Rozpoczynamy cykl publikacji na temat postaci Zasłużonych dla Wiary Przyrodzoney Słowian, które dotychczas pomijaliśmy nieco milczeniem, jako nie do końca „wygodne”, pochodzące z „przeciwnego obozu”. Czas naprawić tę zaległość.Wśród owych Zasłużonych znajdują się osoby, które swoją działalnością bądź dziełem przyczyniły się do ocalenia bardzo ważnych segmentów wiedy Słowiano-Ariów, bądź do rozpowszechnienia tej wiedy w formach, które stały się „strawne” dla Inkwizycji Rozumu. Same nie były one wyznawcami Wiary Słowiańskiej, lub były nimi w sposób zupełnie mimowolny, nieświadomy. Najprościej ilustruje to zjawisko (nieświadomego bycia wyznawcą określonych poglądów) współczesna sytuacja, w której wielu tak zwanych katolików, pieczołowicie, acz bez zrozumienia sensu, kultywuje przyswojone przez tę religię pogańskie tradycje i obrzędy religijne.
Jednakże ci, o których tu opowiemy to raczej odpowiedniki współczesnych „odtwórców kultury słowiańskiej”, odpowiedniki okultystów, masonów, magów, wróżbitów, druidów, czyli osoby które posuwają sie znacznie dalej niż przeciętny nieświadomy swoich działań katolik. Oni z pełną świadomością sięgają do starożytności, tworzą tajemne lub jawne stowarzyszenia ezoteryczne i upowszechniają w ten czy inny sposób wiedzę – a właściwie dawną Wiedę Północy, w tej formie jaka dotrwała do naszych czasów.
Często jest to wieda przekręcona, niekompletna, fragmentaryczna, wyrywkowa, uproszczona. Ale, tak jak ludowe ziołolecznictwo przeniosło przez tysiąclecia Inkwizycji Rozumu wiedę o terminach i sposobach zbierania roślin leczniczych i trujących i sposobach postępowania z nimi tak, aby miały największą moc (przez co przeniosło też do współczesności wiedę o bóstwach/siłach/energiach, które one reprezentują), tak i te ułamkowe wszelkie inne duchowe dyscypliny, przeniosły do naszych czasów wiadomości na temat Wiedy Północy (Wiary Przyrodzoney Scytów/Istów/Słowian).
[Dla ścisłości – traktujemy tutaj ten znak jako stary aryjski symbol religijny]
Rozpętana przez postrzymskie judeo-chrześcijaństwo w Europie Inkwizycja Rozumu szczególnie zaciekle tępiła nie tylko Wiarę Przyrodzoną Słowian jako kult religijny, ale także poszczególne jej elementy, które były częścią starożytnego światopoglądu naukowego i starożytnej nauki. Osoby Zasłużonych mimo, że same nie były „oficjalnie” wyznawcami Wiary Przyrodzoney, uważały siebie za Wolnych Ludzi, Wolnomyślicieli, którzy mają prawo korzystać w pełni ze starożytnej wiedy, ze spuścizny naukowej, która była jednak immanentnie związana filozoficznie ze starą religią pogańską. Stąd się brały między innymi wielowiekowe prześladowania znawców kabały czy tarota, magii, wróżbiarstwa i ziołolecznictwa.
Oświeceniowe potępienie przez Kościoły Chrześcijańskie alchemii, astrologii, okultyzmu, magii, wróżbiarstwa, horoskopów, przepowiedni, ludowego lecznictwa (czarodziejstwa), numerologii, tarota, kabały i wielu innych systemów wypływających z Wiedy różnych ludów, w tym także z Wiedy Scytów/Słowian, praktycznie ciągnie się do dzisiaj i jest praktykowane przez Watykan i jego agendy oraz inne kościoły judeo-chrześcijan, w formie ciągłego, nieustającego sporu ze światopoglądem naukowym oraz wszystkimi odmiennymi niż judeochrześcijaństwo systemami wierzeń. Dotyczy to także innych religii takich jak taoizm czy buddyzm, wedaizm i inne.
