Racjonalista.pl: Grzegorz Antosik – Ogołacanie z mitologii (Archiwum 2009)

Grzegorz Antosik – Ogołacanie z mitologii

 

 

Skąd wiemy, że słowiańskiej mitologii nie było, albo, że była bardzo uboga, albo, że była, ale została zatracona i nic o niej nie wiemy i się już nie dowiemy? Wiemy to z naukowych opracowań pisanych przez historyków, językoznawców, antropologów… W takim razie, czy rzeczywiście wiemy, że prawie nic nie jest nam znane na temat słowiańskiej mitologii, czy też wmawia nam to pewna grupka osób? Istotna różnica. Na tyle istotna, że warto się nad nią zastanowić przynajmniej przez chwilę. Nad tym i nad rzeczywistą znajomością tematu osób, które tak twierdzą.

Równolegle rodzi się ważkie pytanie warte przy tej okazji rozpatrzenia: czy rodzimą mitologię rzeczywiście odebrało nam bezpowrotnie chrześcijaństwo, czy może robią to… naukowcy. Poświęcili się studiom nad religią i mitologią Słowian; podjęli się trudu badania resztek przeszłości, aby ją dla nas odzyskać. Odzyskali? Nie bardzo, a wielu wprowadziło wręcz przekonanie, że naukowe podejście, to najbardziej obiektywne, powinno być pesymistyczne i negujące. Taki wniosek płynie nie z książek wydanych w Polsce dwa wieki temu, ale z tych, które ukazały się od lat 90-ych ubiegłego wieku do chwili obecnej.

Wina historyków: pobieżność i zaniedbania

Jeśli cokolwiek istniało – religia, mitologia, kult – to zostało całkowicie zniszczone przez chrześcijańską misję. Wielu znawców tematu powtarza za Stanisławem Urbańczykiem, że „historia badań nad religią Słowian to historia rozczarowań” [ 1 ]. Czyż nie jest to jeden z najpopularniejszych cytatów w pracach dotyczących rodzimej mitologii? Zaraz obok cytatu z Vatroslava Jagicia, który chciał oddać całe dotychczasowe badania za jedno nowe źródło [ 2 ]. Cytaty te zamieniły się już w utarte slogany, które kształtują nasze przekonania na temat wiary przodków (a właściwie jej braku).

Podniesiona kwestia wydaje się co najmniej kontrowersyjna. Oto ktoś waży się poddawać w wątpliwość kompetencje specjalistów a na dodatek robi to w sposób pachnący teorią spiskową. Uprzedzę więc fakty – spisku nie będzie, ale wyłożoną wyżej teorię wcale nie tak trudno udowodnić a przynajmniej znacznie uwiarygodnić. Właściwie naukowcy sami się podkładają.

Wprzódy rozprawmy się z Jagiciem. Kilka lat temu Leszek P. Słupecki wraz z Romanem Zaroffem triumfalnie obwieścili odnalezienie nieznanego tekstu o słowiańskim kulcie [ 3 ]. Oto w australijskiej bibliotece zachowały się przed wzrokiem badaczy „Gesta Regum Anglorum” Williama z Malmesbury. Autor, angielski mnich, opisał tam połabski kult bogini przedstawionej jako „Fortuna”. Badacze, dumni z tego, że oto odnaleźli tekst, którego tak bardzo spragniony był Jagić, niestety nie mieli pojęcia, jak na imię miałaby mieć naprawdę wymieniona słowiańska bogini. Szkoda, bo w starocerkiewnosłowiańskim przekładzie „Biblii” Fortuna wyraźnie jest rozumiana jako Rodzanica, co, w świetle bogactwa danych etnograficznych na jej temat, jest tezą mającą ręce i nogi. Słupecki wkrótce wycofał się z oświadczenia o przełomowości odkrycia tegoż tekstu, gdyż okazało się, że znał go już (aczkolwiek nie docenił) przynajmniej Petazzoni [ 4 ].

