Rafał Orlicki: Wolność dla Trynkiewicza – owoc Magdalenki i Okrągłego Stołu!

ostatnia aktualizacja 18 02 2014

170px-Jakub_Berman_Polish_CommunistJakub Berman

1.   Trochę prawdziwej historii

 

W Polsce, karę śmierci oraz dożywocie, przewidywał do 1970 r. kodeks karny z 1932 r., jak również obowiązujący od 1970 r. kodeks karny PRL, w którym dożywocia już nie było, a jedynie kary do 15 lat więzienia i 25 lat więzienia lub kara śmierci.

Mimo ciężkich kar dla morderców, w 1983r. gen. Wojciech Jaruzelski udekorował medalem Krajowej Rady Narodowej, wielokrotnego zbrodniarza, szefa UB – Jakuba Bermana, byłego „członka Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce, współodpowiedzialnego za zbrodniczą działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, koordynującego przygotowywanie licznych procesów politycznych, prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy członków AK, BCh i NSZ, kierującego ideologią partii komunistycznej oraz aparatem terroru”. (źródło: Wikipedia). Wcześniej, pozornie tylko wykluczonego w 1956r z szeregów PZPR na fali partyjnego antysemityzmu, za jego jak to łagodnie nazwano; „niegodne metody śledcze”, gdyż był jak inni tego typu doświadczeni w walce z opozycją UB-ecy, dalej wykorzystywany w roli doradcy, przez władze partyjne.

Ten akt dekoracyjny dokonany przez gen. Jaruzelskiego na największej rangi partyjnej, żyjącym w Polsce zbrodniarzu UB-eckim, w trakcie trwania Stanu Wojennego (1981-83), był niezmiernie ważnym sygnałem dla środowisk UB-eckich i kształtującej się w tym okresie strategii opozycji Solidarnościowej. Mówił on pierwszym; „-Bądźcie spokojni! Dalej potrzebujemy waszej pomocy! Nie zapomnimy o was i weźmiemy pod swoją opiekę!”. Przesłanie do opozycji, szczególnie tej powiązanej rodzinnie z dawnymi; tatusiami, mamami i dziadkami UB-ekami bądź dyspozycyjnymi wobec komunistycznej władzy sędziami (jak brat Adama Michnika, sędzia – zbrodniarz, który uciekł do Szwecji skąd oczerniał Polaków za rzekomy antysemityzm, służący mu podobnym, jako zasłona dla ich zbrodni), było zaś następujące: „-Podzielimy się władzą jedynie z lewicowymi środowiskami opozycyjnymi, rodzinnie umoczonymi w zwalczaniu narodowo-patriotycznej opozycji (czytaj wprost; „terrorze komunistycznym”), bo tylko takie środowisko opozycyjne gwarantuje nam bezpieczeństwo (czytaj „układ”)! Zależy nam na historycznej amnezji i polityczno-prawnej amnestii!”.

To dlatego, w obradach Okrągłego Stołu, wzięło udział tak wielu „opozycjonistów”, rodzinnie lub własną przeszłością znanych ze wspierania niegdyś ustroju komunistycznego, którzy jako TW, patrzyli na siedzące po drugiej stronie stołu, twarze partyjnych zleceniodawców ich oficerów prowadzących. W Solidarności nigdy nie brakowało ludzi podstawionych przez służby. Nawet niektórzy doradcy Solidarności w czasie strajku stoczni im. Lenina, byli przez SB osobiście dowożeni do stoczni oraz lokowani w hotelu na koszt służb. Ale w okresie Okrągłego Stołu, było ich już zatrzęsienie. Niestety, znaczna cześć naszego Narodu dała się przekabacić i donosiła za cokolwiek; za talon na auto, za paszport, za stypendium, za wcześniejsze miejsce na liście mieszkaniowej w spółdzielni, za łatwiejszą karierę naukową, czy jak niektórzy liderzy Solidarności – za stołek u władzy. Do czasu wprowadzenia Stanu Wojennego, Solidarność posiadała rozwinięte i kontrolowane oddolnie, mocne struktury niepodległościowe, w oparciu o różne jej odłamy. Solidarność; Rolników, Stoczniowców, Hutników i inne grupy związku. Później, działalność „elit” Solidarnościowych, zaczęła narzucać swoich – tych „lepszych”, skupiając wokół siebie, ustawione grupy TW (Tajnych Współpracowników). Grupy te, nierzadko nawet się nie znając wzajemnie, przystąpiły później do obrad Okrągłego Stołu na warunkach komunistycznej władzy, która koordynowała skład zespołów tematycznych, aby nie zabrakło tam odpowiednich „decydentów”. Nie każdy bowiem opozycjonista, był gotów siadając do Okrągłego Stołu, podawać rękę zwyczajnym bandytom tyle, że ubranym w garniturki polityków, a cóż dopiero, wypijać za ich zdrowie toasty. Jednak, odpowiedni skład przywódców, którzy byli do tego zdolni, na których zachowanie patrzyła cała reszta, to umożliwił. Chociaż całe obrady mogły przebiegać zupełnie poważnie, bez takich nieszczerych ceremonii, służących władzy komunistycznej do zdobycia również sumień opozycji i zawiązania więzi emocjonalnej z władzą. Nie dziwmy się więc, gdy po Okrągłym Stole usłyszeliśmy z ust jednego z przywódców opozycji, głośne słowa: „-Odpieprzcie się od generała!” (w domyśle, Jaruzelskiego).

Salomon_Morel Salomon Morel (ur. 15 listopada 1919 w Garbowie, zm. 14 lutego 2007 w Tel Awiwie) – funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa w PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości.

Kiedy gen. W. Jaruzelski wprowadził stan wojenny, skazując Polskę na bardzo długi okres zacofania gospodarczego i tłamszenia wolności, łamiąc przy tym nawet komunistyczną konstytucję, którą powinien przestrzegać, jako zdyscyplinowany żołnierz, wzywając (jak podają coraz liczniejsze źródła, w tym wypowiedzi rosyjskich polityków i wojskowych z tego okresu) na pomoc wojsko sowieckie, wystosowano tajny komunikat przekazany dla PRL-owskich sojuszników, obradujących Ministrów Spraw Wewnętrznych Układu Warszawskiego. W tym, skierowany do najwyższych władz NRD, dlatego jego tekst zachował się w Instytucie Gaucka.  Był to jasny komunikat PRL-owskiego Ministra Spraw Wewnętrznych a faktycznie szefa UB-ecji, gen. Kiszczaka, który później organizował obrady Okrągłego Stołu.  Ten zachowany dokument, brzmiał; „Wprowadziliśmy Stan Wojenny, aby wymienić niekonstruktywną opozycję Solidarnościową (czytaj „niepodległościową”) na opozycję konstruktywną”. Cel Stanu Wojennego, był więc jasny. Zyskać czas, na skonstruowanie takiej opozycji, która zgodzi się na szerokie przywileje polityczno-rządowe dla komunistów a przede wszystkim, na powszechną amnestię za ich zbrodnie, których było bez liku. Zbrodnie, to oczywiście nie tylko zlecanie zabójstw politycznych, ale i jawne zdrady interesu narodowego. Jak choćby wysłanie przez gen. Jaruzelskiego, Polskiego Wojska do pacyfikacji niepodległościowych rozruchów w Czechosłowacji.

„Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981, jeden z przywódców KOR, jakim był Adam Michnik, został najpierw internowany, a następnie po odmowie dobrowolnego opuszczenie kraju, postawiony w stan oskarżenia i osadzony w areszcie pod zarzutem tzw. próby obalenia ustroju socjalistycznego. W areszcie przebywał bez wyroku do 1984 na skutek celowo przedłużanego przez prokuraturę procesu.” (źródło; Wikipedia). Jak widzimy, stan wojenny służył władzy komunistycznej, jako środek nacisku na liderów opozycji, pokazując im z jednej strony kij (wiezienie), a z drugiej marchewkę (potencjalne miejsce we władzy), w zamian za dogadanie układu.

Opozycja, wyrastająca często na podłożu KOR-owskim lub KPN-owskim, wydawało się, że wywodzi się z bardzo patriotycznych środowisk, jednak i tam, SB miały swoich agentów. Przy czym KOR, był przede wszystkim organizacją osób pochodzenia żydowskiego o wyraźnym nastawieniu lewicowym, których pochodzenie stanowiło jak gdyby zamknięty dla rodowitych Lechitów, klub dyskusyjno-polityczny. Jeśli jednak już ktoś z nich tam jakimś cudem się pojawił, to w sprzyjających warunkach, zwykle po wpiciu sporej ilości wódki, otwierały się szczerze emocje KOR-owców i taki gość dowiadywał się, jak to „niedługo będą rządzić Oni, zamiast Polaków”.

Komunistyczne służby specjalne, bardzo umiejętnie wspierały polityczne kariery oraz marzenia o korycie przy władzy nie tylko swoich TW, ale i rokujących porozumienie z władzą – takich nastawionych przychylnie do ustroju socjalistycznego, za cenę podzielenia się ową władzą. W tym, poprzez działania operacyjne, czyniąc z nich, niezwykle zasłużonych opozycjonistów – w tym poprzez częste areszty i głośne procesy sądowe. Gdy po prostu mogły ich zlikwidować, jak to czyniono z innymi, naprawdę opornymi. Tacy „opozycjoniści”, a tak naprawdę marzyciele o własnych posadach w szeregach władzy, pozornie bardzo ideowi karierowicze, byli gwarantami temperowania pozostałych – opornych na próby zawiązania jakiegokolwiek układu z komunistami i darowania czegokolwiek SB.

Z kolei tych opornych, też musiało być paru przy Okrągłym Stole, aby autoryzować jego „powagę” i rangę, oraz uspokajać cześć społeczeństwa, która cokolwiek z tego wszystkiego rozumiała. Ja miałem ledwie 19 lat, gdy należałem do Solidarności w dużym, Warszawskim zakładzie pracy (FWP-VIS), więc nie wiedziałem nic o układach opozycji z władzami, ale dziwiło mnie zawsze, że tak wielu moich kolegów chce tylko socjalizmu z ludzką twarzą i pełnych półek, nie zaś prawdziwej wolności politycznej obywateli i wolnej gospodarki. Ja, chciałem przede wszystkim tej wolności i nie obchodził mnie żaden Związek Radziecki na karku, jego ewentualne „niet!”. Ale nie za pomocą wojny z władzą na ulicach, tylko właśnie poprzez solidarność strajkową i działalność podziemną, głównie informacyjną. Zdawałem sobie świetnie sprawę z potęgi słowa oraz siły, dużej organizacji niepodległościowej. Nie myślałem jednak, że aż tylu naszych przywódców, tak da się kupić a do tego zupełnie nie będzie znać się na gospodarce, gdy przyjdzie im rządzić. A co najwyżej, na sprzedawaniu wszystkiego jak popadnie, obsadzaniu stołków kolegami bez pojęcia o zarządzaniu. (Tak jak niestety Kaczyński, który na dyrektora stoczni mianował etymologa). Jak mówił pułkownik Kukliński, „Solidarność” utkana jest agentami jak ciasto rodzynkami, co dotarło do społecznej świadomości znacznie po fakcie, o wiele za późno. Ale może i dobrze, bo nawet o krok nie posunęlibyśmy naszej wolności do przodu a tak przynajmniej mamy teraz tylko cos do poprawienia. Wcześniej od tych słów, naświetliło wszystko jak na tacy, znane powszechnie zdarzenie, polegające na wypożyczeniu i zniszczeniu oryginalnych dokumentów IPN-u na swój temat, przez byłego Prezydenta, któremu tak zaufaliśmy. Kto zabiera i nie oddaje dokumentów UB-ecji na swój temat, ten musi mieć wiele do ukrycia i inaczej się tego nie da wytłumaczyć.

Oczywiście, w Solidarności było wielu prawdziwych ideowców walczących nie tylko o lepszy socjalizm i finlandyzację polski (jak chciał J. Kuroń z KOR-u), co o Polskę wolną całkowicie. Inna rzecz, że zwykle nie byli to ludzie, którzy zaszli wysoko, bo służby odpowiednio ich temperowały i zmniejszały ich rangę na etapie ułożenia uczestników obrad Okrągło Stołowych.

Dalsze zdarzenia, przebiegały w tym duchu, na szerokim froncie zgniłego kompromisu opozycja-komuna, od kształtowania wyborów, tworzenia prawa, po działania Sądów, decyzje ekonomiczno-gospodarcze władzy i wspólnie określone kroki operacyjne Służby Bezpieczeństwa. Za ukrywającą się na Śląsku, działaczką Solidarności Walczącej (dzisiaj znaną z powodu krytykowania przez nią Ruchu na Rzecz Autonomii Śląska – RAŚ, zarzucającej Platformie Obywatelskiej wręcz wspieranie tego ruchu poprzez wystawianie jego ludzi na swoich listach a przez to jawne zmierzanie do rozpadu Polski, co określa mianem „zdrady stanu”),  Jadwigą Chmielowską, SB wysłało listy gończe, które krążyły jeszcze do 1991r, czyli do końca pierwszego okresu rządów Tadeusza Mazowieckiego – Premiera w końcu opozycyjnego. Czy o nich nie wiedział?

Ostatnią karę śmierci, poprzez powieszenie, wykonano w Polsce 21 kwietnia 1988 r. w krakowskim więzieniu na Montelupich, za brutalny gwałt i zabójstwo kobiety. Skazany mężczyzna czuł się widocznie niewinny, bo do ostatniej chwili wierzył w ułaskawienie.

Kilka miesięcy po tej egzekucji, czyli w r. 1988, komunistyczny rząd Mieczysława Rakowskiego w trakcie ustaleń Magdalenkowych (były to spotkania władz państwowych PRL z przedstawicielami NSZZ Solidarność, odbywające się od 16 września 1988 roku w ośrodku konferencyjnym MSW w Magdalence pod Warszawą), przygotowujących już tylko formalną pokazówkę Okrągłego Stołu (obrady te powinny się prędzej nazywać  „kanciaste”, a trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989), biorąc przy okazji pod swoją opiekę bandytów z UB, ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci.

Niezależnie od tego, polskie Sądy orzekły jeszcze (tylko symbolicznie) kary śmierci dla 9 osób, w tym dla najbardziej znanego oprawcy – Mariusza Trynkiewicza, skazanego 29 września 1989 r. za morderstwo czterech chłopców, gdyż moratorium nie oznaczało automatycznej zmiany Kodeksu Karnego a jedynie wstrzymanie realizacji niektórych jego przepisów.

W sprawie Trynkiewicza, już na tym etapie, przypuszczalnie nastąpiło naruszenie prawa, bo tajemnicą poliszynela jest, że były już wówczas mocne papiery na jego chorobę umysłową owocującą zbrodniami o podłożu seksualnym. Człowiek ten, miał się ponoć pierwotnie znaleźć w psychuszce i byłby tam pewnie do końca życia. Sąd jednak zapewne otrzymał od władzy prikaz, aby orzec karę śmierci, bo to by się spodobało zbuntowanemu społeczeństwu. Tak też uczyniono, lecz amnestia spowodowała, że dostał tylko 25 lat i teraz wyszedł. W wypadku, gdyby jednak od początku nie łamano prawa i zastosowano się do opinii biegłych, nigdy by już nie oglądał wolności. Warto byłoby teraz sprawdzić dokumenty sądowe, czy takie plotki są tylko wyssane z palca.

Pamiętać też musimy, że Okrągły Stół, poprzez zgodę opozycji na udział komunistów we władzy kraju, nie odsunięcie ich na jakiś okres od władzy (jak to np. uczyniono w Czechosłowacji czy Niemczech), za czym mógł pójść równocześnie akt łaski i amnestia dla nich, zatwierdzona przez Naród, uprawomocnił władzę komunistyczną narzuconą Polsce przez Sowietów, na ich bagnetach. To byli zwyczajni zdrajcy, którzy gdy Polska stanęła na krawędzi wolności, zamiast dobrowolnie odsunąć się od władzy, domagali się przywilejów i dalszego rządzenia, co osiągnęli. Okrągły Stół, nie uznając ciągłości Rzeczypospolitej w postaci istniejącego Rządu RP na obczyźnie (w Londynie), przyjął na Polskę ciężar długów zaciągniętych przez PRL przeważnie w interesie Rosji, a zbrodnie PRL-u stały się jego zbrodniami. Skoro włączył mocodawców zbrodniarzy w szeregi nowej władzy państwowej. Takie są powody i efekty polityczne szerokiej amnestii, jaką wówczas przyjęto nie tylko wobec Trynkiewicza, ale wobec wszystkich bandytów, w tym tych z SB. Opozycja stała jednak pod murem, pod straszakiem więzień, długich rak SB i kolejnego Stanu Wojennego, który już przygotował gen. W. Jaruzelski, wobec czego, kiedy kiedyś dojdzie do naprawienia błędów Okrągłostołowych, do prawdziwej lustracji, dekomunizacji i rozliczenia zbrodni, będzie zawsze miała ku temu nie tylko moralne, ale i prawne podstawy. Bo umowy zawierane pod przymusem, są nieważne dla strony przymuszonej! To jest stara reguła prawna, na która powinni się powoływać dzisiejsi opozycjoniści, którym się gada ze nie można łamać zawieranych porozumień (umów) i innych reguł prawa.

