Małgorzata Wielgosz – Ślady misteriów słowiańskich w twórczości Jerzego Przybyła
Publikacja ukazała się w pracy zbiorowej:
60 ARCHIWUM ETNOGRAFICZNE
„SACRUM w kulturze tradycyjnej i współczesnej”
Wydawnictwo Uniwersytetu Mari Curie-Skłodowskiej w Lublinie
Polskie Towarzystwo Ludoznawcze
ISSN0066-6858
***
Małgorzata Wielgosz
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
„Sztuka od religii idzie”[1] – twierdził Cyprian Kamil Norwid. Dobrze o tym wie Jerzy Przybył (o pseudonimie artystycznym Jan Pol) – znawca mitologii nordyckiej i słowiańskiej, dla którego sztuka to niezwykłe misterium, tajemnica, obrzęd. Opierając się na źródłach, artysta wyraża swoje wyobrażenia na temat dawnych wierzeń i mitów w obrazach, rzeźbach i grafikach, często łącząc ze sobą te dziedziny sztuki, spajając w interesujący sposób. Dzięki temu stworzył własny, niepowtarzalny styl. Artysta pochodzi ze wsi Pomiany koło Kępna. Tam kształtowała się jego wrażliwość artystyczna, tam też obcował z kulturą ludową, zanim odbył gruntowne studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, filii w Katowicach, a przedtem edukację w Liceum Plastycznym w Katowicach. W „Księdze dobrych wróżb” którą napisała Joanna Łukaszewicz-Bernady, na podstawie rozmów ze słuchaczami, zawarte jest przeświadczenie, że starosłowiańskie bóstwa nie są nam bliskie[2], a jednak Przybył je nam przybliża. Jeśli chodzi o prezentowane przez artystę obrazy czy rzeźby wchodzące do permanentnie tworzonej przez niego kolekcji bogów słowiańskich główną inspirację stanowiła „Mitologia Słowiańska” Aleksandra Gieysztora i opasłe tomy „Mitologii Słowiańskich” Czesława Białczyńskiego. „Każda praca powstaje po wielomiesięcznych przemyśleniach i studiowaniu materiałów, czasami bardzo skąpych”[3] – przyznaje artysta. Informacje zawarte w księgach Białczyńskiego[4], jak i Gieysztora, zawarte w opowieściach o świecie słowiańskich bogów artysta przekłada na język plastyki. Obrazy i opisy tych twórców często uzupełniają się. Na przykład „Księga Tura” Białczyńskiego jest bogato ilustrowana pracami Jerzego Przybyła (zawiera 50 reprodukcji prac malarskich i rzeźbiarskich artysty), który kierując się gruntowną znajomością zagadnienia oraz wyobraźnią, stworzył plastyczny panteon dawnych bóstw słowiańskich.
Słowianie oddawali cześć bóstwom w gajach, przy świętych źródłach, rzekach i na świętych wzniesieniach. Dlatego Przybył sytuuje swoje prace na łonie natury. Warto zaznaczyć, że zjawiska zachodzące w przyrodzie, związane ze zmianą pór roku i przypominające cykle życia ludzkiego, coroczne odradzanie się roślin po zimowej pozornej śmierci, stanowiły zawsze potężne impulsy dla psychiki ludzkiej i wyobraźni. Nie jest na nie obojętny Jerzy Przybył, co jest bardzo widoczne choćby w pracy „Rok słowiański” (rok powstania: 2003). One to kształtowały wizję świata, wierzenia i mity, inspirowały zabiegi magiczne i systemy religijne. Z tego nieprzebranego bogactwa wierzeń, mitów, symboli i rytuałów, z religii, obrzędów kultowych czerpie inspiracje omawiany artysta. Na bazie swoich wyobrażeń nadaje im określoną treść i nową interpretację. Fundamenty jego dzieł daje sakrosfera. Słowianie przeżywali świat jako święty, tworzyli z nim jedność. Personifikowali i ubóstwiali więc zjawiska przyrody, przyczynę zjawisk, uważając, że zła lub dobra dola musi mieć swojego dawcę. Uważali, że dusze zmarłych zamieszkują przyrodę, mieszając się do ludzkich spraw. Tajemnicza moc była święta (sacrum), święte były rzeczy i miejsca, gdzie się ona przejawiała albo stale z nimi była związana. Kto się zetknął z taką siłą przeżywał rodzaj lęku zwanego świętym. Do miejsc świętych człowiek przychodził, aby tym łatwiej przez modlitwę i ofiarę wejść w kontakt ze świętą mocą i zyskać jej pomoc.
