Wybory – Konstytucja: Skoro mamy rozmawiać o Konstytucji to…

Skoro mamy rozmawiać o Konstytucji to…

… to rozmawiajmy na serio i nie pozwólmy się zmanipulować. Skoro mamy brać udział w Wyborach to wybierajmy kierując się przede wszystkim doświadczeniem i pewnymi nabytymi nawykami, które chronią każdego człowieka dorosłego przed oszustwem. Przy Demokracji Bezpośredniej, do której zmierzamy taka nauka higieny politycznej jest niezbędna i przyda się każdemu.  Dobrze wykłada to Jack Caleib (Miziaforum). CB

 

 

 

 

Skoro mamy rozmawiać o Konstytucji to rozmawiajmy na serio.

z dyskusji pod artykułem: „Księgi Narodu Polskiego” Adama Mickiewicza

Orlicki

 

Demokracja, to nie układy pomiędzy posłami, tylko wola ZWYKŁEJ WIĘKSZOŚCI Narodu! Wolą większości głosujących Polaków, było to, aby rządziła PiS. Partia ,której nie popieram w wielu sprawach jakie niesie na swoich sztandarach. Jest więc niedemokratyczny i nieodpowiedzialny pomysł Kukiz’15, prezentowany bezustannie przez posła Tyszkę, aby niektóre ustawy (jak o sądach i KRS), uchwalała większość kwalifikowana zamiast zwyczajnej. Jest to naruszenie zapisów konstytucji i sprowadza wyborców jacy ją uchwalili, do roli nic nie znaczącej. W demokracji, również tej referendalnej jaką głosił Kukiz, rządzi zwyczajna większość! To może uchwalmy od razu rządy absolutnej mniejszości, Liberum veto? Każde sprowadzenie głosowań do innej formuły niż zwykła większość, czyni z Sejmu targ politycznych, międzypartyjnych układów, gdzie decyduje mniejszość – bo to ona staje się języczkiem u wagi! To kompletnie niesprawiedliwe! Nie demokratyczne.

W odpowiedzi do ORLICKI.

I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt że Naród nie uchwalił Konstytucji 97!

Stąd lansowany przez Kukiz 15 pomysł równościowego wyboru który i tak jest tylko rozwiązaniem zastępczym i tymczasowym dla Powszechnego Wyboru Sędziów ma sens, znaczenie, wartość i jest rozsądny.

 

Orlicki

A ja pamiętam, że było referendum konstytucyjne. Przeszła zwykłą większością głosujących i prawidłowo. W żadnym referendum nie powinno być progów zaporowych, tylko zwykła większość! (uchwalona 2 kwietnia 1997 roku przez Zgromadzenie Narodowe, zatwierdzony w ogólnonarodowym referendum 25 maja 1997 roku, ). Inna sprawa, że opracowała ją UW i inni spece z Okrągłego Stołu, postkomuna. Co oznacza, że dawno powinna być zmieniona!

W odpowiedzi do ORLICKI.

Referendum było, tylko że nie przekroczono progu który narzucił Ustawodawca. Więc to jest według pana ważne?

Więc po co zmieniać konstytucję. Niech każdy sobie sam zmieni dla siebie konstytucję. A może powinniśmy respektować wyniki Referendum Komorowskiego i tych 8% ludzi, którzy wtedy zagłosowali?

W ten sposób możemy w ogóle sobie darować jakiekolwiek prawo.

http://lootos-neverlandd.blogspot.com/2011/02/dot-legalnosci-konstytucji-polski.html

PKT 2 na temat nieważności tego referendum, które rzekomo zatwierdziło konstytucję z 1997.