Obecnie watykańczycy wzięli w Polsce na widły jogę, która stała się im solą w oku.Mają rację. Każda część Wiedy zawiera w sobie całą wiedę. Wolnomyśliciele, filozofowie, inni „naukowcy” utrwalali ją od dwóch tysięcy lat poprzez używanie owej wybranej części, a tym samym także rozpowszechniali ją. To oni często bezwiednie przenosili przez wieki ową całość Wiedy, ale często płacili też najwyższą cenę za swoją działalność, padając jak np. Giordano Bruno i setki innych, ofiarą Inkwizycji Rozumu. Jak bardzo próżny był trud judeo-chrześcijan i ich inkwizycyjnych instytucji niewolących umysły, trud unicestwienia dziedzictwa Wiary Przyrodzoney Słowian i innych ludów Ziemi, świadczy najlepiej fakt, że największych jej krzewicieli kościół watykański miał często w swoich szeregach jako mnichów, biskupów, zakonników, a nawet świętych swojej religii. Wielu z nich kościół watykański wypowiadał wewnętrzne wojny – jak na przykład Templariuszom, czy Braciom Czeskim i Polskim, i tępił ich jako heretyków w długoletnich wojnach w okresie kontrreformacji.
Beznadziejność, ale i zbrodniczość, szczególne, krwawe opętanie pomysłodawców i wykonawców owej trwającej 2000 lat krucjaty, może każdemu z nas uzmysłowić trwający od XIX wieku, ale szczególnie dobrze widoczny obecnie, dzisiejszy, XXI wieczny tryumf Odrodzonej Wiary Przyrodzoney na świecie, która tworzy dwa gigantyczne skupiska: Świątynię Nauki oraz Świątynię Światła. Obie te świątynie są skrajnie heretyckie z punktu widzenia tzw. Kościoła Judeo-Chrześcijan i obie zajęły dzisiaj pozycję dominującą i wszechogarniającą we współczesnej cywilizacji.
Pierwsza, Świątynia Nauki, wypełnia bez reszty obszar materializmu, a nie jest ona niczym innym jak przekształceniem i rozwinięciem dawnych pogańskich religii (= systemów filozoficzno-przyrodniczych), poprzez dziedziny badające świat materialny, a wypływające ze świątynnej pogańskiej nauki starożytnej.
Druga, Świątynia Światła, kontynuuje to co wykonywała przez poprzednie tysiąclecia – rozwija wiedzę człowieka o tych obszarach duchowych i niematerialnych, do których Nauka, ze swej ograniczonej natury, nie sięga.
Razem tworzą one – Świątynia Nauki i Świątynia Światła – uzupełniając się w sposób niesprzeczny, jądro współczesnej Cywilizacji Człowieka na Ziemi. W Polsce obserwujemy współcześnie ze szczególnym nasileniem przełom i Wielką Zmianę związaną z tryumfem światopoglądu Wolnych Ludzi. Przełamywanie w naszym kraju Inkwizycji Rozumu ma charakter wielopłaszczyznowy i dotyczy wszystkich dziedzin życia społecznego. Jest to otwarta wojna dwóch cywilizacji: Cywilizacji Wolności i Cywilizacji Niewolnictwa. Słowian i Polaków bardzo mocno dotknęła trwająca 2000 lat krucjata zmierzająca do uczynienia z nas Postrzymskich Niewolników. Każdy Polak musi sobie odpowiedzieć dzisiaj na pytanie:
Po której stronie się opowiada, po której stronie stoi, i po której będzie stał w przyszłości.
Jądrem postrzymskiego niewolnictwa jest w Polsce, niestety jak od wieków, kościół katolicki i ten sposób rozdwojonego moralnie myślenia o charakterze faszyzującym, który obserwujemy w usiłujących zniewolić umysły Polaków pop-propagandowych, czarno-czerwonych mediach. Kościół w Polsce obecnie, jak przez wieki, obrał za cel walkę z wszelkimi przejawami rozumności i światopoglądu naukowego. Ten sam cel mają właściciele wielkich majątków, owe kilkanaście postubeckich rodzin. Jedni i drudzy to Właściciele Polski. Tak się czują – WŁAŚCICIELAMI NIEWOLNIKÓW. Wiedzą też, że wzrost świadomości, światłość ludzi, rozwój nauki, rozwój wszelkiej wolności przybliża kres ich uzurpatorskiej władzy.
Nie zmienia to faktu iż w przeszłości niektórzy z przedstawicieli Kościoła Katolickiego byli jednak tak mocno zaangażowani w rozpowszechnianie okultyzmu i magii, że gotowi byli zginąć na stosie za głoszone przez siebie poglądy, lub gotowi byli popaść w niełaskę Watykanu, by trwać przy swojej racji i przy swojej heretyckiej wolności. Przykładem takich postaci są dziesiątki alchemików i astrologów, magów, znachorów , a także najzwyklejszych bezimiennych czarownic, które masowo palono na stosach z powodu ich znajomości starożytnej wiedzy o ziołach, terminach i sposobach ich zbierania oraz użytkowania, a więc i o sposobach wróżenia, wprowadzania się w odmienne stany świadomości i czerpania wiedzy o bóstwach bezpośrednio od nich samych, o własnych mocach z samych owych mocy, wiedy o sobie z siebie samego.