Ewenement? Ależ skąd! Takich „kwiatków” jest całkiem sporo, nie miejmy zatem do Słupeckiego szczególnych pretensji. Bez wątpienia chciał dobrze. Wątpliwości natomiast dotyczą wielu przedstawicieli środowiska naukowego, czy aby „chcieli dobrze”. Na próżno szukać w ich pracach jakiejkolwiek wzmianki o Swarogu poza „Powieścią lat minionych”. A przecież pisze o nim również Teofilakt z Ochrydy, jako o twórcy ognia. Na próżno szukać wzmianki o cennym posążku słowiańskiego Saturna zabranym przez margrabię Hermana w Stargardzie, o czym informuje Widukind. Choć mamy rozważania o antychrześcijańskich powstaniach wśród Słowian, to próżno szukać tam tekstu Konstantego Porfirogenety o serbskim plemieniu Pagan zdecydowanie odrzucającym chrześcijaństwo i posuwającym się aż do przyjęcia pogańskiego etnonimu.

Można te luki próbować uzasadnić brakiem tłumaczeń powyższych tekstów na polski, choć mało dobry to argument. No bo jak uzasadnić brak soczystego fragmentu z Thietmara o połabskim bogu Lutym i jego kulcie – miesiącu mu poświęconym, jego plemieniu, ofiarach „zewsząd znoszonych”, podziemnym rodowodzie, wreszcie antychrześcijańskim przywództwie. Wszak polskie wydania Thietmara walają się pęczkami po księgarniach, antykwariatach, że o bibliotekach już nie wspomnę. Nie trzeba być fachowcem, by znać treść tej kroniki. Gdzież, więc, ach gdzież, są wymienione cytaty ze średniowiecznych ksiąg, niewątpliwie dotyczące słowiańskiej religii i mitologii? Czemu po próżnicy szukać ich w najwybitniejszych polskich studiach napisanych przez Brücknera, Łowmiańskiego, Gieysztora?

Wygląda na to, że każdy kolejny naukowiec pisząc pracę o religii Słowian dokonuje „na nowo” przeglądu źródeł na podstawie przeglądu, którego dokonał jego poprzednik, a poprzednik dokonał przeglądu na podstawie przeglądu własnego poprzednika. Stąd błędne koło: brak nowych źródeł i skąpość starych, bo nikt ich nie szuka. Nie jest to jeszcze zarzut najważniejszy. Wszak to nie sromota nie znać starożytnej greki Porfirogenety, nawet jeśli jest się historykiem, czy językoznawcą. Wstyd to jednak, dysponując opiniotwórczym naukowym autorytetem, stwierdzać w sytuacji, gdy nawet nie poznało się dobrze podstawowych źródeł, że źródeł nie ma i więcej już nie będzie a co za tym idzie — nic więcej o religii Słowian powiedzieć nie można ponad to, co już zostało powiedziane.

Inną sprawą jest jakość już dokonanych tłumaczeń, którymi historycy się posługują. Wersje „Powieści lat minionych” opowiadającej mit o Swarogu i Dażbogu przytaczane w opracowaniach rozmijają się z oryginałem. Aleksandar Loma dowodzi, że tłumaczenie tekstu Prokopa o deus deorum nie jest wierne pierwotnemu wzorcowi, a przez to wzbudza niepotrzebne kontrowersje interpretacyjne [ 5 ]. Mało tego. Cytaty bywają wyciągane przez historyków z kontekstu tylko po to, by dopasować je do wcześniej założonej teorii. Tak robi np. Gieysztor z cytatem „Perun jest mnog” i na jego podstawie stwierdza, że jest to dowód jakoby Perun przybierał, zgodnie z jego teorią, wiele postaci – Świętowita, Rujewita, Jaryły (ilość słowiańskich bóstw zostaje w ten sposób sztucznie ograniczona) [ 6 ]. Tymczasem cytat w całości brzmi: „Ile jest niebios? Perun jest mnogi” i jest tylko potwierdzeniem skądinąd dobrze znanego faktu, że Perun był bogiem nieba, a niebios, według pogańskich wierzeń, było kilka (trzy, siedem, dziewięć…).

Wina językoznawców: zła wola

 

więcej u źródła: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6364/q,Ogolacanie.z.mitologii

Podziel się!