Tak naprawdę na serio to: albo obowiązuje Konstytucja z 1935 roku, albo wcześniejsza z nowelą z 1926.

cytuję: ” Wbrew temu, co niektórzy już niejednokrotnie twierdzili, nie ma sprzeczności między normami ustalającymi, pod jakimi warunkami wynik referendum jest wiążący. Nadrzędna (bo konstytucyjna) norma mówi, że: „Jeżeli w referendum wzięła udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.” (art. 19 ust. 3 tzw. „małej konstytucji”, Dz. U. Nr 84/1992, poz. 426). Norma niższej rangi (bo zawarta w ustawie zwykłej) powiada, że „Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa prawnionych do głosowania” (art. 9 ust. 1 ustawy o referendum, Dz. U. Nr 99/1995, poz. 487). Ma to także zastosowanie do referendum konstytucyjnego por.: art. 11 oraz art. 14 ust. 1 i 5 tej ustawy. Więcej, również inny akt prawny – nieco wcześniejszy od „małej konstytucji” i od ustawy o referendum – kieruje ku tej samej zasadzie: „Tryb przeprowadzenia referendum konstytucyjnego określa ustawa.” (por.: art. 10, ust. 3 ustawy konstytucyjnej o trybie przygotowania i uchwalenia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Dz. U. Nr 67/1992 poz. 336 i Nr 61/1994, poz. 251). Czy więc miałoby chodzić o (trzecią) „małą konstytucję”, czy o ustawę o referendum, to i tak w momencie odbywania się referendum konstytucyjnego w 1997 r. jego wiążący charakter zależał od przekroczenia progu 50% frekwencji, w myśl zdania warunkowego (implikacji), o którym była mowa powyżej. Sąd Najwyższy nie miał więc racji, odwołując się do art. 11 ust. 1 tejże „ustawy o trybie” (mówiącego, że „Przyjęcie w referendum Konstytucji następuje wówczas, gdy opowiedziała się za nią większość biorących udział w głosowaniu.”) w oderwaniu od warunku dotyczącego frekwencji referendalnej. Tzw. (trzecia) „mała konstytucja” sama explicite zawiera ową implikacyjną regułę i niezależnie od tego już w nastepnym ustępie tego samego artykułu odsyła do ustawy szczegółowej: „Zasady i tryb przeprowadzenia referendum określa ustawa.” (art. 19, ust. 4), czyli od ustawy szczegółowej. Tak więc nie tylko nie ma żadnej „sprzeczności” (której przed referendum dopatrywali się niektórzy politycy, np. przew. Krzaklewski), ale BAŁAMUTNĄ jest sugestia Sądu Najwyższego na temat „specyficznego charakteru ratyfikacyjnego referendum konstytucyjnego”, i to z powołaniem się dalej właśnie na ową „ustawę o trybie”. Podsumowując: we wszystkich odnośnych aktach prawnych zależność ważności referendum od frekwencji jest TAKA SAMA: normą jest IMPLIKACJA (= zdanie podrzędnie złożone warunkowe), której POPRZEDNIKIEM (= zdaniem podrzędnym) jest: „więcej niż połowa uprawnionych do głosowania uczestniczyła w referendum”, a NASTĘPNIKIEM (= zdaniem nadrzędnym) jest: „wynik referendum jest wiążący”. Czyli:
„JEŚLI

więcej niż połowa uprawnionych do tego poszła głosować,
TO
wynik głosowania prawnie skutkuje”.”

TO NAPRAWDĘ NIE SĄ ŻARTY – POLSKA JEST PAŃSTWEM BEZPRAWIA.

Bardzo dziwny kraj gdzie Sąd Najwyższy reguluje sobie jak chce sprawę ważności Referendum Konstytucyjnego.

 

