Świątynie Światła Świata na Aotearoa (Nowej Zelandii) w Kirze Lata-Runi/Roji-Rujewita – część 1

Świątynie Światła Świata na Aotearoa (Nowej Zelandii) w Kirze Lata-Runi/Roji-Rujewita – część 1

Aotearoajski, lub powiedzmy prościej Tangacki styczeń, czyli Nowozelandzki, odpowiada naszemu lipcowi, więc chociaż mamy w Polsce styczeń to publikuję styczniowe zdjęcia w Kirze Lata-Runi/Roji-Rujewita, bo taką dokładnie porę roku tutaj mamy.

Ponieważ Kira i Łukasz publikowali świetne zdjęcia na tym blogu z wielu ciekawych miejsc w Nowej Zelandii nie będę tego powtarzał o wiele słabszym sprzętem niż jej. Dam tylko na koniec każdej części kilka linków do tamtych reportaży.

W moim cyklu znajdą się zdjęcia z kilku lokalnych świątyń z Reikorangi i najbliższej okolicy. Reikoranga I – to przewspaniała Świątynia Światła Świata, całkowicie prywatna, medytowania w której  i odbywania modłów mogłem codziennie doświadczać.

Podobnych odczuć co moje w tym miejscu, życzę każdemu człowiekowi na Ziemi. Także największym moim wrogom. Gdyby mieli możliwość tu usiąść, pomedytować, pomantrować/pomudrować, poćwiczyć uważność i pozwolili się oblać zstępującym w taką świątynię Światłoświtem zrozumieliby w oka mgnieniu, że ich własne Życie, ale też wszystkich innych Ludzi i Istot Żywych dookoła nich Ma Być Przyjemnością, a najwyższym szczęściem i spełnieniem dla Człowieka jest tę przyjemność innym dawać.

 

Czytaj dalej

Węgry: Niespotykana w skali migracja jeleni!

Węgry: Niespotykana w skali migracja jeleni!

nadesłał Rafał Kopko Orlicki

Przyrodnicy nie znają przyczyny wystąpienia tego niezwykłego zjawiska. Jelenie podejmują jesienią, czy z początkiem zimy wędrówki w poszukiwaniu lepszych żerowisk, ale nigdy dotąd nie zanotowano, żeby odbywało się to na taką skalę i w biały dzień. Jelenie zwykle wędrują w małych grupkach po kilka, kilkanaście sztuk, a przede wszystkim przemieszczają się pod osłoną nocy.

 

Czytaj dalej

O grzybach inaczej: Szyszkowiec łuskowaty

O grzybach inaczej: Szyszkowiec łuskowaty

 

Zgodnie z obietnicą opiszę grzyby, które jedliśmy w Jaworniku Polskim w latach osiemdziesiątych XX wieku. Nie wiem czy ktoś o takich grzybach w dzisiejszych czasach w ogóle słyszał. Najbardziej podobny do nich gatunek jakiego opisy widzę w internecie to Szyszkowiec Łuskowaty. Jednak tamten miał wyraźnie żółtawe rurki pod spodem, a kapelusz bardziej fioletowy, niż brunatny, jak tutaj na zdjęciu.

 

 

Czytaj dalej

O grzybach inaczej: Ario-Słowianie i muchomory

Muchomory to bardzo ciekawe grzyby. Piszę o nich dopiero teraz tutaj, chociaż już w moim dawnym artykule o „Kiszeniu Barszczu, lejkowcach i opieńkach” wspominałem Wam, że razem z Anną w latach osiemdziesiątych w Jaworniku Polskim zbieraliśmy muchomory czerwonawe i jedliśmy je. Muchomor Czerwonawy to smaczny grzyb jadalny, a Muchomor Czerwony uchodzi za trujący. I jest trujący  aczkolwiek nie śmiertelnie, jeśli nie wie się jak się z nim obchodzić, a próbuje się go używać. Nasi pradziadowie Ario-Słowianie, jak też szamani syberyjscy nie mieli z tym problemu, ale grzyb ten wymaga Wiedy. Generalnie polecam ten pierwszy, więc wróćmy jednak do Muchomorów Czerwonawych. Do dzisiaj wspominam smak tych grzybów jako wyśmienity. To były najsmaczniejsze grzyby w moim życiu.

Jawornik Polski w tamtych latach był istną kopalnią grzybów, które mogą się człowiekowi tylko przyśnić. W następnym odcinku, grudniowym opowiem wam o jednym z nich. Też zebraliśmy ich tam wtedy kilkadziesiąt i w niczym nie ustępowały borowikom szlachetnym, czy kozakom.  

 

Czytaj dalej