Księga Tura – Taja 3: O Zniczach

Copyright © by Czesław Białczyński

Umor senmurg
Znicz Senmurg (Jerzy Przybył) – Jeden z późniejszych Umorów – Upadłych Bogów, czyli Straszy Welańskich nazywanych przez Taje Burowijskie Wieszczymi Ptakami ( w tradycji Ładogskiej: wieszczy ptak – Sirin)

O ZNICZACH

Buncie Dziesięciu synów Boga Bogów, ich upadku i odrodzeniu w Umorach-Straszach, zwanych Orłami Weli

 

według zinisów ludu Istów (Aistów)1 z Romowego nad Pregołą, nawęzników plemienia Osów2 z kątyny osowskiej i podań guślarzy ludu Mazów z Kołbieli3

Orły-Strasze – Upadli Zniczowie

Słowo o iście4 Zniczów – według kątyny Istów w Romowem

Pierwsze dzieci Boga Bogów narodziły się, jak wiadomo, z jego zmieszania z Nicą, której wdziękom uległ na samym początku. Na jej lędźwiach wypróbował Światłowiłt po raz pierwszy swą jurność i moc stwarzania. A że był niedoświadczony, drogo mu przyszło za tę chyżość zapłacić.

Światłowiłt zbliżył się do Nicy, zachwycony czernią jej długich włosów, miękką obłością jej wnętrza i otchłannością przyrodzenia. Zapłodnił ją świetlistnym istem, i od tej chwili w jej wątpiach rośli Zniczowie. A kiedy urośli już dosyć, zaczęli się dobywać na świat, a ona poczuła, że jej brzuch płonie wielkim ogniem. Wypluła ów żar z siebie i wydała dziesięciu synów. Tak narodzili się Zniczowie, którzy się stali zmazą tego świata, największym i jedynym błędem Boga Bogów.

Znicz Złocisty – po obcięciu dwóch głów

Światłowiłt dał im najlepszą materię samoródczą z siebie i płomienną światłość, i Nica dała im, co miała najlepszego – przepaścisty niebyt, czarną ciszę, gładziste nic. Srodzy i dzierżcy byli Zniczowie, bo dzieci zrodzone z wielkiej żądzy są zawsze mocarne, ale i niecni.

W zamiarze Boga Bogów było podzielenie świata między synów. Niecąc ich w wątpiach Nicy, dał im po cztery głównie, na własne podobieństwo, dał im wiele rąk zdolnych utrzymać w ładzie wsze rzeczy świata, które miały się zrodzić, i dał przebiegłą mądrość. Wszystko to od początku było jednak skażone nicą.

Jedni Znicze byli wysocy, a drudzy niżsi. Wysokim przeznaczone zostało władanie Wysokim Działem, czyli Przedniebiesiem, a tym drugim, Działem Niżnym, czyli Przedbytem złożonym z Przedziemi i Przedmorza5. Na tak pomyślanym świecie nie miało być wcale zaświatów i nie miało też być śmierci ani strachu.

Nawęznicy6 z kątyny w Osowie, leżącej w puszczach Krainy Jezior7, powiadają, że na tamtym świecie, tak pięknym z założenia, nie było jednak miejsca dla Ludzi, których Bóg Bogów w ogóle nie zamierzał stwarzać. Ludzie powstali według nich przypadkiem, czemu nie da się zaprzeczyć, jeśli się przyjrzeć dalszemu biegowi wydarzeń.

Znicze już jako Strasze Umory na projektowanej okładce Księgi Tura, autorstwa Marcina Oczkowskiego z wykorzystaniem obrazu Jerzego Przybyła. Koncepcja ta na razie nie została zrealizowana.

Zniczowie oglądają przyszły świat

Od urodzenia dzieci Nica stała się nieznośna. Suszyła nieustannie głowę Światłowiłtowi, by oddał władzę synom i dla nich urządził wygodny świat, a sam osiadł na niebiesiech. Bóg Bogów tak miał dosyć tych nagabywań, że odgrodził się od Nicy uwiłtą z jasnych swych nieci Kłódzią8, która miała mu być twierdzą i ochroną, ostoją dla jego myśli. Tam przesiadywał, w owym przemyślnym zamyku, zastanawiając się nad kształtem przyszłych bytów.

Wreszcie, gdy jego zamysł stał się jasny, Światłowiłt zebrał Zniczów i wybrał się z nimi na przechadzkę. Szli rozległymi połaciami Pierwni, a on przystawał co kawałek i roztaczał przed synami obrazy przyszłości, i ukazywał im obszary ich władania. Zamierzał im oddać to wszystko, ale wpierw chciał ich wypróbować. Nie miał pewności, czy jego synowie będą umieli rządzić sprawiedliwie. By ich poddać próbie, opowiedział im o tym, jak zrodzi się Głąb-Gołuba, potem Strąprza-Wspóra i wreszcie Buła-Byta. Rzekł im, że będą tylko nad bytami widzialnego świata panować, zaś trzy Światłowiłtowe córy nad Działem Działów, Kirem i Żywiołami Świata.

Znicze – płaskorzeźba

Kiedy zobaczyli wyczarowane przez ojca gwiazdy, niebiosa, zorze, tęczowe mosty, skrzydlate stwory, bezkresne rzeki, tajemne bory i przedmorze, a także istoty, co miały zaludnić owe niwy, wzmogło się w nich pragnienie władania tym wszystkim. Pragnienie owo narastało gwałtownie, aż przerodziło się w chciwą żądzę, by z nikim nie dzielić przyszłego władztwa. Nie spodobało się Zniczom, że narodzą się jeszcze ich siostry. Kiedy wracali z Pierwnych Pól, miast się weselić, miny mieli smętne, a głowy zwieszone. Szczególnie Miłorod, który rozsmakował się w obrazie górskich połonin, zwierzyny, stad białych owiec, soczystej zieleni traw przeplecione i kępami białych stokroci, szemrzącej, kryształowej strugi, co przecinała błękitem polanę, gdy mu to wszystko zniknęło sprzed oczu jak zdmuchnięte, był przygnębiony bardziej niż inni i wlókł się gdzieś z tyłu. Wiedział już, że to ma się dostać nie jemu, lecz Zielwodzieowi. Równie spodobała mu się dumna dziewka w modrej sukni, co nad strugą wiła wianek ruciany i doglądając stada owiec, pięknym głosem nuciła smętną pieśń. Choć ona miała być w jego przyszłym niepodzielnym władaniu, zdawało mu się, że to zbyt mało. Żądza szeptała mu, że mógłby władać bardziej, mieć więcej – wszystko, dokładnie wszystko, co jest dookoła.

Kiedy stanęli znowu u wrót Kłódzi, Bóg Bogów zapytał ich o przyczynę smutku, ale oni ukryli prawdę w głębiach serc, a Miłorod nawet nie patrzył mu w oczy.

Lecz Światłowiłt, Prawda Prawd, Wied Wiedów, poznał ich najskrytsze pragnienia i zoczył w Miłorodzie myśl straszną, która się już była zalęgła. Nie spodobało mu się to, jednak odszedł spokojnie na spoczynek, jako że bardzo się całym tym pokazem zmęczył.

Zniczowie zostali ze swoimi myślami. Każdy miał w wyobrażeniu wciąż żywy obraz, który go oczarował: skalne jary Przedziemia, powolne zakola Rzeki Rzek – Pętlicy, klejnoty tysięcy Gwiazd, gorejące Słońce i sreboskrzyste, kniesiące9 Księżyce oraz wielomastne10, pełne Łuny Niebios. A Miłorod wciąż miał przed oczami pasterkę o różanym licu, jej owce, trawę, strumień i słyszał w uszach jej śpiew, szmer wody i szum nieprzeparty ciemnego boru. Te trzy pieśni splecione niczym ruciany wieniec dziewczyny w jedną czarowną nutę11 powodowały, że gotował się w nim boski ist.

Relief Strasz – Jerzy Przybył

 

Bunt Zniczów

Gdy Światłowiłt zasnął w swej alkowie, jego synowie zebrali się potajemnie na Pierwnym Polu i poczęli radzić, co by uczynić. Wszyscy myśleli o tym samym i takie same miotały nimi żądze. Podjudzali się wzajemnie, jeden przegadywał drugiego, coraz ostrzej występowali przeciw swemu Ojcu, coraz mocniejsze padały słowa, a w końcu groźby. Najbardziej zapiekły był Miłorod i wreszcie z jego ust dobyły się najcięższe zarzuty i pomysł, żeby Światłowiłta zabić. Po tych słowach zapadła najpierw cisza, bo strach położył się na nich swoim pierwszym cieniem, ale zaraz podchwycili to inni: Wił chmur, Swarład – któremu marzył się ogień Słońca i Gwiazd, Chorłyskot – który chciał władać nie tylko piorunami i burzą, lecz i wszelką tajemnicą, Siemargł – który rozkochał się tak samo jak Miłorod w Przedziemi, Porewiłt – który rozsmakował się w kirze i czasie, a także Czarnobił – który miał nadzieję objąć Dział Działów. Trzech pozostałych Zniczów wahało się długo. Prowgołd był zbyt prawy, Wełtomarz zbyt zajęty myślami o umorze, którym i tak nikt inny władać nie chciał, zaś Zielwodzieł czuł, że bracia chcą mu wydrzeć władanie tym, co ukochał. Jednak gdy Porewiłt pokazał im tajemny klucz do pierwszych wrót Kłódzi, o którym wiedzę posiadł podglądnąwszy Światłowiłta, rozterki się skończyły.