Mitologia słowiańska uczyła życia w harmonii z naturą. Słowinie oddawali cześć boską drzewom. Dęby poświęcone były bóstwu błyskawic, Perunowi, (którego badacze utożsamiają z Zeusem) – ojcu bogów, będącym u ludów indoeuropejskich bogiem nadrzędnym, władcą słońca i nieba, mogącym zsyłać burze, bogiem burzy i błyskawicy. Perun to bóstwo naczelne na całej Słowiańszczyźnie, zgodnie z henoteizmem (rolą naczelną jednego z bóstw). Gieysztor dostrzega w nim najwyższego boga wojny (odpowiednik greckiego Marsa). W wierzeniach tych dużą rolę odgrywało światło i ciemność, biel i czerń, które w tradycji europejskiej odpowiadają opozycji dobra i zła, anioła, Boga i szatana. Walkę mocy ciemności z mocami światła w wierzeniach wielu ludów odzwierciedlało zjawisko zaćmienia słońca, w którym widziano zmagania dobrego bóstwa ze złym. Z symboliką światła wiąże się z kolei alegoria zwycięzcy, wybawiciela, obrońcy i przewodnika dusz ludzkich, w związku z tym uważano je za siedlisko siły zapobiegającej śmierci i nocy. Krzysztof Mroziewicz posuwa się wręcz do stwierdzenia, że „świat pogan-Słowian był światem czarno-białym. Czarne były noc, zima i zło. Jasne były słońce, dzień, ciepło i dobro”[5]. Podkreślano w ten sposób dualizm ludzkiego życia, przenikanie się dwóch elementów – światła i ciemności. Czy Przybył tak jednoznacznie i kategorycznie rysuje świat Słowian? Warto również pod tym kątem przeanalizować jego prace. W „Roku Słowiańskim” (2003 r.) wykorzystał motyw płotu. Dlaczego ten obiekt stał się ważny? Ogrodzenie wytyczało świętą przestrzeń, odgradzało sacrum od profanum. „Rok słowiański” jest otoczony płotem symbolizującym miesiące (w liczbie trzynastu, ponieważ Słowianie uznawali kalendarz księżycowy, w którym miesiące były krótsze. Dodatkowy miesiąc wyrównywał rachubę czasu), tu płot barwny, ale zazwyczaj w pracach Przybyła zwykły, wiejski, zrobiony z trochę krzywych, sękatych, czasem dziurawych desek. Płotem lub rowem Słowianie otaczali drzewa i wzgórza, gdzie następowały wyładowania atmosferyczne, przypisując porażonym obiektom moc leczniczą. Bogiem władającym piorunem był wspomniany Perun (2002r.), którego Przybył przedstawił w formie rzeźby w kamieniu wapiennym o kształcie pioruna. Dodatkowo z tyłu rzeźby, pionowo, na całej długości Peruna został umieszczony symboliczny piorun. Uderzenie pioruna w wierzeniach ludów Bałtyjskach i słowiańskich sakralizowało porażony nim przedmiot, a więc drzewo, wzgórze, skałę, człowieka. Według Henryka Łowmiańskiego dwa główne bóstwa, Perun i Swaróg (bóg słońca), były różnymi transformacjami tego samego pierwotnego bóstwa nieba.[6] Swaróg (Swarożyc) i jego syn Dażbóg należy do tzw. bogów solarnych, słonecznych i ogniowych, związanych z tak ważnym dla Słowian światłem, kultem słońca dającym ciepło i życie. Swaróg (ok. 2000 r.) utworzony na obrazie Przybyła z malarsko przedstawionego ognia nosi tytuł Pana Ognia Ogni, Boskiego Kowala Welańskiego. Grecki bóg Hefajstos (Feost) zwany był przez Słowian: Swarogiem, a po jego śmierci władzę miał objąć jego syn (syn Swarogów) Słońce (grecki Helios), zwany Dażbogiem. Swaróg był zatem bogiem ognia, a jego syn Swarożyc-Dażbóg – bogiem słońca, stąd przedstawienie Swaroga przez Przybyła w kształcie zbliżonym do koła, z płomieni, a Dażboga (1996 r.) w kształcie całkowicie kolistym, w postaci tarczy słonecznej, okręgu – jako bóstwo solarne. W tym kształcie oznaczają one również wieczność, połączenie, syntezę początku i końca, symboliczną jedność życia i śmierci. Folklor południowosłowiański z kolei wskazuje na związek tańców po okręgu ze sferą demoniczną oraz zyskaniem mocy uzdrawiania[7]. Do obchodów świątecznych, a więc obrzędów dorocznych, należały też tańce i korowody. Zataczanie kręgu tanecznego z jednej strony wydziela świętą przestrzeń i określa jej granice, z drugiej jednoczy tańczących we wspólnotę sakralną[8]. Kolistość to nie tylko forma Swaroga, tarcza słoneczna, ale również w słowiańskich sanktuariach występowanie ognisk ofiarnych było niemal powszechne, zwykle w postaci kręgu ognisk otaczających wyróżnione miejsce. Kamienne Kręgi stanowiły miejsca kultu istoty gromowładnej – Peruna (jak np. w Górce Klasztornej), przedstawionego przez Przybyła jako rzeźba w kamieniu. Wracając do Swaroga, jak podaje Andrzej Szyjewski: „ogień jako broń Boga i jego dar przeciwstawny „demonicznej wodzie”, nie był waloryzowany negatywnie, przynależąc do sfery dobroczynnego sacrum (święty ogień, „światłość Pana” itp.