Bronisław Grąbczewski
grafika ze strony – www.digart.pl/praca/322470
Publikujemy artykuł o Bronisławie Grąbczewskim z kilku powodów. Po pierwsze to przykład Polaka, który służył w carskiej armii jako wysokiej rangi oficer, a był przecież synem powstańca z Powstania Styczniowego. To tak jakby syn bojownika IRA wstąpił do armii brytyjskiej żeby pacyfikować Ulster.
Po drugie chcemy pokazać Rosjanom i Polakom, jaki Polacy mieli wpływ na ich ekspansję w Azji i innych miejscach, chcemy też im uzmysłowić, jak dzięki wkładowi Polaków poszerzyła się ich wiedza, jak rozwinęła się nauka, umocniły się wpływy Rosji w świecie, jak wpłynęli oni na rozwój rosyjskiej myśli, filozofii i kultury.
Po trzecie chcemy pokazać Polakom, że w stosunkach Polaków i Rosjan niekoniecznie antagonizm bywał siłą napędową, a odmienna postawa Polaków wobec Rosji przyniosła wielokrotnie ciekawy plon i owoce owej postawy godne są zapamiętania. Gdyby nie tacy ludzie jak Grąbczewski cywilizacja byłaby w dużym stopniu spowolniona w swoim rozwoju. Nie tylko cywilizacja Polski i Rosji, ale w ogóle cywilizacja świata.
Po czwarte wreszcie, publikujemy ten artykuł bo dotyczy jakby ponownego odkrywania przez Słowian i poznawania regionów opuszczonych przez królestwo SiS. Chodzi o ziemie, które kiedyś należały do Saków i innych Scytów, do Sarmatów, ziemie które stanowią prawdopodobną pierwotną Kolebkę Słowian – Starą Kolibę Indoeuropejską. Kultura tych ziem to także nasza kultura, stanowi ona głęboki rdzeń zakorzenienia mentalnego Słowian (w tym Polaków) w tradycji Wschodu, jest to fundament mocniejszy niżbyśmy przypuszczali.
Tien-szań (Kazachstan) – Pan Nieba (Han Tengri – po skołocko-harsku Władca Dagu, czyli Sklepienia Nieba , Nieba kamienno-swietlistego którym władają Dażbogowie-Dagbogowie, być może Podpora Nieba, albo wręcz Han Dagbog – Den-Grij, Pan Świetlistego Gorejącego Nieba Dnia)
W Polsce istnieje tendencja do identyfikowania się z kulturą Zachodu, jest ona naturalna, żyjemy na pograniczu. Jesteśmy osadzeni w kulturze Zachodu z powodów historycznych. Ważne byśmy mieli świadomość i przekazali ją kolejnym pokoleniom Polaków, że historia naszego wtopienia się w tzw. Kulturę i Cywilizacją Zachodu obejmuje jedynie 1000-1500 lat, zaczynając się od naśladownictwa wzorów rzymskich i przyjęcia chrześcijaństwa, podczas gdy nasze związki z Kulturą Wschodu (Kulturą Syberii, Iranu, Indii) obejmują wiele tysięcy lat więcej. Do Chrztu Polski wyznawaliśmy system wartości ukształtowany w panteistycznej wierze przyrodzonej, system zakorzeniony w Wedzie, syberyjskim i tybetańskim szmaniźmie, i w różnych systemach wierzeń Irańczyków (rozumianych szeroko – jako Scytów, Sarmatów, Persów, Medów, Asyryjczyków).
Warto zatem poznawać kulturę regionów Królestwa Sis, które dzisiaj wydają nam się bardzo egzotyczne i nieprawdopodobne, ale de facto stanowią integralną część tego królestwa, a co za tym idzie naszej własnej tradycji, kultury, wewnętrznego ukształtowania mentalnego, duchowości, języka. Co więcej, właśnie ten konglomerat przeszłych wpływów stanowi trzon naszej postawy współczesnej. Trudno zrozumieć samego siebie będąc nieświadomym skąd biorą się nasze postawy i idące za nimi czyny.
Braki wiedzy o korzeniach mają fatalne skutki – widać to we współczesnej publicystyce, która na przykład wciąż z uporem maniaka, idąc za przykładem Pozytywistów neguje ważność takiego doświadczenia jak Rzeczpospolita Szlachecka i tradycja Sarmatyzmu. Jest zrozumiałe, że Pozytywiści skupiali się na krytyce tego co ich zdaniem doprowadziło do upadku Polski i było w Sarmatyzmie złe. Jest jednak zupełnie niezrozumiałe bezmyślne uprawianie tej krytyki w dalszym ciągu, 150 lat później, i uporczywe pomijanie wielu pozytywnych cech tamtego okresu i ustroju, które w równej mierze nas ukształtowały jak i inne doświadczenia i pozwalają nam dzisiaj być tym kim jesteśmy.
Rozumiem, że inni obawiają się naszego narodowego charakteru, ale nie pozwólmy nikomu by spowodował że będziemy się bać sami siebie.
A teraz już Bronisław Grąbczewski i jego wkład w rozwój rosyjskiej i światowej nauki oraz w odkrycia geograficzne i odbudowę wpływów Słowiańszczyzny w Środkowo-Wschodniej Azji.
artykuł Marii Blombergowej pochodzi ze strony http://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=od_grab
Bronisław Grąbczewski (1855 – 1926). W służbie cara i nauki
Maria Magdalena Blombergowa
Instytut Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego
Bronisław Grąbczewski w encyklopediach polskich, w wydawnictwach biograficznych i w Historii Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego określany jest jako wybitny topograf, etnograf, podróżnik i badacz Azji Środkowej. Za swoje podróże był wielokrotnie nagradzany, między innymi złotym medalem Towarzystwa Geograficznego i zyskał uznanie w środowiskach naukowych Rosji a także instytucji naukowych zagranicznych.
Bronisław Grąbczewski urodził się 15 stycznia 1855 roku w Kownatowie powiatu telszewskiego na kowieńszczyźnie. Stara jego rodzina szlachecka pochodziła z Płockiego. W czasie powstania styczniowego jego ojciec Ludwik był mężem zaufania „białych” na powiat telszewski. W lutym 1863 roku został aresztowany i zesłany na Syberię. Na rodzinny majątek Krepszty nałożono sekwestr i zmuszono do sprzedaży. Rodzina przeniosła się do Warszawy. W tym mieście, według biografów Bronisław miał ukończyć IV gimnazjum. Następnie rozpoczął studia w Instytucie Górniczym w Petersburgu. J. Talko Hryncewicz we wspomnieniach Z przeżytych dni (s. 68), wymienia B. Grąbczewskiego wśród kolegów z gimnazjum w Kownie – pisał o nim:
„Grąbczewski Bronisław, wstąpił do czwartej klasy i przebył w gimnazjum rok jeden. Był nad wiek wysokiego wzrostu, przystojny, o białej cerze i rumieńcach, o ciemnych włosach. Był to syn zamożnych rodziców, których majątek po r. 1863 sekwestrowano. Opuściwszy gimnazjum, wstąpił do korpusu wojennego. Dowiedziałem się w wiele lat później, że jako młody oficer, brał udział w jednej z ekspedycji znanego podróżnika po Azji środkowej Przewalskiego. Z czasem został mianowany pogranicznym komisarzem w Mandżurji, dosłużył się stopnia jenerała i został gubernatorem astrachańskim i atamanem kozaków”.
Grąbczewski Instytutu Górniczego również nie ukończył, a przyczyna przerwania studiów nie jest znana. Wiadomo natomiast, że jako ochotnik wstąpił do stacjonującego w Warszawie pułku ułanów gwardii. W tym czasie, po raz pierwszy odbył daleką podróż. Dzięki znajomości i wpływom dyplomaty rosyjskiego Aleksandra Jonina, uzyskawszy w wojsku urlop, uzyskał zgodę na towarzyszenie Aleksandrowi Jonina w podróży do Ameryki Południowej. Po powrocie złożył egzamin oficerski i już jako chorąży w 1875 roku postarał się o przeniesienie do wojsk działających w Azji Centralnej. Zgodnie ze złożoną ojcu przysięgą, że nie będzie walczył z rodakami, wolał nie pozostawać w stronach ojczystych.. W tym czasie Azja Środkowa przyciągała ludzi żądnych przygód i kontaktów z dziką naturą. Azja, w znacznej części niezbadana, była jednocześnie terenem wojny, obszarem, do którego sięgały wyprawy wojskowe rosyjskie mające na celu podporządkowanie sobie niepodległych chanatów: Kokandu, Chiwy i Buchary.
Grąbczewskiego przydzielono do 14 turkiestańskiego batalionu liniowego, został adiutantem gen. Skobelewa a później gen. Witgensteina.. Brał udział w wyprawach do chanatów Chiwy i Kokandu (w 1876 r), uczestniczył w nieudanym poselstwie do Jakuba Beka i w wyprawie ekspedycji w góry Ałtajskie (w 1877) oraz do Samarkandy (1878). W czasie tych wypraw Grąbczewski miał okazję zapoznać się bliżej z tymi krajami, o których geografia ówczesna miała niewiele wiadomości. Obszary te oddzielały od Rosji, z jednej strony Chiny, z drugiej – Afganistan. Zainteresowanie budziły i z tego powodu, że nie docierali do nich Europejczycy od XIII wieku, to jest od czasu, gdy Marco Polo Wenecjanin z ojcem Niccolo i stryjem Matteo, podróżowali przez te krainy z misją od Papieża Grzegorza X do chana Mongołów Kubilaja.
Wspomniane podróże rozbudziły w Grąbczewskim zainteresowanie etnografią i kulturą ludów, z którymi się zetknął, przeto postanowił zwolnić się ze służby czynnej i poświęcić badaniom naukowym.
O tym okresie swego życia, napisał w jednym z artykułów: „Siedziałem w stopniu porucznika, więcej ceniąc swobodę włóczęgi myśliwskiej po przepięknym bożym świecie, niż wszelkie stopnie i awans”.
W 1885 roku został funkcjonariuszem do specjalnych poruczeń przy gubernatorze Fergany, który miał siedzibę w nowo założonym mieście Nowy Margelan. Pracując w Komisji delimitacyjnej zajmował się, między innymi, wytyczaniem granicy chińsko-rosyjskiej. Zadanie jego polegało na porozumieniu się z władzami chińskimi miejscowymi w Kaszgarii i objeździe granicy w górach Tian-Szan oraz załatwianiu wszelkich spornych spraw granicznych. Przy okazji szczegółowo badał również zwyczaje ludności, codzienne życie, stosunki handlowe i wojskowe, zabudowę miast, stan dróg, poczt i urządzenia administracyjne. W tym samym roku wyruszył w podróż do Kaszgarii, która w owym czasie należała do Chin. Dotarł do rzeki Jarken-daria, przekroczył ją, następnie na skraju Pustyni Takla Makan badał oazy Guma (chińskie Piszan), Chotan i Nija. Rezultaty tej podróży przedstawił w sprawozdaniu opublikowanym pt. Otczot o pojezdkie w Kaszgar i jużnuju Kaszgarij w 1885 godu. Sprawozdanie z tej podróży wydane zostało nakładem władz miejscowych w ilości 100 egzemplarzy i rozesłane do sztabów wojskowych oraz do towarzystw naukowych. Do sprawozdania Grąbczewski dołączył mapę Kaszgarii, na której zaznaczył, na podstawie własnych zdjęć topograficznych, drogi oraz plany wszystkich fortec, które zwiedził. Badania i opracowanie zostało wysoko ocenione przez Cesarskie Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne, które przyznało mu srebrny medal, a na wniosek Wojskowo-Naukowego Komitetu Sztabu Głównego imiennym rozkazem cesarskim wypłacono Grąbczewskiemu 1000 rubli „za pożyteczną pracę, dotyczącą Kaszgarii” (Grąbczewski, Podróże, 213).
