarę Przyrody i Słowiańszczyznę a także na artykuły o „zielonym jedzeniu” i ogólno-filozoficzne – jak np. na Lekcje.

http://astromaria.wordpress.com/2008/12/03/bruno-groning/

Jest tam opisana metoda „ładowania się energią” czerpaną z „niewidzialnych (95% zawartości Wszechświata) źródeł kosmicznych. Niestety tej metody ładowania ciała nie da się zastosować jeśli nie stworzymy umysłowej przestrzeni – czyli nie postaramy się w jej skuteczność „uwierzyć”. Stosowanie tego bez wiary musi (MUSI!) być nieskuteczne , a stosowanie kiedy człowiek chce udowodnić że to nie zadziała – nie ma żadnego sensu. To przykład jak zamknięcie – nie podejmowanie próby, albo podejmowanie próby pod z góry założoną tezę – powoduje samospełnienie się tej tezy czyli „oczekiwany przez eksperymentatora wynik eksperymentu”. Dotyczy to także jasnowidzenia, telepatii, teleportacji, inercji, magii i innych zjawisk, które nie są ani dobre ani złe – mogą być natomiast sprzeczne z poglądami nauki albo kościoła takiego czy innego opartego na doktrynie objawionej.

A co nam szkodzi dać sobie szansę na bycie zdrowym i spróbować czegoś w sposób otwarty – z chęcią przyjęcia. Musimy tylko wytworzyć w sobie mechanizm OTWARTOŚCI umysłu na propozycje Świata. Życie i doświadczenie przecież zweryfikuje ten fakt.

Wiemy dobrze – przynajmniej ja, że pozycje jogi, oddychanie, łączność z chmurami, słońcem itp – daje efekty dla nas samych i dla naszych spraw, problemów itp. Warto spróbować się doładować nawet podczas seansu w kinie, czy kiedykolwiek – przy stole, w pracy.

http://astromaria.wordpress.com/2008/12/03/bruno-groning/

http://astromaria.wordpress.com/2011/04/10/bruno-groning-zycie-i-dzialalnosc/

Astromaria jest osobą mądrą, którą wysoko cenię za otwartość i poglądy zrównoważone oraz jasne i uczciwe. Oto kilka przykładowych poglądów ze strony Astromarii, które podzielam bez zastrzeżeń:

http://astromaria.wordpress.com/2011/04/01/wiadomosci-z-wariatkowa-czesc-16/

 

 Globalna Świadomość i Nadświadomość

By budować i rozwijać własną Świadomość w celu osiągnięcia Szczęścia – Spełniania się czyli rozwijania się i doskonalenia Siebie i Środowiska Przyrodzonego a także aby umożliwić sobie łączność z Innymi Świadomościami i z Nadświadomością – łączność sprawną , dwustronną, w pełni kontrolowaną musimy się zastanowić nad tym czym jest Świadomość. Tu przytoczę artykuł który może pomóc. Mógłbym dać tylko link, ale ta treść zasługuje by ją wkomponować w całość wywodu – po to żeby to co ważne znalazło się w jednym logicznym miejscu:

[Ten radioamator z kabiny ciężarówki, jest chyba jakimś fizykiem teoretycznym, który wyakcelerował się z tego środowiska i dla równowagi podróżuje po świecie rozmyślając sobie o tym i owym. A tak na poważnie chciałbym wiedzieć kto jest autorem tego tekstu, bo jest on niezły i dobrze ilustruje parę spraw związanych z funkcjonowaniem Rzeczywistości – choć niekoniecznie się z nim zgadzam w wielu miejscach – ale to jest już na inny artykuł – polemika a z autorem. Zasadniczo tekst jest OK – w 95%  i nie sądzę żeby wyuczonym zawodem tego człowieka było szoferostwo ciężarówek. No cóż, teraz tylu mówiących kilkoma językami i mających po dwa fakultety siedzi za kasami w hipermarketach , że aż przerażenie bierze, więc wszystko jest możliwe.]

http://radioamator.elektroda.eu/gcp.html

Projekt globalnej świadomości.

W 1997 roku, w dniu tragicznej śmierci księżnej Diany, badacze z Uniwersytetu Princeton,
zaobserwowali anomalie (piki) w wykresie będącym obrazem losowego szumu wytwarzanego
przez niewielkie pudełka – urządzenia podłączone do komputerów – sprzętowe generatory losowe.
Podobne anomalie pojawiały się za każdym razem, gdy miało miejsce jakieś zdarzenie, które wstrząsnęło całym światem.
11 września 2001 roku – anomalie pojawiły się 4 godziny przed uderzeniem samolotów w wieże WTC.
W grudniu 2004 roku miało miejsce tragiczne tsunami na Oceanie Indyjskim, w wyniku którego śmierć poniosło ponad 230 tysięcy osób.
Urządzenia zarejestrowały także to zdarzenie z wyprzedzeniem czasowym.
Anomalie pojawiają się także co roku także w czasie przejścia ze starego roku do nowego, co godzinę zgodnie ze strefami czasowymi.
Tak oto powstał na Uniwersytecie w Princeton, pod kierownictwem Rogera Nelsona –
Projekt globalnej świadomości (GCP – Global Consciousness Project) http://noosphere.princeton.edu/
Do tej pory zarejestrowano około 400 anomali, które można powiązać ze zdarzeniami na świecie, które wstrząsnęły świadomością duzej liczby ludzi.
Używane w GCP generatory liczb losowych generują szum elektroniczny na zasadzie zjawiska tunelowania kwantowego
elektronów, które powinno być według teorii chaosu, całkowicie losowe, nieprzewidywalne i wynikające z zasady kwantowej nieoznaczoności Heisenberga.
Według teorii, tak wytworzony szum – powinien być całkowicie nieprzewidywalny, losowy. Tak jednak nie jest.
Urządzenia są rozmieszczone w różnych częściach świata, najwięcej jest ich w Ameryce Północnej i w Europie.
Jedno z nich jest w Polsce, w Collegium Civitas, w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
W sumie na dzień dzisiejszy na całym świecie jest ich około 100.

Wyjaśnienie zjawiska:

Zjawiska kwantowe w tych generatorach, odpowiadające za „losowy” szum powstający w tych urządzeniach,
są modulowane przez bezcielesne byty duchowe.
W ten sposób powstają właśnie te anomalie.
Nie jest to tak jak sądzą autorzy eksperymentu, że wpływ na ich pracę ma zbiorowa świadomość dużej liczby ludzi.
Świadomość żywych ludzi nie ma żadnego wpływu na zjawiska kwantowe w tych urządzeniach.
Są to różnorakie dusze, byty duchowe, także te złe, nieczyste – których świadomość wpływa na te losowe zjawisko w urządzeniu.
Wiedzą one z pewnym wyprzedzeniem czasowym o zdarzeniach na świecie, gdyż mogą przenikać materię,
obserwować zdarzenia w przyrodzie, zanim jeszcze zarejestują je przyrządy (tsunami-sejsmografy),
poczynania ludzi odpowiedzialnych za zamachy terrorystyczne (WTC – 2001).
Na tej właśnie zasadzie zwierzęta są informowane z wyprzedzeniem czasowym, i opuszczają zawczasu miejsca katastrof.
Ich mózgi nie są tak selektywne jak ludzkie, i mogą odbierać emocje, myśli takich bytów duchowych.
Te generatory to są najprymitywniejsze jakie tylko mogą istnieć – kwantowe odbiorniki świadomości,
Nie są ani czułe ani selektywne, odbierają wszystko co się z nimi połączy; podobnie jak najprymitywniejszy,
nie posiadający filtrów radioodbiornik o dużych szumach własnych – odbierający wszystkie częstotliwości, programy jednocześnie.
W rzeczywistości te generatory odbierają świadomość bytów duchowych na tej samej zasadzie co mózg.
Zarówno mózg jak i te generatory odbierają duchową świadomość w oparciu o zjawiska na poziomie kwantowym.
Kwantową teorię świadomości Orch-OR (Orchestrated Objective Reduction) – opracowali Roger Penrose i Stuart Hameroff.
Mikrotubule, stanowiące cytoszkielet neuronów są rurkami zbudowanymi z białka tubuliny.
Wewnątrz tych rurek znajduje się czysta woda, która w takiej nano-postaci zachowuje koherencję kwantową,
za sprawą duchowej świadomości, z którą jest połączona.
Tam, w świetle mikrotubul znajduje się właśnie kwantowe połączenie świata duchowego z materialnym.
Mikrotubula sama z siebie nie tworzy świadomości, ale jest rodzajem komputera kwantowego – przekaźnika
sterowanego poprzez duchową świadomość, która jest sprzężona i jest w stanie modulować i kontrolować
koherencję zjawisk kwantowych wewnątrz mikrotubuli.
Neuronalna transmisja synaptyczna jest sterowana sygnałami z mikrotubul,
i jest jedynie „drugim szczeblem” w procesie ożywiania materialnego ciała przez duszę.
Mózg jest bardzo zaawansowanym, o wysokiej czułości, selektywnym kwantowym obustronnym łącznikiem
materialnego ciała z duchową świadomością, i na ogół odbiera czysto i bez zakłóceń jedną świadomość danego człowieka (duszę)
Podobnie jak komputer kwantowy, mózg składa się z nie jednej a wielu bramek logicznych (mikrotubul w miliardach neuronów)
w celu koherentnego współgrania z jedną duchową świadomością i eliminacją błędów kwantowych.
Błędy kwantowe objawiają się niemożnością pełnej kontroli nad mózgiem jednej duszy.
Wówczas mamy do czynienia z różnymi chorobami psychicznymi, schizofrenią paranoidalną , itp.
Błędy takie powstają także wskutek uszkodzenia mózgu w czasie wypadków,
jak też w przypadku zażycia narkotyków, np LSD, DMT i innych substancji psychodelicznych.
Uszkodzone mikrotubule wypadają z koherencji z jedną świadomością i są przejmowane przez inne byty duchowe.

[Moja uwaga: Jeszcze raz przypominam że możemy się z pewnymi rzeczami w przedstawianych tu tekstach nie zgadzać, możemy się też nie zgodzić ze wszystkim co tu napisano].