[9]). „[…] wykorzystując analogie mitologiczne można by rzec, że ogień został wyciągnięty przez boga (Swaroga?) z zaświatowej dziedziny sacrum niezorganizowanego (Piekło) i przełożony na dziedzinę ziemską jako dar dla ludzi, umożliwiający im kontakt (wizje), wymianę (ofiary) i komunikację (kremacja) ze sferą boską”[10]. Imię jego syna Dadźboga zapisuje się różnie: „wschodnisł. Dadż’bog, Dażbog, połabski Daćbog, południowosłow. Dabog. Tłumaczy się je z reguły jako „bóg darzący”, dawca – prawdopodobnie – promieni słonecznych jako impulsu do rozwoju[11]. Zwykle też boga tego uważa się za tarczę słoneczną, tarczę ze złota- (zresztą Przybył nie oszczędza tego koloru w swoim dziele), zawsze otaczaną wielkim szacunkiem. U Słowian wschodnich poganie modlili się do ognia, nazywając go Swarożycem. Szyjewski uznaje to za bardzo ważny trop[12], który odwołuje się do motywu niebiańskiego kowala Swaroga, kującego swe złociste wytwory. Kult ognia u Słowian był przez chrześcijan ośmieszany[13]. W Biblii pojawia się Chrystus pod postacią gorejącego krzewu, więc jednak chrześcijanie również czcili ogień. Te bóstwa słowiańskie mają liczne cechy solarne. Oczy bóstw symbolizują, że są one wszystkowidzące, dlatego też Swaróg został przedstawiony jako oko (oczy) w okręgu z płomieni, Dażbóg w formie oka. W folklorze serbskim również występuje niekiedy Dabóg – bóg ziemi i zła, co może być odległą reminiscencją Dażboga-Swarożyca. Imię Dażbóg znaczy tyle co „dawca bogactwa” albo „bóg dawca”[14], stąd bogate przedstawienie tego bóstwa u Przybyła, w złocie – symbolu władzy, w czerwonych językach ognia – symbolu wieczności, jako praprzyczyna, światło. Złote elementy u Dażboga (Dadźboga) tak zwanego „dawcy bogactwa” symbolizują również światło, boskość. Nawet w odległych Chinach złoty to kolor cesarski, boskości i nieśmiertelności. Dla pradawnych Słowian słońce to twarz lub oko boga, w tym przypadku rozdającego bogactwo i dobrobyt. W polichromowanej płaskorzeźbie ukazującej Dażboga autor przedstawił złociste kłosy zboża umieszczone na oku Dażboga. To jeden z głównych bogów słowiańskich – symbol słońca, tarczy słonecznej, oko niebiańskie. Deifikacja słoneczna obejmuje nazywanie słońca twarzą lub okiem bożym. Dażbóg w pracy Przybyła przedstawiony jest w postaci oka-słońca, łącząc te wszystkie elementy. Ze słońcem ściśle związany był również Światowid, jako że oświetlało ono, pobudzało do życia. Ten słowiański bóg o czterech twarzach odpowiadał za urodzaj. Przybył tworzy go, jak w wizerunku ze Zbrucza, jako postać o czterech obliczach. Jego Świętowit z około 2000 r. (Świętowit, Swąt, Światowit) ma róg w prawej ręce. Przybył przedstawił go na podstawie kronik oraz posągów zachowanych do naszych czasów. Ukazał go z boskimi atrybutami: mieczem, buławą, rogiem oraz zwierciadłem. Na samym dole u stóp postaci (na podstawie) na froncie leży miecz. Świętowit ma cztery oblicza, bo panuje nad czterema stronami świata, ogarniając swym spojrzeniem wszechświat. Imię Świętowit składa się z dwóch elementów „svęt” – oznacza tego, który rozporządza mocą magiczną, „świętego”, „vit” to tyle co „pan”. Imię to oznaczało tego, który rozporządza mocą nadprzyrodzoną, świętą. Istnieje również hipoteza, że drugi człon zestawienia to „wiciądz”, „wojownik”, jednak zdaniem Aleksandra Gieysztora to mniej prawdopodobne z uwagi na charakter pożyczki z germańskiego[15]. Pasuje jednak do przedstawiania Świętowita z mieczem w jego wizerunku z Rugii czy przez Przybyła. Dlaczego Przybył umieścił róg w prawicy Świętowita? Czy był to róg obfitości? Taki z rozmaitego kruszcu zrobiony dzierżył Świętowit z Rugii, na którym wzorował się Przybył. U Świętowida posiadanie rogu oznacza konieczność posilenia się napojem nieśmiertelności, czyli miodem. Kapłan, znający się na ofiarach, co rok napełniał róg tym napojem, aby z jego stanu mógł wywnioskować o obfitości roku przyszłego. Następnego dnia kapłan, wyjąwszy bóstwu kielich, ciekawie badał, czy coś z miary wlanego napoju nie ubyło, co by było oznaką nieurodzaju w przyszłym roku. Gdy to stwierdził, nakazywał zachować płody na czas przyszły. Jeżeli zauważył, że nic ze zwykłej ilości nie ubyło, przepowiadał, że przyjdą czasy urodzaju ziemiopłodów. Zgodnie z taką coroczną wróżbą pozwalał na obfitsze zużywanie zapasów bądź napominał, by być oszczędniejszym. Świętowit patronuje tu działaniom intensyfikującym płodność i zabezpieczającym urodzaj na rok następny. Ubytek wina w kielichu umieszczony w prawej ręce posągu boga wróżono zatem zasobność plonów i urodzaj. W jednym posągu Światowida ze Zbrucza zdołano wyrazić kult płodności i przyrody, przedstawienie bogów wojny, słońca i zaświatów, streścić ludzkie bytowanie na ziemi i nawiązać do życia po śmierci[16]. Posąg wyłowiony z 1848 r. z nurtu Zbrucza na Ukrainie różni się jednak od boga czczonego na Rugii i wizji Przybyła.