Generalny Wojskowy Sztab Rosyjski tak jak Towarzystwo Geograficzne zwróciły uwagę na młodego oficera, który w tak krótkim czasie (od sierpnia do listopada 1885 roku) tyle interesujących szczegółów o sąsiadującym z Rosją kraju zdołał zaobserwować i opisać. Uznanie władz wojskowych pojąć można, gdyż cenny był młody badacz obeznany ze stosunkami politycznymi na pograniczu rosyjsko-chińsko-afgańskim, ponadto władający miejscowymi językami. Dodać jeszcze należy, że był to czas ostrej rywalizacji badawczej na terenach Azji Środkowej między Rosją i Wielką Brytanią. Spodziewano się w Rosji, że może dojść do konfliktu zbrojnego. Ważne przeto było poznanie i zabezpieczenie terenów ewentualnych operacji wojennych a także nawiązanie stosunków z ludnością na tych terenach mieszkającą.
W roli obserwatora na terenach sąsiadujących od północy z Indiami występował wówczas ze strony Wielkiej Brytanii kapitan sir Francis Edward Younghusband (1863-1942) późniejszy generał i prezes Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Podobną rolę ze strony Rosji pełnił Bronisław Grąbczewski.
Bolesław Olszewicz w życiorysie Grąbczewskiego (Olszewicz 1927,22) odnotował ciekawą informację zaczerpniętą z notatek naszego bohatera o roli jaką on odegrał w 1888 roku. Grąbczewski doprowadził wówczas, przy pomocy pretendenta do tronu afgańskiego Ischak chana do powstania w Afganistanie północnym. Skierowane ono było przeciw emirowi Abdurrachmanowi, zależnemu od Wielkiej Brytanii. Inspiracja wyszła od Aleksandra III, który w ten sposób „boleśnie chciał ukąsić” Anglików.
Góry Tien-Szan, fot. Leon Barszczewski, 1896
W 1886 roku Grąbczewski podjął wyprawę w góry Tien-szan i do źródeł Syr-darii, zwiedził różne zakątki Fergany i korzystał z każdej okazji, aby poznać kraj i polować na zwierzynę. Pomyślne wyniki badań spowodowały, że Cesarskie Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne powierzyło mu w 1888 roku kierownictwo wyprawy naukowej do chanatu Kandżut leżącego na południowym stoku gór Karakorum na północ od Kaszmiru. Kandżut leży na południe od Pamiru, w niedostępnych prawie od północy dolinach rzek, które spływały już do Indusu. Było to jedno z kilku niezależnych jeszcze państewek górskich, które utraciły niepodległość dopiero w latach 1889 – 1895. Dumni władcy tych małych państw uważali się za potomków dynastii wywodzących się w prostej linii od Aleksandra Wielkiego (Macedońskiego). Aby dojść do Baltitu (Hunzy), stolicy chanatu, musiał Grąbczewski przeciąć Pamir z północy na południe, przeprawić przez szereg pasm górskich, a przede wszystkim wyzyskać swoją znajomość stosunków azjatyckich.
Wyprawa wyruszyła w maju 1888 roku z bazy w Ferganie kierując się na południe przez góry i przełęcze Pamiru i Hindukuszu, przez tereny, które, jak notował Grąbczewski, na mapie stanowiły białe plamy. W skrajnie trudnych warunkach topograficznych i klimatycznych ekspedycja odnalazła drogę do wnętrza Kandżutu, dotarła do stolicy – Baltitu, gdzie była gościnnie przyjmowana i zabawiła w niej siedem dni. Do Margelanu powrócili 12 grudnia 1888 roku.
Do ważniejszych rezultatów należy zaliczyć: odkrycie złóż nefrytu i stwierdzenie, że szczyt Czarkum na Pamirze nie jest identyczny z najwyższym jego wzniesieniem- szczytem Mustag- ata (Maztag-Ata).
Droga przez jedną z kotlin – Kazachstan
Po powrocie na wezwanie ministra wojny Grąbczewski pojechał do Petersburga w celu przedstawienia wyników podróży. Przywiózł również liczne zbiory geologiczne, przyrodnicze i inne, a 1 lutego 1889 na posiedzeniu ogólnym Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu wygłosił odczyt o podróży do Kandżutu. Sekretarz tego Towarzystwa profesor A. Grigoriew w przemówieniu poprzedzającym wystąpienie naszego badacza przedstawił rezultaty w następujący sposób:
„Podróż trwała 4 1/2 miesiąca, w ciągu których zrobiono konno 2808 wiorst; z nich 2284 wiorsty poza granicami Rosji. Topograficzne zdjęcia w skali 5 wiorst w diujmie dokonywane były na przestrzeni 1383 wiorst. Współrzędne geograficzne 14 punktów… określono astronomicznie, barometrycznie zaś wysokość…. 158 punktów nad poziomem morza. Oprócz tego w 81 punktach (na przełęczach i w innych ciekawych miejscach) wskazania barometryczne sprawdzone były przy pomocy wrzenia wody; … Regularnie trzy razy dziennie czyniono obserwacje meteorologiczne … Zebrano kolekcje zoologiczne, etnograficzne i mineralogiczne. Zrobiono 125 zdjęć fotograficznych. Zebrano materiał do słownika języków: kandżuckiego(2000 wyrazów) i wachańskiego (200 wyrazów) oraz przywieziono obszerny materiał, dotyczący geografii fizycznej, etnograficznej itd.” (Grąbczewski 1958,384).
Wyżyna Sary Arka – jeden z ośmiu przyrodniczych cudów świata UNESCO – miejsce schronienia setek gatunków ptaków z Syberii. Po kazahsku znaczy Żółta Arka i po naszemu, po harsku, nie szara arka, lecz siara arka – siarkowa, żółta arka. Nie ma problemu ze zrozumieniem.
We wspomnieniach swoich Grąbczewski uzupełnił spis przywiezionych kolekcji i osiągnięć ( jak wyżej, s. 384):
„Kolekcja etnograficzna, ofiarowana przeze mnie Muzeum obejmuje 120 przedmiotów z ubrania, broni i przedmiotów codziennego użytku Kandżutów.
Przywiezione próby nefrytu i żadeitu z pierwotnych pokładów tych minerałów, odkrytych w dolinach rzek Pil i Tung, dopływach rzeki Raskem-darii… Kolekcję przedmiotów, wydobytych ze starożytnych mogił Syrakołu (Turkiestan Chiński) i przywiezionych z podróży, ofiarowałem Ros. Tow. Geograficznemu, które przesłało ją Ces. Tow. Archeologicznemu.
Wreszcie przywiezione zdjęcia topograficzne zbadanych miejscowości posłużyły jako materiał do wydania przez wojskowo-topograficzny wydział sztabu głównego nowej mapy Kandżutu, Raskemu i Syrykołu w skali 30 wiorst w calu…” Do mapy dołączono objaśnienia redakcji, kończące się słowami: „Z wyżej przytoczonych szczegółów wynika, że kartografia Kandżutu i dostępów do tej krainy od strony Małego i Dangnyn-Nasz-Pamirów wyjaśnione zostały tylko dzięki heroicznym wysiłkom B. Grąbczewskiego. Jego pracy zawdzięczam wyjaśnienie kartografii kraju, leżącego między rzeką Raskem-darią na wschodzie, Dangnyn-Nasz-Pamirem na zachodzie i rzeką Jarken-darią na północy, jak również odkrycie nowego kolosu górskiego, Czarkum, współzawodnika wspaniałego Maztag-Ata”.
Sprawozdanie z tej podróży Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne nagrodziło złotym medalem (Grąbczewski 1958, s. 385).
Kafirowie
Towarzystwo Geograficzne wykorzystało wielkie zainteresowanie podróżą Grąbczewskiego i zorganizowało posiedzenie w największej sali w Petersburgu by przy okazji zebrać fundusze na budowę pomnika zmarłego podróżnika M. Przewalskiego. Odczyt Grąbczewskiego był ilustrowany przezroczami z fotografii wykonanych przez badacza w trakcie podróży. Na prośbę zarządu Towarzystwa Miłośników Antropologii, Etnografii i Geografii odczyt został powtórzony w salach Muzeum Rumiancewa w Moskwie Minister dworu hr Woroncow-Daszkow zaproponował Grąbczewskiemu przyjazd do Gatczyna, gdzie przebywał wówczas cesarz Aleksander III i wygłoszenia kilku odczytów dla rodziny cesarskiej i dworu. Na dworze w Gatczynie przebywał 8 dni wygłaszając krótkie odczyty ilustrowane przezroczami. Przy okazji spotkał następcę tronu, późniejszego cesarza Mikołaja II, i jego wychowawcę generała Grzegorza Daniłowicza, którzy interesowali się badaniami Grąbczewskiego i zaoferowali pomoc finansową na kolejne podróże ( Grąbczewski 1958, 391-392).
1 czerwca 1889 roku Grąbczewski rozpoczął nową wyprawę, której celem było dotarcie do Kafiristanu, leżącego w południowo-wschodnim Afganistanie. Krainę tę zamieszkiwały waleczne szczepy Siahposzów (po persku – czarno odzianych) i Safedposzów (biało odzianych), którzy oparli się islamizacji i dlatego od Afganów, którzy nie zdołali ich opanować otrzymali nazwę Kafirów – to jest niewiernych. Kafiristan była to nieznana kraina, o której Rosjanie nie posiadali żadnych wiadomości i z tego powodu wyprawa Grąbczewskiego była popierana przez Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne, które przyjęło opiekę i wyposażyło ekspedycję w niezbędny sprzęt i instrumenty. Na tę wyprawę kwotę 12 tysięcy rubli wyasygnował późniejszy cesarz Mikołaj II ze swoim wychowawcą Grzegorzem Daniłowiczem. Ekspedycja Grąbczewskiego w drodze do Kafiristanu poznała leżące na trasie chanaty Badachszan, Roszan, Szugnan i Wachan oraz zbadała wiele przełęczy.
