Ouroboros – OR z bORu wyORAny, dowody na starożytność Polski Słowiańskiej
Co to jest Kronika Dzierzy (Dzierswy, Mierzwy)
Kronika Dzierzwy (Kronika Mierzwy, Kronika franciszkańska) – kronika historii Polski spisana po łacinie w początkach XIV wieku.
Zachowała się w czterech rękopisach z XV wieku oraz w jednym z XVI. Powstała najprawdopodobniej w Krakowie. Jej autorem mógł być franciszkanin związany z dworem Władysława Łokietka, opowiadający się za zjednoczeniem Polski po czasach rozbicia dzielnicowego.
Kronika jest kompilacją wcześniejszych utworów, takich jak Kronika Polski Wincentego Kadłubka, żywoty św. Stanisława Wincentego z Kielczy, Rocznik małopolski oraz innych źródeł. Mimo tego kronika ma dość jednolitą formę. Autor przejawia dobrą znajomość Biblii, wielokrotnie się do niej odwołując, a także znajomość kanonów stylistyki retorycznej, aczkolwiek język kroniki nie ma wybitnych walorów literackich.
Czy posługując się Kroniką Dzierzwy napisaną w 14 wieku możemy dowieść, iż korzenie Polski i obyczaje intronizacji królów sięgają najgłębszej starożytności i świadczą nie tylko o starożytności Sławji-Polski (Lechii-Lugii), ale także o tym, że kasta kapłanów pogańskich Wiary Przyrodzoney Słowian, z wielką dbałością przekazywała z pokolenia na pokolenie wiedzę ezoteryczną, astronomiczną i magiczną (Wiedę), która swoją tradycją sięgała czasów starożytnego Egiptu, a właściwie głębiej i dalej niż sięga historyczny Egipt?
Tak. Aby takiego dowodu dokonać nie będziemy się w niniejszym artykule zajmowali całą Kroniką i wyszukiwaniem w niej starożytności, nie będziemy budować nie wiadomo jakich logicznych konstrukcji i przywoływać żadnych autorytetów. Powyżej przytoczyliśmy prosty opis Kroniki Dzierzwy z Wikipedii, gdzie uznaje się to dzieło za co najmniej 14-wieczny autentyk. Wiemy, że ta Kronika cytuje różne wiadomości znane już z Kroniki Galla Anonima. Przytoczymy tutaj zatem tylko jedną stronicę Kroniki Dzierzwy, i na podstawie jednego zdania na tej stronicy zawartego przeprowadzimy błyskawiczny dowód.
Oto ona:
Chodzi mi o przypis 11 i fragment zdania z tym przypisem, który brzmi: „… oborano blisko Skały Żarłoka (Smoka) wielkie Miasto, które dla uwiecznienia Imienia Jego (Gracca) Graccowem nazwano…”
Przypis mówi zaś, że chodziło tutaj o oboranie pługiem obwodu miasta od czego oborany pługiem obwód nazywano „…Urbs, od części Pługa zwaney Urbus”.
Oczywiście Franciszkanin zwany Dzierzwą, autor tej kroniki był człowiekiem zupełnie nieświadomym czym jest starożytna mistyczna wiedza Słowian i płynące z jej poszanowania obyczaje. Nie wiedział też, że łacińskie i greckie nazwy mają w istocie słowiano-scytyjskie korzenie i to nie tylko w sensie brzmienia wyrazów, ale treści jakie w sobie niosą. Są te wyrazy pewnym uproszczeniem słowiańskiego ich znaczenia, nie mniej zawierają w sobie logikę i sens czynności, którą oznaczały w swojej słowiańskiej przeszłości.
Zanim przystąpimy do ostatecznego wyjaśnienia znaczenia wykonywania obwodu jako czynności magicznej, przy pomocy pługa – który był traktowany w tym wypadku jako boskie narzędzie-symbol, następca radła ORAdła, OR-RA-Dzieł-ającego, który wciąż zachował w sobie tę część tnącą, ostrą zwaną ORO-Bor , przedstawimy inną definicję, która powszechnie odnosi się do najgłębszej starożytności, a która pokazuje w całej krasie magię symbolu i znaczenie „zamknięcia kręgu” (obwodu magicznego):
Uroboros – OUROBOROS – KOSMICZNY WĄŻ
Wikipedia:
(stgr. οὐροβόρος; także urobor) – staroegipski i grecki symbol przedstawiający węża z ogonem w pysku, który bez przerwy pożera samego siebie i odradza się z siebie.
Jako symbol gnostyków urobor wyraża jedność duchową i fizyczną wszechrzeczy, która nigdy nie zaniknie i będzie trwać w nieskończoność w formie ciągłej destrukcji i odradzania się. Urobor pierwotnie był symbolem rzeki, jaka miała opływać Ziemię, nie mającej źródeł, ani ujścia, do której wlewały się wody wszystkich rzek i mórz na świecie.
