24 02 2000 – Unia Społeczno-Narodowa do Baran&Suszczyński o „Mitologii Słowiańskiej” Białczyńskiego, a Warszawska Reprywatyzacja i 1050-LECIE Chrześcijaństwa na Ślęży! (z makietą pomnika Bolesława Chrobrego w tle)

Unia Społeczno-Narodowa do Baran&Suszczyński o „Mitologii Słowiańskiej”
usn1usn2 usn3

Myśl jak najbardziej słuszna. Myślę, że każdy bez trudu zrozumie ową Myśl zawartą w tym artykule i w słowach Antoniego Feldona w imieniu Unii Społeczno -Narodowej z roku 2000. Kto by się pod tą myślą nie podpisał?!

Dla Zdrajców Polski i prawdziwych Faszystów – wrogów Wolności Człowieka, czyli „Oświeconych” (czyli Iluminatów), reprezentujących w Polsce prawdziwy faszyzm („oświecenie” europejskie, światowe, rosyjskie i watykańskie) oraz Banksterkę Światową (tę z Czarnej Sotni jak i tę z Czerwonej Sotni), ci którzy stawiają w miejsce katolicyzmu i ateizmu prawdziwie wartościową Wiarę Przyrodzoną Słowiańską i organizują się w Zrzeszenie Słowian i Ruch Wolnych Ludzi – są śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem – najniebezpieczniejszym ze wszystkich wrogów jacy istnieją .

To nie my Wolni Ludzie, nie my Słowianofile, nie my Rodzimowiercy -Wiara Przyrodzona Słowiańska stawiamy Kościół i Banksterkę jako swoich wrogów, lecz to ONI widzą w nas swoich śmiertelnych wrogów. Że tak jest, możemy przeczytać tutaj: (Ta góra należy do Chrystusa? – Czy przypadkiem nie do Wszystkich Polaków, a nawet Słowian?!), a także w artykule jaki cytuję poniżej.

Smuci mnie bardzo, że Polscy Chrześcijanie występują przeciw nam, przedstawicielom starej Słowiańskiej Wiary Przyrody, bo Ich religia (polska, katolicka) od tej Naszej Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej (polskiej, naturalnej) w całości pochodzi, a zmanipulowano ją i przekręcono w Ciemnych Wiekach, po to by narzucić Ludzkości System Pan-Niewolnik (feudalizm, który kwitnie do dzisiaj – ponad pół roku pracuje każdy z nas opodatkowanych Niewolników na Feudała-Państwo Socjalistyczne, które rozdaje pieniądze jak chce i komu zechce – ale zawsze w swoim partyjniackim interesie, a nie w interesie Polaków -Niewolników Systemu).

Przyjmujemy te ataki Polskiego Kościoła Katolickiego wymierzane w nas z pełną premedytacją – przyznacie – z wielkim spokojem i rozwagą. Gdyby to nie Świętowita usunięto brutalnie ze Ślęży a Krzyż Katolicki który tam stoi, to mielibyśmy dzisiaj wojnę domową. Ktoś jednak do tej wojny prze – jak widać to nie my, którzy pisaliśmy do Papieża Franciszka by wpłynął na wojujących katolickich hunwejbinów z Sulistrowic, by przywrócili Świętowita na jego miejsce  dla naszego wspólnego dobra, Polaków. Franciszek nie zrobił nic, Kuria wrocławska nie zrobiła nic. Za to nas ciąga się po komisariatach policji i Prokuraturze Wrocław Krzyki – jakbyśmy to my usunęli krzyż ze Ślęży, a nie nam usunięto ze Ślęży Świętowita! Hipokryzja czy świadome działanie władz Polski – prokuratury PIS i sądownictwa?!

To nie żart, wojnę domową w Polsce mamy już niemal  na wyciągniecie ręki z powodu usunięcia Krzyża pod Pałacem Prezydenckim. Kuria Wrocławska i cały Kościół na fali lęków migracyjnych i antyislamskich nastrojów w Polsce – z przykrością stwierdzam – z całą świadomością, jak widać ze słów księdza Staszaka i wspierającej go Kurii Wrocławskiej, zmierza do tego celu.

Wróćmy jednak do Unii Społeczno-Narodowej. Oczywiście nie muszę dodawać, że żadnej współpracy z USN nigdy nie podjąłem ostrzeżony w porę przez Andrzeja Wylotka (kim był dowiecie się wbijając w Wyszukiwarkę Blogu  jego nazwisko, albo tutaj, a co się z nim stało, być może nie dowiemy się nigdy. Był moją prawą ręką w Warszawie, nawet jeśli nie był tego świadom,  do 2001 roku). Przeszukajcie internet nie znajdziecie dzisiaj nic lub prawie nic o Unii Społeczno-Narodowej. Nie istnieje, a raczej istnieje jako numer telefonu.

JAKA BYŁA INTENCJA IDĄCA ZA TĄ SŁUSZNĄ MYŚLĄ WYŁOŻONĄ W PIŚMIE DO WYDAWNICTWA BARAN I SUSZCZYŃSKI ORAZ CZESŁAWA BIAŁCZYŃSKIEGO? INFILTRACJA ŚWIĄTYNI ŚWIATŁA ŚWIATA? A MOŻE INTENCJA BYŁA PROSTA I SZCZERA? A Białczyński jest przewrażliwiony co do agentury w Polsce i WSI/KGB/UB?

Że jakikolwiek odłam NARODOWY POLSKI związany z Wiarą Przyrodzoną jest od dawna wrogiem Banksterów i że miała miejsce infiltracja środowisk Unii Społeczno-Narodowej oraz ruchu rodzimowierczego w latach 1990-1994 przez banksterów a także przez WSI/UB potwierdzę tutaj artykułem z GW z roku 2001

G W o Antonim Feldonie:

Poczytajcie sobie jak szmatławiec Michnika rozjeżdżał „oficjalnie” patriotów, ludzi wielkiego formatu, a czasami „własnych ludzi”, tych którym było nie po drodze z PO, SLD i PSL/ZSL czy Unią Demokratyczną/Wolności, a także PC/PIS w 2001 roku. Najlepsze jest to, że artykuł o „świeżym” „właścicielu” części przedwojennego mienia, Antonim Feldonie, piszą ci którym nigdy na serio nie śniło się oddawać czci Powstaniu Warszawskiemu i Powstańcom, opluwacze polskości i patriotyzmu! Wkrótce wykazały to nadchodzące po roku 2001 lata. Kontynuuje tę linię pracowicie także dzisiejsza GW oraz H-GW z PO, „przedstawicielka”/twarz/ czy też ta która świeci własną twarzą w imieniu tychże beneficjentów masowej grabieży mienia Warszawy.

Dziwię się, że nie zakopali tego artykułu w sekcji „płatne”, albo w archiwum „niedostępne Polakom, tylko na użytek wyłączny Banksterki i G. Sorosa”.

Wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Teksty

  Reduta Feldona

Paweł Smoleński
17.04.2001
Władze stolicy od paru lat wiodą jałowy spór z biznesmenem o dziwacznych poglądach. Jeśli się nie dogadają, nie będzie Muzeum Powstania Warszawskiego – pisze Paweł Smoleński
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Choć za oknami jasny dzień, tu panuje dyskretny półmrok. Z oddali słychać fortepianowe brzdąkanie, po dywanie cicho skrada się pikolak w białej koszuli przepasany pasiastym fartuchem. Antoni Feldon – łysa czaszka, duże dłonie, trzyczęściowy, ciemnogranatowy garnitur – rozpiera się na wygodnej kanapie przy niskim stoliku. Pyta: – Czym mogę pana poczęstować w tym przybytku burżuazji?

Wyjmuje z plastikowej koperty kartkę. Czyta z przekąsem: „Działo się to Roku Pańskiego 1994, ostatniego dnia lipca, w przeddzień 50. rocznicy Powstania Warszawskiego – w czasie gdy na Stolicy Piotrowej zasiadał syn Narodu Polskiego, godność Prezydenta Rzeczypospolitej piastował Lech Wałęsa, Episkopatowi Polski przewodniczył ks. kard. Józef Glemp Prymas Polski, funkcję Prezesa Rady Ministrów pełnił Waldemar Pawlak, wojewody warszawskiego Bohdan Jastrzębski, w stolicy Polski Warszawie, której prezydentem był Stanisław Wyganowski…”.

– Co za wstęp, przywołali wszystkich świętych – dodaje z ironicznym uśmiechem. – Niech pan rzuci okiem na podpisy: prezydent Warszawy, wojewoda. A gdzie jest mój? – ironię zastępuje powaga. – Nie ma.

Feldona, współwłaściciela spółki Reduta, nie zaproszono na uroczystość położenia kamienia węgielnego pod budowę gmachu, w którym ma powstać Muzeum Powstania Warszawskiego. Wieczystym użytkownikiem działki pod muzeum – 6612 m kw. u zbiegu ul. Bielańskiej i al. „Solidarności” – jest spółka Reduta. Budynek w żółwim tempie, lecz jednak staje za pieniądze Feldona. A mimo to nie chciano, by miał cokolwiek wspólnego z kamieniem węgielnym. Dziwne, prawda?

– Nic mi nie powiedzieli. Na koniec próbowali zaprosić, ale jakoś boczkiem, cichcem, więc nie poszedłem.

Ale gazety pisały, że – wbrew woli organizatorów – Feldon pojawił się jednak na tej uroczystości.

Co więc myślałem, siedząc w „przybytku burżuazji”? Pikolak podawał świetne espresso z delikatnymi ciasteczkami, samego cukru były chyba ze cztery rodzaje – w bryłkach i kryształkach, brunatnego, żółtego, bielutkiego – w maleńkich, srebrnych pucharkach. Że mam przed sobą kutego na cztery łapy cwaniaka, który postanowił zarobić ciężki szmal na pamięci o Powstaniu, a może nawet, udając mecenasa i filantropa, chce otworzyć sobie drzwi na polityczne i towarzyskie salony…

[Co za bezczelny tekst – nic tylko walić w mordę tego Cyngla Michnika – Pawła Smoleńskiego. Na miejscu pana Feldona pozwałbym go do sądu, jak i całą GW. Ale dlaczego tak się właściwie nie stało? Dlaczego po tym artykule Michnik i Spółka nie wylądowali w sądzie? Czy dlatego, że starły się ze sobą w walce o tę samą nieruchomość dwie strony tego samego Układu Warszawskiego o różnych interesach? CB]

Ale nie. Feldon nie jest cwaniakiem, choć powtarzał mi kilkakrotnie: – Chcę to muzeum oddać, lecz nie mam komu.

Karnawał obietnic

W 1981 r. na fali solidarnościowego karnawału ukonstytuował się Społeczny Komitet Budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. Powstańcy uznali, że znakomitym miejscem byłyby ruiny Banku Polskiego – ostatniej reduty broniącej Starówki w sierpniu 1944 r. W ruinach, które cudem uniknęły zabudowy sztampowymi blokami ery Gomułki, siedział Zakład Produkcyjny Lamp Profesjonalnych – utajniona fabryka produkująca noktowizory dla Paktu Warszawskiego. W wyniku zabiegów komitetu pozostałości po Banku Polskim wpisano do rejestru zabytków wyłącznie ze względu na znakomitą powstańczą przeszłość. Noktowizory miały być robione gdzie indziej.

Wydawało się więc, że miejsce na muzeum już jest, choć nie gwarantowały tego konkretne zapisy, tylko pobożne życzenia. Był też klimat sprzyjający budowie. Jednak w grudniu ’81 wprowadzono stan wojenny, komitet uległ samorozwiązaniu, bo nie chciał podporządkować się organizacji PRL-owskich kombatantów, a fabryki noktowizorów nie wyprowadzono z Bielańskiej mimo formalnych nakazów i poleceń różnych ważnych władz.

W 1983 r. gen. Mieczysław Dębicki – w stanie wojennym komisarz wojskowy stolicy – obiecał jednak powstańcom, że w Warszawie stanie ich muzeum, a obietnicę kazał zapisać w dzienniku urzędowym warszawskiej Rady Narodowej. Starzy ludzie uwierzyli generalskiemu słowu, nie bacząc na to, że rządy generałów to nie solidarnościowy karnawał i że wówczas władze składały obietnice lekką ręką.

Generalskie słowo potwierdził w 1984 r. naczelny architekt Warszawy, ogłaszając, że zbieg Bielańskiej i Świerczewskiego to idealny plac pod muzeum. Z takiego ogłoszenia nie wynikło oczywiście żadne zobowiązanie. Dwa lata później rozstrzygnięto konkurs na projekt muzeum. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że w połowie lat 80. na koncie Muzeum Historycznego Warszawy były pieniądze na Muzeum Powstania. Nikt nie wie, co się z nimi stało.

Majątek jak garb

Gdyby w 1989 r. nie istniały warunki, dzięki którym ul. Świerczewskiego przemianowano na al. „Solidarności”, Antoni Feldon nadal mieszkałby w Monachium albo w dowolnym innym kraju i o ruinach Banku Polskiego nie miałby zielonego pojęcia. A może miałby, gdyż chętnie opowiada o ojcu i dziadku, którzy walczyli i polegli w Powstaniu. Gdy nieproszony zjawił się na uroczystości wmurowania kamienia węgielnego, do urny z aktem erekcyjnym „Działo się to Roku Pańskiego…” ofiarował pół powstańczej opaski. Drugie pół niekiedy wciąga na przedramię; widzieli to jego znajomi i przyjaciele.

Rodzinny sentyment swoją drogą, ale od czasu do czasu lubi powiedzieć, że przegranemu zrywowi nie warto stawiać muzeum. Powiada też, że warszawskimi kanałami chodzili nie tylko powstańcy, ale również płynęło gówno. A ponieważ nie zważa, do kogo mówi, podobnie jak nie zważa na ton, wciąż mnoży sobie wrogów.

W marcu 1968 r. Feldon był studentem pierwszego roku architektury Politechniki Warszawskiej. Na wiecach i strajkach krzyczał, by przywrócić na studia Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Rok później uciekł do Austrii, gdzie wcześniej znalazł się jego ojciec. Nie miał grosza przy duszy.

