1. J. Karwelis: Piąta dawka, czyli minister nie żartuje; 2. PAP/Salon 24: Unia polsko-ukraińska? „Mniej szalone, niż się wydaje”; 3. S&F: Jacek Bartosiak w Auditorium Maximum UJ; 4. Jagiellonia: Aleksandr Dugin: Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma (2016)

Aleksandr Dugin: Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma (2016)

Aleksandr Dugin, najbardziej popularny rosyjski strateg, ideolog rosyjskiego imperializmu i eurazjatyzmu, wieloletni członek Czarnego Zakonu SS, jeden z liderów rosyjskiego ruchu faszystowskiego, nazywany ideologiem Putina, człowiek, którego strategię od 15 lat skrupulatnie wciela w życie cały polityczny establishment współczesnej Rosji.

Aleksandr Dugin: „Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma”! (2016)

Tymczasem nie tak odległy do spełnienia w kontekście obecnej wizyty prezydenta Zełeńskiego w Warszawie wydaje się być wręcz katastroficzny dla Moskwy, scenariusz z holenderskiego dziennika NRC, zaprezentowany poniżej w materiale informacyjnym numer 1. Nie jest też dla niej na pewno dobrą wiadomością, że Finlandia wczoraj oficjalnie wstąpiła do NATO, Szwecja zrobi to jeszcze przed 1 lipca, a Ukraina będzie następna, kiedy tylko przeprosi Polaków z Wołyń, co zadeklaruje dzisiaj jej prezydent.

1. J. Karwelis – Piąta dawka, czyli minister nie żartuje

Pierwszy kwietnia to taki dzień dla wygłupów i tak sobie pomyślałem, że dziś walnę fejka, że się nawróciłem na kowidianizm wymieniając, szyderczo rzecz jasna, wszystkie głupoty, do których wyznań się niby-nawróciłem, żeby wyszło absurdalnie. Wylew wszelkich sanitarystycznych prawd wiary to mogła być spora dawka wzajemnych niekonsekwencji i tego co ostatnio ładnie określa się jako Eminence Based Medicine, czyli medycynie opartej na autorytetach w przeciwieństwie do tej opartej na dowodach. Ta ostatnia za kowida popadła w niełaskę ze względu na tę pierwszą. Skoro – jak twierdzi minister Niedzielski – „nic o kowidzie nie wiedzieliśmy”, to na czymś działania trzeba było oprzeć. A więc oparto na autorytetach naukowych, które – jak widać bez braku dowodów medycznych – były tylko autorytetami. A z nimi nie dyskutuje się jak widać, nawet gdy ma się dowody. Najgorsze, że grono tych bohaterów jest jakoś skrzętnie skrywane, a człowiek chciałby im przecież podziękować. Na różne sposoby.

Tak że już się sadziłem do szydery, a tu redaktor Warzecha mnie uprzedził i walnął niezły tekścik z suspensem nawrócenia, taki fake commingout. Co prawda dotyczy on polityki, jest na prima aprilis gotowy w stylu, a więc mogłem się zmieścić z podobnym, ale kowidowym, lecz byłoby to wtórne. Tak że porzuciłem ten paraliteracki plan lecz wyszło, że tu nie trzeba nic wymyślać. Otóż okazało się, że mamy aprilis na pełnej petardzie. Minister Niedzielski poszedł w absurd, tak jak prorokowałem i dalej wysadza kowidowe pociągi, choć już dawno po wojnie. Ale zakupione dynamity szczepionkowe trzeba jakoś zbyć. Jest to absurd, bo Niedzielski jedną ręką podpisuje wnioski o wymiganie się z podpisanych przez siebie umów na szczepionki, wymyśla dostawcom, a z drugiej strony drugą ręką, od tych samych dostawców sprowadza nowe szczepionki na kolejne fale dawek. Idzie bowiem dawka piąta.

Popatrzmy jak to idzie. Minister z jego zespołem PR-owym już się nauczył, żeby o tych liczbach to niekoniecznie. Potem jakiś dłubek wyciąga i kłopot gotowy. Niedawno sprowadził 504.000 szczepionek na dzieciaki i zeszło mu tak z 1-2%. I trzeba się tłumaczyć. To znaczy trzeba by się było tłumaczyć, gdyby w Polsce istniał jakiś nieprzekupiony dziennikarz i zadał pytanie po co to było i ile kosztowała nas nadzieja ministra wyrażona w kolejnej niepotrzebnie zakupionej serii. Fakt, że nikt nie zadaje takich pytań, nawet drapieżny redaktor Mazurek, oznacza jawną odpowiedź na temat roli dziennikarzy w kowidzie. A więc nie wiadomo ile mamy tych szczepionek na piątą dawkę (wciąż z uporem maniaka przypomnę, że mówimy o piątej dawce dwudawkowej szczepionki).