Z naszej tradycji kulturowej dobrze znamy Marzannę, która w ujęciu Przybyła to brzydka, wysuszona starucha. Dlaczego artysta ukazał ją w ten sposób, a warto podkreślić, że zdarzają się przedstawienia jej w postaci pięknej kobiety? Imiona Marzanny wskazują na jej związek ze sferą śmierci. Nazwa Marzanna, Morena i inne wywodzą się z tego samego pnia językowego co wyraz mor, mara, zmora – oznaczające śmierć lub zjawę senną. A w zależności od regionu zwano ją bowiem: Marzanną, Moreną, Marzaniokiem (na Śląsku) lub Śmiercią, Śmiertką, Śmiercichą (w Wielkopolsce i na Podhalu). Rzadko spotykana kukła męska, w męskim ubraniu określana była Marzaniokiem (na Śląsku)[17]. W folklorze zachodniosłowiańskim spotykamy podobne warianty jej imienia. Wyjątkowo jest to Zima (jej szata jest biała jak śnieg), zwykle Marzanna, Murena, Morana czy – zdwojona Marmuriena albo Śmiertka, Śmierć, Śmiercicha. Oba imiona wskazują na związek ze sferą śmierci. Obrzęd jej niszczenia symbolizuje koniec zimy, ma na celu przyczynić się do odejścia tej pory roku i przywołania wiosny, wspomagać powracanie przyrody do życia. Dzięki rytualnemu niszczeniu kukieł Marzanny nie tylko wiosna, ale i szczęście miały nadejść szybciej[18]. W pewnym stopniu przypomina to magiczne zabiegi lecznicze, podczas których na różne sposoby wyrzucano, topiono lub spalano nękającą człowieka chorobę. Postać ta, zazwyczaj kobieca była wyobrażeniem zimy i śmierci, chorób, różnorodnego zła i udręk nękających ludzi w okresie zimowym i mając to na uwadze wykonał jej wizerunek Jerzy Przybył. Rytuał topienia Marzanny dokonywany był w intencji zmiany pór roku i miał on spowodować właśnie szybkie nadejście wiosny, nawiązuje do starego, przedchrześcijańskiego, wiosennego obrzędu ofiarnego, obejmującego swym zasięgiem całą Europę. Marzanna to słowiańska bogini śmierci i zimy, a twórca do tych wierzeń się odwołuje, umierała na wiosnę, stąd na obrazie Przybyła na niej biała szata, śmiertelna koszula (giezło), a na głowie cierniowa korona z gałęzi głogu. W folklorze Marzanna związana jest z zepsuciem, gniciem, panią rozkładu. Zgodnie ze zwyczajem w niektórych częściach Polski, zniszczoną kukłę zastępowano Dziewanną, symbolizującą pięknie ubraną wiosnę, przystrojoną barwnymi wstążkami, w przeciwieństwie do Marzanny, zazwyczaj w starym odzieniu, uosabiającej chorobę, udręki nękające ludzi, zimę, śmierć. Dlatego taką w stanie rozkładu przedstawia ją Przybył, a „Dziewannę” (1991 r.) „Dziewannę-kwiat” (2002 r.) z kolei jako piękną kobietę z rotundą kwiatów na głowie jako że stanowi opiekunkę miłości, wesela i małżeństwa, jej synonimem w naturze jest roślina pięknym kwiatostanie, dziewanna Verbascum lychnitis, to nazwa rośliny dziewanna, od której pochodzi jej imię. Stąd określa ją jako boginię o botanicznej nazwie[19]. Roślina ma właściwości lecznicze: przywraca jędrność cery, usuwa duszności i inne choroby oddechowe. Dziewanna to kwiaty i życie, choć prowadzi zmarłych na jeleniu w zaświaty, Marzanna to śmierć, choć zwiastuje wiosnę i życie. Nazwę dziewanna jednej z roślin ziołowych, określa się też warkoczem Matki Boskiej. Dziewanna Przybyła ma warkocze i co najważniejsze ogromny warkocz upleciony z kwiatów. Bogini ta określana jest Maikiem, Nowym Latem. Jednak i ona przedstawiana jest z jeleniem – świętym zwierzęciem Słowian – którego dosiada, prowadząc dusze zmarłych w zaświaty, więc jak Marzanna ma jakiś związek ze śmiercią. Związany jest z nią jeleń weleński srebrzysty, skrzący się, skrzydlaty jak pegaz. Dlatego z prawej strony kompozycji Przybyła „Dziewanna-kwiat” znajduje się jeleń zaznaczony konturem, który w kulturze łużyckiej jest właśnie towarzyszem Dziewanny w przeprowadzaniu zmarłych w zaświaty, dosiadają go dwie małe postacie, są to bracia, którzy ciągle rywalizują o boginię. Z korony z kwiatów Dziewanny wystąpił na obrazie tylko wspomniany nierozwinięty kwiat-złota róża skierowana w stronę owych braci, namalowana nad ich głowami, stanowiąca ważny atrybut tej bogini. Motyw jelenia pojawia się bowiem zarówno w dziełach Przybyła o tematyce słowiańskiej, jak i inspirowanej mitologią nordycką. W legendzie o dębie Stefanie, rosnącym niedaleko wsi Bądecz w województwie wielkopolskim, miejscowa ludność wciąż opowiada legendę, jakoby o określonej godzinie zjawiały się przy nim jelenie z wiankami na głowach i tańczyły w rytm jakiejś nieziemskiej muzyki. W różnych kulturach istnieje mnóstwo