Zaraz więc po wyborach kontraktowych (nazywanych fałszywie pierwszymi wolnymi wyborami, gdy w istocie wolne były jedynie do Senatu, a Sejm szybciutko wybrał dopełniając obietnic Magdalenkowych, zaledwie jednym głosem, gen.Jaruzelskiego na Prezydenta RP), 4 czerwca 1989, Sejm kontraktowy przyjął ustawę nazywaną ciepło i złudnie „amnestyjną”. Na jej mocy, wszystkim skazanym na karę śmierci, nawet za najcięższe przestępstwa, takie jak morderstwa i gwałty ze szczególnym okrucieństwem, w tym wobec sprawców, którzy już zostali osądzeni a nie zostali jeszcze straceni – dzięki wstrzymaniu egzekucji przez rząd M.Rakowskiego, zamieniono wyroki, na kary 25 lat pozbawienia wolności. Nie uwzględniono zamiany kary śmierci na dożywocie, spodziewając się ciężkich wyroków za przestępstwa dokonane przez służby bezpieczeństwa. Nikt jeszcze przecież nie wiedział, czy uda się dopełnić ustaleń Magdalenkowych i na czas, zatrzeć ślady po tych zbrodniach. W innym wypadku, władza komunistyczna nigdy nie podzieliłaby się synekurami, gdyby jej wierne tyle lat, zbrojne ramię – Służba Bezpieczeństwa oraz cześć ZOMO, miały pójść do więzienia na całe życie lub dostać czapę.

Do głosowania za amnestią, nawoływał z mównicy sejmowej ówczesny poseł, Adam Michnik, który tłumaczył, że zbrodniarzami powinni zajmować się tylko lekarze! Pozornie dziwne i przewrotne były te słowa w ustach inteligenta, doskonale zdającego sobie sprawę, jakie zagrożenie ci ludzie stanowić będą dla społeczeństwa. O czym wyraźnie mówili niektórzy posłowie. Ustawie o amnestii, stanowczo sprzeciwiali się bracia Kaczyńscy, którzy jednak byli w mniejszości.

 

Pokątne ustalenia Magdalenkowe, ponieważ były właśnie pokątne, pokątnie obowiązywały dalej i scalały „opozycyjny obóz współpracy z komunistami i tolerancji dla służb oraz ich zbrodni”. Oczywiście, nikt nic takiego nie podpisał ani nie zapisał, a Sądy zajęły się później ich sprawkami, ale jakoś niezwykle powolnie. Możemy się tylko domyślać po owocach tych działań i opisanych tutaj w wielkim skrócie zdarzeniach, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło.

„3 lipca 1989, Adam Michnik, w „Gazecie Wyborczej” opublikował artykuł zatytułowany Wasz prezydent, nasz premier, w którym opowiedział się za wyborem prezydenta z rekomendacji PZPR i jednoczesnym powierzeniem misji utworzenia rządu przedstawicielowi solidarnościowej opozycji, postulując „sojusz demokratycznej opozycji z reformatorskim skrzydłem obozu władzy”. Tydzień później, 12 lipca 1989, Adam Michnik prowadził w Wydziale Zagranicznym KC KPZR w Moskwie rozmowy polityczno-organizacyjne z jego szefem, Jurijem Graczowem”. (Źródło: Wikipedia)

Zauważyć też należy, że władza komunistyczna umiejętnie dzieliła społeczeństwo w okresie Okrągłego Stołu, celowo dopuszczając do głosu  znaczną cześć przedstawicieli narodu wybranego, którzy już dawno słynęli ze środowiskowej komitywy, nastawieni jeszcze od czasów studenckich na rządzenie nad głowami autochtonów z dziada pradziada. Inna sprawa, że często to właśnie ich rodziny miały szczególne związki z krwawymi poplecznikami utrwalania ustroju, co gwarantowało ucięcie wszelkich zakusów lustracyjnych w zarodku. Takie pro opozycyjno-żydowskie działania służb, były obliczone jeszcze przed stanem wojennym na skłócenie środowiska opozycyjnego. Jednak opozycjoniści pochodzenia nie żydowskiego, nie dali się w nie wciągnąć i bez uprzedzenia bardzo wyraźnie wspierali działania swoich kolegów – Żydów. Historia pokaże, czy słusznie zaufali tym, którzy przeważnie od młodych lat, byli zafascynowani koncepcjami nie tyle pełnej wolności obywatelskiej Polaków, co rozmaitymi sposobami udoskonalania socjalizmu i rządzenia ponad wolą Narodu. Już zresztą dzisiaj, możemy sobie powiedzieć, że tego rodzaju przyszłe kadry rządowo – parlamentarne, stworzyły właśnie ów dzisiejszy, pokrętny ustrój gospodarczo-polityczny Polski. W którym ani nie ma prawdziwie wolnego rynku ani prawdziwego socjalizmu, a demokracja jest jeden dzień na cztery lata – wcześniej zmanipulowany medialnie, dzień wyborów. Naród, nie ma bezwarunkowego prawa choćby do przeprowadzenia referendum popartego kilkoma milionami podpisów. Jest ten nasz ustrój jakąś hybrydą, dwóm bożkom służącą i przez to żadnemu porządnie. W której jak to w mętnej wodzie, łatwo jest Dzielic i rządzić otumanionym Narodem a dla siebie wiele zyskiwać pokątnie. Dlatego pewnie, tak się sygnatariusze Okrągłego Stołu obawiają, aby Naród nie uchwalił nagle jakiejś rozwałki tego systemu. Co się zapewne w końcu stanie, gdy Naród tak jak kiedyś miliony członków Solidarności, zrozumie, że nawet bez zgody władzy – choćby był to demokratycznie wybrany Sejm, jest w dalszym ciągu suwerenem prawa i może w każdej chwili zebrać większość głosów, wymyśleć i przegłosować nowa Konstytucję. A ta, będzie prawnie obowiązywać, bo obecna władza nie jest będzie się liczyć, gdy oddolnie zostanie zniesiona poprzez uczciwe, powszechne glosowanie, razem z całym ustrojem, na jakim się opiera. To, ze dzisiaj to sejm decyduje czy jakieś referendum może się odbyć czy też nie, jest jawnym pogwałceniem porządku demokratycznego, na który nasza władza fałszywie się powołuje. Mam sam, wielka nadzieję, ze tak jak kiedyś, gdy budowano amerykańską wolność i zwołano tamże Konstytuantę, tak kiedyś i u nas uczynią to zjednoczone wobec obecnej sytuacji w Polsce, grożącej upadkiem bytu narodowego Polaków, rozsiane po całym kraju patriotyczne organizacje i miliony niezrzeszonych obywateli.

Należy też przypomnieć, że jeszcze w ostatnich latach, tuż przed Okrągłym Stołem a nawet po nim, Służba Bezpieczeństwa dalej zastraszała niepokornych i zamordowała kilku opozycjonistów, w tym księży (w 1984 Jerzego Popiełuszkę, zaś w latach 1989: Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha). Mordy te, pokazują, że z jednymi się cackała i dopuszczała ich nawet do władzy, zaś innych bezwzględnie eliminowała. Moim zdaniem – jest podobnie i dzisiaj, tylko zabójstwa są wykonywane w sposób profesjonalny, przez zawodowców,  fingowane jako przypadkowe wypadki a przeważnie samobójstwa pod wpływem depresji. Po „samobójstwie” Andrzeja Leppera, stało się bardzo zastanawiające, że tylko on mówił o obozach dla Talibów, co po długim czasie okazało się szokującą prawdą. Czyżby układ, objął już swoim zasięgiem również służby współpracujące z tymi, którzy szczególnie nie cierpią Arabów? Mogą to potwierdzać, ostatnie wizyty całego sztabu WP, w ich centrali w Jerozolimie, czy zagarnięcie przez służby tego kraju, wynalazku Lucjana Łągiewki, wraz z całą jego dokumentacją (zderzaka bezodrzutowego).

Z Okrągłego Stołu, wykluczono te znane osoby z opozycji, które domagały się odpowiedniego ukarania sprawców zabójstw politycznych, w tym pacyfikantów Kopalni Wujek oraz ich zwierzchników. Mimo, że byli to ludzie znani, z czołówki przywództwa Solidarności, jak zwierzchnik Solidarności nad moim zakładem pracy, Andrzej Gwiazda. Inni opozycjoniści, znani ze swego nieprzejednania wobec SB-cji, jak Krzysztof Wyszkowski, byli co najwyżej obserwatorami obrad Okrągłego Stołu lub uczestnikami tzw. „podstolików”, jak Lech Kaczyński.  Dla wprowadzenia na obrady Okrągłego Stołu, zdecydowanych przeciwników amnestii wobec SB-cji, władza nigdy nie dała zielonego światła, bo powiedzieliby tam, co myślą o pewnych projektach. Widzieli oni potrzebę odpowiedniej jakości zmian ustrojowych a dla uzyskania tej jakości, miejsca u władzy dla komunistów nie było. Tylko dlatego – bo osoby te, wcale nie chciały żadnej krwawej wojny z władzą a jedynie ukarania zbrodni i całkowitego odsunięcia komunistów od nowej władzy, nie dopuszczono ich do Okrągłego Stołu. Dla Jaruzelskiego i Kiszczaka, rzecz bowiem rozgrywała się nie tylko o spokój dla komunistów, ale o podzielenie się Polską, jak jakimś tortem. Dobrym dowodem dla tego, co tutaj piszę, jest Solidarność Walcząca, której przywódcę, Kornela Morawieckiego, cieszącego się dużym autorytetem społecznym, tuż przed obradami Okrągłego Stołu, UB-ecja potajemnie wywiozła za granicę z zakazem powrotu, aby nie nagłaśniał prawdziwych celów szykowanych układów. Udało mu się potajemnie powrócić i przed kamerami telewizyjnymi, dosłownie wywrócić okrągły stół (mebel). Niestety, Naród był już otumaniony medialnie radosnymi owocami Okrągłego Stołu i dumnym opozycjonistom z moralnymi zasadami, nie udało się zdobyć mandatu poselskiego bądź senatorskiego. On i mu podobni, nie ustawiał się nigdy obok portretu Lecha Wałęsy do fotografii w kampanii wyborczej, co tak zadziałało na nierozeznanych w politycznych realiach wyborców.

Generałowi SB, Czesławowi Kiszczakowi, szefowi służb bezpieczeństwa, odpowiedzialnemu za działania służb represyjnych, opozycja Okrągłostołowa, kontynuując linię „dialogu” dla podzielenia się władzą, zaproponowała tekę Premiera. Natomiast gen. Jaruzelskiemu, stanowisko Prezydenta RP. Przeważała „racja stanu”, zgodnie z którą, część opozycji udzieliła gwarancji bezpieczeństwa pracownikom aparatu terroru oraz komunistycznym zdrajcom ojczyzny, trzymającym Naród za mordę niemalże pół wieku. Tym bardziej, nie mogło być zagrożenia żadnymi karami śmierci dla ludzi UB-ecji. Wprowadzona amnestia, umożliwiała wyjście już po 7-10 latach za dobre sprawowanie, na wypadek, gdyby jednak jakiś UB-ek zaliczył 25 lat więzienia.

Potrzeba było aż 6-ciu lat, aby w 1995 r. do polskiego kodeksu karnego powróciła również kara dożywotniego pozbawienia wolności. Stało się to dopiero po rządach Tadeusza Mazowieckiego (1989 – 1991), które pozwoliły UB-ekom powynosić i spalić wszelkie dowody swoich zbrodni, skutecznie zacierając po nich ślady. Były Premier Tadeusz Mazowiecki, tłumaczył się później, że nie miał kim obsadzić swoich ministerstw i strzec tych dokumentów. Co jest oczywistą nieprawdą, bo wielu rzetelnych działaczy opozycyjnych, takich jak A. Gwiazda, A. Walentynowicz czy K. Morawiecki i im podobni, którzy mogli to swoją niezłomną postawą zapewnić, zostało celowo oddalonych od wpływu na losy kraju i stanowisk rządowych. Bo nie poszli nigdy na żadne układy z UB-ecją.

„Pomiędzy 12 kwietnia a 27 czerwca 1990 wraz z trzema innymi osobami (historykami Andrzejem Ajnenkielem i Jerzym Holzerem oraz dyrektorem Archiwum Akt Nowych Bogdanem Krollem), Adam Michnik uzyskał dostęp do wybranej części archiwów MSW. Grupa ta uzyskała potoczną nazwę „Komisja Michnika” i została powołana z inicjatywy Henryka Samsonowicza, (Ministra Edukacji Narodowej).Wynikiem trzymiesięcznych prac, był krótki raport, stwierdzający niekompletność archiwów” (źródło; Wikipedia) Do dzisiaj, wielu publicystów widzi w tym zdarzeniu szczególne, niepisane przywileje Adama Michnika, niepoparte odpowiednimi prerogatywami rządowymi. Niektórzy, jak były poseł Leszek Bubel, zarzucają mu wręcz wykorzystanie pozwolenia na wejście do archiwum, dla wyczyszczenia go z części akt osobowych, które mogłyby wskazywać na zasługi dla komunistycznej władzy bądź współprace z nią.

W czerwcu 1992 roku, na oczach kamer, z inicjatywy Prezydenta Lecha Wałęsy, dokonano porozumienia w gronie grupy polityków, którzy uczestniczyli w Okrągłym Stole lub byli jego zdecydowanymi zwolennikami, aby odwołać rząd Jana Olszewskiego, który na mocy uchwały Sejmowej, rozpoczął proces ujawniania tajnych współpracowników SB. Ponieważ postępowaniem tym, objął również najwyższej rangi przywódców partyjnych oraz samego Prezydenta. Znamiennym było, że w odruchu szczerości, obecny przy tej roszadzie Waldemar Pawlak, w pierwszych słowach nazwał sposób obalenia rządu, „gangsterskim chwytem”. Za moment jednak zmienił zdanie, kupiony ofertą stanowiska Premiera, na którym długo nie pobył.

Dopiero w 1996, jako pierwszy człowiek SB-cji, został prawomocnie skazany zbrodniarz UB-ecki, Adam Humer (Umer), który zmarł w 2001 r. podczas przerwy w odbywaniu kary. Nieliczni, inni pracownicy UB, winni ciężkich przestępstw, w tym torturowania więźniów, zostali prawomocnie skazani na kilkuletnie więzienia lub utratę uprawnię kombatanckich, dopiero w latach 2011-13, przeważnie z dobrze udokumentowanego oskarżenia Instytutu Pamięci Narodowej. Który to Instytut, tak uporczywie chce dzisiaj zlikwidować, moim zdaniem również z tego powodu, chroniąc swoich byłych „opiekunów”, SLD z L. Millerem na czele.

Do dzisiaj, trwają zresztą śledztwa i procesy funkcjonariuszy stalinowskich służb bezpieczeństwa. Nigdy nie skazano zaś prawomocnie, żadnego z sędziów, którzy wydawali zbrodnicze wyroki, lub zamykali do więzień opozycję – zgodnie z wytycznymi UB lub Informacji Wojskowej czy Moskiewskiego nadzoru NKWD. Sądownictwo, nigdy nie zostało poddane podstępowaniu lustracyjnemu na mocy tej samej ochronki Okrągłego Stołu. A przecież właśnie niektórzy z komunistycznych bandytów, byli sędziami i prokuratorami – którzy skazywali na śmierć największych polskich patriotów. To bowiem, od składu i powiązań sędziowskiej palestry, bardziej niż od obowiązującego prawa, zależy dzisiaj nadal – moim zdaniem, utrzymanie w mocy tolerancyjnego podejścia do oprawców z UB, kolegów Kiszczaka i Jaruzelskiego. Winnych terroru, okrucieństwa i zabójstw na opozycji i podziemiu patriotycznym. Utrzymywanie w mocy, układu Magdalenkowego. Skazywani są symbolicznie, po długoletnich procesach, tylko nieliczni i zwykle stojący tuż nad grobem dziadkowie, których należy zwolnić z odbywania kary z uwagi na stan zdrowia.

