RudaWeb: Wenecja szuka słowiańskich korzeni; oraz Czesław Białczyński: Księga Ruty – Kto założył Wenecję, Troję i Biersę (Kartaginę)

Wenecja szuka słowiańskich korzeni

Wenecjanie chcą udowodnić, że pochodzą z Polski. Dokładniej mierzą w kulturę łużycką, którą wskazują jako podłoże kulturowe większości krajów europejskich. Właśnie między Łabą a Bugiem upatrują kolebki Wenedów, których my nazywamy Wędami. Ludu, który w I tysiącleciu p.n.e. miał rozlać się na obszary od Bretanii po Kurdystan.

 

 

źródło: https://rudaweb.pl/index.php/2017/07/01/wenecja-szuka-slowianskich-korzeni/

Po co Wenecjanom taka przeszłość? Czyżby za mało im było, hollywoodzko ze wszystkich stron sportretowanej, cywilizacji rzymskiej? Rozwiązanie jest chyba tylko w genach, bo zabiegają o potwierdzenie ich wspólnoty z lęhickimi. Dzięki temu podłożu łatwiej – nie tylko oni – zrozumieją fenomen Serenissimy, porównywalny z pochodnym dubrownickim, czy nowogrodzkim. Tym bardziej, że Rzeczpospolita Wenecka (a więc zgodnie z lęhickim odczytem – Wędcka), kraj kupców i żeglarzy, to najdłużej nieprzerwanie funkcjonujące państwo o ustroju republikańskim w ujęciu „oficjalnej” historii. Na marginesie – naszym zdaniem, dłużej istniała Rzeczpospolita Lęhicka – od czasów co najmniej łużyckich (z przerwą na feudalne zachcianki Piastów) do ostatniego rozbioru Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Zastanawiające jest to, że oba państwa zniknęły w podobnym czasie i dla obu jednym z grabarzy była Austria Habsburgów.

Wenecjanie rozpoczęli poszukiwania od funduszy

Jak po potomkach kupców należało się spodziewać. Na stronie venetianambassadors.org namawiają do wpłacania datków na sfinansowanie badań genetycznych. Tłumaczą, że chcą potwierdzić wstępne ustalenia, które zgadzają się z teorią językoznawców. Piszą:

„Studia lingwistyczne Françoise Bader (Uniwersytet Sorbona) i Jadranki Gvozdanović (Uniwersytet w Heidelbergu) wykazują jedność kulturową starożytnych narodów o nazwie Weneci, osiadłych w rejonie Morza Bałtyckiego, a także na wybrzeżach Atlantyku i Adriatyku. Badania genetyczne haplotypów w tych populacjach potwierdzają ich wspólne pochodzenie”.

Wenecjanie potrzebują pieniędzy, by przeprowadzić badania również na materiale kopalnym. A to niełatwe, bowiem Wenedzi (Wędzi) kremowali się po śmierci, jak na prawdziwych Lęhów (Łużyczan) przystało. Niemniej już w tej chwili udało się odkryć obecność haplogrupy R1a-Z92 w Bretanii, która może potwierdzić hipotezę o jednorodności kulturowej między Wędami znad Bałtyku i znad Atlantyku. Ponadto Wenecjanie ze zdziwieniem informują: „Inną zaskakującą lokalizacją Z92 jest obszar jeziora Van w Turcji (kurdyjskie Behra Wanê)”. Natomiast obecność R1a na terytorium Włoch koncentruje się w północno-wschodniej części, zwanej Tri-Veneto i w Słowenii – obszarze, którego centrum geograficznym jest właśnie Wenecja.

Dla nas obecność R1a nie jest zaskoczeniem w tych rejonach wymienionych na końcu. Tym bardziej R1a-Z92 w Kurdystanie, bo to tzw. gen scytyjski. Wielkim zaskoczeniem jest na pewno obecność tego genu w Bretanii. Potwierdzenie starożytnego kopalnego Z92 w Bretanii byłoby naukową megasensacją.

więcej: https://rudaweb.pl/index.php/2017/07/01/wenecja-szuka-slowianskich-korzeni/https://rudaweb.pl/index.php/2017/07/01/wenecja-szuka-slowianskich-korzeni/

 

Czesław Białczyński: Księga Ruty – Kto założył Wenecję (według mitologii Greków/Romajów)

Taja 20, Przypisy, przypis 1 str 194

 

  1. Spałkalisz – gród wymieniany w dawnych kronikach rzymskich jako Askaukalisa. Jest to jeden z głównych grodów plemiennych Koszebów. Stare grodzisko z okresu kultury łużyckiej i jego następne wcielenia z okresu kultury przeworskiej i jeszcze późniejsze, umiejscowione były w okolicach dzisiejszej Bydgoszczy.
    Koszebowie należą do plemion z grupy Koszan, zrodzonych z krwi Koszerysa. Pochodzą bezpośrednio od Skołotów Koszanów, oddających cześć Przeplątowi-Koszowi oraz Stolemów-Stołpów, narodzonych z wędyjskich Spalów (prawnuków Stwolinowych) i istyjskich Osiłków (potomków Asiłków) z Osilii. Oddają oni cześć bogini Kalii – Obwile (Czarnej Bogini), Gogoładzie Wielkiej – Golemie oraz Plątwie Ukaranej – Przepigole (Przegołej, Przegolonej, Gołej, Pokalanej albo inaczej – Skalanej).
    Dzieje Spalów biegną od najdawniejszej starożytności i splatają się z dziejami najważniejszych ludów tej ziemi. Spalowie to bitne wędyjskie plemię, wywodzące się od bohatera spod Widłuży (Troi-Ilionu) – Pałomęża-Pylajmena. Tenże Pałomąż przewodził Wędom i Istom-Osiłkom, których przyprowadził do wrót grodu Priama (Radopryma) w Widłużę, z Północy. Pałomąż miał nadzieję obronić przed Romajami, będące w dzierżawie lennika Królestwa Sis, Radopryma (Priama), pradawne wiano Zerywanów Troję-Widłużę i Troję-Trójorzę na Złotym Rogu. Jednakże Troja-Widłuża została zniszczona.
    Po tej wojnie osiadł więc Pałomąż wśród Hytrusków, tworząc królestwo Wenedów i Istów nad Morzem Bodów, zwane Wenec, co znaczy ni mniej ni więcej tylko Wieniec – zwycięskie zwieńczenie. Bo chociaż Pałomąż w Troi-Widłuży nie pozostał, a królestwo Radopryma (Priama, Pryma Radu) było zrujnowane, to Wędowie i Istowie odnieśli w bitwach same zwycięstwa i wzięli bogate łupy.
    Romajowie zwali to królestwo, rozłożone nad brzegiem Morza Bodów, Wenetą, a syn Pałomęża miał zostać następcą tronu Hytrusków. Pałomąż-Pylajmen założył tam grody Pątwa, Isto i Wenecb. Jednak Romaje-Hytruskowie i ich sojusznicy nie trzymali się umowy i odmówili synom i wnukom Pałomęża-Pylajmena rządów w Ziemicy Romajskiej. Zaczęli też uciskać Wenec.
    Choć Wenedowie dzielnie stawali Hytruskom i Wolcom, dochodząc swoich praw, przegrali ważne bitwy i utracili wiele bogactw. Zatem, prawnuki Pałomęża I znużone romajskimi rządami i znękane ich jarzmem, wróciły nad Bołotyk. Stamtąd się niegdyś ich plemię wywiodło, nim ruszyło, wpierw na Bołotonie w Uhorzu, w Ziemicę Polęgocką[c], a potem z Polęgii prosto pod Troję-Widłużę.
    Do domu poprowadził ich długą, morską wyprawą prawnuk Płomęża-Pylajmena, kniagin Pałomąż II – Palemon. Po drodze zatrzymywali się w kilku miejscach. Najpierw osiedli na południowym wybrzeżu Zatoki Czarneckiej w obwarze Basta [d]. Nazwanie Basta z tego się wzięło, iż wycieńczeni musieli już przerwać morską drogę i przez dłuższy czas wypocząć. Kiedy wyruszyli z Basty, nie upłynęli daleko, jako że przyszło do buntu. Zatrzymali się w Czerńcu i Wędzie, gdzie część Wędów opuściła pokład, nie mając już sił na dalszą drogę. Ci, którzy popłynęli dalej z Palemonem, zatrzymali się kolejny raz na dłużej już w Wędonii, na brzegu rzeki Morzącej (Morzy) [e], jako
    że ich łódź się rozpadała. Posadowili tutaj dwa nowe obwary i pobudowali nową łódź.
    Potem wyruszyli na Morze Wądów, kierując się ku wschodowi. Gnani burzą, zepchnięci na północny-zachód wichrami, o mało nie zamarzli. Uratowała ich gościnna wyspa o płaskim brzegu, daleko za Wielką Wyspą.
    Tę nazwali wyspą Istlą [f], jako że zostawili tutaj część wojów istyjskich i osadników, a też na cześć bogów wody i ognia, którym poświęcone jest otaczające wyspę morze. Zatrzymali się także na północy, po drugiej stronie wąskiej cieśniny, naprzeciw obwaru Węzeł Wida, w ziemi wtedy pustej, a potem zwanej Skanią-Skonią albo Skonem Świata, i tam zostawili osadników.
    Wylądowali wreszcie na ziemi ojczystej w Walinie, a potem poszli na wschód budując gród w Szczecidawie nad Odrą. Część z nich tu osiadła. Część poszła dalej na wschód – to późniejsi Wędywarowie i Osiłkowie. Z tych część jeszcze później poszła na południe – to Pałukowie i Pałkini Łyskowiccy. Od nich też pochodzili Pałcyni Naddunajscy [g], którzy na koniec osiedli w tym samym dokładnie miejscu, z którego Pałomąż-Pylajmen wyszedł pod Troję, w Polęgocji.
    Tak to podróże Wędów, zgodnie z rzucona klątwą, zataczają raz za razem pełne koła i nigdy nie ma końca tułaczki, a lud ten, niegdyś krzepki i wielki, roztapia się w innych i ślad po nim niknie [h].
    Spalska dziewica-kapłanka, a zarazem królowa, Odrzycha, z wodzem Osiłków z Ludu Istów dała początek Stolemom, którzy zamieszkali w Godunie. Owi Stolemowie i Spalowie zwani są Słowienami i jako Słowieni  wrócili później na południe, nad Morze Bodów, do koliby, gdzie dotarli w Nowych Czasach Nowej Koliby, w kilku  falach ciągnąc: a to z Gątami-Gotami, albo potem z Guniami, a to wreszcie z Chorwatami i Chawarami-Obrami.
      Odepchnięci na koniec od morza, utrzymali się w górach. Żyją obecnie w kraju zwanym Słowenią [i], a okolice Weneca dzisiaj znowu przynależą do nich i do innego plemienia słowiańskiego – Harusów-Chorwatów.
    Tak to Królestwo Sis nikomu i nigdy niczego nie daruje, zawsze wraca tam, gdzie kiedyś coś objęło w posiadanie, i nigdy po wsze czasy wybaczać nie będzie swych krzywd ani darować swych Ziem.
    Ziemię Pomorską (Połukomorską), oprócz Słowienów, objęli w gospodarzenie Koszebowie i Koczewianie, stanowiący północny odłam wielkiego plemienia Koszanów. Oba małe plemiona łącznie nazywane są dziś Kaszubami. W ich bliskim sąsiedztwie na Pomorzu Bołotyku zamieszkali też północni Jątowie – Jakoszowie (Jaksowie) – część z nich znana jest kronikom jako Jadźwingowie. Zamieszkali tu także Porusowie-Borusowie (Brusowie znani jako Prusowie).
    Tym sposobem nad Morzem Bołotyckim odtworzony został ten sam układ sąsiedzki, jaki ustanowił w Windii Koszerys, gdzie Koszanie-Koszanowie (Kuszanowie) sąsiadowali z Koszetyrsami, Jakoszanami i Poruszami.
    Także tu i tam jest Morze Wądów, poświęcone Wądom i Tłom-Żgwiom, tyle że jedno – to pierwsze północne – graniczy z welańską Nawią Ciszy – Otchłanią, a to drugie, południowe, zwane Windzkim lub Indyjskim, graniczy z welańską Nawią Piekło.
    Te są krańce Ziemi dla Zerywanów.
    Jedno z najważniejszych miejsc świętych Kaszubów nosi miano Koszalin. To w Koszalinie posadowiona jest Góra Chełm, na której czczono, nieprzerwanie od starożytności do późnego średniowiecza, bogów Wiary Przyrodzonej. Tutaj oddawano hołd bogom, także na Truniku [j], gdzie siedział potężny książę i żerca. Górę wieńczył kiedyś chram, a miejsce to poświęcono i oddano w opiekę Tynom Plątów i Makoszów. Cała góra to świątynia, którą traktowano jako Świętą Ziemię Kosza, czyli Lenno Kosza, inaczej Kosza Leń lub Kosza Lico – Obraz Kosza. Możliwe, że świątynia z gajem i chramem ulokowanym na Górze Chełm, będącej jedną z pasma dawnej Gołogóry, poświęcona była wszystkim boskim rodom związanym z ceremoniałem Przejścia do Wiecznej
    Krainy, czyli bogom Śmierci (Tyn Welesów), Koszu – Przeznaczenia (Tyn Makoszów), Koszu – Przypadku (Tyn Plątów) oraz Zapomnienia (Tyn Morów). Przez tysiąclecia chowano na zboczach góry zmarłych z wszystkich  okolicznych plemion i kultur.

