9.8.6 -Ciągłość Wiary Przyrodzonej według propagandy watykańskiej

9.8.6 -Ciągłość Wiary Przyrodzonej według propagandy watykańskiej

Papież Innocenty III ogłasza krucjatę przeciw katarom (XIV w., domena publiczna). Foto: histmag.org

W tej części artykułu będziemy już zajmować się dokumentacją ciągłości Wiary Przyrodzonej i ciągłości pracy Strażników Wiary Przyrodzonej w Europie późno-średniowiecznej, chociaż razi mnie nieco zastosowany przez propagandystę Watykańczyków przeskok czasowy, od wieku X do XIII. Jednakże skoro twierdzi on, że ciągłość jest i była, bo „Ojcowie Kościoła” to udowodnili, przyjmujemy, że oni wiedzą co mówią.

To prawda. Tak, oni udowodnili to nie tylko logicznie, ale i na płaszczyźnie prawa stosowanego, ponieważ na podstawie prawnej oskarżenia o satanizm „wyklinali”, a następnie prześladowali i mordowali całe społeczności w Europie i na świecie, od IV wieku n.e. do dzisiaj, czyli do lat 20-stych XXI wieku. Obecnie jest to wojna judeo-chrześcijańska z islamistami w: Palestynie, Libanie, Egipcie, Iraku, Iranie, Afganistanie, Czeczenii, Syrii, Kurdystanie, a także w USA i Europie.

Poniżej dowiemy się, że oni udokumentowali ponad wszelką wątpliwość satanizm kolejnych chrześcijańskich grup, które w swoich wierzeniach przemycały zasady i wierzenia Wiary Przyrodzonej. Jest dla nich oczywiste i jasne jak słońce, że Stedingowie to kontynuatorzy wierzeń Messalianów, Ofitów, Bogomiłów. Za chwilę dołączą to grona „satanistów” także Katarów, Merowingów i Albigensów, a potem będą to kontynuować do XXI wieku, prowadząc coraz to doskonalszą dokumentację odstępców od jedynej słusznej religii na Ziemi. Odstępcy ci, często nieświadomie, stali się przenosicielami zasad Wiary Przyrody, Wiary Przyrodzonej, w tym Wiary Przyrodzonej Słowian poprzez wieki dominacji i uzurpacji Watykanu i innych ośrodków Korporacji Judeo-Chrześcijańskiej, w szeroko rozumianym obszarze dominacji cywilizacji Zachodu (spadkobierców imperializmu rzymskiego). Ten obszar, jak wiadomo, to nie tylko Europa, ale cały świat podporządkowany zachodnio-europejskiemu (postrzymskiemu) podbojowi kolonialnemu.

Co ciekawe imperializm materialny i idący za nim przymusowy przeszczep kulturowy nie płynął nigdy z krajów Słowian.

Dotyczy to także Rosji, której imperializm materialny  ma swoje źródła w niemieckich dynastiach sprawujących w Rosji władzę, lub w niemieckich inspiracjach (także niemieckim wykonawstwie) tzw „rewolucji socjalistycznej”.

Dzisiejszy problem post-kolonialny z migracją do Europy ludności z krajów, które były niegdyś koloniami imperialistów z Europy Zachodniej, dotyczyć powinien wyłącznie tejże Europy Zachodniej. Nie jest ona sprowokowana przez kraje Europy Środkowej (Międzymorza), które były na równi z krajami Azji i Afryki OFIARĄ NIEMIECKIEGO IMPERIALIZMU KOLONIALNEGO. Odwoływanie się dzisiaj przez Kraje Imperialne do Solidarności Europy Środkowej, jest nie tylko hipokryzją, ale kolejną ordynarną próbą wyzysku europejskich ofiar ich imperializmu i przerzucenia skutków ich imperialistycznej wielowiekowej polityki na te europejskie ofiary.   

