9.8.8. – Ciągłość Wiary Przyrodzonej i działalności jej Strażników według propagandystów watykańskich

9.8.8. – Ciągłość Wiary Przyrodzonej i działalności jej Strażników

Mozaika w katedrze w Sienie wyobrażająca Hermesa Trismegistosa w towarzystwie mędrców Wschodu i Zachodu.  Fot. za: pl.wikipedia.org

Żeby nawiązać do współczesności i dzisiejszych zagrożeń dla Watykańczyków i wszelkiej maści ortodoksyjnych judeo-chrześcijan Propagandysta Watykański cofnie nas znowu w czasie, aby pokazać jak na dłoni katolikom i nam wszystkim, ciągłość działań Strażników Wiary Przyrodzonej od Starożytności aż po czasy dzisiejsze. Dochodzimy tym sposobem powoli do XVIII i XIX wieku, który to czas w działaniu naszych polskich Strażników Wiary Słowian mamy doskonale udokumentowany i rozpisany w wielu artykułach na tym blogu.

To cofnięcie w czasie jest znów niezbędne, zdaniem „Ojców Kościoła”,  gdyż takie kierunki wierzeniowo-filozoficzne jak okultyzm, ezoteryzm, gnoza, teozofia, czy antropozofia – wielce wrogie Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan – mają swoją rzeczywistą genezę w starożytnej filozofii, a kształtowały się one wraz z rozwojem światowej nauki i myśli filozoficznej ewolucyjnie, wyrastając wzajemnie, kolejno, jeden z drugiego, poczynając od Wiary Przyrodzonej starożytnego Królestwa Północy. To samo dotyczy masonerii wyrosłej z równie ciągłej ewolucji starożytnej Wiary Przyrodzonej Królestwa Północy, a powiązanej blisko z manichejczykami, bogomilizmem, arianizmem, czy Braćmi Czeskimi i Polskimi. Oczywiście wymienione tutaj wierzenia i prądy umysłowe choć są bliskie Wiary Przyrody-Wiary Przyrodzonej Słowian, nie są z nią tożsame.

Nie jestem pewien czy powinienem przytaczać obszerne wypowiedzi Propagandysty na temat Hermesa Trismegistosa i Szmaragdowych Tablic, gdyż poziom tego wywodu urąga i prawdzie, i podstawowej naszej wiedzy na ten temat. Można rzec, że jest to karykatura i makiaweliczne uproszczenie, które – jak w pozostałych przedstawionych w tym cyklu przypadkach, ma za zadanie postraszyć katolików, by oddali się w ramiona swoich Pasożytów ze zdwojoną energią, jak i ośmieszyć propagandowo owe kierunki myślicielskie.

Po krótkim wahaniu zdecydowałem się oddać głos propagandzie korporacyjnej Watykanu ryzykując, że zanudzę was komentarzami na śmierć. Uprzedzam, że jak każda brudna propaganda, ta także może zbrukać czytającego. Kto nie chce się ubabrać niech nie czyta. Inaczej jednak tego „nie rozbieriosz”, jak mawiają przy wódce starzy Rosjanie. 

„Hermes Trismegisto

Za domniemanego autora „Corpus Hermeticum” („ksiąg hermetycznych”), oraz zachowany do dziś fragment „Szmaragdowej tablicy” pochodzący z czasów starożytnych, uchodzi Hermes Trismegisto (łac. Mercurius ter Maximus) Jest on czczony przez okultystów jako „po trzykroć wielki” i „największy”. Został tak nazwany przez Greków, gdyż uważany był za króla, prawodawcę i kapłana. Jest symbolem epoki, w której stan kapłański, stan urzędniczy oraz władza królewska zjednoczone były w kaście rządzącej. Nazwa oznacza zarazem człowieka, kastę i boga. Jako człowiek jest wielkim wtajemniczonym, z kolei kasta przechowuje tradycje wtajemniczonych, natomiast jako bóg Merkury jest zespolony z całą sferą ze swoją kategorią duchów. Według jego wyznawców, Hermes jest słowem, najwyższym przewodnikiem w nadziemskiej dziedzinie wtajemniczenia. Dlatego też we wtajemniczeniach eleuzyńskich herold był upodobniony do Hermesa. Według okultystów jest to bożek czasu i miary, porządku świata i uchodzi za twórcę nauki i sztuki, a w szczególności alchemii, magii, teozofii, mistyki i spirytyzmu.”

Jako, że Hermes Trismegistos reprezentuje triadę religii, nauki i sztuki, które tworzą w nim pełnię, stanowiąc jednocześnie symbol tajemnej wiedzy starożytności to trudno się dziwić, że jest Najwyższym Przewodnikiem (powiedziałbym że jest Najwyższą Świadomością – Świadomością Nieskończoną, czyli Światłem Świata) nie tylko w nadziemskiej, ale we wszelakiej dziedzinie wtajemniczenia. Triada: wiary przyrodzonej (nie religii) – WIEDY, nauki – WIEDZY i sztuki – WIDU/WIZJI, to fundament/filar każdej Pełnej Osobowości i Świadomości, Świadomości Nieograniczonej (niewykastrowanej kanonem i dogmatem), Świadomości Nieskończonej, której Cząstka zawarta jest w Każdej Istocie Świadomej.

Rozumiem z wypowiedzi pana Propagandysty Watykańczyków, że jego zarzut wobec takiej postawy człowieka sprowadza się do tego, że tym fundamentem/filarem Świadomości Gnostyka nie jest Trójca Święta z kanonu Korporacji Watykańskiej. Myślę, że polemikę z autorem tej propagandy najlepiej oddać wprost w ręce Gnostyków, których obrzuca on tutaj, w swoim pojęciu, epitetami: spirytystów, alchemików, magów i okultystów. Dla mnie nie są to żadne epitety, lecz dystynkcje związane z określonymi dyscyplinami Wiedy. Zacznijmy jednak od Katolickiej Wikipedii Polskojęzycznej, która jest bardziej umiarkowaną wersją propagandy watykanistycznej. Oto jej interpretacja postaci Hermesa Trismegistosa:

Hermes Trismegistos, w wersji zlatynizowanej Hermes Trismegistus (stgr. Ἑρμῆς ὁ Τρισμέγιστος, Hermes Po Trzykroć Wielki lub Trzykroć Największy, także łac. Mercurius ter Maximus) – synkretyczne bóstwo hellenistyczne powstałe z połączenia cech greckiego boga Hermesa i egipskiego Thota, inspirowane również mistycznymi prądami judaizmu i magią żydowską oraz być może wierzeniami perskimi, często identyfikowane również z biblijnym patriarchą Henochem oraz Serapisem i Hermanubisem.

Hermes Trismegistos reprezentuje triadę religii, nauki i sztuki, które tworzą w nim pełnię, stanowiąc jednocześnie symbol tajemnej wiedzy starożytności. Zgodnie z legendami przypisuje mu się autorstwo 36529 ksiąg, zawierających całą wiedzę i mądrość starożytnego świata, przede wszystkim zaś Tabula Smaragdina oraz traktatów Corpus Hermeticum, stanowiących inspirację dla alchemii, mających wpływ na filozofię różokrzyżowców oraz innych tradycji ezoterycznych, gnostyckich i kabalistycznych.

Zarówno Thot, jak i Hermes byli bogami pisma i mądrości tajemnej[1] ; obaj pełnili funkcję psychopomposa, czyli tego, który odprowadza duszę w zaświaty. Thot był bogiem mądrości, patronem astrologii i alchemii. Należy jednak zaznaczyć, że Hermes Trismegistos nie jest tożsamy z Hermesem; zarówno większość Greków, jak i Rzymian nie zastąpiła jednego boga przez drugiego.

Hermes Trismegistos w Tarocie jest utożsamiany z kartą Maga i oznacza aktywność, intelekt, poznawanie świata, panowanie nad sobą i nad światem, silną wolę. Jest symbolem absolutnej jedności mistyki, nauki i sztuki.

Z powyższego opisu wikipedycznego widać jasno, że spróbowano w gnozie dokonać unifikacji wiary-nauki-sztuki w jeden system filozoficzny, który miał ambicję ogarnąć holistycznie wszelkie aspekty RzeczyIstności. Był to niezwykle ambitny cel i został zrealizowany tak, jak to było możliwe na ówczesnym poziomie wiedzy, w każdej z tych trzech dyscyplin aktywności intelektualnej człowieka.

Wróćmy do dalszego wywodu propagandysty, bo teraz dopiero zacznie się ostra jazda:

„W mitologii greckiej Hermes występuje jako syn Zeusa i nimfy Mai. Jest bratem Apollona. Już Homer w „Odysei” ukazuje go, kiedy dwukrotnie udzielił pomocy Odyseuszowi: raz, gdy przyniósł nimfie Kaliopso polecenie uwolnienia Odyseusza i pomógł mu w budowie tratwy, a drugi raz u Kirke, kiedy zapoznał Odyseusza z magiczną rośliną „moly”, która uchroniła go przed czarami i oszczędziła mu poniżającej przemiany w zwierzę. Hermes jest wcieleniem chytrości i oszustwa, jest bogiem kupców i zarobku, patronuje złodziejom i nocnym miłosnym przygodom. Jak wierzyli starożytni, był również przewodnikiem zmarłego w zaświaty, ponieważ zna drogę i może prowadzić w ciemnościach. Ale nie jest bogiem zmarłych, chociaż umierający mówią, że chwycił ich Hermes. Jest łowcą dusz. Albowiem gnoza, magia, spirytyzm, teozofia są tymi teoriami, które wyznawców mają doprowadzić do upadku.

Propagandysta, przedstawiając umocowanie postaci Hermesa i Hermesa Trismegistosa w Mitach Greków chce nam powiedzieć, że wszystko co wywodzi się bezpośrednio z tego POGAŃSTWA musi być zakazanym i wstrętnym. Hermes Chytry, Hermes Król Złodziei, Hermes Oszust, Hermes Cudzołożnik Nocny, Hermes Przewodnik Zmarłych Cuchnący Tartarem, Hermes Łowca Dusz. W porządku – niech będzie. Ale co negatywnego jest w jego pochodzeniu od Zeusa (słowiańskiego Dzieusa/Dażboga/Dziewsa), czy Tytana Atlasa i Plejady Maji. Grecy z bogów pierworodnych Wiary Przyrodzonej Królestwa SIS (Działów, Kirów, Żywiołów i Mogtów) uczynili bogów upadłych: Tytanów i Okeanidy.

Co złego jest w kupiectwie, czyli wymianie potrzebnych towarów i zarabianiu pieniędzy? No tak, zapomniałem, że jakiekolwiek ziemskie formy szczęścia, uciechy cielesnej, zarabiania, bogacenia się, czynienia zakupów – czyli tzw „zbytek”, są w katolicyzmie potępiane, jako odwrotność umartwiania się, ziemskiej bidy, postu, celibatu i ascezy.

Cytuję: ” Albowiem gnoza, magia, spirytyzm, teozofia są tymi teoriami, które wyznawców mają doprowadzić do upadku.”. Rzekłbym wymądrzył się kaznodzieja, ale zmilczę zauważając jedynie, że nie jest mi znana żadna ideologia na świecie, która zakładałby z góry, iż będzie prowadzić swoich wyznawców do upadku. Nawet faszyzm i komunizm miały swoich wyznawców zaprowadzić do raju na ziemi, a nie do upadku. Mamy więc w tym zdaniu nie brak zwykłej logiki, ale kłamstwo propagandowe wypowiedziane z pełną premedytacją. Idźmy dalej:

„W okresie hellenistycznym Hermes zostaje upodobniony do Tota, staroegipskiego boga księżyca, i zyskuje nowa popularność jako Hermes Trismegistos. Pod tym mianem przetrwa w alchemii i hermetyzmie aż do XVII w. Został tak nazwany przez Greków, gdyż uważany był za króla, prawodawcę i najwyższego kapłana. W starożytnym Rzymie pitagorejczycy nadali mu imię Merkurego. Każdy cesarz rzymski był cesarzem, prawodawcą i najwyższym kapłanem.”

No no, przyganiał kocioł garnkowi. Kocioł zapomniał, że to papieże uzurpowali sobie prawo, by stać ponad wszelkimi królami Zachodu i Wschodu. Takie drobne „zapomnienie” o roli Korporacji Watykańskiej w ufundowaniu Systemu Pan – Niewolnik, w nadzorze nad tym Systemem, w czerpaniu korzyści materialnych z tegoż nadzoru, w czerpaniu wszelakich korzyści w związku z pozycją MONOPOLISTY  w rozdzielaniu ziemskich dóbr z nadania Namiestnika Boskiego na Ziemi – każdego kolejnego Papieża. 

Jak na razie słabo nam idzie jeśli chodzi o kolejnych Strażników Wiary Przyrodzonej. Widać, że istnieli starożytni przekaziciele wiedy, wiedzy i wizji/widu Świata, widać ich zbiorowości, ale nie przybywa nam nazwisk na liście. Hermes Trismegistos jest postacią boską rodem z mitów okultystyczno-alchemicznych, a nie żywym człowiekiem, równie mityczne są jego Szmaragdowe Tablice. Idźmy dalej, ostrzegałem, że może to być nudne.

„Zgodnie z przekonaniem okultystów, Hermes jest obdarzony wszelkimi formami poznania, a w pierwszym rzędzie tajemną wiedzą. Jest wodzem wszystkich czarowników, ponieważ „zna rzeczy wszelkie i wszystkie czynić potrafi”. Występuje we wtajemniczeniach masońskich, gdyż tajemne nauki są przekazywane we wtajemniczeniach.

Jego atrybutami są: magiczna laska i złota różdżka. Laseczka jest ozdobiona u góry dwoma skrzydełkami, wokół niej owijają się dwa węże. Laseczka ta nazywa się kaduceusz (przedmiot należący do herolda). W sztuce przedstawia się Hermesa przyodzianego w skrzydlate sandały i w kapeluszu o szerokim rondzie, który czyni go niewidzialnym.”

Nareszcie dobrnęliśmy do końca jeśli chodzi o opis „straszliwych” cech i oddziaływań Hermesa Trismegistosa. Moim zdaniem najstraszliwszy jest ten jego szeroki kapelusz, który czyni go niewidzialnym. Naprawdę przestraszyłem się. DOWIEDZIELIŚMY SIĘ JEDNAK NA UBOCZU CZEGOŚ POŻYTECZNEGO, MIANOWICIE SKĄD RÓŻNEGO RODZAJU NEW AGE’OWCY czerpią swoje głębokie uprzedzenie i podświadomą nienawiść do wszystkiego co kojarzy się z WĘŻEM – tym podłym, podstępnym GADEM! Skąd ich „wizja” Reptylianina, jako Gada/Węża!!!

Czerpią ją oni wprost ze swoich nieusuniętych z umysłu wdruków judeo-chrześcijańskich, czyli z zabobonu wepchniętego w ich mózgi przez pracowników Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan (MKHW) – klechów. 

Każdy psycholog po zwykłej magisterce powie wam, że bierze się to u nich nie tylko z nieuświadomionego lęku przed wężem, jako ziemską istotą innego gatunku niż ssak, ale z podświadomego wdrukowania im wstrętu do symbolu Węża. Węża jako Istoty, która Wygnała Adama-Człowieka i Ewę-Jego Żebro z Raju. Takiego wdruku mógł dokonać w tych ludziach, pozornie wyzwolonych od przesądów, tylko i wyłącznie judeo-chrześcijanizm. Dalej ten wstręt symboliczny rozciąga się choćby na symbol Kaduceusza – Laski z dwoma owiniętymi wokół niej wężami, na Eskulapa – symbol znachorstwa i zielarstwa, czyli wiedźmiństwa i czarostwa, na łykającego własny ogon Oroborosa – symbol starożytnej Wiedy i Wijozowji (filozofii/philo-sophii).

Jest to ważne stwierdzenie, które pozwala nam zidentyfikować bezbłędnie ANGLOSASKIE (Amerykańskie i Żydowskie) źródło współczesnego związania postaci Reptylianów z Wężami i ogólnie Gadziną. Ci którzy to czynią to ukryci, nieświadomi krypto-judeo-chrześcijanie z tkwiącymi głęboko w ich strukturach mózgowych wdrukami  wykonywanymi od dzieciństwa przez pracowitych korporacyjnych Siepaczy Umysłów z MKHW. 

Jest oczywiste, że rzutowanie przez Judejczyków (MKHJ), a potem Watykańczyków (MKHW) wszelkiego zła na Ludy Spod Sztandarów Skrzydlatych Węży i Smoków (czyli Słowiano-Ariów) ma swoje źródło w rzeczywistym ich lęku przed Armią Upiorów Królestwa Północy, przed armią która podbijała mocno przesiąkniętą Semitami Grecję, Hetytów, Egipt, Persję, Indie i niewoliła bezpośrednio Judeę ponad 200 lat, a w końcu wygnała Żydów z Jerozolimy. Przywrócił ich na miejsce dopiero Cyrus Wielki, zbuntowany władca Persji, który wypowiedział posłuszeństwo i płacenie trybutów Królom Północy, jak twierdzi perska mitologia i zapisy kronikarskie.

Perska mitologia to nie są żadne baśniuszki ale, jak dowiodła profesor Maria Składankowa, opowieści historyczne, zapisane w specyficznej stylistyce mito-poetycznej, nawiązującej tym co działo się rzeczywiście na Ziemi (przyrodniczo i dziejowo/historycznie), do tego co dzieje się rzeczywiście wśród Gwiazd na Niebie (astrologicznie i astronomicznie). 

Dobra – na szczęście teraz już zaczynają pojawiać się kolejni rzeczywiści Strażnicy Wiary Przyrodzonej. I kogoż tu mamy na pierwszy ogień? Samego Isaaca Newtona i Jeana Desaguliers oraz wymienianego już w poprzedniej części cyklu Apoloniusza z Tiany!