[a] Wymieniany przez Ptolemeusza w II wieku n. e., na tej samej mapie, gdzie pokazany jest Kalisz. W świecie nauki od 100 lat trwają spory co do jego identyfikacji i w różnych opracowaniach wymienia się różne lokalizacje tego grodu, począwszy od okolicy Koszalina, poprzez Biskupin, Płock, Osiek pod Bydgoszczą, Otłoczyn, Osielsko, do Inowrocławia. W zasadzie niezależnie od ostatecznej lokalizacji, która kiedyś zapewne nastąpi, zawsze gród ten pozostanie w ziemi i rękach Koszebów i Koczewian, czyli dzisiejszych Kaszubów i Kociewian.

[b] Pątwa – później Padwa, Isto – później Astate, Wenec – dzisiaj Wenecja.

[c] Ziemia Polęgocka – Ziemia, gdzie umiejscowiona była Nowa Koliba – Jaskinia Lęgu – Lęgia Właściwa lub
inaczej Pierwotna – czyli ziemia pomiędzy Uhorzem, Jeziorem Bołotoń, rzeką Wag i wzdłuż Środkowego
Dunaju. Od tej nazwy i od imienia jednego z Kruków wziął imię jeden z największych Ludów Nowej Koliby – Lęgowie. Od nich pochodzą zarówno Ślęgowie – Ślązacy, jak i Polęgowie-Polęchowie – Polacy i Ługowie Łużyczanie oraz reszta plemion lechickich.

[d] Zatoka Czarnecka – dzisiaj Zatoka Carnacu (Biskajska), Basta – zwana po odejściu Wenedów Baską
i następnie Ziemią Basków.

[e] Czerniec – Carnec w Mormoryce to dzisiejszy Carnac w Bretanii, Węda – dzisiejsze Vannes w Bretanii, Rzeka Morząca – później Moza.

[f] Istla – Isep Tlący, Wyspa Tłów-Żgwiów, czyli Ątlów – później zwana Islandią.

[g] Pałcyni Naddunajscy – zanotowani przez kronikarzy rzymskich jako Peucyni, razem z Biesotarnami, znanymi kronikom jako Bastarnowie.

[h] O Klątwie Wędów opowiada Taja 27 w Księdze Tanów.

[i] Te skomplikowane dzieje Spalów i Słoweńców przechowały podania Istyjczyków-Litwinów (Let-Winilów), którzy wędrowali razem z nimi do ojczyzny, wiedzieni przez Palemona. Podanie o Palemonie wracającym z Rzymu wywodzi od niego królewskie dynastie nadbałtyckich Let-Winów. Najdziwniejsze, że potwierdzają to wszystko najnowsze wyniki badań genetycznych, opublikowane w roku 2007. Poza tym, że dowodzą one genetycznej identyczności Węgrów i Polaków, to lokują ich położenie początkowe na około 10 000 lat wstecz, czyli około roku 8000 p.n.e., w południowej Europie. Badania te dowodzą także znacznych domieszek słowiańskich genów na drodze morskiej wyprawy Palemona – na Islandii i w Skandynawii, a także wśród Bałtów i Ugrofinów. Okazuje się także na ich podstawie, że Łużyczanie, Białorusini, Bałtowie, Ukraińcy, Słowacy, Słoweńcy i Chorwaci są bardzo blisko spokrewnieni z Polakami. Spokrewnienie to dotyczy również Węgrów oraz Finów, którzy mówią zupełnie niesłowiańskim i nawet nieindoeuropejskim językiem – ugrofińskim. Równie mocno spokrewnieni są z Polakami Rosjanie, Rumuni i Czesi. Mniej Bułgarzy, Macedończycy i Serbowie. Badania genetyczne stale wnoszą nową wiedzę na temat pokrewieństwa poszczególnych ludów. Blisko ze Słowianami są spokrewnieni w dużej części Afgańczycy, Irańczycy, Hindusi z Kaszmiru i północnych Indii, Kirgizowie, Kazachowie czy Turkmeni.
Dzisiaj niektórzy naukowcy – zapewne pod wpływem wiedzy genetycznej – uznają języki ałtajsko-ugrofińskie również za odłam języków indoeuropejskich.