I jeszcze dla dopełnienia obrazu:
” Przepisy, które wówczas regulowały kwestię, kiedy wynik referendum ma skutki prawne, jedn w tzw. „małej konstytucji” z 1992 r., drugi w „ustawie o referendum” z 1995 r., mówiły zgodnie, że jeśli frekwencja przekracza 50%, to „wynik referendum jest wiążący”, nic nie stanowiąc na wypadek mniejszej frekwencji. PKW widocznie nie miała odwagi napisać w swoim obwieszczeniu, że wynik referendum konstytucyjnego jest wiążący – pozostawiła to karkołomne zadanie Sądowi Najwyższemu, który wywiązał się zeń z iście kazuistyczną ekwilibrystyką, przekonując uczenie, a zawile – i z powołaniem się na przemilczenie PKW! – że chociaż dwa plus dwa równa się cztery, to jednak tym razem dwa plus dwa nie równa się cztery – dokładniej mówiąc: (co prawda) 32,40 to mniej niż 50, ale 42,86 to (tym razem, jak się okazuje) niejako więcej niż 50. Jest to przykład na to, jak „Na czarne – »białe« mówić nada” – ale już nie z poziomu głupawej propagandy, lecz (niestety!) w jak najbardziej oficjalnej wypowiedzi – przecież i obwieszczenia Państwowej Komisji Wyborczej, i uchwały Sądu Najwyższego są publikowane w „Dzienniku Ustaw RP”! (Nr 22/1996, poz. 101 oraz Nr 79/1997, poz. 490). Uchwała SN, nie mogąc uzasadnić z góry upatrzonej tezy z powołaniem się na przepisy prawne, sięgnęła do poglądów wypowiadanych w „toku debaty sejmowej”: że szansa przyjęcia nowej Konstytucji to „dobro większe”, że „przyjęcie określonego quorum udziału w referendum” (czyli właśnie przepisy „małej konstytucji” i ustawy o referendum, mówiące o 50% frekwencji!) to nałożenie obowiązku na wyborcę, a ten przecież ma „wolny wybór”, wreszcie – że uznanie Konstytucji za nieprzyjętą z powodu zbyt niskiej frekwencji „nie przyniosłoby ustrojodawcy jednoznacznych informacji”. Biedna, niedoinformowana (w razie czego) Władza Ustrojodawcza w Rzeczypospolitej Polskiej! Sędziowie wynaleźli różnicę między referendum konstytucyjnym a zwykłym – nie chcąc tego dostrzec, że OBYDWA podlegają i tak takiej samej regule uzależniającej bycie wiążącym od frekwencji referendalnej! Wywód jest bardzo długi i zawiły; w miarę, jak się go czyta, przychodzi na myśl proces Jezusa z Nazaretu: nieważne, jaka jest prawda, ważne, by „dowieść” to, co ma być ogłoszone. I już!

Dlaczego? Jest pomiędzy tymi referendami zasadnicza różnica: wynik pierwszego (w sprawie uwłaszczenia) był niepomyślny dla komunistów, wynik drugiego (w sprawie konstytucji) był dla komunistów pomyślny. Ściśle mówiąc, 18 lutego 1996 r. odbyły się dwa referenda o zbliżonej tematyce – to drugie, zarządzone przez Sejm, a nie przez Prezydenta, i zawierające aż 4 pytania, wypadło bardzo podobnie – równie niepomyślnie dla komunistów – m.in. odrzucając większością 72,52% głosów projekt rozszerzenia (na inne przedsiębiorstwa) prywatyzacji, dokonywanej poprzez Narodowe Fundusze Inwestycyjne, czyli odrzucając politykę ministrów: Janusza Lewandowskiego i Wiesława Kaczmarka, jak teraz już od kilku lat powszechnie i naocznie widać, kompletnie zbankrutowaną… (Za trzecim razem, w 2003 roku wynikiem pomyślnym dla komunistów – i dla całej skupionej wokół nich koalicji „pro-konstytucyjnej” i „anty-uwłaszczeniowej” – była akcesja Polski do UE, ale to już osobna historia…)

http://lootos-neverlandd.blogspot.com/2011/02/dot-legalnosci-konstytucji-polski.html

 

Ważny głos w tej dyskusji: Rafał Orlicki wypowiedź na temat Ważności Konstytucji 3 Maja 1791 spod artykułu z 21 listopada z wykładem profesora Kozłowskiego

NTV: Wystąpienie profesora R. Kozłowskiego – OZE – Wielka Lechia – narodowe interesy

