Sanktuarium Matki Ziemi i Borany w Dolinie Mnikowskiej

Sanktuarium Matki Ziemi i Borany w Dolinie Mnikowskiej

Świątynie Światła Świata
QuantcastDolina Mnikowska – Sanktuarium Matki Ziemi  (Siemi) i Królowej Borów – Borany

Byliśmy tutaj dzisiaj

 

Z Wikipedii

Dolina Mnikowska – krajobrazowy rezerwat przyrody położony na zrębie tektonicznym Grzbietu Tenczyńskiego w obrębie Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Obejmuje wąwóz w dolinie niewielkiej rzeki Sanki w obrębie miejscowości Mników, leżącej w gminie Liszki w województwie małopolskim (dolna część Doliny Sanki). Rezerwat utworzony został w 1963 r., ma powierzchnię 20,41 ha.

 


Święte Źródło u wejścia do Doliny

Rezerwat znajduje się na obszarze Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego. Głębokość wąwozu wyciętego w wapieniach jurajskich dochodzi do 80 m. Skały tworzą bardzo strome ściany, wrota skalne lub pojedyncze iglice. Znajduje się w nich ok. 10 jaskiń, jedna z nich ma długość 82 m. W środkowej części rezerwatu znajduje się polanka, a ponad nią w południowych ścianach w zakolu zwanym Cyrkiem, we wnęce skalnej znajduje się ołtarz z dużym obrazem Matki Boskiej Skalskiej.

Obraz ten namalowany został na skale przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego w 1863 r. Niestety oryginalny obraz został zniszczony, później nieudolnie namalowany na nowo (ma być ponownie zrekonstruowany w pierwotnej wersji). Na polance znajdują się ławeczki dla turystów, zwykle zatrzymujących się tutaj na odpoczynek.

W skład krajobrazu kulturowego Doliny Mnikowskiej oprócz ołtarza i obrazu wchodzą również stacje drogi krzyżowej, krzyż na szczycie skały, tablice informacyjne dla turystów, a także sama polanka i bezleśna część wąwozu, które powstały w wyniku prowadzonej tu od wieków gospodarki rolniczej – wypasu i koszenia.

 

Niedaleko Bielan posiadają XX. kameduli wioskę zwaną Mników. Ze szczytu bielańskiej góry przenieśliśmy się w jej rozkoszną dolinę, najmilszą jaką sobie tylko wyobrazić można. I czyjeż pióro odmaluje ten świeży powab jedwabiącej się zieleni traw i kwiecia co się tu po obojej stronie srebrzystego rozesłały strumienia, i te piękne sterczące skały co otoczyły dolinę? – Dziwny, niewysłowiony urok ogarnia zmysły, kiedy przy rubinowem oświetleniu zaranka, wpatrzysz się w ten amfiteatr skał, w których wyobraźnia odkryje ci wielorakie kształty i barwy tych ślicznych olbrzymich postaci malowanych tylko na tle różnowzorowej fantazyi[2].

W skład krajobrazu naturalnego wchodzą porastające ściany wąwozu i dolinkę rzeki lasy (grąd, łęg i buczyna) oraz naskalne murawy kserotermiczne. Roślinność runa leśnego najobficiej kwitnie wczesną wiosną, przed rozwojem liści przez drzewa. Całymi płatami zakwita tutaj przylaszczka pospolita, zawilec gajowy, kokorycz pełna, a wśród nich szczyr trwały, fiołek wonny, zawilec żółty, złoć żółta, zdrojówka rutewkowata i miodunka ćma. W rezerwacie występuje 17 gatunków roślin chronionych, m.in. buławnik, lilia złotogłów, konwalia majowa, wawrzynek wilczełyko, naparstnica zwyczajna. W skład naskalnych muraw wchodzą koniczyna długowłosa, oman szorstki, fiołek kosmaty, parzydło leśne i kozłek trójlistkowy. Licznie występują nietoperze, a z ptaków m.in. pustułka, ortolan, słowik rdzawy.

Stąd o dwie mile w zachodniej stronie
Śliczna Mnikowska dolina;
Wypieszcza kwiaty na swoim łonie,
Jak młoda wiejska dziewczyna.[3]

Przez dolinę prowadzi wygodna trasa rowerowa i ścieżka turystyczna, przystosowana również dla turystów niepełnosprawnych. Dla turystów zmotoryzowanych znajduje się przed wejściem do doliny parking w Mnikowie, na przysiółku Skały. Zamontowane tutaj w ramach projektu Małopolski Szlak Geoturystyczny tablice opracowane przez specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa informują o budowie i genezie powstania tej doliny.