A może to piąta dawka starej, czwartej wersji szczepionki? Nie, nie, króliczki. Minister wyraźnie mówi, że to inny sort, biwalentny, w przeciwieństwie do jednowalentnej dawki czwartej, pewnie zakupiony dodatkowo podczas tych samych spotkań ministra w sprawie wycofania się z zamówień poprzednich. Zobaczyć takie rozmowy to by było coś, dla kogoś kto uprawia negocjacje w teorii i praktyce. To idzie mniej więcej tak: „Wy tam Pfizer nie myślcie sobie, że my tu odbierzemy zakupione i zapłacone od was dawki, które podpisaliśmy na umowie! Figę! Tu będziemy ostrzy – nie ma tak, że będziemy spełniać zapisy podpisanych przez nas umów. Mamy forse madżjore. Siła wyższa, znaczy się, i to nam daje szanse odstąpić. Jaką forsę? No, przyjechało do nas z 5 milionów Ukraińców. Będziemy więc twardzi jak Roman Bratny, Ursula wam wytłumaczy kto to jest jak nie trafi do NATO, a jak trafi to przyjedzie do was czołgiem i co wtedy zrobicie? Aha – i mamy do was prośbę: tej piątej dawki to byśmy chcieli tak z dwadzieścia cystern. Zapłacimy i odbierzemy, podpiszemy i przysięgniemy tu na modele Fergusona, że tym razem żadnej forsy madżjorki nie zastosujemy, no chyba, że nas tym razem najadą uchodźcy z Białorusi, jak im tam przemieniona na mundur Ursula da bobu. Mamy jej obietnice na esemesach, ale nie pokażemy, Bourla wie dlaczego”. Tak sobie wyobrażam te negocjacje.

Ale wróćmy do szczepionek. To więc ile minister sprowadził? Tak pytam, by później porównać z danymi osób ochotnych na „piątkę Niedzielskiego”. Nie wiem, ale obiecuję, że gdzieś wygrzebię. Z moich wyliczeń wychodzi, że czwartej wzięło około 10% towarzystwa i mniej niż dwa razy tyle medyków. Czwarta dawka to porażka, a piąta to będą już chyba tylko kolekcjonerzy. Okazuje się, że tym razem nie mówimy o szczepieniach masowych. Minister stwierdził, że to rekomendacja i że to głównie dla grupy 60+, która wzięła czwartą dawkę, czyli celujemy w 1,8 miliona ludzi, wedle Niedzielskiego. Aż sprawdziłem – ludzi powyżej 60 roku życia mamy w Polsce 9,7 miliona, a wiec w faworyzowanej grupie czwartą wziął tak z co piąty zawodnik. Ile teraz „odejdzie” pomiędzy dawka czwartą a piątą? Pewnie minister to sobie wyliczył z taką sama dokładnością jak z tą dla dzieci, gdzie machnął się ze sto razy. Ile razy się teraz machnie?

No i mamy jeszcze jedną grupę celowaną. Ludzie z obniżoną odpornością. To jest jakaś już kompletna paranoja. Po pierwsze – NOP-y. Jak się mają ludzie z obniżoną odpornością do możliwości wystąpienia u nich powikłań poszczepionkowych? Na logikę to właśnie oni mogą mieć pierwsi problemy. Popatrzmy na przykład na rakowców. Przecież są oni z definicji uznawani za grupę o wysoce obniżonej odporności. A tu co mamy? Ano ostatni wywiad z profesorem Dalgleish’em, onkologiem, który dowodzi ze swej praktyki oraz z wniosków naukowych, że szczepienie na kowid jest bardzo groźne dla rakowców i należy je przerwać natychmiast. I tak z innymi chorobami, które „dopalają” kolejne boostery. Nie wspomnę tutaj nawet o tym, że mamy wiele dowodów, że bariera immunologiczna, jeśli w ogóle jest wytwarzana przez kolejne dawki, mija za każdą dawką znacznie szybciej, aż do wytworzenia odporności ujemnej, czyli niższej niż naturalna sprzed zaszczepienia.

