Ile pogańskich świątyń odkryto dotąd w Polsce?
Drewnianym obiektom trudniej przetrwać niż murowanym, przez 1000 lat były zwykle palone. Jednak nawet wtedy w całości nie znikły i tak archeolodzy krok po kroku odkrywają kolejne miejsca kultu naszych Przodków. Jednakże ciągle należy pamiętać, że wiele świątyń chrześcijańskich zostało wybudowane wprost na świątyniach pogańskich. Co utrudnia badanie tego co kryje ziemia w tych miejscach.
——————–
Odkrycie z ostatnich lat pogańskiej świątyni w Gniewie (woj. pomorskie) skłania do tego, by zadać pytanie, ile podobnych budynków kultowych archeolodzy znają obecnie z terenu Polski? Wbrew pozorom może ich być nie tak mało.
Na ślad świątyni w Gniewie natrafiła dr hab. Małgorzata Grupa z UMK w Toruniu w 2013 roku. Drewniana konstrukcja zalega pod posadzką nawy głównej i prezbiterium kościoła pw. św. Mikołaja. To jak dotąd jedyna odkryta w Polsce pogańska świątynia, na miejscu której wzniesiono kościół.
Pod jej zachowanymi drewnianymi zrębami ukryto ofiarę zakładzinową z pary niemowląt. Obok znajdowały się pochówki innych dzieci, choć nie wiadomo, czy miały związek z funkcjonującym budynkiem kultowym. Datowanie budowli wskazuje na przełom X/XI wieku.
Świątynie właściwe – połabskie inspiracje
Znane budynki kultowe można by podzielić na trzy grupy: świątynie sensu stricte, hale kultowe oraz budynki cmentarne. Ogromny problem archeolodzy mają z rozpoznaniem architektury zaliczanej do każdej z tych grup. Z powodu braku jasnych kryteriów interpretacje funkcji odkrytych budowli potrafią się zmieniać co kilka lat.
Zdaniem Kamila Kajkowskiego z Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie w Polsce nie można w ogóle mówić o istnieniu innych kącin niż związanych z wpływami połabskimi:
– Ogólnie przyjąłem, że można dopuścić istnienie świątyń jedynie dla obszarów połabskich albo takich, gdzie czynnik połabski mógł mieć jakiś wpływ na organizację przestrzeni kultowej (Szczecin, Wolin) i to raczej dla schyłkowych faz wczesnego średniowiecza. Temu czynnikowi etnicznemu przypisuje się również wzniesienie świątyni wrocławskiej, jak i konstrukcji z Bełchatowa. Ta ostatnia, co prawda, odnosi się najpewniej do organizacji przestrzeni sepulkralnej, ale dowodzi znajomości wznoszenia założeń w postaci budynków.
Kącina we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim jest ciekawym przypadkiem z kilku względów. Rozpoznano ją dopiero wiele lat po zakończeniu prac wykopaliskowych w trakcie przeglądania dokumentacji z nimi związanej. Dendrodata wskazała na ścięcie użytego do jej budowy drewna między jesienią 1032 a wiosną 1033 r., co wiąże jej powstanie z ówczesnymi dramatycznymi dla kraju wydarzeniami, jakimi była reakcja pogańska. W miejscu kąciny znaleziono deskę rzeźbioną na kształt antropomorficzny analogiczną do znanych ze świątyń w Gross Raden, Ralswiek i Raddusch na zachodzie. W okolicy nie brakuje śladów osadnictwa jeńców połabskich z tego czasu. W świetle wszystkich tych przesłanek wygląda na to, że sprowadzeni na Śląsk Wieleci wykorzystali reakcję pogańską w Polsce do oficjalnego powrotu do kultu pogańskich bogów i wzniesienia im świątyni.
Z dosyć podobnym przypadkiem mamy do czynienia w Parsęcku na wyspie na nieistniejącym dziś już pomorskim jeziorze. Tam również dopatrzono się świątyni dopiero wiele lat po zakończeniu prac archeologicznych i również odnaleziono antropomorficzną deskę. Budynek świątyni (domniemany, gdyż dysponujemy tylko jedną deską) stał samotnie na wyspie wyłożonej kamiennym brukiem, na którą prowadził drewniany most (wydatowany na 1058 r.).
Inna świątynia położona na wyspie to intensywnie w ostatnich latach archeologicznie badana wyspa Żółte na jeziorze Zarańskie. Centralnie położony drewniany budynek miał kamienne podwaliny. Obok niego znajdowały się jamy paleniskowe z przykrywającym je brukiem z połupanego kamienia. Budynek datowany jest na XI w. a charakter kultowy przypisuje się całej wyspie (jak i wielu podobnym na Pomorzu). Znaleziono tam również drewnianą płaskorzeźbę z wizerunkiem konia, która pierwotnie mogła być umieszczona na kalenicy dachu.
Tylko w teorii sprawa powinna być o wiele prostsza w przypadku Wolina, co do którego dysponujemy nie tylko odkryciami archeologicznymi, ale i źródłami pisanymi mogącymi się nawzajem weryfikować. Jednak dwie kąciny wydobyte na światło dzienne przez archeologów już od ćwierć wieku funkcjonują w literaturze naukowej jako obiekty niewłaściwie rozpoznane i zinterpretowane. Czy aby na pewno? W chwili obecnej obie wolińskie świątynie wracają do naukowego obiegu dzięki ponownemu przyjrzeniu im się przez Kamila Kajkowskiego i dr. Eugeniusza Cnotliwego.
