Halina Łozko: O Kolebce Słowian, Władimirze Szajanie i wprowadzeniu chrześcijaństwa (fragmenty)

Figurki kultowe – Peruna i Makosza (nie mylić z Mokoszą)

Książka Haliny Łozko

SŁOWIAŃSTWO: Rodzima Wiara Ukraińska

jest bardzo cennym opracowaniem, z którym nie do końca trzeba się zgadzać, ale które na pewno należy poznać. Zachęcam do zakupu tej książki jeżeli to jest możliwe.

Poniżej przytaczam dla zachęty trzy fragmenty z książki i tekst Marka Raua o Ukraińskiej Wierze Przyrodzonej oraz profesorze Władimirze Szajanie – Strażniku Wiary Przyrodzonej Słowian

Gromownik Perun (Korolkow)

Halina Łozko

SŁOWIAŃSTWO: Rodzima Wiara Ukraińska

Perun (Andriej Klimenko)

Kolebka Słowian

Zostawszy profesorem Wołodymyr Szajan nie porzucił swych marzeń o

odrodzeniu etnicznej, starodawnej wiary Ukraińców. W tym właśnie

widział drogę do wyzwolenia politycznego i duchowego, powrotu narodu

do jego odwiecznych i szlachetnych wartości. W. Szajan, organizator i

pierwszy przewodniczący Europejskiego Prezydium Ukraińskiej Wolnej

Akademii Nauk, napisał szereg prac z zakresu religioznawstwa

porównawczego, w tym studia nad Księgą Wełesową oraz Rigwedą.

Pierwszy tom tych prac pod tytułem Wiara przodków naszych wydali w

Kanadzie (Hamilton, 1987) jego uczniowie i następcy. Odwieczne

pragnienie ludzkości – dążenie do poznania i miłości znalazło

swój wyraz już w dawnej religii Indoeuropejczyków, jak to czytamy w

pisemnych pamiątkach Rigwedy: „poznaj Boga i pokochaj Go”. Światowa

religia przewraca wszystko do góry nogami: „na początek, bracie,

przyjmij chrzest święty, a potem dopiero nauczymy się bojaźni boga

i wypełniania jego woli”. Przez całe tysiąclecia chrześcijaństwo

niszczyło każdą żywą myśl, bezwzględnie zwalczało objawy

ludowej moralności i etnicznego pojmowania boga, piętnując je jako

nikczemne, podłe i wstrętne. Jednakże mądrość ludowa żyje

wiecznie – w naszych obrzędach i zwyczajach, w pieśniach i tańcach,

w wyszyciach ręczników, w pisankach, korowajach, w ogniskach

kupalnych i bożonarodzeniowych karnawałach.

Jak udowodnił w toku swoich badań profesor Szajan, wiara

prasłowiańska nie była politeizmem. Posiadała szczególne

pojmowanie bóstw, któremu odpowiada raczej termin „henoteizm”: Bóg

jedyny, ale mnogi w swych przejawach; ma tyle imion, ile tych

przejawów ukazuje się we Wszechświecie. Stąd rozmaitość imion

bogów w Rigwedzie, stąd też – bogactwo słowiańskiego panteonu

bogów; Ojciec Swaróg i synowie Swarożyce. Badacze dawnych religii

przez długi czas pozostawali pod przemożnym wpływem

chrześcijańskiego światopoglądu i nie potrafili wyzbyć się

uproszczeń dogmatycznego sposobu patrzenia na religię naszych

przodków. Niespodziewanie dwudzieste stulecie obdarzyło nas cudownie

zachowaną pamiątką kultową, nazwaną Księgą Wełesową (V-IX

wiek), która odsłoniła przed nami bogactwo duchowego życia dawnych

Słowian, ukazała te aspekty ich religii, praktyki kultowej oraz

fragmenty sakralnych tekstów, jakie dotąd nie były nauce znane i w

jakich znajdują swe potwierdzenie domysły wybitnych myślicieli

przeszłości. Wiara naszych przodków była i jest znaczącym wkładem

w dorobek kulturowy ludzkości. Znajdujemy w tej wierze cały szereg

podobieństw do Rigwedy, co świadczy bezspornie o dawnym pochodzeniu

tych wierzeń z jednego praźródła.

