Porozmawiajmy TV – Janusz Bieszk o swojej książce „Słowiańscy królowie Lechii”

– skąd zainteresowanie historią
– książka o zamkach krzyżackich
– książka „Słowiańscy królowie Lechii”
– książka „Cywilizacje kosmiczne na Ziemi”
– skąd źródła historyczne tak starożytnej historii
– źródła w postaci starych map
– Kronika Norymberska
– kronika Prokosza
– kim był Prokosz
– dezinformacje Joachima Lelewela
– król Sarmata
– król Kodan założył Gdańsk
– kim byli Lechici
– „Jasnogórski poczet królów i książąt polskich”
– skąd pochodzą Słowianie
– wywiad z prof. Grzybowskim
– cywilizacja Gobi i Ujgurowie
– wojna z Atlantydą
– mumie z doliny Tarim (Tarim Basin, Takla Makan Desert)
– zatopiony kontynent Kumari Kandam
– inne kroniki mówiące o historii Polski
– wielka bitwa Persów przeciwko Messagetom
– Galaktyczna Rodzina

Na podstawie kroniki Prokosza i innych Kronik Polskich nie da się odtworzyć pełnego Pocztu Królów Północy, czyli Królestwa SIS.

Królestwo Skołotów (Scytów), Istów (Bałtów) i Słowian (Sarmatów) [SIS] połączone z władztwem Staroeuropejczyków – czyli Królestwo Północy, składało się z Lęgii nazywanej w późnym okresie, od II wieku p.n.e. do okresu tuż przed chrystianizacją Lechią, ale także z Wędii – Wenedii, Dawanii-Dracji-Drzewianii (Dacji, Tracji, Drawenii/Dardawji), Harii-Harusji-Gargarii (Rusi), Serbo-Mazonii (Sarmatii), Skołotii-Hyperborei (Scytii/Hylaji), Tartarii (Borzanii-Burowiji) i Budynowii-Helisji-Kujawii-Polanii.

W różnych okresach dziejów różne z tych części Królestwa SIS obejmowały przywództwo nad całością ziem. Były też okresy bez jednolitego przywództwa, czy czasy przywództwa zewnętrznego (Celtów, Hetytów, Babilonu, Kuszanu-Hunów/Heftalitów, Awarów, Skończyków/Skandynawów). W pewnym momencie dziejów Budynowia ze stolicą w Gleniu-Gołuniu (Gelonos) połączyła się z Harią w jeden organizm HARUSJĘ-Ruś. 

W różnych okresach różne było przywództwo w Królestwie SIS. Był czas przywództwa Lechii- i to widać w przytaczanych kronikach. W cytowanym w rozmowie sprzed kilku dni dla Porozmawiajmy TV wywiadzie o poczcie królów odtworzonym dla Lechii przez Janusza Bieszka,  jak każdy zauważy zieją olbrzymie dziury – jak choćby w okresie od 1800 p.n.e. niemalże do Nowej Ery. A przecież dzieje Zerywanów (Północy) zaczynają się znacznie wcześniej – 40.000 lat temu na nie istniejącym już dzisiaj Sundalandzie, w Dawnej Cywilizacji – przed czasem Świątyni Światła Świata, a potem toczą się w Starej Kolibie na Syberii i nad Ałtajem, by przenieść się na Biały Ląd (do Europy).

Nie da się wypełnić tych luk opierając się na Biblii i Kronikach Polskich-Lechickich (Paweł Szydłowski, Janusz Bieszk). Żeby pokazać pełny przegląd dziejów i pełny zakres władzy Królestwa SIS (Północy) trzeba sięgnąć do kronik Persów, Babilończyków, Sumeru, Judejczyków, Indii, Asyryjczyków, Persów, Greków i Rzymian, oraz przede wszystkim Egipcjan i Hetytów.  Wielokrotnie przedstawiałem mapę europejskiej – Białolądowej części SIStanu oto ona po raz kolejny:

Nurusja ziemie i ludy 3 Nurzec

Nie uwzględniając holistycznie całości faktów, ślizgając się po wierzchu, bo krótki materiał filmowy nie jest w stanie przekazać ogromu wiedzy –  jak solidniejsze, ale będące znów tylko odczytem kronik filmy Pawła Szydłowskiego, czy rozmowy z Januszem Bieszkiem przekazują uproszczony – bardzo cenny, ale „lekko” fałszywy obraz przeszłości Królestwa SIS. Stąd mogą te materiały stać się łatwym obiektem ataku propagandowego ludzi Złej Woli, lub krytyków idei Starożytności Słowiańskiej (Allochtonistów). 

Nawiązując do wywiadu:

Massageci to Scyci – Skołoci, Mazogąci (Mazono-Gotowie), a atak Cyrusa Wielkiego był skierowany na Saków, których królową została mazogącka księżniczka Tomirysa, ożeniona z sakijskim władcą Kusakiem. Ten atak nie był działaniem bez powodu – u jego podłoża leżała wojna religijna Północy z Południem i rozpowszechnianie na Ziemi przez Południe (Persów, Egipcjan, Sumer, Babilon) „reptiliańskich” zasad społecznych – NIEWOLNICTWA, które trwa na Ziemi do dzisiaj.

Wszystkie te sprawy na właściwej dla tematu płaszczyźnie – literatury – wyjaśnia powieść „Tomirysa i Czaropanowie”, która ukaże się latem tego roku. 

Tego wszystkiego nie da się przekazać w jednej małej książce jaką jest praca Janusza Bieszka „Słowiańscy królowie Lechii”, czy w filmach z analizami Pawła Szydłowskiego – są to prace cenne, ale skrótowe i niepełne. Nie da się też zawrzeć dziejów przejmowania Wiary Przyrodzonej Słowian przez Żydów i Persów oraz Hindusów w wykładach o Głagolicy Tadeusza Mrozińskiego czy innych osób (Pawła o Torze, Biblii i Kabale).