Niektóre z owych Zasłużonych postaci są naprawdę tak bardzo zasłużone dla przetrwania Wiary Przyrodzoney Słowian, że możemy ich bez wahania nazwać Strażnikami Wiary Słowian podobnie jak Adama Mickiewicza, czy Juliusza Słowackiego, czy Jana Kochanowskiego. Zacznijmy zatem:
Marcin z Olkusza (1433 lub 1434-1493 lub 1494) – Zasłużony dla Wiary Przyrodzoney Słowian
– wychowanek, a potem profesor i rektor Akademii Krakowskiej, matematyk, astronom i astrolog. Rozpoczął studia na Uniwersytecie Krakowskim w roku 1452, tam też uzyskał stopień bakałarza sztuk wyzwolonych w 1456, a potem w 1459 – magistra na tymże wydziale Artium. Wiadomość o jego magisterium w księdze promocji jest opatrzona późniejszą glosą: maximus astrologorum. Odtąd wykładał w Krakowie astronomię i astrologię jako najzdolniejszy z uczniów Marcina Króla z Żurawicy (ok. 1422-1453). W testamencie zapisał Akademii Krakowskiej cenne przedmioty m. in.: globus nieba, dwa astrolabia i część swej bogatej biblioteki, które zostały zachowane do dzisiaj.
W 1460 roku wyjechał do Włoch, by tam wykładać astronomię w Bolonii, a w Rzymie był astrologiem kardynała Roderyka Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI. W latach 1461-1466 przebywał we Włoszech, gdzie zaprzyjaźnił się z Regiomontanusem. W 1463 wykładał astronomię na uniwersytecie w Padwie, w latach 1463-1464 – astrologię w Bolonii. Od 1466 przebywał na Węgrzech, gdzie był profesorem założonej przez Macieja Korwina Academie Istropolitanae, później Akademii w Budzie na Węgrzech, gdzie wybudował pierwsze na świecie obserwatorium astronomiczne. W 1472 roku został astrologiem na dworze króla węgierskiego Macieja Korwina, a po jego śmierci w 1490 roku – astrologiem Władysława Jagiellończyka. Współtwórca akademii w Bratysławie, autor tablic astronomicznych. Napisał dwa prognostyki dotyczące komet z lat 1468 i 1472 (kometa Halleya).
Marcin Bylica z Olkusza miał sukcesy zarówno w karierze naukowej, jak i kościelnej. Zdobył najwyższe wykształcenie uniwersyteckie, jakim był doktorat medycyny i teologii w roku 1483, i miał tytuły archidiakona w Zagrzebiu, plebana w Budzie, archidiakona w Gorycji, prepozyta wackiego (Vac) oraz kustosza kieleckiego. (JR)
Pamiątki kopernikańskie w Krakowie
Nie znamy niestety miejsca zamieszkania Kopernika w czasie krakowskich studiów. Wprawdzie statuty nakazywały scholarom pobyt w bursach, ale przyszły astronom mógł mieszkać prywatnie u swoich krewnych. Na pewno jednak słuchał wykładów w istniejących do dzisiaj, choć mocno już przebudowanych, trzech kolegiach, tj. Collegium Maius, Minus i Juridicum.
Na dachu domu przyległego od strony południowej do Collegium Maius mieściło się krakowskie obserwatorium astronomiczne, gdzie w l. 1493-1494 Kopernik mógł obserwować zaćmienie Księżyca i Słońca. W tym samym kolegium w 1494 r. przyszły astronom podziwiał wystawione na pokaz instrumenty astronomiczne Marcina Bylicy z Olkusza (zm.1493). Był on wychowankiem uczelni krakowskiej i uczniem Jana Regiomontana, a później został astrologiem króla węgierskiego Macieja Korwina (zm. 1490). Krótko przed śmiercią Bylica swoje narzędzia astronomiczne zapisał macierzystemu uniwersytetowi. Przywiezione z Węgier do Krakowa przez Stanisława Bylicę (bratanka zmarłego) wzbudziły tak wielkie zainteresowanie, że rektor Jan Sacranus zarządził wolny dzień (14 X) dla ich oglądania. Starannie konserwowane i zachowane do dzisiaj w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego stanowią główną atrakcję astronomów i kopernikologów.
