PAP Nauka w Polsce: Zaskakujące odkrycie w średniowiecznym polskim kościele. Czemu to miało służyć? + Komentarz

Zaskakujące odkrycie w średniowiecznym polskim kościele. Czemu to miało służyć?

Od Poli Dec


W Polsce i Niemczech w mury około 140 kościołów, głównie gotyckich, wbudowano kamienie młyńskie. Czy były tylko “wizytówką” fundatorów świątyń? A może miały głębsze, symboliczne znaczenie? Wyjaśnia to interdyscyplinarny zespół badaczy.
Tymczasem nie potrzeba wielkiego interdyscyplinarnego zespołu badawczego żeby wyjaśnić tę zagadkę, bo intencja jest tu oczywista. Jej rozwiązanie podajemy pod artykułem. CBGeograf dr Dariusz Brykała z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN podróżował po Polsce i badał to, jaki wpływ na środowisko miały dawne młyny wodne. Zaczął wtedy zwracać uwagę, że kamienie młyńskie eksponowane są w murach wielu starych polskich kościołów.Czasem takie kamienie wmurowane były w posadzce świątyni, czasem w portalu (wejściu do kościoła), czasem w zewnętrznych ścianach prezbiterium (część kościoła z ołtarzem), a czasem – wysoko na wieży kościoła. Nie było wątpliwości: kamieni tych użyto już w czasie budowy świątyń i nie były późniejszym dodatkiem. Pomysł na wykorzystanie kamieni młyńskich musiał się więc pojawić już w średniowieczu.Takie koło młyńskie to element charakterystyczny tylko dla kościołów w północnej i nizinnej Polsce, a także na wschodzie Niemiec. Wprawdzie w innych częściach świata przedmioty takie pojawiały się w pojedynczych kościołach, ale tylko w naszej części Europy było takie duże nagromadzenie średniowiecznych kościołów z kołami młyńskimi.Problem w tym, że nie było bezpośredniego wytłumaczenia, dlaczego kamienie wmurowano w świątyniach. A sposób ich wyeksponowania sugerował, że nie służyły wyłącznie jako zwykły materiał budowlany.Dr Brykała zebrał więc interdyscyplinarny zespół, w którym byli m.in. specjaliści od: historii sztuki, historii, architektury, etnologii, antropologii kulturowej, geologii, geomorfologii, teologii. Badacze postanowili wspólnymi siłami rzucić więcej światła na tę starodawną modę. Badania realizowane są w ramach grantu millPOLstone z Narodowego Centrum Nauki.

“Kamienie młyńskie to starożytny wynalazek” – mówi dr Brykała. Opisuje, że dawniej, aby uzyskać mąkę, ziarno zboża mielono ręcznie za pomocą kamiennych żaren nieckowatych. Z czasem jednak pojawił się pomysł, żeby robić to mechanicznie – przy wykorzystaniu siły wody, wiatru czy zwierząt. Centralnym elementem każdego młyna były dwa duże, odpowiednio dopasowane kamienie. Jeden – dolny (leżak) – był nieruchomy. A górny (biegun) – był obracany przez ujarzmioną energię wiatru, wody czy mięśni. Na płaszczyznach kontaktu obu kamieni dochodziło ścierania ziarna na mąkę.

Młynarze musieli się liczyć z tym, że kamień młyński z czasem się zepsuje – pęknie czy uszczerbi się. I pojawiało się pytanie, co zrobić z takim wysłużonym elementem.

W innych krajach np. robiono z nich schody do młyna czy używano jako stołów. A na ziemiach polskich pojawił się zwyczaj umieszczania ich w ścianach kościołów.

Ale dlaczego? Jest kilka hipotez: jedna grupa hipotez zakłada, że koła młyńskie niosły jakąś praktyczną informację. Inna grupa hipotez sugeruje zaś, że obiekty te umieszczano w ścianach kościołów ze względu na chrześcijańską symbolikę związaną z ziarnem, mąką i chlebem. Nie jest wykluczone, że w różnych kościołach przyczyny nieco różniły się od siebie.

I tak np. jednym z bardziej prozaicznych wyjaśnień może być to, że koło młyńskie – np. wbudowane w wieżę kościoła, widoczne z daleka – mogło oznaczać, że w danym kościele przechowuje się zboże. “Jeśli wszystkie budynki w okolicy były z drewna, to murowany kościół był często jedynym suchym miejscem w okolicy. Wieżę kościołów mogły być więc czasem stosowane jako spichlerze” – tłumaczy naukowiec.

