Znów stoimy na polach Grunwaldu. Ostatnia bitwa
Zatem stało się. To trochę jak ujrzeć metę po długim maratonie w mgłach między zakrętami a rozpadlinami. Albo ujrzeć nagle szeroko rozciągnięte pole uszykowanej bitwy po wyjściu z tych mgieł. Jest w tym o dziwo dużo więcej ulgi i spokoju niż napięcia, które znamionowałoby wymarsz do walki. Dlaczego? Bo zostaliśmy przygotowani. Własną mozolną pracą, wsparciem Rodaków, błogosławieństwem Przodków i Mocą i Miłością Stwórcy.