[j] w samym sercu dzisiejszego Koszalina

Taja 22, str 332-341

Pałomąż I Pylajmenż oraz Dydona-Dziadana i obwar Biersa-Biereza (Kartagina)

Spalowie zamieszkiwali pierwotnie ziemię na północy, położoną za Świętogórami, w stronę
Bołotyku, którą późniejszymi czasy zajęli Radęcowie Właściwi – Radomianie, dający początek
zarówno Wschodnim Radęcom, nazywanym Radymiczami, jak i Zachodnim Radęcom, mienionym
Radęcwędami.
Dzieje Spalów biegną od najdawniejszej starożytności i splatają się z dziejami najważniejszych
ludów ziemi. Spalowie to bitne wędyjsko-nuruskie plemię, wywodzące się od Pałomęża-
Pylajmenża Pierwszego. Tenże Pałomąż I Pylajmenż przewodził Wędo-Nurom Pałukom i Istom-
Osiłkom, których przyprowadził z Północy do wrót grodu Radopryma (Priama) w Widłużę
i walczył tam przeciw Romajom w słynnej Wojnie Trojańskiej.
Plemię Spalów w całości opuściło rodzinną ziemię – Zapałkowinię, czyli Ziemię Za Pałką Leżącą,
a też do Wendawów-Winidów przynależącą. Z powodu tego opuszczenia mógł ją później zająć
Radym ze swoimi Radomianami.
Pałka to inaczej Święta Góra Pałki, nazywana też Peuke albo Pałuka. Góry otaczające tę najświętszą
z gór Wiary Przyrody zwane są zaś Świętogórami.
Nazwa tych gór bierze się stąd, że każda z wielkich pięciu gór tutaj zgromadzonych poświęcona
była innym bogom i na każdej posadowiono bóstwom kąciny, zaś na tej głównej – Świątynię
Dziewięciu Kręgów.
Są te Góry nazywane także Świętymi, ponieważ stanowią czarowne dopełnienie dla Gór Świata,
będąc ich odwrotnością – górami zielonymi nie białymi, górami małymi nie wielkimi, górami
niskimi nie wysokimi, górami łagodnymi nie ostrymi.
Będąc tak różnymi, jedne i drugie, Góry Święte i Góry Świata, są Górami Swąta na Ziemi
i ukazują jego dwie twarze – młodzieńczą i ostrą – Świtu Świata, oraz starą i łagodną – Świętości
Świata.
Stąd właśnie, z Gór Świętych (Świętogór) wywodzili się słynni Pałkini-Peucyni i Łyskowice-
Liskawice-Lestkowice oraz Harusi-Harowie.
Spalowie narodzili się z Pałomęża od Pałkinów i wędyjskiej księżniczki Żaryny znad Jeziora Ryn,
z zadrugi Wędów-Rynów, tych, co to potem wywędrowali daleko ku zachodowi i osiedli nad
wielką rzeką Rynem, nazywaną także Granią, rzeką Graniczną Ziem Wędyjskich.
Żaryna takie miała miano, ponieważ – po pierwsze z Rynów pochodziła, po drugie od urodzenia
jej życiowe drogi znaczone były żarliwością bożą, czyli zapalczywością ku wierze i świętości, po
trzecie włosy miała tak złoto-czerwone, jak żar-ptak ma skrzydła. Powiadają żercy Ładów, których
to bogów w Świętogórach szczególnie czczono, że jako jedyna kobieta dostąpiła zaszczytu bycia
głównym wielkim żercą Gromady Żerców. Powiadają też oni, że cała wyprawa Spalów, a potem
ich dziejowa droga, która na koniec przywiodła ich na powrót do kraju ojców, chociaż już nie do

Zapałkowinii, którą zajęli w międzyczasie Radomianie, lecz do Istii, skąd wywodzili się Asiłkowie,
wynikła z widzeń i rozkazów Żaryny.
Którejś burzliwej jesiennej nocy Wielki Głos Bogini Gogołady nakazał jej zebrać cały lud spalijski
i wyruszyć ku południu do miejsca narodzin Kruków i Kurki. Początkowo nikt nie chciał jej wierzyć,
ale rzekła im, że najdalej na trzeci wieczór zjawią się w siole Spalów Asiłkowie z wyspy Osilii,
których kagan będzie prawił to samo o swoim cudownym śnie. Opowie im, jak to w owym śnie
Ładziwc nawiedził go i nakazał mu iść do Lęgii Pierwotnej – czyli do Polęgji, która jest zagrożona.
Tam Asiłkowie-Osiłkowie i Spalowie mają razem pobudować obwar dla obrony przed Wyrodkami,
którzy tę świętą ziemię narodzin Nowej Koliby, gdzie leży Jaskinia Lęgu, chcą przejąć dla siebie
i pohańbić. Tych należy wyplenić żelazem mieczów i toporów. Potem w obwarze trza trwać i czekać
następnego zewu – czyli głosu wezwania na pomoc do zagrożonych świętych ziem Sistanów.
Jak powiedziała, tak się stało – trzeciego wieczora zjawili się w siołach Spalów Asiłkowie. Wsparta
słowami kagana Asiłków oraz własnego męża, kagana Pałomęża I Pylajmenża, wywiodła obydwa
te plemiona ku Dawnej Lęgii – nad Dunaj. W rzeczy samej, przebywający w tej ziemi Sokołowie,
Dachowie, Trebałowie, Odrysowie, Drakowie, Dawowie, Gątowie, Chatowie-Gatowie i inne
dachijskie plemiona Królestwa Sis ścierały się w nierównej walce z Wyrodomajami Perprzechwały
i Kiełtami. Mężni przybysze z północy wsparli pobratymców w walce i pokonawszy Perprzechwałę
po trzykroć, przepędzili wrogów za wody Dunaju. A pognali ich aż do ziemi machajskiej i do
Hatyki. Tym sposobem uczynili Ziemię Starej Lęgii, czyli Polęgji, Dawii-Dachji i Dracji wolną od
Romajów i pobudowali obwar Warna nad Jeziorem War, nad rzeczką War opodal rzeki Kamczyji,
na samym brzegu Morza Ciemnego, blisko Jaskini Lęgu i Waru.
Kiedy Spalowie i Asiłkowie przybyli z odsieczą oblężonym plemionom dachijskich Sokołów
i Sokołowinedów (Sklawinów) okazało się, że taki sam głos i święty sen nawiedził w tym
samym czasie również Mądowędę Pasłosępa, kagana Orzawy z Małej Mazji, władcę obwaru
Miłowądy. Kagan Mądowęda przybył – choć nieco opóźniony – za głosem samego Łady, wraz
z wojowniczkami z krwi Ładów, Mazonkami ze Skyry, wiedzionymi przez kniaginię Kirę na
pomoc Polęgji,. Dzięki temu wsparciu bojowemu udało się odepchnąć Romajów tak, że pozostali
u siebie przez długi czas, bojąc się wychylić nosa poza swoje pustynne skały. W Widłuży wreszcie
spokojnie mógł wrócić do rządów Lachomudra, a Skarabeusza, po odbiciu Skyry w wielkiej
bitwie, strącono ze skały.
W Ziemi Starolęgijskiej zapanowały potem tłuste lata błogiego spokoju. Pałomąż z Żaryną, siedząc
na Warze rządzili roztropnie i utrzymywali stan swojego posiadania. Przez cały czas nie tracili
jednak czujności i oczekiwali nowego wezwania, w zgodzie z przepowiednią. I rzeczywiście, po
jakimś czasie doszło do wojny między Orzawą a Wyspą Małmazją, a kością niezgody pomiędzy
kuzynami okazał się obwar Miłowęda.
Tym razem Mądowęda został pokonany i uciekł z kraju, do Hatów z Hattuzy, to jest do Ziemi króla
Orunowędy – Hatyki. Gdy Romaje i Małmazyjczycy zaatakowali Widłużę i zburzyli ją, a w bitwie
zabili Lachomudrę, Mądowęda odbił gród z pomocą Orunowędy i jego syna Ordy, następcy
tronu Hatów.
Potem, na skutek różnych knowań, rozpanoszenia Orunowędy i złych rad podszeptywaczy
wojennych, Mądowęda przyjął pomoc od Romajów. Zabiwszy Ordę, osadził na miejsce namiestnika