Dopiero pełne 4 tomy Mitologii Słowian są w stanie objąć tak olbrzymi bezmiar dziejów i spraw nas płaszczyźnie literackiej i popularno-naukowej, a do tej pory wyszły dopiero dwa: Księga Tura (tu dzieje Świata i Bogów oraz Starej Koliby nad Ałtajem w Taji 17) i Księga Ruty (zarys dziejów Skołotii – Scytii i Harii/Harusji – Arii, z elementami dziejów Wenedii i Lechii). Tyle tytułem obowiązkowego komentarza

Czesław Białczyński

Eurazja Podboje Widnura 6 2014 Uzupeł

 

 

 

 

http://porozmawiajmy.tv/slowianscy-krolowie-lechii-i-kroniki-ignorowane-przez-historykow-janusz-bieszk/

 

 

Podziel się!

29 komentarzy do “Porozmawiajmy TV – Janusz Bieszk o swojej książce „Słowiańscy królowie Lechii”

    • W SUMIE NIE JEST TO NEGATYWNY ARTYKUŁ – PRÓBA ZDROWOROZSĄDKOWEGO PODEJŚCIA DLA umiarkowanych – ON NIE CHCE BYĆ UZNANY ZA OSZOŁOMA. My wiemy że taka postawa nie da nic dobrego i tak jest uznawany za oszołoma.

  1. Uwaga ogólna na temat różnych dziwnych teorii na które nauka nie ma argumentów za ani przeciw. Na razie możemy się śmiać z teorii o królestwach we wnętrzu Ziemi albo o ataku Reptilów na Ludzkość. Faktem jednak jest że coś z Ludzkością jest nie w porządku – ciągłe grożenie z jej strony zagładą całej Planety i całej Ludzkości (Hiroszima, Nagasaki, Czarnobyl, Fukushima, Syria, Ukraina, masowe obozy zagłady, Khmerowie w Kambodży) – to nie jest normalne. Mam wrażenie że w głowach części ludzkości rzeczywiście zalęgły się jakieś pasożyty i pchają ją do samobójstwa zbiorowego. Matka Ziemia strząśnie nas z siebie jak robactwo – jeżeli się nie zmienimy. Nauka nie ma jakoś nic do powiedzenia na ten temat, a opowieści dziwnej treści o Reptilach i Anunakich spełniają mimo wszystko jakąś pozytywną rolę w procesie OŚWIECENIA, tj. uświadomienia sobie tych dziwnych zachowań. NIC co się DZIEJE NIE DZIEJE SIĘ BEZ POWODU – te opowieści to poważne ostrzeżenie dla Ludzkości i Cywilizacji. PISZĘ TO Z CAŁĄ POWAGĄ – NIE JEST MI DO ŚMIECHU.

    • Ludzie mają śmierć w genach

      „Apoptoza, zwana również programowaną śmiercią komórki jest procesem niezwykle ważnym dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jest to rodzaj śmierci samobójczej, altruistycznej.
      To za jej pomocą komórki poświęcają się na rzecz innych komórek organizmu.

      A jednak naprawdę istnieje gen, który przewiduje czas naszej śmierci.
      Ale na szczęście nie konkretną datę, lecz porę dnia – przyznał Clifford Saper

      „Okazuje się, że osoby, które wstają wcześniej (z wariantem AA i AG), zwykle umierają przed 11.00,
      zaś osoby, które śpią dłużej (z wariantem GG) – najczęściej umierają przed godziną 18.00.”

      Nasze dążenie do samozagłady może oznaczać że staliśmy się nowotworem Ziemi
      i staramy się zwolnić miejsce dla zdrowych komórek.

  2. Robert
    29 stycznia 2017 o 19:31 Edytuj Odpowiedz

    http://mitologiawspolczesna.pl/tryumf-historycznej-post-prawdy-pseudonaukowe-bestsellery-o-starozytnym-imperium-lechitow/ i dzieło dr hab. Marcina Napiórkowskiego z UW http://ikp.uw.edu.pl/dr-hab-marcin-napiorkowski/. Cóż Pan Bieszek zaszedł mocno za skórę „śmietance akademickiej” mocno zabolało że się tak produkują. Harcownicy wysłani przez doświadczone zasiedział „towarzystwo” w ten sposób wkupują się w układ. Wyjadacze niczym nie ryzykują, w razie czego słuch po „mołojcach” zaginie a oni wykręcą się popędliwością „młodych gniewnych”.

  3. Marcin Napiórkowski
    29 stycznia 2017 o 21:11 Edytuj Odpowiedz

    Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników i widzów Porozmawiajmy TV!

    Bardzo się cieszę, że mój artykuł zwrócił Państwa uwagę. Przykro mi natomiast, że przypisują mi Państwo niecne intencje. Nie kierowało mną nic poza chęcią wykazania błędów w książce, którą na podstawie uważnej lektury uznałem za bardzo nierzetelną. Zachęcam do lektury mojej recenzji i zrobienia z nią tego samego – wskazania ewentualnych potknięć i słabych punktów.

  4. RaL
    29 stycznia 2017 o 22:05 Edytuj Odpowiedz

    Napisałeś na swoim blogu, że dziesięć lat męczyłeś się w archiwach i bibliotekach. Odpowiedz na jedno proste pytanie.

    Księgozbiory jakich bibliotek sprawdziłeś w Iranie i czy przeanalizowałeś tamtejsze starożytne kroniki perskie? Jeśli tak to z jakim skutkiem?

  5. Marcin Napiórkowski
    29 stycznia 2017 o 22:43 Edytuj Odpowiedz

    Gdyby zgodzili się Państwo na taki układ – proponuję grę pytanie za pytanie. Odpowiadam na zadane przez Pana @RaL:

    „Księgozbiory jakich bibliotek sprawdziłeś w Iranie i czy przeanalizowałeś tamtejsze starożytne kroniki perskie? Jeśli tak to z jakim skutkiem?”

    Jak rozumiem, pytanie odnosi się nie do samej recenzji, lecz do mojej wypowiedzi w jednym z komentarzy: „Stoję półka w półkę z Bieszkiem i nie mogę liczyć na porównywalne wyniki sprzedaży, choć 10 lat się męczyłem po archiwach i bibliotekach”.