Pomniki Przodków na kafirskim cmentarzu górskim (zwracam uwagę na czapki)
Niestety wojna między tym krajem i Afganistanem nie pozwoliła na realizację planu. Ekspedycja dotarła tylko do Roszanu, a zmuszona do powrotu skierowała się w innym kierunku – do północno-zachodniego Tybetu. Przez Dagnyn-Nasz Pamir udał się do doliny rzeki Raskem-daria (górny bieg Jarkend-darii), gdzie spędził 55 dni. Tutaj w październiku w miejscowości Sary-Kamysz (żółta trzcina) spotkał się z ekspedycją angielskiego kapitana sir Francis Edwarda Younghusbanda, który w tych rejonach Azji prowadził badania od 1886 roku. Obaj badacze spędzili przyjaźnie kilka dni, przekazali wzajemnie rezultaty swoich badań naukowych i wspólnie określili astronomicznie miejsce spotkania obu ekspedycji i dzięki temu zostały powiązane angielskie prace topograficzne w Indiach z rosyjskimi w Pamirze i Turkiestanie (Grąbczewski 1958, s. 489).
Kafirka współczesna w tańcu (Kelasz)
Przyjazny stosunek Grąbczewskiego do wyprawy angielskiej obrócił się przeciwko niemu. W ciężkich warunkach zimowych, gdy ekspedycja jego zwróciła się do władz angielskich z prośbą o możliwość przezimowania w jednej z wiosek okręgu Ladaku (na południowym stoku Himalajów), uzyskał odpowiedź odmowną, co zmusiło wyprawę do powrotu do Tybetu w skrajnie niebezpiecznych warunkach i niemal nie spowodowało katastrofy całej wyprawy. Otóż na krańcach wyżyny Tybetańskiej, na wysokościach przekraczających 5000 m prześladowały wyprawę huragany śnieżne i mrozy poniżej 30 stopni, dokuczał głód, męczyło wyczerpanie. Grąbczewski zmuszony był się wycofać z Tybetu.
Prezentacja stroju kafirskiego – czy tak wyglądały stroje Czarnosiermiężnych?
Dalsza trasa podróży Grąbczewskiego wiodła na wschód, w górę rzeki Karakasz i 26 grudnia dotarł do Wyżyny Tybetańskiej. W starożytnej miejscowości Chotan spotkał niespodziewanie polskiego geologa Karola Bohdanowicza (1864-1947), który był w tym czasie uczestnikiem wyprawy M. W. Piewcowa. Obaj badacze wybrali się do oazy Nija, gdzie 7 marca spotkali się z Piewcowem. Grąbczewski przezimował w Kaszgarii i na wiosnę następnego roku ponownie wyprawił się do Tybetu i zbadał wnętrze tego kraju. Na początku czerwca wrócił do Kaszgarii i zajął się zbadaniem biegu rzek Tiznaf i Raskem-daria oraz okolicznych gór, w tym wschodniego stoku Pasma Kaszgarskiego.
Ałtaj Mongolski, fot. Tomasz Ostrowski
15 marca wyprawił się z miejscowości Nija na południe w góry Kanlun w celu zbadania miejscowości, gdzie odbywały się poszukiwania złota na większą skalę – w czasie jego tam pobytu pracowało około 3000 poszukiwaczy. Dalej badał w dolinie rzeczki Luszy (prawy dopływ rzeki Kerija) pokłady nefrytu, skąd pobrał próbki tego minerału. W dniu 7 października 1890 roku dotarł do jeziora Kara-kul, zatrzymał się w miejscowości Safar-Kul-Auzy, a więc znalazł się już w granicach Rosji. Dwa dni później, po 17 i 1/2 miesiącach wędrówki dotarł do miejscowości Osz i stąd Grąbczewski zatelegrafował do generał-adiutanta Daniłowicza oraz do Zarządu Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu – o zakończeniu wyprawy. Następnie już z Margelanu wysłał do Towarzystwa Geograficznego wszystkie swoje zbiory i materiały z wyprawy. W listopadzie pojechał do Petersburga, a na dworcu był serdecznie witany (w imieniu cesarzowicza) przez generała Daniłowicza oraz przez wiceprezesa Towarzystwa Geograficznego senatora P.P. Siemionowa Tienszańskiego. Sprawozdanie przedstawił Grąbczewski na zebraniu zwyczajnym Towarzystwa Geograficznego. W posiedzeniu uczestniczył Wielki Książę Konstanty, ministrowie, ponad 800 członków Towarzystwa i ich goście. Wykład swój Grąbczewski ilustrował przeźroczami. Sprawozdanie zostało następnie opublikowane w Izwiestijach Towarzystwa Geograficznego (t. XXVII, 1891, s. 97-118).Za wyprawę Grąbczewski został sowicie wynagrodzony: Został awansowany do stopnia podpułkownika, otrzymał dożywotnią pensję 400 rubli rocznie, sześciomiesięczny zagraniczny urlop wypoczynkowy z zachowaniem pobieranej pensji i dodatkowo 3000 rubli na koszta podróży. Nagrodzeni również zostali współtowarzysze wyprawy Grąbczewskiego (Grąbczewski 1958, s.573-574).
W latach następnych Grąbczewski prowadził badania Pamiru, który wcześniej był prawie bezpański, wówczas został wcielony do posiadłości rosyjskich. Badacz nasz brał czynny udział ( lata 1891-1895) w zajęciu Pamiru i ostatecznym uregulowaniu sprawy, grożącej konfliktem z Wielką Brytanią. Zajmował się także organizowaniem administracji na tych terenach, podlegających mu, gdyż zostały włączone do powiatu oszańskiego, którego był naczelnikiem.
W podsumowaniu rezultatów podróży naukowych po Azji Centralnej należy podkreślić, że przebył ponad 12.000 kilometrów po bezdrożach, przełęczach i górach, z tego dwie trzecie drogami przez niego dopiero zbadanymi. Przywiezione z wypraw materiały topograficzne pozwoliły na związanie prac kartograficznych podróżnika Mikołaja Przewalskiego w Tybecie i Turkiestanie wschodnim z podobnymi pracami Piotra Aleksandrowicza Kuropatkina w Turkiestanie rosyjskim, co w znacznym stopniu dopomogło do polepszenia map Azji Środkowej. Materiały naukowe zdobyte przez naszego podróżnika były wykorzystywane przez wielu specjalistów rosyjskich i zagranicznych.
Liczne podróże, ale i utrudnienia oraz nieporozumienia z dworem cesarskim były powodem, dla którego Bronisław Grąbczewski postanowił zakończyć wyprawy naukowe.. Boleśnie dotknęła go sprawa związana z odmową Anglików na przezimowanie w jednej z wiosek okręgu Ladaku – w czasie wyprawy do Kafiristanu (1889-1890). O sprawie tej napisał w swoim pamiętniku ( Na służbie rosyjskiej, Warszawa 1926):
„Towarzystwo Geograficzne, nie otrzymując prawie przez cały rok żadnych wiadomości, było bardzo zaniepokojone o losy mojej wyprawy. Gdy więc nadszedł mój list, wiceprezes Towarzystwa, senator Piotr Siemionow-Tian-Szański, zawiózł go do Pałacu Aniczkowskiego i doręczył cesarzewiczowi, który był oburzony nieludzkością Anglików i doniósł o tym cesarzowi.
Na moje szczęście, czy też nieszczęście, list przyszedł przed zwykłym przyjęciem korpusu dyplomatycznego z powodu Wielkiejnocy. Cesarz Aleksander III nie odznaczał się zbytnim panowaniem nad sobą i nie krępował się w okazywaniu swego niezadowolenia. Otóż, podobno, przyjmując powinszowania od seniora ciała dyplomatycznego, którym był podówczas poseł niemiecki, generał Schweinitz, uprzejmie z nim rozmawiał, po czym przeszedł obok posła angielskiego, Moriera, nie zatrzymując się i zwrócił się następnie do posła francuskiego. Takie lekceważące pominięcie zwróciło powszechną uwagę. Sir Morier wnet udał się do ministerium spraw zagranicznych i zapytał o przyczynę tej aroganckiej oziębłości. Minister hr. Lamsdorf, wytłumaczył ją oburzeniem, jakie panowało w Pałacu Aniczkowskim z powodu niewpuszczenia przez Anglię do Kaszmiru wyprawy naukowej, finansowanej przez cesarzewicza”.
Dalej w wyjaśnieniu podkreślił, że Anglicy zaprzeczyli wszystkiemu i napisał:
„Morier … przedstawił… depeszę vice-króla Indii, lorda Durfina, w której ten zapewnił, że ani on sam, ani władze pograniczne nie otrzymały ode mnie żadnej prośby o pozwolenie przezimowania w Panamiku, i że nigdy nie odmówiłyby wyprawie przytułku w podobnych warunkach. Depeszę doręczono Aleksandrowi III; wtedy to na moją głowę spadły gromy oburzenia”.
Grąbczewski na szczęście dla siebie zachował jednak oryginał odmownego pisma władz angielskich i po paru miesiącach uzyskał pełną rehabilitację. Jednak w rezultacie tego dyplomatycznego incydentu na najwyższym szczeblu zdecydował zerwać ze zbyt ryzykownymi podróżami. Wspomnienia zakończył refleksją:
„Byłem tak zniechęcony ciężkimi przeżyciami, że i te nadzwyczajne nagrody nie zmieniły mego postanowienia, jakie powziąłem: zaniechanie raz na zawsze karkołomnych wypraw.. nie mogę pozbyć się myśli, co by się ze mną stało, gdyby tłumok, gdzie był ów dokument, zginął w podróży, wpadł w przepaść lub w wodę przy przeprawach przez rzeki” ( Grąbczewski, Podróże.., 1958, s.13-14).
Grąbczewski po tych przykrych wydarzeniach zrezygnował z dalszych podróży naukowych, pozostał jednak w służbie administracyjnej. I na tym odcinku prac osiągnął stopień generała dywizji, hetmana wojsk kozackich i stanowisko gubernatora Astrachania. Nie zaniechał jednak podróży, podejmował je nadal, ale jako turysta lub gdy był delegowany do załatwiania ważnych spraw służbowych.
W 1896 r. Grąbczewski opuścił Azję Środkową i został mianowany komisarzem pogranicznym nad Amurem, a w latach 1900 -1903 był komisarzem generalnym obszaru Kuantungu w południowej Mandżurii, wydzierżawionego w tym czasie Rosji przez Chiny. W Port Arturze przebywał do 1903 i w tym roku podał się do dymisji. Został gubernatorem astrachańskim i hetmanem tamtejszych wojsk kozackich. W 1906 roku zwolniony został z tego stanowiska. Przez czas jakiś podróżował po Europie. W 1907 roku mianowany został naczelnikiem zarządu cywilnego kolei wschodnio chińskiej w Charbinie. W 1910 roku przeszedłszy na emeryturę w stopniu generała zamieszkał w Warszawie. W czasie wojny I światowej znalazł się w Petersburgu, potem w Anapie nad Morzem Czarnym, natomiast w czasie rewolucji był na Syberii, po stronie kontrrewolucji, gdzie pełnił misję na zlecenia gen. Antona I. Denikina. Po upadku rządów A. W. Kołczaka przez Japonię w 1920 roku wrócił do Polski. Podjął pracę w Państwowym Instytucie Meteorologicznym, został członkiem Polskiego Towarzystwa Geograficznego i w kadencji 1921/1922 był członkiem zarządu tego Towarzystwa. W 1922 otrzymał godność członka korespondenta. Zmarł 27 lutego 1926 roku w Warszawie.
