Genetic history of East-Central Europe in the first millennium CE
Od Adriana Leszczyńskiego
Uwagi i ocenę krytyczną zaprezentowanego przez genetyków z Zespołu M. Figlerowicza materiału pozostawiam specjalistom tej dyscypliny oraz osobom bardziej biegłym w temacie i głęboko osadzonym w metodologii (jak choćby ksiądz Stanisław Pietrzak z Tropia i inni). To rzecz pierwsza.
Po drugie – Z mojego punktu widzenia najważniejsza jest tutaj konkluzja o ciągłości genetycznej ludności obecnej Polski (między Wisłą a Odrą i Karpatami a Bałtykiem) co najmniej od Epoki Żelaza do Epoki Średniowiecza oraz o niewątpliwej chwilowej obecności na tych ziemiach w ramach kultury wielbarskiej ludności (konkretnie czynnika męskiego, a więc grup wojowników i eksploratorów) z Danii, Szwecji i Norwegii o Y- DNA I1, oraz o rozwoju liczebności populacji męskiej o hg Y- DNA R1a od starożytności do średniowiecza (od ok 2500 / 2000 r. p.n.e. po XIII wiek n.e.) i jej stopniowej dominacji w populacji miejscowej, jak także stwierdzenie o ciągłej nieprzerwanej obecności kobiecego czynnika – żeńskich linii mtDNA od dawien dawna. Chociaż nie wykluczono tutaj OSTATECZNIE jakiegoś przypływu ludności ze WSCHODU (ZNAD PRYPECI) W VI WIEKU ne, to uznano to za mało prawdopodobne i wymagające dalszych badań – co i tak nie powoduje, że narracja Allochtonistów pozostaje nadal w pełni praw jako wiodąca naukowa hipoteza etnogenezy Słowian w Europie. Właśnie jako taka została w stosunku do Polaków wykluczona i obalona. Szkoda, że te badania nie obejmują całej Słowiańszczyzny, czy choćby terenu dawnej Jagiellońsko-Piastowskiej i Pierwszej Rzeczpospolitej Szlacheckiej, a tylko Polaków z obszaru III RP. Co do całej Słowiańszczyzny musimy polegać nadal na innych szerszych badaniach, których już do tej pory wykonano w genetyce sporo i wypadają one dla nas pozytywnie. Słowianie są obecni w Europie co najmniej od czasów Kultury Ceramiki Sznurowej, albo od czasów Kultury Vincza. Zwracam uwagę na wciąż istniejącą podstawową trudność wymienioną w tekście jako bardzo istotną przez autora – Obrządek Ciałopalny, który uniemożliwia dokonanie badania dla całej populacji, a ogranicza je wyłącznie do reprezentantów ludności przybyłej ze Skandynawii i tej miejscowej która Obrządek Grzebalny przyjęła.
Po trzecie wreszcie – Te badania ostatecznie i całkowicie potwierdzają przedstawioną przeze mnie w Księdze Tura (WYDAWNICTWO BARAN&SUSZCZYŃSKI, KRAKÓW, 1999) i następnie w Księdze Ruty (WYDAWNICTWO SLOVIANSKIE SLOVO, MUCHNICE Nowe, 2013) – HISTORIĘ SŁOWIAN LECHICKICH (ZACHODNICH) i częściowo także WSZYSTKICH SŁOWIAN (także Wschodnich i Południowych) w EUROPIE OD STAROŻYTNOŚCI PO ŚREDNIOWIECZE. Zwracałem tam wielokrotnie uwagę, że plemiona czy też ludność określana jako Goci, czy Wandalowie miała charakter mieszany słowiańsko-skański (w żadnym wypadku nie germański/niemiecki) z wyraźną przewagą pierwiastka miejscowego słowiańskiego. Ten czynnik słowiański będący w zdecydowanej przewadze podkreśla nadal stwierdzenie o powszechności w Centralnej Europie i nieprzerwanym praktykowaniu obrządku ciałopalnego od czasów Kultury Ceramiki Sznurowej po 966 rok, albo i nawet od czasów wcześniejszych.
Polecam użycie tłumacza Google z angielskiego – tłumaczy już dosyć ściśle.
Oczywiście nie wątpię że Turbogermanie z grupy Allo Allo i układ profesorski który zrobił karierę naukową na allochtonizmie, będzie do upadłego kręcił swoje lody – aż do śmierci swoich autorytetów mających tę samą wartość co autorytet Gustawa Kossiny oraz że propagandowe banksterskie media będą prawdę na temat tych wyników obracać jak zwykle na odwyrt, czyli niczym „kota ogonem”i pisać nadal głupoty o turbosłowiańskiej pseudonauce. W tym układzie – jeśli te media i naukowcy tego kręgu się nie opamiętają – nie pozostanie nam nic innego jak przyjęcie M. Figlerowicza i jego Zespołu do naszego zacnego Turbosłowiańskiego Grona.
Uczynimy to z wielką przyjemnością bowiem z każdym dniem to Turbosłowiańskie Grono powiększa się o kolejne wybitne osoby, w tym kolejnych profesorów i doktorów, specjalistów z wielu dyscyplin nauki, tak ze świata i z wiodących ośrodków naukowych zachodnich, jak i na szczęście także z Polski.
Czesław Białczyński