Oddajmy jednak znowu głos Watykanistycznej Propagandzie:

 

 

 

„W Niemczech w XIII w. pojawiła się sekta Stedingów. Biskup bremeński, Gerhard II, oskarżył tę sektę, jako kacerzy i odszczepieńców przed papieżem Grzegorzem IX, który wydał dwie bulle przeciwko Stedingom. Na temat sekty bulla pisze: „Niegodziwcy Ci miotają najszkaradniejsze obelgi przeciw panu nieba i ziemi twierdząc bluźnierczo, że to jest tyran okrutny i niesprawiedliwy, co zdradą i podstępem strącił Lucyfera do piekieł. Wierzą też w tego ostatniego i mówią, że on właściwie jest stwórcą nieba, i że w swoim czasie, kiedy wróg upadnie, powróci do swojej chwały i będzie znowu na niebie królował. Od niego też i przez niego, a nie przez kogo innego, spodziewają się wiecznego swego zbawienia i dlatego nie chcą nic robić, co by się Bogu podobało” (R.W. Berwiński, „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych”, Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha, Poznań 1862).

Więc kult diabelski Stedingów był taki sam jak wcześniej u Massalinów, Ofitów i Bogumiłów. Od upadku pogaństwa wtajemniczenia i kult szatana przetrwał w sektach średniowiecznych oraz w zakonach rycerskich.”

Z mitem watykańskiej propagandy na temat satanizmu rozprawiliśmy się zasadniczo w poprzedniej części tego cyklu 9.8.5, ale warto zwrócić uwagę na taki oto wątek, że Korporacja Watykańska cały świat zewnętrzny sądzi według swoich własnych zasad i praw, które ona sama wyznaczyła dla zewnętrznego świata. Jest to uzurpacja i ciężkie przywłaszczenie Praw Przyrodzonych Człowiekowi przez Przyrodę/Naturę/Matkę Ziemię. Dlaczegóż to bowiem Lucyfer jest zły? Bo tak powiedział Watykan! Dalej- dlaczego Lucyfera musi się definiować jako watykańsko rozumianego Szatana? Bo tak chce i uzurpuje sobie tę jedyną interpretację, sąd kościelny! Czy Stworzyciel Świata Materialnego musi być interpretowany jako ten „zły” – wróg ludzkości? Według Watykańskiej Korporacji Boga Cudów – TAK!

Dla lepszego zobrazowania tego ich toku rozumowania przytoczę wypowiedź Mezamira z jednej z dyskusji na moim blogu. Oto ona:

„Znasz takie pojęcie z zakresu psychologii jak „heurystyki wydawania sądów”?
Są to ” uproszczone reguły wnioskowania. Ludzie automatycznie i bezwiednie posługują się nimi po to, aby wydawać szybkie sądy. Stosowanie heurystyk często prowadzi do wystąpienia błędów poznawczych”.

Dam Ci przykład, powiedzmy że nazwę siebie satanistą w tym momencie.
Każdy to przeczyta i zinterpretuje w oparciu o swoje wyobrażenie na temat satanisty, a ja mógłbym mieć na myśli tylko to, że skoro nic mnie nie łączy z religiami pustyni, to podobnie jak jeden z bohaterów Biblii (Szatan) jestem po przeciwnej stronie instytucji religijnej, czyli że nie jestem częścią stada na sznurku i tyle.
Mało tego, uważam satanizm za integralną część judeo-chrześcijaństwa, jest to ideologia dla zbuntowanych chrześcijan/neojudaistów. Więc choćby tylko dlatego, nazywając siebie satanistą
nie mógłbym mieć na myśli bycia wyznawcą diabłów, w sposób pojmowany przez typowo katolicki umysł.
Oni nazywają satanistą każdego kto myśli inaczej niż oni, a ja nie jestem jednym z nich, więc jestem satanistą tylko, że w przeciwieństwie do nich, nie wyznaję istnienia Szatana i nie uważam za święte pismo książki wypełnionej całą satanistyczną teologią (czyli Biblii).