Grąbczewski przyjąwszy służbę w wojsku a następnie w administracji rosyjskiej, nie zerwał kontaktu z Polską i instytucjami naukowym. Śladem tego jest artykuł zamieszczony w „Roczniku Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego” (t. XVIII: 1891). Słowo wstępne do tego napisał dr F. Chłapowski wyjaśniając, że jest to list nadesłany z podróży przez kapitana Grąbczewskieg. Z treści korespondencji wynika, że nie był on pierwszy, lecz stanowił kontynuację wcześniej wysyłanych relacji z podróży po Azji Centralnej. Omawiany list, napisany z Połu, odczytany był na posiedzeniu Wydziału Nauk Przyrodniczych Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego. Do listu dołączona była mapa z zaznaczoną drogą, jaką odbył Grąbczewski wraz z trzynastoma towarzyszami w ciągu niecałych osiemnastu miesięcy w latach 1889 -1890.
Badania Grąbczewskiego i jego prace, ogromne poświecenie na drodze poznania mało znanych krajów zyskało mu sympatię i uznanie wielu ważnych rosyjskich osobistości. Protektorem, który nawet wspierał finansowo wyprawy Grąbczewskiego był następca tronu, późniejszy car Mikołaj II. Wielką sympatią darzył go długoletni wiceprezes Towarzystwa Geograficznego senator P. P. Siemionow. Ostatnie lata życia spędzał w Warszawie i tu do niego nadchodziły listy z wyrazami uznania i szacunku nie tylko od rodaków, ale i z zagranicy, na przykład od Sven Hedina, Gabriela Bonvalota, a nawet od Francisa Younghusbanda.
Wyrazy uznania otrzymał Grąbczewski również ze strony Japonii. Otóż 1896 roku w czasie pobytu w Port Artur hr. Ito – marszałek japoński wręczył Grąbczewskiemu dyplom i odznakę wysokiego orderu japońskiego „Świętego Skarbu” – za pomoc udzielaną Japończykom mieszkającym w tym mieście i okolicach.
W Rosji opublikowano kilka relacji z jego podróży m.in. Otczot o pojezdkie w Kaszgar i jużnuju Kaszgariju v 1885 godu (1886). P.P. Semenow w Historii Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Rosyjskiego wielokrotnie pisał o dokonaniach naszego badacza. W okresie międzywojennym w Warszawie ukazały się w kilku tomach Podróże gen. Grąbczewskiego oraz relacje z poszczególnych wypraw publikowane w czasopismach. Z tych publikacji pochodzą informacje odnoszące się do archeologicznych opisów starożytności spotykanych w Azji przez Grąbczewskiego. Wiadomości o dziejach badanych obszarów, kultury ludów i grup etnicznych żyjących w tej części kontynentu czerpał Grąbczewski z literatury oraz z rozmów bezpośrednich z mieszkańcami odwiedzanych miejscowości. Z lektury jego wspomnień wynika, że był człowiekiem uprzejmym, miał wiele wyrozumiałości i zrozumienia dla odmiennych poglądów, obyczajów i sposobów życia, nawet słabości swych rozmówców i ludzi, wśród których mieszkał, czy kontaktował się okazjonalnie. Potrafił przeto zdobyć od rozmówców interesujące go wiadomości.
Wśród opisów Grąbczewskiego odnoszących się do najstarszego osadnictwa licznych państewek leżących w Azji środkowej interesujące są wzmianki i legendy sięgające daleko w głąb dziejów. Świadczą o długim trwaniu pamięci o przodkach, z drugiej zaś strony o tym, że tereny w XIX wieku żyjące w pewnej izolacji, dawniej miały żywe kontakty z odległymi nawet krajami.
Interesującą legendę towarzyszącą staremu grobowcowi, odnotował Barszczewski w trakcie podróży w 1888 roku do Kandżutu, którą, z pewnymi skrótami zacytuję (Podróż po Azji, 1958, 351-352):
„Nazajutrz wynajęliśmy parę dodatkowych koni od miejscowych Tadżyków i udaliśmy się dalej na północ, dążąc przez Taszkurgan i sąsiedni fort Tiznaf; zatrzymaliśmy się na nocleg przy Mazarze-Czyl-gaz (grobowiec 46 łokciowy). Ciekawy ten grobowiec, złożony z rogów dzikich baranów( Ovis Poli i archarów), zdobytych przez myśliwych w sąsiednich najwyższych górach Muztag – Ata (ojciec gór lodowych), upiększony jest ogonami dzikich jaków ma podobno zawierać zwłoki naszego prarodzica Adama, który był wysoki na 40 łokci. Według legendy, w którą święcie wierzą mieszkańcy Sarykołu, raj ziemski miał być w sąsiedniej dolinie Tagarma. Wygnany praojciec Adam umarł ze zmartwienia niedaleko wrót raju i pochowany został właśnie w tym miejscu. Że zaś Adam był wzrostu 40 łokci, więc i mogiła jego nosi nazwę Czyl-gaz (czterdzieści łokci).”
Legendę tę zakończył uwagą: „Być może, iż legenda ta posłużyła za tło franciszkanowi ks. Janowi da Maridnolli, który wysłany w 1338 r. przez papieża Benedykta XIII do chana przeszedł owe kraje i z najdrobniejszymi szczegółami opisał raj na Pamirach, w sąsiedztwie którego przechodził.” W innym miejscu opis omawianego grobu uzupełnił informacją, że grób ten stanowi punkt orientacyjny dla karawan przechodzących z Indii do Chin (Grąbczewski, 1958, s. 159). Żywa wśród wielu mieszkańców Azji Centralnej jest legenda dotycząca Aleksandra Macedońskiego. Śladem tego jest opowieść zapisana przez Grąbczewskiego w trakcie tej samej podróży do Kandżutu:
„O świcie byłem już w Chodżencie – obecnie jest to miasto powiatowe… stare kroniki utrzymują, że jest to krańcowy punkt na północy dokąd dochodziły kohorty Aleksandra Macedońskiego, który zawojował Bahrię, dotarł do Syr-darii i tu na wysokim stromym brzegu założył twierdzę i nazwał Chodżentem. Twierdzę tę od pokoleń podtrzymywali wszyscy władcy, jako punkt obronny i zamykający drogę do bogatej doliny Fergany. Dopiero Rosjanie z wysiłkiem zdobywszy, zaniedbali ją i obecnie ten zabytek starożytności wali się w gruzy” (Grąbczewski 1958,s.240).
W innym miejscu uzupełnił wiadomość o popularności w tym regionie Aleksandra Macedońskiego pisząc: „Imię Aleksandra Macedońskiego jest dotąd popularne wśród krajowców Fergany, którzy nazywają go Iskander- Zulkarnaj to jest Aleksander Jednorogi, zapewne od szyszaka, który nosił na głowie” (Podróże t. II, cz.II, s. 35). Wspominałam już wcześniej, że wielu władców małych państewek środkowoazjatyckich uważało się za potomków Aleksandra Wielkiego.
Jak szeroko jest rozpowszechniona pamięć o pochodzie tego macedońskiego władcy wspominał inny polski badacz – Leon Barszczewski. W 1895 roku prowadził on wyprawę z udziałem prezesa Komisji Archeologicznej w Petersburgu – A. A. Bobrinskiegp przez Pendżykent i rzekę Pasrut do ruin fortecy Sarwadan i dalej przez rzekę Iskander-Darję do groty nad rzeką Maszewat. W grocie tej, według miejscowej legendy miała schronić się miejscowa ludność przed wojskami Aleksandra. W głębi groty zalegało wiele szkieletów, natomiast przy wylocie jaskini siedział tylko jeden, dobrze zachowany szkielet. Miejscowa ludność nazywała go świętym maszewackim. Miejscowa legenda głosiła, że był to szkielet Idrys-Pajgam-Bara, obrońcy swobód i niezależności plemienia przed władaniem Aleksandra. Po śmierci natomiast trzyma straż przy wejściu do pieczary, by swych bliskich strzec przed złymi ludźmi. Barszczewski przeprowadził również badania wykopaliskowe pod Samarkandą na grodzisku Afrasiab, którego początki mają sięgać czasów najazdów Aleksandra Wielkiego (Blombergowa1993, 104-105).
Powróćmy do opisów starożytności Grąbczewskiego. Otóż w trakcie wspomnianej wyżej podróży do Kandżutu (1888r.) kierując się do źródeł rzeki Indus badał okolice rzeki Past-Rabat, określał jej kierunek i skierował się do źródeł rzeki Czarlung, ostatniego z większych dopływów rzeki Jarkend-Darii, tu znalazł nocleg w miejscowości noszącej nazwę Czyl-Gumbez leżącą na wysokości 3335 m. n.pm. Wymienioną nazwę tłumaczy jako Czterdzieści Grobowców. (Podróż 1958,369). Po drodze na wysokości 3840 m.n.p..m spotkał inny grobowiec zwany Mazar Dastar-Aule, co znaczy Grobowiec świętego Dastara. (Grąbczewski, 1958, s.336).
Grobowce świętych, czczonych przez mieszkańców różnych regionów Azji Centralnej spotykał Grąbczewski bardzo często. Szacunkiem i uprzejmym stosunkiem do miejscowej ludności starał się zdobyć informacje o osobie czczonej, historii powstania kultu i obrzędach towarzyszących kultowi. Spisywał te informacje i jeśli czas i okoliczności pozwalały starał się uczestniczyć w uroczystościach. Ciekawy opis pielgrzymek do grobu świętego zawarł w sprawozdaniu z wyprawy do Kandżutu w 1888 roku (Grąbczewski, 1958, s.246-247). Podróż rozpoczął wychodząc z Margelanu i na pierwszy nocleg zatrzymał się w miejscowości Wuadil. W pobliżu jest wioska Szachimordan a w niej grobowiec świętego Szachimordan-Sza. Do niego latem przybywa olbrzymia liczba pielgrzymów – głównie kobiet z całego kraju.