    Odpowiedź brzmi: przyłapał mnie Pan! Nie sprawdziłem starożytnych kronik perskich, nigdy nawet nie byłem w Iranie. Na swoje usprawiedliwienie chciałem tylko dodać, że moja książka opowiada o społecznym funkcjonowaniu pamięci o powstaniu warszawskim w latach 1944-2014. Nic mi nie wiadomo o interesujących dokumentach na ten temat, które mogłyby być w posiadaniu skrybów Dariusza Wielkiego.

    Teraz moje pytanie. Autor „Słowiańskich królów Lechii” na s. 25 pisze, że 70 tys. lat temu (w czasach rzekomego Imperium Gobi) Himalaje „nie zostały jeszcze całkowicie wyniesione” i były wraz z pustynią Gobi i Takla Makan „równinnymi, uprawnymi terenami”. To rażące pomylenie skali geograficznej (błąd o miliony lat). Dlaczego wierzy pan autorowi, który pozwala sobie na tego rodzaju fantazje? We mnie rodzi to podejrzenie, że jego pozostałe odkrycia są obarczone podobnym „marginesem błędu”.

  6. Stefan
    30 stycznia 2017 o 00:23 Edytuj Odpowiedz

    „To rażące pomylenie skali geograficznej (błąd o miliony lat)”. Prosiłbym coś więcej informacji o tej skali geograficznej bo szukam i nie mogę znaleźć. Może chodzi o geologie? Ale nie będę się domyślał. Błąd o wiele milionów lat? Pan miał jakieś objawienie czy korzystał bezmyślnie z gotowca? Sam już nie wiem kto tu fantazjuje? No chyba, że to złe emocje, no ale żeby tak młodym uczonym kierowały wredne uczucia a nie rozum to tego też nie pojmuje.

  7. Białczyński
    30 stycznia 2017 o 05:21 Edytuj Odpowiedz

    Jestem zmuszony przerwać dyskusję na temat książki pana Janusza Bieszka w tym miejscu tj. pod artykułem Porozmawiajmy TV „Układy oscylacyjne w hodowli roślin” Jerzy Orzeł i Krzysztof Jędrzejczak.

    Dyskutowanie tutaj na temat książki „Słowiańscy królowie Lechii” jest niegrzeczne w stosunku do autorów prezentowanych w niniejszym artykule oraz niewłaściwe ze względu na temat owego artykułu.

    Tutaj prezentujemy materiał TV Porozmawiajmy: „Układy oscylacyjne w hodowli roślin” Jerzego Orła i Krzysztofa Jędrzejczaka.

    Zamieściłem na tym blogu artykuł informujący o książce Janusza Bieszka oraz wyrażający moją opinię na temat tej książki – w stosownym miejscu i właściwym czasie. TUTAJ: https://bialczynski.pl/2016/05/02/porozmawiajmy-tv-janusz-bieszk-o-swojej-ksiazce/ . Tam też należy o niej dyskutować.

    Z powyższego mojego artykułu jasno wynika mój stosunek do tej książki i metody zastosowanej przez autora.

    Co do artykułu pana Marcina Napiórkowskiego zaprezentowanego w linku, którego to artykułu jednak jeszcze nie przeczytałem, moją uwagę zwraca jego tytuł „Przepis na pseudohistoryczny bestseller. Cała post-prawda o Imperium Lechitów”.

    Pan Janusz Bieszk moim zdaniem nie napisał książki „Słowiańscy królowie Imperium Lechitów” tylko książkę „Słowiańscy królowie Lechii”. Hasełko „Imperium Lechii” lub „Imperium Lechitów” pochodzi z jakichś propagandowych artykułów Newsweeka, Wirtualnej Polski, Gazety Wyborczej – albo innego polskojęzycznego szmatławca finansowanego bezpośrednio przez niemieckich właścicieli owych mediów lub pana Sorosa w Polsce. Użycie tego hasła w tytule artykułu pana Marcina Napiórkowskiego jest NADUŻYCIEM w stosunku do książki Janusza Bieszka.

    … GODZINA 6.15

    Kolejne wypowiedzi pana Napiórkowskiego – podobno doktora nauk – są w kolejnych akapitach KOLEJNYMI NADUŻYCIAMi LUB NIEUPRAWNIONYMI UOGÓLNIENIAMI – w rodzaju: ” Każdy czytelnik uwiedziony opowieścią o „Polsce starożytnej” to potencjalny członek ruchu antyszczepionkowego, tropiciel spisków i wyborca najbardziej zwariowanych ugrupowań.”.

    Dotyczy to też dziwnym trafem wszystkich innych krytycznych artykułów na temat tej książki obecnych w Sieci.

    Każe mi to wrzucić ten tekst do kategorii Newsweekowej, Gazeto-Wyborczej, TOK-efemowej propagandy z kręgu niedouczonego Saloonu Warszawki, który toczy swoją światopoglądową wojenkę, ze wszystkim co burzy wytworzony przez tzw Autorytety III RP (także tzw. naukowe autorytety z POst-PRL) Matrix tejże III RP.

    GODZINA 6.30

    Rozpocząłem lekturę tekstu pana – jak czytam DOKTORA NAUK – Marcina Napiórkowskiego „Przepis na pseudohistoryczny bestseller Cała post-prawda o Imperium Lechitów” ( czytaj tutaj: http://mitologiawspolczesna.pl/tryumf-historycznej-post-prawdy-pseudonaukowe-bestsellery-o-starozytnym-imperium-lechitow/). – który miał być w zamierzeniu wytworem naukowca patrzącego na zjawiska świata współczesnego z wyżyn nauk socjologicznych, badacza współczesnych mitologii.

    Jeżeli pan Marcin jest rzeczywiście doktorem nauk oraz jeżeli ów artykuł nie jest tylko jakimś rodzajem fantastyki uprawianej przez autora w Internecie, albo intelektualnej zabawy lub pisanej na zamówienie jakichś środowisk propagandy, a ma zawierać w sobie rzeczywiście elementy propagowania prawdziwej nauki i naukowego światopoglądu, to muszę powiedzieć, że środowisko naukowe powinno pana Napiórkowskiego natychmiast wykluczyć ze swoich szeregów.