Świadomość to nie mózg

http://radioamator.elektroda.eu/swiadomosc.html

http://www.eioba.pl/a/2zh0/swiadomosc-to-nie-mozg

Jedno musicie wiedzieć:
Establishment naukowy i medyczny nie przyzna się oficjalnie do istnienia świata duchowego czy życia po śmierci, nawet wobec niezbitych dowodów.
Powodem oczywiście jest pieniądz. Tak, podobnie jak cały ten świat, nauka również nie uniknęła korupcji, i jest polem do zbijania biznesu.
Badań w tematyce o której piszę, po prostu z uprzedzenia i braku korzyści finansowych nikt nie chce ani wspierać, ani finansować, ani promować.
O przypadkach kiedy to prawdziwi nieskorumpowani naukowcy stwierdzili że mają dowody na to, że każdy człowiek ma nieśmiertelną duszę,
która jest właściwym umysłem i świadomością – napisały głównie portale i gazety związane z wiarą, katolickie.
Redaktorzy „renomowanych” naukowych czasopism nie opublikują takich artykułów z prostego powodu:
ośmieszenie poprzez materialistyczny establishment naukowy i biznesowy, a przecież redaktorom zalezy na ich pracy i źródle dochodu.
– tymczasem jest to prawda.
artykuły i materiały filmowe na ten temat nie ukazały się też na polskich głównych portalach np. na onecie, wp, interii, gazecie, a także w polskich czasopismach.
Niektórzy naukowcy którzy szczerze poszukiwali prawdy, a nie uprawiali naukę jedynie dla biznesu
– już przeprowadzili stosowne doświadczenia i obserwacje, i zdobyli niezbite dowody na istnienie duchowej świadomości i życia po śmierci.
James Randi i jego milion dolarów za zademonstrowanie jakiegokolwiek „zjawiska paranormalnego”?
A kto powiedział że ten człowiek jest uczciwy? Przecież to nie jest transmitowane na żywo w TV publicznej, gdzie oglądają miliony, tylko dzieje się w prywatnym zaciszu.
Uważam, że wielu ludzi już mu przedstawiło dowody, ale on na siłę im wmówił że stosują sztuczki iluzjonistyczne itp. byle tylko nie wypłacić nagrody
Nikt mu nie udowodni oszustwa, bo póki to nie będzie transmitowane na żywo na świat – nie ma po prostu takiej możliwości.
To co jest w podręcznikach, encyklopediach, czasopismach naukowych, to co wykłada się na uczelniach to tylko ta część nauki,
która przeszła przez cenzurę establishmentu, czyli została dopuszczona do wiadomości publicznej drogą głosowania większości…
Musicie wiedzieć, że nauka posunęła się dalej, tylko media tego nie rozpropagowały, a wy ufacie mediom i stereotypowi a nie szukacie samodzielnie prawdy.

————————————————————————————————————-

Miałem wówczas 12 może 13 lat, pierwsza połowa lat ’90.
We śnie wyjrzałem przez okienko w przedpokoju.
Na dworze w tym śnie było ciemno, i zobaczyłem w oddali nad lasem ogromny ogień,
który był ze 2 razy wyższy od drzew; zrobił na mnie niesamowite wrażenie,
bo wcześniej czegos takiego nie widziałem.
Za jakiś czas (nie pamiętam dokładnie jaki, ale krótki, jakieś kilka tygodni),
siedząc w pokoju usłyszałem jakieś trzaski. Był wieczór, na dworze już było ciemno.
Wyjrzałem przez okienko w przedpokoju, by zobaczyć skąd pochodzą te trzaski,
i wtedy zobaczyłem identyczny widok jak w swoim wcześniejszym śnie.
Zdałem sobie w mgnieniu oka sprawę, że dokładnie to mi się właśnie śniło,
a teraz to się dzieje na prawdę.
Wszystko identycznie, rozmiary, kształt i miejsce płomieni.
Jak również okienko, i strona z której wyjrzałem – jak we śnie.
Wiem ze absolutnie nie mogło być mowy o przypadku – jak to tłumaczą sceptycy.
Niestety, nie ma innego sposobu by się przekonać, niż samemu doświadczyć na sobie.
Źle tylko zinterpretowałem źródło tych płomieni, zarówno we śnie, jak i gdy je zobaczyłem.
Były na tle lasu, więc myślałem ze to las się pali.
Okazało się że spalił się drewniany dom, który stał tuż przez tym lasem,
a zasłaniały go drzewa, więc z mojego punktu widzenia nie było możliwe ustalenie, co się paliło.

Jednak wtedy fakt że mi się przyśniło coś, co później miało miejsce w rzeczywistości –
specjalnie mnie nie zdziwiło, uznałem właściwie to za coś normalnego.
Nie miałem wtedy pojęcia o tym, że coś takiego jest niespotykane i niewyjaśnione.

Dopiero po latach, kiedy dowiedziałem się że nauka nie ma na to wyjaśnienia – zainteresowałem się tym.
To doświadczenie spowodowało, że zainteresowałem się zjawiskami niewyjaśnionymi.
Po prostu wiedziałem i wiem, że skoro ja coś takiego przeżyłem, to i przynamniej część opisów
niezwykłych przeżyć innych ludzi – musi być prawdziwa.

Czytając, dowiedziałem się że takie sny zdarzają się bardzo rzadko,
nazywa się je realistycznymi snami proroczymi, lub deja-vu (z francuskiego: już widziane).
Zdałem sobie sprawę, że nie jestem jedynym człowiekiem, który tego doświadczył.

Szukałem w nauce odpowiedzi, w jaki sposób mózg mógł mieć dostęp do informacji z przyszłości.
Dowiedziałem się, że przeczy to teorii względności Alberta Einsteina, gdyż zakłada ona, że
nie jest możliwe przesyłanie informacji z prędkością większą, niż predkość światła w próżni – c,
oraz że z tego wynika niemożliwość przesyłania informacji do przeszłości (i ich odbioru z przyszłości).
Dowiedziałem się o hipotetycznych cząskach nadświetlnych, które mogłyby poruszać się szybciej niż c,
i jednocześnie nie mieć mozliwości zwolnić do poziomu c, ani niższych prędkości.
Cząstki te nazwano tachionami.
Jednak ich istnienie jest tylko hipotetyczne, poza tym nie wyjaśniało to,
w jaki sposób mózg mógłby je odbierać, i co mogło by je generować.

Wszak ze snu jasno wynika, że to co ma się zdarzyć – już jest gdzieś zapisane,
albo tak jak myślał Einstein – czas jest tylko upartym złudzeniem; zapewne miał na myśli że przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość – istnieją jednocześnie, choć nasza świadomość nie ma dostępu do
przyszłości, przeszłość jedynie pamiętamy – stąd tak a nie inaczej odbieramy rzeczywistość, jako
nieodwracalny uplyw czasu.

Zacząłem się zastanawiać nad tym, czy aby na pewno cała nasza świadomość, osobowość, pamięć –
mieści się w mózgu i że jest on elektrochemicznym komputerem, a nasze myśli to impulsy chemiczne i
elektryczne między neuronami w mózgu (synapsy).

Szybko zdałem sobie sprawę, jakże naiwna jest taka teoria świadomości….

Mimo, że jest ona domeną świata akademickiego, i wciąż jest wykładana na uczelniach, niczego tak naprawdę nie wyjaśnia…
Owszem, takie zjawiska zachodzą w mózgu, zostało to zbadane i potwierdzone.
Jednak w żadnym przypadku nie może być to nasze „ja”, nasza świadomość.

Gdyby tak było – nie różnili byśmy się niczym specjalnym od komputerów.
Silny impuls elektromagnetyczny – broń elektromagnetyczna,
która niszczy wszelkie urządzenia elektroniczne,
albo wysokonaładowane cząstki wiatru słonecznego –
wręcz wykasowało by to nam pamięć z mózgu (jeśli przyjąć że myśli to impulsy elektryczne).
Tymczasem nic takiego nie ma miejsca.
Naszej pamięci nie narusza też potężne pole magnetyczne, w czasie obrazowania mózgu za pomocą jądrowego rezonansu magnetycznego.
Impuls elektromagnetyczny zniszczy komputery, wykasuje pamięć, zniszczy urządzenia elektryczne i elektroniczne.
Nie naruszy jednak naszej pamięci, nie zaburzy naszej osobowości, nie zmieni naszych myśli.
A przecież mózg nie jest ekranowany, czaszka nie jest klatką Faradaya, większa część widma
elektromagnetycznego (prócz podczerwieni, światła widzialnego, UV) – wnika w głąb, lub przenika przez
nasze głowy na wylot.
A pomyślcie o ludziach, którzy są narażeni na bardzo silne pola elektromagnetyczne, o operatorach
wojskowych urządzeń radiolokacyjnych, narażonych na mikrofale o potężnej mocy, które by zniszczyły
wszelkie urządzenia elektroniczne umieszczone w ich wiązce.
Choroba mikrofalowa, która po latach jest tego konsekwencją – nie oznacza jednak utraty osobowości, czy
jakiegokolwiek zaniku pamięci.

W książce „Umysł przewidujący przyszłość” Davida Loye, na początku rozdziału „Holograficzny umysł” – czytamy:


Karl Lashley był jednym z najbardziej wytrwałych i skrupulatnych neuropsychologów przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.
Zdecydowany odkryć, czym jest pamięć i gdzie należy ją lokalizować, przez blisko trzydzieści lat badał mózgi szczurów.
Jego eksperymenty polegały na wycinaniu określonego obszaru mózgu, a następnie, kiedy tylko zwierzę dochodziło do zdrowia, testowaniu utraconej pamięci.
Ale chociaż usuwał aż do osiemdziesięciu procent całkowitej objętości mózgu, odkrywał, że pamięć szczurów nadal działa bez zarzutu.
Analizując wyniki swoich badań, nie krył rozczarowania faktem, że nie istnieje żadne oczywiste miejsce,
w którym można by zlokalizować pamięć i żaden „engram”, który by ją przechowywał.
Doszedł więc do wniosku, że proces uczenia się, w jakim wszyscy uczestniczymy, jest z logicznego punktu widzenia… niemożliwy.
W jednej z notatek zaproponował również coś, co miało nieco podbudować jego pracę, ale co w tamtych czasach wydawało się poglądem dość żałosnym.
Engram – jak nieśmiało zasugerował Lashley – istniał, ale w jakiś zupełnie niezrozumiały sposób rozprzestrzeniony był w obszarze całego mózgu.
Ponadto, aby rozjaśnić nieco tę mglistą ideę, dodał, że pamięć powstaje dzięki bliżej nieokreślonym „falom interferencji”.

Natomiast w książce „Poza granicami wyobraźni” Viktora Farkasa, w rozdziale „Cudowna istota człowiek: myślenie bez mózgu”,
– opisane są udokumentowane medycznie przykłady normalnych, żyjących ludzi,
u których w wyniku wodogłowia stwierdzono większościowy lub nawet całkowity brak….

mózgu.

Wniosek jest taki, że naukowcy, którzy powołują się na teorię, jakoby to w mózgu miała być pamięć i osobowość –
nie mają pojęcia, jak bardzo się mylą.

A może wiedzą, ale nie mają lepszego wyjaśnienia.

Tą teorię mogę tylko porównać do dawnej teorii budowy świata – teorii geocentrycznej.
Wszechświat składał się z obracających się kryształowych sfer,
na których były umieszczone Księżyc, Słońce, planety, i na ostatniej – gwiazdy stałe.
W samym centrum wszechświata zaś tkwiła nieruchomo płaska Ziemia.

Jednak wraz z początkami heliocentryzmu, odkryto że Ziemia jest kulą, a Słońce jest znacznie od niej większe.
Nieprawdopodobnym i nielogicznym było, by większe ciało krążyło wokół mniejszego.

Uznano że to Słońce jest nieruchome i znajduje się w centrum wszechświata,
zaś Ziemia jest tylko jedną z planet, które krążą wokół niego.
Odkryto że maleńkie gwiazdy na nocnym niebie są w rzeczywistości ogromnymi słońcami, i że są ich
miliardy, które jako całość nazwano Galaktyką.

Odkryto, ze Galaktyka jest tylko maleńką częścią większej całości,
bowiem podobnych galaktyk są znowu miliardy….