Później wyjechał do Ameryki, by w końcu trafić do Monachium. Na emigracji zajmował się biznesem. Mówi, że odziedziczył spory majątek przemysłowy, jak inni ludzie dziedziczą garb.

Po upadku komuny wsiadł w samolot i znowu pojawił się w Warszawie. Chciał odzyskać utracone majątki – rodzina Feldona była spokrewniona z największymi rodami przemysłowej Warszawy: Lilpopami, Haberbuschami.

– Mówmy otwarcie – mówi – były to rody bardzo zniemczone i zażydzone.

Nic nie odzyskał. Reduta spółka z o.o. powstała w roku 1993. Miała kapitał założycielski 180 mln starych złotych i dwóch właścicieli – Feldona oraz Wiesława Gwiazdę, architekta legitymującego się paszportem niemieckim. Zrazu nikomu nie przyszło do głowy, by kruszyć kopię o Polaka z niemieckim paszportem.

[Tak oto docieramy do korzeni Układu Warszawskiego czyli Kamienicznej Mafii, której  interesów broni dzisiaj i „reprezentuje” w Ratuszu warszawskim HGW, a która to Mafia swego czasu toczyła wojnę z ludźmi przedstawiającymi się jako Unia Społeczno-Narodowa i Stowarzyszenie Przemysłowców Polskich. Więc gdyby ktoś myślał, że piszę tutaj o sprawach nieaktualnych to myli się pod każdym względem. Piszę o rzeczach, które działy się wtedy w 1994 roku, w 2001 i dzieją się nadal dzisiaj – A Mafia ma się w Warszawce dobrze, zakumplona z Michnikiem i innymi ludźmi, np z WSI, do których należy chyba zaliczyć także pana Antoniego Feldona. Ci ludzie z WSI po prostu poświęcili pana Feldona dla własnych późniejszych interesów związanych z próbą przejęcia kontroli nad Muzeum Powstania Warszawskiego czy też działką przy Bielańskiej i innymi przejmowanymi nieruchomościami oraz inicjatywami społecznymi, partyjnymi, fundacjami itp. To ludzie gdzieś z pogranicza, pogranicza PZPR, WSI i UB oczywiście.

Antoni Feldon zaczął od tego, że jako „naiwny” studenciak z 1968 roku bronił Adama Michnika własną piersią i  musiał z kraju z tego powodu emigrować, relegowany z uczelni warszawskiej. A Michnik jakoś nie musiał – cały czas uprzywilejowany. Krzycząc w 1968 „Wolność dla Michnika!” nie wiedział po prostu młody patriota Antoni Feldon, że Michnik to brat rodzony Stefana Szechtera czołowego ubeckiego sędziego PRL, kata polskich patriotów. Tak. Wtedy Antoni Feldon w 1968 był jeszcze naiwnym patriotą. Później życie zmusiło go do innego wyboru – współpracy z UB/Wywiadem/WSI w 1983 w Austrii i Niemczech. Po czym tenże Michnik/Szechter Wielki Obrońca Współpracowników UB/WSI poprzez swojego Cyngla pluje Antoniemu Feldonowi prosto w twarz i do tego publicznie. Dintojra UBecka miała miejsce w 1994, w 2001 i dzieje się w Warszawce także dzisiaj. CB]

Nie dla Niemca

U progu lat 90. wojewoda warszawski Bohdan Jastrzębski przekazał Fabryce Lamp Profesjonalnych działkę u zbiegu Bielańskiej i al. „Solidarności” za niespełna 5 mld ówczesnych złotych. Choć prawo pozwalało na takie uwłaszczenie, wojewoda nie powinien tego uczynić. Stojące na działce ruiny Banku Polskiego były wszak zabytkiem, więc na darowiznę musiał się zgodzić minister kultury. Wojewoda ministra o nic nie pytał. Gdy po kilku latach jego decyzję chciał obalić Kazimierz Dejmek, minister kultury w rządzie SLD-PSL, sąd uznał argumenty ministra, lecz decyzji wojewody nie zmienił.

Tymczasem pogrzebano Pakt Warszawski, noktowizorów z Fabryki Lamp Profesjonalnych nikt nie potrzebował, zakładowi zajrzało w oczy bankructwo – otrzymany grunt wystawił więc na sprzedaż w przetargu publicznym. Przetarg wygrała Reduta i w ten sposób działka z ruinami powstańczej reduty przeszła w wieczyste użytkowanie firmy Feldona. Za 45 mld zł, które miały uratować od plajty fabrykę noktowizorów. Na owe czasy były to całkiem spore pieniądze, choć fabryki nie uratowały.

Część środowisk kombatanckich krzywiła się, że ruiny reduty stały się własnością prywatną. Pytano, czy takie miejsce może być we władaniu spółki z kapitałem niemieckim. Feldon zapewniał, że kapitał Reduty jest polski, a jego partner w interesach jest takim samym Niemcem jak Czesław Miłosz Amerykaninem. Lecz czynił to z równym wdziękiem i taktem, z jakim przypominał powstańcom o funkcji warszawskich kanałów.

Nadto powstańcy (a w zasadzie ich część) mieli Feldonowi za złe, że w projektowanych gmachach, które – jak mniemano – lada chwila wyrosną na działce, chce zapewnić pamiątkom Powstania jedynie 250 m kw. – nie muzeum z prawdziwego zdarzenia, lecz lichą izbę pamięci wciśniętą między biura, banki, sklepy, kina, knajpy i podziemne garaże. Jednak w 1994 r. Feldon ogłosił, że w planowanym kompleksie biurowo-bankowym znajdzie się 2,5 tys. m kw. na Muzeum Powstania Warszawskiego. Całość zaprojektował architekt Michał Borowski, korzystając ze wsparcia twórców pierwszego projektu muzeum.

[Nie dla NIEMCA? Czy wyście poszaleli w tej Wyborczej? Przecież kasę dają wam dzisiaj i już w 2001 roku dawali Niemcy!!! Skąd wzięliście na te swoje media na tę GW, na te partyjki UW/UD/KLD/PO – nie od Banksterki Światowej?

A już myślałem, że to prawda co Cyngiel Michnika, dzisiaj powiedzielibyśmy SOROSA, napisał o tej izbie pamięci z 250 metrami kwadratowymi. Że też trzeba było przyznać się, że Feldon zrobił projekt Muzeum Powstania Warszawskiego?! Nie można było iść całkiem w zaparte – nie znaliście w tym szmatławcu wtedy jeszcze tych metod co dzisiaj? CB]

Szybko podpisano stosowne umowy. Jan Rutkiewicz, ówczesny burmistrz gminy Warszawa Śródmieście, wygospodarował na Muzeum Powstania Warszawskiego 80 mld zł. Wydawało się, że nareszcie idea przyobleka się w ciało.

Spełnienie marzeń

Już był w ogródku, już witał się z gąską… Ale się nie przywitał. I nic dziwnego, gdyż w umowach dotyczących działki na styku Bielańskiej i al. „Solidarności” nie pada żaden termin zakończenia prac nad budynkiem muzeum. Budynku więc nie ma.