Tak więc, dzisiejsze przepisy prawne, na mocy których wolność już odzyskał Trynkiewicz, ustanawiali często we własnym interesie, sami politycy, obawiający się wysokich kar, bo współpracowali z SB, oraz na mocy układu Magdalenkowo-Okragło Stołowego, chroniący przed karą śmierci bądź choćby dożywocia, swoich kolegów UB-ków czy oficerów prowadzących. Wykonujących wytyczne KC PZPR, zgodnie z którymi niegdyś strzelano do ludzi podczas manifestacji ulicznych, mordowano księży i opozycjonistów. To jest jedyny powód, dlaczego uchwalając zamianę kary śmierci na 25 lat więzienia, nie pomyśleli oni natychmiast, o dożywociu, z którego nie byłoby już przedterminowych zwolnień.

Dzisiaj, dawni UB-ecy bądź ich towarzysze zza wschodniej miedzy, również mają długie ręce, mnożąc przypadki „samobójstw” nawet w strzeżonych więzieniach czy ofiar „nieszczęśliwych” wypadków. Widać wyraźnie, że czują się bezkarni. Przybyło im też nowego rodzaju kolegów, którzy za grabież majątku narodowego mogliby spodziewać się również wysokich wyroków.

W 2002 r. uchwalono w Wilnie protokół nr 13 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z 1950, bezwzględnie znoszący karę śmierci, także podczas wojny. Polska, która stała się członkiem Rady Europy w 1991 r., przyjęła na siebie zobowiązanie, że kary śmierci do swego prawa już nie wprowadzi.

W 2010r, jeden z najważniejszych opozycyjnych uczestników obrad Okrągłego Stołu, jakim był Adam Michnik, odebrał z rąk Prezydenta na uroczystej gali, Order Orła Białego, najwyższe polskie odznaczenie państwowe, sięgające historią czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej. Odebrał je wchodząc na ceremonię w niebieskich, gumowych klapkach. Gest ten, może być dowolnie interpretowany, jednak bez wątpienia nie był bezmyślnym, nieprzemyślanym czynem, pozbawionym głębszego znaczenia. Dla mnie osobiście, było to symboliczne zwieńczenie układu Okrągło Stołowego, pokazujące kogo „wybraliśmy” do władzy. Jakby kropką nad ‘i’, która brzmiała bardzo złowieszczo w moich myślach, wespół z charakterystycznym jąkaniem i śmiechem pewnego pana; „-Iiii, iii, mam was w dupie, głupie Polaczki! Teraz, My tu rządzimy!”. Bo czyż nie uwłaczał nikomu czującemu się Polakiem, widok osoby, która odbiera w klapkach odznaczenie będące symbolem kraju, pod którym ginęły miliony Polaków? To było dla mnie tak, jakby ktoś wciągał na maszt polską flagę, siedząc na kiblu. Celowo, kompletnie nie godnie, czego nie uczyni nigdy ktoś, kto naprawdę czuje się Polakiem. Uważam, tak jak uważał Marszałek Józef Piłsudski, że imponderabilia narodowe i związane z nimi gesty, są niezwykle ważne. One nam mówią, co naprawdę jest w sercu tego, kto ich używa. Niestety, zabrakło wówczas odważnych wobec tego „nadautorytetu’, przemożnie wpływającego na „elity” i ich miejsce u władzy. Którzy odwróciliby się plecami do tej ceremonii jak i Prezydenta, który by podarował mu wówczas czapkę błazna z czerwonymi dzwoneczkami, zamiast Orderu Orła Białego, dawniej z diamentami.

Obserwując ciąg tych wydarzeń, sądzę, że Opozycja Okrągło Stołowa, przystała na udzielenie komunistom i SB-cji gwarancji, w zamian za podzielenie się władzą na czas nieoznaczony (czytaj – wieczny) i układ ten, najwyraźniej trwa dalej.  A największym dowodem na jego istnienie, dowodem nie do obalenia, są niesamowicie wysokie emerytury rzędu od min. 4-ech do 10-ciu tysięcy złotych dla byłych funkcjonariuszy SB, wykonujących niegdyś pracę całkowicie bezużyteczną dla rozwoju kraju a wręcz dla niego szkodliwą. Podczas, gdy działacze opozycji, naprawdę ryzykujący swoim życiem i zdrowiem oraz dający z siebie wszystko dla Polski, klepią dzisiaj przeważnie biedę, za 800 zł emerytury. Niejaki Salomon Morel, aż do dnia swojej śmierci w 2007r, pobierał kilkanaście tysięcy zł polskiej emerytury. Ten bandyta, funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa w PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, którego wydania odmówiły nam władze w Tel Awiwie, był tyle czasu klientem naszego ZUSu! Wszystkie polskie rządy po kolei, nie były i dotąd nie są zdolne, przerwać tej jawnej niesprawiedliwości, wynagradzając takimi kwotami naszych niedawnych katów, za to właśnie, że nas niedawno katowali! Zamiast przyznać im, co najwyżej zapomogi socjalne. Tłumacząc, że prawo nie może działać wstecz. A tak naprawdę, jest to wierutne kłamstwo, bo prawda jest taka, że Polską rządzi układ, który sprzedał nasz kraj w łapska popleczników tychże oprawców. Dlatego właśnie, nawiązując do postaci bandyty w osobie Trynkiewicza, pragnę Państwu uzmysłowić, jaka jest prawda. Jak i kiedy prawo może działać wstecz i czy w ogóle może. Bo jest to istotna kwestia; moralna, prawna jak i polityczna, na której prawidłowym zrozumieniu, częstokroć opiera się podstawowy byt Narodu jak i jego przyszłość. Bo od tej kwestii, zależy często charakter sprawiedliwości, jaką w naszym kraju posiadamy, rzutującej na to, czy da się jeszcze w nim żyć, czy też niedługo wyjedzie z niego cała polska młodzież a jego osłabiony kulturowo, gospodarczo i biologicznie obszar, zostanie rozszarpany przez różne ruchy na rzecz autonomii i włączony w granice sąsiadów.

 blog_bd_5004734_7757637_tr_image4Salomon Morel

 2.   Podstawa poczucia sprawiedliwości

 

 Sprawiedliwość jest podstawowym celem prawa, do którego litera prawa powinna dążyć zawsze i w każdych warunkach!  

 

Każdy normalnie ukształtowany człowiek, zdrowy psychicznie i posiadający zasób podstawowych wartości moralnych, wychowany nie tylko w kulturze białego człowieka środkowo-zachodniej Europy, czuje, że jakikolwiek zabójca dzieci, powinien otrzymać karę śmierci za taki czyn. Jeśli otrzymuje on jednak inną karę, to musi być to, co najmniej dożywocie. W innym wypadku, pojawia się odczucie, że zabójca został przez Sąd potraktowany niesprawiedliwie, w sposób zdecydowanie uprzywilejowany, zbyt łagodnie.

Wszelkie kary, wyrastają na takiej społecznej potrzebie zrównoważenia celu zastosowanej kary wobec dokonanego czynu przestępczego i jego skutków.

Każda kara, to po pierwsze zadośćuczynienie sprawiedliwości a po drugie, element zapobiegania – czyli odstraszania potencjalnych przestępców no i wreszcie element ochrony społeczeństwa. Tylko osoby chore psychicznie, zwolnione są z takiego podejścia wymiaru sprawiedliwości, bo norma moralna nakazuje wobec nich tolerancję prawną. Te, należy jedynie dożywotnio izolować na podstawie orzeczenia Sądu.

Sprawa Trynkiewicza, jest więc banalnie prosta, tylko sytuacja polityczna w państwie Polskim, wynikająca ze wspomnianych następstw Okrągło Stołowych, czyni z niej coś skomplikowanego. Niemalże nie do przebrnięcia.

Wszyscy dzisiaj wiedzą, że decyzją Sejmu o amnestii, Trynkiewicz oraz inni mordercy, otrzymali wyrok zbyt łagodny w stosunku do popełnionego czynu przestępczego. Jednak nie ta kwestia jest przedmiotem troski posłów, nie autentyczne zagrożenie z jego strony, tylko zagrożenie polityczne poprzez szum społeczny, jakie wyjście na wolność tego człowieka – teraz stwarza. Bo dochodzi do głosu prawda o rzeczywistych powodach jego wolności, gdy wszyscy pytają; „-Dlaczego nie dano mu dożywocia zamiast kary śmierci?!”. To, że dożywocie nie istniało w czasie jej uchwalenia, nie ma znaczenia. Można je było równocześnie wprowadzić, lecz wyraźnie tego nie chciano.

Mówienie dzisiaj, że ponowne skazanie Trynkiewicza i mu podobnych na dożywocie, byłoby dzisiaj działaniem prawa wstecz, co z zasady prawa rzymskiego jest niedopuszczalne – jest nieprawdą! Tak samo, jak mówienie, że człowiek ten i mu podobni, już swoje odsiedzieli. Nie odsiedzieli! Nie odsiedzieli nawet tego, co prawomocnie im po raz pierwszy zasądzono!

Przyznanie komuś dodatkowej kary w celu zadośćuczynienia zwykłej sprawiedliwości, za szczególnie ciężką krzywdę, jakiej się dopuścili, nie jest żadnym działaniem wstecz, tylko działaniem jak najbardziej właściwym, posuwającym wymiar sprawiedliwości zawsze do przodu!

Naród Polski, poprzez swoich przedstawicieli bądź bezpośrednio (referendum), powinien mieć prawo wyprostować błędy systemu prawnego. Nie chodzi o to, aby Trynkiewicza i mu podobnych koniecznie zgładzić, ale przynajmniej powinni otrzymać dożywocie za dokonane morderstwa.

Rozwiązanie jest proste i oczywiste dla większości obywateli, tylko nie dla Posłów. Powinniśmy naprawić zepsuty system sprawiedliwości, poprzez wprowadzenie kary dożywocia dla wszystkich przestępców, którym udowodniono zabójstwo i zastosować wobec nich tą karę, bez względu na to, ile lat odsiedzieli czy też wyszli już na wolność. Dodatkowo, należy wprowadzić stałą zasadę, że czyn polegający na zabójstwie, nigdy się nie przedawnia i zawsze może być obciążony karą dożywotniego wiezienia bez względu na wcześniej zasądzone wyroki.

Żadne zabójstwo, nie przedawnia się z litery prawa naturalnego – moralnego, gdyż nic nie jest w stanie zrównoważyć krzywdy biologicznej i cierpienia, jakie rodzi przerwanie życia niewinnego człowieka. Zamordowanym dzieciom, nawet kara śmierci nie przywróci im życia, jest więc tylko częściowym zadośczuczynieniem sprawiedliwości, ale jej najbliższym, gdyż za odebranie życia ludzkiego, odpowiada tym samym –  odebraniem życia sprawcy. Nie likwidując jednak cierpienia rodziny i cierpienia fizycznego mordowanych.  Jednak z tego powodu, aby kara śmierci nigdy nie była wykorzystywana politycznie w sposób nieodwracalny, oraz dlatego, że budzi odruch moralnego niesmaku, ale przede wszystkim, aby uniknąć nieodwracalnych błędów sądowych kończonych wyrokiem śmierci, kara śmierci jest moim zdaniem słusznie zarzucona. Poza karą wykonywaną na polu walki czy w innej obronie bezpośredniego zagrożenia życia obywateli i ich państwa oraz mienia. Jednak na jej miejsce, zawsze powinna następować kara dożywocia i to nie tylko dla obecnych sprawców zabójstw, ale i tych z przeszłości!

Prawo literalne, ustanowione przez naszych posłów w 1989r poprzez uchwaloną amnestię dla wszystkich zbrodniarzy, złamało społeczne odczucie sprawiedliwości. Niejako, zlikwidowało prawo naturalne, z którego owo odczucie wynika. A było nim, prawo Społeczeństwa/Narodu, do życia w sprawiedliwym ustroju prawnym, zapewniającym co najmniej dożywotnią izolację o charakterze karnym – wszelkiej maści zbrodniarzy!

Skoro tak jest, to kiedyś, kiedy tylko Naród się zbierze do kupy w społecznym proteście, zapewne w drodze powszechnego referendum, przywróci dożywocie wszystkim, (nie tylko Trynkiewiczowi) którzy kogokolwiek i kiedykolwiek zamordowali. Naród, jest bowiem najwyższym podmiotem prawa mającym prawo żądać sprawiedliwości, nawet działającej wstecz, naprawiającej również dawne błędy prawa i likwidującej wszelkie zakulisowe układy w tym celu zastosowane.

Do obszarów, w których kara dożywotniego wiezienia będzie mogła być zastosowana, należą nie tylko zbrodnie ludobójstwa czy inne morderstwa, ale też: zdrada kraju, wpuszczenie wojsk okupacyjnych, oddanie jakiejkolwiek części kraju bez zgody Narodu, odebranie narodowi wolności, niszczenie bytu biologicznego Narodu, niszczenie dziedzictwa narodowego.

Naród bowiem ma przyrodzone prawo do bycia podmiotem prawa a więc brania bezpośredniego udziału w kształtowaniu prawa – w tym naprawiania błędów prawnych swoich przedstawicieli.

Zasądzenie wyroków kontynuacji więzienia dla zbrodniarzy już ukaranych 25 latami więzienia, byłoby w oczach Narodu, tylko oddaniem tej zwyczajnej sprawiedliwości a nie karą dodatkową. Bowiem kara właściwa jeszcze nie zaistniała i się nie dopełniła. Jej dopełnienie nastąpi wraz ze śmiercią w wiezieniu, tego czy innego zbrodniarza. Dożywocie, będzie więc karą właściwą, w miejsce zupełnego braku kary po upływie 25 lat wiezienia, gdy zbrodniarze wychodzą na wolność.

3.   Raz dopuszczalne, innym razem nie

 

To, że Sąd ewentualnie coś orzeknie drugi raz wobec osób już osądzonych (nie jest to konieczne, gdyż tak jak bez Sądu przyznano wszelkim bandytom, ustawą Sejmową w 1989, odsiadkę do 25 lat, tak można ich podobną ustawą natychmiast cofnąć do więzień), ktoś może nazwać złamaniem reguły prawnej, „zakazującej dwukrotnego sądzenia w tej samej sprawie”. Tylko, że Trynkiewicz i mu podobni, otrzymali już wyrok kary śmierci! A jednak Sejm bez postępowania procesowego, w istocie samodzielnie, dokonał osądu drugi raz w tej samej sprawie, zmieniając im wyrok na znacznie łagodniejszy – 25 lat.

W dodatku, uczynił tak za plecami Narodu, bez jego zgody w tak istotnej, fundamentalnej kwestii, jak sprawiedliwa kara za unicestwienie ludzkiego życia. Sam Sejm, uczynił w ten sposób prawo naturalne nieważnym, a prawo literalne – wysoce niesprawiedliwym. Do tego, zmienił prawomocne wyroki sądów. Przyznał temu i innym zbrodniarzom, wyrok zupełnie nie współmierny do czynu, który wcześniej właściwie oceniły niezawisłe Sądy. W praktyce, Sejm osądził rzecz już raz osadzoną a więc zadziałał wstecz w tej samej sprawie!

Jedynie ustanowienie w 1989r kary dożywocia, jako najbardziej zbliżonego zadośćuczynienia Sprawiedliwości do kary śmierci, byłoby dopuszczalne z podanych wyżej powodów. Byłoby nie tyle amnestią – bo ta zbrodniarzom się nigdy nie należy, tylko zamianą rodzaju kary. Zastosowaniem prawa zbliżonego do już orzeczonego – pierwszego wyroku sądowego. Nie chodzi bowiem o to, aby zbrodniarze mieli z głowy byt na tej ziemi, czy abyśmy sycili nasze oczy ich śmiercią, tylko aby odczuwali dolegliwą karę za dokonane czyny i nikomu nigdy już nie zagrażali. Wystarczającym odczuciem dolegliwości za zbrodnie, jest dożywotnie wiezienie bez specjalnych wygód. Byłoby to, również zgodne z prawem Unijnym, które w końcu ratyfikowaliśmy, zakazującym stosowania kary śmierci.

Nie ma więc żadnego problemu w przywróceniu tego wyroku, który był pierwszy lub jego współczesnego odpowiednika! Natomiast takim odpowiednikiem, absolutnie nie jest 25 lat wiezienia, mimo, że jest to dość długi okres izolacji.

Jedynie brak woli politycznej ludzi z układu okrągłostołowego, o którym  tak prosto i dosadnie mówi Paweł Kukiz, ubierających swoje cele polityczne w opaczne rozumienie reguł prawnych, według nich ważniejszych od oczywistego pojmowania sprawiedliwości, która wymaga maksymalnie zbliżonego zadośćuczynienia za czyn, jakim jest morderstwo, jest powodem całego zamieszania.

