PAP: Gospodarcza historia Polski – wyczytana z torfowisk.

Gospodarcza historia Polski – wyczytana z torfowisk

Jak wiadomo Zarząd PAP jest obsadzany  z klucza politycznego, tak więc obecnie mamy tam „ekipę” obsadzoną przez PIS. Także uczelnie wyższe w Polsce zależne są finansowo i w pewnym zakresie co  za tym idzie „politycznie”, również od partii rządzącej poprzez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego (pan Gowin). Obecnie, po działaniach „dyscyplinujących” wykonanych przez PIS w stopniu zdecydowanie większym niż jeszcze do niedawna, szkolnictwo wyższe jest jeszcze mocniej osadzone w zarządzie politycznym państwa, cvzyli znajduje się pod kierunkiem partii rządzącej. Trzeba powiedzieć, że wyniki badawcze „nauki polskiej” nie pogorszyły się od tego, gdyż od 30 lat stawiają ją w Światowym Rankingu Wyższych Uczelni na szarym końcu stawki światowej, co pokazuje prawdziwy NIEDOROZWÓJ Polski jako nowoczesnego państwa. To nie dzieje się od lat czterech. 

Jaki jest wpływ polityki na relacjonowanie wyników badań i interpretację historii? Poczytajcie sobie sami, bo Historia sprzed 1000 lat jest na nowo pisana na naszych oczach, nie poprzez dokonane odkrycia, lecz poprzez manipulowanie językiem polskim i interpretacyjne zawijasy, wyczyniane przez współczesnych historyków zależnych od współczesnych polityków. 

 Jedno z torfowisk, na którym pobrano rdzeń. fot. M. Lamentowicz

 

Według poniższej relacji nie było już po śmierci Mieszka II Reakcji Pogańskiej na wprowadzenie chrześcijaństwa ,a jedynie „bunt ludowy” o bliżej nieokreślonym charakterze. Jest to najprostszy możliwy dowód na to jak „historię piszą zwycięzcy”.  Oczywiście spodziewamy się zmiany narracji historycznej gdy idzie o Żołnierzy Niezłomnych, WIN i AK, ale czy spodziewalibyście się takich „prokościelnych” retuszów historii sprzed 1000 lat? Ja uczyłem się w szkole o REAKCJI POGAŃSKIEJ a nie o Buncie Ludowym! Inne pytanie jest następujące – dlaczego skupiono się na badaniach torfowisk tylko od roku 1000-nego do dzisiaj skoro wiadomo, że zachowały one pyłki z okresu 2000 lat? Przecież dla każdego odkrywcy bardziej interesujący jest ten okres dla którego nie ma zapisów historycznych. Przebadanie tego okresu mogłoby pokazać na przykład że w okolicach Poznania w latach 1- 1000 n.e. uprawiano różne dziwne, dzisiaj egzotyczne, czy też dopiero powracające na nasze ziemie po długiej nieobecności rośliny, takie jak choćby winorośl. A może do roku 966 natężenie pyłków zbożowych w tych torfowiskach było tak intensywne, że nasunąłby się wniosek iż uprawy były tutaj 10 razy większe niż po roku 1000? Mogłoby to znaczyć na przykład, że rok 966 zaowocował spustoszeniem rolniczym okolicy Poznania, a więc że była to krwawa rozprawa z Lechitami a nie „chrzest jedynie elit”? Potem po „buncie ludowym”, a nie po najeździe Brzetysława (albo i łącznie z najazdem), mamy kolejne spustoszenie okolicy i to tak wielkie, że wszelka uprawa rolna w otoczeniu Poznania zamiera na kilkadziesiąt lat.  Co skłania akademików polskich do zwalania winy za to wyłącznie na Brzetysława i przemilczenie że była to krwawo stłumiona przez służących Watykanowi rodzimych, albo czeskich Namiestników Chrześcijańskich? Czy to jest lęk przed pokazaniem przelewu krwi dokonanego przez Watykanistów po Reakcji Pogańskiej w Wielkopolsce? CB.

 

Jedno z torfowisk, na którym pobrano rdzeń. fot. M. Lamentowicz

Szymon Zdziebłowski

Gospodarcza historia Polski – wyczytana z torfowisk

 

Analiza torfowisk? To nie brzmi atrakcyjnie. Ale dla naukowców ich badania to kopalnia wiedzy na temat różnych historycznych wydarzeń. Ostatnio np. potwierdzili, że epidemia Czarnej Śmierci w połowie XIV w. nie dotarła do Polski; produkcja rolna utrzymywała się wówczas na podobnym poziomie.