Nie ma również pieniędzy przyrzeczonych przez burmistrza Rutkiewicza, gdyż tymczasem zmienił się ustrój Warszawy – w miejsce Śródmieścia powstała gmina Centrum, 80 mld przeszło w nowe ręce, po czym wydano je na pilniejsze potrzeby miasta. Nie ma kasy, nie ma budowy – Feldon wstrzymuje inwestycję. Zapewne dlatego to on, a nie urzędnicy warszawskiego Ratusza, natychmiast stał się ulubionym szwarccharakterem prasy stołecznej. Że okpił, oszwabił, oszukał. I jeszcze chce się dorobić – planuje wybudowanie wieżowca o powierzchni 40 tys. m kw.

Feldon nie buduje muzeum, bo nie ma za co. Ale może zbudować za pieniądze wirtualne. Ten pomysł podsunął mu Michał Borowski: – Skoro miasto nie ma pieniędzy, niech Reduta wybuduje muzeum za darmo i przekaże je na własność wojewodzie, ten zaś zamieni spółce prawo wieczystej dzierżawy gruntu na prawo własności. W centrum Warszawy różnica w cenie między działką w dzierżawie wieczystej a działką własną sięga mniej więcej kosztu budowy takiego budynku.

Pomysł Borowskiego trafił do ówczesnego wicewojewody Zdzisława Tokarskiego. W 1996 r. podpisany zostaje akt notarialny – umowa o zmianie umowy. Reduta ma zbudować gmach muzeum i przekazać go skarbowi państwa w stanie surowym, a wojewoda da Reducie prawo własności gruntu. Porozumienie ma się wypełnić po trzech latach.

W świat idzie wieść, że Muzeum Powstania Warszawskiego zostanie wybudowane do końca 1999 r. „Spełnienie marzeń” – tak jeszcze w 1998 r. tytułowano artykuły poświęcone tej sprawie.

[Skąd ja znam te krętactwa w nieruchomościach, te próby oszukania przez Urzędniczo-Sądowo-Adwokacką Mafię inwestorów, przedstawione tutaj przez rzecznika Układu Warszawskiego Cyngla pana Adama M. vel Adama Sz. Skąd znam? Z mojej pracy w handlu wielkimi nieruchomościami w Krakowie! A jakże. Te same postPRLowskie morduchny rodem z WSI i UB, te same krętactwa i obietnice, te same machloje na wielką skalę – np. Camping Krak w Krakowie.] CB

Mistrz gry wstępnej

Paweł Poncyljusz, doradca wojewody mazowieckiego Antoniego Pietkiewicza i radny AWS dzielnicy Śródmieście, zajmuje się placem u zbiegu Bielańskiej i al. „Solidarności” z ramienia urzędu wojewódzkiego. O Antonim Feldonie mówi „kolega”, choć daję głowę, że kolegami nie są, a taki zwrot to jedynie Poncyljuszowy styl.

– Chodzi o to – tłumaczy – że kolega Feldon nie wywiązuje się z umowy zawartej w 1996 r. Dlatego próbuje zepchnąć sprawę na boczne tematy. Będzie panu wmawiać, że w urzędzie wojewódzkim nikt nie chce z nim rozmawiać, że nie ma tu partnera. To nieprawda, choć od początku zeszłego roku rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać. Bo kolega Feldon nie wywiązał się z umowy.

W urzędzie uznano, że do końca 1999 r. Feldon powinien oddać gmach muzeum „w stanie surowym zamkniętym”. Budynek stanął, ale do stanu surowego zamkniętego wciąż daleko. Wojewoda zagroził więc publicznie, że zażąda od Reduty 2 mln zł odszkodowania za niewywiązanie się z terminów. Feldon odparł, że to on zażąda od wojewody odszkodowania, gdyż to wojewoda nie dotrzymuje umowy.

– A gdzie w umowie wpisany jest termin wybudowania gmachu muzeum? – pytam Poncyljusza.

Doradca wojewody wpatruje się w notarialne zapisy, wodzi palcem po linijkach dokumentu. Jest przekonany, że stosowna data musi gdzieś być. Ale gdzie? Nie ma. Bo w umowie zmiany umowy zaznaczono wyraźnie, że do 31 grudnia 1999 r. ma nastąpić zmiana statusu działki. O tym, kiedy Reduta ma oddać skarbowi państwa gmach muzeum, ani słowa.

Lecz Poncyljusz nie traci rezonu. Mówi, że z kolegą Feldonem współpracować się nie da. Bo – dla przykładu – urząd wojewódzki wysyła mu jakieś pismo, on odpowiada, że się zgadza, ale nie wprost, tylko między wierszami. Urząd myśli, że Feldon się zgodził, i tak postępuje, jakby była zgoda. Ale w końcu zgody nie ma, tylko ściema, skok na inne boisko, piłka w aucie. – Feldon upoważnia do rozmów o muzeum ludzi, którzy nic na ten temat nie wiedzą. Chce nam dyktować, w jaki sposób mamy zakończyć tę sprawę. Na to nie możemy się zgodzić.

Zdaniem Poncyljusza Feldon chce sprawę zagmatwać, opóźnić, zakręcić. Dlaczego? – Kolega Feldon jest mistrzem gry wstępnej.

[Kto wie gdzie dzisiaj jest miejsce Poncyliusza w Warszawskiej Układance? Pamiętacie go jak zgrabnie z innymi próbował, we właściwym momencie rozbić PIS? Jego koleżanka została PO-wskim Ministrem Oświaty – czyż nie piękna „ździra”? Dzisiaj jest oczywiście po właściwej stronie, czyli tam gdzie i HGW, gdzie Nowoczesna i KOD, gdzie Warszawska Mafia, a my mamy uwierzyć, że urzędnicy w 1994 roku „zapomnieli” takiego drobiazgu w umowie jak data zakończenia inwestycji? Tak , to mistrzowie „zapominania”, tak samo dokładnie „zapomnieli” o zwróconej już raz w formie rekompensaty działce przy Pałacu Kultury. CB]

A „gra wstępnie” po to, żeby z działki wydusić pieniądze – albo ją sprzedać, nawet za 4,5 tys. dol. za metr, albo wreszcie znaleźć jakiegoś inwestora.

– Zasadniczy problem kolegi Feldona to brak pieniędzy na muzeum i na całość projektowanej inwestycji – wyjaśnia doradca. – Nie miał ich, gdy kupował działkę. Potem szukał partnerów, ale od niego poodpadali, nie chcieli mieć z nim nic wspólnego. Dlatego temat muzeum bardzo mu nie leży, słabo w nim wypada. Szuka więc spraw zastępczych.

Antoni Feldon wcale nie uważa, że wypada słabo. Takiej inwestycji, jaką sobie zaplanował, nie robi się za pieniądze noszone w kieszeni. Od miesięcy nie ma z kim rozmawiać o przekazaniu muzeum, choć budynek stoi i czeka na gospodarzy. Nie może go również doprowadzić do stanu „surowego zamkniętego”, bo nie wie, co w nim będzie. – Zależy mi na żywym muzeum, a nie na smętnej izbie pamięci, do której nikt nie przyjdzie. Ale ci panowie nie wiedzą, co tam będzie, nie mają nawet koncepcji. Nawet pojęcia o koncepcji. To dlaczego mam się zastanawiać, gdzie zrobię tam kible, jak wykańczać budynek?