Zwieńczenie chorągwi

Czarnobił zakrzyknął, że bez Swąta lepiej będą władać, bo mają moc samoródczą i sami uczynią to wszystko, co im już ukazał. Wystarczy, że wydobędą z niego ostatnie słowo-klucz, Dwudziestą Ósmą Taję, która otwiera cały boski zamiar – w tym władanie nieciami Kłódzi, Pierwnicą, ich matką Nicą i wszemi rzeczami, co były, są albo będą.

Powinni byli wiedzieć, że do istnienia pełnego Świata potrzebna jest znajomość Trzydziestu Taj i jeszcze tej jednej, Trzydziestej Pierwszej, Tai Taj, znanej tylko Jemu – Bogu Bogów. Już to świadczyło, że zamiar przerasta ich siły. Ale pewni siebie i butni, srodzy Zniczowie nie popuścili – postanowili działać natychmiast.

Tedy Czarnobił podprowadził ich pod wrota Kłódzi, Porewiłt otworzył je tajemnym, gorejącym kluczem, co leżał zawiłty w wiechcie pod progiem, Chorłyskot pierwszy przekroczył zakazany próg i powiódł innych Zniczów za sobą. Potem, kiedy stanęli przed kolejnymi wrotami wiodącymi ku tronowi Boga Bogów, zabrakło mu odwagi. Strach coraz cięższy unosił się nad nimi z każdym krokiem stawianym w głąb zamyku Kłódzi. Dalej więc wiódł resztę Siemargł. Schodzili w dół i w głąb. Korytarz był coraz ciaśniejszy i zimniejszy, a światło w nim jaśniało coraz bardziej niebieskie. Duszność potężniejąca ścisnęła ich za piersi. Tak zbliżyli się do trzecich wrót – Wrót Alkowy. Te błękitne wrota rozwarł delikatnym tchnieniem Wił chmur. Kiedy się otwarły, spostrzegli śpiącego w jaskrawej śnieci Boga Bogów. Dech im całkiem zaparło i chcieli się cofnąć.

Miłorod podniósł pierwszy rękę na Ojca. Inni rzucili się za nim chmarą i przygnietli Światłowiłta. Zdawało się, że go pokonali. Nagle, kiedy już myśleli, że zwyciężyli, Swąt błysnął oślepiającym światłem i przeistoczył się w olbrzyma Światłowołota. Ich oczom ukazał się stuczłonki Postrach – Potwór Potworów! Postrach wczepił się w nich swymi stu rękami, schwycił ich za gardziele tysiącem pazurów, zionął w ich głównie żywym ogniem ze stu paszcz, zaryczał gromem dobytym z niezliczonych otchłannych trzewi. Rzucił w nich grzmiącą zaklątwę. Za klątwą ową odebrał im wszelką moc, wsączył na zawsze w ich serca strach, i zaklął Zniczów w gwiazdy.

Te były pierwszymi Gwiazdami, a było ich dziesięć – zawieszonych na Skraju Pierwnicy, blisko zamyku ich matki Nicy. A jedna z gwiazd, ta w którą zmienił się Miłorod, kapała po Przedniebiosach ognistymi łzami z tęsknoty za utraconym władaniem. Wydawało się, że wszystko w koło się od owej Gwiazdy-Znicza zapali.

Wtedy przyszła do Światłowiłta Nica prosić, by się ulitował nad synami i przywrócił ich. Ale on nie chciał. Więc i ona broniąc synów rzuciła się na niego z pazurami. Chwycił ją za włosy, i powlókł na Skraj Pierwni, po czym rzucił w przepaść. Zepchnięta w Pierwnicę Nica wciąż na swych włosach się Świata trzymała. Obciął jej włosy srebrnym sierpem i zrobił z nich Powłokę, a Nica spadła na zawsze z Pierwni.

Dlatego Powłoka nazywa się powłoką, że powstała z włosów Nicy, za które ją Swąt powlókł do Pierwnicy.

Tak prawią zinisi Aistów-Istów znad Pregoły.

Znicze z okładki powyżej – inna wersja (Jerzy Przybył)

Upadek Zniczów i Nicy według guślarzy Osów i Mazów

Guślarze Osów wspierani przez czarowników mazowskich twierdzą, że było na końcu trochę inaczej.

Według nich, kiedy Światłowiłt pokonał zbuntowanych synów, kazał ich matce Nicy utkać dla nich z własnych włosów kłodę. Ściął jej te włosy osobiście srebrnym sierpem za to, że rozbudzała w synach żądzę władzy. Tak po- wstała Powłoka z warkocza Nicy, i w tej kłodzie uwięził Zniczów zamienionych w gwiazdy. Jedna z tych zniczy – Miłorod – iskrzyła się i kapała płomiennymi łzami z tęsknoty i żalu, i rozpalała co chwilę Przedniebiosy żywym ogniem.

Swąt nie miał czasu zająć się kapiącą gwiazdą. Musiał szybko wprowadzić ład, bo wszystko skłaniało się nieuchronnie ku ciemności.

Dokonał więc pomnożenia z Głębią wyłonioną z własnej Czeluści, stwarzając Pierwszy Dział. Z pierwszym działem narodzili się Kaukowie-Dzielni. Oddał im na służbę Ażdahy. Potem uczynił Drugi Dział mnożąc się ze Stąprzą, z której zrodzili się Kirowie i Światłogońce. Wreszcie uczynił Trzeci Dział, a w nim wyłonili się bogowie Żywiołów i bogowie Mocy.

Kiedy już ci wszyscy byli na świecie, i Głęzowie, i Ludzie, i uczyniona została Ziemia, Wela i Niebo, Bóg Bogów spoczął. Na znak Peruna dany błyskawicą rozpoczęło się święto trwające trzy dni i trzy noce.

Według guślarzy ludu Mazów w ten dzień właśnie przyszła do niego Nica prosić o łaskę dla synów. Zgodził się i odczarował ich, nadając Upadłym Bogom (Ubogom) kształt Umorów-Straszów. Każdemu jednak odrąbał tyle główni, na ile sobie ów zasłużył swoją rolą w buncie. Jako że nawet Bóg Bogów nie mógł zmienić raz ustalonych Zasad Świata, a wyrok raz wydany nie mógł być odwołany, Nica musiała zająć miejsce swych synów. Wtedy właśnie została zepchnięta w Pierwnicę, i tam przebywa trzymając się pazurami Świata w czterech miejscach. Tylko jej ciemne włosy i te pazury zostały na tym świecie przylgnięte do Pierwni, i one zwą się właśnie Powłoką Niebiańską albo Najdalszym Niebem.

Jednemu ze Zniczów Światłowiłt nie mógł wybaczyć – Miłorodowi. Zdjąwszy go z Nieba cisnął o Ziemię z takim rozmachem, że rozpadł się ów Znicz na tysiąc tysięcy iskrzących kawałków, drobnych niczym drzazgi. Z jego ciała powstały świecące zielono robaczki świętojańskie.

Guślarze Osów mówią, że z jego ciała powstały świetliki, bogunowie, którzy jako jedyni nie pochodzą z ciała żadnego potwora.

Jak głosi podanie, z tego powodu, że Miłorod górskie połoniny tak bardzo umiłował, w Noc Kresu robaczki świętorujańskie pokazują się najliczniej na podhalnych łąkach.

Nica

O Umorach-Straszach czyli Orłach Welańskich

Dziewięciu pozostałym przy życiu Zniczom nadał Bóg Bogów razem z nową postacią nowy wierg. Dola Umorów nie jest lekka, jako że musieli ponieść karę. Od tamtej pory nieustannie krążą między Ziemią i Welą albo między Niwami Weli a jej Nawiami, i nigdzie nie mogą ani na chwilę odpocząć. Nie wolno im dotknąć stopami ziemi. Raz jeden w roku odpoczywają, przez trzy dni Święta Wiosny, na Zimowej Gwieździe12, która leży u północnego Skraja Dali. Tam wolno się wtedy Umorom spotkać z matką Nicą. Nie mogą w tym zimnie przebywać dłużej, bo zamarzłyby na kamień.

Ich miano Umory bierze się stąd, że według nowego wiergu-przeznaczenia zadaniem upadłych bogów jest noszenie na swych grzbietach dusz zmarłych z Ziemi na Welę.

Nazywa się je Straszami dlatego, że kiedy się pokazują strach pada na ludzi. Wiadomo bowiem, że w okolicy, nad którą nisko lecą, Nyja, Pani Śmierci, zaraz zbierze swe żniwo. A gdy ich leci więcej kluczem to znak, że pomór będzie, bitwa krwawa, napad łupieżczy, susza albo inna, klęska, która zbiorową śmierć przyniesie. Najgorzej kiedy w pełnym dniu niebo nagle pokryje się czerwoną łuną, bo to zapowiada wielką zarazę.

Są Straszami także dlatego, że zostały zarażone strachem przez Światłowołota Postracha i za jego przyczyn, są tym, czym są. Wciąż noszą w swych piórach strach i rozsiewają go po świecie. Mówią ludzie, że gdyby nie one, nie znaliby, co to strach, i nikt by się niczego nie lękał. Jest to święta prawda. Strasze mają też straszny wygląd.

Nazywane są Ubogami dlatego, że to upadli bogowie dawni Znicze, co mieli władać wszym światem.

Ich miano Orły Welańskie bierze się stąd, że mają wygląd wielogłowych i wieloskrzydłych obrych orłów (orłów olbrzymów)13. Większość czasu spędzają krążąc nad Welą

Umory-Strasze oprócz zmarłych noszą na grzbietach także dusze tych, którzy się mają narodzić.

