Znany reżyser na głównego konsultanta nowego serialu wybrał rekonstruktora historycznego i muzyka od lat związanego ze skrajną prawicą. Przyjrzyjmy się bliżej Igorowi D. Górewiczowi i jego związkowi religijnemu – Rodzimej Wierze.
Niezależnie jak sprawy się dalej potoczą i jakiej jakości filmowej serial z tego powstanie, i jak się on będzie miał w stosunku do znanych już nauce faktów o Starożytności Słowiańszczyzny, czyli Lechii, gratuluję Igorowi Górewiczowi roli jakiej się podjął i życzę sukcesu, bo nie jest to łatwe zadanie ani jeśli chodzi o szczegóły scenograficzne (mam nadzieję, że nie skończy się znów na „słomianych łapciach”), ani jeśli idzie o odtworzenie realiów Europy np. przełomu er koło I roku n.e., czy IV roku n.e. kiedy Imperium Rzymskie wciąż było w rozkwicie, a jednak za Dunaj przedostawało się z trudem i nie było w stanie się tutaj na stałe usadowić. Także odtworzenie obrzędowości, czy organizacji społecznej i osiągnięć cywilizacyjnych Słowian, które mają odbicie w archeologicznych artefaktach przedchrześcijańskiego czasu, począwszy od okresu kultury Ceramiki Sznurowej (ok. 3000 pn.e.) do powiedzmy upadku Starożytnego Rzymu około połowy V wieku n.e., będzie bardzo skomplikowane. Jednak byłoby to moim zdaniem konieczne, jeśli przyjmuje się chronologię królów starych kronik polskich, albo chronologię zrekonstruowaną przez Janusza Bieszka, czy też zbliżoną do niej chronologię umitycznioną prezentowaną przeze mnie w Księdze Ruty, albo u Bogusława Dębka (Słowiańskie dzieje) czy na portalu RudaWeb, którego współautorem jest Maciej Bogdanowicz.
Jakiego okresu dotyczy serial nie wiem, ale czy byłby sens robić film o dziejach Lechii, czyli Polski przedpiastowskiej, albo jej wojnach i roli w Europie przełomu er, gdyby tę chronologię zlekceważono? Oczywiście nie, szkoda byłoby i wysiłku i włożonych w produkcję pieniędzy. Jak rozumiem z wypowiedzi reżysera, Wojtkowi Smarzowskiemu chodzi o to aby pokazać, że Lechia przedchrześcijańska nie była wcale tym tworem „w słomianych kapciach” wprowadzonym do powszechnej wyobraźni przez Watykan i potem przez bismarckowską niemiecką „naukę historii świata”, której rozwiniętą nazistowską wersję uzasadniającą niemiecki Drang nach Osten, prezentował kossinizm.
Wojtkowi Smarzowskiemu życzę z serca, jako kolega po fachu wielkiego sukcesu chociażby na miarę tureckiego serialu historycznego Wspaniałe Stulecie –Sułtanka Koesem oraz zbliżenia się do PRAWDY historycznej o Starożytnej Słowiańszczyźnie.
Druga część tytułu „(Czyli kontrofensywa neomarksistów)” to mój komentarz do manipulacji Krytyki Politycznej zastosowanej w tym artykule. Dowiecie się z niego między innymi, wy wszyscy Rodzimowiercy Polscy, a zwłaszcza członkowie Rodzimej Wiary czy Niklota, Watry, że jesteście Turbolechitami razem ze Stachniukiem i całą Zadrugą oraz Niklotem. Wiem, że dużo zrobiliście żeby was Turbolechitami nie okrzyknięto, ale wasze wysiłki w tej kwestii były od początku skazane na niepowodzenie, bo przecież środowisko Michnika i Sorosa nie po to tę propagandową akcję rozpętało, żeby zatrzymać się na Bieszku, Szydłowskim i Białczyńskim. To o was im chodzi kochani – Właśnie post-stalinowska inkwizycja od Michnika puka do waszych drzwi. Zarzuca się wam też że jesteście Pro-Putinowscy i Pro- Moskiewscy! A w ogóle toście zawołani faszyści i naziole!!!
I kto to wszystko pisze – drugie i trzecie pokolenie Stalinowców, popłuczyny po Jaruzelskim i Kiszczaku, i innych Czerwonych, którzy rządzili Polską z ramienia Moskwy przez 50 lat PRLu!
Kto miał jakiekolwiek wątpliwości skąd pochodzi ten hejt na temat Turbosłowian i Turbolechitów, ma teraz jego źródło czarno na białym.
Paru głupków z czołowej uczelni świata, UJotu, tych od Pieczęci Watykańskiej i ten od Seczytam, dało się łatwo wkręcić w Tę Czerwoną Pajęczynę idąc za głosem swoich promotorów – doktorantów z tejże uczelni, bo nie grzeszą oni krztyną inteligencji i brak im samokrytycyzmu.