Bardziej obrazowo tego przedstawić nie umiem…”

Widać jasno stosowanie przez Korporację Watykańską tej właśnie zasady w oskarżeniach i w podstawach prawnych, przyjętych do mordowania i palenia na stosach oraz poniżania wartości wierzeń, opisanej tu grupy niemieckich chrześcijan, nazywanych Stedingami. Idźmy dalej:

„Wyznawców manicheizmu uważano za czcicieli szatana i przypisywano im różne praktyki magiczne. Zostali oni uznani za wrogów rodzaju ludzkiego i zostali skazani kodeksem cesarzy rzymskich na wytępienie. Mimo prześladowań ze strony cesarza rzymskiego Dioklecjana (230-313) manicheizm rozszerzył się w Persji, Syrii, Palestynie, Hiszpanii, Włoszech i Afryce północnej. Od początku V w. zaczął stopniowo zanikać, by w XI w. pojawić się w Orleanie i w następnych wiekach w sektach neomanichejskich takich jak: patareni, massalinowie, katarzy, bogumiłowie, albigenesi, waldensi.

Sekta pojawiła się w Orleanie za panowania króla Roberta (987-1031). Wyznawców tej sekty miano za czcicieli diabła i przypisywano im różne praktyki magiczne. W 1140 r. liczba zwolenników manicheizmu uległa wszędzie zwielokrotnieniu: w Nadrenii, gdzie herezja ta miała swoje centrum w Kolonii, w Perigord, w Reims, w Lombardii i środkowej Italii. Pod koniec XII w. pojawili się w południowej Francji w prowincji Albigois, a miasto Albi stało się ich główną siedzibą oraz w Carcassonne w Langwedocji. Stąd nazwano ich powszechnie albigensami. W Italii członkowie tej sekty byli głównie kupcami i rzemieślnikami, natomiast w Langwedocji wielu zwolenników pochodziło z czołowych rodów feudalnych, jak na przykład Rajmund VI, książę Tuluzy.

Wyznawcy gromadzili się w porze nocnej w ukrytym miejscu, gdzie mieli wywoływać demony pewnymi zaklęciami. Zgromadzonym ukazywały się duchy w postaci jaśniejących aniołów, to czarnych murzynów i w kształcie różnych zwierząt. Prawdopodobnie charakter tego zgromadzenia był inicjacyjny, gdyż nawiązywał bezpośrednio do wtajemniczeń eleuzyńskich.”

I znów jesteśmy w domu tj. albo w ramach działań Wiary Przyrodzonej, która jest zdolna do wywoływania zjawisk przyrodniczych, którym ludzie o ograniczonej umysłowości przypiszą „wywoływanie demonów przez zaklęcia”, albo mamy tu czyste zmyślenie „świadków” procesowych do sfingowanych procesów czarownic, albo oszustwo – czyli iluzjonizm. Ale tak naprawdę to widzimy jedynie  szereg pretekstów do wytępienia – jak to opisano w tekście – wszystkiego co jest nieposłuszne dogmatom i kanonom wyznaczonym przez Korporację Handlową z Watykanu, kupczącą kontaktem z Bogiem i uzurpującą sobie rolę jedynego pośrednika w tym kontakcie.

Z powyższego tekstu wynika dla nas jasno, że musiał istnieć stały przekaz i nieprzerwany ciąg Strażników Wiary Przyrodzonej, skoro po jej „zaniknięciu” w V wieku n.e., jej naturalne postulaty odradzają się w ruchach XI wieku w Orleanie. Pamiętajmy bowiem, że mamy tu naprawdę najciemniejszy czas cywilizacji człowieka w Europie, który wypełniono mnóstwem sfałszowanych kościelnych zapisów, co prowadzi do powstania obecnie nawet takich teorii, które mówią, że 300 do 500 lat należy z historii Europy po prostu wyciąć, jako czas faktycznie nieistniejący. Pamiętajmy, że jest to czas, w którym nie był znany wynalazek druku, a 95-99% ludzi w Europie było analfabetami, tj. nie umieli oni pisać ani czytać.

W tej sytuacji jedynym źródłem przekazu musiał być przekaz ustny od Strażnika Wiary Przyrodzonej. Gdyby one naprawdę zanikły, to nie ma innej możliwości niż działalność grupy Strażników, aby zasady Wiary Przyrodzonej odrodziły się na skalę tak masową, jak to zostało opisane. Owszem, istnieje inna opcja, ale to by znaczyło, że Wiara Przyrodzona była w skali masowej w Europie ciągle żywa i nigdy nie zanikła. My w tym wypadku nie posądzamy o kłamstwo propagandystów Watykanu. Przecież to oni jedni mają zawsze monopol na prawdę. Zatem w V wieku zanikło, a w XI, po 600 latach, odrodziło się jak „diabeł” z pudełka! Dziw nad dziwami, ale niech im będzie.