W tej sytuacji, to Naród, sam powinien się zebrać i zażądać kary dożywocia dla Trynkiewicza i wszelkich zbrodniarzy. Nie jest to żadne zagrożenie polityczne! Chyba, że dla UB-ecji! Jednak Naród Polski, jest rozbity, niedouczony, biedny i z tej biedy rozpity. Dopiero teraz, powolutku jednoczy się oddolnie w ruchach pro demokratycznych.

Można było łamać wszelkie standardy prawa i do dzisiaj szanuje się ustalenia Okrągłostołowe, na mocy których na majątku narodowym uwłaszczyła się totalitarna PZPR a później SDRP i SLD a jej zbrojne ramię, jakim byli UB-ecy, biorą potężne emerytury? Czy to jest jakakolwiek praworządność?

Nie to jest sprawiedliwe, co jest zapisane w prawie, tylko to, co jest sprawiedliwe z natury rzeczy, nawet, jeśli nie jest zapisane gdziekolwiek ale tkwi w naszej kulturze, jest spójne z jej podstawową moralnością i ze swej natury logicznie równoważy wszelką wyrządzoną krzywdę. A sprawiedliwość, to taka wartość moralna, która działa; wstecz, do przodu, do góry i dołu, wszerz i na boki! Wszędzie i zawsze!

Sprawiedliwość, Naród może przywrócić więc zawsze i nie dajcie sobie ludzie wmówić, że nie można tego zrobić, bo to byłoby niedopuszczalne działanie wstecz czy tez łamanie jakichś innych reguł! To mydlenie naszych umysłów i niszczenie naszej moralności, prawidłowego odczuwania sensu zwyczajnej sprawiedliwości. Gdyby tak było, to Narody nigdy nie wałczyłyby o odzyskanie odebranych im ziem oraz o swoją suwerenność. Bo zawsze łamałyby prawo zaborcy, obowiązujące aktualnie na ich ziemi.

 4.   Sprawiedliwość a reguły kształtowania prawa

 

Obozem w Katyniu, rządzili Rosjanie i to oni, zgodnie ze swoim bandyckim prawem, ale jednak prawem, zamordowali naszych żołnierzy. Teraz, domagając się kary dla ich zabójców, działamy w sensie prawnym, wstecz! Zmieniamy zasady prawne i to nie na swoim obszarze, bo Komunistyczna Rosja Stalina nie była sygnatariuszem konwencji Genewskiej o prawach dla jeńców wojskowych. Dlaczego więc, domagamy się kary dla tamtych siepaczy Stalina i nazwania tej zbrodni ludobójstwem? Właśnie dlatego, że jawnie zostało naruszone odczucie sprawiedliwości naturalnej, istniejącej w każdym normalnym społeczeństwie. Które od zamierzchłych wieków, od pojęcia kultury rycerskiej, mówi, że nie morduje się ludzi niebędących bandytami, w niewoli, bezbronnych, kobiet i dzieci. Stąd domagamy się właśnie, aby tą zasadę chroniącą byt ludzki bez względu na rasę i narodowość czy wyznanie bądź inne poglądy, przywrócić i zawsze szanować!

Nasz Sejm kontraktowy, w 1989r złamał ową oczywistą zasadę prawno-moralną, dając wolność po 25 latach, wbrew wcześniejszym wyrokom Sądów, zwyczajnym mordercom, takim jak Trynkiewicz. Stał się mecenasem bandytów, wbrew normom społecznym i moralnym.

Teraz, po złamaniu przez Sejm zasady, że kara powinna być sprawiedliwa, oraz drugiej, aby była tylko raz zasądzona, politycy nam mówią, że nie można nic naprawić bo to byłoby złamanie właśnie jakiejś normy prawnej.

Tylko, że jest też norma pierwszeństwa. To zasada, która mówi, iż to prawo, które pierwsze złamano (a więc w tym wypadku sprawiedliwe zadośćuczynienie za odebranie życia), powinno być przywrócone, w tym wypadku w formie złagodzonej – dożywocia!

Aby jednak nikt nie mówił, że przywrócenie takiego prawa wobec już raz osądzonych zbrodniarzy, jest nielegalne i może stanowić polityczne narzędzie represji, ustawa tego rodzaju, powinna zostać zatwierdzona w głosowaniu powszechnym. W takich sytuacjach, dla jej znaczenia i rangi przydaje się właśnie instytucja referendum. Naród nie uchwali czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić. Oczywiście, przed wszelkimi referendami należy uchwalić również w referendum, porządną konstytucję, aby Naród, również sam siebie nią dyscyplinował i nie manipulował prawami zasadniczymi.

Sprawiedliwość jest ważniejsza od sztucznych reguł prawnych i zasad proceduralnych. Rozpatrzmy taki przykład. Ktoś został raz osądzony w tak ważnej sprawie jak zabicie człowieka, ale osądzono go w sposób wyraźnie niesprawiedliwy, bo za zamordowanie np. 100 osób otrzymał prawomocnym wyrokiem sądu, tylko 2 lata więzienia. Bo takie było prawo literalne i istniał jakiś układ polityczny, który to sprawił, (nie jest to przypadek zupełnie fantastyczny, bowiem takie wyroki otrzymywali w Niemczech dawni ss-mani którzy właśnie tak szybko wychodzili na wolność). Czy można wówczas twierdzić, że tego człowieka nie można drugi raz przyzwoicie osądzić i skazać właściwie (sprawiedliwie) do popełnionego czynu? Czy można dla hołdowania zasadzie nie sądzenia kogoś drugi raz, pozostawić takiego Hitlerka na wolności? Wiadomo z góry, że to bzdura! A czym różni się niesprawiedliwy wyrok w postaci 25 lat więzienia za zabicie czwórki dzieci, od 2 lat więzienia za zabicie stu ludzi? Tylko długością odsiadki! Lecz z ich natury, oba wyroki są jawnie niesprawiedliwe.

Wyraźnie więc widzimy na tym przykładzie, że nad regułą prawną, mówiącą, iż nie można drugi raz sądzić tego samego, góruje inna zasada moralno-prawna, mówiąca, iż „rzecz osądzona wyraźnie niesprawiedliwie (najwyższej wagi – o których wspomniałem wcześniej), poddana karze nie współmiernie niskiej do popełnionego czynu, dalej domaga się zadośćuczynienia sprawiedliwości, gdyż konieczność wyrównania rażąco niskiego wyroku z tytułu zbrodni, przeważa nad wszelkimi innymi zasadami prawa”.

  1. Waga Sprawiedliwości

 

Sprawiedliwość jest szalą na wadze, której nie przeważają żadne reguły i normy prawne.

 

Postawmy przed sobą wagę z pustymi szalkami (symbol sprawiedliwych wyroków) i rozważmy, jaka zasada prawna może górować nad zasadą wymogu sprawiedliwego zadośćuczynienia, za zabicie człowieka? Przeważyć nad nią.

Położymy więc na jednej szali, sprawiedliwy wyrok symbolizujący zadośćuczynienie za zabicie człowieka, czyli;

1) śmierć w mękach – np. wciąganie na pal lub smażenie na stosie za zabicie wielu ludzi

2) karę śmierci przez powieszenie za zabicie jednego człowieka

3) lub karę dożywocia bez względu na liczbę zabitych.

Dwie pierwsze kary były stosowane dawniej. Z uwagi na różne uwarunkowania cywilizacyjne, współcześnie odpadają. Zostaje tylko trzecia. Żadna inna kara nie będzie sprawiedliwa!

Jednak, mimo że Polski Sąd orzekł karę śmierci dla szeregu morderców, nasz Sejm kontraktowy w 1989r orzekł czwarty wariant „sprawiedliwej” kary za czyn zabójstwa, czyli tylko 25 lat pozbawienia wolności. Bo tak sobie to wymyślił! Czy naprawdę więc nie rozumiemy, prawdziwych powodów, dla których to uczynił?!  Bo ze Sprawiedliwością tego rodzaju „amnestia”, nie miała nic wspólnego!

W efekcie, mamy teraz, coraz głośniejsze, naturalne żądanie Społeczne, wyrównania tej jawnej niesprawiedliwości. Aby przynajmniej była to kara dożywocia. Na co zwolennicy nagłej potrzeby przestrzegania norm prawnych, kładą na drugiej szali reguły prawne i mówią, że nie można, bo:

–   nie właściwe jest sądzenie drugi raz tej samej rzeczy już osądzonej,

– nie właściwe jest tworzenie prawa obejmującego swoim działaniem prawo wcześniejsze a tym samym już osądzonych (czyli działającego wstecz).

Dzisiaj, powyższe zasady prawne przeważają więc nad regułą potrzeby pełnej sprawiedliwości. A na którą stronę przechyli się szala naszej wagi, gdy rządzi przede wszystkim sprawiedliwość, zaś normy prawne jedynie jej towarzysza i niejako za nią postępują? Nie stanowią bariery w wykonywaniu sprawiedliwych wyroków tylko ich uzupełnienie. Która reguła, norma prawna zadecyduje?

Będzie to szala z pierwszą zasadą, wymagającą „zastosowania zawsze sprawiedliwej kary za zabicie człowieka”, bo wymóg ochrony przez prawo i  państwo, życia ludzkiego za wszelka cenę, determinuje jej wagę i przeważa ona nad wszelkimi innymi zasadami! Ponadto, reguły prawne powinny sprawiedliwość wspomagać a nie ją uniemożliwiać!

Każda zasada prawna, jest czysto teoretyczna, ale posiada swoją teoretyczną wagę – znaczenie w systemie prawnym!

Waga/Znaczenie wymogu sprawiedliwej kary za popełniony czyn, przeważa nad innymi zasadami, jedynie wtedy, gdy stają one, z nią w konflikcie normatywnym (w obszarze kształtowania prawa). Jest to zasada wagi bądź hierarchii ważności normatywnej. Była znana dość dawno, szczególnie dla tych, którzy umieli dostrzec, że w prawie rzymskim nie liczy się tylko ślepe kultywowanie zasad prawa, ale i ich ważenie odnośnie interesu prawnego – jakim jest…. Cóż takiego? No właśnie! Jest nim zwyczajna sprawiedliwość!

Wszystkie zasady prawa rzymskiego zostały stworzone niegdyś po to, aby strzec sprawiedliwości. Lecz właśnie dlatego, same zasady (normy) prawa, nie mogą rażąco naruszać tejże sprawiedliwości!

 

Normy legislacyjne, nie mogą niszczyć Sprawiedliwości tylko jej strzec i ją pogłębiać! Jak wiemy, od każdej reguły (normy), są też wyjątki, które poprzez fakt takiego wyjątku, potwierdzają znaczenie tych reguł nie zaś im przeczą.

W nielicznych podręcznikach omawiających kształtowanie prawa, spotkać możemy autorów, którzy zaznaczali ten fakt, podając informację, że prawo może być kształtowane wstecz, lecz jedynie w oparciu o uprawnienie, ściśle określone, co do jego celu w ustawie! Zauważali więc, ten wyjątek normatywny, o jakim nie wspominają nasi szanowni posłowie i prawnicy ich posiłkujący.

Mamy w Polsce i dzisiaj takie ustawy, jak np. ustawa “o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego” z 2001r. W ustawie tej, daje się ochronę prawną lokatorom przed pozbawieniem ich prawa do zamieszkiwania w lokalu, w pewnych okolicznościach – na prawie najmu lokalu. Mimo, że najemcy dobrowolnie zawarli wcześniej umowy, które im takiego prawa (ustawowego), wcale nie gwarantowały. Ustawa objęła wszystkich najemców, nie tylko tych, którzy zawarli umowy po jej wejściu w życie, ale i przed. Wyraźnie o tym mówi Art. 27. „1. Ustawa niniejsza znajduje również zastosowanie do stosunków prawnych powstałych przed dniem jej wejścia w życie”.  Bowiem, Państwo – ustawodawca, uznało, że byłoby rażąco niesprawiedliwe wywalanie na bruk ludzi (mam własne zdanie, że chodziło tu raczej o zapewnienie mieszkań przez prywatny rynek, gdy państwo tego nie czyniło skutecznie), którzy dobrowolnie zawarli umowy najmu godząc się na takie traktowanie. Ustawowo, państwo zadziałało więc wstecznie, dając najemcom ochronę większą niż dawały im to, zawarte umowy najmu. Państwo uznało, że brak mieszkań na wynajem, postawił w gorszej sytuacji najemców od właścicieli mieszkań i stworzyło ustawę ochronną, działająca wstecz.

To tylko przykład, dopuszczalności uchwalania prawa wstecz, o którym nasi Okrągłostołowi posłowie oraz ich namiestnicy, kłamią publicznie, że w przypadku kary za zabicie ludzi, jest to niemożliwe! Jest jak najbardziej możliwe, w przypadkach szczególnie uzasadnionych interesem społecznym i koniecznością sprawiedliwego prawa.

A właśnie szczególnie w przypadku udowodnionych sądownie morderstw, znaczenie potrzeby sprawiedliwego wyroku, poprzez zasądzenie co najmniej dożywotniego uwięzienia, przeważa nad wszelkimi innymi zasadami normatywnymi prawa i decyduje o tym, że uchwalenie poprawki prawnej działającej wstecz, jest całkowicie dopuszczalne.

Ale wtedy, kłaniajcie się możliwości powrotu takiej wstecznie działającej  sprawiedliwości; UB-cy i wszelcy zdrajcy oraz niszczyciele naszej Ojczyzny! Bo sprawiedliwość zawsze może was dopaść, gdy tylko Naród się obudzi! Kłaniajcie się SS-mani zasiadający w niemieckich urzędach i naziści kształtujący kiedyś prawo hitlerowskiej rzeszy a teraz UE (jak wybitny adwokat w nazistowskich Niemczech, kluczowy architekt prawa brukselskiej UE, Walter Hallstein). Kłaniajcie się grabieżcy polskiego majątku w Niemczech, odbierający dzieci polskim rodzicom, oczerniający Polaków, zakłamujący historię, służący obcym interesom, wyludniający naszą ojczyznę i niszczący jej gospodarkę, sprowadzający osiedleńców wrogo nastawionych do naszego Narodu i jego pradawnej kultury. Kłaniajcie się sprawiedliwości winni rzezi na Wołyniu i w Katyniu. Kłaniajcie się burzyciele Warszawy, innych polskich miast i wsi! Budowniczowie obozów zagłady dla naszych ojców i matek. Grabieżcy polskich dzieł kultury zgromadzonych w Ermitażu czy prywatnych piwnicach w Niemczech i Ameryce. Kłaniajcie też ci, którzy rozprzedaliście za grosze polski majątek narodowy i zadłużyliście przyszłe pokolenia. Wszystkie prawa, w oparciu o które dokonywaliście tych bandyckich czynów, nieprawości, grabieży bądź niszczenia Polski, będą wam kiedyś przez Naród Polski jawnie cofnięte i wyznaczona za nie sroga kara! Bez względu na czas, jaki do tej chwili upłynie. Łącznie z przepadkiem wszystkiego, co wasze rody na tej krzywdzie zgromadzą. Lepiej więc zakończcie to niecne dzieło, póki jest czas i dajcie Narodowi odetchnąć od waszej niewoli.  A może ów Naród podejmie decyzję o amnestii dla tych z Was, którzy się opamiętają.

Mamy więc dzisiaj Trynkiewicza na wolności, moim zdaniem wyłącznie z powodu układu Okrągłego Stołu a w zasadzie Magdalenki. Taka jest prawda, o tym niby błędzie Sejmu RP! Karę śmierci na 25 lat zamienił Sejm, którego liderzy większość ugrupowań brali udział w tamtym układzie i poza wyjątkami jak bracia Kaczyńscy, nie zaprotestowali na takie dictum. To wszystko wyjaśnia i tłumaczy, dlaczego środowiska UB-eckie tak nienawidzą Kaczyńskich a resortowe dzieci pracujące w mediach, bezustannie pracują nad ich negatywnym pijarem. Po prostu ich przeciwnicy boja się takiej zdecydowanej postawy, rozumiejącej, że naród jest podmiotem a nie przedmiotem prawa i sprawiedliwość jest narodową racją stanu. Szkoda tylko, że Kaczyńscy nie rozumieli dobrze, wolnorynkowych metod zdecydowanego pobudzenia gospodarki, będących w zasięgu ich możliwości, acz bardziej jej dopomogli niż liderzy innych ugrupowań.