„Jean Desaguliers (1683-1744), bliski przyjaciela Newtona, przetłumaczył na język angielski „Tablicę Szmaragdową”, starożytny tekst hermetyczny, którego autorstwo przypisywane jest Hermesowi Trismegistosowi. Do treści Tablicy odwoływali się średniowieczni alchemicy oraz różokrzyżowcy, a także adepci nauk okultystycznych i ezoterycznych. Alchemicy wierzyli, iż przekaz zawiera tajemnicę kamienia filozoficznego. Oryginalnie tekst był pisany w języku arabskim. Istnieje wiele przekładów, z czego pierwszym był łaciński przekład autorstwa Apoloniusza z Tiany, który urodził się w początkach I wieku w Tianie w Kapadocji. Uważany był za pośrednika między bogami i ludźmi, cudotwórcę, czarownika i proroka.

Jean Desaguliers w 1723 i w 1725 r. był zastępcą Wielkiego Mistrza w Wielkiej Loży Anglii. Zasłynął jako współautor pierwszej „Konstytucji masońskiej”, wydrukowanej 17 stycznia 1723 r.”

Jezu Kryste Panie Nos, a dyć kiej był masonem to ino diobełt za nim stoć musioł!  – jakby powiedział ksiądz Twardowski, gdyby jeszcze żył. 

Z powyższej świętej trójcy wrednych okultystów, magów i masonów najsłabiej znaną postacią jest John Theophilus Desaguliers. Przeczytajmy co pisze „polska”, „naukowa” materialistyczno-katolicka Wikipedia na jego temat.

John Theophilus Desaguliers, franc. Jean Théophile des Aguliers (ur. 12 marca 1683 w La Rochelle, zm. 29 lutego 1744 w Covent Garden ) – filozof przyrody, fizyk, pastor Kościoła Anglii, wolnomularz, znany z odkryć właściwości energii elektrycznej. Trzykrotnie odznaczony najwyższym odznaczeniem Towarzystwa Królewskiego, Medalem Copleya w 1734, 1736 i 1741 roku (jak dotąd jest osobą, która została uhonorowana tym odznaczeniem największą liczbę razy). Był asystentem eksperymentów Isaaca Newtona, a później popularyzatorem newtonowskich teorii ich praktycznych zastosowań. Został uznany za wynalazcę planetarium w oparciu o niektóre opublikowane przez niego plany.”

To był naprawdę wredny typek – filozof przyrody i fizyk, pastor wrednego kościoła anglikańskiego, wolnomularz, znany z odkrycia właściwości energii elektrycznej. Już samo odkrycie właściwości energii elektrycznej wystarczy najwyraźniej, by rzeczonego Johna Desaguliersa, powiesić na Szubienicy Rzymsko-Katolickiej Propagandy. Tak mniema najwyraźniej Prawy Katolik, czyli wyznawca Boga Jahwe i jego Syna, Jezusa Chrystusa oraz Maryji Wiecznej Dziewicy, która jakimś cudem zastępuje im Ducha Świętego w Triadzie, lub też dopełnia Triadę do pogańskiej Wiary Przyrodzonej z jej Czterema Obliczami Światłoświata. Zaiste musiała być ta Wiara Przyrodzona Północy zdecydowanie podskórnie przeważająca nad zabobonami sprzedawanymi przez Korporację Watykańską, skoro trzeba było przystać i zmodyfikować zabobon watykański, i wzbogacić tę pustynną zarazę 1000 lecia, o pogański kult Maryji – Bogini Matki, Matki Ziemi.

Ale być może nie chodzi tutaj o elektryczność ani nawet o to, że wynalazł on planetarium ilustrujące poglądowo jeden z licznych, spektakularnych ciosów zadanych Świątyni Cudów Judeo-Chrześcijańskich przez Świątynię Nauki. Nieważne, że pan propagandysta Watykańczyków do dzisiaj pisałby swoje elaboraty gęsim piórem przy łojowym kaganku, gdyby nie tacy ludzie jak Newton czy Desaguliers, ważne że byli wolnomularzami, więc jest ich za co religijnie i zwyczajnie po ludzku nienawidzić. Wolni Murarze, czyli Wolnomularze (od mułu z którego robi się cegły, a nie od symbolu głupoty i uporu katolickiego – muła) posiadali wiedzę starożytną, jak stawiać budowle. Była to wiedza nie tylko murarska o stawianiu budynków na porządnym fundamencie i o architekturze budowli, ale także wiedza wprost ze starożytnej matematyki, geometrii, fizyki, np. akustyki i chemii alchemicznej, z wielu niezbędnych dziedzin, jak choćby ASTRONOMIA I GEOGRAFIA. No bo można postawić budynek oknami na północ lub południe, ale trzeba wiedzieć, gdzie ta północ, lub południe, jest. Bez astronomii i geografii prawidłowo budynku nie postawisz, postawisz go byle jak. Na przykład w śnieżnej Polsce zrobisz sobie drzwi wejściowe od wschodu skąd w zimie wieje i zasypuje wszystko nieustannie śniegiem. Możesz też sobie postawić dom z oknami wyłącznie na północ i nigdy nie widzieć w mieszkaniu promienia słońca. Ta ich wiedza łączyła się, więc oczywiście z wiedzą o Prawach Przyrodzonych, kalendarzu, porach roku, przyrodzie i ziołach, a tym samym o dawnych mitologiach, symbolach i tym podobnych rzeczach. Na wszystkim tym zaś, rękę chciała położyć chciwa, Międzynarodowa Korporacja Handlowa – Watykan.

Groza płonącego stosu Inkwizycji Rozumu niczym jest, w obliczu  Totalnego Obłędu, jakim płonie zaślepiony wzrok i umysł  katolickiego fanatyka religijnego.

Głupotę i zwykły sadyzm inkwizytorów z epoki Średniowiecza mnożna im wybaczyć z perspektywy XXI wieku (ja nie wybaczam, bo Prawo Przyrodzone Słowian nikomu niczego nigdy nie wybacza) i potraktować, jak dziecięcą chorobę, lub dziecięcą fascynację zapałkami, która spowodowała „przypadkowy” pożar Domu Ludzkiego. Jednak kontynuowanie tego samego stanu umysłu w XXI wieku przez Propagandę Watykańską zakrawa na nieuleczalny imbecylizm, który zasługuje na natychmiastowe wyplenienie, gdyż grozi powtórką z tej sadystycznej „rozrywki”, jaką ludzkości już raz zaserwował Ludek Boży spod sztandaru Korporacji Watykańskiej.Uczynił to nie tak dawno, bo po raz ostatni w Europie w 1939 roku, jeśli nie liczyć Jugosławii, gdzie w roku 1991 prawosławni pobili się na śmierć z katolikami i islamistami – a wszyscy oni mówili tym samym językiem serbsko-chorwackim. Ten akurat epizod nie przysparza Słowianom chwały. Przykre, ale to przejaw opętania zabobonem religijnym – nic innego. Naprawdę trudno o lepszy przykład zbiorowego obłędu. No może jest nim jeszcze, nieustannie tocząca się wojna żydowsko-palestyńska, obejmująca coraz większe obszary Bliskiego Wschodu, gdzie na śmierć i życie walczą wyznawcy Jahwe z Wyznawcami Allacha, będąc w istocie Semitami – Braćmi Krwi.

Znów mamy nokaut! Jest to ciężki nokaut, ale nie ma tutaj zwycięzcy, bo znokautowany Bokser Wagi Ciężkiej (MKHW) sam z całej siły walnął głową w deski ringu i stracił przytomność umysłu. Czy kiedykolwiek ją odzyska?

A teraz co mówią o tym wszystkim co powyżej sami Gnostycy? Nie będę ich tutaj cytował, ale przed przeczytaniem dalszej części pomyj i bredni, jakie wylewa na Gnostyków propagandysta Watykańczyków, warto przeczytać co oni sami mają do powiedzenia. Są to moim zdaniem rzeczy niegłupie.   

W Labiryncie Duszy: Tablica Szmaragdowa Hermesa Trismegistosa cz. I i II

Jest to fragment książki pt. Hermetyzm znanego historyka alchemii i chemii, doc. dr. Romana Bugaja (ur. w 1922 r.), która ukazała się nakładem Wydawnictwa Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Jak widać, słynące z przekazywania Myśli Świątyni Nauki wydawnictwo, wydaje książki znacznie odbiegające treścią i poziomem myśli filozoficznej od propagandy Watykanistów.

Teraz, gdy Watykanista już w swoim mniemaniu w wystarczającym stopniu opluł Hermesa Trismegistosa i Gnostyków przechodzi nagle do XVIII wieku do „Kluczy Salomona”, chociaż wykazuje, że ich autorstwo należy wiązać z okresem Średniowiecza. Skaczemy więc razem z nim po wiekach, niczym konik po szachownicy.

Szachy – arcymasońska, wedaistyczna, sanskrycka, starożytna słowiano-aryjska gra! Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak wielu arcymistrzów szachowych miało pochodzenie słowiańskie, hinduskie lub kaukaskie? Nie, nie dlatego, że jesteśmy ogólnie zdolniejsi i mądrzejsi od innych ludów Ziemi – dlatego, że mamy znajomość tej gry w GENACH, we krwi.

Ciekawe do czego to wszystko zmierza?

„Klucze Salomona

Są dwie księgi wiedzy magicznej, które w nazwie mają klucz: „Mniejszy Klucz Salomona” i „Większy Klucz Salomona”. Księga „Mniejszy Klucz Salomona” lub „Lemegeton” (Clavicula Salomonis, Clavicula Salomonis Regis) jest anonimową XVIII-wieczną księgą wiedzy magicznej (grimoire) i należy do jednej z najbardziej popularnych demonologicznych ksiąg.

Autorstwo tej księgi przypisuje się królowi Salomonowi. Jednak tytuły i godności określające demony nie były znane w jego czasach. „Lemegeton” zawiera szczegółowy opis duchów, aniołów, demonów, i sposoby ich przywoływania i zmuszania do posłuszeństwa. Księga podzielona jest na pięć części. Choć księga ukazała się w XVIII w. to przywoływanie duchów, demonów było już znane w średniowieczu.”

Oto jak działa propaganda watykanistyczna! Powyżej wyróżniłem wytłuszczeniem zanalizowany przeze mnie fragment. Otóż działa ona: po pierwsze niechlujnie, po drugie fałszersko, po trzecie na zasadzie „kopiuj i wklej” z Wikipedii.

Oto fragment z Wikipedii katolicko-polskojęzycznej, który jest dowodem w sprawie Mniejszego Klucza Salomona (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lemegeton):

Wikipedia:Lemegeton lub Mniejszy Klucz Salomona (Clavicula Salomonis, Clavicula Salomonis Regis) – anonimowy XVII-wieczny grimoire i jedna z najbardziej popularnych demonologicznych ksiąg.

Autorstwo tej księgi przypisuje się królowi Salomonowi. Jednak tytuły i godności określające demony nie były znane w jego czasach, podobnie jak modlitwy do Jezusa i Trójcy Świętej.

Lemegeton zawiera szczegółowy opis duchów, aniołow, demonów i sposoby ich przywoływania i zmuszania do posłuszeństwa.

Lemegeton podzielony jest na pięć części.”

  1. Dowód na niechlujstwo, które zostaje utrwalone przez powtórzenie w końcowym akapicie u Autora, bowiem, jak pisze Wikipedia: ” anonimowy XVII-wieczny grimoire i jedna z najbardziej popularnych demonologicznych ksiąg.” Z XVII a nie z XVIII wieku!
  2. Dowód na fałszowanie prawdy to zdanie z Wikipedii w którym propagandysta skwapliwie pomija, iż na zawartość tej księgi składają się czarno-magijne, judeo-chrześcijańskie, watykańskie/katolickie/kościelne „modlitwy do Jezusa i Trójcy świętej”.
  3. Dowód zastosowanej metody „twórczej” mamy powyżej, przez czyste porównanie skopiowanego i wklejonego w propagandę watykanistyczną, sfałszowanego w części artykułu z Wikipedii. To samo dotyczy Klucza Większego Salomona, poniżej. Jest to ordynarna przeklejka z Wikipedii. 

Klucz Salomona. Francesco del Cossa, Triumf Wenus. 1470. Foto za: pl.pinterest.com

Oto przeklejka z Wikipedii drugiego tekstu na temat Klucza Większego:

„Druga księga wiedzy magicznej to „Większy Klucz Salomona” („Klucz Salomona”, „Clavicula Salomonis, „Clavis Salomonie”), której autorstwo przypisuje się również królowi Salomonowi. Kopie pochodzą z czasów średniowiecza lub późniejszych. Księga zawiera wiele zdań i terminów opierających się na tekstach talmudycznych i kabalistycznych.

Styl, w którym napisano księgę „Większy Klucz Salomona” jest typowy dla czasów średniowiecznych. Wiele ksiąg przypisywanych Salomonowi datuje się na czas pomiędzy 1000-1453 r., czyli czas wypraw krzyżowych, który wpłynął na kontakty z żydowskimi kabalistami i arabskimi alchemikami. Księga wiedzy magicznej „Większy Klucz Salomon” różni się od innych podobnych ksiąg tym, że nie ma w niej żadnych wzmianek o demonach, a jedynie szczegółowe przepisy dotyczące wykonywania operacji magicznych. Księga podzielona jest na dwie części zawierające inwokacje do duchów i sposoby ochrony wzywającego (zwanego w księdze egzorcystą) przed ich szkodliwym działaniem, a także zaklęcia zmuszające te duchy do posłuszeństwa.”

Proszę porównać ten tekst propagandysty z tekstem z Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wi%C4%99kszy_Klucz_Salomona

Jak za chwilę przekonamy się poniżej, cały ten passus na temat Kluczy Salomona ma za zadanie jedynie wprowadzenie do pamięci i skojarzeń Czytelnika owej brudnej propagandy katolickiej. Chodzi o skojarzenie tych dwóch tytułów ksiąg dotyczących czarów i magii w kontekście masonerii oraz w kontekście niezwyczajnej, szaleńczej, obłąkańczej zbrodni dokonanej przez zdesperowanego opętanego błędnymi konceptami człowieka.

To ciekawe, że dla propagandysty Watykańczyków godnym takiego „potępienia” i „skalania”, można rzec po prostu oplucia, jest ktoś taki jak Isaac Newton czy Leonardo da Vinci! Naprawdę, trudno o dowód większej skrajnej postawy antynaukowej kościoła katolickiego niż poglądy (wręcz cały kompletny światopogląd katolicki) zaprezentowane w tym artykule przez Propagandystę Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan.

„Ofiary z dzieci

Autorzy książki „Święty Graal, Święta Krew”, którzy natknęli się na artykuł napisany jakoby przez członka Prieure de Sion, przytaczają z niego następujące zdanie: „Bez Merowingów nie istniałby Prieure de Sion, bez Prieure de Sion wygasłaby dynastia Merowingów”. Charakter powiązań miedzy zakonem a linią rodową częściowo wyjaśnia następujący fragment: „Król jest; to pasterz i przewodnik jednocześnie. Czasem wysyła on jakiegoś wspaniałego ambasadora do swego wasala, który panuje, do swego sługi, który ma to szczęście, iż jego udziałem jest śmierć. Takoż Rene Andegaweński, konetabl de Bourbon, Nicolas Fouquet… i liczni inni, dla których po zadziwiającej pomyślności następuje niewytłumaczalna niełaska – albowiem wysłannicy ci wzbudzają postrach, ale ich misja ma swój koniec. Strażnicy tajemnicy mogą być jedynie wyniesieni lub zniszczeni. Takoż Gilles de Rais, Leonardo da Vinci, Joseph Balsamo. Książę Nevers i Gonzaga, ci, których śladem podąża woń magii, w której siarka miesza się z kadzidłem – zapach Magdaleny”.

Kim jest Józef Balsamo? To postać książkowa, bohater powieści Aleksandra Dumasa. Kim jest jako człowiek tenże bohater? Człowiekiem zanurzonym, można by rzec, w modnych prądach naukowych okresu, w którym żył Dumas. Była to opowieść gazetowa, a więc niejako ludowa.

Wikipedia: „Tytułowy bohater, Włoch Józef Balsamo, jest mistrzem jednej z lóż masońskich, które dążą do zlikwidowania monarchii i wprowadzenia do krajów Europy republiki, według nich jedynej możliwej władzy, która pomoże ludowi. Balsamo rusza do Francji, by przeprowadzić intrygi mające na celu obalenie króla Francji. Towarzyszy mu jego stary mistrz Altotas i tajemnicza kobieta o imieniu Lorenza, która okazuje się być żoną Balsamo. Józef zakochał się w niej, ale ona nim gardziła, gdyż wychowana została w skrajnym katolicyzmie, który uważał masonów za heretyków. „

Jak to możliwe, że w tym wywodzie Brudnej Propagandy Watykańskiej porównuje się w jednym szeregu, sprowadzając w ocenie do jedności: postać książkową, szaleńca opętanego przez zwykłego szarlatana (kogoś w rodzaju rosyjskiego Rasputina na może mniejszą skalę) oraz wielkiego odkrywcę, jednego z największych naukowych geniuszy i artystów tamtego czasu, Leonardo da Vinci?

„Czy takim wysłannikiem tajemniczego króla był Gilles Rais? Gilles Rais (1404-1440), rycerz, okultysta i morderca, od 1427 do 1435 roku służył jako dowódca w królewskim wojsku, włączając w to służbę pod Joanną d’Arc w kampanii w 1429 roku. Mimo świadectw kilku popularnych autorów, którzy wyolbrzymiali jego znaczenie w późniejszych kampaniach, zostało udowodnione na podstawie ocalałych ksiąg rachunkowych, że dowodził raczej niewielkim oddziałem osobistym, składającym się z dwudziestu pięciu zbrojnych i jedenastu łuczników, i był raczej jednym z wielu pomniejszych dowódców niż wodzem. Nie służył również Joannie d’Arc jako osobisty ochroniarz (ta funkcja przypadła Janowi z Aulon). Największym osiągnięciem Gillesa de Rais było znalezienie się pośród trzech wyróżnionych ceremonialnym tytułem marszałka (fr. maréchal) ustępujących pozycją jedynie królewskim konstablom (fr. connétable). Tytuł ten nadano mu podczas koronacji Karola VII, 17 lipca 1429 roku.