„Jest żniwo dla szeichów i mułłów, mieszkających przy grobowcu świętego”, jak opisuje Grąbczewski. I dalej opowiada:
„Każde domostwo w wiosce – to zajazd; czasem zjazd tak liczny, że pielgrzymki nocują na ulicy, pod arbami, na których przyjechały. Zwyczaj odwiedzania grobowców jest bardzo rozpowszechniony wśród krajowców Azji Środkowej, szczególnie wśród kobiet, które gromadzą się grupami, zabierając z sobą dzieci, i wynająwszy arbę, jadą często setkami kilometrów dla uczczenia grobu jakiegoś świętego. Lecz pielgrzymki te nie są wynikiem uczuć religijnych. Koran i obyczaj zupełnie usuwają kobiety muzułmańskie od udziału w życiu religijnym… W lecie przejażdżki do grobowców rozmaitych świętych stanowiły jedyną przyjemność, jedyny wypoczynek od niewolniczego życia”. Dalej opisuje obrzędy sprawowane ku uczczenia świętego, dary składane dla mułły a nawet cudowne ozdrowienia , które podnosiły sławę tego miejsca i kończy następująco: „Obdarzywszy mułłę, pielgrzymujące kobiety… wracają do domów z uczuciem zadowolenia, że widziały miejscowości, których nie znały i spełniły obowiązek, uświęcony przez obyczaj. Jeżeli przypadkowo chora po przejażdżce czuje się lepiej, co w chorobach na podłożu malarycznym zdarza się bardzo często…..fama stugębna roznosi ten wypadek i cudotwórcza siła grobowca rośnie w oczach współziomków, przyciągając nowe pielgrzymki…”
Kazahstan to nie tylko pustynie i góry
W „Podróży po Azji” wydanej w 1924 roku znajdujemy opis zabytków Kaszgaru, a wśród nich grobowca wzniesionego nad grobem świętego Chazreti-Appak-Chodży. Obiekt ten określił Grąbczewski jako jeden z ciekawszych monumentów Kaszgaru (Grąbczewski, 1924, s. 80). Oto fragmenty wspomnianego opisu:
„Jednym z monumentalnych pomników i zabytków architektury miejscowej są zabudowania nad grobem świętego Chazreti-Appak-Chodży, który kiedyś rządził Kaszgarią, potomkowie zaś jego dotąd uważają się za pretendentów do tronu tego kraju. Pamięć tego świętego otoczona jest czcią w całej Kaszgarii; do jego grobu dążą dziesiątki tysięcy pielgrzymów z najdalszych zakątków Kaszgarii Grób Appak-Chodży znajduje się o 4 kilometry od Kaszgaru i połączony jest z miastem szeroką, dobrze utrzymaną drogą, która na całej swej przestrzeni biegnie wśród olbrzymiego cmentarzyska, dowodnie świadczącego o starożytności Kaszgaru. Droga prowadzi do szerokich wrót, za którymi na przestrzeni kilkuset kroków, z obydwóch stron ulicy, mieszczą się sklepy z najrozmaitszymi towarami, herbaciarnie, jadłodajnie i w ogóle wszystko co może być potrzebne pielgrzymom…
Obok medrese stoi meczet, zbudowany z cegły palonej, a naprzeciwko – druga sadzawka… Za meczetem leży duży ogród, w którym mieści się grobowiec Appak-Chodży. Jest to wysoki budynek z palonej cegły, z dachem okrągłym, w rodzaju kopuły i z czterema minaretami po rogach. Kopuła i dachy minaretów pokryte są różnokolorową emalią. W środku ściany wschodniej szerokie wrota wiodą do wnętrza grobowca, a nad drzwiami widać napis w języku dungajskim. . Na moje nieszczęście główny szeik, zarządzający grobowcem, wyjechał do Kaszgaru i zabrał ze sobą klucze, więc nie mogłem zwiedzić wnętrza grobowca. O ile udało mi się rozejrzeć przez wąską szparę we drzwiach, we wnętrzu tym przedzielonym jedwabną portierą, jest grobowiec, przybrany buńczukami i sztandarami, zdobytymi przez Jakuba-Beka od Chińczyków…
Z południowej strony grobowca rozciąga się cały cmentarz, pokryty mogiłami towarzyszów Jakuba-Beka, zabitych w wojnie z Chińczykami…Tutaj pokazywano mi miejsce, gdzie był grób Jakuba-Beka… Obok ogrodu, w którym mieścił się grobowiec Chazri Appak-Chodży, zbudowano ogromny meczet z palonej cegły. Nad główną nawą meczetu i bocznych pawilonów wznoszą się kopulaste dachy z różnokolorowej emalii… W meczetach tych odprawiano piątkowe modły, a także modły w dzień wielkich świąt w obecności Jakuba-Beka, który swoim kosztem upiększywszy i doprowadziwszy do porządku grobowiec świętego, ogólnie czczonego w Kaszgarii, wykazał dużo politycznego taktu i zasłużył na niekłamaną wdzięczność narodu.” (Grąbczewski, 1924, s.80 i 85).
W związku z wielkim zainteresowaniem Grąbczewskiego Kaszgarem i różnymi problemami tej krainy warto przytoczyć uwagi badacza dotyczące dziejów budownictwa zanotowane w 1888 roku:
„Architektura w Kaszgrze stoi na niskim stopniu rozwoju. Nie ma tam nie tylko zabytków starożytności, w rodzaju wspaniałego meczetu Bibi-Chanum w Samarkandzie, zbudowanego przez Tamerlana w stylu arabsko-mauretańskim, z wysokimi basztami, ale i bardziej nowoczesnych pałaców, w rodzaju np. Urdy w Bucharze albo Urdy w Kokanie, która miała 184 dziedzińce rozmaitej wielkości, każda dookoła z dziesiątkiem oddzielnych mieszkań, zajętych przez 300 żon ostatniego chana Kokanu, Hudojara, oraz przez jego najbliższą świtę i straż przyboczną.
Najazd Babura na Indie
Muszę zaznaczyć, że wspaniałego tego zabytku architektury azjatyckiej nie uszanowali Rosjanie, którzy przerabiając urdę, tak ją zeszpecili, że dawnej struktury śladów nie pozostało. W końcu zburzyli całą przednią część urdy i nie wiem, czy coś z niej zostało. A szkoda, bo jak widać z pamiętników cesarza Babura, który urodził się w Andiżanie, był chanem Fergany, potem zawojował całe Indie i założył tam dynastię Baberydów, rządzących tym krajem w ciągu lat 200, Urdę w Kokanie, dawniejszej rezydencji Babura, zaczęto budować wedle jego pomysłu i według dawanych przez niego wskazówek” (Grąbczewski, 1958. s.83). W przypisie objaśnił kim był Babur i skąd pochodziła wiadomość o nim: „Zahir-ad din Babur (zm. 1531), założyciel dynastii Wielkiego Mogoła w Indiach – Pamiętniki napisane ślicznym językiem azerbajdżańskim [saratowskim], Tłumaczone na język rosyjski na wydziale języków wschodnich, uniwersytetu kazańskiego. Roku wydania nie pamiętam”.
Postacią, którą interesowała się niemal każda osoba podróżująca po Azji był Timur, Tamerlan (1336-1405), wódz, który ogłosił się emirem w imieniu potomków Czyngis-chana i podporządkował sobie wiele krajów Azjatyckich. Grąbczewski nie poświęca mu większej uwagi. Zainteresował go natomiast grobowiec Tamerlana w Samarkandzie z racji użycia do jego budowy nefrytu. Miejsca występowania tego minerału będzie poszukiwał w trakcie swych podróży. W Samarkandzie Grąbczewski zauważył i inne obiektu zabytkowe, o których tak napisał:
foto Leon Barszczewski – Samarkanda 1896
„Kolej środkowo-azjatycka kończyła się w Samarkandzie, dawnej stolicy Tamerlana. W mieście tym dotychczas stoją zabytki z czasów tego wodza, jak np. meczet, zbudowany na cześć matki jego, Bibi Chanym, z dwiema wysokimi wieżami i kopulastym dachem, wyłożonymi niebieską glazurą. Wieże te są krzywe, jak wieża pizańska we Włoszech, lecz pomimo trzęsień ziemi, które w Samarkandzie są nader częste i pomimo zupełnego braku remontu, stoją one dotąd niewzruszone.
Drugim znakomitym zabytkiem starożytności w Samarkandzie jest grobowiec Tamerlana, a w nim monolit z zielonego nefrytu, na którym wyryte są dzieje tego zdobywcy. Jest to największy ze znanych w świecie łomów nefrytu. Minerał ten spotyka się w niewielkich okrąglakach w rzekach Kaszgarii i jest bardzo ceniony przez Chińczyków, którzy przypisują mu rozmaite lecznicze własności i dlatego chętnie robią z kamieni tych: sygnety, figurki, czasami filiżaneczki, rzekomo posiadające właściwości neutralizowania nalanej w nie trucizny” (Grąbczewski 1958, s. 235).
W innym miejscu dokładniej opisał nagrobek Tamerlana i powody zainteresowania się tym obiektem:
„Osobiście interesowałem się szczególnie nefrytem, dlatego że w Samarkandzie, niegdyś stolicy groźnego władcy Mongołów Tamerlana (właściwie Timur-leng – Timur chromy), a w czasach podróży mojej miasta gubernialnego w Turkiestanie, dotychczas istnieje jego grób, pokryty monolitem długości ok. 2 m., szer. ok. 1 i 1/2 m, na którym wyrżnięty w języku tiurkskim napis opiewa główniejsze epizody jego zwycięstw. Ponieważ nefryt znajdowano tylko w niewielkich kawałkach, rzadko większych od pięści ludzkiej, przeto uczeni byli zaintrygowani, z jakich pokładów mógł być wzięty tak ogromny monolit, tem bardziej, że w górach niebotycznych okalających Turkiestan rosyjski, nie było pokładów nefrytu; analiza zaś chemiczna nefrytów, znajdujących się w muzeach geologicznych, wykazywała, że monolit samarkandzki pochodzi z jakichś innych pokładów dotąd nieznanych” (Grąbczewski, 1924,t.II, s. 162).
Ruiny świątyni w Samarkandzie – foto: Leon Barszczewski 1896
Na pokłady dużych bloków nefrytu natrafił Grąbczewski w dorzeczu Raskem-Darii na brzegu rzeki Pil. Wydobył z tego miejsca próbki, które przesłał do zbadania do Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu. Już po pobieżnych oględzinach wyraził przekonanie, że właśnie stąd pochodził monolit z grobowca Tamerlana (Zamietka o nefritie i żadeitie s wostocznogo Pamira… Izwiestia Russkogo Geograf. Obszcz. t. XXV:1889, s. 454-467).
W trakcie podróży do Kandżutu natrafił Grąbczewski na inny zabytek upamiętniający bohaterskie czyny Tamerlana – oto jego opis:
„Do Dżambajn dotarliśmy wieczorem zupełnie wyczerpani, straciwszy cały dzień na przeprawę przez Zarawszan… Między Jany-Kurganem i Dżyzakiem drogę przecina pasmo niewysokich gór Nuratańskich, przy czym przechodzi między skałami, jakby przez naturalne wrota. Na jednej zupełnie gładkiej ścianie skalnej wycięto napis w języku arabskim, opiewający wyprawy i zwycięstwa Tamerlana. Napis ten wykonany jest artystycznie i wygląda świeżo, jakby był dziś wykuty, choć mówi o Tamerlanie, jako o postaci współczesnej, i co za tym idzie, ma już przeszło 600 lat” (Grąbczewski 1958, s.237).
