Wojciech Fabin: Wojownicy Sławiańscy – Vandalscy – Polscy – Czas na prawdę

Wojciech Fabin- Wojownicy Sławiańscy – Vandalscy – Polscy – Czas na prawdę

Powojenna historiografia przyzwyczaiła czy wręcz wymusiła na nas wizję wojownika Sławiańskiego (specjalnie będę używał tej nazwy jako według mnie poprawnej z uwagi na źródłosłów od sławy, a nie jak większość chce od ang. slave niewolnika, jednakże slavi już tłumaczą dobrze) w większości pieszego słabo uzbrojonego w : tu za Słowiańskim Bestiariuszem jedną ze stron na FBku tak o tym piszą.

 

 

„Uzbrojenie Słowianina

Wczesnosłowiańscy wojownicy walczyli za pomocą toporów i krótkich włóczni. Obusieczne miecze zaczęły pojawiać się dopiero w IX wieku, do tego czasu używano noży bądź kordów (broń jednosieczna). Broń biała nie była importowana, tylko nieliczni mogli pozwolić sobie na zakup miecza z sąsiednich krain, więc Słowianie wykuwali swoje uzbrojenie na miejscu. W słowiańskim rynsztunku były również łuki.

Zbroje dawnych Słowian nie były ciężkie, zwykle korzystali ze skórzanych pancerzy. Jak widać nasi przodkowie w tamtych czasach używali pancerzy lekkich i niekrępujących ruchów. Niestety o tarczach wczesnych Słowian nie można znaleźć żadnych informacji, stawiam że były bardzo podobne do wikińskich tarcz – okrągłe o średnicy ok. 80-100cm z wymalowanymi barwami plemienia.

„Stając do walki, na ogół pieszo idą na nieprzyjaciela, mając w ręku tarcze i oszczepy, pancerza natomiast nigdy nie wdziewają. Niektórzy nie mają ani koszuli ani płaszcza, lecz jedynie długie spodnie podkasane aż do kroku i tak stają do walki z wrogiem.”
Prokop z Cezarei

„Nie znają szyku bojowego i nie lubią walczyć w zwartych i różnych miejscach […] jako broń każdy nosi dwie krótkie włócznie, a niektórzy również tarcze dobre, lecz niewygodne w noszeniu. Używają też drewnianych łuków i drobnych strzał, powleczonych trującą substancją o bardzo niebezpiecznym działaniu.”
Pseudo-Maurycy /JK”

 

Skąd takie przeświadczenie??? Zapewniam, że wszystko to jest wyssane z dużego palca i postaram się przedstawić argumenty i dowody, że wcale tak nie było. Odnosząc się do opisu wyżej, który powołuje się na Prokopiusza Historię Sekretną, w całym przekładzie polskim nie ma nawet jednego zdania tak jak wyżej. Skąd i czyj ten opis tego nie wiem. Do wizerunku Sławiańskiego wojownika przyczynili się również polscy historycy  (Brzóstkowska, Swoboda 1989: 81) pisząc, że Słowianie nie korzystali w armii w ogóle z koni i do XII wieku armia ta była piesza, a na dodatek nie stosowali mieczy a włócznie…No tak wszystko co dobre mamy zawdzięczać kulturze romańskiej, która przyszła wraz z wiarą chrześcijańska po 966 roku, bo dopiero co zeszliśmy z drzew rosnących na bagnach Prypeci w VI w więc skąd mogłaby być u naszych wojowników inna niż prymitywna broń.

Pominę fakt, że polskojęzyczni autorzy nie łączą Sklawenów, Ostrogotów, Wizygotów, Wandalów ze sobą a co za tym idzie uważają, że są różnymi nacjami, a ci poza Sklawenami to nie Słowianie a „niemieccy germanie”. Dziś dzięki genetyce i prawdziwemu spojrzeniu  na stare kroniki już wiemy, że tak nie jest. Nie będę podpierał się kronikami antyku, Strabona, Tacyta czy wielu innych, skupię się na tym co piszą inni, w tym Polscy kronikarze.

No to jakie było to uzbrojenie naprawdę?!

