RMF: Przemysław Błaszczyk – Archeolodzy odkryli neolityczne cmentarzysko

Archeolodzy odkryli neolityczne cmentarzysko

Od Poli Dec
Czy zostanie zbadane DNA z tych dobrze zachowanych kości z myślą o haplogrupach Y-DNA i mtDNA?

Podczas przebudowy ul. Kocmyrzowskiej i pętli tramwajowej na Wzgórzach Krzesławickich archeolodzy odkryli część neolitycznej osady pucharów lejkowatych i cmentarzysko kultury ceramiki sznurowej. Znaleziono tam aż 18 pochówków. To jedno z większych cmentarzysk w Małopolsce.

Zakończyły się właśnie ratownicze badania wykopaliskowe, które od maja były prowadzone między pętlą tramwajową, ul. Kocmyrzowską a działką fortu 49 ½ „Grębałów”. Odkryto tam  i przebadano neolityczną osadę kultury pucharów lejkowatych z elementami kultury malickiej i kultury lubelsko-wołyńskiej oraz neolityczne cmentarzysko kultury ceramiki sznurowej, grupy krakowsko-sandomierskiej.

Nazwa kultury pucharów lejkowatych pochodzi od charakterystycznego kształtu naczynia z brzuścem baniastym i szeroko rozchylonym kołnierzem. Datuje się ją między 4000 – 2750 p.n.e.  Kulturę ceramiki sznurowej nazwano od zdobienia naczyń ornamentem sznurowym. Datowana jest przez badaczy na 3000 – 2300 p.n.e.

Na terenie obecnie budowanej pętli tramwajowej i ówczesnej osady zlokalizowano prawie sto obiektów: jam gospodarczych, glinianek i pieców.

Tutaj zobaczylibyśmy chałupy, tutaj zobaczylibyśmy piwniczki typu glinianki, tam dalej, gdzie są te zastoiska wody, zobaczylibyśmy strefę gospodarczą z piecami zagłębionymi w ziemię tudzież glinianki, czyli takie głębsze jamy do wyciągania zglinionego lessu – wyjaśnia archeolog Piotr Olejarczyk.

Niestety znajdują się tam jedynie resztki tych struktur, które wskazują na istnienie osady, bo stanowisko to zostało zniszczone podczas prac ziemnych i niwelacyjnych przy budowie umocnień fortu 49 ½ „Grębałów”, linii kolei kocmyrzowskiej w końcu XIX w. oraz linii i pętli tramwajowej w XX wieku.

18 pochówków

To, co odkryto podczas budowy nowej pętli tramwajowej, to tylko część osady i cmentarzyska. Reszta znajduje się poza obszarem inwestycji. W sumie przebadano 18 pochówków: jeden, wcześniejszy z osady kultury pucharów lejkowatych i 17 z cmentarzyska kultury sznurowej. 

To są bardzo dobrze zachowane pochówki. Plus tego terenu polega na tym że, less nie jest kwaśny, tylko zasadowy i te kości są dobrze zachowane. One się wtórnie na tym lessie mineralizują – przyznaje Olejarczyk.

Archeolodzy odkryli dziesięć grobów niszowych i jamowych z pochówkami szkieletowymi: cztery groby pojedyncze, pięć podwójnych i jeden z trzema osobami.

Groby były wyposażone w jedno lub dwa naczynia, jedną bądź dwie siekierki krzemienne, toporek kamienny, czasem narzędzia z rogu i kościane – szpilę, szydła, dłuta i przekłuwacze. W jednym przypadku odnaleziono kościany koralik i niewielką ozdobę miedzianą.

Mamy tu przede wszystkim groby niszowe. Te są dość pracochłonne. Najpierw kopano jamę, z tej jamy kopano nisze, której nie było widać z zewnątrz. W te niszę chowano ludzi – wyjaśnia archeolog. Są tylko 3 pochówki pojedyncze, natomiast większość jest pochówkami podwójnymi, a czasem są 3 osoby, dwoje dorosłych i dziecko.