Archeolodzy i historycy coraz częściej sięgają po wsparcie ze strony nauk przyrodniczych i ścisłych. Nowym trendem w badaniach historycznych jest pobieranie rdzeni z jezior lub terenów podmokłych. Taki rdzeń to nic innego, jak pionowy fragment wydobyty z osadów, gromadzących się przez setki lat. Osady te zawierają materiał biologiczny, w tym – pyłek różnych roślin, nawiewany z bliższej i dalszej okolicy. Jego analiza pozwala poznać kontekst różnych, historycznych wydarzeń.

„Rdzenie tego typu były pobierane już wcześniej, ale do tej pory zabrakło ścisłej współpracy historyków z przyrodnikami” – opowiada w rozmowie z PAP dr Piotr Guzowski z Instytutu Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku. Naukowiec (wspólnie z zespołem, w skład którego wchodzi m.in. dr Adam Izdebski z UJ i Max Planck Institute for the Science of Human History) postanowił zacieśnić to współdziałanie, co pozwoli ściśle skorelować ustalenia przyrodnicze – z konkretnymi wydarzeniami z historii naszego kraju.

Naukowcy pod kierunkiem prof. Mariusza Lamentowicza i dr. Piotra Kołaczka z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu pobrali trzy rdzenie (o długości około dwóch metrów) z trzech torfowisk. Dwa z nich położone są w Wielkopolsce: obok Kościana i Pobiedzisk; trzecie niedaleko Bydgoszczy. „Zarejestrowana” w nich historia sięga prawie 2 tys. lat. Naukowcy skupili się jednak na czasach historycznych nie wykraczających poza początkową fazę istnienia państwa polskiego. Mozolna praca przyniosła rezultaty.

Dr Guzowski wskazuje na przykład na okres po śmierci Mieszka II – w połowie XI w., kiedy w Polsce nastał kryzys i wybuchł bunt poddanych. Niemal jednocześnie doszło wtedy do najazdu księcia Czech, Brzetysława, który – niszcząc liczne grody – zrabował na naszych ziemiach ogromne bogactwa.

„W rdzeniu z Pobiedzisk (miejscowość położona jest między Poznaniem a Gnieznem – przyp. PAP) w tym horyzoncie czasowym doszło do spadku udziałów pyłku zbóż w torfie. To znaczy, że w okolicy zaprzestano uprawiać roli” – sugeruje historyk. Taka sytuacja utrzymywała się nawet kilka dekad, co może oznaczać, że liczba ludności bardzo się wtedy zmniejszyła. Co ciekawe, w przypadku pozostałych rdzeni – z Kościana i spod Bydgoszczy – podobnego kryzysu nie odnotowano.

„Opisując ten najazd, historycy skupiali się na kryzysie elit. Tymczasem nasze badania jednoznacznie wskazują, że okres ten spowodował spore wyludnienie w okolicy Poznania. Konflikt z Brzetysławem oraz późniejszy tzw. bunt ludowy miał zatem większy wpływ na całe ówczesne społeczeństwo. Znacząco ucierpiała też ludność wiejska” – mówi historyk.

Badania rdzeni z torfowisk przyniosły też dość zaskakujące informacje na temat tzw. Czarnej Śmierci, czyli epidemii dżumy, która zebrała śmiertelne żniwo w Europie w połowie XIV w. Wśród naukowców trwa dyskusja, czy zaraza dotarła również do Polski – zauważa dr Guzowski.

„W dotychczas przeanalizowanych przez nas rdzeniach nie widać znaczących spadków zarejestrowanych w udziałach pyłku zbóż, chwastów, czy innych roślin związanych z działalnością człowieka – co oznacza, że nie nastąpiła depopulacja” – mówi historyk.

Wniosek ten jest zgodny z wnioskami z prowadzonych przez niego analiz tekstów z epoki – rejestrów świętopietrza, czyli podatków płaconych przez parafian na rzecz Stolicy Apostolskiej.

„Widzimy stabilny wzrost produkcji zbożowej aż po pierwsze dziesięciolecia XVII w.” – podkreśla naukowiec. Tymczasem niektórzy badacze sugerowali, że również na ziemiach polskich mogła umrzeć nawet połowa ludności.

Dzięki analizie rdzeni z torfowisk naukowcy dowiadują się więcej o jeszcze innym okresie historycznym, ważnym z gospodarczego punktu widzenia. Chodzi o kryzys, który nastał po połowie XVII w., czyli po potopie szwedzkim, który spustoszył polskie ziemie.

„Opisy dziejopisów nie są w tym względzie przesadzone. Drastycznie spadła uprawa roli” – potwierdza historyk. Jednocześnie nastąpiło też bardzo silne rozprzestrzenienie się sosny, prawdopodobnie na terenach porolnych, co widoczne jest w obrazie pyłkowym w torfie.

PAP – Nauka w Polsce

autor: Szymon Zdziebłowski

źródło: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C78244%2Cgospodarcza-historia-polski-wyczytana-z-torfowisk.html

Podziel się!