Dusza taka wchodzi w jeszcze nienarodzonego, kiedy jest w łonie matki. Z chwilą, gdy człowiek przyjdzie na świat, opuściwszy owo łono, Lelij-Smęt zapala jego znicz-gwiazdę, a Makosz wplata nieć-śnić w Baję – Materię Wszego Świata14. Wtedy też Dodola daje wierg Stworzycom – boginkom Narodzin i Przeznaczenia15, a on niosą go dziecku i wkładają pod poduszkę, przypisują tym sposobem dolę na całe życie.

Strasz albański – mozaika

Oprócz dusz zmarłych i rodzących się Umory noszą na swych grzbietach także samych bogów w ich wędrówkach niebieskich, kiedy przybywają oni na Ziemię lub inną Niwę Weli, albo gdy lecą na boski Zbór. Noszą też rzeczy, którymi ich bogowie obarczają, by je przekazać z Weli na Ziemię albo odwrotnie, albo między Niwami, albo z Niw do Nawi. Noszą również bogów podczas dorocznych wielkich Bitew i Dzikich Łowów. Właśnie zaraz po Wielkiej Bitwie Wiosennego Zrównania (równonocy wiosennej) lecą na odpoczynek na Zimową Gwiazdę. W tych dniach – wielkiego święta Nowego Roku – nikt nie powinien umierać ani się rodzić. Są to dni wyjątkowo ku temu niesposobne, właśnie dlatego, że Umory nie noszą dusz. Jeżeli ktoś wtedy zemrze albo się narodzi, jego byt, wierg, źrzeb i dola będą na pewno niezwyczajne. Nie znaczy to niestety, że dobre. Osoba taka łatwo pada ofiarą Zduszów, które wcielają się w nią, zanim wejdzie w ciało prawowita dusza. Tak rodzą się na przykład Dwudusznicy16. Dusza zmarłego błąka się w tym czasie bezpańska mimo odprawienia wszelkich obrzędów i jest narażona na spotkanie ze Zduszami lub porwanie przez nie.

Kiedy Umory fruną nad Welą, jarzą się niczym czerwono-złote pochodnie. Nad Ziemią pojawiają się zawsze o krwistym świcie lub takimż zachodzie. Kiedy lecą, ciągną za sobą ogniste ogony długie na wiele mil. Ma to przypominać zarówno ich dawny byt Zniczów, jak i krwawą zbrodnię, jaką zamierzyli.

Orzeł- chimera

Miana Umorów i ich wygląd

Zinisi Istów twierdzą, że wszystkie Umory mają tylko po jednej głowie. Jednakże według guślarzy Osów i Mazów z Łężan mają one po wiele głów. Światowit, jak prawią, oberwał synom po jednej albo po dwie głównie, zależnie od stopnia winy.

Ponieważ wymawianie dawnych imion Zniczów zostało po wsze czasy zakazane (który zakaz z narażeniem własnym, w imię dawania świadectwa, tu łamiemy), ludzie nadali Umorom nowe miana i nimi ich zowią.

Chorłyskota zwą dziś Tugarinem, Wiłchmura Sołowiejem-Rzepiórem, Swarłada Rarogiem, Siemargła Senmurgiem, Porewiłta Ponurtem, Zelwodzieła Dziwolągiem, Prowgołda Rochwistem lub Rohatyniem, Czernobiła Biełozórem, Wełtomarza zaś Krogulcem-Skruchtem17.

Biełozór ma dwa łby rogate i pstrokate, Ponurt ma trzy głowy dziobate, Sołowiej ma dwie – a obie ogniste i Śpiewne (jego śpiew-gwizd zabija), Dziwoląg ma trzy łby: złoty, zielony i niebieski, Krogulec także trzy: syczący, jadowity i czarowny (tym czarownym osłupia człowieka). Guślarze Osów prawią, że Rohatyń-Rochwist ma jedną głowę z rogami prostymi, jedną z kręconymi i jedną o rogach falistych. Nawęznicy z Małomorawy mówią, że Rarog ma dwa łby purpurowe, a każdy z ostrym i płaskim rogiem pośrodku. Tugarin w jednym odgłówiu ma oczy białe, w drugim cytrynowe i z owych ócz ciska błyskawice. Senmurg także ma dwa łby: pierwszy porośnięty kręconym włosem i drugi z kozią brodą, która się za nim wlecze.

Wszystkie Umory mają po dwie pary skrzydeł, twarde pióra, przenikliwy wzrok i ostre zęby w dziobach. posiadają także straszne szpony krogulcze, w które chwytają zmarłego, kiedy zniżają się w locie nad ziemią. Dlatego ciało zmarłego człowieka zawija się w całun, żeby nie został szponami poraniony. Kładziwo zaś, czyli Kładki i Mosty, daje się zmarłym po to, by po owych drabinach i mostach mogli zejść łatwo na Welę, na Sowi Przyląd (Sowiniec), wdrapać się na Szklaną Górę, a potem przejść przez Wąwóz Smętu do Dworu Welesów, gdzie w nurzy18 mieści się Komora Polela. Z owej Komory wiedzie Dziewięcioro Drzwi w Dziewięć Nawskich Drógl19.

Niektóre ludy, by ułatwić Omorom zabieranie zmarłych, składają ich w koronach drzew. Inne w tym samym celu palą zwłoki na stosie i stawiają urny z prochami na drzewach lub słupach albo na szczytach wzgórz – bugryszczy. Jeszcze inni po spaleniu rozsypują prochy, które wzniesione wysoko w powietrze, są dla Straszów20 łatwiejsze do wzięcia w ostatnią drogę.

Według tobolarów z chramu w Tłoce21, który się znajduje w ziemicy Wędywarów, wszystkie Omory mają jednakowy wygląd i wykonują jednakową pracę. Różnią się tylko umaszczeniem: trzy z dziewięciu Omorów są białe, sześć zaś jest czarnych. Maść białą otrzymali ci trzej byli Zniczowie, którzy nie chcieli się przyłączyć do buntu. Według onych tobolarów Strasz e mają ptasi łeb na ptasim ciele, ale łeb ten zaopatrzony jest w straszliwe przymioty: kozią, wijącą się brodę, przenikliwe oczy zdolne ciskać błyskawice, zęby w dziobie, jadowity język, rogi ostre jak miecze i kręcone, orle szpony u wielkich chwytliwych stopisk oraz powłóczysty ogon o żelaznych piórach. Strasze są wielkości skrzydlatych byków.

Ich przybycie zapowiada nie tylko krwista łuna na niebie, ale i zawodzenia Lelków lub pojawienie się Nawek (zwykle towarzyszących Nyi) albo Upierzyc (boginek pomocnic Marzanny i Mora).

Inni kołbiowie22 z Północy wykładają jednak, że prace białych i czarnych Straszów różnią się bardzo. Białe Strasze mają lżejszy wierg (wyrok) i co za tym idzie lżejszą dolę. Mają oni nosić wyłącznie dusze nowo narodzonych z Weli na Ziemię i bogów (wtedy gdy nie dosiadają oni skrzydlatych zwierząt welańskich, Inogów, ani nie przemieszczają się samodzielnie tajemnym boskim sposobem). Czarne Orły Weli muszą nosić prócz zmarłych bardzo wielkie ciężary.

Znicz Garuda i Kriszna

 

Nowe nadziały Niw po Ubogach (upadłych bogach)

Wszech Świat inaczej został ułożony po upadku Zniczów, niż to miało być. Ich niwy Bóg Bogów rozdzielił między tych wszystkich bogów, którzy narodzili się później.

Niwa, co miała być działem Czernobiła-Biełozóra, dostała się Kaukom-Dzielnym, Czarnogłowowi i Białobodze. Jej resztka zaś, tak mocno zmieszana i splątana, że nie dała się rozdzielić, przeszła w ręce rodu Plątów (Przepląta-Perepułta, Plątwy-Przepigoły i ich dworu).

Niwa Porewiłta-Ponurta przypadła bogom Kiru -Godom.

To, co miał otrzymać Wiłchmur-Sołowiej, wzięli Strzybogowie (Świstowie) i Dażbogowie (Sołowie).

Niwę, którą miał władać Zielwodzieł-Dziwoląg, dostali w swą moc Wiłowie (Kienowie), Wodowie oraz Sporowie (Grubowie).

Niwę po Wełtomarzu-Skruchcie wzięli Welesowie (Nawiowie) i Morowie oraz Bożebogowie (Radogostowie). Niwę przeznaczoną kiedyś Prowdgołdowi-Rohatyniowi otrzymali Mokosze (Źrzebowie).

Niwę Swarłada-Raroga zajęli Swarogowie (Żgwiowie) i ród Łada.

Królestwo Chorłyskota-Tugarina zatrzymały rody Peruna (Runowie) i Chorsa (Ksnowie), Pogodowie (Weniowie) i ród Prowego (Czystowie).

Niwę Siemargła-Senmurga dostali Simowie (Ziemowie) i Rgłowie.

Wreszcie ostatnią niwę, tę po Miłorodzie, co się roztrzaskał o Ziemię, przejęli Rodowie i Dziwieniowie (Kupałowie).

Znicz Wełtomarz

Przypisy

1 Lud Aistów-Istów zamieszkiwał południowe wybrzeże Błotyku (Bałtyku). Jego ziemica ciągnęła się na wschód od Wisły, za krainą Wędywarów (Vidivari)a. Lud ten był znany już starożytnym dziejopisom w I wieku n.e.b. Kroniki piszą o nich na podstawie dawniejszych danych z rzymskich wypraw. Ciągłe zamieszkiwanie tej okolicy przez Aistów potwierdzają w kolejnych wiekach różni kronikarze i podróżnicyc. Istowie (Aistowie) są ludem równie starym jak Nurowie czy Budynowie. Nie ma zresztą na Ziemi ludów młodszych ani starszych –„wszyscy pochodzą od Zerywanów, a oni od Boga Bogów i Kauków-Dzielnych”.