Jak już wcześniej wspomniałam, Grąbczewski obok wiadomości strategicznych gromadził również opowieści o dawnych mieszkańcach badanych terytoriów, ich kulturze, obyczajach ale także o życiu codziennym, o gospodarce, budownictwie, uprawie roli, sposobach zdobywania środków do życia, uprawianych rzemiosłach, wierzeniach i obyczajach. Dla archeologa cenne są te wiadomości, które odnoszą się do najdawniejszej przeszłości badanego przez Grąbczewskiego rejonu, wiadomości o śladach życia i zabytkach, które były dziełem dawnych mieszkańców i przetrwały do schyłku XIX wieku oraz o stanie ich zachowania. Tego rodzaju informacje pozostawił Grąbczewski niemal w każdym sprawozdaniu. Wszystkich nie jestem w stanie zacytować, wybrałam tylko przykłady, które najbardziej ilustrują wrażliwość badacza w odniesieniu do śladów materialnych pozostawionych przez dawnych mieszkańców obszarów badanych przez Grąbczewskiego.
Niezbędnym warunkiem życia i rozwoju rolnictwa, uprawy roślin i hodowli zwierząt – jak doskonale wiadomo – jest woda. W rejonach, w których brak naturalnego sposobu nawadniania budowano system kanałów rozprowadzających wodę sposobem znanym ze starożytnego Egiptu. Pozostałości kanałów nawadniających widział i opisał Grąbczewski na trasie podróży do Kandżutu w dorzeczu rzeki Raskem-Darii:
„25 października (1889) połączyłem się z resztą wyprawy pozostawionej w miejscowości Czung-Tukaj….ruszyliśmy dalej w górę rzeki Raskem-darii i w przeciąg 4 dni doszliśmy do ujścia rzeki Surkowat, gdzie zatrzymaliśmy się w miejscowości Kara-Jar-Karauł (3600 m n.p.m.). W ciągu pierwszego dnia drogi od Czung-Tukaj do miejscowości Azgar… stwierdziłem, że szeroka dolina Raskem-darii nosiła ślady gęstego zaludnienia. Pola wszędzie były oczyszczone od kamieni i jakby przygotowane pod zasiewy; wszędzie ślady kanałów irygacyjnych, wyprowadzonych z rzeki. Na niektórych polach widać było zagony jak gdyby świeżo zżęte. Na wielu zaś polach pozostały drzewa morwowe, których gałęzie służyły do karmienia jedwabników. Drzewka te uschły, lecz doznawało się wrażenia, że to tylko liście opadły z nich w jesieni, ale życie nie zamarło. Na polach sterczały zwaliska wieżyczek obronnych, gdzie rolnik mógł schronić się w razie nagłego niebezpieczeństwa. Każdy występ skały, każda ścieżka nosiła ślady pierwotnych fortyfikacji. Znać było, że człowiek bronił się tutaj do ostatniego tchnienia i ustępował, ulegając jedynie przemocy.
Sądząc z charakteru zwalisk wyniosłem wrażenie, że dawniejsi mieszkańcy owych obszarów nie skupiali się w większe osiedla, lecz żyli oddzielnymi gospodarstwami…Z powodu nadzwyczaj małej ilości opadów, życie roślinne możliwe tam jest tylko w miejscowościach sztucznie nawodnionych. Trawę zaś można znaleźć tylko na szczytach zboczy górskich, gdzie deszcze padają częściej. Sądząc z kanałów, na których wybudowane były młyny i może jakie inne fabryki, posiłkujące się siłą wodną, wnioskowałem, że sztuka przeprowadzania kanałów była dobrze znana tamtejszym mieszkańcom.
Zwaliska większej wioski istnieją w miejscowości Azgar, gdzie szczególnie przykre wrażenie wywiera ogromne cmentarzysko z grobowcami, tak świetnie zachowanymi, jakby dopiero co były wzniesione, chociaż, jak już nadmieniłem, od czasu opuszczenia tej miejscowości przez Toglików minęło z górą lat sto” Grąbczewski 1958, s.496-497).
Przeprawa – foto Leon Barszczewski 1896 ( Leon Barszczewski to inna wielka osobistośc o której warto wiedzieć, opowiemy o nim jeszcze kiedyś)
Taki system nawadniania terenów rolniczych stosowali nadal w Kaszgarii jeszcze w XIX wieku i mimo złej jakości gleby kwitły uprawy zbóż, warzyw i drzew owocowych – pisze na ten temat Grąbczewski (1958, s. 115-116): „kaszgarski okręg administracyjny obejmuje wszystkie wioski, otrzymujące wodę z rzeki Kyzył-su, która po wyjściu z gór rozgałęzia się na setki ogromnych kanałów, każdy zaś z nich z kolei znowu dzieli się na setki drobniejszych…”
Kara-Kasz-Daria, czyli Czarna rzeka Czaropanów
Systemem nawadniania zachwycał się Grąbczewski ( 1958, s.194-195)zwiedzając tereny wokół miejscowości Chotan w okolicach Kaszgaru:
„Ogólny charakter gruntu piaszczysto-kamienisty nie powinien by nadawać się pod uprawy, lecz obfitość opadów i wody, wspaniały klimat i pracowitość krajowców uczyniły z tego zakątka prawdziwą perłę Kaszgarii.
Tutaj dwie wielkie rzeki: Karakasz-daria i Jurungkasz-daria, spływają z gór: pierwsza z Himalajów, druga z wyżyn Tybetu… łączą się one i pod nazwą Chotan-darii giną w piaskach pustyni Gobi… Rzeki te dały możność zbudowania gęstej sieci sztucznych kanałów nawadniających, tak że trudno by znaleźć najmniejszy kawałek ziemi, który by nie był wyzyskany, nawodniony i uprawiony.
Zastanawiałem się nieraz, w jaki sposób krajowcy mogą prowadzić takie prace irygacyjne, nie znając żadnych przyrządów niwelacyjnych i w ogóle nie mając absolutnie nic, prócz doświadczenia. A większość kanałów prowadzi masy wód i biegnie czasami dziesiątkami kilometrów po nasypach. Przy tym rezerwuarami, skąd kanały otrzymują wodę, są rzeki górskie, gdzie wysokość wody zmienia się co dzień, w zależności od tajenia śniegów i lodowców… a więc od czynników zupełnie nieuchwytnych dla krajowców, którzy nie mają pojęcia o barometrze i meteorologii. A jednak jakoś z tym wszystkim dają sobie radę i tak sprawnie, że nie podobna się dość nadziwić.”
Nazwa miasta oznacza „różnobarwne domy”. Znane też było pod nazwą „Sulej”. Miasto istniało już w II w p. n. e., wspomniane jest w kronikach misji Zhang Qiana. Zostało zdobyte przez dynastię Han w roku 76 p. n. e. W I w n. e. Rejony Zachodnie były pogrążone we wzajemnych wojnach między poszczególnymi państwami-miastami, z których Kaszgar okazał się jednym z najsilniejszych. Począwszy od II w swoje wpływy zaczynają zaznaczać Kuszanowie, których państwo znajdowało się w Baktrii. W VI w znalazł się pod kontrolą Heftalitów, a z nastaniem w VII w dynastii Tang rozpoczęła się rywalizacja o wpływy m. in. nad Kaszgarem z Turkami Zachodnimi. Kontrola nad miastem przechodziła w ręce: Chińczyków w roku 658, Tybetańczyków w 678, ponownie Chińczyków w 692 i ponownie Tybetańczyków w 766. W IX w miasto staje się częścią Chanatu Karachanidów (wywodzący się z Ujgurów), a w pewnym momencie jego stolicą. W X Karachanidzi nawrócili się na Islam. W XII w miastem rządzili Karakitajowie, którzy w roku 1218 zostali podbici przez Mongołów. Po podziale Imperium Mongolskiego, Kaszgar należał do Chanatu czagatajskiego. W roku 1390 został najechany przez Timura, w roku 1514 zniszczony przez wojska Mirzy Ababakara broniącego się przed najazdem Sułtana Said-chana. Miasto zostało ostatecznie zdobyte przez Chińczyków w roku 1759. W XIX w wstrząsały nim muzułmańskie rebelie, łącznie z największą Rewoltą Dungan roku 1862. W latach 1865-77 istniało niezależne królestwo Kaszgarii pod rządami uzbeckiego generała Yakuba Bega, ostatecznie zlikwidowane przez dynastię Qing.
Dalej pisze, że dla ochrony domostw i ulic od nadmiaru spływających po roztopach wód – budują wielokilometrowe tamy.
Występowanie kanałów nawadniających obserwował Grąbczewski, między innymi na przestrzeni od Irkesztamu do Kaszgaru. Widział, że w korycie rzeki Kyzył-su i jej dopływów spotyka się dużo wysp i oczeretów, zarośniętych rozłożystymi topolami, łozą oraz różnymi krzewami. W okolicach tych pojawiają się pola uprawne z zasiewami jęczmienia i pszenicy jarej. Dalej za Karanglikiem już nie spotyka się osiedli kirgiskich, a droga biegnie po kamienistym gruncie, tu również widział ślady sztucznych kanałów irygacyjnych, ale były one silnie zniszczone. Rozmawiając z mieszkańcami tych okolic uzyskał informacje, o sprawach, które go wielce ciekawiły, a mianowicie o sposobach wytyczania kierunków przebiegu kanałów nawadniających. Opisano mu dokładnie, podkreślając, że jest to sposób od zawsze stosowany i że korzystanie z wody regulują odpowiednie dokumenty. Relację Grąbczewskiego, bardzo obszerną, cytuję z dużymi skrótami (Grąbczewski 1958, s.54-56).
Jest to odpowiedź, którą stawiał sobie nasz badacz, a którą cytowałam wyżej:
„Trzeba sobie przy tym uprzytomnić, że kanały muszą mieć stałą pochyłość, a mianowicie taką, aby woda, płynąc nimi zbyt szybko, nie wyrwała dna lub nie spowodowała zbytniego osadu piasów, tj. nie zamulała kanałów. Wszystkie prace prowadzi się na „oko”, bez użycia jakichkolwiek przyrządów, które są zupełnie w tamtejszych krajach nieznane. Metody przeprowadzania wody – wyrobiła wiekowa kultura i praktyka, która zmusiła do pomysłowości w tym kierunku narody zamieszkujące kraje, gdzie od marca do października nie spada ani kropelka deszczu… Roboty prowadzi się pod kierownictwem mirobów (mir – władca, ob. – woda), których wybiera gmina. Ludzie ci obserwują stale stan wody w kanałach, bacząc, aby nikt nie korzystał z wody w większej ilości, niż mu to przyznaje odpowiedni dokument…
Nowe kanały przeprowadza mirob-basza ( głowa władców wody). Zazwyczaj jest to starzec, który całe życie spędził piastując obowiązki miroba i zasłużył sobie na ogólny szacunek wszystkich gmin danej miejscowości.