Innym przyziemnym wyjaśnieniem obecności kamieni młyńskich mogłoby być to, że lokalny młynarz był jednym z darczyńców przy budowle świątyni. A koło młyńskie pełniło taką funkcję, jak dziś tabliczki z nazwiskami fundatorów. I tak np. wiadomo np. że młynarz był jednym z fundatorów Warszawskiego Kościoła Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście – gdzie umieszczone jest koło młyńskie.

Dr Brykała zaznacza jednak, że prawdopodobnie obecność kamieni młyńskich w ważnych miejscach kościoła wiąże się z symbolicznym znaczeniem.

Bo koło młyńskie pojawiało się w średniowiecznej symbolice tzw. Młyna Eucharystycznego. Był to sposób obrazowania biblijnej idei, że “Słowo stało się ciałem”. I tak na typowych obrazach o tej tematyce czterech ewangelistów wsypuje przez lejek na kamienie młyńskie ziarno (symbolizujące nauczanie, a więc Słowo), a z powstałej w ten sposób mąki wyrabiany jest chleb eucharystyczny (który, jak wierzą katolicy, w czasie Mszy przeistacza się w ciało Chrystusa). “Z czasów średniowiecza przetrwało ok. 30 przedstawień Młyna Eucharystycznego – w Austrii, Szwajcarii, Niemczech” – opowiada dr Brykała. Metafora ta mogła być więc popularna również w Polsce.

Jedna z hipotez zakłada, że eksponowanie kół młyńskich w kościołach mogło mieć źródło w cudzie w Osiekach pod Koszalinem. Jak wynika z przekazów, w 1398 r. w tamtejszym kościele na hostii miały być znalezione ślady krwi. Uznano to za cud eucharystyczny (wierzono więc, że doszło tam do namacalnego przeistoczenia chleba i wina w ciało i krew Chrystusa). Kościół stał się celem pielgrzymek, a tzw. Krwawiącą Hostię eksponowano jako ważną relikwię. W związku z tym w okolicach mogło dojść do zakwitu kultu Eucharystii, czego świadectwem mogłyby być właśnie eksponowanie kamieni młyńskich w murach kościołów na Pomorzu Środkowym.

I jest jeszcze jedna możliwość: kamienie młyńskie używane były do wyrobu mąki, która nie tylko żywiła ludność, ale również wyrabiano z niej opłatki. Praca, jaką wykonywały kamienie młyńskie, była więc darzona tak dużym szacunkiem, że nawet kiedy kamienie się zużyły, nie wypadało ich po prostu wyrzucić. Dlatego mógł pojawić się pomysł, żeby zagospodarowywać je przy okazji budowy kościołów.

Można się domyślać, że kamienie młyńskie trudno było tak po prostu wyrzucić, bo był to bardzo trudny do pozyskania przedmiot.

“Zachowały się dokumenty zakonu krzyżackiego, z których wynika, że kupno takiego kamienia było wielkim wydatkiem” – tłumaczy dr Brykała.

“Każda skała powstaje w ściśle określonych warunkach. Jej skład, struktura i tekstura są czymś w rodzaju DNA, które dziś pozwala nam ustalić skąd dana skala pochodzi. Sprawdzaliśmy więc, czy kamienie młyńskie pozyskiwano lokalnie, czy sprowadzano z odległych miejsc” – mówi badacz. W ramach kierowanego przez dr. Brykałę grantu przeprowadzono badania geologiczne wybranych kamieni młyńskich w Polsce. Odkryto, że część z nich pochodziła z odległych miejsc. I tak np. pokazano, że jeden z kamieni młyńskich umieszczonych w kościele na Żuławach musiał być sprowadzony z terenu Niemiec – najpierw Renem do portów dzisiejszej Holandii, a potem drogą morską do Gdańska. Można się domyślać, że była to wtedy kosztowna podróż.

Kamienie młyńskie musiały być bowiem nie tylko duże i dopasowane do siebie kształtem, ale i zbudowane z odpowiedniego materiału. “Nie za twarde – żeby mąka nie rozgrzewała się za bardzo podczas mielenia. I nie za miękkie – żeby koła młyńskie było wytrzymałe, a rozkruszony kamień nie dostawał się do mąki” – opowiada dr Brykała.