ORLICKI

Myli się pewna pani na tym filmie, twierdząc, że wszyscy Żydzi idący z Armią gen. Andersa, pozostali w Palestynie. Faktycznie wielu zdezerterowało i budowało Izrael, lecz bardzo wielu pozostało. Na Monte Cassino są groby kilkudziesięciu Polaków żydowskiego pochodzenia lub wyznania. I tu pojawia się notoryczne kłamstwo o jakim chyba zrobię wykład. Polacy mający przed wojną wiarę mojżeszową, czuli się i byli Polakami. Nikt nie zmienił ich genów i uczuć. Byli często Arjami z pochodzenia, z Kaukazu, acz częściej semitami po ludach tureckich. Ale nie byli prawie wcale genetycznie czy z serca, nacją żydowską. To dopiero po wojnie, wmówiono im taka nacjonalność lub skłoniono do niej za pomocą miedzy innymi strachu, po holokauście. Pewnie i temu miał holokaust służyć. Wcześniej, żydowskość oznaczała WIARĘ, KULTURĘ, I JĘZYK społeczności mającej się za przed-chrzescijańskich wyznawców Jahwe.

Szanowny Profesor powołuje się na tytuł hrabiowski swojej rodziny. Ostrożnie z tym! W Rzeczypospolitej szlacheckiej, tytułu poza książęce i poza urzędowe, były zabronione! Nieliczni otrzymywali zgodę Sejmu na ich używanie lecz tylko poza Polską. W Ojczyźnie obowiązywała równość! Tytułu hrabiowskie, baronów, i inne, wprowadzili zaborcy swoimi zwyczajami oraz celową polityką, dzieląc tym sposobem szlachtę polską. Często nadawali je za zdradę lub szeroko sprzedawali jak w Prusach, zasilając skarb pruski. Nie mogli więc przodkowie uzyskać tytułu hrabiowskiego za walkę z Moskalami. W tych czasach nie nadawano takich tytułów, chyba, że Bonaparte go nadał. Ale on nie był koronowanym władcą Polski.