MARCINA BYLICY Z OLKUSZA„PROGNOSTYK KOMETY” Z 1472 ROKU |
http://www.wiw.pl/astronomia/eseje/historia/marcin/c1.asp |
„Aby nie zniechęcić moich czytelników, opowiem raczej o przyszłych skutkach komety, zamiast rozprawiać o jej wielkości czy pozycji na niebie” – stwierdza Marcin Bylica z Olkusza w trzeciej części swojego „Prognostyku”. Autor tego dzieła napisał dwa prognostyki dotyczące komet z lat 1468 i 1472. Z pięciu znanych i przechowanych do naszych czasów w rękopisach iudicium, czyli prognostyków dotyczących komety z 1472 roku, których autorami są Polacy: Jan z Głogowa, Jan de Bossis, Mikołaj z Ciężkowic, Walenty z Zatora i Marcin Bylica, najczęściej był kopiowany traktat tego ostatniego, a jest to o tyle zrozumiałe i uzasadnione, że iudicium Marcina Bylicy jest najciekawsze z wyżej wyliczonych, żywe i oryginalne. Nie bez znaczenia jest tu również osoba autora, nadwornego astrologa króla węgierskiego, Macieja Korwina, przyjaciela i bliskiego współpracownika sławnego Jana Regiomontana. Prócz tego znanych jeszcze 15 innych wersji prognostyku tejże komety, już obcego autorstwa. Widać kometa z 1472 roku należała do większych i powszechnie obserwowanych.
…powiększenie
|
Przybliżone daty życia Marcina Bylicy z Olkusza to lata 1433-1493. Rozpoczął studia na Uniwersytecie Krakowskim w roku 1452, tam też uzyskał stopień bakałarza sztuk wyzwolonych w 1456, a potem w 1459 – magistra na tymże wydziale Artium. Odtąd wykładał w Krakowie astronomię i astrologię jako najzdolniejszy z uczniów Marcina Króla z Żurawicy (ok. 1422-1453). Wiadomość o jego magisterium w księdze promocji jest opatrzona późniejszą glosą: maximus astrologorum. W 1460 roku wyjechał do Włoch, by tam wykładać astronomię w Bolonii, a w Rzymie był astrologiem kardynała Roderyka Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI. Marcin Bylica z Olkusza miał sukcesy zarówno w karierze naukowej, jak i kościelnej. Zdobył najwyższe wykształcenie uniwersyteckie, jakim był doktorat medycyny i teologii w roku 1483, i miał tytuły archidiakona w Zagrzebiu, plebana w Budzie, archidiakona w Gorycji, prepozyta wackiego (Vac) oraz kustosza kieleckiego. W 1472 roku został astrologiem na dworze króla węgierskiego Macieja Korwina, a po jego śmierci w 1490 roku – astrologiem Władysława Jagiellończyka. W testamencie zapisał Uniwersytetowi Krakowskiemu swe zbiory, wśród nich sławny globus nieba i astrolabium.
Publikowany poniżej przekład fragmentu prognostyku zaczyna się w oryginale łacińskim od słów: Quid sit cometes et quae constellationes caelestes… („Czym jest kometa i jakie konstelacje ją powodują…”). Posłuchajmy, co ma do powiedzenia Marcin, prorokując następstwa komety, która zajaśniała na niebie w piątek dnia 10 stycznia 1472 roku.
Kometa 1472 roku przedstawiona w „Kronice norymberskiej” (Norymberga, 1493) jako kometa Halleya z 684 roku (choć nią nie była). |
Należy zwrócić uwagę na znak Wodnika, w którym znajduje się obecnie Słońce i znak Wagi, w którym pojawiła się po raz pierwszy kometa. Wprawdzie jest on znakiem ludzkim, ruchliwym, jesiennym i powietrznym, a ilekroć kometa w nim powstała pojawi się na środku nieba, kieruje swój ogon na zachód, jednak z faktu pojawienia się Słońca w okolicy Wodnika i w domu dziewiątym wynikają następstwa szczególne. „Gdy Słońce znajduje się w znaku Wodnika – mówi Homer – rodzą się liczni i n c u b i i s u c c u b i, a są to ludzie skłonni do rowiązłości”. W powietrzu i miejscach, gdzie giną i grzebani bywają ludzie, pojawią się dziwne zjawiska, a wielu będzie opętanych przez duchy nieczyste.
Anna Z. Kozłowska
więcej: http://www.wiw.pl/astronomia/eseje/historia/marcin/c1.asp