Hatów w Widłuży swojego syna Radopryma. Orunowęda ze swoją harmią w odwecie zajął całą
Orzawę i zerwał sojusz.
Stary Mądowęda zmarł wkrótce, a Radoprym pozostał sam na placu boju przeciw Romajom
i sprzęgniętym z nimi zdradzieckim Małmazyjczykom. Wkrótce Widłuża została zagrożona,
Romaje stanęli pod jej murami i nie mieli dobrych zamiarów.
Pałomąż i Żaryna, usłyszawszy kolejne wezwanie o pomoc, ruszyli przeciw Romajom, mając
nadzieję obronić, będące ostatnim skrawkiem królestwa Orzawy, pradawne wiano Zerywanów
Troję-Widłużę (Powidłużę) i Troję-Trójorzę na Złotym Rogu [68] (Tynię). W tej wojnie Pałomąż
I Pylajmenż, zwany też Pylajmenem z Waru, przewodził wszystkim północnym sojusznikom
Radopryma, czyli Istom Asiłkom-Osiłkom, Wędom Spalom, Łączanom, Pawiolęgończykom,
Miryjczykom, Kąpodachom, Lędzionom, Dachom-Chatom, Gątom, Dawianom, Bitynom,
Mazanom-Mądochom znad Morza Mora, Karom i wielu innym. Na pomoc Widłuży przybyły też
wtedy Mazonki Kałużjańskie z Czarnonyją-Melanipą, dowodzone przez kagantyrsę Pięciosiłę [69]
i Mazonki Libijskie z Ziemi Siwej, a także Medirowie Stanicy Czarnego (znanego Romajom jako
Memnon Etiopa), Windowie znad Widjuszu oraz Gągawy, Mazogątowie, i Drakowie z Bierezanami
od kagana Razora-Reznika, i Kiełtowie Prygijczycy, i inne Ludy (w tym Czarne, Czerwone i Żółte).
Troja Widłuża została jednak zniszczona z wyroku bogów, choć wojnę z Romajami wygrano.
Po tej wojnie osiadł więc Pałomąż z niedobitkami Warnów, Wędów-Spalów i Istów-Osiłków
wśród Hytrusków, Łatynów i Wolców. Wraz z nimi przybyli na Półwysep Łaciński Powidłużannie
i Tynowie kaganboga Nienura oraz Dardanowie Wojnyjusza.
Tam stworzył Pałomąż królestwo Wenedów i Istów nad Morzem Bodów, zwane Wenec, co znaczy
ni mniej ni więcej tylko Wieniec – zwycięskie zwieńczenie. Bo chociaż Pałomąż w Troi-Widłuży
nie pozostał, a królestwo Radopryma było zrujnowane i w końcu jednak zawładnęli nim Romaje,
to Wędowie, Trojanie-Powidłużanie, Pawiolęgończycy, Łączanie-Łuczanie i Spalowie z Istami
odnieśli w bitwach wiele zwycięstw i wzięli bogate łupy.
Pałomąż zebrał wokół siebie tych wszystkich Widłużan, Łuczan-Roszanów [70], Warnów i Dachów,
którzy zdecydowali się opuścić zrujnowaną ziemię i przenieść najpierw na Szczytię, a potem
na Ląd Łaciński nad Morzem Bodów. Tam spotkali Wolców i Łatynów, którzy przyjęli dobrze
Dachów-Tynów, Powidłużan, Dardanów, Łuczanów-Roszanów oraz Spalów, Warnów i Osiłków.
Romajowie określali to królestwo, rozłożone nad brzegiem Morza Bodów, Wenetą, a syn Pałomęża
miał zostać następcą tronu w nowej ojczyźnie, która miała powstać ze zjednoczonych ziem
Hytrusków, Wolców, Łatynów oraz Warnów, Osiłków, Powidłużan, Dardanów i Spalów. Pałomąż-
Pylajmenż założył tam grody Pątwa, Isto i Wenec[71].
Nim jednak do tego doszło, zdarzyły się rzeczy, które nie przeszły Spalom nawet przez myśl,
a świadczyły, że przyjaźń między Pałomężem a Wojnyjuszem i jego sojusznikami Hytruskami nie
będzie łatwa, a więzy mogą zostać nagle zerwane.
Według podań wszelkich kapiszt i gromad kapłańskich, w tym także według podań kącin
dachijskich i świątyń romajskich: to jest hatyckich (Romajów Gelonów) i łacińskich (czyli Romajów Hytrusków i Łatynów z Romy), Wojnyjusz był synem Dziewanny i dardańskiego króla
z Ludu Dachów Onchizy (czyli po prygijsku Węża, w mowie Romajów zapisanego jako Anchizos).
Wojnyjuszowi pisane było przez wyrocznię Dziewanny, że będzie przywódcą Dardanów,
przeznaczonym przez bogów do panowania nad Tynią i Powidłużą (czyli Trójorzą oraz Widłużą).
Wychowały go Zemuny w świętych Górach Rodów. W wojnie Trojańskiej brał on zaś udział jako
zięć i sojusznik Priama-Radopryma.
Po wielkim trzęsieniu ziemi i upadku Troi, to on objął rządy nad Powidłużą i Tynią, a więc
poniekąd w ten sposób – jak to często w wypadku darów opatrzności bywa, zaskakujący i opaczny
– spełniła się przepowiednia wyroczni dziewańskiej z Serbomazogetuzy.
Z Troi trzeba było natychmiast uchodzić, a działo się to przy wtórze gromów i wytryskach
ognistych skał, bijących spod ziemi prosto w gorejące niebo. Wojnyjusz zabrał ze sobą na
własnych barkach ojca i brata oraz posążki bóstw domowych72. Wypłynął z płonącej Troi na czele
21 okrętów. Odbiwszy od brzegu, napotkał zorganizowaną przez Pałomęża wyprawę ratunkową
Spalów, Osiłków, Warnów, Łuczanów i Dachów, na 66 okrętach.
Zdecydowali się płynąć razem. Romaje powiadają, że to Wojnyjusz uczynił Pałomęża, nazywanego
przez nich Palinurusem, Głównym Sternikiem, czyli tym, który prowadził wyprawę przez morze.
Prawda jest jednak taka, że decydował ten, kto silniejszy, a silniejszy był Pałomąż. Tak więc łodzie
płynęły nie tam, gdzie chciał Wojnyjusz, ani tam, gdzie chciał Nienur.
Nienur i Wojnyjusz, jeszcze nim okręty dotarły do Skryty, zawiązali cichy sojusz przeciw
Pałomężowi. Upatrzyli sobie też do przeciągnięcia na swoją stronę spośród sojuszników Pałomęża
budynowskich Roszanów. Romaje powiadają, że Plątowie-Koszowie nie sprzyjali tej wyprawie
i dlatego łodzie błąkały się długo po wodach Żywego Morza. Prawda jest taka, że łodzie płynęły
tam, gdzie chciał Pałomąż. Jest jednak możliwe, że bogowie sprzyjali tylko jednemu z wybrańców,
tylko jednemu z wodzów, ale nie był nim ani Nienur ani Wojnyjusz.
Wpierw więc okręty popłynęły na Skrytę, gdzie Pałomąż spodziewał się pomocy. Jednakże mimo
wielokrotnych prób przybicia do brzegu w różnych miejscach wyspy, gdy tylko się do niej zbliżali,
odganiały ich potężne fale, aż wreszcie rozpętał się dziki sztorm, który ich rzucił na Małmazję. Ta
wyspa jednak znajdowała się w rękach Romajów-Gelonów i zdradliwych Małmazyjczyków, którzy
w trakcie Wojny o Troję zajęli w przymierzu z Gelonami także Mynżję i Miłowądę w Małej Mazji.
Zaczęli oni strzelać z łuków do przybyszów i zatopili dwanaście łodzi. Pałomąż odstąpił więc od
zamiaru lądowania na Małmazji i popłynęli stamtąd na Dzielię. Na Dzielji także zatrzymali się krótko,
bowiem na wyspie zagnieździł się potwór o okrutnym wejrzeniu, którym przemieniał wojowników
w kamienie. Odbiwszy zatem od Dzielji, skierowali się na Półwysep Pięciopalcy, gdzie – jak się
okazało – nie było już drużyn skołockich, tylko wrogo usposobieni tubylcy i wojownicy Romajów.
Płynąc dalej trafili do brzegów Epiru, a potem na wybrzeże Macedonii. Wszędzie panowali już
Romaje, a załogi skołockie wycofały się, bądź to ściągnięte na pomoc Widłuży, bądź wygnane
przez liczniejszego wroga, albo wręcz wybite. Chociaż Nienur i Wojnyjusz namawiali do ugody
z władcami Gelonów, Machajów i Hatyków, Pałomąż nie chciał o tym słyszeć.
Ruszyli więc ku brzegom Szczytii. Wyspa okazała się pusta, zatem tu wylądowali. Wojnyjusz
jednak, gnany strachem przed Romajami, żądał, by płynęli na południowy brzeg Morza Żywego,