Profesor powołuje się na rzekomo ważną Konstytucję z 1935 roku.
Otóż, ważna jest jedynie Konstytucja 3 maja! . Bo chociaż była ona częściowo tajnym zamachem stanu przeciwko paktom konwenta, gwarantującym równe prawa szlacheckie i liberum veto, oraz inne przywileje szlacheckie i ograniczenia władzy królewskiej, to jej uchwalenie nastąpiło przez większość sejmową oraz spotkało się z olbrzymim poparciem społecznym!
Akt ten, pierwszy raz nadawał prawa obywatelskie stanowi mieszczańskiemu, a więc rozszerzał pakta konwenta niemal na cały naród, poza włościanami. Zbliżał się więc do wyborów powszechnych i dawnego prawa wiecowego, czyniąc kraj monarchią lecz konstytucyjną. Konstytucja 3 Maja z 1791r, została obalona po roku funkcjonowania przez armię rosyjską, co stanowi również o jej statusie wyraźnie suwerennym, narodowym, nie narzuconym zewnętrznie.
Następna, to Konstytucja Księstwa Warszawskiego, jest nieważna, gdyż nie narzucił jej suweren – naród polski, a na mocy traktatów pokojowych zawartych przez Napoleona z Prusami, Austrią i Rosją, narzucił nam ją w ramach Księstwa Warszawskiego, rzeczony Cesarz Francuzów, w Dreźnie. Pomimo, że zniósł on wszelka nierówność stanową.
Kolejna, też nieważna dla narodu polskiego, to Konstytucja Królestwa Polskiego. Powstała z woli naszych zaborców, na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego z 1815. Jej oficjalnym „ofiarodawcą” był cesarz Rosji i narzucony przez nią król Polski Aleksander I.
Kolejna, nieważna konstytucja, to Mikrokonstytucja Królestwa Polskiego z 1917, ustanowiona została jako tzw. „Patent generalnych gubernatorów niemieckiego i austro-węgierskiego z 12 września 1917 r. o ustanowieniu Władzy Państwowej w Królestwie Polskiem”. To akt, dalszej zaborczej uzurpacji. Została ona doprecyzowana dekretem Rady Regencyjnej z 3 stycznia 1918 r. o tymczasowej organizacji Władz Naczelnych w Królestwie Polskiem. Rada Regencyjna, funkcjonowała z woli zaborcy niemieckiego. Jej Przewodniczącym a zarazem naczelnym dowódcą wojska polskiego pod niemieckim zwierzchnictwem, został Józef Piłsudski. Naczelnik, sam rozwiązał Radę Regencyjną, nie jako zamach stanu (co mu niektórzy zarzucają), bo nie była to władza suwerenna i z woli narodu polskiego. Tylko jako akt buntu buntu narodowego, jako zerwanie z zależnością od Niemiec, dekretem z 1918 r. o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, będący de facto tymczasową mikrokonstytucją, stanowił, że władzę suwerenną i ustawodawczą sprawuje Tymczasowy Naczelnik Państwa (Józef Piłsudski), a władzę wykonawczą Rząd Republiki Polskiej, złożony z Prezydenta Ministrów i ministrów. Jest to akt ważny, bo niepodległościowy i suwerenny, lecz nie ma rangi konstytucji, zatwierdzanej przez suwerena – naród.
Podobnie, nie ma rangi konstytucji narodowej, akt nazywany mylnie „Małą Konstytucja z 1919”, uchwalony po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, 20 lutego. Konstytucja ta, ogłosiła demokratyczną ordynację wyborczą, wprowadziła w Polsce system rządów komitetowych. Dokument ten, dopiero prowadził więc do uchwalenia konstytucji suwerena – narodu polskiego. Był niczym innym jak dekretem, aktem tymczasowym. Konstytuować można wiele organów władzy, lecz zasady władztwa suwerena – narodu polskiego, mogą być jedynie ukonstytuowane suwerennie przez sam naród, nigdy mu narzucone, choćby były najwspanialsze.
Kolejna konstytucja, nazywana tak mylnie, ważna jako akt rozwoju polskiego prawa konstytucyjnego i statusu niepodległego państwa prawa, lecz nie jako prawdziwa konstytucja, to ta z 17 marca 1921 przyjęto nową Konstytucję marcową. Uchwalił ja Sejm Ustawodawczy po dwóch latach debat partyjnych, nazywanych mylnie Konstytuantą. A co najwyżej konstytuantą elit politycznych, z pominięciem narodu jako suwerena, zwykłych obywateli, którzy nie mieli możliwości wybrania do niej swoich przedstawicieli (jak to np. uczyniono w USA, gdzie poszczególne zgromadzenia stanowe/ziemskie/gubernie, delegowały do Konstytuanty narodowej swoich przedstawicieli). Dopiero wprowadzała ona ustrój republiki demokratycznej o parlamentarno-gabinetowym systemie rządów. Władzę zwierzchnią przyznała narodowi, pojmowanemu jako ogół obywateli. Uchwalona w warunkach wojennych, musi być traktowana doniośle, lecz nie jako konstytucja Polska, czyli narodowa, a jedynie jako akt wprowadzający przyszłą konstytucję! Na nią powołuje się błędnie i propagandowo, komunistyczna konstytucja z 1947 roku.
Po przewrocie majowym, czyli zamachu stanu dokonanym nielegalnie przez Marszałka J.Piłsudskiego, uderzającym w podstawy dopiero się kształtującej demokracji prowadzącej dopiero do prawdziwie wolnych wyborów i uchwalenia pierwszej konstytucji z nadania suwerena – narodu polskiego, zmieniony przez zamach Sejm, odtąd zupełnie niedemokratyczny, nielegalny, (licznych posłów aresztowano lub zmuszono do opuszczenia kraju) uchwalił tzw. nowelę sierpniową. Dając marionetce j.Piłsudskiego, Prezydentowi RP, władzę rozwiązania Sejmu jak i prawo wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, pozbawiła Sejm prawa samorozwiązania. Przekreślała całkowicie niedawno bliską możliwość doprowadzenia do władztwa suwerena – narodu, choćby przez uchwalenie przez niego ustawy zasadniczej, pierwszej konstytucji narodowej, w pełni nie narzucanej przez elity polityczne.