Ostatnio ta wyjątkowo bezczelna, a do tego mocno niedouczona grupka post-studenciaków wzięła sobie za cel Tomasza Kosińskiego, autora kilku książek na temat Starożytnej Słowiańszczyzny. Polecam artykuł pana Tomasza o tym wydarzeniu:
Dlaczego seczytam myśli, że jest żabą?
Czytałem pierwszą bodaj publikację Tomasza Kosińskiego w Bellonie i chociaż zrobiła na mnie wrażenie zbyt chaotycznej i może niepotrzebnie sięgającej aż po kosmiczne wersje korzeni Słowiańszczyzny – co lansują Rodzimowiercy Rosyjscy powołując się na Słowiano-Aryjskie Wedy, moim zdaniem zmyślone, to jednak była to w większości książka konkretna i wystarczająco solidna ABY JĄ POLECIĆ młodzieży. Niedługo odbędzie się premiera jego nowej książki Bogowie Słowian. Gratuluję panie Tomaszu i pozdrawiam przy okazji serdecznie:
http://slavia-lechia.pl/bogowie-slowian-t-kosinski-premiera-13-listopada-2019-id64
Igor Górewicz, fot. FB. Wojciech Smarzowski fot. ZA. fe.KP
Smarzowski, turbolechici i cień swastyki – Przemysław Witkowski
Znany reżyser na głównego konsultanta nowego serialu wybrał rekonstruktora historycznego i muzyka od lat związanego ze skrajną prawicą. Przyjrzyjmy się bliżej Igorowi D. Górewiczowi i jego związkowi religijnemu – Rodzimej Wierze.
Wojciech Smarzowski, znany z takich filmów jak Wesele, Drogówka czy Kler, zamierza nakręcić serial o dawnych Słowianach, opowiadający o ziemiach Polski z czasów przed ich chrztem. Występując podczas Akademii Sztuk Przepięknych w trakcie Pol’and’Rock Festival 2019, reżyser oznajmił, że jego głównym doradcą w tematach dawnej Słowiańszczyzny i jej zwyczajów będzie Igor D. Górewicz. To bardzo niepokojąca kandydatura. Obawę budzą przede wszystkim treści, którymi konsultant może nasycić nową produkcję Smarzowskiego.
Kim jest Igor D. Górewicz?
To szczecinianin (ur. 1976) i bardzo znany rekonstruktor wczesnego średniowiecza. Jest liderem Drużyny Grodu Trzygłowa, a on sam i jego ludzie występowali np. w Starej baśni Jerzego Hoffmana czy produkcjach Discovery Channel i History Channel. Drużyna jest jedną z głównych sił największej grupy rekonstrukcyjnej wczesnego średniowiecza – Jomsborgelag i podporą Festiwalu Wikingów i Słowian na Wolinie.
Promo DGT
Górewicz jest również wokalistą metalowego zespołu Casus Belli i folkowego Sounds of Triglav. To także pierwszy Słowianin, którego wybrano członkiem pięcioosobowej Światowej Rady Religii Etnicznych. Jest bowiem rodzimowiercą i pełni funkcję zastępcy naczelnika Zrzeszenia Rodzima Wiara. W swoim Wydawnictwie Triglav publikuje własne książki poświęcone Słowiańszczyźnie.
Sounds of Triglav – Zoriuszka
To jednak tylko jedno oblicze Górewicza, bo przez wiele lat był on kojarzony ze skrajną prawicą. Już jako nastolatek z kolegami tworzył grupę nazywaną… narodowi socjaliści. Razem wydawali naziziny „Odala” i „Wadera”. W tym pierwszym możemy znaleźć między innymi wyimki z broszury SS o rasach, teksty negujące Holocaust, pochwały wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, pochwałę słowiańskiej swastyki, narodowo-socjalistyczny black metal, pochwały muzyka zespołu Burzum, skazanego mordercy i terrorysty Varga Vikernesa, jak również „ezoteryczny narodowy socjalizm”, „pierwotny poganizm”, tezy o wyższości rasy aryjskiej nad pozostałymi, a także tradycyjny antysemityzm, rasizm i panslawizm.
„Odala” pełna jest cytatów z Adolfa Hitlera. „Wszystko, co nie wywodzi się z dobrej rasy, jest śmieciem, możemy tam przeczytać. Jakie inne doktryny, prócz faszyzmu i narodowego socjalizmu, i jakie inne kraje, prócz Italii i Trzeciej Rzeszy, osiągnęły tak wielkie zyski materialne i duchowe w tak krótkim czasie, stawiając czoło tak wielu przeszkodom?”, pytają retorycznie autorzy. Wzywają do rozprawienia się z „brudasami”. I radzą, jak tego dokonać: „Organizując grupowe «naloty» na dzielnice, w których mieszkają brudasy, atakując ich na każdym kroku, […] dużo da zdobycie adresów mieszkań i szkół poszczególnych brudasów. […] Trzeba działać szybko, sprawnie, bezlitośnie i z zaskoczenia”.