Jestem zwolennikiem porozumienia Okrągłego Stołu, ale zwolnienie ludzi z odpowiedzialności za czyny zbrodnicze czy to z racji przynależności do UB-eckiej bandy czy zwykłego bandytyzmu, oraz dopuszczenie do rządzenia w kraju następców prawnych dyktatorskiej PZPR – popleczniczki Moskiewskiego okupanta, jak też brak prawdziwej lustracji, nie należy do kompetencji liderów partyjnych czy nawet posłów. Wymagało to, wyrażenia takiej zgody przez cały Naród. Jawnej i dobrowolnej, w drodze powszechnego referendum. Są bowiem prawa, których ponad Narodem zawierać bez jego bezpośredniej zgody, nigdy nie wolno. Takim prawem, jest prawo łaski dla zbrodniarzy i amnestia polityczna dla zdrajców ojczyzny. Tylko Naród, może takiej łaski udzielić, bo nikt inny nie ma prawa do złagodzenia czy zupełnej likwidacji sprawiedliwego zadośćuczynienia za zbrodnie dokonane na samym Narodzie! Prezydent może udzielać łaski indywidualnie – zaś zbiorowo, tylko Naród.

„W ocenie władz (komunistycznych), głównym architektem polityki opozycji w trakcie obrad okrągłego stołu był “przede wszystkim duet: B. Geremek i A. Michnik”. Prezentowanym przez nich ocenom i analizom, zdobywanym różnymi drogami (w tym także przez podsłuch i agenturę) poświęcano szczególnie dużo uwagi”. „Z punktu widzenia procesu destrukcji komunistycznej dyktatury, najistotniejsze znaczenie przy okrągłym stole miały reformy polityczne. Władze chciały skłonić opozycję do udziału w tzw. niekonfrontacyjnych wyborach parlamentarnych, co miało stanowić wstęp do wbudowania jej w system polityczny PRL bez naruszenia kontroli ekipy Jaruzelskiego nad najważniejszymi obszarami funkcjonowania państwa. „Trzeba wymagać od strony solidarnościowej, aby produktem tego okrągłego stołu było, jeśli nie poparcie, to przynajmniej neutralność w sytuacji, kiedy przyjdzie konieczność rzeczywistego egzekwowania prawa w Polsce….”. „W trakcie dwumiesięcznych obrad niezwykle istotną rolę odgrywały kontrolowane przez władze media, które poświęciły okrągłemu stołowi – zgodnie z instrukcją kierownictwa PZPR – bardzo dużo miejsca. Od sposobu, w jaki relacjonowano spory negocjujących stron, w dużym stopniu zależał wszak społeczny odbiór okrągłego stołu. Dla władz możliwość propagandowego zdyskontowania tego wydarzenia w celu uspokojenia nastrojów społecznych była jednym z najistotniejszych motywów przystąpienia do rozmów.” (Cytaty pochodzą z książki Antoniego Dudki; „Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988-1990”).

A póki nasz Naród o tym sam nie decyduje, to politycy będą zasłaniać się zawsze jakimiś regułkami prawnymi pokrętnie interpretowanymi i pozornymi interesami państwa, aby likwidować stopniowo zwyczajną  sprawiedliwość dla swoich personalnych interesów politycznych i osobistych. Będziemy wtedy dalej, mieli podobne działania jak pokątne ustalenia Magdalenkowe czy pseudo amnestia z 1989r, ewidentnie łamiące prawo naturalne i wszelkie normy moralne. Czyniące np. z Polski miejsce dla oprawców, torturujących więźniów, wynajmujących na naszej ziemi obozy, służące im do wymuszania zeznań siłą, jak za inkwizycji.

ZAKOŃCZENIE

Niedawno, na szerokiej imprezie towarzyskiej z udziałem rodzonego brata Św.P. J.K., gdy nie wypito jeszcze zbyt wiele, z własnej inicjatywy raczył był on wszcząć rozmowę, jaki to wspaniały pomnik wyszykował swemu zmarłemu bratu na Powązkowskim cmentarzu. I nie byłoby w tym nic niestosownego a jedynie warte uznania, pozytywne emocje. Gdyby nie dalsze słowa, w których ów mówca stolikowy raczył zaznaczyć, że „nie umywa się do niego grób pułkownika Ryszarda Kuklińskiego”, który znajduje się tuż obok. Rzeczywiście tak jest, gdyż dobrze znam oba miejsca. Pomnik grobowy pułkownika jest jasno szary, szlachetny, jak jego srebrne włosy, ze skromnym kamieniem w podobnej barwie. Drugi grób, to granit z wielkim głazem, całość w czarnym kolorze, jak włosy pierwszych Żydów z czasów Abrahama. W tym miejscu, chciałbym jedynie zauważyć, że nasi najwięksi patrioci, polscy bohaterowie, posiadają jeszcze często, mogiły bezimienne, gdzieś pod brzozą w głębi lasu czy w zbiorowych dołach do tej pory nie odnalezionych. Czy to powstańcy walczący z zaborcami czy też uczestnicy wojny obronnej w 39r. Każdy Polak z krwi i kości, nawet, gdy stawia mogiłę swoim bohaterom, nie czyni tego po to, aby prześcigać się w ich okazałości z kimkolwiek. Co innego towarzysze, którzy postawili pod Ossowem, ni to mogiłę ni pomnik, dla bolszewików, najeżdżających Polskę i atakujących Warszawę w 1920r. Pierwotnie w skład założenia architektoniczno-rzeźbiarskiego zaprojektowanego przez Marka Moderaua wchodziły także 22 wydłużone stalowe elementy symbolizujące bagnety, nachylone względem powierzchni ziemi, umieszczone w równych odstępach za krzyżem prawosławnym, na dłuższym boku prostokąta. Decyzji o wzniesieniu pomnika bronił Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP A. Kwaśniewskiego, ds. historii i dziedzictwa narodowego; stwierdził on, że nie jest to upamiętnienie Armii Czerwonej, tylko wyraz szacunku dla zmarłych; zwrócił uwagę na walory estetyczne pomnika, uznając go za bardzo ładny. W listopadzie 2010 roku Józef Szaniawski z Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie uznał sprawę pomnika w Ossowie za rodzaj testu politycznego ze strony Rosji, sprawdzającego odporność Polaków”. (Źródło: wikipedia)

„Mając na uwadze modną obecnie politykę pojednania między Polską a jej rosyjskim sąsiadem warto zwrócić uwagę też na drugiego sąsiada, z którym wielokrotnie toczyliśmy wojny. .. Niemcy, bo o nich mowa nie mogą pozostać „od macochy”. Bliskie kontakty naszej obecnej władzy z rządem republiki federalnej, winny zaowocować jasnym i wyrazistym gestem z naszej strony, łączącym historię z teraźniejszością. Nawiązując do wspaniałego pomysłu upamiętnienia radzieckich żołnierzy z 1920 roku,  przez wystawienie im okazałego obelisku w Ossowie, proponuję w zbliżającą się rocznicę Bitwy nad Bzurą wznieść pomnik żołnierzom hitlerowskim, którzy  tak wspaniale najechali nasz kraj w 1939 roku. Pomnik Bohaterskiego żołnierza Wehrmachtu i Waffen SS” (Źródło cytatu: www.blogpress.pl)

Wszystkie te wspaniale pomniki wystawiane naszym najeźdźcom zamiast skromnych mogił żołnierskich, honorujące przede wszystkim polityczne władze i ideologie prowadzące żołnierzy okupacyjnych wojsk radzieckich, przesuwających nasze granice czy 17 września wspólnie z A. Hitlerem atakujących Polskę, wystawiane za PRL-u (jak trzech Śpiących w Warszawie), maja i dzisiaj jedno na celu. Zniszczyć nasze jasne i naturalne postrzeganie Prawdy oraz Sprawiedliwości i zakodować w nas na zawsze pewien pogląd, mówiący, że; „Rosjanie i inni ludzie zajmujący Polskę pod komunistycznym szyldem, czy tez Niemcy pod szyldem nazistowskim, nie byli w gruncie rzeczy tacy źli. Mieli swoje racje!”. Po co? A po to, abyśmy nigdy porządnie nie rozliczyli naszych, którzy działali bądź działają pod takimi szyldami czy im bliskimi.

pomnikProjekt pomnika „Bohaterskiego żołnierza Wehrmachtu i Waffen SS”

w wykonaniu skromnego autora. (www.blogpress.pl)

Trzeba być naprawdę genetycznie obcym na tej ziemi, by tego nie rozumieć. To zwracanie uwagi na materialne zaszczyty po życiu, przyszło z innej kultury i nie należy do słowiańskiej tradycji. Nasi Ojcowie wierzyli szczerze w życie wieczne i ślad człowieka pozostawiony w naturze; w świetle gwiazd, powiewie wiatru czy pięknie i wielkości drzew. Dlatego palili swoich zmarłych na stosach pogrzebowych. Uważali, że nie przenosimy w tamten wymiar nic, co mól zjada lub rdza niszczy – jak mówił Jezus. A najważniejszym spadkiem po zmarłych, jest to, co zostawili w naszej pamięci i sercach.

Ale skoro już mamy jakieś pomniki, to nie po to, aby się licytowały okazałością. Pułkownik Kukliński zaryzykował życiem własnym i swoich bliskich, za ujawnienie szykowanego przez Rosję holokaustu atomowego na ziemi Polskiej i Europy. Porównywanie więc, kogokolwiek do niego, to słoma w butach i ubliża nawet temu, do kogo się go porównuje. Bo każdy normalny Polak, chciałby mieć pułkownika Kuklińskiego za rodzonego brata.

Jedyne informacje, jakie płk. Kukliński przekazywał Amerykanom, to plany sowieckiego wykorzystania terenu Polski, jako nuklearnego placu boju. Nawet nie materiały wojska ludowego, nie dokumenty PRL-owskie. Sowieckie. … Tak więc logicznie rzecz biorąc, skoro to przeszkadza Dukaczewskim, Michnikom, Makowskim, Olejnikom, Koziejom czy Czempińskim – to oni nie tylko bronią swojego ukochanego PRL-u. Oni bronią własności ZSRR i jego „godności”, którą „zdradził” Kukliński. (Źródło:  www.niezalezna.pl)

Informacje, jakie płk. R.Kulkiński przekazywał Amerykanom, ofiarował im darmo (nie ma dowodów, aby brał za nie jakiekolwiek pieniądze a zresztą ich nie potrzebował, bowiem był zamożnym człowiekiem już wcześniej), ryzykując życiem własnym i całej swojej rodziny. Co wskazuje wyraźnie, że czynił tak z przekonania. Ryzykował nie tylko więzieniem jak opozycjoniści z KORu. Po ujawnieniu jego współpracy, syna zamordowało mu GRU – słynące z palenia żywcem w specjalnym piecu swoich oficerów, którzy przeszli na stronę wroga, (jego syn został kilkakrotnie rozjechany przez terenowy samochód na terenie kampusu uniwersyteckiego w Phoenix na oczach świadków. Sprawców nie ujęto a w odnalezionym samochodzie nie odkryto żadnych odcisków palców, nawet na kierownicy), a inny zaginął na morzu. Łapska GRU-NKWD były zawsze mściwe i długie. Przypomnijmy sobie gdzie i jak, Stalin dopadł Trockiego. Rus-Putin, też nie jest gorszy, jako stary NKWD-zista, który chwalił się publicznie ze jego koledzy ze struktur tej bandy przejęli całą władzę w Rosji. To pod jego rządami zginęły w obecnej Rosji dziesiątki politycznie niepoprawnych dziennikarzy a mediom zamknięto usta. To on napadł na Gruzję a nie odwrotnie!

Pułkownik R. Kukliński, w 1984 roku został przez sąd wojskowy w Warszawie zaocznie skazany na karę śmierci. W roku 1990, już po Okrągłym Stole, wyrok został zaledwie złagodzony do 25 lat więzienia! Dopiero w 1995 wyrok uchylono i Kuklińskiemu przywrócono stopień pułkownika, jednak sprawę skierowano ponownie do prokuratury wojskowej! Postanowieniem z 22 września 1997 śledztwo umorzono, argumentując, że działał w stanie wyższej konieczności, przy czym uzasadnienie utajniono. Według gen. Czesława Kiszczaka, istnieje możliwość, że był on w istocie podwójnym agentem, działającym na rzecz wywiadu radzieckiego GRU. Inny general, sympatyczny Gromosław Czempiński, którego miałem zaszczyt poznać osobiście, ten sam, co uratował amerykańskich agentów w Iraku, były szef Urzędu Ochrony Państwa, również wypowiada się negatywnie o postępku pułkownika R. Kuklińskiego, chociaż unika miana „zdrajca”. Podobnie jak były generał brygady, Marek Dukaczewski, były podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego i były Szef Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI). Media zamieszczają też wypowiedzi w podobnym duchu, lansowanego na autorytet, peerelowskiego szpiega, Aleksandra Makowskiego. Większość z nich sugeruje wprost lub pokrętnie, że płk. Kukliński był zdrajcą.

Chciałbym nie tyle tym Panom, bo oni dobrze wiedzą, że mijają się z prawdą i dalej grają, tylko moim Rodakom, zwrócić uwagę na fakt historyczny, że również Józef Piłsudski, należąc do Tymczasowej Rady Stanu podległej austro-niemiecko-węgierskim władzom oraz tworząc legiony w oparciu o uzbrojenie i umundurowanie niemieckie, był wojskowym koalicji państw centralnych. Jego odmowa dalszego podporządkowania się rozkazom Cesarstwa Niemieckiego i Austro-Wegier, w momencie przechylenia się szali zwycięstwa na stronę Ententy, stanowiła jawne złamanie przysięgi wojskowej i jako takie, zdradę, za którą został osadzony w Magdeburgu. A nierozstrzelany tylko dlatego, że mógł być państwom Osi jeszcze potrzebny. Człowiek ten, nigdy nie otrzymałby niemieckiego stopnia wojskowego – brygadiera, gdyby nie złożył wcześniej przysięgi wojskowej na rzecz Niemców. Jego postępowanie, jako wojskowego i polityka, było wyraźnie koniunkturalne, bo nastawione przede wszystkim na niepodległość Polski. Nie był on oczywiście szpiegiem jak płk. R. Kukliński, ale tak samo jak on, złamał przysięgę dana kiedyś zaborcom Polski i tak samo zbierał informacje oraz doświadczenie o Niemcach, aby wydobyć się z ich niewoli! Od samego początku nastawiony był na swoją „zdradę”, gotów też „zdradzić” każdego sojusznika, który przeszkodziłby mu w uczynieniu Polski wolną. Bo nie jest żadną zdradą, opuszczenie szeregów agresora, który przemocą zajmuje czyjś dom-Ojczyznę i trzyma ją pod swoim butem. Natomiast płk. R.Kukliński, swoją przysięgę złamał dopiero w chwili, gdy przekonał się jednoznacznie, że Polska dla komunistycznej Rosji się zupełnie nie liczy i zostanie poświęcona na ołtarzu zapanowania nad światem.

Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych od chwili śmierci Ryszarda Kuklińskiego zabiega o awansowanie go do stopnia generała brygady i uhonorowanie Orderem Orła Białego. Bezskutecznie zwracało się wcześniej w tej sprawie z podobnymi apelami do prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Order ten otrzymał natomiast Adam Michnik, którego życie, jak to wyczytamy z raportów więziennych, nigdy nie było zagrożone śmiercią. Jednak dotąd, nie otrzymał go pułkownik, który odmówił wykonywania zbrodniczych rozkazów i ujawnił je Amerykanom, przez co przyczynił się do ich przewagi strategicznej i niepodległości Polski a przede wszystkim uniknięcia III wojny światowej i eksterminacji wszelkiego życia na polskiej ziemi!

Jak bardzo bym chciał, aby żołnierze nie służyli tępo jak cyborgi do zadawania śmierci, ale myśleli nad moralnym uzasadnieniem wojen w których biorą udział. By ujawniali ludobójcze plany swoich dowódców i łamali ich zbrodnicze rozkazy. Jakże inny byłby wówczas obraz II wojny światowej. O ile mniej niemieckiej czy radzieckiej zbrodni i milionów ofiar. Taka kultura wojny, zwana rycerską, niegdyś istniała w niektórych narodach i zapobiegła wielu holokaustom, chociaż nigdy nie zapobiegła samym wojnom. Był taki żołnierz w II wojnie, Austryjak z Wiednia, słowiańskiego pochodzenia, Otto Schimek (Szymek). Który za odmowę rozstrzelania polskich cywilów, sam trafił pod ścianę. Niemcy do dzisiaj twierdzą, snując dezinformację, aby podobne postawy człowiecze w ich wojsku się nigdy nie powtórzyły, że rozstrzelano go za zwykłą dezercję. Podobną dezinformację, uprawia teraz C. Kiszczak. Z tym, że temu, chodzi o to, aby jacyś SB-cy nie poczuli nagle wyrzutów sumienia i nie zaczęli mówić prawdy o czasach PRL-u czy obecnych, sypiąc swoich przełożonych. Grób Otto Szchimka znajduje się w Machowej i jest bardzo skromny. Na pewno skromniejszy od grobu J.K.