Zdaniem Poncyljusza oferowany przez Feldona budynek to bardziej gołębnik niż gmach, w którym można by zrobić ekspozycję z prawdziwego zdarzenia. I niech Feldon nie mydli oczu brakiem koncepcji, bo kto zrobi mu koncepcję, skoro nie wie, w jakim wnętrzu przyjdzie ją realizować.

Na dodatek trzeba się spieszyć, choćby ze względu na powstańców, którzy powtarzają Poncyljuszowi, że ledwie żyją. Doradca podkreśla, że to ważny argument.

Feldon też chciałby się pospieszyć, ale z budowanym przez niego muzeum nie może być tak jak z Zamkiem Ujazdowskim: – Piękny obiekt, ale zagospodarowany tak, jakby fornali wpuszczono do dworu, a fornale napaskudzili, za przeproszeniem, w pianino. Oni nie mają koncepcji muzeum, to pod co mam gmach wykańczać?

I tak w koło Macieju.

Zdaniem Michała Borowskiego urząd wojewódzki nie chce dogadać się z Feldonem, bo w skrytości ducha marzy, żeby wyrzucić go z placu. Poncyljusz twierdzi, że to Feldon nie chce się dogadać, a hasło ewentualnego wywłaszczenia, owszem, pada, ale tylko od czasu do czasu, żeby pokazać determinację urzędu.

Makler Żar Ptak

I znów goszczę w „przybytku burżuazji”. Pikolak w czerwonej muszce, Feldon w brązowym garniturze. Właśnie wrócił z nart, gdzie potłukł się paskudnie. Już wiem, że ma niekonwencjonalne poglądy. Właśnie o nich rozmawiamy. I wiem, że wszystko, co mówi, mówi serio.

– Może to urazić pańskie uczucia, ale katolicyzm, ideologia powstała na rzecz rzymskich niewolników, to koniec Polski. Katolicyzm wszędzie przynosi klęskę. Niech pan spojrzy na Irlandię – najwięksi pijacy w USA, najsławniejsze kurtyzany. Miałem irlandzką narzeczoną. Co to było za ziółko, kiedyś nożem rzuciła w kelnera. Ale czy to pana interesuje?

– Interesuje.

– Ja jestem narodowcem, los narodu jest dla mnie wartością najwyższą. Dlatego nie mogę być katolikiem, bo nie można być patriotą i zarazem członkiem internarodowej organizacji.

Z tej samej przyczyny Feldonowi nie podoba się Unia Europejska: – Eksperyment szlachetny, ale istota niespodzianki polega na tym, że jest nieprzewidywalna. Unia się rozpadnie, a nikt nie mówi o polskich granicach po jej upadku.

Nie podoba mu się NATO: – Za naszym przyzwoleniem leciały bomby na stolicę zaprzyjaźnionego słowiańskiego państwa. To prawda, że Serbowie dopuścili się zbrodni, ale nie powinniśmy stawać przeciwko nim, póki nie wiemy, o co chodzi.

I w ogóle nasza polityka zagraniczna: – Zaciera się zbrodnie niemieckie, a polityki wschodniej jakby nie było. Tymczasem Rosja walczy z zalewem agresywnego islamu.

Podoba mu się natomiast Zadruga: „Ruch Nacjonalistów Polskich, ruch kulturowy, który dąży do zasadniczych przewartościowań polskiego logosu i polskiego etosu. To sprawa długofalowa dla intelektualistów, a nie dla krótkowzrocznych polityków pochłoniętych bez reszty realiami tu i teraz”. Feldon odczytuje te zdania z książki, która jest jego biblią: „Mit polski – Zadruga” autorstwa Antoniego Wacyka, wydawnictwo Toporzeł.

[Zniszczyć Feldona, napluć na niego i obmówić go ze wszystkich stron. Znamy tę metodę? A w najgorszym razie, jak to nic nie pomoże, zrobić z niego oszołoma i dziwaka, trudnego we współżyciu. A że sami go wysłaliśmy na Placówkę „Unia Społeczno-Narodowa”? No cóż trzeba poświęcić swoich, jeżeli weszli nam w drogę, a przy okazji skasuje się „słuszną myśl polską”, myśl pod którą podpisałby się każdy z Polaków. Tak niszczono ruch narodowy, jego idee i zakażano go agenturą w 1994 i później.

Teraz rozumiemy wreszcie po co wypuszczono Cyngla na Feldona i dlaczego wykopano Feldona z projektu „Muzeum Powstania Warszawskiego” i dlaczego GW pluje na Feldona z jedynie słusznych pozycji, w tym miejscu nagle polako-katolickich?!

Oj GW i HGW z was tacy katolicy, jak ze Stefana Szechtera był patriota polski. Nie wstyd wam dzisiaj w 2016 roku, że tak się podlizywaliście Czarnej Sotni, na którą dzisiaj jawnie plujecie? Hipokryta i koniunkturalista z ciebie Adamie M. CB]

Swoje poglądy wygłasza w magazynie „Militaria”: – Postawiliśmy jedno kryterium: jeśli artykuł mógłby się ukazać w „Polityce”, u nas nie ma czego szukać.

Uważa, że przez to podpadł, choć nie wie komu: – Coś musiałem przeskrobać, bo przyjaciele w telewizji mają pod szkłem moje nazwisko – jeśli zaproszą mnie do programu, stracą posadę. Zdaniem Feldona w Polsce jest dużo tematów, których nie wolno poruszać. Unia Społeczno-Narodowa, którą założył, Stowarzyszenie Przemysłowców Polskich, któremu przewodzi, chcą poruszać tematy zakazane.

Koniecznie z podaniem źródła. Feldon znów sięga po dziełko Wacyka: „Wszystko, co słowiańskie i pogańskie, jest nam drogie. Stamtąd wyrastają nasze korzenie duchowe. (…) Tysiąc razy bliższe winno się stać dziecku polskiemu pojęcie Swaroga niż obcego, katolickiego Jahwe. W miarę dorastania dziecka Swaróg przybierze nazwę Woli Tworzycielskiej, w dalszej kolejności upostaciuje się ona w Narodzie…

Goreją wici w czas rokowy

dziś znów – jak przed tysiącem lat,

Posłanie niosą Masławowe,

I budzi się słowiański świat.

Słowiańska czestna wiara nasza

My z tych, co Lech, Siemowit, Krak,

Nie nam zamorskich znać mesjaszy

I drogi nam Swaroga znak”.

