Sanjaya, czyli Pan Jaja i jego Lista Agentów – całkiem niezła szopka w Sieci!

Sanjaya, czyli Pan Jaja i jego Lista Agentów

Bardzo sprytnie skomponowany obrazek – Ci tutaj mają być skompromitowani BEZWZGLĘDNIE.  Naprawdę ta czołówka filmu to majstersztyk – mówię to wam jako scenarzysta filmowy. To jest jak w komiksie – List Gończy rozesłany za GANGIEM!

WANTED! 100 000$!

MAMY TUTAJ 12 APOSTOŁÓW AGENTURY. CIEKAWE, ŻE AŻ PIĄTKA Z NICH TO RUCH WOLNYCH LUDZI, ZARAZEM ANTYSZCZEPIONKOWCY DZIAŁAJĄCY NA RZECZ ZDROWIA POLAKÓW.  (Taki zbieg okoliczności)

Od razu uprzedzam, że jestem na TEJ LIŚCIE na 25 miejscu, o co mam do Pana Jaja pretensje, bo chciałbym mieć numer 33, albo 44.  Numer 33 dostał się jednak chyba prawdziwemu agentowi, tak samo jak numer 44. Może to jakiś tajny szyfr, jakiś klucz?

Szkoda, że jest to jedynie program satyryczny z cyklu, że „Wszyscy Polacy są Żydami”, albo że „Wszyscy Polacy to Masoni”. Gdyby ta lista zrobiona została na poważnie, to oczywiście składała by się z nieco innych ludzi, a nie z prawie samych Antysystemowców, których jest na niej wyraźna nadreprezentacja, lekko licząc jakieś 90%. Gdyby ten program satyryczny był programem poważnym to takie zestawienie osób sugerowałoby kierunek ataku Pana Jaja, a tym samym i odwrotną stronę, czyli mocodawców. Piszę Pan Jaja, bo San to po japońsku po prostu PAN, a Jaja to JAJA, czyli humor, dowcip, albo wybujałe ego (podwojone JA) – co częste u komików, aktorów, kabareciarzy i w ogóle ludzi z parciem na SZKŁO.  Nikt mnie tu nie złapie na sanskryt i jakieś tam Zwycięstwo. Zwycięstwo czego nad czym? Pseudonim sceniczny został przez tego pana dobrze dobrany, z klasą, jest adekwatny, zgadza się też z wizerunkiem artystycznym. Nie wykluczam że stało się to już 30 lat temu. Zmiana dowodu, zmiana nazwiska – ja tam jakoś nie zmieniam. Nie przyznawać się do ojca i matki, do dziadów moich? Dziwne. Identyfikować się z postacią z Mitologii Hindusów – czy to aby takie słowiańskie, jak supersłowiański ma być Sanjaya?

W Mahabharacie – epickim poemacie wojny pomiędzy Pandawami i Kaurawami – ślepy król Dhritarastra jest ojcem głównych stron Kaurawy. Sanjaya, syn woźnicy Gavalgana, jest doradcą Dhritarastry, a także jego woźnicą. Sanjaya był uczniem mędrca, Kryszny Dwaipayana Vedy Vyasy i był niezmiernie oddany swemu panu, królowi Dhritarastrze. Sanjaya – ma dar widzenia wydarzeń na odległość (divya-drishti)

Megalomańskie. Nie kupuję tego. Nasz polski Sanjaya nie prezentuje tego daru widzenia przyszłości. To kabareciarz.

Gdyby ów program/filmik był poważny to oczywiście nie chciałbym się znaleźć na takiej liście. Na szczęście jest to żart człowieka znanego z poczucia humoru (sam mianował się na Króla Lehji – jako Sanjaya Wielki!), chociaż miejscami w tym wypadku dowcip może się wydać, niektórym co wrażliwszym ludziom, przyciężki, po niemiecku toporny, wręcz niesmaczny.

 

 

Wytykanie wielu wymienionym Agentom dużego brzucha, czy też piętnowanie mięsożerstwa lub ich katolicyzmu powoduje, że mamy tu do czynienia nie tyle z wysokiego lotu kabaretem, co ze zwykłym cyrkiem. Nazywanie ludzi AGENTAMI tylko dlatego, że wyznają jakąś religię i ją promują to moim zdaniem przesada, niski chwyt scenariuszowy. Piętnowanie jakiejś choroby, a otyłość to choroba,  jest wyjątkowo niskie. Być może ci ludzie nie są świadomi tak bardzo jak Sanjaya, że katolicyzm jest rzeczą naganną, a jedzenie mięsa szkodzi na reputację i stan umysłu. Ale czy z tego wynika od razu że są Agentami? Coś takiego w biznesie filmowym spycha automatycznie dzieło z poziomu dobrej komedii do rangi gniota III klasy będącego zwykłą, obraźliwą szopą.