Nazwą Aistowie określano wszystkich dzisiejszych Bałtów. Z niej wywodzi się zarówno miano Estów-Ostów (dzisiaj przyczepione do fińskich z rodowodu Estończyków), Auksztów – plemienia, które wraz ze Żmudzią stało się zalążkiem państwa litewskiego, jak i Osów-Osjów zamieszkałych nad rzeką Osą.

Był okres, w którym Istowie zajmowali dużo rozleglejsze tereny, obejmujące zarówno ziemie opanowane później przez Budynów, jak Nurów i Wędów (Mazury, północne Mazowsze, Białoruś – po linię Prypeci, północno-zachodnia Wielkoruś – aż po górną Okę i Wołgę). Istowie dzielili się na wiele mniejszych ludów, których język i obyczaj dosyć wyraźnie się od siebie różniłyd.

Tybetański wizerunek wielogłowego Znicza Chorłyskota-Tugarina na Niebiosach

Istyjskie ludy Prusów, Jaćwięgów i Kurów wymarły. Ocaleli do dziś Żemigołowie (Żmudzini), Łotygołowie (Łotysze) i Auksztoci (Litwini). Każdy z mniejszych ludów istyjskich składał się, tak samo jak u Słowian, z wielu plemion, z tym że były to u Istów plemiona o wiele mniejsze, złożone z kilku zadrug. Przykładowo lud Prusów stanowiły plemiona: Pomezanów, Pogezanów, Warmów, Natangów, Sambów, Bartów, Nadrowów, Skalowów, Galindów i Sasinów. Każde z plemion miało swego królae. Jak wskazują dane językoznawcze, przez długi czas Istowie i Słowianie stanowili jedność, tzw. Wspólnotę Bałto-Słowiańską. Także po rozpadzie tej wspólnoty związki cywilizacyjne i kulturowe między tymi ludami były bardzo mocne. Powoduje to, że pełniej zachowana mitologia i wierzenia religii naturalnej (wiary przyrodzonej) Istów-Bałtów mogą służyć rekonstrukcji wielu mitów także mitologii słowiańskiej.

Kątyna w Romowem, świętym miejscu kultowym Istów nad Pregołą, jest jednym z najstarszych ośrodków religijnych, czynnym od niepamiętnych czasów aż do XV wieku, czasu chrystianizacji Litwy. W Romowem rósł wiecznozielony dąb, w którego pniu mieli kaplice bogowie istyjscy. Znajdowała się tam wielka kątyna poświęcona wielu bóstwom, palono wieczny ogień podtrzymywany przez zinisów. Była to siedziba naczelnego kapłana Kriwego, który trzymał zwierzchnictwo nad wszystkimi Kriwejtisami. Kriwejtisi byli gromadą kapłanów.

Istniało wiele gromad kapłanów, tworzących jedną wielką wspólnotę – Gromadę Gromad, a różniących się sposobami sprawowania obrządków, interpretacją mitów, podejściem do praktyk wróżbiarskich, rytuałem modlitewnym, specjalizujących się w różnych „boskich” dziedzinach, np. w nawęznictwie, znachorstwie i zielarstwie, wieszczeniu, zaklinaniu, odczynianiu uroków itp. Swoje gromady, tak samo jak kriwejtisi, mieli burtnicy, wajdeloci, wejunasowie, ligasze, żybinci, wursajci, kołoduni, kołbiowie, tobolarowie, witungowie (Światowita w Arkonie), mikowie (w połabskiej Radogoszczy), guślarze, żercy, kudiesnicy, wołchwowie, czarownicy i inni.

Pierwszym kriwe, założycielem gromady kapłańskiej Kriwejtisów był Bruteno. Niektórzy znawcy tematu twierdzą jednak, że Bruteno był założycielem gromady Burtników, zaś Kriwe, kapłan i pierwszy władca Krywiczów założył to zgromadzenie. Podobną rolę jak Bruteno wśród Istów – założyciela najstarszego klanu-gromady kapłańskiej – spełnił Drug, brat Pirsta, wśród Sławówf. Romowe było dla Istów tym, czym była dla Słowian Święta Wyspa Światowita-Swąta Rugia i jej Arkona. Jest wymieniane przez wszystkich ważnych późniejszych kronikarzyg. Wymieniają oni też Świętą Górę za rzeką Niewiażą, kątynę w Wilnie (która ma oczywiście o wiele starszy rodowód niż sam gród, a znajdowała się na Rossie) i inne miejsca święteh.

Miano Istów wywodzi się od Swaistigsowego istu (istu Światowita), jako że wszyscy Zerywanie pochodzili z wiechcia, którym się Bóg Bogów wytarł, dając ludziom swój ist. Bierze się ono także stąd, że zajmowali pierwotnie względem Słowian położenie wschodnie – na istoku lub inaczej wstoku – wschodzie (ros. wostok). Miano to wywodzi się w językach Bałtów od „ludzi mieszkających nad wodami”. Taki sam jest zresztą rodowód słowiański miana Słowianie (od sou – wilgoć), miana ludu Wądów-Wędów (od wody – mieszkający nad wodami, czciciele bogini Wądy, a także od rdzenia prasłowiańskiego węt – większy, wielki)i, czy Mazów (od maża – błoto).

Wizerunek Wieszczego Ptaka – echo postaci Znicza i Strasza-Umora z Północnej Rusi – Gamajun

Wraz z Istami zamieszkiwał te ziemie także lud Liwów (pochodzenia fińskiego) i Wędowie (aż do XIII)j. Osadnictwo słowiańskie na tym terenie potwierdzają nazwy miejscowe w ziemicy Kurzeme (Kurów): grody Vendenpils, Veneden, rzeka Venta czy gród Grobia. W XIII wieku wymarli ostatni Wędowie, którzy opanowali te tereny w czasie pamiętnej ekspansji Wędów-Wężów na wschód. Wśród Istów przez cały czas zamieszkiwali jednak inni Słowianie (Polacy, Białorusini, Małorusini, Wielkorusowie) i ten stan trwa do dzisiaj.

a Według kronik dziejopisa Jordanesa – VI w.

b W swoim dziele wymienia ich Tacyt. Praca Tacyta, powstała w I wieku n.e., zawiera liczne informacje wcześniejsze, np. z I wieku p.n.e.

c Cassiodor (VI wiek), informacje Eincharda, biografa Karola Wielkiego (ok. 800 r.) oraz Historia świata króla Alfreda Wielkiego (890 r.). Różne plemiona wchodzące w skład ludu Aistów (np. Sudynów czy Galindów) wymienia też Ptolemeusz (prawdopodobnie na podstawie wyprawy rzymskiej z 5 r. n.e.) i inni.

d Badania archeologiczne potwierdzają istyjską ciągłość kulturową nad Bałtykiem od 1500 roku p.n.e. oraz rozłam około 500 roku p.n.e. na Istów Wschodnich i Zachodnich. Rok 500 p.n.e. to okres wielkiej wojennej ekspansji Wędów, czas, kiedy pobili oni Nurów nad Bugiem. Wtedy nastąpiło zmieszanie części Istów z ludnością wędzką z grupy mazursko-warmijskiej kultury łużyckiej (chodzi tu o Wędów-Syslów zwanych Wędsami lub Węzami-Węsani). W tym czasie wśród zachodnich Istów upowszechnił się np. obrządek ciałopalny, typowy dla Słowian [patrz np. MSKDS str. 12-14,24; T. Lehr-Spławiński Z pradziejów Słowian; H. Łowmiański Dzieje Polski t. I; M. Kosman Litwa pierwotna… str. 14-25, i inni].

e Według podróżnika anglosaskiego Wulfstana, na którego relacji oparł się król Alfred Wielki.

f O nich obu w Księdze Ruty.

g Miejsce to jest wymieniane przez kronikarzy opierających się na ustnych przekazach – Długosza (1413 r.), Piotra Dusburga, Szymona Grunaua.

h Patrz np. SLLB rozdz. IV Prusowie i przypisy str. 199, 215; A. Mierzyński Romowe. O władzy Criwego; A. Prochaska Czy istniał kriwe na Litwie; W. Szafrański Religia Bałtów str. 646.

i Patrz: J. Powierski Najdawniejsze nazwy, str. 175-179; SSS t. I-I, str. 8 i n. ; V. N. Toporov Prusskij jazyk, str. 65 i n..; A. Brückner Starożytna Litwa i przypisy do niej w opracowaniu J. Jaskanisa, i inne.

j Kronika Henryka Łotewskiego – patrz: PP t. I, str. 50 i n.

Znicze zachowane w tradycji burowijskiej (północno-rosyjskiej) jako Wieszcze Ptaki – Tutaj Sirin i Alkonost na obrazie Wasniecowa

2 Plemię Osjów-Osów zamieszkiwało nad rzeką Osą, prawym dopływem Wisły i było jednym z małych plemion Jaćwięgów podobnie jak Połekszowie, Sudawowie czy Zlińcya. Od północy i zachodu otaczali ich Wędowie osiedleni nad Zatoką Wądzką (Wenetyjską), czyli Gdańską, od południa Mazowie. Kątyna Osowska pełniła ważną rolę w Jaćwieżyb.

a Wymienia ich już Ptolemeusz (II w.).

b J. Widajewicz Przy ujściu Odry… str. 23-24.

