Świątynie Światła Świata : Tyniec (Polska) – Wały, Grodzisko, Źródło Świętorujańskie (Świętego Jana)

Świątynie Światła Świata : Tyniec – Wały, Grodzisko, Źródło Świętorujańskie (Świętego Jana)

Tyniec

Brama Tyniecka od strony Piekar

Osiedle w Krakowie leżące na zachodnim krańcu miasta nad Wisłą, w przełomowej, skalistej Bramie Tynieckiej, wśród malowniczych Wzgórz Tynieckich zbudowanych z wapienia jurajskiego. Wg niektórych naukowców Wzgórza Tynieckie należy zaliczać do Wyżyny Krakowskiej, gdyż jest to część skał przeciętych przez Wisłę i przez to podzielonych na dwie części. Obecnie Tyniec należy administracyjnie do dzielnicy Krakowa Dębniki. Słynny z jednego z najcenniejszych w Polsce zabytków sakralnych – klasztoru Benedyktynów. Ze względu na duże walory przyrodnicze okolicy cały Tyniec wszedł w obręb Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego.

Opactwo – Góra Mały Tyn (Tyniec)

800-650 lat p.n.e. (V okres epoki brązu) – istniało tu grodzisko zaliczane obecnie do bardzo małych (4-19 tys. m2)

500 p.n.e. – grodzisko z kultury łużyckiej na wzgórzu Grodzisko nad Wisłą

II w. p.n.e. – istniało tu w ostatnim podokresie lateńskim osiedle celtyckie, w którym odkryto kości kota – jedne z pierwszych znanych na terenie Polski

połowa I w. p.n.e. – znaleziska jednych z pierwszych malowanych naczyń znanych na terenie Polski

X w. – Bolesław Chrobry ufundował dwa pierwsze w Polsce klasztory Benedyktynów w Tyńcu i na Św. Krzyżu. Klasztor tyniecki, którego opat nazywany był abbas centrum villarum (od stu wsi posiadanych przez klasztor) nosił tytuł arcy-opata i uważał się za przełożonego wszystkich klasztorów benedyktyńskich w prowincji gnieźnieńskiej. Każde z tych opactw starało się o zakładanie nowych klasztorów, tudzież kościołów filialnych, z których z kolei powstawały zwykłe parafie. Tak też opactwo tynieckie założyło zależne od siebie opactwo Orłowskie na Śląsku posiadające 12 własnych miast.

Ujęcie z dołu Małego Tynu

ok. 1070 – osadzenie zakonników w Tyńcu prawdopodobnie przez króla Bolesława Śmiałego. ?

2 połowa XI w. – budowa romańskiej świątyni i klasztoru na wapiennej skale nad Wisłą

XII w. – powstaje tu kościół opacki, a na Wiśle zaczyna funkcjonować prom

XIII – XV w. – w pn. części wzgórza klasztornego mieścił się zameczek

1259 – Tatarzy mimo umocnienia klasztoru murami i basztami niszczą klasztor

1333-70 – za czasów Kazimierza Wielkiego Tyniec uzyskuje ogólnopolskie znaczenie

Przełom XIV i XV w. – budowa gotyckiego kościoła na miejscu romańskiej świątyni oraz gotycka rozbudowa klasztoru

XV – XVIII w. – budowa i rozbudowa obwarowań klasztoru

XV w. – przebudowa zameczku w Tyńcu na opatówkę

1405 – na prośbę Witolda księcia litewskiego Benedyktyni z Tyńca założyli opactwo w Starych Trokach

1578 – opatówka powstała z przebudowy zamku w wyniku kolejnej przebudowy otrzymuje wystrój renesansowy

pocz. XVII w. – kompleks klasztorny zostaje umocniony fortyfikacjami ziemnymi

Skały po piekarskiej stronie Wisły

1618-22 – przebudowa gotyckiego kościoła w stylu wczesnobarokowym

1662 – przebudowa budynku klasztornego

XVIII w. – budowa bramy ogrodowej i wykopanie studni

połowa XVIII w. – druga przebudowa budynku klasztornego

19 kwiecień 1771-12 czerwiec 1772 – podczas konfederacji barskiej klasztor stanowił silną ostoję dla konfederatów

po 1772 – trzecia przebudowa budynku klasztornego

Dziedziniec

koniec XVIII w. – przebudowa fasady kościoła

przełom XVIII i XIX w. – budowa drewnianego spichlerza folwarcznego

15 marzec 1815 (lub 1816) – zniesieniu uległo opactwo Benedyktynów w Tyńcu, które dostało się pod panowanie Austrii i zostało przekazane jezuitom