Wiersz Gustawa Ehrenberga w całości

Ani trochę nie przesadzony

Dolina Mnikowska pod Krakowem

Stąd o dwie mile w zachodniej stronie
Śliczna Mnikowska dolina;
Wypieszcza kwiaty na swoim łonie,
Jak młoda wiejska dziewczyna.
Między skałami jak łza na twarzy,
Jak wąż na posłaniu z kwiatów,
Tam przez sen gada i ciągle marzy,
Strumień na łożu z bławatów;
A w prawo, w lewo skaliste grody,
Strumień w objęciu chwyciły;
Zamki to z głazu, herb to przyrody,
Związek harmonii i siły.
Tam w dnie świąteczne w wiosennej porze,
Jadą paniątka z Krakowa,
Ażeby ujrzeć (żal się mój Boże!)
Uroczą dzikość Mnikowa.
Jadą więc, jadą wygodnym koczem,
I przyjeżdżają w południe;
Przez chwilę patrzą, pochwalą, – poczem
Mówią: że na wsi jest nudnie.
Więc przywiezione wypiwszy wino,
Wracają znowu do miasta;
Ah! nie dla takich, śliczna dolino,
Twe łono trawa porasta.
Ten tylko godnie wielbi twe wdzięki,
Kto pieszo zwiedza twe skały;
Kto z ich wierzchołka wschodu jutrzenki
Ogląda widok wspaniały.
Kto się nie boi, żeby kamienie,
Ciernie, lub urwiska skały;
Rozdarły jego modne odzienie,
I białe ciało zdrapały.

– Gustaw Ehrenberg

Wysoko na skale wąwozu znajduje się kilkumetrowej wysokości obraz Matki Boskiej Skalskiej namalowany przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego w 1863 roku. Oryginał nie był już w najlepszym stanie, więc ktoś próbował go trochę odświeżyć i … przemalował go na nowo. Wysoko pod samą skałę poprowadzono schody, a na ich szczycie urządzono ołtarz.

Obraz bardzo rzuca się w oczy poprzez swój intensywny koloryt, oraz poprzez ogromny, stary, zimozielony bluszcz porastający sąsiednią skałę.

Jest tam jeszcze jedna ciekawa rzecz. W 1863 roku krakowski malarz i taternik Eliasz Radzikowski namalował wysoko na skale kilkumetrowy wizerunek Matki Boskiej zwanej Madonną Skalską. Pod tym obrazem ponoć modlili się, szukający tu schronienia, powstańcy styczniowi. Niestety w latach chyba 80 tych XX wieku został zamalowany. W jego miejscu jest inny, nowy. U jego podstawy postawiono ołtarz.

Wizerunek z roku 1952

Czar podkrakowskich dolinek

Ryszard Jakubowski

Ich niezwykłym urokiem zachwycali się wszyscy. „Kraina to wspomnień, czarodziejska swą pięknością, malarska i romantyczna…” pisał w połowie XIX wieku publicysta „Kalendarza Warszawskiego”. W tym czasie „Rozmaitości Lwowskie” tak opisywały ich piękno: „Okolice Krakowa są nadzwyczaj powabne i mówić można, że ze szczególnym przymileniem podróżnemu się przymawiają, aby na nie uważne zwrócił oko”.

 

Choć nazywa się je pieszczotliwie „dolinkami”, mają całkiem spore rozmiary. Długość największej z nich dochodzi do 40 km, choć są i znacznie krótsze, jak leżąca koło Tomaszowic Dolina Podskalańska, zwana także Doliną Wedonki, o długości poniżej 1000 m. Większość z nich należy do zlewiska Rudawy. Cztery, rozcinające Garb Tenczyński, płynące nimi wody kierują wprost do Wisły. Są to, kolejno od zachodu: Dolina Mnikowska, Dolina Brzoskwinki, Dolina Aleksandrowicza i Dolina Rudawy.

  • Dolina Mnikowska, zwana także od płynącej jej dnem rzeczki, Doliną Sanki ma długość około 7 km. Dolna jej część, o długości około 1,5 km występuje pod nazwą Wąwozu Mnikowskiego, od leżącego w jej wylocie Mnikowa. Nieco wyżej rozszerzenie doliny tworzy unikalny amfiteatr skalny. U stóp jednej ze skał znajduje się kapliczka, której zasadniczą część stanowi dużej wielkości naskalne malowidło sakralne, przedstawiające postać Matki Boskiej. Przyjęto, że jego autorem jest Walery Eljasz – znany także jako Eljasz-Radzikowski. Za datę powstania malowidła uważa się rok 1863. Eljasz przebywał jednak od 1862 do 1865 roku w Monachium, do Krakowa wrócił dopiero w 1866 roku. Kto więc namalował ów osobliwy obraz? W dolinie znajduje się kilka grot i jaskiń. Jedna z nich, Jaskinia nad Matką Boską, zasłynęła z „cennych” znalezisk archeologicznych, które okazały się podrzuconymi przez dowcipnisiów falsyfikatami.