Praojczyzna narodów słowiańskich to terytorium między Dnieprem i

Odrą, gdzie lokalizuje się archeologiczny, lingwistyczny i

etnograficzny masyw słowiański. Nie brak naukowych hipotez w

dziedzinie złożonych procesów etnogenezy, jakie zachodziły na

ziemiach Słowiańszczyzny, ale nauka współczesna coraz bardziej

wysuwa na czoło teorie o autochtonicznym pochodzeniu i rozwoju plemion

słowiańskich na ich odwiecznych terytoriach. Całkiem możliwe, że

do największych sanktuariów przybywały pielgrzymki wiernych z całej

Słowiańszczyzny. Za takie święte miejsca możemy uważać

sanktuarium na Ślęży w pobliżu Wrocławia albo chrom* Świętowita

w Arkonie na Rugii. Stały takie chromy i na Rusi – sanktuarium Rodeń

nad brzegiem rzeki Roś, sanktuarium Roda-Świętowita na górze Bogit,

chrom Busziwśkyj na Podolu i in.

Perun

Profesor Władymyr Szajan o Księdze Welesowej

Następcy wołchwów przez długie jeszcze wieki po chrystianizacji

narodu przechowywali tajemną wiedzę swych przodków. Niektóre z ich

zapisów ocalały, resztę przekazywano z ust do ust. I tak nawet w XIX

wieku rozpowszechniany był rękopiśmienny apokryf kalendarza

obrzędów na cały rok ku czci Mokoszy. Teksty tego kalendarza

podawały w postaci zaszyfrowanej obliczenia „dwanadesiatnyc”, czyli

dwunastu piątków w roku, kiedy czczono Mokoszę (według

chrześcijańskiego kalendarza Paraskiewę-Piątnicę). Boris Rybakow

pisze, że ten kalendarz „reprezentuje znacznie wyższy poziom niż

modły niepiśmiennych bab przed świętą Paraskiewą”23. I chociaż

autor rękopisu ukrył się pod imieniem świętego Klemensa, to jest

oczywiste, że on przekazał w spadku po sobie wiedzę ruskich

wołchwów, których dziedzicem mógł być on sam.

Cennym źródłem do poznania i rekonstrukcji dawnej wiary ma stać

się Księga Wełesowa, dotąd mało zbadana, a to wskutek uprzedzeń

naukowców, którzy pod naciskiem imperialnej Rosyjskiej Akademii Nauk

wciąż uważają ją za falsyfikat. Aleksandr Puszkin w swoim czasie

obronił od podobnych napaści Słowo o wyprawie Igora, znalazłszy

zręczny argument w tym, że nie znany mu jest taki talent, który

mógłby dokonać podobnej podróbki. Rzeczywiście, czyżby znalazł

się na świecie taki znawca ukraińskiej mitologii, który

sfałszowałby (i po co?) tak oryginalny zabytek jak Księga Wełesowa?

Pisał na ten temat również profesor Wołodymyr Szajan: „Trudno

przypuścić, żeby jakiś falsyfikator znał tak dokładnie tyle

elementów starej wiary i obrzędu”24. Mimo to i dotąd pojawiają się

obraźliwe wystąpienia przeciw prawdziwości zabytku. Ktoś tam nawet

uważa, że taka podróbka była potrzebna jako podłoże do większej

chwały stalinowskiego imperium25. Uczeni ukraińscy muszą dokładniej

przebadać pamiątkę, nie oglądając się na moskiewskie

„autorytety”, i włączyć ją do naukowego użytku.