    Artykułem tym bowiem, który jest ciągiem nieustających nadużyć pan Marcin Napiórkowski do reszty podważa i tak wątłe w Polsce po różnych ekscesach środowiska uniwersyteckiego, zaufanie do rzetelności Polskiej Nauki i Polskiego Środowiska Naukowego.

    Zanalizuję tutaj, a właściwie skomentuję, stwierdzenia kilkunastu pierwszych akapitów artykułu pana Napiórkowskiego, bo na analizę głębszą artykuł ten nie zasługuje. Nosi on bowiem wszelkie cechy tekstu będącego paszkwilem i czystą propagandą jakiegoś dziwacznego pesudonaukowego i zaściankowego światopoglądu, który nie ma nic wspólnego z naukowym czy rzetelnym publicystycznym, dziennikarskim podejściem do tematu. Tego typu „recenzje” z czyichś książek czytałem ostatni raz w 1989 roku, a wcześniej w ponurych czasach PRLu (1945-1989). Jako żywo przypomniał mi się podczas lektury ton lektorów PZPR piszących na łamach Tygodnika NIE, Trybuna Ludu, Argumenty czy podobnych pseudo-naukowych czasopism okresu PRL, gdzie produkowali się namiętnie profesorowie i docenci peerelowskich Uniwersytetów i Akademii „Nauk”.

    Oto owych kilka akapitów i kilkanaście nadużyć zmieszczonych w tym wąziutkim materiale:

    1. tytuł: „Przepis na pseudohistoryczny bestseller Cała post-prawda o Imperium Lechitów” – NADUŻYCIE – Janusz Bieszk nie pisze o Imperium Lechii ani Lechitów – jego książka nosi tytuł ” Słowiańscy królowie Lechii”. Nie pada tu nawet sformułowanie „Wielkiej Lechii”. PAN NAPIÓRKOWSKI NAWIĄZUJE DO JAKIEGOŚ PROPAGANDOWEGO HASEŁKA Z GAZETY WYBORCZEJ, NEWSWEEKA, TOK fM, WP.PL – LUB INNEGO POLSKOJĘZYCZNEGO LECZ NIEPOLSKIEGO MEDIUM, FINANSOWANEGO PRZEZ ZAGRANICZNY KAPITAŁ.

    2. CYTUJĘ pierwszy akapit: „Rosnąca popularność książek o „starożytnej Polsce” to dowód, że niesławna post-prawda rozplenia się niczym kąkol nie tylko w polityce, ale też na poletku historii uprawianym dawniej przez spokojne, nieszkodliwe plemiona naukowców i pasjonatów.”

    NA JAKIEJ PODSTAWIE LOGICZNEJ ODMAWIA PAN NAPIÓRKOWSKI UŻYWANIA W STOSUNKU DO AUTORÓW POZYCJI O STAROŻYTNEJ POLSCE MIANA PASJONATÓW? – TO TYLKO NADUŻYCIE CZY JAKIŚ CHWYT GOEBELLSOWSKI, CZY MOŻE NORMALNA PRAKTYKA MERYTORYCZNEJ, NAUKOWEJ DYSKUSJI W POLSCE?

    3-4-5. CYTUJĘ drugi akapit w którym aż TRZY NADUŻYCIA (lekko licząc): „Oczywiście bajania o pradawnym Imperium Lechitów można po prostu wyśmiać. Lepiej jednak potraktować je jako ważny sygnał alarmowy. Każdy sukces pseudonauki na jednym polu otwiera jej kolejne przyczółki, infekując publiczność spiskowym sposobem myślenia naznaczonym nieufnością wobec autorytetów i wypaczoną wiarą w „demokratyczność poznania”. Każdy czytelnik uwiedziony opowieścią o „Polsce starożytnej” to potencjalny członek ruchu antyszczepionkowego, tropiciel spisków i wyborca najbardziej zwariowanych ugrupowań.”

    a) Na jakiej podstawie pan Napiórkowski uważa literaturę piękną za PSEUDONAUKĘ? Czy np. pana Daenikena pan Napiórkowski serio zalicza do kręgu Nauki lub Pseudonauki czy do działu Literatury i Publicystyki uprawianej przez Pasjonatów? TO NADUŻYCIE

    b) Czy publicystyka historyczna Pasjonatów „infekuje publiczność spiskowym sposobem myślenia naznaczonym nieufnością wobec autorytetów”? Moim zdaniem to NADUŻYCIE. Prawdziwy autorytet nie ma się co obawiać amatorskich opinii pasjonatów, bowiem jest AUTORYTETEM NIE POPEŁNIAJĄCYM NADUŻYĆ, SZANUJĄCYM SWOJE SŁOWA i WAŻĄCYM SWOJE OPINIE, które NIGDY NIE SCHODZĄ PONIŻEJ DYSKURSU NAUKOWEGO do poziomu paplaniny i propagandy jak to ma miejsce w tym artykule.

    c) „wypaczoną wiarą w „demokratyczność poznania” – NADUŻYCIE – Czyżby poznanie było z definicji NIEDEMOKRATYCZNE – dosetępne tylko dla wybranych rodzajów Umysłu , umysłu oświeconego przez prawdziwe AUTORYTETY jak te np. rodem z PRL, które wciąż wiodą prym w katedrach polskich uczelni w III RP?

    d) „Każdy czytelnik uwiedziony opowieścią o „Polsce starożytnej” to potencjalny członek ruchu antyszczepionkowego, tropiciel spisków i wyborca najbardziej zwariowanych ugrupowań.” NADUŻYCIE

    Nie widzę związku między zwolennikami partii Samoobrona, NOWOCZESNA.pl czy PSL, albo Partii RAZEM a czytelnikami opowieści o „Polsce starożytnej”.