 „General Jaruzelski, sugeruje, że R. Kukliński został zwerbowany za pomocą pieniędzy lub szantażu. Krzysztof Teodor Toeplitz przypomniał, że żaden naród nie uczynił dotychczas żadnego szpiega swoim bohaterem narodowym. Uporczywa odmowa rehabilitacji ze strony prezydenta Lecha Wałęsy zaszokowała wtedy wszystkich, którzy wierzyli w zerwanie z PRL. Warto przypomnieć, że jeszcze w 1993 roku rząd Hanny Suchockiej nie wyraził zgody na wizytę Kuklińskiego w Polsce, a w 1995 roku prokurator wojskowy Sławomir Gorzkiewicz podtrzymał nakaz jego aresztowania w razie jego przyjazdu do Polski. „. Gdy Adam Michnik lekceważąco określał Kuklińskiego jako zwykłego, banalnego agenta, a jednocześnie Zbigniew Herbert-Grudzinski chylił przed pułkownikiem czoło. … Nie przypadkiem stare kadry z PRL oferują swoją lojalność wobec Belwederu wtedy, kiedy Wałęsa odsiewa ze swego otoczenia ludzi sumienia o solidarnościowym rodowodzie. Niepodzielne wpływy zdobywa wówczas Mieczysław Wachowski, który świetnie czuje się w towarzystwie peerelowskich generałów. Dla ludzi pokroju admirała Kołodziejczyka czy generała Tadeusza Wileckiego pułkownik był wyrzutem sumienia.” (Źródło: „Nasz Dziennik”)

„Wszyscy chcielibyśmy być jak Kościuszko, ale nasze serca mają sowieckie mordy” – mówi w filmie „Jack Strong” do pułkownika Ryszarda Kuklińskiego jeden z oficerów, który wziął udział w masakrze na wybrzeżu i strzelał do ludzi. Tymi słowami filmowy bohater idealnie oddaje stan duszy tych wszystkich, którzy w rzekomo wolnej Polsce, wciąż mają serca z „sowieckimi mordami”. Dlaczego jednak to te „sowieckie mordy” dziś pouczają nas ze szklanego ekranu i to one stały się w wolnej Polsce autorytetami i „ludźmi honoru”? Czyżby płk. Kukliński przegrał, a wygrały psy tropiące, które do 1997 r. były gotowe go zabić, bo przecież dopiero wtedy zniesiono karę śmierci? A może wygrali ci co pozbawili życia jego synów? Kto ma łatwiej w III RP – ci którzy stracili zdrowie na walce o niepodległość, czy ci którzy zdobywali kolejne stopnie w wojsku dzięki takim „dokonaniom” jak rozkazy strzelania do protestujących? Kto ma wyższe emerytury?   …Rzeczywiście pani Olejnik, ma pani rację. To nie jest wasz bohater, bo płk. Kukliński dla zdrajców zawsze będzie zdrajcą. I w filmie „Jack Strong” już ćwierć miliona Polaków zobaczyło ten realny podział. Prawdziwych zdrajców, czyli tych co w resortowych mediach do dziś atakują śp. pułkownika i bohatera, który wybrał ratowanie swojego kraju i powiadomił USA o realnym, nuklearnym zagrożeniu w jakim znalazła się Polska, przekazując im sowieckie plany wojskowe. Dzięki temu uratował nas i – co na Zachodzie mówi się otwarcie – świat od III wojny światowej…. Czas na następny krok: Dobicie czerwonej bestii. Odsunięcie prawdziwych zdrajców z życia publicznego i docenienie płk. Kuklińskiego, najpierw przez polskie państwo, a następnie poprzez promocję tej postaci w Europie na świecie.” (Źródło: www.niezalezna.pl)

„Niedawno w Polsce spore zainteresowanie zdobył film „Good bye, Lenin”. Zobaczyć tam można było poddanych dekomunizacji byłych „właścicieli NRD”. Byłego szefa uczelnianej komórki partii, który wpadł w alkoholizm, i byłego bohatera NRD – kosmonautę, który spadł do roli skromnego taksówkarza. Postacie tak zdeklasowane, że aż budzące współczucie. W Polsce tego typu persony mają się świetnie i swoją solidarność grupową umacniają kreowaniem Kuklińskiego na wroga. …Oficerowie LWP, którzy w trakcie studiów na sowieckich akademiach składali na siebie donosy i znosili wszelkie możliwe rytuały podlizywania się Rosjanom, perorują dziś na temat zdrady munduru i honoru. Ludzie, którzy najeżdżali Czechosłowację i przeprowadzali marcowe czystki w wojsku, mają czelność sądzić morale Kuklińskiego. …Ta żelazna gwardia stanu wojennego ma własną hierarchię i swoje rytuały. Należą do nich uroczyste obchody ku czci Berlinga, uroczyste obchody urodzin Jaruzelskiego i kontrpikiety przed jego willą w grudniową noc. Gdy trzeba, potrafią namówić biskupa Głódzia do wizyty pod Lenino albo perorują o stoczniowcach – bandytach z grudnia 1970 roku. Swoista kasta odwetowców pielęgnujących kłamliwą legendę PRL. To o nich pamiętał prezes Kwiatkowski, gdy puszczał w kółko „Czterech pancernych” i przygody Klossa. To oni stworzyli atmosferę, w której utrącono przemianowanie warszawskiego placu Konstytucji na plac Ronalda Reagana. To oni wreszcie będą walczyć z pamięcią o pułkowniku Kuklińskim, póki starczy im tchu. …Ten typ rewizjonizmu nie budzi jakoś obaw nikogo w Europie. Nikt wśród naszych elit intelektualnych nie zauważa ich wysiłku w zakłamywaniu prawdy o zbrodniczym systemie.” (Źródło; „Spór o pana pułkownika”, Piotr Semka)

Latem 1993 roku pułkownik Ryszard Kukliński otrzymał list – zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce. Zapraszającym był ówczesny prezes Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński, który w imieniu opozycyjnych partii i organizacji prawicowo-niepodległościowych prosił, aby pułkownik przyleciał z Ameryki na obchody rocznicy agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku…. ale na Amerykanów zupełnie niesłychaną wywarł presję ówczesny rząd Hanny Suchockiej i ugrupowania z nim związane, głównie Unia Wolności. Ambasada USA w Warszawie otrzymała kilka nieoficjalnych sugestii oraz oficjalną interwencję od szefa Urzędu Rady Ministrów ministra Jana Rokity, że rząd polski będzie uważał wizytę pułkownika Kuklińskiego za prowokację polityczną, a sam pułkownik może zostać aresztowany na lotnisku Okęcie…Polityka prezydenta Wałęsy i rządu Suchockiej wobec Kuklińskiego była aż nadto jednoznaczna. Śmierć synów miała być dla Kuklińskiego czytelnym sygnałem: siedź w Ameryce i nie wracaj do Polski…Generał Jaruzelski i jego towarzysze, którzy wprowadzili stan wojenny, są zdrajcami narodu i jako tacy winni stanąć przed sądem, w świetle prawa karnego jako przestępcy winni zostać skazani na najwyższy wymiar kary, a wyrok powinien zostać wykonany. Należy zaznaczyć, iż Jaruzelski i inni generałowie nosili polskie mundury, ale szykowali Polsce zgubę. Jeszcze pod rządami premiera Mazowieckiego obowiązywały plany udziału Ludowego Wojska Polskiego w sojuszu z Armią Sowiecką do ataku na Niemcy i Danię”. (Zródło; www.videofact.com, autor tekstu; Józef Szaniawski)

Jozef Szaniawski, to człowiek, który walczył o przywrócenie prawdy o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim i osobiście wręczał mu zaproszenie od Jarosława Kaczyńskiego w Chicago 1993 roku. Ryszard Szaniawski był politologiem, doktorem historii, sowietologiem i dziennikarzem, ostatnim więzniem politycznym PRL. Zginął 4 września 2012 w Tatrach. Rzekomo spadł w przepaść, schodząc po zdobyciu szczytu Świnicy w kierunku Zawratu, w godzinach rannych. Świadków zdarzenia nie było. Te długie łapska GRU-NKWD… W marcu tego roku w rozmowie z portalem Pomniksmolensk.po tragedii smoleńskiej mówił tak: „Gdy dowiedziałem się o tym nie ulegało dla mnie żadnej wątpliwości, że to był zamach. W historii istnieje tak zwany związek przyczynowo-skutkowy. I dzisiaj, dwa lata po tej tragedii narodowej, na podstawie tej mozaiki danych, którą mamy, z tego, co robią Rosjanie, z tych matactw, widać, ze to nie była przypadkowa katastrofa.” – stwierdził. Wskazywał też na skokowy wzrost wpływów rosyjskich na szczytach władzy w Polsce po 10 kwietnia 2010 roku”. Źródło cytatu: www.polityce.pl)

Jak widać z powyższych zdarzeń, w Polsce po Okrągłym Stole toczy się indoktrynacja ideologiczna bliska tej, jaką mieliśmy za komuny, w którą wpisują się zarzuty wojskowych podlegających niegdyś prawdziwemu dowództwu w Moskwie poprzez odpowiednią dyspozyturę NKWD ulokowana w Polsce i wyłącznie rosyjskim interesom politycznym. A więc polskimi żołnierzami byli oni tylko pozornie z racji ich munduru i języka, tak jak pozornie był polskim żołnierzem Józef Piłsudski w szeregach armii niemieckiej, chociaż też używał na swoim mundurze orzełka. Nasi generałowie z czasów PRLu, nawet w przysiędze wojskowej, jakiej powinni być wierni, zmuszeni byli dotrzymywać przyjaźni z ZSRR. Kiedy odmawiali, szli pod Prokuratora i do więzienia. Rozumiem, że niektórzy z dzisiaj żyjących, chcieli być zawsze wierni tej przysiędze, choćby ZSRR zechciał użyć ich, jako baranów na poligonie nuklearnym uczynionym z Polski. Gratuluje tak durnie pojmowanej, dumy oficerskiej i takiego honoru! Tacy wojskowi i politycy, na pewno zaprowadziliby nas do wiecznego szczęścia socjalizmu u boku wielkiego brata. Przez żar grzybów nuklearnych i radioaktywnej pożogi, pośmiertnie.  Myślcie Panowie! Po prostu myślcie, chociaż oczywistym jest, że wytresowano was wykonywania wszelkich rozkazów. Jak psy Pawłowa.

To właśnie niektóre ustalenia Okrągłego Stołu a przede wszystkim osobowość tych, którzy przy nim zasiedli, a w jego efekcie nie rozliczenie SB i umożliwienie komunistom dalszego udziału w rządzeniu Polską, sprawia, że teraz, aby tą zdolność w obliczu postępującego kryzysu gospodarczo-społecznego mogli utrzymać dalej i dalej wymiar sprawiedliwości nie dotknął, co bardziej dla komuny zasłużonych, za pośrednictwem przychylnych im mediów, czyni się mętlik w głowie obywateli. Mętlik, polegający na odwróceniu właściwego pojmowania SPRAWIEDLIWOŚCI, postrzegania kogoś za bohatera a innego za zdrajcę. Komunizm zawsze opierał się na kłamstwie i wszyscy, którzy mu służyli z całego serca, służyli temu kłamstwu właśnie i teraz kłamią dalej. Po to, aby Naród nie nauczył się od bohaterów prawdy historycznej, w tym tej, że Sprawiedliwość jest niezmienna i jedna. Że sprawiedliwym i godnym jest nie służenie zbrodniarzom i zaborcom Ojczyzny, choćby kiedykolwiek cos się im przysięgało! Oraz, że można nią dosięgnąć wszelkich prawdziwych zbrodniarzy i zdrajców, bo Sprawiedliwość działa również wstecz, do lat i praw, które już przeminęły! Szczególnie, gdy w latach tych, ktokolwiek dopuścił się zbrodni lub zdrady Ojczyzny i jednego Narodu, żyjącego na Polskiej ziemi. Narodu Polskiego!

Szabla od premiera Buzka

– Panie Pułkowniku Kukliński! Wstawaj rycerzu niezłomny! Wojna w Rzeczypospolitej! Wojna o Prawdę i wolną Polskę! Czemu nie wstajesz i za serca nasze, jak za szablę, nie chwytasz?!

6.   Dla prawodawców i prawników

 

iustitiaIustitia – personifikacja sprawiedliwości

(Lucas Cranach d. Ä., 1537. Amsterdam, Fridart Stichting)

Rzymska reguła (norma, zasada) prawna, brzmiąca „Lex retro non agit„ czyli „prawo nie działa wstecz”, nazywana również „zasadą nieretroaktywności prawa” (non retro-actio, paremii retroaktywnej), czyli ‘zakazem ustanawiania wstecznej mocy aktu normatywnego’ (paremia – sentencja prawna) nakazująca „patrzenie przez prawo wyłącznie do przodu, czyli ocenianie danym przepisem prawnym tylko tych zdarzeń, które nastąpiły dopiero po ustanowieniu przepisu prawnego”, lub prościej „lex prospict non respicit” co znaczy „prawo patrzy naprzód, nie ogląda się wstecz”, w Polsce, pojawiła się w zasadzie jako kanon normatywny dopiero w 1916r*, wyłącznie wśród teoretyków prawa. Zauważających, że dla budowy przyszłej stabilizacji prawnej w odbudowanej państwowości polskiej u boku któregoś z zaborców, konieczna będzie rezygnacja z ciężkich kar za czyny prawne z okresu zaborów. Co przemycali jako postulat prawny pod jej przykrywką. Szczególnie wobec; ugrupowań politycznych sprzyjających określonym zaborcom (Dmowski – oparcie na Rosji, Piłsudski – oparcie na Niemcach), lub ideologom społecznym nie zawsze wyłącznie pro narodowym (komuniści), politykom, urzędnikom i wojskowym wykonującym dobrowolną służbę na rzecz państw zaborczych. Sadzili oni, że konieczne też będzie, pogodzenie norm prawnych istniejących w trzech zaborach; niemieckim, austro-wegierskim, rosyjskim, co zasada ta miała ułatwić. Umożliwiała ona, spuszczenie zasłony na niemalże wszystko co się wydarzyło przez czasy zaborów wśród społeczeństwa polskiego i nie karanie nikogo, kto przyznając sie do bycia Polakiem, czynił cokolwiek na szkodę Narodu polskiego. Oczywiście, tylko w zakresie prawa, bo pozostała jeszcze odpowiedzialność polityczna, związana z oceną publiczno-moralną. Była to więc sytuacja niezwykle zbliżona społecznie do roku 1989. Tyle tylko, że wśród urzędników państw zaborczych jacy mieli znaleźć się po stronie niepodległej Polski, nie było zbrodniarzy z szeregów tajnej policji, typu SB jak i ich zwierzchników czy ich następców prawnych (KPP/PPR > PZPR > SDRP > SLD). Pamiętamy jak zachowywali się Polacy, gdy legiony Piłsudskiego wkraczały do Kongresówki? Zamykali okiennice i nie podali żołnierzom nawet łyka wody, traktując ich jak nieodpowiedzialnych buntowników! Gdyby w naszej obyczajowości prawnej, prawo literalne nawiązywało zawsze i wprost do prawa naturalnego, chroniłoby Naród przed jakimkolwiek zaborczym poddaństwem i pomoc swojemu wojsku oraz wszelkim działaniom niepodległościowym, byłaby obowiązkiem społecznym a Konstytucja, nie niższe ustawy, określałaby, co jest aktem zdrady. Wówczas, służenie w aparacie bezpośredniej przemocy zaborców, byłoby uznawane za najwyższą zbrodnię. Jednakże nawet wówczas, w czasach przed niepodległościowych, projektowane zasady prawne dopuszczały działanie prawa wstecz, tyle, że na ściśle wyznaczonych przepisami prawa warunkach.  Teoretycy prawa, zauważali, że może być konieczne wobec pewnych ludzi i stanów prawnych (np. niemalże darmowe rozdawnictwo ziemi, majątków a nawet szlacheckich nazwisk zesłańców styczniowych pomiędzy przybyłych ze wschodu donosicieli na nich), zaprowadzonych przez zaborców, cofnięcie prawa, działanie wstecz; „ustawa,…wiąże tylko tak długo, póki … nie będzie uchylona”.