naprzeciw Szczytii i tam bezpiecznie osiedli. Sądził on bowiem, iż Szczytia, która przed Wojną
Trojańską została przez Romajów-Machajów odbita z rąk Wędów (i dała schronienie Dodołowi
z Bierygów, kiedy ten uciekał ze Skryty rządzonej przez Męża II Mążynosa), będzie znów ponownie
lada chwila zajęta przez Romajów-Gelonów.
zgodził się z nim, ale postanowił zostawić na wyspie tych Powidłużan, którzy się przyłączyli do
niego. Byli to swojscy ludzie, Połuczanie-Roszanie z Łuczanii, którzy pod koniec wojny przybyli
do Troi, by ją wspomóc i stawali w boju jako jedni z najdzielniejszych. Kiedy Nienur się o tym
dowiedział, postanowił także tu zostać ze swoimi Powidłużanami. Zostało zatem na Szczytii
26 okrętów z wyprawy Pałomęża (sami Połuczanie) oraz 10 okrętów z wyprawy Wojnyjusza,
dowodzonych przez Nienura (sami Powidłużanie). Tynowie Nienura i Dardanowie Wojnyjusza
oraz Warnowie, Spalowie i Osiłkowie popłynęli dalej. Tak więc na drugi brzeg, do Biersy
przeprawiło się 36 okrętów dowodzonych przez Pałomęża i Wojnyjusza, bo trzy stracili jeszcze
wcześniej, podczas podróży z Macedonii na Szczytię.
Powiadają Romaje, że ta sama wyrocznia Dziewanny w świętym grodzie Getów, Serbów
i Mazonek – rozłożonej nad Dunajem Serbomazogetuzie – która przepowiedziała Wojnyjuszowi,
że będzie władał Troją, rzekła mu wtedy również, że odbędzie długą morską wyprawę pod
wodzą człowieka z Północy z rodu żeglarzy Wędawów i że nie osiądzie nigdzie ze swymi ludźmi
dotąd, dokąd się tego człeka i jego wojów nie pozbędzie, oddając go morzu w ofierze. Musi
tak uczynić, ponieważ na Wędach ciąży odwieczna klątwa, która powoduje, że wciąż błąkają
się oni po morzach świata, nigdzie nie mogąc dla siebie znaleźć miejsca. Według wszystkich
gromad sistańskich jest to nieprawda. Słowianie, Istyjczycy i Skołoci, a także Dachowie, a za
nimi cały Świat Północy w Nowych Wiekach, przyjmują taki sąd za kolejne niesłychane romajskie
kłamstwo, które ma usprawiedliwić wielokrotne haniebne działania i zdrady Wojnyjusza.
Obwar Biersę-Bierezę, nad samym brzegiem morza, na wzgórzu, które nazwała Brzegiem, wzniosła
jeszcze przed Wojną o Troję Mazonka Dziadana-Dydona. Dziadana-Dydona była władczynią
plemienia Didunów-Dziadunów. Dziadunowie mieszkali początkowo pośród Lęgów w Ślęgii, nad
rzeką Bóbr, razem z Bobrzanami-Bierezanami (Brzeganami-Bierygami), którzy także byli plemieniem
lęgijskim. Część z nich została w Ślęgii i byli znani później jako Dziadoszanie i Bobrzanie.
Plemię Didunów z północnego brzegu Dunaju składało się, oprócz wyżej wymienionych, także
z Mazonek Naddnieprzańskich, które doszły do nich po drodze i Lęgijczyków, wiedzionych przez
Mazonkę Pawię. Osiedli oni w porządku, w jakim uprzednio siedzieli nad Odrą-Wiadą i nad
Bobrem, razem z Bobrzanami-Bierezanami, pośród Tyreńczyków (Dachów-Chatów). Zajęli całą
okolicę Tyrsu nad Danastrem.
Tyreńczycy, czyli Dachowie-Kącianie, budynowscy Roszanie i Odrysowie przyjęli ich wpierw
przychylnie. Jednak, na skutek waśni o starszeństwo i ważność, przyszło między starymi
Tyreńczykami a Didunami i Bobrzanami do sporów i bijatyk. Didunowie z Bobrzanami i Roszanami
musieli opuścić Ziemie Tyrsów, kiedy Kącianie i Odrysowie ukrzyżowali ojca Dziadany-Dydony
i przejęli całkowicie władzę od ujścia Danastru po Widły Dunaju. Z Dydoną, morzem na wyspę
Małmazję, uszła większość Didunów, którzy mieli mazońskie korzenie.
Bobrzanie-Bierezanie i Roszanie poszli wtedy Lądem na południe. Bobrzanie zatrzymali się
między Warem a Tynią w Górach Rodów. Tych Bobrów właśnie pokonał później Dardan w ich

południowej ziemicy, kiedy przybył do Widłuży z Dachji. Roszanie zaś poszli aż do Łuczanii i tam
osiedli, choć nie przyjęto ich zbyt przychylnie pomiędzy Lęgijczykami.
W czasie, gdy Dydona uchodziła z Tyrsu, między Sistanami i Małmazyjczykami panował jeszcze
pokój i kagan Małmazji Odrosiej udzielił jej schronienia. Kiedy jednak Kącini Naddunajscy,
Tynijczycy i Dardanowie zaczęli grozić Odrosiejowi wojną, a Odrysowie z Dawii zażądali, aby
podporządkował się swemu staremu rodowi, musiała Dziedzina-Dydona i stamtąd odpłynąć.
Kapłani Odonków z Tynii, którzy są odłamem Odraków i Draków, powiadają, że przed Wojną
o Troję-Widłużę Bobrzanie-Bierezanie (Brzeganie) i Dziadunowie (Didunowie) wędrowali znad
Wiady-Odry razem z Odrakami-Odrysami i Odrakami-Odonkami. Kiedy zaś przybyli na miejsce
do Tyrsu, pobili się z tymi drugimi o władzę nad Tyrsem-Bierłą. Bierezanie uważali się za prawych
potomków Bierły i spadkobierców obwaru Tyrs-Bierło. Bierezanie-Bobrzanie i Didunowie
przegrali decydującą bitwę i Dziadana-Dydona musiała z Tyrsu uchodzić. Didunowie opuścili
Tyrs drogą morską i dotarli do Wyspy Małmazja, a Bierezanie poszli lądem i osiedli w Górach
Roda.
Czarownicy i mogtowijowie (magowie) z Bierezy-Biersy (Kartaginy) podają, że z całą pewnością
to ich król Rezor-Reznik przywiódł pod Troję zastępy Dachów i Draków-Odraków. Duża grupa,
niemal połowa plemienia odeszła od Reznika z Gór Roda i Dawii, gdzie ci żyli w pokoju długie
wieki z Drakami i Dawami. Młodzi buntownicy zostali jednak następnie pobici w Tynii nad
brzegiem Morza Mora przez Dardana. Nie mogąc się osiedlić w Tynii i Widłuży, popłynęli śladem
Dziadany-Dydony do Czarnego Lądu. Powiadają burtnikowie z Wilna, potomkowie tamtejszych
Istów Leto-Wyndylów (Letwinów, Let-Winilów), że drogę na dogodny do lądowania brzeg
wskazała zarówno Bierezanom, jak i Didunom, Bogini Księżycowa – Chorsina-Horsina zwana
w Istji Khartą (Hardą albo Hordą).
Dziadana, po ucieczce z Wyspy Małmazja, zatrzymała się ze swoimi Didunami dopiero przy skalistym
brzegu Czarnego Lądu, naprzeciw Szczytii, gdzie spotkała ponownie Brzeganów-Bierezanów.
Jak się okazało, mieszkali tam już Czarni Numidowie, których król nazywał się Jarbas. Od Jarbasa
dostała Dydona zgodę na zajęcie dla siebie i swoich ludzi takiej ilości ziemi, jaką uda jej się nakryć
byczą skórą. Jarbas myślał, że tak nieuprzejmą odpowiedzią pozbył się przybyszów ze swojego
kraju, ale Dziadana okazała się o wiele bardziej przebiegła, niż sądził. Pociąwszy w cieniutkie
paseczki ową byczą skórę objęła tyle ziemi na górze, dobrze bronionej ze wszech stron przez
stromizny i morze, że mogła zbudować na niej obwar.
Obwar na wzgórzu został potem przez Didunów otoczony kamiennymi wałami i stał się wkrótce
zalążkiem tweru, a później całego państwa. Obwar nazywał się Bieresa-Biersa, od słów biere
sę, czyli „biorę sobie” tę ziemię na wzgórzu (a więc obejmuję swoim panowaniem) i nazywam
ją – Biersa. Żercy Didunów powiadają zaś, że nazwa ta nawiązywała do imienia Bierły i była
w zamierzeniu Dydony-Dziadany, pamiątką jego podbojów na Czarnym Lądzie.
Mogtowijowie Bierezanów rzykają, że wyjaśnienie nazwy Bierezy jest dziecinnie proste, bowiem
pochodzi ona od ich imienia i wywodzi się rzeczywiście, tak jak całe ich plemię i wszystkie
plemiona Bierygów – te północne znad Wiady i te południowomazyjskie znad Widjuszu, i także
to z Gór Rodów (wodzone przez kagana Rezora-Reznika), ze spuścizny Bierły. Są tacy, co prawią