    6 – Kolejny akapit – CYTUJĘ: „Dlatego, choć podany poniżej przepis na pseudohistoryczny bestseller może z powodzeniem posłużyć każdemu, kto chciałby zarobić trochę grosza na ludzkiej naiwności, można go także potraktować jako próbę zrozumienia szkodliwego zjawiska w celu ograniczenia liczby ofiar i skali zniszczeń. Do wyboru według uznania państwa czytelników.” – NADUŻYCIE albo KŁAMSTWO.

    a) Od kiedy to publicystyka, polemika, stawianie hipotez, albo nawet wygłaszanie jakichkolwiek sądów które nie są zbieżne z sądami pana Marcina Napiórkowskiego jest „szkodliwym zjawiskiem” wywołującym „liczne ofiary” i powodującym dużą „skalę zniszczeń”? Każdą wygłoszoną publicznie głupotę ma prawo autor zwalczać wygłaszając Swoje Mądrości i udowadniając że to jest głupota. Bez dyskusji nie ma życia na planecie Ludzi.

    b) CYTUJĘ: „Dlatego, choć podany poniżej przepis na pseudohistoryczny bestseller może z powodzeniem posłużyć każdemu, kto chciałby zarobić trochę grosza na ludzkiej naiwności”

    A pan panie Marcinie na swoich publikacjach nie zarabia? Jeżeli pan zarabia kiepsko to znaczy że po prostu nie umie pan pisać w taki sposób żeby ludzie chcieli pana czytać i kupować. Pan Bieszk to potrafi dużo lepiej od pana.

    Niestety im dalej w las tym więcej grzybów, a raczej hard-porno jeśli idzie o warsztat krytyki literackiej i dziennikarskiej. Atak pana doktora na Wydawnictwo Bellona to prawdziwy hardcore logiki i przejaw skrajnej frustracji autora.

    WIDZĘ PANIE MARCINIE NAPIÓRKOWSKI ŻE JAKO CZOŁOWY AUTOR WYDAWNICTWA LEWACKIEGO KRYTYKA POLITYCZNA PRZESIĄKŁ PAN NA WYLOT TYM IŚCIE SOROSOWSKIM LEWACKIM SPOSOBEM MYŚLENIA I PROWADZENIA DIALOGU Z POZYCJI JAŚNIE OŚWIECONEGO POSTĘPU, TYPOWYM DLA ADAMA MICHNIKA, PANA SOROSA I JUNCKERA, JOSZKI FISCHERA, KOD I ŚRODOWISK PARTII RAZEM. MNIE TO TRĄCI ZNANYMI NAGONKAMI Z CZASÓW PRL PROWADZONYMI PRZEZ WYDZIAŁ PROPAGANDY KOMITETU CENTRALNEGO PZPR.

    Czy jest jakikolwiek sens polemizować dalej z tym tekstem pozostawiam ocenie Wolnych Ludzi czyli Wolnomyślicieli będących czytelnikami mojego blogu.

    • Rzeczywiście, istota określeń takich jak „psedo-„, „turbo-„, a przede wszystkim „spiskowy” , na których autor opiera się totalnie (nie mówiąc o tym, iż sam czerpie z ideologii zbyt „wieLKICH”, aby choć trochę zmienić ich status), jest, za przeproszeniem, dość „mózgojebna”.

      • Biorąc przykład „spisku” z „marihuaną”: czy coś, co jest jawnie nieszkodliwe od prawie wieku — uwzględniając tą krótką przerwę, kiedy w Stanach jej zakazano — coś, co jest bardziej potrzebne od znacznej większości mienia, może być prawie absolutnie zakazane? Może! Więc jaki to spisek? Tylko taki, który sobie wymyślą nasze polskie, wolne media.

  8. CZY TO KOGOŚ TUTAJ DZIWI, ŻE ATAK NA KSIĄŻKĘ JANUSZA BIESZKA, NA TZW „TURBOSŁOWIAN” I KOLEJNE BRUDNE PROPAGANDOWE HASEŁKO „IMPERIUM LECHICKIE” mają to samo źródło w kręgach Michnika, KOD, Gazety Wyborczej, radia TOK FM, TVN, WP.PL, Newsweek, Fundacji Batorego, Ruchu Autonomii Śląska i grubej kabzy Georga SOROSA?

    • Chimera medialna (mowa, wideo, audio i prasa — Internet, oraz, nazwijmy to „telepatia”) ma taką naturę, że zamyka się ją w zoo… w wielkim klubie, parafrazując Georga Carlina; i Ty w nim nie jesteś.
      Wprawdzie ścięli jej ostatnią głowę — nie są w stanie podróżować „telepatycznym” lotem pośród losu w poszukiwaniu rozwiązań niczym szaman, mają co najwyżej alchemików trudniących się nad jej okiełznaniem za marne wynagrodzenie i miejsce w piwnicy gmachu.

  9. Mnie dziwiło tylko, że po tym jak wkleiłem informację o artykule M. Napiórkowskiego on sam znalazł się na stronie bialczynski.pl zaledwie po 1 godzinie i 33 minutach. Z drugiej strony skoro artykuł został napisany na zamówienie i pod z góry ustawione tezy to oczekiwano zapewne na reakcję II strony. Więc Pan Dr Hab. lub usłużne mu „ptaszki” obserwowały stronę Pana Czesława i kilka innych i szybciutko zareagowały na mój wpis (rozumiem, że mamy tutaj 24 godzinną obserwację). Prawie spadłem z krzesła jak przeczytałem „Przykro mi natomiast, że przypisują mi Państwo niecne intencje. Nie kierowało mną nic poza chęcią wykazania błędów w książce, którą na podstawie uważnej lektury uznałem za bardzo nierzetelną” dobre sobie… Ten paszkwilancki „artykuł” napisany na zamówienie, to tylko drwiny i szydzenie tak z J. Bieszka jak i myślących odmiennie od Pańskiego środowiska. Tylko kto za tym artykułem tak naprawdę stoi? Akademickie gremia, czy jeszcze ktoś inny, zaraz zapewne Pan Napiórkowski napisze, że odzywa się element zaczadziały „teorią spiskową”? Sama oprawa graficzna artykułu jest haniebna, bo skoro autorem nie kierowały „niecne intencje” by obrażać to po co ta zjadliwa w kolorze i przekazie grafika z husarzem siedzącym na jaszczurze na tle piramid. Pan nie wie Szanowny Panie Napiórkowski , że w ten sposób ośmiesza na”dzień dobry” oponentów ale i najlepszą nowożytną formację kawaleryjską jaką stworzyła I Rzeczpospolita ? Grafikę podobną już widziałem http://joemonster.org/p/151503/size/oryg/turbo_slowianie i kolejne powielenie nie jest już ani śmieszne, ani oryginalnie ot plagiat taki tam sobie. Szczytna altruistyczna postawa twórcy „artykułu” wzrusza, wszystko z odruchu serca i chęci pokazania J. Bieszkowi jego „niedociągnięć” warsztatowych. Ja wyczuwam dużżżży fałsz i obłudę, śliskie to i obrzydliwe.