Wiadomości o ruskiej wierze znajdujemy także w pracach cudzoziemskich

podróżników i historyków: Al-Masudiego (Złote łąki), Ahmada Ibn

Fadlana, Prokopiusza z Cezarei (VII wiek), Al-Dżajhaniego (Księga

dróg i królestw, IX wiek), Ibn Dasta (Księga dobrych skarbów, I

połowa X w.) i in. Ponadto mamy opisy słowiańskiej wiary

sąsiadujących z Rusiczami plemion (Słowian wendyjskich, Lutyków i

in.) z czasów już późniejszych (X-XI wiek). U tych plemion

najdłużej zachowała się rodzima wiara, która swą filozofią,

obrzędowością, jak również pod względem budowli kultowych była

bardzo bliska kulturze ukraińskiej. Wszystkie te opisy jako też

materiały archeologiczne dają możliwość rekonstrukcji starej

wiary. Na obszarze Ukrainy takie archeologiczne pamiątki stanowią

grodziska – koło wsi Babyne i Kulisziwka (nad Dniestrem),

świętowisko Rżawynśke (w Czerniowieckiej obł.), Szumśke (w

Żytomierskiem), Trypolskie (nad Dnieprem), Błagowiszczenśke (nad

Desną), Busziwśke (w Winnickiem), Trachtemyriwśke i in.

Istnieje kilka nazw (słowiańskich i ukraińskich) oznaczających

dawne świętowiska: chrom, molbiszcze, kapiszcze, kontyna i inne.

Chromy – cerkiewno-słowiańska forma słowa choromy, co oznacza:

długa budowla w kształcie kabłąka (półkola), wzniesiona wokół

okrągłego majdanku, na którym stoi kapiszcze. W takich chromach

umieszczano długie stoły z ławami, gdzie mogło zasiąść do

rytualnej biesiady równocześnie 200-300 ludzi (na przykład w chromie

Błagowiszczenśkim koło Wżyszcza). Na świętowisku Rżawynśkim o

powierzchni 600 m2 choromy mieściły nie mniej niż 300 osób.

Zachodniosłowiańskie słowo kontyna być może pochodzi od kont

(żywność, jadło, prowiant). Otóż przy takich nabożeństwach, po

złożeniu żertw bogom, wszyscy obecni urządzali wspólną zastawę

stołu na cześć bogów. Może ono też pochodzić od kant (z

łacińskiego), co oznacza uroczysty śpiew na cześć bogów.

Perun na Niebie i kwiat Peruniki

O Wprowadzeniu Chrześcijaństwa

A kiedy

przyjęli chrześcijaństwo, to religia stępiła ich miecze, a wiara

zamknęła im dostęp do ich zwykłego zajęcia i powrócili do

ciężkiego życia i do biedy, i zmniejszały się ich środki

utrzymania.

więc kronikarz sytuuje chrzest Rusi

w okresie 36 lat (między rokiem 853 i 889). Odpowiada to danym

greckich chronografów, którzy stwierdzają, że rzecz odbyła się za

panowania Michała49.

W czasie od Askolda do Włodzimierza widzimy ciągłe zamieszki,

powodowane zmianą wiary, oraz nagłe zwroty: od pogaństwa do

chrześcijaństwa i na odwrót. Chrześcijanina Askolda zmienia poganin

Oleg, a po jego śmierci przychodzą chrześcijanie Igor z Olgą, a po

nich – poganin Świętosław, chrześcijanin Jaropełk, poganin

Włodzimierz przyjmuje wiarę Chrystusa. Siedemkroć w ciągu stulecia

zmienia się wskutek zmian religii polityka państwowa. Jak się tu nie

pogubić, jak nie utracić godności ludzkiej, zachować równowagę

ducha, odnaleźć słuszną drogę?

Powiedzenie ludowe głosi: „Czyja siła, tego i prawda”. Książę

Włodzimierz utrzymywał chrześcijaństwo w Kijowie siłą miecza i

ognia. Wierni mu wojewodowie Dobrynia i Putiata czynili to samo w

Nowogrodzie. I chociaż po wiekach pisze kronikarz, że w dniu

chrzczenia „widać było wielką radość na niebie i na ziemi”, to i

on nie zapomina zaznaczyć, że Peruna opłakiwali „ludzie niewierni”,

gdy rozkazał Włodzimierz „przywiązać go do końskiego ogona i

włóczyć z Góry Boryczewym Zjazdem do rzeczki i dwunastu ludzi

przystawił, by bili go kijami. I robili to nie jako drzewu, co

odczuwa, lecz ku zniesławieniu biesa”50.

