Wielcy Polacy – Jadwiga Szembek Szeptycka (1883 – 1939) – zapomniana wielka patriotka, pionierka archeologii.

 a także jej siostra Zofia Szembek

Wiki:
Jadwiga Szeptycka

Jadwiga Szeptycka (ur. 16 marca 1883 w Siemianicach, zm. 27 września 1939 w Przyłbicach) – archeolog i etnograf amator.

Była córką ziemianina Piotra Szembeka i Marii z Fredrów. Odebrała staranne wykształcenie domowe. Jako nastolatka, wraz z siostrą zorganizowała Związek Dzieci Polskich i tajną szkołę, która funkcjonowała w latach 1898-1904 w Siemianicach i okolicznych miejscowościach. W roku 1897 wraz z siostrą Zofią przystąpiła do badań archeologicznych cmentarzyska z okresu rzymskiego w rodzinnej wsi. Naukowa opiekę nad tymi pracami pełnił kustosz Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk Bolesław Erzepki. Rezultaty badań opracowała w Sprawozdaniu z poszukiwań archeologicznych odbytych ostatnimi laty w Siemianicach („Roczniki PTPN” 1902).

Poza archeologią interesowała się kulturą ludową Wielkopolski, później Galicji Wschodniej, i wreszcie Małopolski Wschodniej. Zbierała pieśni ludowe (zapisy nutowe i teksty), rejestrowała obrzędy, zwyczaje, informacje o zdobnictwie, architekturze itp. Utrzymywała kontakt z Sewerynem Udzielą i dzięki jego pomocy wydała pod kryptonimem Przyczynki do etnografii Wielkopolski (MAAE 8, 1906). Praca ta, wraz z publikacją siostry Dalsze przyczynki do etnografii Wielkopolski (MAAE 12, 1912) uchodzi za największy po Kolbergu zbiór materiałów o kulturze ludowej tego regionu.

W 1902 roku wyszła za mąż na Leona Szeptyckiego i przeniosła się do Przyłbic k. Jaworowa. Tam również prowadziła badania etnograficzne, które opracowała w artykule pt. Przyczynki do etnografii powiatu jaworowskiego przedstawionym na posiedzeniu Komisji Etnograficznej PAU w 1934 roku.

Interesowała się również literaturą i malarstwem, była członkiem Towarzystwa Muzeum Etnograficznego w Krakowie.

Urodziła ośmioro dzieci. Po agresji Niemiec i ZSRR na Polskę została wraz z mężem zamordowana przez funkcjonariuszy NKWD, przybyłych do majątku Szeptyckich.

Bibliografia
  • Witold Przewoźny, „Jadwiga Szeptycka”, [w:] Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, t. 1, pod red. Ewy Fryś-Pietraszkowej, Anny Kowalskiej-Lewickiej, Anny Spiss, Kraków 2002.
Linki zewnętrzne

Szeptycka

HRABIANKI SZEMBEKÓWNY – PIONIERKI ARCHEOLOGII

WIELKOPOLSKIEJ Z PRZEŁOMU XIX I XX WIEKU

THE SZEMBEK EARL SISTERS – THE PIONEERS OF THE GREAT

POLAND ARCHAEOLOGY AT THE TURN OF THE 20™ CENTURY

https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/9526/1/01_J_Fogel_HRABIANKI%20SZEMBEK%C3%93WNY%20-%20PIONIERKI%20ARCHEOLOGII_7-45.pdf

Zapomniane ruiny i dokumenty na wagę złota

https://www.youtube.com/watch?v=8pN9sxFS3QQ

 

https://www.youtube.com/watch?v=8pN9sxFS3QQ

Znajdziesz mnie także na Facebooku: www.facebook.com/PrzygodowaTV
oraz Instagramie: https://instagram.com/przygodowatv/

Przygodowa.TV

 

Wielkopolski Słownik Pisarek

Jadwiga Szeptycka

Jadwiga Szeptycka (1883-1939) – ur.16.03.1883, zm. 1939, pisarka, archeolożka, etnografka. Zwana przez najbliższych Inką, urodziła się w Siemianicach niedaleko Kępna. Była córką Marii z Fredrów Szembekowej i Piotra Szembeka. Odebrała dokładne i wszechstronne wykształcenie. Jako nastolatka, wraz z młodszą siostrą Zofią (która wstąpiła potem do Niepokalanek i przybrała imię zakonne Maria Krysta) założyła Związek Dzieci Polskich (organizację dzieci ziemian, której zadaniem było zbieranie składek pieniężnych i przesyłanie ich do redakcji „Dziennika Poznańskiego” w celu wspierania Czytelni Ludowych i dzieci wrzesińskich) oraz zorganizowała tajną szkołę, która funkcjonowała w latach 1898-1904 w Siemianicach i okolicznych miejscowościach.