Przywołany w rymowance Masław to mazowiecki wielmoża, który wystąpił przeciw Kazimierzowi Odnowicielowi niemal tysiąc lat temu. Tak głęboko sięga Feldon do swoich korzeni.
[Czy rozumiecie już teraz te wszystkie wystąpienia Anty-Słowian którzy nazywają nas  Słowian-Patriotów, Słowian-Polaków, jakimiś „Turbo-Słowianami”? Rozumiecie intencje tych epitetów kierowanych ku nam przez Mentalność Postsowiecką, Homo Sovieticus w wydaniu XXI wieku?
Wiecie już teraz skąd się to tałatajstwo, te szumowiny baksterskie biorą?! Rozumiecie kto im płaci za te ich portale i inne media? Lecz ten kto płaci  przecież wymaga i potem tak jak panu Krzysztofowi Pieczyńskiemu (którego za klarowne poglądy cenię) przychodzi zapłacić jakimś „banalnym” wyznaniem prawdziwej wiary np. w Prezesa Rzeplińskiego i Trybunał Konstytucyjny złożony z ludzi Służby PO-lsce i KODersów (młodzi nie pamiętają tej zasłużonej dla komuchów organizacji zwanej Służba Polsce, ale starsi pamiętają).
I co? Powiecie, że Antoni Feldon mówiąc co mówił do tego bzdeciarza z GW w 2001 roku nie miał racji wypowiadając się na temat banksterskiej UE, NATO, okradanej przez 25 lat Polski rządzonej przez Bandę z Czerskiej i jej kumpli z UD-UW, PO, SLD, PSL i skądinąd? A jednak jego myśl była podszyta nieczystą intencją, a wychodziło to tylko w jednym miejscu, jak gruba fastryga, tam gdzie mowa o Rosji, na którą agentura WSI nigdy przecież nie napluje, nawet napluwszy na Polskę.
Rozumiecie zatem, że WOLNI LUDZIE są uważani przez tych z Czerskiej i im podobnych tytanów światowego banksterstwa z Warszawy i innych miast Polski za najgroźniejszych wrogów. CB]

– Jak ocenia pan popularność takich idei? – pytam.- Połowa Polaków nie umie czytać, połowa czyta nie to, co chce. Kiedyś przypadkiem zaczepiłem okiem o wodę toaletową Makler. Makler – to nasz bohater narodowy? Phi, może powinniśmy nazwać kosmetyki dla Polaków Lokaj. Żar Ptak, Jan z Kolna – to nasi prawdziwi bohaterowie uznani na zachodzie Europy. Nie ma się czego wstydzić. W Skandynawii nazywają samoloty imionami sławnych wikingów.

Feldon jest rozczarowany dzisiejszą Polską. Zasłużyła przecież na lepszy los, ale kto ten los sprowadzi, kto naprawi błędy? – W opozycji czynnej byłem już za komuny. Dziś skłamałbym, gdybym powiedział, że chwalę sterników naszej nawy państwowej.

[Jak oceniamy popularność tych idei dzisiaj w 2016 roku?! No, jak panowie z Czerskiej – wiecie już jak?!

Nie cieszą was te setki portali i blogów patriotycznych i słowiańskich i świadomościowych, co? A czemuż to, wy przecie postępowcy? Ach! Rozumiem! Z Wolnymi Ludźmi wam nie po drodze – boście konserwatorzy Systemu pan Niewolnik, Pasożyci Ludzkości!

Na szczęście okazuje się dzisiaj w roku 2016, że jest sporo takich, którzy są w stanie odmienić ten los Polski, o którym to losie mówił „zatroskany” Antoni Feldon, gdy go kasowaliście w GW i Saloonie Warszawskim, a którego  to stanu Polski jakoś dziwnie nie zauważał Cyngiel Michnika w 2001, ani sam pan Feldon przed 2001. Czy aby tylko „przypadkiem” nie wiedzieli oni  w jaki sposób Banksterska Międzynarodówka okrada Polskę? A czy nie miały miejsca gigantyczne zwroty przedwojennych dóbr Kościołowi Katolickiemu?! Także w Warszawie? CB]

Jakby tego wszystkiego było mało, Antoni Feldon od czasu do czasu rozsyła listy. Na przykład do Pawła Poncyljusza: „W ubiegłym roku [list jest ze stycznia 2000 – przyp. aut.] założył się Pan o skrzynkę whisky, że stan surowy Muzeum Powstania Warszawskiego nie zostanie zrealizowany do końca grudnia. Ponieważ, jak Panu zapewne wiadomo, wiecha nad budynkiem umieszczona została przed tym terminem, wzywamy Pana do spełnienia zakładu. Jednakże z uwagi na Pańskie niehonorowe zachowanie po jego zawarciu rezygnujemy z samego przedmiotu zakładu i prosimy o przekazanie równowartości na rzecz Związku Powstańców Warszawskich. Jeżeli jednak zdecyduje się Pan uchylić od tego obowiązku, wówczas zapraszamy Pana do baru w Bristolu, gdzie ongiś miało miejsce nasze pierwsze – i jak sądzę – ostatnie spotkanie. Za okazaniem barmanowi niniejszego listu będzie Pan mógł się upić na nasz koszt dowolną whisky do nieprzytomności”.

– Gdy będzie pan z nim rozmawiać – radzi Poncyljusz – niech pan uważa, bo on czasami sprawia wrażenie, jakby był nie z tego świata. Ale ja wiem, że to tylko sprytna poza. Kolega Feldon doskonale wie, co i do kogo mówi.

Zapytałem więc w „przybytku burżuazji”: – Może pańskie kłopoty w dogadywaniu się z urzędem wojewódzkim wynikają z, hmm… że tak powiem, pańskiej niekonwencjonalności?

– Być może – uśmiechnął się szeroko. – Za Gomułki była taka gradacja luksusu: własne autko, własny domek, własne zdanie. Na to mnie stać. Co ma Stowarzyszenie Przedsiębiorców Polskich, Unia Narodowo-Społeczna, Zadruga do budowy Muzeum Powstania? Nic.

Nawet list do Poncyljusza nie ma z tym nic wspólnego.

Feldon kontra Feldon

Gdy Antoni Feldon skończył opowieść o Zadrudze, Słowianach i Unii Społeczno-Narodowej, zrozumiałem, że nie jest cwaniakiem. Jaki bowiem cwaniak woli obliczać przyrost naturalny ludności świata wywołany dominacją katolicyzmu od przyrostu własnych pieniędzy? Kto, chcąc prowadzić w Polsce interesy, będzie organizował antykatolicką partię, choćby głęboko wierzył w banialuki o zniewalającej Polaków roli Kościoła? Jeśli naprawdę cwany biznesmen idzie z czymś do urzędu, to z kopertą wypchaną pieniędzmi albo z ideą, która porwie tłumy, albo z butelką, wreszcie z czekoladą – ale nie z opowieściami o Swarogu lub z listem odmawiającym urzędnikom honoru. Nie, o technologii urabiania sobie przychylności urzędników i polityków Feldon nie ma zielonego pojęcia.

Może więc zna się na nieruchomościach? – Proszę pana – usłyszałem od poważnego inwestora – gdyby się znał, już lata temu sprzedałby spółkę wraz z prawem wieczystego użytkowania gruntu i pozwoleniem na budowę za ciężki szmal. Albo pozyskałby silnych inwestorów. A tymczasem ma dużą, bardzo atrakcyjną działkę, ale nic z nią nie zrobi, bo działka śmierdzi. Nieważne, że kupił ją zgodnie z prawem. Żaden poważny inwestor nie wejdzie w śmierdzący interes.