W 1435 roku Rais odszedł ze służby wojskowej, by spełniać swoje zachcianki w swych majątkach, promując teatralne przedstawienia i przepuszczając odziedziczony majątek. W tym czasie, zgodnie z późniejszymi zeznaniami jego i pozostałych współwinnych, zaczął eksperymentować z okultyzmem pod przewodnictwem człowieka zwanego Francesco Prelati, który wmówił Rais, że może odzyskać majątek, który roztrwonił, poświęcając dzieci demonowi zwanemu „Barron”. Dramat rozpoczął się w 1432 roku, w kaplicy zamku Tiffauges. Jego właściciel, w obecności Francesco Prelatiego, Florentczyka podającego się za kapłana Lucyfera, złożył mroczną przysięgę. Przyprowadzono ofiarę – małego chłopca. Baron de Rais, marszałek Francji, zabił go ciosem noża. Potem były następne mordy, w trakcie „czarnych mszy” i szalonych orgii. Do Tiffauges, głównej rezydencji barona, ściągały dziwne postaci – okultyści, magowie, szamani, również spragnieni mocnych wrażeń arystokraci.

Gilles de Rais, bohater narodowy w 1440 roku został skazany na śmierć za torturowanie, gwałty i zamordowanie 30 dzieci, choć liczba ofiar w rzeczywistości mogła sięgnąć nawet dwóch setek. Na procesie opowiadał o wyuzdanych orgiach i homoseksualnych gwałtach. O chłopcach zakłuwanych nożem, bądź zabijanych ciosem pałki. O bestialskich torturach, o odrąbywaniu głów, o wypruwaniu wnętrzności. O przerażających eksperymentach okultystycznych – próbach stworzenia „kamienia filozoficznego” i „eliksiru młodości” z krwi i mózgu mordowanych dzieci. O krwawych ofiarach ku czci szatana, o „czarnych mszach” i bluźnierstwach przeciw Bogu. Szczegóły zbrodni były tak potworne, że w pewnej chwili prowadzący rozprawę biskup Nantes, wstrząśnięty głęboko, wstał, podszedł do krucyfiksu i zakrył go zasłoną. Rais został posądzony o zwabianie młodych chłopców do swojego majątku, gdzie ich gwałcił, torturował i ranił, często masturbując się siedząc na umierającej ofierze. Dokładnie nie wiadomo ile osób zostało zamordowanych przez de Rais, ponieważ większość ciał została spalona lub zakopana. Przyjmuje się, że było od 80 do 200 ofiar. Sugestie o 600 ofiarach są prawdopodobnie przesadzone. Ofiary miały od 8 do 16 lat i były obu płci. Choć Rais wolał chłopców, zadowalał się młodymi dziewczętami, jeżeli jego słudzy nie byli w stanie zdobyć dzieci płci męskiej. 26 października 1440 roku w Nantes zapłonęły stosy. Gilles de Rais i jego wspólnicy spłonęli na stosie.”

No tak – i wszystko jest zrozumiałe. Chodzi o wyciągniecie z listy zaprezentowanej przez autorów książki „Święty Graal, Święta Krew” nazwiska pewnego szaleńca, którego życiorys ma dowieść, że cała gnoza to szaleństwo i zbrodnicza praktyka, czarna magia, czary i oszustwo, ale przede wszystkim – jak to u Watykańskich propagandystów praktykowano od średniowiecza – WSZYSTKIEMU WINNI SĄ ŻYDZI, KTÓRZY ŻYWCEM ZJADAJĄ DZIECI I OPIJAJĄ SIĘ ICH KRWIĄ NA SUROWO.

Podobno w Kielcach Pogrom Żydów po II Wojnie Światowej żydowskie UB kierowane przez Moskiewskich Sowietów wywołało właśnie w ten sam sposób, rozpuszczając pośród katolików pogłoskę, że Żydzi zjedli polskie dziecko w krwawej ofierze. Pogratulować metody panu propagandyście Watykańskiemu, wiemy przynajmniej, że musiał skończyć jakieś niezłe seminarium duchowne, gdzie takich metod uczą, czy nie jezuickie, a może cerkiewne, a może sowieckie?

Zastosujmy w takim razie tę sama strategię „krytyki” katolicyzmu i zobaczymy co nam wyjdzie. Oto fakty z historii Niemiec i życia Adolfa Hitlera:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5584

„…Nienawiść do Żydów była w czasach Hitlera normą, a antysemityzm — narodowym obowiązkiem każdego Niemca. Równie żywiołowo nienawidzili Żydów niemieccy katolicy, jak i ewangelicy. Katolicy podczas liturgii wciąż słyszeli o „perfidnych Żydach” (zwrot ten usunięto z liturgii dopiero w 1961 roku), którzy przyczynili się do śmierci Chrystusa. Niemieccy protestanci natomiast w wielkiej czci i poważaniu mieli Marcina Lutra, pierwszego protestanta Niemiec, który nie tylko nazywał Żydów „bezbożnymi nędznikami”, otwarcie głosił wrogość oraz konieczność odwetu i zemsty na nich, ale i był zdania, że „Żydzi zasługują na śmierć przez powieszenie na szubienicy siedem razy wyżej, aniżeli pospolici złodzieje”.

Ideologią spajającą rozbity naród niemiecki był w coraz większym stopniu antysemityzm i rasizm. W takiej nieprzychylnej Żydom atmosferze rodził się ruch narodowosocjalistyczny, gdzie jak twierdził Adolf  Hitler mógł „zasiadać  najgłębiej wierzący protestant oraz najbardziej oddany swej wierze katolik, nie wchodząc w najlżejszy nawet konflikt ze swymi przekonaniami religijnymi”.

(Hitler – CB) na ogół pozytywnie oceniał Kościoły działające w Niemczech i Austrii. Przy czym w większym stopniu uznawał protestantyzm za religię w pełni narodową, aniżeli kosmopolityczny ze swej natury katolicyzm. Były ministrant, kościelny chórzysta i „żołnierz Chrystusa”, nie miał jednak zamiaru zmieniać wyznania. W „Mein Kampf” pisał: „każdy powinien być aktywny w obrębie swej wspólnoty wyznaniowej i uważać za pierwszy swój i najświętszy obowiązek zajmować stanowisko przeciw tym, którzy w swoim działaniu przez mowy i czyny z ram własnej zbiorowości wyznaniowej występują i do drugiej usiłują się wgramolić”.

Hitler był zawsze przekonany, że działa z woli Stwórcy przeciwko Żydom. Tak pisał nie tylko w swoim manifeście politycznym, ale i później powtórzył te same słowa (przemówienie w Reichstagu w 1938 roku). Jego pogląd na temat Jezusa był zresztą wielce osobliwy. To, że Chrystus urodził się jako syn żydowskiej dziewczyny, nie miało dla niego żadnego znaczenia. Na początku swej kariery politycznej, Hitler nawet porównywał się do Zbawiciela, który początkowo miał niewielu zwolenników, ale z czasem jego kult objął prawie cały świat. Później wódz Trzeciej Rzeszy uważał, że szczególnym rodzajem bóstwa jest Gottmensch (Bóg-człowiek), nadczłowiek, stojący ponad wszystkimi ludzkimi uczuciami i pragnieniami (wpływ filozofii Fryderyka Nietzschego, autora „Antychrysta”). Jego wyobraźnię pobudzała wciąż średniowieczna legenda o włóczni św. Maurycego, której posiadacz predestynowany jest do panowania nad światem.

Już na samym początku, po dojściu Hitlera do władzy, Episkopat Niemiec pozytywnie ocenił faszyzację kraju (konferencja w Fuldzie, 28.03.1933 r.). w przeciwieństwie do „bezbożnego komunizmu”, faszyzm miał dobre notowania w Watykanie (konkordat z faszystowskimi Włochami). Dlatego przedstawiciele hierarchii kościelnej wezwali niemieckich katolików do uznania nowej władzy. W takiej też przychylnej hitleryzmowi atmosferze, 20 lipca 1933 roku podpisano konkordat. Watykan reprezentował wówczas podsekretarz stanu, kardynał Eugenio Pacelli (późniejszy Pius XII), a stronę niemiecką wicekanclerz, Franz von Papen. Konkordat zobowiązywał Kościół m.in. do „popierania lekcji religii w języku niemieckim we wszystkich państwach, w których istnieje mniejszość niemiecka”, natomiast nie dawał np. polskiej mniejszości w Niemczech prawa do nauki religii w języku ojczystym. Na protesty Polaków zamieszkujących Trzecią Rzeszę, którzy specjalnie wybrali się do Rzymu, by zaprotestować przeciwko prohitlerowskiej polityce Watykanu, Eugenio Pacelli odpowiedział, iż „interesy Kościoła wymagają całkowitej germanizacji Nadodrza dla umocnienia tam germańskiego katolicyzmu. I dlatego papież przemówi do was po niemiecku, i to w obecności przedstawiciela waszej ambasady, ambasady Trzeciej Rzeszy!” (H. Lehr, E. Osmańczyk, „Polacy spod znaku Rodła”, s. 93).”

No cóż, przyznacie że dobre, mocne, co? Były ministrant, kościelny chórzysta i „żołnierz Chrystusa” w komitywie z przyszłym papieżem rozpętuje antysłowiański/antypolski i antyżydowski spisek międzynarodowy i w konsekwencji holokaust (30 milionów zabitych!), na który międzynarodowa mafia banksterska przymyka oko. A wszystko to wspólnie z przyszłym papieżem, pod auspicjami Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan! A jakże inna skala szaleństwa, zrodzonego z fanatycznego katolicyzmu młodego Adolfa i z surowego wychowania przez ojca w katolickiej, austriackiej, bogobojnej rodzinie oraz ze wspólnoty z katolickim Namiestnikiem Boga na Ziemi! 

Inny przykład chrześcijanina z dziada pradziada:

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/03/22/kto-mu-zrujnowal-psychike-rosyjski-historyk-udowadnia-ze-stalin-mial-szczesliwe-dziecinstwo/

Stalin był trzecim dzieckiem Besariona (ros. Wissariona) „Beso” Dżugaszwilego i Katarzyny „Keke” Geladze, ale dwójka jego starszych braci zmarła jeszcze przed jego narodzinami. Już śmierć pierwszego z nich załamała ojca i sprowadziła go na drogę pijaństwa. Choć był relatywnie zamożnym szewcem (zatrudniał dziesięciu pracowników), nie potrafił uwolnić się od nałogu i popsuł sobie reputację częstymi awanturami. Nie pomagały mu plotki o licznych romansach jego pięknej żony. Prawdopodobnie prawdziwe.

Wraz z alkoholem do domu Dżugaszwilich wkroczyła przemoc. Pan domu nie szczędził ciosów ani małemu Soso ani poślubionej sobie Keke. Syn szybko nauczył się brutalności i pewnego razu rzucił nawet w ojca nożem, by bronić matki. Ale ona również zaczęła go bić, nie mogąc inaczej przywołać do porządku coraz bardziej zuchwałego i nieposłusznego chłopaka.

Przyszły dyktator przeszedł najpierw ospę, która pozostawiła trwałe ślady na jego twarzy, a później doznał wypadku, który spowodował nigdy niewyleczony niedowład lewej ręki. Czy trzeba było więcej, by mały Soso stał się nieczuły i agresywny?

Już jako dziesięciolatek Ioseb Dżugaszwili budził lęk kolegów ze szkoły cerkiewnej, wykazywał się zawiścią i pragnieniem dominacji. Czas wolny od nauki spędzał na licznych bójkach toczonych na ulicach rodzinnego Gori i walkach młodocianych gangów, po których często wracało się do domu obficie krwawiąc.

Brutalny ojciec i szkoła cerkiewna, czyli judeo-chrześcijańskie wychowanie typowe dla XX wieku. Czy mam dorzucić do tego generała Franco i Benito Mussoliniego – przykładnych katolików watykańskiego chowu, masowych morderców i współtwórców zamordystycznego faszyzmu?! A może dla wzmocnienia przykładu co katolicyzm robi z człowiekiem, istotą z przyrodzenia łagodną i roślinożerną, potrzeba tu jeszcze bogobojnego kościółkolubnego Juana Perona z Argentyny, lub generała Pinocheta z Chile?

„Nostradamus

Nostradamus i Katarzyna Medycejska. Foto za: diaprojection.unblog.fr

Michel de Nostredame (1503-1566), znany jako Nostradamus, mag i jasnowidz. Był Żydem, właściwie nazywał się Michel, a Nostradamusem został nazwany od miejsca chrztu de Notre-Dame. Był lekarzem i astrologiem. W 1531 Nostradamus został zaproszony przez Jules-César Scaliger’a, który był uznanym renesansowym myślicielem, do Agen. Tam poznał piękną, inteligentną i zamożną kobietę Henriette d’Encausse, (w sprawie imienia i nazwiska tej kobiety istnieją jednak spory wśród badaczy) z którą się ożenił. Za małżeństwa tego narodziło się dwoje dzieci. W 1534 r żona i dzieci zmarły, prawdopodobnie na skutek wielkiej zarazy. Po ich śmierci kontynuował podróże po Francji i prawdopodobnie po Italii. Miał problemy z rodziną zmarłej żony (proces o zwrot posagu). Przez następne lata był wędrowcem.

W roku 1554 osiadł w Marsylii. Potem wybrał się w dalszą podróż do Salon-de Provence, miasteczka leżącego w połowie drogi między Marsylią a Awinionem. Poznał tam bogatą wdowę, Annę Ponsart Gemelle. Poślubił ją i zamieszkał przy placu Poissonnerie, w domu, który istnieje do czasów współczesnych. Na strychu swojego domu zbudował centrum obserwacyjne. Na podstawie obserwacji gwiazd i ich zachowania przepowiadał przyszłość. Sposób czytania gwiazd, jaki obrał sobie Nostradamus, jest nieznany do dziś dnia. Nostrodamus, zanim został jasnowidzem, przebywał przez dłuższy czas w Lotaryngii. Tam został wprowadzony w jakąś niezwykłą tajemnicę. Pokazano mu jakąś starożytną tajemną księgę, na podstawie której napisał później wszystkie swoje dzieła. Stało się to rzekomo w miejscu bardzo znaczącym, a mianowicie w opactwie Orval. Później Nostrodamus, jako agent Gwizjuszów i Lotaryńczyków, został nadwornym astrologiem króla Francji. W czerwcu 1559 roku wydarzył się jeden z najsłynniejszych i najtragiczniejszych wypadków XVI wieku. W turnieju rycerskim zginął król Francji, Henryk II. Jego śmierć wywołała wiele spekulacji, przede wszystkim dlatego, że została przepowiedziana. Po raz pierwszy w 1552 r. przepowiedział ją astrolog Luca Gaurico, a po raz drugi przepowiedział ją Nostradamus. W 1555 r. wydał on pierwszy zbiór ze swych niejasnych proroctw, zwanych „Centurie”, który zawierał tajemniczy czterowiersz:

„Młody lew staremu krwi utoczy,
W rycerskim pojedynku na Marsowym polu
W złotej klatce mu wykłuje oczy:
Jeden z dwu rysów, śmierć w okrutnym bólu.”

Nostradamus przepowiada śmierć króla Henryka II. Foto: stil.kurir.rs

Przepowiedzenie śmierci króla Henryka II przyniosło Nostradamusowi sławę i ugruntowało mu pozycję największego europejskiego jasnowidza. Niektóre z jego przepowiedni mówią o przeszłości, o templariuszach, dynastii Merowingów i dziejach książęcego rodu Lotaryngii. Spora ich liczba dotyczy Razes, starodawnego hrabstwa wokół Renes-le-Chateau. Liczne czterowiersze mówią o nadejściu Le Grand Monarch (Wielkiego Monarchy), który będzie pochodził z Lotaryngii. Jego przepowiednie były jeszcze zakazane w 1781 r. przez dwór papieski, gdyż przepowiadał w nich upadek papiestwa. Jest raczej pewne, że „przepowiednie” Nostradamusa to nic innego, jak tylko masoński scenariusz wydarzeń, które się odbyły i odbędą się, plany działania, zaszyfrowane instrukcje i informacje. Są to zaszyfrowane plany działania, które mają dać Europie władcę z Merowingów.”

Cytuję fragmencik z tego tekstu: ” Na strychu swojego domu zbudował centrum obserwacyjne. Na podstawie obserwacji gwiazd i ich zachowania przepowiadał przyszłość. Sposób czytania gwiazd, jaki obrał sobie Nostradamus, jest nieznany do dziś dnia.” Skoro miał obserwatorium astronomiczne to musiał być podejrzany tak samo jak choćby Kopernik, Galileusz czy Heweliusz, a skoro przepowiadał trafnie przyszłość – tak jak np. ja – to na pewno zasługiwał na spalenie na stosie. Dlaczego? Bo omijał w kontakcie ze Świadomością Nieskończoną – Jedynym Istniejącym Realnie BOGIEM – boga judeo-chrześcijańskich Pasożytów z Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan i takiej samej żydowskiej Korporacji Judaizmu (MKHJ).

Zdaje mi się, że nie warto komentować oskarżeń rzuconych tutaj w stronę Nostradamusa, jednak warto zwrócić uwagę, że jako Żyd, jest z urodzenia najwyraźniej winien. Wytłuściłem fragment o niekorzystnych przepowiedniach dla papiestwa, gdyż gdyby (jako ksiądz, albo zakonnica) przepowiadał Nostradamus o wieczystym trwaniu Korporacji Watykan, otrzymanym w zwiastowaniu Maryji np. w Fatimie, to zostałby katolickim, watykańskim korporacyjnym wzorcem do naśladowania, czyli Świętym Pasożytem I Kategorii, niczym Jan Paweł 2. 

Cytuję: „Jest raczej pewne, że „przepowiednie” Nostradamusa to nic innego, jak tylko masoński scenariusz wydarzeń, które się odbyły i odbędą się, plany działania, zaszyfrowane instrukcje i informacje. Są to zaszyfrowane plany działania, które mają dać Europie władcę z Merowingów.