Ale szopa w cyrku jest jak najbardziej na miejscu, bo Cyrk to jest Szopa na całego. Ja nie lubię cyrku i nie uczęszczam do cyrku, ze względu na to, że występują tam tresowane (czytaj: katowane i więzione!) dzikie zwierzęta. Nie mam jednak nic przeciw publicznym występom klaunów i błaznów.  Funkcja błazna na polskich dworach była bardzo wysoko ceniona. Szła też przeważnie – jak u Sanjayi w parze z głębokim intelektem i szeroką wiedzą. Ale czy dobry błazen królewski wysmażyłby taką listę, na którą wtłoczyłby wszystkich poza samym sobą?

Poświęcę tej Liście Agentów dwa słowa, bo programy satyryczne cenię wysoko. Zarówno jako formę promocji karykaturowanych w nich postaci (np J. Kaczyński), jak i jako formę krytyki społecznej, która napomina możnych tego świata i wytyka im przywary. Zasada pośmiejmy się z samych siebie to także szlachetna zasada. Śmiech zaś to zdrowie. 

Nawet w PRLu w TVP raz do roku puszczano Szopkę Noworoczną, gdzie można się było pośmiać z grubego brzucha I Sekretarza PZPR Edwarda Gierka, czy głupiej gadki I Sekretarza PZPR Władysława Gomułki, czyli z osób prawdziwych satrapów. Śmiano się tam nawet z seryjnych morderców i puczystów, takich jak Leonid Breżniew, czy generał Wojciech Jaruzelski. Co prawda wszelkie terminy w jakich powinna się ukazać Szopka Noworoczna już minęły (słowiański Nowy Rok był 21 marca, a katolicki 1 stycznia), ale nie będziemy się czepiać takiego drobiazgu. Ta szopka jest w Sieci/Necie i jak ktoś zechce to może ją sobie puścić 1 stycznia 2019.

Jak na międzynarodowe towarzystwo to pozycję mam w Szopce Sanjayi wysoką, ale jednak jako kompilacja masona z żydożercą i katopolaka z poganinem oraz rusofoba z rusofilem, a też propagator Ruchu Wolnych Ludzi i Wielkiej Zmiany, wróg partyjniactwa lecz działający w ramach Systemu,  nadałbym się na numer 44.

Nie widzę ładu i składu w tym rankingu Agentów od numeru 1 do 51. Dlaczego Listę Agentów otwiera Max Kolonko a nie Dawid Icke?! Pojęcia nie mam. Przecież Icke to chyba najbardziej udany produkt Amerykańskiej Agencji Wywiadowczej – CIA. Musi powstać odcinek, który ten Ranking Pana Jaja wyjaśni. Nie wiem też dlaczego Agentów było 51! Chyba, że to jakaś cyfra tajemna Jasnej Strony Mocy. Możliwe, bo 51 = 6, a 6 = Życie. Ale to byłaby już magia i musielibyśmy samego Pana Jaja włączyć do tej listy Agentów jako numer 52.  52 = 7, a 7 = Szczęście. Też dobre, bo życie ludzkie, według Słowiańskiej Wiary Przyrody, powinno być Przyjemnością, czyli powinno być Szczęśliwe. A śmiech to zdrowie, więc i szczęście.  Ale dajmy spokój tym magicznym dywagacjom.

Brakuje mi też w tej 51 osobowej, I Lidze Agentów w Polsce, kilku znaczących postaci. Mam nadzieję, że Sanjaya stworzy kolejny odcinek i II Ligę Agentów, w której uzupełni te znaczące braki. Może umieścić tam siebie jako numer 1, a na dalszych pozycjach np. pokrzywdzonych w pierwszym odcinku nieobecnością:  Ziemkiewicza, Michalkiewicza, Winnickiego, Korwina Mikke, Bosaka, posłankę europejską Różę Thun von-cośtam, z kilku kardynałów Korporacji Watykańskiej no i samego Putina z Junckerem!