Brzytwa Ockhama – słynna zasada naukowców, mówiąca że nie należy mnożyć bytów ponad
konieczność, i że najprostsze wyjaśnienie bywa zazwyczaj prawdziwe – już wtedy się stępiła…

Jak widzicie, cały czas mnożono byty „ponad konieczność”, w miliardy miliardów….

Jak się później dowiecie – to co nazywamy dziś całym wszechświatem – także przyjdzie pomnożyć….

W międzyczasie pomnożono byty, dzieląc atom ( gr. atomos, niepodzielny! ) – na coraz mniejsze
części…

Pod koniec XX wieku odkryto wreszcie, że wokół innych gwiazd, także krążą planety.
Obecnie odkrywa się ich coraz więcej, choć jest to trudne z uwagi na olbrzymią odległość.

Prosta teoria budowy świata, okazała się nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością.
Podobnie jak teraz teoria świadomości, będącej integralną częścią, czy wręcz właściwością mózgu…

A co powiecie na doświadczenia w czasie śmierci klinicznej, doświadczenia pacjentów, których
przywrócono do życia, mimo braku oddechu, tętna, i z płaskim wykresem EEG!

Płaski EEG oznacza tylko jedno:
Mózg nie funkcjonuje – a więc zgodnie z ustaleniami naukowymi, zmysły nie mogą być aktywne,
a człowiek nie może niczego widzieć, słyszeć, czuć, ani tym bardziej zapamiętać.

Tymczasem w rzeczywistości jest inaczej.

Ludzie ci, po udanej reanimacji, byli w stanie zapamiętać i podać szczegóły operacji,
ktorych w żaden sposób nie mogli wymyślić, zgadnąć – jak również to co się z nimi działo wówczas,
gdy przyrządy nie rejestrowały żadnej aktywności mózgu!

I takich przypadków na świecie było i jest wiele!

Zainteresowanym polecam film „The Day I Died” – Dzień w którym umarłem.
Jest na YouTube z lektorem PL.

Profesor Stuart Hameroff jest anestezjologiem i bada relacje pacjentów, którzy przeżyli śmierć kliniczną.
Wspólnie z angielskim fizykiem, Rogerem Penrose – opracowali kwantową teorię świadomości Orch-OR.
Argumentacja sceptyków, jakoby zjawiska kwantowe nie mogły zachodzić w wysokich temperaturach, a więc w tworach takich jak mózg – jest błędna.
Przykładem jest kwantowe zjawisko tunelowe, które ma zastosowanie w elektronice.

Fizyka kwantowa…
Czuję że to właściwa droga!

Nawet Albert Einstein nie mógł tego rozwikłać…

W świecie kwantów dzieją się dziwne rzeczy…
Np. dwie splątane ze sobą cząstki, fotony czy elektrony – mogą się znajdować dowolnie daleko od siebie,
a ich polaryzacja będzie przeciwna.
Mimo, że stan pojedyńczej, dowolnej cząski jest całkowicie niekoreślony,
po dokonaniu pomiaru polaryzacji dowolnej z tych cząsek – stan drugiej automatycznie
ustali się jako przeciwny. Choćby te cząstki były w różnych galaktykach.
Einstein nazwał to „upiornym oddziaływaniem na odległość” ponieważ przeczyło jego teorii,
że informacja nie może poruszać się szybciej niż światło.
Tymczasem w tym przypadku dzieje się to natychmiastowo, bez jakiegokolwiek opóźnienia.

Foton czy elektron może przejść jednocześnie przez dwie szczeliny i interferować sam ze sobą.
Nazywa się to superpozycją.
Gdy jednak będziemy chcieli zaobserwować, którędy przechodzi ta cząstka – okaże się że wybierze
zupełnie losowo jedną szczelinę, przez którą przejdzie, i tylko detektor umieszczony przy tej
szczelinie
zarejestruje przejście.
Elektron lub foton nie obserwowany – zjawia się jako fala interferencyjna, jednak obserowany – jako
cząstka.
Nazywa się to dualizmem korpuskularno-falowym.
Funkcję falową, będącą rozwiązaniem równania Schrödingera, należy rozumieć jako obszar, który opisuje rozkład prawdopodobieństwa
wystąpienia cząstki w danym miejscu.

Niels Bohr, duński fizyk, stworzył „Interpretację kopenhaską mechaniki kwantowej”, w której funkcja
falowa, opisująca rozkład prawdopodobieństwa wystąpienia cząstki – gdy zostanie dokonany pomiar –
zredukuje się do tego jedynego stanu, który jest wynikiem pomiaru.

Kot Schrödingera

Erwin Schrödinger, aby pokazać jak teoria kwantowa przeczy zdrowemu rozsądkowi, opracował myślowy eksperyment z udziałem kota.
Kot jest zamknięty w pudełku, w którym umieszczono szczelny, np szklany pojemnik z trucizną, np lotną cieczą.
Do pudełka włożono próbkę materiału promieniotwórczego, emitującą średnio jedną cząstkę na godzinę,
a także detektor promieniowania, mający na celu zarejestrować tę cząstkę.
Detektor jest połączony z mechanizmem, który w chwili zarejestrowania cząstki, rozbija pojemnik i uwalnia truciznę.
Po włożeniu kota i próbki i zamknięciu pudełka, oraz odczekaniu godziny – mamy 50% prawdopodobieństwo,
że kot jest żywy i takie samo 50% że jest martwy.
Tak mówi zdrowy rozsądek. Jeśli nastąpi radioaktywny rozpad i detektor go zarejestruje, to zostanie uruchomiony mechanizm, który uwolni truciznę z pojemnika,
i wtedy kot zginie. Jeśli rozpad nie nastąpi, kot nadal będzie żywy.
Rozpad promieniotwórczy jest zjawiskiem kwantowym, można więc określić tylko prawdopodobieństwo zajścia rozpadu,
a tym samym prawdopodobieństwo zatrucia kota.

Z interpretacji kopenhaskiej wynika jednak coś innego – Zanim otworzymy pudełko czyli dokonamy sprawdzenia zawartości pudełka,-
kot jest jednocześnie i żywy i martwy. Znajduje się on w dziwnym stanie (superpozycji) wszystkich możliwych rozwiązań.
Dopiero otworzenie pudełka i sprawdzenie jego zawartości redukuje układ do jednego stanu – kot wyskoczy żywy z pudełka, albo pozostaje w nim martwy.

Einstein upierał się przeciwko takie redukcji i przypadkowości w świecie zjawisk kwantowych,
przewidywanych przez interpretację kopenhaską,
pisząc w liście do Bohra słynne zdanie:

„Dobry Bóg nie gra ze światem w kości!”

…..i miał rację!

Kwantowa teoria wielu światów

W 1957r. amerykański fizyk, Hugh Everett III, obronił pracę doktorską, w której zaproponował zupełnie nowe podejście do problemu interpretacji mechaniki kwantowej.
Zaproponował, by wszystkie możliwe stany kwantowe (możliwe wyniki pomiarów) funkcji falowej potraktować jako prawdziwe i rzeczywiste.
Założył, że w chwili obserwacji (pomiaru) zdarzenia kwantowego, będącego wcześniej w superpozycji – wszechświat rozczepia się na tyle kopii,
ile jest możliwych rozwiązań funkcji falowej.
Założył że dzieje się tak w przypadku każdego zdarzenia kwantowego, że redukcja funkcji falowej jest tylko pozorna,
i jest związana z ustaleniem się kwantowego stanu w linii czasowej, że wszystko co tylko jest możliwe, ma miejsce w którejś odnodze multiwszechświata.
Everett swoją teorię nazwał „Wieloświatową interpretacją mechaniki kwantowej”.
Swój pomysł poparł podstawą matematyczną, w ktorej nie udało sie znaleźć błędu.

Multiwszechświat jawi się jako rozgałęziające się drzewo o nieskończenie wielu gałęziach, cały czas rozgałęziających się i postępujących wraz z tym,
co my nazywamy upływem czasu.
Drzewo to może istnieć jako całość, naraz, jednocześnie, a iluzja upływu czasu jest domeną naszej ograniczonej świadomości,
odbierającą tylko jedną wąską ścieżkę łańcucha zdarzeń, spośród nieskończenie wielu możliwych.

Kot Schrödingera jest w połowie przyszłych linii czasowych (od momentu otworzenia pudełka, obserwacji) żywy,
a w drugiej połowie martwy, i to jakiego go zaobserwujemy, zależy od tego, jaki wynik był przypisany linii
czasowej, w której znajduje się nasza świadomość.

Kotów Schrödingera było wiele, bo nasze kopie w równoległych wszechświatach, również wykonały ten eksperyment.

Oczywiście tylko myślowo, bez udziału prawdziwego kota 🙂

Paradoks dziadka też nie istnieje.

Faktem jest że ta teoria nie jest kompletna, jako teoria wszystkiego, opisująca wszystkie zjawiska w przyrodzie, nie uwzględnia się w niej bowiem grawitacji,
Jednak sama idea istnienia wielu wszechświatów równoległych jest intrygująca, w naturalny sposób wyjaśnia wiele zjawisk, i mam kilka argumentów na rzecz jej prawdziwości.

Komputer kwantowy.

David Deutsch, fizyk z Uniwersytetu w Oksford, opracował w latach ’80 kompletną teorię działania komputera kwantowego.
Już dziś zbudowano pierwsze kwantowe bramki logiczne, przetwarzające pojedyncze qubity (bity kwantowe), których obliczenia potwierdzają teorię.
Niesamowitą szybkość i jednoczesność obliczeń, da się sensownie wyjaśnić, tylko w oparciu o teorię wielu światów, w których wiele bliźniaczych kopii komputera,
jednocześnie wykonuje wiele rożnych prób obliczeń tego samego zadania, i na koniec, zbiorczy wynik jest do odczytu na każdej z nich.

Doświadczenie Younga.

Na początku XIX wieku, Thomas Young, angielski fizyk – wykonał doświadczenie, które potwierdziło falową naturę światła.
Doświadczenie to polegało na przepuszczeniu światła świecy przez małą dziurkę wyciętą w nieprzeźroczystym materiale,
za którym znajdował się kolejny materiał, tym razem z dwiema małymi dziurkami położonymi blisko siebie.
Następnie znajdował się ekran, na który rzutowane było światło po przejściu przez oba materiały z dziurkami.
Young zamiast dwóch świetlnych punktów (na co wskazywała by logika) ujrzał właśnie wzór interferencyjny.
Jednak 100 lat później, Einstein wyjaśnił zjawisko fotoelektryczne, i od tego czasu wiemy że światło składa się z fotonów.
Co zostało potwierdzone doświadczalnie przez Arthura Holly Comptona w 1923r.

Naukowcy wykonali zmodyfikowaną wersję doświadczenia Younga, w której źródło światła emitowało pojedyncze fotony,
tak że np. co ułamek sekundy, wychodził tylko jeden foton
Pojedyncze fotony były przepuszczane przez podwójną szczelinę, za którą umieszczono materiał światłoczuły.
Po kilku godzinach wynik eksperymentu był już znany.
Na światłoczułym materiale pojawiło się nic innego, jak znany już wzór interferencyjny.
Z czym w takim razie interferuje pojedynczy foton?
W mechanice kwantowej ten efekt jest wyjaśniony jako nakładanie się funkcji falowej, która opisuje stan fotonu.
Ale funkcja falowa jest przecież tylko rozkładem prawdopodobieństwa znalezienia cząstki,
i według interpretacji kopenhaskiej nie istnieje jako coś realnego, z czym mógłby interferować pojedynczy foton.
Przecież zgodnie z założeniami szkoły kopenhaskiej, funkcja falowa ma nieustannie ulegać redukcji do jednego konkretnego stanu kwantowego.
Rzeczywiście, tak to wygląda z poziomu obserwatora, który ma dostęp i obserwuje wynik z jednego tylko wszechświata równoległego (ściślej: z jednej równoległej linii czasowej).
Nie oznacza to jednak, że tak właśnie jest w szerzej pojętej rzeczywistości.