Władca Europy z Merowingów i tajne instrukcje, które mają go osadzić na tronie, zamiast zwykłych przepowiedni?! To naprawdę bardzo ciekawa obsesja katolicka o tym współczesnym, powszechnym spisku, wymierzonym w Watykańską Korporację. Coś chyba nie wyszło tym masonom i innym gnostykom, czy poganom, w ich planie z 1781 roku?!

Dziwi mnie, że dorosły człowiek pisze takie bzdury. Jakby nie zauważył, że Europa jest tylko wasalem USA i zależy całkowicie po II Wojnie Światowej od Międzynarodowej Handlowej Korporacji Banksterskiej (MHKB) z Wall Street i Londyńskiego City. Jakie znaczenie miałby dzisiaj król tejże zwasalizowanej Europy? Takie, jak Angela Merkel wobec prezydenta USA, kraju który nadal okupuje, ochrania zbrojnie i umożliwia, wręcz finansuje, rozwój gospodarczy  Niemiec? Wystarczy, że Trump postraszy Angelę zatrzymaniem niemieckiego eksportu do USA i ma ją z głowy. 

Podzielam natomiast straszliwy lęk Propagandysty Watykańczyków w związku z faktem, iż istnieją nieznane Watykanowi księgi, z których można nauczyć się przewidywania Przyszłości i Jasnowidzenia. Jak widać i autor tego blogu ma też w nie wgląd bo, nie raz nie dwa, trafnie przewidział przyszłość Polski. Jakież to są tajemne święte księgi okultystyczne?! Uważna obserwacja RzeczyIstności i bezpośredni kontakt ze Świadomością Nieskończoną. To samo jest źródłem stosowania czarów – takich jak choćby Wołanie Słońca, albo inne, np. te widzialne podczas wizyty papieża Franciszka w Polsce. (Czytajcie jak się to robi tutaj: Przypominamy 28-31 lipca 2016 Kościół i Porządek Rzymski upadł w Polsce – Sercu Świata!  27 09 7524! – Lekcja 9 część 3 – Wołanie Super-Słońca – Pełne Zaćmienie Księżyca i Super-Pełnia! ). Wizyty Papieża, który nie był łaskaw odpowiedzieć na Protest Polaków w sprawie usunięcia ze Ślęży Świętowita przez aroganckich, rozpanoszonych klechów z lokalnej ekspozytury we Wrocławiu i Sulistrowicach, Międzynarodowej Handlowej Korporacji Watykan, której on jest prezesem. Tak, w kilka osób powaliliśmy publicznie na kolana tę satanistyczną korporację i ściągnęliśmy iście apokaliptyczną burzę z piorunami na tego ich pożal się Boże prezesa-przebierańca w Duchowej Stolicy Polski. Uchodził z Serca Świata w pośpiechu, goniony przez Naszych Starych Bogów grzmotami. Rozpanoszenie tej podłej korporacji w naszym kraju dobiega końca! 

Czy prezes jakiejkolwiek innej korporacji handlowej, powiedzmy Pepsi Co., lub Coca Cola, lub Toyota, mógłby zbyć aroganckim milczeniem protest tysiąca odbiorców jego produktów w jakimkolwiek kraju świata? Interes handlowy nie pozwoliłby mu na to. Cóż, prezesi koncernu MHKW od dawna pochodzą z jakiejś trefnej selekcji – mają po prostu skłonności samobójcze i rzutują je na przedsięwzięcia i działania całej korporacji.

Oddaję znów głos brudnej propagandzie MHK Watykan z prawdziwą niechęcią, ale przyświeca nam wyższy cel, poznania nazwisk Strażników Wiary Przyrodzonej w Europie i Polsce.

„„Sfera zwodniczych i obłędnych ułud”

Koniec średniowiecza i epoka Odrodzenia stały się okresem rozkwitu tajnych stowarzyszeń. Książki z zakresu magii cieszyły się ogromnym powodzeniem. W 1651 r. zostały wydane prace Alberta Wielkiego (1159-1280). W XVI w. za autorytety w dziedzinie magii uważani byli następujący pisarze: Anzelm z Parmy, Picatrix Hiszpan, przeor Johan Trithemius, który napisał „Philosophia naturalis” i „Antipalus maleficiorum” oraz Piotr z Apony z dziełem „Elementa magica”.

W tym to okresie cieszył się sławą Teofrast Paracelsus (1493-1541) jako lekarz-cudotwórca. Był też przyrodnikiem, alchemikiem i filozofem. Cechy jego postaci i umysły były wzorem dla legendy Fausta i podań ludowych o alchemikach. Był jednym z głównych reprezentantów panteistyczno-okultystycznej odmiany renesansowej filozofii przyrody. Zwalczał kult dawnych autorytetów medycznych, a zwłaszcza Hipokratesa. Starożytna tajemna nauka wierzyła w istnienie duchów żywiołowych, które zapełniają atmosferę ziemską. Okultyści twierdzą, że posługiwanie się siłami tajemnymi, czyni te duchy widzialnymi. Według Paracelsusa, pole magnetyczne człowieka przyciąga je, elektryzuje i sprawia, że są one zdolne wówczas do przybierania wszelkich możliwych kształtów. Stanowią one sferę zwodniczych i obłędnych ułud.

W pierwszej połowie XVI w. wielką sławą cieszy się w Hiszpanii i w całej Europie Hiszpan Torralba, który uchodził jako znawca magii i potężny czarnoksiężnik. W 1528 r. został aresztowany i postawiony przed sądem. Został oskarżony o zajmowanie się magią i skazany na dożywotnie więzienie. Później został zwolniony.

Pod koniec XVI w. olbrzymią sławę zyskał John Dee ur. w 1527 r., uczony brytyjski, który był faworytem królowej Elżbiety I. Był angielskim filozofem, uczonym, lekarzem, astrologiem, alchemikiem, kabalistą, dyplomatą i szpiegiem. Jego olbrzymia sława jako maga rozpoczęła się od efektów scenicznych, które zastosował na przedstawieniu „Pokoju” Arystofanesa. Wróżył z kuli kryształowej, która przechowywana jest do dziś w Muzeum Brytyjskim. W 1585 r. John Dee był gościem króla Stefana Batorego. Znane są dwa seanse spirytystyczne przeprowadzone przez duet Dee-Keley przed królem. Wizyta Johna Dee przyczyniła się do rozprzestrzenienia zabobonów i rozwoju nauk okultystycznych i wtajemniczeń w Polsce. Zaufanym doradcą króla i nadwornym czarnoksiężnikiem był Wawrzyniec Gradowski.

John Dee przyczynił się walnie do upowszechnienia witruwiańskich zasad geometrii i architektury. W 1570 roku opublikował przedmowę do angielskiego wydania dzieł Euklidesa, w której ogłosił prymat architektury nad innymi dyscyplinami matematycznymi. O Chrystusie mówił: „nasz Niebieski Arcymistrz”. Powtórzył witruwiańską charakterystykę architekta jako swego rodzaju maga: „(…) sądzę, że nikt nie może od razu rościć sobie uzasadnionych pretensji do miana architekta, chyba jedynie ci, którzy od młodości wstępują po szczeblach tych nauk i zdobywszy znajomość wielu umiejętności i sztuk, dotrą do szczytu Świątyni Architektury”. W ustępie, który upodobała sobie masoneria, przywołał Platona: „A miano „Architektury” nosi ta Nauka, która wyższa jest nade wszystkie inne Sztuki. A Plato potwierdza, że „Architekt” jest „Mistrzem” nad wszystkimi, którzy tworzą jakiekolwiek dzieło (…)”, (Michael Baigent i Richard Leigh, „Świątynia i loża”, z angielskiego przełożył Robert Sudół, Książka i Wiedza, Warszawa 1996).

Agrypa z Nattesheim

Heinrich Cornelius Agrypa von Nattesheim (1486-1535) był magiem, alchemikiem, lekarzem i filozofem. Zaliczany jest do najwybitniejszych przedstawicieli okultyzmu. Zawsze przy nim byli jego uczniowie. Odwiedzali go młodzi ludzie z całej Europy. Do jego zwolenników należał Surrey Henryk Howard, nadworny poeta króla angielskiego Henryka VIII. Agrypa widział w magii najwznioślejszą filozofię i szczyt wszelkiej wiedzy. Według niego, wtajemniczony posiadając jej znajomość, osiąga siłę wyższych światów, którą opanowuje światy niższe. W 1533 r. opublikował słynne dzieło pod tytułem: „De occulta philosophia” (O filozofii okultystycznej”). Praca ta stanowiła jeden z punktów zwrotnych w historii literatury ezoterycznej i przyniosła autorowi tytuł największego maga epoki. W Agrypie można dostrzec pierwowzór Fausta z dramatu Christophera Marlowe’a i poematu Johanna Wolfganga Goethego. Biografię Agrypy napisał Nenry Morley w języku angielskim, a w niemieckim w 1881 Christoph Sigwardt. Wyobraźnia ludu otoczyła Agrypę nimbem tajemniczości jako alchemika i potężnego czarnoksiężnika. Agrypa mienił się doktorem medycyny, ale stopnia takiego nie otrzymał na żadnym uniwersytecie. W napisanym po łacinie tekście Agrypa wspomniał przelotnie o templariuszach: „haniebna herezja templariuszy”.

W 1651 r. ukazał się angielski przekład dzieła Agrypy. Zawierał krótkie wprowadzenie w formie wiersza pochwalnego, napisane przez alchemika i zwolennika filozofii naturalnej Thomasa Vaughana, który był uczniem Roberta Moraya. Dzieło sprzedawano w księgarni na dziedzińcu przed londyńską katedrą Świętego Pawła. W oryginale wzmianka o templariuszach liczyła zaledwie kilka słów na pięciuset stronach całego dzieła. Anonimowy tłumacz poczuł się nią na tyle dotknięty, że świadomie sfałszował myśl Agrypy. W ten oto sposób w wersji angielskiej „haniebna herezja templariuszy” zmieniła się w „haniebną herezję sług starego Kościoła”.

Średniowieczne obrzędy i wtajemniczenia zostały następnie w pełni rozwinięte przez późniejszych okultystów, przeważnie francuskich: Eliphas Levi, St. De Guaita, Febre de Olivet, M. de Figanieros, St. –Yves de Alveydre. Agrypa zebrał wszystkie tajemne nauki i je odnowił. Stał się prekursorem współczesnych okultystów, którzy wysoko cenią jego dzieła.

Według Agrypy, magia dzieli się na trzy części:

  1. naturalna, która służy do opanowania rzeczy ziemskich
  2. niebieska, która daje władzę nad ciałami niebieskimi
  3. religijna, która prowadzi do owładnięcia światem duchów i demonów

Według niego, wtajemniczony posiadając jej znajomość, osiąga siłę wyższych światów, którą opanowuje światy niższe. Główne jego dzieło nosi tytuł: „Tajemna filozofia”. Biografię Agrypy napisał Henry Morley w języku angielskim, a w niemieckim w 1881 Christoph Sigwardt. Wyobraźnia ludu otoczyła Agrypę nimbem tajemniczości jako alchemika i czarnoksiężnika. Miał czarnego psa, który uważany był za diabła. Agrypa mienił się doktorem medycyny, ale stopnia takiego nie otrzymał na żadnym uniwersytecie. Agrypa, przyjaciel i obrońca Lutra, w swojej „Apologii” nazwał go „zajadłym heretykiem”.

Agrypa zmarł w nędznej chałupie. Przed śmiercią przeklął swego psa, który natychmiast po tym utopił się.”

Dałem tu wielki fragment bez komentarza, bowiem nie ma sensu wciąż krytykować tej samej metody brudnej propagandy katolickiej, czy też szerzej judeo-chrześcijańskiej, ani wciąż udowadniać kolejnych pojedynczych kłamstw. Nieustannie czyni się tutaj zarzuty z posiadania wiedzy – w tym wypadku na temat zasad geometrii i i architektury. To naprawdę żałosne. Chciałem żeby ta długa lista osób Zasłużonych  i Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian i starożytnego Królestwa Północy (Królestwa SIS) z poprzednich wieków, fajnie nam tutaj wybrzmiała.

Wymienimy ich teraz za propagandą Watykańczyków ciurkiem i powiemy o każdym Dobre Słowo, co podobno leży immanentnie  w duchu każdego Katolika i wypływa wprost z doktryny Watykańskiej, z jej Dziesięcioma Przykazaniami. Zwłaszcza z przykazania: „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw… bliźniemu swemu”.  Czy propagandysta Watykańczyków zapomniał tu powyżej o tym przykazaniu? Tak. Tak, jak zapomniał o nim najwyraźniej, w całym obszernym cyklu swoich artykułów o „zagrożeniach duchowych” dla ludzi XXI wieku, złożonym z aż ośmiu sążnistych części. To taka typowa chrześcijańska hipokryzja.

Zatem wymieniam Ich i o każdym powiem, po katolicku, Dobre Słowo:

Anzelm z Parmy – o Ars Sancti Anselmi możecie poczytać tutaj: Słownik mitologiczny z przyłączeniem obrazo-pismu: Ikonologia . Zastanawiam się ile żyć ludzkich uratowano zawijając ranę czystym, wyjałowionym płótnem lnianym?!  Mamy tutaj więc jak na dłoni odkrywcę tego sposobu leczenia ran, a zarazem Strażnika Wiary Przyrodzonej,czyli Wiedy Starożytnych Słowian (jak kto woli może być Słowiano-Ariów).

Picatrix Hiszpan:

Praca krakowskiej uczonej, profesor dr hab. Ewy Śnieżyńskiej-Stolot, poświęcona astrologicznemu tekstowi Picatrix Latinus z około 1470 roku, znajdującemu się w zbiorach rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej (nr 793), jest pierwszym polskim całościowym opracowaniem znaczeń ikonografii planet występujących na miniaturach i rysunkach tego rękopisu. Traktat – stanowiący łacińskie tłumaczenie arabskiego oryginału z XI wieku pt. Ghayat al-hakim – jest jedynym iluminowanym przykładem tego dzieła, który dotrwał do naszych czasów. Autorka uchwyciła nie tylko wyjątkowość rękopisu, lecz także dotknęła jego literacko-znaczeniową formę, wydobywając ikonologiczne treści ilustracji astrologicznych.
Z recenzji prof. dr hab. Marii Dzielińskiej

źródło opisu: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2009

przeor Johan Trithemius, który napisał „Philosophia naturalis” i „Antipalus maleficiorum” – Widzimy na oko, że mimo iż napisana przez mnicha/zakonnika Filozofia Naturalna nie mogła spodobać się Watykanowi. Ale cóż jeszcze dobrego można powiedzieć o opacie Trithemiusie? Ano na przykład to, że nędzną scholastyczną szkółkę zakonną uczynił niemalże uniwersytetem! Utworzył bibliotekę klasztorną liczącą 2000 książek. To takie biblioteki palą inkwizytorzy w „Imieniu Róży” Umberto Ecco.

Wikipedia:

Jan Tritemiusz[1][2], właśc. Johannes von Heidenberg (ur. 1 lutego 1462 w Trittenheim, zm. 13 grudnia 1516 w Würzburgu) – niemiecki mnich benedyktyński, polihistor, leksykograf, kryptolog i kronikarz. Urodził się 1 lutego 1462 roku w Trittenheim, jako Johannes von Heidenberg, jednakże w późniejszym życiu przybrał imię eponimiczne[3]. Ze względu na trudne dzieciństwo i zaborczego ojczyma, Tritemiusz nauczył się czytania, pisania i podstaw łaciny dopiero w wieku piętnastu lat[4]. Studiował na Uniwersytecie w Heidelbergu i w wieku około 20 lat wstąpił do zakonu benedyktyńskiego w Sponheim[3]. Profesję zakonną złożył 8 grudnia 1482 roku[4]. Po dwóch latach pobytu, pomimo że był najmłodszym członkiem klasztoru, został wybrany opatem[4]. Założył tam bibliotekę, a dzięki swojej dyscyplinie i stypendium, wkrótce podniósł klasztor do instytucji edukacyjnej wysokiego poziomu[3]. Kolekcja książek zgromadzonych w bibliotece sięgała 2000 egzemplarzy[4]. W 1506 roku zrezygnował z opactwa i otrzymał propozycję zostania historiografem na dworze cesarza Maksymiliana Habsburga, z dożywotnią emeryturą[4]. Tritemiusz jednak odmówił i przeniósł się do klasztoru św. Jakuba w Würzburgu[4]. Zmarł 13 grudnia 1516 roku, tamże[3]. Jest autorem dzieła pt. „Steganographia” (traktującego o steganografii), a także szyfru Tritemiusza.

Piotr z Apony z dziełem „Elementa magica”. To typowa ofiara chciwości Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan. Niewinnie oskarżony i zamęczony w procesie inkwizycyjnym popełnił samobójstwo, a mimo to chciano jeszcze spalić jego zwłoki. Zajadłość papieży i ich zbrodniczość nie zna granic.

Wikipedia:

Pietro d’Abano (Piotr Albański, Pietro Albano, Pietro Apono, Piotr Apoński, Petrus Aponensis lub Petrus de Apono, także Piotr z Padwy, Petrus de Padua i Petrus Paduanus) (ur. 1250? w Abano Bagni, zm. 1316? w Trevigii) – włoski lekarz, filozof i astrolog.

wikipedia anglojęzyczna:

He lived in Greece for a period of time[1] before he moved and commenced his studies for a long time at Constantinople (between 1270 and 1290). Around 1300 he moved to Paris, where he was promoted to the degrees of doctor in philosophy and medicine, in the practice of which he was very successful, but his fees were remarkably high. In Paris he became known as „the Great Lombard”. He settled at Padua, where he gained a reputation as a physician. Also an astrologer,[7] he was charged with practising magic: the specific accusations being that he got back, by the aid of the devil, all the money he paid away, and that he possessed the philosopher’s stone.[8]

Tłumaczę: Mieszkał w Grecji przez pewien czas [1], zanim przeprowadził się i rozpoczął długie studia w Konstantynopolu (w latach 1270-1290). Około 1300 r. Przeniósł się do Paryża, gdzie awansował na stopień doktora filozofii i medycyny, którego praktyka była bardzo udana, ale jego honorarium było wyjątkowo wysokie. W Paryżu stał się znany jako „Wielki Lombard”. Osiedlił się w Padwie, gdzie zyskał reputację jako lekarz. Również astrolog [7] został oskarżony o praktykowanie magii: konkretnie oskarżono go o to, że otrzymał, za pomocą diabła, wszystkie pieniądze, które mu zapłacono, i że posiadł kamień filozoficzny [8].