I dodaje, że z badań antropologów wynika, że starożytnym Rzymianom szybko ścierały się zęby. Mogło to mieć związek z tym, że kamienie młyńskie robiono tam wtedy ze zbyt miękkich skał, których okruchy w trakcie mielenia trafiały do mąki. Przez niedopracowaną więc jeszcze technikę młynarską chleb niektórych starożytnych Rzymian był… twardy jak kamień.

Źródło: PAP Autor: Ludwika Tomala
Fot. Diecezja Koszalińsko Kołobrzeska/ ks. Wojciech Parfianowicz

źródło: https://www.stefczyk.info/2023/03/21/zaskakujace-odkrycie-w-sredniowiecznym-polskim-kosciele-czemu-to-mialo-sluzyc/

Rozwiązanie zagadki Koła Młyńskiego w Kościołach Pomorzan i Wieletów

Po pierwsze istnieje potwierdzona koncepcja historyczna, iż Wieleci znani ze średniowiecznych dokumentów jako wielkie plemię rządzące obszarem środkowego Nadłabia, czyli po zachodniej stronie Odry, które miało tam przez kilka wieków swoje państwo (co najmniej od wieku VIII n.e. – 95 grodów, które się im przypisuje) tak naprawdę wywodzili się, czy też zamieszkiwali całe południowe wybrzeże Bałtyku od Zatoki Gdańskiej do półwyspu Jutlandziego i Pojezierze Pomorskie już od II wieku n.e., bo zostali zapisani w tej lokalizacji przez Rzymian (Ptolemeusz).

Pisze o tym nawet polska Wikipedia, która słynie z zachowawczo-konserwatywnego, wręcz sceptycznego podejścia do etnogenezy Słowian i ich autochtonizmu od głębokiej starożytności na obszarze Europy Środkowej.

Ta mapka jest moim dodatkiem do artykułu – Gdzieżbyście w „polskiej” Wikipedii znaleźli coś takiego? Pochodzi ona z FB ze stronki Związku Łużyczan w Polsce Alians Łużycki

Wikipedia pl

Plemiona wieleckie i ich rozsiedlenie

Przyjmuje się, że rozsiedlenie plemion wieleckich właściwe dla II wieku n.e. zostało po raz pierwszy w dziejach ukazane na mapie aleksandryjskiego geografa Ptolemeusza[11]. Prawdopodobnie Wieleci figurują na niej pod mianem Oueltai (Ουελται) i zasiedlają obszary pomorskie w okolicach dolnej Wisły[11]. Być może już w VI wieku, na pewno zaś już w VII plemiona te migrowały w kierunku zachodnim, by ostatecznie z pewnością przed końcem wieku VIII osiąść na terenach na zachód od dolnej Odry[12].

W ogólnych zarysach zapewne obszar zamieszkany od tego czasu przez plemiona (prawdopodobnie) będące plemionami wieleckimi (które zapewne można częściowo utożsamić z Lucicami[13]) sąsiadował od zachodu z plemionami obodrzyckimi, na wschodzie natomiast był ograniczony Odrą. Od północy tereny te dotykały wybrzeża Morza Bałtyckiego, na południu natomiast ograniczały je obszary zamieszkane przez plemiona serbskie[14]. Do plemion wieleckich zaliczały się plemiona: Chyżan, Czrezpienian[15] (oba uważane czasem za będące przejściowymi między Obodrzycami a Wieletami[16][17]), Dołężan, Redarów, Doszan, Nieletyków, Rzeczan, Wkrzan, Morzyczan, Sprewian, Lubuszan i Stodoran[18] (zaliczanych czasem do grupy serbskiej[19]).

Wieleci a Stodoranie

Najwięcej kontrowersji co do statusu wśród plemion wieleckich istnieje wokół plemienia Stodoran. Podnosi się tutaj m.in. kwestię, że plemię to było związane z Wieletami więzami etnicznymi, jak również w pewnych okresach także politycznie. Te tradycyjne powiązania stoją u podstaw domniemań o stosowaniu m.in. przez Thietmara z Merseburga w odniesieniu do kwestii przymierza czesko-lucickiego pod koniec X wieku określenia Luciców właśnie w odniesieniu do Stodoran. Z drugiej strony prawdopodobnie takie utożsamienie przez tego kronikarza mogło być możliwe w obliczu widocznych ambicji ze strony Związku Lucickiego do poszerzenia swoich wpływów na tereny środkowego Połabia. W przypadku tego przekazu akcentuje się również określanie tamże Luciców jako plemię w pewnym sensie zależne politycznie od Czech, co może odnosić się jedynie do Stodoran[20].