Trasując pewien teren, przez który miał przejść nowy kanał, i wytykając jego kierunek, mirob -basza zdejmował turban i kładł się na wznak głową w stronę, dokąd miała płynąć woda, a nogami w tę, skąd woda płynęła i, ułożywszy głowę we właściwy sobie sposób, patrzył na niebo. Jeżeli widział za sobą ziemię znaczyło to, że miejscowość się wznosi i woda tam nie popłynie; jeżeli miejscowości zupełnie nie widział, znaczyło to, że ziemia ma zbyt wielki spadek i nie nadaje się do przeprowadzenia kanału. Ziemię mirob-basza powinien był zobaczyć na długości tylu a tylu kroków i wtedy kołkami oznaczał kierunek nowego kanału. Kładł się znowu, kręcił, zmieniał pozycję i, znalazłszy stosowny kierunek trasował drogę kanału kołkami, przesuwając się tylko o kilka lub kilkanaście kroków. I znów się kładł bez końca, ciągnąc linię kanału na dziesiątki kilometrów…”
O wielkiej zależności człowieka i życia przyrody podaje przykłady Grąbczewski zwiedzający okolice pustyni Takla-Makan (.1958, s. 184-185):
„Z Kargałyku wyszliśmy 19 października, do Chotanu doszliśmy 24 zrobiwszy w 6 dni 259 km. Ogólny charakter tych okolic to piaszczysta pustynia, na której z rzadka trafiają się oazy kulturalne, zupełnie nikłe, w porównaniu z ogromnymi obszarami lotnego piasku, który przenika wszędzie, zasypuje i niszczy wszystko…
O parę kilometrów od Langaru wznosi się wysoka, obszerna baszta z palonej cegły. Ma to być jedyna pamiątka ogromnego miasta, które kiedyś istniało w tej miejscowości. Ale rzeka, płynąca z gór, która je zaopatrywała w wodę wyschła; mieszkańcy porzucili miasto, które powoli zasypały piaski.
Za Kasz-Langarem droga na przestrzeni 25 km biegnie po piaszczystej pustyni, pozbawionej wszelkich objawów życia…
Droga między Kasz-Langarem i następnym Czulak-Langarem przecina trzy pasma wysokich barchanów lotnego piasku, które po każdej burzy zmieniają wygląd zewnętrzny i przesuwają się z miejsca na miejsce, zachowując jednak ogólny kierunek z północo-wschodu na południo-zachód.
Miejscowość ta nosi nazwę Taklamakan-Kum. Według podania, i tu także było niegdyś ogromne miasto, zasypane przez lotne piaski. Rzeczywiście, wracając z Chotanu, przebywałem te okolice po trzydniowym huraganie, który w pewnych miejscach poznosił lotne piaski, odsłaniając twardy pokład ziemi: otóż przez jeden z takich terenów szliśmy na przestrzeni paru kilometrów po gruncie, pokrytym bitą cegłą paloną, skorupami różnokolorowej emalii i grubego szkła, często rzeźbionego lub inkrustowanego. Jadący ze mną kozacy zebrali parę monet miedzianych, ale tak zniszczonych i zaśniedziałych, że nie udało mi się odczytać na nich nawet słabych śladów jakichkolwiek znaków.
Sądzę, że specjalista- archeolog znalazłby tam ciekawe pole dla badań, począwszy od zwalisk starożytnej baszty w Kasz-Langarze. Ostatnia przed wielką wojną wyprawa naukowa pułkownika Kozłowa do pustyni Gobi przypadkowo odkryła zasypaną przez piasek basztę starożytną, a w niej mnóstwo rękopisów mongolskich, które Kozłow przesłał do Biblioteki Publicznej w Petersburgu. Rękopisy te dotychczas nie są opracowane, ale nawet pobieżny ich przegląd, jak mówił mi sam Kozłow, dostarczył dużo nieznanych materiałów do wyjaśnienia dziejów Wielkiego Mogoła i zasypanej obecnie piaskami jego stolicy, do której przed sześciu wiekami przedsięwziął był długą podróż znakomity podróżnik Marco Polo” (Grąbczewski 1958, s. 185-186).
Zachód słońca nad pustynią Takla Makan
Dawne, opuszczone lub zrujnowane przez czas i ludzi osiedla, dwory, wieże obronne i strażnicze wspomina Grąbczewski kilkakrotnie, o nich nie będę pisała.. Przytoczę natomiast opis zabytku wyjątkowego, od którego nawet pochodzić ma nazwa miasteczka. Z powodu tej wyjątkowości cytuję opis w dużych fragmentach: „Z noclegu w wiosce Guszon wyruszyliśmy 7 lipca … przed wieczorem tegoż dnia byliśmy już w stolicy karaju, w mieście Kała-i- Chumb… nazwa stolicy (Kała – twierdza, Chum , albo Chumb – czara, czasza) ma pochodzić od ogromnej czary ofiarnej, która od wieków tam się znajduje; obecnie jest wmurowana w ścianę przy bramie wjazdowej, a przed erą muzułmańską służyła pono do składania ofiar ludzkich. Czarę tę zauważyłem przy wjeździe do miasta, lecz nie mogłem pojąć jej przeznaczenia. Później Szyraz – Ali – Bek kazał ją ostrożnie wyjąć z muru, abym ją mógł sfotografować. Czara zrobiona jest z jednego ogromnego kamienia; posiada około metra wysokości i półtora metra w średnicy. W środku ma wydrążone wgłębienie około 35 cm i dwa otwory, przeznaczone do spływania krwi ofiarnej. Kawałek z jednego jej brzegu jest odbity, lecz kiedy się to stało, oraz gdzie się podział ów odbity kawał, nikt nie umie objaśnić. Tak zawsze było! Czara ta, oczywiście, służyła za ołtarz ofiarny dawniejszym, przdmuzułmańskim mieszkańcom tego kraju.” Przedmiotem zainteresowania Grąbczewskiego były miejsca występowania różnych surowców mineralnych miedzy innymi: miedzi, brązu, żelaza złota, jadeitu ( tu określenie: żadeit), ołowiu, amoniaku itp. (por. Grąbczewski 1958, s. 144). W sprzyjających okolicznościach starał się zdobyć informacje o sposobie ich wydobycia i obróbki w dawnych czasach i w latach jego tam podróżowania. Podróżując po Kaszgarii zdobył wiadomości o znanych i eksploatowanych złożach. Od rodzaju surowca, czasem zyskują miana rzeki lub miejscowości dla przykładu zacytuję taki fragment: „Najwięcej eksploatowane są kopalnie złota, których jest bardzo dużo w okręgu chotańskim i jarkendzkim. Góry znane w geografii pod nazwą Kunlun okalają Kaszgarię z południe i przez krajowców zwane są pasmem gór Ałtyn-tag (złote góry) z powodu obfitości w nich rzeczek złotonośnych. Jedna z nazw, jakie nosi rzeka Jarkend-daria brzmi Zerawszan, co znaczy „Złotonośna”, gdyż i z niej otrzymuje się złoto prawie we wszystkich dopływach” Grąbczewski 1958, s. 144-145).
Uważany za najświętsze dla muzułmanów miejsce w Sinkiangu. Zbudowany w XVII w grobowiec pięciu pokoleń rodziny Abacha Chodży, władcy całego Wschodniego Turkiestanu (Kotlina Kaszgarska), przez niektórych Ujgurów uważany za proroka.
Wiadomości te uzupełnił informacją, że sposób pozyskiwania złota nie zmienił się od wieków.
Ciekawy jest opis wytopu rudy żelaza. Na ślady hutnictwa natrafił w okolicy Raskemu o czym napisał:
„O kilka kilometrów od Raskemu przeszliśmy obok zwalisk niewielkiej forteczki i wioski i znaleźliśmy ślady wytapianej tak kiedyś rudy metalowej; lecz jakie to były prace, nie mogłem określić, na zbadanie zaś okolic nie mieliśmy czasu” Grąbczewski 1958, s. 501-502).
Rzeka Zerawszan – nie tylko złotonośna to Rzeka Zerywanów
Przebywając w Kaszgarii poznał ten sposób i opisał go a ja zacytuję, ponieważ podobne urządzenia odkrywane są metodą wykopaliskową w Polsce:
„Ponieważ fabryk w Kaszgarii nie mają, przeto krajowcy węgla kamiennego zupełnie nie używają. Wytapianiem żelaza zajmuje się wioska Kyzyl, o 40 km na południe od miasta Jangihisar, gdzie odpowiednie piece znajdują się absolutnie w każdym domu. Urządzenie pieców jest zupełnie pierwotne: składają się one właściwie z dwóch jam, wykopanych jedna nad drugą. Wierzchnią zapełnia się rudą żelazną i następnie starannie zakrywa. W drugiej jamie rozpala się ogień i podtrzymuje go w ciągu trzech dni i nocy. Potem wierzchnią jamę się odkrywa, i na dnie jej pozostaje około 2 pudów stopu żelaza, który po oczyszczeniu z ziemi idzie na wyrób kietmeni (rodzaj szerokich zakrzywionych łopat, którymi krajowcy pracują. Rudę przywożą z gór Kyzyl-Tau, o 2 dni drogi od wioski Kyzyl. Ruda podobno leży zupełnie na powierzchni ziemi i dla wydobywania jej nie ma żadnych urządzeń”( Grąbczewski 1958, 144).
Samarkanda dzisiaj
Z cytowanych opisów wynika, że B. Grąbczewski był bystrym obserwatorem życia współcześnie żyjących plemion, ich gospodarki, budownictwa, obyczajów, wierzeń. Interesował się również ich dziejami w głębokiej przeszłości i niedawno minionym czasie. Wiarygodność przekazów potwierdzają inni podróżnicy i badacze przemierzający w tym samym stuleciu krainy Azji Centralnej. Wśród nich był Leon Barszczewski (1849-1910), którego już wspomniałam wcześniej. On również pozostawał na służbie w rosyjskim wojsku. Miejscem jego długotrwałego przebywania była Samarkanda. Nie mam wiadomości czy obaj badacze mieli okazję spotkać się w Samarkandzie lub na trasach podróży. Jest jeszcze jeden podróżnik, który łączy jak klamra, Grąbczewskiego i Barszczewskiego. Jest nim Pierr Gabriel Bonvalot ( 1853 ur. w Aube w Hiszpanii, zm. w1933 r. w Paryżu) orientalista i podróżnik.
Bonvalot w Azji przebywał kilkakrotnie w latach 1880, 1882, w latach 1885-1886 i w 1890 roku. Ze wspomnień Barszczewskiego wiemy, że Bonvalot był jego gościem w Samarkandzie a inny uczestnik francuskiej ekspedycji prowadził z Barszczewskim wykopaliska w Afrasiab. P.Bonvalot w roku 1885 rozpoczął podróż przez Kaukaz, Samarkandę, Margelan, Pamir – do Indii. W pamiętniku z tej wyprawy zanotował (s. 158): „my tymczasem kończymy załatwianie spraw, potem żegnamy przyjaciół i 14 stycznia wyruszamy w drogę w towarzystwie naszego starego znajomego Barszczewskiego, który jedzie z nami aż do brzegów Zarawszanu.Tam żegnamy się z nim, a potem przeprawiamy się przez rzekę …Następnie udajemy się sami do Dzizaku”. Dalej P. Bonvalot dotarł do Margelanu i zatrzymał u generała Korolkowa, z którego pomocy już wcześniej korzystał. Postój tu zaplanowany wykorzystał dla zbadania możliwości przebycia gór Ałajskich i Pamiru. Tu znów odwołam się do jego wpomnień (s. 159):
„Tymczasem dwie osoby są zdania, że z całą pewnością powiedzie się nam: są to generał Korolkow i kapitan Grąbczewski, młody i przedsiębiorczy oficer, który latem odbył wyprawę do północnego Pamiru. Wedle kapitana …, na poprzedzającym Pamir Płaskowyżu Ałajskim prawdopodobnie będzie mało śniegu”.