1834 – w klasztorze wybucha pożar spowodowany uderzeniem pioruna. Od tego czasu klasztor w ruinie

1939 – Benedyktyni powracają do Tyńca po niemal 100 latach nieobecności

1943 – w północnym skrzydle klasztoru odkryto romańskie wnętrze

po 1946 – odbudowa budynku klasztornego

1947 – utworzenie rezerwatu „Podgórki”

1957 – utworzenie rezerwatu „Skołczanka”

1961 – na terenie klasztoru podczas prowadzonych tu prac archeologicznych znaleziono złoty kielich i patenę romańską

1973 – przyłączenie osiedla Tyniec do Krakowa

1989 – likwidacja promu na Wiśle w Tyńcu, który funkcjonował tu nieprzerwanie od XII w.

Księżyc nad Tyńcem

Warto zobaczyć:

Na stromej skale wapiennej, około 40 m ponad lustrem Wisły wznosi się zespół opactwa Benedyktynów – jeden z najcenniejszych zabytków sakralnych w Polsce sięgający początków państwa polskiego, w którego skład wchodzi również relikt zamku z XIII-XV w.

Koło Tyńca w Podgórkach (Wzgórza Tynieckie) na obszarze chronionym jako Bielańsko-Tyniecki Park Krajobrazowy znajduje się rezerwat stepowy “Skołczanka” w południowej jego części zbiorowe mogiły) oraz rezerwat florystyczny „Podgórki”. Wzgórza Tynieckie posiadają wiele punktów widokowych, m. in. widok z opactwa, Góra Wielkanoc, wzniesienia przy ul. Juranda ze Spychowa.

Święte Źródło – studnia Małego Tynu

Na wschód od Tyńca w miejscu przeprawy przez Wisłę autostrady A4 znajduje się duże zakole starorzecza Wisły – ślad po dawnym przebiegu tej rzeki. U północnego podnóża wzgórza Duża Biedzinka (229 m n.p.m.) położonego w sąsiedztwie autostrady A4 – południowej obwodnicy Krakowa oraz ulic Nad Czerną i Bolesława Śmiałego znajduje się „Źródło Świętojańskie” – pomnik przyrody (jeden z dwóch pomników przyrody w Krakowie nie będący drzewem lub zespołem drzew i jedyne źródło-pomnik na terenie Krakowa). Niestety po ok. 5 metrach potok wpływa na prywatna ogrodzoną siatką posesję, aby ostatecznie poniżej zasilić starorzecze-zakole Wisły.

W Podgórkach w sąsiedztwie rozległych Lasów Tynieckich znajduje się klasztor ss. Służebniczek Staromiejskich.

Oczywiście na wyniosłej skale wapiennej  – postawiono naprzeciw starego grodziska kultury łużyckiej na Górze Tyn (nazywanej dzisiaj Grodzisko)- klasztor Benedyktynów – ze świętą Studnią i źrółem leczniczych wód obramowanych od dawien dawna wspaniałą studnią.

Wały Wiślane – Zakola Starorzecza


Zakole

Klasztor na Żmijowej Górze – Mały Tyn (Tyniec) – i widoczna Żmijowa  Jama

Mały Tyn – Żmijowa Jama

Ślepa Wisła – Starorzecze

Góra Tyn Wielki (Grodzisko) i grodzisko Tyn

Niecały 1 km na południe od opactwa benedyktynów w obrębie Góry Grodzisko (280 m n.p.m.) rozpościera się rozległy teren ze śladami prehistorycznego grodziska. Najlepiej przejść tę drogę wałami od opactwa spod jego Smoczej-Żmijowej Jamy.

Widok na Górę Tyn (Grodzisko), stare słowiano-skołockie (czyli scytyjsko-sarmackie) grodzisko kultury łużyckiej a potem słowiano-celtycki (harsko-mogilański) gród lateński poprzez Wisłę z Góry Grodziska Piekary po drugiej stronie rzeki

Droga na Górę Tyn przez osiedle – równoległa do drogi wałem – widać Klasztor w tle

Zakole poniżej Wału widok od strony Tynu-Grodziska

Tyniec – czyli Mały Tyn – góra i na niej Klasztor Benedyktynów na Górze Żmija-Smoka a w tle starożytny Tyn – Wielki Tyn – grodzisko na górze zwanej dzisiaj Grodziskiem

Źródło Świętorujańskie

Źródło znajduje się w pobliżu opisywanego przez nas Rezerwatu Skołczanka i Sanktuarium w Skołczance

U północnego podnóża wzgórza Duża Biedzinka (229 m n.p.m.) położonego w sąsiedztwie autostrady A4 – południowej obwodnicy Krakowa oraz ulic Nad Czerną i Bolesława Śmiałego znajduje się „Źródło Świętojańskie”

„Źródło Świętojańskie” – pomnik przyrody (jeden z dwóch pomników przyrody w Krakowie nie będący drzewem lub zespołem drzew i jedyne źródło-pomnik na terenie Krakowa).