Znicze

3 Lud Mazów – jest ludem o jednym z najbardziej starożytnych poświadczeń, ponieważ wywodzi się on wprost od Amazonek znanych już mitologii Greków. W czasach przed Homerem jego siedziby znajdowały się nad Meotydą. Inna nazwa tego morza – Azowskie – wykazuje daleko idące pokrewieństwo z nazwą Mazowie oraz mianem Amazonki. Szczepy Zerywanów, z których wywodzić się mają wszyscy Słowianie, wywędrowały z Koliby. Położenie Koliby Zerywanów nie jest jasne. Rodowód Mazów, nawiązania Czechów do kaukaskich Zinhi, wędrówka Serbów, wreszcie ogólna aryjska wędrówka ludów z terenów przyazjatyckich są zdarzeniami przemawiającymi za jej umiejscowieniem w okolicach Kaukazu. Istnieją jednak inne poglądy, umiejscawiające Kolibę (i w ogóle języki indoeuropejskie) nad Dunajem, bądź na terenach między Wisłą a Dnieprem lub szerzej: między Łabą a Uralem.

Weda zachowała pamięć postaci Zniczów – Garuda Boski Ptak

Amazonki scytyjskie (znad Meotydy) miały się tam znaleźć po klęsce zadanej im przez Tezeusza, który wypędził je z Hellady. Tam osiadły, nad rzeką Tanais (Don – słowiańskie Toń, Duń – głębina, głąb, dół), biorąc mężów spośród ludzi miejscowycha. Tam też zostały pokonane przez Heraklesa. Założyły trzy terytoria plemienne z trzema grodamib. Mazowie są potomkami jednego z tych plemion, które wyruszyło na północ i osiadło w ziemicy zwanej dziś Mazowszem. Istnienie ludu wywodzącego się od Amazonek, a nawet samych Amazonek i Grodu Kobiet w dzisiejszej północno-wschodniej Polsce jest potwierdzone przez średniowieczne źródła kronikarskiec. We wczesnym średniowieczu było to powszechne mniemanie, przekazywane z ust do ust od starożytności.

Hinduistyczne (wedaistyczne) wyobrażenie Strasza, czyli Upadłego Znicza – tu niesie Wisznu i inne postacie na Welę

Ziemica Mazów rozciągała się na zachód od Rusów i na północ od ziemicy Charwatów-Chrobatów. Głównym grodem od pewnego momentu (VI wiek) stały się Szeligi koło Płockad. Proces przemieszczania się Mazów znad Donu ku Mazowszu dokumentuje geografia Ptolemeuszae, gdzie jest mowa o Górach Amadokijskich i mieszkających tam Amadokach-Amadzokach, sąsiadujących z Nawarami-Nauarami (Nurowie). Góry te identyfikuje się z Wyżyną Wołyńską. Zmiana członu amaz na maz w nazwie ludu nastąpiła w drodze aliteracji. Mazowie z Sorabami (Surwami, Serbami) i Charwatami (Karwatami-Chrobatami) tworzyli w tamtym czasie wielkie państwo sarmacko-słowiańskief.

Stwierdzono występowanie na Mazowszu w wiekach od IV do V grobów, w których są pochowane wyłącznie kobiety i dzieci, a później (VI-VIII wiek) cmentarzysk kurhanowych, także jak zwykle ciałopalnych, ale bez śladów spalonych kości i ludzkich popiołówg.

Groby szkieletowe na tych ziemiach wiążą się z przemarszem germańskich Gotów i Gepidów. Po ich odejściu nastąpił sześćsetletni okres ciałopalenia zakończony dopiero z chrześcijaństwem.

Garuda jako Znicz – złocisty (z płomieniami na głowie)

Słuszność powiązania Amazonek ze Słowianami zdaje się potwierdzać wyjątkowo wysoka pozycja kobiet w słowiańskich społecznościach przedchrześcijańskich, wynikająca zapewne z długotrwałego matriarchatu, a także zachowane podania o słowiańskich Amazonkach (np. czeskie o Valaszce, o grodzie Dziewinie, i inne). Potwierdzają to także legendy innych sąsiadujących ludów.

Miano Amazonek wywodzili Grecy od a-mazos – „bez piersi” (miały obcinać sobie lewą pierś, by lepiej strzelać z łuku). Nazwę tę należy jednak wywodzić stąd, że tak samo jak Charwaci, Mazowie byli czcicielami Chorsa, bóstwa księżycowegoh. Ich królowe były jednocześnie kapłankami Księżyca-Miesiąca (starosłowiańskie mesinc, mesonc – księżyc).

W języku kaukaskich Ormian słowo mazos oznacza dokładnie kobiety księżycowe. Inny, równoległy słowiański rodowód miana Mazów wywodzi je od mazać, maź-błoto, i nawiązuje do położenia ziem tego ludu na błotach. Tak jest położone Mazowsze – na błotach w Krainie Jezior, czy ziemia Mazów nad Morzem Azowskim – u błotnistego ujścia rzeki Don do morza. W tym miejscu warto porównać nazwę Morze (M)azowskie z nazwą Morza Bałtyckiego (Bałtyk-Bołotyk – od bełtać i błoto) czy Morza Bołotoń (Balaton-Bołotoń – również od błota), a także z ogólną nazwą oznaczającą wielką wodę – morze (ta nazwa ma głębokie mitologiczne uzasadnienie)i. Słowianie budowali swe grody na błotach nad wodami lub niemalże na wodzie od czasów kultury łużyckiej (1500 p.n.e.) do późnego średniowiecza. Znalazło to również odbicie w nazwie Wądów – mieszkających nad wodami. Słowo mazać wiąże się także z malowaniem, czyli mazaniem maściami, jak również oznacza „budować z gliny lub lepić z gliny”j. Maź i maźlowanie osi wozów maślakami zostało wprowadzone podobno przez Mazów. Maża to wóz kryty budą, używany powszechnie przez Mazów. Wreszcie określenie maźlaki=grzyby. Według kronik, w odróżnieniu od Niemców, którzy grzyby zbierają niechętnie, Słowianie są zbieraczami i amatorami grzybówk.

W Kołbieli znajdował się prastary ośrodek wiary przyrodzonej (religii naturalnej). Był on miejscem obrzędowym obsługiwanym przez gromadę Kołbiów, centrum wieszczbiarstwa opartego na kołbieniu – czyli wróżbach z kolistego lotu ptaków. Znajdował się tam jeszcze po II wojnie światowej kamień ofiarny z miseczkowatymi wgłębieniami (takie kamienie służyły jako ołtarze do ofiar krwawych), na którym składano ofiary z żywności, zwane Jościem, w Wielkanoc (starosłowiańskie Święto Wiosny i jednocześnie Nowego Roku) Obrzęd ten jest znany z innych okolic i związany z Dziadami Wiosennymi, Radunicą (został włączony w obrządek greko-katolicki). Innymi miejscami ważnych kątyn Mazów były: Ciechanowiec, Jazdów (dziś centrum Warszawy), Płock, Mokobudy (związek nazw: z mianem bogini Mokoszy), Wyszogród i Płońskl.

a R. Graves Mity greckie str. 324-327.

b Mity greckie str. 442-449.

c Paweł Diakon (VIII wiek), Alfred Wielki (IX wiek), Ibrahim ibn Jakub (X wiek). Następnie o Mazowszanach piszą Latopisy ruskie (XI w.) i Powieść doroczna [w opisie geograficznym str. 6 oraz „O drugiej wyprawie Jarosława na Mazowszany”, str. 197 PVL].

d Prace archeologiczne potwierdziły w Szeligach ciągłość osadniczą i kulturową sięgającą czasów starożytnych oraz wspólne cechy z obszarami naddnieprzańskimi [patrz np. MSKDS str. 372; PP t. 11, str. 78-87].

e II wiek n.e.

f SSS – Sarmacja t. V, str. 56-72.

g Groby samych kobiet i dzieci w tym okresie wskazują na wielką zbrojną wyprawę mężczyzn, którzy opuścili wtedy rodzime siedziby i ruszyli na południe oraz zachód razem z Serbami i Wądami. Możliwe nawet, że był to wspólny ruch słowiańsko-gocki [patrz przypis 19 do tej tai].

h KLS t. 1, str. 458-459.

i Rozwinięcie w kolejnych tajach (Taja Dziewiąta, Siedemnasta i inne).

j SEB str. 326,

k Z. Gloger Encyklopedia staropolska, str. 201

l B. Gierlach Świt Mazowsza, str. 88-100.

Znicz nadlatuje – po dusze zmarłego

4 ist – istota, jestestwo bytu, jądro osoby lub rzeczy (nośnik wiecznego żywota) -nie tylko przyrodzone cechy ducha, ale i cechy fizjologiczne. Ist jest materią Boga Bogów, której cząstka występuje we wszystkim, co spłodzone przez niego, jest płynnym samoródczym światłem, rodzajem boskiej krwi. To ist, odnawiany pokarmami welańsko-niebiańskimi, daje bogom nieśmiertelność i wieczną młodość.

Ist przybiera trzy różne postacie:

a) białą (srebrzystą) – nazywaną płonią; taki jest np. ist Swarożyca czy Podaga oraz Wodów. Stąd wywodzi się nazwę płynu, czyli wszystkiego, co ciekłe. Żercy Wędów-Wagrów z Płoni twierdzą, że woda, która wszak posiada życiodajne i uleczające właściwości, powstała właśnie z płoni.

b) czerwoną – nazywaną kraszem; taki jest ist Krasy-Krasatiny, Dziewanny, Dziwienia-Kupały oraz wielu innych bogów, np. Yesse-Jesenia. Stąd wywodzi się nazwę krwi, która ożywia ciało Ludzi i Zwierząt. Krew miała powstać z kraszu (według kudiesników Budynów z Glenia).

c) błękitną (niebieską) – nazywaną ichorem (juchorem lub chwarem); taki jest między innymi ist Chorsów, Welesów, Strzybogów. Stąd wywodzi się nazwę juchy, czyli posoki, która ożywia Pobogów, czyli Ludzi o półboskim pochodzeniu (wytędzów, królów, kapłanów), a także wszystkie Rośliny-Zróstów (wedug czarowników nurskiego plemienia Charwatów ze Stradowa).