wspaniałych mitów o jeleniu, a ich symbole i znaczenia są podobne. To uosobienie niekiedy „banału i kiczu”[20], kojarzące się z prymitywnymi makatkami, z drugiej strony „posiada bogatą symbolikę znaną już w starożytności, pojawia się również często w tradycji chrześcijańskiej”[21]. To jeden z ważniejszych symboli w dorobku artystycznym Jerzego Przybyła, autora „Listu do jelenia”[22]. Jego jelenie (wystarczy spojrzeć na prace: Osaczony z 1973 r. , czy Rykowisko z 1985 r.) są niewątpliwie symboliczne i odrealnione. Jeleń to święte zwierzę Słowian i jak sprawił zbieg okoliczności towarzyszy artyście od początku kariery artystycznej. Zwierzę to jest symbolem sacrum w wielu kulturach, utożsamiane z takimi wartościami jak: dobro, piękno, harmonia, miłość, czystość. Artysta ukazuje co znajduje się we wnętrzu zwierzęcia, w jego wizji naturalistyczną, anatomiczną wiwisekcję zastępuje stylizacja, dekoracyjne detale w postaci spiralnych, splecionych linii, elementów flory, perełek. W efekcie artysta otrzymuje wzory drobiazgowo i precyzyjnie wypełniające wnętrze zwierzęcia, które czasem mieści cały krajobraz , jak „Jeleń wiosenny” z 2005 r. Bogata ornamentyka w całej postaci sprawia, że wspaniałe i ogromne poroże zwierzęcia przeobraża się najczęściej w konstrukcję, gałęzie na której znajdują się elementy flory, mniej liczne fauny oraz najczęściej miniaturowe postaci mityczne. Jeśli chodzi o faunę szczególnie często pojawiały się ptaki, na rogach imitujących gałęzie. Dlaczego akurat ptaki? Słowianie wierzyli, że w ptakach mogły przebywać duchy zmarłych, dlatego ich zachowanie traktowano jako wróżebne. Niektóre, przypominające gołębie, stanowiły symbol płodności i należały do magii miłosnej. Elementy te u Przybyła podlegają stylizacji na niezwykłe i fantastyczne, za sprawą odrealnionych kształtów i bogatej kolorystyki dają wrażenie baśniowych. W zakresie stylu artysta stosuje geometryzację, deformację, multiplikację, dowolność łączenia różnych technik, śmiało kładzione i kontrastujące ze sobą kolory, malarstwo figuratywne o wymowie symbolicznej i metaforycznej treści, a przy tym novum jeśli chodzi o formy. Motyw jelenia niesie ze sobą metaforyczne treści i znaczenia. W wielu mitologiach jeleń jest zwierzęciem słonecznym, pośrednikiem między ziemią a niebem. W walce jelenia z rywalami widziano walkę miedzy światłem i ciemnością, między dobrem a złem, w jego rogach zaś obraz promieni świetlnych. Poroża malowanych przez Przybyła jeleni, ogromne i rozbudowane, zgodnie z tą symboliką przypominają też gałęzie drzewa, mogą symbolizować drzewo życia – zwane też Drzewem Kosmicznym czy Drzewem Świata. Jest to „gigantyczne drzewo rosnące w samym środku wszechświata, podtrzymujące i wyznaczające centralną oś. Poszczególne partie Drzewa (konary, gałęzie) odpowiadają piętrom kosmosu (światom)”[23]. W niektórych koncepcjach kosmologicznych (jak np. syberyjskie kosmologie szamanistyczne): „Rosnące na nim kwiaty lub siedzące na gałęziach ptaki są postaciami dusz zmarłych”[24], a jak zostało wspomniane na jeleniu Dziewanna prowadzi dusze w zaświaty. Cykliczne odnawianie się poroża oznaczy wieczny proces odnowy i odrodzenia. Spośród dzieł Przybyła na obrazie „Melancholie” między rogami jelenia przypominającymi cierniową koronę, malarz umieścił kobiecą postać. Jej głowę otacza półkolista aureola, w której dostrzec można górski pejzaż. Jego malarstwo jest bowiem drobiazgowe, zawiera wiele szczegółów, starannie wypracowanych. Omówione przykłady pokazują, że Przybył sięgając do symboliki chrześcijańskiej lub mitologicznej, przetwarza je na swój sposób, uzupełnia własnymi pomysłami. W obrazie „Autoportret z jeleniem” (1972r.) posłużył się np. znanym wyobrażeniem Chrystusa jako Dobrego Pasterza. W „Trafionym” ranne zwierzę utożsamił z największą ofiarą, a przelana krew spływa do kielicha znanego nam z Liturgii. Z kolei w „Jeleniu kolędniczym” (2005r.) wyobrażenie głowy zwierzęcia połączył ze sceną i figurami kolędników. Z kolei w obrazie „Jeleń serdecznych łez” (2006r.) można dostrzec połączenie kilku tradycji i rozwinięcie różnych interpretacji tematycznych. Na piersi zwierzęcia pojawia się bowiem motyw serca kojarzący się z Najświętszym Sercem Jezusa. Można dostrzec w nim również jelenia ofiarnego, co symbolizują płynące z oczu łzy, a także mitologiczny motyw dawcy czystej, życiodajnej wody, spływającej z rogów jelenia jedzącego liście z Drzewa Życia.