Dla człowieka logicznie myślącego, w rozpatrywanym przez nas kontekście ciągłości działań Strażników Wiary Przyrodzonej, nie ma znaczenia czy te wierzenia były ciągle żywe, jak i dzisiaj są żywe, czy też odrodziły się w wyniku czyjegoś przekazu. Ważne jest, że zaistniał przekaz identyczny jak tamten ze starożytności, sprzed n.e. („wtajemniczenia eleuzyńskie” jak pisze autor) i wczesnych wieków n.e. oraz że był to przekaz ustny od człowieka – Strażnika Wiary Przyrodzonej, który najwyraźniej znał te wszystkie zasady z Wiary-godnego Źródła.  

Teraz propagandysta watykański przechodzi do omówienia satanistycznego ruchu Katarów, poczytajmy nie przerywając mu tej fascynującej opowieści o bandytyzmie i złodziejstwie Handlowej Korporacji Watykańskiej. To naprawdę wspaniały wykład:

„Ruch katarów

W Europie ruch katarów pojawił się w XII w. Nazwą tą określono wszystkie powyżej wymienione sekty. Odrzucali oni św. sakramenty, zmartwychwstanie ciał, świętych, małżeństwo oraz organizację państwową i kościelną. Krzyż w ich mniemaniu, skoro był narzędziem śmierci Chrystusa, powinien być pogardzony, bo nikt nie będzie czcił i całował szubienicy.

Dzielili się na „wiernych”, którzy prowadzili życie rozpasane i „doskonałych”, którzy przez „pocieszenie”, rodzaj chrztu duchowego, mieli zapewnić sobie szczęście. Żeby je osiągnąć, wielu z nich obierało śmierć głodową. Wierzyli w reinkarnację. W posiadaniu katarów miał się znajdować tajemniczy „kielich bogactwa”. Używali oni Graala w mistycznych obrzędach, zwanych manisola. Katarowie zostali potępieni przez Sobór Laterański w 1179 r. Walczył z nimi dość skutecznie na argumenty św. Dominik, ale z uwagi, że katarowie stanowili istotne zagrożenie dla porządku społecznego Europy, papież Innocenty III ogłosił przeciwko nim wyprawę krzyżową.

Wspomniany wyżej Rajmund IV, książę Tuluzy, został ekskomunikowany jako zwolennik herezji i katarów. Jeden z jego oficerów w styczniu 1208 r. zamordował legata papieskiego Pierre de Castelnaua. Papież Innocenty III był wstrząśnięty tym wydarzeniem, i obwiniał Rajmunda IV o współudział w morderstwie. Papież apelował do króla Francji, Filipa II Augusta (1165-1223), o zorganizowanie krucjaty. Król się ociągał, ale wielu baronów podjęło się tego zadania, i 21 lipca 1209 r. trzydziestotysięczna armia krzyżowców najechała południową Francję. Straszliwie zmasakrowano ludność Beziers. Było to 22 lipca, w święto Marii Magdaleny. Wymordowano około 15 tys. mieszkańców, a miasto zostało spalone. W Beziers związki między kultem Marii Magdaleny i katarami nie były bynajmniej przypadkowe. O zdobyciu Beziers napisał Pierre des Vaux-deCernat następująco: „Beziers zdobyto w święto Marii Magdaleny. O, sprawiedliwa Opatrzności! (…) Heretycy uważali Marię Magdalenę za Konkubinę Chrystusa (…) i dlatego dobrze się stało, że te parszywe psy wytępiono w dniu znieważanej przez nich świętej” (Lynn Picknett i Clive Prince „Templariusze, tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2005, z angielskiego przełożył Jerzy Żebrowski).