Wikipedia katolicko-„polska”

Po studiach medycznych i filozoficznych w Konstantynopol u (gdzie zyskał znajomość języka greckiego) i w Paryżu osiadł w Padwie, gdzie szybko uzyskał reputację wielkiego medyka, co umożliwiło mu zaspokojenie chciwości przez pobieranie niezmiernie wysokich opłat od pacjentów. Przez pewien czas był osobistym lekarzem papieża Honoriusza IV. Prawdopodobnie to właśnie chciwość, obok zainteresowania astrologią, sprawiła, że oskarżono go zajmowanie się także magią (mówiono, że wielka ilość pieniędzy jaką posiada pochodzi z kontaktów z diabłem i posiadania kamienia filozoficznego)[potrzebny przypis].

Na skutek tego oskarżenia, do którego dołączyły się głosy, że pisma jego tchną kacerstwem, po dwóch rozprawach sąd inkwizycji wydał nań wyrok śmierci przez spalenie na stosie. D’Abano popełnił samobójstwo przed ukończeniem procesu[1] – mimo to wyrok chciano wykonać pośmiertnie dokonując ekshumacji i spalenia jego ciała – przyjaciel wykradł jednak zwłoki, wobec czego święta Inkwizycja ogłosiła i wykonała wyrok in effigie. W 1415 wystawiono mu pomnik w Padwie.

Macie tutaj czysty kliniczny przykład, jak Wikipedysta katolicko-polski przepisuje z Wikipedii anglojęzycznej, a od siebie dodaje oczerniające zwroty, które mają uczynić z tego wybitnego lekarza czarny charakter i niby usprawiedliwić zbrodnię watykańską. Dodajmy – jedną z setek tysięcy podobnych zbrodni, u podłoża której leżała zawiść i polityka Watykanu.

Wikipedia:

Walczył ze scholastyczną dialektyką w obronie Galena i Awicennyjego sławne dzieło Conciliator differentiarum philosophorum et praecipue medicorum dążące do pogodzenia spekulatywnej greckiej wiedzy o naturze z empiryczną medycyną arabską do XVI wieku stanowi jeden z najwyższych autorytetów medycznych. Zajmował katedry uniwersyteckie w Paryżu (12921303), Padwie (13081314) i Trevigiiskutecznie dążył do przekształcenia Padwy w najważniejszy europejski ośrodek wiedzy medycznej. Pod względem wiadomości fizycznych i chemicznych przewyższał wszystkich ówczesnych uczonych; znał i oceniał ciężkość powietrza, nerwy wyprowadzał z mózgu, naczynia krwionośne z serca; długość roku określał dokładnie, na 365 dni, 6 godzin i 4 minuty[1]. Tłumaczył dawne dzieła astrologiczne, przypisuje mu się też (błędnie) liczne grimoiry.

Teofrast Paracelsus (1493-1541) jako lekarz-cudotwórca.

Wikipedia:

Paracelsus, właśc. Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim (ur. 10 listopada 1493 lub 1494 w Einsiedeln, Szwajcaria, zm. 24 września 1541 w Salzburgu, Austria) – lekarz i przyrodnik, zwany ojcem medycyny nowożytnej.

Już samo powyższe stwierdzenie wystarczy, żeby odrzucić fałszywy czarny pijar Propagandy Watykańskiej, ale dodajmy jeszcze za Wikipedią jego dzieje, gdyż pokazują one dokładnie ten sam mechanizm działania Watykańczyków, kontynuowany zresztą w XXI wieku w omawianym tutaj artykule Propagandysty:

„… w Wiedniu i w Ferrarze zapoznał się z dorobkiem naukowym Klaudiusza Galena; już jako student sprzeciwiał się dogmatycznemu schematyzmowi i uczonym autorytetom; mimo to w 1515 roku uzyskał na uniwersytecie w Ferrarze tytuł doktora.

Uważał, że medycyna powinna być ugruntowana w poznaniu Boga i natury. Do poznania rzeczy – a także chorób oraz terapii – niezbędne są, z jednej strony, dowody empiryczne, z drugiej zaś – i to według niego było znacznie ważniejsze – ujęcie spraw w całości: Albowiem człowieka można ująć jedynie z punktu widzenia makrokosmosu, człowiek nie może się poznać sam z siebie. Lekarz staje się doskonały dopiero wtedy, gdy zda sobie sprawę z tej zgodności (Opus Paramirum). Paracelsus uważał, że ciało materialne to jedynie jakaś część niewidzialnego dla zwyczajnego obserwatora ciała doskonałego. Jeśli jednak człowiek, za sprawą nieustannych starań o boskie oświecenie, dostąpi udziału w boskim ogniu, wówczas będzie on mógł ujrzeć świat w innej perspektywie, w świetle natury (Opus Paramirum) – taka perspektywa przystoi też lekarzowi. Paracelsus uważał, że lekarz, jeśli ma odpowiednio wykonywać swą pracę, oprócz łaski boskiej potrzebuje znajomości i biegłości w czterech dyscyplinach: filozofii, astronomii, alchemii i rzetelności (proprietas).

Medyk miejski w Bazylei. Od 1526 roku profesor Uniwersytetu Bazylejskiego, gdzie – wbrew obyczajom – nauczał nie po łacinie, lecz po niemiecku, dając się poznać z krytycyzmu i ciętego języka, wymierzonego we wszystkie ówczesne autorytety. Poglądy oraz skłonności polemiczne Paracelsusa niebawem sprawiły, że pokłócił się on z kolegami po fachu, aptekarzami i rajcami miejskimi. Na początku 1528 roku musiał uciekać z Bazylei – w ten sposób rozpoczął tułaczkę po miastach południowoniemieckich, szwajcarskich i austriackich. W 1541 roku ponownie trafił do Salzburga i tam umarł w nędzy. Od 1752 roku jego szczątki spoczywają w przedsionku kościoła św. Sebastiana.

więcej o nim w Wikipedii katolicko-„polskiej” tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Paracelsus

Hiszpan Torralba, „który uchodził jako znawca magii i potężny czarnoksiężnik. W 1528 r. został aresztowany i postawiony przed sądem. Został oskarżony o zajmowanie się magią i skazany na dożywotnie więzienie. Później został zwolniony.”

A teraz dowiedzmy się za co go skazano. Nie nie za to,  że ten: Jeden z najsławniejszych lekarzy na dworze Ferdynanda Katolickiego. „Wsławił się podróżą na kiju, podczas której odwiedził Rzym i zaraz powrócił do madryckiego pałacu, aby opowiedzieć o plądrowaniu Wiecznego Miasta przez wojska cesarza Karola V. Po kilku dniach kurierzy poczty dyplomatycznej przywieźli potwierdzenie jego słów.”

Podróżował ponoć wielokrotnie, w co święcie na dworze króla wierzono. Sami przyznacie, że taki kontakt ze Świadomością Nieskończoną musiał przerazić wszystkich pasożytów zgromadzonych wokół Katolickiego Ferdynanda! Ale nie o to chodziło. Torralba unikał oskarżeń inkwizycji sprytnie (podobnie jak Paracelsus) udając zwolennika pławienia czarownic i ich ścigania. Jednak zawiści dworskiego kleru nic przecież nie powstrzyma. Cytuję: „Miał za towarzysza czarta Zequiela, którego piekielne pochodzenie krył przed światem, twierdząc, że jest on dobrym duchem. W 1528 r. został aresztowany i postawiony przed sądem. Został oskarżony o zajmowanie się magią i skazany na dożywotnie więzienie. Później został zwolniony.”

Przy okazji poszukiwań prawdy na temat Torralby, po raz kolejny wyszło na wierzch jaką to pokrętną metodę stosuje Propagandysta Watykanu. Otóż nie dosyć że cały tekst o Paracelsusie i Torralbie po prostu przekleił z innej swojej propagandowej „pracy”, cytowanej obficie przez Radio Maryja (http://wsercupolska.org/wsp1/index.php/warto-przeczyta/5747-stanisaw-bulza), to pominął oczywiście takie drobne fakty, które Radiomaryjnych Pielgrzymów na Matce Ziemi wcale nie rażą,  jak ten za co skazano owego Torralbę. Wskazanie tego faktu musiałby bowiem świadczyć o skrajnej głupocie oskarżenia i poziomie rozumowania Inkwizytorów. A jak działała naprawdę Inkwizycja Rozumu Międzynarodowej Korporacji Handlowej Watykan możemy się przekonać z poważnej pracy naukowej na jej temat, na przykładzie innego Torralby  – Gaspara Torralby z Vayona (Toledo):

cytat pochodzi z książki Leszka Białego Dzieje Inkwizycji Hiszpańskiej (Książka i Wiedza 1989 – PDF tutaj: dzieje-inkwizycji-hiszpac584skiej), a jest przez niego podany za innym opracowaniem dostępnym tutaj: https://books.google.pl/books?id=rKOLDgAAQBAJ&pg=PA33&lpg=PA33&dq=Gaspar+Torralba&source=bl&ots=rjRpRilkBE&sig=2zGl223cAShaaTtD1s_fUYlag5E&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiWldO92-HcAhVhGZoKHX_gCYoQ6AEwBnoECAYQAQ#v=onepage&q=Gaspar%20Torralba&f=false

John Dee z Wikipedii „polsko”-katolickiej: – (ur. 13 lipca 1527 w Londynie, zm. 1608 lub 1609 w Mortlake-Surrey) – angielski okultysta, nadworny astrolog Elżbiety I, alchemik, kabalista, badacz wiedzy tajemnej. Podobno napisał Manuskrypt Voynicha. Wymyślił nazwę imperium brytyjskie.

Kiedy podróżował po świecie, spotkał Edwarda Kelleya. Przez pewien czas razem przebywali na dworze Stefana Batorego, potem udali się na dwór cesarza Rudolfa II. Kelley pozostał w Pradze, a Dee wyruszył do Anglii, gdzie Elżbieta I nadała mu uczelnię w Manchesterze…

Rozpoczął naukę w katolickiej szkole w Chelmsford (obecnie King Edward VI Grammar School) następnie w latach 1543–1546 studiował w St John’s College na Uniwersytecie Cambridge. Został tam jednym z założycieli Trinity College. Pod koniec lat 40. i na początku 50. XVI wieku podróżował po Europie, gdzie studiował w Leuven (Belgia), Brukseli i Paryżu. Podczas studiów poznał matematyka Gemmę Frisiusa i kartografa Gerharda Kremera. Po powrocie do Londynu, w roku 1552, poznał Girolamo Cardano, włoskiego matematyka i astrologa. Prowadził wspólnie z nim badania dotyczące perpetuum mobile.

Tak wszechstronny naukowiec tamtych czasów oczywiście musiał budzić nienawiść MHKW i jej prezesów.

 

Edward Kelley – Wikipedia katolicko-„polska”: Urodził się prawdopodobnie 1 sierpnia 1555. Niewiele wiadomo o jego wczesnym życiu. Przypuszczalnie terminował jako uczeń w aptece, aczkolwiek niektóre źródła mówią o tym, że był notariuszem. Historycy przypuszczają, że mógł studiować na Uniwersytecie w Oksfordzie, pod nazwiskiem Talbot. Znał łacinę i podstawy greki. 

Kelley poznał Johna Dee w 1582 roku. W tym czasie Dee podejmował nieudane próby kontaktowania się z aniołami. Kelley pokazał mu swoje zdolności w tym zakresie i zaimponował mu na tyle, żeby stać się jego stałym współpracownikiem w latach 1582 – 1588.

Po upływie około roku współpracy Kelley ujawnił książkę o alchemii – The Book of Dunstan, oraz tajemniczy czerwony proszek, które rzekomo znalazł w Northwick Hill, wiedziony przez jakiegoś „ducha”. Kelley wierzył, że za pomocą proszku (którego sekret miała ukrywać księga) stworzy tynkturę, która pozwoli mu zamieniać metale nieszlachetne w złoto.

W 1583 roku Dee poznał interesującego się alchemią Olbrachta Łaskiego, wojewodę sieradzkiego z nadania króla Zygmunta Augusta. Korzystając z zaproszenia razem z Dee opuścili Anglię i udali się z nim do Polski, gdzie jednak szybko ich drogi rozeszły się. Dee szukał protekcji u cesarza niemieckiego i króla czeskiego Rudolfa II i u króla Polski Stefana Batorego, jednak jego starania nie przyniosły powodzenia. Nie mając innego wyjścia Dee i Kelley wędrowali po Europie Środkowej, organizując seanse spirytystyczne.

W 1586 Kelley i Dee znaleźli patronat u bogatego Czecha, Wilema Rožemberka. Osiedli w mieście Trzeboń i kontynuowali swoje poszukiwania. Rok później Kelley wyjawił Dee, że anioły nakazały im dzielić wszystko co posiadają, nawet swoje żony. Historycy twierdzą, że w ten sposób Kelley chciał zerwać z Dee i poświęcić się wyłącznie alchemii, która go interesowała bardziej niż spirytyzm, i dzięki której zaczął się bogacić. Po krótkim czasie Dee zaprzestał seansów spirytystycznych i w 1588 roku powrócił do Anglii. Nie spotkał już nigdy Kelleya. Do 1590 Kelley wiódł dostatnie życie, otrzymując od Rožemberka duże sumy pieniędzy oraz kilka posiadłości. Przekonał też wiele wpływowych osób, że umie produkować złoto, między innymi Rudolfa II. Jednak król, zniecierpliwiony bezskutecznym czekaniem na rezultaty prac Kelleya, kazał go aresztować w maju 1591 i osadził w Zamku Hněvín w mieście Most, gdzie w 1597 Kelley umarł w wieku czterdziestu dwóch lat. 

Kim był Rudolf II cesarz z nadania Międzynarodowej Handlowej Korporacji Watykanu możecie poczytać w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_II_Habsburg . To ten super-watykanistyczny cesarz, który zwalczał zajadle reformację, ogłaszał banicje całych miast luterańskich i który chciał kupić Koronę Polski od innego hiper-katolika Zygmunta III Wazy. Cytuję Wiki „polsko”-katolicką: „Gdy w 1607 roku w Donauwörth doszło do zamieszek na tle religijnym (luteranie napadli katolików), Rudolf ogłosił banicję miasta. Książę Bawarii Maksymilian I, zobowiązany do egzekucji wyroku, opanował miasto i z pomocą jezuitów, drogą represji, pozbył się protestantów. W reakcji na to niemieccy książęta protestanccy zawiązali Unię Ewangelicką, sojusz obronny przeciw katolikom.

W latach 1608-1609, obawiając się utraty władzy, wydał akty gwarantujące swobody wyznaniowe dla protestantów w Czechach i na Śląsku (tzw. List majestatyczny). Przyznawały one wolność kultu religijnego i budowania zborów, a także prawo do wyboru rzeczników społeczności protestanckiej, zwanych defensorami. Nie przestrzegał ich w praktyce, czym przyczynił się do wybuchu wojny trzydziestoletniej.

Rudolf II nigdy nie zawarł małżeństwa i nie doczekał się legalnego następcy, co spowodowane było lękiem przed wypełnieniem się przepowiedni astrologicznej, zgodnie z którą stracić miał tron na rzecz swego prawowitego spadkobiercy (co zresztą rzeczywiście nastąpiło, wobec braku potomstwa jego następcą był bowiem brat Maciej, który doprowadził ostatecznie do usunięcia Rudolfa z tronu).

Cesarz posiadał mimo to liczne potomstwo z nieprawego łoża. Jednym z jego nieślubnych synów był znany jako niezrównoważony psychicznie morderca markiz Julius d’Austria.

Rudolf wykazywał pogłębiające się z wiekiem zaburzenia psychiczne spowodowane najprawdopodobniej postępującą, wrodzoną kiłą. Dręczyły go częste stany lękowe oraz obsesje na tle religijnym, w akcie szału dopuścił się nieudanej próby morderstwa po której usiłował popełnić samobójstwo.

Jak przeczytaliście powyżej w lajtowej/lekkiej katolicko-polskiej wersji Wikipedii, ten chciwy katolik o chwiejnej osobowości, chory na wrodzoną kiłę, był pupilkiem Papieży Watykańskich i przez 7 lat trzymał w więzieniu naukowca domagając się żeby mu wytworzył złoto.  Po czym go po prostu zabił, tak jak zabijał innych ludzi. Kelley był naukowcem. Jaka była w tamtych czasach ta nauka, taka była. Jej poziom może nas śmieszyć, ale była to zalążkowa forma chemii, która rodziła się w bólach po 1000 latach Inkwizycji Rozumu prowadzonej przez MHKW w całej Europie. Cesarza kłuło w oczy, że Kelley żyje dostatnio w swoich włościach nadanych mu przez podejrzanego husytę Różemboroka, więc zaaresztował go.  

Heinrich Cornelius Agrypa von Nattesheim (1486-1535) – który, „widział w magii najwznioślejszą filozofię i szczyt wszelkiej wiedzy. Według niego, wtajemniczony posiadając jej znajomość, osiąga siłę wyższych światów, którą opanowuje światy niższe. W 1533 r. opublikował słynne dzieło pod tytułem: „De occulta philosophia” (O filozofii okultystycznej”). Praca ta stanowiła jeden z punktów zwrotnych w historii literatury ezoterycznej i przyniosła autorowi tytuł największego maga epoki. Wyobraźnia ludu otoczyła Agrypę nimbem tajemniczości jako alchemika i potężnego czarnoksiężnika. Agrypa mienił się doktorem medycyny, ale stopnia takiego nie otrzymał na żadnym uniwersytecie. W napisanym po łacinie tekście Agrypa wspomniał przelotnie o templariuszach: „haniebna herezja templariuszy”.