Ile jeszcze dawek przed nami? Ja w swej szyderze grubo wcześniej obstawiałem, że będziemy walili co roku. Ale, że to będzie syndrom szczepionek na grypę. Czyli o jeden sezon do tyłu. Czyli mamy powiedzmy sezon wariantów kowidowych anno domini 2022, ruszamy do labów, i już na 2023 szczepimy wielowalentnymi preparatami w pakiecie z… zeszłego roku. A tu mamy, a mamy, co nam się później dowodzi jak robi się pakiety na następny rok, już nowy wariant i tak gonimy króliczka, którego – jak wiadomo – nie goni się, by go złapać, ale by gonić go. I wychodzi na to, że te młyny będą się kręcić bez żadnego ziarna, zaś za te obroty zapłacimy my, bez żadnej korzyści, ba – oby bez większych strat. A na dole w maszynowni będzie siedział Niedzielski z ręką na dźwigni biegów, włączał kolejne przełożenia i regulował wajchą prędkość kręcenia się pustych żaren. I ten proceder będzie się powtarzał co roku, nie koniecznie na prima aprilis. Po angielsku zwanym bardziej chyba adekwatnie, bo all full’s day, czyli dniem wszystkich głupców.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

źrodło: https://dziennikzarazy.pl/1-04-piata-dawka-czyli-minister-nie-zartuje/

2. PAP / Salon 24: Unia polsko-ukraińska? „Mniej szalone, niż się wydaje”

Holandia powinna poświęcać Polsce więcej uwagi – napisał w sobotę dziennik „NRC” wskazując, że nasz kraj jest obecnie „potęgą logistyczną, wojskową i polityczną”. Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę lepiej rozumiemy Polskę i słuchamy jej obaw – twierdzi holenderska gazeta.
„Zachód nie rozumiał Polski”

Według „NRC” przez lata Zachód traktował Polskę jako kraj przewrażliwiony na punkcie rosyjskiego niebezpieczeństwa, ale to się zmieniło po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę i zagroziła krajom Zachodu.

„Polska jest teraz na pierwszej linii frontu: broń, uchodźcy, pomoc humanitarna” – wylicza „NRC”.

Aktualna doktryna Jerzego Giedroycia

Dziennik wskazuje, że w Polsce aktualna jest doktryna Jerzego Giedroycia i zgodnie z nią „Polska musi zrobić wszystko, aby jej wschodni sąsiedzi byli niepodlegli, stabilni i demokratyczni, aby zagwarantowane było jej własne bezpieczeństwo” – przypomina „NRC”.

Dziennik podkreśla, że Polska wybiega daleko w przyszłość i przypomina słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział w tym tygodniu, że powinna powstać nowa wspólnota gospodarcza w Europie Środkowo-Wschodniej z udziałem Ukrainy.

„Są też tacy, którzy chcą iść dalej i chcą unii między Polską a Ukrainą. To mniej szalone niż się wydaje. Od XVI wieku Polska tworzyła z Litwą przez 200 lat ogromną Rzeczpospolitą, do której należały duże obszary Ukrainy” – czytamy w „NRC”.

Unia polsko-ukraińska?

Jednocześnie unia polsko-ukraińska mogłaby pomóc Ukrainie przystąpić do UE bez długiego oczekiwania, tak jak to się stało z NRD dzięki zjednoczeniu Niemiec zaraz po upadku muru berlińskiego – przypomina holenderski dziennik argumenty z artykułu słowackiego politologa Dalibora Rohaca w ostatnim numerze magazynu „Foreign Policy”.

Zdaniem „NRC” krajom Europy Zachodniej raczej nie spodobałby się pomysł tak ogromnego państwa polskiego, bo to zaburzyłoby równowagę sił w Europie. „Dużych, zjednoczonych Niemiec też nikt nie mógł sobie wyobrazić w 1989 roku, a jednak powstały” – czytamy w gazecie.

KW

źródło: Salon 24

 

źródło: https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1555839%2Cholenderskie-media-od-czasu-rosyjskiej-inwazji-na-ukraine-polska-jest

3. S&F: Jacek Bartosiak w Auditorium Maximum UJ

https://www.youtube.com/watch?v=haTtzoJC-qw

4. Jagiellonia: Aleksandr Dugin: Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma (2016)

Niezdrowe pomysły Aleksandra Dugina zainfekowały całą generalicję i establishment Rosji. Dugin ma ogromny wpływ na osoby podejmujące decyzje w najważniejszych sferach życia politycznego. Rosyjskie elity podzielają jego poglądy. Książka Dugina pod tytułem „Podstawy geopolityki” została opublikowana przy wsparciu Wydziału Strategii Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej i otrzymała rekomendację, jako podręcznik dla tych, którzy podejmują decyzje w najważniejszych sferach życia politycznego. Dugin i jego zwolennicy w swoich niezdrowych roszczeniach, pozostawili w tyle Hitlera i Czyngis-Chana.

– Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma. […] Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej postaci. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki.