Dopiero po zastosowaniu kwantowej teorii wielu światów, znajdujemy wyjaśnienie tej zmodyfikowanej do pojedynczych fotonów wersji doświadczenia Younga.
Pojedyńczy foton interferuje z całą resztą funkcji falowej, którą stanowią niewidzialne w naszym wszechświecie
fotony, znajdujące się w równoległych wszechświatach, których równoległa obecność i trasy – zgodnie z teorią Everetta –
determinują trasę jaką przemieszcza się foton w naszej linii czasowej, w taki sposób, by zgodnie z rozkładem prawdopodobieństwa przewidzianym przez funkcję falową, chwilowe położenie i pęd pojedynczego fotonu nie były identyczne w dwóch różnych wszechświatach równoległych.
W ten sposób właśnie powstaje znany już wszystkim wzór interferencyjny.

Powyższa interpretację tego doświadczenia, którą ująłem własnymi słowami, opisał David Deutsch, i można o niej przeczytać w jego książce „Struktura rzeczywistości” (The Fabric of Reality).

Kwantowa świadomość

Zastanawialiście się, skąd się biorą treści, obrazy, sceny w Waszych snach?
Skoro mój sen, o którym pisałem na początku, dotyczył przyszłego zdarzenia w rzeczywistym świecie,
To nic nie stoi na przeszkodzie, by uznać, że przynajmniej ta część snów, w których widzimy zupełnie realistyczne sceny
widoki, krajobrazy, miasta, domy, ulice, zdarzenia i ich szczegóły – ma rzeczywiście miejsce w którymś z wielu światów równoległych, postulowanych przez Everetta.
W czasie snu, nasza świadomość może przekraczać granicę dzielącą nas od równoległych linii czasowych, a nasza pamięć może się na pewien czas „podłączyć”
do świadomości którejś z naszych kopii żyjącej w którymś ze swiatów równoległych, i rejestrować przeżycia tego naszego bliźniaka w innej linii czasowej,
tak jakbyśmy to przeżywali my.
Co więcej – w snach dosłownie zespalamy się z naszymi bliźniaczymi kopiami.
W snach odbieramy rzeczywistość za pomocą ich świadomości, a nie naszej.
Oznacza to, że śniąc dany sen – mamy w pamięci przeszłe zdarzenia, emocje, uczucia, wiedzę i umiejętności
naszego bliźniaka w równoległym wszechświecie – a nie nasze.
Dlatego mając na uwadze zwykły (nieświadomy) sen – śnimy go bez wpływu naszej świadomości na przebieg zdarzeń –
decyduje o nich właśnie świadomość tej naszej bliźniaczej kopii.
Czas nie ma tu żadnego znaczenia, możliwe jest połączenie zarówno z przyszłą jak i przeszłą równoległą linią czasową.
I to by tłumaczyło mój sen deja-vu, o którym na początku pisałem…

A jak to jest, że widzimy we śnie jakiś napis, czy liczbę, czytamy go, a potem spoglądamy gdzieś indziej, i znów na ten napis….
ale za drugim razem widzimy coś innego?
Obserwujemy różne światy równoległe, będące takimi samymi, za wyjątkiem treści tego napisu.

Jednak z analizy moich snów wynika, że ludzie, których spotykamy w snach w części przypadków znajdują się również we śnie.
Z tym że prawie zawsze są to niematerialne dusze – świadomości ludzi ze światów równoległych, którym my się śnimy w taki sam sposób, w jaki oni nam.
Jednak we śnie widzimy ich normalnie jako ludzi
Takie wytłumaczenie wynika z analizy moich snów, chociażby z treści niektórych prowadzonych rozmów sennych.

Jak ustaliliśmy, choćby na podstawie doświadczeń śmierci klinicznej, istnienie duszy jest faktem.
Świadomość jest niematerialna i może przebywać poza ciałem.
Świadomość (dusza) w jakiś sposób jednak oddziałuje z materią, sterując ciałem,
zapewne za pomocą jakichś nieznanych jeszcze zjawisk kwantowych, rodzajów splątania kwantowego,
z atomami każdej żywej komórki w naszym materialnym ciele, czyniąc go żywym, ożywiając materię.
Zatem wszystko, co żyje, każde zwierzę i roślina, nawet bakterie – mają duszę.
bez kwantowej świadomości – duszy materia nie może być żywa.
Nie oznacza to że zwierzęta, rośliny, czy tym bardziej bakterie są świadome.
Pisząc o świadomości, mam na myśli ten kwantowy pierwiastek życia, który jest odpowiednikiem w świecie duchowym.
A zatem istnieje dusza, która przetrwa śmierć ciała fizycznego.
To tłumaczy, dlaczego śnią nam się nasi bliscy zmarli, i czasami podają informację, których nie można by uzyskać w inny sposób;
Np. w przypadku zaginięć, czy niewyjaśnionych morderstw, zmarły może się przyśnić i podać szczegóły i okoliczności swojej śmierci,
oraz miejsce w którym leży jego ciało, co może być później potwierdzone w trakcie śledztwa prowadzonego przez policję.
Zdarzają się takie przypadki.

Podobnie działa nasz mózg – jest tylko odbiornikiem bytu duchowego w oparciu o zjawiska kwantowe.
Jest jednak bardzo selektywny, i odbiera (analogicznie do radia) tylko jedną stację radiową (naszą świadomość)
a nie transmisje na wszelkich możliwych częstotliwościach, które znajdą się w jego zasięgu.

Do takiego właśnie wniosku doszedł laureat nagrody Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny, australijski neurofizjolog prof. John Carew Eccles.
Wynik jego naukowych dociekań, znany jako dualistyczny interakcjonizm (dualist-interactionism),
jest właśnie połączeniem duchowej świadomości (duszy) z ciałem człowieka poprzez zjawisko nieoznaczoności kwantowej w mózgu.
John Eccles doszedł do wniosku, że świadomość mieści się w mózgu, ale nie jest jego wytworem,
jest od niego niezależna, i pozostanie nienaruszona po jego śmierci jako duch.

Czasem zdarza się że jest inaczej, czy to z powodu praktyk, zdolności niektórych ludzi, czy też natury ich mózgu.
I w ten sposób media na seansach spirytystycznych pozwalają na czasowe przejęcie kontroli nad swoim ciałem – innym bytom duchowym,
– stąd czasem mówią nieznanymi językami, bądź zmienionym, nienaturalnym głosem.
To samo dotyczy opętanych, czy niekiedy uznanych za „chorych psychicznie”.
Zdarza się tak i bez spirytyzmu.
Są przypadki ludzi, w których jednym ciele, kryje się kilka osobowości
Nazywa się to podwójną osobowością, i polega na tym, że przez jedno ciało, za pośrednictwem mózgu, kontaktuje
się ze światem materialnym kilka świadomości (dusz).
I też tu są przypadki, że ci ludzie np. znają obce języki, których nigdy się nie uczyli, i nie mieli takiej możliwości.
Lunatycy wstają, chodzą, robią różne rzeczy, niekiedy takie, których nigdy by nie zrobili będąc świadomymi.
Nic później po przebudzeniu nie pamiętają.
Po prostu jakiś byt duchowy posługiwał się wówczas ich ciałem.
W dużym uproszczeniu można się posłużyć analogią radia, telewizora – do mózgu.
Widzimy i słyszymy coś w tych urządzeniach, co jednak nie jest w nich samych, a jedynie przez nie odbierane.
Ale gdyby kilka wieków temu, pokazano komuś telewizor czy radio – nie dał by wiary, że to co tam widzi i słyszy,
nie pochodzi z wnętrza tego urządzenia, że to urządzenie nie jest tego źródłem.

Weźmy radio na baterie, zdejmijmy obudowę, tak by był dostęp do płyty z elementami elektronicznymi (od strony lutowania)
Włączmy takie radio, dostrójmy jakąś stację. ok, wszystko gra.
Teraz, gdy zaczniemy dotykać palcem tych lutowań i ścieżek na płycie,
Gdy trafimy na miejsce, gdzie mieści się układ pośredniej częstotliwości i tam dotkniemy,
radio zacznie nam się rozstrajać, będziemy słyszeli kakofonię różnych stacji radiowych,
także zagranicznych, krótkofalowych, które są nawet na innych zakresach fal.
Gdy tylko odejmiemy palec, wszystko wróci do normy; znów będziemy slyszeć tylko naszą pierwotną stację.

Czasem w wyniku wykrycia np. tętniaka, wykonuje się operacje wymagające trepanacji czaszki.
wycina się fragment kości czaszki, by uzyskać dostęp do kory mózgowej.
Pacjent może być wtedy świadomy.
Lekarze robili doświadczenia, stymulując korę mózgową za pomocą elektrod,
przez które przepuszczali niewielki prąd.
Zmieniali w ten sposób stan świadomości pacjentów, pacjenci widzieli rzeczy, postacie, których nikt inny nie widział.
Jednak nie ma możliwości by w ten sposób „dopisać” człowiekowi lub wymazać jakieś wspomnienie,
coś czego ten człowiek nigdy nie przeżył, nie doświadczył.
Co jest jeszcze jednym argumentem, przeciw teorii, jakoby to mózg był źródłem świadomości.
Po odjęciu elektrody – wszystko natychmiast wracało do normy.

Narkotyki, czy wszelkie substancje psychoaktywne, psychodeliczne – właśnie powodują takie rozstrojenie mózgu;
możliwy jest wgląd w inne światy, możliwe jest zakłócone widzenie rzeczy spoza naszej linii czasowej,
Ale niestety też otwiera to mózg dla innych niż nasza świadomość – bytów duchowych, co może mieć złe skutki, o jakich pisałem powyżej.