    • Próżno wnioskować z tak miernej sytuacji jakie są prawdziwe intencje (i czyje), a na razie rzeczywiście zyskałoby to miano spisku wśród środowisk niewtajemniczonych w takie techniki propagandy jak np stosowały i stosują naukowcy pokroju projektu MKUltra i różnych technik medialnych.
      W związku z tym radzę… radzę poprostu docenić amatorską naturę tych kilku wiązek dynamitu, które próbują nam tu podrzucić pod Świątynię. Stosowanie takich form przekazu świadczy tylko o „resztkach” naiwności, których człowiek się zbywa, po wstąpieniu tutaj nieświadomie — o ile jest na tyle odważny, aby coś co ma status publicznej dyskusji znalazło miejsce w tak intensywnemu poszerzeniu świadomości (jak na reportera — by przystało).

  10. Pani Białczyński jest tu gospodarzem, a dyskutowanie pod filmem na zupełnie inny temat byłoby, jak słusznie zauważył, nieuprzejme wobec autorów, pozostaję więc do Państwa dyspozycji w dyskusji pod tym artykułem.

    Bardzo dziękuję p. Białczyńskiemu za uważną lekturę pierwszych akapitów mojego tekstu i – jeżeli tylko znajdzie czas – zapraszam do zapoznania się także z kolejnymi. Dotychczasowe Pana argumenty odnoszą się do stylu recenzji (faktycznie, była dość złośliwa) oraz mojej osoby (przyjmuję z pokorą). Chętnie posłuchałbym też, co mają Państwo do powiedzenia na temat poszczególnych moich uwag do książki „Słowiańscy królowie Lechii”. (Nie ma w tym żadnej ironii – jako badacz kultury współczesnej jestem szczerze zainteresowany Państwa opinią.)

    Jeżeli chodzi o wątpliwości p. Roberta – niestety, odpowiedź jest rozczarowująca. Pojawiłem się tu, bo narzędzia analityczne bloga wyświetlają spis stron, z których użytkownicy trafili na dany artykuł. Zwróciło moją uwagę kilka przekierowań z adresu bialczynski.pl, kliknąłem, zajrzałem i pomyślałem, że się przedstawię.

    Dlaczego Państwo mają takie poczucie, że za każdym krytycznym czy złośliwym artykułem musi stać jakaś potężna sieć czy organizacja. Naprawdę nie wydaje się Państwu bardziej prawdopodobne, że po prostu z własnej intencji napisałem posta o książce, która wywołała moje negatywne uczucia? Przecież Państwu nikt nie płaci za krytykowanie mnie, prawda?

    P.S. W określeniu „Imperium Lechitów” nie widzę nic prześmiewczego. P. Białczyński myli się w tym punkcie – Janusz Bieszk używa go w swojej książce wielokrotnie (np. s. 15 „Imperium Lechitów było potężną organizacją państwowo-plemienno-rodową Słowian”.)

    • Faktem jest, że książkę Janusza Bieszka przewertowałem skupiając się na innych informacjach i wątkach niż na mało istotnym w kontekście całej tej pracy sformułowaniu: „Imperium Lechitów”. Według mnie używanie określenia Imperium w stosunku do organizmów będących konfederacjami działającymi w ramach demokracji plemiennej jest błędem.
      Ale nie jest to błąd z powodu którego należy drzeć szaty, załamywać ręce i degradować całą pracę autora i cały jego trud, jaki sobie zadał przeszukując wiele źródeł. Nikt nie załamuje jakoś rąk, kiedy na mapach pojawiają się napisy Imperium Hunów, albo w popularno-naukowych publikacjach ktoś używa określenia Imperium Awarów.

      Za to napis Imperium Lechii u osób z określonego kręgu społeczno-kulturowego wywołuje atak szału.

      Otóż nawet jeżeli pan Janusz Bieszk w swojej pracy, której nie nazwał „pracą doktorską z dziedziny historii”, lecz nadał jej formę wyraźnie LITERACKĄ, sugeruje istnienie Imperium Lechitów, w takiej czy innej fazie dziejów Europy, to można to porównać do tychże określeń, jak np. „Imperium Hunów” (co częste np. w niemieckiej literaturze – nota bene NAUKOWEJ – a nie w beletrystyce historycznej).

      Nie jest to też powód żeby wszystkich Polaków, którzy nie podzielają pana poglądu określać pogardliwym językiem i przypinać im łatkę naiwniaków, których byle cep oszukuje dla kasiory przy pomocy wrednego wydawcy Bellona – tak można streścić pana wywód.

      Oczywiście rozumiem złe samopoczucie Allochtonistów, kiedy pojawia się we współczesnej nauce narracja przesuwająca istnienie plemion Słowiańskich lub Prasłowiańskich lub Protosłowiańskich na okres już ok. 10.000 lat temu w Europie Nadadriatyckiej – Macedońskiej i Naddunajskiej, a na co najmniej 6.500 lat temu nad Wisłą i Odrą, czyli na Ziemiach Lechickich.
      Rozumiem, że dla osób skostniałych w dogmatach niedalekiej jeszcze przeszłości jest to rzeczywistość trudna do zaakceptowania z powodów psychologicznych, ale też zwyczajnie ambicjonalnych, czasami osobistych – kiedy całe naukowe życie włożyło się w udowodnienie tezy odwrotnej. Jednak nie jest to powód, żeby tych wszystkich, którzy opierając się na tych dokonaniach i twierdzeniach współczesnej nauki określać epitetem TURBOSŁOWIANIE – co i pan w swoim artykule stosuje.