Tak jak liczne były plemiona Sławian Vandali tak różnorodne było ich uzbrojenie. Współczesne wykopaliska z terenu Polski pokazują szpiczaste hełmy, umba (metalowe uchwyty do drewnianych tarcz w kształcie spłaszczonego U), groty włóczni o różnych długościach, często misternie zdobione ze złotymi ornamentami, krótkie miecze. Nie mam wątpliwości, że nasi wojownicy używali łuku refleksyjnego zrobionego z jesionu. Takiego samego jak potem używała polska husaria przez cały okres jej funkcjonowania. Według mnie przemawia za tym kilka faktów. Zarówno Hunowie w 452 jak Vandalowie co najechali Rzym w 455 r  używali łuków refleksyjnych. A skoro już wiemy, że Sławianie to Vandalowie to chyba wniosek jest oczywisty. „Państwo” Hunów za czasów Thili (Attyli) w magiczny sposób zajmowało tę samą część Europy co po jego śmierci „państwo” Vandalów, a potem terytoria te były pod władaniem historycznych „Piastów”. „Badace” szukają grobowca Thyli..hmm hehe niech szukają. Połączywszy naszą wiedzę na temat Hunów i Vandali to te szukanie jest bezcelowe, gdyż jedni i drudzy swoich znakomitych wodzów spopielali.

 

 

O Vandalach i Gotach bardzo mądrze opowiada film z serii „Oświecone Średniowiecze co zawdzięczamy barbarzyńcom cz. 2 ” https://www.cda.pl/video/252965449  Prowadzącym jest Waldemar Januszczak brytyjski pasjonat historii polskiego pochodzenia 🙂

Gdyby to były dwa różne ludy musiały by się wzajemnie podbić, a tak co, żadne nie wchodziło w drogę drugiemu? To bez sensu nawet dla laika. Wniosek jest jeden i oczywisty Hunowie są braćmi krwi Vandalów i ci pierwsi wcale nie noszą „mongolskich cech anatomicznych” jakby chcieli co poniektórzy. Do takiego wizerunku przyzwyczaił nas amerykański Hollywood co jest absolutna bajką.  Drugim ważnym argumentem za tą tezą są statuty Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły (Warcki z 1423) o ochronie jesionu pod karą śmierci, zakaz ścinania i wywożenia z kraju. Jesion to główny surowiec na łuk refleksyjny używany przez polskie wojska od około IX wieku do końca funkcjonowania husarii. Do czegóż innego byłby używany i pod taką poważną karą chroniony? Jakby tego było mało mamy bitwę pod Cedynią, która odbyła się 24 czerwca 972, gdzie głównym atutem wojska Mieczysława byli łucznicy Partyjscy uzbrojeni w łuki refleksyjne a ich zatrute strzały zdziesiątkowały jazdę margrabiego Hodona i Zygfryda von Valbeck puszczając z życiem tylko tych dwóch jegomościów. (kronika Thietmara)

Można również przyjąć, że część łuczników była konna i korzystała a w czasie walki z ciekawej taktyki: tak zwanego partyjskiego strzału. https://www.wikiwand.com/pl/Partyjski_strza%C5%82

Do sukcesu polskiego oręża we wspomnianym okresie przyczyniła się reforma armii przeprowadzona przez Ziemowita,  panującego w latach 862 -892…

za „Kronika Dzierswy” i „Historya Bolesława III”  ..narody gnuśnością Pompiliuszów stracone odzyskał, ale i inne od nikgo dotąd niezawoiowane, do państwa swego przyłączył, którym dziesiętników, pięćdziesiętników, setników, sędziów, wojewodów starostów w miastach, rządców naczelnych i wszelkie władze ustanowił”

Wiadome jest, że armia Hunów stosowała podobny podział i hierarchię w armii co umożliwiało wysoką dyscyplinę na polu walki, co przedkładało się na liczne zwycięstwa.

Za Kroniką Kagnimira i Kroniką Zolawa..”obiąwszy rządy państwa pod elekcyję Xsiąże Ziemowidz ten nayprzód w woysku uczynił porządek, ze postanowił najwyższego Hetmana, który by wtórą podczas wojny nad rycerstwem po nim miła włądzę. potym poczynił Oboxnych, Rotmistrzów, Pułkowników, Poruczników i Chorążych, obostrzywszy mocno, ażeby każdy z nich swemu urzędowi zadosyć czynił; i on iest pierwszy Xsiążąt Polskich, który rozdzieliwszy woysko na iazdę i na piechotę, nowy szykowania owego sposób, przez siebie wynaleziony” hetmanem został rycerz Nawoy Starża z Panigrodu herbu Topór.dobrze zasłuzony, który na trzech woynach z pomienionym Xsiążęciem będąc przytomny, pieknie zawsze dzielności swoiey i męstwa dawał dowody.

Książę Ziemowit ustanowił również szkołę rycerską jak też funkcję Strażników na Pograniczach w warownych stancyjach.