Strumień Świętorujański wpływa na prywatną posesję

Jedna z ważniejszych Świątyń Światła Świata

Tyniec jest jedną z ważniejszych świątyń Światła Świata. Często się tutaj modlę na Wałach, w Skołczance, na Tynie Wielkim czyli Grodzisku i przy Żmijowej Jamie.

Miejsce to szczególnie wycisza, a klasztor powstał tutaj ze względu na starożytny kultowy charakter całego kompleksu – nie jestem pewien czy Stary Tyn i grodzisko Piekary nie były grodami-obwarami Świętej Wiary Przyrodzonej Słowian już około 1000 lat p.n.e.

Wały – droga od grodziska Tyn Wielki (Grodzisko) wałem do Małego Tynu (Żmijowej Góry) z klasztorem i jamą


Wałem do Grodziska

Drzewa – miejsce modlitewne i medytacyjne

Żabia Łąka


Łęgi Zalewowe i Wisła

Żabia Łąka – Stawki – Znajdź na tym zdjęciu dwie dzikie kaczki


Zioła


Droga do Grodziska – koniczyny na wale

Droga do Grodziska czyli Wielkiego Tynu – widok na Mały Tyn i Jaskinię Żmija


Droga do Grodziska

Wielki Tyn


Droga do osiedla od Grodziska

Miejsce modlitwy

W trakcie modlitwy zza chmur wychodzi słońce

Studnia – Święte pogańskie Źródło Małego Tynu czyli Góry Tyniec

Klasztorna studnia
Nieopodal Wawelu, jak on górujący nad zakolem Wisły i zbudowany na wapiennej skale, wznosi się klasztor Benedyktynów w Tyńcu. Obecny na tym miejscu od tysiąca lat, przetrwał dziejowe nawałnice i kataklizmy.

Przyjmował w swych murach królów i wielkich tego świata, był warowną twierdzą oraz miejscem naukowych badań. Tak jak inne sędziwe budowle, obrósł w opowieści i legendy, które wraz z faktami historycznymi tworzą barwną mozaikę fantazji i rzeczywistości.
Jeśli dopisze nam szczęście, to może przemówią do nas obronne mury, bruk klasztornego dziedzińca, ułamki kolumn i rzeźb. Na pewno opowiedzą nam niejedną ciekawą historię. Może usłyszymy opowieść o dumnym księciu Walgierzu, może opowieść o konfederatach barskich, którzy bronili i fortyfikowali klasztor. A może jeszcze inne? Wszak każdy z nas inaczej widzi, słyszy i reaguje…
Mnie udało się usłyszeć opowieść o klasztornej studni, którą po powrocie do domu spisałem i przekazuję czytającym. Oto studzienna historia.