Gazetkę z Górewiczem tworzył Mateusz Piskorski, w tym czasie również neopoganin. To późniejszy poseł Samoobrony i lider prorosyjskiej partii Zmiana, niedawno wypuszczony po ponad dwóch latach aresztu. Jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej. Na początku lat 90. obydwaj wstąpili do Unii Społeczno-Narodowej.
Program tej partii to panslawizm zorientowany geopolitycznie na Rosję, neopogaństwo i antysemityzm. Liderem ugrupowania był wówczas dawny TW Służby Bezpieczeństwa PRL Antoni Feldon (ps. „Filel). Partia szybko się jednak rozpadła, a grupa „Odali” wchodziła kolejno w struktury Stronnictwa Narodowego (Giertychów), Ligi Polskich Rodzin, a nawet Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Neopoganie mieli jednak pecha – tygodnik „Wprost” opublikował zdjęcie, na którym wykonują faszystowskie pozdrowienie. W efekcie z list PSL kandydował jedynie nieobecny na zdjęciu Górewicz, zdobywając ledwie 246 głosów. Ostatecznie przeszedł do Samoobrony, gdzie razem z Piskorskim szybko zostali członkami władz szczecińskiego oddziału partii i kandydowali z jej list do samorządu. Tu jednak drogi przyjaciół się rozeszły. Piskorski zostaje czynnym politykiem, a Górewicz poświęca się „karierze metapolitycznej” – chce zmieniać ramy polskiej polityki.
Jak miałaby ona wyglądać? Jeszcze w pierwszych latach XXI wieku naród, według Górewicza, powinien składać się z warstw lub kast. Przyznaje się wówczas do inspiracji myślą włoskiego faszysty Juliusa Evoli, a za polityczny wyraz rodzimowierstwa uważa nacjonalizm. „Tutaj na Wolinie czujemy ducha naszych przodków, jest to najlepsze miejsce na spotkania dla naszego ruchu, wszyscy jesteśmy przeciwko nowoczesnemu światu, szczególnie przeciwko demokracji i systemowi kochającemu Cz*rnuch*w, nienawidzimy chrześcijaństwa i postrzegamy [demokrację] jako ZOG [syjonistyczny rząd okupacyjny] i żydowski podbój”. Tę opinię można znaleźć w dzienniku podróży zamieszczonym w amerykańskim neonazistowskim fanzinie „Resistance” z 2001 roku. Według autorów relacji to zdanie pochodzi właśnie od Igora Górewicza.
W 2002 roku na łamach drugiego numeru nazizina „Aryan Pride. Pismo Narodowych Socjalistów” (ozdobionego hitlerowskimi totenkopfami i dużym zdjęciem nazistowskiego zbrodniarza Rudolfa Hessa) Górewicz opowiada, jak bardzo ceni sobie nazistowskie zespoły Honor oraz Konkwista88. Mówi, że chce tworzyć elity i próbować kształtować opinie, dzięki „opanowaniu „obszaru wewnętrznego”, czyli kultury duchowej, w celu późniejszego przeniesienia akcji na obszar zewnętrzny, czyli życie społeczne, politykę”. Jednym z celów jest przenikanie do popkultury i kształtowanie obrazów i wzorów. Okazją do tego typu działań może być właśnie serial bardzo popularnego w Polsce reżysera.
Dziś Górewicz twierdzi co prawda, że się zmienił i nie wyznaje już dawnych poglądów. Mówi, że udzielał wywiadów wszystkim, którzy o nie prosili i że nie znał tego akurat pisma. Unika też wypowiedzi o polityce. Twierdzi, że z dawnymi kolegami jego drogi się rozeszły. Odżegnuje się też od pomysłów gospodarczo-ustrojowych innych zadrużan. Pisze, że nie jest ani rasistą, ani zwolennikiem separacji rasowej, i deklaruje się jako apolityczny. „Jako młody człowiek, mocno zbuntowany i buńczuczny, wskakiwałem wszędzie, gdzie było kontrowersyjnie, mocno, dosadnie. Im bardziej było to szokujące, tym lepiej. Wszelka więc buta i błędne wybory były wyłącznie przywarą wieku i czasu”, deklaruje aktualnie Górewicz.
Ciągle jednak pozostaje jednym z filarów nacjopogańskiego zrzeszenia Rodzima Wiara. Kieruje jej zachodniopomorskim oddziałem i regularnie organizuje pod tym szyldem neopogańskie uroczystości w Szczecinie. Na stronie zrzeszenia ciągle występuje również jako zastępca naczelnika Rodzimej Wiary i podpisuje się pod oficjalnymi dokumentami zrzeszenia.
więcej u źródła: https://krytykapolityczna.pl/kraj/smarzowski-slowianie-gorewicz-rodzimowiercy/?fbclid=IwAR2sRQtDH9FhBl5cy_CJp40LDRNh3ObfyjD8A6SDb7isV3RpwyUBAEqFBMs
Czytaj też:
O usunięciu Świętowita z Augustowa, oraz Diabła z Krakowa, czyli co się naprawdę dzieje na Ślęży!