że nazwa ta pochodzi od białych brzóz, co na brzegu rosły. Nazywano ją też ponoć Bieryga, jako
że na brzegu (bierieg) została założona.
Później, kiedy ta ziemia i kraina utraciły swe mazońsko-skołockie korzenie, nazywano ją Kartagina
lub Kartahyna, czyli Ginąca Karta Dziedzictwa Sistanów, albo Przepowiedziana Zagłada (karta –
przepowiednia, gina, hyna – zniknięcie, zaginięcie), albo Gród Ginącej Czci Karty-Chorsiny.
Burtnicy istyjscy powiadają, że od samego początku góra i obwar były nazywane Biersa, a ziemia
naokoło ku czci Horsiny-Hordagi, Bogini Księżyca (Ślącej Światło Księżycowe) – Hardagon, czyli
Światło Księżyca albo inaczej Ogień Księżycowy. Nazwy te nadali Brzeganie w sposób zwyczajny,
tak jak to mieli u siebie w domu, wśród Biersów-Bierygów nad Odrą i Tają, gdzie w Trójwidlu
rzeki Taji-Dyji posadowili (w niepamiętnych czasach) swój pierwotny obwar rodzinny – Hardagon.
Dodają oni, że nawet jeśli nazwa pochodziła od Ginącej Karty, czyli „upadającej czci Bogini
Księżyca”, to nie na zawsze ta „Karta” zaginęła, ponieważ w roku 1239 NK Królestwo Sis
zagościło tutaj ponownie na ponad 100 lat, pod postacią plemienia Wandalów i ich władców.
A przepowiednie podają, że Królestwo Sis wróci tu kiedyś na wieki wieków.
Powiadają Istowie, że Ginąca Karta nazwano tę ziemię, kiedy zaprzestano oddawać tu cześć
istyjskiej bogini Karcie-Hardzice, co było równoznaczne ze ściągnięciem na cały ten kraj
słusznego gniewu Bogów, bo bez pomocy Świętego Boskiego Tynu Krainy Księżyca i samej bogini
Karty-Chorsiny, która wskazała płynącym drogę do płaskiego brzegu, nigdy by tutaj Didunowie
i Bierezanie nie wylądowali szczęśliwie.
Romaje Geloni i Romaje Hytruskowie w swoich późniejszych zmyślonych przekazach mówili,
że ową pierwszą osadniczką, władczynią Kartaginy była Elissa, księżniczka z Tyru w Fenicji,
a nie Dziadana z Tyrsu nad Danastrem. Powiadali, że Elissę później zaczęto nazywać Dydoną.
Nie potrafili jednak wyjaśnić, dlaczego nagle zaczęto ją nazywać inaczej niż wcześniej. Prawda
jest taka, że zawsze nazywali ją Dziadaną-Dydoną, bo była Dydoną z Tyrsu i nigdy nie była Elissą.
Imię to znaczy nie wędrowniczka, jak chcą Romaje, a działająca, dzielna, dziedziczka, dziewa,
dzika, spadkobierczyni przodków – dziedzina i dziadana, święta – diewsa. Romaje nie potrafili także
wyjaśnić, jak to się stało, że na czele tak trudnej morskiej wyprawy z kraju, gdzie kobiety miały tak
niską pozycję, stała właśnie kobieta, a nie żaden z licznych wojowników, jacy ją otaczali. Wszystko
staje się jasne i proste, kiedy kłamstwo zastąpimy prawdą, czyli fenicjańską księżniczkę Elissę
zastąpimy diduńską Mazonką znad Danastru – Dziadaną-Dydoną, Matką Plemienia Dziadunów.
Kiedy uciekinierzy z Troi znaleźli się w Biersie, Wojnyjusz upodobał sobie rabunek okolicznych
Numidyjczyków, których nauczył grać w kości, a w grze nieustannie oszukiwał, odbierając im
przy tym przegraną przez nich ziemię. W końcu rozpętał tym wojnę z Numidyjczykami, którzy
zajmowali ziemie wokół obwaru. Jarbas i Numidyjczycy tak się zapiekli przeciw Didunom, że
przez okrągły rok trzymali Biersę w oblężeniu i twierdzili, że nie odstąpią, póki głowa Wojnyjusza
nie zadynda na pice.
Dziadana-Dydona przeklęła Wojnyjusza i jego potomków do dziesiątego pokolenia za nieszczęście,
jakie sprowadził na Biersę i życzyła jemu samemu oraz jego towarzyszom, a także jego rodowi,
żeby nigdy nie znalazł dla siebie skrawka ziemi, na której mógłby złożyć po śmierci swe starcze
kości.

Uradzono, że aby uchronić Biersę od upadku, okręty Wojnyjusza i Pałomęża opuszczą
twer i odciągną tym sposobem oblegających od obwaru. Tak uczyniono. Skończyło się to
częściowym powodzeniem. Duża liczba czarnych wojowników wsiadła na łodzie i pognała
za okrętami Sistanów, których nie udało im się dopędzić. Duża część jednak została przy
oblężeniu, a z nimi król Jarbas. Jarbas zażądał ręki Dziedziny w zamian za darowanie życia
Didunom-Biersańczykom i poniechanie obwaru. Dydona, nie chcąc dopuścić do upadku
królestwa, wstąpiła na stos, który kazała podpalić, kiedy Jarbas wkraczał do grodu. Płonąc
na stosie przebiła się mieczem i zakończyła żywot na jego oczach. Ten, widząc jej bohaterską
śmierć, darował życie Didunom biersańskim i odstąpił od grodu, a w dodatku poniechał walk
z Didunami aż do swojej śmierci.
Romaje w swoich bajaniach, chełpiąc się jak zwykle, powiadają, że Dziadana-Dydona popełniła
samobójstwo przez samospalenie na skutek tego, że zakochała się w Wojnyjuszu, a ten chciał
odpłynąć na morze, bo Zeus-Perun tak mu podobno nakazywał. Bardzo pięknie powiedziane,
tylko że to niczego nie tłumaczy, podczas gdy w życiu zdarzenia zwyczajnie wynikają jedno
z drugiego, tworząc łańcuch skutków i przyczyn.
W podaniu diduńskim o Dydoni,e każde następne zdarzenie wynika z poprzedniego stanowiącego
przyczynę i staje się jego skutkiem. To, co wydarzyło się pomiędzy Wojnyjuszem i Pałomężem po
odpłynięciu okrętów Dardanów i Spalów, woła zaś o pomstę do Nieba. Krążą też na ten temat
liczne i sprzeczne podania.
Powiadają Romaje, że jeszcze podczas pierwszego pobytu na Szczytii Wojnyjusz zszedł do
Podziemia, czyli w Zaświaty i spędził tam jakiś czas, szukając rady, co ma uczynić, aby
odwrócić Klątwę Wędów od siebie. Powiadają, że tam to usłyszał, iż Pałomęża należy poświęcić
morzu, co też wracając z Biersy wykonał, wyrzucając Pałomęża za burtę. Jest to wielce
prawdopodobne, że go wyrzucił do morza, ponieważ rzecz działa się nie tak daleko od brzegu
Szczytii i część okrętów Pałomęża przybiła do brzegu, nic nie wiedząc o wydarzeniu. Tam zaś
zostali zaatakowani, zarówno przez wojów Wojnyjusza, którzy przybyli wcześniej, jak i przez
wojów Nienura i Łuczanów. Tych Osiłków, Spalów i Warnów, którzy mimo iż wiedzieli albo nie
wiedząc o wyrzuceniu Pałomęża za burtę przez zdrajców mimo wszystko jednak zdecydowali
się przy brzegu zdrajców wylądować, spotkała z ich ręki śmierć. Spotkało to na szczęście tylko
9 wędyjskich okrętów, ale świadczyło, że cała sprawa została z dawna ukartowana i Nienur
przekabacił na stronę spiskowców Roszanów-Łuczanów w czasie, kiedy Wojnyjusz i Pałomąż
bawili w Biersie. Pozostałych 25 okrętów wędyjsko-istyjskich Spalów, widząc co się święci, udało
się z powrotem na pełne morze.
Pałomąż, mimo iż Wojnyjusz był przekonany, że nie żyje, bo wypchnięto go we wzburzone fale
po suto zakrapianej uczcie, o brzasku wschodzącej Jutrzni dopłynął jednak do brzegu Szczytii
w zupełnie innym miejscu. Widać, był przygotowany na możliwość zdrady, bo wkrótce w to
samo miejsce dobiły ocalałe okręty Spalów.
Powiadają dalej Romaje Hytruscy, że mimo iż dopłynął Palinurus (Pałomąż) do brzegu, to potem
zabili go Lukanie, czyli Łuczanie. Następnie Łuczanów miała dręczyć zaraza zesłana przez
boginię Chorzycę (a może Chorsinę-Hordę) z powodu tej hańbiącej zbrodni. W końcu, chcąc się
ocalić, musieli oni nazwać na cześć Palinurusa półwysep, okupić się wielkimi ofiarami i ustanowić
świątynię Pałkinów-Spalów, których nazywali Braćmi Palikami.