Znana jest powszechnie substancja psychodeliczna o nazwie dimetylotryptamina, czyli DMT.
Jest ona wytwarzana w minimalnych ilościach w mózgu przez szyszynkę, ale też znajduje się w wielu roślinach
Znanym przez Indian i inne plemiona już od starożytności rytualnym napojem psychodelicznym zawierającym m.in. DMT jest ayahuasca (czyt. ajałaska).
Wiele osób twierdzi, że ta substancja umożliwia wyjście duszy z ciała,
zobaczenie przyszłości czy innych niedostępnych zmysłom zjawisk, np odnalezienie zaginionych osób czy rzeczy.
Morgan Robertson w swojej powieści „Futility” opisał tragedię, będącą zaskakującym podobieństwem do katastrowy Titanica.
Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że powieść została wydana w roku 1898, a więc 14 lat przez słynną katastrofą.
Jak wiadomo, Robertson zmarł na skutek przedawkowania narkotyków.
Prawdopodobnie to właśnie ayahuasca była w jego przypadku przyczyną tego iż miał te prorocze wizje i jak to określił,
kontakt z astralnym współautorem w tworzeniu powieści „Futility”.
Teoria Everetta i wielowymiarowa świadomość przemieszczająca się niepostrzeżenie między równoległymi rzeczywistościami daje wiele możliwości rozwoju wydarzeń,
Chodzi tu o to, że te substancje mają wpływ na pewne zjawiska kwantowe w mózgu (w mikrotubulach) znane jako siły Van der Waalsa.
Zachodzi tu zjawisko podobne do marzeń sennych, polegające na kwantowej teleportacji duchowej świadomości
między mózgami naszych nieskończenie wielu kopii żyjących w równoległych wszechświatach
Ponieważ wszystkie możliwe stany kwantowe się rzeczywiście realizują – czas jako taki nie istnieje,
a jest tylko subiektywną drogą rozwoju i doświadczania świadomości,
nasza jaźń może się dzielić, łączyć, oscylować w tym wielowymiarowym wszechświecie,
stąd dokładne przewidzenie przyszłego zdarzenia przez np. jasnowidzów nie jest możliwe (np numerów lotto, jak by niektórzy chcieli).

Ale wracając do snów – kto decyduje o treści naszych snów, danej nocy, w danej chwili drzemki?
kto sprawia że widzimy akurat takie a nie inne zdarzenie,
spotykamy akurat taką a nie inną osobę i rozmawiamy z nią na określony temat, w akurat takim a nie innym świecie równoległym?

Skoro istnieje dusza, duchy, to znaczy że istnieje też cały świat duchowy, może istnieć wyższy wymiar rzeczywistości, łączący wszystkie te światy równoległe,
w których żyją istoty z materialnym ciałem, mogą żyć w nich doskonalsze od nas istoty duchowe,
które widzą całe to drzewo nazywane multiwszechświatem – jednocześnie.

To one znają naszą przyszłość w różnych liniach czasowych, różne możliwe wersje przyszłych zdarzeń, z naszym udziałem,
to one mogą decydować o treści naszych snów, łącząc nas ze światami równoległymi,
pozwalając niekiedy naszym bliskim zmarłym na kontakt z nami w ważnych sprawach,
a także ostrzegając nas w snach, dając symboliczne wskazówki, lub wyświetlając nam w snach „zwiastuny filmu”
będącego czekającym nas przyszłym wydarzeniem w jakiejś sporej procentowo liczbie przyszłych ścieżek w światach równoległych.
Osobom niewidomym od urodzenia, mogą z jakichś powodów nie być dostarczane wrażenia senne zawierające obrazy.

Mieszkam w domu jednorodzinnym z działką, i od drzwi domu do furtki jest chodnik (wylewka)
i po środku jest wmurowany taki betonowy kwadrat z metalowym okuciem, o boku ok 70cm,
przypomina klapę włazu do studzienki kanalizacyjnej, szamba itp. tylko nie ma żadnych dziurek, i jest masywniejszy i ułożony równo z betonem.
Jak byłem mały, może ze 4-5 lat miałem, to mam w pamięci widok jak dziadek zdjął ten kwadrat betonu,
i była tam wybetonowana jakaś kwadratowa studzienka, o głębokości ok 1,5 – 2m, na jej ścianach wyraźne ślady desek z szalunku,
i lekko pomalowane jakimś rzadkim lepikiem czy smołą.
Później nikt tego więcej nie otwierał, i tak mi w pamięci został tamten widok, byłem przekonany że tak właśnie jest.
A tymczasem niedawno przy okazji małego remontu i poprawek chodnika, wyszła rozmowa i babcia mówi,
że to jest tylko płyta wmurowana w chodnik, i niczego pod spodem nie ma, jest ziemia, i ze tak było od początku.
I faktycznie nie ma, – sprawdziłem wbijając pod kątem metalowy pręt w ziemię – gdy by był beton, to by sie pręt zatrzymał.

Drugi tego typu przypadek miał miejsce w 2003r, gdy szedłem w pielgrzymce (warszawskiej, grupy 17-ste)
Trasa prowadziła przez miejscowość Idzikowice, i szło się ulicą, która była wiaduktem nad torami.
Tam są zakłady remontowe pociągów, i inne tego typu firmy, przebiega centralna magistrala kolejowa (CMK), ale nie w tym rzecz.
Była wtedy ładna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo.
Idąc w grupie, przechodząc tym wiaduktem, po lewej stronie przed takim budynkiem, czy to lokomotywownią,
widziałem kilka (3,4 lub 5) oddzielonych torami peronów, a na każdym z nich typową tabliczkę z nazwą stacji „Idzikowice”.
W ogóle nie zwróciłem na to uwagi, aż do niedawna, gdy przypadkowo się dowiedziałem, że tam żadnych peronów nie ma i nigdy nie było (!)…

Moje wyjaśnienie jest takie:

Zakładam prawdziwość teorii Everetta-Deutscha. (Istnieje stała liczba,
być może nieskończenie wiele równoległych wszechświatów, w których są te same prawa przyrody).
Nasza duchowa świadomość płynnie i niezauważalnie przez cały czas przełącza się pomiędzy tymi światami,
ale tylko takimi, w których różnice polegają tylko na nieokreślonych subtelnych zmianach.
(np. pogoda, przyroda, ludzi jakich po drodze spotykamy, a także ich nastrój w stosunku do nas, itp.)
Natomiast wszystkie zapisane w naszej pamięci ustalone dane – są wspólne dla tych swiatów.
(np. wygląd naszego domu, pokoju, miasta, budynki, drzewa, ludzie których znamy, to co mamy zapisane w zeszycie, na komputerze itp.)
Jeśli jesteśmy bardziej rozwinięci duchowo, życzliwiej nastawieni do ludzi, przyrody
– trafiamy do tych lepszych światów, w których czujemy spokój, harmonię, albo jest np ładniejsza pogoda, życzliwsi ludzie.
W naszych snach – też to ma miejsce, z tym że tam przełączani jesteśmy pomiędzy różniącymi się od siebie rzeczywistościami.
Całą wędrówką naszej świadomości kierują istoty astralne.
Wygląda to dla nas tak właśnie jak twierdzą fizycy kwantowi, że świadomość tworzy rzeczywistość.
Większość z nas nie zauważa tego, i przyjmuje po prostu jako upływ czasu w jednym wszechświecie.
Jednak to co napisałem powyżej – 100% się zgadza z teorią kwantową, z doświadczeniem Aspecta,
kwantową teorią świadomości Penrose’a i Hameroff’a – oraz – z moimi odczuciami.
Wszystko odbywa się na zasadzie teleportacji stanów kwantowych wewnątrz mikrotubul.
pomiędzy (jak już wiemy – będącymi kwantowymi interakcyjnymi odbiornikami) mózgami naszych bliźniaczych kopii w tych równoległych światach.
W strukturach nano, jakimi są mikrotubule, stany kwantowe nie wykazują już cech chaosu – nawet w wysokich temperaturach,
Ale są właśnie nieustannie modulowane przez duchową świadomość człowieka.
Dzięki takiemu rozwiązaniu, możliwa jest koherencja i teleportacja stanów kwantowych, co w praktyce oznacza teleportację naszej świadomości.

W tym miejscu należy wspomnieć o możliwości podróży w czasie. Zarówno w przyszłość jak i w przeszłość
I to bez paradoksu dziadka, a także skoków czasowych bez wehikułów czasu, na zasadzie tego przełączania świadomości.

Wiecie czym jest UFO? otóż są to pojazdy podróżników w czasie, przybysze z przyszłości, nasi potomkowie.
Przybywają oni do naszych czasów, by obserwować na żywo ważne wydarzenia historyczne.
Pojawiają się zawsze, gdy na świecie dzieje się coś spektakularnego, co przechodzi na trwałe do kart historii.
Zgodnie z teorią Everetta – funkcja falowa nie ulega redukcji.
Wszystkie możliwe jej stany kwantowe realizują się w równoległych wszechświatach.
Nie ma paradoksu dziadka ani kota Schrodingera.
Istnieje nieznana współczesnej nauce możliwość teleportacji stanów kwantowych materii pomiędzy tymi światami, co jest równoważne podróży w czasie.
Ludzie nazywają to materializacją i dematerializacją, pojawianiem się znikąd i znikaniem.
Człowiek po śmierci ciała jako duch, może dowolnie przemieszczać się w czasie,
a także wrócić do dowolnego momentu ze swojej przeszłości w swoim życiu i zobaczyć zdarzenie jeszcze raz.
Na tej właśnie zasadzie polega nawigacja pojazdów UFO, dzięki temu są w stanie trafić w odpowiednie miejsce w odpowiednim wszechświecie i czasie.

Dzięki materializacji mogą to czego nie może duch; np. pobrać próbki, dokonać rejestracji obrazu, dźwięku pomiarów itp. W przyszłości gdy nauka oficjalnie dowiedzie istnienia ducha i życia po śmierci
– dzięki tej wiedzy granice między tymi światami staną się cieńsze i łatwiejsze do przekraczania.

Przede wszystkim przeczytajcie w Biblii Księgę Ezechiela.

Świadomość może być niekiedy przełączana pomiędzy nieznacznie różniącymi się światami,
W momencie, kiedy to ma miejsce ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, a dopiero jakiś czas po fakcie.
– na co by wskazywało to moje doświadczenie z brakiem studzienki widzianej w dzieciństwie, i później – peronów z tabliczkami.

To wyczerpująco wyjaśniało by zarówno realistyczne jak i symboliczne sny prorocze ludzi.

Tutaj możemy wreszcie spróbować wyjaśnić czym jest tzw. przeczucie czy intuicja.

Być może jesteśmy ostrzegani w podobny sposób na jawie,
albo w jakiś sposób odbieramy silne emocje naszych bliźniaczych kopii z równoległych ścieżek,
którym w wyniku decyzji objętej przeczuciem stało się coś dobrego lub złego.

Bliska nam zmarła osoba, miała wgląd do funkcji falowej przyszłości
(wszelkich możliwych rozwiązań zdarzeń z naszym udziałem),
i mogła nas zawczasu ostrzec dając znak, który odbieramy jako przeczucie, intuicję.

W ten sposób mogą istnieć w naszej świadomości wszelkie nieuzasadnione lęki i fobie przed określonymi rzeczami i sytuacjami.
Któremuś z naszych bliźniaków w równoległej linii czasowej,
przydarzyło się coś złego i było związane z daną rzeczą, sytuacją, okolicznością,
i na zasadzie przeczucia lub jakiegoś zapomnianego snu – przeniknęło do naszej świadomości.

Teoria superstrun przewiduje istnienie wibrujących cząstek o rozmiarach zbliżonych do długości Plancka (około 10^-35m).
A więc nieporównywalnie mniejszych od atomów, nukleonów i tworzących ich kwarków.
Może to być podstawowy budulec multiwszechświata.
Tam właśnie może być świadomość, duch, która dzięki tak małym rozmiarom jest wszystko przenikać.
Postuluje się też istnienie nieco większych mikrotuneli czasoprzestrzennych, ale też w okolicach długości Plancka.
Być może są to tunele łączące równoległe wszechświaty zarówno materialne jak i duchowe z naszym.
Możliwe, że są to właśnie te tunele, które widzieli ludzie będący w stanie śmierci klinicznej.
Możliwe też, że w czasie snu, poprzez takie mikrotunele, nasza świadomość ma wgląd w równoległe wszechświaty.