Jest to symbol nieskończoności, wiecznego powrotu i zjednoczenia przeciwieństw (coincidentia oppositorum). Gryzący własny ogon wąż wskazuje, że koniec w procesie wiecznego powtarzania odpowiada początkowi. Mamy tu do czynienia z symboliką cyklicznego powtarzania – obiegu czasu, odnawiania się świata i światów, śmierci i odrodzenia, wieczności po prostu.
W symbolice alchemicznej urobor to symbol zamkniętego, stale się powtarzającego procesu przemiany materii – procesu, który w formie faz podgrzewania, parowania, chłodzenia i kondensacji cieczy ma prowadzić do sublimacji substancji. Urobor to odpowiednik kamienia filozoficznego.
W psychologii analitycznej Carla Gustava Junga urobor to metafora wczesnodziecięcej fazy rozwoju, w której jeszcze nie zaszedł proces różnicowania na świat zewnętrzny i wewnętrzny, a zatem fazy, w której nie uformowała się jeszcze tożsamość seksualna. Dopiero powstająca świadomość „ja” pozwoli przełamać fazę uroboralną, różnicując świat na matriarchalny i patriarchalny.
Vismaya:
http://www.vismaya-maitreya.pl/rok_2012_ouroboros_-_kosmiczny_waz.html
Wąż kiedy utworzył koło wziął swój ogon we własne usta, scalił cały kosmos. Stało się wszystko we wszystkim. Naturalny cykliczny ruch dający wszelkie życie. Kosmiczny wąż-smok scalony w jedno koło jest nazywany Ouroboros (uroborus)
Ouroborus jest mistycznym symbolem i jest bardzo ważny w wielu religiach. W języku koptyckim ouro – znaczy król, ob – wąż. Znany już był w Egipcie 1600 lat p.n.e. Stamtąd przeniósł się do Fenicjan i starożytnej Grecji Platon opisywał planetarny ruch scalony w jedność. Pierwszy opisał węża jedzącego własny ogon, kosmiczny cykl i ciągłość życia we Wszechświecie.
Ouroboros znaczy, życiowy konflikt, kiedy życie mija i przychodzi śmierć …, ale koniec znaczy też początek …
Kosmiczny cykl – koło, ukazuje się w połowie jako światło i w połowie jako ciemność – Yang i Yin.
We wszystkich mitologiach świata można spotkać ten symbol:
1. Wikingów (Norse)
2. Hinduskiej
3. przed kolumbijskiej w Środkowej Ameryce
4. w Zachodnio Afrykańskiej
5. Vodou (Vudu)
6. Greckiej
7. Egipskiej
…
Ouroboros – cykliczna Natura Wszechświata tworząca się poprzez zniszczenie życia i śmierć. Kiedy wąż ukąsi własny ogon, życie – odradza się.
Koło czasu, 12 potężnych dywizji w pełni manifestuje się poprzez doświadczenie człowieka. Następuje unia między materią i duszą.
Mijający czas – wczoraj i jutro, śmierć i zmartwychwstanie. Dwa bieguny – natura męska i żeńska splatają się w jedność – Androgenus, komplet, powrót do jedności. Ostatni dzień twojego życia jest też pierwszym dniem nowego.
Kogo ukąsi wąż i przejdzie śmiertelną agonię, cierpienie ciała i duszy wyzwala już nową naturę, która popycha do nowego życia …
12 spirali świadomości łączy się tworząc nowy ruch. Koło karmy zamyka się i otwiera kosmiczny zegar gwiezdną furtkę, uruchamia 12 nitek DNA.
Z powyższych dwóch cytatów widać jak na dłoni, po pierwsze starożytność symboliczną Ouroborosa, jak również, po drugie magiczne powody praktyk Słowian, które nakazywały nowe miejsca osiedlenia nie tylko oborywać RA-dzieidłem (radłem/pługiem zaopatrzonym w część tnącą/ORRAJącą: or-rob (polskie)/urbus (łacińskie), ale także obchodzić z każdą nową porą roku owo miejsce osiedlenia w magicznych pochodach świątecznych, które odnawiały ów czar Wiary Przyrodzonej i chroniły wnętrze kręgu przed Ciemnymi Siłami. Przytoczony z Vismayi opis dwukrotnie przekazuje informację o 12 Mocach, w sposób zupełnie nieświadomy dla autora. Oczywiście nigdy i nikomu nie przychodzi też do głowy pokazać mitologiczne słowiańskie korzenie tego pojęcia. Słowian pomija się w przytoczeniach mitologicznych. Co za wstydliwy absurd, zwłaszcza dla Polaków mających udowodnione zakorzenienie w starożytności sięgające 10.000 lat p.n.e. nieprzerwanego bytowania w Europie, po dziś dzień!