Katarzy wydaleni z Carcassonne w 1209 r. Foto: Wikipedia.org

Później papież udzielił formalnej zgody na objęcie władzy w hrabstwie Tuluzy przez Szymona de Montfort. Na Soborze Laterańskim sprawę albigenesów załatwiono kompromisowo, a mianowicie Szymon de Montfort mógł zatrzymać Tuluzę i Montauban, a Prowansja miała przypaść Rajmudowi IV.

Za pontyfikatu Honoriusza III jednak wybuchła wojna między stronnikami rodzimej dynastii z Tuluzy a Szymonem de Montfort, i w 1221 r. zorganizowano drugą krucjatę, do której po długim ociąganiu, dołączył się w 1226 r. osobiście król Ludwik VIII. Atakowano kolejno: Perpignam, Narbonne, Carassonne i Tuluzę. W 1244 r. krzyżowcy oblegali przez dziesięć miesięcy twierdzę Montsegur, która była położona na szczycie wapiennej góry. Broniło jej 400 katarów, którym pomagali templariusze, a sympatycy katarów z okolicznych miast i wsi, narażając się krzyżowcom, dostarczali żywność i wodę. W końcu twierdza upadła. Ostatecznie ruch ten o nastawieniu antychrześcijańskim wygasł w XIII w. Templariusze byli bardziej lojalni wobec sprawy katarskiej niż wobec Kościoła rzymskiego. Udzielali katarom pomocy. W Langwedocji było największe w Europie skupisko templariuszy.

Niedługo przed tym, jak w 1244 r. katarowie skapitulowali przed krzyżowcami, wśród skarbów przechowywanych w twierdzy Montsegur miał się znajdować Graal. Tuż przed odcięciem Montsegur od reszty świata przez krzyżowców czterech katarów, nie bacząc na niebezpieczeństwo, zeszło pod osłoną nocy z najbardziej stromego zbocza góry. Zabrali ze sobą skarby, również i kielich, które ukryli w niedostępnym miejscu. Ponoć ich zadaniem było ukrycie skarbu w grotach Sabarthes, ale go tam nie odnaleziono. Ostatecznie ruch ten o nastawieniu antychrześcijańskim wygasł w XIII wieku, jednak idee przetrwały do dnia dzisiejszego. Prześladowani w jednym miejscu pojawiali się w innym.

W Tuluzie i Carcassonne odbyły się w latach trzydziestych i czterdziestych XIV wieku procesy osób podejrzanych o udział w tzw. sabatach czarownic. W 1335 roku sześćdziesięciu trzem mieszkańcom Tuluzy zarzucono uprawianie czarów. Przywódczynią grupy była młoda kobieta, Anne-Marie de Georgel, która zeznała, że świat jest dla nich polem bitwy, na którym walczą dwaj bogowie, Władca Nieba i Władca Ziemi. Inna kobieta zeznała, że uczestniczyła w sabacie, aby „usługiwać katarom podczas wieczerzy” (Lynn Picknett i Clive Prince „Templariusze, tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”).

Ruiny twierdzy Montsegur. Foto: graal.boo.pl

Omówienie fragmentu o Katarach

„W Europie ruch katarów pojawił się w XII w. Nazwą tą określono wszystkie powyżej wymienione sekty. Odrzucali oni św. sakramenty, zmartwychwstanie ciał, świętych, małżeństwo oraz organizację państwową i kościelną. Krzyż w ich mniemaniu, skoro był narzędziem śmierci Chrystusa, powinien być pogardzony, bo nikt nie będzie czcił i całował szubienicy.”

To zdanie jest kłamliwe gdyż Katarzy to Katarzy a Albigensi to Albigensi, wystarczy sięgnąć do katolickiej Wikipedii „polskiej”: Katarzy, Albigensi. Bogmilcy, Patareni i Waldensi to też co innego. Należy stąd wyciągnąć wniosek  nie tyle o generalizowaniu satanizmu przez propagandę watykańską, co o  zaciemnianiu kwestii występowania licznych ośrodków Wiary Przyrodzonej w Europie, których korzenie sprowadzają się zawsze do obszaru Słowiano-Aryjskiego (Słowiano-Indo-Scytyjskiego/Perskiego = SIS). To z tego obszaru w średniowieczu niosą do Europy wiedzę (Wiedę) Arabowie uczący Europejczyków  zapisu liczb, matematyki, astronomii/logii, fizyki, (al)chemii, geografii, medycyny i wszystkiego innego.  To od basenu Morza Śródziemnego rozpocznie się ponowne Odrodzenie Cywilizacji WIEDZY.