Oczywiście mamy tutaj u propagandysty przeklejki z „polsko”-katolickiej Wikipedii i własne autorskie wstawki w ten tekst wikipedyczny. Doradzam wszystkim kategorycznie, aby o osobach tutaj przedstawionych czytali w anglojęzycznej Wikipedii a nie „polsko”-katolickiej, ta nasza „polsko”-katolicka jest po prostu nierzetelna. Ale co na to choćby ta nie rzetelna nasza katolicko-„polska” Wikiedia, będąca swoistą propagandową tubą katolików i marksistów? :

„Heinrich Cornelius Agrippa von Nettesheim (ur. 14 września 1486 w Kolonii, zm. 18 lutego 1535 w Grenoble) – mag, okultysta, astrolog, alchemik i filozof.

Agrippa jest legendarnym pierwowzorem postaci Fausta w dramacie Johanna Wolfganga Goethego. Wedle legend sprzedał duszę diabłu i był wampirem. Opowieści związane z Agrippą są przerysowanym obrazem człowieka renesansu trudniącego się tylko zdobywaniem wiedzy. Wedle nich potrafił przenikać przez kraty więzienne, zamieniał złote monety w ślimaki i podróżował z czarnym psem. Faktem jest, że sprzeciwił się spaleniu czarownicy, za co był sądzony. Wedle legend uciekł z więzienia.

Agrippa studiował medycynę, filozofię i prawo. Trudnił się jednak filozofią, w której jako pierwszy odrzuca scholastycyzm. Wedle Agrippy nie istnieją żadne sposoby osiągnięcia prawdy absolutnej na Ziemi. Uważał on, że Bóg może zesłać oświecenie na każdego w każdym momencie, dlatego przesądy nie gwarantują szczęścia, ani nie są prawdami. Agrippa uważał, że tylko zagłębianie się w mistykę i Wielką Sztukę, zwaną Sztuką Królewską (od króla Salomona) i magią może przynieść efekty udanego życia. W księgach opisuje sposoby czarowania wedle magii naturalnej i ceremonialnej.”

Cytuję propagandystę:

„W 1651 r. ukazał się angielski przekład dzieła Agrypy. Zawierał krótkie wprowadzenie w formie wiersza pochwalnego, napisane przez alchemika i zwolennika filozofii naturalnej Thomasa Vaughana, który był uczniem Roberta Moraya…

…Agrypa zebrał wszystkie tajemne nauki i je odnowił. Stał się prekursorem współczesnych okultystów, którzy wysoko cenią jego dzieła.”

Propagandysta znów pomija milczeniem to co mu niewygodne:

Wiki katolicko -„polska”:De vanitate et incertitudine scientiarum et atrium atque excellentia verbi Dei declamatio (O próżności i marności nauk…) powstało w 1526, zostało wydane w 1530. Za inspirację do dzieła Agrippie posłużyło O pochwale głupoty Erazama z Rotterdamu. Von Nettesheim w O marności i próżności nauk wyszydzał wszelkie znane mu rodzaje ludzkiej wiedzy: hermetyzm, astrologię, alchemię, kabałę, teologię, fizykę, nekromancję, matematykę itd. Po dziś dzień toczą się spory wśród historyków idei nt. stosunku Agrippy do nauk tajemnych, który różni się w zależności od dzieła: w De vanitate et incertitudine scientiarum von Nettesheim je potępia zaś w De occulta philosophia próbuje oczyścić z zabobonu i przywrócić im świętość.”

O cóż propagandyście watykańskiemu zatem chodzi? Może o to dzieło – Declamatio de nobilitate et praecellentia foeminei sexus eiusdemque supra virilem eminentia libellus, Antwerpia 1529 (O ślachetności a zacności płci niewieściej, wyd. pol. 1575)? W nim bowiem już w XVI wieku Agrypa broni kobiet i przed zbrodniami Inkwizycji Rozumu wywyższając ich rozum ponad męski!!!

Potem nie podoba się propagandyście poeta

 

Surrey Henryk Howard, „nadworny poeta króla angielskiego Henryka VIII”.

Wikipedia:Był jednym z prekursorów poezji angielskiej doby Renesansu. Wraz z Thomasem Wyattem jako pierwsi tworzyli sonety, stając się wzorem dla późniejszych twórców. Howard wprowadził też do poezji angielskiej[1] (w tłumaczeniu dwóch ksiąg Eneidy Wergiliusza) blank verse, czyli nierymowany pentametr jambiczny, którym posługiwali się później zarówno w epice, jak i w dramacie i liryce, między innymi Thomas Kyd, Christopher Marlowe, William Szekspir, John Milton, Alfred Tennyson, Robert Browning i Matthew Arnold. Dwie jego kuzynki – Anna Boleyn oraz Katarzyna Howard były żonami Henryka VIII. Uwięziony wraz z ojcem w styczniu 1547 roku został oskarżony o zdradę i skazany na śmierć 13 stycznia 1547 roku. Został ścięty w Tower 19 stycznia 1547, po czym pochowany w kościele Wszystkich Świętych w Londynie.

Już sam fakt bycia poetą na dworze Henryka VIII jak widać jest zbrodniczy, bo wychodzi na to że został uznany za katolika czyli zdrajcę anglikanizmu!!! Może to przez te dwie kuzynki, które były żonami Henryka VIII został uznany przez propagandystę MHKW za przestępcę katolickiego? A może za sam fakt, że doceniał wkład Agrypy w naukę?!

A ponieważ  jak stwierdza propagandysta „W Agrypie można dostrzec pierwowzór Fausta z dramatu Christophera Marlowe’a i poematu Johanna Wolfganga Goethego.” to oczywiście mamy dwóch kolejnych Strażników Wiary przyrodzonej podanych przez niego na tacy. Są to:

Christopher Marlowe – Wikipedia:

Christopher Marlowe (ochrzczony 26 lutego 1564 w Canterbury, zm. 30 maja 1593 w Deptford pod Londynem) – angielski dramatopisarz i poeta okresu elżbietańskiego.

Syn szewca z Canterbury Johna Marlowe’a. W 1587 roku ukończył Corpus Christi College na Uniwersytecie Cambridge.

Nadano mu przydomek „ojca angielskiej tragedii”, między innymi z powodu wprowadzenia wiersza białego do elżbietańskiego dramatu[1].

Marlowe był również tłumaczem. Znane są jego tłumaczenia poezji Owidiusza i Lukana.

Christopher Marlowe był rówieśnikiem i inspiracją dla Williama Szekspira.

Johann Wolfgang Goethe – Życiorysu i twórczości Goethego chyba nie muszę podawać , gdyż jego wielkość artystyczna nie ulega powszechnie żadnej wątpliwości

Następnie idzie u propagandysty na widelec, a raczej na katolickie widły piekielne, ten co napisał biografię Agrypy w języku angielskim – tyle że 300 lat później:

Henry Morley  – (ur. 15 września 1822 w Londynie, zm. 1894, tamże) – pisarz angielski. Swoimi ironicznymi pismami, np. How to Make Home Unhealthy (1849), zwrócił uwagę Dickensa, który powołał go do współpracy w „Household Words” i „All the Year Round” (18501865). Bardzo poczytne były jego First Sketch of English Literature (1873, 13 wyd. 1894) oraz English Literature in the Reign of Victoria (1881). Zasłużył się zwłaszcza tanimi wydaniami klasyków.

i ten co ją napisał  w niemieckim w 1881:

Christoph Sigwardt – (1830-1904) – niemiecki filozof i logik. Był jednym z głównych przedstawicieli psychologizmu w logice. Pełnił funkcję profesora uniwersytetu w Tybindze. Napisał pracę Logik.

Jego główne dzieło Logik przedstawia wyniki drobiazgowych badań nad osiągnięciami niemieckich i brytyjskich logików. Sporo miejsca poświęca w pracy rozumowaniu indukcyjnemu oraz omówieniu poglądów Francisa Bacona, Davida Hume’a i Johna Stuarta Milla na ten temat.

Logik, a więc w rozumieniu propagandysty zbrodniarz!

Cytuję dalej Propagandystę Watykańczyków:

„W 1651 r. ukazał się angielski przekład dzieła Agrypy. Zawierał krótkie wprowadzenie w formie wiersza pochwalnego, napisane przez alchemika i zwolennika filozofii naturalnej Thomasa Vaughana, który był uczniem Roberta Moraya”.

O Vaughanie nie znajdziecie słowa w „polskiej” Wikipedii wiec daję oprzekład z angielskiego tego co najważniejsze:

Thomas Vaughan (1621 − 27 February 1666) was a Welsh philosopher and alchemist, who wrote in English. He is now remembered for his work in the field of natural magic. –

Chociaż nie praktykował medycyny, Vaughan starał się wykorzystać swoje umiejętności chemiczne do przygotowywania leków w sposób zalecany przez Paracelsusa. Korespondował z Samuelem Hartlibem, który w 1650 r. zwracał uwagę na Vaughana jako autora. [5] Zyskał reputację dzięki swojej książce Anthroposophia Theomagica, magiczno-mistycznej pracy. Vaughan był autorem gazet wydanych pod pseudonimem Eugenius Philalethes, co jest obecnie powszechnie akceptowane.

Vaughan był niezwykły wśród ówczesnych alchemików [6], ponieważ ściśle współpracował ze swoją żoną Rebeccą Vaughan. Był on członkiem „Towarzystwa Nieznanych Filozofów” i był odpowiedzialny za przetłumaczenie na język angielski w 1652 roku Fama Fraternitatis Rosae Crucis, anonimowego manifestu różokrzyżowców opublikowanego po raz pierwszy w 1614 r. W Kassel.

Allen G. Debus napisał, że prostym wytłumaczeniem naturalnej filozofii Vaughana, w jego dojrzałej formie, jest De occulta Korneliusza Agryppy, w ekspozycji pochodzącej z poglądów Michała Sendivogiusa. [7] Jako pisarz w szkole Sendivogiusa, Vaughan podąża za Jacques de Nuisement i Andreas Orthelius. [8] Wpisał się w tradycję różokrzyżowców-reformatorów edukacji i Johannesa Trithemiusa, jego nauczyciela Libaniusa Gallusa i Pelagiusa z Majorki, nauczyciela Libaniusa.

Dalej propagandysta wymienia Roberta Moraya, i znów po polsku w Wikipedii ani słowa:

Robert Moray – (alternative spellings: Murrey, Murray) FRS (1608 or 1609 – 4 July 1673) was a Scottish soldier, statesman, diplomat, judge, spy, freemason and natural philosopher. He was well known to Charles I and Charles II, and the French cardinals Richelieu and Mazarin. He attended the meeting of the 1660 committee of 12 on 28 November 1660 that led to the formation of the Royal Society, and was influential in gaining its Royal Charter and formulating its statutes and regulations.[1]

czyli po polsku:

(alternatywna pisownia: Murrey, Murray) FRS (1608 lub 1609 – 4 lipca 1673) był szkockim żołnierzem, mężem stanu, dyplomatą, sędzią, szpiegiem, masonem i filozofem przyrody. Był dobrze znany Karolowi I i Karolowi II oraz francuskim kardynałom Richelieu i Mazarin. Uczestniczył w posiedzeniu komitetu z 1660 r. W dniu 28 listopada 1660 r., które doprowadziło do utworzenia Królewskiego Towarzystwa, i wpłynął na uzyskanie Królewskiej Karty i sformułowanie jej statutów i rozporządzeń [1].
Mason i filozof Przyrody, czyli według katolickiego autora brudnej propagandy watykańskiej zbrodniarz!

Następnie pisze propagandysta, że „średniowieczne obrzędy i wtajemniczenia zostały w pełni rozwinięte przez późniejszych okultystów, przeważnie francuskich” i wymienia ich. WE t6en magiczny sposób przenosi nas do XIX wieku. Zatem wymieniamy i francuskich Strażników Wiary Przyrodzonej Królestwa Pólnocy z tego okresu, chociaż jest to już czas bardzo dobrze opisany i znany:

Eliphas Levi – właśc. Alphonse-Louis Constant (ur. 8 lutego 1810, zm. 31 maja 1875) – francuski autor ksiąg o tematyce magicznej, mason.

Swoje prace pisał pod pseudonimem Eliphas Lévi, stąd też pod tym właśnie imieniem jest najlepiej znany współcześnie. Eliphas Lévi powstało jako próba przetłumaczenia na język hebrajski jego prawdziwego imienia (Alphonse-Louis).

Eliphas był synem sprzedawcy butów z Paryża; kształcił się w seminarium duchownym, jednakże zakochał się, wskutek czego rzucił naukę jeszcze przed przyjęciem święceń kapłańskich. Napisał kilka prac o tematyce religijno-magicznej oraz radykalnych traktatów politycznych. Kilka sprawiło, iż dwa razy skazywany był na karę więzienia.

Jego wersja nauki o magii odniosła olbrzymi sukces, zwłaszcza po jego śmierci. Jego nauczanie nie zawierało oczywistych tekstów mogących świadczyć o fanatyzmie, nawet pomimo tego, iż jego dzieła uznawane były za „mroczne”. Eliphas nie starał się zarobić dzięki swoim naukom, i nie udawał jak wielu przed, i po nim, że jest członkiem jakiegoś starożytnego i tajemniczego stowarzyszenia. W swój system magiczny włączył karty tarota, wskutek czego stały się one istotną częścią ekwipunku zachodnich magów. Wywarł głęboki wpływ na magię Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku, i to dzięki temu Lévi jest dziś pamiętany jako jedna z kluczowych osobistości, które przyczyniły się do XX-wiecznego odrodzenia magii.

Podzielił pentagramy na dobre i złe. Dobre to jego zdaniem te przypominające pięcioramienną gwiazdę, natomiast złe to odwrócone, gdyż przypominają koźli łeb.

 

St. De Guaita – (ur. 6 kwietnia1861 – zm. 19 grudnia1897) był francuskim poetą i pisarzem mieszkającym w Paryżu, pasjonat ezoteryki i mistycyzmu europejskiego, aktywny członek Towarzystwa Różokrzyżowców, wraz z Joséphinem Péladanem był założycielem L’Ordre Kabbalistique de la Rose-Croix. Za swojego życia był uważany za autorytet w kwestiach ezoteryki, magii i okultyzmu, był postacią wielce popularną.

St. –Yves de Alveydre – (ur. 1842, zm. 1909) – markiz, okultysta francuski, który zaadaptował dzieła Fabre d’Olivet’a (17671825), sam z kolei wpływając na dzieło Papusa, rozwinął termin synarchii – związku każdego człowieka z każdym w terminach doktryny politycznej, a jego poglądy na temat sposobu rządzenia odegrały wpływową rolę w polityce i w okultyzmie.

Alexandre Saint-Yves d’Alveydre zastosował termin synarchia w swojej książce Prawdziwa Francja albo misja Francji (1887) dla opisu jego zdaniem idealnej formy rządów. Reagując na zagrożenie ideologiami i ruchami anarchistycznymi opracował bardziej konserwatywną formułę polityczno-teologiczną w serii następujących po sobie od roku 1882 czterech książek, której efektem miałby być rozwój harmonijnego społeczeństwa rozumianego jako organiczna jedność. Ideał ten częściowo opierał się na wyidealizowanych wyobrażeniach życia w średniowiecznej Europie, a także na wyobrażeniach o skutecznych sposobach rządzenia w Indiach, na Atlantydzie i w starożytnym Egipcie. Stawał w obronie hierarchii i zróżnicowania społecznego przy założeniu kooperacji między klasami i przekraczania konfliktów między grupami społecznymi i ekonomicznymi: synarchia w opozycji do anarchii. Jego wizja społeczeństwa europejskiego zakładała rząd oparty na trzech radach reprezentujących siły ekonomiczne, władze sądownicze i społeczność naukową, wiązane w jedną strukturę przez izbę metafizyczną. Idee te powstawały także pod wpływem Republiki Platona i pod wpływem martynizmu.

Częścią tej koncepcji rządów było przyznanie istotnej roli tajnym stowarzyszeniom, czy też mówiąc bardziej precyzyjnie stowarzyszeniom ezoterycznym, które mają dysponować przepowiedniami na temat przyszłości i zakulisowo zabezpieczać rządy. Alexandre Saint-Yves d’Alveydre dostrzegał wzór realizacji tego zadania w działalności Zakonu Templariuszy w średniowiecznej Europie i był zaangażowany w szereg grup masońskich, które uważały się za ich następców.

Istnieją przypuszczenia, że w roku 1885 Alexandre Saint-Yves d’Alveydre mógł zostać odwiedzony przez grupę Wschodnich Wtajemniczonych, z których jeden określał siebie – książę Hardjij Scharipf (Haji Sharif). To właśnie wtedy nastąpiło skojarzenie synarchii ze „wschodzącymi mistrzami” zgrupowanymi w podziemnych pieczarach Agharty, którzy mieliby komunikować się z Alexandre Saint-Yves d’Alveydre’ą na drodze telepatycznej. O tym ukryciu pisał w książce Mission de l’Inde en Europeä wydanej w roku 1886, ale w obawie przed uchyleniem zbyt wielu tajemnic książkę tę zniszczył, pozostawiając tylko jej dwa egzemplarze, przez co nie była ona dostępna aż do roku 1910.

Alexandre Saint-Yves d’Alveydre wierzył, że starożytny, opierający się na synarchii rząd światowy został przeniesiony do Agharty do wnętrza pustej Ziemi na początku ery Kali Yuga ok. 3200 roku p.n.e. Saint-Yves d’Alveydre’ę można uznawać za człowieka, który wprowadził koncepcję Agharty do świata zachodniego.

W roku 1877 opublikował tom poezji – Testament liryczny oraz Klucze Orientu. W tej ostatniej książce zaprezentował rozwiązanie (oparte na porozumieniu religijnym między Żydami, Chrześcijanami i Muzułmanami) „problemu Orientu”, spowodowanego upadkiem Imperium osmańskiego, który wywołał napięcia na bliskim i środkowym Wschodzie.

Rozpoczął również studia nad zastosowaniem przemysłowym roślin morskich (w roku 1879 ukazało się Zastosowanie alg morskich), ale z braku kapitału przedsięwzięcie zostało zarzucone. W roku 1880 otrzymał tytuł markiza d’Alveydre.