Jadwiga Szeptycka (źródło: Socjum Kępno)

Często bywała wraz z matką i rodzeństwem w Przyłbicach koło Jaworowa (województwo lwowskie) u swoich wujostwa Janów Szeptyckich oraz w ukochanej przez Marię z Fredrów – Beńkowej Wiszni. Tam, przy budowaniu fortecy w ogrodzie, poznała swojego przyszłego męża – Leona Szeptyckiego. Ona była prawnuczką autora Zemsty, on – wnukiem (jego matka, malarka i pisarka – Zofia Szeptycka to córka komediopisarza, siostra Jana Aleksandra – ojca Marii), choć dzieliło ich zaledwie sześć lat. Ślub odbył się w 1902 roku, po uroczystości Inka przeniosła się wraz z mężem do Przyłbic. Oto co zapamiętała z opowieści o tym ślubie najmłodsza córka Jadwigi – Elżbieta z Szeptyckich Weymanowa:

„Ślub moich rodziców, odbył się w Siemianicach 15.10.1902 w dzień św. Jadwigi. Udzielał go Metropolita Andrzej Szeptycki, brat pana młodego, za dyspensą Ojca św., z racji na pokrewieństwo młodych. (…) Ze względu na zamiłowania etnograficzne mojej Matki, orszak poprzedzało 2 konnych drużbów z Siemianic, Nawrot i Trzęsicki, w dawnych siemianickich strojach. Wieczorem panna młoda z wszystkimi pannami, odtańczyły siemianicki taniec „ze świecami”, a następnie urządzono autentyczne oczepiny. Pogoda była śliczna. Bawiono się doskonale” (źródło: www.fmmlabunie.pl ).

A tak pisał o nim wysłannik „Kuriera Poznańskiego”:

„Ślub sprowadził do Siemianic licznych gości weselnych. Wśród groźnych, czarnych chmur, które ze wszech stron kłębią się wokoło nas i chciałyby nas okryć raz na zawsze całunem śmierci – jak jasny płomień słońca podnoszący dusze, rozgrzewający serca, wyglądał ów orszak ślubny, który wczoraj rano przy bladej pogodzie jesiennej posuwał się poważnie z pałacu siemianickiego do pobliskiego kościoła. Powszechny udział w uroczystościach wszystkich warstw społecznych nie pozwalał zapomnieć, że praca społeczna w Siemianicach nie jest czczem hasłem, że Wielkopolska oddaje Galicyi dzielne serce niewieście, które w nowem swem ognisku rodzinnem pielęgnować będzie dalej tradycye swych rodzinnych kątów” (Żychliński 1889: 117-118).

Para miała ósemkę dzieci. Elżbieta Weymanowa, wspominając dzieciństwo, pisze, że wszystkie wychowywane były po spartańsku. Dzieci kładło się spać na sienniku i pod kocem, a ubierało w rzeczy po starszym rodzeństwie, w pokoju do nauki były twarde ławki, natomiast przy stole należało zjadać bez grymasów wszystko, co było podane.

 

Poetka religijna, autorka mszału, adaptatorka i tłumaczkaj

Inka od najmłodszych lat marzyła o twórczości literackiej. Już jako mała dziewczynka redagowała i ilustrowała dla najbliższej rodziny pisemko „Poniedziałek”, później zwane „Latawce”, w którym umieszczała wiersze, krótkie opowiadania, ciekawostki, rebusy. Jako starsza panienka pisze dużo: pamiętniki, nowele, próbuje tłumaczyć z języków angielskiego i francuskiego. Debiutuje w wieku 16 lat w „Dzienniku Poznańskim” poetyckim opisem Siemianic, zatytułowanym Rodzinne kąty, w którym zawiera również (napisane Mickiewiczowskim trzynastozgłoskowcem) charakterystyki obrzędów i zwyczajów ludowych:

„Po Bożym Narodzeniu dni kilka, co roku,

Gdy ziemia się pokryła całunami zmroku,

Przyszła gromadka ludzi z włódarzem na przedzie,

Który światłem latarki pochód przed dom wiedzie…

Przed oknami naszymi stanął orszak cały

I odwieczną kantyczką ciasnym ścisnął kołem,

I przez owych wieśniaków śpiewane pospołem

Ulubione kolędy radośnie zabrzmiały…

Po każdej zwrotce cisza… Włodarz na znak dzwoni

A uzbrojeni w bicze chłopcy wprawnej dłoni –

Rozstawieni po drodze zajazdowej całej,

Trzaskali z nich na wiwat, że aż szyby drżały…”

Najmłodsza córka wspomina twórczość swojej matki następująco:

„Po śmierci ojca, Piotra Szembeka, gdy moja Matka ukończyła 13 lat, moja babka specjalnie starannie dobierała nauczycieli, by dać dzieciom chowanym bez ojca, jak najlepsze wykształcenie. Rozwinęły się w ten sposób liczne zdolności mojej matki, które miały zaowocować w jej dalszym życiu. Zdolności literackie, odziedziczone po Fredrach, wyrażały się w bardzo pięknych wierszach/; przede wszystkim w poemacie Rodzinne Kąty, w pięknym wierszu do matki, z podziękowaniem za wychowanie i z refrenem: „za to Ci Matko cześć” i w wierszu do narzeczonego, a potem męża, Leona Szeptyckiego, zaczynającego się: „Pójdziemy razem w życia znój, na radość i wesele, Nie będziesz sam, kochany mój, spełnimy kielich do dna” (źródło: www.fmmlabunie.pl )

Dalej mówi również o innych jeszcze dziedzinach słowa pisanego, w których swoich sił próbowała Inka. Przede wszystkim układała teksty i melodie do pieśni kościelnych oraz dłuższe utwory religijne, nowelę Anioł Pański drukował „Przewodnik Katolicki” (1924/1925), a Palec Boży opublikowała we Włocławku w 1929 roku. W późniejszym okresie życia, na podstawie francuskich, niemieckich, ukraińskich i polskich źródeł liturgicznych, opracowała mszalik do nabożeństwa pt. W kościele i w cerkwi (Kraków 1926), umożliwiający Polakom uczestniczenie we mszy nie tylko w obrządku łacińskim, ale również grekokatolickim. Potrzebę taką miała sama Jadwiga. Przyłbice były wsią ruską, w której znajdowała się stara, drewniana cerkiew; kościół rzymskokatolicki oddalony był od dworku Szeptyckich o dwa kilometry – jeździło się do niego w niedzielę, natomiast w tygodniu Inka uczestniczyła we mszy grekokatolickiej. Zresztą z działalności ekumenicznej Szeptyccy w okolicy słynęli.