* „Otóż nie ulega obecnie wątpliwości, że skoro nowe prawo zastrzega wyraźnie dla siebie monopol zastosowania, trzymać się tego należy; przeciwne zdanie, według którego nowe prawo nie może działalności swej cofać wstecz, zaliczono już dawno do ideologii, a nawet ustawa wypowiadająca tę zasadę (zakaz działania prawa wstecz), wiąże tylko tak długo, póki w prawidłowy sposób nie będzie uchylona. (…) Jeżeli jednak w nowem prawie nie ma podstawy do przypisania mu działania wstecz, wówczas stosuje się przestrzeganą już w ustawodawstwie republiki zasadę wyrażoną zwrotem lex retro non agit, w myśl której nowe prawo nie zmienia w niczem skutków prawnych zdarzeń dawniejszych, tzn. skutków złączonych zdarzeniami owemi przez prawo poprzednie obowiązujące.” „Zarys wykładu prawa rzymskiego” Kraków 1916 s. 221–222, cyt. za: Paulina Święcicka: „Łacińska terminologia”

Ta kalka z prawa rzymskiego, przeniesiona do naszego prawa jako ogólna zasada nieretroaktywności z dopuszczeniem precyzyjnie określonej retroaktywności na zasadach prawa, była stosowana w Rzymie właśnie w takiej postaci, jako reguła „prawnie ograniczonej dopuszczalności działania prawa wstecz”;

Konstytucja cesarzy Teodozjusza i Walentyniana z roku 440, mowiła w C. 1,14,7; „leges et constitutiones futuris certum est dare formam negotiis, non ad facta praeterita revocari, nisi nominatim etiam de praeterito tempore adhuc pendentibus negotiis cautum sit (jest oczywiste, że ustawy i konstytucje mają zastosowanie tylko do działań przyszłych, nie odnoszą się do przeszłych, chyba, że wyraźnie zastrzeżono również, [że dotyczą] czynności zawisłych jeszcze z okresu przeszłego)” cyt. za: Wojciech Dajczak, Władysław Bojarski, Andrzej Sokala Verba Iuris – reguły i kazusy prawa rzymskiego Toruń 1995

W prawie polskim, zasadę dopuszczalności działania prawa wstecz, wyraża dzisiaj Kodeks Cywilny, który w art. 3, mówi: „Ustawa nie ma mocy wstecznej, chyba że to wynika z jej brzmienia lub celu.”

Słowo „chyba”, ma tutaj wiodące znaczenie, oznaczając tyle, co; ‘może, dopuszcza się”.

Wobec tego zapisu, stoi w sprzeczności przepis Kodeksu Karnego, który w artykule 1 § 1, mówi: „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia”.

Umacnia go w takim znaczeniu a tym samym czyni nieważnym, przytoczony zapis Kodeksu Cywilnego, Ustawa Zasadnicza – Konstytucji z 1997r, która w Artykule 42. 1 głosi: „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Zasada ta, nie stoi na przeszkodzie ukaraniu za czyn, który w czasie jego popełnienia stanowił przestępstwo w myśl prawa międzynarodowego”.

Odwołanie ustawowe do prawa międzynarodowego, jak widać nie dopuszcza retroaktywności.

Mimo to, Kodeks Karny również dopuszcza wsteczne działanie prawa, w innym przepisie, gdy jest to np. związane z korzyściami lub nagrodami ( art. 4 § 1 ).

Wcale więc nie jest tak (jak np. podaje to Wikipedia), że zakazane jest stosowanie wyjątków od powyższej reguły w zakresie prawa karnego jak i finansowego. Konstytucja powinna być wobec takich sprzeczności decydująca, jeśli w tym zakresie nie odwołuje się do ustaw niższego rzędu, które mogą być za jej zgodą kształtowane inaczej. Wyraźnie tutaj widzimy poplątanie z pomieszaniem, typowe dla przejściowego okresu jakim jest kształtowanie się niepodległości kraju i jego prawnych dyrektyw ustawo twórczych, zależnych od opcji ścierających się środowisk politycznych. I nie chodzi tutaj o zdarzające się zmiany interpretacji przepisów, które są częstą praktyką falandyzacji prawa (działania na granicy prawa), przez polityków lub władzę sadowniczą, również powodujące zmianę skutków prawnych dla zdarzeń z przeszłości, lecz o wyraźne objęcie przepisem prawnym zdarzeń powstałych przed jego ustanowieniem.

Dopuszczenie wstecznej mocy prawa, obowiązującej wobec zdarzeń prawnych zaistniałych przed ustanowieniem przepisu prawnego, jest przyjęciem fikcyjnej zdolności co do dostrzegania i przestrzegania stanu prawnego, który ma dopiero zaistnieć. Jest więc absurdem, niszczącym system prawny jako narzędzie do stabilizacji stosunków społecznych a przede wszystkim narusza jego powagę i autorytet, służące egzekwowaniu sprawiedliwości.

Nie może być bowiem sprawiedliwe, coś, co jest regulacją prawną; zupełnie nieznaną (bo dopiero zaistnieje w przyszłości), nie daje człowiekowi możliwości okazania swojego podporządkowania prawu, (j.w.), zupełnie niezrozumiałą (j.w.), niedające pewności właściwego postępowania (j.w.), czy surowszą od przepisu prawa obowiązującego w czasie popełnienia osądzanego czynu (nieznajomość restrykcji prawnej), niemającą najmniejszego oparcia w prawie naturalnym (zupełnie nieprzewidywalną, niepowiązaną logiczne z wcześniejszymi normami etycznymi, choćby obyczajem). Wszelkie złamania powyższych norm prawnych, świadczą zawsze o tyranii władzy ustawodawczej bądź sądowniczej, wobec społeczeństwa nad które władze te wywyższają się do poziomu ponad czasem w którym zaistniały. A więc, zanim zostały powołane pośrednio lub bezpośrednio przez te społeczeństwa. Czyli przed ich aktem nominacyjnym, co czyni złamanie powyższych norm, z mocy prawa naturalnego – nie ważnym!

Takie jest właśnie i to nie rzadko, współczesne prawo Polskie. Skandalem jest bowiem, ustawa działająca wstecz – którą zacytowałem (odnośnie najmu lokali), zdarzające się przepisy fiskalne – działające wstecznie, czy cywilne oraz niektóre karne. Wynika to, z zerwania w niektórych obszarach legislatywy prawotwórczej, z prawodawstwem o charakterze deklaratoryjnym – utrwalającym dawne, powszechne zwyczaje oparte na prawie naturalnym. Co również jest zapewne, spadkiem po okresie zaborów oraz półwieczu totalitarnego socjalizmu. To jest główny sprawca pojawienia się retroaktywności prawa w obszarach (1. bytowo-gospodarczych) gdzie go nie powinno być zupełnie, natomiast zupełny brak retroaktywnej normy prawnej w obszarach (2. społeczno-politycznych) związanych z podstawowymi dobrami ludzkimi, jak; życie czy też wierność Narodowi i Ojczyźnie na których ziemi się żyje/gości, ochroną bytu państwowego – niepodległości Ojczyzny. Zapewne jedną z przyczyn takiego pokrętnie traktowanego za pomocą tej normy, prawa, jest też obce narodowościowo pochodzenie członków wielu „elyt” politycznych, których rodziny często były uwikłane w najcięższe zbrodnie minionego ustroju. Elyt, mających bardzo głębokie powiązania z systemem prawnym kraju, poprzez ich nadliczebność wśród przedstawicieli tego zawodu.

W pierwszych obszarach (ad.1), retroaktywne prawo służy ideologom ustawodawczym (zwykle pro lewicowym) do likwidowania problemów społecznych, za których powstanie w znacznej mierze odpowiadają władze państwa – kosztem obywateli, oraz szukanie kolejnych źródeł wzmocnienia budżetu i nieokrzesanych wydatków rządzących oraz utrzymania grup partyjno-politycznych. W drugich zaś (ad.2), chodzi o uniemożliwienie interpretatorom norm prawa naturalnego (zwykle prawicowym), zachowania ciągłości w akceptacji i przestrzegania norm ponadczasowych jakimi są owe prawa naturalne. Bez względu na literę prawa, nawet w sytuacjach okupacji bądź wojny. Co poddawałoby społeczeństwo, bezwzględnie, strzeżeniu i wypełnianiu tych norm w każdych warunkach oraz groziło konsekwencjami karno-rozliczeniowymi, przy kształtowaniu prawa po każdorazowym odzyskaniu niepodległości – w ciągłości do norm podstawowych/praw naturalnych.

Prawo rzymskie, dopuszczając działanie przepisu prawnego wstecz, opierało się w tym wypadku właśnie na prawie naturalnym, ujętym często w ustalonym powszechnie zwyczaju społecznym lub znanej tradycji, zanim powstało prawo spisane, jasno i precyzyjnie ujmujące ich reguły. Takie prawo literalne/spisane, wiąże wówczas obecne skutki prawne ze zdarzeniami prawnymi mającymi miejsce w przeszłości, mimo, że te nie były jeszcze opisane a jedynie występowały w formie ustnej bądź innym przekazie kulturowym.

Może się wiec wydawać, że w zasadach prawnych zachodzić może kolizja normatywna, mająca np. miejsce gdy reguła „Lex retro non agit„, raz obowiązuje a raz nie. Tak jednak nie jest, jeśli reguła ta, nigdy nie jest zmieniania wobec tych samych zdarzeń prawnych co do ich istoty/znaczenia (ta sama sytuacja prawna). Jeśli natomiast konflikt wiąże się z zastosowaniem kilku norm prawnych, które nie mogą być równocześnie zastosowane z uwagi na istniejące w danej sytuacji między nimi sprzeczności, o pierwszeństwie danej normy i jej wyższości nad inną, decydują „meta normy”, czyli wspomniana przeze mnie w poprzednich rozdziałach hierarchia normatywna, inaczej waga sprawy sądzonej i odniesiona do niej waga normy prawno-karnej. Jak podaje Wikipedia, mogą to być następujące konflikty: „Konflikt norm w czasie – konflikt intertemporalny mający miejsce najczęściej w przypadku stanów faktycznych rozciągniętych w czasie, gdy nowa ustawa zmienia albo uchyla ustawę obowiązującą poprzednio. Konflikty czasowe rozwiązywane są przez przepisy międzyczasowe, które powinny być, zgodnie z zasadami techniki prawodawczej, zamieszczone w rozdziale „Przepisy przejściowe” nowej ustawy. Konflikt norm w przestrzeni- ten rodzaj kolizji zachodzi, gdy w skład stanu faktycznego wchodzi element obcy, związany z innym zagranicznym porządkiem prawnym i powstaje wątpliwość, którego państwa prawo stosować. Konflikty przestrzenne są rozwiązywane przez normy prawa prywatnego międzynarodowego. Zbieg norm – zbieg norm pojawia się, gdy sprzeczne normy prawne dotyczą tego samego terytorium i funkcjonują w tym samym czasie. W tym zakresie stosuje się regułę kolizyjną (lex specialis derogat legi generali), która oznacza, że pierwszeństwo w zastosowaniu znajduje ustawa zawierająca bardziej szczegółowe postanowienia.”

Co ciekawe, nieprzytoczony jest wyżej, niezmiernie ważny konflikt w postaci drastycznie zaniżonej wysokości kary w stosunku do winy. Zapewne wynika to, ze wspomnianej już ideologicznej walki prawodawczej podzielonego społeczeństwa polskiego. Konflikt ten, celowo przemknął gdzieś obok oczu decydentów ustawodawczych, ukryty pod parawanem już wspomnianej zasady zakazu stosowania kary surowszej od przepisu prawa obowiązującego w czasie popełnionego czynu. Jednak, nie chodzi tutaj o czyny pospolite, ale takie, jak; ludobójstwo, wynaradawianie, okupacja kraju, wszczęcie wojny, uprawomocnienie zaborów (Sejm rozbiorowy, uczestnictwo w wysokiej władzy zaborczej – namiestniczej), straty wojenne, zabójstwo z premedytacją, zabójstwa polityczne, naruszenie wolności sumienia lub wyznania, tłamszenie wolności słowa, realizacja lub ukrywanie celów policyjno-wojskowych rzutujących na byt narodowy, których cechy z uwagi na ich nadzwyczajne znaczenie społeczne, rzutują na całe pokolenia Narodu i istnienie jego Ojczyzny, bądź na istnienie ludzkiej cywilizacji. Przed takimi zagrożeniami, chronią nas współcześnie prawa, nazywane kardynalnymi prawami człowieka i obywatela.

Wcale jednak nie chronią nas przed nimi, prawa zapisane w Karcie Praw Podstawowych UE, której to karty, Polska tak jak Wielka Brytania, do dzisiaj w pełni nie podpisała, zastrzegając specjalnym protokołem, że w razie innego prawa obowiązującego wewnątrz tych krajów, będzie miało ono przewagę nad KKK-UE. To zastrzeżenie zawarte jeszcze przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, od dawna obiecuje znieść Platforma Obywatelska. Karta ta, zawiera normy prawne, takie jak „umożliwienie parze homoseksualnej adopcji i wychowania dzieci”, czy też „pomoc w eutanazji lub samobójstwie”, które to sytuacje prawne nie mają żadnego zupełnie związku z prawem naturalnym/przyrodzonym, a wiec podstawowym dla społeczności nieżyjącej za pomocą ideologii tylko ucywilizowanej natury. Prawo naturalne nie wynika wcale z systemu religijnego czy światopoglądu świeckiego, lecz jest oparte na naturalnym, nie siłowym tworzeniu i ochronie życia ludzkiego oraz bytu narodowego. Prawa, wyrastające z praw przyrodzonych człowieka/naturalnych, opierają się jak sama ich nazwa mówi, „na naturze” ludzkiej rozumianej prosto, jako cześć świata przyrody. W którym żadne stworzenie; nie popełnia celowo samobójstwa, nie poczyna dziecka z dwóch partnerów tej samej płci – męskiej, nie pomaga odejść w zaświaty bliskiej istocie, itd. Normy prawne, które to wszystko umożliwiają, są odwrotnością norm naturalnych i tylko za podstawowe normy prawne się podają, korzystając oszukańczo z im podobnej nazwy (vide „Karta Praw Podstawowych”), dla zmylenia naszych umysłów i zmiany naszej naturalnej mentalności. Podobne działanie społeczno-socjotechniczne, uprawiał Rzym papieski w dawnych wiekach, podstawiając pod pogańskie lub starosłowiańskie nazwy świąt oraz święte dla nich miejsca, swoje święta kultowe oraz budując na nich własne świątynie.

*Ponadto, KPP – UE, nie zawiera naturalnego odniesienia do czasów dawniejszych. W efekcie, mimo ze miał w historii miejsce oczywisty, eksterminujący Słowian podbój germański (dawne ludobójstwo), powołując się na „święte prawo własności”, umożliwia masowe odzyskiwanie ziem zachodnich przez Niemców. Wobec braku powszechnego uwłaszczenia zablokowanego przez Prez. Kwaśniewskiego i nie założenia z mocy ustawy, Ksiąg Wieczystych dla Polaków którzy je objeli po zmianie granic. Bowiem opiera się wyłącznie na prawie współczesnym, wymagającym posiadania Ksiąg Wieczystych dla potwierdzenia własności nieruchomości. Stąd Niemcy, którym nie skasowano wpisów w dawnych Księgach Wieczystych, wygrywają każdą sprawę przed Polskim sądem o odzyskanie nieruchomości. Natomiast prawo tego rodzaju, uniemożliwia nie tylko odzyskanie ziem które pierwszym pokojowo-prawnym aktem zawartym w 1018r pomiędzy prawnym reprezentantem Polski, Bolesławem Chrobrym a przedstawicielem Cesarstwa Rzymsko-Niemieckiego, Henrykiem II, polubownie, z zachowaniem wszelkich norm wykluczających zaistnienie przymusu (sytuacja była patowa, obie strony równie silne co świadczy o potędze ówczesnej Lechii), określono granice Polski oparte na ziemi Łużyckiej daleko głębiej niż współcześnie. Umowę graniczną zawartą w Budziszynie, potwierdzającą przynależność całych Łużyc* do Polski, Niemcy złamali w 1032r, przyłączając Łużyce do Marchii Wschodniej, co skutkuje niemalże wytępieniem lub zgermanizowaniem Słowian łużyckich, tak, że jest ich dzisiaj zaledwie kilkadziesiąt tysięcy. Jednak nawet nie sięgając do tak odległych czasów, zwróćmy uwagę, że w oparciu o to samo prawo zakazujące wszelkiej prawnej retroaktywności w obszarze prawa międzynarodowego i zbrodni grabieży oraz innego rodzaju, uniemożliwia się współczesnej Polsce odzyskanie majątków polonijnych organizacji przedwojennych (np. Rodło), zagrabionych przez A. Hitlera, tuż przed wybuchem wojny. Niemcy z własnej woli oddać ich nie zamierzają. Republika Federalna Niemiec, do dzisiaj bardzo dba o nawiązywanie prawa do dawnej historii politycznej, utrzymując zapis zawarty w jej Konstytucji, uznający za niemieckie, przedwojenne ziemie Rzeszy Niemieckiej a potomków ich mieszkańców za Niemców, (co bezczelnie ze wszystkich dawnych Ślązaków czyni Niemców), co wyraźnie ma posłużyć kiedyś do odzyskania tych ziem bez narażenia się na zarzut zastosowania retroaktywności prawa.  Ich prawo, ciągle to umożliwia bo pamiętają o międzynarodowym zakazie retroaktywności prawa!