Kątyna gleńska prawi, że ist Swąta składa się ze wszystkich trzech Małych Istów (płoni, juchoru i kraszu) tak jak Materia Wszego Świata – Baja, składa się z Welonu-Czechołu, Kiru i Sieci (o takich samych barwach: białej, niebieskiej i czerwonej), a Dusza składa się z Trzech Duszyczek. Ist Swąta ma mieć barwę złotą podobnie jak Baja.

Z tego powodu od dawien dawna (XV wiek p.n.e.) do dnia dzisiejszego wszystkie narody słowiańskie wywodzące się z pradawnych Zerywanów używają tylko tych trzech kolorów w swoich świętych chorągwiach, które stały się później flagami narodowymi: białego, czerwonego, niebieskiego (Polska, Czechy, Słowacja, Łotwa, Białoruś, Rosja, Serbia, Czarnogóra, Chorwacja, Słowenia, Bośnia, Macedonia i Łużycea). Są one symbolem Boga Bogów i wszelkiego życia oraz symbolami nieba, wody (śniegu) i krwi. Są również symbolami Przeznaczenia (źrzebu, wiergu i doli). Tylko Ukraina używa barwy żółtej (symbolizującej Baję i ist Swąta) zamiast białej. Również Bułgaria (prócz białej i czerwonej) używa zamiast barwy niebieskiej koloru zieleni, który się bierze z czasów panowania nad nimi ludu pochodzenia turskiego, koczowniczych Bułgarów Ałtajskich ze związku plemiennego Hiung-nub. Turscy władcy narzucili im zwierzchnictwo, nazwę plemienną oraz część symboliki pasterskiej. Nie zdołali jednak narzucić ani obyczajów, ani języka. Rozpłynęli się w owym słowiańskim rodzie, pozostawiając po sobie niewiele w kulturze i niemal żadnych śladów w nazewnictwie miejscowym -jak zwykle, kiedy łupieżcze armie wojowników przemierzają obce ziemie zagospodarowane od wieków przez kogo innegoc.

Niezrozumiała, oderwana od tradycji (nieobecna na przykład w herbie Pogoni – gdzie mamy barwę białą i czerwoną) wydaje się zielona barwa współczesnej chorągwi Litwy. Barwy czerwona i żółta biorą się w tej chorągwi rzecz jasna z istu i kraszu.

Zwraca uwagę nawiązujące do ichoru i kraszu pochodzenie słowa chorągiew (prasłowiańskie cerk. chorjugov, łotew. karuogs)d związane, jak prawie całe bałto-słowiańskie nazewnictwo religijne, z językami indo-irańskimi.

a Patrz np. W. Dorosz „Zeszyty Łużyckie” nr 8, 1994. str. 70-75.

b O pochodzeniu Protobułgarów, stanowiących turecki składnik słowiańskiego ludu, z którym utworzyli oni państwo Bułgarów, pisze dokładnie S. Waklinow w Kulturze starobułgarskiej, str. 15-57.

c Podobny jest efekt działalności najeźdźczych grup Germanów, które rozpłynęły się bez śladu w autochtonicznej ludności Italii, Sycylii, Afryki Północnej, Iberii, Francji, krajów Bałtów, krajów naddunajskich, Polski czy Ukrainy. Ich ślad symboliczny przetrwał w chorągwi Estonii (barwa czarna dodana do białej i niebieskiej). Echo obecności germańskiej utrwaliło się (zarówno w języku, jak w budowlach czy kulturze) tam, gdzie stanowili zwarte wielkie grupy osadnicze, a nie wojenne armie (np. Nadłabie – od XII wieku, Śląsk – od XVI wieku, Pomorze, Mazury). Tak samo Słowianie nie odcisnęli swego istotnego śladu w Azji Mniejszej, Italii, Sycylii, Iberii ani na Krecie. Za to ich ślady w nazwach miejscowych (częściowo także sam język) przetrwały do dzisiaj w północnej i zachodniej Grecji, również w Nadłabiu, mimo wieków uporczywej germanizacji i hellenizacji.

d Patrz SES t. I, str. 76.

Wisznu nad Welą – dosiada strasza Garudy

5 Przedniebiesie, Przedziemia, Przedmorze, Przedbyt – są to określenia tego wszystkiego, co miało istnieć na Świecie w pierwotnym zamiarze Boga Bogów przedstawionym Zniczom. Owe dzieła nie zaistniały w przeciwieństwie do Niebios i Nieba, Ziemi, Byty-Buły czy Wszechmorza (Morza okresu, gdy Wodowie zalali Ziemię).

Walka Strasza ze Żmijem w czasie Wojny o Taje

6 Nawęznicy – specjalna gromada kapłanów, znawców nawęzów.

Nawęzy, czyli amulety – środki odczyniające działanie złych, ciemnych mocy lub w ogóle mocy wrogich danej osobie albo społeczności. Jak widać z nazwy, służyły do wiązania na ciele osoby lub na przedmiocie, który miał być chroniony (np. zagroda bydła, krowa, sad, pojedyncze drzewo itp). Słowo nawęz także dlatego, że więżący, związujący złe moce. Słowo nawęz zawiera konotacje takich pojęć, jak wąski i wstęga, jako że był to sznur albo wąski pasek skóry, na którym wieszało się atrybut. Pozostaje w łączności ze słowem wąż – istota wąska, wstężysta. Węże były szczególnie czczone jako zwierzęta przekształcające się, zmieniające skórę, a więc posiadające magiczną moc. Z owej skóry często robiono nawęzy. Najprostsze i najstarsze nawęzy składały się po prostu z szeregu węzłów zawiązanych na sznurze w specjalny sposób. Taki nawęz był najskuteczniejszy, ale jaki węzeł odpowiadał jakiej mocy czy żywiołowi (albo konkretnemu bóstwu), wiedział tylko wtajemniczony kapłan – nawęznik. Nawęzy robiono także z kości, kłów i pazurów zwierząt, kamieni różnego rodzaju (zwykłych i szlachetnych), tzw. strzałek piorunowych i wielu roślin oraz ziół. Rzecz jasna, nie mogły to być byle jakie części byle jakich zwierząt ani byle jakie rośliny – to wszystko musiało mieć moc czarowną, a więc musiało mieć pochodzenie atrybutalne od bóstw (atrybuty bogów – symbole bóstw). Nawęznicy, znając się na ziołach, często byli też znachorami, lekarami. Zielny wieniec, spotykany i dziś w chatach wiejskich (święcony przez kapłanów), jest rodzajem nawęzu chroniącego całe gospodarstwo.

Zioła i części roślin, puch ptaków (atrybutalnych) i tym podobne przedmioty zamykało się również w wełnianych lub skórzanych woreczkach przyczepionych do sznura nawęzowego (wstęgi). Taki woreczek nazywano kaptorgą. Z czasem kaptorgi przybrały bardzo skomplikowane, bogato zdobione formy – pełne ornamentów i symbolicznych rytów, płaskorzeźb, znaków magicznych itp. Kaptorgi bywały kute w srebrze i noszone na srebrnych łańcuchach. Miano kap-torga znaczy po prostu kapisztna (kapliczna) torebka. Rdzeń prasłowiański kap- oznaczał jeszcze przed chrześcijaństwem pojęcia związane ze świętością i czarownością, takie jak kapłan, kapiszta, kaplica, kaptorgaczy miano boga: Kupała-Kapała (Dziwień).

Garuda Strasz

7 Kraina Jezior – rozciągała się na całym południowym wybrzeżu Błotyku (Bałtyku), obejmując pas jezior polodowcowych między Półwyspem Jutlandzkim a brzegami Morza Białego. Krainę Jezior zamieszkiwali Wędowie, Istowie i Fenowie (Finowie). Od I wieku p.n.e. była ona też terenem osadnictwa Germanów przybywających ze Skandynawii i wędrujących następnie wzdłuż dolin rzek na południe, w rejony Naddunajskie.