– Rosja musi zniszczyć „kordon sanitarny”, utworzony z małych, gniewnych i historycznie nieodpowiedzialnych narodów i państw, z maniakalnymi roszczeniami i niewolniczym uzależnieniem od talassokratycznego Zachodu. W roli takiego „kordonu sanitarnego” tradycyjnie występuje Polska i kraje Europy Wschodniej… Zadaniem Eurazji jest to, aby ta bariera nie istniała.

W artykule „Wybawić Europę Zachodnią od Wschodniej” Aleksander Dugin proponuje zagrać na rozbieżnościach między państwami Unii Europejskiej i zaleca rosyjskim dyplomatom przekonywanie krajów Europy Zachodniej, przede wszystkim Niemiec i Francji, do uwolnienia się od amerykańskiej dominacji i skończenia z krajami Europy Środkowej i Wschodniej.

„My, Rosjanie i Niemcy, nie jesteśmy zainteresowani istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie”.

„Trzeba zniszczyć »kordon sanitarny«! Można to zrobić na wiele sposobów. Bolszewicy, żeby go unicestwić, zawarli niegdyś traktat brzeski. Wtedy wiele straciliśmy, ale powstała granica rosyjsko-niemiecka. Potem był pakt Ribbentrop-Mołotow, który miał ten sam cel. Wspaniały pakt! Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, razem z Niemcami pokonalibyśmy Anglosasów. […] W wielkim starciu cywilizacji atlantyckiej i kultury eurazjatyckiej to wszystko, co znajduje się między nami – Polska, Ukraina, Europa Środkowa – musi zniknąć, zostać wchłonięte”.

„Przyjmijcie Rosję do Europy wtedy Europa będzie ruską Europą, wtedy Rosja skończy z tymi »przyjaciółmi« (państwami Europy Środkowowschodniej – red.) raz na zawsze. To jakieś nieporozumienie, dlaczego mamy je znosić! Wtedy przyjdzie Rosja i powie: Aha! Złapaliście się! Powiemy do nich: Chcieliście uciec przed nami, co?”.

„Rosjanie zmobilizują się dla wielkiego celu. A tym wielkim celem jest przyłączenie Europy. […] Podobają wam się europejskie technologie? Weźmy je. […] To jest proste, zdobywamy Europę i już mamy wszystkie wysokie technologie! […] Zdobycie Europy! Rosyjski car czy rosyjski prezydent – jedyny dla całej Europy. […] To jest sedno całego imperium, które po prostu przywrócimy na swoje miejsce – Europejskie, Rzymskie, Greckie, Bizantyjskie Imperium z rosyjskim carem na czele”.

„Żadnego PKB nie zamierzamy podnosić. Dlatego że jest nam to obojętne. […] Budujemy imperium. Oni budują Unię Europejską, też swoiste imperium. Lecz jego podstawy są zbyt kruche. Jeżeli gospodarka nie odniesie sukcesu, oni się rozsypią. My natomiast powiemy: niezależnie od stanu gospodarki, co rosyjski (eurazjatycki, europejski, imperialny, rzymski) car (nasz rosyjski rzymski car) powie – to będzie! A gdzie wy się podziejecie? Gospodarka to dobrze, ale to nie ma znaczenia. Nie samym przecież chlebem… przypomni car”.

„Proces »przywrócenia imperium« musi od początku skupić się na odległym celu, jakim jest wyjście do ciepłych mórz. Tylko wtedy, gdy południowa i zachodnia granica będzie nad morzem, można mówić o ostatecznym zakończeniu rozbudowy kontynentalnej”.

„Jedną z najpilniejszych potrzeb geopolitycznych Rosji jest przywrócenie imperium. To nie tylko jedna z możliwych dróg rozwoju Rosji, ale konieczny warunek wstępny do istnienia niepodległego państwa na kontynencie”.

„Długofalowy program Rosji zmierza w kierunku integracji kontynentalnej, utworzenia przestrzeni kontynentalnej Eurazji od Tokio do Azorów. Celem Moskwy jest rozwinięcie strategicznego wpływu na wschód, zachód i południe”.

„Trzeba rozkładać katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie, promować chrześcijaństwo heterodoksyjne i antypapieskie. Katolicyzm nie może być wchłonięty przez naszą tradycję, chyba że zostanie głęboko przeorientowany w kierunku nacjonalistycznym i antypapieskim”.

„Gdzie my jesteśmy, tam jest centrum piekła. I tak naprawdę nie trzeba nam myśleć, czy nie nadejdzie koniec świata, musimy myśleć, jak tego dokonać”.

Jagiellonia.org

https://youtu.be/wdUyV-MYI-I

https://youtu.be/TCPBCrNjZvE

Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: [link]https://www.facebook.com/jagiellonia.org/[/link]

Source: https://jagiellonia.org/zlote-mysli-kremlowskiego-szamana

 

Podziel się!