Gdy Inka miała osiemnaście lat, napisała powieść historyczną dla młodzieży Kasztelanka, której akcja dzieje się w czasach Władysława Łokietka, miała ona zaznajamiać młodzież z polską historią, ale też autorka za pomocą historycznego kostiumu, tendencyjnie i z zapałem wskazywała, że nie można ufać pruskim podszeptom. Książka ta była lekturą szkolną zalecaną przez Towarzystwo Szkoły Ludowej Galicji. Jadwiga była również tłumaczką i adaptatorką angielskiej powieści dla dzieci Jaś-Ptaś. Przyjaciel ptaszków (autorstwa May Crommelin), która doczekała się dwu wydań i była przed wojną niezwykle popularna.

Badaczka Wielkopolski

Jadwiga była uzdolniona muzycznie i plastycznie. Te ostatnie zdolności wykorzystała szczególnie w swoich badaniach etnograficznych i archeologicznych dzięki którym stworzyła pionierskie prace na temat wielkopolskiej kultury ludowej. Zanim jednak to się stało, w roku 1897 przystąpiła wraz z siostrą do badań archeologicznych cmentarzyska z okresu rzymskiego w rodzinnej wsi. Miała wówczas 14 lat, Zofia – 12, a wśród licznych adeptów coraz modniejszej na przełomie wieków archeologii trudno spotkać kobiety. Orząc pole w pobliżu Siemianic, jeden z rolników znalazł ozdobne skorupki i małe przedmioty z brązu. Przyniósł je do dworu miejscowy nauczyciel Józef Schrwentke. Dowiedziawszy się o tym, zafascynowane panienki postanowiły przeprowadzić badania terenowe, co zważywszy na ich wiek i brak doświadczenia było pomysłem bardzo śmiałym; do sprawy podeszły jednak poważnie. Nawiązały kontakt z dr. Bolesławem Erzepskim, kustoszem Muzeum Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Odkopały kilka grobów z epoki rzymskiej, a wykopaliska, po odrysowaniu i opisaniu, przekazały do tego Muzeum. Wyniki prac z pierwszego etapu badań zostały opublikowane w 1902 roku w rocznikach Towarzystwa Przyjaciół Nauki w Poznaniu (Sprawozdanie z poszukiwań archeologicznych odbytych ostatniemi laty w Siemianicach (powiat kępiński) podała Jadwiga Szembekówna, „Roczniki” TPNP 1902, t 29.). Jadwiga dokonała opisu czternastu grobowców, omówiła dokładnie inwentarz grobowy i podała położenie przedmiotów względem siebie; tekst ilustruje kilkadziesiąt wykonanych przez autorkę rysunków, dołączyła doń również dwa plany: schematyczny plan najbliższej okolicy i plan cmentarzyska. Podkreślenia wymaga fakt, iż Inka nie ograniczyła się tylko do opisu, ale próbowała wyciągnąć też ze swych obserwacji wnioski. Trafnie zwróciła uwagę na fakt intencjonalnego odkształcania siłą niektórych wyrobów metalowych – rytualne niszczenie powiązane z paleniem na stosie przedmiotów towarzyszących zmarłemu było charakterystyczne dla zwyczajów kultury przeworskiej. Należy więc docenić nie tylko zapał i przebojowość młodej ziemianki, ale przede wszystkim ambicję i fakt, że przystępując do badań musiała zapoznać się z dostępną literaturą fachową. Warto nadmienić, że po ślubie Jadwigi i związanym z nim opuszczeniu Siemianic, prace archeologiczne kontynuowała jej młodsza siostra – Zofia (Sprawozdanie z poszukiwań archeologicznych w Siemianicach (powiat kępiński) odbytych w latach 1902 i 1903 podała Zofia Szembekówna, „Roczniki” TPNP 1905, t. 31.).

Nieco później Inka zaczęła zbierać materiały do prac o charakterze etnograficznym. Młodsza siostra wspominała, że na problematykę ludoznawczą naprowadził Jadwigę obraz namalowany przez ich stryja Stanisława w 1873 roku, zatytułowany Kościół w Opatowie. Zauważyła wówczas, że chłopi stojący przed świątynią są inaczej ubrani niż jej współcześni i postanowiła katalogować, opisywać i rysować swoje obserwacje. Nie można jednak zapomnieć o innych czynnikach, które wpłynęły na pojawienie się u Szembekówny zainteresowań badawczych. Jak wspomniano wyżej dziewczynki zaangażowane były w działalność oświatową wśród okolicznych chłopów, miały więc okazję stykać się z barwnym wówczas życiem wsi. Wspomnieć należy też o szczególnym położeniu Siemianic – wsi na styku Wielkiego Księstwa Poznańskiego, Śląska Opolskiego i Królestwa Kongresowego, z działającymi na wyobraźnię ruinami zamku bolesławieckiego oraz znaleziskami archeologicznymi z biegnącego wzdłuż tutejszej rzeki Prosny szlaku bursztynowego. Wreszcie trzecia rzecz – panujący za sprawą matki, Marii Szembekowej, kult pamiątek, historii, każący gromadzić w dworze liczne dokumenty, oryginały pism, portrety, archiwalia i rodzinne przedmioty, z których każdy obarczony był długą, przechowywaną skrzętnie i powtarzaną z satysfakcją i nabożeństwem historią. Etnograficzny entuzjazm Inki wspierał przyjeżdżający często do Siemianic dalszy krewny, Włodzimierz Szembek, wnuk Włodzimierza Dzieduszyckiego, założyciela sławnego lwowskiego muzeum, który – podobnie jak dziadek – był miłośnikiem i zbieraczem zabytków kultury ludowej; odwiedzając Inkę przywoził zawsze materiały do jej zbiorów, szczególnie lingwistyczne. Częstym gościem Szembeków był także odwiedzający swoje rodzinne strony profesor Kazimierz Morawski (filolog klasyczny, historyk, profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Polskiej Akademii Umiejętności), który to z kolei zachęcił naszą bohaterkę do nawiązania kontaktu z Sewerynem Udzielą – przewodniczącym działu etnograficznego Komisji Archeologicznej Polskiej Akademii Umiejętności.

