Kroniki Historyczne: Jan Kowalewski (Wielki Polak) i jego wkład w Bitwę Warszawską

Jan Kowalewski, dzięki któremu złamaliśmy bolszewicki szyfr a potem dzięki jego następcom Enigmę

Sukcesy mają wiele matek, porażka żadnej. Aby odpowiedzieć sobie skąd się wziął sukces złamania Enigmy. Jak się zaczęła narodziła polska kryptoanaliza. Poniższy art prof Nowika świetnie pokazuje jak to się narodziło i sposób został złamany bolszewicki szyfr. Dlaczego to takie ważne? Ważne bo pokazuje sztukę analizy i znalezienia sposobu na złamanie szyfru. To tak jak z naszą historią porozbiorową. Wymazano nam przeszłość. Teraz musimy mieć nowe pokolenie historyków detektywów, którzy będą zestawiać fakty, rzeczy tak banalne jak to, że kroniki były przecież pisane dla królów polskich, łączyć kurhany, kopce  z kronikami, jak kopiec Kraka. Zestawiać i łączyć w jedna całość.
Kto panuje nad przeszłością, panuje nad przyszłością

źródło: http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2017/10/jan-kowalewski-dzieki-ktoremu-zamalismy.html

Prof. Nowik: Bitwę Warszawską wygraliśmy dzięki grzebieniowi, lekturom o piratach i weselu

Polska kryptoanaliza narodziła się po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dzięki grzebieniowi, lekturom o piratach i weselu. Oficer polskiego wojska Jan Kowalewski złamał rosyjski szyfr, co przyczyniło się do wygrania przez Polaków Bitwy Warszawskiej – mówi prof. dr hab. Grzegorz Nowik z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Jak narodziła się na początku XX wieku polska kryptoanaliza?
Prof. Nowik: Gdyby ta historia była prawdziwa, mogłaby być kanwą wspaniałej opowieści, a nawet bajki dla młodzieży. Narodziła się dzięki grzebieniowi, lekturom z dzieciństwa i weselu siostry oficera – weselu panny Sroczanki. Zacznijmy od tego wesela. Otóż w sierpniu – a sierpień jest miesiącem z literą „r” w nazwie – najlepiej brać ślub i tak też myślała siostra pewnego porucznika Bronisława Sroki. Brat chciał na to wesele wyjechać, ale akurat wypadł mu dyżur w telegrafie warszawskim. Był to dyżur nocny z soboty na niedzielę. Porucznik szukał więc zastępcy i znalazł – tą osobą był por. Jan Kowalewski, do niedawna szef wywiadu 4. Dywizji gen. Lucjana Żeligowskiego, która w czerwcu 1919 r. przybyła do Polski przez Besarabię i Stanisławów. Wkrótce po tym por. Kowalewski otrzymał przydział do sztabu generalnego.
Kowalewski doskonale znał francuski, ponieważ studiował chemię organiczną we Francji. Równie dobrze posługiwał się rosyjskim, bo był wychowankiem gimnazjum w Łodzi, gdzie musiał uczyć się tego języka – potrafił mówić, pisać, czytać, liczyć, a nawet myśleć po rosyjsku. Później został wcielony do armii rosyjskiej, był tam oficerem rezerwy. Por. Kowalewski całą wspomnianą noc na dyżurze spędził na tłumaczeniu jawnych telegramów z kilku języków. Kiedy już przetłumaczył wszystkie wziął się za to, co robią zwykle ludzie, którzy się nudzą – zaczął rozwiązywać krzyżówkę. Tą krzyżówką był rosyjski szyfr.
Kowalewski uwielbiał Sherlocka Holmesa i Edgara Allana Poego. W jednym z opowiadań tego drugiego pt. „Złoty żuk”, jest opis złamania pirackiego kryptogramu gdzieś na Karaibach. Pirat nosił dosyć „regularne” nazwisko i do jego złamania bohater tego opowiadania użył grzebienia. Wyłamał w nim z regularną częstotliwością zęby i szukał tego nazwiska – fragmentu, gdzie co odpowiednią sylabę powtarzała się ta sama litera. W tym przypadku było podobnie – Jan Kowalewski zwrócił uwagę, że w szyfrogramie rosyjskim musi się znaleźć słowo „diwizja”. W tym trzysylabowym słowie każda druga litera to „i”. W związku z tym wyłamał zęby z grzebienia i przesuwając nim po tekście szyfrogramu każdą literę zamieniał na dwie cyfry, szukając tam takiej sekwencji, że wyłamane zęby wskoczą dokładnie w takie same trzy grupy cyfr. Porucznik znalazł owe słowo „diwizja”, po czym zwrócił uwagę, że telegram był wysłany z Odessy. Zauważył, że Odessa w języku ukraińskim zapisywana jest przez jedno „s”, zaś w języku rosyjskim przez dwa. Szukał więc takiego miejsca, gdzie jest dokładnie zdublowany fragment. W innym miejscu sprawdził, że dowódca, który wysyłał ten telegram, raz podpisany został tekstem zaszyfrowanym, a innym razem tekstem jawnym – było to ewidentne nieprzestrzeganie procedur. Kiedy podstawił litery i cyfry pod oba teksty, okazało się, że była to ta sama osoba. Dzięki tej metodzie mógł rozszyfrować 50 proc. liter.
Stosował później także metodę badania frekwencji, biorąc pod uwagę fakt, że w każdym języku występuje inna częstotliwość (liter). Wiedział to wszystko dzięki pracy w charakterze oficera szyfrującego w sztabie rosyjskim. W ten sposób, w ciągu jednej nocy, dzięki lekturom z dzieciństwa, weselu panny Sroczanki i grzebieniowi narodziła się w XX wieku polska kryptoanaliza, która w końcu doprowadziła także do złamania Enigmy. Ci, którym udało się tego dokonać, byli uczeni i przygotowywani do metod kryptoanalitycznych przez tych, którzy łamali wrogie szyfry już w 1920 r.

 

 

Podziel się!