Wiadomo łucznicy bez wsparcia niewiele zdziałają i musi ich ktoś chronić. Trzon piechoty stanowią tarczownicy uzbrojeni we włócznie, topory i krótkie miecze. Jest wiele opisów i teorii na temat jak wyglądali owi tarczownicy (tu bym się skłaniał do wspomnianych artefaktów z wykopalisk), czy mieli małe okrągłe tarcze umożliwiające łatwe poruszanie się w lesie, czy też typowe tarcze migdałowe – normandzkie? W mojej ocenie, po długoletnich badaniach na temat uzbrojenia średniowiecza, bez sensu jest używanie drogich, metalowych „umb” do małych drewnianych tarcz, które bardziej służą do ochrony przed strzałami niż do walki w zwarciu, łatwo jest je zniszczyć jak i zgubić, porzucić bez szkody, a co za tym idzie – uchwyty były na pewno z lin, lub drewniane dlatego się nie zachowały (wykopaliska z 2018 roku  z terenu Polski pokazały, że w grobie wojownika zachowana tarcza była bardzo cienka). Zatem, według mnie, metalowe umba stosowano w dużych tarczach typu migdałowego (oba typy tarcz na rysunkach poniżej). Pancerz zapewniała kolczuga. Ktoś zarzuci, że nie znaleziono w grobach. Odpowiem, że nawet z późniejszego średniowiecza jest niewiele zachowanych tego typu znalezisk. Drobne kółka kolczug łatwiej ulegają korozji i rozkładowi niż duże elementy uzbrojenia takie jak hełm, topór czy miecz.

grafiki z:  https://www.artstation.com/artwork/qo3qL

O tarczownikach już z okresu wojsk Bolesława Chrobrego wspomina Gall Anonim w swojej kronice:

” Większe są zaiste i liczniejsze czyny Bolesława, aniżeli my to możemy opisać lub prostym opowiedzieć słowem. Bo jakiż to rachmistrz potrafiłby mniej więcej pewną cyfrą określić żelazne jego hufce, a cóż dopiero przytoczyć opisy zwycięstw i tryumfów takiego ich mnóstwa! Z Poznania bowiem miał 1300 pancernych i 4000 tarczowników, z Gniezna 1500 pancernych i 5000 tarczowników, z grodu Władysławia4 800 pancernych i 2000 tarczowników, z Giecza 300 pancernych i 2000 tarczowników; ci wszyscy waleczni i wprawni w rzemiośle wojennym występowali do boju za czasów Bolesława Wielkiego. Co do rycerstwa z innych miast i zamków, to wyliczać je byłoby to dla nas długi i nieskończony trud, a dla was może uciążliwym byłoby tego słuchać. Lecz by wam oszczędzić żmudnego wyliczania, podam wam bez liczby ilość tego mnóstwa: więcej mianowicie miał król Bolesław pancernych, niż cała Polska ma za naszych czasów tarczowników; za czasów Bolesława tyle prawie było w Polsce rycerzy, ile za naszych czasów znajduje się ludzi wszelakiego stanu”

Gdyby to byli wojownicy „pospolitego ruszenia” jak próbuje wmówić nam oficjalna historiografia nikt by nie wspomniał o ich liczbie, jak też, co wskazuje zapis, o formie ich organizacji, czyli podziale. Jest to ewidentna spuścizna reformy wojskowej Ziemowita. A patrząc na te cyfry oczami militarysty od razu rzuca się w oczy, że tak wyglądały rzymskie legiony! Tam również występował podział na mniejsze sekcje: manipuły, centurie, kohorty, a stan liczebny polskich oddziałów z opisu w kronice Marcina Galla przerobionego złośliwie z wiadomych powodów na Galla „Anonima” jest bardzo zbliżony do stanu osobowego rzymskiego legionu. Tylko taka organizacja armii umożliwiała naszym władcom liczne i skuteczne podboje okolicznych krain Sławiańskich oraz umożliwiała w skuteczny sposób przeciwstawienie się niemieckiej jeździe pancernej wzorowanej na frankijskiej, o której wspomina się już w 732 roku. To taka jazda w sierpniu 955 roku, w bitwie na Lechowym Polu przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść wojsk sasko-niemieckim, gromiąc koalicję Polsko-Węgierską „kończąc 50- cioletni terror Węgierski” – tak piszą oficjalnie na Wikipedii. Logiczne jest, że w tym czasie Węgrzy nie mogli panoszyć się po Bawarii, która była pod władaniem Sławian – Polaków nie podbijając wcześniej ziem polskich, a tak nie było. Więc jest to kolejne kłamstwo historii wg Niemców. W bitwie tej wojskami polskimi dowodził brat rodzony Mieczysława I Stratega (Mieszka I) – Leszek i to on po bitwie, schwytany do niewoli, niezgodnie z obyczajami rycerskimi w haniebny sposób został powieszony na haku na rozkaz Ottona I. Dlatego jest bitwa na Lechowym Polu, a nie,

że w pobliżu rzeki Lech sic! hehe. To dlatego Bolesław Chrobry zaorał i upokorzył potem wnuczka Ottona III zresztą swego siostrzeńca i go sobie zhołdował zmuszając do oddania złotego tronu Karola Wielkiego, miecza Św. Piotra i koronując się diademem cesarskim za śmierć swojego stryja. Nie była to żadna wizyta kurtuazyjna władcy niemieckiego w Gnieźnie. Bo dygał w worku pokutnym od bram miasta, jak potem w „Krzyżakach” Jurand ze Spychowa.

