J.G.D.: Puszcza Białowieska – Omszały pniak (15 stycznia 2020)
Oczywiście minąłem to powalone drzewo ale zawróciłem bo Zenit się przy nim kręcił już
Wyrazy współczucia. Dwa tygodnie temu baliśmy się z dzieciakami i żoną o życie naszego psiaka. Pierwszy miesiąc plandemii spędziliśmy na wsi, potem tydzień w mieście . Zenit nasz jack russell prawie 4-letni przychorował , infekcja prawego ucha, przez 5 dni zastrzyki z antybiotykiem. Wykonana morfologia.
Wyjeżdżamy z powrotem na wieś. Po dwóch dniach od podawania zastrzyku pies jest osowiały ,jest wieczór coś się dzieje. Rano Zenit ledwie chodzi, a trzeba wiedzieć, że dżeki są wszędzie, pełno ich i zawsze są skore do zabawy. Jest niedziela rano , z Zenitem coraz gorzej , żona wykonuje telefon do weterynarza, ten każe nam być za pół godziny w gabinecie. Tyle trwa akurat czas dojazdu z wioski ,w tym samym czasie lekarz zjeżdża ze swojego konnego rancza. Jesteśmy na miejscu , pobrana krew do badań i niestety wynik dodatni zakażenie odkleszczowe babeszjoza. Kilka dni zwłoki i nie było by psa.
Zenit otrzymał 5 zastrzyków , 2 podskórnie w grzbiet oraz 3 domięśniowo w udo ostatni bardzo bolesny. Weterynarz ostrzegł nas o powikłaniach (najcięższe ze strony nerek i wątroby), zalecenie dużo pić i obserwować kolor moczu. Przez całą drogę powtarzałem Zenitowi , że nic mu nie będzie, że będzie żył. Poddał się zastrzykom bez oporu, trzymałem go …i poleciały mu łzy. Były gęste i trzymały się na skórze ,nie spływały.Był słaby, w samochodzie jeździ na przednim fotelu pasażera.
Wróciliśmy na wieś, położyłem go na łóżku gdzie śpię, trochę z nim posiedziałem , potem czuwały dzieci.
Po około 4 godzinach Zenit wychodzi sam o swoich siłach z domu i wraca do swoich zabaw. Skończyło się szczęśliwie, dziś jest w zupełnej formie. Dzieci bardzo przeżywały ale gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że jeszcze nie czas na niego.
Panie Rafale jeszcze raz wyrazy współczucia”
Małe sprostowanie :”Kilka dni zwłoki i nie było by psa.” – powinno być :Kilka godzin zwłoki i nie było by psa.