Niestety, nie wszystkie byty duchowe są szlachetne.
Dręczenia, opętania, koszmary senne, to przykłady ich działań.
I psychiatrzy diagnozują chorobę psychiczną, nie wiedząc z czym tak na prawdę mają doczynienia,
bo nie znają prawdziwej natury świadomości.

Nie wolno wywoływać duchów, uprawiać czarów,wróżb, stosować
różdżek, wahadełek, i wszelkich podobnych rzeczy.
Nie rozumiem czemu tyle ludzi czyta horoskopy, czy korzysta z usług wróżek.
Tak, duch może coś powiedzieć o przyszłości, czy osobie, która szuka takich informacji.
Miejcie jednak świadomość że są to złe duchy.
Takie informacje nie przyniosą Wam szczęścia.

Zabrania tego Biblia, i takie też jest moje zdanie.

Jeśli coś z przyszłości będzie miało Wam być objawione, to tak się stanie bez Waszej ingerencji,
czy to w postaci snu, czy też przeczucia, intuicji.

Jednak właśnie tam, w tym najwyższym wymiarze, ponad multiwszechświatem, bądź jeszcze wyżej,
bo nie wiemy jaka jest liczba takich wymiarów i multiwszechświatów,
Badając otaczającą nas rzeczywistość, wciąż odkrywamy, że to co dotychczas uważalismy za całość,
okazuje się tylko maleńką cząstką czegoś znacznie większego

– powinna być jedna wszechobecna świadomość, siła sprawcza która przenika wszystko, co istnieje,
i widzi całe swoje dzieło stworzenia,
we wszystkich jego czasach i wymiarach jednocześnie.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by nazwać tę świadomość Bogiem.

Mam wrażenie, że to właśnie ostateczne, wobec niezbitych dowodów,
naukowe potwierdzenie duchowego świata, duchowej świadomości wraz z niezliczonymi równoległymi wszechświatami.
– będzie największym odkryciem naukowym w historii ludzkości.
Odkryciem, które powinno zostać dokonane już niedługo, wcześniej aniżeli odkrycie za pomocą radioteleskopów przez program SETI
inteligentnego życia pozaziemskiego, cywilizacji zamieszkujących pozasłoneczne planety.

Budowane są coraz potężniejsze akceleratory cząstek, takie jak Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) w CERN.
Stosuje się coraz większe energie zderzeń, rozbijając cząstki na coraz mniejsze, o coraz to większej energii wiązania.
Naukowcy próbują znaleźć przewidzianą przez Model Standardowy cząstkę, która nadaje materii masę, zwaną bozonem Higgsa, będącą cząstką pola Higgsa.

Jaki będzie wtedy świat, jak i czy zmienią się ludzie?
Czy nadal będą zabijać zwierzęta, wiedząc już na pewno, że wszystkie one mają duszę?
Trudno mi sobie teraz to wszystko wyobrazić…

Przedstawię Wam analogię teorii miejsca Ziemi w Układzie Słonecznym, do teorii świadomości.

Wiek XV – XVI Powszechnie w świecie przyjmuje się teorię geocentryczną,
jednak jest Kopernik, Galileusz, którzy twierdzą, że Ziemia jest kulą,
jedną z planet, trzecią w kolejności i krąży wraz z nimi wokół Słońca.
Za tą „herezję” omal nie zostali spaleni na stosie przez inkwizycję.
Był też Giordano Bruno, który twierdził ponadto że Słońce jest tylko jedną z niezliczonych gwiazd,
że wszechświat jest ogromny, że wszędzie obowiązują te same prawa, że wokół innych gwiazd krążą planety,
które podobnie jak Ziemia – są zamieszkałe przez istoty rozumne.
Ten wizjoner za tak absurdalne herezje – został spalony na stosie.

XX i początek XXI w. – Powszechnie w świecie naukowym przyjmuje się teorię, że to mózg jest źródłem świadomości.
jednak jest Eccles, Penrose i Hameroff, którzy twierdzą, że świadomość jest duchowa,
i łączy się z mózgiem za pomocą zjawisk kwantowych, w ten sposób ożywiając ciało.
Dziś nie pali się już ludzi na stosach, jednak w świecie naukowym ich teoria nie ma poparcia.
Był też Hugh Everett III, który twierdził że funkcja falowa nie ulega redukcji,
że wszystkie możliwe jej stany są rzeczywiste i zachodzące, że gęstość prawdopodobieństwa funkcji falowej,
odpowiada gęstości wszechświatów równoległych w których jej poszczególne stany kwantowe się realizują,
że liczba tych wszechświatów może być nieskończona,
i że wszystko co jest możliwe – ma na 100% miejsce gdzieś w multiwszechświecie.
Te „herezje” tylko niewielka część naukowców traktuje poważnie, i to dopiero od bardzo niedawna.
Dla przytłaczającej większości ludzi jest to czyste science-fiction.

W obu przypadkach była jakaś część ludzi, która wierzyła w obie teorie, jednak stanowili mniejszość,
a przynajmniej nie byli w stanie przekonać ogółu do nowatorskich teorii.

W pierwszym przypadku wszystko okazało się prawdziwe.
(życia na innych planetach nie możemy odkryć tylko z powodu niewyobrażalnych odległości do gwiazd i galaktyk)

Naprawdę wierzycie, że w drugim przypadku nie będzie dokładnie tak samo?

Wreszcie przedstawię Wam najlepszą analogię jaka tylko mi przyszła na myśl,
jeśli chodzi o porównanie do czegoś powszechnie znanego,
relacji: świadomość(dusza) – mózg – ciało.

Każdy z Was zapewne miał w ręku telefon komórkowy.
Większość z Was wie, że znajduje się w nim karta SIM, do której przypisany jest numer.
Natomiast wszystko co jest z tą kartą SIM (numerem) związane, a więc:
rachunek, stan konta, dane właściciela, usługi, taryfy,poczta głosowa, nagrane powitanie i wiadomości, itp.
– znajduje się u operatora na centrali.
Gdy przełożymy kartę SIM do innego telefonu – tym samym nadamy mu numer przypisany do tej karty SIM.

Załóżmy że istnieje tylko jeden jedyny operator komórkowy, i ma absolutnie wszędzie 100% zasięg.
Telefonów są miliardy, ale każda karta SIM ma swój unikalny kod,
dzięki czemu łącząc się z centralą poprzez niewidzialne fale radiowe
– jest unikalna, i zawsze loguje się tylko pod własnym numerem – numery i karty SIM nie mieszają się.

Gdy włączamy telefon – loguje się on do sieci,
i reprezentuje numer, z którym mozna sie kontaktowac przez tenże telefon.
Załóżmy, że telefon ani karta SIM nie zawierają pamięci – wszystkie kontakty, SMS,y i inne dane –
są zapisane na centrali w pamięci należącej do operatora, w katalogu opisanym tymże numerem.
Załóżmy też, że uszkodzona karta SIM, może powodować że telefon będzie odbierał i przetwarzał zakłócone dane z innych,
nieznanych numerów, a także będzie podatny na wpływ hakerów – a więc nie będzie działał normalnie.
Zniszczenie telefonu i karty SIM – nie powoduje zniszczenia i utraty numeru i danych na centrali.
Numer i wszystko co z nim związane – pozostaje nienaruszony i jest własnością i cząstką operatora.
W przypadku odbudowania/naprawienia uszkodzonego telefonu lub/i karty SIM
– numer będzię funkcjonował tak samo jak poprzednio – wszystkie przypisane mu dane (pamięć) – zostały zachowane.
Nadal będzią mogły zadzwonić (kontaktować się z nim) osoby które go znają, jak i będzie się prezentował tym, do których dzwonimy.
Wszystkie numery są jednością, bowiem znajdują się na jednej pamięci, są ze sobą w ten sposób połączone, i są częścią operatora.

I teraz najważniejsze:

Ludzkie ciało – to telefon komórkowy.
Mózg – to karta SIM
Dusza(świadomość,osobowość) – to numer na centrali i wszystko co jest z nim związane.

Operatorem sieci – jest Bóg.
Wiecej: http://www.eioba.pl/a/2zh0/swiadomosc-to-nie-mozg#ixzz1zXFmkU7V

Lekcja 7 Szczęście – ciąg dalszy na temat Oświecenia

Przytoczę tu fragment maila jaki wysłałem do jednej z osób mi bliskich – na temat oświecenia. Człowiek z Adyashanti.org jest w pełni wiarygodny w swoim wywodzie na temat oświecenia chociaż momentami ten wywód jest nieprecyzyjny – ale trudno żeby było inaczej – każdy czuje to inaczej.

http://www.youtube.com/watch?v=1f5q4ngLVk4

Ja powiedziałbym, że jest wiele stopni oświecenia – od pierwszego małego oświecenia przez małe “o” do ostatniego “O”. To jest droga, która trwa – tak jak on mówi – z każdym Ach! – rozpuszcza się nasze EGO.

Oto fragment mojego maila:
“…mam za sobą długą drogę a oświecenie osiągnąłem w 1984 roku i wciąż się rozwijam. Oświecenie ma różne stopnie, to pierwsze wcale człowieka nie uspokaja i nie “banuje’ jego ambicji – EGO wciąż dominuje i dobrze – tak ma być, ego daje napęd, ale tylko dotąd dokąd ten napęd jest skuteczny. Przychodzi moment, że wiesz, że to nie żadna “brednia” ani chciejstwo – Bo CHCIEĆ oznacza naprawdę MÓC, a MÓC oznacza że to ROBISZ. To DOTYCZY wszystkiego czego NAPRAWDĘ NAJGŁĘBIEJ Chcesz. (Czasami ludzie nie wiedzą tak naprawdę czego chcą) –

Po osiągnięciu tego poziomu, kiedy to już jest Jasne i Oczywiste ego przestaje być napędem. Moje Ego już w tej chwili nie ma żadnego znaczenia, ale do tego rodzaju Oświecenie – przez duże “O” minęło kolejnych 20 lat. …

…Przed tobą, przed innymi młodymi… – przed wami wielka Przyszłość…

…Ruszaj śmiało naprzód ze swoimi pomysłami ….

… Dzieci – także Nasze dzieci, bo są takie, tego potrzebują i czekają, a my jesteśmy po to żeby DAWAĆ. A co im Damy oddadzą nam z całego serca po Stokroć w przyszłości – choćby w formie radości z jaką będziemy patrzeć na ich życie, działanie i rozwój. Wyobraź sobie jak to wspaniale działa, że się ich do niczego nie zmusza – one nie mogą się doczekać, aż będą mogły same działać, aż wreszcie będą dorosłe i na serio będą mogły realizować swój Światopogląd i Swoją Świadomość Boga/Bogów i stać się przekazicielami Wiedy. Jedna rozmowa miedzy Dziećmi, której wysłuchałem starczy mi za całą Sławę Maluczkich jaką czerpią oni z TV i kolorowej prasy, która Ocha i Acha nad ich Ego.