Również sam nakaz chrzczenia ludzi wygląda u latopiśca bynajmniej

nie demokratycznie: „Włodzimierz rozesłał po całym mieście swych

posłańców z wezwaniem: „Jeśli kto nie stawi się jutro u rzeki –

bogaty czy ubogi, czy starzec, czy rab – ten moim nieprzyjacielem

będzie7”. Dalej czytamy rażące swym cynizmem zdanie: „Usłyszawszy

to, ludzie z radością szli, radując się, i mówili: „Gdyby to nie

było dobre, to książę i bojarzy nie przyjęli by tego7”.

Bardziej dokładny obraz chrystianizacji, ale w Nowogrodzie, podał

Latopis joachimski. Opowiada się w nim, że nowogrodzianie,

dowiedziawszy się o zamiarze Dobryni ochrzczenia ich, sprzysięgli

się na wiecu, że nie wpuszczą jego wojska do miasta i nie dadzą

„obalić idoli”. Przygotowali przy mostach dwie ogromne kupy kamieni,

tak jakby na prawdziwego wroga. Na czele obrońców stanął wołchw

„wyższy nad żercami Słowian Bogomił złotousty, dlatego zwany

Słowikiem”. Nowogrodzki tysięcznik Ugoniaj jeździł po mieście

krzycząc: „Lepiej nam umrzeć, niż dać naszych bogów na

zbezczeszczenie”. Ludność, uniesiona gniewem na Dobrynię, zburzyła

jego dom, usunąwszy wpierw jego rodziców. Wtedy Putiata (tysięcznik

Włodzimierza), nająwszy 500 ludzi u rostowców, nocą opłynął

miasto od tyłu na łodziach i wdarł się do Nowogrodu. Poczęła się

okrutna „rąbanina” nowogrodzian, których było pięć tysięcy, z

wojskiem Putiaty. Nowogrodzianie poczęli burzyć cerkiew Przemienienia

Pańskiego i rabować domy chrześcijan. Nad ranem przyszedł Putiacie

na pomoc Dobrynia ze swoim wojskiem i polecił palić domy

nowogrodzian. Wtedy ludzie pobiegli do swych domów i bój ustał.

Dobrynia nakazał swej drużynie „idole potłuc, drewniane popalić, a

kamienne rozbijać i wrzucać do rzeki; i była u niewiernych rozpacz

wielka. Mężowie i kobiety, patrząc na to, ze łzami i szlochaniem

wielkim błagali, by nie burzyć, bo to są ich prawdziwi bogowie”51.

Poczęto ogłaszać, żeby ludzie szli się chrzcić. Tych, którzy nie

posłuchali, żołnierze wlekli przemocą do rzeczki i tam ich

chrzcili. Powstało wówczas powiedzenie: „Putiata chrzci mieczem, a

Dobrynia ogniem”52.

Przypuszcza się, że pod koniec swego życia Dobrynia miał wyrzuty

sumienia z powodu swych bezeceństw. Otóż z punktu widzenia

moralności taka wojskowa służba u księcia traciła swój szlachetny

charakter – walka z własnym narodem w żadnej mierze nie była walką

o sprawiedliwość. W folklorze zachowały się przekazy o tym, że

Dobryni zdarzało się słyszeć płacz matek i dzieci, bezlitośnie

przezeń osieroconych. Jedna z północnoruskich bylin rozpoczyna się

lamentem Dobryni, który skarży się na rodzoną matkę: „Po coś ty

mnie, nieszczęsnego Dobryniuszkę, porodziła?…”, a dalej idą jego

żale:

Ja Dobrynia nie jeździłbym po pustym polu,

Ja Dobrynia nie zabijałbym niewinnych dusz,

Nie przelewałbym krwi na próżno,

Nie łzawiłbym Dobrynia ojców-matek,

Nie wdowiłbym Dobrynia młodych żon,

Nie skazywał na sieroctwo dzieciątek53.