Książka Alexandre Saint-Yves d’Alveydry pt. Misja Żydów (1884) była przychylna środowiskom żydowskim, ale materiały z niej zostały wykorzystane w Sekretach Żydów – antysemickim traktacie, którego autorstwo przypisywane jest okultystce rosyjskiej – Julianie Glince.

Jak widzicie tutaj nazwiska Strażników Wiary Przyrodzonej z Europy mieszają się już z nazwiskami słowiańskimi i mnożą się już w zastraszającym tempie. XIX wiek to absolutne zwycięstwo ezoteryków, okultystów, różokrzyżowców i gnostyków nad MHKW i MHKJ. To czas powołania republik w dziesiątkach państw, czas powstań polskich i pracy nad ustanowieniem z pomocą masonów i gnostyków II Rzeczpospolitej, której 100 lecie właśnie obchodzimy i do której IV RP otwarcie nawiązuje. Jest to czas rozkwitu nauki i cywilizacji rewolucji przemysłowej, to także czas rewolucji społecznej, która zepchnęła religie z opiedestałui oddzieliła je od władz państwowych. To wszystko obecnie w XXI wieku w Polsce Kościół Katolicki, czyli lokalna ekspozytura Międzynarodowej Korporacji Watykańskiej, zarządzana przez Prezesa z Włoch, z Rzymu, chciałby w Polsce cofnąć. Ich celem jest uczynienie z polski kraju o religijnego opratego na światopoglądzie średniowiecznym.

Aby zrozumieć skąd bierze się nienawiść watykanistów do masonów i różokrzyżowców, a więc także do teozofów, antropozofów i innych gnostyków, czy okultystów, przytoczymy cytat ze współczesnych stron poświęconych Jedynie Słusznej Myśli Katolickich Narodowców Polskich: http://wsercupolska.org/wsp1/index.php/mysl-narodowa/5631-wsp-236

 

„Na Zjeździe Katolickim w Poznaniu w 1926 r. prymas August Hlond oskarżył wolnomularzy o „usuwanie Ducha Chrystusa z życia narodu” i wezwał rodaków, by „nie kładli karku w masońską pętlicę”. Słynne „12 przykazań antymasońskich”, które ogłaszano z ambon, czyniło podstawowym obowiązkiem katolika walkę z lożami, a „Modlitwę za ojczyznę” kończył zwrot: „Wybaw nas Matko Boża od masonii”.

– Przemysław Waingertner [Mason ofiarny Numer: 42/2002 (1038)]

Z Myśli Narodowej – Nr 29, 1938 rok:

DWANAŚCIE ANTYMASOŃSKICH PRZYKAZAŃ DLA KATOLIKÓW

1) Bądź swemu bliźniemu nie szpiegiem, ale bratem. Śledząc wszystkich, przeoczysz najłatwiej tego, który istotnie na twoją baczność zasługuje.

2) Nie bądź Żydem z ducha, skoro zostałeś chrześcijaninem, i nie rządź się podwójną etyką. Bądź lojalnym nietylko wobec tych, których uznałeś w sercu za Lud Wybrany.

3) Pamiętaj, że w całej Ewangelji nie znajdziesz jednego przykładu, aby Chrystus gwoli poprawienia ludzi z wad czynił im zło; nie wyrządzaj zatem zła w tym celu, aby kogoś uszlachetnić lub poznać.

4) Naucz się dobrze „Dziewięciu grzechów cudzych”, abyś nie sądził, że wolno ci zło, które spotkasz, tolerować. Nie chciej być doskonalszym niż Chrystus, który biczem wypędzał łotrów ze świątyni.

5) Pamiętaj, że jesteś faryzeuszem, jeśli kładziesz w czasie Ewangelji na ustach znak krzyża, a słowa twoje kłamią twoim uczuciom i myślom, ludziom i Bogu. Społeczeństwu wyrządza tę samą krzywdę kłamstwo człowieka uczciwego, co kłamstwo łotra.

6) Nie składaj dziesięciny z mięty, anyżu i kminu, opuszczając, co jest najważniejszego w Zakonie. Nie sądź, że czynisz nakazom religji zadość, spełniając praktyki religijne, a pozostając w organizacji, która prędzej czy później każe ci spłacać świadomie trybut na rzecz zła.

7) Nie popełniaj przez głupotę zbrodni, wykonując polecenia masonerji, które wydają ci się niewinnemi. Pamiętaj że nie posiadłeś wszystkich rozumów i nie jesteś mądrzejszym niż Kościół, który za należenie do Masonerji rzuca klątwę.

8) Nie bądź tchórzem, który przez brak odwagi zawiera pakt ze złem. Nie zapominaj w chwili największego zwątpienia, że większy jest Pan Bóg niż pan Rymsza.

9) Nie myśl, że niebezpieczeństwo masońskie znajduje się w obozie twego politycznego przeciwnika: tkwi ono w każdej masońskiej komórce, choćby w twojem przekonaniu najlepszej, w każdem jej sprzecznem z nakazami Kościoła i miłości bliźniego posunięciu.

10) Jeśli chcesz Masonerję zwalczać, nie kryj się pod konspiracyjną pierzynę, nie wystawiaj swego najlepszego przyjaciela na sztych, każąc mu występować przeciw Masonerji samotnie.

11) Pamiętaj, że w wyścigu fałszu i zła, jakim jest Masonerja, zwycięstwo przypadnie siłą konieczności najgorszym. Jeżeli chcesz zwyciężyć, a najgorszym nie jesteś, używaj tych tylko środków walki, które wkłada ci w rękę religja.

12) Miej serce lwa, pokorę franciszkanina, hart stali, wesołość pliszki i brak tajemnic w życiu.

(Pisownia oryginalna)

Przejdźmy więc, uzbrojeni przez samych katolików i ich Pasterzy-Pasożytów z Międzynarodowej Handlowej Korporacji Watykan, w tę wiedzę, do dalszych akapitów brudnej propagandy katolickiej, NIE BĘDZIEMY OMAWIAĆ POSZCZEGÓLNYCH OSÓB WYMIENIONYCH PONIŻEJ GDYŻ KAŻDY Z CZYTELNIKÓW MOŻE NA ICH TEMAT ZNALEŹĆ SAMODZIELNIE INFORMACJĘ W INTERNECIE I OCENIĆ CZY ICH WKŁAD WE WSPÓŁCZESNOŚĆ BYŁ POZYTYWNY CZY TEŻ TAKI JAK TO PRZEDSTAWIA PROPAGANDYSTA WATYKANU:

„Różokrzyżowcy

Różokrzyżowcy lub Starożytny Mistyczny Zakon Róży i Krzyża, jest to organizacja międzynarodowa, tajna. Członkowie składają przysięgę. Symbol Róży oznacza milczenie. Dawniej na grobach zmarłych składano nie chryzantemy, ale róże, i jak pisze angielski poeta lord George Byron w poemacie „Dziewica z Abidos”:

Róża zaś poświęcona smutkom i żałobie”,
Co pierwszy raz zakwitła na Zulejki grobie,
Wciąż tam kwitnie, samotna, zroszona i blada

Znak „Różanego Krzyża” stanowiący godło Różokrzyżowców, symbolizuje także ideologię oraz „magiczną moc” tego tajnego stowarzyszenia. Foto: w.kki.com.pl

Symbol róży, która przecież ma kolce, i przy dotknięciu rani, może też oznaczać zemstę, która grozi za złamanie tajemnicy. Natomiast symbol Krzyża nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, gdyż nawiązuje on bezpośrednio do symboliki egipskiej, gdzie był symbolem życia (anch). Nazywany jest również Złotym Krzyżem. Tradycje nauki masońskiej wywodzą się z Egiptu, gdzie kapłani przekazywali je z pokolenia na pokolenie. Następnie nauki te w starożytnej Grecji posiedli kapłani eleuzyńscy, którzy je zmodyfikowali, i w tej postaci przetrwały one do dzisiaj. Organizacja dla swych członków organizuje tzw. Czwartkowe wieczory naukowe, które nazywają się komitetem wzajemnej pomocy duchowej.

Zakon wywodzi się z Prieure de Sion. W 1188 roku do nazwy Prieure de Sion dodano Order Rose-Croix Veritas. Ormus (Ursus) jest źródłem Rose-Croix lub Rosicrucians. Ormusa (Ursus) był egipskim mędrcem, nawróconym w 46 r. przez św. Marka, ucznia Piotra. Św. Marek w latach 40-62 był biskupem w Aleksandrii, gdzie zakładał pierwsze kościoły, i nawrócił wielu Egipcjan. Według masońskiej tradycji, Ormus (Ursus) założył sektę w Aleksandrii, która łączyła nauki chrześcijańskie z wierzeniami pogańskimi o mistycznym znaczeniu. Godłem sekty miał być czerwony krzyż, przejęty potem przez templariuszy i różokrzyżowców. W muzeum Cluny w Paryżu w 1996 roku było wystawione wieko nagrobka Raoula Sarrazaniego, rycerza z XIII wieku. Wieko jest duże i rzeźbione w bardzo charakterystyczny sposób. Doskonale wykonana płaskorzeźba przedstawia krzyż, a w każdym polu między jego ramionami dużą różę. W podziemiach muzeum znajdują się dwa kompletne kamienne sarkofagi templariuszy sprowadzone z Cypru. Każdy z tych sarkofagów ozdobiony jest symbolem róży.

Krzyż egipski (Crux ansata) w rękopisie biblijnym Codex Glazier. Foto: pl.wikipedia.org

Członkowie tej masońskiej loży za cel działania stawiają sobie poznanie najgłębszych tajemnic rzeczywistości duchowej i materialnej. W celu rozwoju osobowości członkowie medytują i prowadzą samoobserwację w salach lustrzanych ze stojącymi wokół nich pręcikami kadzidlanymi. Stopniowo mają dochodzić do wniosku, że to co widzą, nie jest tym co widzą. Wierzą oni w platońską teorię poznania. Zakon ma wyznaczone cele religijne i polityczne. Tajna nauka różokrzyżowców wywodzi się z gnozy, okultyzmu, alchemii, kabały, z filozofii, pitagoreizmu i neoplatonizmu.

Inicjacja w loży masońskiej (autor nieznany, domena publiczna). Foto: histmag.org

Główna siedziba zakonu znajduje się w San Jose w Kalifornii. Loża wydaję broszurę „Sztuka życia”. Liczba członków na całym świecie wynosi około 6 mln.”

Toż to prawdziwi zbrodniarze skoro stawiają sobie takie cele, a ich nauka wywodzi się z takich źródeł, które sięgają czasów przed Inkwizycją Rozumu rozpoczętą Synodem w 325 roku n.e. i trwającą najwyraźniej do dzisiaj. Jakże do tego liczne jest to zbrodnicze towarzystwo!

„Pionier różokrzyżowców w Anglii

Robert Fludd filozof angielski (1574-1637), uczeń okultysty Johna Dee, był członkiem zespołu uczonych, którym król Jakub polecił przełożenie Biblii na język angielski. Propagował filozofię przyrody Paracelsusa. Napisał między innymi takie dzieła jak, „Historia macro et microcosmi” oraz napisana w 1633 r. „Clavia philosophiae et alchymiae”. Był różokrzyżowcem od chwili założenia tego zakonu. Jego ojciec był skarbnikiem królowej Elżbiety I. Robert Fludd był wychowawcą dzieci Henryka Lotaryńskiego w Marsylii. Jednym z nich był Charles, diuk de Guise, który poślubił Henriettę Katarzynę de Joyeuse. Należała do niej między innymi wieś Couiza w pobliżu Rennes-le- Château. Robert Fludd był pionierem różokrzyżowców w Anglii, pod nazwą „Aureae Crucis Fratres” hołdowała czystemu kierunkowi mistycznemu.

Manifesty Różokrzyżowców

Johann Valentin Andrea (1586-1654), niemiecki protestancki pastor z Wirtembergii, pisarz matematyk, alchemik, astrolog, kabalista, różokrzyżowiec oraz teolog, określany mianem „Lutra z Wirtembergii”. Jego książka „Chemiczne wesele Chrystiana Różo–Krzyża” to hermetyczna alegoria, która stała się między innymi inspiracją dla Goethego do napisania „Fausta”. Dzieło Andrea kojarz się z legendą o Graalu i z templariuszami. Pojawia się księżniczka nieokreślonego królewskiego rodu, której posiadłości przechodzą w ręce Maurów, a ona sama wyrzucona w drewnianej skrzyni na morski brzeg, boryka się z losem, by w końcu poślubić księcia, który pomaga jej odzyskać utracone królestwo.

Andrea był związany z elektorem nadreńskiego Palatynatu, Fryderykiem, który w 1613 roku pojął za żonę Elżbietę Stuart, córkę króla Anglii Jakuba I, wnuczkę Marii Stuart, Królowej Szkocji, oraz prawnuczkę Marii z Gwizjuszów. Gwizjusze stanowią boczna linię książąt Lotaryngii. Sto lat wcześniej Maria poślubiła księcia Longueville, a po jego śmierci króla Szkocji Jakuba V. To małżeństwo skoligaciło ze sobą domy Lotaryńczyków i Stuartów.

W 1614 r. w Kassel ujrzała światło dzienne tajemnicza, anonimowa broszura, której autorstwo przypisuje się Johannowi Valentinowi Andreae. Był to pierwszy z trzech manifestów rzekomo istniejącego, a tak naprawdę dopiero postulowanego tajnego bractwa Różo-Krzyża, zrzeszającego uczonych-hermetystów. Pełny tytuł broszury brzmiał: „Uniwersalna i powszechna reforma całego świata Fama Fraternitatis („Sława Bractwa”) Honorowego bractwa Różo-Krzyża skierowana do wszystkich ludzi nauki i władców Europy oraz krótka odpowiedź przesłana przez pana Haselmeyera, który z tej przyczyny został aresztowany przez jezuitów, wtrącony do więzienia i zakuty w łańcuchy na galerze”. Zaledwie rok po „Famie Fraternitatis” ukazał się kolejny manifest „niewidzialnego” bractwa, noszący tytuł „Confessio Fraaternitatis” (Wyznanie bractwa). Manifesty Andreaego głosiły potrzebę generalnej, światowej reformy, radykalnego rozwiązania moralnego i intelektualnego kryzysu współczesnej Europy, które może być możliwe tylko poprzez dokończenie reformacji luterańskiej, zjednoczenie wszystkich chrześcijan, postęp naukowy i współpracę uczonych. Takie były też celom tajnego bractwa, założonego, wedle słów manifestów, jeszcze w Średniowieczu przez Christiana Rosenkreutza, które oprócz tego postulowały wydanie w przyszłości wielkiej encyklopedii kodyfikującej całość wiedzy ludzkiej.

Johann Valentin Andreae w 1639. Foto: pl.wikipedia.org.

Andrea wykazywał zainteresowania szkockim rodem królewskim. Fryderyk był siostrzeńcem znanego przywódcy protestanckiego, Henri de la Tour d’Auvergne, wicehrabiego Turenne a zarazem księcia de Bouillon. Książę założył w Heidelbergu dwór o wyraźnie ezoterycznej orientacji. Frances Yates pisze: „W Palatynacie rodziła się nowa kultura, która korzeniami tkwiła w Renesansie, ale która wzbogacona została o nowe kierunki, kultura, którą można by określić mianem różo krzyżowej. Księciem, wokół którego skupiły się owe prądy, był Fryderyk, elektor Palatynatu, a ich wyznawcy mieli nadzieję na realizację własnych religijno-politycznych celów (…) Ruch fryderykański (…) był zatem próbą nadania tym prądom religijno-politycznego charakteru, zrealizowania reformy w duchu hermetyzmu pod przewodnictwem rzeczywistego księcia (…) Ruch ten (…) stworzył samoistną kulturę, państwo różokrzyżowe z dworem w Heidelbergu”.

20 maja 1641 roku Robert Moray, generał kwatermistrz wojsk szkockich, został przyjęty w Newcastle do „Loży Świętej Marii z Edynburga”. Generał Alexander Hamilton, obecny podczas ceremonii przyjmowania Moraya, sam dostąpił podobnego zaszczytu rok wcześniej. Moray był „sławnym chemikiem, wielkim patronem różokrzyżowców i wybitnym matematykiem”. W Anglii w latach 1642-1651 trwała krwawa rewolucja wywołana przez Oliwera Cromwella.

Będziemy na tym kończyć szczegółowe analizy tej brudnej publikacji, gdyż dalsze wytykanie palcem kłamstw tej propagandy traci sens. Jest to po prostu jedno wielkie zmyślenie i kłamstwo totalne, oszczerstwo i zaprzeczenie rozwojowi ludzkości, który wszak szedł i idzie w kierunku upodmiotowienia każdego człowieka. Zgoda, że nie udało się jeszcze wciąż osiągnąć celu, ABY LUDZIE STALI SIĘ SOBIE RÓWNI TAK JAK TO ROZUMIEMY WEDLE PRAWA PRZYRODZONEGO, ale jesteśmy na dobrej drodze do tego. A PRZYKŁADEM SPEŁNIONEJ REPUBLIKI GNOSTYCKIEJ, MASOŃSKIEJ, OKULTYSTYCZNEJ, OPARTEJ NA ZASADACH BEZPOŚREDNIEJ PLEMIENNEJ DEMOKRACJI NIE SĄ WCALE STANY ZJEDNOCZONE, LECZ SZWAJCARIA.