Och, Putina to mi naprawdę tutaj brak  – jego i tego jego kolegi z sieriozną miną od polityki zagranicznej. To przecież oni najbardziej mieszają w Polsce i wysyłają całe legiony Agentów, nawet otwarli Biuro na Polskę, gdzieś pod Petersburgiem. A gdzie Żyrinowski, czyżby on się bardziej podobał Sanjayi niż Jarosław Kaczyński i Donald Tusk? Nie jest agentem Światowej Banksterki?

Koniecznie musi powstać drugi odcinek o tych Agentach, inaczej ktoś zacznie podejrzewać samego Sanjayę o cichą współpracę z osobami, których zabrakło, albo wręcz odwrotnie, że z jakichś powodów Sanjaya nie chce robić im PiJaru. Dziwi mnie też brak kogokolwiek z Episkopatu Polski?! No tak, ale ich trzeba się bać  i Sanjaya najwyraźniej ich się boi – właśnie robią proces za obrazę niejakiemu Opolczykowi z Niemiec we Wrocławiu. Oni na serio idą do prokuratury i razem z PISem robią procesy czarownic takich jak Sanjaya.

Dziwią mnie inne braki, np: prawdziwego Agenta Moskwy, który nadaje z Niemiec, dziwi brak pana Kękusia, dziwi brak Baltazara Gąbki, Don Pedra, Reksia, Bolka i Lolka! No właśnie, gdzie jest Bolek Wałęsa i Lolek i czemu nie ma tu Olka Kwaśniewskiego i jego pięknej żony? Karygodne zaniedbanie albo brak rozeznania w Agenturze. A gdzie reszta towarzystwa z SLD, PSL, PO i Nowoczesnej?! Przecież ta Agentura jawnie biega po Brukseli i denuncjuje Polskę! Czyżbyśmy mieli tutaj zestaw 51 pseudoagentów podczas gdy prawdziwych agentów Sanjaya schował gdzieś w kącie lub pod Okrągłym Stołem?

Liczę, że  wkrótce zorganizowane zostaną u Pana Jaja jakieś głosowania, jak w Eurowizji, czyli mecze o to kto jest większym agentem i jakieś rankingi powstaną z tego. To fajny pomysł! Podrzucam go Sanjayi za friko. Mam też inny: Niech każdy z 51 agentów z tej listy stworzy swoją listę 51 agentów. Będziemy mieli wtedy 51 lig i jeszcze lepszą zabawę.

Tylko czy to zjednoczy Polaków w walce z Systemem Pan-Niewolnik?! Na szczęście rozśmieszy ich chociaż, a to już coś. Aż tyle i tylko tyle! I o to chodzi – niech się pośmieją i niech zostanie jak było – taki jest efekt każdego kabaretu i szopki noworocznej.

Jeśli ktoś do dzisiaj nie wiedział po co Pan Bóg stworzył Sanjayę to zaraz się tego dowie.

https://www.youtube.com/watch?v=dPHXJ-z6w98

 

Jestem z Sanjayą od samych początków jego internetowej kariery, od wtedy kiedy jeszcze biegał po Polsce z kamerą, na długich dystansach i wyglądało na to, że lansuje Zdrowie dla Polaków, taki Jerzy Zięba w wydaniu sportowym. Potem spotkaliśmy się na Zlocie Wolnych Ludzi we Wrocławiu, kawał czasu temu, łezka w oku kręci się na wspomnienie tamtych czasów. Tam nagrał moją Mowę Dharmy do sali pełnej Wolnomyślicieli – Wywrotowców, Ludzi którzy po prostu nie chcą siedzieć cicho, ani siedzieć spokojnie na dupie, a wciąż coś by tu ulepszali w tej Polsce. Być może według Sanjayi jest tylko jeden dobry pomysł na Polskę – Niech zostanie taka jak jest, bo jest doskonała! Albo ewentualnie drugi dobry pomysł Sanjayi – żeby była taka jaką on nam wszystkim wymyśli. Nagrał tę moją mowę tak jakoś śmiesznie, że było mnie na ekranie 1/4, a 3/4 to była moja książka, która zasłaniała mi twarz. Były to trudne miłego początki, więc wybaczyłem mu tę ujmę na moim wizerunku. Porozmawialiśmy w kuluarach – miły człowiek, początkująca gwiazda telewizji internetowej. Tak go odebrałem.