– Nie jest cwaniakiem ani hochsztaplerem – opowiada znajomy Feldona. – Bo gdyby był, nie zajmowałby się banialukami. Potrafi być ujmujący, czarujący, dowcipny, lecz za chwilę powie coś takiego, że wszystkim idzie w pięty. Coś na granicy zdrowego rozsądku. To nie powinno mieć nic wspólnego ze sprawą placu przy Bielańskiej – ale ma i nikt nic na to nie poradzi. Czasem lepiej by było, gdyby się nie odzywał. Ale on ma potrzebę gadania. I w ten sposób Antoni Feldon staje się największym wrogiem Antoniego Feldona. A Feldon z Feldonem nigdy nie wygra.

Jest, jakby go nie było

Nie trzeba tłumaczyć, dlaczego powstańcy warszawscy chcą mieć swoje muzeum. Wiadomo też, dlaczego zależy na tym władzom Warszawy i województwa mazowieckiego. Ale po co Feldonowi takie muzeum?

– Chyba tylko po kłopoty – zastanawia się jego znajomy. – Bo że na początku umyślił sobie, iż na działce przy Bielańskiej zrobi interes, to pewne. I że interesu nie zrobił, to jeszcze bardziej pewne.

Michał Borowski: – Umówił się, że wybuduje muzeum. Może dla prestiżu, może dla kaprysu, może z sentymentu. Jakkolwiek by było, jestem pewien, że Feldon chce muzeum oddać.

Paweł Poncyljusz: – Muzeum mu po nic. Zaplątał się w umowy, za bardzo nie ma wyboru. W listopadzie 2000 r. przysłał nam list, że skoro akowcy dostali gmach PAST-y, o który w Powstaniu toczyły się ciężkie boje, niech tam zrobią muzeum, a naszą umowę trzeba renegocjować. Oczywiście nie zgodziliśmy się.

Sam Feldon powiada: – Muzeum mi niepotrzebne, ale jestem warszawiakiem, czuję temat, cała moja rodzina była w Powstaniu. Poza tym umówiłem się na jego budowę, więc je zbudowałem.

Muzeum jak nie było, tak nie ma. Tak przynajmniej uważają przeciwnicy Feldona. I mają rację.

Ale rację ma również Feldon, gdy powiada, że gmach muzeum jest: – Budynek stanął, nie ma się do czego przyczepić. Gmach potężny, nadaje się na muzeum wszystkich polskich powstań, nawet tego przyszłego. Albo na muzeum mastodontów.

Więc może rzeczywiście nie warto się trapić, że w budynku nie ma jeszcze rur ani kabli, nie wiadomo też, gdzie będą toalety, bo nie wiadomo, gdzie będzie ekspozycja powstańczych pamiątek.

Ale rację ma też Poncyljusz, gdy mówi, że koncepcja Muzeum Powstania to nie jest sprawa kolegi Feldona.

I jeśli obie strony ciągnących się od lat sporów i bezustannie powtarzanych uszczypliwości nie zastąpią dobrą wolą, muzeum po prostu nie będzie.

 

WART PAC PAŁACA, A PAŁAC PACAna

A jednak Muzeum jest Pacany z GW! Tylko zapytam co się z wami dzisiaj stało, że przestaliście twierdzić, iż w katolickiej Polsce nie można robić interesów plując na Katolicki Kościół. Ktoś wam otworzył oczy HIPOKRYCI z CZERSKIEJ? Kto taki? Wiara Przyrodzona Słowian, Turbosłowianie i Zadruga?
Bez obaw WY i tak nigdy się do nas nie załapiecie. Dlaczego? Bo wy to banksterka, która stroi się w coraz to nowe piórka – samo Twarde Jądro Systemu Pan-Niewolnik, a my to odwieczna OPOKA Anty-Systemu, i nic tego nie zmieni.
Jutro Czarna Sotnia na Ślęży będzie próbowała swoją czarną magią zawłaszczyć Górę Pogan dla Systemu Pan-Niewolnik, GW Wrocławska będzie zaś kręcić meandry kłamstw próbując się zmieścić ze swoją „lewackością” między pochwałą kapitalizmu i Sorosa z Balcerowiczem, a kadzeniem Watykanowi i jego czołowemu jezuicie Franciszkowi – jakże to żałosne.
Wiedzcie, WY Wszyscy, WROGOWIE WOLNEJ POLSKI I WOLNYCH LUDZI, WY CZARNI  I WY CZERWONI BANKSTERZY MIĘDZYNARODOWI, ŻE SŁOWIAŃSCY BOGOWIE I TYM RAZEM POKAŻĄ WAM W CAŁEJ OKAZAŁOŚCI SWOJĄ MOC I PRAWO DO ŚWIĘTEJ GÓRY SŁOWIAN.
 

Kim jest i był Antoni Feldon? Uczciwym patriotą czy zakonspirowanym agentem WSI? Tego dowiedzieliśmy się dopiero po 20 latach rządów Ludzi z Czerskiej i ich emanacji politycznych typu UD/UW/PO tworzących strefę nietykalności dla ludzi z byłej WSI i UB. Były nieliczne wyjątki od tej Reguły Zakonu Okrągłego Stołu – można było bić Swoich jeśli wleźli w szkodę Układowi Warszawskiemu.

Rok 2010: Raport poselski dotyczący reaktywacji przedwojennych spółek – Zbigniew Kozak – Miliardy kradzione Polakom.

