Jacek M. L. Kwiatkowski – Niedźwiedź ≠ Miś !!!

niedźwiedź ≠ miś !!!

niedźwiedź ≠ miś !!!

Transfer symbolu mocy ‘ niedźwiedź’ z całą ogromną siłą wyrazu tego symbolu i uwzględnieniem jego kultowo-metafizycznej siły działania i oddziaływania … do tego, co jest wyrażane polskim słowem ‘miś’, jest wyrazem rzadko spotykanej inflacji i dewaluacji duchowości słowiańskiej, a promowane w Sobótce artykuły i gadżety związane ze Ślężą pod mottem ‘przytul misia’ są podszewkowym podkopywaniem wielkości słowiańskiego ducha, deprecjonowaniem tej drogi, i w efekcie końcowym ośmieszaniem, jako dawny element minionego folkloru do wspominania pół żartem.

 

 

Już przed wieloma laty znana była na zachodzie Europy pewnego rodzaju ambiwalencja uprawianej duchowości soft, takie tam puci-puci, miłe, przytulne i niegroźne, w niemieckim znane m.in. jako Kuschel-Spiritualität, która tak właściwie omijała wszelką powagę procesów duchowych, transformacji, z tym także i związanego wysiłku, łez, bólu i rozczarowań. Droga duchowości jest też i tym.
Wejść na drogę duchowości słowiańskiej, skonfrontować się z jej całą głębią i powagą, to spotkać i odkryć w sobie (m.in.) niedźwiedzia, a nigdy w sensie totalnym przytulnego ‘misia’, gadżet czy maskotkę, ale właśnie to niedostępne tabu, moc samą w sobie, ostoję mocy, który po prostu jest, i nie zawdzięcza tego czemuś innemu, ale ma to w sobie, w odróżnieniu od wilka, który ma raczej ten pewien moment pojawiania się i znikania, a niedźwiedź ma ten element trwałości, ostoi i nieprzemijalności.

Każda ścieżka duchowości, poważnie kroczonej duchowości, zna ten nieunikniony, wręcz konieczny etap, śmierci własnego ego, aby narodzić się do własnej, głębszej tożsamości. A to dzieje się przez przekroczenie wymiarów, nad którymi nie mamy władzy i mocy, wymiarów w które wkraczamy, i nie wiemy nigdy do końca, co się z nami może stać, nam przytrafić, gdy je przekroczymy.
Zakładanie czy planowanie na początku już jakiegoś tzw. końca uwieńczonego sukcesem, byłoby ograniczaniem sobie horyzontu, w który dopiero chcemy wkroczyć. Kto tej odwagi w sobie jeszcze nie ma, aby wkroczyć w te przestrzenie, będzie trywializował tę przestrzeń do czegoś ‘znośnego’, człowiekowi przyjaznego, niegroźnego, a nawet miłego i przytulnego. Nie dziwię się, że dla wielu niedźwiedź staje się misiem, i jakoby miało by być to samo.

Może czasami pod fałszywym pretekstem by ‘chronić’ dzieci, by dać dziecku coś miłego i przytulnego bo sami nie umiemy się z tym obchodzić, mocy i potędze niedźwiedzia stawić, sprowadzamy go do misia. Czasami może nie doceniamy dzieci, bo one miałyby tej odwagi więcej niż sobie wyobrażamy i to tylko nasza własna niedojrzałość duchowa w imię tzw. fałszywie pojmowanej matczynej/ojcowskiej miłości, chce te dzieci przed czymś chronić, nie uświadamiając sobie, że to my sami mamy z tym większy problem, niż mogłyby mieć dzieci.

Ten transfer tej symboliki, wracając do ślężańskiego niedźwiedzia, jeśli nawet jest nieświadomy, przejawia w sobie głębokie elementy ducha antysłowianskiego, bo właśnie trywializuje go, sprowadzając drogę rodzimej wiary do nierzeczywistego reliktu pewnego minionego folkloru, który żyje w fajnych, miłych, przytulnych gadżetach, sprzedawanych otumanionym/nieświadomym tego turystom.

Ślężański niedźwiedź jest stróżem czakramu tej góry, i to co zna w swojej wierze tzw. tradycja jahwistyczna – przekonanie, że Jahwe nie można widzieć, zobaczyć, pozostając żywym – może być przełożone w kontekście interreligijnym (bo mamy występowanie tego fenomenu także w innych ścieżkach duchowości i religii) na pełne mocy i głębi misterium, jakim jest niedźwiedź, będący, czuwający, niedostępny: I tylko w tym kontekście może być mowa o pewnego rodzaju ‘ujarzmianiu’, ‘oswajaniu’ niedźwiedzia na drodze duchowości, który jest nieujarzmialny i nieoswajalny, …. a jeśli kiedyś pozwoli się dotknąć i zobaczyć, może w swojej epifanii wystąpić też jako łagodny ‘miś’, który da się przytulić, ale wiedzieć musimy, że to tylko jego przyzwolenie, jego gest w stosunku do nas, i jest to ciągle mały, malutki skrawek, wycinek, jego prawdziwej nieposkromionej tożsamości.

Dlatego w duchu respektu dla ducha słowiańszczyzny polska nazwa tej istoty strzegącej świętej, zawsze i od zawsze słowiańskiej, góry Ślęzy może być nie inna jak ‘niedźwiedź’, cokolwiek to słowo w odróżnieniu od ‘miś’ oddaje.

Podziel się!