Jak Białczyński znalazł się w Gazecie Wyborczej

Są tylko dwa sposoby żeby Czesław Białczyński mógł zaistnieć w Gazecie Wyborczej. Nie, to nie w związku z recenzjami z jego książek. Twórczość Białczyńskiego dla tej gazety nie istnieje, bo Białczyński to ideowy wróg postkomuny.

Pierwszy sposób, który powoduje, że piszą o Białczyńskim to wtedy kiedy ktoś podpali jakiś kościół, np. pod Ślężą. Wtedy Białczyński pojawia się w Gazecie Wyborczej jako podpalacz Polski, który wszczyna wojnę religijną.

Inny sposób zaistnienia Białczyńskiego w GW możecie zobaczyć poniżej. Oto obraz z wystawy „Kazimierz – Widok na kwartał”, gdzie fotograf zrobił zdjęcie grupie dzieci z tej „cudownej PRL-owskiej dzielnicy”, która była do 1990 roku walącą się powojenną ruiną z kamienicami, zburzonymi gdzieniegdzie przez  bomby, pociski oraz starość. Postkomuniści lubią wracać do chlubnej przeszłości PRLu. Ja też lubię ten Kazimierz mojego dzieciństwa. Szkoda mi, że to już przeszłość.

kazimierz bialczynskiTen wysoki blondyn z jabłkiem to Czesław Białczyński 1964.

Podziel się!