Hale kultowe – między władzą boską a książęcą
Słowianie, podobnie jak Skandynawowie, część obrzędów religijnych sprawowali w tzw. halach, czyli dużych budynkach mogących pomieścić wiele osób. Większość hal pochodzi z IX w. i znajdowała się w centrach grodów. Mimo iż były to duże, jak na owe czasy, budynki, nie mogły pomieścić w środku więcej niż 30-40 osób. Co za tym idzie nie mogły się tam odbywać wiece, co najwyżej narady starszyzny poprzedzające wiec. W takich budynkach mógł również spotykać się książę ze swoim najbliższym otoczeniem na narady, a także przyjmować gości, rozdawać dary, urządzać biesiady.
Ze względu na możliwość pełnienia przez hale tylko funkcji społecznych, związanych ze sprawowaniem władzy, a nie religijnych, archeolodzy często nie zaliczają hal do świątyń.
Tak jest choćby w przypadku Chodlika. Na terenie tamtejszego grodziska stwierdzono budowlę o wymiarach 5 x 15 m z podziałem wewnętrznym na dwie części. Mniejsza z nich, południowo-wschodnia, była zaokrąglona. Choć początkowo przypisano jej funkcje sakralne to obecnie łączy się ją raczej z wiecami. Jeszcze poważniejsze wątpliwości ma dr Łukasz Miechowicz z IAE PAN, który od wielu lat kieruje pracami archeologicznymi w Chodliku:
– W dokumentacji którą dysponuję nie ma żadnych przesłanek by typować ten budynek jako budowlę sakralną. Odkryto w nim tylko jeden fragment naczynia glinianego. Równie dobrze mogą być to pozostałości zabudowy naziemnej z jakąś zagrodą doń przylegającą.
Szukając wzorów i analogii dla takich budynków znajdujemy je tylko u Franków i Skandynawów. Warto wskazać jednak pewną różnicę w stosunku do Słowian. Typowym budynkiem normańskim były długie chaty mieszczące zarówno ludzi jak i żywy inwentarz a normańskie hale są tylko większą wersją takiej chaty. Natomiast hale słowiańskie zdecydowanie różniły się od zwykłych słowiańskich budynków mieszkalnych, tj. na ogół niewielkich kwadratowych półziemianek.
Spośród znanych przypadków wyróżnia się Zgniłka koło Sępólna Krajeńskiego. Stwierdzono tam aż trzy budynki halowe, trapezoidalne, wewnątrz nich jamy i paleniska. Datowanie najstarszego z nich przypada na koniec IX w., zaś młodsze na XI w.
Duże budynki uznawane za hale kultowe wystąpiły też w Lubomi, Moraczewie, Dobromierzu, Lisewie i Naszacowicach. Jeśli wiązały się z funkcjonowaniem wiecu i dworu książęcego w każdym okręgu to zastanawiająca jest ich niewielka znana ilość. Problem zdaje się tkwić w stanie badań. Prawdopodobnie zarysy hal nie zostały rozpoznane przez archeologów pracujących na stanowiskach, albo zostały zakwalifikowane jako zabudowania gospodarcze (stodoły, obory).
Budynki cmentarne – na chwałę przodków
Najbardziej znany przypadek budynku kultowego odkrytego na cmentarzu to Grabek koło Bełchatowa. W centralnej części cmentarzyska ciałopalnego odkryto budowlę palisadową (8 x 8 m) z centralnym słupem. Wejście znajdowało się w ścianie południowo-zachodniej. Całe założenie datowane jest na drugą połowę X w. i początek XI.
Nie jest to zjawisko zupełnie odosobnione. Kamil Kajkowski wymienia inne podobne konstrukcje:
– Budynki z cmentarzysk znane są także z terytorium Czech (Uherské Hradiště), Niemiec (Bonn), Skandynawii (Möllengårdsmarken). Z Polski zaś można tu jeszcze wspomnieć Stradów i Krzanowice, gdzie doszukuje się podobnych obiektów. Wszystkie wiąże się z „kultem” zmarłych.
Trzeba być uczulonym również na to, że część odkryć wciąż funkcjonujących w literaturze lub szerszym obiegu jako pogańskie budynki kultowe z naukowego punktu widzenia została ostatecznie pognębiona. Mowa o Trzebawiu, gdzie podejrzany budynek wypada uznać za pochodzący już z późnego średniowiecza. Podobnie na Górze Chełmskiej koło Koszalina w rzeczywistości nie ma śladu po jakimkolwiek budynku wczesnośredniowiecznym.
Mimo rozlicznych wątpliwości, przekonanie o istnieniu budynków kultowych na osadach pogańskich Słowian zamieszkujących polskie ziemie zdaje się być uzasadnione. Na ile jest fenomen rzadki a na ile słabo poznany – dokładnie nie wiemy. Nie można dopatrywać się w kącinach odpowiedników chrześcijańskich kościołów. Odpowiadały one na oczekiwania wyznawców tradycyjnej religii, którzy tworzyli coraz bardziej rozwinięte społeczeństwo. Mieli w związku z tym potrzeby i możliwości coraz wystawniejszego zadowalania bogów i duchów przodków, co, jak widać, mogło przybierać różne formy.
Autor tekstu: Grzegorz Antosik
Źródło: http://mediewalia.pl/publicystyka/nowe-zrodla-do-religii-slowian/