      Nie wiem też jak to jest, że z taką łatwością przychodzi panu określanie mianem TURBOSŁOWIANIN takich naukowców o udokumentowanym dorobku z dziedzin twardych – jak genetyka – przeciwnie do tej dziedziny którą pan reprezentuje – jak profesor Grzybowski z Bydgoszczy, czy inni doktorowie i akademicy z Polski i Europy, a już zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie, że pan przypina tę łatkę profesorom genetyki z USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec – to oni przedstawiają najtwardsze dowody i twierdzą, że Słowianie są w Europie od 10.000 lat.
      Może pan z nimi dyskutować i nawet przekonać ich do swoich racji dowodząc że to jest niemożliwość i wierutna bzdura, ale żeby ich wyzywać od Turbosłowian?! Na przykład takiego profesora Underhilla z GB i innych??! Przecież to jest niepoważne.

      Tak się składa, że ten epitet ma swój określony rodowód, wywodzi się on z tego środowiska które najwyraźniej i pan reprezentuje – Krytyka Polityczna, Gazeta Wyborcza, Newsweek, WP.pl, Interia.pl, TOK.fm. – a więc media o określonym kapitale i ulokowaniu społecznym w kręgu Liberalno-Lewicowym. Tak się też dziwnie składa, że te same koncepcje TURBOSŁOWIAŃSKIE budzą zainteresowanie i uzyskują z kolei wsparcie w Środowisku Wolnościowym, w Mediach Ruchu Wolnych Ludzi a także w czasopismach takich jak Najwyższy Czas, reprezentujących również krąg Antysystemowy i Wolnościowy.

      Mnie to wygląda proszę pana na starcie dwóch potężnych sił, z których jedna reprezentowana dzisiaj w Sejmie przez Ruch Kukiza była przez środowisko Liberalno-Lewicowe lekceważona i wyśmiewana aż do tej bolesnej porażki w 2015 roku, kiedy to po lewicy nie zostało śladu w Parlamencie, a Ruch Wolnych Ludzi otrzymał tam 8% reprezentację, obecnie zaś nabiera coraz większego znaczenia.

      Krytyka TURBOSŁOWIAN znacznie wcześniej niż ze strony liberalno-lewicowej (Czerwona Sotnia) wyszła z kręgu katolicko-prawicowego (Czarna Sotnia) z innych powodów – idącego w parze z „Turbosłowiańskością” nawrotu do Rodzimowierstwa, czyli pogańskich kultów naturalnych w miejsce prawicowego chrześcijaństwa.

      W zbiegających się idealnie w czasie atakach medialnych liberalno-lewicowego kręgu widzę koordynację i plan. Pan oczywiście może usiłować przedstawiać się jako osoba niezależna, ale pan osobą niezależną po prostu nie jest, bo Krytyka Polityczna nie jest żadną neutralną siłą.

      Usiłuje pan sprowadzić moje uwagi o NADUŻYCIA w pańskim tekście do zarzutów skierowanych na styl wypowiedzi. Otóż nie chodzi tutaj o stylistykę, bo to co pan robi to nie styl – to manipulacja i NADUŻYCIA oraz nieuprawnione uogólnienia, które są atakiem nie na kogo innego jak na całe Środowisko Wolnościowe – Ruch Wolnych Ludzi.

      Dla mnie to, że pan Bieszk zebrał te kronikarskie źródła jakie zebrał i zebrał te dowody jakie zebrał oraz że przedstawił jakiś zarys chronologii władców co do których istnieją poszlaki iż ISTNIELI i ZAZNACZYLI SWOJĄ OBECNOŚĆ W DZIEJACH, że ich działalność i BYT ZOSTAŁ ODNOTOWANY, a czasami w podwójnych bądź potrójnych źródłach – jest wartością samą w sobie. Uważam że już choćby z samego tego powodu należy się cieszyć, że ta książka została wydana i że zyskała popularność, dzięki wydawnictwu Bellona.

      Niestety jako reprezentant środowiska nauki okazuje pan postawę ksenofobiczną. Czuć, że środowisko nauk humanistycznych ma poczucie osaczenia i utraty wartości. Boli je że utraciło autorytet i przestało być traktowane jak dawniej, jako arbiter wydający bezwzględny sąd.

      Myślę, że środowisko naukowe przechodzi dopiero w tej chwili tę samą bolesną lekcję, jaką przeszło po 1989 roku środowisko literackie i filmowe, kiedy z pozycji Boskiego Arbitra Wytyczającego Drogi Przyszłości dla Narodu zostało zdegradowane do roli zwykłych wytwórców papierowej i filmowej chałtury w tasiemcowych romansidłach i serialach TV do poduszki.

      Na pocieszenie dla luminarzy nauki, których dzisiaj zrzuca się bezpardonowo z piedestałów mam tę wiadomość, że niektórzy literaci odzyskali przeszła pozycję arbitrów i tworzą dzisiaj Krąg Wytyczających Przyszłość Narodu i praca pana Janusza Bieszka wpisuje się jakoś, mimo swoich ułomności, w ten właśnie Krąg.

      • Pod tą właśnie jaskinią czai się smok Rozwodzic, nazwany Korporacją, który… też jest człowiekiem, ludem, a nie tylko smokiem z baśni… tzn tutaj raczej owieczką podstawioną na razie (a może wilk w jej futrze?) — Watykan takową przysłał — to jest ta właściwa corpo, która wynagradza Jednością z Kościołem dzielnych herosów z baśni lewickiej propagandy — na usługach z przekazem medialnym sterującym również prawicą, czyli ponad połową „demokratycznej” strony kraju, wręcz większością. Bo każdego nas to dotyczy, czy chciałby, czy nie chciał; to jest nasza spuścizna po przodkach; ich Sława, a zarazem moment poznania irracjonalnego strachu w obliczu Strzyboga w potarganych szatach, który robi zawieruchę wśród smogu nieświadomości.