Obok nawiązań do mitologii słowiańskiej, nordyckiej, ale i chrześcijaństwa artysta tworzy już typowo katolickie szopki bożonarodzeniowe i misteria. Jeśli chodzi o tak znaczącą w dziełach Przybyła kolorystykę, w „Misterium. Koniec życia jest jego początkiem” dominują czerń utożsamiana w kręgu kultury europejskiej z ciemnością, śmiercią i końcem oraz złoto i czerwień będące kolorami nieśmiertelności, życia i energii. W pracach Przybyła tego typu motywy biblijne łączą się często z mitologią i osobistymi przeżyciami, a przeszłość z teraźniejszością. Prace o tym charakterze artysta tworzył często w Szwecji (w której mieszka obecnie), w okresie Świąt Bożego Narodzenia, zestawiając obok siebie motywy szwedzkie z polskimi. Przybył zatem podejmował się w tamtym czasie tematów filozoficznych, związanych z Polską, tworzył szopki, które były często mieszanką technik – malarstwa i rzeźby, oraz inspiracją różnych religii (katolickiej i protestanckiej) i mitologii, oraz prace, które znajdowały się w miejscach publicznych gdzie splatał w nich wątek polski, słowiański z motywami nordyckimi. Jedną z najważniejszych postaci szwedzkich tradycji adwentowych, pojawiającą się w obrazach Przybyła, jest św. Łucja. Obchody jej dnia odbywają się w Szwecji 13 grudnia ( to święto narodowe Szwedów) – dla Polaków jest to od 1981 roku data szczególna, wtedy to wprowadzony został Stan Wojenny. To właśnie włączona do misterium bożonarodzeniowego św. Łucja w wieńcu z płonącymi świecami (łac. Łucia- świetlista, niosąca światło) prowadząca procesję kolędników, stała się dla artysty od 1981 roku symbolem oczekiwania na wolną Polskę, Szopkę nazwał „Misterium ze świętą Łucją, czyli czekanie na cud”. Gdy artysta rozpaczał nad losem swojej ojczyzny, w obcym kraju, w którym przebywał, celebrowano święto mówiące o wygranej światła nad ciemnością. Dzieło było konsekwencją przeżyć jakie doznał artysta podczas tych ciężkich dla niego i dla Polski wydarzeń. Oczekiwaniem na cud było dla artysty oczywiście nadejście wolnej Polski i możliwość powrotu do kraju ale również odnalezienie się w nowej rzeczywistości, nie tylko jako człowiek, przede wszystkim jako artysta[25]. Nieodzownym elementem świątecznych tradycji jest także światło, bowiem Chrystus w czas Świąt Bożego Narodzenia rozświetla mroki nocy, stąd też szopka artysty „Adoracja światła”. Szopki bożonarodzeniowe to kolejny temat bliski artyście i wciąż powtarzany w różnych wariantach. Tego rodzaju twórczość Przybyła świadczy o jego przywiązaniu do tradycji ludowej związanej z polską duchowością. Chodzenie po kolędzie w okresie Świąt Bożego Narodzenia oraz budowanie szopek to jedne z najwcześniejszych wspomnień artysty z dzieciństwa. Jerzy Przybył oraz piszący o nim często określali prace o omówionej tematyce misteriami, nawiązując tym samym do charakterystycznych dla europejskiej kultury średniowiecznej przedstawień kościelnych z elementami biblijnymi, pasyjnymi, hagiograficznymi.
Innymi popularnymi w Szwecji postaciami są kiczowate krasnale (jultomte) w czerwonych kubraczkach – mini warianty Mikołaja, przynoszące według dawnych zwyczajów prezenty. Pojawiły się one w pracy Przybyła „Smälandzka Betlejemka” (1993 r.). Dlaczego? Niektóre wierzenia powszechne wśród Słowian zostały zapożyczone od innych ludów. Krasnoludki i skrzaty są na przykład pochodzenia germańskiego. Zdarzali się tacy, którzy ironizowali, że przyjmującym postać skrzatów dobrym duszkom domowym, ubożętom (wręcz demonom nazywanym uboże) jeszcze w XV wieku składano ofiary, zostawiając im resztki jedzenia po obiedzie[26]. W jeszcze innej „Szopce tysiąclecia”, która powstała w latach 1966-1968 artysta wzbogacił temat Bożego Narodzenia o wątki historyczne, wprowadzając sceny z Powstania Warszawskiego, rzezi Niewiniątek czy obrazów wybuchającej bomby atomowej. Przybył w typowy dla swojej twórczości sposób przedstawił tutaj znany temat nadając mu nowy wymiar i zmuszając widza do głębokiej refleksji. Jednocześnie powstawały liczne prace malarskie o zbliżonej tematyce, różne wersje „Kolędników”. W jednej z nich „Kolędnicy z autoportretem” z 1993 roku pojawił się sam artysta w uniformie jasełkowego żołnierza w towarzystwie Diabła, Śmierci i Anioła, tworząc autoportret. Artysta stworzył również takie dzieła jak ”Misterium świątecznego ognia” czy ”Szwedzko polskie misterium Bożego Narodzenia”, o którym mówi: ”W ”Szwedzko –polskim, Bożonarodzeniowym misterium czyli Adoracja światla” z roku 1989 zawarłem wielowątkowe przesłanie wskazujące na polską i szwedzką tradycję tego misterum.które kryje także wiele mitów z germańskiej, słowiańskiej oraz indoeuropejskiej kultury”[27]. Co ciekawe słowiańskie boginie mogły być także na obrazach Przybyła brzemienne jak Rudź (2002 r.) – Pani Narodzin wszystkiego nowego, opiekunka zarodków ludzkich – stąd przedstawienie jej w ciąży na obrazie Przybyła – ale również Pani zarodków myśli, idei, działania, Pani Kwiatu Paproci, znana na Białorusi, a także wśród Słowian Zachodnich i Południowych. Kult ten pozostawił ślady. Białorusini wierzyli, że na wiosnę ziemia jest ciężarna – nie wolno jej niczym uderzać ani nic w nią wbijać[28].