W takiej sytuacji, gdy od czasów Konstytucji 3 maja nie mieliśmy prawdziwej konstytucji, uchwalonej przez wszystkie stany obywatelskie, po prostu przez naród w bezpośrednim referendum/wiecowo, obóz piłsudczykowski, zapragnął ustanowić akt prawny zbliżony rangą do takiej ustawy, przynajmniej propagandowo. Zmienił więc tzw. konstytucję marcową i jej nowelizację z 1926r, uchwalając 23 kwietnia 1935 Konstytucję kwietniową.
Oczywiście, w tej sytuacji nie była to konstytucja narodowa, tylko elitarna, partyjno – oligarchiczna przedkonstytucja, jak wszelkie jej poprzedniczki poza ta z 3 maja.
Po niej, uchwalono Małą Konstytucję komunistyczną, z 1947. Też nazywana jest konstytucją, chociaż terror komunistyczny i jej podyktowanie w Moskwie przez Stalina, zupełnie pozbawia ją cech konstytucji narodowej. Jest ona aktem zaborczym. O konstytucyjności z woli suwerena – narodu, nie świadczy termin „konstytucja” w nazwie, tylko swobodny i równoprawny (równe dotacje dla partii na kampanie wyborczą lub ich brak dla wszystkich, równy dostęp do mediów, wolność decyzji wyborczej itd) akt decyzji zatwierdzającej akt ustawy zasadniczej a wcześniej debata nad nim, wszystkich pełnoletnich obywateli narodowości polskiej lub nawet innej, jeśli tak zdecydowała konstytuanta narodowa w projekcie tego aktu.
Kolejna tzw. konstytucja, to Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, z adnotacjami naniesionymi przez Bieruta.
Kolejnych tzw, konstytucji komunistycznych nie będę omawiał, bo ie była to ustawa zasadnicza wolnego narodu, tylko narzucana przez zdrajców Polski, sowieckich namiestników.
Tzw. Mała Konstytucja z 1992, to również żadna konstytucja narodowa, bo uchwalona jedynie przez Parlament i wielokrotnie przez niego zmieniana, nowelizowana.
Dopiero Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997r, która została jedynie zatwierdzona przez Parlament (Zgromadzenie Narodowe – nazwa wprowadzająca celowo w błąd, bo Prezydent i sejm oraz Senat to zgromadzenie ustawodawcze, wykonawcze nie narodowe – jakim jest jedynie referendum narodowe) a wcześniej poparta z woli narodu polskiego (nie do końca, bo referendum było zmanipulowane, zabrakło konstytuanty przygotowującej projekt konstytucji, debaty, prawa obywatelskie nadano wcześniej kilkuset tysiącom osadników z Rosji – funkcjonariuszom aparatu przymusu i zdrajcom, jakich likwidowano w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej na mocy uprawnień Konstytucji z 3 maja 1791, bo treść tej konstytucji opracowały grupy sygnatariuszy porozumienia z UB-cją przy Okrągłym Stole, w tym agenci Moskwy), co prawda może nazywać się konstytucją narodową (bo było jednak referendum) i zatwierdza ona najwyższą władzę suwerena – narodu, nawet w formie bezpośredniej czyli referendalnej. Jednak, jako zmanipulowany według powyższych wskazań akt prawny, nie ma rangi aktu pełnoprawnego. Z tego powodu, jest ona nielegalna, jak każdy akt prawny nie zawarty na zasadach równości stron i nie ujawniający wszelkiej wiedzy o stanie prawnym i politycznym kraju. Przy czym, za strony należy widzieć tutaj obywateli, biorących udział w referendum. W tym elity polityczne, uczestników Okrągłego Stołu również. Ważnym dowodem na nielegalność tej Konstytucji, jest też brak ciągłości z wcześniejszą stawa zasadniczą, czyli jedyna legalną, Konstytucją 3 maja. Brakuje w niej zatwierdzenia pozbawienia Polski ziem przez aliantów w Jałcie, a nawet określenia obowiązujących granic Polski czy też uznania polskiego dziedzictwa kulturowego na ziemiach Polsce odebranych. W dodatku, ten zabór ziem nastąpił bez referendum. Co innego ziemie zachodnie, nabyte w wyniku nie sprowokowanej wojny od Niemiec, jako odzyskanie dziedzictwa narodowego. Co też powinno być w niej jednoznacznie zaznaczone.
Podsumowując, Rząd Polski na uchodźstwie, działał w oparciu o akty prawne o charakterze niedemokratycznym , narzucane okolicznościami politycznymi, w tym sytuacją wojenna Jednak ten rząd, oraz te akty, po ustaniu sytuacji wojennej, po wybiciu się Polski na obecną suwerenność polityczną, nie ma prawa tymi aktami czy swoją wolą dekretową, narzucać Polsce żadnych Prezydentów (jak imć Potocki) czy konstytucji. Jedynie prawidłowo zwołane referendum, poprzedzone konstytuanta narodową , równe dla wszystkich Polaków, ma prawo uchwalić pierwszą po 3 majowej Konstytucji , drugą prawdziwą i legalną Konstytucję Przeczypospolitej Polskiej, nawet nadając jej najdawniejszą nazwę łączącą demokrację współczesną ze naszą starożytnością, jako Rzeczpospolita Polahska.