Garuda naturalnej wielkości w Jimbaranie na Bali

8 Kółdź-Kłódź – kłoda, kół, kloc, pień, rdzeń. Od słowa kłódź wywodzi się cały ciąg pokrewnych słów o istotnym znaczeniu, co wskazuje na jego pierwotną wagę. Jest ono źródłem takich słów, jak: kien – pień, stąd knieja – leśny ostęp, miejsce niedostępne, łowisko pełne zwierzyny i wszelkiego dostatku, kniaź – pień, kłoda, kloc (może to być jedno ze źródeł słowa kniądz [kniaź] na oznaczenie władcy, ostoi, osoby wiążącej, podstawy porządku plemienia), knivy – zdrewniały, knień – gałąź, pień (u Polaków przetrwało w słowie konar), kłót, kłodź – pień, skąd kloc – pień, pniak (obcięty pień), połabskie kluc – pałeczki do bębnienia (czynność rytualna), kij, polskie klucz – otwierający zamyk, czyli kłodę, kołoda – kłoda (kołatka, kłódka, kładka, klatka, łódka), kłoda – zamknięcie, więzienie, dyby, kłódź – łódź (dłubana w pniu), kłyn-kłon-klon – określenie gatunku drzewa (klon-jawor). Poza znaczeniami dosłownymi, rzeczowymi, wywodzi się z tego rdzenia cały szereg pojęć wyższych, nawiązujących do kłódzi, np. kluć się, wykluwać, wykłuwać, kłwać – wydobywać się z zamknięcia, rodzić, dziobać, uderzać, śląskie kludzić (chludzić) – prowadzić, wieść, sprowadzać, porządkować, czyścić, ale i wynosić się, iść precz, czeskie kliditi – zbierać plony, sprzątać, uprawiać rolę, pleść, kljuda – spokój, połabskie klaud – myśl, polskie kład – skarb, skarb ukryty, pokład – podstawa, położenie, spód, zakładzina – ofiara składana pod fundamenty przy stawianiu zrębów budowli, kładziwo – obrzędowe pieczywo ku czci Welesa i zmarłych dziadów (w formie drabin, kładek i mostów), zakładać – rozpoczynać. Także rosyjskie kłast’ – wznosić ofiarę, wnosić wkład, klud (w dialekcie kostromskim) – piękność, porządek, czeskie klad – wartość, pozytywna strona czegoś, kłasti – kuć, uderzać, kładziwo – młot obrzędowy do zabijania ofiar, prasłowiańskie kyj – młot, litewskie kujis – młot kowalski (kowale – prastara gromada wtajemniczonych w obróbkę żelaza czarowników i znachorów).

Również litewskie kamenas – pień, łodyga, rdzeń (w jakiś sposób nawiązujące także do: kamień) – jest prapokrewne z prasłowiańskim kom – skąd w rosyjskim kom – bryła, gruda, czy głuda – gruda. Także polskie do cna-kna (do knu) – zupełnie, do końca, całkowicie czy litewskie ku nas – ciało, łączone bywa znaczeniowo z kny-kien – pieńa.

Jest to tylko część z długiej listy znaczeń związanych z pojęciem Kłody. Po drugiej stronie tej listy mamy równie długi ciąg konotacji negatywnych, na przykład kłóć, kłótnia, zagłada, skłon – upadek, skon – koniec, konanie itd.

Ważny jest także związek bajeczny i językowy pojęcia Kłody z postacią stworza, bogu na Kłobuka oraz z kolei związek kłobuków z kołbieniem – wróżbąb.

a Przez A. Brücknera.

b Patrz SES t. II, str.150, 230-246,.256-260.

Mlekomedirski (egipski) wizerunek Znicza ze Starożytności

9 Kniesiący Księżyc – mżący, świecący światłem chłodnym, srebrzystym, słabym, bladym, klśniący, lkśniący, kniosący (kniosać – nieść ku czemuś) – niosący, przynoszący światło, sączący i mieszający je (z ciemnością). Podobnie jak: lśniący, łśniący, łskniący, łsknący, łsnący, łyszczący, łyskający, błyszczącya. Różnica między tymi pojęciami polega na ujęciu, z typowym wyczuleniem dla ludzi współistniejących z przyrodą, trzech rodzajów energii widzialnej w postaci światła. Kśniący-lkśniący- łkśniący – połyskujący, słabo świecący, mżący światłem zimnym, łyszczący-błyszczący – gorejący, świecący światłem jasnym, mocnym i gorącym, łyskający-błyskający-krzeszący – rozświecający się jasno i mocno, lecz na krótkob.

Warto też pamiętać o takich znaczeniach związanych z Księżycem, jak ksiądz – pan, władca, ksiądz – kapłan księżyca, tenądz-wytędz – bohater (heros o półboskim pochodzeniu), księżyc – miesiąc, knysić – bełtać, miesić (np. ciasto, ale i wody), knysać -kołysać, falować, wzburzać, poruszać (co związane z przypływami), knysać – wzruszać, knieć, cknić – tęskny, tęsknić, wywoływać ckliwość, rozrzewnienie (melancholię), tęsknotę.

Miano to stanowi także drugi równoprawny człon imion rodu bogów księżycowych: Chors-Książ (Ksiądz), Chorsina-Księża, Chorsiniec-Księżyc (Ksiemżyc – mżący, mały, młody kniądz)c. Cały ród owych bogów mieni się Ksnami.

Obrzędowe pieczywo wypiekane na cześć Chorsów nazywało się knysz. Miało ono kształt dużego pieroga o trzech rogach, nadziewanego mięsem i tłuszczem zwierząt ofiarnych.

a SES t. Y, str. 262-266.

b SES t. II. str. 292.

c Patrz także przypis 8 do tej tai.

Strasz czarnogórski wersja biała – powstała z płoni

10 Wielomastne – wielobarwne, wielokolorowe. Maść – prastare słowo oznaczające dawniej kolor, barwę. Przetrwało w języku polskim wyłącznie w odniesieniu do barwy konia; umaszczony – ubarwiony.

Dawne farby, którymi malowano drewniane ściany świątyń (kątyn, chramów, świetlic), nazywano również maściami, ponieważ (tak jak i dzisiaj w farbach olejnych) barwnik był rozpuszczany w tłuszczu. Ściany pokrywano maścią, czyli nie malowano ich, lecz je mazanoa.

a SEB str. 325.

Strasz czarnogórski – wersja złota (istowa, powstały z istu)

11 Dziewczyną ukazaną Miłorodowi dla próby przez Swąta była Wozgrza, córka ziemianki i Sima, Pana Gór; półbogini, która wielokrotnie rozpalała żądze ludzi i bogów. Jej imię znaczy Wilgotny Gorący Wzgórek. Polskie wozgrza, rosyjskie wozgrja, łużyckie wozhorja, czeskie wozheria – śluz, sok, wilgoć, nierządnica, wiecznie wilgotna; łotew. wasa – wilgoć ziemi i sok drzew. Także we wszystkich tych językach – wzgórze, wzgórek, góra.

Gdy zakończyła swój byt ziemski, zamieszkała na Niwie Godów na Weli, na wzgórzach zwanych Wozgrzą lub Wozgohorami. Plotła czarowne wieńce, czarowne opowieści (baje), czarowne tkaniny (baje) i czarowne pieśni (śpiewy ze słowami) oraz równie czarowne nuty (melodie bez słów; prasłowiańskie nytu – nucić, zawodzić, śpiewać). Przy pomocy wszystkich tych swoich zdolności rozkochiwała w sobie napotkanych mężów.

12 Zimowa Gwiazda – Gwiazda Północna albo inaczej Siewierna.

13 Obre – wielkie, olbrzymie. Plemię Obrów ma pochodzić od Umorów-Straszów.

Strasz indonezyjski – Garuda ptak godłowy

14 Dokładny opis Bai, jak jest zrobiona, i o Bajorkach oraz o wszystkich innych rzeczach związanych z Materią Wszego Świata plecioną przez Mokoszów, zawarto w Tai Szesnastej o pracach bogów, w części Roboty Mokoszów na Bańskich Łąkach. Tamże o nieciach-śniciach i pająkach Mokoszych, które je snują.

Orzeł i niedźwiedź – spotkanie w naturze

15 Boginki Narodzin – służące Rodżanie i Mokoszom (Źrzebom) oraz Prowom (Czystom). Stworzyce, czyli niższe byty niebiańskie: Rodzanice, Sudienice, Narecznice, przychodzą z wiergiem pojedynczo albo we trzya. Dokładnie o tym w Tai Szesnastej, o pracach bogów, w części poświęconej robotom Rodów i Źrzebów.

a Dokładne opisy wyglądu boginek Narodzin można znaleźć w książce Cz. Białczyńskiego Stworze i Zdusze, str. 335

Strasz rosyjski

16 Dwudusznik (dwodysznik) – osoba o dwóch duszach wcielonych w jedno ciało. Do dwuduszności mogło dojść między chwilą przyjścia na świat a momentem, gdy boginki Narodzin i Przeznaczenia dostarczyły wierg, zaś Umory doniosły prawowitą duszę. W tym czasie mógł się w ciało nowonarodzonego wcielić Zdusz (demon). Wcielenie takie zdarzało się również w trakcie późniejszego życia, kiedy to nieostrożny, niezabezpieczony nawęzami człowiek mógł paść ofiarą nawiedzenia przez Zduszaa.

a Dokładnie o dwudusznikach w książce Cz. Białczyńskiego Stworze i Zdusze, str. 335

Orzeł i niedźwiedź – typowy obraz przyjaźni polsko-rosyjskiej

17 Wszystkie imiona Umorów-Straszów oraz opisy ich postaci można znaleźć w folklorze i podaniach ludowych zachowanych do dzisiaj. Wiele z nich (np. Senmurg, Tugarin, Sołowiej) przetrwało w ruskich bylinach – cyklu pieśni bohaterskich powstałych na Rusi Kijowskiej i Nowogrodzkiej w X wieku, na podstawie tradycji ustnej przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Byliny zawierają, zwłaszcza w najstarszym cyklu i cyklu nowogrodzkim, wiele wątków mitologicznych i przechowały wiele mitycznych postacia.

Postacie Krogulca i Dziwoląga zachowały się np. w podaniach południowo-wschodniej Polski, Rohatynia (Stracha-Raha) w podaniach czeskich, słowackich i obrzędach śląskich, Ponurta na Łużycach i Połabiu, Raroga w podaniach czeskich, Biełozóra w tradycji północnorosyjskiej (nadilmeńskiej).

a Patrz w: J. Propp Russkij gieroiczeskij epos; SFP str. 55 i hasła odpowiadające poszczególnym bohaterom, oraz w SSS i MSKDS.

Orzeł i niedźwiedź – pomnik przyjaźni na Białorusi

18 Nurza, nyr (cerksłow.) – odwrotna wieża, zbudowana w głąb ziemi, wieża zanurzona w ziemię, także nurta (staropol.) – loch.