Jak nieświadomie informację o 12 Mocach zawartych w Świętym Kręgu przekazał autor Vismayi w haśle o Ouroborosie, tak i Dzierzwa zupełnie nieświadomie przekazał sam obrządek słowiański, znany z pradziejów jako czynność oraz jako towarzyszące jej nazwy przedmiotów Urbs (okręg-pag) i Urbus (część orząca pługa), które wprost nawiązują do symbolicznej postaci zjadającego własny ogon Węża-Okręgu. Co śmieszniejsze ani starożytny Egipt (widać to w wywodzeniu nazwy Oroborosa) ani starożytna Grecja, ani Rzym, nie zachowały wprost związku między nazwą czynności, okręgiem wyorywanym w ziemi, narzędziem jakim się tego dokonuje, oraz miejscem osiedlenia (posadowienia ludzkiego osiedla) i czynnością magiczną mającą temu miejscu zapewnić powodzenie oraz ochronę.Taki prosty związek między mianem a czynnościami i obiektami/narzędziami/symbolami magicznymi nazwanymi owym mianem zachował się tylko i jedynie wśród Słowian.
To wszystko co powyżej napisaliśmy wskazuje jednoznacznie na miejsce pochodzenia owej magicznej czynności i na lud, który tę czynność/narzędzie/symbol nazwał.
Na koniec dodam tylko (żeby wszelkich wątpiących ostatecznie dobić i odebrać im chęć do jakiejkolwiek polemiki z przedstawionym tutaj dowodem), że:
Święte Narzędzia Boskie, które bogowie zrzucili Scytom/Prasłowianom z Nieba, a podjęcie których z Ziemi oznaczało objęcie przez króla władania Całą Ziemią Scytów/Prasłowian, były: Złote RA-dło (boga RAgła/ROgła/Rgła), Złota Cza-RA (boga RAda/ROda, Dzban Zerywanów), Złote J-AR-zmO (boga PRAwego/PROwego) i Złota SiekieRA (boga PeRAna/PiORuna/PieROna).
Oroboros – znaczy OR-ROB-BOR-OŚ – Orać, orzyć – ożywiać ziemię, nadawać jej czynem jaRA/jarus, czyli boskiego Światła Życia (ja-ruszać). Or-rob – ora/orz robić – czyli wykrajać z BORu część zasiedloną przez ludzi – pąg-pag -jasną, okrągłą przestrzeń, którą oczyszczano z lasu, z drzew, i zabudowywano w kształcie okręgu. OŚ – końcówka tego wyrazu oznacza nie tylko czynność osadzenia/osiedlenia osiadłości tchu/ducha/duszy (znane też Celtom w tym nawet chyba Tolkienowi jako pojęcie najgłębszego ducha istoty „sidthu”), ale także Oś Świata – Drzewo Zapisu – jedyne drzewo, które pozostawiano nieścięte, a wręcz czczono je jako święte, w samym środku OSADY, gdyż symbolizowało ono Drzewo Świata/Drzewo Kosmiczne Życia i Kosmiczną Oś/Jądro Galaktyki-Wszechświata, OKO Anu (Oce Anu, Okołonaszu, OKnO, W-Oklo, Wokół/Wogół – zwieńczenie Świata z jego Górą Gór, na której mieszkał Bóg Bogów, Światło Świata – Świętowit) .
Tylko u Słowian, a najpełniej u Polaków znajdziecie te wszystkie znaczenia wywiedzione z jednego słowa-symbolu Oroboros, który jak wiadomo powszechnie ma charakter magiczny, ezoteryczny, mistyczny, i poświadczony od czasów starożytnego Egiptu, a nawet jeszcze dawniejszych. Jak więc widzicie nawet takie zdawałoby się obce pojęcia jak urbanizacja, suburbium i inne mają pochodzenie odsłowiańskie, prapolskie. Dlatego też Polaka nie rażą te słowa i nie drażnią jako obce wtręty – one są przez podświadomość każdego z nas akceptowane. To my Słowianie-Polacy jesteśmy nazywani przez Biblię Wężowym Plemieniem, gdyż jesteśmy dokładnie Plemieniem Żmijów/Smoków/Drakonów/ Węży – Scytami Jaszczurami. Proszę tylko by nie mylić tego z kosmicznymi Reptilami. Gadziną, która nie ma nic wspólnego z Wężowym Plemieniem. Na Wężowe/Smocze Plemię nie bez powodu zrzucono w Biblii winę za to że Ludzkość Posiadła Wiedę (Owoc z Drzewa Wiadomości). Pośrednicy kościelni chcieli zatrzymać tę wiedzę dla siebie i poniekąd długo się im to udawało. Bowiem to my jesteśmy jednocześnie owym Wężem/Smokiem w Którego posiadaniu jest Owoc Wiedy – Owoc Dobrego i Złego. To Słowianie/Scyci byli owymi Nosicielami Światła Świata, czcicielami Łączy Zwory- Lucisferusa, czyli właśnie Światłoświata, inaczej Świętowita. To ich Słowian ideę boga, zamierzało nieudolnie i nieudanie uśmiercić judeo-chrześcijaństwo. Ażadaha (Uż-Duch) Smok i Żmij Wielkiego Działu (Działu Działów) jest rozdwojeniem Światła Świata na dopełniające się In-Yang (Białoboga i Czarnogłów).