Tylko „żołnierze” – wojownicy zawodowi, szkoleni do swego fachu od młodości mogli sobą skutecznie coś reprezentować na polu walki, a nie jakieś pospolite ruszenie gdzie do armii, bierze się chłopów, rzemieślników, mieszczan etc. Każdy kto choć liznął historię wojskowości wie, że taki typ żołnierza to tylko mięso armatnie i jest to „ostatnia deska ratunku”.  Błędne pojmowanie organizacji armii polskiej z okresu IX-XI wieku i lekceważenie faktów bierze się stąd, że dopiero system feudalny, który umocnił się skutecznie za czasów Jagiellonów wprowadził pospolite ruszenie i „przyjęto”, że tak musiało być i wcześniej, no bo co innego mieli napisać. Ponadto historykom nie jest w smak, że taka zorganizowana armia gromiła wojska papiesko-cesarskie przez ponad 200 lat, a ponadto nie zgadzało by się to z teorią rozwoju kultury romańskiej na terenie Polski.

Oczywiście trzon wojska w tamtym czasie poza łucznikami i tarczownikami stanowili pancerni czyli jazda pancerna lekka i ciężka. Podobna jakiej używały wojska frankońskie od VIII w. Polska – Sławiańska -Vandalska jazda pancerna charakteryzowała się tym, że zbroje mieli nie tylko dosiadający koni, ale też na wzór jazdy katafraktów pancerz posiadały również konie bojowe. Takich zbroi katafrakci używali już do walk z legionami rzymskimi..” Na rysunku ściennym (grafitto) z II w. n.e., odkrytym w Dura Europos w Mezopotamii, jeździec nosi hełm szpiczasty, który często zdobiono małą chorągiewką (tzw. jałowiec), zbroję karacenową z watowanymi osłonami ramion, w prawej ręce trzyma włócznię, a u lewego boku ma łuk refleksyjny. Konia okrywa kropierz z naszytymi płytkami

 

W wyżej wymienionym opisie „Zbroja karacenowa” co ja słyszę?? W II w n.e!!!?? A nam się wmawia, że takiego typu zbroi używała Polska jazda dopiero w okresie od XVI do XVIII w.

https://www.wikiwand.com/pl/Karacena

A, że tak było i dawno u nas używano opancerzonych koni bojowych na wzór jazdy katafraktów przez wojska polskie w IX w. można bez problemu wywnioskować z kroniki polskiej Sarnickiego, Baszki ..z opisu o bitwie księcia Ziemowita z czeskimi wojskami księcia Borzywoja:

„Polski Xsiążem w średnich hufcach bóy wiodąc, o włos co tam nie zginął, gdy dzielnego pod nim konia, przez croynity pancerz dwa razy będąc strzałą ranny”.

Nie książę został ranny a koń, którego pancerz został przebity strzałami, zapewne już z bliskiego dystansu.

Dodać trzeba, że nie tylko na lądzie w tym czasie odnosiliśmy sukcesy militarne ale też byliśmy zmorą mórz. Mowa tu o naszych chąsnikach: Chąśnicy – określenie stosowane wobec słowiańskichwojowników, walczących na podobieństwo skandynawskich wikingów. Nazewnictwo to można także odnosić do niektórych wypraw książąt pomorskich przeciwko Polsce wczesnopiastowskiej i księstwom niemieckim. https://www.wikiwand.com/pl/Ch%C4%85%C5%9Bnicy

a o tym, że reforma militarna dosięgła i tej części armii niech świadczy chociażby opis sprzed morskiej bitwy ze „Słowiańskiej kroniki Helmolda” o wyprawie Henryka Lwa na Rugię w 1169 roku

 

oraz opisy walk z książki wydawnictwa Bellona pod tytułem „Papieże i Krucjaty Bałtyckie 1147-1254”  Iben Fonnesberg-Schmidt  wydana w oryginale z 2007 roku

 

Czas odkłamać kolejną kartę naszej historii z której możemy być dumni i czas ją pielęgnować a nie chować głowę w piasek na hasło pt. wojownik słowiański -vandalski. Właśnie taki był prawdziwy obraz oręża polskiego w okresie IX i XI wieku i to dzięki takim wojownikom ich uzbrojeniu i wyszkoleniu odnosiliśmy sukcesy militarne w tamtym okresie a nie dzięki bandzie chłopów ubranych w skóry i widły.

 

 

Podziel się!