Efektem niesamowicie dokładnych poszukiwań i obserwacji była praca Przyczynki do etnografii Wielkopolski (ogłoszona w Materiałach Antropologiczno-Archeologicznych i Etnograficznych” 1906, t. 8), która wraz z publikacją młodszej siostry Zofii Dalsze przyczynki do etnografii Wielkopolski („Materiały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne” 1912, t. 12) uchodzi za największy po Kolbergu zbiór materiałów o kulturze ludowej tego regionu. We wstępie do Przyczynków ich autorka (ukrywająca swe nazwisko) wołała o rozwój badań etnograficznych w Wielkopolsce:

„Chciałoby się wielkim głosem roznieść, że w tej dzielnicy, zaniedbanej nieomal zupełnie przez etnografa, giną z każdym dniem i rokiem cenne pamiątki i że ich wnet zabraknie! Chciałoby się wołać o ich ratunek w imieniu tego nieszczęśliwego wielkopolskiego ludu, który stapia się walką nad siły, zatapia cały w kwestii narodowego bytu, traci szybko dawne cechy i zwyczaje, a nie nęci badacza ani rozgłośną harmonią swej pieśni, ani rozsławioną krasą przyodziewku, ani wreszcie dzikim urokiem kraju”.

W publikacji zdołała zgromadzić 39 pieśni z melodiami z Siemianic i 15 z sąsiedniej Słupi, a z dalszych okolic – gdzie docierała dzięki podróżom do rodziny i znajomych – około 20. Poza tym zebrała melodie do obrzędów, 12 opisów dożynek, 17 wesel, 7 innych obrzędów oraz zabaw, 33 opisy strojów, 4 podania oraz wiadomości dotyczące budownictwa, zdobnictwa wnętrz, ornamentowania sprzętów domowych i sposobów ozdobnego znakowania wymłóconego zboża. Pracę zamyka obszerny słowniczek gwarowy obejmujący 440 pozycji, przysłowia, zwroty oraz zestawy imion, nazwisk i przezwisk chłopskich. Materiały opisowe zilustrowała własnymi rysunkami, fotografiami i tablicami barwnymi (materiał ilustracyjny obejmuje między innymi 45 rysunków i dwa zdjęcia z dziedziny strojów, 8 rysunków z zakresu architektury ludowej). Warto przyjrzeć się temu spisowi zawartości pracy Jadwigi Szeptyckiej i uświadomić sobie, że napisała ją młodziutka kobieta, która odebrała wykształcenie domowe, jakkolwiek wszechstronne i dokładne, to zmierzające raczej do rozwijania towarzyskich zalet kobiety, a na pewno nie przygotowujące do prowadzenia zaawansowanych naukowych badań.

Rodzina Inki (źródło: Socjum Kępno)

Warto dodać, że siostry Szembekówny starały się naukową pasją zarazić swoje koleżanki. Nieco przesadnie można więc powiedzieć, że na początku ubiegłego wieku dały początek kobiecej szkole etnografii. I tak do Dalszych przyczynków Zofii wszelkie rysunki i fotografie oraz niektóre opisy wykonała Emilia Sczaniecka, Eugenia Morawska dała opisy z Oporowa, Helena Lossowowa z Boruszyna zaangażowana była w zdobywanie materiałów, a Zofia z Szembeków Niemojowska zebrała w swej rodzinnej Słupi wszelkie zamieszczone w publikacji melodie i teksty. Wreszcie Iza Szołdarska wykonała zdjęcie wieśniaka z Żydowa. Dziś możemy tylko próbować sobie wyobrażać, jak zainteresowania folklorystyczne i ludoznawcze wytrącały nową jakość z dotychczasowych, uświęconych tradycją, zajęć młodych ziemianek.

Pieśń do narzeczonego

Po ślubie w 1902 roku Inka przeniosła się do Przyłbic koło Jaworowa. Tam również prowadziła badania archeologiczne i etnograficzne, te pierwsze w Tarnowicy, w powiecie jaworowskim, opublikowane następnie w „Przeglądzie Archeologicznym” (1928, t. 3); drugie – opracowała w artykule pt. Przyczynki do etnografii powiatu jaworowskiego przedstawionym na posiedzeniu Komisji Etnograficznej Polskiej Akademii Umiejętności w 1935 roku, który przygotowywała do druku, niestety wybuch wojny te plany zniweczył.