W czasach opata Iwo
Było to dawno, w czasie, gdy na wawelskim tronie zasiadał król Kazimierz zwany Wielkim, a opactwem tynieckim władał świątobliwy opat Iwo. Wśród królewskich rycerzy byli dwaj przyjaciele Jaśko Topór i Staszko Nałęcz. Razem na łowy i na wojny się gotowali, a na turniejach nigdy przeciwko sobie nie występowali. Nierozłączni i serdeczni jak bracia, lecz różni byli jak ogień i woda. Jaśko – porywczy i gwałtowny, gotów o każde słowo czy gest chwytać za miecz, Staszko – wesoły, ludziom życzliwy i skory do pomocy.
Pewnego dnia rozeszła się między królewskimi rycerzami wieść: Staszko zginął z ręki Jaśka! Rozgniewany o jakiś żart przyjaciela Jaśko jednym ciosem miecza zabrał mu życie. Jedni wierzyć nie chcieli, za niewczesną krotochwilę tę nowinę uważali. Drudzy „Hańba mu!” wołali. „Miast jak prawy rycerz pozwać przeciwnika na udeptaną ziemię, na walkę pieszą lub konną, zabił znienacka jak zbój, godzien więc jak zbój zawisnąć na szubienicy”.
Gdy król dowiedział się o tym zdarzeniu, wezwał Jaśka przed swe oblicze i zapytał: – Zali prawdą jest, żeś zabił Staszka Nałęcza, czy też potwarz to, niesława rozpowiadana przez złe języki? Jaśko, hardo w oczy królowi patrząc i niedawny gniew ledwo przed majestatem hamując, odrzekł: – Prawdą jest miłościwy królu, iż zabiłem Staszka Nałęcza. Uczyniłem to, gdyż uchybił mej czci rycerskiej i dobremu imieniu!
– Skoro tak, to srogo zawinił przeciwko tobie – zmarszczył się król. – Ale i ty zawiniłeś, boś sprawiedliwość w swoją wziął rękę, zamiast sprawę przed królewski majestat przywieźć. Opowiedz swą krzywdę, a ja jego przewinę i twoją winę rozważę.
Skłonił się Jaśko, tchu nabrał i powiada: – Na łowach byliśmy, miłościwy panie. Moja strzała jeno raniła jelenia, bo nagły zwrot zrobił, w gąszcze umykał. Zanim drugą posłałem, Staszko swoją wypuścił i rogacza dobił. Zrazu dworować ze mnie począł, że kuszy bez naciągania nie napnę to i moje strzały słabe, a celu mniejszego niż Floriańska Brama nie trafię.

.
Rozgniewał się na te słowa król i rzekł: – Nie na tom cię pasował na rycerza, byś próżny był i zabijał jak zbój, lecz byś strzegł prawa, bronił słabych i służył orężem swemu krajowi! Nie godzien jesteś nosić rycerski pas i ostrogi. Skoro postąpiłeś jak łotr bez czci i sumienia, tedy jak łotr zawiśniesz na szubienicy
Struchleli wszyscy, nawet ci, którzy w pierwszym gniewie szubienicy Jaśkowi życzyli. A był przy tym obecny opat tyniecki, znany ze swej mądrości, który gościł na królewskim dworze. Słysząc królewski wyrok rzekł: – Miłościwy panie! Daruj życie temu młodzieńcowi. Zdumiał się król słowom opata.
– Nie lękajcie się, miłościwy królu – odparł opat – darujcie mu życie i darujcie mi tego człowieka. Kara surowa go nie minie. Sam ją obmyślę i dopilnuję jej wykonania.
Król zamyślił się dłuższą chwilę, po czym odrzekł: – Niech się stanie podług waszej woli, czcigodny opacie.

Będziesz drążył studnię…
Opat podziękował królowi i zwrócił się do Jaśka: – Słuchaj, nieszczęśniku. Nie jesteś już rycerzem ni wolnym człowiekiem. Miłościwy król darował mi ciebie, byś za swoją winę odpokutował… Za karę będziesz drążył w tynieckiej skale studnię. Ma ona być tak głęboka, by wody z niej starczyło dla całego klasztoru i załogi w naszej fortecy stacjonującej. Gdy tego dokonasz, skończy się twoja kara. Taka jest moja wola i decyzja.
Jaśko pobladł. Na kolana przed królem padł. – Panie miłościwy, zlituj się. Poćwiartować mnie każ, niech raz zginę marnie, ale nie czyń mnie niewolnikiem. Lecz stało się jak chciał opat. Dniem i nocą rąbał Jaśko tyniecką skałę. Nie oglądał bożego świata, gdyż ze studni nie wychodził. Chleb i wodę spuszczano mu na linie, a urobek wywożono w koszu uwiązanym na sznurach.
Pogłębiała się studnia, lecz końca pracy nie było widać. Jaśko walcząc z nieubłaganą skałą to złorzeczył, to modlił się na przemian, aż już i na złe słowa sił mu brakować zaczęło. Pewnej nocy, gdy Jaśko odpoczywał chwilę na stercie świeżo odłupanej skały, ujrzał postać zabitego przyjaciela.
Widziadło przemówiło do niego w te słowa: – Wysłano mnie, bym ci oznajmił, że dopełniła się już twoja kara i pokuta. Przebaczam ci mą śmierć. A teraz słuchaj uważnie. Gdy jutro rano spuszczą kosz, by zabrać twój urobek, ty uderz jeszcze raz kilofem w skałę, po czym wsiądź do kosza i co prędzej każ wieźć się na górę, gdyż studnia napełni się wodą.
Po wypowiedzeniu tych słów postać Staszka znikła. Na drugi dzień Jaśko uczynił wszystko tak, jak mu nakazywał duch przyjaciela. Ledwo zdążył wsiąść do kosza i wyjechać na górę, gdy studnia napełniła się wodą. Wciąż jej przybywało. Już sięgała brzegów cembrowiny, już przelewała się przez nią, już wypływała na dziedziniec! Gwar się zrobił i radość. Kto żyw wybiegł z klasztoru, sam opat przybył popatrzeć, i tylko Jaśko w cień się usunął, na kolana padł, by Bogu i zmarłemu przyjacielowi podziękować.