Poza wytłuszczonym przeze mnie fragmentem dalsze wywody Wikipedii możemy potraktować wyłącznie jako ciekawostkę skompilowaną przez historyków wąsko-dyscyplinarnych, bez żadnych kompleksowych analiz holistycznych łączonych z innymi niezbędnymi w tym wypadku dyscyplinami nauki, jak: archeologia, lingwistyka, etymologia nazewnicza geograficzna, etnografia, antropologia kultury, antropologia fizyczna, genetyka genealogiczna i religioznawstwo.

Ze stronki Aliansu Łużyckiego dowiecie się wiele więcej:

Wieleci, Vultzi, Wilzi, Uuilci (u Geografa Bawarskiego), Wieletowie, Wilki (niem. Wilzen), Olbrzymi, Dzicy, Wielcy, Potężni, Władczy, już w samej nazwie budzili respekt i grozę. Byli określani też mianem Lutyczów czy Luciców. Geograf Bawarski pisze, że na ziemiach Wieletów znajdowało się 95 grodów, a biskup Thietmar o Radogoszczy gdzie w jednej ze świątyń znajdowały się wizerunki bogów i bogiń „każdy z wyrytym u spodu imieniem”, znali pismo runiczne.

Jerzy Samuel Bandtkie, polski historyk , w Dziejach narodu polskiego (1835) pisze: „Lutycy byli to Słowianie pokolenia Polskiego”. Według prof. Zygmunta Wojciechowskiego (1900-1955) historyka państwa i prawa, wykładowcę Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu: „Wieleci uważani są za najstarszą słowiańską grupę plemienną, przyjmuje się, że rozsiedlenie plemion wieleckich właściwe dla II wieku n.e. zostało po raz pierwszy w dziejach ukazane na mapie aleksandryjskiego geografa Ptolemeusza. Prawdopodobnie Wieleci figurują na niej pod mianem „Oueltai” ” (Ουελται) i zasiedlają obszary pomorskie w okolicach dolnej Wisły.

Prof. Władyslaw Duczko w jednym z programów w TVP „Spór o historie” stwierdził, że Piastowie mają pochodzenie wieleckie, dodając, że zawsze ich tam ciągnęło, mieli tam swoje interesy, traktowali ziemie połabskie jako domenę swoich wpływów. Cóż, że nieraz walczyli z Wieletami, a może bardziej z Niemcami mającym tam coraz większe wpływy, którzy jak pokazuje 1000-letnia historia stosunków polsko-niemieckich zawsze starali się wykorzystywać sąsiednie ludy przeciwko Polakom (np. Litwinów i Ukraińców w XX w.).

Czy Wulfila który stworzył w oparciu o alfabet grecki oraz alfabet łaciński – alfabet gocki, wprowadzając do niego elementy starożytnych run, był Wieletem?

Wulfili, Ulfilasowi (Małemu Wilkowi) (310-383) w tłumaczeniu biblii pomagali inni duchowni, jednak wśród barbarzyńców z racji swojego pochodzenia cieszył się uznaniem. Dlatego w swoim wyznaniu wiary zostało to podkreślone: „Ja, Wulfila, biskup i wyznawca, zawsze wierzyłem tak i w tej jedynej i prawdziwej wierze czynię swoją podróż do mojego Pana………..

” Ojcze nasz” po wielecku: „Aita nos”, po gocku: „Atta unsar”.

Goci w przeciwieństwie do Wandalów częściej używali konnicy podobnie jak później Sklavenowie. Przykładem może być atak na Dyrrachium w 548 r.

Słowiańska (sklaweńska) „armia” przebyła wtedy jakieś 400 km między dolnym Dunajem a wybrzeżem Morza Jońskiego. Wydaje się to trudne do wyobrażenia bez udziału konnicy. Rok później słowiańscy jeźdźcy znów przekroczyli Dunaj, weszli do Tracji i Illirykum, by rozbić oddziały stacjonujące pod Tzurullum i pojmać ich dowódcę – Asbadusa.

Florin Curta urodzony w Rumunii amerykański historyk, mediewista i archeolog z Europy Wschodniej. prof. historii średniowiecza i archeologii na University of Florida dostrzega udział jeźdźców w wielu kolejnych atakach, między innymi w oblężeniu Tesaloniki w 581, w którym wziął udział „kwiat narodu Sklawenów”. Jaki to język?: „Jai, Jai… Ek rodida thamma Guthans razda.”