Jerzy Przybył tłumaczy, że mity to opowieści o odwiecznym poszukiwaniu przez człowieka prawdy o sobie i otaczającym go świecie. Wielokrotnie podkreśla znaczącą rolę, jaką w jego spotkaniu z mitologią słowiańską odegrał Czesław Białczyński, którego rekonstrukcja wierzeń dawnych Słowian w znacznej mierze zainspirowały artystę do własnych poszukiwań i działań plastycznych. „Mitologia słowiańska. Księga Tura” Czesława Białczyńskiego, będącej przede wszystkim opowieścią o kulturze duchowej Słowian, którą to księgę Jerzy Przybył bogato ilustrował, „nie jest dogmatem ani wykładem, lecz jedynie prezentacją pewnej koncepcji opartą na narzędziach i źródłach naukowych, próbą zebrania w mitologiczną jedność wszystkiego, co wytworzyła w tej sferze kultura Słowian na przestrzeni dziejów”[29]. Podobne podejście, jak u pisarza, widoczne jest u Jerzego Przybyła, który przedstawia przestwór wyobrażeń i wierzeń Słowian, inspiracje czerpie z podań ludowych i baśni mitycznych, zapełnionych postaciami dziwnych stworów, boginek, demonów, bohaterów. Oprócz przedstawień słowiańskich u Przybyła nie brakuje również chrześcijańskich powstałych na bazie doświadczeń artysty. Skąd takie połączenia? Zaskakujące bywają rezultaty badań porównawczych nad religiami. Aleksander Gieysztor, na którego pracach opiera się Jerzy Przybył, wykazał wiele analogii w wierzeniach słowiańskich i indyjskich, podobieństwo między bogami władającymi gromem – Śiwą i Perunem[30]. Uważa się, że „imię Swarog ma związek z wyrazem swar oznaczającym w sanskrycie – języku świętych ksiąg indyjskich – blask, światło nieba i słońce”[31]. Perun przedstawiany przez Przybyła ma postać kamienia w kształcie błyskawicy, bowiem Słowianie „do czasu przyjęcia chrześcijaństwa oddawali cześć wodzie, drzewom i kamieniom widząc w nich bogów[32]. Pogańscy bogowie, obrzędy i zwyczaje nie zniknęły ze świadomości ludzkiej w momencie przyjęcia chrześcijaństwa. Woda chrzcielna nie wymyła z pamięci tradycji pokoleń. Niektóre kulty ocalały, przetrwały aż do naszych czasów, choć w zmienionej postaci. Już Helmold z Bzowa (1125-1177) pisał o tym, że czczony na Rugii Świętowit jest w rzeczywistości św. Witem[33] Można dopatrzyć się podobieństw na przykład między św. Eliaszem i Perunem[34]. „Oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi […] a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios” – to zdanie z „II Księgi Królewskiej” Starego Testamentu sprawiło, że uczyniono z Eliasza władcę nad ogniem niebieskim i grzmotami. Na Bałkanach do dziś podczas burzy powiada się, że: „to św. Ilja (Eliasz) pędzi i dudni swym wozem”[35].
Głębokie, pełne czci i sympatii przeżywanie słońca na niebie wyraża się w kulturze Słowian w wielu postaciach. Wschód słońca witano w Polsce obnażaniem głowy i modlitwą, schrystianizowaną lub zanoszoną wprost do słońca; podobnie było na Polesiu i na Ukrainie. Zapis staroruski, może z XI/XII wieku, mówi o ludziach, którzy „czczą południe i kłaniają się, na południe się obróciwszy”[36]. A strona obrzędowa (kult) stanowi najistotniejszy wymiar życia religijnego, dowodzi bowiem zaangażowania wiernych relacje z sacrum. Jerzy Przybył to twórca niewątpliwie oryginalny, oddający w swoich pracach idee duchowe. Centrum jego twórczości stanowi sacrum, różnie pojmowane i interpretowane. Dla artysty mity mają związek wyłącznie ze sferą ducha, transcendentną tajemnicą, którą Przybył za André Malraux postrzega jako sacrum. Najważniejszą zaś intencją sztuki, zdaniem tego artysty, jest pośredniczenie między sacrum a człowiekiem.
Bibliografia
Białczyński Czesław, Mitologia słowiańska. Księga Tura, Kraków 2007, t. 1.
Brückner Aleksander, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985.
Chrząstowska Bożena, Wysłouch Sewerna, Poetyka stosowana, Warszawa 1978.
Gieysztor Aleksander, Mitologia Słowian, Warszawa 1982.
Krzeszowska Ewelina, W poszukiwaniu duchowości – Jerzy Przybył 40 lat twórczości artystycznej, Katowice 2010.
Łowmiański Henryk, Religia Słowian i jej upadek <w. VI-XII>, Warszawa 1979.
Łukaszewicz-Bernady Joanna, Księga dobrych wróżb, Warszawa 2003.
Matela Leszek, Tajemnice Słowian. Poznaj sekrety słowiańskich przodków, Białystok 2006.
Mazowski Krzysztof, Jerzy Przybył, „Relacje” 1999, nr 3, Sztockholm, [online] http://www.kunsztownie.pl/artysta/jerzy_przybyl.html, [dostęp 4.08.2014].
Mikołajczak Mariola, Tajemnice słowiańskich bogów, Wrocław 2001.
Mroziewicz Krzysztof, Joni, „Notatnik Teatralny” 2013-2014, nr 74, s. 168-189.
Mysłek Karolina, Mitologia słowiańska w twórczości Jerzego Przybyła – Jana Pola. Praca magisterska napisana pod kierunkiem dr Doroty Berezińskiej, Częstochowa 2013, [online], https://bialczynski.wordpress.com/2014/05/01/40979/ [dostęp 3.08.2014].
Ogrodowska Barbara, Radujcie się, weselcie. O polskich zwyczajach i obrzędach wielkanocnych, Warszawa 2001.