Białczyński

Zgadzam się z panem panie Rafale w całej pełni.

 

Orlicki

Na wypadek gdyby ktoś tego nie wiedział:
– Konstytucja 3 maja przede wszystkim dlatego jest legalna, że pochodzi z uchwały sejmowej, czyli ustawy, podjętej przez legalnych posłów Rzeczypospolitej, z nadania sejmików ziemskich, w czasach, gdy Polska jeszcze była suwerenna acz nie pozbawiona wpływów agenturalnych. Niektórzy z nich, często Masoni, stali się inicjatorami projektu konstytucji, czyli członkami tajnej konstytuanty. Tajnej dlatego, że byliśmy zagrożeni ze strony Prus i Rosji. Uchwalono ją przez aklamację czyli za zgodą całego Sejmu, po burzliwych debatach. Z obrad wykluczono wszystkich, którzy mogliby zerwać Sejm, przez liberum veto. W normalnym Sejmie, gdzie decyduje tylko zwykła większość, ich głos sprzeciwu nie miałby znaczenia. Ponadto, liberum veto jako nadane pakta konwenta, czyli przywilej królewski dla szlachty, osoba Króla SAP znosiła przez jego udział w znoszącej ten przywilej Konstytucji, przy wspomnianej zgodzie Sejmu. Brak udziału w zamachu części szlachty, co później zarzucała nam Rosja, miał tylko ta negatywna stronę, że nie mogli sobie oni pogadać i pokrzyczeć „-Nie pozwalam!”. Ten dziwny zamach stanu, był „zamachem” większości poselskiej i jedynie na obowiązujące ustawodawstwo szlacheckie, lecz nie na demokrację szlachecka ani na naród polski czy suwerenność państwa. Tradycja referendum jeszcze wówczas nie istniała w przypadku uchwalania ustaw, a nawet przy wyborze monarchy. Dawne prawo wiecowe zniósł bowiem katolicyzm i pierwsi władcy chrześcijańscy Polski. Za naród był uznawany do czasów uchwalenia Konstytucji 3 maja wyłącznie szlachta. Konstytucja ta , pojęcie narodu oficjalnie rozszerzyła na inne stany. Monarcha był dotąd też wybierany przez szlachtę, posłów na Sejm, delegatów ziemskich, nie zaś w drodze referendum – wyborów powszechnych. Konstytucję 3 maja poparł tak właśnie wybrany Król Polski Stanisław August Poniatowski. A więc bardzo demokratycznie, jak na owe czasy. Zyskał on dalsze poparcie, sejmowej większości, do dalszego pełnienia władzy. Według Konstytucji 3 maja, Tron Polski (i Litwy oraz Rusi również, jako że Konstytucja 3 maja centralizowała władzę nad ziemiami Rzeczypospolitej a Sejm stanowił zgromadzenie szlachty również z tych krain, która niegdyś ratyfikowała unię trzech narodów a dwóch państw, więc nazwa o dwóch narodach jest błędna), miał być dziedziczny. Dopiero po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego, w przypadku wymarcia rodziny królewskiej szlachta miała prawo zwołać wolną elekcję (więc jej wcale nie zniesiono ) i wybierać nową dynastię.