ANDRZEJ NAZAR


Tynieckie tajemnice

Artykuł z gazety: “Dziennik Polski”

Klasztorna studnia
Nieopodal Wawelu, jak on górujący nad zakolem Wisły i zbudowany na wapiennej skale, wznosi się klasztor Benedyktynów w Tyńcu. Obecny na tym miejscu od tysiąca lat, przetrwał dziejowe nawałnice i kataklizmy.

Przyjmował w swych murach królów i wielkich tego świata, był warowną twierdzą oraz miejscem naukowych badań. Tak jak inne sędziwe budowle, obrósł w opowieści i legendy, które wraz z faktami historycznymi tworzą barwną mozaikę fantazji i rzeczywistości.
Jeśli dopisze nam szczęście, to może przemówią do nas obronne mury, bruk klasztornego dziedzińca, ułamki kolumn i rzeźb. Na pewno opowiedzą nam niejedną ciekawą historię. Może usłyszymy opowieść o dumnym księciu Walgierzu, może opowieść o konfederatach barskich, którzy bronili i fortyfikowali klasztor. A może jeszcze inne? Wszak każdy z nas inaczej widzi, słyszy i reaguje…
Mnie udało się usłyszeć opowieść o klasztornej studni, którą po powrocie do domu spisałem i przekazuję czytającym. Oto studzienna historia.

W czasach opata Iwo
Było to dawno, w czasie, gdy na wawelskim tronie zasiadał król Kazimierz zwany Wielkim, a opactwem tynieckim władał świątobliwy opat Iwo. Wśród królewskich rycerzy byli dwaj przyjaciele Jaśko Topór i Staszko Nałęcz. Razem na łowy i na wojny się gotowali, a na turniejach nigdy przeciwko sobie nie występowali. Nierozłączni i serdeczni jak bracia, lecz różni byli jak ogień i woda. Jaśko – porywczy i gwałtowny, gotów o każde słowo czy gest chwytać za miecz, Staszko – wesoły, ludziom życzliwy i skory do pomocy.
Pewnego dnia rozeszła się między królewskimi rycerzami wieść: Staszko zginął z ręki Jaśka! Rozgniewany o jakiś żart przyjaciela Jaśko jednym ciosem miecza zabrał mu życie. Jedni wierzyć nie chcieli, za niewczesną krotochwilę tę nowinę uważali. Drudzy „Hańba mu!” wołali. „Miast jak prawy rycerz pozwać przeciwnika na udeptaną ziemię, na walkę pieszą lub konną, zabił znienacka jak zbój, godzien więc jak zbój zawisnąć na szubienicy”.
Gdy król dowiedział się o tym zdarzeniu, wezwał Jaśka przed swe oblicze i zapytał: – Zali prawdą jest, żeś zabił Staszka Nałęcza, czy też potwarz to, niesława rozpowiadana przez złe języki? Jaśko, hardo w oczy królowi patrząc i niedawny gniew ledwo przed majestatem hamując, odrzekł: – Prawdą jest miłościwy królu, iż zabiłem Staszka Nałęcza. Uczyniłem to, gdyż uchybił mej czci rycerskiej i dobremu imieniu!
– Skoro tak, to srogo zawinił przeciwko tobie – zmarszczył się król. – Ale i ty zawiniłeś, boś sprawiedliwość w swoją wziął rękę, zamiast sprawę przed królewski majestat przywieźć. Opowiedz swą krzywdę, a ja jego przewinę i twoją winę rozważę.
Skłonił się Jaśko, tchu nabrał i powiada: – Na łowach byliśmy, miłościwy panie. Moja strzała jeno raniła jelenia, bo nagły zwrot zrobił, w gąszcze umykał. Zanim drugą posłałem, Staszko swoją wypuścił i rogacza dobił. Zrazu dworować ze mnie począł, że kuszy bez naciągania nie napnę to i moje strzały słabe, a celu mniejszego niż Floriańska Brama nie trafię.

Podziel się!