I bez żadnych kompleksów – popatrz: Wiśniewski-Snerg ani nie śnił, że jego SNY i WIZJE są tak ważne dla świata – popełnił samobójstwo – to inna zupełnie bajka, widać tak musiało to wszystko eksplodować w Nim i jego Misja się skończyła. Ile umysłów to poruszyło dzięki “kradzieży” Wachowskich, dzięki temu, że Szukalski przygotował pod to wszystko grunt w Hollywood tak dawno temu, dzięki temu że niańczył Di Caprio – Bez Wiśniewskiego Snerga nie uruchomiliby swojej wyobraźni fizycy teoretyczni, którzy teraz dają nam poprzez “dziwne źródła internetowe” ten tekst pod linkiem poniżej.

To nie żart, że Przemiana wiąże się ze Ślężą i że się już dokonała i to nie żart, że Polska jest Ośrodkiem Ogólnoziemskiej Przemiany, że stąd na świat rozlało się coś “złego” w 1989 roku…. coś co teraz przewraca Świat do góry nogami.

Dużo by pisać o tym ….

http://www.eioba.pl/a/2zh0/swiadomosc-to-nie-mozg
….”

Dlaczego przytaczam ten mail. Byście nie odnieśli wrażenia, że wasze Ego jest szkodliwe – Ego pełni swoją rolę napędową chociaż faktycznie wykrzywia świat. Poruszamy się jednak pomiędzy masą nieświadomych ludzi/istot, sami zyskujemy etapami świadomość i oświecenie. Duże Oświecenie to rewolucja, całkowita zmiana, skok w inny świat – Oświecenia nie wolno traktować jako celu samego w sobie – to uważam za istotną różnicę między Wiarą Przyrody a buddyzmem. Nie chodzi o to żebyśmy się wszyscy stali Nauczycielami czy Świętymi – a tym grozi pojęcie Oświecenia jako celu samego w sobie – co ma miejsce często w buddyzmie. Chodzi o to by nasza świadomość pozwoliła nam realizować się w harmonii z Wszechświatem i Matką Ziemią. Na każdym etapie oświecenia/nieświadomości mamy właściwy napęd – kiedy EGO się wyczerpie zniknie, ale wtedy możemy “porozrywać” ważne więzi z osobami mniej świadomymi. To także jest efekt ukryty działania wciąż EGO i miejsce niebezpieczne tego procesu. Musimy iść z całym naszym otoczeniem, ze wszystkimi istotami z którymi mamy związki. Fajnie jest zamknąć się w klasztorze i brać od innych “co łaska” – ale my to znamy i buddyści wierzący w Indiach też to znają czy w Tybecie – to pasożytnictwo nie jest prawdziwym OŚWIECENIEM – Oświecenie to życie i działanie w miejscu i czasie, który został nam przeznaczony na Ziemi – to na pewno nie oderwanie się i zerwanie więzi i pogrążenie w rozmyślaniach i nabywaniu wiedzy. Kto ma smykałkę do stolarki niech robi super meble nowoczesne – holistyczne a nie jak Jezus z Nazaretu wstępuje w wody Jordanu i naucza i medytuje na pustyni a potem się publicznie krzyżuje. To różnica między nami Rodzimowiercami a chrześcijaństwem – tu różnic oczywistych jest więcej, bo ta religia jest oderwana od Wiary Przyrody (czego najpierw dokonał częściowo zoroastryzm ze swoim błędnym podejściem do idei Dobra i Zła czyli z dualizmem – o którym człowiek na filmie właśnie mówi – to ten dualizm on ma na myśli – nie in-yang które tworzą jedność i pełnię i dopełniają się – Lecz tzw – przeciwieństwa). Buddyzm jest natomiast egotycznym rozwinięciem Wiary Przyrody skupionym na osiągnięciu osobistego wyłącznie Oświecenia i Nirwany. To jest ostatnia pułapka EGO – ja i tylko ja – ja się uświęcam, oświecam i ja połączę się z bogiem – a co z Matką Ziemią? A co mnie to obchodzi???!!!

Masz smykałkę do polityki – uzyskaj stan Oświecenia i rób politykę na pożytek Matki i wszystkich istot żyjących, bo one po twoim oświeceniu tutaj zostaną, a nie tylko ty się liczysz!

Myślimy: Być może jakiś jeden klasztor – Rozmyślalnia i Nabywalnia Wiedzy może byłby sensowny – ale to jest pozór, z którego właśnie MY Nosiciele Wiary Przyrody powinniśmy się uwolnić – nie potrzeba ZIEMI nowych osób, które “Wiedzą” żyjąc w oderwaniu od toczącego się dookoła Życia i nie potrzeba Ludziom “Wiedzących”, którzy staną się pośrednikami. Oświecamy się bezpośrednio czerpiąc ze Źródła Źródeł, a czynimy to po to by BYĆ w Harmonii po słowiańsku w ŁADZie i Ładności-Ułożoności połączonej z Pięknością, czynimy to by działać w sposób doskonały we współbrzmieniu – by nadal żyć – żyć inaczej – w Ładzie, a nie w dotychczasowym Przeplącie (Chaosie), plącie – nieładzie – naszym celem jest więc Zmieniać Świat, zmieniać otoczenie. Po to nabywaliśmy umiejętności w czymś przez lata, aby je spożytkować teraz w Ładzie z Matką i Ojcem (Ziemią i Światłem Świata).

Kiedy napęd ego ustaje rozwój się nie kończy, pojawia się coraz szersza i holistyczna wiedza, a obszar wiedzy jest oczywiście nieskończony – sens ma wzięcie jej części i zastosowanie w tym co najlepiej potrafimy robić – czego się nauczyliśmy i co nam dawało satysfakcję – chyba, że się okaże, iż robiliśmy coś co było kompletnie nonsensowne – tak też może chyba być, ale tego nie potwierdzę już bo nie było to udziałem mojego doświadczenia.

pozdrawiam Was Wszystkich – także tych którzy teraz kręcą z niedowierzaniem głową i tych którzy stukają się palcem w czółko i kiwają z politowaniem głowami – chociaż sądzę, że tych ostatnich jest tutaj bardzo mało. Oni też muszą pracować nad sobą i się rozwijać, więc nie oceniajmy ich – nikogo nie oceniajmy pochopnie, ale patrzmy uważnie, Widźmy, i na podstawie tego co widzimy podejmujmy DZIAŁANIE, które – jak mawiał JP II “Zmieni tę Ziemię” – nie obawiam się go tu cytować i Wy też weźcie z Niego to co nam dał – Poczucie Siły, Pewność i Uwielbienie Przyrody – to naprawdę najbardziej pogański papież jaki chodził po Ziemi i przez to tak wielu ludzi rozwinęło swoją Świadomość – teraz oni pójdą dalej – wyzwolą się z pośrednictwa klechów, którzy nie zrozumieli nawet ułamka tej Lekcji jaką był jego pobyt na Ziemi i jego obecność w Kościele.

https://picasaweb.google.com/104375611327815743405/AdyashantiOswieconeEgo#5732818246962878354

Więc “Zmieniajmy tę Ziemię”

Spełniajmy się – ale nie tak jak on to powiedział lub tak jak to zrozumieli Maluczcy Polacy – Zmieniajmy ZIEMIĘ – Całą Ziemię. Mamy na to siłę – to pokazał Szukalski, Chodakowski, Snerg, Wachowscy – ta akcja jest dowodem żywym dla wszystkich niedowiarków

Pisałem wam nie raz o Skołcznace i pogańskim ołtarzu Matki Boskiej (Matki Ziemi i Lasu i Wody) – który tam swoi. Tam nikt z katolików się nie modlił prawie nigdy. W ostatnia niedzielę modliliśmy się/medytowaliśmy na tym wzgórzu, potem zawsze odwiedzamy ten ołtarz, bo jest jak wyjęty z Indii i tak pogański jak mało który z tymi flagami Polski i Krakowa i z wstęgami idącymi od głowy Matki do stóp ołtarza jak promienie niebiańskie – w całej tęczy poświęconej wszystkim bogom/energiom – wszystkich długości fali czyli koloru. Teraz było tam około 30 osób bez księdza i mszy – osób nie związanych ze sobą, które się modliły – To ludzie, którzy zmienili swój stan duchowy – Nie chcieli pośrednika i rytuału ani oderwania od Ziemi przez izolację w kamiennym bunkrze – zrozumieli, że prawdziwa Świątynia Światła jest tysiąc,  milion razy piękniejszą, niż te budowle Maluczkich. Przyjechali tam by sami skontaktować się z owymi energiami/bogami – zawdzięczają to lekcji JP II – bez wątpienia – i odrywają się od pośrednictwa bonzów Kościoła, którzy nie rozumieją co się dookoła nich zmieniło.

Jeszcze jedna uwaga – nie lubię kiedy ludzie zamiast przedstawić swoją myśl na piśmie mówią ją do kamery (niektórym tak jest łatwiej – oni lubią dużo mówić – ja nie) Ale tam nie da się cofnąć nic co się powiedziało – brak w tym namysłu i często pojawia się kodystyczny “brud” “zabrudzona szyba słów” – słowa nietrafione, niepotrzebne, przegadanie. Oglądając filmy realizowane na żywo pamiętajmy o tej brudnej szybie.

Szczęście Wspólnoty, czyli Nie podzielam pesymistycznej wizji losu Polaków i Polski

Wykład Adyashanti doskonały, To wszystko nie jest odkryciem nowym – ta wiedza ma setki lat.

Teraz przyszedł czas poważnego wzrostu Świadomości Ludzi – Eksplozja Samoświadomości – przyczynił się do tego banalny wynalazek – Internet.

Myślę, że ci którzy go najpierw trzymali przez 30 lat na użytek wojska, nie wiedzieli do końca co robią oddając Cywilom ten patent.

Gdyby jakikolwiek rząd na świecie wiedział że Internet doprowadzi pośrednio do upadku Starego Porządku Świata to zakopałby to narzędzie/wynalazek – głęboko pod Ziemią. Jeśli Niemcy mieli jakąś wiedzę na temat innych rzeczy (niż internet i V2/V3 i energia jądrowa) – poprzez Teslę i innych, to sądzę że zakopali ją właśnie głęboko pod Ziemią , może i pod Ślężą, czy w Górach Sowiego – z czego “racjonaliści” i mądrale uniwersyteccy śmieją się oczywiście do rozpuku, jako z teorii spiskowej. Tak samo Uczeni Teologowie – Mędrkowie Uniwersyteccy śmiali się i pukali w czoło kiedy im Kopernik mówił, że Ziemia nie jest płaska, a Słońce jest Pępkiem Naszego Świata wokół którego wszystko się kręci z prędkością, 1000 razy większą niż bieg konia.

Kto praktykuje jogę czy zen powinien to wiedzieć, a uczono tego przecież u nas jeszcze przed II Wojną np. w Szczepie Rogate Serce (wuj mojej żony Władysław Olszowski – dzisiaj lat 95). Tę wiedzę mieli teozofowie, Roerich, Bławatska i inni. Mieli ją i Niemcy – Steiner i inni, miał ją Trentowski i masoni, mieli ją okultyści. I co z tego?