To właśnie taki kierunek normowania prawa, popierany dzisiaj bardzo silnie przez organizacje po komunistyczne (jak SLD), stworzył prawne definicje międzynarodowe, dające azyl zbrodniarzom i zdrajcom (SB, UB), w tym zwyczajnym terrorystom, którzy doszli częstokroć do przywództwa w niektórych krajach (jak np. działania „bojowników” izraelskich przeciwko Brytyjczykom, czy sił Arafata w Palestynie). Znajdziemy je, przemycone  pośród bardzo właściwych moralnie, opartych na prawie naturalnym zasad, jak np. „zakaz niewolnictwa”, w regulacjach takich jak:

Art. 7 ust. 1 Europejskiej Konwencji i Praw Człowieka: „Nikt nie może być uznany za winnego popełnienia czynu polegającego na działaniu lub zaniechaniu działania, który według prawa wewnętrznego lub międzynarodowego nie stanowił czynu zagrożonego karą w czasie jego popełnienia. Nie będzie również

wymierzona kara surowsza od tej, którą można było wymierzyć w czasie, gdy czyn zagrożony karą został popełniony”.

 

Art. 15 ust. 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych: „Nikt nie może być skazany za czyn lub zaniechanie, które w myśl prawa wewnętrznego lub międzynarodowego nie stanowiły przestępstwa w chwili ich popełnienia. Nie może być również zastosowana kara surowsza od tej, którą

można było wymierzyć w chwili popełnienia przestępstwa. Jeżeli po popełnieniu przestępstwa ustanowiona zostanie przez ustawę kara łagodniejsza za takie przestępstwo, przestępca będzie miał prawo z tego

korzystać.”

Oba przepisy prawa międzynarodowego, które Polska ratyfikowała, wobec faktu, że wewnętrzne przepisy Rzeczypospolitej Polskiej w okresie do 1996r zniosły karę dożywocia, jak też, że jest przestrzegana w wewnętrznym prawodawstwie zasada prawna mówiąca, iż „orzeczony wyrok nie może być surowszy od kary jaka obowiązywała w przepisach prawnych w momencie popełnienia czynu podlegającego karze”, w praktyce nie dają współcześnie możliwości ukarania zbrodniarzy z SB, winnych zabójstw politycznych a trwających do późnych lat dziewięćdziesiątych, oraz zbrodniarzy winnych zdrady kraju spośród agentów i naczelnych władz komunistycznych. Nie tylko wyrokami sprawiedliwymi, równoważącymi ich czyny, ale nierzadko jakimikolwiek wyrokami. Nawet, jeśli jeszcze po „odzyskaniu” niepodległości, ludzie ci, wspomagali swoje partyjne struktury podczas kampanii wyborczej,  pieniędzmi pożyczanymi bezpośrednio od partyjnych przyjaciół z Moskwy. Zdradzając swój kraj ponownie, poprzez wzięcie „pożyczki” na cele polityczne, od władzy kraju który niedawnio nas okupował. Temu właśnie, służy zarzucenie ochrony ciągłości przestrzegania podstawowych praw człowieka i Narodu, opartych na prawach naturalnych i retroaktywnej normy prawnej, zezwalającej w takich szczególnych wypadkach na funkcjonowanie prawa wstecz! Nie znaczy to jednak, że tak być musi zawsze. Prawo, poprzez nawiązanie do precedensów mających czasami głos, w tych wypadkach upoważnione jest do reakcji wstecznej. Szczególnie, gdy rzecz dotyczy ludobójstwa i mordów politycznych oraz niszczenia suwerenności narodowej i wolności słowa – podstawowego prawa zapewniającego człowiekowi wszelkie inne wolności.

„Gdy grabież staje się sposobem na życie dla grupy osób w społeczeństwie,

z upływem czasu powstanie system,

który sankcjonuje ich zachowanie,

oraz kodeks moralny który je pochwala”

Frederic Bastiat

 

A teraz, wstawmy w słowo ‘grabież’;

– kradzież ziem i majątku narodów przez inne narody lub związki kapitałowo-polityczne,

– grabież wolności ludzkich; ekonomicznych, gospodarczych, politycznych, słowa, nauki i konkurencji edukacji,

– grabież tworzonego majątku – jak druk pustego pieniądza lub inflacja, wygórowane podatki,

– eksterminacja narodów, w tym kulturowa (obce osadnictwo, sprzyjanie emigracji),

– stopniowe wynaradawianie oparte na prawie i ekonomii, warunkach bytowych,

– zbrodnię polityczną,

– kłamstwo polityczne i inną indoktrynację – w tym religijną,

– pozory wolności politycznej (pseudo demokrację).

Zawsze otrzymamy na końcu, podobny efekt, czyli system prawny oraz pseudo moralne wymysły pseudo autorytetów (usprawiedliwienia), które akceptują powyższe zbrodnie albo poprzez ich przemilczenie (brak odniesienia w prawie – jak np. brak jakiejkolwiek dekomunizacji) tego rodzaju zbrodniczych sytuacji prawnych, lub przez nierównoważące sprawiedliwego zadośćuczynienia wymierzane kary (jak króciutkie wyroki dla SB-ków i to nielicznych), lub stosowanie reguł prawnych które nie uniemożliwiają rozliczenie zbrodni z przeszłości.

Brakuje wyraźnie, uchwalonej z mocą ustawy, wykładni „norm żelaznych”, opisującej w odpowiednim Kodeksie i regulującej, stosowanie wszystkich niezbędnych w naszym prawie zasad/reguł prawnych.  Możemy ich sobie poszukać pomiędzy rożnymi kodeksami i ustawie zasadniczej, jako dość ogólnikowe wytyczne, jednak takiego aktu wiodącego nie posiadamy. Celowo, dla interesu pewnych środowisk, opieramy się jak niegdyś, na wykładni teoretyków oraz praktyków prawa. W tym tych, którzy nieźle funkcjonowali w czasach dyktatury lewicowej, w okresie PRL-u, czasami będąc sędziami po paromiesięcznej szkole im. Duracza bez innego przygotowania prawnego. Podczas, gdy nie jest tych zasad aż tak wiele, aby nie można było przepuścić ich zaakceptowania w drodze referendum przez młyn rozsądku Narodu i w koncu zmieścić wszystkich np. w Konstytucji RP. W Polsce, „Zasady Techniki Prawodawczej” ( ZTP), obejmują jedynie techniczne aspekty konstruowania aktów prawnych  (w tym jednostki systematyzacyjne i redakcyjne tekstów prawnych), nie zawierając jednak sposobów przestrzegania/nawiązywania i kontynuacji norm prawnych opartych na prawie naturalnym. Ponadto, zasady te, ujmowane są jedynie w formie rozporządzeń Rady Ministrów, więc są to niższej rangi prawnej, głównie wytyczne dla legislatorów – urzędników administracji publicznej. Dla czasów w jakich żyjemy, ciągle kształtowane jest nasze prawo pod nowe potrzeby, nie tylko krajowe ale i prawo bloku polityczno-gospodarczego (UE), w jakim się znaleźliśmy. Wielu polityków a nawet sędziów i teoretyków prawa (wcześniej marksistowskiego), mających za sobą okres totalitarnych zbrodni w którym aktywnie uczestniczyło po stronie tyranii politycznej i zdrajców ojczyzny (partii sprawującej totalitarne rządy), nie jest kompletnie zainteresowanych, tym, aby jakiekolwiek zasady prawne oparte na prawie naturalnym chroniącego trwale interesy narodowe i byt ludzki, zostały ujęte w formie normatywnego i klarownego przepisu prawnego, rzutującego na cały proces legislacyjny.

Niepisaną zasadą każdej totalitarnej ideologii i grup ich zwolenników, odrzucających zasadę stałości w poszanowaniu praw naturalnych, jest ignorowanie własnych przestępstw a wytykanie ich inym grupom ideologicznym i czynienie z siebie szlachetnych rycerzy, walczących o ludzkie prawa, jak nikt inny dotąd. Zauważmy, jak to SLD walczy dzisiaj o prawa człowieka! Wszystko po to, aby wybielić swoją przeszłość w pozorach wspaniałych wartości które aktualnie, rzekomo niosą społeczeństwu. W rzeczywistości, wszyscy którzy odrzucają prawo naturalne w postaci sprawiedliwej (równoważnej do czynu) kary za czyny zaistniałe w przeszłości a dotyczące podstawowych praw ludzkich i społecznych (zbrodni na jednostce ludzkiej lub społeczeństwie/Narodzie), choćby sprawiedliwość taka nawet działała wstecznie w stosunku do prawa literalnego, relatywizują* prawo; kulturowo, politycznie, bądź w inny sposób, czyniąc możliwym zaistnienie niesprawiedliwości w bliższej lub dalszej przyszłości. Bo relatywizm polityczny staje się regułą, normą moralną wkraczająca brudnymi butami do prawa, nadając mu postać farbowanego lisa, w zależności od czasu i miejsca siedzenia/ustanowienia tego prawa.

Brak rzeczywistej kary za zbrodnie, zawsze skutkuje naśladownictwem zbrodni w przyszłości i powrotem do prawa, które ją niegdyś zlekceważyło lub jawnie tolerowało. W efekcie, parafrazując sentencję wypowiedzianą kiedyś przez Marka Twaina odnośnie ‘wykształcenia’, możemy powiedzieć, że;

„Władza jest dzisiaj dla ludzi pogardzających prawem naturalnym,

czymś, co można zdobyć,

nie zawracając sobie głowy jakąkolwiek Sprawiedliwością”.

 

* Relatywizm” moralny i oparte na nim normy prawne, to pogląd, według którego o słuszności postępowania decydują okoliczności/kontekst, w jakich zaistniało dane postępowanie.  Relatywizm stwierdza, że nie istnieją absolutne wartości, niezmienne w czasie, którymi można oceniać w sposób sprawiedliwy każde zdarzenia niezależnie od ich czasu i okoliczności. Relatywizm uznaje, że Sprawiedliwość, właściwy sąd i Prawda, zależeć powinny od zmiennych, jakimi są; potrzeby epoki, przyjęte założenia, poglądy czy aktualny charakter kultury.

* Przeciwieństwem relatywizmu moralnego oraz prawnego, jest „absolutyzm” moralny i wynikające z niego normy prawne, według którego, istnieją wartości moralne, z których powinny wynikać wszelkie normy prawne, obowiązujące niezależnie od; czasu, okoliczności i konsekwencji poddanych ich ocenie czynów. Relatywizm moralny zmierza do zmian kulturowo-spolecznych jako metody na utrwalenie swojej elastyczności w traktowaniu prawa naturalnego, podczas gdy absolutyzm moralny stara się szanować obyczaj staro kulturowy służący karaniu oczywistych zbrodni i utrwalać jego uniwersalne przekazy moralne, uznane za wieczyście pożyteczne społecznie.

* Na absolutyzmie moralnym opiera się inne pojecie; „deontologia”,  nauka mówiąca o tym, co jest właściwe, niezbędne i stałe moralnie w sferze ludzkich wartości i cywilizacji, która pochodzi od greckiego słowa „déon”, pochodnym od prasłowiańskiego; „te/ti-an’; ‘to-jego’, oznaczające trwały stan posiadania. Podobnie jak inny grecki wyraz „logos”, czyli; mowa, słowo, rozum, myśl, kolekcja, lub prawo, który Grecy wywodzą od  czasownika ‘logo/lego’, znaczącego; liczyć, rozumować, mówić i zbierać, łączyć, układać. W istocie wywodzi się od terminu prasłowiańskiego ‘golos’ czyli ‘obfita mowa’, podobnie jak nasz współczesny ‘głos’ i pochodzi najprawdopodobniej od rdzeni ‘gol-los’ gdzie ’gol’ od ‘gola’ czyli ‘głowa/galawa’ a ‘los’ od ‘gęsta’ jak ‘las’, skąd ‘w-las-y’. Taki kierunek pochodzenia potwierdza inny termin grecki przyjęty od Słowian, nazwa krtani, miejsca aparatu mowy człowieka wydającego dźwięki, jako ‘glos’ właśnie nazywanego. Powyżej wskazane pochodzenie   terminu ‘logos/prawo’, jest więc od Arjo-Słowiańskie i wiąże się najprawdopodobniej z wiecowym sposobem ustanawiania prawa, zaobserwowanym przez pra Greków i przyjętym do swojej kultury wraz z ustrojem plemiennym państw-miast, podobnie jak u Rasenów/Etrusków. Według wykazanej tu chronologii słowotwórczej, pochodzenie poszczególnych wyrazów ważne dla znajomości naszej kultury społecznej i jej wpływu na rozwój kultury prawodawczej Europy, było następujące; ‘glawa’ od rdzeni ‘ga-la-wa’ czyli  ‘ga/kolista(jak‘ga-ra’, ‘głaz’)-la/równa-wa/ta’ > dało wyraz dla czegoś co się wydobywa z głowy, czyli dźwięków mowy w krtani ‘golos/glos/galos/glas’ > w oparciu o którą to nazwę stworzono słowo oznaczające pojedyncze wyrazy, dokonując przestawki słowotwórczej sylaby ‘go’, umieszczając ją w środku wyrazu czyli ‘lo-go-s’ > od którego z kolei powstał termin określający dziedzinę nauki, ‘prawo’, oparty na takim samym układzie rdzeni, jako ‘logos’, > z którego z kolei pochodzi ‘legis/lex’, czyli legalny, legislatywa i szereg innych wyrazów. Na prawdopodobnie taką etymologię powyższych wyrazów, wskazuje również pień języków indoeuropejskich który rozpoczyna się od hipotetycznego, wspólnego źródła językowego zwanego PIE, od którego bezpośredniego sąsiedztwa, najbliżej temu korzeniowi, wyrastają języki prasłowiańsko-bałtyjskie (tego rodzaju hipotetyczna wspólnota słowiano-baltyjska mogli być Wenedzi, którzy tworzyli ją jako Prasłowianie „R1a” z Praeuropejczykami grupy ‘I’). Języki; Greka, Celtycki, Łacina, Romańskie i Germańskie są daleko na drzewie języków indo-europejskich za nimi. Bo i wzięły się w wielkiej mierze od słów ludów protosłowianskich, osiedlających się już w Europie 12 tys. l.p.n.e, a masowo we wtórnej kolonizacji ok. 10. l.p.n.e, kiedy jeszcze o ludach greckich nie było mowy na naszym kontynencie. Coraz wyraźniej krystalizuje się wiec wiedza, ze wielkim kulturowym czynnikiem słowotwórczym wszystkich języków Europy), nawet Basków, była mowa i pojęcia protosłowian, wykorzystana np. przez Greków do stworzenia nowych pojęć i nowej kultury oraz całych dziedzin życia, czego nie możemy im zaprzeczyć.      

* Łużyce (Z Wikipedii) „W latach 623–658 Łużyce wchodziły w skład państwa Samona – najstarszego znanego współcześnie tworu państwowego Słowian zachodnich. Od VII do VIII wieku na terenie Łużyc istniały państwa plemienne zarządzane przez rodzimych władców, jeden z nich Miliduch, król plemion serbo-łużyckich, w 806 roku stoczył bitwę z wojskami Franków. W IX wieku (Łużyce) wchodziły w skład Państwa Wielkomorawskiego. Stan ten utrzymywał się do 907 roku. W roku 963 zostały podbite przez Gerona, margrabiego saskiej Marchii Wschodniej. W roku 1002 Bolesław I Chrobry przyłączył Łużyce do Polski, co zostało uznane w pokoju w Budziszynie (1018).

 

Rafał ORLICKI

http://www.dgwiarygodni.pl

Rafał ORLICKI

www.dgwiarygodni.pl

Podziel się!