Różokrzyżowcy w Polsce

Stanisław Poniatowski (1732-1798) w podróży do państw Europy zach. w latach 1753-1754 został wtajemniczony i przyjęty do loży masońskiej za granicą. Przyszły król podróż odbywał w towarzystwie angielskiego dyplomaty Charlesa Williamsa, którego poznał na przyjęciu u posła saskiego w Berlinie. W Paryżu Stanisław Poniatowski stał się wyznawcą filozofii oświecenia i wielbicielem idei i pism masona Voltaire’a. Od stycznia do lipca 1754 r. przebywał w Londynie, gdzie stał się zagorzałym wielbicielem stosunków angielskich. Rosnący stopniowo wpływ Stanisława Poniatowskiego w Polsce wzmagał zainteresowanie sprawami Polski. Przyjaźń przeszłego króla z Williamsem trwała do 1757 r. tj. do czasu, kiedy polityk ten został odwołany ze swojej placówki w Petersburgu. Williams pozostawił po sobie wspomnienie hulaki, rozpustnika, bluźniercy i pornografa. Jerzy Łojek w książce „Siedem tajemnic Stanisława Augusta” między innymi napisał: „Nie ulega wątpliwości, iż znajomość i przyjaźń z sir Williamsem odegrała decydującą rolę w życiu i karierze Stanisława Augusta Poniatowskiego. Gdyby nie stosunki zapoczątkowane w Berlinie w 1750 r., Stanisław nie dotarłby nigdy do Petersburga w roli umożliwiającej zbliżenie do wielkiej księżny Katarzyny. Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Rzeczypospolita zawdzięczała panu Williamsowi”. Sekretarzem króla Stanisław Augusta był Amerykanin Lewis Littlepage (1762-1802), który używany był do poufnych misji, ale jednocześnie był na usługach ambasady rosyjskiej i przekazywał Igelstromowi dyskretne wypowiedzi króla.

Stanisław August Poniatowski w Petersburgu, obraz pędzla Jana Czesława Moniuszki przed 1910 rokiem. Foto: pl.wikipedia.org.

Zaufanym doradcą króla i nadwornym okultystą był August Fryderyk Moszyński, który był wielkim mistrzem loży masońskiej i pierwszym różokrzyżowcem królestwa. Poseł pruski w Warszawie pisał w raporcie do Fryderyka Wilhelma, że szeregowy różokrzyżowiec Stanisław August Poniatowski będzie w rozmowie ze swym masońskim zwierzchnikiem Moszyńskim „nie płakał, lecz wył!”. Król jednak nie wiedział, że Moszyński i dwaj jego zastępcy, Holzhauser i Schroeder, oraz jego ulubieni aktorzy Montbrun i Rousselois byli agentami sterowanymi z Petersburga przez tamtejszych różokrzyżowców. Nie wiedział również, że wielkim mistrzem rosyjskich różokrzyżowców był Kaspar Otton von Saldern, zaufany doradca i powiernik Nikity Iwanowicza Panina, ministra rosyjskiej polityki zagranicznej, ale tego nie wiedziała również caryca Katarzyna. Kaspar Saldern składał poufne raporty różokrzyżowcowi Fryderykowi Wilhelmowi (Waldemar Łysiak, „Milczące psy”, KAW, Kraków 1990).

Oczywiście papista „zapomina”, że na rozbiory Polski przystali, a nawet je inicjowali  watykańscy, katoliccy papieże.

Zacytuję artykuł na ten temat z blogu Jarka Kefirka, który mogę polecić z czystym sumieniem jako wykład prawdziwej historii Polski:

” Kościół katolicki a rozbiory Polski

Cytuję: „Nie mam za bardzo czasu na pisanie, ale nie mogę już dłużej słuchać Kurskich, Jurków, Terlikowskich, Romaszewskich i im podobnych. Żałuję, że adwersarze tych panów nie posiadają odpowiedniej wiedzy historycznej ażeby móc odpierać ich „bezsporne i niezaprzeczalne fakty” odnośnie zasług Kościoła rzymskokatolickiego dla naszego bytu państwowego i niepodległości. Oni tego nie przeczytają, ale internet ma to do siebie, że wiadomość puszczona w sieć przetacza się przez wiele, wiele PCetów, laptopów… i może jakiś młody miłośnik historii czytający poniższy tekst zostanie kiedyś politykiem lokalnym, krajowym, czy może dziennikarzem i podobne bzdety o „zasługach” Kościoła będzie mógł gładko zripostować.”

KOŚCIELNE „ZASŁUGI” DLA POLSKI

Od zarania dziejów Kościół dążył do supremacji władzy religijnej nad świecką. Cel był prosty: podporządkować władzę świecką Kościołowi by objąć niepodzielnie rządy dusz i wyłudzać kasę. Kościół zawsze będzie zwalczał silną władzę, bo od słabych, zmuszonych do szukania poparcia z ambony da się wyłudzić więcej. Polska była areną, poligonem tej walki. Niestety, w naszym przypadku wygrał ten Kościół. Za osłabienie państwa i podporządkowanie go temu Kościołowi zapłaciliśmy cenę straszliwą, najwyższą w Europie.

W roku 1079 Bolesław Śmiały odbudował potęgę Chrobrego. Z powodzeniem interweniował na Węgrzech i na Rusi, zdobył Kijów, koronował się na króla. Był sojusznikiem papieża, skutecznie bił Niemca. Ale duchowieństwo było wtedy w 80% niemieckie. Śmiały nie walczył z Kościołem, wręcz przeciwnie – umacniał go. Jego władza była jednak dla Kościoła zbyt silna. Gal Anonim, przecież zakonnik, w swojej kronice nazywa biskupa Stanisława traditor – zdrajca. Oto fragment:

„Jako król Bolesław był z Polski wyrzucony długo byłoby o tym mówić tyle jednak ujdzie powiedzieć, że nie godziło się pomazańcowi karać pomazańca cieleśnie, za jaki bądź grzech. To, bowiem zaszkodziło mu wielce, że gdy biskupa za zdradę skazał na obcięcie członków, więc do grzechu dodał grzech My jednak ani biskupa zdrajcę uniewinniamy,ani brzydką zemstę królewską pochwalajmy, lecz ostawmy te sprawę i opowiedzmy, jak przyjęto króla Bolesława na Węgrach.”

Dla Kościoła i obcych mocarstw liberum veto było instrumentem bardzo wygodnym – łapówki brali pojedynczy posłowie, zamiast całych stronnictw. Jezuici, wychowawcy szlacheckiej młodzieży, wpajali jej, iż jest to fundament szlacheckiej wolności. Wkrótce liberum veto zupełnie zanarchizowało Polskę, pozostało symbolem polskiej głupoty i warcholstwa. Między innymi dzięki niemu szczuci przez Kościół katoliccy fanatycy w roku 1658 odstępstwo od katolicyzmu zaczęli karać banicją z kraju (wygnanie Braci Polskich), a w 1733 r. odebrali ewangelikom i prawosławnym prawa publiczne. Ta nietolerancja dała pretekst ościennym, innowierczym mocarstwom do ingerencji w sprawy Polski.

Po raz kolejny Kościół katolicki zabłysnął na sejmie niemym w 1717 r. Zdetronizowanemu Augustowi II w roku 1709 pomogły powrócić na tron Rosja i Kościół. Dążąc do zaprowadzenia rządów absolutnych, Niemiec w roku 1713 wprowadził do Polski wojska saskie, które poczynały sobie jak w kraju okupowanym. Gdy Sasi zamordowali kilku szlachciców, wybuchła wojna domowa – szlachta zawiązała konfederację tarnogrodzką przeciw królowi.

Kolejny raz nieocenioną rolę w naszej historii Kościół katolicki odegrał w roku 1767, pomagając Rosji zmontować konfederację radomską, aby obalić reformy Stanisława Augusta. Dążąc do powstrzymania reformatorskich poczynań króla, ambasador Repnin postanowił wykorzystać tępotę katolickich fanatyków, kołtunów szlacheckich wychowanych przez jezuitów. Wywołał sprawę równouprawnienia innowierczej szlachty.

Trafił w dziesiątkę. Za rosyjskie pieniądze zawiązano dwie konfederacje innowierców. Ten sam Repnin podpuścił zdrajców nuncjusza i biskupów. Ci użyli księży oraz jezuitów do poszczucia z ambon katolickich fanatyków, którzy „w odpowiedzi” na te konfederacje, zawiązali katolicką konfederację radomską. Znowu krążyło rosyjskie złoto. Skaczące sobie do oczu konfederacje, katolicka i innowiercze, kotłowały się w… przedpokojach ambasady rosyjskiej. Ogłupienie zapierające dech w piersiach.

Oszalałych z nienawiści katolickich fanatyków Kościół podszczuwał poparciem samego papieża poprzez nuncjusza Duriniego oraz propagandą z ambon. Przywódcami fanatyków byli biskupi: niebywały warchoł Sołtyk (na sejmie komenderował tłumem rozwścieczonej szlachty), Załuski i Krasiński. Repnin obiecywał im detronizację króla i… niedopuszczenie do równouprawnienia innowierców. W tej iście makiawelistycznej intrydze pomagał Repninowi ksiądz Podoski.

Na czele konfederacji radomskiej Repnin postawił księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Francuz, gen. Dumouriez tak określił tego katolickiego fanatyka, wychowanka jezuitów: „Najbogatszy pan w Polsce, ale głupie bydlę”. Toteż nietrudno było Repninowi wystawić całą tę zgraję oczadziałych kadzidłem wychowanków jezuitów, kołtunów szlacheckich, do wiatru.
Na „sejmie repninowskim” w 1768 roku podpisano traktat z Rosją. Szlachcie prawosławnej i ewangelickiej przyznano pełnię praw politycznych, Rosja ponownie stała się gwarantem „praw kardynalnych”, w tym liberum veto i wolnej elekcji. Przywrócono rosyjski protektorat nad Polską. Podoskiemu za zdradę zapłacono nie tylko złotem, ale i godnością prymasa Polski – na prośbę Rosji obdarzył go nią papież, wbrew protestom króla Polski.

Zdrajca biskup Sołtyk żalił się w czasie sejmu w liście do kumpla w sutannie Podoskiego: „Zawiedzeni zostaliśmy, jak ptaszęta na lep wzięte. Chcieliśmy wzmocnić wolność, a staliśmy się niewolnikami.” Wkrótce pojechał kibitką do Kaługi, gdzie na zesłaniu spędził pięć lat. Prorok?…

Tak to kolejny raz Kościół uniemożliwił reformy w Polsce, pomagając przy tym prawosławnej Rosji.

Kolejny raz Kościół katolicki zasłużył się Polsce, doprowadzając do wybuchu konfederacji barskiej w 1768 roku. Po równouprawnieniu innowierców kler przystąpił do kontrataku, chcąc je cofnąć.

Papież Klemens XIV polecił nuncjuszowi Duriniemu napomnieć biskupów, „(…) że są w pierwszym rzędzie katolikami, a dopiero potem Polakami”. Nuncjusz użył jezuitów i ambon do zaciekłej akcji propagandowej, skierowanej przeciwko Rosji, która równouprawnienie przeforsowała. Wykorzystał powszechne oburzenie wywiezieniem przez Repnina do Kaługi czterech senatorów, w tym biskupów Sołtyka i Załuskiego. Prawą ręką Duriniego był biskup Krasiński, który został przywódcą konfederacji barskiej. Duchowym jej patronem był „ksiądz Marek” Jandołowicz.

Ta nieprzytomna ruchawka katolickich fanatyków w ciągu pięciu lat zrujnowała i wykrwawiła kraj, stała się bezpośrednią przyczyną I rozbioru i pozbawiła Polskę możliwości oporu. Chaos był taki, że przez pięć lat nie mógł zebrać się sejm! Powstanie chłopskie („koliszczyzna”) spustoszyło Ukrainę. Powstańcy wyrżnęli ok. 200 tys. Polaków i Żydów, nikt nie liczył ofiar odwetowego ludobójstwa. Durini został z Polski odwołany na żądanie Rosji. Jak pisze prof. Łukasz Kurdybacha, rola nuncjusza papieskiego Duriniego w rozpętaniu tej wojny domowej nie została do końca odkryta. Następca Duriniego, Garampi, nawiązał ponownie bliską współpracę z Rosją. Oczywiście, przeciwko Polsce, a raczej tego, co z niej zostało.

W czasie sejmu rozbiorowego w 1773 r. po stłumieniu konfederacji barskiej, idiotycznej ultrakatolickiej ruchawki, zaborcy przystąpili do rozbioru Polski. Zrujnowana i wykrwawiona nie miała szans się przeciwstawić. Król Stanisław August Poniatowski błagał o pomoc Kościół, który miał świetne układy ze wszystkimi sąsiadami Rzeczypospolitej. Nuncjusz Garampi odpowiedział mu: „Gdybym zaprotestował, rozgniewałbym i obraził dwór wiedeński”.

Gdy cesarzowa Maria Teresa zwróciła się do papieża Klemensa XIV z wątpliwościami moralnymi co do rozbioru, „Ojciec Święty, któremu Polacy zawsze ślepo wierzyli, pospieszył jej odpowiedzieć, w imieniu nieba i ziemi, że inwazja i rozbiór były nie tylko właściwe politycznie, ale i w interesie religii; że w Polsce Moskale mnożą się niebywale; że wprowadzają tam po kryjomu religię schizmatycką; i że dla duchowego dobra Kościoła było konieczne, ażeby dwór wiedeński rozciągnął swe panowanie możliwie daleko” (wg Lelewela).

Zakazana historia: kościół katolicki a rozbiory Polski

Przeczytawszy ten artykuł zrozumiecie, że nie ma sensu omawiać całego powyższego propagandowego Kłamstwa w szczegółach. Napisano na ten temat już bardzo wiele. Wystarczy wyłuskać z tych papistycznych bredni choćby jedną postać, aby posłużyła za przykład. Niekoniecznie musi to być kontrowersyjny król Stanisław August Poniatowski. Pamiętajmy jednak, że usiłował on wbrew woli szlachty reformować Rzeczpospolitą Obojga Narodów, a rozbiory nastąpiły w efekcie kolejnych konfederacji –  a ten najważniejszy Pierwszy Rozbiór Polski, wziął się wprost z niby wzniosłej i szlachetnej Konfederacji Barskiej z 1772 roku.  

Weźmy jednak za przykład Moszyńskiego. Że był wysłannikiem króla, aby szukać sojuszu z Niemcami przeciw Rosji, to ma być jakiś poważny zarzut? Był skoligacony z niemieckimi rodami królewskimi, nic dziwnego, że miał tam chody i że prowadził interesy oraz wymieniał korespondencję.

Wikipedia: Król, który postanowił bić pieniądze ze swoim stemplem, powołał 10 stycznia 1765 Komisję Menniczą, w skład której włączył stolnika koronnego. Moszyński założył spółkę: Moszyński, Tepper, Schweiger (bankier z Berlina) i baron Gartenberg (Niemiec). Zebrali oni 400 000 talarów kapitału i 27 lipca i 1 sierpnia podpisano z królem stosowne kontrakty. Gartenberg został zarządcą mennicy w Krakowie (bito tu monety miedziane), Moszyński w Warszawie (monety złote i srebrne). Kierownik zbiorów sztuki króla Stanisława Augusta. Architekt amator, kolekcjoner sztuki, teoretyk sztuki ogrodniczej. Opracował koncepcję ogrodniczo-urbanistyczną Zamku Ujazdowskiego. Zasiadał w Radzie Skarbu i Komisji Menniczej.

Jak bardzo zasłużona dla Wiary Przyrodzonej Słowian jest rodzina Moszyńskich, nikomu z Rodzimowierców i pogan polskich, nikomu z polskich patriotów, nikomu z ludzi o światopoglądzie rzeczywiście naukowym, nikomu z Wolnych Polaków nie muszę udowadniać. Wszyscy dobrze znamy nazwisko Kazimierza Moszyńskiego, autora monumentalnego dzieła „Kultura Ludowa Słowian”.

Bez takiego wychowania, jakie w tejże rodzinie Moszyńskich uprawiano już za czasów Augusta Poniatowskiego, nie mielibyśmy powodów do dumy z Konstytucji 3 Maja, ani niemal żadnych zachowanych śladów z XIX i XX wieku po przyrodzonej wierze naszych przodków w słowiańskiej części Europy, w tym także w Polsce.

Powiem więcej, nie mielibyśmy II Rzeczpospolitej, czyli republiki konstytucyjnej od 1918 roku. Polska bez tych ludzi i ich upartego działania na rzecz Wolnej Polski w ogóle dzisiaj by nie istniała, a Polacy nie mówiliby już dziś po polsku, lecz część szwargotałaby po niemiecku, a część głagoliła po rosyjsku. Pozostała część, tzw. Niezłomnych Polaków, uleciałaby przez kominy nazistowskich krematoriów w Niebiosa, lub zamieniła się – niczym mamuty – w lodową skostlinę na Syberii.

Na koniec muszę wytłumaczyć się, dlaczego używam słowa BRUDNA, pisząc o propagandzie Korporacji Handlowej z Watykanu. Otóż w handlu i reklamie, czyli handlowej propagandzie, obowiązują pewne reguły. Jedną z podstawowych reguł jest ta, że nie opluwamy produktów konkurencyjnych, ale jedynie zachwalamy swój własny towar, ten z naszego straganu. Każda inna forma konkurencji jest uważana za BRUDNĄ. Dlatego słowo jakiego używam nie jest wyrazem moich emocji, a jedynie adekwatnym pojęciem określającym metody stosowane przez Korporację Handlową z Watykanu wobec konkurentów na rynku Handlu Duchem i Świadomością.  

Zatem przyszedł i czas abym wreszcie ujawnił owego Autora brudnej propagandy MKHW, a także podał źródło, czyli miejsce gdzie można znaleźć całość tego przytaczanego tutaj przeze mnie artykułu:

Stanisław Bulza – Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji: http://www.polishclub.org/2017/06/23/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc/

Istnieje też inna wersja tego samego autora – miejscami bogatsza, co przytoczyłem odnoście Torralby – owej brudnej katolickiej propagandy dostępna tutaj oraz na innych forach Ultrakatolików (np. konserwatyzm.pl, Radio Maryja, itp, itd): http://wsercupolska.org/wsp1/index.php/warto-przeczyta/5741-koniec-zagadki-rennes-le-chateau-i-tajemnicy-graala

cdn

9.8.9 – O ciągłości działania Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian według propagandy watykańskiej

https://bialczynski.pl/2018/09/23/9-8-9-o-ciaglosci-dzialania-straznikow-wiary-przyrodzonej-slowian-wedlug-propagandy-watykanskiej/9.8.8 – Ciągłość Wiary Przyrodzonej i działalności jej Strażników
Podziel się!