I znów propagandysta wymienia nam tutaj katalog przestępstw satanistów, który rzeczywiście sprowadza się stale prawie do tego samego, Najgłówniejsze zarzuty dotyczą odmowy uznania Pośrednictwa Pasożytów z Korporacji Handlowej Watykan: tzw sakramentów (w tym małżeństwa i chrztu), zasady zmartwychwstania trupów, nie uznawanie organizacji kościelnej = państwowej, czyli odmowa danin i uznania sądów kościelnych/królewskich. Na temat czci krzyża u chrześcijan, trudno rozsądnemu człowiekowi w XXI wieku powiedzieć coś innego, niż mówili Katarzy. Mówiąc wprost, ten przejaw sado-masochistycznych skłonności owej religii, został przez Katarów określony bardzo delikatnie, oględnie i dookoła. 

 „Dzielili się na „wiernych”, którzy prowadzili życie rozpasane i „doskonałych”, którzy przez „pocieszenie”, rodzaj chrztu duchowego, mieli zapewnić sobie szczęście. Żeby je osiągnąć, wielu z nich obierało śmierć głodową. Wierzyli w reinkarnację. W posiadaniu katarów miał się znajdować tajemniczy „kielich bogactwa”. Używali oni Graala w mistycznych obrzędach, zwanych manisola. Katarowie zostali potępieni przez Sobór Laterański w 1179 r. Walczył z nimi dość skutecznie na argumenty św. Dominik, ale z uwagi, że katarowie stanowili istotne zagrożenie dla porządku społecznego Europy, papież Innocenty III ogłosił przeciwko nim wyprawę krzyżową.

Wspomniany wyżej Rajmund IV, książę Tuluzy, został ekskomunikowany jako zwolennik herezji i katarów. Jeden z jego oficerów w styczniu 1208 r. zamordował legata papieskiego Pierre de Castelnaua. Papież Innocenty III był wstrząśnięty tym wydarzeniem, i obwiniał Rajmunda IV o współudział w morderstwie. Papież apelował do króla Francji, Filipa II Augusta (1165-1223), o zorganizowanie krucjaty. Król się ociągał, ale wielu baronów podjęło się tego zadania, i 21 lipca 1209 r. trzydziestotysięczna armia krzyżowców najechała południową Francję. Straszliwie zmasakrowano ludność Beziers.”

Pierwszy blok tej wypowiedzi trudno określić inaczej jak jako goebbelsowską propagandę – Wielka Manipulacja i Wielkie Kłamstwo. Przytoczmy tu co o ideologii Katarów pisze katolicka Wikipedia „polska”:

Katarzy (katarowie) (od gr. καθαροί katharoi – „czyści”) – przedstawiciele dualistycznego ruchu religijnego działającego w XI-XIII wieku w południowej Francji i północnych Włoszech, skierowanego przeciw ustrojowi feudalnemu i hierarchii kościelnej, głoszącego i praktykującego zasadę dobrowolnego ubóstwa, nieuznający składania przysiąg, służby w wojsku, oddawania czci krzyżowi i idei czyśćca. Zwalczani przez papiestwo (m.in. przez krucjaty, inkwizycję)[1], które doprowadziło do ich zniszczenia[2][3]. Uznawani przez Kościół katolicki za heretyków.

Katarzy wywodzili się najprawdopodobniej od bogomiłów i od paulicjan – dwóch sekt typu manichejskiego. Ruch katarski w XII i XIII wieku wywierał wpływ, zwłaszcza w Hrabstwie Tuluzy (obecnie Langwedocja), przyciągając do siebie ludzi wszystkich stanów. Autorytet duchowy tego ruchu wzrósł na gruncie krytyki zaangażowania papiestwa w politykę oraz braku wykształcenia wśród niższego duchowieństwa. Wierni byli przyciągani do tego ruchu dzięki postawie tak zwanych „doskonałych”, pełniących funkcje duchownych i nauczycieli katarskich, którzy żyli skromnie (później często w ukryciu), przestrzegając ścisłych postów i prowadząc ożywioną działalność misyjną. Szeregowi adepci nie byli zmuszeni do podobnych wyrzeczeń, a mogli liczyć na duchowe pocieszenie („consolamentum”), będące warunkiem zbawienia w obliczu śmierci.