Lecz Romaje Geloni powiadają, że Łuczanów nie zdziesiątkowała wcale zaraza, a zostali otruci
przez Wojnyjusza i Nienura, bojących się zadawać z tak zdradzieckimi wojami, którzy sprzedali
swojego wodza.
Kapłani Didunów z Biersy rzykają o tym wydarzeniu, iż przebiegło ono zgoła inaczej. Po lądowaniu
i spotkaniu z Pałomężem Spalowie, Asiłkowie i Warnowie starli się Łuczanami w bratobójczej
bitwie i wycięli ich prawie do nogi. Tynowie, Powidłużanie i Dardanowie uciekli z wyspy
przepływając na Ląd, gdzie dobili do ziem plemiennych Łatynów. Pałomąż również wylądował
w końcu na Lądzie, jednak poszedł wschodnim brzegiem i osiadł w zatoce, którą obrał swoim
ludziom za nowy dom. Tę zatokę i pierwszy obwar w niej ustanowiony nazwał Wenec.
Mokoszki, kapłanki Mokoszy z ludu Dawianów (Dawów, znanych później jako Mołdawa)
powiadają, że wcale duża liczba Łuczan jednak przetrwała bitwę i że byli z nimi również inni
ludzie – z Bitynów, Getów, Draków, Mynżanów, a nawet Romaje Geloni, którzy przybyli pod
Troję z Budynami z ich Glenia-Gołunia jako naturalni uczestnicy starcia, występujący po stronie
Radopryma. Boć przecie żądanie wydania trybutu z Glenia było prawdziwym powodem całej tej
wojny i dotyczyło także, na równi z Budynami, osiedlonych w Gleniu Gelonów. Powiadają też, że
wszyscy oni wylądowali w południowej części Półwyspu Łacińskiego i że to ich właśnie nazywano
później Hytruskami, a miano swoje zawdzięczają swojemu zdradzieckiemu postępkowi wobec
Pałomęża i Spalów.
Wejunasowie Istów z Osilii i inni potomkowie Spalów znad Bołotyku prawią, że Romajami
i Hytruskami Sistanie nazwali później wszystkie te sprzymierzone przeciw nim w Ziemi Łatynów
plemiona, które odmówiły Spalom prawowitego następstwa tronu. Prawdą jest bowiem,
że oto w wyniku starć pomiędzy Pałomężem, Wojnyjuszem i Nienurem na Szczytii, zawarto
porozumienie o wspólnocie i następstwie tronu, w którym po Dardanach mieli władać Spalowie.
W wyniku tak zawartego pokoju pomiędzy Spalami a Hytruskami i Powidłużanami, ustanowiono
też na Szczytii świątynię Palików, gdzie składano coroczne zbiorowe ofiary i pojedyncze dary
odkupienia, bowiem Bracia Palikowie karali ślepotą wszystkich krzywoprzysięzców i zdrajców73,
a tych w Ziemi Łacińskiej nigdy nie brakowało.
Hytruskowie, Wolcy i byli Widłużanie oraz Dardanowie, którzy założyli gród Roma, szybko
zmieszali się ze sobą i ponownie wystąpili przeciw Pałomężowi oraz jego Spalom, Warnom
i Osiłkom. Nie dosyć, że nie trzymali się umowy i odmówili synom i wnukom Pałomęża-Pylajmenża
rządów w Ziemicy Łatyńskiej, to jeszcze zaczęli uciskać Wenec i żądać coraz to nowych trybutów
i danin oraz udziału w „złych” wojnach. Z powodu sprzeniewierzenia się postanowieniom Pokoju
Szczytyjskiego, Wojnyjusz w trakcie bitwy z Łatynami niejakiego księcia Turnusa oślepł nagle,
wpadł do rzeki i zatonął w wodach Numikusu (Nyjmokosza).
Dlatego Spalowie nazwali w końcu wszystkich owych Hytrusków Noworomajami, a później
wszyscy Sistanie, tak jak dotąd Gelonów, zwali ich Romajami i Włochami (Wele-chowie
{o Romajach Hytruskach z Romy}, Wała-chowie {o Romajach Gelonach z Aten}, Woło-sini,
Wołosi {o Dachach i Drakach przerobionych na Romajów}) – czyli przeniewiercami, kłamcami,
krzywoprzysięzcami, wyrodkami, zbójami, którzy nie szanują przysięgi na Welesa, przysięgi
najświętszej i nigdy niezrywalnej. Orzekli też oni, iż Widłuża upadła przez mieszkańców jakich
miała, takich jak oni, fałszywych obrońców, którym nie dali rady Romaje, ale których nie chcieli
widzieć na Ziemi Bogowie.

Choć dzielnie stawali Hytruskom i Wolcom, i Powidłużanom, dochodząc swoich praw w Wenecu
– Spalowie, Osiłkowie i Warnowie przegrali ważne bitwy i utracili wiele bogactw. Zatem prawnuki
Pałomęża I Pylajmenża, znużone romajskim jarzmem, wróciły nad Bołotyk.
Lecz Królestwo Sis nikomu i nigdy nie wybacza, i nie daruje swych krzywd, ani swych Ziem.
Jest po wieczność nieprzejednane, o czym Romaje z Rzymu-Romy mieli się jeszcze w przyszłości
przekonać.