Wygląda, co widać po rozwoju audycji/filmików Sanjayi, że nie jest dobrze z punktu widzenia tego pana, iż ludzie czegoś chcą, rozmawiają ze sobą w Internecie, publikują jakieś „dziwne” „nieprawomyślne” treści, a już najgorzej że spotykają się ze sobą na przykład na zlotach NTV i ciągle coś knują.

Przypomina mi to trochę punkt widzenia policji politycznej w PRLu. Ale jest to oczywiście tylko zbieg okoliczności. Nie idźmy tak daleko.

Jako scenarzysta filmowy powiem wam, że Sanyaja to postać filmowa doskonale zbudowana. Jestem zdania, że sam sobie nie wymyślił tego całego anturażu. Prawdziwe ukłony ode mnie dla scenarzysty od  tej przebieranki – mistrzostwo świata!

Jeżeli nie można w Internecie powiedzieć nic nowego, bo miejsca w Autobusie Autorytetów już są zajęte, albo też nie ma się nic oryginalnego do powiedzenia, to do tego autobusu zawsze można się podczepić na scenograficznych chwytach. Ubierasz wielkie buty i machasz laseczką robiąc głupie miny, albo wdziewasz wielki kapelusz wlepiasz w ten niemy film (bo nic nowego nie mówisz, więc nikt cię nie słucha) dużo krzykliwych, kolorowych, badziewnych napisów, nakrywasz się peleryną i już uwaga widzów jest przykuta. To nic nowego – tak się buduje postacie w komiksach i filmach akcji. Do tego musisz mieć nalepkę Jasnej Strony Mocy, bo kto by się z Ciemną identyfikował – tylko jakiś zaprzaniec, satanista i anarchista. Tych jest zaś jak na lekarstwo, nie nabili by więc oglądalności w Sieci. Jak uda ci się z Autobusu nie wypaść, to jako Agent Jasnej Strony Mocy, Czarnoksiężnik z Doliny Oz, czy Robin Hood, albo Charlie Chaplin zaczynasz wszystkich w koło przedrzeźniać, albo hokus pokus – robisz z nich Agentów. Wiadomo, że pod latarnią jest najciemniej – więc dla agenta prawdziwego – takiego z Krainy Deszczowców – Karramba! – Jest to najlepszy kamuflaż.

Prawdziwy Don Pedro z tego pana?! Nie moi drodzy. Nie zgadliście. Sanjaya jest urodzonym kabareciarzem, którego nie kupił żaden kabaret, ani ten Wielki Cyrk na Wiejskiej, ani ten wielki cyrk ze WSI Warszawa. Pozostał mu tylko internet.

I to jest dokładnie to, po co Pan bóg stworzył Sanjayę. Już od pierwszego filmiku zauważyłem w nim wielki talent sceniczny, filmowy, aktorski. Nie żartuję.

Tak, ja nie żartuję, to Sanyaja uwielbia sobie żartować. I po to właśnie jest tu z nami w naszym Wesołym Cyrku Polska, żeby jako klaun lub królewski błazen-wiecznyfilozof rozśmieszał publikę, żeby tym wszystkim nadętym pawianom co pozjadali wszystkie mądrości uzmysłowił, że są sztywniakami. Wrzućcie chłopcy na luz – mówi Sanjaya mrugając okiem – i pośmiejcie się sami z siebie. Czasami, jak królewski błazen powie jakąś prawdę głęboką i mądrą refleksję. Ale wszystko zostało już przecież powiedziane, więc po co gadać po raz kolejny to samo? Po co gadać, jeśli się niczego nie chce zmienić. Ogólnie na Dworze i we Fraucymerze błazen królewski jest jednak od tego żeby rozśmieszać.

Jeszcze raz: Śmiech to zdrowie!

Główna dewiza Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata: Życie jest PRZYJEMNOŚCIĄ!

SAMA NAJWYŻSZA ŚWIADOMOŚĆ NIESKOŃCZONA, NASZA ŚWIĘTA JEDNIA – ŚWIATŁO ŚWIATA – ZESŁAŁO NAM TUTAJ SANJAYĘ – NADAŁO MU PRZYDOMEK PAN JAJA, ustroiło go na kolorowo, obdarzyło talentem aktorskim, chuchało i dmuchało od urodzenia, przez czas dorastania i dorosłość, aż do jego internetowego objawienia. I dało nam go w prezencie, abyśmy trochę się w tych pełnych napięcia czasach pośmiali i wyluzowali.Do tego też jednak zawsze łyknęli trochę mądrości, refleksji i nabrali dystansu.