Ostatnim przedsięwzięciem Inki było – w obliczu zbliżającej się wojny – zabezpieczenie kolekcji pamiątek z Siemianic. Tuż przed jej wybuchem zdążyła uczestniczyć jeszcze w ślubie swojej córki Krystyny. Był lipiec 1939 roku. Pan młody wraz z większością młodych mężczyzn uczestniczył w uroczystości w mundurze oficera rezerwy. Na początku września Jadwiga upewniła się, że wszystkie dzieci są bezpieczne, a sama z mężem zwlekała z ucieczką, ponieważ bała się o przebywającą niedaleko Lwowa synową z wnukami i o Przyłbice. 27 września Szeptyccy zostali zaaresztowani przez NKWD, Leon miał zostać rozstrzelany. Jadwiga dobrowolnie zdecydowała się dzielić los męża. W przywoływanych przeze mnie na początku wspomnieniach ich najmłodszej córki pojawił się utwór Inki Pieśń do narzeczonego, miał on i taką strofę:

„Pójdziemy razem w życia bój,

W koleje nam nieznane,

A gdzie Cię los zawiedzie Twój,

Tam ja przy Tobie stanę”.

Bibliografia

  • Wielkopolski Słownik Biograficzny, pod red. A. Gąsiorowskiego i J. Topolskiego, Poznań 1983;
  • Błaszczyk, Jadwiga Szeptycka i Zofia Szembekówna, „Literatura Ludowa” 1965, nr 2-3;
  • Jednorowska, Prace archeologiczne Zofii i Jadwigi Szembekównych, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” rok XLIII (1998);
  • Pietrzak, Nie tylko „Kolberg w spódnicy”, „Kierunki” 1974, nr 27;
  • Przewoźny, Jadwiga Szeptycka, w: Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, t. 1, pod red. E. Fryś-Pietraszkowej, A. Kowalskiej-Lewickiej, A. Spiss, Kraków 2002.

Autorka hasła: Joanna Krajewska

 

2Elżbieta z Szeptyckich Weymanowa Siemianice 16-17 XI 1990r

Wspomnienie o mojej Matce Jadwidze z Szembeków Szeptyckiej

Jadwiga z Szembeków

Szeptycka urodziła się 16 marca 1883 roku, jako najstarsze z 3 dzieci Piotra Szembeka i Marii z Fredrów Szembekowej. Otrzymała wraz z rodzeństwem bardzo staranne wychowanie.

Ojciec: uczestnik powstania styczniowego, do którego przekradł się przez granicę wraz ze swoim bratem Aleksandrem, wnuk Generała z powstania listopadowego, prawnuk Ignacego posła na Sejm Czteroletni. Matka: gorąca patriotka, wychowana przez swego dziadka Aleksandra Fredrę oficera wojsk napoleońskich oraz ojca, uczestnika powstania węgierskiego w 1848 roku.

Od dziecka prawie Jadwiga, nazywana w domu Inką, prowadziła ze swą siostrą Zofią pracę konspiracyjną. Za zgodą matki zorganizowały tajną polską szkołę, do której uczęszczały dzieci z Siemianic i Rakowa. Uczyły dzieci w małych grupach 2 razy w tygodniu każdą grupę. Uczyły też religii po polsku. Za dobrą naukę otrzymywały dzieci nagrody książkowe.

Gdy groziła na wsi rewizja niemiecka, uczennice same, z własnej inicjatywy, zebrały po domach rozprowadzone po wsi polskie książki, gdyż panienki zorganizowały też wypożyczalnię polskich książek. Niezawodnym efektem tej nauki, był fakt, że gdy po kilku latach nauczyciel szkoły siemianickiej hakatysta-niemiec, zadał dzieciom, za karę, napisanie 200 razy jakiegoś niemieckiego zdania, jedna z uczennic, napisała 200 razy: ” noch ist Polen nicht verloren „!-Jeszcze Polska nie zginęła! Gdy były trochę starsze, Inka i Zofia wraz z bratem Aleksandrem, próbowały swą działalność rozszerzyć, wyjeżdżając konno, niby to spacerem, na pobliski Śląsk i tam rozdając książki polskie i polskie książeczki do nabożeństwa, ściągnęły na dom represje i rewizje.

Z inicjatywy Inki powstaje też wśród dzieci okolicznych ziemian, organizacja „Dzieci Polskie”, polegająca na zbieraniu składek pieniężnych i wysyłaniu ich, za pośrednictwem redakcji Dziennika Poznańskiego, na takie cele, jak Czytelni Ludowych lub Dzieci wrześnieńskich. Do redakcji wpływały czasem zapytania: co to za „Dzieci Polskie”? ale anonimowość obowiązywała.

Po śmierci ojca, Piotra Szembeka, gdy moja Matka ukończyła 13 lat, babka moja specjalnie starannie dobierała nauczycielki i nauczycieli by dać dzieciom, chowanym bez ojca, jak najlepsze wykształcenie. Rozwinęły się w ten sposób, liczne zdolności mojej Matki, które miały zaowocować w jej dalszym życiu.

Zdolności literackie, odziedziczone po Fredrach, wyrażały się w bardzo pięknych wierszach: przede wszystkim w poemacie „Rodzinne Kąty”, w pięknym wierszu do matki, z podziękowaniem za wychowanie i z refrenem: „za to Ci Matko cześć” i w wierszu do narzeczonego, a potem męża, Leona Szeptyckiego, zaczynającego się: „Pójdziemy razem w życia znój, na radość i wesele, Nie będziesz sam, kochany mój, ja radość Twą podzielę. A kiedy przyjdzie gorycz pić, Rzecz najzupełniej godna, Nie będziesz sam, kochany mój, spełnimy kielich do dna”.

Ułożyła tekst i melodię do pieśni kościelnych: „Bądź pozdrowiona niebieska królowo, błyszcząca ponad gwiazd grono” i „O święty Idzi oto Twoje dzieci” o patronie siemianickiego kościoła, śpiewaną w tymże kościele.