Pol Jan, Twórczość. Mitologia słowiańska, [online], http://jprzybyl.com/pol/mitslo.htm [dostęp 02.08.2014].
Strzelczyk Jerzy, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 2007.
Szyjewski Andrzej, Etnologia religii, Kraków 2001.
Szyjewski Andrzej, Religia Słowian, Kraków 2003.
Tomiccy Joanna i Ryszard, Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, Białystok 1975.
Urbańczyk Stanisław, Dawni Słowianie. Wiara i kult, Wrocław 1991.
Wielgosz Małgorzata, Wiosenna magia lalki, „Gadki z Chatki” 2011, nr 92/93, [online], http://www.gadki.lublin.pl/gadki/artykul.php?nr_art=1881 [dostęp 3.05.2012].
Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2013.
[1]B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1978, s. 70.
[2]J. Łukaszewicz-Bernady, Księga dobrych wróżb, Warszawa 2003.
[3]J. Pol, Twórczość. Mitologia słowiańska , [online], http://jprzybyl.com/pol/mitslo.htm [dostęp 02.08.2014].
[4]Białczyński napisał „Mitologię słowiańską”, która składa się z czterech tomów, tworząc „Czwórksiąg – Wielki Tajemnik”. Do tej pory Jerzy Przybył stworzył obrazy do dwóch z nich, „Księgi Tura” i „Księgi Ruty”. Skończył ilustrować drugi tom „Mitologii słowiańskiej” – „Księgę Ruty” i tworzy do kolejnego dzieła Czesława Białczyńskiego „Stworze i Zdusze”. Nawiązując do pierwszej „Księgi Tura” warto podkreślić, że tur wzbudzał u Słowian strach, respekt i podziw, był bez wątpienia obiektem kultu. Zwierzęta były przez Słowian darzone szczególnym zainteresowaniem. Jedne jak tur, niedźwiedź, wilk czy żubr budziły przestrach i szacunek ludzi, inne stanowiły źródło pożywienia bądź traktowano je jako obiekty wróżb, pełniły też rolę ofiar składanych bogom. Niektóre dzikie zwierzęta, chociaż groźne spieszyły ludziom z pomocą i ostrzegały ich przed niebezpieczeństwem. Wierzono, że dzik np. ma jakiś związek ze światem nadprzyrodzonym, może nawet udzielał swej postaci Bogu sprawującemu władzę nad siłami ciemności. Współcześni kolędnicy przebrani za dzikie zwierzęta, jak myśliwi przed wiekami, zapewniają sobie przychylność natury. O dawności tych praktyk świadczy maska turonia wykopana w Opolu. Grzmot, sakralizujące obiekty uderzenia pioruna porównywano z kolei do ryku byka lub uderzenia rogiem kozła w chmury. Turowie to również plemię słowiańskie. Głównym ich grodem był Turów, gdzie szczególnie czczono Dażboga. Turami, oprócz plemion słowiańskich, nazywano też cały wielki lud Turków-Turkutów, którego odłamem zaledwie są dzisiejsi Turcy. Należeli do niego również dawni Protobułgarzy.
[5]K. Mroziewicz, Joni, „Notatnik Teatralny” 2013-2014, nr 74, s. 180.
[6]H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek <w. VI-XII>, Warszawa 1979, s. 99.
[7]A. Szyjewski, Religia Słowian, Kraków 2003, s. 147.
[8]Tamże, s. 145.
[9]Tamże, s. 111.
[10]Tamże, s. 112.
[11]Tamże, s. 107.
[12]Tamże, s. 110.
[13]J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 2007, s. 199.
[14]Tamże, s. 64.
[15]A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1982, s. 90.
[16]M. Mikołajczak, Tajemnice słowiańskich bogów, Wrocław 2001, s. 11.
[17]B. Ogrodowska, Radujcie się, weselcie. O polskich zwyczajach i obrzędach wielkanocnych, Warszawa 2001, s. 17.
[18]M. Wielgosz, Wiosenna magia lalki, „Gadki z Chatki” 2011, nr 92/93, [online], http://www.gadki.lublin.pl/gadki/artykul.php?nr_art=1881 [dostęp 3.05.2012].
[19]A. Brückner, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985, s. 227.
[20]E. Krzeszowska, W poszukiwaniu duchowości – Jerzy Przybył 40 lat twórczości artystycznej, Katowice 2010, s. 12.
[21]Tamże, s. 12.
[22]J. Przybył, List do jelenia, Katowice 1974.
[23]A. Szyjewski, Etnologia religii, Kraków 2001, s. 363.
[24]Tamże, s. 363.
[25]K. Mysłek, Mitologia słowiańska w twórczości Jerzego Przybyła – Jana Pola. Praca magisterska napisana pod kierunkiem dr Doroty Berezińskiej, Częstochowa 2013, [online],
https://bialczynski.wordpress.com/2014/05/01/40979/ [dostęp 3.08.2014].
[26]M. Mikołajczak, dz. cyt., s. 42.
[27]J. Pol, dz. cyt.
[28]M. Mikołajczak, dz. cyt., s. 23.
[29]Cz. Białczyński, O Księdze Tura, [w:] Cz. Białczyński, Mitologia słowiańska. Księga Tura, Kraków 2007, t. 1, s. 6.
[30]A. Gieysztor, dz. cyt., s. 45-76, 99, 134, 136.
[31]M. Mikołajczak, dz. cyt., s. 18.
[32]Tamże, s.10.
[33]Tamże, s. 44.
[34]Tamże, s. 44.
[35]Tamże, s. 44.
[36]A. Gieysztor, dz. cyt., s. 132.0,