Chwała ci Światło Świata – Nieskończona Świadomości – Twa Mądrość Zaiste Jest Niezmierzona, a dowcip z jakim się Objawiasz przerasta wszelkie klasy ludzkiego dowcipu. Dziękujemy ci bardzo Panie Boże Najjaśniejszy! A może tylko Nad-Istoto, która robisz z nas sobie wieczne Jaja?!

Ja to kupuję i śmieję się. Śmieję się z samego siebie i z innych też, chociaż jako Wolnościowcy i Antysystemowcy w tej I Lidze 51 Agentów mamy wyraźną swoją nadreprezentację – coś takiego, jak żydzi we władzach Polski.

Czy to coś oznacza? Czyżby jednak chodziło o to, że organizujemy się politycznie i szczególnie nas warto teraz zmieszać z błotem??? Skądś się przecież ta propaganda anty-Turbosłowiańska Przeciw-Antysystemowa i Anty-Wolnościowa wzięła?! Z Nieba nie spadła, jak Polacy w 966 roku?! Czas pokaże, a właściwie (jak wszystko co ostatnio się-dzieje do kupy się złoży) to czas już pokazuje, o co naprawdę TUTAJ chodzi. Czy jakaś grupa tajemna – Jasna Strona Mocy, która miała nadzieję znów w Polsce wziąć Rząd Dusz – traci grunt pod nogami z powodu skutecznego przeciwdziałania ich akcji przez Wolnościowców?!

Śmiej się Sanjayo – Królu Lehji! Ja uśmiałem się do łez. Najśmieszniejsze jest to, że jest tam paru prawdziwych Agentów na tym filmie. Zgadnijcie którzy to???? Po takim zabiegu scenariuszowym, jaki zaserwował wam Pan Jaja zaręczam, że byłoby trudno i kto wie, czy od dzisiaj może w ogóle nie przestaniecie ich wskazywać palcem. Czy to przypadek, że brak na tej liście Piewców Kremla?

Nie doszukujmy się jednak drugiego dna w programach rozrywkowych Sanjayi, traktujmy je jak na to zasługują  – z uśmiechem i przymrużeniem oka. Czekamy na kolejne odcinki. Jest to genialny pomysł na długi serial, 38 milionów Polaków po 51 osób na jeden odcinek, to daje 745 098 odcinków. Nie w kij dmuchał. A 8 miliardów ludzi – policzcie sobie – wszak jest to serial międzynarodowy, choć na razie zabrakło w nim zagranicznych Gwiazd Agentury Pierwszej Wielkości jak np. pan premier Natenjahu, pani ambasador Izraela, czy ten Burmistrz z Bostonu, albo pan Gross, czy Lis i Michnik! 

Atak skupił się na Antysytemowcach – więc to o to pole chyba owej grupie interesów chodzi. Nie znałem dotychczas Sanjayi od tej Strony Mocy – dosyć Ciemnej – brutalnej, bezwzględnej. Język tego filmiku to momentami  „Psy” i „Psy 2” – Pasikowskiego. Co się stało? Ktoś z Wolnościowców nastąpił mu na odcisk? Tageny go tak wku..iły?

Po prostu wciśnięto guzik i musiał wykonać akcję na którą, według pewnych ludzi przyszedł już czas, mimo że traci w tym momencie raz na zawsze wypracowany wizerunek błazna?  O autodestrukcję tego twardego człowieka nie podejrzewam. 

 

Poza tym Sanjaya nie jest Słowianinem. Słowianie przecież nie biegali! Żaden Słowianin nie nazywał się Sanjaya. Bieganie to nie jest specjalność słowiańska.Hinduska? Być może.

Słowianie pływali. Pływali wpław jak ryby.

Tak.

Ja pływam, a woda jest prawdziwą Matrycą Wiedy.

Zacząłem w tym roku 14 kwietnia, w tydzień po zejściu śniegów. I tak codziennie po 3 kilometry. I co, czy taki Agent Sanyaja może mi dorównać. No i wcinam JAJA, po trzy, codziennie na śniadanie. TYLKO JA JESTEM JEDYNYM SŁUSZNYM SŁOWIANINEM – RESZTA TO AGENCI.

Jak kabaret to kabaret, ale przynajmniej z Jajami!

Podziel się!