„W jednym z epizodów tzw. sagi o Wieletach (Wiltzensaga), stanowiącej część Thidrekssagi, mowa jest o ich protoplaście potężnym królu Wilcinusie, który dotarł do Holmgardu, stolicy Rusi. Następcą Wilcinusa został jego lennik, król Rusi – Hertnit, a po nim królem został Osantrix, znany także jako Osserich. Według autora sagi Hertnit, ówczesny władca Rusi, podbił państwo Willcinaland/Wilzenlant, identyfikowane z Połabiem i obejmujące swoim zasięgiem także Polskę i Ruś. W nekrologu fuldajskim jest wzmianka, że Misico dux Vandalorum był margrabią marchii północnej, czyli Wielecji. Głownym grodem był Lietzkau nad Łaba, gród Luciców (Wieletów).”

Tyle Łużyczanie w Polsce, choć widać że i oni ulegają zakłamanej niemieckiej narracji i powtarzają iż Wieleci to jedno z najstarszych plemion lechickich. Nie, nie nie. II w n.e. to już bardzo późne wzmianki kronikarskie o Słowianach, wczesne sięgają VI wieku p.n.e.i jeszcze dalej w przeszłość. A ustalenia archeologii i genetyki, to co?

Czy Bitwa nad Dołężą to fragment Wojny o Troję-Szczyt? Teoria Felice Vinciego i fakty, a także część ostatnia – 9.9.9. Zwieńczenie – O Odciętej Nodze Skrzystego Byka/Tura.

Już sama genetyka, choćby te badania które zostały wykonane przy okazji odkrycia pobojowiska Bitwy nad Dołężą z roku około 1250 p.n.e. w okolicy słynnej grobli i rzeki oraz niziny rzeki Tollensee pokazały, że ludność tutejsza to byli Słowianie, których genotypy są w 90% zbliżone do genotypów współczesnych Polaków, a więc  trwa na tym obszarze ciągłość zasiedlenia przez ten sam słowiański etnos, który na swoich mapach odnotował w II wieku n.e. Ptolemeusz, i który widać w zasięgu późniejszych wmurowywanych w kościoły Kół Młyńskich, co najmniej od XIII wieku p.n.e.. 

Nawet wąsko-dyscyplinarni naukowcy-historycy mówią dzisiaj, że Wieleci zarządzali w różnych okresach historycznych obszarem znacznie większym niż ten jaki widzimy poniżej na obrazku utrwalonym według zapisów mnicha niemieckiego Helmolda ze średniowiecza i kilku innych notatek z podboju dokonywanego przez 300 lat przez Niemców w okresie długotrwałej, mozolnej germanizacji i chrystianizacji Nadłabia.

Ta mapa przedstawia już zabory i rozbiory oraz obszar wynaradawiania Słowian Zachodnich przez Niemców w XI- XIII wieku, a nie żaden zasięg prawdziwy Wieletów i ich państwa w historii, która trwa według Ptolemeusza co najmniej od II wieku n.e.

Według mnie państwo ich rozciągało się po obu stronach Odry – tak jak i Obodrzyców. Jak zaś wynika z mapy Ptolemeusza mogło sięgać w jakimś okresie historycznym i do Dolnej Wisły, a więc obejmować całe Pomorze Wschodnie, Zachodnie i Przednie.  Kroniki mówią o tworze znacznie większym obejmującym i Małopolskę i Ruś  w państwie Hertnita (Gorynicza) i Osantriksa / Ossoryi (Osidraka/Ozorii).

Ossoria – polski herb szlachecki, noszący zawołania Hosoryja, Osoryja i Szarza. Wzmiankowany w najstarszym zachowanym do dziś polskim herbarzu, Insignia seu clenodia Regis et Regni Poloniae, spisanym przez historyka Jana Długosza w latach 1464–1480.

(Czy dobrze widać tu koło?)

Czy przedstawiony tu przeze mnie obszar pokrywa się z obszarem występowania Kół Młyńskich w kościołach średniowiecznych? Tak, oczywiście i to z nawiązką.

Po drugie zastanówmy się jak przebiegała chrystianizacja tego obszaru skoro w XII wieku n.e. wciąż był on pogański po zachodniej stronie Odry (podobno w roku 1163 Wieleci pokonani zostają ostatecznie przez sprzymierzonego z Danią niemieckiego księcia Henryka Lwa), a po wschodniej nominalnie także dotąd dokąd Pomorze nie upadło jako samodzielny byt polityczny i gospodarczy, w okresie który możemy liczyć jeśli chodzi o zachowanie starej religii pogańskiej jeszcze i na XV wieku. Ilustruje ten powszechny opór Słowian  dobrze obraz obraz Wojciecha Gersona „Opłakane apostolstwo” przedstawiający podbój chrystianizacyjny Słowian Połabskich przez Franków i Niemców i innych sprzymierzonych z nimi „Europejczyków”.