Pisała też większe utwory prozą: nowelę „Anioł Pański” drukowaną w Przewodniku Katolickim i „Palec Boży” wydaną we Włocławku.

W wieku 18 lat napisała powieść dla młodzieży „Kasztelanka” z czasów Bolesława Krzywoustego, wskazującą, jak nie można ufać Niemcom. Książka ta była lekturą szkolną, zalecaną przez Tow. Szkoły Ludowej Galicji. Tłumaczyła też adaptując, dla dzieci polskich powieść angielską „Jaś-Ptaś”, która doczekała się 2 wydań.

W późniejszym okresie życia, w latach 1918-1925, opracowała na podstawie źródeł liturgicznych francuskich, niemieckich, polskich i ukraińskich mszalik do nabożeństwa pt. „W kościele i w cerkwi”, było to dzieło źródłowe, umożliwiające Polakom uczestniczenie we mszy św. nie tylko obrządku łacińskiego ale również obrządku grecko-katolickiego, nie było jeszcze wtedy mszałów rzymskich wydanych przez Benedyktynów, a znajomość liturgii, zwłaszcza grecko-katolickiej, była wśród inteligencji znikoma. Książkę tę, na jej prośbę, skonsultował Biskup Bocian i o. Reszetyło Redemptorysta.

Podpisała ją skromnie, inicjałami J.S. Zdolności muzyczne przydawały się Jej w późniejszym życiu. Prócz melodii skomponowanych, do ułożonych przez siebie pieśni, umiała zapisać nuty do pieśni ludowych, zbieranych przez siebie i swą siostrę Zofię, do pisanej Etnografii. Grała na fortepianie i uczyła nas, jako dzieci. Uczyła nas też pieśni, zwłaszcza patriotycznych z czasów niewoli i wskazywała, jak dobierać drugi i trzeci głos. Śpiewaliśmy dużo: rozmaite pieśni w kilku językach, kolędy, pieśni majowe i czerwcowe, śpiewane w czasie nabożeństw w naszej domowej kaplicy.

Mama zawsze intonowała. Zdolności malarskie, które niewątpliwie posiadała, rozwijała pod kierunkiem p. Tomasza Lisiewicza ucznia Matejki. Pamiętam go z czasów dzieciństwa, gdy na zaproszenie mojej matki, przyjeżdżał na lato z rodzinnego Krakowca do Przyłbic. Skromny, cichy, z siwą przystrzyżoną brodą i średnio długimi włosami, przystrzyżonymi z grzywką, jak u Piasta, mówił do Mamy „Paniuńciu” i „Pani Dobrodziejko”. Moja matka malowała bardzo delikatne widoki akwarelą, ale brała się też do większych prac, np. ze starszymi córkami wymalowała ściany w kaplicy domowej w kwiaty: ostróżki, margeritki i liście akacji. Ołtarz był rzeźbiony przez moje rodzeństwo, wg wzoru rysowanego przez moją Matkę. Namalowała też z moimi siostrami grób pański do kościoła w Bruchnalu, na płótnie, olejno. Przetrwał on do drugiej wojny. Namalowała stacje Drogi Krzyżowej do tegoż kościoła i 2 obrazy świętych do cerkwi. Według własnego wzoru haftowała jedwabiem ornat, do naszej kaplicy: postacie 2 aniołów, z rysami twarzy mojej zmarłej siostry Marii i mej zmarłej kuzynki Zofii z pięknymi kwiatami i esami-floresami.

Ornat uratowany, wykończyły SS Franciszkanki Misjonarki i używany jest w ich kaplicy. Bardzo drobiazgowo odrysowała moja Matka wzory haftów, strojów, pisanek, skrzyń malowanych do swej etnografii. Etnografią zainteresowała się w wieku lat kilkunastu. Zauważyła na obrazie swego Stryja Stanisława, chłopów z Wielkopolski w dawnych, nie noszonych już strojach. Zaczęła dociekać, szukać, wraz ze swą siostrą Zofią, zaczęły rysować, malować, spisywać melodie i wyrazy gwarowe. Powstały w ten sposób „Przyczynki do etnografii Wielkopolski” wydane w Krakowie w „Materiałach antropologiczno-archeologicznych i etnograficznych” t. VIII rok 1906. Ukończyła tę pracę mając 18 lat. Praca zawierała 70 pieśni z melodiami, 33 rysunki strojów itd. Te zainteresowania etnografią przetrwały u niej, i już po ślubie kontynuowała prace etnograficzne na zachód od Lwowa, w Przyłbicach i całym powiecie jaworowskim. A był to teren jeszcze słabo przebadany, raj dla etnografa.

Jej żmudna, wieloletnia praca, nie została opublikowana. Przed wojną odkładano jej wydanie, żądano poprawek. Miała się podobno ukazać, jak obiecywano w 1939 roku. Autorka nie doczekała jednak wydania swej pracy. Część opracowania, przetrwała wojnę w Krakowie i leży tam do dzisiaj. Wykazano prawdopodobnie mniejsze zainteresowanie tą pracą, dlatego, że dotyczy wsi i ludności wiejskiej nazywanej w czasach mego dzieciństwa „ruską”, a potem „ukraińską”. Matka moja, tak rozpasjonowana swoją pracą, nie zauważyła, że etnografia, dotycząca mniejszości narodowych, może być mniej zajmująca i nie tak dobrze widziana.