Wszelkie konstytucje następne, mimo ich nazywania konstytucjami, nie nawiązujące wprost do praw i ustaw legalnej Konstytucji 3 maja, nie znoszące ich wpierw przez referendum oraz nie utrzymujące w mocy tez przez referendum, nie przywołujące Konstytucji 3 maja jako ciągłości prawnej, (po czym dalej mogłyby sobie uchwalać sobie co chcą), poprzez referendum narodowe, są z mocy prawa nieważne. Podobnie jest z konstytucjami; Litwy, Ukrainy, i Białorusi, bo narody szlacheckie (bojarzy) tych ziem, akceptując zawarcie wieczystej, równoprawnej Unii z Polską, współtworzyły Rzeczpospolitą i uchwaliły wraz ze szlachcicami Polahami, wspólną Konstytucję 3 maja. Potem, wspólnie walczyły w jej obronie w licznych powstaniach, potocznie nazywani Polakami, gdy byli nacjonalności Rusińskiej lub Litewskiej. no ale kogo to obchodzi z obcych uzurpatorów, agentów bolszewizmu czy innego licha, pragnących osłabionej i celowo poróżnioną z Polakami swoją promocją banderyzmu Ukrainę, w Judeo- Ruś, gdy się to w Polsce nie udało. Podobnie jest z Litwą. Dzieli się nasze trzy narody, uciekając od tego tematu, nie przedstawiając Konstytucji 3 maja w powyższym świetle, czyli jak należy. Bo gdyby owe trzy narody poszanowały Konstytucję 3 maja jako swoją protoplastkę, musiałyby do niej nawiązać w swoich aktach ustawy zasadniczej i zwołać wpierw referendum celem zerwania z Unią w ramach Rzeczypospolitej , pokazując swoim narodom, że jesteśmy jednym narodem jak Amerykanie, złożonym z wielu nacji i mamy stare, równe prawa, jakie można jedynie udoskonalać. I możliwe, że Międzymorze czyli taka dawna Rzeczpospolita, stałaby się nagle faktem prawno – politycznym. Banderyzm, po kilku latach jego promocji, oczywiście ma taka możliwość storpedować. Podobnie na Litwie, zmienianie polskich nazwisk na litewskie, rugowanie Polahów z Wilna (który był i jest miastem litewskim i takim być powinien ale w ramach Unii) i Wileńszczyzny.

– Mam wobec tych faktów pytanie, czy imć hrabia czy może burgrabia Potocki czy jak mu tam, jest potomkiem rodu Stanisława Augusta? Bo tylko ten kto nim jest, ma prawo do korony i tytułu Króla Polski, w miejsce obecnej, nielegalnej faktycznie Prezydentury.

 

Jak nie dać się zmanipulować

Jak „Polakom” wystrugać z banana WODZA !! metoda ,tworzywo i technologia –
jack caleib
https://www.youtube.com/watch?v=m5AUMSOk4Dw

https://www.youtube.com/watch?v=SkKf3Fgdgtc

 


Jan „hrabia” Potocki JAK ELIMINOWAĆ TAKICH LUDZI Z POLITYKI ! instrukcja

https://www.youtube.com/watch?v=yD9KruXiNFw

 

Podziel się!

    © Czesław Białczyński