Katarski synkretyzm gnostyczno-chrześcijański łączył podstawowe pojęcia wiary chrześcijańskiej ze zeuropeizowaną wersją dualizmu zaratusztriańsko-manichejskiego. Doktryna katarska została stosunkowo dobrze poznana, głównie dzięki zachowanym dokumentom z dochodzeń inkwizycji.

Akcentowanie więc przez Propagandystę Watykanu katarskiego postulatu czystości i ubóstwa kleru w formie „wielu z nich obierało śmierć głodową” to naprawdę gruby przekręt, nie występek tylko zbrodnia przeciw komunikacji werbalnej i prawdzie historycznej.  Propagandysta pisze dalej, że „w posiadaniu katarów miał się znajdować tajemniczy „kielich bogactwa”. Używali oni Graala w mistycznych obrzędach, zwanych manisola”. Takie rozumienie Graala to także naprawdę ewenement na skalę światową w XXI wieku, który można sobie wytłumaczyć jedynie przyjmując, że propagandyście nienawiść do wszystkiego co nie jest judeo-islamo-chrześcijańskie zalała umysł i pozbawiła go resztek rozumu. Katolicka Wikipedia „polska” oczywiście nie jest doskonałym narzędziem do odróżnienia prawdy od kłamstwa na temat Katarów, ale musi ona operować argumentami do przyjęcia w granicach rozsądku dla materialistycznie nastawionego w większości do Rzeczywistości i Wszechświata współczesnego społeczeństwa polskiego. Dlatego takich ewidentnych bredni jak propaganda watykanistyczna oni tam nie piszą ale potrafia też zasunąć niezły kawałek baśniuszki, a raczej propagandy umaterialistycznionej typu:

” Według katarów szatan (lub zły bóg) stworzył ciała ludzkie. Obiegowa opinia mówi, że stworzył on również seksualność, co doprowadziło do niechęci katarów wobec instytucji małżeństwa. W rzeczywistości katarzy sprzeciwiali się małżeństwu, gdyż przyczyniało się ono do narodzin dziecka, które jako fragment świata materialnego było złe. Wśród wyznawców kataryzmu występował nakaz całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej, obowiązywał jednak tylko „doskonałych”.

Katarzy byli jaroszami, gdyż zwierzęta rozmnażały się drogą płciową, zatem były ich zdaniem nieczyste. Jedli ryby, gdyż w tamtych czasach uważano, że są jednopłciowe i nie występuje między nimi żaden „grzeszny” akt. Inne teorie łączą jarstwo katarów z wiarą w wędrówkę dusz. Uważali oni, że dusza ludzka może wcielić się tylko w zwierzęta ciepłokrwiste. Ryby do nich nie należały i zakaz ich nie obowiązywał. W czasie 40-dniowego Wielkiego Postu reguły postne katarów były znacznie bardziej rygorystyczne niż w katolicyzmie – można było tylko jeść chleb i pić wodę. Ponadto w kataryzmie więcej było dni postu niż dni nim nie objętych. Katar nie mógł zjeść nawet najmniejszego posiłku bez uprzedniego odmówienia określonych modlitw ani w nieobecności innego współwyznawcy. Kataryzm zakładał również bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące przygotowywania posiłków.

Katarzy byli wrogami ustroju feudalnego twierdząc, że bogatych ludzi nie powinno być wcale. Sprzeciwiali się również monarchii.”

Cóż to bowiem za „obiegowa opinia która mówi”, pojawiającą się w drugim zdaniu tego opisu? Obiegowa opinia watykanistów z korporacji?