NADGORLIWI ROBOTNICY

W Dolinie Mnikowskiej na Wyżynie Krakowsko- Częstochowskiej znajduje się aż dziesięć jaskiń, zamieszkanych przez 15 tys. lat w okresie paleolitu górnego. To właśnie tutaj doszło do najgłośniejszego fałszerstwa w historii polskiej archeologii. Główną rolę odegrał jeden z najbardziej znanych polskich archeologów drugiej połowy XIX w. – Gotfryd Ossowski.

W 1880 r. rozpoczął on badanie jaskiń Doliny Mnikowskiej i wyznaczył robotnikom nagrody pieniężne za wykopanie ciekawych zabytków. Na efekty nie trzeba było czekać. Robotnicy znajdowali coraz więcej rzeźb z kości. Te „unikalne” figurki ludzi, ptaków i zwierząt trafiały potem nawet na wystawy zagraniczne. Sam Ossowski datował je na okres neolitu. Jednak pojawiły się głosy podważające autentyczność znalezisk. Jednym z pierwszych krytyków był znany historyk sztuki i archeolog krakowski Józef Łepkowski. Według niego prehistoryczne figurki wykonali… okoliczni chłopi.


Rozgorzała naukowa dyskusja. Najcięższym ciosem dla reputacji znalezisk Ossowskiego stał się artykuł „Fałszerstwa z jaskiń polskich”, opublikowany w fachowej prasie francuskiej. Jego autor orzekł: „Rysunki na rozmaitych wisiorkach przypominały motywy ornamentacyjne powszechne u tegoczesnego ludu polskiego”. Następnie zdecydowanie podważał autentyczność mnikowskich zabytków i apelował do polskiego świata naukowego o natychmiastowe usunięcie ich z ekspozycji, ponieważ są kompromitacją dla ich odkrywcy i środowiska naukowego Krakowa.

Na reakcję patriotycznie nastawionej prasy na „francuskie” zarzuty nie trzeba było długo czekać – w obronie Ossowskiego wystąpił „Dziennik Poznański”: „Zdawałoby się, że praca taka powinna wzbudzić dumę w każdym Polaku i natchnąć go uczuciem szczerej radości połączonej z chęcią wspierania tychże prac tym bardziej, gdy one i w obcym dla nas świecie obudziły najwyższy interes. I tak też było. Ale jednocześnie znaleźli się ludzie, którzy dogadzając chęci lekkomyślnego dowcipkowania lub zbrodniczej zawiści poczęli pół żartem, pół serio puszczać w świat pogłoski, że wyroby strugali niedawno chłopcy wiejscy”.

W listopadzie 1884 r. Akademia Umiejętności powołała specjalną komisję do zbadania autentyczności wykopalisk mnikowskich. Po odbyciu 20 posiedzeń jej członkowie uznali autentyczność figurek, choć nie doszło do zgody ekspertów w sprawie ich wieku. Raport komisji przedstawiał kuriozalną konkluzję, że fałszerstwa archeologiczne są w Polsce niemożliwe, gdyż „u nas wszelkie nauki uprawiają się spokojnie, bez walk namiętnych, które gdzie indziej zdolne są posuwać się aż do podstępnej strategii kompromitowania przeciwników przez podsunięte falsyfikaty”. Sprawa mnikowskich figurek ucichła na następne kilkadziesiąt lat. Powróciła, gdy w 1929 r. krakowscy archeolodzy – Jan Fitzke, Tadeusz Reyman i Gabriel Leńczyk – postanowili rozwiać wątpliwości dotyczące znalezisk. Odszukali kilku z żyjących jeszcze robotników Ossowskiego. Stwierdzili oni, że poza dłutami i kościanymi szydłami, wszystkie inne znaleziska były wykonane przez nich samych. Później, przed specjalną komisją Polskiej Akademii Umiejętności, dokładnie opisali, jak rzeźbili figurki w plejstoceńskich kościach, wydobywanych z jaskiń.

W Muzeum Archeologicznym w Krakowie do dziś przechowuje się wycinane scyzorykiem „zabytki” – dowód mistyfikacji, która pół wieku musiała czekać na wyjaśnienie.

Przeczytajcie też na tym blogu o Witoldzie Pruszkowskim Strażniku Wiary Słowiańskiej który tutaj zamieszkał

…. Witold Pruszkowski (ur. 1846 r. w Berszadzie koło Odessy, zm. 1896 r. w Budapeszcie) – polski malarz.

Urodził się w Berszadzie, dzieciństwo spędził w Odessie i Kijowie. Uczył się malarstwa i rysunku początkowo w Paryżu u Tadeusza Góreckiego, zięcia Adama Mickiewicza. W latach 1869-1872 studiował w Akademii monachijskiej, w latach 1872-1875 u Jana Matejki w krakowskiej SSP. W 1882 osiadł w miejscowości pod Krakowem – w Mnikowie. …

Skoro mieszkał w miejscu tak czarodziejskim to czy mógł myśleć i malować inaczej niż to miało miejsce?

 

Podziel się!