Kapitan Grąbczewski towarzyszł Bonvelotowi w podróży do miejscowości Oszy – o tym tak napisał: „Do Oszy pojechaliśmy tarantasem, w drodze padał śnieg. Zaraz po przybyciu do miasta zasięgnęliśmy języka u krajowców, z którymi mogłem się porozumieć za pośrednictwem kapitana Grąbczewskiego. Kapitan mówi biegle po turecku, poza tym jest dobrze znany tutejszym mieszkańcom… „(s. 166).
Wymienionych podróżników łączy jeszcze inna pasja – badania archeologiczne. P.Bonvalot tak jak L.Barszczewski i B. Grąbczewski pozostawił opisy dawnych akweduktów, ruiny starych fortecy i grobowców. Prowadził wykopaliska – między innymi w Termizie koło Patta-kisar w dolinie Zarawszanu. Zbadał fortecę, którą miał zniszczyć Czyngis-chan. Stwierdził, że została ona opuszczona z braku wody oraz, że wydobył z ruin przedmioty takie same, jakie odkryto w ruinach Afrasiabu, w pobliżu Samarkandy (s. 144).
Przypomnę, że w Afrasiabs badania przeprowadził L. Barszczewski i stwierdził, że osada ta pochodzi z czasów sprzed podbojów Aleksandra Wielkiego.
Literatura:
1891 B. Grąbczewski – Podróż Kapitana B. Grąbczewskiego w Środkowej Azji (z kartą), (Wstępne słowo dr F. Chłapowskiego i list kapitana Grąbczewskiego). „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego”, t. XVIII, z.1 i 2, s. 201-223.
1923 B. Grąbczewski – Wspomnienia myśliwskie w Azji Środkowej, „Przegląd Myśliwski, nr. 6.
1924 B. Grąbczewski – Podróże gen. B. Grąbczewskiego. Przez Pamir i Hindukusz do źródeł rzeki Indus, Warszawa-Kraków-Lublin-Łódź , t. II
1924 B. Grąbczewski – Podróże gen. B. Grąbczewskiego. W pustyniach Raskemu i Tybetu, t.III
1924 B. Grąbczewski – Na służbie Rosyjskkiej. Fragmenty wspomnień. Warszawa-Kraków-Lublin-Łódź-Paryż-Poznań-Wilno
1958 B. Grąbczewski – Podróże po Azji Środkowej, Warszawa
1993 M.M. Blombergowa – Badania archeologiczne Polaków na terytorium Imperium Rosyjskiego w XIX i początku XX wieku, Łódź
1986 Bonvalot G. – Przez Kaukaz i Pamir do Indii, Łódź
1924 Olszewicz B. – Generał Bronisław Grąbczewski podróżnik polski po Azji Środkowej, „Naokoło Świata”, nr 25 (maj), s. 89-103
1927 Olszewicz B. – Generał Bronisław Grąbczewski Polski Badacz Azji Środkowej (1855-1926), Poznań
1959-1960 Olszewicz B. – Grąbczewski Bronisław [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. VIII, Wrocław-Kraków-Warszawa, s. 557-560
1896 Semenov P.P. – Istorija połuvekowoj dejatelnostki Imperatorskogo Russkogo Geograficzeskogo Obszczestwa (1845-1895), St. Peterburg, s. 22
1960 Słabczyńscy W. i T. – Bronisław Grąbczewski [w:] Słownik Podróżników Polskich, Warszawa, s. 126-130
1973 Słabczyński – Polscy podróżnicy i odkrywcy, Warszawa, s. 124-131,135, 151, 177, 417, 418, 419
1930 Talko-Hryncewicz J. – Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa, s.68.
Ilustracje:
1. Ilustracja w tekście – Bronisław Grąbczewski w roku 1925 (reprodukcja wg Bronisław Grąbczewski, Podróże po Azji Środkowej, Warszawa 1958)
2. Mapa podróży z lat 1889-1890. (reprodukcja wg: Podróż Kapitana B. Grąbczewskiego w Środkowej Azji, Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego, 1891: t. XVIII)
3. Podróże B. Grąbczewskiego w latach 1885 – 1891 (reprodukcja wg W. i T. Słabczyńscy, Słownik podróżników polskich, Warszawa1992.s. 128.)
♦
Ałmaty (dawniej Ałma Ata) – zimą
Ze strony internetowej Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Ałmaty (Kazachstan)
(fragment działu „Polacy w historii Kazachstanu”)
„…Geodezją Kazachstanu zajmował się Józef Zyliński. Jako dyrektor Departamentu Melioracji w rosyjskim Ministerstwie Rolnictwa osuszał bagna. Brał udział w międzynarodowych pomiarach na przechodzącym przez kazachstańskie stepy 52 równoleżniku szerokości geograficznej północnej. Jego brat Stanisław Zyliński, był naczelnikiem Oddziału Topograficznego Turkiestańskiego Okręgu Wojskowego w Taszkiencie. Kierował opracowywaniem map, obejmujących również Kazachstan. Były one wystawione na międzynarodowej wystawie kartograficznej w Paryżu. Przyniosły mu dyplom honorowy. Bracia Zylińscy nosili generalskie mundury służb inżynieryjnych armii carskiej.
Znanym badaczem Azji Srodkowej był Bronisław Grąbczewski. Ukończył studia w Instytucie Górniczym w Petersburgu. Potem wstąpił do wojska, gdzie dosłużył się stopnia generała w wojskowej służbie administracyjnej. W r. 1885 podjął serię wielkich wypraw badawczych. Dotarł w głąb Kaszgarii, penetrował góry Tien-szan. Znalazł się przy źródłach Syr-darii. Zapuścił się do Karakorum i do Tybetu. Kiedy został mianowany gubernatorem astrachańskim, prowadził badania geologiczne, botaniczne i etnograficzne na obszarze dzisiejszego północno-zachodniego Kazachstanu. Posługiwał się tytułem generała-gubernatora Bukiejewskiej Ordy, koczującej między rzeką Ural a Wołgą. Tylko nieznaczna część wyników jego badań z tego okresu została ogłoszona. Większość opracowań pozostała w rękopisie i przechowywana jest w archiwach Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu….”
Z RU Wikipedii
Громбчевский, Бронислав Людвигович
Материал из Википедии — свободной энциклопедии
Бронислав Людвигович Громбчевский | |
---|---|
15 января 1855 — 1926 | |
Бронислав Людвигович Громбчевский |
|
Место смерти | Варшава |
Принадлежность | Россия |
Род войск | Генеральный штаб, казачьи войска |
Годы службы | 1873—1905 |
Звание | генерал-майор |
Командовал | Астраханское казачье войско |
Сражения/войны | Туркестанские походы |
Бронислав Людвигович Громбчевский (польск.: Bronisław Grąbczewski — 1855—1926) — выдающийся российский разведчик и путешественник польского происхождения, астраханский губернатор.
Биография
Родился 15 января 1855 г. в семейном поместье в Ковенской губернии; его отец, активный участник Польского восстания 1863 г., был выслан в Сибирь, имущество и поместье было конфисковано. Мать и родственники переехали в Варшаву, где Громбчевский поступил в 4-ю русскую классическую гимназию, по окончании которой был принят в Горный институт в Санкт-Петербурге. Не завершив полного курса обучения, Громбчевский в 1873 г. поступил вольноопределяющимся в Лейб-Гвардии Кексгольмский гренадерский полк, откуда был командирован в Варшавское пехотное училище. По окончании училища в 1875 г., был произведен в прапорщики и вернулся в полк. Однако, за неимением средств и возможности служить в гвардии, Громбчевский в марте 1876 г. подал рапорт о переводе в армейскую пехоту, по удовлетворении рапорта был переведен на службу в 14-й Туркестанский линейный батальон, в котором, однако, не задержался — получил назначение в штаб Туркестанского военного округа. Был ординарцем у М. Д. Скобелева, принял участие в Алайском походе князя Ф. К. Витгенштейна. В 1880 г. перешел на службу по военно-народному управлению, был помощником начальника Маргиланского уезда. Пребывая в этой должности в совершенстве овладел узбекским, таджикским и персидским языками.
В 1885 г., в качестве старшего чиновника по особым поручениям при военном губернаторе Ферганской области, Громбчевский с целью проверки границы с Китаем обследовал Кашгар и пограничные районы Тянь-Шаня, в 1886 — Центральный Тянь-Шань и бассейн Нарына (за эту экспедицию он был награжден серебряной медалью Русского Географического общества). По окончании экспедиции, Громбчевский поступил на астрономический факультет Санкт-Петербургского университета. После завершения теоретических занятий и практики в Пулковской обсерватории, Громбчевский вернулся в Туркестан. В 1888—1889 осуществил труднейшую экспедицию по Памиру, Кафиристану, Кашмиру и Северо-Западному Тибету, сумел проникнуть в пределы английской Северо-Западной Индии, разведать некоторые истоки Инда. В 1892 г., участвовал в Памирском военном походе полковника Ионова, затем состоял начальником Ошского уезда Ферганской области, в 1893 г. произведен в полковники. За совершение многочисленных экспедиций по горным районам Средней Азии награжден Золотой медалью Географического Общества. В 1900 г. произведён в генерал-майоры и назначен гражданским комиссаром Квантунской области в Китае. С 1903 г. был Астраханским губернатором и наказным атаманом Астраханского казачьего войска. В 1905 г. Громбчевский вышел в отставку, в 1908—1909 г. в качестве представителя русского «Красного Креста» находился в Марокко на театре войны между местными повстанцами и испанскими и французским войсками. По окончании войны вернулся в Польшу, работал в Государственном институте метеорологии и писал труды о своих путешествиях в Средней Азии. Скончался в Варшаве летом 1926 г.
Сочинения
- Отчет о поездке в Кашгар и Южную Кашгарию. Новый Маргелан, 1887.
- Наши интересы на Памире. Военно-политический очерк. Новый Маргелан, 1891.
- Современное политическое положение памирских ханств и пограничной линии с Кашмиром. Новый Маргелан, 1891
- Kaszgaria. Kraj i ludzie. Warszawa, 1924.
- Przez Pamiry i Hindukusz do zródel rzeki Indus. Warszawa, 1925.
- W pustyniach Raskemu i Tibetu. Warszawa, 1925.
- Na sluzbie rosyjskiej. Warszawa, 1926.
- Podróze po Azji Srodkowej. Warszawa, 1958.
Литература
- Бокиев О. Б. Завоевание и присоединение Северного Таджикистана, Памира и Горного Бадахшана к России. Душанбе, 1994.
- Хопкирк П. Большая Игра. М., 2003.
- Постников А. В. Схватка на «Крыше мира», М., 2005.