Jedyne co mnie niepomiernie dziwi to fakt, że jezuicka „nauka” polska i polscy „naukowcy”, tak prostych dowodów nie są w stanie odnaleźć i wyszukać w dokumentach historycznych, które mają we własnych bibliotekach pod swoim przemądrzalskim nosem. Czyżby prosta dedukcja, albo łączenie wiedzy językoznawczej z historyczną było w Polsce, w tzw. III RP, narzędziem zapomnianym w dociekaniach naukowych? A może wiedza o głębokiej starożytności i odsłowiańskości znanych obecnie na świecie systemów magicznych i ezoterycznych oraz pochodzących z nich religii monoteistycznych była i jest nadal objęta jakimś tajemniczym, watykańskim ZAKAZem? Czy zatem polscy naukowcy są materialistami i racjonalistami, czy też może irracjonalnymi zwolennikami watykańskiego zabobonu?
Że Oroboros, symbol głębokiej magii i wtajemniczenia ezoterycznego znany całemu światu ma odsłowiańskie pochodzenie to nie jest oczywiście żaden przypadek, na który teraz chętnie tzw. ateiści i judeo-katoliccy uczeni zepchnęli by owo odkrycie, aby je zdezawuować. Żeby ich całkiem dobić dodam tutaj inne znane pojęcie filozoficzne, wprowadzone przez Arystotelesa a tłumaczone od wieków z greki zamiast ze słowiańskiego. Jest to pojęcie Entelechii.
Wikipedia:
Entelechia (gr. entelecheia od én télos échein – dosłownie ucelowienie) – termin Arystotelesa. Twierdził on, że każdy istniejący byt, dzięki swojej przybranej formie posiada własną entelechię, czyli ucelowioną duszę, nadającą rzeczy jedność.
Zainteresowanych tym terminem głębiej odsyłam do pracy o energii przestrzeni Dariusza Szkutnika (pdf w Internecie) „ENTELECHIA I ZASADA ZACHOWANIA ENERGII W ROZUMIENIU HANSA DRIESCHA” (tutaj tylko jedna stronica i link entelechia):
i dużo głębszych definicji entelechii niż ta prostacka wikipedyczna, które można znaleźć w Internecie – Naszym Zbiorczym Rozumie Ludzkości.
A oto tłumaczenie terminu Entelechii słowiańskie, prostackie:
entelecheia od én télos échein – Anu Tel Oś Lechein lub Anu Dał Oś Lecheiom czyli Anu W-tel-ił (wcielił) Oś w Lechitów, lub w Lechię. Nie zapominajmy też że Grecy to byli w dużej części przybyli z Północy Dorowie-Drzewidzi i (L)Achaje z Naddnieprzańskiej Hel-LAHAJI (Hylaji – Kałłużji, Błotnego Kraju Bagiennego). Można to określić „ucelowieniem” (Anu-Cel-Oś-Świeceniem), bowiem celowo ową Osią (OIO) obdarzono Lechitów, Czcicieli Światła Świata.
Kim byli Anu/Anunaki? Anu odpowiedzcie sobie sami, złodzieje naszej Słowiańskiej Tożsamości, którzy tak się lękacie Symbolu Węża i Smoka, a energię miast do nieba wysyłać tłumicie w betonowych katakumbach-grobowcach. Anu nie lękajcie się też tak bardzo ciałopalenia jako obrządku Przejścia bo Ogień Oczyszcza Raz na Zawsze.
Czyżby sięgające starożytności korzenie Słowiańszczyzny były rzeczą w tradycji Polski niemile widzianą? Każdy inny naród wszak chętnie by się do takiego pochodzenia i pozycji w dziejach przyznał?! Czy przewodzą nam, Narodowi Polskiemu, jacyś obcy – Obcy Pasażerowie Nostromo – Reptile?!
Czesław Białczyński – 10 sierpnia 2014, z okazji słowiańskiego ślubu w Noc Pełni Księżyca (ANU-LUNY), Sawy Białczyńskiej z Piotrem Lipertem, jako prezent ślubny dla nich oraz jako prezent dla Polaków-Słowian na 11 listopada 2014 – Święto Niepodległości Polski.