Kto założył Troję – Księga Ruty: Taja 19, Przypisy

przypis 32, str 130

Trójna, Troja, Wiluża, Widłuża [a] – to nazwy dwóch grodów, które powstały na wybrzeżu Małej Mazji, najpierw jako gniazda-obwary w czasach Zerywanów Starej Koliby, a potem zostały także odnowione przez Wędów w okresie ich wędrówek w czasach Nowej Koliby jako dziedzictwo starozerywańskie [b], należne z przyrodzenia Królestwu Sis. Wędowie nie utrzymali tych grodów, jak i wielu innych pobudowanych na drodze swoich wypraw.
Ich żywiołem było żeglowanie i odkrywanie. Przeważnie pozostawiali nieliczną załogę i nie starali się zapanować nad większym obszarem, a jedynie kontrolować Bramę – cieśninę. Chętnie zatem Charonowie obejmowali rolę strażników – Ochrony – dla okolicznej ludności, z którą następnie się stapiali i przyjmowali jej obyczaje oraz mowę. Ponieważ strażnicy ci spełniali również posługi związane z Wiarą Przyrody, zwłaszcza zaś pobierali myto za przewóz zmarłych na Morze Czarne i opłatę za odprawienie uroczystości pogrzebowych w morzu, dlatego powstała z nich grumada kapłanów-wojowników, podobnych do świtungów, harów czy withasów, albo kosezów, zwana Charonami-Ochronami.
Grody nad Morzem Mora miały dla wojowników zerywańskich i ich późniejszych potomków Siedmiu Kruków szczególne znaczenie. Tędy bowiem wiodła dla każdego kapłana, króla i wojownika droga z Krainy Żywota do Krainy Śmierci. Dusza zmarłego bogatyra (woja, tyrsa, kaganboga) była przywożona do Krainy Grobów Królewskich pod Świętą Górę Pałkę przez Strażników Grobów – Harów, których naczelny kapłan zwany był Charonem [c]. Droga Bogatyrów wiodła z Morza Żywota (Morza Śródziemia, Morza Śródlądzia, Morza między Białym Lądem a Czarnym Lądem) przez Morze Rodów i Morze Mora (Krainę Starości, Zapomnienia i Umierania) na Morze Czarne (Kraina Zaświatów i Śmierci), gdzie dusza zmarłego przechodziła we władanie Welan.
Bogatyrsów chowano w kopcach, w Ziemicach Budynów, Nurów i Lęgów, a Święta Góra Pałki stała się siedzibą Czarodany [d].
Jedna Troja – Trójorza, posadowiona była na Złotym Rogu, czyli u Wielkiej Zwory Bytów w Tynii (Wielkiej Bytynii), druga Troja –Widłuża, stanęła przy południowej Bramie Morza Mora u ujścia rzeki Skrymodrej. To w Troi-Widłuży pobierana była przez Charona opłata za przewóz duszy, a w Troi-Trójorzy pobierano opłatę za obrzędy wieszcze kapłanów Wida, którzy przepowiadali przyszłe wcielenia przewożonej duszy i jej dolę w Zaświatach.
[a] Nazwa Troja i Trójna nie wymaga specjalnego tłumaczenia – gród potrójny, ale także Gród Trójgłowych, czyli Obwar Działów-Dzięgli albo Gród Trojana-Czarnogłowa. Nazwa Wilusa – zniekształcona przez starożytnych dziejopisów (grecy: Wilios, Ilios, Ilion), zapisywana także przez Hetytów jako Wilusza, Wilussa (Wiluższa) – brzmiała prawidłowo Widłuża – Leże Wida (Łoże Widowe) i może być zapisywana także jako Wiluża, lub Wiłuża. Ten gród, nad rzeką Skrą Modrą nazywaną też Skrzystowiją (Skamander), jest identyfikowany z Troją opisaną w Iliadzie przez Homera.
Nazwa owa znaczy również leże z którego widać albo miejsce zapewniające widok. Obwar ten służył jako
miejsce strażnicze, gdzie pobierano myto od wszystkich, którzy chcieli się przeprawić z Morza Środka (Morza Sporów-Średczów) na Morze Mora i potem na Morze Czarne. W języku hetyckim jest wymieniana w listach władców hetyckich: liście do króla Muwatalli II (1250 p.n.e.), liście Hattusili III z ok.1280 roku p.n.e. do Tawagalawy króla Ahijawy (Eteoclesa króla Achajów, co równie dobrze można by jednak tłumaczyć jako list do „Dawa gołowy”, czyli Dawów Głowy, czyli tyrsa Dawów z Dachów, a nie Eteoclesa z Achajów) oraz w liście pisanym przez władcę Tudhalija IV, syna Hattusili III (ok. 1220 p.n.e.).
Wilusza (Ilion) jest często identyfikowana z tzw. „Troją VII a”, zburzoną i spaloną około 1190 roku p.n.e.
(Troją epoki Wojny Trojańskiej). Według niektórych podań burskich i dachijskich (z terenów Uralu, Ałtaju, Morza Kaspijskiego oraz dachijsko-skołockiej Małej Mazji), Troja mogła być zburzona i spalona przez Wojnę o Taje i wielkie potopy oraz pożary wywołane wtedy przez zazdrosnych bogów. Wojna o Taje i Wojna o Troję kojarzą się brzmieniowo zadziwiająco blisko, a także zbiegają się w czasie jako wydarzenia. Wojna o Taje została wywołana przez Czarnogłowa, a więc Trojana, który stworzył Czarodanę jako narzędzie zemsty Dyja na bogach i ludziach.
Wojna o Taje, podobnie jak i Wojna o Troję, należy do okresu przed Czasem Mierzonym biegnącym od
800 roku p. n. e., będącego 1 rokiem Starych Czasów Nowej Koliby i w ogóle początkiem czasu mierzonego w Królestwie Sis. Wcześniej miały miejsce trzy epoki Starej Koliby, przed Wojną o Taje i przed Trzecim Wyjściem Światowita z Kłódzi, w których czasu nie mierzono. Słowianie przyjmują też całkowitą miarę czasu, według której w roku 2012 na wiosnę rozpoczął się rok 7520 Dziejów Świata Zerywanów – jest to suma  czasu Mierzonego i Niemierzonego i według tej miary Wojna O Taje jest identyfikowana z Rokiem Pierwszym, a więc okresem sprzed 7520 laty. Wojna trojańska mogła więc mieć miejsce w tym samym czasie co Wojna o Taje, albo być wydarzeniem późniejszym. Podania Romajów powiadają, że Obdzierło-Bierło (nazywany przez nich Abarisem) bywał w Widłuży i być
może tam zakopał taje. W czasach, gdy bogowie zesłali plagi na Świat Kupała-Dziwień, ukazał się Obdzierle i kazał mu się ukorzyć przed bogami. Miał on na swoim wierzchowcu Strzale udać się do Wyroczni we wrogiej ziemi Wyrodomajskiej i złożyć jej hołdy w imieniu całego Królestwa Sis (Wielkiej Skołotii).
Większość kapiszt i gromad kapłańskich Wiary Przyrody podaje jednak, że Wojna o Taje była wcześniejsza niż Wojna o Troję i że są to dwie różne wojny, jednakże niewykluczone, że boski wyrok na Widłużę był konsekwencją jakiejś klątwy nałożonej na odnowicieli obwaru, którzy byli wszak potomkami Zerywanów z okresu wojny o Taje.
Z ustaleń archeologicznych wynika, że okres panowania Awarów z Wharatu (Hyksosów z Bharatu) w Egipcie przypada na lata 1674–1566 p.n.e. (to jest także czas Widnura I Wodyna), a Wojna Trojańska miała miejsce w latach – 1197–1188 p.n.e.
Obecnie wśród uczonych dominuje pogląd, że Troja była zamieszkana prawdopodobnie przez starożytnych Wenetów, potem została podbita i stała się wasalnym krajem Hetytów. Jak pisze w Iliadzie Homer, w obronie Troi brali udział Paflagończycy, których poprowadził do boju dzielny Weneda Pylajmen – przez nas jest on identyfikowany z Pałomężem I, a jego prapraprawnukiem był Pałomąż II – Palemon, legendarny założyciel/ odnowiciel Wilna, położonego w Krainie Istów – Let-Winilów (Letwinów). Paflagonia (wg nazewnictwa skołockiego – Pawiolęgonia) sąsiaduje z terytorium, którym władała Troja, to jest z Orzawą, a obszary Kapadocji (skoł. Kąpodachii) i przyległe kraje zakaukaskie były wielokrotnie najeżdżane przez Skołotów, Mazonki i Dachów (Getów, Traków), którzy przez długi czas przed podbojem romajskim i perskim władali Małą Azją.
To Serpęta-Sarpedon założył obwar-gród Miły (po romajsku Milet), Miły Wędzie – czyli Miłowędę (hetyckie – Miluwatta) i władał Miłowędą – jednym ze skołockich królestw Małmazji. Oprócz Paflagończyków w bitwie po stronie Troi walczyli także sami Wenetowie, Halidzonowie, których część badaczy uznaje za starożytnych Lędzionów (znanych z przekazów Tacyta jako Alidzoni znad Borystenesu) a także Myzanie, których my odczytujemy jako Mazan zwanych też Mądochami – w tamtym momencie dziejów jeszcze zamieszkujących siedziby nad Morzem (M)Azowkim i Donem, a potem tworzących również Myzję – Mynżję.
[b] Gród założony pierwotnie jako obóz-obwar przez Widnura, jest znany kronikarzom i dziejopisom starożytnym i występuje w wielu podaniach. Tam rozgrywa się jedna z wielkich wojen starożytności, opisywana przez Homera w Iliadzie. W późniejszych czasach, po założeniu obwaru Wędowie nie zarządzali bezpośrednio odrodzoną Troją. Przebywały w Widłuży-Wilusie drużyny i książęta wędyjscy, a także żeglarze i kupcy, a grody te zamieszkałe głównie przez Draków, Dachów, Skołotów i Kumoryjczyków, potem przeszły w ręce Persów, Romajów, i innych ludów, stanowiąc jednak lenno Skołotów. Skołoci pobierali od Romajów (Gelonów, czyli Greków) opłaty za użytkowanie grodów nad Morzem Czarnym jeszcze w II-III wieku n.e.. Wędowie przebywali także w innych krainach Azji i nad Morzem Czarnym w okolicach Bohu (Antowie). W czasach Nowej Koliby główną ostoją Wędów-Wenetów stało się wybrzeże Błotyku, a nad Błotykiem grody Wolin oraz Wilno w Istii nad rzeką Wilją, założone przez tyrsa Palemona. Dalszym dziejom Wędów i Istów poświęcone są taje Księgi Tanów.
[c] Charon jest dobrze znaną postacią z Mitologii Greckiej, ale przynależy do kręgu tradycji słowiańsko-istyjskoskołockiej (scytyjsko-sarmacko-wenedyjskiej), podań i wiary Harów – Hara Watów, Haro-Wątów, Harowędów – i plemienia Chorwatów-Chrobatów, będących Strażnikami Grobów Królewskich. Całość obrządku przedstawianego przez Greków w ich mitologii jest niezrozumiała, gdy się ją rozpatruje w oderwaniu od słowiańskich pojęć Góry Hara Wata (Hary Wądy, Góry Gniewąd dzisiaj znanej jako Giewont), oraz od Strażników tej Góry – Harusów-Horoli-Charwatów (Goroli) i Strażników Grobów Królewskich – Chrobatów, postaci i roli Charona – haro-nyjana wysyłającego duszę zmarłego na Harę Welańską – Górę Welską – w Wąwozie Welskim – Wąwelu. Nie można też zrozumieć całościowo tego związku nie nawiązując do znaczenia Morza – jako umorzającego, zabijającego, marnującego i marynującego, znaczenia pojęcia morynarz – człowiek po morzach nurzający, w nur, w nyrze – w głąb, czyli w Nawie i Podziemia składający zmarłych. Wiąże się to z prawdopodobnym obrządkiem zatapiania ciał władców zmarłych na morzu, który to zwyczaj później został przeniesiony na ląd i zachował się jako odkryty w różnych wykopaliskach „pochówek władców w łodziach”, z całym dobytkiem i liczną świtą.
Najstarszym odkrytym śladem materialnym, potwierdzającym starożytność plemienia Chorwatów, są
wydobyte z dna Morza Czarnego na Krymie, a przechowywane obecnie w Muzeum w Sankt Petersburgu,
dwa fragmenty kamiennych tablic z greckimi inskrypcjami. Wśród innych słów, napisanych w II w. n.e.,
znajduje się tam wyraźnie po grecku wyryte słowo „HORVATOS”. Wielu archeologów uznaje ten obiekt
za pierwsze źródło pisane o ludzie i plemieniu, które tak bardzo zaznaczyło się w dziejach Europy. Nazwa
Chorwat, jak twierdzą niektórzy, jest pochodzenia irańskiego, ale naszym zdaniem ma ona pochodzenie
aryjskie, czyli indo-europejskie, a więc równie irańskie, co słowiańskie. Jeden z dopływów Donu w regionie Morza Azowskiego nazywa się Horvatos. Naszym zdaniem, nazwy chorwackie z rdzeniem hora, hara są obecne i czytelne do dzisiaj w Europie i na znacznym obszarze Azji.
Plemiona chorwackie były podstawą powstających nowych bytów państwowych w środkowej i wschodniej Europie w XIV do XVII wieku NK (VI-IX wieku n.e.). W tym również stanowiły główny składnik ludnościowy Rusi (dzisiejszej Białorusi i Ukrainy), jak i Małopolski – właściwej Chorwacji Białej, przyłączonej do Wielkopolski przez Bolesława Chrobrego. Chorwaci (Har-Wąty) zasiedlali całe Harpąty (Karpaty) – Góry Harów.
Dzieje i wydarzenia związane z Górą Pałki i plemionami Nowej Koliby opowiadają dalsze taje Księgi Ruty.
[d] Czarodana – Matka Harów (Panów i Czaropanów) – władców Gór Kamiennych, a potem Białej Harii
– Harusji (Małopolski). Właściwie Czarodana jest Matką Nurii – złożonej z Nur-Rusji, Hor-Rusji i Mor-Rusji – współzałożycielką wieczystego Grodu Carodunonu-Krakowa. O dziejach Czarodany prawią następne taje Księgi Ruty.

 

 

 

 

 

Podziel się!