Inną pasją mojej Matki, w latach młodzieńczych, były przedsięwzięte, wraz z siostrą Zofią wykopaliska archeologiczne. Miała wówczas 14 lat. Orząc pole w pobliżu Siemianic, jeden z rolników, znalazł ozdobne skorupki i małe przedmioty z brązu. Dowiedziawszy się o tym, panienki podeszły do sprawy poważnie. Nawiązały kontakt z dr Erzepskim, kustoszem Muzeum Tow. Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Odkopały kilka grobów z epoki rzymskiej, a wykopaliska, po odrysowaniu i opisaniu przekazały do tego Muzeum. Wyniki prac zostały opublikowane w 1902 roku w rocznikach Tow. Przyjaciół Nauki w Poznaniu. Moja Matka kontynuowała podobną pracę w Tarnowicy w okolicy Przyłbic, współpracując z prof. Kozłowskim. Spotkawszy się po II-ej wojnie w Poznaniu z prof. Józefem Kostrzewskim, kiedy się przedstawiłam, usłyszałam od niego gorące słowa podziwu, odnoszące się do pionierskiej działalności naukowej mojej Matki.

Nie wiem dokładnie kiedy, przed swoim ślubem, uczestniczyła moja Matka w kursach pielęgniarskich w Krakowie. Stąd jej umiejętności w zajmowaniu się chorymi i pielęgnacją, o czym mieliśmy okazję wszyscy się na własnej skórze przekonać.

Ślub moich rodziców, odbył się w Siemianicach 15.10.1902 w dzień św. Jadwigi. Udzielał go Metropolita Andrzej Szeptycki, brat pana młodego, za dyspenzą Ojca św., z racji na pokrewieństwo młodych. Mój Ojciec, Leon Szeptycki był najmłodszym synem Jana i Zofii z Fredrów Szeptyckich. Metropolita Andrzej, w przemowie w czasie ślubu, zalecił młodym małżonkom, by dążyli do Boga królewską drogą miłości.

Na ślubie prócz najbliższej rodziny, byli obecni:Rodzice pana młodego, jego 3 bracia: Metropolita Andrzej, Aleksander z żoną i córkami, Kazimierz /późniejszy Ojciec Klemens/, Ciotki: Komorowska i Badeniowa. Aleksander Szembek /stryj panny młodej/ z córkami, Stanisławowa Szembekowa z synem i córką, 4 córki Józefa Szembeka z Parczewa, Włodzimierz Szembek /późniejszy Salezjanin/, Wacław Niemojowski i licznie reprezentowane, spokrewnione rodziny Starowiejskich i Skrzyńskich oraz liczni znajomi. Biskup Jerzy Szembek w ostatniej chwili odwołał swój przyjazd. Mężczyźni wystąpili przeważnie w polskich strojach.

Ze względu na zamiłowania etnograficzne mojej Matki, orszak poprzedzało2 konnych drużbów z Siemianic, Nawrot i Trzęsicki, w dawnych siemianickich strojach. Wieczorem panna młoda z wszystkimi pannami, odtańczyły siemianicki taniec „ze świecami”, a następnie urządzono autentyczne oczepiny.

Pogoda była śliczna. Bawiono się doskonale. Moi dziadostwo założyli szkoły podstawowe, w obu wsiach i ochronki dla dzieci wiejskich, które to ochronki prowadziły w Bruchnalu SS Służebniczki „polskie”, a w Przyłbicach Służebniczki „ruskie”, obrządku grecko-katol. Siostry pielęgnowały też chorych, zajmowały się ubogimi i kościołem, oraz cerkwią. Na to wszystko łożył, oczywiście mój Ojciec.

Moi dziadkowie i rodzice, dokładali wszelkich wysiłków do tego, by panowała zgoda i dobra współpraca, między obu narodami i obu wyznaniami. Na wilię i na święcone, byli do nas zapraszani księża obu obrządków i panowie z administracji obu narodowości. Majowe i czerwcowe nabożeństwo, odprawiane przez moją Matkę, w kaplicy domowej dla domowników i okolicznych ludzi rozpoczynało się modlitwą: „Módlmy się o pokój w kraju naszym, o miłość chrześcijańską między ludźmi, o zgodę obydwu obrządków i obydwu narodowości”. Stosunki panujące u nas, aż do II-ej wojny były tak dobre, że w Święto Bożego Ciała, do procesji wychodzącej z kościoła rzymsko-katolickiego, dołączała procesja z cerkwi i księża śpiewali naprzemian ewangelię przy 4 ołtarzach.

Moja Matka założyła 2 lata przed wojną, w oparciu o SS Służebniczki w Bruchnalu Katolickie Stowarzyszenie Kobiet, a w Przyłbicach Tow. św. Wincentego a Paolo i działała sama w obu tych organizacjach. Urządzała też rekolekcje dla Sodalicji Pań u nas w domu.

Dla moich rodziców były to mimo wszystko trudne lata. W czasie I-ej wojny, Moskale spalili stary dworek moich dziadków, zrujnowali doszczętnie tzw. „nowy dom”, spalili książki, archiwum, meble i zabudowania gospodarcze, zabrali inwentarz. Rodzice odbudowywali, urządzali, wychowywali nas. Kupili też dom we Lwowie, by umożliwić nam chodzenie do szkoły, a później tzw. „bywanie w świecie” moich starszych sióstr.

Było nas 8-oro z tego 3 z powołaniem zakonnym i kapłańskim. Było niewątpliwie zasługą mojej Matki, że prócz 2 sióstr, z których jedna Maria zmarła w wieku 15 lat, a druga Krystyna przerwała studia dla zamążpójścia, pozostali, tzn. sześcioro z nas ukończyło wyższe studia. Władaliśmy wszyscy 2 lub 3 językami zachodnimi, prócz łaciny. Ja studiowałam wprawdzie po wojnie, ale od dziecka wiedziałam, że nie poprzestanę na maturze.