Wmurowane w ściany kościołów Koła Młyńskie są więc oczywistym reliktem pogańskiej przeszłości Wieletów, ich państwowości, znakiem ich wiodącego książęcego rodu Ossoryjów (Ożarów) i pogańskich wierzeń ludności Pomorza w toczącej się niczym młyńskie koło chrystianizacji. Zachodnio-europejscy klechowie i mnisi z Korporacji Watykańskiej oraz władcy świeccy najeźdźców „przekonywali” ogniem i mieczem, a także podstępnymi sposobami, takimi jak wmurowywanie świętych kamieni i znaków w ściany kościołów, prosty słowiański „lud boży”, że stawiane przez nich „domy nowego boga” mają takie same dobre własności magiczne jak ich wciąż obecne i funkcjonujące w ukryciu pogańskie gaje, które zawsze zawierały się i zawierały w sobie kręgi i koła. Miały kolisty kształt na wzgórzach, podobnie zresztą jak zakładane grody, które przecież uświęcano pogańskimi ofiarami zakładzinowymi  i budowano na wzorze koła. Koło to najstarszy pogański symbol świata, wszechobecny we wszystkich Wiarach Przyrodzonych i w Wiedzie Przyrody – to symbol niekończącego się Godowego cyklu i Kręgu Welańskich Bogów  jak i Gwiezdnego Niebieskiego Zowijaku.

Po trzecie ostatnie już więc przyjmijmy do wiadomości – co jest według etnografii i religioznawstwa pewnikiem –  że młynarze jak i kowale i wróżki czy czarownice-wiedmy / łąkarki-lakarki, szeptuchy to były kasty kapłańskie. Wcześniej Gumno będące obiektem w kształcie koła służącym do omłotu zboża jak i żarna służące do wyrobu ze zboża mąki, odwzorowywały ten sam Godowy Boski Doroczny Krąg i Ruch w Przyrodzie oraz na Niebie Matki Ziemi – i działo się to już od czasów kultury Vincza 5.500 lat p.n.e.  i dzieje się to do dzisiaj jeszcze w serbskich wioskach w górach na Bałkanach. A doskonale udowadnia to i przedstawia poniższy artykuł Gorana Pavlovica z portalu Old European Culture, jak i szereg innych zamieszczonych tam przez niego, a tłumaczonych przeze mnie i publikowanych na naszym portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata artykułów.

OEC: Bogovo gumno – God’s threshing floor (Bogovo Gumno – Boskie Klepisko)

Tak, mają rację naukowcy z interdyscyplinarnego zespołu, zgadzam się z nimi – Młynarze, Kamieniarze, Kowale i ich wyroby jak Kamienie Młyńskie cieszyli się i cieszyły się wielkim szacunkiem ludności, byli wręcz uważani za czarowników, a kamienie owe za świętość – i nie była to żadna przenośnia ani zabobon, a jedynie odzwierciedlenie tego co widać w Przyrodzie i na Niebie gołym okiem – bez „szkiełka”.

A teraz proszę przelać kasę jaką państwo polskie wywala na utrzymywanie tego zespołu interdyscyplinarnego, prosto z Ministerstwa Nauki i Edukacji (czy jak je tam dzisiaj zwiecie) na moje osobiste konto.

Albo lepiej przeznaczcie je Rządowym GRANTEM na jakieś naprawdę porządne badania lechickiej starożytnej państwowości w obszarze od Renu i źródeł Dunaju do Wołgi i Kaukazu. 

Żałuję, że przez ostatnich pięć lat w związku z pracą nad Księgą Tanów nie miałem czasu żeby poświecić się analizom historycznym w szerszym zakresie, bo miałbym dzisiaj na koncie bankowym kilka grubych baniek, a Państwo Polskie zaoszczędziłoby dalszych kilkadziesiąt baniek na tych „badaniach” „historycznych” jakie prowadzi przy pomocy całych olbrzymich instytutów, skupionych raczej na dziejach Kościoła w Polsce, a nie na starożytnych dziejach Słowian w Europie.

Podziel się!