Teraz do tej wiedzy mają dostęp wszyscy – każdy – każdy ma to u siebie w domu. To przecież tylko malutki wycinek olbrzymiej wiedzy duchowej jaka się rozlewa z Internetu i wiedzy ogólnej na każdy temat. To lawina informatyczna i informacyjna – lawa wiedzy, która wymknęła się dotychczasowej reglamentacji i trafiła “pod strzechy”. To jeszcze tysiące innych implikacji wynalazku Internetu o których długo by pisać – choćby natychmiastowa informacja z pierwszej ręki z miejsca wydarzenia – prawdziwa informacja, nie zmanipulowana. Jeśli tworzymy grupę, jeśli sprawdziliśmy się w działaniach i kontakcie i coś się wydarza w Ekwadorze lub na Islandii, a mamy tam osobę, która to widziała uczestniczyła i wie o czym mówi – to mamy nie propagandową papkę z TV w sosie jakiejś opcji politycznej tylko prawdziwą użyteczną wiedzę z pierwszej ręki – do natychmiastowego użycia. Tak się składa że my już mamy takie osoby w Ekwadorze i na Islandii i w RPA, w USA, nie mówiąc o tysiącu miast Polski. Wiadomości TVP czy TVN – nie są nam potrzebne, na dodatek Internet szybko te propagandowe brednie weryfikuje i demaskuje. To wielka zmiana dla każdego rządu – rząd musi się liczyć z prawdziwą informacją a nie liczyć na sukces swojej propagandy. Kiedy sprawa jest istotna i dotyka wielu osób dzieje się to co stało się z ACTA. ta walka będzie trwać nadal – uczymy się Nowej Świadomości.

To samo rozciąga się na Odkrycia Duchowości i budowanie samoświadomości – tym rządził kler i wiara i uniwersytety. – To się skończyło.

Zwracam tu szczególną uwagę na tę część jego wypowiedzi, która dotyczy tego kim jesteśmy – jak postrzegamy świat. Właśnie to napisałem powyżej i to on powiedział – My – Ty, Ja, Ona – jako Świadomość nie jesteśmy związani z OSOBĄ która jest naszym Ciałem. Jesteśmy zbiornikiem wyobrażeń, które formują się w nas w kontakcie z innymi Świadomościami Osobowymi i Świadomością Nadrzędną – Światłem Świata (nazywajcie to jak chcecie – Kosmosem, Rzeczywistością, matrixem).

Użyjmy tej wiedzy głębokiej, tej Nowej Naszej Świadomości Zbiorowej do naszych celów – Zmieniajmy Świat w Naszym Duchu – Spowodujmy Wielką Przemianę – niech Wiara Przyrody zapanuje nad Światem i niech króluje jej Polska jako OŚ-RODEK Duchowej Przemiany!

To ani patos nadmierny, ani chciejstwo, ani głupota i mrzonka – To się dzieje – A im więcej Oświeconych i Świadomych osób włączy się w ten proces formowania Rzeczywistości w myśl naszych założeń tym szybciej i łatwiej spełniony zostanie cel. Cały Świat jest naszą Ojczyzną! Polska jest tam gdzie są Polacy – mamy jedną kulturę i tradycję i język – to jest nowocześnie rozumiany naród Polski. Będzie tym większy im więcej osób włączy się w naszą odnowioną scytyjsko-sarmacką korzenną kulturę i w świadomość dziejową sięgającą 10.000 lat przed naszą erą. Łączy nas język, dzieje, tradycja sarmacka, wiara przyrody – a więc i szacunek dla Matki Ziemi i ekologia to już jest ideologia i ruch społeczny – ruch niekontrolowany – ruch bez zarządu – takim ruchem był hippizm – to była rewolucja duchowa a nie ustrojowa – i ta teraz jest rewolucją duchową – to nowe pojmowanie Świata i miejsca Człowieka w tym świecie. Tak jak hippizm był nie do pokonania dla molocha totalitarnego państwa z całym jego aparatem przemocy – tak obecna Duchowa Rewolucja – jest nie do zwyciężenia dla tegoż aparatu przemocy – któregokolwiek realnie istniejącego państwa. Stąd w Chinach Internet jest pod kontrolą CENZURY – bo gdyby nie był,  już byłaby tam rewolucja. Dlatego chcą nam odebrać Internet – To jest jądro obecnej Wojny Właścicieli Świata – którzy zrozumieli jaki popełniono błąd dając “ludowi ” (niewolnikom) – to narzędzie.

Ten człowiek mówi rzeczy doskonałe – Rewolucja Duchowa w nas samych jest Podstawą Zmiany jaka zachodzi na Świecie – Polska jest w centrum tej zmiany.

Warto mieć dzieci – Państwo Młodzi! Bo Wasze dzieci będą żyć o wiele lepiej niż my Tutaj i Teraz, a ich dzieci będą już żyły w całkowicie innym Czystym Świecie – w Świetle Światła.

Nie lękajcie się o Polskę i Polaków ani o Królestwo SIS – to jest część Wiecznego Porządku, a nie część czyjejś Chwili i Chwilowej Chwały czy też chwilowego sukcesu, który rychło okazuje się porażką – jak w wypadku niezwyciężonej Armii Czerwonej i Nieśmiertelnej Ideologii Komunizmu czy paplania furhera i inwazji padalców z jego zagonów SS i Gestapo.

Popatrzmy jak to się toczy – gość który UKRADŁ i chciał splamić świastykę – Światło Świata (obojętne z jakich ideowych czy ukrytych powodów to czynił – ręka w rękę z Kościołem Chrześcijan i Żydów czy nie) jest najbardziej pogardzaną istotą Wszechczasów, do tego stopnia pogardzaną przez Ludzi Świadomych, że nie chcą oni wymawiać nawet tego imienia. Głupole robią prawo które zakazuje rozpowszechniania jego idei – wręcz odwrotnie należałoby tego uczyć w szkołach żeby pokazać czym jest Obłęd – coś przeciwnego Oświeceniu i do czego obłęd wcielony w życie może doprowadzić.

OBŁĘD – to supersłowo z głębią sensu w przeciwieństwie do kretyńskiego terminu para-noia, choć to oznacza napęd (parcie) ku samozagładzie ku NOJi-Nyji-Nicości oraz (zagładę duszy, bo duch = para, eter, dech). O-Błęd – Opętanie Błędem – błędną ideą i błędnym rozpoznawaniem świata, a przez to Obłędna Świadomość, czyli po prostu zbłądzona osoba, zabłąkana w sobie i w drodze do celu.

Słowiańscy Bogowie Szczęścia – Bogowie Sporu (sporzenia, przysparzania)

Identyfikowanie Welesa z Wołosem jest błędem wziętym z zapisek chrześcijańskich klechów, którzy te postacie łączą.

Weles jest Pasterzem Dusz a Wołos-Włochaty ziemskich Stad – to Mała Emanacja Sporu – Bogactwa. Przysięga na bydło jest oczywista kiedy się zrozumie jaką ono miało wartość zawsze i teraz też ma. Weles to miano od Weli tak jak i Wa-Wel – jest Wejściem w Wel – to przez jaskinię schodziło się w Zaświaty i następnie przepływało rzekę (wyjście z jaskini Smoka pod wawelem o czym mało kto wie – przy wysokich stanach wody – jest pod wodą – nie ma innego wyjścia). takie jaskinie jak ta uświęcały szamanów – przebywali w nich miesiącami i wychodzili jako Nowonarodzeni – nic dziwnego jak sobie człowiek zafunduje taki stan odmiany świadomości. Wel – Wielki – Welowie to nie Nawiowie-Dusze z Nawi Weli lecz Welanie – Wielcy – czyli Bogowie. W emanacji tynu Sporu – Powodzenia, Bogactwa – jest miejsce puste – kto miąłby być opiekunem Bydła i jego mnożności lepszym niż Wołos? To dla mnie oczywistość, ale wciąż od logiki Wiary Przyrody – czyli logiki Sił Natury – wszechświata mocniej wierzymy zapiskom mnicha który nie rozumiał wiary którą opisuje i plątało mu się wszystko ze wszystkim. Nasza Wiara jest żywa i ma być żywa więc nie ulegajmy etnografii ani mnichom – oprzyjmy się na Świadomości i Logice Wszechświata – jego Budowy. Siły Sporu to siły mnożności – powodzenia każdego przedsięwzięcia. Może dziękując Wołosowi i innym Sporom należało też pamiętać że warto być wdzięcznym Welesowi , że nas z tego Świata nie zabrał w trakcie polowania, przegonu bydła, innych prac, ale on na pewno nie jest Panem Bydła – Tylko Pasterzem Dusz w Zaświatach – bo wszystkie Nawie są Jego – czyli każda Istota Zmarła i wszystko co w Nawiach Jest.

Jak wiadomo są Cztery Nawie: Założa – w kirze wiosny gdzie Bujan i skąd wyjście powtórne na Świat Żywy – kolor Jarunny Zielony i po stronie Jeszy Jesieni jest Naw Rajska z Wyrajem – także Zielona i Żółta – to te łąki właśnie – Boski Bór Rajec i Drzewo Wyraj w Raju, które przechodzi przez wszystkie Trzy Sfery (Nawię, Jawię i Prawię) to słup świata – Pień-Energia łącznik wszystkiego ze wszystkim – to Światło Świata – wokół jego pnia i konarów i gałęzi gromadzą się ci którzy łączą się z bogiem bogów i do niego Wracają.

To Drzewo Świata na Ziemi nazywa się Wierzba lub Wisznia – Wyspowisz (wcześniej były inne jego postacie ale wszystkie zostały zniszczone, np. na Górze Trzygław). Na poziomie Niw Weli czyli Prawi ono nazywa się Kłódż Swąta- Wierżba-Świerszba i rośnie na samym Wierchu Weli jest Zwieńczeniem – Jednością Świata. Na poziomie Nawi – to Drzewo nazywa się Wyraj – stamtąd z Nawi dusze-promienie Światła Świata wspinają się na sam jego wierzchołek w Kłodzi-Pierwni Swąta.

Bujan to Wyspa-łąka, Ostatnia z 27 Wysp Trzy-Dziewięcio Isepia w Założy – to oblana wodami Rzeki Rzek Golema (goła) Łąka, na której pasą się Duszyczki oczekując na kolejne wcielenie w Żywe Istoty i wyjście przez tutejsze WROTA – (wrota od wracać na Świat Żywy). Stąd są przenoszone przez Strasze-Umory i (które POBOŻNY lud zmienia w bociany) i zrzucane na Padół Bujan na Ziemi – znów mokrą wilgotną łąkę Łopuchów, w których pąkach czekają na matki. Te pąki łopuszne (łopuch ma mieć cudowną moc konserwacji obciętych kończyn, przywracania młodego wyglądu – w niego zawinięto Głowę Kupały obciętą)lud POBOŻNY zamienił na główki kapusty.

Nie wszystkie Dusze będą ludźmi – niektóre będą zwierzętami, niektóre roślinami – i tu widzę związek Welesa z Wołosem.

Sporza-Śrecza – Pośrednicząca – Pani Środy, Środka i Spotkania, Pani Wymiany. Zachowana w licznych podaniach Rusi

To naprawdę tylko króciutki fragment Lekcji Siódmej – Szczęście – Tę lekcję każdy z Nas musi budować dla Siebie każdego dnia – od poranka do nocy, od nocy do poranka – każdego dnia krok po kroku, Ta Lekcja Nigdy Się Nie Kończy – trwa aż do ostatniego tchu… dalej niech każdy poprowadzi ją według własnego uznania…

 

Lekcja 6

Lekcja 8

Podziel się!