Perun (Forosteckij)

O Władimirze Szajanie

Fragment z opracowania o Neopoganiźmie Marka Raua

z Taraki:

Na Ukrainie odrodzenie pogaństwa zainicjował prof. Władimir Szajan (1908-1974). W 1934 roku przeżył on objawienie religijne na górze Grechit, na Huculszczyźnie. A w 1943 roku założył Orden Licarow Boga Sonca (Zakon Rycerzy Boga Słońca), którego historia nie jest bliżej znana. Jak przypuszcza Leonard Pełka, z jego wyznawców mógł być sformowany odział UPA pod wezwaniem Peruna. Działalność Szajana nabrała rozmachu dopiero po wojnie i na emigracji, był on dyrektorem londyńskiej biblioteki im. Tarasa Szewczenki w Stowarzyszeniu Ukraińców, w Wielkiej Brytanii. Dzięki jego działalności publicystycznej i we współpracy z Mirosławem Sitnikowem, w środowisku emigrantów ukraińskich powstała w 1981 roku w Hamilton, w Kanadzie „Gromada Ukraińskoj Ridnoj Wiaru” (Wspólnota Rodzimej Wiary Ukraińców). 20

Na samej Ukrainie działały: RUNvira „Ridnaja Ukrainskaja Narodnaja Vira” (Rodzima ukraińska wiara narodowa z Lwem Syłenko na czele i Gromada Ukrajnskich Jazicznikow „Prawosław’ja” (Grupa Ukraińskich Pogan „Prawosławie”), powstała w 1993 roku z inicjatywy Galiny Łozko, ukrainistki i Andrieja Bogoroda – etnografa.

Pierwsza z wymienionych grup niewiele ma wspólnego z pogaństwem sensu stricto, jest to religia objawiona, z Lwem Syłenko jako prorokiem.” 21

Druga natomiast odwołuje się do tradycji zapoczątkowanej przez Szajana w Hamilton i nazywa się „prawowitą wiarą Ukrainy”, grupa ta wydaje pismo „Swarog”(od 1995 roku). 22 Dwudziestego piątego sierpnia 1997 roku miał miejsce w Kijowie I Ogólnoukraiński Sobór Rodzimej Wiary, nastąpiło na nim zjednoczenie wspólnot krajowych i zagranicznych, oraz powołanie „Widrodżenija Ukrajnskoj Ridu Wiru” (Odrodzonej Rodzimej Wiary Ukraińskiej).

W odezwie soborowej przeczytać można: „Uważamy się za prawnych spadkobierców i kontynuatorów Pogańskiej Wiary Rusi-Ukrainy, która w 988 roku została zakazana przez międzynarodową religię chrześcijańską. […] Nasza Rodzima Wiara głęboko osadzona jest w naszych tradycjach i stanowi trwały system wierzeń narodowych. […] Wierzymy w Rodzimych Ukraińskich Bogów zjednoczonych w Swarogu.” 23

Podstawy wiary RUNviry zawarte są, w tak zwanej „Księdze Wełesa”, najstarszym dokumencie piśmiennictwa staro słowiańskiego, pochodzącym ponoć z V wieku p.n.ch., a spisanym dopiero w IX wieku, dokument ten odnaleziono w 1919 roku. W książce „Wira Priedkiw Naszych” (Wiara Przodków Naszych) autorstwa Władimira Szajana, zawarty jest obszerny teoretyczny komentarz „Księgi Wełesa”. Grupa wydaje liczne publikacje książkowe i periodyki, poświecone popularyzacji wiary i kultury starożytnych Ukraińców, utrzymuje kontakty z grupami z innych krajów między innymi z polskim Zrzeszeniem Rodzimej Wiary. 24

Marek Rau

Perunica (Perperuna) – Korolkow

Podziel się!