W czasach kultury sznurowej zmarli chowani byli w pozycji przykurczonej, embrionalnej na boku. W okresie kultury pucharów lejowatych zmarłych grzebano w pozycji wyprostowanej. W dnie jamy leżała sobie kobieta w wieku 40 do 50 lat. Była wyprostowana. Miała tylko zgięte w łokciach ręce i dłonie pod brodą – opowiada Olejarczyk.

Jedno z największych cmentarzysk w Małopolsce

To jest największe cmentarzysko na terenie Nowej Huty i jedno z większych w Małopolsce – przyznaje dyrektor Muzeum Archeologicznego w Krakowie dr Jacek Górski. Mówimy mniej więcej o połowie trzeciego tysiąclecia przed Chrystusem, czyli 4500 lat p.n.e.

Z tego czasu mamy cmentarzyska w Pleszowie w rejonie dawnego baru Meksyk. Podobne groby z tego okresu znajdowały się w rejonie Szpitala Rydygiera. To był ciekawy epizod w prahistorii Małopolski dlatego, że ludność kultury sznurowej nie trudniła się rolnictwem. To byli hodowcy, koczownicy, którzy często przenosili się z miejsca na miejsce. W związku z tym osad z terenów huty nie ma. Jeśli były osady, to bardziej obozowiska, tak jakby ktoś postawił jurtę, zostawił troszkę śmieci, był tydzień czy dwa i przeniósł się w inne miejsce. Z tymi 17 pochówkami, jest ich już ponad 30 w Nowej Hucie. To znacząca ilość – potwierdza dyrektor Górski.

W neolicie ludzie zaczęli uprawiać rośliny i hodować zwierzęta

Przedstawiciele kultury pucharów lejkowatych uprawiali duże areały korzystając z siły pociągowej zwierząt, czyli wołów. Jeszcze wcześniej, gdy pierwsze ludy rolnicze osiedlały się na Wzgórzach Krzesławickich, nad Dłubnią i nad Potokiem Kościelnickim, to była tzw. gospodarka kopieniacza, czyli ludzie z motyczkami uprawiali niewielkie poletka. Dwa gatunki pszenicy, nawet jęczmień, owies. Uprawiano też soczewicę, groch i len. To było już pięć i pół tysiąca lat przed Chrystusem. To były czasy, kiedy zaczęła się gospodarka wytwórcza – mówi dr Górski.

„Na terenie Nowej Huty są jedne z pierwszych osiedli rolników, którzy przyszli z południa znad środkowego Dunaju. Założyli oni pierwsze wsie, w których mieszkano po kilkadziesiąt lat. Czasami przodka chowano pod podłogą domu. Wtedy zaczęto po raz pierwszy karczować lasy pod uprawy pól. To wtedy po raz pierwszy rozległ się stukot siekier na terenie Nowej Huty. Wtedy wydojono pierwsze krowy i zrobiono ser, bo już wtedy znano serowarstwo. Człowiek przestał być myśliwym, koczownikiem, a stał się producentem żywności i osadnikiem”

– dodaje.

Rolnikowi najbardziej potrzebna jest żyzna ziemia. Nowa Huta ma dobre gleby. Jak się spojrzy na mapę Nowej Huty od Wzgórz Krzesławickich, to ona jest nachylona na południowy wschód, a to oznacza, że bardzo długo operuje tam słońce. Jest długi okres wegetacyjny. Mamy też rzekę. W czasach, kiedy nie było dróg, to Wisła była ważnym traktem komunikacyjnym, a jak się przejedzie Wisłę, są solanki w Wieliczce, w związku z czym położenie jest wyśmienite – przyznaje Górski.

Więcej o epoce neolitu możecie dowiedzieć się na nowej stałej wystawie Muzeum Archeologicznego w Krakowie.

Podziel się!

    © Czesław Białczyński