Przed ślubem, a po śmierci ojca, bywała moja Matka często, wraz z Babką i rodzeństwem w Przyłbicach, koło Jaworowa, u swoich wujostwa Janów Szeptyckich. Przyjeżdżali tam zwłaszcza chętnie na Święta Bożego Narodzenia. Stąd bliski kontakt i serdeczne uczucia, jakie nawiązały się między moją Matką, a jej ciotką, a późniejszą teściową Zofią z Fredrów Szeptycką. Po ślubie, przejęła od niej moja Matka, całą tradycję domu przyłbickiego, przejęła jej sposób prowadzenia gospodarstwa, urządzania Świąt, upiększania ogrodu, oraz głęboką religijność, w której nas wszystkich wychowała. Mówiło się jeszcze za moich czasów /a byłam najmłodsza, urodzona 20 lat po śmierci babki/ „w pokoju Babci Zosi”, „modlitwa Babci Zosi”, a na ścianie wisiał kalendarz, z nie przesuniętą datą jej śmierci.

Moja Matka przechowała tradycję rodzinną w najdrobniejszych szczegółach. Dlatego też, do Przyłbic przyjeżdżali tak chętnie, zarówno moja babka Maria Szembekowa, jak i Stryjowie, zarówno Stryj Metropolita i Kazimierz, czyli Ojciec Klemens, jak i Generał Stanisław Szeptycki i Aleksander z Łabuń z rodziną. Moja Matka przenosząc się po ślubie do Przyłbic, mimo że była tak związana uczuciowo z całą rodziną i domem przyłbickim, przenosiła się jednak w zupełnie inną część Polski zamieszkałą przeważnie przez „Rusinów” jak wtedy mówiono i przyjmowała nowe obowiązki, niezależnie od obowiązków pani domu, żony i synowej.

Tak, jak wszystkim, cokolwiek robiła, zajmowała się dogłębnie, z pasją, tak też zajęła się prowadzeniem domu, ogrodu, gospodarstwa, wychowaniem dzieci, ale starała się też włożyć dużo wysiłku w pracę społeczną na wsi. Przyłbice, gdzie stał nasz dom rodzinny, były wsią ruską, ludność była wyznania grecko-katolickiego, we wsi stała stara, drewniana cerkiew. O 2 km od Przyłbic był Bruchnal, osada polska (mazurska) z XVII wieku. Tam stał stary, murowany kościół parafialny, rzymsko-katolicki. Co niedzielę jeździliśmy do kościoła na sumę, ale moja Matka, przyzwyczajona do codziennej mszy św., w każdą pogodę, codziennie chodziła na 7-mą do cerkwi.

Byliśmy chowani trochę po spartańsku: bez rozpieszczania. Rano szorowanie zimną wodą, spanie na sienniku i twardym jaśku, pod kocykiem. W pokoju do nauki twarde ławki. Wstyd było płakać, wstyd przyznać, że coś boli. Ubranie przerabiane po starszych. Jeść trzeba było, co podano do stołu, bez grymasów. Cukierki dostawało się czasem od babki lub ciotek. Pieniądze trzeba było zarobić, przy pracach w ogrodzie. Podróżowaliśmy III-ą klasą: było nas tak dużo! Za to konno jeździliśmy sami po całej okolicy w promieniu 10-15 km. W czasie okupacji i potem błogosławiłam to wychowanie. Było ono świetnym przygotowaniem na ciężkie czasy.

Moja Matka, na polecenie Ministerstwa jako właścicielka Siemianic, musiała wysłać do Muzeum Narodowego w Warszawie, pamiątki po Szembekach i Fredrach.

Ostatnim radosnym wydarzeniem w życiu mojej Matki, był ślub mojej siostry Krystyny z Franciszkiem Potworowskim z Goli pod Gostyniem, z którego matką przyjaźniła się moja Matka w latach panieńskich. Ślub odbył się w Przyłbicach 11 lipca 1939 roku, zjechała się rodzina i przyjaciele. Pan młody i większość młodych mężczyzn, w mundurach oficerów rezerwy. Państwo młodzi wyjechali, nadeszła wojna. Moja siostra Anna wyjechała zmobilizowana, jako pielęgniarka. Mój brat Andrzej nie zmobilizowany, jako kleryk, dołączył do cofających się polskich wojsk. Mnie rodzice wysłali z domu, wraz z odjeżdżającym z Przyłbic do Korczyny Generałem Stanisławem Szeptyckim i jego żoną, gdyż nadchodziły wiadomości, o zbliżającej się armii sowieckiej. Rodzice zostali sami. Zwlekali z wyjazdem, bo i I-sza wojna się przypominała oraz jej zniszczenia, a równocześnie niepokoili się o synową, która z dziećmi została na wschód od Lwowa w Dziewiętnikach.

Zostali rozstrzelani przez żołnierzy Armii Radzieckiej 27.09.39r. wraz z uciekinierem jezuitą o.Skibniewskim. Jak opowiadają świadkowie, moja Matka poszła dobrowolnie za prowadzonym na śmierć mężem.

Jadwiga Szeptycka’s Timeline

1883
1883
1904
1904
wiek: 21
1905
1905
wiek: 22
1907
1907
wiek: 24
1910
1910
wiek: 27
1912
5 lipca 1912
wiek: 29
Prylbychi, Yavorivs’kyi district, Lviv Oblast, Ukraine
1939
1939
wiek: 56
Podziel się!