    • Panie Marcinie – jest Pan ponoć doktorem – ale bardzo wąskotorowym w temacie – Pan Bieszek zastosował paralele historyczną w kontekście do wyolbrzymianego Imperium Romajów ( pochodzących niby od bliźniaków wykarmionych przez Wilczyce) – to jest uznane przez Wasze środowisko- brawo.
      Zarys owego Imperium w świetle badań naukowców z Rosji i z USA naświetla inną historię Rzymu, tą wcześniejszą i ta strasznie boli Was bo jest nie po linii Ideologii jaką próbujecie wysupłać na tym portalu.
      Panie Marcinie – wiedz Pan, gdyby nie Slowianie – Włosi mamrotali, i warczeli by jak owi „mityczni Niemcy”.
      Choćby symbolika jaką używają satrapowie Rzymu – jest analogiczna do Arii Lechickiej, sztandarów, GOD eł, w odniesieniu do tysiąca podań z zakresu dziejowo-geograficznego. Pan Smoliński to ładnie i rzeczowo ujął.
      Imperium Kulturowe – czyli siła w Przodkach – od oceanu po ocean, od morza do morza – to był zakres oddziaływania kultury. Jest Pan w stanie odbić się zaczadzonej rzeczywistości systemu babilońskiego hołdujący kultowi jednostki???!!! Jest Pan sam siebie wyzwolić???? Wie Pan co Pana trzyma, ta siła nazywa się bóg objawiony w ONE DOLAR. I proszę nie pisać, że z hobby Pan wypisuje paszkwile, jednocześnie dając materiał dowodowy gadzinowcom – bo Pan to przecież Doktor!!!!!! Autorytet. Proszę nie być śmiesznym w Swej małostkowości.
      Niestety nie zrozumie Pan kim są Słowianie, ale proszę sie nie obawiać – Niemcy potrzebowali kultury łacińskiej aby się wyhodować do postaci „wykonujących rozkazy wg ordungu poprawnie spisanego scenariusza”. Nam nigdy nie narzucono żadnej obcej Woli – czyli to ze wschodu czy z zachodu. Jedynym mankamentem spokoju NaRodu- jest tylko religia – niestety na tym lecą wszystkie poczwary pustynnej zarazy.
      Więc jeśli, Pan nadal będzie pisał takie rzeczy w języku Naszych Przodków będzie to oznaczało, że nie godzień Pan tytułu doktorskiego Narodu Lechickiego, lecz tylko zniewolonego teoretycznego katowyznaniowego.
      Może trochę miłych słów…… a nie udawanych brutusowych.

      • Porównanie wilka ze środowiskiem ideologicznym tego Pana jest niestety obraźliwe dla tradycji ulfhedników-wilkołaków i Odinizmu. Berserkerzy niszczyli całe armie i gmachy rządu podstępem i siłą, a nie ideologią lewacką.
        Naglfar losnar.

        • Sława Swargewitnir, oczywiście, nie chciałem nikomu nic ujmować ze swych tradycji, tylko natrasowałem pewną dziwną logikę wszelakich „naukofców”, bo albo mają coś do powiedzenia, albo niech milczą.
          A ja się zapytam skoro jesteśmy przy temacie Romy – ile jest wzgórz Romajskich?
          Ile było wzgórz w obwarze (stolicy) Wielkiej Lechii, w Szczycie????
          czy 1500 lat przed Roma Empire – Szczycie nie było takiego samego prawa wiecowego o jakim wspominają wielcy starozytni chociażby Homer???? potem odnajdujemy w Torze!!!!!
          Czy nie widać podobieństwa między najstarszymi portowymi miastami w całej Europie starozytnej z prawem Wielkiej Lechii, sądzę, że to były punktu zarządzane przez Lechitów, mogli handlować bo mieli starożytne mapy po które 6500 lat wczesniej wyruszyła Nasza Dzielna Kompania R1Az domieszką nazwię ją Kujawską – lecz należy pamietąć że Oyciec R1A przybywa na te ziemie dużo wcześniej – ten obraz się co raz bardziej klaruje.
          LEG(H) ION LECHYAN – LEchistan – od SlovYan – czy Światły Stan Rzeczy – tak bym tłumaczył władców jako Swiatłych, Viedzących, i mam nadzieję, że dałem jakieś wskazania – że Roma została przejęte przez majordomusa, stąd wszystkie zmianki prawie zostają wytarte, wymazane, i zmienione na rzecz jakieś Germanii, a potem w IX Niemiec – jakim cudem – kto mi wyjaśni jak mogli istnieć Niemcy skoro to wszystko były landy, obwody nawet nie obwary, jedynie BAWARia, ma umocowania w Światłym Stanie Rzeczy!!!!!!!!!! nie niemieckie – nasze Slowianskie. Ale mało jest doktorów która może się sprzeciwić oficjalnej oficynie germanofilów.
          Bracie ta kontynuacja to nieprzerwane 7526 lat ciągłosci Naszej Historii – z tą datą nalezy się oswajać, co wcale nie oznacza, że wcześniej nie było tutaj nikogo – bo to nie prawda.
          jestem tylko ciekaw, czy udało się już sprecyzować wiek murów w podziemiach w górach Swietokrzyskich, najważniejsze są fundamenty, które są zalane – ja umiesciłbym je właśnie z datą Wielkiego powrotu z Windii pierwszego, NAszych Przodków ale mogą być dużo starsze. Góry te odgrywały ważną rolę w Starożytności, dzisiaj naukowo wiemy dlaczego, byly tak ważne dla Przodków

Dodaj komentarz

Zaloguj się lub zarejestruj aby komentować bez podpisywania i oczekiwania na moderację (od drugiego komentarza).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.