 Po moim artykule o planowanej wizycie prezydenta Dudy 9 września 2016 na Ślęży, gdzie wspólnie z księdzem Staszakiem i Pisem Sobótki obchodzić mają zamiar 1050 lat CHRZTU POLSKI  opublikowanym na blogu Bialczynski 23 08 2016,  ja – Czesław Białczyński reprezentujący Starosłowiańską Świątynię Światła Świata oraz Piotr Kudrycki, Prezes Zrzeszenia Słowian  otrzymaliśmy pisma z Prokuratury we Wrocławiu przypominające nam jako „świadkom obrazy uczuć religijnych na Ślęży” o konieczności stawienia się w Prokuraturze Wrocław Krzyki na każde jej wezwanie pod groźbą więzienia.
Nic nie wiem o żadnej obrazie uczuć religijnych na Ślęży – jeżeli już jakaś obraza była to była to obraza uczuć religijnych Rodzimowierców Polskich dokonana przez klechów katolickich rękami ich wyznawców.
Czy to ma być próba PISowskiego zastraszenia Wolnych Polaków, legalnie działających w Polsce RODZIMOWIERCÓW, próba ZASTRASZENIA LEGALNIE DZIAŁAJĄCEGO W POLSCE ZRZESZENIA SŁOWIAN? KTO KIERUJE TĄ PRÓBĄ ZASTRASZENIA W ZWIĄZKU Z WIZYTĄ PREZYDENTA RP NA ŚLĘŻY?!
CZY JEST TO podległy Watykanowi  PISowski APARAT Wymiaru Sprawiedliwości i partyjna Prokuratura PISowska z Wrocławia-Krzyki?
A może jest to wrocławski odłam międzynarodówki banksterskiej – Urzędniczo-Sądowo-Adwokackiej Mafii działającej w Polsce?!
Tak się dziwnie składa, że współgra ta akcja z akcjami GW i przeróżnych KODerskich odmian Banksterki Światowej w Polsce. List polecony z Prokuratury sprytnie antydatowano wewnątrz – na 18 sierpnia, podczas gdy pieczęć pocztowa pochodzi z 25 sierpnia, a list otrzymałem 31 sierpnia – czyli po publikacji artykułów z 23 i 25 sierpnia 2016 – nie za długo szedł jak na polecony priorytet?:
prokuratura1
Czy to przypadek, że dzieje się to wszystko przed I Wiecem Zrzeszenia Słowian w Soli? Czy to Białczyński wyznaje jakąś teorię spiskową i jest przeczulony na temat infiltracji i agentury? Czy to wy Banksterzy Światowi (Czarni i Czerwoni) mataczycie nieustannie w Polsce?
prokuratura2
Pisałem wam już o tym, iż w roku 2013 wysłannicy Niemieckiego Koncernu – właściciela polskojęzycznych kolorowych pism dla kobiet, wydawanych w Polsce dla Polek – próbowali „przejąć” ode mnie Mitologię Słowian (Księga Tura i Księga Ruty oraz Stworze i Zdusze) oferując natychmiastowy druk tychże książek oraz „Nowych przygód Baltazara Gąbki” w nakładzie co najmniej 100.000 każda, obiecując produkcję serialu animowanego dla dzieci na podstawie Mitologii i na podstawie Nowego Gąbki oraz tłumaczenie wszystkich dzieł na niemiecki  i obecność na największych europejskich Targach Książki w Niemczech, jeszcze jesienią tego samego roku. Propozycja niedwuznacznie pochodziła z Zatoki C. Ś..
 –
WARUNEK – podzielenie się prawami autorskimi (czyli wyzbycie się ich) przez dopisanie współautora! Ten zamach został przez nas udaremniony.
Jak widzicie możliwe są spektakularne „zastrzyki” finansowe i wspaniałe „wzloty”, nagłe olśniewające kariery, gruba kasa, ale możliwe są też w razie sprzeciwu, groźby więzienia i zastraszanie – takie jak Anonimy przed moim wykładem na Zlocie Wolnych Ludzi NTV we Wrocławiu w 2015, czy też liścik z prokuratury Wrocław Krzyki 25 08 2016, po artykule opublikowanym 23 08 tegoż roku. Wrogowie Wolnej Polski imają się każdej metody i gotowi są posunąć się do tego do czego posunęli się zapewne względem Andrzeja Wylotka czy Andrzeja Leppera.
 –
Może pan Minister Ziobro wyjaśni jakich tam ma współpracowników w tej Prokuraturze we Wrocławiu?! Bo mam nadzieję, że to nie on sam i jego PISowscy koledzy partyjni, jest inicjatorem akcji przeciw Zrzeszeniu Słowian i Czesławowi Białczyńskiemu oraz Piotrowi Kudryckiemu, z polecenia Kurii Wrocławskiej – czyli Polskiej Filii Międzynarodowej Korporacji Watykańskiej?
 –
Wróćmy jednak do reprywatyzacji warszawskiej prowadzonej przez PO w interesach wspólnych Konsorcjum Okrągłego Stołu, czyli Porozumienia Komuny z Komunistyczną Agenturą w Polsce (także PIS korzystał z tego Układu jeszcze jako PC, kiedy wszystko wydawało się być cacy).
 –
Co się działo od roku 2010 pani prezydent H-GW i szacowna gazeto GW i szacowna Post-Komuno? Coś się działo u was w sprawie grabieży Warszawy? Obudziliście się po 6 latach od tego Raportu Kozaka i po 15 latach od sprawy Muzeum Powstania Warszawskiego z 2001 roku?! Po 25 latach swoich własnych Okragłostołowych grabieżczych rządów nad Polską?! Zatoka C.Ś. kwiczy teraz ustami Petru, prawej ręki Balcerowicza i innych Zandermanów z „Razem” o krzywdach lokatorów i Warszawiaków!? Ktoś ma uwierzyć w waszą szczerość mafiosi z Warsaw Cosa Nostra?
 –
Chcę tym artykułem powiedzieć, że antypolskie działania ze strony Banksterki Światowej, Międzynarodowych Korporacji, Grup Światowych Interesów – Banksterów Czarnych i Czerwonych oraz spod wszelkich innych znaków i innych maści – trwają w SERCU ŚWIATA – w Polsce, nie od dzisiaj. Od samego początku istnienia III RP trwa grabież Polski, bezczelny rabunek, i nie są to żarty. W wojnie tej padają fortuny (takie jak pana Feldona), budują się złodziejskie fortuny (takie jak ta na Amber Gold czy na Mieniu Warszawskim Kamienicznym), a także padają trupy i leje się krew w walkach zbrojnych (jak teraz na UKRAINIE!).
Tym bardziej przykre, że Kościół Katolicki w Polsce bierze udział w tej Wojnie o Fortunę, o Ziemską Mamonę I WCIĄGA W NIĄ WIERNYCH, ZWYKŁYCH KATOLIKÓW, KTÓRZY MAJĄ ŚWIADOMOŚĆ jako Polacy, ŻE ICH RELIGIA MA WIELE WSPÓLNEGO Z WIARĄ W BOGA TYCH KTÓRZY WYZNAJĄ WIARĘ PRZYRODZONĄ SŁOWIAŃSKĄ – wciąga ich w tę wojnę także na Ślęży.

Pan Antoni Feldon swego czasu (w lecie roku 2013 – „zbieg okoliczności” z propozycją Niemców i Czerwonych na temat  Mitologii) nadesłał mi z Warszawy jedyny podobno istniejący cykl fotografii makiety Pomnika Bolesława Chrobrego autorstwa Stanisława Szukalskiego.

Jedyny cykl fotografii rzeźby Bolesław Chrobry Stanisława Szukalskiego

Makieta została zrabowana przez UB Stanisławowi Szukalskiemu z jego przedwojennego mienia.

Co z panem słychać panie Antoni? Proszę o kontakt w tej sprawie. Ale cóż, prosiłem już kilka razy, bezskutecznie.

Z ostatniej chwili – dosłownie na kilka godzin przed publikacją tego artykułu. Czy ktoś z Kancelarii Prezydenta lub ABW śledzi artykuły na tym blogu, w tym także te ustawione w kolejce do publikacji? (odpowiedzcie sobie sami); My wiemy dobrze, że „przypadki” nie istnieją.

Przyjedzie czy nie przyjedzie, nic nie zmienia faktu, że Prezydent RP objął patronat nad tą hańbiącą Kościół Katolicki prowokacją religijną wobec Rodzimowierców Polskich!

Prezydent Andrzej Duda nie przyjedzie na Ślężę. „Inne obowiązki”

k
06.09.2016 13:31
Góra Ślęża jest najwyższym wzniesieniem nad Równiną Śląską
Podziel się!