Katarzy przecież nie nakazywali swoim wyznawcom wstrzemięźliwości płciowej ani postów – czyniła to wąska grupa nauczycieli tzw „doskonałych” a przez wyznawców byli nazywani wręcz „Dobrymi Ludźmi” o czym taż sama Wikipedia pisze.  Czy zdrowy na umyśle człowiek uwierzy, że zyskali taka popularność wśród normalnych ludzi i rycerstwa Langwedocji zabraniając ludziom seksu, małżeństwa i posiadania dzieci??? To są szczyty zawoalowanego łgarstwa powtarzane oczywiście przez katolickiego Wikipedystę za wdrukiem jaki mu podsuwa Korporacja Watykańska. Nie ma żadnej naukowości w tym opisie tylko pozoranctwo „naukowości”. Nie uznawanie instytucji małżeństwa nie oznacza ani zaprzeczenia idei związku kobiety i mężczyzny ani idei posiadania dzieci, oznacza nie uznawanie INSTYTUCJI lub SAKRAMENTU, lub jednego i drugiego na raz. Katolickie wyjaśnienie jarstwa Katarów, oraz dywagacje na temat reinkarnacji, wcielenia dusz,  duszy i rozmnażania się zwierząt oraz zasad prowadzenia posiłków i postów powinno znaleźć się w Nonsensopedii, bo tylko tam się ono nadaje. Jest to jasne dla każdego kto wie, że jedynym realnym dokumentem mówiącym coś o wierzeniach Katarów jest zachowana do naszych czasów w jednym egzemplarzu Katarska Biblia, o ile jest ona autentyczna. Inne wiadomości pochodzą z Sądów INKWIZYCJI ROZUMU. Są to więc wymysły i rewelacje wyszarpywane przez kata kołem do łamania kości, żelaznym butem, albo przypalaniem ogniem i podtapianiem delikwentów, lub odrywaniem im paznokci i innych części ciała obcęgami, co przyznaje taż Wikipedia kilka zdań wcześniej: „Doktryna katarska została stosunkowo dobrze poznana, głównie dzięki zachowanym dokumentom z dochodzeń inkwizycji..

Ale wróćmy do pierwszego i ostatniego bloku tekstu Propagandysty Watykańskiego zaprezentowanego w tym odcinku.

Dlaczego papież Innocenty uznał Katarów za tak groźnych dla Handlowej Korporacji Ducha z Watykanu wyjaśnia katolicka Wikipedia, która wyraźnie donosi, że poszło o Dualizm Absolutny (czyli wiarę w istnienie więcej niż jednego boga) oraz  w wymieniony tutaj na koniec przez Wikipedię fakt, że:Katarzy byli wrogami ustroju feudalnego twierdząc, że bogatych ludzi nie powinno być wcale. Sprzeciwiali się również monarchii.” A sprzeciwiać się monarchii = sprzeciwiać się papiestwu, które nadaje królom korony.

Dalszy tekst, ten z ostatniego bloku/akapitu oraz opowieść o krucjatach i masakrach, to już moi drodzy obraz normalnej praktyki monopolisty na rynku, którą to praktykę możemy obserwować często także w XXI wieku. Wypowiedziano Katarom wojnę, czyli obłożono ich embargiem handlowym, a następnie najechano zbrojnie, ograbiono i wymordowano do nogi. Handlowa Korporacja mająca monopol w Europie jeszcze raz wyszła na swoje, a skarby zagrabione w wojnie i ukradzione ziemie, weszły w skład majątku tejże Korporacji, lub jej lenników, wasali, czy też bezpośrednich namiestników – czytaj: regionalnych przedstawicieli handlowych.

Czy coś się tak naprawdę od tamtych czasów w cudownej i jedynej słusznej, demokratycznej, Zachodniej Cywilizacji zmieniło?

Dla nas z całego tego opisu grabieży ważne jest tylko jedno zdanie:Ostatecznie ruch ten o nastawieniu antychrześcijańskim wygasł w XIII wieku, jednak idee przetrwały do dnia dzisiejszego. Prześladowani w jednym miejscu pojawiali się w innym.

 

Tfu!!! – po trzykroć przez lewe ramię – Apage Satanas!!!

cdn

 

9.8.7 – Ciągłość Wiary Przyrodzonej w propagandzie watykańskiej

Podziel się!