Strasz polski

19 Dokładny opis Dworu Welesów oraz wszystkiego, co się dzieje ze zmarłym (lub jego duszą) po śmierci – opis zejścia do Wąwozu Lelija, obrządku gaszenia ożogiem nieci żywota przez Lelija-Smęta, obrządku ważenia uczynków i wskazywania dalszej drogi w Komorze Sowiego-Polela, znajduje się w Tai Szesnastej – O pracach bogów, w części poświęconej Welesom i Morom.

Opis Dziewięciu Dróg do Nawi, zwanych Dziewięcioma Nawskimi Drogami (Nawnymi Pąciami), i Dziewięciu Drzwi Sowiego-Polela znajduje się w Tai Dziewiątej – Opisanie Weli.

Orzeł – ziemskie, pomniejszone odbicie welańskiego Strasza

20 Obrządek ciałopalny – był powszechnym (do zetknięcia z Germanami i później chrześcijaństwem) sposobem odprawiania obrzędu grzebalnego u Słowian. Wśród różnych słowiańskich ludów i plemion występował w różnych wariantach. Jedni grzebali spalone prochy w miejscu palenia stosu, czyli na żglisku, inni przenosili je w całości na żalniki i smętarze do grobów lub kurhanów, jeszcze inni część prochów zakopywali pod progiem rodzinnego domostwa (z tego powodu próg uważano za miejsce szczególne, objęte różnymi zakazami, np. witania się nad głowami zmarłych, przez próg).

Niektórzy zamykali prochy w garnkach glinianych, przekształconych z biegiem czasu w naczynia o ludzkich kształtach z wyrzeźbionymi oczami, nosami, uszami (będącymi jednocześnie uchwytami). Wieko garnka stanowiło jakby czub głowy postaci. Takie naczynia nazywamy popielnicami (urnami) twarzowymi. Były one wtórnikami Złotego Dzbana zrzuconego Zerywanom przez bogów. Niektórzy chowali prochy zmarłych w urnach o kształcie domków na nóżkach (popielnice domkowe). Różny był też sposób chowania zmarłych na żalnikach – jedni chowali urny lub prochy i przepalone kości bezpośrednio w ziemi, kładąc je na powierzchni i następnie przysypując warstwą ziemi, inni kładli je w dołach (wykopach – grobach), przeznaczonych dla pojedynczych urn lub całego rodu, a nawet zadrugia.

Jeszcze inni (jak Mazowie od IV wieku) stawiali urny na szczytach kurhanów żgliskowych i przykrywali kamienną płytą. Niektórzy zamykali urny wewnątrz kurhanu w drewnianych bądź kamiennych skrzynkach albo wstawiali je pod rodzaj ochronnego glinianego klosza – większego garnka obróconego do góry dnem. Niektóre plemiona miały zwyczaj „wznoszenia” popielnic bliżej nieba, np. na pnie drzew do świętego gaju albo umieszczania ich w konarach świętych drzew na rozstajnych drogach, gdzie powstawały kapliczki poświęcone Dziadom (przodkom). Tak robili np. Czesi, o czym poucza zakaz tego rodzaju praktyk, i odbywania w miejscach rozstajnych igrzysk zadusznych, wydany przez księcia Brzetysława w czasach, teoretycznie, od dawna chrześcijańskich. Rozstaje miały więc nie tylko dosłowne znaczenie rozstajnych dróg, ale i wymiar symboliczny miejsc rozstania z bliskimi i zmarłymi. Pokazuje to, jak wysoka była wrażliwość ludzi tamtej doby i jak krzywdzące są sądy uznające ich za prymitywnych, niewrażliwych, niezdolnych do myślenia abstrakcyjnego, nie posiadających wyobrażenia o śmierci, Życiu pozagrobowym, cierpieniu.

Zmarłym dawano na drogę różne przedmioty życia codziennego, pożywienie, miód, zwierzęta, a czasami niewolników i żony. To wszystko miało im się przydać na Weli – w Zaświatach, gdzie powinni trafić do Raju, boskiego lasu Rajca lub pod samo drzewo Wyraj przeznaczone najznamienitszym. Pojęcie Raju i Piekła było znane przed chrześcijaństwem, a z nim inne pojęcia, dziś zapomniane, takie jak Otchłań, Założa, Nawie i wiele innych. Zmarłego zaopatrywano także w Kładziwo (kładki i mosty), po którym schodził bezpiecznie w Nawie, królestwo Welesa i jego rodu.

Odbywanie cztery razy do roku obrzędu z paleniem ognia na grobach i karmieniem dusz zmarłych było warunkiem ich szczęśliwego bytowania w Zaświatach, a także spokoju żyjących, którzy dzięki temu nie byli nękani przez zmarłych, a nawet zyskiwali ich przychylność i opiekę w życiu codziennym i w ważkich przedsięwzięciachb.

a W. Hensel Polska starożytna. W. Szafrański Prahistoria religii na ziemiach polskich, RSU, MSiP i wielu innych.

b Patrz np. MSiP, W. Hensel Polska starożytna, RSU, A. Gieysztor Mitologia Słowian.

Strasz germański – a właściwie łużycki używany przez Germanów (Słowiano-Skano-Celtów) jako godło własne

21 Wędywarowie – jedno z plemion ludu Wędów-Wenedów, najdalej wysunięte na północny wschód z początkiem średniowieczaa. Zajmowało ziemie u ujścia Wisły, na wschód od Zatoki Wędzkiej (Wenetyjskiej-Gdańskiej) po rzekę Łynę i dolną Pregołę. Póżniej odepchnięci na zachód przez Prusów.

W początkach nowej ery (zwanej naszą erą) jeszcze dalej na wschód był wysunięty odłam Wędów-Węsów (Wężów-Wesiów, zwanych także Wędsysłami lub Susłami). Nazwa Wes’ zachowała się, lecz przypisano ją plemieniu fińskiemu znad Jeziora Białego -dokąd być może sięgali w starożytności Węsowie (lud Wisu – według źródeł arabskich z X wieku). Niedobitki tych Wędów-Węsów (Wisów) jeszcze w XV wieku zamieszkiwały Kuronięb. Wędywarowie od południa graniczyli z Jaćwięgami (Osjami) i Mazami (Mazurami), od zachodu z Wędami-Kaszebami, od wschodu z Prusami (Pomezanami).

Tłoka – Tłokowo to jedno z najstarszych sanktuariów świata. Archeolodzy odkryli tu w 1994 roku jezioro idealnie okrągłego kształtu (krąg miał zawsze wielkie znaczenie religijne), na którego dnie spoczywały setki drewnianych figurek wielkości 30-50 cm, zakonserwowanych w pokładach gliny. Figurki miały kształty ludzkie z wyraźną głową, rozstawionymi w kształt krzyża ramionami oraz rozstawionymi lub złączonymi nogami. Metodą „C 14” określono wiek znaleziska na 10000 lat p.n.e. Ludność okolicznych plemion przychodziła tutaj i wrzucała figurki do wody. Inne sanktuarium to Święty Gaj koło dzisiejszego Elbląga – miejsce kultu z dwiema równoległymi drewnianymi drogami wiodącymi do uroczyszcza (znalezisko z 1996 roku). Na Mazurach odkryto także najstarszą na świecie kopalnię krzemienia, z tego samego okresu.

a Według Jordanesa – VI wiek.

b Patrz też przypis 1 do tej tai.

Orzeł i kozica

22 Kobiowie-Kobcy-Kołbiowie-wróżowie. Kobienie (kołbienie) jest rodzajem wróżby wysnuwanej z kołującego lotu ptaków. Jest to najstarszy rodzaj wróżby, a kołbiowie uchodzą za najbardziej wtajemniczoną gromadę kapłanów. Mają sobie oni ustnie przekazywać słowa-klucze otwierające przyszłość i są jako jedyni w posiadaniu Pierwszego Trebnika zapisanego znakami starodawnych taj. Ukrywają ów Trebnik, ale i tak nie wiedzą, jak odczytać stare taje. Podobno znajomość tego prastarego pisma posiadają kołoduni, równie archaiczna gromada kapłańska, wywodząca się z ludu Burówa. Kształt taj był okryty od najdawniejszych czasów tajemnicą i nie wolno ich było używać do zwykłych celówb. Podobna sytuacja miała miejsce w starożytnej Grecji i doprowadziła do całkowitego zaginięcia pierwszego alfabetu przedfenickiego, który był tajemnicą religijną przechowywaną przez kapłanki księżyca Io lub trzech Mojr. Był on ściśle związany z kalendarzemc.

Ptakami Kołbiów używanymi do wróżb były wrony, kruki i koguty. Wchodzili oni w bliski kontakt z kłobukami, które znosiły im wszystko, co potrzebne do życia. Niektórzy twierdzą, że kołbiami są wyłącznie kapłanki-kobiety. Pierwszą kołodunką miała być Koba-baba Kobia, ojca króla Pirsta. Stąd ma pochodzić miano płci żeńskiej – kobiety, które dawniej nie było z powodu zakazu używane.

a O Burach – patrz przypisy do Tai Piątej.

b Dokładnie o tajach i ich losie w tai o tajach (Księga Ruty).

c Patrz Robert Graves Mity greckie, str. 174.

Mit odtworzono na podstawie Słowa o wyprawie Igora, cyklu najstarszych bylin ruskich oraz (głównie) podań Czechów, Ślązaków, Słowaków, Łotygołów, Żmudzinów, Mazowszan, wschodnich Małopolan, Małorusów i Mołdawian.

Podziel się!